ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Collonney Garden 4 |
Nie wiedziałem, co mam myśleć po tym przekłamaniu Petera. Nie podobało mi się to, ze nie był ze mną szczery, gdy spytałem o "Jimmy'ego". Wszedłem do jego gabinetu i zamknąłem za sobą drzwi. Chyba nie usłyszał, jak wchodzę, bo nawet mnie uniósł głowy. W ustach trzymał zapalonego papierosa. Musiał się głęboko zamyślić, bo popiół z fajka spaadał na czysty blat biurka. Podpierał czoło na dłoni i wpatrywał się w jakieś dokumenty. Podszedłem do niego, przechyliłem się przez biurko i wyjąłem mu papierosa z ust. Spojrzał na mnie, jakby wyrwany z głębokiego snu.
- Co z ciebie za lekarz, że zapominasz o sesji z pacjentem?- uśmiechnąłem się złośliwie i zaciągnąłem jego papierosem.
Peter uśmiechnął się słabo, ale nic nie powiedział. Wskazał mi fotel naprzeciw biurka. Usiadłem i patrzyłem na niego wyczekująco.
- Przepraszam.- uśmiechnął się słabo- zamyśliłem się.
- Nie no… to bardzo ciekawe.- cały czas uśmiechałem się złośliwie. Doskonale wiem, ze jestem podłą osobą… wiedziałem też to w tamtej chwili.. tylko nie zdawałem sobie sprawy z tego, ze jestem najpodlejsza osoba jaka znam. Zresztą w tamtym czasie nic mnie to nie obchodziło.- Lekarz psychiatra, który zamyśla się zamiast prowadzić sesje z pacjentem, do tego konfiskuje mu pasek od spodni, bez którego ciężko mu chodzić… wiesz? Spodnie mi spadają z tyłka… dodatkowo lekarz kłamiący swojemu pacjentowi… no ładnie…
Peter wyglądał, jakbym mu właśnie wymierzył siarczysty policzek. Patrzył na mnie z dziwną miną. Nie potrafiłem się zorientować, o czym wtedy myślał. Tego dnia wyglądał okropnie. Był blady, miał lekkie sińce pod oczami.
Wyprostował się i odchrząknął.
- Co masz na myśli przez "kłamiący"?
- To co żeś mi nagadał odpowiadając na moje pytania.
Przełknął ślinę.
- Wybacz, ale nie nadal nie wiem o co ci chodzi.
- Jak to było? "Nie kłam, bo nie potrafisz"?- zacytowałem, jego wczorajsze słowa. Peter zacisnął usta.- O Jimmy'm gadam.
Milczał. Zauważyłem, że ręce mu się trzęsą. Starał się nie przerywać naszego kontaktu wzrokowego, ale mu to nie wychodziło.
- Dlaczego mnie okłamałeś?- ciągnąłem dalej.
- Możemy to zostawić?
- Nie, bo nie lubię, kiedy ktoś ze mnie kretyna robi. Wszyscy naokoło mnie okłamują i dochodzi do tego jeszcze mój własny psychiatra…- wstałem i podszedłem do biurka. Zgasiłem papierosa w popielniczce i spojrzałem mu w oczy. - Dlaczego mnie okłamałeś?
- Cris. Nie wiem co cię dzisiaj napadło, ale nie ma co dziś z tobą rozmawiać. Wracaj do siebie.- powiedział Peter.
- Nie, Peter, będziemy rozmawiać… - powiedziałem stanowczo.- W końcu jesteś tu po to, żeby ze mną rozmawiać, czyż nie? Po to są chyba psychiatrzy…
- Aż tak cię rozłościło to, ze cię okłamałem?- spytał nie urywając naszego kontaktu wzrokowego.
- A jak myślisz?- prychnąłem.
- Chcesz wiedzieć dlaczego cię okłamałem?
- No proszę, jakiś ty domyślny.
- Usiądź i proszę cię zmień ton.
Prychnąłem, ale zrobiłem to.
- Co wiesz na temat Jimmy'ego?- spytał.
- Że powiesił się gdzieś z dwa tygodnie temu i był przyjacielem Iana.
- Kiedy wypuściliśmy Iana na przepustkę Jimmy zaczął mieć stany depresyjne. Bardzo silne. Przekazano go wtedy spod opieki dr. Perkins pod moja. Wszyscy twierdzili, ze ja mu pomogę... że skoro potrafiłem ujarzmić nawet Iana, to sobie poradzę. - Westchnął ciężko i zapalił papierosa. - Któregoś dnia podczas sesji Jimmy dostał ataku histerii. Krzyczał, że Ian go zostawił i nigdy nie wróci... Że nikt go nie kocha. Nie mogłem go uspokoić w żaden sposób. Nie wiedziałem co mam zrobić i powiedziałem najgłupszą rzecz jaką mogłem. "jeśli się natychmiast nie uspokoisz to Ian nie wróci." Ale to nic nie pomogło. Starał się, ale było jeszcze gorzej, gdy mu się to nie udawało. Wysłałem go z powrotem do pokoju. Dostał leki, ale jak się okazało ich nie połknął. Wszyscy myśleli, ze spokojnie śpi, a on się powiesił. I to z mojej winy. Zachowałem się jak jakiś amator i przez to Jimmy odebrał sobie życie..
Z każdym zdaniem mówił co raz ciszej. Spuściłem wzrok. Nie wiedziałem co mam teraz powiedzieć, wiec po prostu milczałem.
- nie powiedziałem ci, bo ja się w dalszym ciągu obwiniam o jego śmierć.. Po za tym bałem się, że historia może się powtórzyć.
- No to się nie powtórzy.- powiedziałem.
Spojrzał na mnie nic nie mówiąc.
- Oddaj mi pasek… Obiecuje, ze co by się nie działo, nie będę próbował się zabić.
- Ale…
- Obiecuje.- przerwałem mu.- W końcu jesteś tu żeby ze mną rozmawiać…- uśmiechnąłem się.-.. a właściwie mnie wyleczyć.
Zamrugał zdziwiony.
- A właściwie… to co mi jest?- spytałem, czując, ze zmiana tematu jest teraz najlepszym wyjściem.
- Jeszcze nie stwierdziłem.
- Co…?
- Dobra, nie będę kłamał. Wiem, ale jeszcze nie czas, by ci to powiedzieć… zresztą, nie uważasz, ze ta informacja jest zbędna?
- Nie, nie jest zbędna.- mruknąłem.- To chyba naturalne, ze chce wiedzieć dlaczego tu jestem…
- Tak… ale dowiesz się tego później, dobra?
- Chce teraz.
- Nie ma tego co ty chcesz.- wymusił na sobie uśmiech.- Jeszcze nie teraz. Koniec tematu.
Nadałem policzki. Miał szczęście, ze było mi go teraz żal, bo mógłbym zrobić awanturę. Pomęczę go następnym razem, pomyślałem. Potem rozmowa przebiegała gładko. Zadawał jakieś pytania, a ja odpowiadałem od niechcenia. Marszczył brwi, ale nie narzekał. Po jakiejś godzinie poszedłem do swojego pokoju, wziąłem dziennik, wróciłem do holu i usiadłem na jednej z sof. Zacząłem pisać. Ktoś usiadł koło mnie, ale nawet nie uniosłem głowy, by sprawdzić kto to.
- Co tam bazgrzesz? - usłyszałem w uchu, czując na nim czyjś gorący oddech.
Odwróciłem się nerwowo. To był Ian. Uśmiechał się do mnie. Nasze twarze dzieliły tylko centymetry. Odsunąłem się trochę, zamykając dziennik.
- Ja.. eee…
- Co się tak jąkasz?- zaśmiał się.- Przecież Cię nie ugryzę.
Nie byłbym tego taki pewny, pomyślałem.
- Wiem… po prostu mnie zaskoczyłeś.- starałem się uśmiechnąć, ale od razu odwróciłem wzrok.
- To co tam bazgrzesz?
- A takie tam… nic wartego uwagi.- mówiłem cicho. Głos zatrzymywał się w gardle i za nic nie chciał go opuszczać.
- Mogę zobaczyć?
- wolałbym nie…- zerknąłem na niego przestraszony.
- Może kiedyś mi dasz, nie?- uśmiechnął się radośnie.- Ian Sandres jestem.- wyciągnął do mnie rękę.- A ty?
Spojrzałem na niego zdziwiony i ostrożnie podałem mu drżącą rękę.
- Cris Mosby.
- Od kiedy tu jesteś… ? Od wczoraj, nie?
- Co..?- spytałem zdziwiony
- Wcześniej cię nie było… a widziałem cię tu dopiero wczoraj.
- Jesteś pewien?
- Yhym.- przytaknął.
- Ja jestem tu od paru dni…
- Ian Sanders!- zawołała pielęgniarka . Ian uśmiechnął się do mnie, mruknął "sorki" i poszedł do niej.
Patrzyłem za nim zdziwiony. Wyglądało na to, ze on nie pamięta swojego powrotu i tego jak mnie zaatakował. Z jednej strony to było dziwne, ale z drugiej, odetchnąłem z ulga. Dobrze, ze nie pamiętał...
|
|
Komentarze |
dnia padziernika 17 2011 20:03:14
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina
Fu (Brak e-maila) 17:55 14-02-2008
Będę pierwsza Przeczytałam Twoje opowiadanie wrzucając je na stronę, mimo że zwykle tego nie robię. Zamiast pracowicie wklejać inne teksty przeczytałam wszystkie cztery części. Podoba mi się. Oby tak dalej. Weny życzę i pisz jak najwięcej!
Ninet (Brak e-maila) 00:37 15-02-2008
Świetnie napisane,ale jeśli mam być szczera nie cierpię plagiatów, a twoje opowiadanie jest niczym innym jak przestawieniem z filmu o kobietach w zakładzie psychiatrycznym ( nie pamiętam jak się nazywał, ale napewno grała tam Angelina Joli) zrobić Yaoi. Gdybyś jeszcze zmieniła to za co bohater poszedł tam siedzieć lepiej by było. Wybacz tak ostra krytykę, ale nie mogłam tego znieść. Z niecierpliwością będę czekać na kolejne odcinki by zobaczyć czy nie zepsujesz opowiadania będącego odbiciem jednego z najlepszych filmu o psychiatryku!
Haru-chan (Brak e-maila) 11:10 15-02-2008
Buu... a chciałem być pierwszy... No nic. Chia, ty wiesz że mi się podoba. ^^ Ninet, masz rację, to opowiadanie jest na podstawie tego filmu, ale tylko podstawa. Chiaki chyba mi głowy nie urwie gdy zdradzę, że później stopniowo ta historia nabiera swojego życia i biega swoim własnym torem... A może urwie? Pff... sprawdzę jak się zobaczymy ^^" Chia, wysyłaj kolejne części, w końcu już je masz! ;*
Chiaki (Brak e-maila) 22:08 15-02-2008
Ninet, nie uwazam Twoich slow za krytyke. Gratuluję za spostrzegawczość. Jednak jak Haru wspomniał to tylko podstawa. Potem historia nabiera wlasnego biegu. jestem w tej chwili przy jedenastej czesci i wydaje mi sie ze juz co raz bardziej odbiegam od historii tegoz filmu
Fu, naprawde dziekuje za mile slowa. naprawde zapalily mnie teraz do pisania^^
aaa (Brak e-maila) 21:51 16-02-2008
Przy 11 części? to dlaczego tu są tylko 4;/ Bardzo rzadko piszę komentarze ale to opowiadanie jest naprawdę dobre więc postanowiłam je pochwalić za Dobry styl i trochę skrytykować to że akcja "miga" tzn biegnie troszkę za szybko nie skupiając się na niczym. To tak moim skromnym zdaniem. Czekam z niecierpliwością na resztę
Ninet (Brak e-maila) 22:29 16-02-2008
Wiem, że to podstawa, ale innej reakcji nie mogłam mieć gdy zaczęła czytać i widziałam sceny z jednego z lepszych filmów o psychice człowieka szalonego. ( nawiasem mówiąc podziwiam, że go widziałaś, bo niewielu ludzi wie o jego istnieniu) Teraz gdy ochłonęłam napiszę jeszcze, ze masz świetny styl przez co całe opowiadanie czyta sie lekko łatwo i przyjemnie, dlatego też napisałam, że z niecierpliwością czekam na dalsze odcinki! :-). Mam nadzieję,że reszta będzie tak dobra.
Życzę weny
Chiaki (Brak e-maila) 00:54 17-02-2008
dziekuje serdecznie Ninet. Nawet nie wiesz, ile twoje slowa dla mnie znacza... naprawde sie ciesze, ze uwazasz "ze masz świetny styl przez co całe opowiadanie czyta sie lekko łatwo i przyjemnie,"ale. no tak jest jedno ale. Jestem FACETEM ^^' moze to i dziwne, ze facet inetersuje sie yaoi i do tego pisze opowiadania z tegoz gatunku... dziekuje slicznie za zyczenia^^
Haru-chan (Brak e-maila) 18:49 17-02-2008
No raczej, że facet.W końcu mój chłopak, nee? Nie przejmuj się seme, mnie też na początku wzięli za babke... ^^" Tak w ogóle... Chiaki ma jeszcze kilka opowiadań swojego autorstwa w "szufladzie". Może razem ze mną, osoby którym podoba się to opo, zmuszą go do publikacji. Tak, ten film jest świetny, za każdym razem gdy go widzę przemawia do mnie coraz mocniej. Chia, wrzucaj dalej ;*
(kropka_w_paski@interia.pl) 18:39 18-02-2008
super ^_^ aj hołp ze dalsze części będą ^__^
asjana (Brak e-maila) 22:34 19-02-2008
ja też od razu miałam wrażeni, że to " przerwana lekcja muzyki " , ale tylko fragmentami, bo niektóre szczegóły już zmieniłeś, ale mi się bardziej książka podobała ale opowiadanie faktycznie fajne i wciąga. Czekam na ciąg dalszy.
Robotto (Brak e-maila) 15:07 21-02-2008
Nie widziałam "Przerwanej Lekcji Muzyki" i chyba będę musiała to nadrobić. Co do twojego opowiadania drogi autorze, to ma potencjał. Brakuje mi jednak dłuższych opisów, które bardziej wprowadziłyby mnie w klimat Collonney Garden. Poza tym postacie lekarzy psychiatrów mnie nie przekonują. Wydają mi się nieco nieprawdopodobne, zachowują się też lekko infantylnie. Wydaje mi się, że psychiatrą nie zostaje się tak łatwo, to wymaga solidnego przygotowania medycznego i psychologicznego. Zostawianie pasków i innych potencjalnie niebezpiecznych rzeczy w pokojach pacjentów? Albo zwracanie ich na osobistą prośbę? Ja tego nie kupuję.
Powinieneś również popracować trochę nad dialogami - gdzieniegdzie naprawdę zgrzytają. Poza tym zdarzają ci się dziwne sformułowania (uważaj na podmiot!), na przykład:
"- Spójrz na swoje nadgarstki.- tak tez uczyniłem. Obandażowali mi je, tak abym nie mógł ich zdjąć, suczesyny"
Z tego zdania wynika, że tak mu obandażowali nadgarstki, żeby nie mógł ich (nadgarstków) zdjąć - po przeczytaniu tej linijki pojawił mi się przed oczami naprawdę makabryczny obraz.
Raz jeszcze, uważam, że ten tekst naprawdę rokuje, ale biorąc pod uwagę tematykę, powinieneś postarać się o dopracowanie szczegółów. I nad prawdopodobieństwem postaci.
Pozdrawiam i życzę mnóstwo weny
asjana (Brak e-maila) 22:53 21-02-2008
Widzę, że się wczułeś/-eś fakt pomysł z oddaniem paska to by raczej nie przeszło, poza tym oni zabierają ci wszystkie przedmioty którymi możesz sobie zrobić krzywdę (zapobiegawczo nie wiedzą do czego tak osoba jest zdolna skoro boja się, że może sobie coś zrobić w wannie). Dla mnie scena, że lekarz tak łatwo mówi pacjentowi co zaszło z jego byłym pacjentem była nierealna. Psychiatra ma mieć mocną psychikę, a nie że pacjenci tak szybko go podchodzi ja tego nie kupuje. Pozdrawiam jestem ciekawa jak dalej potoczy się opowiadanie.
Czerwona (Brak e-maila) 21:56 22-02-2008
Niestety opowiadanie, a w szczególności dwa pierwsze rozdziały są niemalże dokładna kopią "Przerwanej lekcji". Myślę, że powinieneś przynajmniej sobie odpuścić dziennik i akcje z innymi mieszkańcami ośrodka. Rzeczy w stylu tej nieszczęsnej "Alicji". Co prawda to szczegóły, ale to takie szczegóły sprawiają, że zgrzytam przy czytaniu zębami.
Styl to nie wszystko, muszę zobaczyć pomysł, TWÓJ pomysł. Bo film znam i kocham miłością bezgraniczną, dużo większą niż yaoi. I przez to, że połączenie w pewnym stopniu tych dwóch rzeczy mogłoby wyjść ciekawie nie nacisnęłam jeszcze krzyżyka w prawym górnym rogu.
Tobie życzę wena, a sobie większej oryginalności tego opowiadania.
Rosie (scalla@poczta.fm) 20:20 08-03-2008
Zacznijmy od tych nieszczęsnych kurczaków.
Pomysł jest oczywiście z 'Przerwanej lekcji muzyki' ale chyba nie załapałeś sensu zachowania tej dziewczyny, ONA miała kompleks elekty, czyli w tym przypadku manie na punkcie kurczaków swojego ojca. U mężczyzn występuje kompleks edypa i wszystko było by ok, gdyby kurczaki były jego matki. Teraz to jest nielogiczne (heh, trudno też mówić o logicznym postępowaniu ludzi chorych psychicznie)względem fabuły filmu, na którym się wzorujesz.
Błędy:
Zazwyczaj nie zwracam na nie uwagi jeśli nie kują w oczy tak jak w Twoim opowiadaniu.
Zauważyłam tylko to,że niektóre zdania są wymuszone albo przedobrzone np:
"Ja początkowo, nie wiedzący co robić, wybuchnąłem śmiechem. Nie mogłem się uspokoić, więc śmiałem się najgłośniej, jak potrafiłem."
To brzmi sztucznie, widać, że bardzo się starasz, momentami aż za bardzo.
Podsumowując, to jedne z najlepszych opowiadań na tej stronie, umiesz budować atmosferę i postacie z krwi i kości, nie przeszkadza mi nawet,że tak bardzo wzorujesz się na filmie, chociaż mam nadzieję, że niedługo odejdziesz od jego fabuły (nie podoba mi się zakończenie ^-^) i wprowadzisz coś nowego, własnego.
Pozdrawiam i życzę Wena .
Oh, i jeszcze mógłbyś znaleźć sobie betę, która nie bałaby się mocno ingerować w opowiadanie.
dawid (Brak e-maila) 12:08 12-03-2008
Świetny tekst, ale nie wytrzymam, jeśli nie zwrócę Ci uwagi, że przymiotniki i przysłówki z "nie" piszemy łącznie (np. niedługo, niepewnie). Czekam z niecierpliwością na dalszą część
Czerwona (Brak e-maila) 16:12 12-03-2008
To nie ma sensu, to jest zwyczajny plagiat. Nie powinieneś tego robić, chcesz pisać - wymyśl coś.
Ze swojej strony życzę Ci tylko, żeby kiedy napiszesz coś genialnego (jeśli napiszesz) ktoś z Ciebie to tak bezczelnie zerżnął.
. (Brak e-maila) 14:34 14-03-2008
To nie jest zerzniecie, tylko cos na ksztalt fanfika. Czaisz roznice?
Aithne (Brak e-maila) 04:34 16-03-2008
"Przerwaną lekcją muzyki" trąci na kilometr... z drugiej strony nie wiem czy nie lepsze byłoby lekko luźniejsze bazowanie na filmie/książce. Przecież w cukierni nie musiała się pojawiać od razu żona profesora i nie musieli na nią szczekać. To tak, jakbyś chciała zrobić z matrixa wersję gejowską i trinity zrobiła facetem.. a akcję zachowała tak jak jest :/ Zostaw bohaterów, dopisz im własne cechy charakteru i przestań opisywać wydarzenia w ten sam sposób, jak ktoś zrobił to kiedyś. Sussana Kaysen na pewno zrobiła to lepiej od ciebie.
bzyk86 (Brak e-maila) 23:41 21-03-2008
A mnie, pomimo tych "wad" podoba mi się to opowiadanie! Czekam z niecierpliwością co będzie dalej. Nie ukrywam że nie oglądałem(czytałem?) "przerwanej lekcji", mimo to opowiadanie uważam za oryginalne, pewnie dlatego że znudziły mi sie słodzenie paringami sanuxnaru z Naruto;P Kibicuje autorowi żeby dalej pisał, to opowiadanie ma potencjał. Będzie z niego niezły tasiemiec. Pozdrawiam czytelników jak i Autora;P
Czerwona (Brak e-maila) 15:10 27-05-2008
Aithne ma całkowitą racje. Ty po prostu nadałeś postacią męskie imiona i się cieszysz. Takie rzeczy nie nadają się do publikacji i tyle, swojego zdania nie zmienię. A same fanfici wnoszą do fabuły coś nowego, odkrywczego, rozwijają jakiś wątek - jeśli oczywiście mówimy o dobrych fanfickach.
Dobrego SasuNaru nigdy dość
lubiezelkii (lubiezelkii@wp.pl) 15:21 02-06-2008
to takie ..niespodziewane XD
mam jednak nadzieje ze nie porzuciles tego opowiadania, bo mega wciaga ^^
i pytanko do Czerwonej - gdzie znajde dobre sasunaru? |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|