ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Collonney Garden 10 |
Leżałem rozciągnięty na łóżku już ponad pół godziny, ale mimo to nie mogłem usnąć. Cały dzień byłem otępiały i senny. Zastanowiłem się nawet, czy nie wziąć jednej pigułki ze skarbonki. Stwierdziłem jednak, że nie jest to dobry pomysł. Co by było, gdyby pielęgniarki znalazły mnie nieprzytomnego? Zaraz by wszyscy się zorientowali, ze brałem cos i fiskaliby mi pokój. Było za wcześnie na głęboki sen. Dopiero co mieliśmy obiad i mieliśmy czas wolny. Spojrzałem na zegarek. Owszem było o wiele za wcześnie na głęboki sen. Godzina siedemnasta, naprawdę była nieodpowiednia porą na spoczynek. Usiadłem na łóżku i wyszedłem z pokoju. Udałem się do holu, gdzie wszyscy patrzyli z dezorientacją na skaczącego i krzyczącego radośnie Matt'a. Podszedłem do Josh'a, kopcącego papierosa pod jednym z okien.
- Co się dzieje?- spytałem, przyglądając się Matt'owi.
- Jeszcze nie wiem.- westchnął, wpatrując się w radośnie podskakującego chłopaka. Znałem to spojrzenie. W jego oczach pojawił się nikły, ale widoczny, błysk zazdrości. Zresztą nie zdziwiło mnie to. To pierwszy raz, gdy widzę w tym miejscu kogoś naprawdę radosnego.- Pojeb dopiero co wrócił od Peter'a. Drze japę tak, że trudno cokolwiek zrozumieć.
Przyglądaliśmy mu się w ciszy. Czasem zerkałem na innych pacjentów. Niektórzy wyglądali na poirytowanych, inni na zaciekawionych, ale wszyscy na zniecierpliwionych. Wyglądało na to, że chcieli znać przyczynę euforii Matt'a. Zmarszczyłem brwi. Nigdzie nie widziałem Iana. Rozejrzałem się jeszcze raz, ale nadal go nie dostrzegłem.
- Josh, gdzie jest Ian?
- Ian? -w końcu zaszczycił mnie spojrzeniem.- U Qrwetty. Dziś z nią ma sesję.
"Qrwetta". Taki przydomek, nadany przez pacjentów, nosiła dyrektor naszego szanownego ośrodka. Dr. Perkins. Była nie tylko dyrektorką, ale również psychiatrą. Ponoć zajmowała się tylko, tak zwanymi "przypadkami beznadziejnymi". Osobiście nie miałem z nią jeszcze do czynienia, nawet kiedy się tu pojawiłem. Nie wiedziałem, że Ian ma z nią od czasu do czasu sesję.
- Mosby! Telefon do Ciebie!- krzyknęła pielęgniarka.- Idź do automatu.- nakazała.
Zmarszczyłem w zdziwieniu brwi. To pierwszy raz, odkąd tu jestem, gdy ktoś do mnie dzwonił. Podszedłem do automatu i uniosłem słuchawkę.
- Słucham?
- Hej, skarbie.- skrzywiłem się, gdy w słuchawce usłyszałem głos mojej matki.
- Hej.
- Jak się czujesz, kochanie?- spytała z troską.
- A jak mam się czuć w psychiatryku, do którego wcisnęli mnie właśni rodzice?- westchnąłem. Tak, gdyby nie ich zgoda, ja nie musiałbym podpisywać żadnych papierów i nie siedziałbym teraz w tym cyrku.
- Al-ale, Cris…
- Tak, tak. Wiem. Już mi to mówiłaś: "to dla mojego dobra".
Zapadła krótka cisza.
- Jak sobie radzisz?- spytała po chwili.
- Mamo- jęknąłem.- nie zadawaj głupich pytań.
- Cris, po prostu nie wiem, jak mam zacząć z Tobą rozmowę.
Przeczesałem dłonią włosy. Chciałem zapytać: "To po co dzwonisz?", ale postanowiłem jej tego nie robić.
- Wszystko jest ok. Uważam się za okaz zdrowia, więc postarajcie się o mój wypis.- oparłem się o ścianę.
- Ale, Cris, wiesz, ze my nie mamy na to wpływu…
- Czy ja wiem? Tatulek nie mógłby pociągnąć za parę sznurków? A może wstydzi się synalka i nie chce, żeby ktoś się dowiedział, ze jego syn to psychol.
- Nie mów tak. Ojciec Cię kocha...
- Dobra, dobra.- przerwałem jej.- Ja kocham jego, on kocha mnie i jesteśmy szczęśliwą rodzinką. Szkoda tylko, że nie możemy się złapać za rączki i pośpiewać, bo jestem w pieprzonym psychiatryku…
- Cris, aż tak Ci tam źle…?
- Bez komentarza.- burknąłem.- Mówiłem już, że nie będę odpowiadał na głupie pytania.
- Cris w przyszłym tygodniu przyjedziemy do Ciebie z ojcem.
- Dobra. Ale nie pokazujcie mi się na oczy, jeśli nie załatwicie wypisu.
- Synku, słuchaj…
- To wszystko, co mama miała do powiedzenia?- przerwałem jej ponownie.- To zobaczymy się, kiedy przyjedziecie mnie stąd zabrać.
- Kocham Cię, Cris.- mruknęła płaczliwie.
- Tak, wiem… często to mówisz. Pa.- mruknąłem i nie czekając na odpowiedź odwiesiłem słuchawkę.
Zapaliłem papierosa, zaciągnąłem się porządnie i dopiero wtedy ruszyłem się z miejsca. Poszedłem z powrotem do holu. Teraz Matt siedział na kanapie, a wszyscy pacjenci, nawet Josh, zebrali się wokół niego.
-… No i będę mieszkał w domku, który kupi tatuś. Urządzę go w francuskim stylu… A! I będę miał kotka…!
Spojrzałem na Matt'a, unosząc jedną brew do góry. O czym on u diabła mówił?
- Skończ już z tymi bujdami.- warknął rozeźlony Josh, odpalając następnego papierosa. - I tak Ci nikt nie uwierzy.
- Ale ja mówię prawdę! Za dwa tygodnie wychodzę!- powiedział pewny swego Matt. Spojrzałem na niego zszokowany. Nie wierzyłem w to. Ubzdurał sobie coś, powtarzałem sobie w myślach.- Peter tak powiedział. Powiedział, że to już pewne.- uśmiechnął się radośnie. Matt miał opuścić Collonney Garden? Przecież to niedorzeczne! - No i będę miał własny domek z ogródkiem i kotka…
- Przestań szerzyć herezje!- krzyknął na niego Josh i uderzył go otwartą dłonią w potylicę.- Nie opowiadaj im takich bajek!
Nagle na moich plecach ktoś się uwiesił, obejmując mnie.
- Hej, skarbie, tęskniłeś?- usłyszałem głos Ian'a, szepczący do mojego ucha. Mimowolnie wzdrygnąłem się, ale nie zareagowałem jakoś żywiej. Myślę, ze powoli zaczynałem się przyzwyczajać do jego niektórych zachowań.- Josh! Czemuś taki podkurwiony? - spytał, dalej mnie nie puszczając.
- Wydaje Ci się. Mam tylko reakcję uczuleniową na pojeba…- odparł Josh dając Matt'owi pstryczka w ucho.
Zauważyłem, ze Matt od razu się zamknął i zakończył się temat, jego domniemanego wypisu.
- Ahaaaa…- mruknął Ian. - A Ty cos się tak najeżył?- spytał przyjeżdżając palcem po mojej szyi.
Teraz przeszły mnie ciarki. Czułem się, jak jakaś upolowana zwierzyna. Iana najwidoczniej nie obchodziło to, że jesteśmy w pomieszczeniu przepełnionym ludźmi.
- Wydaje Ci się.- odparłem.
- hm… A może twoja rozwiązłość nie daje Ci spokoju… Dopomóc ci w niedoli?- spytał i przejechał językiem po moim policzku.
Poczułem, że czerwienię się i odskoczyłem od niego, jak oparzony.
- No co jest? -spytał, wstrzymując śmiech.- żartowałem tylko… Wszystko bierzesz do siebie…
To nie brzmiało, jak żart. Nie, to na pewno nie był żart. Ian proponował to na poważnie. Przynajmniej ja to tak odbierałem. Wyciągnąłem papierosa, zapaliłem go i żeby ukryć moje zakłopotanie usiadłem przed telewizorem, wlepiając gały w ekran. Moje odczucia, co do Iana były niesamowicie sprzeczne. Z jednej strony przerażał mnie i nie chciałem mieć z nim nic wspólnego… Z drugiej strony jednak… Jego osoba przyciągała mnie do siebie. Zachowywałem się jak ćma. Leciałem do ognia, mimo iż domyślałem się konsekwencji tego czynu...
|
|
Komentarze |
dnia padziernika 17 2011 20:09:24
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina
Fu (Brak e-maila) 17:55 14-02-2008
Będę pierwsza Przeczytałam Twoje opowiadanie wrzucając je na stronę, mimo że zwykle tego nie robię. Zamiast pracowicie wklejać inne teksty przeczytałam wszystkie cztery części. Podoba mi się. Oby tak dalej. Weny życzę i pisz jak najwięcej!
Ninet (Brak e-maila) 00:37 15-02-2008
Świetnie napisane,ale jeśli mam być szczera nie cierpię plagiatów, a twoje opowiadanie jest niczym innym jak przestawieniem z filmu o kobietach w zakładzie psychiatrycznym ( nie pamiętam jak się nazywał, ale napewno grała tam Angelina Joli) zrobić Yaoi. Gdybyś jeszcze zmieniła to za co bohater poszedł tam siedzieć lepiej by było. Wybacz tak ostra krytykę, ale nie mogłam tego znieść. Z niecierpliwością będę czekać na kolejne odcinki by zobaczyć czy nie zepsujesz opowiadania będącego odbiciem jednego z najlepszych filmu o psychiatryku!
Haru-chan (Brak e-maila) 11:10 15-02-2008
Buu... a chciałem być pierwszy... No nic. Chia, ty wiesz że mi się podoba. ^^ Ninet, masz rację, to opowiadanie jest na podstawie tego filmu, ale tylko podstawa. Chiaki chyba mi głowy nie urwie gdy zdradzę, że później stopniowo ta historia nabiera swojego życia i biega swoim własnym torem... A może urwie? Pff... sprawdzę jak się zobaczymy ^^" Chia, wysyłaj kolejne części, w końcu już je masz! ;*
Chiaki (Brak e-maila) 22:08 15-02-2008
Ninet, nie uwazam Twoich slow za krytyke. Gratuluję za spostrzegawczość. Jednak jak Haru wspomniał to tylko podstawa. Potem historia nabiera wlasnego biegu. jestem w tej chwili przy jedenastej czesci i wydaje mi sie ze juz co raz bardziej odbiegam od historii tegoz filmu
Fu, naprawde dziekuje za mile slowa. naprawde zapalily mnie teraz do pisania^^
aaa (Brak e-maila) 21:51 16-02-2008
Przy 11 części? to dlaczego tu są tylko 4;/ Bardzo rzadko piszę komentarze ale to opowiadanie jest naprawdę dobre więc postanowiłam je pochwalić za Dobry styl i trochę skrytykować to że akcja "miga" tzn biegnie troszkę za szybko nie skupiając się na niczym. To tak moim skromnym zdaniem. Czekam z niecierpliwością na resztę
Ninet (Brak e-maila) 22:29 16-02-2008
Wiem, że to podstawa, ale innej reakcji nie mogłam mieć gdy zaczęła czytać i widziałam sceny z jednego z lepszych filmów o psychice człowieka szalonego. ( nawiasem mówiąc podziwiam, że go widziałaś, bo niewielu ludzi wie o jego istnieniu) Teraz gdy ochłonęłam napiszę jeszcze, ze masz świetny styl przez co całe opowiadanie czyta sie lekko łatwo i przyjemnie, dlatego też napisałam, że z niecierpliwością czekam na dalsze odcinki! :-). Mam nadzieję,że reszta będzie tak dobra.
Życzę weny
Chiaki (Brak e-maila) 00:54 17-02-2008
dziekuje serdecznie Ninet. Nawet nie wiesz, ile twoje slowa dla mnie znacza... naprawde sie ciesze, ze uwazasz "ze masz świetny styl przez co całe opowiadanie czyta sie lekko łatwo i przyjemnie,"ale. no tak jest jedno ale. Jestem FACETEM ^^' moze to i dziwne, ze facet inetersuje sie yaoi i do tego pisze opowiadania z tegoz gatunku... dziekuje slicznie za zyczenia^^
Haru-chan (Brak e-maila) 18:49 17-02-2008
No raczej, że facet.W końcu mój chłopak, nee? Nie przejmuj się seme, mnie też na początku wzięli za babke... ^^" Tak w ogóle... Chiaki ma jeszcze kilka opowiadań swojego autorstwa w "szufladzie". Może razem ze mną, osoby którym podoba się to opo, zmuszą go do publikacji. Tak, ten film jest świetny, za każdym razem gdy go widzę przemawia do mnie coraz mocniej. Chia, wrzucaj dalej ;*
(kropka_w_paski@interia.pl) 18:39 18-02-2008
super ^_^ aj hołp ze dalsze części będą ^__^
asjana (Brak e-maila) 22:34 19-02-2008
ja też od razu miałam wrażeni, że to " przerwana lekcja muzyki " , ale tylko fragmentami, bo niektóre szczegóły już zmieniłeś, ale mi się bardziej książka podobała ale opowiadanie faktycznie fajne i wciąga. Czekam na ciąg dalszy.
Robotto (Brak e-maila) 15:07 21-02-2008
Nie widziałam "Przerwanej Lekcji Muzyki" i chyba będę musiała to nadrobić. Co do twojego opowiadania drogi autorze, to ma potencjał. Brakuje mi jednak dłuższych opisów, które bardziej wprowadziłyby mnie w klimat Collonney Garden. Poza tym postacie lekarzy psychiatrów mnie nie przekonują. Wydają mi się nieco nieprawdopodobne, zachowują się też lekko infantylnie. Wydaje mi się, że psychiatrą nie zostaje się tak łatwo, to wymaga solidnego przygotowania medycznego i psychologicznego. Zostawianie pasków i innych potencjalnie niebezpiecznych rzeczy w pokojach pacjentów? Albo zwracanie ich na osobistą prośbę? Ja tego nie kupuję.
Powinieneś również popracować trochę nad dialogami - gdzieniegdzie naprawdę zgrzytają. Poza tym zdarzają ci się dziwne sformułowania (uważaj na podmiot!), na przykład:
"- Spójrz na swoje nadgarstki.- tak tez uczyniłem. Obandażowali mi je, tak abym nie mógł ich zdjąć, suczesyny"
Z tego zdania wynika, że tak mu obandażowali nadgarstki, żeby nie mógł ich (nadgarstków) zdjąć - po przeczytaniu tej linijki pojawił mi się przed oczami naprawdę makabryczny obraz.
Raz jeszcze, uważam, że ten tekst naprawdę rokuje, ale biorąc pod uwagę tematykę, powinieneś postarać się o dopracowanie szczegółów. I nad prawdopodobieństwem postaci.
Pozdrawiam i życzę mnóstwo weny
asjana (Brak e-maila) 22:53 21-02-2008
Widzę, że się wczułeś/-eś fakt pomysł z oddaniem paska to by raczej nie przeszło, poza tym oni zabierają ci wszystkie przedmioty którymi możesz sobie zrobić krzywdę (zapobiegawczo nie wiedzą do czego tak osoba jest zdolna skoro boja się, że może sobie coś zrobić w wannie). Dla mnie scena, że lekarz tak łatwo mówi pacjentowi co zaszło z jego byłym pacjentem była nierealna. Psychiatra ma mieć mocną psychikę, a nie że pacjenci tak szybko go podchodzi ja tego nie kupuje. Pozdrawiam jestem ciekawa jak dalej potoczy się opowiadanie.
Czerwona (Brak e-maila) 21:56 22-02-2008
Niestety opowiadanie, a w szczególności dwa pierwsze rozdziały są niemalże dokładna kopią "Przerwanej lekcji". Myślę, że powinieneś przynajmniej sobie odpuścić dziennik i akcje z innymi mieszkańcami ośrodka. Rzeczy w stylu tej nieszczęsnej "Alicji". Co prawda to szczegóły, ale to takie szczegóły sprawiają, że zgrzytam przy czytaniu zębami.
Styl to nie wszystko, muszę zobaczyć pomysł, TWÓJ pomysł. Bo film znam i kocham miłością bezgraniczną, dużo większą niż yaoi. I przez to, że połączenie w pewnym stopniu tych dwóch rzeczy mogłoby wyjść ciekawie nie nacisnęłam jeszcze krzyżyka w prawym górnym rogu.
Tobie życzę wena, a sobie większej oryginalności tego opowiadania.
Rosie (scalla@poczta.fm) 20:20 08-03-2008
Zacznijmy od tych nieszczęsnych kurczaków.
Pomysł jest oczywiście z 'Przerwanej lekcji muzyki' ale chyba nie załapałeś sensu zachowania tej dziewczyny, ONA miała kompleks elekty, czyli w tym przypadku manie na punkcie kurczaków swojego ojca. U mężczyzn występuje kompleks edypa i wszystko było by ok, gdyby kurczaki były jego matki. Teraz to jest nielogiczne (heh, trudno też mówić o logicznym postępowaniu ludzi chorych psychicznie)względem fabuły filmu, na którym się wzorujesz.
Błędy:
Zazwyczaj nie zwracam na nie uwagi jeśli nie kują w oczy tak jak w Twoim opowiadaniu.
Zauważyłam tylko to,że niektóre zdania są wymuszone albo przedobrzone np:
"Ja początkowo, nie wiedzący co robić, wybuchnąłem śmiechem. Nie mogłem się uspokoić, więc śmiałem się najgłośniej, jak potrafiłem."
To brzmi sztucznie, widać, że bardzo się starasz, momentami aż za bardzo.
Podsumowując, to jedne z najlepszych opowiadań na tej stronie, umiesz budować atmosferę i postacie z krwi i kości, nie przeszkadza mi nawet,że tak bardzo wzorujesz się na filmie, chociaż mam nadzieję, że niedługo odejdziesz od jego fabuły (nie podoba mi się zakończenie ^-^) i wprowadzisz coś nowego, własnego.
Pozdrawiam i życzę Wena .
Oh, i jeszcze mógłbyś znaleźć sobie betę, która nie bałaby się mocno ingerować w opowiadanie.
dawid (Brak e-maila) 12:08 12-03-2008
Świetny tekst, ale nie wytrzymam, jeśli nie zwrócę Ci uwagi, że przymiotniki i przysłówki z "nie" piszemy łącznie (np. niedługo, niepewnie). Czekam z niecierpliwością na dalszą część
Czerwona (Brak e-maila) 16:12 12-03-2008
To nie ma sensu, to jest zwyczajny plagiat. Nie powinieneś tego robić, chcesz pisać - wymyśl coś.
Ze swojej strony życzę Ci tylko, żeby kiedy napiszesz coś genialnego (jeśli napiszesz) ktoś z Ciebie to tak bezczelnie zerżnął.
. (Brak e-maila) 14:34 14-03-2008
To nie jest zerzniecie, tylko cos na ksztalt fanfika. Czaisz roznice?
Aithne (Brak e-maila) 04:34 16-03-2008
"Przerwaną lekcją muzyki" trąci na kilometr... z drugiej strony nie wiem czy nie lepsze byłoby lekko luźniejsze bazowanie na filmie/książce. Przecież w cukierni nie musiała się pojawiać od razu żona profesora i nie musieli na nią szczekać. To tak, jakbyś chciała zrobić z matrixa wersję gejowską i trinity zrobiła facetem.. a akcję zachowała tak jak jest :/ Zostaw bohaterów, dopisz im własne cechy charakteru i przestań opisywać wydarzenia w ten sam sposób, jak ktoś zrobił to kiedyś. Sussana Kaysen na pewno zrobiła to lepiej od ciebie.
bzyk86 (Brak e-maila) 23:41 21-03-2008
A mnie, pomimo tych "wad" podoba mi się to opowiadanie! Czekam z niecierpliwością co będzie dalej. Nie ukrywam że nie oglądałem(czytałem?) "przerwanej lekcji", mimo to opowiadanie uważam za oryginalne, pewnie dlatego że znudziły mi sie słodzenie paringami sanuxnaru z Naruto;P Kibicuje autorowi żeby dalej pisał, to opowiadanie ma potencjał. Będzie z niego niezły tasiemiec. Pozdrawiam czytelników jak i Autora;P
Czerwona (Brak e-maila) 15:10 27-05-2008
Aithne ma całkowitą racje. Ty po prostu nadałeś postacią męskie imiona i się cieszysz. Takie rzeczy nie nadają się do publikacji i tyle, swojego zdania nie zmienię. A same fanfici wnoszą do fabuły coś nowego, odkrywczego, rozwijają jakiś wątek - jeśli oczywiście mówimy o dobrych fanfickach.
Dobrego SasuNaru nigdy dość
lubiezelkii (lubiezelkii@wp.pl) 15:21 02-06-2008
to takie ..niespodziewane XD
mam jednak nadzieje ze nie porzuciles tego opowiadania, bo mega wciaga ^^
i pytanko do Czerwonej - gdzie znajde dobre sasunaru? |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|