ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Czemu właśnie ty... 13 |
Rozdział XIII
Była dziewiąta rano, ale wciąż nie wstałem. Mama dziś wróci dopiero po południu. A ja miałem o czym myśleć. Dlaczego nagle tak dziwnie się czułem, kiedy byliśmy sami? Irytowało mnie to. Ale może dzisiaj przejdzie. Może po prostu... to jego lekkie zamroczenie sprawiło, że... Dobra, mimo wszystko wypadałoby wstać. Szybki prysznic i trzeba się zabierać za śniadanie. Jaśnie oświecony książę będzie głodny, jak się obudzi. Chyba. Kto wie, jak działają te roślinki. W każdym razie priorytet to się podnieść. Dobrze. Do łazienki. Dobrze. Prysznic. Dobrze. Kuchnia. Dobrze. Śniadanie. Dobrze. Kamil. Niedobrze.
Ciągle się boję wracać do tego pokoju. Co ze mną do cholery? Całkiem mi odbiło? Przecież... wystarczy, że wejdę i powiem "Pobudka, śniadanie!" i postawię to na stole. Potem mogę sobie uciec. Tchórz. Kretyn. Wariat. Ale nic na to nie poradzę.
- Pobudka, śniadanie! - postawiłem tacę na stole, ale nie zdążyłem uciec.
- Marek... - głos zabrzmiał znajomo, czytaj brzmiał pięknie i był przepełniony łzami. Stare nawyki mają to do siebie, że ciężko się ich pozbyć, więc w jednej chwili wylądowałem na łóżku, przytulając do siebie wilgotną twarz mojego chłopca.
- Co ty znowu, dlaczego płaczesz? - ostatnimi czasy mój głos nabrał idiotycznej maniery drżenia przy byle okazji.
- Przepraszam, Boże, jaki ja jestem głupi, przepraszam, nie złość się...
- Kamil, za co mam się niby złościć?
- No bo ja wczoraj... tak... i w ogóle... i gadałem takie głupoty... i... nie bądź zły... tak mi wstyd, że chciałbym, żeby się ziemia pode mną rozstąpiła...
- No nie, tylko nie w moim pokoju! - zrobiłem przerażoną minę. Spojrzał na mnie i roześmiał się, wsuwając dłoń we włosy i opierając się ramieniem o kołdrę. - Wiesz co, raz płaczesz, raz się śmiejesz... ja tego może nie skomentuję. Śniadanie. Jeść. Popatrz jak ekonomicznie, nawet się przebierać nie musisz... Ale w waszej sferze to chyba tak trochę nie tego, chodzić w tych samych ciuchach dwa dni pod rząd.
- Nie tego. - skinął głową - Ale ja skompromitowałem się już na tyle, że mogę spokojnie kompromitować się dalej. - uśmiechnął się wesoło.
- No, no... żeby ci to tylko w nawyk nie weszło.... Jedz, kociątko. - wciągnąłem zapach z jego włosów. Jak to jest, że on nawet zaraz po obudzeniu jest taki.... Hm, przez głowę przesunęła mi się cała masa przymiotników, ale żaden tego nie oddaje. Świeżość, idealność, doskonałość, nieskazitelność. Wcielone.
Siadłem na krześle, opierając głowę na ramieniu i przyglądałem się, jak mój Kamil je. Mój Kamil, nawet jak kona z głodu, nie rzuca się na jedzenie jak wariat. On zawsze je jak kwintesencja arystokracji. I... i jest w tym jeszcze coś, czego wolę nie precyzować.... I chyba nie umiem. Ale to wiąże się ze sposobem, w jaki rozchyla usta. W jaki gryzie choćby kawałek zwykłego chleba. W jaki czasem przymyka oczy. Jest w tym wszystkim coś takiego, że człowiekowi zaczynają się plątać myśli, o słowach nie wspominając.
Więc nic nie mówię. Chyba nie trzeba. Uśmiechasz się do mnie lekko, zupełnie tak jakbym ci właśnie powiedział, jak bardzo mi jesteś potrzebny... Jesteś. Wiesz o tym.
Kamil skończył i nie przestając się uśmiechać, z lekko pochyloną głową, włosami przesłaniającymi twarz i słabym rumieńcem, zabrał rzeczy do kuchni. Poszedłem wolno za nim, patrzyłem jak wkłada naczynia do zlewu, zupełnie jakby to były kwiaty układane w wazonie. Dlaczego wokół niego każda najbanalniejsza proza nagle zamienia się w poezję? Stanąłem za nim i dotknąłem lekko jego ramienia.
- Kamil, ja...
I w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. No nie! Dlaczego zawsze kiedy jestem o krok od przeskoczenia wielkiego odcinka naszej ścieżki coś mi przerywa i dalej muszę iść wolno, krok za krokiem?
- Bo inaczej mu nie pomożesz.
CO to było? Zaczynam słyszeć głosy?
KOT MAŁGORZATY?!
Zaraz, zaraz... ty nie mówisz... wszystkie twoje słowa to tylko moje myśli. Tak sądzę...
- Właśnie.
Jak? I moment, co ty tu właściwie robisz? To Kamil się bawił tymi roślinkami, nie ja!
Prychnął, w ten wielce wymowny sposób wystawiając ocenę mojej inteligencji, i wszedł dalej do kuchni. To Kamil zdążył już otworzyć drzwi. Kot wszedł pierwszy, za nim wleciały Majatówny, potem Majat.
- Hej, hej, hej, już wróciliśmy! O tę hołotę nie miejcie żalu, przyczepiła się po drodze, chcecie to ich sami po schodach zrzućcie. - niedbałym ruchem ręki wskazał.... Gertnera, Jasieńczyka, Waryckiego, Narotów i Sotackiego.
Nie no, TAKIEJ elity to tu jeszcze nie było.
- Jarek, jak ty mnie tu znalazłeś? - wykrztusił Kamil, uginając się pod ciężarem Majatówien, które gremialnie rzuciły mu się na szyję.
- Jak tylko wróciliśmy, dziewczyny zaczęły za tobą jęczeć, więc poszliśmy do ciebie. Nie było cię, ale był on. - wskazał kota Małgorzaty.
- Przyszliście tu... za KOTEM? - spytałem. - Aaaaa! - coś rozdarło mi nogawkę od spodni i skórę. Kot Małgorzaty z niewinną miną wskoczył na zamrażarkę.
- I on się jeszcze pyta. - mruknął Majat - Już parę razy mi pokazał, gdzie jest Kamil. Ci spotkali nas w parku i powlekli się za nami.
- Nieźle musiała ta karawana wyglądać. - uśmiechnął się Kamil i uwalniając się od Majatówien, wyciągnął z szuflady apteczkę i zajął się moją nieszczęsną, pokrwawioną nogą, z wyrzutem patrząc na kota Małgorzaty. On prychnął i nonszalancko wparadował do mojego pokoju.
W piętnaście minut później Majatówny zgodnie zajadały się ciastkami pozostałymi ze świąt, a szkolne elity rozsiadły się po okolicznych meblach oraz dywanie oddając się rozkoszom spleenu. Tylko Kamil, Jarek i Robert nie wyglądali na ofiary depresji, za to gadali jak najęci. Zmęczyło mnie to trochę, więc przyjrzałem się okolicznym fizjonomiom. Dziwni ludzie. Gertner to wygląda całkiem jakby miał zaraz samobójstwo popełnić.
- Lisowska? To ta miła blondyneczka z IV? - zastanowił się Majat - Myślisz, że zgodziłaby się na mnie?
Wróciłem do słuchania. Co, co, co, co, co? Nie dość że Taszycki to jeszcze i Majat? Czy ten świat zaczął się nagle kręcić w odwrotnym kierunku? Takie nazwiska u jakichś tam przeciętnych Lisowskich?
- Nie wiem... Marek?
- Zgodziłaby się. - mruknąłem.
- Ok., w takim razie mój problem się rozwiązał. Pa, chłopaki, ja i Kamil w sylwestra u Lisowskich, sami się...
- CO?! - Gertner prawdopodobnie nagle wybudził się ze snu, bo spadł z szafki i wielkimi oczami wpatrywał się w Jarka, potem w Kamila, potem znowu w Jarka.
- Ee... - Majat spojrzał na niego niewyraźnie - Powiedziałem, że ja i Kamil idziemy na sylwestra do Lisowskich...
- JA TEŻ CHCĘ ! ! ! - poinformował o tym cokolwiek gwałtownie. Wpadłem w lekki szok, bo pierwszy raz widziałem, żeby klasyczny stoik Artur Gertner, dziedzic Gertner Corporation, stracił panowanie nad sobą.
- No... dobra... - wykrztusił Kamil - Marek? - spojrzał na mnie bezradnie.
- Co ja jestem, dobra wróżka?
Pokiwał głową. Poczułem lekkie drgnięcie mięśni prawego policzka. No nic.
- Jak zgodziła się na ciebie to... i na niego się zgodzi... - wbrew mej woli w mym wzroku zamigotało powątpiewanie. W tej chwili Gertner wyglądał jak człowiek o lekko przeterminowanej normalności.
- Co to ma być? Ja też idę z wami! - wrzasnął Narota starszy.
- No to ja też. - Narota młodszy.
- Kurde, ja sam nie zostanę ! - krzyknął z oburzeniem Jasieńczyk.
- Wiecie co, wszyscy chodźmy! - radośnie zaproponował Warycki - Chodźcie chłopaki, wpadniemy do Lisowskich i uprzedzimy.
- STAĆ ! - wrzasnąłem. Popatrzyli na mnie z dość niepewnymi minami. - Czy wyście zwariowali? Jak tam wszyscy nad nią nagle staniecie, dziewczyna dostanie zawału, a co najmniej arytmii serca. Sam jej to jakoś delikatnie przekażę. - desperacko chwyciłem telefon.
- Czekaj! - złapał mnie za ramię Majat - Ty może nie mów dokładnie, ile osób przyjdzie, bo, jak znam życie, do sylwestra zdąży jeszcze dojść parę następnych osób. A, i ja muszę wziąć moją Zosieńkę. No i Kamil, ty chyba Ankę?
- No tak, jasne.
W tym momencie pamięć mi wróciła. To był beret Ani Gertner.
Nie mam pojęcia jak się zabrać do przestawiania Tomka na inne tory: "Wiesz, Tomek, zmieniłem zdanie: Całym sercem pragnę przejąć rodzinny interes, ku czci i chwale mego rodu". Taaak... Jakie ładne i patetyczne. I jakie beznadziejnie durne. Boże, dlaczego ojciec tak się na mnie uwziął? Dobrze wie, że nie znoszę tych całych jego interesów i wcale się na nich nie znam. Nigdy się do tego nie pchałem. Kamil tak. On zna się na tym nie gorzej od niejednego biznesmena i z całą pewnością o całe niebo lepiej ode mnie. Ja z tych biznesowo-marketingowo-itp. przedmiotów w Empsonie, nigdy nie wzniosłem się wyżej trói i to dzięki ściągom. On nawet bez wielkich starań ma celujące bez łaski. Zawsze się orientuje w aktualnej sytuacji na rynku, giełdzie, czy jak to się tam nazywa, chyba od Jacka, bo często z nim gada. I dobrze wie jaki ruch i kiedy jest najlepszy. A przecież to jeszcze smarkacz.
To trochę dziwne, bo zawsze wydawało mi się, że on nie znosi wszystkiego, co wiąże się z liczbami, a w tym jest ich sporo. Ale nie znam się na tym do tego stopnia, że mogę się mylić.
Ojciec każąc przejąć firmę mnie, robi tak wielki błąd jak tylko można. Ja ją doprowadzę do bankructwa, Kamil by ją doprowadził do jeszcze lepszego stanu niż teraz. Ale rozumiem jego motywy. Możemy za sobą nie przepadać, ale mimo wszystko jest moim ojcem. Ten interes zawsze był dla niego ważny, od jej śmierci najważniejszy. To oczywiste, że chce, żeby to jego syn to wszystko przejął. A on chyba nigdy nie przestanie uważać, że ma tylko jednego.
Zabawne, bo jak chodzi o te sprawy, które przydają się w tym zawodzie, to znaczy o charakter i sposób bycia, to raczej on go przypomina, nie ja. Chociaż to pewnie też po niej, jak wszystko. Ona też była czasem zimna i bezwzględna... potem.... Ale to przecież nie jej wina.
Aż mi się zimno robi jak pomyślę o domu. To chyba nie jest normalne. Albo raczej na pewno. Tylko że zawsze kiedy tam przyjeżdżam, dni mijają mi na wojnie nerwów między mną a ojcem i obrzydliwie chłodnych, pozbawionych emocji, zjadliwych kłótniach z Kamilem. Nie wiem, dlaczego ja to jeszcze nazywam kłótniami, skoro co najwyżej mnie się czasem zdarzy podnieść głos, jak już mnie furia rozsadza. Chyba nikt w mojej rodzinie mnie nie lubi. No i ja nikogo nie lubię. Bo tak jest łatwiej. Wystarczy zapomnieć, nie rozmawiać i po krzyku.
Zastanawiam się, czy mój Tomek byłby w stanie to zrozumieć. On nawet nie zdaje sobie sprawy, jakie ma szczęście, że ma taki cudowny-normalny dom. Może kiedyś mu opowiem... może... na razie chyba nie umiem. Nie wiedziałbym nawet od czego zacząć. Co najbardziej boli, co było początkiem, co jest w tym wszystkim najbardziej przerażające, najbardziej obrzydliwe, najbardziej okrutne.
Czasem się zastanawiam, co by było, gdybyśmy byli inni albo przynajmniej zaczęli się zachowywać trochę inaczej. Ale to niemożliwe. To nie my.
Ja w tym wszystkim zawsze byłem trochę z boku, taki trochę statysta, milczący aktor obok głównych ról. I teraz... zaczynam się zastanawiać czy to nie tutaj właśnie tkwi MÓJ błąd. Ta moja wina w tym wszystkim, którą próbowałem znaleźć, ale nigdy nie mogłem. Tylko że ode mnie nikt nigdy nie wymagał, żebym wtrącił się do gry. Nikt tego nie chciał. I chyba nawet wszyscy woleli, żebym został na swoim miejscu i nie ruszał się aż do końca piątego aktu.
Tylko że po piątym akcie często już nikt albo prawie nikt nie zostaje przy życiu.
A jak dla mnie... i tak polało się zbyt wiele krwi. Nigdy jej nie widziałem, a i tak nawet teraz śni mi się czasem. Ale już coraz rzadziej. Nie chcę pamiętać. Po co, i tak nic nie zmienię, ani tego co było, ani tego co jest.
Tomek pozwala mi zapomnieć. Pozwala mi czuć się szczęśliwym. Pozwala mi zapomnieć o całym cynizmie, sceptycyzmie, obojętności. Przy nim zachowuję się jak wariat, ale jak szczęśliwy wariat. To on sprawia, że mogę się śmiać bez goryczy. Nawet nie wie jak bolesne rany zaleczył, jak bardzo mnie zmienił. Wcześniej tylko udawałem, teraz zmieniam się od wewnątrz.
Nawet jak tak tylko koło mnie leży... promieniuje od niego coś takiego, że czuję się spokojny, kochany, dobry.... To takie ważne dla tych, którzy nie czuli się tak przez lata... Ludzie, którzy mają to na co dzień, nie rozumieją ile w tym jest niezwykłości i piękna. Tacy jak ja mogą tylko za tym tęsknić... wmawiać sobie, że to w ogóle nie istnieje... nie pamiętać o swoim bólu i potrzebach i obojętnieć na wszystko. Chyba że spotkają na drodze kogoś takiego jak on. I nauczą się kochać. I pozwolą się kochać.
Jest taki... on nawet nie przypuszcza, kim tak naprawdę jestem... Czy mógłby wtedy tak zwyczajnie wtulać się we mnie jak teraz? Spać spokojnie obok? Tak, on by chyba umiał. Jest silny i naprawdę mnie kocha. On by się nie przestraszył tego wszystkiego, tego bólu, niepewności, piętna tragedii, zakłamania, okrucieństwa, zaślepienia... On by od tego nie uciekł. Nie zmieniłby się i nie zacząłby traktować mnie inaczej. Nie pozwoliłby, żeby zjawy z przeszłości rzucały na nas cień.
Tak Tomek... kiedyś ci powiem....
Tak sobie myślę i myślę... Dziwne jak obecność Kamila wpływa na zmianę pewnych rzeczy. Od samej jego obecności dom Lisowskich staje się nagle godny najwyższych elit szkoły. To trochę smutne, że tylko pieniądze i pozycja społeczna świadczą tu o wartości człowieka. Kamil mówi czarne. Jest czarne. Kamil mówi białe. Jest białe. Jakby nikt nie miał odwagi mieć własnego zdania. No i przecież nie ma... A czy ja mam? Tak... chyba jeszcze mam... Ale czy z czasem jej nie stracę, żyjąc wśród nich? Nie chcę o tym myśleć, nie lubię nie być siebie pewien.
Kamil skoczył na chwilę do domu odsłuchać sekretarkę "tak na wszelki wypadek". Właściwie już powinien być, coś długo go nie ma. Podszedłem do okna. Kamil stał przy ulicy, opierając się o drzewo. Co on znowu wyprawia? Przyszedł do domu dopiero po piętnastu minutach. Zero wyjaśnień, ani słowa o tym dziwnym ślęczeniu przed domem.
- No i co tam? - spytałem spokojnie.
- Nic... zresztą wiedziałem, że tak będzie. To tylko tak... No, nieważne. Spotkałem tylko Jacka, asystenta taty. Wpadł po jakieś dokumenty. Wiesz ja... muszę ci o czymś powiedzieć...
- Dobra, potem. Anka chciała, żebyś po coś tam do niej zadzwonił. Kobiety mają pierwszeństwo. Aha, a Aga zabrała jej telefon i spytała, czy ty NAPRAWDĘ wybierasz się do tych Lisowskich. Możesz jej powiedzieć przy okazji
- Właśnie... właśnie o Lisowskich... o Monice chciałbym z tobą porozmawiać. - pochylił głowę, włosy przesłoniły mu oczy. Zmarszczyłem brwi. Pierwsze, co przyszło mi na myśl, to to, że zwyczajnie się rozmyślił. Zorientował się, że to jednak nie jest odpowiednie miejsce dla kogoś takiego jak on. Więc jednak jesteś zwykłym snobem Kamil? Szkoda tylko, że trochę tym zranisz pewną miłą dziewczynę...
Zadzwonił telefon, odebrałem go machinalnie.
- Słucham...
- Cześć...
- Monika? - uniosłem brwi. Ostatnio moje życie to jedno wielkie pasmo dziwnych zbiegów okoliczności. Kamil podniósł głowę i spojrzał na mnie.
- Ja.... - głos lekko jej zadrżał.
- Co się stało? - spytałem z niepokojem. Kamil podniósł się i bezceremonialnie zabrał mi słuchawkę z ręki.
- Cześć Monika, tu Kamil. Dobrze, że dzwonisz, bo właśnie o tym wszystkim myślałem... Aha.... czekaj chwilę, ja najpierw powiem. Wiesz, przyszło mi do głowy, że zachowuję się nie fair. Najpierw wpraszam się do ciebie, a potem, jakby nie było dość, że zgodziłaś się już na to, wlokę za sobą bandę wszystkożerców. Ty i tak już jesteś za uprzejma zgadzając się, żeby udostępnić miejsce grupie ofiar losu, które za późno łapią się w aktualnej dacie. To nie w porządku, że wy płacicie za wszystko, w końcu połowy gości wcale nie zapraszaliście, wprosili się przeze mnie. Jesteś naprawdę świetna, że tak się na wszystko zgadzasz, ale ja tak nie mogę. Naprawdę mam jeszcze resztki godności. Zróbmy tak. Urządzamy tę imprezę razem. Ty udostępniasz lokal, ja płacę za całą resztę ok.? Proszę, inaczej zraniony honor zje mnie do kości. Nie znoszę czuć się jak pasożyt. Proszę! Monika no proszę! Mam błagać? Dziewczyno, poniżasz mnie.... Zgódź się... - odezwał się po chwili jakimś miękkim głosem. - Dziękuję... Naprawdę. Cześć. - odłożył słuchawkę z promiennym uśmiechem, wyglądał jakby udało mu się wejść na Mt. Everest. Spojrzałem na niego ze zdziwieniem. Nie rozumiałem nic. Zupełnie nic.
- Kamil, co jest? - spytałem niepewnie. Uśmiech na jego twarzy zgasł. Znów pochylił głowę. - Kamil?
- Wczoraj.... - przełknął ślinę. Odezwał się dopiero po dłuższej chwili - Wessler Hostelling jest na skraju bankructwa... Lisowscy są teraz bez grosza...
- Kamil...
- Lepiej, żeby... nikt o tym nie wiedział... dopóki można.... Potem... - wzruszył bezradnie ramionami. Zaczęło mnie dławić w gardle. Usiadłem obok i objąłem go mocno, chowając twarz w jego włosach. - Co ty... - szepnął ze zdziwieniem.
- Nic. - pokręciłem lekko głową. - Po prostu jestem idiotą. Niesprawiedliwym, podłym idiotą, który nigdy nie będzie dorastać ci do pięt.
- O co chodzi?
- Chciałem... chciałem poprosić, żebyś jeszcze raz to przemyślał.
- Łukasz, nie denerwuj mnie. Za pół godziny zaczynam radę, nie mam czasu na głupoty.
- To nie są głupoty. Nie dzwoniłbym, gdyby to były głupoty. Dlaczego ty za wszelką cenę chcesz unieszczęśliwić wszystkich dookoła?
- Irytujesz mnie.
- Nie jest ci ani trochę wstyd, że wymusiłeś to na mnie szantażem?
- Nie. Interesy to interesy.
- Ale nie dla mnie...
- To nie mój problem.
- Owszem twój. Ja się na tym nie znam, nie lubię tego i w dodatku nie umiem podchodzić do życia pod kątem "Interesy to interesy". Ta twoja firma przeze mnie splajtuje.
- Z czasem się nauczysz.
- Tylko, że ja wcale nie chcę się uczyć.
- Nie masz wyjścia.
- Skoro "Interesy to interesy" to dlaczego nie spojrzysz na to na chłodno i nie przekażesz tego komuś kto zna się na tym lepiej, nawet jeśli masz go za wroga. Tym bardziej, że nie jest nim bardziej ode mnie. A ja.... mimo wszystko wcale cię nie nienawidzę...
I teraz mogłem sobie słuchać jednostajnego sygnału w słuchawce.
Jestem pijany. Zdaję sobie z tego sprawę. Ale nie mam na to wpływu. Ludzie migają mi przed oczami, jakby byli na napędzie jądrowym. Światła i huk, już prawie nie rozróżniam tego, co widzę.
Prawie.
Bo widzę Kamila. Gdzieś tam. Co chwilę gdzie indziej. I nie rozumiem dlaczego, ale za każdym razem kiedy go widzę, wlewam w siebie następną dawkę alkoholu.
Kamil ma strasznie dużo roboty, z jego pozycją wypada, żeby obtańczył wszystkie dziewczyny z imprezy i to najlepiej po kilka razy. Tym bardziej, że nie bardzo ma go kto wyręczać, bo Majat odpuścił sobie etykietę i zaszył się gdzieś z Zosieńką, Gertner też gdzieś zniknął, Jasieńczyk chwilowo popadł w depresję i wyje gdzieś w kącie za Teresą, której tu oczywiście nie ma, brat Moniki też przepadł, przy czym tu wiem gdzie, ale aktualnie za bardzo mi szumi w głowie, żeby rozważać takie skomplikowane kwestie, a ja jestem totalnie pijany i schodzę wszystkim z oczu. To by było na tyle, jeśli chodzi o najbardziej zobligowanych. Nic dziwnego, że Kamil śmiga mi wszędzie jak barwny pocisk, nie zatrzymując się i nie odpoczywając chyba nawet na chwilę. Ale wcale nie widać po nim zmęczenia. Normalny człowiek byłby już zlany potem, zwłaszcza, że dochodzi trzecia. Tylko pije dużo. Ale nie jest ani trochę pijany. Właściwie to jest zupełnie trzeźwy, choć każdy na jego miejscu już co najmniej chwiałby się na nogach. On ma tylko trochę zaróżowione policzki, choć to raczej od tego nieustannego bycia w ruchu. Nawet włosy ma suche, choć wiele osób ma już mokre nawet całe ubrania. Każdy jego ruch, szybki, sprawny, zręczny, płynny, wszystko to wbija mi się w pamięć. Każdy cień jego uśmiechu, każde spojrzenie, każdy gest. I to przez to wlałem już w siebie takie ilości alkoholu, że powinienem być trupem. Chyba nikt nie widzi, co się ze mną dzieje. Ja wiem tylko, że jestem pijany. Ale nie wiem, co tak bardzo boli. Co tak rwie. Co właściwie chciałem zrobić, kiedy sięgnąłem po pierwszy kieliszek. I dlaczego sięgałem po następne.
Zapiekło mnie w gardle, chwyciłem stojącą obok butelkę i nalałem pełną szklankę, którą wypiłem jednym haustem, nie czując już nawet smaku. Usiadłem. Świat wirował jak oszalały. Pochyliłem się i włosy opadły mi na twarz, pociemniało mi w oczach
- Hej, co z tobą? - usłyszałem ciepły głos tuż obok swojej twarzy. Zacisnąłem powieki. Nie ucieknę, nie mogę, nie wiem jak i dokąd, skąd nawet, huk jest coraz silniejszy, zamienia się w przeraźliwy łomot, ostre światło, zupełna ciemność, ostre światło, zupełna ciemność, wir...
Kamil delikatnie wyjął mi szklankę z rąk i powąchał. Wielkie oczy tuż przed moimi zrobiły się jeszcze większe. Spojrzał na mnie niepewnie.
- Może... lepiej... zadzwonię po mojego kierowcę... Czekaj chwilę.
Poszedł. Kamil. Wrócił. Obok, o Boże...
- No, trochę lepiej. - uśmiechnął się - Ty to szybko wracasz do formy... Ale chodź, teraz to powinieneś wsadzić głowę pod prysznic i jak najszybciej wylądować w łóżku. - przerzucił sobie moje ramię przez szyję i znalazł się już tak zupełnie, zupełnie, zupełnie obok... - Oj, Marek, Marek... co by na to powiedziała któraś twoja śliczna wielbicielka?
- Ty jesteś śliczny... - wymamrotałem mu do ucha.
- Jasne. - roześmiał się i pomógł mi wstać. Oparłem się na nim ramieniem. Tak blisko do tej delikatnej twarzy...
- Jesteś nieludzki...
- Nieludzki? - zerknął na mnie ze zdziwieniem.
- Nie upijasz się, nie chorujesz, nie miewasz pryszczy ani żadnych innych wysypek, po obudzeniu wyglądasz jakbyś właśnie wyszedł spod prysznica, nie pocisz się, masz zawsze świeży oddech, idealnie proste i białe zęby bez śladów próchnicy, idealne rysy twarzy, idealne proporcje ciała, żadnej skazy w tobie nie ma. To JEST nieludzkie.
- Właściwie... - roześmiał się - Jedną skazę mam...
- Gdzie? - spojrzałem na niego nieprzytomnie.
- Jak byłem mały usiadłem na szkle i mam bliznę na pośladku...
- Nie wierzę...
- Mam ci pokazać? - wciąż się śmiał. Boże, jaki on jest śliczny...
- A dlaczego nie?
- Może potem. - posadził mnie na szafce i odgarnął włosy z mojej twarzy. Patrzył na mnie ciepło - Zaczekaj tu, pójdę tylko powiedzieć Monice i Ani, że idziemy i zaraz wracam.
Zbliżył się i delikatnie musnął wargami mój policzek. Znów wszystko zaczęło wirować. Ta ostatnia szklanka chyba dotarła mi do głowy. Wszystko obracało się tak szybko, że nawet nie zauważyłem, kiedy znów znalazł się obok mnie i zaraz potem prowadził na schodach.
- Ja się zazwyczaj... nie upijam... wiesz?
- Aha.
- Naprawdę...
- Dobrze, dobrze. Ale naprawdę przeholowałeś. I z ilością i z mieszaniem. Zdajesz sobie sprawę, że piłeś wszystko, co było? Nawet wódkę. - skrzywił się lekko
- Nie lubisz wódki?
- Nie.
- Ja też nie...
- Akurat. To po co piłeś?
- Za... schło mi w gardle.
- Kretyn.
- Jak... ty do mnie mówisz?
- Tak jak zasługujesz. Wskakuj. - wepchnął mnie do auta. Kierowca obrócił się i spojrzał na nas spod uniesionych brwi. Pokręcił głową i ruszył. Poczułem się jakby z miejsca osiągnął czterysta na godzinę.
Kamil przysunął się do mnie i pogłaskał mnie uspokajająco po policzku, z niepokojem zaglądając mi w oczy.
Oczy. Jasno. Ciemno.
Przebudzenie było bolesne. Z lękiem otworzyłem oczy.
Ale panował pocieszający półmrok. Okno było dokładnie zasłonięte jakąś grubą zasłoną. Uniosłem się na łokciach z głuchym jękiem, który mało nie rozerwał mi głowy. Znów przymknąłem oczy.
- Pij. - usłyszałem cichuteńki, ciepły, miękki głos, który w jakiś dziwny sposób nie zabolał ani trochę. Podniosłem powieki i zobaczyłem to samo, co widziałem, zanim zapadły egipskie ciemności. Widok był na tyle kojący, że zdołałem wyciągnąć rękę po podaną szklankę i nawet wypić trochę.
TO nie było już takie miłe.
- CO TO? - stęknąłem.
- Lek na kaca. Zadzwoniłem do pani Magdy, powiedziała mi, jak się to tworzy. Pij, niedobre, ale pomoże.
- Nie... - jęknąłem.
- Marek, już dwunasta. Za dwie godziny wraca twoja mama. Dzwoniła.
- Już po mnie.... - szepnąłem.
- Nie martw się. Na pewno ci się polepszy. Pij.
Co było robić, posłuchałem. Choć nigdy w życiu nie piłem czegoś choć w połowie tak obrzydliwego.
- Dobrze. - z mądrą miną zabrał mi szklankę i wszedł na łóżko, układając moją głowę na swoich kolanach. - Zamknij oczy... - mruknął cicho i wsunął palce w moje włosy; nacisnął lekko, pieszczotliwie przesuwając dłonie. Ból przeeeepadł.... coś takiego w ogóle nie istnieje.. nie ma czegoś takiego.... nie pamiętam już, co to znaczy ból....
- Jaak ty to robisz.
- Mama mnie nauczyła. Jeszcze jak byłem całkiem mały. Często bolała ją głowa.... Ale jak zabiorę ręce znów będzie boleć.
- To nie zabieraj...
- Na pewno nie, aż lekarstwo zacznie działać...
- Kamil... ile ja wczoraj wypiłem?
- Nie wiem. Ja widziałem dziesięć lampek szampana, osiem wina, ileś tam brandy, całą masę drinków i SZKLANKĘ WÓDKI.
- I ja żyję?
- Też się dziwię. - milczał przez chwilę - Przepraszam.
- Za co?
- Widziałem, że dużo pijesz, ale nie pomyślałem... Na mnie to tak nie działa.
- Kamil, ty nie masz mnie pilnować. Jestem na tyle dorosły, żeby mieć własny rozum. To, że go nie mam, to nie twoja wina. Piękne rzeczy teraz pewnie o mnie myślisz...
- Nie bardzo. Ja się nawet cieszę.
- Jak to?
- Teraz to obaj się po razie skompromitowaliśmy i jesteśmy kwita.
- Kamil...
- No...
- Ja nie pamiętam, co dokładnie wygadywałem... Powiedziałem coś... nie tak?
- Nie...
|
|
Komentarze |
dnia padziernika 17 2011 11:53:10
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina
primea^^ (primea@poczta.onet.pl) 18:03 14-08-2004
yey, Sach-chan, ty wiesz, że ty moje bożyszcze jesteś więc co ja mam tu pisać?XD yeyciu, cudo^^ twoje opka zawsze są cudne^^ pri już chyba conajmniej raz w tygodniu musi coś twojego poczytać bo by padłoXD pewnego pięknego dnia też naucze się tak wspaniale pisac, słowo!^^
Una (Brak e-maila) 21:57 14-08-2004
Jestem zdeklarowana fanką Twojej twórczości.
Nie jestem krytykiem literackim więc sie rozwodzić nie bedę, bo mi to nie przystoi Napisze tyle na ile starcza mi kompetencji czyli że twoje opowiadanie jest cudowne, bardzo mi się podoba i przeczytałam je juz kilkakrotnie (podobnie jak i pozostałe). Pozdrawiam i życze natchnienia(bo to juz kolejna aktualka i nie ma dalszych cześci na które czekam z niecierpliwością . Całuski
Akiko Tamashii (Brak e-maila) 12:15 15-08-2004
no i gdzie dalsze czesci???!! T_T Dawac wiecej!!!!!!!!!!! >_< Chce wiecej!!!!!!!!! Chce dalszy ciag!!!!!!!!!!
Mika (Brak e-maila) 16:14 15-08-2004
Jeszcze jeszcze jeszcze jeszcze jeszcze jeszcze jeszcze!!!!!!!!!!!!!!!!! Czy wspominałam ,że przydałby sie ciąg dalszy?
grzybek (Brak e-maila) 19:01 16-08-2004
Co tu dużo mówić. Gdzie kolejne rozdziały masz mów !!!!!!!!!!!!!!!!!
Tanpopo (tanpopo@o2.pl) 11:22 17-08-2004
Dlaczego jeszcze nie ma następnych części?! ja tu sobie chlipie bo nie mogę sobie poczytać tego świetnego opo nie ociągaj sięi napisz szybko pozdrawiam i więcj natchnienia
Yoan (Brak e-maila) 20:55 17-08-2004
Ciąg dalszy proszę ^ ^. Bardzo ciekawe =)
natiss (Brak e-maila) 21:30 17-08-2004
Opcio suuuuuuuuuuuuuuuuuper!!! Chcę więcej!! XD
Rahead (rahead@interia.pl) 22:06 17-08-2004
Kurcze nie chciałabym się powtarzać... Co by tu zrobić... Wcale *mruga jednym okiem* nie chcę *mrug mrug mrug* dalszej części *przerywa msuganie bo jej mięśnie przy powiece poszły*
XDDDD
Twoje najlepsze opo
grzybek (grzybekmen1@op.pl) 19:45 21-08-2004
Jesteś be bo do tej pory nie ma kolejnej częsci na tej stronce. Idę powiedzieć mamie a ona Cie za to skrzyczy.
stokrotka (Brak e-maila) 12:22 23-08-2004
BOSKIE!!!!!!!!!!
Joanna (128812@wp.pl) 10:00 25-08-2004
SSSSSSSSSSUUUUUUUUUUUUUUUUPPPPPPPPPPPPEEEEEEEEEERRRRRRRRRRRRRRRRRRR!Tylko ja chcę WWWWWWWWWIIIIIIIIIĘĘĘĘĘĘCCCCCCCCCCEEEEEEEEJJJJJJJJJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!11
grzybek (Brak e-maila) 21:44 25-08-2004
To jest piękne. Prawie mam łzy w oczach ( a to sie zdarza niezmiernie żadko). Spróbuj to za szybko skończyć to zobaczysz.
Leviathan (Brak e-maila) 23:17 25-08-2004
No nareszcie!!!!! Ale kiedy oni to zrobią? Szybko nastpne części, błagam!!!!!!!!!To jest boskie!!!
(Brak e-maila) 00:12 26-08-2004
Emi (Emi_Yume@interia.pl) 00:17 26-08-2004
Och, nareszcie!!!!!!
Sachmet, Ty wiesz, że ja Cie kocham, już to mówiłam, ale teraz kocham Cię jeszcze bardziej! Wreszcie! Tyle odcinków telenoweli, tyle moich nerwów, i wreszcie się pocałowali! Jeszcze mam łzy w oczach! Buuuuuuuuuu!!!!!!!!!
A teraz z drugiej strony: czemu, do diabła, psujesz wszystko między Łukaszem i Tomkiem? (zaznaczam, że jestem na 22 odcinku) Czy nie może być dobrze tu i tu? Ja jestem idealistka, wiem, ale byłoby fajnie...
I tak Cię kocham, jesteś genialna! I Łukasza też kocham, i Kamila, i Tomka, i Marka też, oczywiście Tak trzymać!
Emi (Emi_Yume@interia.pl) 04:38 26-08-2004
Och, słodkie! Wreszcie skończyłam.
Rozkoszne. Więcej!
B-chan (krolowa.ciemnosci@op.pl) 09:49 26-08-2004
Wiesz, Sachmet, jeśli czyichś opowiadań czxekam z utęsknieniem przy każdej aktualce, to tylko twoich.
Wkurza mnie co prawda brak wyróżnionych akapitow w dialogach i przerw między scem\\nami, może to jest jakiś zabieg artystyczny, nie wiem, ale strasznie się czyta.
mira natural (mira_natural@autograf.pl) 11:31 26-08-2004
wreszcie się doczekałam kolejnych części cudo cudo cudo *-*
Neko (Brak e-maila) 13:12 26-08-2004
G_E_N_I_A_L_N_E_!_!_!_!
Chciem więęęęceeeej!!!!
Total sweet & cute!!!
(Brak e-maila) 10:59 27-08-2004
Brak rozdzielenia dialogów i narracji Łukasza od narracji Marka w 22 odcinku jest skandaliczna i czyta sie fatalnie. Szlag mnie trafiał średnio co drugie zdanie, niech ktoś to poprawi _^_\'
Alexa (Brak e-maila) 15:03 27-08-2004
Wspaniałe. Jesteś geniuszem.
Czekam na kolejne części^^
Sachmet Lakszmi (Brak e-maila) 19:56 27-08-2004
Heh, wypadałoby się chyba ustosunkować do jakże licznych wypowiedzi Po pierwsze po raz kolejny uparcie twierdzę, że wy mnie rozpuszczacie - wasza postawa nie robi dobrze mojemu za wysokiemu mniemaniu o sobie
Ja nie mam pojęcia czemu w XXII części nie ma tu rozdzielonych epizodów i akapitów - w moim Wordzie są^^;;;
Emi jak zwykle na mnie krzyczy, zanim jeszcze ma pewność, że ma za co. Niedobra Emi, Emi be. Ale co tam, miłość ci wszystko wybaczy, nawet więcej niż partia
Uwaga, przełykam ślinę, zagradzając się przed gradem ciosów - robię przerwę w pisaniu Cwt, z przyczyn ode mnie niezależnych, a mianowicie z powodu problemu merytorycznego, którego rozwiązanie trochę zajmie^^;;;;
Natiss (natiss@tlen.pl) 21:19 27-08-2004
Boooooosssskieeeeeeeeee!!! No po prostu boskie! Wielbię to powiadanie.
Miko (Brak e-maila) 09:14 28-08-2004
wiesz co, chciałam Cię pochwalić za dialogi!! za super napisane dialogi. które wychodzą Ci tak naturalnie i brząmią tak prawdziwie, nie pamiętam, czy czytałam kiedyś jakiś fanfik albo opo z tak fajnie napisanymi dialogami.
Asou (asou@o2.pl) 17:47 29-08-2004
Ja chcę nastęną część to było super!!! Poprostu nie mogę przyjąć do wiadomości, że zrobisz sobie przerwę!!!
Pomyśl co z twoimi biednymi fanami!!!
Emi (Emi_Yume@interia.pl) 02:41 30-08-2004
Kyaa, wspomniała o mnie publicznie! Zaraz urosnę z dumy! ;P Ale czy ja krzyczałam..? Ja się tylko cieszyłam.. Uuueeeeeeee, nie kooooooochaaaa mnieeeeeeee!! ;__;
sintesis (Brak e-maila) 03:05 31-08-2004
to jest boskie, cudowne, smieszne, wzruszajace i takie realistyczne... najelepsze opowiadanie jakie maialm okazje przeczytac... poprostu sie rozplywam... gleboki poklon dla Twej cudnej osobki
Miyako (Brak e-maila) 22:47 31-08-2004
Taaa *wyszczerz białych zębów* daj może dalsze części:];] nie obrażę się:]
świetnie piszesz i wiesz co polubiłam bardzo Kamila i Marka więc *czyści podłogę , kładzie chusteczkę i składa łapki jak do modlitwy* prószę cię naj naj naj...*Miya wali komplementami* o WIĘCEJ WIĘCEJ * głos niewyżytej* i widzisz do czego doprowadziłaś teraz się nie uspokoję i będę sprawdzać aktualizację codziennie * łzy bólu lecą na klawiatur* nieeee bo brat mnie zabije !!*wyciera* no więc rozpatruj moją prośbę i to już!!*niewinny uśmiech*
pozdro
Miyako
grzybek (Brak e-maila) 19:58 02-09-2004
Przybyłem! Nowych części tego super opowiadanka nie zobaczyłem! I się ciężko wkurzyłem!
Chilali (Brak e-maila) 21:51 04-09-2004
Koffam po prostu wszystkie twoje opka, ale to najbardziej. I wiesz co? Kamilek jest przecudowny, Marek - nic, tylko schrupać, ale najbardziej polubiłam... Majata ^_^ Za co? Za charakter. Za takiego kumpla dałabym się zabić. Powiedz mi, Sachmet-sama, jak on właściwie wygląda? Bo chyba nie pisałaś...
Sachmet Lakszmi (Brak e-maila) 10:37 06-09-2004
Majat jest... Majat jest... Majat jest..... wysoki^^.
Reszta kiedyś tam jeszcze zdąży wyjść w praniu
Rahead (Brak e-maila) 09:56 07-09-2004
Taaak!! Majat!!!! *rzuca sie na niego* On jest cudny!
Musi byś wysoki i mieć ładne brązowe włoski XDDD
Ava Ingray (ava_ingray@o2.pl) 18:04 07-09-2004
Zgadzam się absolutnie z Chi i Rahead!!! Majat jest kochanyyy!!! Rahead!!! puść go, ja też kcem!!! *bije Raheadkę po glowie poduszką* ^____^
Zuzaa (Zuzaa22@interia.pl) 14:38 08-09-2004
Przybywam odwiedzić wyższe sfery.. he he he.. Jak czytam Sachmed to czuję się jak margines.. Do jej Prac mogę się przyczepić tylko w jednym miejscu, I chwała jej za to bo jakby było idealnie to bym się chyba powiesiła z rozpaczy lub zakopała w jakimś podmiejskim grajdołku.. Grr.. Tak. Lubię ją czytać. Nawet bardziej niż lubię. Nie lubię tylko tego uczucia niedosytu kiedy opowiadanie się urywa.. I przemożnej chęci oderżnięcia sobie rąk że nie potrafią tak pisać.. No cóż. Wracam na swój margines. Sachmed - dla mnie zawsze będziesz Hrabiną TCD.. ( To mówiłam ja - zwykła pomywaczka )
Zuzaa (Zuzaa22@interia.pl) 14:40 08-09-2004
No włąśnie. Nawet nie potrafię porządnie napisać Twego Pseudo Artystycznego by ręce ni odmówiły mi posłuszeństwa..
Zuzaa (Zuzaa22@interia.pl) 14:42 08-09-2004
Hrabina Zimnego Pożądania..
( Jakaś S/M Domino?? )
grzybek (Brak e-maila) 14:23 09-09-2004
BUUUUUUUUUUUUUUUUUU (ryczy)...chlip...chlip...(uspokoił się) Sachmel jak najszybciej wracaj do pisania.Pamiętaj zawsze z chęcią Ci pomożemy, abyś mogła pisać więcej i więcej tego wspaniałego opowiadania.
Anathae (Brak e-maila) 02:00 10-09-2004
Co mogę powiedzieć. Jak zwykle piękne. I czeam z niecierpliwością na kontynuacje.
Jeden jedyny zgrzyt w 24 cz. (na wszysstkie Twoje opowiadania 8| to się wręcz nie godzi! Wykupiłaś abonament na perfekcję?) - rączki gdześ uciekły \"że teraz Kamil miał wręcz pełne roboty.\"
PS. Jak Ty to robisz - 24 część i wciąż chce się wiedziec co będzie dalej?
mryk (Brak e-maila) 17:53 13-09-2004
jak ja lubie Majata, taki sympatyczny
Pazuzu (Brak e-maila) 23:17 30-09-2004
Genialne. czuję się zdołowana, ale to jest genialne.
manat (Brak e-maila) 18:43 04-10-2004
hmmm...opowiadanko jest spoko, tylko troszkę \"naciąganie\". Jakby autorka postarała się, mogłaby to zmieścić w dwóch-trzech cześciach i byłoby jeszcze lepsze
no cóz, nie ukrywam, że czekam na dalsze dzieje chłopców.
Press (Brak e-maila) 19:23 04-11-2004
24 części i jeszcze nic fizycznego ;] się między nimi nie działo... no, ale to nam nadrabiają Łukasz z Tomkiem
wspaniale piszesz i proooooszę o więcej!!!!!!
Jasmine (Brak e-maila) 15:14 10-11-2004
Super opcio, tylko tyle powiem, chociaz to juz z pewnoscia wiesz, sadzac po ilosci komentarzy)
Hehe, ja bym w zyciu czegos takiego nie napisala, no ale mowi sie trudno- w koncu trzeba byc optymista, no nie?
lollop (Brak e-maila) 20:34 20-11-2004
ja chcę więcej części (liczba mnoga)!!! to jest moje najbardziej ulubione opcio (nie wiem dlaczego, ale tak jest
noriko (noriko16@interia.pl) 14:26 26-11-2004
po raz kolejny udowodniłaś ze jesteś genialna!!!! boże jak ja kofffam twoje fice^^
neiya (Brak e-maila) 11:07 03-12-2004
jedno pytanko: czy to jest skończone? bo mam wielka nadzieje, że nie...
Kagome (Brak e-maila) 17:46 09-12-2004
echh jak długo można czekać na następne części to jest tak cudowne że jeszcze raz będę wsio czytała
niewidzialna (myxoamtosis1@o2.pl) 20:34 15-12-2004
Każdy kolejny dzień bez nastepnej części będzie przybliżał mnie do śmierci. MUSZĘ to przeczytać dalej. Sachmed... proooooszę. Napisz coś
alana (alana@buziaczek.pl) 21:54 23-12-2004
dopiero przy 9 cześci zorientowałam się, że Łukasz to brat Kamila _-_\' rany, jak ja wolno myślę ;P a opo suuuper, po prostu cudo^^ tylko ciężko się zyje bez dalszego ciągu, to może by sie tak pojawił, nio!
Ashura (Brak e-maila) 16:41 21-01-2005
Hmmmmmm....od jak dawna nie czytalam zadnego porzadnego opka?Zdecydowanie od zbyt dlugiego czasu.Ale lepiej pozno niz wcale ,a to opko warte jest czekania.Absolutnie cudne i kofane i naj.Gratuluje talentu.
lollop (lollop@op.pl) 12:04 11-02-2005
teraz to ja się wkurzam!!!!!!! to sie nazywa katowanie czytelników! jak można tak długo nie dodawać dalszych części??? no jak się pytam??? T_T
dobra pomińmy....
to jest moje ulubione opcio, a przeczytałam wszystkie opka z tej stronki i prawie wszystkie z www.yaoi.pl!! to o czymś świadczy, ne?
nulinka (Brak e-maila) 22:15 22-02-2005
grrr...kolejna czesc, prosze *wielkie oczka* ladnie prosze... ja wiem ze Sachmet idzie w twoim podpisie pierwsze ale jest tam jeszcze Lakszmi... szczescie dla duzej czesci z nas to kolejna czesc XDDD
An-Nah (Brak e-maila) 12:29 27-03-2005
No coz, przeczytałam, będę szczera. Opowiadanie (raczje powiasc!) napisane jest bardzo dobrze, styl lekki, bez fajerwerków, ale za to latwy w odbiorze (mnie sie to chyba nigdy nie uda ==). Druzgoczaca dominacja dialogow to moze nie to, co najbardziej lubie (hmmm, czyzbym stala sie snobka?), ale za to jakie sa te dialogi! Niektore teksty to prawdziwe perelki, genialne wrecz!
Niestety, nie przypadla mi do gustu fabula. Znowu wyjdzie na to, ze jestem snobka, ale takie romansidla z zycia skoly, ze tak powiem (nie obraz sie!) \"Beverly Hills wersja yaoi\" to zupelnie nie moje klimaty. Wiem, moglam nie czytac - ale polecono mi wiec doczytalam do konca. Osobiscie uwazam, ze stac Cie na cos wiecej, ale z drugiej strony takie historie tez sa potrzebne i maja swoich fanow... Wracajac do pochwal - naleza Ci sie brawa za... Kota Malgorzaty. Jest genialny i moznaby za jego pomoca wprowadzic do historii odrobine realizmu magicznego (Aua, znowu snobizm An sie odzywa...). Co jeszcze? Ktos wpsomnial Majata. Faktycznie, naprawde swietna postach, chyba najlepsza w historii... Mam nadzieje, ze nie przyjdzie Ci do glowy znajdywanie mu chlopaka ani swatanie go z Ewa... Eh, nie powinnam udzielac Ci rad. To Twoje dzielo i ty wiesz najlepiej jak ma wygladac.
Dżejen (flu@tlen.pl) 21:35 28-03-2005
Mmm... Dobre ;D
Jest trochę błędów i niedociągnięć, ale nie psują właściwie efektu.
Pierwsze części były jakieś takie... no, takie sobie
Ale potem się rozkręciło (historia z mamą Kamila i Łukasza)
Tylko Kamil i Tomek tacy jacyś... za bardzo mangowi są ^^\'
Ale ogólnie - wielkie brawa ;D
Kira (Brak e-maila) 12:42 13-04-2005
Świetne opowiadanie. Masz niesamowity talent...
Kiedy będzie dalsza część? v,v
(Brak e-maila) 08:21 26-04-2005
o jejku! SwEeT OPEK!!! Troche masakrycznie dużo tych rozterek miłosnych ale i tak cudo!!!
Neko (Brak e-maila) 11:34 21-05-2005
Boshe! Kiedy będzie wiecej częsci?! Zaglądam, zaglądam i nic! Buu!!
asjana (Brak e-maila) 23:06 03-06-2005
super swietne super switne po prostu nie moge doczekac sie kolejnej czeci pisz szybko
sintesis (Brak e-maila) 18:25 07-06-2005
czekam czekam i nic... az mi sie lezka w oku kreci gdy czytam po raz 5 twoje opo i nie ma konca... ale poczekam... twarda jestem
Rahead (Brak e-maila) 23:26 13-06-2005
Zgadzam sie z An jesli chodzi o Majata... on jest hetero i oby nim zostal v_v
Jeden z najlepszych twoich bohaterow ^^ uwielbiam jego teksty. zwalają z nóg
Kira (Brak e-maila) 22:32 17-06-2005
Uchhhh! Rządam dalsze częściii T.T...
(Brak e-maila) 12:59 25-07-2005
Chcę dalsze części! Więcej!
(Brak e-maila) 00:23 26-07-2005
Daaaalej!
nefer (neferr@o2.pl) 18:09 17-11-2005
cztałam wszystkie części od początku bardzo mi się spodobały ale niestety od dłuższego czasu czekam cierpliwie na ciąg dalszy. A ponieważ nie zaliczam się do cierpliwych osób żywię wielką nadzieję, że wkrótce podzielisz sie z ludźmi, kyórzy oczekują z niecierpliwością dalszych koleji losów Kamila, Marka, Łukasza, Tomka i innych, kolejną częścią. Chcę jeszcze dodać ze bardzo zazdroszczę ci daru obłaskawiania słowa. Według mnie stanowi on prawdziwy dar boży. Będę czekała
Hastings (sharpunia@wp.pl) 17:05 21-11-2005
witamwypowiem sie bez polskich znakow bo tu straszne krzaki widze w komentarzach
Jestem absolutnie zauroczona tym opowiadaniemStalo sie wrecz moja obsesja, a do takiego stanu doprowadzila mnie do tej pory tylko tworczosc Telanu. Teraz czytam pozostaleWlasnie skonczylam "Takie sa zasady" i rowniez jestem pod wielkim wrazeniem!I czekam niecierpliwie na dalsze czesci bo chyba dobrze zrozumialam ze bedzie ciag dalszy?Do tego stopnia polubilam bohaterow (tych "pobocznych rowniez)ze az sie boje co bedzie dalej
(wolf-girl@wp.pl) 21:09 19-12-2005
jednym słowem zajebistejedno z nejlepszych opowiadan jakie tu czytałam
Nenya (Brak e-maila) 11:41 11-02-2006
Dawno nikt nie doprowadził mnie do takiego stanu... Wracam do tego opowiadania chyba trzeci albo czwarty raz i cały czas czytam je z takim samym zainteresowaniem. Gratulejszyn. Oj, Autorko... Wspaniale Autorka pisze!
Quelle (Brak e-maila) 00:52 04-03-2006
*______*
niemy zachwyt, więcej nie powiem.
ile ja bym dała, żeby tak pisać *-* aż łzy miałam w oczach czasami, choć i uśmiech się przewinął... cudo *__________*
Zjawa (Brak e-maila) 18:56 07-03-2006
Najpiękniejsze opowiadanie świata!!!!!!!!! Jakby tylko były dalsze części byłoby bosko!
Ashura (Brak e-maila) 14:45 12-04-2006
Jakos nie wierzylam, ze jeszcze beda dalsze czesci. Najmocniej przepraszam za moj brak wiary w autora. Dzieki nieskonczone za ta czesc i kolejne, ktore nadejda.
Alistair (malinka_owoce@wp.pl) 23:19 22-04-2006
Cieszę się, że nie zarzucono pisania tego opowiadania. Jest wpaniałe, choć bliżej mi do wątku ze szkoły niż z Torunia^_^
Zachęcam skromnie od pisania i bardzo proszę o dalsze częci tego jakże fascynującego opowiadania^_^
Natcian (Brak e-maila) 17:59 05-07-2006
Nyuuuuuuuuuuu.......... Będzie nowa część przy najbliższej aktualce, prawda?? PRAWDA??
Musca (Brak e-maila) 22:32 25-07-2006
Tak sobie czytam to po raz drugi i trzeci i nagle mnie olĹr50;niĹr18;o - Ewa i Majat!!! O_O Przeciez oni oboje szukajÄr30; pary! Aaa... to jest to...! Kto mysli tak jak ja, Ĺr18;apki w gĂłrÄt82;!^^
...eee... *czyta komentarze poniĹĽej* cholerraaa... An-nah tez wpadĹr18;a na pomysĹr18; ĹĽe Majat i Ewa bÄt82;dÄr30; razem... nie jestem pierwsza T_T
Pozdrawiam, Mucha ^^
luc1000 (Brak e-maila) 19:45 10-08-2006
opko rewelka nie wiem jak wytrzymam do końca 37?? rozdziału i kiedy wszystkie one się pojawią.jedneg jak do tej pory nie mogę zrozumieć(przeczytałam opko tylko 1 raz)cz kot Małgorzaty mówi czy ja mam tylko zwidy?Nie moę się doczekać c.d.!!!
(Brak e-maila) 01:27 05-09-2006
Ubustiam to opcio
sintesis (Brak e-maila) 23:25 23-10-2006
ja tu paznokcie obgryzlam z tesknoty za kolejnymi czesciami... wchodze codziennie z nadzieja, ze uszczesliwisz mnie chociaz jedna mala stronka a tu nic ... szkoda szkoda ale jutro tez sprawdze!
kei (Brak e-maila) 13:15 04-12-2006
podoba mi sie to opowiadanie, nie cierpliwie czekam na ciag dalszy
livien (Brak e-maila) 14:04 09-12-2006
Bardzo ciekawe opowiadanie, czekam na dalsze rozdziały
Pozdrawiam
Nie ważne (Brak e-maila) 09:07 10-12-2006
Już raczej dalszych nie będzie...
Eva (Brak e-maila) 22:30 02-01-2007
Dlaczego ma nie byc dalszych cześci?
Lisiak (Brak e-maila) 23:03 03-01-2007
po tym biuście w 25roz. to mi sie zrobiło tak smutno z tym moim A/B i tak sobie myślę, że boob-job to sobie na pewno zrobię na 21urodzinki...chlip, i na co komu duży biust, hm? Niewygodnie tylko gdy sie biegnie, czy coś..argh
mika (Brak e-maila) 17:07 10-01-2007
hmmm.... tak się zastanawiam... czy ktoś się może orientuje co ile to jest aktualizowane^^ świetne i już nie mogę się doczekać następnych części!!
Andrea (lubiezelkii@wp.pl) 15:44 02-02-2007
Jesteś genialna, Sachmet. Naprawdę nie wiem, w jaki sposób udaje Ci się tworzyć wspaniałe i oryginalne światy, i w dodatku realistyczne. Niesamowite. Dla mnie świat składa się z trzech Bogiń - jedną z nich jest oczywiście Autorka Luxów , Telanu, za tea (seria herbaciana,"hp" na yaoi.pl)oraz Maya, za Underwater Light(tłumaczenie - http://mirriel.ota.pl/forum/viewtopic.php?t=1748&postdays=0&postorder=asc&start=0&sid=ec6e045da60c783e91510eceb9103551 )
Kłaniam się. Jesteście moimi idolkami, całe życie będę dążyć do osiągnięcia Waszej doskonałości !
i proszę, dokończ Tenebrisa
Omega1 (barbara.omega99@wp.pl) 14:17 13-03-2007
Podoba mi się ta podwójna narracja (narracja jest jednym z najciekawszych dla mnie elementów w tekstach). A Ty bardzo dobrze nad nią panujesz.
Neko (Brak e-maila) 12:18 31-03-2007
Kiedy będą następne rozdziały??????
dea oriantin (eldusador@hotmail.com) 00:40 02-04-2007
(z okazji krzakow olewam polska czcionke. niech zyje internet!)
z lekkim niezrozumieniem przyjelam fakt, ze po wklepaniu numerka "26" w odpowiednim miejscu na pasku adresu pojawil sie napis "nie ma takiej strony"... a komentarze sugeruja, ze czesci dalszych nie bedzie, choc wytlumaczenia nie ma. aj, stresuje mnie to... a co z tym problemem merytorycznym? aj, aj...
na poczatku to to jest bardzo naiwne, i taki ma jezyk jakby nie do konca wyksztalcony... w trakcie się poprawia. ostatnie rozdziały obfituja w perelki. (ale nie wiem, skad ta zmiana, boc chyba pisalas to wszystko wlasciwie w tym samym czasie, wnioskujac z komentarzy.) na poczatku pomysl z odjechana w kosmos prywatna szkoła stoliczna troche mnie zrazil (sama nigdy nie chodzilam do szkoly panstwowej, a z taka atmosfera nie spotkalam sie nigdzie - to jest diabolizowanie biednych szkol prywatnych xD), ale potem sie przyzwyczailam. niezbyt to co prawda pasuje do realiow polskich, na ile je znam ( ... ), ale pasuje do realiow opowiadania.
ciekawa jest tez ta podstawowa konstrukcja... rozplatywanie sekretow rozkawalkowanej rodziny w scenerii yaoi. bo to przeciez o to chodzi, zrozumiec, o co tam poszlo... a przynajmniej ja mam takie silne wrazenie. znamy juz historie obu braci (wiemy, ze sa bracmi!), troche o matce... zostal tylko ojciec do rozgryzienia. chcialabym sie czegos o nim dowiedziec.
co do ulubionych postaci (jakie to teraz trywialne, po tym moim -ha-ha- wybuchu intelektualizmu xDDD khe, pozuje na snoba
a zeby zakonczyc komentarz klamra - bede teraz obgryzac paznokcie w oczekiwaniu na dalsze czesci, wiec napisz cos nowego, albo napisz na podany adres z informacja "opowiadanie umarlo, niech spoczywa w pokoju". obiecuje, ze nie bede krzyczec. ^_^
pozdrawiam, weny i czasu zycze (w bardzo duzych ilosciach. posypanych checia ).
PS: przepraszam za gadatliwosc. xDDD (przekleilam komentarz do notatnika i sie przerazilam. xDDD)
sintesis (Brak e-maila) 03:08 14-04-2007
jak to dalszych czesci nie bedzie??? przeciez to jest znecanie sie nad czytelnikiem... przeciez ja spac nie moge i tylko mysle jak to sie moze skonczyc.. czy wladca mrozu w koncu stopnieje i ten humor... te genialne dialogi przy ktorych pekam ze smiechu i uwielbienia...i tego juz nie bedzie??? no sie chyba pochlipam zaraz z rozpaczy
Wadera88 (Wadera88@tlen.pl) 01:10 01-05-2007
Zapewne dużo ludzi Ci słodzi, że piszesz fenomenalnie i niemiłosiernie popędza do pisania jeszcze większych nakładów Twych jakże wspaniałych "wypocin". Ja nie będę inna Najpierw czytałam "Takie są zasady" i przyznam cicho (jesteś autorką wiec mogę), że wydrukowany egzemplarz leży w specjalnej teczce zajmując chwalebne miejsce w mym sercu.. Krótko mówiąc opowiadanko to stało się moja ukochana lekturką... A teraz gdy przeczytałam "Czemu właśnie ty?" po prostu nie mogę pogodzić się z niezbitym faktem, że części dalszych jeszcze nie ma! Wiem, że to może być nużące takie ciągłe prośby, ale ja potrzebuję tego opowiadania! Nie wiem czy to stanowi dostateczny argument, ale jakbym była jeszcze mało wiarygodna to dodam, że bohaterowie śnią mi się po nocach!(heh...to lekka przesada...raptem raz czy dwa...)Moi rodzice się nawet dziwią co w tym takiego zajmującego bo siedzę całymi dniami z nosem przy monitorze To tyle jeśli chodzi o list motywacyjny Myśl przewodnia to: chcę więcej!!! Acha...i wybacz moją, że tak powiem, obszerną wypowiedĽ a raczej błaganie[;-)]ale, no cóż..hmm... ja chyba tak mam od urodzenia I nie śmiej się ze mnie tylko weĽ się do roboty!!;p pozdrawiam gorąco pa
Mey (Brak e-maila) 13:36 20-05-2007
ja tu czekam i czekam i czekam na dalszą część.... wszyscy tak ładnie proszą
marisa (marisa666@wp.pl) 20:21 23-06-2007
Skoro ma być 37 rozdzałów to bardzo się cieszę, ale kiedy bedzie następny? Ja tu usycham niewiedząc co dalej...zlituj się i daj następną część.
marisa (marisa666@wp.pl) 20:22 23-06-2007
Skoro ma być 37 rozdzałów to bardzo się cieszę, ale kiedy bedzie następny? Ja tu usycham niewiedząc co dalej...zlituj się i daj następną część.
invidi (invidi@o2.pl) 15:56 27-06-2007
Oj. Koleżanka poleciła mi to opowiadanie i... Zaraz kogoś zabiję. Ma być 37 rozdialów, a na razie jest tylko 25 TT A ja chcę jeszcze. Bardzo chcę. I ślicznie proszę o następny rozdział. I tu się pytanie pojawia- skoro wiesz już dokładnie, ile ich będzie, to masz może napisane? Proszę, powiedz, że tak. I wiedz, że masz ogromnego plusa. Widziałam w całości dość sporo brakujących przecinków, czy, o wiele rzadziej, błędów, ale treść jest tak dobra, że o tym zapomniałam XD Tylko pytanie- dlaczego dajesz tak wiele kropek? Czy to nie miały być trzy? W każdym bądź razie z niecierpliwością (wielką) czekam na kolejną część.
marisa (marisa666@wp.pl) 15:31 07-07-2007
Z potwornym bolem serca musze pogodzic sie z faktem ze nastepnych czesci raczej nie bedzie. Choc wciaz mam nikla nadzieje to po 4 miesiacach czekania...
marta (Brak e-maila) 09:51 26-07-2007
To opowiadanie jest po prostu genialne. Nie przypominam sobie, abym czytała lepsze. Jest inteligentne, romantyczne i tak fantastycznie opowiada o życiu, o chwilach dobrych i tych złych. Nie mogę się już doczekać kolejnych rozdziałów. Życzę więcej niesamowitych pomysłów. Serdecznie pozdrawiam
Mosa (Brak e-maila) 22:27 26-07-2007
To jest jedno z takich naprawde wartościowych opowiadań które bardzo mi się podobaja szczególnie ze wzgledów które wymieniła moja poprzedniczka. Z niecierpliwością czekam na następne części. Pozdrowienia i weny twórczej życze.
Anathae (anathae@o2.pl) 14:27 01-08-2007
Tak tylko cichutko przypominam, ze tu jeszcze ktos teskni za Chlopcami i za Majatem
marisa (Brak e-maila) 01:55 09-08-2007
Ja chcę przypomnieć że tu się niektórzy głośno dopominają o dalsze części!! Obiecane było 37
Lotta (Brak e-maila) 03:06 25-08-2007
Ameryki nie odkryję pisząc - genialne.
Tylko dlaczego nie ma kontynuacji?!
Diana (Brak e-maila) 02:46 27-08-2007
Nie no... Ile jeszcze mam(y) czekać na następne rozdziały???
Ja chyba oszaleję z tęsknoty!!!
... (Brak e-maila) 04:48 29-08-2007
Albo olała, albo w ogóle nie ma na nic czasu... Jestem za pierwszym
endi (Brak e-maila) 18:13 03-09-2007
Oj Sachmet, Sachmet. Nieładnie...Nie wystarczyly Ci trzy lata?
Molestujesz nasz psychicznie! Co my, Avae ?!
invidi (invidi@o2.pl) 21:22 24-09-2007
'robię przerwę w pisaniu Cwt, z przyczyn ode mnie niezależnych, a mianowicie z powodu problemu merytorycznego, którego rozwiązanie trochę zajmie^^;;;;'
Rozumiem, ale czy tyle czasu nie wystarczy? TT Jesteś sadystką- zakochałam się na zabój w tym opowiadaniu, a części następnej, jak nie było, tak nie ma...
behemot (Brak e-maila) 18:33 08-10-2007
taa... napisałam komentarz i zjadło mi go. Super. Więc, jeszcze raz, w skrócie" tekst bardzo mi się podoba, mimo błędów, gdzieniegdzie kulejącej strony technicznej, pewnej naiwności i kobiecych, i romantycznych facetów. Chciałbym wierzyć, że opowiadanie zostanie ukończone^^ I byłabym bardzo wdzięcna, gdyby ktoś powiedział cos na temat kontynuacji, albo i nie, opowiadania, bo właściwie nie wiadomo, co będzie ciąg dalszy, czy autorka to rzuciła, czy autorka w ogóle zyje i ma się dobrze. Pozdrawiam, gratuluję, ściskam, przesyłam pozytywną energie, wena życzę i co tam chcesz, ale pisz, kobieto, pisz!
Magda (Brak e-maila) 00:44 23-12-2007
I po opowiadaniu. Ona już raczej o tym zapomniała i żyje sobie gdzieś nieświadoma, że wiele osób czeka na kontynuację, której nie będzie.
asjana (Brak e-maila) 02:38 02-06-2008
dokładnie chyba już nie pamięta ze coś takiego pisała ale może kiedyś sobie o tym przypomni
Yoru (Brak e-maila) 15:51 20-10-2008
Jeezuu *________* toż to boskie jest! xD Nei no, serio, najlepsze opowiadanie jakie czytałam... więęceej! xD
m (Brak e-maila) 21:07 08-04-2009
Witam serdecznie!
Chyba ze cztery (!) lata nie zaglądałam na tę stronę, ale dziś, właśnie przed chwilą, przypomniało mi się, ze było tam takie opowiadanie, które straszliwie mi się podobało... Odnalazłam "Czemu właśnie ty" i zamarłam... Miało być 37 rozdziałów, a jest 25, które przeczytałam wieki temu... Co prawda w fandomie yaoi itp. już od dawna nie siedzę, bo mi się to znudziło, zbrzydlo, wyrosłam i co tam jeszcze, ale te Twoje opowiadanie jest jedynym, które STRASZNIE chciałabym przeczytać do końca...! Napradę. Jestem ciekawa, czy definitywnie je porzuciłaś (na to wygląda...), czy moze je dokończyłaś, ale nie publikowałaś tutaj, tylko gdzie indziej? A może wcale? Jeśli tak, to... można Cię uprosić o mozliwość przeczytnia??? Cholerka, napadło mnie dzisiaj i odczuwam niemal rozpacz, że nie zostało dokończone...
Pozdrawiam gorąco
z wyrazami szacunku
Mała (Brak e-maila) 13:06 28-04-2009
Czy ona zyje? Bo ja już zwątpiła, że kiedykolwiek zobacze koniec tego opowiadania
Belwer (Brak e-maila) 22:17 25-07-2009
shit mialo byc 37 ! Ma ktos dostep do reszty ?
inari (smoczek_91@interia.pl) 22:31 09-09-2009
Sachmet-sama!! Proszę, proszę, proszę, proszę, daj następne rozdziały!! Usycham z tęsknoty!! Mój Kamilek...
sintesis (Brak e-maila) 13:30 25-11-2009
porzuciła nas... moi kochani zna ktos moze adres to wpadniemy zeby jej o nas przypomniec i przymusimy do pisania
Kasia (Kasiula14141@interia.pl) 00:56 08-12-2009
Ahhh... jak to rozkosznie jest poznawać i zagłębiać się w tak uroczą powieść o Kamilu i Marku.. ^ ^ Nie potrafię już nawet określić precyzyjnie (jak to przystało na mat-fiz)ile razy przerywałam czytanie aby dać upust moim emocjom Mam nadzieję, że nie tylko ja jestem na tyle emocjonalną osobą, by piszczeć i zakrywać twarz rękoma co 15 minut przy każdym z gorętszych momentów Pięknie, pięknie ! Życzę Ci z całego serduszka, abyś dalej pisała coraz to lepsze powieści, a gwarantuje Ci ze będę Twoją dozgonną fanką ^ ^ Pozdrawiam. |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|