The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 26 2024 10:51:24   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Collonney Garden 8
Tak wściekły nie byłem od dawna. Po krótkim zastanowieniu stwierdzam, iż tak wściekły chyba jeszcze nigdy nie byłem. Wróciłem na swój oddział i skierowałem się prosto do mojego pokoju. Trzasnąłem drzwiami, rzuciłem się na łóżko i wyjąłem spod niego mój dziennik. Zacząłem w nim bazgrać, a mianowicie rysować siebie maltretującego Peter'a. Gdy po południu przyszła pielęgniarka i kazała mi iść na zajęcia plastyczne, powiedziałem jej, że mnie mdli i nigdzie nie pójdę. Dała mi krople żołądkowe i zostawiła mnie w spokoju. Wyszedłem z pokoju dopiero wtedy, gdy znudziło mi się rysowanie i pisanie. Poszedłem do holu i usiadłem na sofie, wlepiając oczy w telewizor. Nagle przede mną, zasłaniając mi ekran, stanął Ian.
- Gdzie żeś był cały dzień?- spytał z pretensją.- Gździłeś się z Peter'em, czy co?
Nie pewnie spojrzałem mu w oczy. Gdy nie ujrzałem w nich tego, co mnie tak przerażało, odetchnąłem z ulgą.
- O czym Ty gadasz? Ja z tym kretynem? Phy.- prychnąłem.- siedziałem tam krótko, potem poszedłem do siebie. Źle się czułem.
Ian usiadł obok mnie.
- W takim razie na Twoim miejscu bym na niego uważał.- powiedział wpatrując się w telewizję.
- Dlaczego?- spytałem.
Jednak nie otrzymałem odpowiedzi. Ian odchylił głowę w tył i obserwował, co się dzieje za nami. Zaciekawiony reakcją blondyna, odwróciłem się półbokiem. Z pokoju najbardziej dziwacznego, moim zdaniem, pacjenta naszego oddziału- Matta, wyszedł wysoki, dość otyły i posiwiały facet. Chłopak stanął w drzwiach. Zamienili parę słów, mężczyzna pogładził go po włosach i odszedł w głąb korytarza.
- Ohoooo… Tatuś już sobie poszedł.- wykrzywił się Ian.
Matt od razu poszedł do okienka i zagadał do pielęgniarki. Kiedy ta pokręciła przecząco głową, zrobił płaczliwą minę, jednak ta się nie ugięła. Chłopak zmarszczył brwi i zmrużył wściekle oczy. Teraz podniósł głos.
- Daj mi tą tabletkę!
- Dostałeś już jedną. Na razie Ci wystarczy. - powiedziała spokojnie pielęgniarka.
- Jedna to dla mnie za mało! Daj mi jeszcze jedną!- walnął pięścią w okienko.
- Matt, uspokój się w tej chwili, albo wylądujesz w izolatce.-zagroziła w końcu, tracąc cierpliwość.
Chłopak zacisnął pięści i szybkim krokiem poszedł do swojego pokoju, trzaskając przy tym drzwiami. Ian wyprostował się i spojrzał na mnie, uśmiechając się półgębkiem.
- Cris, teraz nasze wejście.
- Co?- zdziwiłem się, nie wiedząc, o co mu chodzi.
Ian wstał i pociągnął mnie za rękę. Zaskoczyło mnie to, że zaciągnął mnie do mojego pokoju. Spojrzałem na niego pytająco.
- Dobra wyciągaj swoje prochy.- zarządził.
- Po co Ci…?
- Zaraz zobaczysz. Dawaj je szybko.
Westchnąłem, ale podszedłem do szafki nocnej i otworzyłem ją. Wyciągnąłem swoją skarbonkę i wyjąłem z niej wszystkie tabletki, które po chwili dałem Ianowi.
- Oooo… dostajesz valium.- uśmiechnął się.- Wezmę je.- wybrał wszystkie białe pigułki i schował do kieszeni. Po chwili wybrał również wszystkie brązowe i schował je do drugiej. Resztę oddał mi.
Domyśliłem się, że valium zamierzał wziąć dla siebie. Brązowe, jeśli dobrze pamiętałem pędziły od razu na kibel.
- A po co Ci te brązowe?
- Idziemy pohandlować.- uśmiechnął się i wyszedł.
Zmarszczyłem brwi i zaraz pobiegłem za nim. Ian skierował się prosto do pokoju Matta. Wszedł bez pukania, a ja wślizgnąłem się za nim.
- Hej, zjebie.- przywitał się z Mattem.
Chłopak natychmiastowo najeżył się i spojrzał na niego wściekły. Rozejrzałem się po pokoju. Był urządzony raczej w dziewczęcym stylu. Uderzył mnie bardzo dziwny zapach, ale stwierdziłem, że może mi się wydaje.
- Ian, wynoś się!- wrzasnął Matt, zrywając się z łóżka, na którym siedział.
- Tak się nie wita gości…- udał, że poczuł się urażony.
Stałem z boku i przyglądałem się im w milczeniu.
- Ty nie jesteś gościem! Wynoś się natychmiast z mojego pokoju!
- A ja chciałem być miły i Ci pomóc…- wyjął z kieszeni, jedną brązową pigułkę i zaczął nią podrzucać. W oczach Matta dostrzegłem błysk pożądania.- Ale skoro nie chcesz, to trudno… Cris, idziemy.- odwrócił się.
- Poczekaj!- Matt chwycił go za ramię.- Co za to chcesz?
Ian odwrócił się do niego półbokiem i uśmiechnął się z satysfakcją.
- A jak myślisz?
Matt doskoczył do małej szkatułki i otworzywszy ją, zaczął wybierać jakieś pigułki. Ian stanął za nim i zajrzał mu przez ramię.
- Nie przebieraj, tylko dawaj całe valium, jakie masz.
- Że co?! Nie ma mowy! Nie dam Ci wszystkiego za jedna tabletkę…!
- Ty to naprawdę kretyn jesteś.- westchnął Ian.- Jestem przecież zwolennikiem uczciwego handlu… mam ich więcej.
Matt zaklął pod nosem , ale oddal wszystkie białe pigułki jakie miał. Ian w zamian za nie oddał mu wszystkie brązowe. Już szedł do wyjścia, a ja za nim, kiedy nagle się zatrzymał.
- A właśnie pojebie.- odwrócił się do niego. - Weź albo tu przewietrz, albo czasem się myj. Strasznie tu jebie.
- Odchrzań się.- warknął Matt, łykając trzy pigułki na raz.
Ian zmarszczył brwi i wolnym krokiem ruszył w jego stronę. Już znałem ten jego wyraz twarzy. Wiedziałem, że pięści Iana zaraz pójdą w ruch. Doskoczyłem do niego i mimo lęku chwyciłem go za ramię. Teraz ten dziwny zapach, przeobraził się wręcz w okropny smród. Smród, jakby rozkładającego się mięsa. Zatkałem nos puszczając blondyna. Ian zatrzymał się i skrzywił się malowniczo.
- Co to za swąd?- spytał rozglądając się.
Matt zrobił spanikowaną minę.
- WYNOŚCIE SIĘ STĄD!
Ian zaczął rozglądać się po pokoju. Co zresztą zrobiłem i ja. W pewnym momencie obaj spojrzeliśmy na łóżko. W jego pobliżu smród był najsilniejszy.
- KAZAŁEM SIĘ WAM WYNOSIĆ!- krzyknął Matt.
Ian klęknął koło łóżka i odrzucił pościel do góry. Smród błyskawicznie rozszedł się po całym pomieszczeniu. Ian wyglądał na zaskoczonego, zaglądając pod łóżko.
- Ja pierdolę… Ale z Ciebie popierdolec…!
Uklęknąłem obok niego i zajrzałem pod łóżko. Było tam rozłożonych koło piętnastu wygniecionych folii aluminiowych, na których leżały resztki pieczonych kurczaków. Wszystko to już zaczęło gnić. Zakryłem dłonią usta i nos. Od tego widoku i smrodu chciało mi się wymiotować, a oczy zaczęły mi łzawić. Ian wybuchnął śmiechem.
- Jesteś gorzej popierdolony, niż myślałem!- wykrzyknął do Matta i wstał.
Ja również to uczyniłem i szybko opuściłem pościel w nadziei, że to trochę zdusi ten smród.
- To… to nie tak!- wykrzyknął Matt, co jeszcze bardziej rozśmieszyło Iana.
- Masz kompletnie najeżanej w tym popieprzonym łbie!
- TO NIE TAK!- Oczy Matta zaszkliły się.- Bo ja lubię pieczone kurczaki ze sklepu tatusia, a nie pozwolili mi ich jeść…! Ale tatuś mi je przynosi!
Stałem otępiały tym niemiłosiernym smrodem, a Ian śmiał się opętańczo opierając się o szafkę nocną. Podszedłem do okien i zacząłem je otwierać, niemal łykając świeże powietrze.
- Jesteś zjebany do granic możliwości!- wydusił z siebie Ian, pomiędzy salwami śmiechu.
- Nie prawda!- krzyknął Matt.- To ich wina! Gdyby nie zabronili mi jeść kurczaków tatusia, nie chowałbym ich tam!- wyrzucił z siebie widocznie chcąc się usprawiedliwić.
Wyglądało na to, że Iana jeszcze bardziej to nakręca. Nie mogłem tam wystać ani chwili dłużej. Wiedziałem, ze skończy się to wymiotami. Otworzyłem drzwi i szybko stamtąd wyszedłem. Ku mojemu zdziwieniu Ian, dalej się śmiejąc, podążył za mną.
- To, to jest dopiero pojeb!- wykrzyknął.
Nie stać mnie było na żaden komentarz, więc milczałem. Dopiero teraz tak naprawdę dotarło do mnie to, ze na tym świecie są naprawdę skrzywieni psychicznie ludzie. Że JA tak naprawdę jestem w porównaniu z nimi całkowicie normalny. Nadal mnie mdliło, ponieważ mimo iż opuściłem już pokój Matta nadal czułem ten straszliwy smród.
Ian wyjął z kieszeni jedną białą pigułkę i połknął ją. Tak naprawdę to ja nic o nim nie wiedziałem. Ile miał właściwie lat? Jak i dlaczego tu trafił? Byłem przekonany, że chodziło nie tylko o problem z narkotykami.
- Ja pierdolę- zaczął Ian.- A Peter mówił, że to właśnie ten zjeb jest tu najnormalniejszy.- zaśmiał się.- Ciekawe, co by powiedział, gdyby to zobaczył…
- Chcesz na niego donieść?- spytałem, patrząc na niego.
- Nie, nie jestem kablem.- uśmiechnął się wrednie.- Po za tym, można się na tym trochę dorobić…
- Chcesz go szantażować?
- Nazwałbym to raczej, dobijaniem targu…
Spojrzałem mu w oczy. Mimo iż Ian radośnie się uśmiechał, one pozostawały bez wyrazu. Ja naprawdę nic o nim nie wiedziałem...













Komentarze
wielkamorda dnia padziernika 17 2011 20:06:15
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Fu (Brak e-maila) 17:55 14-02-2008
Będę pierwsza smiley Przeczytałam Twoje opowiadanie wrzucając je na stronę, mimo że zwykle tego nie robię. Zamiast pracowicie wklejać inne teksty przeczytałam wszystkie cztery części. Podoba mi się. Oby tak dalej. Weny życzę i pisz jak najwięcej!
Ninet (Brak e-maila) 00:37 15-02-2008
Świetnie napisane,ale jeśli mam być szczera nie cierpię plagiatów, a twoje opowiadanie jest niczym innym jak przestawieniem z filmu o kobietach w zakładzie psychiatrycznym ( nie pamiętam jak się nazywał, ale napewno grała tam Angelina Joli) zrobić Yaoi. Gdybyś jeszcze zmieniła to za co bohater poszedł tam siedzieć lepiej by było. Wybacz tak ostra krytykę, ale nie mogłam tego znieść. Z niecierpliwością będę czekać na kolejne odcinki by zobaczyć czy nie zepsujesz opowiadania będącego odbiciem jednego z najlepszych filmu o psychiatryku!
Haru-chan (Brak e-maila) 11:10 15-02-2008
Buu... a chciałem być pierwszy... No nic. Chia, ty wiesz że mi się podoba. ^^ Ninet, masz rację, to opowiadanie jest na podstawie tego filmu, ale tylko podstawa. Chiaki chyba mi głowy nie urwie gdy zdradzę, że później stopniowo ta historia nabiera swojego życia i biega swoim własnym torem... A może urwie? Pff... sprawdzę jak się zobaczymy ^^" Chia, wysyłaj kolejne części, w końcu już je masz! ;*
Chiaki (Brak e-maila) 22:08 15-02-2008
Ninet, nie uwazam Twoich slow za krytyke. Gratuluję za spostrzegawczość. Jednak jak Haru wspomniał to tylko podstawa. Potem historia nabiera wlasnego biegu. jestem w tej chwili przy jedenastej czesci i wydaje mi sie ze juz co raz bardziej odbiegam od historii tegoz filmu

Fu, naprawde dziekuje za mile slowa. naprawde zapalily mnie teraz do pisania^^
aaa (Brak e-maila) 21:51 16-02-2008
Przy 11 części? to dlaczego tu są tylko 4;/ Bardzo rzadko piszę komentarze ale to opowiadanie jest naprawdę dobre więc postanowiłam je pochwalić za Dobry styl i trochę skrytykować to że akcja "miga" tzn biegnie troszkę za szybko nie skupiając się na niczym. To tak moim skromnym zdaniem. Czekam z niecierpliwością na resztę
Ninet (Brak e-maila) 22:29 16-02-2008
Wiem, że to podstawa, ale innej reakcji nie mogłam mieć gdy zaczęła czytać i widziałam sceny z jednego z lepszych filmów o psychice człowieka szalonego. ( nawiasem mówiąc podziwiam, że go widziałaś, bo niewielu ludzi wie o jego istnieniu) Teraz gdy ochłonęłam napiszę jeszcze, ze masz świetny styl przez co całe opowiadanie czyta sie lekko łatwo i przyjemnie, dlatego też napisałam, że z niecierpliwością czekam na dalsze odcinki! :-). Mam nadzieję,że reszta będzie tak dobra.
Życzę weny
Chiaki (Brak e-maila) 00:54 17-02-2008
dziekuje serdecznie Ninet. Nawet nie wiesz, ile twoje slowa dla mnie znacza... naprawde sie ciesze, ze uwazasz "ze masz świetny styl przez co całe opowiadanie czyta sie lekko łatwo i przyjemnie,"ale. no tak jest jedno ale. Jestem FACETEM ^^' moze to i dziwne, ze facet inetersuje sie yaoi i do tego pisze opowiadania z tegoz gatunku... dziekuje slicznie za zyczenia^^
Haru-chan (Brak e-maila) 18:49 17-02-2008
No raczej, że facet.W końcu mój chłopak, nee? Nie przejmuj się seme, mnie też na początku wzięli za babke... ^^" Tak w ogóle... Chiaki ma jeszcze kilka opowiadań swojego autorstwa w "szufladzie". Może razem ze mną, osoby którym podoba się to opo, zmuszą go do publikacji. Tak, ten film jest świetny, za każdym razem gdy go widzę przemawia do mnie coraz mocniej. Chia, wrzucaj dalej ;*
(kropka_w_paski@interia.pl) 18:39 18-02-2008
super ^_^ aj hołp ze dalsze części będą ^__^
asjana (Brak e-maila) 22:34 19-02-2008
ja też od razu miałam wrażeni, że to " przerwana lekcja muzyki " , ale tylko fragmentami, bo niektóre szczegóły już zmieniłeś, ale mi się bardziej książka podobałasmiley ale opowiadanie faktycznie fajne i wciąga. Czekam na ciąg dalszy.
Robotto (Brak e-maila) 15:07 21-02-2008
Nie widziałam "Przerwanej Lekcji Muzyki" i chyba będę musiała to nadrobić. Co do twojego opowiadania drogi autorze, to ma potencjał. Brakuje mi jednak dłuższych opisów, które bardziej wprowadziłyby mnie w klimat Collonney Garden. Poza tym postacie lekarzy psychiatrów mnie nie przekonują. Wydają mi się nieco nieprawdopodobne, zachowują się też lekko infantylnie. Wydaje mi się, że psychiatrą nie zostaje się tak łatwo, to wymaga solidnego przygotowania medycznego i psychologicznego. Zostawianie pasków i innych potencjalnie niebezpiecznych rzeczy w pokojach pacjentów? Albo zwracanie ich na osobistą prośbę? Ja tego nie kupuję.
Powinieneś również popracować trochę nad dialogami - gdzieniegdzie naprawdę zgrzytają. Poza tym zdarzają ci się dziwne sformułowania (uważaj na podmiot!), na przykład:

"- Spójrz na swoje nadgarstki.- tak tez uczyniłem. Obandażowali mi je, tak abym nie mógł ich zdjąć, suczesyny"

Z tego zdania wynika, że tak mu obandażowali nadgarstki, żeby nie mógł ich (nadgarstków) zdjąć - po przeczytaniu tej linijki pojawił mi się przed oczami naprawdę makabryczny obraz.

Raz jeszcze, uważam, że ten tekst naprawdę rokuje, ale biorąc pod uwagę tematykę, powinieneś postarać się o dopracowanie szczegółów. I nad prawdopodobieństwem postaci.

Pozdrawiam i życzę mnóstwo weny
asjana (Brak e-maila) 22:53 21-02-2008
Widzę, że się wczułeś/-eś fakt pomysł z oddaniem paska to by raczej nie przeszło, poza tym oni zabierają ci wszystkie przedmioty którymi możesz sobie zrobić krzywdę (zapobiegawczo nie wiedzą do czego tak osoba jest zdolna skoro boja się, że może sobie coś zrobić w wannie). Dla mnie scena, że lekarz tak łatwo mówi pacjentowi co zaszło z jego byłym pacjentem była nierealna. Psychiatra ma mieć mocną psychikę, a nie że pacjenci tak szybko go podchodzi ja tego nie kupuje. Pozdrawiam jestem ciekawa jak dalej potoczy się opowiadanie.
Czerwona (Brak e-maila) 21:56 22-02-2008
Niestety opowiadanie, a w szczególności dwa pierwsze rozdziały są niemalże dokładna kopią "Przerwanej lekcji". Myślę, że powinieneś przynajmniej sobie odpuścić dziennik i akcje z innymi mieszkańcami ośrodka. Rzeczy w stylu tej nieszczęsnej "Alicji". Co prawda to szczegóły, ale to takie szczegóły sprawiają, że zgrzytam przy czytaniu zębami.
Styl to nie wszystko, muszę zobaczyć pomysł, TWÓJ pomysł. Bo film znam i kocham miłością bezgraniczną, dużo większą niż yaoi. I przez to, że połączenie w pewnym stopniu tych dwóch rzeczy mogłoby wyjść ciekawie nie nacisnęłam jeszcze krzyżyka w prawym górnym rogu.
Tobie życzę wena, a sobie większej oryginalności tego opowiadania.
Rosie (scalla@poczta.fm) 20:20 08-03-2008
Zacznijmy od tych nieszczęsnych kurczaków.

Pomysł jest oczywiście z 'Przerwanej lekcji muzyki' ale chyba nie załapałeś sensu zachowania tej dziewczyny, ONA miała kompleks elekty, czyli w tym przypadku manie na punkcie kurczaków swojego ojca. U mężczyzn występuje kompleks edypa i wszystko było by ok, gdyby kurczaki były jego matki. Teraz to jest nielogiczne (heh, trudno też mówić o logicznym postępowaniu ludzi chorych psychicznie)względem fabuły filmu, na którym się wzorujesz.

Błędy:
Zazwyczaj nie zwracam na nie uwagi jeśli nie kują w oczy tak jak w Twoim opowiadaniu.
Zauważyłam tylko to,że niektóre zdania są wymuszone albo przedobrzone np:
"Ja początkowo, nie wiedzący co robić, wybuchnąłem śmiechem. Nie mogłem się uspokoić, więc śmiałem się najgłośniej, jak potrafiłem."

To brzmi sztucznie, widać, że bardzo się starasz, momentami aż za bardzo.


Podsumowując, to jedne z najlepszych opowiadań na tej stronie, umiesz budować atmosferę i postacie z krwi i kości, nie przeszkadza mi nawet,że tak bardzo wzorujesz się na filmie, chociaż mam nadzieję, że niedługo odejdziesz od jego fabuły (nie podoba mi się zakończenie ^-^) i wprowadzisz coś nowego, własnego.

Pozdrawiam i życzę Wena smiley.

Oh, i jeszcze mógłbyś znaleźć sobie betę, która nie bałaby się mocno ingerować w opowiadanie.
dawid (Brak e-maila) 12:08 12-03-2008
Świetny tekst, ale nie wytrzymam, jeśli nie zwrócę Ci uwagi, że przymiotniki i przysłówki z "nie" piszemy łącznie (np. niedługo, niepewnie). Czekam z niecierpliwością na dalszą część smiley
Czerwona (Brak e-maila) 16:12 12-03-2008
To nie ma sensu, to jest zwyczajny plagiat. Nie powinieneś tego robić, chcesz pisać - wymyśl coś.
Ze swojej strony życzę Ci tylko, żeby kiedy napiszesz coś genialnego (jeśli napiszesz) ktoś z Ciebie to tak bezczelnie zerżnął.
. (Brak e-maila) 14:34 14-03-2008
To nie jest zerzniecie, tylko cos na ksztalt fanfika. Czaisz roznice?
Aithne (Brak e-maila) 04:34 16-03-2008
"Przerwaną lekcją muzyki" trąci na kilometr... z drugiej strony nie wiem czy nie lepsze byłoby lekko luźniejsze bazowanie na filmie/książce. Przecież w cukierni nie musiała się pojawiać od razu żona profesora i nie musieli na nią szczekać. To tak, jakbyś chciała zrobić z matrixa wersję gejowską i trinity zrobiła facetem.. a akcję zachowała tak jak jest :/ Zostaw bohaterów, dopisz im własne cechy charakteru i przestań opisywać wydarzenia w ten sam sposób, jak ktoś zrobił to kiedyś. Sussana Kaysen na pewno zrobiła to lepiej od ciebie.
bzyk86 (Brak e-maila) 23:41 21-03-2008
A mnie, pomimo tych "wad" podoba mi się to opowiadanie! Czekam z niecierpliwością co będzie dalej. Nie ukrywam że nie oglądałem(czytałem?) "przerwanej lekcji", mimo to opowiadanie uważam za oryginalne, pewnie dlatego że znudziły mi sie słodzenie paringami sanuxnaru z Naruto;P Kibicuje autorowi żeby dalej pisał, to opowiadanie ma potencjał. Będzie z niego niezły tasiemiec. Pozdrawiam czytelników jak i Autora;P
Czerwona (Brak e-maila) 15:10 27-05-2008
Aithne ma całkowitą racje. Ty po prostu nadałeś postacią męskie imiona i się cieszysz. Takie rzeczy nie nadają się do publikacji i tyle, swojego zdania nie zmienię. A same fanfici wnoszą do fabuły coś nowego, odkrywczego, rozwijają jakiś wątek - jeśli oczywiście mówimy o dobrych fanfickach.

Dobrego SasuNaru nigdy dośćsmiley
lubiezelkii (lubiezelkii@wp.pl) 15:21 02-06-2008
to takie ..niespodziewane XD

mam jednak nadzieje ze nie porzuciles tego opowiadania, bo mega wciaga ^^

i pytanko do Czerwonej - gdzie znajde dobre sasunaru? smiley
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum