The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 22 2024 05:04:35   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Collonney Garden 9
Minął cały tydzień, który poświęciłem na obserwację pacjentów mojego oddziału, a szczególnie Iana. Jednym z ciekawszych spostrzeżeń było to, że ojciec Matta przychodził do niego, co drugi dzień, o tej samej porze i przynosił mu kurczaki. Robiło mi się niedobrze na samo wspomnienie tego, co Matt trzymał pod łóżkiem i zapachu, jaki to produkowało. Nasz największy kłamca, Michael, strasznie dużo mówił. Opowiadał takie bujdy, że bardzo często dostawałem migreny, gdy go słuchałem. Kiedy nie paplał, czytał baśnie lub ksiązki przygodowe dla młodzieży, które dostarczał mu Peter. Ben z kolei zachowywał się, jak małe dziecko. Miało to swój urok, mimo jego wyglądu. Już nawet pomalutku zacząłem przyzwyczajać się do jego blizn. Ulubioną zabawą Bena był berek, lub "ciuciu babka", do której zaprzęgał najczęściej Michaela i Marshalla. Ciekawą osobą, która przyciągnęła większą cześć mojej uwagi, był Josh. Z tego co zdążyłem się zorientować, Josh miał tak zwaną przeszłość kryminalną. Kradł samochody i okradał domy pod nieobecność ich właścicieli. Nie dziwiła mnie więc jego umiejętność otwierania zamków, która wykorzystywał, gdy tylko miał ku temu okazję. Zawsze uważałem, ze to ja za dużo palę, ale Josh przebija wszystkich w tej dziedzinie. Potrafił odpalać jednego papierosa od drugiego, póki nie spalił całej paczki. Wtedy robił pół godzinną przerwę, a następnie otwierał nową paczkę. Nie palił tylko wtedy, gdy podczas zajęć mu tego zabraniano. Zastanawiam się, czy jeśli wykituje będzie to z powodu raka płuc, czy anoreksji. Josh ważył tylko 40 kg przy wzroście 180 cm. Potrafiłem zaobserwować u nich wszystkich ich typowe zachowania, odzywki, ale nie u Iana. Zdawał się być co chwilę inną osobą. Zauważyłem jedynie, że często rozmawiał z pielęgniarkami i sanitariuszami. Jednak nikt z nich ani razu nie zorientował się, że Ian cały czas bierze valium. Nie podawano mu tego w powodu jego uzależnienia. Z jednej strony wydawało mi się, że wiele jego zachowań jest odgrywanych. Nie były to typowo ludzkie odruchy, czy prawdziwe okazywanie emocji… Jednak z drugiej strony czasem dostrzegałem cień uśmiechu w jego oczach, ale trwało to ułamki sekundy. Rozważałem nawet, czy nie zapytać go wprost o to, czego chce się o nim dowiedzieć. Jednak bałem się pytać. Bałem się przede wszystkim jego wściekłości. Mógłby przecież wkurzyć się za moja wścibskość… Ale to on pierwszy zaczął, czyż nie? On wypytywał mnie o to, co chciał wiedzieć, a ja, mimo iż nie chciałem o tym mówić, odpowiadałem na jego pytania. Zatem chyba zasługuję na rewanż, prawda? Ale ilekroć zbierałem się w sobie, żeby o coś go zapytać, moje serce przyśpieszało boleśnie swój rytm, a po moim ciele przebiegały dreszcze.
Jednak wszyscy, po za Mattem, mieli jedną wspólną cechę. Byli samotni. Byli tu zamknięci, bez możliwości wyjścia do wolnych ludzi. Nikt ich nie odwiedzał. Byli pozostawieni sami sobie. Widziałem również cień zazdrości w ich spojrzeniach, gdy tylko pojawiał się ojciec Matta. Ale wyglądało na to, że był to temat tabu
Od jakiegoś czasu często rozmawiałem z sanitariuszem, imieniem Clarens, tym samym, który pilnował mnie podczas mojej pierwszej kąpieli w tymże wspaniałym przybytku. Zresztą, kiedy miał swoja zmianę, zawsze mnie pilnował. Odprowadzał mnie również do gabinetu Peter'a . Jak mi wyjaśnił, przez moje ostatnie zachowanie Peter obawiał się, że zacznę się gdzieś chować, byleby tylko wymigać się od sesji. Nic takiego, co prawda, do głowy mi nie przyszło, choć nie chciałem nawet widzieć Peter'a. Na sesjach siedziałem wygodnie rozparty w fotelu milcząc, jak zaklęty i popalając papierosy. Jednak Peter nie poddawał się i próbował na każdy możliwy sposób zachęcić mnie do rozmowy. Starałem się go ignorować i wykorzystywałem ten czas, zastanawiając się, jak skutecznie pozbyć się go z mojego życia. Niestety, póki co, nic nie przychodziło mi do głowy.
- Cris, od paru dni nie chcesz ze mną wcale rozmawiać.- westchnął ciężko Peter, patrząc na mnie bezradnie.
- Czas reakcji: tydzień. Bystrzak z Ciebie.- mruknąłem i zająłem się podziwianiem dymu, unoszącego się z mojego papierosa.
- Cris, zrozum, nie będę mógł Ci pomóc, jeśli nie będziesz ze mną współpracował.
- Ty lepiej szukaj sobie nowej roboty.- mruknąłem, zmieniając obiekt naszego dialogu. Wyciągnąłem w jego stronę rękę, układając palce w wyimaginowaną broń i spojrzałem na niego- Bo nie długo już Cię tu nie będzie.- udałem, ze wystrzeliłem prosto między, jego oczy.
- Niby dlaczego?- uśmiechnął się. Normalnie, myślałem, ze zaraz wezmę cerówkę i nici i zaszyję mu ten otwór gębowy!
- Czytam Twoja przyszłość z gwiazd.- odparłem
- Nie wiedziałem, ze masz taki dar.- zaśmiał się.
- Przestań rżeć i stul pysk…!- warknąłem.
- Dlaczego?
- Co dlaczego?
- Dlaczego nie mogę "rżeć"?
- Bo mnie to wkurwia.- odburknąłem.
- Dlaczego?
- Bo cała Twoja osoba działa na mnie, jak płachta na byka. A już szczególnie Twoja uśmiechnięta morda.
- A czemuż tak jest?- uśmiechnął się radośnie.
- Ty to robisz specjalnie.- warknąłem.
- Nie, po prostu już taki się urodziłem.
- To Ty powinieneś być tu pacjentem.
- Nie wykluczone. Mam teorię, że nikt nie jest do końca normalny.
- A Ty to już szczególnie. - brukałem.- wieź odlep se ten wyszczerz, bo Cię jebnę.-uprzedziłem uprzejmie.
- To wolny kraj. Mogę się uśmiechać, kiedy zechcę.
- Czy Ty próbujesz mnie wkurwić?- spytałem, mrużąc oczy.
Peter oparł łokcie na biurku i uśmiechnął się z satysfakcją.
- Skądże. Prowadzę tylko sesję terapeutyczną z moim pacjentem. Właśnie mówisz o swoich negatywnych emocjach.
Spojrzałem na niego bez zrozumienia, a gdy po chwili dotarł do mnie sens jego wypowiedzi, myślałem, ze wyjdę z siebie i stanę obok.
- Kurwa mać!
- 2:0 dla mnie.- powiedział Peter, dalej się uśmiechając.
Wstałem i wyszedłem z gabinetu trzaskając za sobą drzwiami. Pierwszą rzeczą, którą zaraz po tym zrobiłem było wywrzeszczenie z siebie nieartykułowanych dźwięków. Jeśli go stad nie usunę, to go zabiję! Postanowiłem sobie: Albo on, albo ja.













Komentarze
mordeczka dnia padziernika 17 2011 20:07:13
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Fu (Brak e-maila) 17:55 14-02-2008
Będę pierwsza smiley Przeczytałam Twoje opowiadanie wrzucając je na stronę, mimo że zwykle tego nie robię. Zamiast pracowicie wklejać inne teksty przeczytałam wszystkie cztery części. Podoba mi się. Oby tak dalej. Weny życzę i pisz jak najwięcej!
Ninet (Brak e-maila) 00:37 15-02-2008
Świetnie napisane,ale jeśli mam być szczera nie cierpię plagiatów, a twoje opowiadanie jest niczym innym jak przestawieniem z filmu o kobietach w zakładzie psychiatrycznym ( nie pamiętam jak się nazywał, ale napewno grała tam Angelina Joli) zrobić Yaoi. Gdybyś jeszcze zmieniła to za co bohater poszedł tam siedzieć lepiej by było. Wybacz tak ostra krytykę, ale nie mogłam tego znieść. Z niecierpliwością będę czekać na kolejne odcinki by zobaczyć czy nie zepsujesz opowiadania będącego odbiciem jednego z najlepszych filmu o psychiatryku!
Haru-chan (Brak e-maila) 11:10 15-02-2008
Buu... a chciałem być pierwszy... No nic. Chia, ty wiesz że mi się podoba. ^^ Ninet, masz rację, to opowiadanie jest na podstawie tego filmu, ale tylko podstawa. Chiaki chyba mi głowy nie urwie gdy zdradzę, że później stopniowo ta historia nabiera swojego życia i biega swoim własnym torem... A może urwie? Pff... sprawdzę jak się zobaczymy ^^" Chia, wysyłaj kolejne części, w końcu już je masz! ;*
Chiaki (Brak e-maila) 22:08 15-02-2008
Ninet, nie uwazam Twoich slow za krytyke. Gratuluję za spostrzegawczość. Jednak jak Haru wspomniał to tylko podstawa. Potem historia nabiera wlasnego biegu. jestem w tej chwili przy jedenastej czesci i wydaje mi sie ze juz co raz bardziej odbiegam od historii tegoz filmu

Fu, naprawde dziekuje za mile slowa. naprawde zapalily mnie teraz do pisania^^
aaa (Brak e-maila) 21:51 16-02-2008
Przy 11 części? to dlaczego tu są tylko 4;/ Bardzo rzadko piszę komentarze ale to opowiadanie jest naprawdę dobre więc postanowiłam je pochwalić za Dobry styl i trochę skrytykować to że akcja "miga" tzn biegnie troszkę za szybko nie skupiając się na niczym. To tak moim skromnym zdaniem. Czekam z niecierpliwością na resztę
Ninet (Brak e-maila) 22:29 16-02-2008
Wiem, że to podstawa, ale innej reakcji nie mogłam mieć gdy zaczęła czytać i widziałam sceny z jednego z lepszych filmów o psychice człowieka szalonego. ( nawiasem mówiąc podziwiam, że go widziałaś, bo niewielu ludzi wie o jego istnieniu) Teraz gdy ochłonęłam napiszę jeszcze, ze masz świetny styl przez co całe opowiadanie czyta sie lekko łatwo i przyjemnie, dlatego też napisałam, że z niecierpliwością czekam na dalsze odcinki! :-). Mam nadzieję,że reszta będzie tak dobra.
Życzę weny
Chiaki (Brak e-maila) 00:54 17-02-2008
dziekuje serdecznie Ninet. Nawet nie wiesz, ile twoje slowa dla mnie znacza... naprawde sie ciesze, ze uwazasz "ze masz świetny styl przez co całe opowiadanie czyta sie lekko łatwo i przyjemnie,"ale. no tak jest jedno ale. Jestem FACETEM ^^' moze to i dziwne, ze facet inetersuje sie yaoi i do tego pisze opowiadania z tegoz gatunku... dziekuje slicznie za zyczenia^^
Haru-chan (Brak e-maila) 18:49 17-02-2008
No raczej, że facet.W końcu mój chłopak, nee? Nie przejmuj się seme, mnie też na początku wzięli za babke... ^^" Tak w ogóle... Chiaki ma jeszcze kilka opowiadań swojego autorstwa w "szufladzie". Może razem ze mną, osoby którym podoba się to opo, zmuszą go do publikacji. Tak, ten film jest świetny, za każdym razem gdy go widzę przemawia do mnie coraz mocniej. Chia, wrzucaj dalej ;*
(kropka_w_paski@interia.pl) 18:39 18-02-2008
super ^_^ aj hołp ze dalsze części będą ^__^
asjana (Brak e-maila) 22:34 19-02-2008
ja też od razu miałam wrażeni, że to " przerwana lekcja muzyki " , ale tylko fragmentami, bo niektóre szczegóły już zmieniłeś, ale mi się bardziej książka podobałasmiley ale opowiadanie faktycznie fajne i wciąga. Czekam na ciąg dalszy.
Robotto (Brak e-maila) 15:07 21-02-2008
Nie widziałam "Przerwanej Lekcji Muzyki" i chyba będę musiała to nadrobić. Co do twojego opowiadania drogi autorze, to ma potencjał. Brakuje mi jednak dłuższych opisów, które bardziej wprowadziłyby mnie w klimat Collonney Garden. Poza tym postacie lekarzy psychiatrów mnie nie przekonują. Wydają mi się nieco nieprawdopodobne, zachowują się też lekko infantylnie. Wydaje mi się, że psychiatrą nie zostaje się tak łatwo, to wymaga solidnego przygotowania medycznego i psychologicznego. Zostawianie pasków i innych potencjalnie niebezpiecznych rzeczy w pokojach pacjentów? Albo zwracanie ich na osobistą prośbę? Ja tego nie kupuję.
Powinieneś również popracować trochę nad dialogami - gdzieniegdzie naprawdę zgrzytają. Poza tym zdarzają ci się dziwne sformułowania (uważaj na podmiot!), na przykład:

"- Spójrz na swoje nadgarstki.- tak tez uczyniłem. Obandażowali mi je, tak abym nie mógł ich zdjąć, suczesyny"

Z tego zdania wynika, że tak mu obandażowali nadgarstki, żeby nie mógł ich (nadgarstków) zdjąć - po przeczytaniu tej linijki pojawił mi się przed oczami naprawdę makabryczny obraz.

Raz jeszcze, uważam, że ten tekst naprawdę rokuje, ale biorąc pod uwagę tematykę, powinieneś postarać się o dopracowanie szczegółów. I nad prawdopodobieństwem postaci.

Pozdrawiam i życzę mnóstwo weny
asjana (Brak e-maila) 22:53 21-02-2008
Widzę, że się wczułeś/-eś fakt pomysł z oddaniem paska to by raczej nie przeszło, poza tym oni zabierają ci wszystkie przedmioty którymi możesz sobie zrobić krzywdę (zapobiegawczo nie wiedzą do czego tak osoba jest zdolna skoro boja się, że może sobie coś zrobić w wannie). Dla mnie scena, że lekarz tak łatwo mówi pacjentowi co zaszło z jego byłym pacjentem była nierealna. Psychiatra ma mieć mocną psychikę, a nie że pacjenci tak szybko go podchodzi ja tego nie kupuje. Pozdrawiam jestem ciekawa jak dalej potoczy się opowiadanie.
Czerwona (Brak e-maila) 21:56 22-02-2008
Niestety opowiadanie, a w szczególności dwa pierwsze rozdziały są niemalże dokładna kopią "Przerwanej lekcji". Myślę, że powinieneś przynajmniej sobie odpuścić dziennik i akcje z innymi mieszkańcami ośrodka. Rzeczy w stylu tej nieszczęsnej "Alicji". Co prawda to szczegóły, ale to takie szczegóły sprawiają, że zgrzytam przy czytaniu zębami.
Styl to nie wszystko, muszę zobaczyć pomysł, TWÓJ pomysł. Bo film znam i kocham miłością bezgraniczną, dużo większą niż yaoi. I przez to, że połączenie w pewnym stopniu tych dwóch rzeczy mogłoby wyjść ciekawie nie nacisnęłam jeszcze krzyżyka w prawym górnym rogu.
Tobie życzę wena, a sobie większej oryginalności tego opowiadania.
Rosie (scalla@poczta.fm) 20:20 08-03-2008
Zacznijmy od tych nieszczęsnych kurczaków.

Pomysł jest oczywiście z 'Przerwanej lekcji muzyki' ale chyba nie załapałeś sensu zachowania tej dziewczyny, ONA miała kompleks elekty, czyli w tym przypadku manie na punkcie kurczaków swojego ojca. U mężczyzn występuje kompleks edypa i wszystko było by ok, gdyby kurczaki były jego matki. Teraz to jest nielogiczne (heh, trudno też mówić o logicznym postępowaniu ludzi chorych psychicznie)względem fabuły filmu, na którym się wzorujesz.

Błędy:
Zazwyczaj nie zwracam na nie uwagi jeśli nie kują w oczy tak jak w Twoim opowiadaniu.
Zauważyłam tylko to,że niektóre zdania są wymuszone albo przedobrzone np:
"Ja początkowo, nie wiedzący co robić, wybuchnąłem śmiechem. Nie mogłem się uspokoić, więc śmiałem się najgłośniej, jak potrafiłem."

To brzmi sztucznie, widać, że bardzo się starasz, momentami aż za bardzo.


Podsumowując, to jedne z najlepszych opowiadań na tej stronie, umiesz budować atmosferę i postacie z krwi i kości, nie przeszkadza mi nawet,że tak bardzo wzorujesz się na filmie, chociaż mam nadzieję, że niedługo odejdziesz od jego fabuły (nie podoba mi się zakończenie ^-^) i wprowadzisz coś nowego, własnego.

Pozdrawiam i życzę Wena smiley.

Oh, i jeszcze mógłbyś znaleźć sobie betę, która nie bałaby się mocno ingerować w opowiadanie.
dawid (Brak e-maila) 12:08 12-03-2008
Świetny tekst, ale nie wytrzymam, jeśli nie zwrócę Ci uwagi, że przymiotniki i przysłówki z "nie" piszemy łącznie (np. niedługo, niepewnie). Czekam z niecierpliwością na dalszą część smiley
Czerwona (Brak e-maila) 16:12 12-03-2008
To nie ma sensu, to jest zwyczajny plagiat. Nie powinieneś tego robić, chcesz pisać - wymyśl coś.
Ze swojej strony życzę Ci tylko, żeby kiedy napiszesz coś genialnego (jeśli napiszesz) ktoś z Ciebie to tak bezczelnie zerżnął.
. (Brak e-maila) 14:34 14-03-2008
To nie jest zerzniecie, tylko cos na ksztalt fanfika. Czaisz roznice?
Aithne (Brak e-maila) 04:34 16-03-2008
"Przerwaną lekcją muzyki" trąci na kilometr... z drugiej strony nie wiem czy nie lepsze byłoby lekko luźniejsze bazowanie na filmie/książce. Przecież w cukierni nie musiała się pojawiać od razu żona profesora i nie musieli na nią szczekać. To tak, jakbyś chciała zrobić z matrixa wersję gejowską i trinity zrobiła facetem.. a akcję zachowała tak jak jest :/ Zostaw bohaterów, dopisz im własne cechy charakteru i przestań opisywać wydarzenia w ten sam sposób, jak ktoś zrobił to kiedyś. Sussana Kaysen na pewno zrobiła to lepiej od ciebie.
bzyk86 (Brak e-maila) 23:41 21-03-2008
A mnie, pomimo tych "wad" podoba mi się to opowiadanie! Czekam z niecierpliwością co będzie dalej. Nie ukrywam że nie oglądałem(czytałem?) "przerwanej lekcji", mimo to opowiadanie uważam za oryginalne, pewnie dlatego że znudziły mi sie słodzenie paringami sanuxnaru z Naruto;P Kibicuje autorowi żeby dalej pisał, to opowiadanie ma potencjał. Będzie z niego niezły tasiemiec. Pozdrawiam czytelników jak i Autora;P
Czerwona (Brak e-maila) 15:10 27-05-2008
Aithne ma całkowitą racje. Ty po prostu nadałeś postacią męskie imiona i się cieszysz. Takie rzeczy nie nadają się do publikacji i tyle, swojego zdania nie zmienię. A same fanfici wnoszą do fabuły coś nowego, odkrywczego, rozwijają jakiś wątek - jeśli oczywiście mówimy o dobrych fanfickach.

Dobrego SasuNaru nigdy dośćsmiley
lubiezelkii (lubiezelkii@wp.pl) 15:21 02-06-2008
to takie ..niespodziewane XD

mam jednak nadzieje ze nie porzuciles tego opowiadania, bo mega wciaga ^^

i pytanko do Czerwonej - gdzie znajde dobre sasunaru? smiley
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum