The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 22 2024 05:03:48   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Collonney Garden 3
Minęło parę dni, zanim Peter w końcu po mnie przyszedł. Jego gabinet mieścił się na parterze. Nie różnił się niczym od zwykłych gabinetów psychiatrycznych, w których byłem. Może tylko tym, ze meble i ściany były barwy jasnej zieleni. Usiadłem w fotelu naprzeciw biurka, za którym siedział Peter.
- No, może zacznę od standardowego pytania. Jak się tutaj czujesz?
Spojrzałem w jego oczy. Wziąłem głęboki wdech i wygodnie rozsiadłem się w fotelu.
- Nie podoba mi się to miejsce.
- Dlaczego?- spytał spokojnie.
Nie odpowiedziałem.
- Czyżby chodziło o Iana?
- Niby o kogo?- spytałem, spuszczając wzrok, czego nie robie często.
- Tego chłopaka, który Cię niedawno zaatakował.
Na wspomnienie Iana i jego oczu zadrżałem.
- To.. to było coś takiego…? Dziwne, bo nawet nie pamiętam. -udałem zamyślenie.- Zresztą nie ważne, bo to nie o to chodzi. Po prostu nie podoba mi się to miejsce i chcę się wypisać.
- Dobrze wiesz, że nie możesz tego zrobić. Póki nie jesteś pełnoletni, nie wyjdziesz stąd na własne życzenie. Nawet, jak już będziesz prawnie dorosły, to i tak nie będzie miało znaczenia. Ty i Twoi rodzice podpisaliście dokumenty i dopóki nie uznam, że jesteś zdrowy, nie wyjdziesz stąd.
- Wyjdę. Uważam się za okaz zdrowia…
- … co podcina sobie bez powodu żyły…- przerwał mi, przyglądając mi się uważnie.
Ze złości zagryzłem dolną wargę.
- Zatem, wróćmy do tematu naszej rozmowy. Naprawdę nie pamiętasz, jak Ian cię zaatakował? - przytaknąłem, ale nadal nie spojrzałem mu w twarz.- To czemu tak zareagowałeś, gdy o nim wspomniałem?
- Niby jak zareagowałem?- żachnąłem się.
- Wyglądałeś jakbyś się czegoś bał.- odpowiedział spokojnie
- Gówno prawda.
- Nie kłam, bo nie potrafisz.- spojrzałem na niego spod byka, a on uśmiechał się do mnie. Wyprostowałem się i spojrzałem mu w twarz.
- O co mu chodziło?- spytałem
- Ianowi? - jego uśmiech trochę zrzedł.
Przytaknąłem.
- Nie przejmuj się. Był na prochach.
- Naćpał się?
- Tak. Ma z tym mały problem. Dwa tygodnie temu dostał przepustkę na miesiąc, ale nie skorzystał z niej jak należy, więc musiał wrócić. Był zły z tego powodu.
- To o co chodziło mu z tym Jimmy'm?
Uśmiech z twarzy Petera zniknął, zastąpiony bladością.
- Mówił o Jimmy'm?
- Tak. Kim jest ten Jimmy?
- Pewnie jakiś kumpel, który załatwiał mu prochy. Nie wiedział, co mówi. Nie przejmuj się tym.
- Ale…
- Nie bój się Iana. - przerwał mi, a gdy otworzyłem usta, dodał- Był agresywny, bo się po prostu naćpał.- widząc moją minę znów się uśmiechnął. Tylko ten uśmiech wydał mi się jakiś blady i przekłamany.- Na dziś może skończymy, co?
- Już?- zdziwiłem się.
- Tak. Mam jeszcze parę spraw do załatwienia, a zaraz będą wydawane leki. Nie możesz tego sobie odpuścić.
Spojrzałem na niego, nic nie mówiąc i wstałem. Pod gabinetem czekał na mnie sanitariusz, który odprowadził mnie na moje piętro. Udałem się do swojego pokoju i wyjąłem mój dziennik. Na początku czułem się trochę, jak jakaś wrażliwa panienka, gdy zacząłem go pisać, ale teraz już mi to nie przeszkadzało. Zapisałem w nim parę słów. Podkreśliłem kilka razy moje spostrzeżenie: Peter dziwnie się dziś zachowywał, a gdy wypowiedziałem imię "Jimmy" wyglądał, jakby miał zemdleć.
Poszedłem do holu i rozejrzałem się po nim. Każdy był zajęty swoimi sprawami. Podszedłem więc do Michaela, który siedział na sofie, czytając książkę i usiadłem obok niego. Uniósł głowę i uśmiechnął się do mnie.
- Hej.- przywitałem się.
- Cześć! - odpowiedział.
Patrzyliśmy na siebie w ciszy. Nie lubiłem rozmawiać z obcymi, ale teraz akurat miałem na to ochotę. Tylko od czego by tu zacząć?, zastanowiłem się.
- Cris, lubisz czytać ksiązki?- spytał, ratując mnie przed wyborem tematu.
- Tak. Szczególnie fantastykę… A co to?- wskazałem na książkę, którą trzymał w rękach.
- Alicja w krainie czarów. - uśmiechnął się radośnie.- Czytałeś?
Spojrzałem na niego. Z tego co się orientowałem, Michael miał już 20 lat. Owszem, czytałem "Alicję w krainie czarów", ale miałem wtedy 7 lub 8 lat.
- Tak. Czytałem… sympatyczna książka…- starałem się uśmiechnąć.
- Prawda?! Uważam, ze jest genialna!
I chyba przez godzinę słuchałem, jakie są jego ulubione momenty w tej książce. Kiedy koło nas przeszedł Ben, przysunąłem się do Michaela i spytałem szeptem.
- Dlaczego Ben tu jest?
- Jak był mały, to dostał kotka. Ale mama kazała mu go wyrzuć, bo był uczulony na jego futerko.- odparł.
- I co się stało?
- Ben wziął benzynę i oblał wszystkie miejsca, gdzie miał wysypkę…potem je podpalił.
Otworzyłem szeroko oczy. Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę. Spojrzałem na Bena. Rzeczywiście jego blizny nie wyglądały jakby były po ranach ciętych. Zastanawiałem się, co mam powiedzieć.
- Hejo wszystkim!- usłyszałem wesołe przywitanie i przeszły mnie ciarki. Ian wyszedł z izolatki. Wskoczył na sofę, na której siedział otyły, opóźniony w rozwoju, Marshall i przybił mu piątkę.- Co się tu działo, jak mnie nie było?- wyszczerzył się.
Natychmiast odwróciłem wzrok. Nie chciałem, żeby nasze oczy przez przypadek się spotkały. Dostałem gęsiej skorki, na całym ciele. Spojrzałem na Michaela, był jakiś niemrawy. Ian wstał i zaczął chodzić po całym holu, co chwile do kogoś zagadując. W końcu zniknął z korytarza, a ja szeptem ponownie zagadałem do Michaela.
- Możesz mi coś powiedzieć…?
- Co?
- Kim jest "Jimmy"?
Michael spuścił głowę.
- Przyjacielem Iana… Mieszkał w tym pokoju, co ty... Kiedy Ian wyszedł powiesił się na własnym pasku od spodni.
Otworzyłem szeroko oczy i patrzyłem na niego z niedowierzaniem. Peter przecież mówił, ze nikt od dawna nie mieszkał w moim pokoju… ale znowu tłumaczyłoby to wściekłość Iana i konfiskatę mojego paska przez Petera.
Chciałem go jeszcze zapytać o tego Jimmy'ego, ale wrócił Ian. Usiadł na sofie naprzeciw mnie i począł mi się przyglądać. Nie podobało mi się to. Ani trochę.
- Ian Sanders.- Podeszła do niego pielęgniarka i podała proszki. Wziął je do ust.- Pokaż język.- rozkazała. Ian wywalił język, uśmiechając się przy tym. Potem podeszła do Michaela i do mnie. Wziąłem tabletki do ust i odruchowo zerknąłem w stronę Iana, który cały czas mi się przyglądał. Wskazał palcem swoje usta i pokazał mi język, na którym znajdowały się tabletki. Wyjął je, zawinął w chusteczkę i schował ją do kieszeni. Spojrzałem na plecy pielęgniarki i zrobiłem to samo. Ian uśmiechnął się do mnie i rozłożył się wygodnie na sofie.













Komentarze
wielkamorda dnia padziernika 17 2011 20:02:57
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Fu (Brak e-maila) 17:55 14-02-2008
Będę pierwsza smiley Przeczytałam Twoje opowiadanie wrzucając je na stronę, mimo że zwykle tego nie robię. Zamiast pracowicie wklejać inne teksty przeczytałam wszystkie cztery części. Podoba mi się. Oby tak dalej. Weny życzę i pisz jak najwięcej!
Ninet (Brak e-maila) 00:37 15-02-2008
Świetnie napisane,ale jeśli mam być szczera nie cierpię plagiatów, a twoje opowiadanie jest niczym innym jak przestawieniem z filmu o kobietach w zakładzie psychiatrycznym ( nie pamiętam jak się nazywał, ale napewno grała tam Angelina Joli) zrobić Yaoi. Gdybyś jeszcze zmieniła to za co bohater poszedł tam siedzieć lepiej by było. Wybacz tak ostra krytykę, ale nie mogłam tego znieść. Z niecierpliwością będę czekać na kolejne odcinki by zobaczyć czy nie zepsujesz opowiadania będącego odbiciem jednego z najlepszych filmu o psychiatryku!
Haru-chan (Brak e-maila) 11:10 15-02-2008
Buu... a chciałem być pierwszy... No nic. Chia, ty wiesz że mi się podoba. ^^ Ninet, masz rację, to opowiadanie jest na podstawie tego filmu, ale tylko podstawa. Chiaki chyba mi głowy nie urwie gdy zdradzę, że później stopniowo ta historia nabiera swojego życia i biega swoim własnym torem... A może urwie? Pff... sprawdzę jak się zobaczymy ^^" Chia, wysyłaj kolejne części, w końcu już je masz! ;*
Chiaki (Brak e-maila) 22:08 15-02-2008
Ninet, nie uwazam Twoich slow za krytyke. Gratuluję za spostrzegawczość. Jednak jak Haru wspomniał to tylko podstawa. Potem historia nabiera wlasnego biegu. jestem w tej chwili przy jedenastej czesci i wydaje mi sie ze juz co raz bardziej odbiegam od historii tegoz filmu

Fu, naprawde dziekuje za mile slowa. naprawde zapalily mnie teraz do pisania^^
aaa (Brak e-maila) 21:51 16-02-2008
Przy 11 części? to dlaczego tu są tylko 4;/ Bardzo rzadko piszę komentarze ale to opowiadanie jest naprawdę dobre więc postanowiłam je pochwalić za Dobry styl i trochę skrytykować to że akcja "miga" tzn biegnie troszkę za szybko nie skupiając się na niczym. To tak moim skromnym zdaniem. Czekam z niecierpliwością na resztę
Ninet (Brak e-maila) 22:29 16-02-2008
Wiem, że to podstawa, ale innej reakcji nie mogłam mieć gdy zaczęła czytać i widziałam sceny z jednego z lepszych filmów o psychice człowieka szalonego. ( nawiasem mówiąc podziwiam, że go widziałaś, bo niewielu ludzi wie o jego istnieniu) Teraz gdy ochłonęłam napiszę jeszcze, ze masz świetny styl przez co całe opowiadanie czyta sie lekko łatwo i przyjemnie, dlatego też napisałam, że z niecierpliwością czekam na dalsze odcinki! :-). Mam nadzieję,że reszta będzie tak dobra.
Życzę weny
Chiaki (Brak e-maila) 00:54 17-02-2008
dziekuje serdecznie Ninet. Nawet nie wiesz, ile twoje slowa dla mnie znacza... naprawde sie ciesze, ze uwazasz "ze masz świetny styl przez co całe opowiadanie czyta sie lekko łatwo i przyjemnie,"ale. no tak jest jedno ale. Jestem FACETEM ^^' moze to i dziwne, ze facet inetersuje sie yaoi i do tego pisze opowiadania z tegoz gatunku... dziekuje slicznie za zyczenia^^
Haru-chan (Brak e-maila) 18:49 17-02-2008
No raczej, że facet.W końcu mój chłopak, nee? Nie przejmuj się seme, mnie też na początku wzięli za babke... ^^" Tak w ogóle... Chiaki ma jeszcze kilka opowiadań swojego autorstwa w "szufladzie". Może razem ze mną, osoby którym podoba się to opo, zmuszą go do publikacji. Tak, ten film jest świetny, za każdym razem gdy go widzę przemawia do mnie coraz mocniej. Chia, wrzucaj dalej ;*
(kropka_w_paski@interia.pl) 18:39 18-02-2008
super ^_^ aj hołp ze dalsze części będą ^__^
asjana (Brak e-maila) 22:34 19-02-2008
ja też od razu miałam wrażeni, że to " przerwana lekcja muzyki " , ale tylko fragmentami, bo niektóre szczegóły już zmieniłeś, ale mi się bardziej książka podobałasmiley ale opowiadanie faktycznie fajne i wciąga. Czekam na ciąg dalszy.
Robotto (Brak e-maila) 15:07 21-02-2008
Nie widziałam "Przerwanej Lekcji Muzyki" i chyba będę musiała to nadrobić. Co do twojego opowiadania drogi autorze, to ma potencjał. Brakuje mi jednak dłuższych opisów, które bardziej wprowadziłyby mnie w klimat Collonney Garden. Poza tym postacie lekarzy psychiatrów mnie nie przekonują. Wydają mi się nieco nieprawdopodobne, zachowują się też lekko infantylnie. Wydaje mi się, że psychiatrą nie zostaje się tak łatwo, to wymaga solidnego przygotowania medycznego i psychologicznego. Zostawianie pasków i innych potencjalnie niebezpiecznych rzeczy w pokojach pacjentów? Albo zwracanie ich na osobistą prośbę? Ja tego nie kupuję.
Powinieneś również popracować trochę nad dialogami - gdzieniegdzie naprawdę zgrzytają. Poza tym zdarzają ci się dziwne sformułowania (uważaj na podmiot!), na przykład:

"- Spójrz na swoje nadgarstki.- tak tez uczyniłem. Obandażowali mi je, tak abym nie mógł ich zdjąć, suczesyny"

Z tego zdania wynika, że tak mu obandażowali nadgarstki, żeby nie mógł ich (nadgarstków) zdjąć - po przeczytaniu tej linijki pojawił mi się przed oczami naprawdę makabryczny obraz.

Raz jeszcze, uważam, że ten tekst naprawdę rokuje, ale biorąc pod uwagę tematykę, powinieneś postarać się o dopracowanie szczegółów. I nad prawdopodobieństwem postaci.

Pozdrawiam i życzę mnóstwo weny
asjana (Brak e-maila) 22:53 21-02-2008
Widzę, że się wczułeś/-eś fakt pomysł z oddaniem paska to by raczej nie przeszło, poza tym oni zabierają ci wszystkie przedmioty którymi możesz sobie zrobić krzywdę (zapobiegawczo nie wiedzą do czego tak osoba jest zdolna skoro boja się, że może sobie coś zrobić w wannie). Dla mnie scena, że lekarz tak łatwo mówi pacjentowi co zaszło z jego byłym pacjentem była nierealna. Psychiatra ma mieć mocną psychikę, a nie że pacjenci tak szybko go podchodzi ja tego nie kupuje. Pozdrawiam jestem ciekawa jak dalej potoczy się opowiadanie.
Czerwona (Brak e-maila) 21:56 22-02-2008
Niestety opowiadanie, a w szczególności dwa pierwsze rozdziały są niemalże dokładna kopią "Przerwanej lekcji". Myślę, że powinieneś przynajmniej sobie odpuścić dziennik i akcje z innymi mieszkańcami ośrodka. Rzeczy w stylu tej nieszczęsnej "Alicji". Co prawda to szczegóły, ale to takie szczegóły sprawiają, że zgrzytam przy czytaniu zębami.
Styl to nie wszystko, muszę zobaczyć pomysł, TWÓJ pomysł. Bo film znam i kocham miłością bezgraniczną, dużo większą niż yaoi. I przez to, że połączenie w pewnym stopniu tych dwóch rzeczy mogłoby wyjść ciekawie nie nacisnęłam jeszcze krzyżyka w prawym górnym rogu.
Tobie życzę wena, a sobie większej oryginalności tego opowiadania.
Rosie (scalla@poczta.fm) 20:20 08-03-2008
Zacznijmy od tych nieszczęsnych kurczaków.

Pomysł jest oczywiście z 'Przerwanej lekcji muzyki' ale chyba nie załapałeś sensu zachowania tej dziewczyny, ONA miała kompleks elekty, czyli w tym przypadku manie na punkcie kurczaków swojego ojca. U mężczyzn występuje kompleks edypa i wszystko było by ok, gdyby kurczaki były jego matki. Teraz to jest nielogiczne (heh, trudno też mówić o logicznym postępowaniu ludzi chorych psychicznie)względem fabuły filmu, na którym się wzorujesz.

Błędy:
Zazwyczaj nie zwracam na nie uwagi jeśli nie kują w oczy tak jak w Twoim opowiadaniu.
Zauważyłam tylko to,że niektóre zdania są wymuszone albo przedobrzone np:
"Ja początkowo, nie wiedzący co robić, wybuchnąłem śmiechem. Nie mogłem się uspokoić, więc śmiałem się najgłośniej, jak potrafiłem."

To brzmi sztucznie, widać, że bardzo się starasz, momentami aż za bardzo.


Podsumowując, to jedne z najlepszych opowiadań na tej stronie, umiesz budować atmosferę i postacie z krwi i kości, nie przeszkadza mi nawet,że tak bardzo wzorujesz się na filmie, chociaż mam nadzieję, że niedługo odejdziesz od jego fabuły (nie podoba mi się zakończenie ^-^) i wprowadzisz coś nowego, własnego.

Pozdrawiam i życzę Wena smiley.

Oh, i jeszcze mógłbyś znaleźć sobie betę, która nie bałaby się mocno ingerować w opowiadanie.
dawid (Brak e-maila) 12:08 12-03-2008
Świetny tekst, ale nie wytrzymam, jeśli nie zwrócę Ci uwagi, że przymiotniki i przysłówki z "nie" piszemy łącznie (np. niedługo, niepewnie). Czekam z niecierpliwością na dalszą część smiley
Czerwona (Brak e-maila) 16:12 12-03-2008
To nie ma sensu, to jest zwyczajny plagiat. Nie powinieneś tego robić, chcesz pisać - wymyśl coś.
Ze swojej strony życzę Ci tylko, żeby kiedy napiszesz coś genialnego (jeśli napiszesz) ktoś z Ciebie to tak bezczelnie zerżnął.
. (Brak e-maila) 14:34 14-03-2008
To nie jest zerzniecie, tylko cos na ksztalt fanfika. Czaisz roznice?
Aithne (Brak e-maila) 04:34 16-03-2008
"Przerwaną lekcją muzyki" trąci na kilometr... z drugiej strony nie wiem czy nie lepsze byłoby lekko luźniejsze bazowanie na filmie/książce. Przecież w cukierni nie musiała się pojawiać od razu żona profesora i nie musieli na nią szczekać. To tak, jakbyś chciała zrobić z matrixa wersję gejowską i trinity zrobiła facetem.. a akcję zachowała tak jak jest :/ Zostaw bohaterów, dopisz im własne cechy charakteru i przestań opisywać wydarzenia w ten sam sposób, jak ktoś zrobił to kiedyś. Sussana Kaysen na pewno zrobiła to lepiej od ciebie.
bzyk86 (Brak e-maila) 23:41 21-03-2008
A mnie, pomimo tych "wad" podoba mi się to opowiadanie! Czekam z niecierpliwością co będzie dalej. Nie ukrywam że nie oglądałem(czytałem?) "przerwanej lekcji", mimo to opowiadanie uważam za oryginalne, pewnie dlatego że znudziły mi sie słodzenie paringami sanuxnaru z Naruto;P Kibicuje autorowi żeby dalej pisał, to opowiadanie ma potencjał. Będzie z niego niezły tasiemiec. Pozdrawiam czytelników jak i Autora;P
Czerwona (Brak e-maila) 15:10 27-05-2008
Aithne ma całkowitą racje. Ty po prostu nadałeś postacią męskie imiona i się cieszysz. Takie rzeczy nie nadają się do publikacji i tyle, swojego zdania nie zmienię. A same fanfici wnoszą do fabuły coś nowego, odkrywczego, rozwijają jakiś wątek - jeśli oczywiście mówimy o dobrych fanfickach.

Dobrego SasuNaru nigdy dośćsmiley
lubiezelkii (lubiezelkii@wp.pl) 15:21 02-06-2008
to takie ..niespodziewane XD

mam jednak nadzieje ze nie porzuciles tego opowiadania, bo mega wciaga ^^

i pytanko do Czerwonej - gdzie znajde dobre sasunaru? smiley
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum