The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Marca 29 2024 12:43:26   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Czemu właśnie ty... 17
Rozdział XVII



Ten weekend skłonił mnie do zaskakującego odkrycia. I to zaskakujące. Bo nawet i Aga-erotomanka mi go nie nasunęła, choć w jej obecności teoretycznie nie myśli się o żadnych innych kwestiach. A nasunęła mi go Beata, jedna z piętnastu dziewczyn w mojej klasie, której jakimś dziwnym trafem do tej pory w ogóle nie zauważyłem.
Ale kiedy przypadkiem spotkałem ją w sobotę ni z tego ni z owego przyszło mi do głowy, że od dziesięciu miesięcy żyję w zupełnym celibacie, tym bezsensie wg Marcina, którego fikcję z taką precyzją pomogłem mu udowodnić w zeszłym tygodniu.
(Ja przyznaję ze skruchą: Nie orientuję się, gdzie leży Trzcinica, ale tam udał się w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach... ON. Tak się tu teraz mówi. To się nazywa Darlowsky Power.)
Jeszcze w marcu Magda powiedziała mi See ya i od tamtej pory jakoś na nic interesującego nie wpadłem. Prawie cały rok... Dziwne jak na mnie. No ale miałem przecież nieźle zakręcone życie, najpierw przeprowadzka, potem ten cały cyrk.....
W każdym razie od soboty zacząłem czynić pewne kroki przygotowawcze, żeby ten stan rzeczy przełamać i to już trzeci dzień mojego "chodzenia". Zawsze uważałem, że to beznadziejny wyraz... Pierwszy raz w życiu przy pierwszej rozmowie z dziewczyną, pod koniec rozmowy wyskoczyłem z czymś takim. Mam nadzieję, że to nie jest objaw desperacji.
Ale Beata wcale nie wyglądała na zdziwioną. Może i tak ma być.
Moja aktualna dziewczyna jest już od pięciu miesięcy właścicielką 25% akcji Amber Poland i posiada o jakieś tam 60000 dochodów miesięcznych więcej niż ja, ale póki co jakoś to trawię. W każdym razie dlatego, że przerzuciłem ją z pierwszej dwudziestki do pierwszej dziesiątki rankingu żeńskiego. Można by powiedzieć ty mnie coś, ja tobie coś. Ogólnie, wielkiej sensacji nie ma, ani pozytywnej ani negatywnej. Tylko Teresa rzuciła na nasz temat kilka kąśliwych uwag, ale to też nic nadzwyczajnego.
Czyżby moje życie wracało do normy?
Ja już właściwie nie pamiętam, jak wygląda moje normalne życie. To było wieki temu. Ale chciałbym mieć wreszcie spokój. Hm, dziwne, że zaczynam czuć, jakby było tak jak kiedyś, w końcu Beata w niczym nie przypomina moich dotychczasowych dziewczyn. Jest pewna siebie, elegancka i bardzo bogata. Przypomina najprawdziwszą businesswoman. Zawsze jeździ limuzyną, chodzi w kostiumach, czesze się jak dorosła kobieta, na przerwach dzwonią do niej maklerzy albo stylistki... Ale mimo to jest mi z nią... normalnie. Może właśnie dlatego tak szybko się to potoczyło. Potrzebuję normalności. Zwyczajności. Żadnych wstrząsów. Kiedy rozmawiam z nią choćby przy oknie na korytarzu, nikt się nie gapi w naszą stronę i jesteśmy tylko jedną z wielu tutejszych par. Jest zupełnie zwyczajnie.
I ona śmieje się jak wszyscy, jak każda dziewczyna, nigdy nie patrzy na mnie w dziwny sposób....
- Hej, o czym tak myślisz? - trzepnęła mnie lekko w ramię. Odwróciłem się, ale zanim zdążyłem coś powiedzieć, zadzwoniła jej komórka. Przewróciła oczami i zerkając na numer, westchnęła i odebrała. - Hi, Steve. Aha... Comex, I think.... Yeah. Aha... No way! Maybe... Call Joan. Aha... COCOM? If you want... Aha... Ok., see ya. - wrzuciła telefon do torebki.
- Wiesz, chwilami ciężko z tobą rozmawiać...
- A musimy rozmawiać? - roześmiała się, przechylając głowę.
- Niekoniecznie. - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją.
- Te Korzecki, to miejsce publiczne! Korytarz przyzwoitej szkoły! - wrzasnął Jasieńczyk, który nas właśnie mijał, ale zdecydowałem się na razie mu odpuścić i zignorować. Widziałem jeszcze tylko, jak bardzo szybko minęła nas Teresa, co było o tyle dziwne, że zazwyczaj nie chodzi szybko, więc machinalnie to zarejestrowałem. Beata cofnęła się po chwili i uśmiechnęła lekko.
- Może wystarczy, co? To rzeczywiście jest korytarz...
- Chodźmy gdzieś...
- Aha.
Za drzwiami szkoły opierała się o mur głęboko zamyślona Teresa, spojrzała na nas ze zmarszczonymi brwiami.
- Marek...
- Tak? - spojrzałem na nią pytająco.
- Nie... nic. - odwróciła wzrok. Wzruszyłem ramionami i poszedłem dalej. Nie miałem ochoty na wplątywanie się w kolejne archiwum X.
Do domu wróciłem gdzieś koło jedenastej, czekała na mnie kartka pod tytułem " Mogłeś uprzedzić, panie "Nie mam randek". W tym tygodniu zmywasz naczynia. Dobranoc. (jeżeli Dzień dobry - w tym miesiącu) Mama."
Ładne wsparcie na nowym terytorium.
Kiedy kładłem się do łóżka, przypomniało mi się, że miałem po coś tam iść do Kamila. Chyba trzeba było zadzwonić... A zresztą... Ziewnąłem i zgasiłem światło.



W ogóle się do mnie nie odzywa. Ani jednego słowa.
Stało się?
Tylko tam siedzi. To już trzy godziny, ale jakoś nie mam odwagi przerwać tego milczenia. Siedzi tam i patrzy przez okno, jakoś tak daleko, w park, ale ponad drzewa.
Boję się teraz, chyba zrobiłem błąd...
Nie powinienem był mówić mu czegoś takiego, w końcu ma tylko siedemnaście lat...
To nie powinno go dotyczyć.
Ja nie miałem wyboru, ale... Za dużo od niego wymagam, to w końcu normalny chłopak, jak on ma przełknąć tak nagle coś takiego? Ja oswajałem się z tym przez lata, wszystko spadało po kolei, w harmonijnej gradacji, więc nie waliło jak jakiś cholerny cios młotem w głowę.
Usłyszeć tak od razu to wszystko... Nie mam prawa wymagać, żeby był w stanie to znieść... Nie mogę mieć nawet pretensji, jeśli teraz ucieknie; uciekłby chyba każdy i to dlatego, nie dlatego, że zabronił mi ojciec, nigdy o tym nikomu nie powiedziałem... Mógłbym powiedzieć tylko tym, którzy stawali się mi bliscy, ale wtedy... wtedy bałem się, że przez to ich stracę.
A teraz...
Nawet jednego słowa. Boże, gdybym chociaż wiedział, o czym on właściwie myśli... Jeżeli w ogóle myśli, bo przecież tamtego dnia ja...Cały dzień przesiedziałem, wpatrując się w ścianę... I nie myślałem nic, zupełnie nic... Nie płakałem, nie krzyczałem, nic...
Gapiłem się na tamtą ścianę, odkąd przyjechałem i dopiero dobrze po północy udało mi się wstać i zejść na dół... Ojciec stał w drzwiach do ogrodu i nic nie mówił, Jacek w sąsiednim pokoju spławiał spokojnym, ale donośnym głosem jakiegoś ostatniego dziennikarza, Kamil siedział na kanapie, bawił się zegarkiem i zahaczył jedną stopę o oparcie krzesła. Ruszał tym krzesłem monotonnie i ten stukot doprowadzał mnie do szału.
Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć, jedenaście, dwanaście, trzynaście, czternaście, piętnaście, szesnaście, siedemnaście, osiemnaście, dziewiętnaście, dwadzieścia, dwadzieścia jeden, dwadzieścia dwa, dwadzieścia trzy....
Nawet teraz to słyszę i liczę to tak samo jak wtedy, jakoś poza świadomością, bez żadnych myśli, tępo...
I z każdą sekundą coraz więcej było we mnie wściekłości i szaleństwa.
Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć, jedenaście, dwanaście, trzynaście, czternaście, piętnaście, szesnaście, siedemnaście, osiemnaście, dziewiętnaście, dwadzieścia, dwadzieścia jeden, dwadzieścia dwa, dwadzieścia trzy....
Zaczynałem liczenie od początku, ale nie mogłem tego znieść, nikt by nie zniósł...
Ciemność, cisza i ten dziwaczny, wyprowadzający z równowagi stukot.
Po piętnastu minutach nie wytrzymałem, wyszedłem szybko do ogrodu, potrącając ojca. Spojrzał za mną, a potem znowu zapatrzył się w ciemność.
Dlaczego do diabła zawsze wtedy, gdy nie wiem, co robić, wokół jest tak ciemno? Żeby jeszcze bardziej wepchnąć się w te wszystkie niejasności i do końca stracić rozum?
Teraz też jest tak ciemno, tak cholernie ciemno... Ale boję się też zapalić światło.
On już chyba nic nie widzi, ale wciąż patrzy. Ani jednego słowa.
Tak się to skończy?



- Co to do cholery miało być? - dogoniłem go na korytarzu i szarpnięciem odwróciłem w swoją stronę.
- Niby co? - podniósł powoli głowę. Pomiędzy czekoladowymi kosmykami błyszczał znajomy lód.
- A jak myślisz? - syknąłem. Przymknął oczy i powolnym ruchem odgarnął włosy z czoła. Podniósł powieki, rzucając mi to spojrzenie, którego nie znosiłem najbardziej ze wszystkich. Chłodnego, bezwzględnego władcy.
- Ja zawsze mówię to, co myślę. Nie jestem przyzwyczajony do naginania swoich słów do czyjegoś widzimisię. Coś ci nie odpowiada? - uśmiechnął się wzgardliwie.
- Przeproś ją.
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo nie.
- Nie zachowuj się jak gówniarz.
- To twoja ocena. - pochylił głowę i zaczął bawić się zegarkiem.
- Wiesz co, jesteś żałosny. Nie rozumiem, dlaczego upokarzanie ludzi sprawia ci przyjemność.
- Poćwicz inteligencję... zrozumiesz....
- Swój cynizm naprawdę możesz zachować dla siebie. - warknąłem. - Czy tobie się nudzi? Może zacznij urządzać polowania na bezdomnych.
- To nie jest kwestia nudy... - ściszył trochę głos - Już raczej..... raczej samotności...
- No to znajdź sobie kogoś.
Spojrzał w bok i przygryzł wargę.
- Nie mogę...
- Nie przesadzaj. Tu wiele dziewczyn leci na twoją forsę.
- Marek...
- Co? A myślisz, że na co?
- Marek... ale ja tylko... proszę cię, ja...
- Czy ciebie to bawi? Upokarzanie ludzi, wynoszenie ich i strącanie, traktowanie jak swoje zabawki...
- Marek, ja...
- Nie interesuje mnie znajomość z kimś, kto tak traktuje ludzi. Albo zaraz tam wrócisz i ją przeprosisz albo nie chcę cię więcej znać.
- Marek... - podniósł w końcu głowę. Twarz miał mokrą od łez, ale w tej chwili niewiele mnie to obchodziło. W tej chwili byłem wściekły. Patrzył na mnie jeszcze przez moment, a potem odwrócił się i wyszedł ze szkoły.
- Nie przesadziłeś? - usłyszałem za sobą.
- W czym?
- Kretyn. Dlaczego go tak potraktowałeś?
- A od kiedy ty go tak bronisz, co? - warknąłem, odwracając się ze złością w jej stronę.
- No cóż... - Teresa oparła się o ścianę i spojrzała w bok - Znamy się od tzw. piaskownicy.
- Jakoś nie było tego widać do tej pory.
- Nie było.... W zeszłym tygodniu byłam pewna, że on jest dla ciebie naprawdę ważny. Pomyliłam się?
- To nie twój interes.
- Nie? Może nie. Ale w końcu zerwałam ze swoim makiawelicznym planem w imię czegoś.
- Nie mam czasu na bzdury. - minąłem ją. Nie odwróciła się i myślałem już, że dała sobie spokój, ale odezwała się po chwili.
- Zdałam sobie sprawę, że nigdy nie miałam nikogo, dla kogo mogłabym poświęcić tyle, ile on był gotów poświęcić dla ciebie.
- A co on takiego chciał dla mnie poświęcić, co? - obejrzałem się, patrząc na nią z irytacją.
Odwróciła się i spojrzała na mnie chłodno
- Rozumiem, że możesz nie wiedzieć. Ale jeśli się nie domyślasz, to jesteś bardzo głupi. - minęła mnie i poszła od klasy.
Pięknie, jeszcze nawet się lekcje nie zaczęły, a mój humor już osiągnął dno. Jak ja tu wytrzymam do czwartej?
- Ej, nie przejmuj się. - Beata zamachała mi nagle dłonią przed twarzą. - Nigdy nie liczyłam na uprzejmość ze strony aż takich szczytów. I nie mam zwyczaju przejmować się paplaniem dzieciaków. Mają to do siebie, że są nieobliczalne...
- Mimo wszystko...
- Och, nie marudź. - przerwała mi. - Chodź lepiej, zaraz Amor przyfrunie. - popchnęła mnie w stronę klasy - Dzisiaj cały dzień będzie w szkole niezłe zamieszanie. Pogadamy wieczorem. Wpadnij koło ósmej, co?
- Aha. - mruknąłem. Opanowało mnie jakieś totalne zniechęcenie, zupełnie nic nie mogło mnie już wytrącić z tego transu i do końca lekcji prawie do nikogo się nie odzywałem. Czułem się tak cholernie.... cholernie dziwnie. Pusto.
W domu też mi nie przeszło. Mama miała dziś zostać w pracy na noc i kończyć jakieś badania. Cholera, akurat dziś naprawdę musiałem z nią pogadać. Chociaż nie miałem pojęcia o czym.
Wypadałoby się z tego otrząsnąć, w każdym razie zanim pójdę do Beaty. Wziąłem prysznic, ale nie pomogło. Wypiłem kawę, ale nie pomogło. Siadłem w kuchni i z jękiem oparłem głowę o blat. Już prawie siódma, a ja w stanie rozkładu.
Zadzwonił dzwonek i poszedłem otworzyć drzwi.
- Ka... mil... - wykrztusiłem. Skulona postać pochyliła się trochę, bezwolnie opierając o mnie czoło.
- Marek... proszę... - wyszeptał z wyraźnym trudem. Miałem wrażenie, że zaraz upadnie, więc przytrzymałem go delikatnie, przyciągając do siebie.
- Kamil... co z tobą... - powiedziałem bezradnie. Dotarło do mnie, że jest prawie całkiem mokry. Odsunąłem go od siebie. - Czyś ty całkiem zwariował? W samej cienkiej koszuli na taki śnieg? Ściągaj to. No już.
Łzy dalej płynęły mu po twarzy, w ogóle nie zareagował na moje słowa, miałem wrażenie jakby coś w jego spojrzeniu coraz bardziej odpływało, oddalało się ode mnie. Sam ściągnąłem z niego przemoczoną koszulę i wysuszyłem ręcznikiem cieknące wodą włosy. Narzuciłem na niego jakieś swoje ciuchy i zaniosłem do łóżka. Nadal nie reagował, przerażał mnie tym swoim nieobecnym, zacienionym wzrokiem.
- Kamil... - szepnąłem, głaszcząc go delikatnie - No co z tobą... odezwij się... Jezu, powiedz coś... - ukryłem twarz w poduszce obok jego głowy.
- Marek, ja...
Poderwałem się i spojrzałem na niego. Podniósł dłoń do mojej twarzy i pogłaskał mnie po policzku, uśmiechając się lekko; łzy ciągle płynęły, coraz szybciej i szybciej.
- Nawet nie umiem z tobą walczyć... nie mam szans.....Gdybyś ty wiedział... gdybyś wiedział... - zacisnął palce, nie cofając jeszcze dłoni. Przytrzymałem ją delikatnie.
- Co Kamil... - przymknął oczy i pokręcił głową. Łzy tańczyły mu jeszcze chwilę na rzęsach i spłynęły, teraz już wolno, po twarzy. Zasnął po chwili. Dotknąłem jego czoła; było rozpalone, na policzkach płonęły niezdrowe rumieńce, miał potwornie zimne dłonie.
- Głuptasie, co ty wyprawiasz... - wyszeptałem, pochylając się nad nim. A co ja wyprawiam? Teresa ma rację, jeszcze w zeszłym tygodniu... Boże, przecież wtedy był mi zwyczajnie niezbędny, zrobiłbym dla niego niemal wszystko. To ja przez cały ten czas byłem od niego najzwyczajniej w świecie uzależniony, to ja fiksowałem z jego powodu, to ja robiłem wszystko, żeby tylko znaleźć pretekst do przebywania obok niego. To ja mu mówiłem, że jest mi potrzebny, obiecywałem, że zawsze będę obok, że nigdy go już nie zranię, że mu pomogę. To ja zwabiłem do siebie tego dzieciaka, aż uwierzył, że póki jestem z nim wszystko będzie dobrze, że chmury odejdą, że nie spotka go już nic złego. Ale o nim zapomniałem. Po prostu zapomniałem. Wcale nie rozmyślnie, jakoś tak.... odruchowo. Zrobiło się zbyt pogmatwanie, zbyt niejasno, zbyt groźnie. Uciekłem.
Niedawno nie wyobrażałem sobie, jak mógłbym tu dalej żyć, gdyby już go nie było. Robiłem wszystko, żeby tylko mógł zostać w szkole. I teraz wszystko już jest jasne. Wczoraj się wszystko rozstrzygnęło. Tylko jest jeden, ale za to obrzydliwy problem. Ja nie mam pojęcia jak. Miałem pójść do niego... Obiecałem mu, bo bał się, że jeśli coś pójdzie nie tak... Nie chciał rozmawiać ze mną w szkole. Ale ja nie poszedłem. No tak, umówiłem się z Beatą. Ale mogłem przynajmniej zadzwonić. Przynajmniej zapytać. Miałem być podobno jego przyjacielem. A jaki przyjaciel mógł zwyczajnie zapomnieć o czymś takim?
On jest nie tylko chory, on jest zupełnie zrozpaczony... Co jeśli... Chyba trochę za późno na takie rozmyślania...
Zająłem się nim, próbowałem zadzwonić do jego domu, ale nikt nie odbierał. Zresztą wątpiłem, czy jego ojca obeszłaby jakakolwiek informacja.
Gorączka skoczyła mu do czterdziestu stopni... Jeszcze nigdy nie zajmowałem się nikim w takim stanie. Zadzwoniłem po mamę, ale nie zdąży przyjechać wcześniej niż za godzinę, powiedziała, że weźmie lekarza z Instytutu...
Zupełnie nie wiem co robić...
I tak bardzo chciałbym wiedzieć, czy wszystko poszło dobrze... może wtedy coś bym zrozumiał... Tylko niby jak mam się dowiedzieć? Mógłbym oczywiście w każdej chwili zadzwonić do Jarka i zapytać. Ale. Gigantyczne ale. Jak mam niby zapytać? Jak TERAZ mam się o to pytać? Dobrze wiem, jak to wygląda. Zresztą nie tylko wygląda - tak właśnie jest. To ja cały czas o to walczyłem, a teraz najprościej w świecie zlekceważyłem całą sprawę. Zlekceważyłem Kamila. I zwyczajnie wstydzę się do tego przyznać. A na miejscu Jarka pewnie na takie pytanie odpowiedziałbym rzucając słuchawką.
Zadzwonił telefon i odebrałem go z niesprecyzowaną nadzieją, że może dzwoni ktoś, kto przez przypadek wyrwie się z rozwiązaniem mojej zagadki.
- Mogę wiedzieć, co ty wyprawiasz? - usłyszałem spokojny głos. To bardzo źle. Spokojny głos jest w takich sytuacjach groźniejszy od furii.
- Be...ata... - wykrztusiłem, dziękując Bogu, że nie widzi mojej w tym momencie wyjątkowo głupiej miny.
- Jest wpół do dziewiątej. Mówi ci to coś?
- Ale... Przepraszam, powinienem był zadzwonić, ale... Zapomniałem, przepraszam...
- A mogę wiedzieć co się dzieje?
- Ja... Kamil jest chory i...
- Kamil?!
- Tak. Przyszedł do mnie, ale ma straszną gorączkę i... Nikogo nie ma... A Kamil...
- Chwileczkę. - przerwała mi. - Chcesz mi powiedzieć, że o mnie zapomniałeś, bo jakiś smarkacz się przeziębił?
- Nie jakiś smarkacz, tylko Kamil i nie przeziębił, tylko naprawdę...
- Marek do diabła. - znów mi przerwała - Ja nie lubię, kiedy wystawia się mnie do wiatru. Zwłaszcza z takiego idiotycznego powodu.
- Jak to idiotycznego? Kamil...
- Kamil, Kamil, Kamil. Chodzisz ze mną czy z Kamilem?
- Beata do cholery, on ma ponad czterdzieści stopni, jest nieprzytomny. Nie zostawię go tak, jak ty to sobie wyobrażasz?
- Zwyczajnie.
- Bądź poważna!
- Jestem bardzo poważna. Jeżeli będziesz odstawiać na boczny tor za każdym razem, kiedy ten dzieciak kiwnie na ciebie palcem, to to wszystko chyba nie ma większego sensu.
- No to chyba do cholery nie ma!
- Jak chcesz. - rzuciła słuchawką.
Pięknie. Idylla.
Denerwowało mnie, kiedy ktoś zachowywał się samolubnie. I denerwowało mnie, kiedy ktoś mnie obrażał.
Tak jak Kamil. Uśmiechnąłem się. Tylko że Kamil po minucie już by do mnie dzwonił. Dzieciak... Ona nie zadzwoni, ja zawsze wybierałem dziewczyny nieco przewrażliwione na swoim punkcie. Dziwne skoro mnie to irytuje.... Dlaczego ja nie lecę na wcielone anioły pokroju Moniki czy Anki? Coś jest nie tak z moją psychiką?
Zadzwonił telefon. Hm?
- Marek? E... bo ja... to znaczy... chciałem...
- No co... - westchnąłem.
- Nie wiesz... gdzie jest Kamil?
- Ka... mil? - przez chwilę trawiłem pytanie, po czym uświadomiłem sobie, że naprawdę ze mną niedobrze. - U mnie.
- A... aha... A... mógłbyś go na chwilę poprosić?
- No...nie bardzo... Śpi. Jest chory.
- CHORY?!!
No tak. Chory Kamil. To wszystko jest więcej niż dziwne.
- Dokładnie tak. Ma gorączkę. Mogę mu coś przekazać, jak się obudzi...
- Eee.. nic takiego... tylko zostawił w klasie rzeczy i nawet nie przyszedł na lekcje.... Dobra, w porządku, pewnie źle się poczuł.....
- Powiedz.
- Co?
- To pytanie, które masz na końcu języka.
- Nie mogę... Ale... Pamiętasz, co ci mówiłem?
- Tak...
- To dobrze.....
- Jarek... - wykrztusiłem po długiej i wyjątkowo krępującej ciszy. - Co... Kamil dostał z tamtego pytania?
Ta cisza była jeszcze dłuższa, jeszcze bardziej krępująca i przyprawiła mnie o krwisty rumieniec.
- Cztery... - odezwał się w końcu cicho. - Ale była wściekła... Nie miała się do czego przyczepić...... Proszę cię, nie skrzywdź go...
Rozłączył się szybko. Westchnąłem i oparłem słuchawkę o ramię. Mój biedny, mądry, mały Kamil... Nie skrzywdź go. Chciałbym umieć.... Ale ja krzywdzę go bez przerwy.
Mama przyszła, lekarz też chwilę siedział... Poszedł, ale powiedział, że wróci... Nic mi nie powiedzieli, ale wystarczy popatrzeć na mamę, żeby wiedzieć, że nie jest dobrze...
Mama cicho chodzi po kuchni, słyszę jej kroki... Takie jak w niektóre czerwcowe dni. W jakiś dziwny sposób zawierające więcej rozpaczy niż cokolwiek innego. Uśmiecha się do mnie i mówi, że będzie w porządku.
Ale wiem, że kłamie. Siedzę obok niego i mogę tylko patrzeć. Tylko przeklinać swoją podłość i zagryzać wargę, widząc, jak się męczy. Gorączka znowu wzrosła. Spieczone wargi i ten płomień na policzkach. Nierówny, płytki oddech. Chyba naprawdę się boję. Naprawdę. Tak mi go żal, a nie mogę nic zrobić. Teraz już nie... Miałem swoją szansę wcześniej, ale stchórzyłem. I dobrze wiem, że może nawet nie dostanę drugiej.
Szepnął coś przez sen. Moje imię... Cholera, nie wiedziałem, że można aż tak się nienawidzić... Aż tak bardzo cierpieć, patrząc na czyjeś cierpienie.
I teraz już nie mogę mówić, że nigdy przez niego nie płakałem.



Wypiłem herbatę i bawiłem się tylko łyżeczką. Jakoś nie chciały mi przyjść do głowy żadne myśli...
Po prostu pusto w głowie.
Ha, a niektórzy podobno ćwiczą coś takiego latami.
Kiedy w końcu otrząsnąłem się jakoś z tego transu, on ocknął się równocześnie. Odszedł od okna i poszedł do kuchni. Spojrzałem za nim, ale nie zauważył tego.
Wrócił po chwili i siadł po drugiej stronie stołu. Nie patrzył na mnie. Postawił na stole filiżankę, a potem podniósł ją powoli do ust. Przymknął oczy, pijąc powoli.
Też zamknąłem oczy i odchyliłem się na krześle. Obróciłem w palcach łyżkę i nagle bezwiednie dotknąłem końcem trzonka stołu. Ciche stuknięcie zniszczyło nagle absolutną ciszę, a ja bez żadnej konkretnej przyczyny zacząłem się potwornie bać. Łyżka stukała wolno i monotonnie o blat i po chwili zdałem sobie sprawę, że to ten sam wyprowadzający z równowagi, drażniący dźwięk, który zawsze tak mnie irytował u Kamila.
Krzesło, nóż, piłka, długopis, kieliszek, paznokieć, kredka, stołek, fiolka, widelec, termometr, ołówek, wazonik, książka, scyzoryk, patyk, pilot, szklanka, guzik, pióro, nożyczki, łyżka...
Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć, jedenaście, dwanaście, trzynaście, czternaście, piętnaście, szesnaście, siedemnaście, osiemnaście, dziewiętnaście, dwadzieścia, dwadzieścia jeden, dwadzieścia dwa, dwadzieścia trzy....
- No co... - szepnął mi cicho do ucha.
- Hm? - otrząsnąłem się. Siedział na moich kolanach z twarzą przytuloną do mojej. - Tomek...
- Co się tak dziwisz... Wołałeś mnie przecież.
- Wołałem?
- S, s, s, s, s, s, s, s, s, s, s, s, s...
- Co?
- Alfabet Morse'a.
- Tomek...
- No co.... Trzy kropki, trzy kreski, trzy kropki. S-O-S. Jak tak się człowiek zatnie na tym s, to tylko dotyk może go otrzeźwić. Więc albo go trzeba walnąć w twarz albo po prostu przytulić. Osobiście preferuję w takich sytuacjach jak najmniej drastyczne rozwiązania. - uśmiechnął się. - No nie patrz tak na mnie...
- Skąd ci to przyszło do głowy?
- Siostra bliźniaczka to dla brata bliźniaka skarbnica wiedzy o emocjonalnej stronie człowieka. - z komiczną miną pokiwał głową i spoważniał nagle. Ukrył twarz na moim ramieniu. - Przepraszam, że tak długo.... Ja... To nie takie proste....
- Wiem... - szepnąłem.
- Nie dam rady...
- Tomek...
- Nie dam rady tak po prostu zapomnieć o tym, zostawić tego, skreślić... Nie umiem.... Łukasz, ty musisz to zmienić... Musisz zmienić cokolwiek, bo inaczej...
- Nie da się. Nie cofnę czasu... Jeśli...
- Nie słuchasz mnie. Cokolwiek. Coś. Coś co się dla ciebie liczy, co jest teraz i co cię boli. Możesz....
- Mogę... Nic nie mogę. I nikt tego nie chce. Tomek, ja ich już nie potrzebuję, oni nie potrzebują mnie, ja chcę tylko zapomnieć. Skończyć z tym.
- Idiota.
- Słucham?!
- Idiota. Jesteś głupi. Jak to sobie wyobrażasz? Jeśli coś zostawia się nie załatwione, to to nigdy się nie kończy. Nigdy. Posłuchaj, ja nie znam tych ludzi. Ale ciebie kocham. To ty mnie obchodzisz. Więc nie mów mi, że mam dać sobie spokój, bo to niemożliwe. Nie będę umiał być z tobą, jeśli to będzie nad nami wisieć. A ja chcę z tobą być. I pozwól, że uprzedzę twoje pytania. Nie mam żalu, że mi o tym powiedziałeś. Sam tego chciałem. Nie mam żalu o nic, co stało się kiedyś. To było kiedyś. Ale teraz jesteś ze mną. Teraz jesteś mój. Teraz wszystko, cokolwiek robisz, jest też moim życiem. I nie pozwolę na żadne uniki, upór, ułatwianie sobie życia. Koniec. Jeszcze nie zrobiłeś wszystkiego, co mogłeś. A ja zamierzam wytknąć ci wszystko, o czym zapomniałeś. I zmienić wszystko, co mogę. A teraz najlepiej będzie jak pójdziemy spać. Mimo wszystko ja ciągle chodzę do szkoły.



Oczy Kamila. Najniezwyklejsze jakie znam. To one sprawiają, że tak łatwo się zmienia. To od nich zależy czy przypomina miłego dzieciaka czy zimnego tyrana. Oczy... chłodne, ciepłe... z tymi pięknymi światełkami albo z tym dziwnym, niepokojącym światłem. Bezwzględne albo bezbronne.
Nie rozumiem go.
I nie rozumiem, kim on jest. Skąd on jest... Nic mu nie będzie. Właściwie czuje się już zupełnie dobrze. A przecież wczoraj... Wczoraj był na skraju śmierci. Dopiero teraz umiem dopuścić do siebie tę myśl, wczoraj nie byłem w stanie, choć cały czas wisiała gdzieś nad moją świadomością. Ale jest dobrze. Naprawdę zupełnie dobrze. Jakby nic się nie stało, jakby wcale nie...
Tylko te oczy...
- Ja już dobrze się czuję.... - szepnął nagle cicho.
- Nie wiem, czy tak znowu dobrze. - uśmiechnąłem się. - W każdym razie na pewno wygląda to lepiej niż wczoraj.
- Naprawdę już wszystko w porządku. Nie musisz się przejmować.
Ton głosu ewidentnie wskazywał, że jednak nie jest tak bardzo w porządku. Odwrócił wzrok; za wyraźnie, za jasno mówią te oczy. Obaj o tym wiemy. Westchnąłem i oparłem się o ścianę.
- Będzie bezpieczniej, jak jeszcze przez jakiś czas się poprzejmuję.
- I tak tu będziesz siedzieć?
- A dokąd mam iść?
- Nie wiem... Do szkoły....
- Moje lekcje skończyły się 15 minut temu.
- Aha... No ale.... Nie idziesz gdzieś... - bawił się rąbkiem kołdry, wciąż unikając mojego wzroku.
- Gdzieś?
- No... nie wiem..... Na przykład... z Beatą albo...
- Ja już nie jestem z Beatą.
- Nie? - w końcu na mnie spojrzał.
- Tak przypuszczam. Mam wrażenie, że wczoraj mnie rzuciła.... Zresztą na pewno.
- A...aha... - znów położył głowę na poduszce i przymknął oczy. - Przeproszę ją.... - odezwał się po chwili.
- Co? - zdziwiłem się.
- Za tamto...
- A... To nie było z tego powodu.
- Nieważne... Przepraszam, naprawdę zachowałem się jak gówniarz. - powiedział zduszonym głosem.
- Daj spokój, przecież to moja wina... Miałeś prawo być na mnie wściekły. Nawet jak wróciłem nie chciało mi się zadzwonić.... No, ale wtedy na pewno już spałeś.
- Aha... - wyszeptał. Kąciki warg zadrżały mu lekko i skierowały się odrobinę w dół. Pierwsze stadium płaczu. Zmarszczyłem brwi i podszedłem do łóżka. - Mimo wszystko.... Nie powinienem był wyżywać się na kimś tylko dlatego, że byłem zły... - głos ucichł zupełnie, jeszcze zanim zaczął wyraźnie drżeć. Ale oczy otworzyły się, trochę wystraszone, kiedy tylko poczuł moją dłoń na policzku.
- Powiesz mi, co się dzieje? - spytałem cicho. Usta zadrżały mocniej i łzy spłynęły w końcu po twarzy. Sam nie wiem dlaczego, ale przestraszyłem się, naprawdę się przestraszyłem tego cichego szlochu. Przytuliłem go do siebie, próbując uciszyć, ale to tylko pogorszyło sprawę. - Kamil, dzieciaku.... - szepnąłem. Usiadłem na łóżku i przyciągnąłem go do siebie, kołysząc delikatnie. Uspokoił się po jakimś czasie; oparł się o mnie plecami i starał oddychać wolno. Pocałowałem odruchowo głowę przytuloną do mojego policzka.
- Naprawdę nie musisz się o mnie martwić... - szepnął trochę drżącym głosem.
- Muszę. Obiecałem, że będę się o ciebie martwić. Obiecałem, że ci pomogę, moje śliczne, maleńkie kociątko.... Pamiętasz?
Pierwszy raz uśmiechnął się lekko, ale nawet to nie rozjaśniło tego cichego, zrezygnowanego smutku.
- Pamiętam... ale... Nie możesz mi pomóc.
- O nie. Teraz mi nie przeszkadzaj. W końcu zrozumiałem, co robię źle. Pozwalam ci zachowywać te twoje tajemnice. Mówisz: Nie pytaj. i ja nie pytam. Ale jeśli będziesz dławić w sobie każdą gorycz, to to cię w końcu zniszczy. A ja tego nie chcę... - skończyłem już zdławionym szeptem.
- Ja mam za dużo tajemnic, Marek.... - odezwał się po chwili.
- Nieważne.
- Tak ci się tylko wydaje...
- Pamiętasz moje trzy życzenia?
- Co? A...
- To jest pierwsze. Powiedz mi. Wszystko.
- Ale... - zamilkł. - Każdą gorycz... tak?
- Tak.
- Dobrze. - szepnął po chwili - Tak jak obiecałem....
- Właśnie.
- Więc... nie wiem od czego mam zacząć.... To takie...
- Może od tego co najgorsze. Będzie łatwiej.
- Może....
Wsunął palce w moją dłoń i oparł głowę na moim ramieniu, powoli zamykając oczy.
- Nad moim domem ciąży klątwa. I to ja jestem tą klątwą. Tak powiedziała moja mama.













Komentarze
mordeczka dnia padziernika 17 2011 11:54:28
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

primea^^ (primea@poczta.onet.pl) 18:03 14-08-2004
yey, Sach-chan, ty wiesz, że ty moje bożyszcze jesteś więc co ja mam tu pisać?XD yeyciu, cudo^^ twoje opka zawsze są cudne^^ pri już chyba conajmniej raz w tygodniu musi coś twojego poczytać bo by padłoXD pewnego pięknego dnia też naucze się tak wspaniale pisac, słowo!^^
Una (Brak e-maila) 21:57 14-08-2004
Jestem zdeklarowana fanką Twojej twórczości.
Nie jestem krytykiem literackim więc sie rozwodzić nie bedę, bo mi to nie przystoi smiley Napisze tyle na ile starcza mi kompetencji czyli że twoje opowiadanie jest cudowne, bardzo mi się podoba i przeczytałam je juz kilkakrotnie (podobnie jak i pozostałe). Pozdrawiam i życze natchnienia(bo to juz kolejna aktualka i nie ma dalszych cześci na które czekam z niecierpliwością smiley. Całuski smiley
Akiko Tamashii (Brak e-maila) 12:15 15-08-2004
no i gdzie dalsze czesci???!! T_T Dawac wiecej!!!!!!!!!!! >_< Chce wiecej!!!!!!!!! Chce dalszy ciag!!!!!!!!!!
Mika (Brak e-maila) 16:14 15-08-2004
Jeszcze jeszcze jeszcze jeszcze jeszcze jeszcze jeszcze!!!!!!!!!!!!!!!!! Czy wspominałam ,że przydałby sie ciąg dalszy?
grzybek (Brak e-maila) 19:01 16-08-2004
Co tu dużo mówić. Gdzie kolejne rozdziały masz mów !!!!!!!!!!!!!!!!!
Tanpopo (tanpopo@o2.pl) 11:22 17-08-2004
Dlaczego jeszcze nie ma następnych części?! ja tu sobie chlipie bo nie mogę sobie poczytać tego świetnego opo nie ociągaj sięi napisz szybko pozdrawiam i więcj natchnienia
Yoan (Brak e-maila) 20:55 17-08-2004
Ciąg dalszy proszę ^ ^. Bardzo ciekawe =)
natiss (Brak e-maila) 21:30 17-08-2004
Opcio suuuuuuuuuuuuuuuuuper!!! Chcę więcej!! XD
Rahead (rahead@interia.pl) 22:06 17-08-2004
Kurcze nie chciałabym się powtarzać... Co by tu zrobić... Wcale *mruga jednym okiem* nie chcę *mrug mrug mrug* dalszej części *przerywa msuganie bo jej mięśnie przy powiece poszły*
XDDDD
Twoje najlepsze opo smiley
grzybek (grzybekmen1@op.pl) 19:45 21-08-2004
Jesteś be bo do tej pory nie ma kolejnej częsci na tej stronce. Idę powiedzieć mamie a ona Cie za to skrzyczy.
stokrotka (Brak e-maila) 12:22 23-08-2004
BOSKIE!!!!!!!!!!
Joanna (128812@wp.pl) 10:00 25-08-2004
SSSSSSSSSSUUUUUUUUUUUUUUUUPPPPPPPPPPPPEEEEEEEEEERRRRRRRRRRRRRRRRRRR!Tylko ja chcę WWWWWWWWWIIIIIIIIIĘĘĘĘĘĘCCCCCCCCCCEEEEEEEEJJJJJJJJJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!11
grzybek (Brak e-maila) 21:44 25-08-2004
To jest piękne. Prawie mam łzy w oczach ( a to sie zdarza niezmiernie żadko). Spróbuj to za szybko skończyć to zobaczysz.
Leviathan (Brak e-maila) 23:17 25-08-2004
No nareszcie!!!!! Ale kiedy oni to zrobią? Szybko nastpne części, błagam!!!!!!!!!To jest boskie!!!
(Brak e-maila) 00:12 26-08-2004

Emi (Emi_Yume@interia.pl) 00:17 26-08-2004
Och, nareszcie!!!!!!
Sachmet, Ty wiesz, że ja Cie kocham, już to mówiłam, ale teraz kocham Cię jeszcze bardziej! Wreszcie! Tyle odcinków telenoweli, tyle moich nerwów, i wreszcie się pocałowali! Jeszcze mam łzy w oczach! Buuuuuuuuuu!!!!!!!!!
A teraz z drugiej strony: czemu, do diabła, psujesz wszystko między Łukaszem i Tomkiem? (zaznaczam, że jestem na 22 odcinku) Czy nie może być dobrze tu i tu? Ja jestem idealistka, wiem, ale byłoby fajnie...
I tak Cię kocham, jesteś genialna! I Łukasza też kocham, i Kamila, i Tomka, i Marka też, oczywiście smiley Tak trzymać!
Emi (Emi_Yume@interia.pl) 04:38 26-08-2004
Och, słodkie! Wreszcie skończyłam.
Rozkoszne. Więcej!
B-chan (krolowa.ciemnosci@op.pl) 09:49 26-08-2004
Wiesz, Sachmet, jeśli czyichś opowiadań czxekam z utęsknieniem przy każdej aktualce, to tylko twoich.
Wkurza mnie co prawda brak wyróżnionych akapitow w dialogach i przerw między scem\\nami, może to jest jakiś zabieg artystyczny, nie wiem, ale strasznie się czyta.
mira natural (mira_natural@autograf.pl) 11:31 26-08-2004
wreszcie się doczekałam kolejnych części smiley cudo cudo cudo *-*
Neko (Brak e-maila) 13:12 26-08-2004
G_E_N_I_A_L_N_E_!_!_!_!
Chciem więęęęceeeej!!!!
Total sweet & cute!!!
smiley (Brak e-maila) 10:59 27-08-2004
Brak rozdzielenia dialogów i narracji Łukasza od narracji Marka w 22 odcinku jest skandaliczna i czyta sie fatalnie. Szlag mnie trafiał średnio co drugie zdanie, niech ktoś to poprawi _^_\'
Alexa (Brak e-maila) 15:03 27-08-2004
Wspaniałe. Jesteś geniuszem.
Czekam na kolejne części^^
Sachmet Lakszmi (Brak e-maila) 19:56 27-08-2004
Heh, wypadałoby się chyba ustosunkować do jakże licznych wypowiedzismiley Po pierwsze po raz kolejny uparcie twierdzę, że wy mnie rozpuszczacie - wasza postawa nie robi dobrze mojemu za wysokiemu mniemaniu o sobiesmiley
Ja nie mam pojęcia czemu w XXII części nie ma tu rozdzielonych epizodów i akapitów - w moim Wordzie są^^;;;
Emi jak zwykle na mnie krzyczy, zanim jeszcze ma pewność, że ma za co. Niedobra Emi, Emi be. Ale co tam, miłość ci wszystko wybaczy, nawet więcej niż partiasmiley
Uwaga, przełykam ślinę, zagradzając się przed gradem ciosów - robię przerwę w pisaniu Cwt, z przyczyn ode mnie niezależnych, a mianowicie z powodu problemu merytorycznego, którego rozwiązanie trochę zajmie^^;;;;
Natiss (natiss@tlen.pl) 21:19 27-08-2004
Boooooosssskieeeeeeeeee!!! No po prostu boskie! Wielbię to powiadanie.
Miko (Brak e-maila) 09:14 28-08-2004
wiesz co, chciałam Cię pochwalić za dialogi!! za super napisane dialogi. które wychodzą Ci tak naturalnie i brząmią tak prawdziwie, nie pamiętam, czy czytałam kiedyś jakiś fanfik albo opo z tak fajnie napisanymi dialogami.
Asou (asou@o2.pl) 17:47 29-08-2004
Ja chcę nastęną część to było super!!! Poprostu nie mogę przyjąć do wiadomości, że zrobisz sobie przerwę!!!
Pomyśl co z twoimi biednymi fanami!!!
Emi (Emi_Yume@interia.pl) 02:41 30-08-2004
Kyaa, wspomniała o mnie publicznie! Zaraz urosnę z dumy! ;P Ale czy ja krzyczałam..? Ja się tylko cieszyłam.. Uuueeeeeeee, nie kooooooochaaaa mnieeeeeeee!! ;__;
sintesis (Brak e-maila) 03:05 31-08-2004
to jest boskie, cudowne, smieszne, wzruszajace i takie realistyczne... najelepsze opowiadanie jakie maialm okazje przeczytac... poprostu sie rozplywam... gleboki poklon dla Twej cudnej osobki
Miyako (Brak e-maila) 22:47 31-08-2004
Taaa *wyszczerz białych zębów* daj może dalsze części:];] nie obrażę się:]
świetnie piszesz i wiesz co polubiłam bardzo Kamila i Marka więc *czyści podłogę , kładzie chusteczkę i składa łapki jak do modlitwy* prószę cię naj naj naj...*Miya wali komplementami* o WIĘCEJ WIĘCEJ * głos niewyżytej* i widzisz do czego doprowadziłaś teraz się nie uspokoję i będę sprawdzać aktualizację codziennie * łzy bólu lecą na klawiatur* nieeee bo brat mnie zabije !!*wyciera* no więc rozpatruj moją prośbę i to już!!*niewinny uśmiech*
pozdro
Miyako
grzybek (Brak e-maila) 19:58 02-09-2004
Przybyłem! Nowych części tego super opowiadanka nie zobaczyłem! I się ciężko wkurzyłem!
Chilali (Brak e-maila) 21:51 04-09-2004
Koffam po prostu wszystkie twoje opka, ale to najbardziej. I wiesz co? Kamilek jest przecudowny, Marek - nic, tylko schrupać, ale najbardziej polubiłam... Majata ^_^ Za co? Za charakter. Za takiego kumpla dałabym się zabić. Powiedz mi, Sachmet-sama, jak on właściwie wygląda? Bo chyba nie pisałaś...
Sachmet Lakszmi (Brak e-maila) 10:37 06-09-2004
Majat jest... Majat jest... Majat jest..... wysoki^^.
Reszta kiedyś tam jeszcze zdąży wyjść w praniusmiley
Rahead (Brak e-maila) 09:56 07-09-2004
Taaak!! Majat!!!! *rzuca sie na niego* On jest cudny!
Musi byś wysoki i mieć ładne brązowe włoski XDDD
Ava Ingray (ava_ingray@o2.pl) 18:04 07-09-2004
Zgadzam się absolutnie z Chi i Rahead!!! Majat jest kochanyyy!!! Rahead!!! puść go, ja też kcem!!! *bije Raheadkę po glowie poduszką* ^____^
Zuzaa (Zuzaa22@interia.pl) 14:38 08-09-2004
Przybywam odwiedzić wyższe sfery.. he he he.. Jak czytam Sachmed to czuję się jak margines.. Do jej Prac mogę się przyczepić tylko w jednym miejscu, I chwała jej za to bo jakby było idealnie to bym się chyba powiesiła z rozpaczy lub zakopała w jakimś podmiejskim grajdołku.. Grr.. Tak. Lubię ją czytać. Nawet bardziej niż lubię. Nie lubię tylko tego uczucia niedosytu kiedy opowiadanie się urywa.. I przemożnej chęci oderżnięcia sobie rąk że nie potrafią tak pisać.. No cóż. Wracam na swój margines. Sachmed - dla mnie zawsze będziesz Hrabiną TCD.. ( To mówiłam ja - zwykła pomywaczka smiley )
Zuzaa (Zuzaa22@interia.pl) 14:40 08-09-2004
No włąśnie. Nawet nie potrafię porządnie napisać Twego Pseudo Artystycznego by ręce ni odmówiły mi posłuszeństwa..
Zuzaa (Zuzaa22@interia.pl) 14:42 08-09-2004
Hrabina Zimnego Pożądania..
( Jakaś S/M Domino?? smiley )
grzybek (Brak e-maila) 14:23 09-09-2004
BUUUUUUUUUUUUUUUUUU (ryczy)...chlip...chlip...(uspokoił się) Sachmel jak najszybciej wracaj do pisania.Pamiętaj zawsze z chęcią Ci pomożemy, abyś mogła pisać więcej i więcej tego wspaniałego opowiadania.
Anathae (Brak e-maila) 02:00 10-09-2004
Co mogę powiedzieć. Jak zwykle piękne. I czeam z niecierpliwością na kontynuacje.
Jeden jedyny zgrzyt w 24 cz. (na wszysstkie Twoje opowiadania 8| to się wręcz nie godzi! Wykupiłaś abonament na perfekcję?) - rączki gdześ uciekły \"że teraz Kamil miał wręcz pełne roboty.\"

PS. Jak Ty to robisz - 24 część i wciąż chce się wiedziec co będzie dalej?
mryk (Brak e-maila) 17:53 13-09-2004
jak ja lubie Majata, taki sympatyczny
Pazuzu (Brak e-maila) 23:17 30-09-2004
Genialne. czuję się zdołowana, ale to jest genialne.
manat (Brak e-maila) 18:43 04-10-2004
hmmm...opowiadanko jest spoko, tylko troszkę \"naciąganie\". Jakby autorka postarała się, mogłaby to zmieścić w dwóch-trzech cześciach i byłoby jeszcze lepsze smiley
no cóz, nie ukrywam, że czekam na dalsze dzieje chłopców.
Press (Brak e-maila) 19:23 04-11-2004
24 części i jeszcze nic fizycznego ;] się między nimi nie działo... no, ale to nam nadrabiają Łukasz z Tomkiem smiley
wspaniale piszesz i proooooszę o więcej!!!!!!
Jasmine (Brak e-maila) 15:14 10-11-2004
Super opcio, tylko tyle powiem, chociaz to juz z pewnoscia wiesz, sadzac po ilosci komentarzysmiley)

Hehe, ja bym w zyciu czegos takiego nie napisala, no ale mowi sie trudno- w koncu trzeba byc optymista, no nie?
lollop (Brak e-maila) 20:34 20-11-2004
ja chcę więcej części (liczba mnoga)!!! to jest moje najbardziej ulubione opcio (nie wiem dlaczego, ale tak jest smiley
noriko (noriko16@interia.pl) 14:26 26-11-2004
po raz kolejny udowodniłaś ze jesteś genialna!!!! boże jak ja kofffam twoje fice^^
neiya (Brak e-maila) 11:07 03-12-2004
jedno pytanko: czy to jest skończone? bo mam wielka nadzieje, że nie...
Kagome (Brak e-maila) 17:46 09-12-2004
echh jak długo można czekać na następne części to jest tak cudowne że jeszcze raz będę wsio czytała
niewidzialna (myxoamtosis1@o2.pl) 20:34 15-12-2004
Każdy kolejny dzień bez nastepnej części będzie przybliżał mnie do śmierci. MUSZĘ to przeczytać dalej. Sachmed... proooooszę. Napisz coś
alana (alana@buziaczek.pl) 21:54 23-12-2004
dopiero przy 9 cześci zorientowałam się, że Łukasz to brat Kamila _-_\' rany, jak ja wolno myślę ;P a opo suuuper, po prostu cudo^^ tylko ciężko się zyje bez dalszego ciągu, to może by sie tak pojawił, nio! smiley
Ashura (Brak e-maila) 16:41 21-01-2005
Hmmmmmm....od jak dawna nie czytalam zadnego porzadnego opka?Zdecydowanie od zbyt dlugiego czasu.Ale lepiej pozno niz wcale ,a to opko warte jest czekania.Absolutnie cudne i kofane i naj.Gratuluje talentu.
lollop (lollop@op.pl) 12:04 11-02-2005
teraz to ja się wkurzam!!!!!!! to sie nazywa katowanie czytelników! jak można tak długo nie dodawać dalszych części??? no jak się pytam??? T_T
dobra pomińmy....
to jest moje ulubione opcio, a przeczytałam wszystkie opka z tej stronki i prawie wszystkie z www.yaoi.pl!! to o czymś świadczy, ne?
nulinka (Brak e-maila) 22:15 22-02-2005
grrr...kolejna czesc, prosze *wielkie oczka* ladnie prosze... ja wiem ze Sachmet idzie w twoim podpisie pierwsze ale jest tam jeszcze Lakszmi... szczescie dla duzej czesci z nas to kolejna czesc XDDD
An-Nah (Brak e-maila) 12:29 27-03-2005
No coz, przeczytałam, będę szczera. Opowiadanie (raczje powiasc!) napisane jest bardzo dobrze, styl lekki, bez fajerwerków, ale za to latwy w odbiorze (mnie sie to chyba nigdy nie uda ==). Druzgoczaca dominacja dialogow to moze nie to, co najbardziej lubie (hmmm, czyzbym stala sie snobka?), ale za to jakie sa te dialogi! Niektore teksty to prawdziwe perelki, genialne wrecz!
Niestety, nie przypadla mi do gustu fabula. Znowu wyjdzie na to, ze jestem snobka, ale takie romansidla z zycia skoly, ze tak powiem (nie obraz sie!) \"Beverly Hills wersja yaoi\" to zupelnie nie moje klimaty. Wiem, moglam nie czytac - ale polecono mi wiec doczytalam do konca. Osobiscie uwazam, ze stac Cie na cos wiecej, ale z drugiej strony takie historie tez sa potrzebne i maja swoich fanow... Wracajac do pochwal - naleza Ci sie brawa za... Kota Malgorzaty. Jest genialny i moznaby za jego pomoca wprowadzic do historii odrobine realizmu magicznego (Aua, znowu snobizm An sie odzywa...). Co jeszcze? Ktos wpsomnial Majata. Faktycznie, naprawde swietna postach, chyba najlepsza w historii... Mam nadzieje, ze nie przyjdzie Ci do glowy znajdywanie mu chlopaka ani swatanie go z Ewa... Eh, nie powinnam udzielac Ci rad. To Twoje dzielo i ty wiesz najlepiej jak ma wygladac.
Dżejen (flu@tlen.pl) 21:35 28-03-2005
Mmm... Dobre ;D
Jest trochę błędów i niedociągnięć, ale nie psują właściwie efektu.
Pierwsze części były jakieś takie... no, takie sobie smiley
Ale potem się rozkręciło (historia z mamą Kamila i Łukasza)
Tylko Kamil i Tomek tacy jacyś... za bardzo mangowi są ^^\'
Ale ogólnie - wielkie brawa ;D
Kira (Brak e-maila) 12:42 13-04-2005
Świetne opowiadanie. Masz niesamowity talent...
Kiedy będzie dalsza część? v,v
(Brak e-maila) 08:21 26-04-2005
o jejku! SwEeT OPEK!!! Troche masakrycznie dużo tych rozterek miłosnych ale i tak cudo!!!
Neko (Brak e-maila) 11:34 21-05-2005
Boshe! Kiedy będzie wiecej częsci?! Zaglądam, zaglądam i nic! Buu!!
asjana (Brak e-maila) 23:06 03-06-2005
super swietne super switne po prostu nie moge doczekac sie kolejnej czeci pisz szybko
sintesis (Brak e-maila) 18:25 07-06-2005
czekam czekam i nic... az mi sie lezka w oku kreci gdy czytam po raz 5 twoje opo i nie ma konca... ale poczekam... twarda jestem
Rahead (Brak e-maila) 23:26 13-06-2005
Zgadzam sie z An jesli chodzi o Majata... on jest hetero i oby nim zostal v_v
Jeden z najlepszych twoich bohaterow ^^ uwielbiam jego teksty. zwalają z nóg
Kira (Brak e-maila) 22:32 17-06-2005
Uchhhh! Rządam dalsze częściii T.T...
(Brak e-maila) 12:59 25-07-2005
Chcę dalsze części! Więcej!
(Brak e-maila) 00:23 26-07-2005
Daaaalej!
nefer (neferr@o2.pl) 18:09 17-11-2005
cztałam wszystkie części od początku bardzo mi się spodobały ale niestety od dłuższego czasu czekam cierpliwie na ciąg dalszy. A ponieważ nie zaliczam się do cierpliwych osób żywię wielką nadzieję, że wkrótce podzielisz sie z ludźmi, kyórzy oczekują z niecierpliwością dalszych koleji losów Kamila, Marka, Łukasza, Tomka i innych, kolejną częścią. Chcę jeszcze dodać ze bardzo zazdroszczę ci daru obłaskawiania słowa. Według mnie stanowi on prawdziwy dar boży. Będę czekałasmiley
Hastings (sharpunia@wp.pl) 17:05 21-11-2005
witamsmileywypowiem sie bez polskich znakow bo tu straszne krzaki widze w komentarzachsmiley
Jestem absolutnie zauroczona tym opowiadaniemsmileyStalo sie wrecz moja obsesjasmiley,smileysmiley a do takiego stanu doprowadzila mnie do tej pory tylko tworczosc Telanu. Teraz czytam pozostalesmileysmileysmileyWlasnie skonczylam "Takie sa zasady" i rowniez jestem pod wielkim wrazeniem!I czekam niecierpliwie na dalsze czesci bo chyba dobrze zrozumialam ze bedzie ciag dalszy?Do tego stopnia polubilam bohaterow (tych "pobocznych rowniez)ze az sie boje co bedzie dalej smileysmileysmiley
(wolf-girl@wp.pl) 21:09 19-12-2005
jednym słowem zajebistesmileyjedno z nejlepszych opowiadan jakie tu czytałam
Nenya (Brak e-maila) 11:41 11-02-2006
Dawno nikt nie doprowadził mnie do takiego stanu... Wracam do tego opowiadania chyba trzeci albo czwarty raz i cały czas czytam je z takim samym zainteresowaniemsmiley. Gratulejszynsmiley. Oj, Autorko... Wspaniale Autorka piszesmiley!
Quelle (Brak e-maila) 00:52 04-03-2006
*______*
niemy zachwyt, więcej nie powiem.
ile ja bym dała, żeby tak pisać *-* aż łzy miałam w oczach czasami, choć i uśmiech się przewinął... cudo *__________*
Zjawa (Brak e-maila) 18:56 07-03-2006
Najpiękniejsze opowiadanie świata!!!!!!!!! Jakby tylko były dalsze części byłoby bosko!
Ashura (Brak e-maila) 14:45 12-04-2006
Jakos nie wierzylam, ze jeszcze beda dalsze czesci. Najmocniej przepraszam za moj brak wiary w autora. Dzieki nieskonczone za ta czesc i kolejne, ktore nadejda.
Alistair (malinka_owoce@wp.pl) 23:19 22-04-2006
Cieszę się, że nie zarzucono pisania tego opowiadania. Jest wpaniałe, choć bliżej mi do wątku ze szkoły niż z Torunia^_^
Zachęcam skromnie od pisania i bardzo proszę o dalsze częci tego jakże fascynującego opowiadania^_^
Natcian (Brak e-maila) 17:59 05-07-2006
Nyuuuuuuuuuuu.......... Będzie nowa część przy najbliższej aktualce, prawda?? PRAWDA??
Musca (Brak e-maila) 22:32 25-07-2006
Tak sobie czytam to po raz drugi i trzeci i nagle mnie olĹr50;niĹr18;o - Ewa i Majat!!! O_O Przeciez oni oboje szukajÄr30; pary! Aaa... to jest to...! Kto mysli tak jak ja, Ĺr18;apki w gĂłrÄt82;!^^
...eee... *czyta komentarze poniĹĽej* cholerraaa... An-nah tez wpadĹr18;a na pomysĹr18; ĹĽe Majat i Ewa bÄt82;dÄr30; razem... nie jestem pierwsza T_T
Pozdrawiam, Mucha ^^
luc1000 (Brak e-maila) 19:45 10-08-2006
opko rewelka nie wiem jak wytrzymam do końca 37?? rozdziału i kiedy wszystkie one się pojawią.jedneg jak do tej pory nie mogę zrozumieć(przeczytałam opko tylko 1 raz)cz kot Małgorzaty mówi czy ja mam tylko zwidy?Nie moę się doczekać c.d.!!!
(Brak e-maila) 01:27 05-09-2006
Ubustiam to opcio
sintesis (Brak e-maila) 23:25 23-10-2006
ja tu paznokcie obgryzlam z tesknoty za kolejnymi czesciami... wchodze codziennie z nadzieja, ze uszczesliwisz mnie chociaz jedna mala stronka a tu nic ... szkoda szkoda ale jutro tez sprawdze!
kei (Brak e-maila) 13:15 04-12-2006
podoba mi sie to opowiadanie, nie cierpliwie czekam na ciag dalszy smiley
livien (Brak e-maila) 14:04 09-12-2006
Bardzo ciekawe opowiadanie, czekam na dalsze rozdziały smiley
Pozdrawiam smiley
Nie ważne (Brak e-maila) 09:07 10-12-2006
Już raczej dalszych nie będzie...
Eva (Brak e-maila) 22:30 02-01-2007
Dlaczego ma nie byc dalszych cześci?
Lisiak (Brak e-maila) 23:03 03-01-2007
po tym biuście w 25roz. to mi sie zrobiło tak smutno z tym moim A/B i tak sobie myślę, że boob-job to sobie na pewno zrobię na 21urodzinki...chlip, i na co komu duży biust, hm? Niewygodnie tylko gdy sie biegnie, czy coś..argh
mika (Brak e-maila) 17:07 10-01-2007
hmmm.... tak się zastanawiam... czy ktoś się może orientuje co ile to jest aktualizowane^^ świetne i już nie mogę się doczekać następnych części!!
Andrea (lubiezelkii@wp.pl) 15:44 02-02-2007
Jesteś genialna, Sachmet. Naprawdę nie wiem, w jaki sposób udaje Ci się tworzyć wspaniałe i oryginalne światy, i w dodatku realistyczne. Niesamowite. Dla mnie świat składa się z trzech Bogiń - jedną z nich jest oczywiście Autorka Luxów smiley, Telanu, za tea (seria herbaciana,"hp" na yaoi.pl)oraz Maya, za Underwater Light(tłumaczenie - http://mirriel.ota.pl/forum/viewtopic.php?t=1748&postdays=0&postorder=asc&start=0&sid=ec6e045da60c783e91510eceb9103551 )
Kłaniam się. Jesteście moimi idolkami, całe życie będę dążyć do osiągnięcia Waszej doskonałości !
i proszę, dokończ Tenebrisa
Omega1 (barbara.omega99@wp.pl) 14:17 13-03-2007
Podoba mi się ta podwójna narracja (narracja jest jednym z najciekawszych dla mnie elementów w tekstach). A Ty bardzo dobrze nad nią panujesz.
Neko (Brak e-maila) 12:18 31-03-2007
Kiedy będą następne rozdziały??????
dea oriantin (eldusador@hotmail.com) 00:40 02-04-2007
(z okazji krzakow olewam polska czcionke. niech zyje internet!)

z lekkim niezrozumieniem przyjelam fakt, ze po wklepaniu numerka "26" w odpowiednim miejscu na pasku adresu pojawil sie napis "nie ma takiej strony"... a komentarze sugeruja, ze czesci dalszych nie bedzie, choc wytlumaczenia nie ma. aj, stresuje mnie to... a co z tym problemem merytorycznym? aj, aj...

na poczatku to to jest bardzo naiwne, i taki ma jezyk jakby nie do konca wyksztalcony... w trakcie się poprawia. ostatnie rozdziały obfituja w perelki. smiley (ale nie wiem, skad ta zmiana, boc chyba pisalas to wszystko wlasciwie w tym samym czasie, wnioskujac z komentarzy.) na poczatku pomysl z odjechana w kosmos prywatna szkoła stoliczna troche mnie zrazil (sama nigdy nie chodzilam do szkoly panstwowej, a z taka atmosfera nie spotkalam sie nigdzie - to jest diabolizowanie biednych szkol prywatnych xD), ale potem sie przyzwyczailam. niezbyt to co prawda pasuje do realiow polskich, na ile je znam ( ... ), ale pasuje do realiow opowiadania.
ciekawa jest tez ta podstawowa konstrukcja... rozplatywanie sekretow rozkawalkowanej rodziny w scenerii yaoi. bo to przeciez o to chodzi, zrozumiec, o co tam poszlo... a przynajmniej ja mam takie silne wrazenie. znamy juz historie obu braci (wiemy, ze sa bracmi!), troche o matce... zostal tylko ojciec do rozgryzienia. chcialabym sie czegos o nim dowiedziec.
co do ulubionych postaci (jakie to teraz trywialne, po tym moim -ha-ha- wybuchu intelektualizmu xDDD khe, pozuje na snoba

a zeby zakonczyc komentarz klamra - bede teraz obgryzac paznokcie w oczekiwaniu na dalsze czesci, wiec napisz cos nowego, albo napisz na podany adres z informacja "opowiadanie umarlo, niech spoczywa w pokoju". obiecuje, ze nie bede krzyczec. ^_^

pozdrawiam, weny i czasu zycze (w bardzo duzych ilosciach. posypanych checia smiley).

PS: przepraszam za gadatliwosc. xDDD (przekleilam komentarz do notatnika i sie przerazilam. xDDD)
sintesis (Brak e-maila) 03:08 14-04-2007
jak to dalszych czesci nie bedzie??? przeciez to jest znecanie sie nad czytelnikiem... przeciez ja spac nie moge i tylko mysle jak to sie moze skonczyc.. czy wladca mrozu w koncu stopnieje i ten humor... te genialne dialogi przy ktorych pekam ze smiechu i uwielbienia...i tego juz nie bedzie??? no sie chyba pochlipam zaraz z rozpaczy
Wadera88 (Wadera88@tlen.pl) 01:10 01-05-2007
Zapewne dużo ludzi Ci słodzi, że piszesz fenomenalnie i niemiłosiernie popędza do pisania jeszcze większych nakładów Twych jakże wspaniałych "wypocin". Ja nie będę innasmiley Najpierw czytałam "Takie są zasady" i przyznam cicho (jesteś autorką wiec mogę), że wydrukowany egzemplarz leży w specjalnej teczce zajmując chwalebne miejsce w mym sercu.. Krótko mówiąc opowiadanko to stało się moja ukochana lekturką... A teraz gdy przeczytałam "Czemu właśnie ty?" po prostu nie mogę pogodzić się z niezbitym faktem, że części dalszych jeszcze nie ma!smiley Wiem, że to może być nużące takie ciągłe prośby, ale ja potrzebuję tego opowiadania! Nie wiem czy to stanowi dostateczny argument, ale jakbym była jeszcze mało wiarygodna to dodam, że bohaterowie śnią mi się po nocach!(heh...to lekka przesada...raptem raz czy dwa...smiley)Moi rodzice się nawet dziwią co w tym takiego zajmującego bo siedzę całymi dniami z nosem przy monitorzesmiley To tyle jeśli chodzi o list motywacyjnysmiley Myśl przewodnia to: chcę więcej!!! Acha...i wybacz moją, że tak powiem, obszerną wypowiedĽ a raczej błaganie[;-)]ale, no cóż..hmm... ja chyba tak mam od urodzeniasmiley I nie śmiej się ze mnie tylko weĽ się do roboty!!;p pozdrawiam gorąco pasmiley
Mey (Brak e-maila) 13:36 20-05-2007
ja tu czekam i czekam i czekam na dalszą część.... wszyscy tak ładnie proszą smiley
marisa (marisa666@wp.pl) 20:21 23-06-2007
Skoro ma być 37 rozdzałów to bardzo się cieszę, ale kiedy bedzie następny? Ja tu usycham niewiedząc co dalej...zlituj się i daj następną część.
marisa (marisa666@wp.pl) 20:22 23-06-2007
Skoro ma być 37 rozdzałów to bardzo się cieszę, ale kiedy bedzie następny? Ja tu usycham niewiedząc co dalej...zlituj się i daj następną część.
invidi (invidi@o2.pl) 15:56 27-06-2007
Oj. Koleżanka poleciła mi to opowiadanie i... Zaraz kogoś zabiję. Ma być 37 rozdialów, a na razie jest tylko 25 TT A ja chcę jeszcze. Bardzo chcę. I ślicznie proszę o następny rozdział. I tu się pytanie pojawia- skoro wiesz już dokładnie, ile ich będzie, to masz może napisane? Proszę, powiedz, że tak. I wiedz, że masz ogromnego plusa. Widziałam w całości dość sporo brakujących przecinków, czy, o wiele rzadziej, błędów, ale treść jest tak dobra, że o tym zapomniałam XD Tylko pytanie- dlaczego dajesz tak wiele kropek? Czy to nie miały być trzy? W każdym bądź razie z niecierpliwością (wielką) czekam na kolejną część.
marisa (marisa666@wp.pl) 15:31 07-07-2007
Z potwornym bolem serca musze pogodzic sie z faktem ze nastepnych czesci raczej nie bedzie. Choc wciaz mam nikla nadzieje to po 4 miesiacach czekania...
marta (Brak e-maila) 09:51 26-07-2007
To opowiadanie jest po prostu genialne. Nie przypominam sobie, abym czytała lepsze. Jest inteligentne, romantyczne i tak fantastycznie opowiada o życiu, o chwilach dobrych i tych złych. Nie mogę się już doczekać kolejnych rozdziałów. Życzę więcej niesamowitych pomysłów. Serdecznie pozdrawiam
Mosa (Brak e-maila) 22:27 26-07-2007
To jest jedno z takich naprawde wartościowych opowiadań które bardzo mi się podobaja szczególnie ze wzgledów które wymieniła moja poprzedniczka. Z niecierpliwością czekam na następne części. Pozdrowienia i weny twórczej życze.
Anathae (anathae@o2.pl) 14:27 01-08-2007
Tak tylko cichutko przypominam, ze tu jeszcze ktos teskni za Chlopcami i za Majatem
marisa (Brak e-maila) 01:55 09-08-2007
Ja chcę przypomnieć że tu się niektórzy głośno dopominają o dalsze części!! Obiecane było 37smiley
Lotta (Brak e-maila) 03:06 25-08-2007
Ameryki nie odkryję pisząc - genialne.
Tylko dlaczego nie ma kontynuacji?!
Diana (Brak e-maila) 02:46 27-08-2007
Nie no... Ile jeszcze mam(y) czekać na następne rozdziały???
Ja chyba oszaleję z tęsknoty!!!
... (Brak e-maila) 04:48 29-08-2007
Albo olała, albo w ogóle nie ma na nic czasu... Jestem za pierwszym
endi (Brak e-maila) 18:13 03-09-2007
Oj Sachmet, Sachmet. Nieładnie...Nie wystarczyly Ci trzy lata?
Molestujesz nasz psychicznie! Co my, Avae ?!
invidi (invidi@o2.pl) 21:22 24-09-2007
'robię przerwę w pisaniu Cwt, z przyczyn ode mnie niezależnych, a mianowicie z powodu problemu merytorycznego, którego rozwiązanie trochę zajmie^^;;;;'

Rozumiem, ale czy tyle czasu nie wystarczy? TT Jesteś sadystką- zakochałam się na zabój w tym opowiadaniu, a części następnej, jak nie było, tak nie ma...
behemot (Brak e-maila) 18:33 08-10-2007
taa... napisałam komentarz i zjadło mi go. Super. Więc, jeszcze raz, w skrócie" tekst bardzo mi się podoba, mimo błędów, gdzieniegdzie kulejącej strony technicznej, pewnej naiwności i kobiecych, i romantycznych facetów. Chciałbym wierzyć, że opowiadanie zostanie ukończone^^ I byłabym bardzo wdzięcna, gdyby ktoś powiedział cos na temat kontynuacji, albo i nie, opowiadania, bo właściwie nie wiadomo, co będzie ciąg dalszy, czy autorka to rzuciła, czy autorka w ogóle zyje i ma się dobrze. Pozdrawiam, gratuluję, ściskam, przesyłam pozytywną energie, wena życzę i co tam chcesz, ale pisz, kobieto, pisz!


Magda (Brak e-maila) 00:44 23-12-2007
I po opowiadaniu. Ona już raczej o tym zapomniała i żyje sobie gdzieś nieświadoma, że wiele osób czeka na kontynuację, której nie będzie.
asjana (Brak e-maila) 02:38 02-06-2008
dokładnie chyba już nie pamięta ze coś takiego pisała ale może kiedyś sobie o tym przypomni
Yoru (Brak e-maila) 15:51 20-10-2008
Jeezuu *________* toż to boskie jest! xD Nei no, serio, najlepsze opowiadanie jakie czytałam... więęceej! xD
m (Brak e-maila) 21:07 08-04-2009
Witam serdecznie!

Chyba ze cztery (!) lata nie zaglądałam na tę stronę, ale dziś, właśnie przed chwilą, przypomniało mi się, ze było tam takie opowiadanie, które straszliwie mi się podobało... Odnalazłam "Czemu właśnie ty" i zamarłam... Miało być 37 rozdziałów, a jest 25, które przeczytałam wieki temu... Co prawda w fandomie yaoi itp. już od dawna nie siedzę, bo mi się to znudziło, zbrzydlo, wyrosłam i co tam jeszcze, ale te Twoje opowiadanie jest jedynym, które STRASZNIE chciałabym przeczytać do końca...! Napradę. Jestem ciekawa, czy definitywnie je porzuciłaś (na to wygląda...), czy moze je dokończyłaś, ale nie publikowałaś tutaj, tylko gdzie indziej? A może wcale? Jeśli tak, to... można Cię uprosić o mozliwość przeczytnia??? Cholerka, napadło mnie dzisiaj i odczuwam niemal rozpacz, że nie zostało dokończone...

Pozdrawiam gorąco
z wyrazami szacunku
Mała (Brak e-maila) 13:06 28-04-2009
Czy ona zyje? Bo ja już zwątpiła, że kiedykolwiek zobacze koniec tego opowiadania smiley
Belwer (Brak e-maila) 22:17 25-07-2009
shit smiley mialo byc 37 ! Ma ktos dostep do reszty ?
inari (smoczek_91@interia.pl) 22:31 09-09-2009
Sachmet-sama!! Proszę, proszę, proszę, proszę, daj następne rozdziały!! Usycham z tęsknoty!! Mój Kamilek... smiley
sintesis (Brak e-maila) 13:30 25-11-2009
porzuciła nas... moi kochani zna ktos moze adres to wpadniemy zeby jej o nas przypomniec i przymusimy do pisaniasmiley
Kasia (Kasiula14141@interia.pl) 00:56 08-12-2009
Ahhh... jak to rozkosznie jest poznawać i zagłębiać się w tak uroczą powieść o Kamilu i Marku.. ^ ^ Nie potrafię już nawet określić precyzyjnie (jak to przystało na mat-fiz)ile razy przerywałam czytanie aby dać upust moim emocjom smiley Mam nadzieję, że nie tylko ja jestem na tyle emocjonalną osobą, by piszczeć i zakrywać twarz rękoma co 15 minut przy każdym z gorętszych momentów smiley Pięknie, pięknie ! Życzę Ci z całego serduszka, abyś dalej pisała coraz to lepsze powieści, a gwarantuje Ci ze będę Twoją dozgonną fanką ^ ^ Pozdrawiam.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum