The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 22 2024 05:05:54   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Collonney Garden 2
Gdy tylko wyszliśmy z gabinetu pielęgniarki, Peter zaczął mnie oprowadzać po budynku. Nie wiem, czy zdawał sobie sprawę z tego, że prawie go nie słuchałem. Strasznie dużo gadał. Pokazał mi salonik, pracownie krawiecką, plastyczną i muzyczną. Pracownia plastyczna była połączona z muzyczną, dzieliła je tylko siatka, przy której stał teraz, odwrócony do nas tyłem jakiś rudzielec.
- Ben.- odezwał się Peter wyraźnie zdziwiony.- Co Ty tu robisz?
Chłopak odwrócił się do nas przodem z czarującym dziecięcym uśmiechem… No byłby czarujący, gdyby nie to, ze prawie cała jego twarz pokryta była dziwnymi bliznami.
- Peter!- ucieszył się chłopak, jego brązowe oczy zalśniły.- Wiesz, ja mam ochotę na muzykę. Naprawdę, naprawdę mam ochotę na czymś zagrać. - Mówił strasznie szybko, wskazując instrumenty za siatką.
- Przykro mi, Ben. Nie teraz. - Peter pokręcił głowa, mówiąc łagodnie, acz stanowczo.- Na zajęciach wybierzesz sobie jakiś instrument i będziesz mógł grac… Ale powiedz mi coś, dobrze?
Chłopak przytaknął. Ja Patrzyłem na Petera. Przynajmniej się starałem.. nie chciałem patrzeć na tę oszpecona twarz.
- Co ty tu robisz? - spytał ponownie.
Ben spuścił wzrok.
- Bo ja chciałem na czymś zagrać…
- Ale przecież, doskonale wiesz o tym, że nie wolno wam przebywać w pracowniach bez opiekuna.
- Ale ja chciałem… bardzo…- miauknął.
Peter chwycił go za dłoń. W oczy rzuciło mi się to, ze nie tylko twarz Bena była poryta bliznami, ale i jego ręce. Mój psychiatra pociągnął go do drzwi, więc poszedłem za nimi.
- Emily!- krzyknął do pielęgniarki, przechodzącej przez korytarz. Zamienił z nią parę słów i z tego, co zrozumiałem zwrócił jej uwagę, żeby zamykała pracownie, gdy nie są używane. Po chwili Emily odeszła, trzymając rudzielca za rękę i przemawiając do niego z uśmiechem, jak do małego dziecka.
Kiedy już obejrzałem cały budynek miała się odbyć moja pierwsza sesja, jednak tak się nie stało… Byliśmy na moim piętrze w holu, gdzie był telewizor stoły i inni pacjenci, którym się uważnie przyglądałem. Michael stał, wpatrzony w okno z lekko przerażoną miną. Poznałem go przed chwilą. Chłopak cierpiał na "futurice-fantastica", czy jakoś tak, zresztą nie bardzo mnie to obchodziło. Wiem tyle, że miało to się objawiać nałogowym kłamaniem.
- Ian…- powiedział drżącym głosem, a wszyscy pacjenci rzucili się do okien. Peter również podszedł, więc i ja uczyniłem to samo. Na dziedzińcu stał samochód, z którego sanitariusze próbowali wyciągnąć jakiegoś krzyczącego w niebogłosy i zaciekle rzucającego się chłopaka. Nie przyjrzałem się mu, ale widząc miny każdego z pacjentów, miałem mieszane uczucia.
- Cris, nasza sesja odbędzie się jutro. Przyjdę po ciebie.- powiedział Peter i nie czekając, aż coś powiem wybiegł. Po chwili widziałem go już biegnącego przez dziedziniec. W końcu udało im się wyciągnąć chłopaka z samochodu. Czterech sanitariuszy, trzymając go za kończyny wniosło go do budynku. Wsadziłem ręce do kieszeni i stwierdziłem, ze to nie mój interes. Bardzo wolnym krokiem ruszyłem przez korytarz w stronę swojego pokoju. Gdy byłem już blisko, po schodach wszedł Peter, a za nim sanitariusze trzymający chłopaka. Darł się jakby go kto ze skóry obdzierał.
- PUŚĆCIE MNIE JEBAŃCY!- wrzasnął.- POSTAWCIE MNIE JEBANE ŁAJZY! PRZECIEŻ CHODZIĆ POTRAFIĘ!
Sanitariusze w końcu postawili go na nogi za przyzwoleniem Petera. Był wysoki i szczupły. Miał przydługie jasnoblond włosy, opadające na kark. Grzywka ścięta była na równi z brwiami. Długie czarne rzęsy okalały jego błękitne oczy… było w nich coś, co nazwałbym dzikością. Nie wiedząc czemu po plecach przeszły mi ciarki. Chłopak zaczął spacerować po całym oddziale witając się wesoło z każdym pacjentem po kolei, niektórzy podzielali jego euforię, ale niektórzy uciekali, gdy tylko do nich podchodził. To mnie nie dotyczy, pomyślałem i otworzyłem drzwi do pokoju. To był błąd.
- HEJ TY!- wrzasnął do mnie rozwścieczony na nowo blondyn. Odwróciłem się półbokiem. Chłopak szedł w moją stronę z zaciśniętymi pięściami, bardzo szybkim krokiem.- COŚ, KURWA, ZA JEDEN?!
- Łapcie go!- krzyknął Peter, sam biegnąc za nim.
Ja stałem wmurowany w ziemie. Nie mogłem się nawet ruszyć pod presją wściekłości tych błękitnych oczu. Chłopak przyspieszył jeszcze kroku i zanim się zorientowałem, stał przede mną. Pchnął mnie z całej siły do pokoju. Uderzyłem przy tym plecami w drzwi. Blondyn zatrzasnął je i przystawił do nich krzesło. Rozejrzał się po pokoju i odwrócił do mnie.
- Co to, kurwa, ma znaczyć?!- krzyknął i z całej siły pchnął mnie na ścianę, w która uderzyłem plecami. Jęknąłem cicho z bólu. Złapał moją twarz jedną dłonią i zbliżył się przygniatając mnie do ściany. Spojrzał mi w oczy i przez zaciśnięte zęby zaczął wypytywać.- Coś za jeden?! Co robisz w pokoju Jimmy'ego?!- poczułem ze lekko drży. - GDZIE JEST JIMMY?!
Czułem, jak krew odpływa mi z twarzy. Mimo iż słyszałem, że ktoś się dobija do drzwi, nie uspokoiło mnie to. W tej chwili byłem po prostu przerażony. Nie jego krzykami, nie tym, ze wyglądał jakby miał mnie zabić… ale byłem przerażony z powodu jego oczu. Czułem ze zalałem się zimny potem.
- GDZIE JEST JIMMY!? DLACZEGO JESTEŚ W JEGO POKOJU!?
W końcu wyważyli drzwi. Sanitariusze od razu rzucili się na chłopaka i zaczęli go ode mnie odciągać. Osunąłem się na podłogę i patrzyłem na niego przerażony. Chyba nic mnie nigdy tak nie przeraziło, jak jego oczy, mimo tego nie mogłem oderwać od nich wzroku. Czułem się jak zahipnotyzowany. Peter od razu rzucił się do mnie. Ukucnął przy mnie i ujął moją twarz w obie dłonie, zmuszając mnie do spojrzenia mu w oczy.
- Cris. Już dobrze. Spokojnie. Nie ma się czego bać… słyszysz?- przytaknąłem. Jego szare oczy, były zupełnie inne od oczu blondyna. Tamte mnie przerażały, a te Petera uspokajały. Podniósł mnie z podłogi.- wszystko gra?
Ja ponownie przytaknąłem. Sanitariusze już wyprowadzili go z mojego pokoju. Wyszedłem, na nogach jak z waty, na korytarz i patrzyłem, jak zaciągają go do izolatki. Pobiegły tam również dwie pielęgniarki.
- To Ian Sanders…- powiedział Peter.- Jeśli będziesz miał z nim jakieś problemy zgłoś to bezzwłocznie…- odwrócił się do mnie twarzą i uśmiechnął słabo.- jak będziesz się źle czuł, poinformuj natychmiast pielęgniarki. Ja musze teraz iść. Połóż się lepiej.
Odszedł zostawiając mnie samego. Odwróciłem się i poszedłem do siebie. Usiadłem na łóżku i patrzyłem na roztrzaskane krzesło, którego szczątki walały się po podłodze. Przed oczami pojawił mi się obraz błękitnych, dzikich oczu. Poczułem przenikliwe zimno. Skuliłem się, opierając się plecami o ścianę i zacząłem się trząść, jak w febrze. Narzuciłem sobie kołdrę na głowę i ukryłem ja w ramionach, nie mogąc się uspokoić i przestać trząść. Byłem przerażony...













Komentarze
wielkamorda dnia padziernika 17 2011 20:02:41
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Fu (Brak e-maila) 17:55 14-02-2008
Będę pierwsza smiley Przeczytałam Twoje opowiadanie wrzucając je na stronę, mimo że zwykle tego nie robię. Zamiast pracowicie wklejać inne teksty przeczytałam wszystkie cztery części. Podoba mi się. Oby tak dalej. Weny życzę i pisz jak najwięcej!
Ninet (Brak e-maila) 00:37 15-02-2008
Świetnie napisane,ale jeśli mam być szczera nie cierpię plagiatów, a twoje opowiadanie jest niczym innym jak przestawieniem z filmu o kobietach w zakładzie psychiatrycznym ( nie pamiętam jak się nazywał, ale napewno grała tam Angelina Joli) zrobić Yaoi. Gdybyś jeszcze zmieniła to za co bohater poszedł tam siedzieć lepiej by było. Wybacz tak ostra krytykę, ale nie mogłam tego znieść. Z niecierpliwością będę czekać na kolejne odcinki by zobaczyć czy nie zepsujesz opowiadania będącego odbiciem jednego z najlepszych filmu o psychiatryku!
Haru-chan (Brak e-maila) 11:10 15-02-2008
Buu... a chciałem być pierwszy... No nic. Chia, ty wiesz że mi się podoba. ^^ Ninet, masz rację, to opowiadanie jest na podstawie tego filmu, ale tylko podstawa. Chiaki chyba mi głowy nie urwie gdy zdradzę, że później stopniowo ta historia nabiera swojego życia i biega swoim własnym torem... A może urwie? Pff... sprawdzę jak się zobaczymy ^^" Chia, wysyłaj kolejne części, w końcu już je masz! ;*
Chiaki (Brak e-maila) 22:08 15-02-2008
Ninet, nie uwazam Twoich slow za krytyke. Gratuluję za spostrzegawczość. Jednak jak Haru wspomniał to tylko podstawa. Potem historia nabiera wlasnego biegu. jestem w tej chwili przy jedenastej czesci i wydaje mi sie ze juz co raz bardziej odbiegam od historii tegoz filmu

Fu, naprawde dziekuje za mile slowa. naprawde zapalily mnie teraz do pisania^^
aaa (Brak e-maila) 21:51 16-02-2008
Przy 11 części? to dlaczego tu są tylko 4;/ Bardzo rzadko piszę komentarze ale to opowiadanie jest naprawdę dobre więc postanowiłam je pochwalić za Dobry styl i trochę skrytykować to że akcja "miga" tzn biegnie troszkę za szybko nie skupiając się na niczym. To tak moim skromnym zdaniem. Czekam z niecierpliwością na resztę
Ninet (Brak e-maila) 22:29 16-02-2008
Wiem, że to podstawa, ale innej reakcji nie mogłam mieć gdy zaczęła czytać i widziałam sceny z jednego z lepszych filmów o psychice człowieka szalonego. ( nawiasem mówiąc podziwiam, że go widziałaś, bo niewielu ludzi wie o jego istnieniu) Teraz gdy ochłonęłam napiszę jeszcze, ze masz świetny styl przez co całe opowiadanie czyta sie lekko łatwo i przyjemnie, dlatego też napisałam, że z niecierpliwością czekam na dalsze odcinki! :-). Mam nadzieję,że reszta będzie tak dobra.
Życzę weny
Chiaki (Brak e-maila) 00:54 17-02-2008
dziekuje serdecznie Ninet. Nawet nie wiesz, ile twoje slowa dla mnie znacza... naprawde sie ciesze, ze uwazasz "ze masz świetny styl przez co całe opowiadanie czyta sie lekko łatwo i przyjemnie,"ale. no tak jest jedno ale. Jestem FACETEM ^^' moze to i dziwne, ze facet inetersuje sie yaoi i do tego pisze opowiadania z tegoz gatunku... dziekuje slicznie za zyczenia^^
Haru-chan (Brak e-maila) 18:49 17-02-2008
No raczej, że facet.W końcu mój chłopak, nee? Nie przejmuj się seme, mnie też na początku wzięli za babke... ^^" Tak w ogóle... Chiaki ma jeszcze kilka opowiadań swojego autorstwa w "szufladzie". Może razem ze mną, osoby którym podoba się to opo, zmuszą go do publikacji. Tak, ten film jest świetny, za każdym razem gdy go widzę przemawia do mnie coraz mocniej. Chia, wrzucaj dalej ;*
(kropka_w_paski@interia.pl) 18:39 18-02-2008
super ^_^ aj hołp ze dalsze części będą ^__^
asjana (Brak e-maila) 22:34 19-02-2008
ja też od razu miałam wrażeni, że to " przerwana lekcja muzyki " , ale tylko fragmentami, bo niektóre szczegóły już zmieniłeś, ale mi się bardziej książka podobałasmiley ale opowiadanie faktycznie fajne i wciąga. Czekam na ciąg dalszy.
Robotto (Brak e-maila) 15:07 21-02-2008
Nie widziałam "Przerwanej Lekcji Muzyki" i chyba będę musiała to nadrobić. Co do twojego opowiadania drogi autorze, to ma potencjał. Brakuje mi jednak dłuższych opisów, które bardziej wprowadziłyby mnie w klimat Collonney Garden. Poza tym postacie lekarzy psychiatrów mnie nie przekonują. Wydają mi się nieco nieprawdopodobne, zachowują się też lekko infantylnie. Wydaje mi się, że psychiatrą nie zostaje się tak łatwo, to wymaga solidnego przygotowania medycznego i psychologicznego. Zostawianie pasków i innych potencjalnie niebezpiecznych rzeczy w pokojach pacjentów? Albo zwracanie ich na osobistą prośbę? Ja tego nie kupuję.
Powinieneś również popracować trochę nad dialogami - gdzieniegdzie naprawdę zgrzytają. Poza tym zdarzają ci się dziwne sformułowania (uważaj na podmiot!), na przykład:

"- Spójrz na swoje nadgarstki.- tak tez uczyniłem. Obandażowali mi je, tak abym nie mógł ich zdjąć, suczesyny"

Z tego zdania wynika, że tak mu obandażowali nadgarstki, żeby nie mógł ich (nadgarstków) zdjąć - po przeczytaniu tej linijki pojawił mi się przed oczami naprawdę makabryczny obraz.

Raz jeszcze, uważam, że ten tekst naprawdę rokuje, ale biorąc pod uwagę tematykę, powinieneś postarać się o dopracowanie szczegółów. I nad prawdopodobieństwem postaci.

Pozdrawiam i życzę mnóstwo weny
asjana (Brak e-maila) 22:53 21-02-2008
Widzę, że się wczułeś/-eś fakt pomysł z oddaniem paska to by raczej nie przeszło, poza tym oni zabierają ci wszystkie przedmioty którymi możesz sobie zrobić krzywdę (zapobiegawczo nie wiedzą do czego tak osoba jest zdolna skoro boja się, że może sobie coś zrobić w wannie). Dla mnie scena, że lekarz tak łatwo mówi pacjentowi co zaszło z jego byłym pacjentem była nierealna. Psychiatra ma mieć mocną psychikę, a nie że pacjenci tak szybko go podchodzi ja tego nie kupuje. Pozdrawiam jestem ciekawa jak dalej potoczy się opowiadanie.
Czerwona (Brak e-maila) 21:56 22-02-2008
Niestety opowiadanie, a w szczególności dwa pierwsze rozdziały są niemalże dokładna kopią "Przerwanej lekcji". Myślę, że powinieneś przynajmniej sobie odpuścić dziennik i akcje z innymi mieszkańcami ośrodka. Rzeczy w stylu tej nieszczęsnej "Alicji". Co prawda to szczegóły, ale to takie szczegóły sprawiają, że zgrzytam przy czytaniu zębami.
Styl to nie wszystko, muszę zobaczyć pomysł, TWÓJ pomysł. Bo film znam i kocham miłością bezgraniczną, dużo większą niż yaoi. I przez to, że połączenie w pewnym stopniu tych dwóch rzeczy mogłoby wyjść ciekawie nie nacisnęłam jeszcze krzyżyka w prawym górnym rogu.
Tobie życzę wena, a sobie większej oryginalności tego opowiadania.
Rosie (scalla@poczta.fm) 20:20 08-03-2008
Zacznijmy od tych nieszczęsnych kurczaków.

Pomysł jest oczywiście z 'Przerwanej lekcji muzyki' ale chyba nie załapałeś sensu zachowania tej dziewczyny, ONA miała kompleks elekty, czyli w tym przypadku manie na punkcie kurczaków swojego ojca. U mężczyzn występuje kompleks edypa i wszystko było by ok, gdyby kurczaki były jego matki. Teraz to jest nielogiczne (heh, trudno też mówić o logicznym postępowaniu ludzi chorych psychicznie)względem fabuły filmu, na którym się wzorujesz.

Błędy:
Zazwyczaj nie zwracam na nie uwagi jeśli nie kują w oczy tak jak w Twoim opowiadaniu.
Zauważyłam tylko to,że niektóre zdania są wymuszone albo przedobrzone np:
"Ja początkowo, nie wiedzący co robić, wybuchnąłem śmiechem. Nie mogłem się uspokoić, więc śmiałem się najgłośniej, jak potrafiłem."

To brzmi sztucznie, widać, że bardzo się starasz, momentami aż za bardzo.


Podsumowując, to jedne z najlepszych opowiadań na tej stronie, umiesz budować atmosferę i postacie z krwi i kości, nie przeszkadza mi nawet,że tak bardzo wzorujesz się na filmie, chociaż mam nadzieję, że niedługo odejdziesz od jego fabuły (nie podoba mi się zakończenie ^-^) i wprowadzisz coś nowego, własnego.

Pozdrawiam i życzę Wena smiley.

Oh, i jeszcze mógłbyś znaleźć sobie betę, która nie bałaby się mocno ingerować w opowiadanie.
dawid (Brak e-maila) 12:08 12-03-2008
Świetny tekst, ale nie wytrzymam, jeśli nie zwrócę Ci uwagi, że przymiotniki i przysłówki z "nie" piszemy łącznie (np. niedługo, niepewnie). Czekam z niecierpliwością na dalszą część smiley
Czerwona (Brak e-maila) 16:12 12-03-2008
To nie ma sensu, to jest zwyczajny plagiat. Nie powinieneś tego robić, chcesz pisać - wymyśl coś.
Ze swojej strony życzę Ci tylko, żeby kiedy napiszesz coś genialnego (jeśli napiszesz) ktoś z Ciebie to tak bezczelnie zerżnął.
. (Brak e-maila) 14:34 14-03-2008
To nie jest zerzniecie, tylko cos na ksztalt fanfika. Czaisz roznice?
Aithne (Brak e-maila) 04:34 16-03-2008
"Przerwaną lekcją muzyki" trąci na kilometr... z drugiej strony nie wiem czy nie lepsze byłoby lekko luźniejsze bazowanie na filmie/książce. Przecież w cukierni nie musiała się pojawiać od razu żona profesora i nie musieli na nią szczekać. To tak, jakbyś chciała zrobić z matrixa wersję gejowską i trinity zrobiła facetem.. a akcję zachowała tak jak jest :/ Zostaw bohaterów, dopisz im własne cechy charakteru i przestań opisywać wydarzenia w ten sam sposób, jak ktoś zrobił to kiedyś. Sussana Kaysen na pewno zrobiła to lepiej od ciebie.
bzyk86 (Brak e-maila) 23:41 21-03-2008
A mnie, pomimo tych "wad" podoba mi się to opowiadanie! Czekam z niecierpliwością co będzie dalej. Nie ukrywam że nie oglądałem(czytałem?) "przerwanej lekcji", mimo to opowiadanie uważam za oryginalne, pewnie dlatego że znudziły mi sie słodzenie paringami sanuxnaru z Naruto;P Kibicuje autorowi żeby dalej pisał, to opowiadanie ma potencjał. Będzie z niego niezły tasiemiec. Pozdrawiam czytelników jak i Autora;P
Czerwona (Brak e-maila) 15:10 27-05-2008
Aithne ma całkowitą racje. Ty po prostu nadałeś postacią męskie imiona i się cieszysz. Takie rzeczy nie nadają się do publikacji i tyle, swojego zdania nie zmienię. A same fanfici wnoszą do fabuły coś nowego, odkrywczego, rozwijają jakiś wątek - jeśli oczywiście mówimy o dobrych fanfickach.

Dobrego SasuNaru nigdy dośćsmiley
lubiezelkii (lubiezelkii@wp.pl) 15:21 02-06-2008
to takie ..niespodziewane XD

mam jednak nadzieje ze nie porzuciles tego opowiadania, bo mega wciaga ^^

i pytanko do Czerwonej - gdzie znajde dobre sasunaru? smiley
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum