The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 25 2024 17:55:36   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Czemu właśnie ty... 7
Rozdział VII



Mama mruczała coś do siebie cicho najwyraźniej bardzo niezadowolona. Papiery na jej biurku tworzyły malownicze sterty przemieszane z liśćmi i płatkami. Coś szło nie tak, ale ja wiedziałem, że nie powinienem nic mówić dopóki nie zechce zejść na teren filozofii. Zawsze tak rozwiązywała swoje problemy. Rozładowywała stres zagłębiając się w dość oderwanych od aktualnych czynności rozważaniach. Ciekawiło mnie, co tym razem będzie jej inspiracją. Westchnęła.
- Marek...
- Tak? - uśmiechnąłem się ledwo dostrzegalnie
- Nie śmiej się z matki. - wydęła wargi i spojrzała na mnie z uwagą.
- Ja się uśmiecham.
- Już ja znam te twoje uśmiechy. Zawsze z podtekstem.
- Przesadzasz...
- Oczywiście. Powiedz, dlaczego rasy wyższe unikają łączenia się z niższymi?
- Krzyżóweczka ci nie wypaliła?
- Zamilcz, złośliwcze. To nie moja wina. Tak już jest. Choćby i ludzie. To samo.
- Wiesz, ja nie jestem zwolennikiem segregacji rasowej czy koncepcji rasy panów.
- Jak nie ty, to kto będzie?
- Niby że co? Wyglądam ci na faszystę?
- Jeszcze jak... Masz czysto aryjski wygląd. Platynowy blondyn, prawie 190 centymetrów wzrostu... tylko oczy masz o wiele za ciemne... twój tata miał odpowiednie. Taki stalowy błękit. A ze mnie był taki mały, chudy, śniady i mimo to piegowaty rudzielec. W szkole nas przezywali Szwab i Żydóweczka. I nikt nie mógł zrozumieć, dlaczego syn Korzeckich zadaje się z córką biednej, chorej Wandzi Tobór. To było wbrew prawom doboru.
- Mówisz tak, jakby gadanie ludzi miało jakieś znaczenie.
- Bo ma. Kiedy moja matka zmarła, a on od razu się ze mną ożenił, wszyscy uznali to za akt łaski wobec mojego braku środków do życia, a moją zgodę za bezczelność. I kiedy zginął, a twój dziadek nagle zbankrutował wszyscy uznali to za słuszną karę bożą z powodu łamania praw natury. Oczywiście z wyjątkiem twoich dziadków, którzy chcieli żebym zamieszkała z nimi. Ale ja akurat dostałam propozycję pracy, tyle że w Chinach.
- Dlaczego o tym wszystkim mówisz, przecież wiem.
- Nigdy nie spytałam, czy dobrze zrobiłam wyjeżdżając. Może ty wolałbyś gdybyśmy zostali tutaj.
- W Chinach byłem szczęśliwy.
- Więc może stamtąd nie powinniśmy wyjeżdżać.
- Chciałaś pomóc babci. Zresztą u niej też byłem szczęśliwy.
- A tutaj? - spojrzała na mnie poważnie.
- Tutaj... - zastanowiłem się przez chwilę. - Tutaj też.
- Na pewno? Jeszcze tydzień temu...
- Tydzień temu było zupełnie inaczej.
- I nie chcesz wyjechać?
- Nie. - pokręciłem głową. Spojrzałem na nią - A wyjeżdżamy?
- Właśnie pytam.
Wyjechać? Teraz? Mój Kamil i jego dziwne tajemnice... Wyjechać zanim go zrozumiem? Zresztą... W ogóle wyjechać? I nie widzieć go już? I zostawić go z tym przejmującym bólem, kiedy zaczynam być pewien, że mogę go od niego uwolnić?
- Nie mamo. Nie teraz.
- Dlaczego?
- Nie mogę kogoś... zostawić.
- Znalazłeś sobie dziewczynę? - uniosła brwi z rozbawieniem. - Tak jak ostatnio? Więc problem zniknie za jakieś dwa miesiące.
- Bardzo zabawne. Nie mam żadnej dziewczyny. Nie jestem w typie tutejszych dziewczyn.
- Nie? - wyraźnie stroiła sobie żarty.
- Nie. - warknąłem. No tak, Aga. I moje postrzelona "randka" w piątek. Mama oczywiście od razu się zorientuje i wtedy wypomni mi moją dzisiejszą gadkę. Rozmowa z nią przypominała zabiegi dyplomatyczne. - To znaczy...
- Tak? Słucham? - spytała z udanym grzecznym zainteresowaniem.
- Właściwie jestem umówiony z jedną, ale to wypadek przy pracy. Nic z tego.
- Aha. - pokiwała głową. - Więc o kogo ci chodzi?
No właśnie o kogo? Kim dla mnie jest Kamil? Sam mnie o to zapytał. Ale takim słodkim, dziecinnym, niepewnym głosem: Ty jesteś moim przyjacielem, prawda?, że po prostu nie mogłem nie potwierdzić od razu, nie chciałem zresztą znów sprawiać mu przykrości. Ale tak naprawdę wciąż nie byłem pewien. Nigdy nie wierzyłem w to, że można być naprawdę czyimś przyjacielem, że można być dla kogoś kto nie jest twoją rodziną zdolnym do poświęceń, które tworzą prawdziwą przyjaźń. Ale już sama myśl, że moje wahanie mogłoby go zranić sprawiła, że wyrzuciłem z siebie cicho. - O przyjaciela.
Brwi mamy utworzyły dwa łuki zdziwienia.
- PRZYJACIELA? Ja rozumiem dziewczynę, ale ty i przyjaciel? Nigdy nie miałeś nikogo takiego.
Jej rozbawiony szok znów obudził moje wątpliwości. Czy Kamil mógłby DLA MNIE zrezygnować z czegokolwiek? Nie bardzo w to wierzyłem. Sam w końcu mówił, że jestem jego odpoczynkiem. Jest dobrze, dopóki jest łatwo, a potem...
- Więc chyba najwyższa pora, prawda? - powiedziałem ze złością.
- Nie denerwuj się. Owszem. Najwyższa pora. Przyjaciel to poważna rzecz.
- Mamo, nie chcę teraz wyjeżdżać. Chcę... chcę mu pomóc. Ale nie wiem jak. Nie wiem nawet, gdzie właściwie tkwi problem.
- Problem zazwyczaj tkwi w wielu miejscach. - odchyliła się na krześle i wyprostowała ręce.- Palska spytała czy nie chciałabym objąć kierowniczego stanowiska w jakimś ośrodku w Zimbabwe.
- GDZIE?
- To taki kraj. W Afryce. Już mnie nie dziwi ta twoja trójka z geografii...
- Jedna, mamo, jedna! O co tu robić aferę? Dlaczego akurat w Zimbabwe? W Afryce nas jeszcze nie było?
- W Afryce, Amerykach, Australii.... Mamy jeszcze sporo możliwości. Nie martw się, powiedziałam, że wolę zostać. Nie chcę żebyś zmieniał szkołę na kilka miesięcy przed maturą, zwłaszcza że nie bardzo się orientuję jaki poziom nauczania tam panuje. Ale przypomniało mi się jak nie znosisz tego miejsca i pomyślałam, że zapytam.
- Zaczęło być znośnie. - wzruszyłem ramionami. O tak... Zasada "Przyjaciele Kamila Taszyckiego są moimi przyjaciółmi" była zapewne wygrawerowana złotymi literami w domu niemal każdego ucznia mojej szkoły. Do niedawna prawie każdy robił wszystko, żeby mnie pognębić, w najlepszym razie miał mnie gdzieś. Ale teraz... Tak, teraz mam "pozycję". I pełno kłopotów. Może nawet gorszych, a z całą pewnością bardziej pokomplikowanych niż na początku.
Więc dlaczego powiedziałem, że jestem szczęśliwy? Bo topiona czekolada przestała rzucać zimne światło?
- Mamy w domu czekoladę mleczną?
- Jest chyba jedna w mojej szafce... - mama ze zdziwieniem zamrugała oczami. - A dlaczego pytasz?
- Muszę trochę stopić.
- Po co?
- Chcę sprawdzić jak smakuje ciepło.


- Cześć, Wellington! - usłyszałem za sobą roześmiany głos i już po chwili poczułem smukłe ramię oplatające moją szyję.
- Cześć. Mógłbyś się na mnie nie wieszać?
- Szorstki jak zwykle... - Grzesiek parsknął dźwięcznym śmiechem i zabrał ramię w ten sposób, że obrócił mnie w swoją stronę. - Zimny drań, nic mnie tak w tobie nie kręci, jak ta twoja niechętna poza. Co? Boisz się, że jakiś twój wpływowy kumpel cię zobaczy? Wyluzuj, park duży, a pora wczesnoporanna. A właśnie, co cię tak z samego rana wygoniło z łóżka? O rany... - zapatrzył się na siatkę, którą trzymałem w ręce. - Poszedłeś po ZAKUPY ?!? No nie... Tommy naprawdę jest dobry... okręcił sobie ciebie wokół palca...
Tomek! Jesteśmy już blisko domu, jak nas zobaczy z okna to... Ledwo go uspokoiłem; że też Grzesiek zawsze wie, kiedy nie powinien się zjawiać i zawsze się wtedy zjawia. Jak ja się pozbędę tego maniaka?
- Posłuchaj muszę już iść...
- Ale ja właśnie do ciebie idę ! Oho... coś zmartwiałeś... Nie w smak ci wizyta? Bałagan masz? To posprzątamy... jak już zrobimy większy BAŁAGAN... - uśmiechnął się znacząco, odgarniając jasnobrązowe włosy.
- Grzesiek, odpuść sobie dobra?
- Zrobiłeś się paskudnie wierny... No, kochanie, stęskniłem się za uległą rolą... Wciąż spotykam typy podlegające...Ciężko dziś o prawdziwego macho. - zachichotał.
- Grzesiek, ile razy mam ci powtarzać.
- Martwisz się co z Tommym? Ale mi on nie przeszkadza, byłbym nawet zachwycony, gdyby się przyłączył. O taką kwintesencję piękna i łobuzerskiego uroku też dziś już niełatwo...
- GRZESIEK...
- Oho... Zaczęło się... Nie ruszaj mojego Tomeczka... Nieużyty jesteś, co by ci szkodziło jak bym się trochę zabawił... Twój Tommy to sam miód i aż się pali do ostrej jazdy... - Grzesiek beztrosko wparował na moje podwórze.
- Jak ja ci dam ostrą jazdę, to...
- Ależ ja o niczym innym nie marzę, Wellington. - uśmiechnął się promiennie. - Zawsze do usług...
- Daruj sobie... - westchnąłem, kiedy wyprzedzając mnie wleciał do domu.
- Yo, Tommy... - uśmiech nie może być już chyba szerszy. - Dawno się nie widzieliśmy...
- Hej... - mruknął z fotela Tomek i spojrzał na mnie spod uniesionych brwi.
- Pić mi się chce, macie coś mocniejszego w lodówce? - nie czekając na odpowiedź poleciał do kuchni.
- Tomek... - wyszeptałem błagalnie, przyklękając obok fotela i składając ręce. - Przyczepił się w parku, nic nie mogłem zrobić...
- Przecież nic nie mówię. - Tomek potarł nos palcem; wyglądał tak bezradnie, że aż kłuło.
- Sam widzisz, że to maniak. On sam nie wie czy chodzi mu o mnie, o ciebie, czy o kogokolwiek, czym ty się przejmujesz? - ująłem jego twarz w dłonie. - Dobrze wiesz, że nie tak łatwo się go pozbyć, ale on chwilę popapla i poleci szukać jakiegoś gimnazjalisty, żeby go sprowadzać na złą drogę, a my zostaniemy. Ty i ja. Wiesz, ptaszynko?
Tomek uśmiechnął się lekko i pokręcił głową.
- Jesteś straszny, ale cię bardzo kocham.
- Wciąż ten sam brak logiki w wyrażanych sądach... A za rok matura...
- Za półtora roku... - zbliżył się do mnie z uśmiechem i pocałował mocno.
- HEJ ! Zaczekajcie na mnie ! - rozległ się rozweselony głos Grześka.
Tomek odsunął się ode mnie i spojrzał na niego z grymasem, pół załamania, pół rozbawienia.
- Czy ty się leczysz hormonalnie?
- Nie, ja tak mam od urodzenia. Ej, Tommy, coś zeszczuplałeś, mam nadzieję, że ten rozpustnik nie każe ci się odchudzać, by cię osłabić i tym łacniej wykorzystywać przy każdej okazji.
- Nie martw się. - Tomek patrzył z politowaniem na prowokująco rozwalonego na kanapie Grześka. Ja sam przyjrzałem się Tomkowi. Rzeczywiście, bardzo zeszczuplał. Jakim cudem tego nie zauważyłem? No tak, byłem z nim przez cały ten czas, więc zmiana nie była tak drastyczna. Moje kochane biedactwo... Będę musiał pilnować jego powrotu do formy, tak samo jak mojej nowej siostry. Same kłopoty z tymi bliźniętami.
- Wellington, daj chłopakowi odsapnąć, wpatrujesz się w niego aż nazbyt wymownie.
- Nie moja wina, że ty wszystko odczytujesz tylko w jeden sposób.
- Swoje wiem... - błysnął złotym światłem z orzechowych oczu. - Ja go mogę w każdej chwili wyręczyć... Co ty na to Tommy, chcesz sobie popatrzeć? Pokazałbym ci co Wellington naprawdę potrafi, kiedy na niego odpowiednio zadziałać...
W czarnych oczach na chwilę zapłonęły złowrogie płomyki i bałem się, że wulkan za moment wybuchnie. Ale Tomek pstryknął tylko palcami w spacerującą po fotelu muchę. Biedna, i na co jej było wytrzymywać do zimy? Siłą wyrzutu wylądowała na ścianie. Grzesiu, gdyby ta energia poszła w ciebie nie obeszłoby się bez złamań. Spokojny głos Tomka kompletnie mnie zdziwił.
- Dlaczego właściwie tak na niego mówisz?
- Jak? - Grzesiek uniósł się na ręce i patrzył w pozbawioną emocji twarz Tomka.
- Wellington.
- Och... - roześmiał się. - Widzisz... Ja całe życie byłem w łóżku na górze. Nawet ze starszymi facetami. Za te ciągłe zwycięstwa ochrzcili mnie w końcu Bonaparte... Ale każdy Napoleon ma swoje Waterloo... i swojego Wellingtona... - spojrzał po mnie przeciągle z prowokującym uśmiechem.
- Tak... każdy... - Tomek uśmiechnął się pod nosem i przechylił głowę, patrząc na mnie przekornie. Przewróciłem oczami. Tak, tak, tylko tobie pozwalam. Sam widzisz, że jesteś wyjątkowy. Nie świeć tak tymi oczami, bo mi kolana miękną.



Atmosfera długiej przerwy przypominała Wallstreet. Kiepsko się czułem w tym zabieganym chaosie. Od rana ani razu nie wiedziałem Kamila. Staram się nie popadać w paranoję. Naprawdę się staram.
- Marek, coś taki zamyślony? - uśmiechnęła się do mnie Monika. Odwzajemniłem uśmiech, kręcąc lekko głową. Zastanawiałem się dlaczego właściwie, moja nagła wysoka pozycja nie przenosi się z kolei na pozycję tych, z którymi ja rozmawiam. Przecież jedno "Hej" Kamila, wystarczyło bym awansował do czołówki. Widocznie głos ludu doszedł do wniosku, że jestem zbyt egalitarny i rozmawiam ze zbyt wieloma osobami, żeby ich z racji tego windować na szczyty. Szkoda właściwie... Monikę bym chętnie co najmniej o kilkadziesiąt miejsc do góry podrzucił, bo biedactwo na szarym końcu szkolnych list się lokuje. A w końcu była jedyną osobą życzliwą mi od samego początku.
- Sił mi już prawdę mówiąc brakuje do myślenia. - mruknąłem, obserwując korytarz. Kamiiil... no gdzie jesteś? Nieskoordynowany ruch ręki Majata, miał prawdopodobnie oznaczać pozdrowienie. Zapytałbym go, gdzie się podziewa ten nieznośny dzieciak, ale skoro przyjąłem zasadę nie zaczynania rozmowy pierwszemu to będę się jej trzymał. Kaamil no...
- Zostajesz dzisiaj?
- Co? A... tak... - pokiwałem głową. Wsadź sobie gdzieś ten fałszywy uśmiech Wirecki. No Kamil...
- A masz coś Valdisa?
- Kogo? - spytałem nieprzytomnie. Gertner, Sotacki, Jasieńczyk, Narota... No cześć, Jezu, cześć, ale gdzie do cholery jest Kamil?
- Halo, ziemia do Marka. Anocka kazała ci przynieść Valdisa.
- Co? A... mam coś tam... - KAMIL ! BO MNIE TRAFI ! Dzwonek. I kolejna przerwa do tyłu. I kolejna lekcja na której będę kompletnie rozkojarzony. Mniejsza... religia teraz. Ale jak nie zjawi się na następnej przerwie to marny mój los na polskim...
- Cześć ! - zabrzmiał za moimi plecami melodyjny głos i opierając się na moim ramieniu całym ciężarem ciała Kamil przeskoczył między mnie i Monikę.
- Ała... - mruknąłem, próbując udawać rozeźlenie, ale zdradziecki uśmiech szybko zdominował moją twarz. W oczach Kamila igrały jasne światełka.
- Maruda... - roześmiał się wbijając mi łokieć pod żebro. - Hej. Prawda, że jest nieznośny? - spytał z uśmiechem Moniki. A jednak jej akcje solidnie podskoczą. No proszę. A biedactwo zamilkło w nabożnym skupieniu.
- Może byś mu tak odpowiedziała, bo dziecko się zakompleksi. - powiedziałem, wykręcając ramię robiące mi siniaki - Na jego miejscu bym się poczuł zlekceważony.
- Ach... tak... - biedna Monisia przybrała barwę dojrzałej truskawki.
- Ała, Marek to boli... - jęknął Kamil. - Powiedz mu coś, bo on mi rękę złamie...
- Marek przestań. - Monika spojrzała na mnie z surową naganą pomieszaną ze świętą zgrozą.
- Jasne! A to że on mi przedtem o mało nie zwichnął ramienia, a potem prawie mi zrobił dziurę w brzuchu, to nic ! - zaprotestowałem, ale puściłem jego rękę.
- Ja... już pójdę do klasy... - Monika nie wytrzymała nerwowo. Kamil odwrócił się w moją stronę i oparł łokciami o moją klatkę piersiową.
- Co masz teraz?
- Religię.
- A musisz na nią iść? Chcę z tobą porozmawiać.
- Nie muszę. Chodź. - mruknąłem ciągnąc go za sobą w stronę schodów. Boże... wystarczyło, że nie widziałem go o kilka godzin dłużej niż przewidywałem i niemal popadłem w szaleństwo. Moja obsesja postępuje.
- Czekaj. - szepnął Kamil i wepchnął mnie za drzwi toalety. Opierał dłonie na moich ramionach i spojrzał mi figlarnie w oczy - Książę ciemności nadciąga, cicho, nie chcę, żeby na ciebie naskoczył.
Usłyszałem kroki, a później trzaśnięcie drzwi klasy.
- Nie lubisz go, co?
- Jest okropnie nietolerancyjny, nie sądzisz? Nie znoszę tego.
- Aha. A ty jesteś tolerancyjny?
- Oczywiście. Skoro toleruję takiego upartego despotę jak ty... - zachichotał i wspiął się na palce. - Chodźmy do ogrodu, co? - wyszeptał mi do ucha
Jakimś trafem znaleźliśmy się pod pamiętnym drzewem. Uśmiechnąłem się pod nosem. Tu się wszystko zaczęło.
- Czemu się uśmiechasz? - spytał i powędrował za moim wzrokiem. - A... pamiętasz? - uśmiechnął się do mnie z zakłopotaniem. - Stałem tu, kiedy zobaczyłem cię pierwszy raz. I tu się pierwszy raz pokłóciliśmy...
- Nie nazwałbym tego kłótnią. - przesunąłem dłonią po jego włosach. - Raczej pierwszą eksplozją negatywnych emocji.
- W takim razie to chyba odpowiednie miejsce, bo zaraz mnie zamordujesz. - westchnął i oparł się o pień
- A co zrobiłeś?
- Marek... Zabij, zastrzel, ale uciekłem z matmy...
- Co? - spojrzałem na niego z niedowierzaniem. - Zwariowałeś?
- Marek, ona mnie przy pytaniu zniszczy... Przysięgam, że ze sprawdzianu nie zwieję, ale ona dzisiaj całą lekcję pytała. Wiedziałem, że tak będzie, więc nie przyszedłem.
- I co? Będziesz przychodzić tylko na sprawdziany? Pomyśl chwilę zanim coś zrobisz.
- Marek, ja najpierw muszę udowodnić, że jestem w stanie to napisać. Inaczej to ona będzie mieć przewagę. I nie dam rady. Przecież wiesz jaka ona jest. Gdyby matma była z Odrą, zresztą nawet z twoim Amorem, byłoby całkiem inaczej. Proszę cię, nie złość się na mnie...
- Przecież wcale się nie złoszczę.
- Myślisz... że ja naprawdę jestem w stanie napisać to na trzy? - rzucił mi niepewne spojrzenie spod włosów.
- Masz czelność powątpiewać w moje zdolności pedagogiczne? - uśmiechnąłem się odgarniając czekoladową falę z jego czoła.
- Raczej w swoje umysłowe.
- Z twoimi jest wszystko w porządku. Jak nie będziesz panikować, wszystko będzie dobrze.
- Ale... gdybym jednak wyleciał... czy ty... czy my... - schylił głowę. Wiedziałem o co chce zapytać. Ale najwyraźniej ani on nie umiał wydusić z siebie pytania ani ja odpowiedzi.
- Kamil... jadłeś kiedyś topioną czekoladę mleczną?
- Co takiego? - podniósł głowę i zamrugał oczami zupełnie jak moja mama. Zachichotałem.
- Ja jadłem wczoraj. Dobra rzecz.
- Ale... czemu... - patrzył na mnie zdziwiony.
- O tym mówię? Widzisz.... jak mieszkałem u mojej babci to topiliśmy z dzieciakami z wioski czekoladę na kafelkach pieca, a później ją zlizywaliśmy...
- Co? - spojrzał na mnie z rozbawieniem.
- Taka metoda... no co... miałem 14 lat i pstro w głowie. Wczoraj jadłem coś takiego po raz pierwszy od bardzo dawna.
- Macie w domu piec kaflowy? - roześmiał się. - Twoja mama to widziała? I nie skierowała cię do poradni PP?
- Ale śmieszne. Stopiłem w kubku. Bo wiesz... - zbliżyłem się do niego i dotknąłem jego twarzy dłonią - Kiedy cię zobaczyłem.... tutaj... pomyślałem, że masz oczy i włosy właśnie o takiej barwie... - chwyciłem drugą dłonią jego ramię, czułem jak drżał lekko; jego oczy stały się naprawdę ogromne. - Ale twoje oczy były jak pokryte lodem. Ale teraz... - głaskałem powoli delikatny policzek, nachylając się nad nim. - Widzę w nich takie prawdziwe ciepło... Chciałem przypomnieć sobie jego smak... - nasze twarze znów były tak blisko siebie, jego ciemny rumieniec i przyspieszony oddech sprawiły, że zakręciło mi się w głowie. To przecież nie może być...
- MAREK! Gdzie jesteś do cholery! - usłyszałem głos Damiana. Odsunęliśmy się od siebie, Kamil powoli wracał do normy, nie byłem pewien czy ja też.
- Idę. Powiem wuefiście, że... no coś powiem... - wyszeptał nie patrząc na mnie, już za chwilę zniknął za krzewami.
- Tu jesteś... - złapał oddech Damian. - Chodź lepiej naczelny wagarowiczu IVe. Ksiądz się wpienił i wywrzaskuje, że dobrze wie, że jesteś w szkole i że jak natychmiast nie wrócisz, wyśle cię do dyrektora. Kazał mi cię poszukać. Co z tobą? Jesteś jakiś niewyraźny...
- Niech się wypcha... - wykrztusiłem zduszonym głosem. Nie słuchałem już co mówił, wyszedłem ze szkoły. Nie chciało mi się nawet wracać po rzeczy. W domu od razu rzuciłem się na łóżko, chowając twarz w poduszkę. Co się dzieje? Ze mną, z nami, ze wszystkim tym... nie rozumiem tego... mam tylko nadzieję, że nie będzie na mnie zły...


- Mamusiu... - pisnął Tomek uciekając przed łyżką.
- Nie bądź niemądry. Potwornie schudłeś, musisz jeść, żeby przybrać na wadze.
- Jeżeli zjem to COŚ nie przytyję tylko umrę! - zaprotestował trzymając moją rękę w kleszczowym uścisku.
- Nie przesadzaj. - mruknąłem, natężając wszystkie mięśnie i przesunąłem nasze ręce w pobliże jego ust, drugą ręką blokując cios w brzuch.
- Łukasz, NIE! - wrzasnął i podbił mi rękę kolanem. Zawartość łyżki wylądowała mi na twarzy. Zacisnąłem zęby, czując że powoli tracę cierpliwość. Tomek tarzał się ze śmiechu po podłodze.
- Jesteś nieznośnym bachorem. - stwierdziłem, wycierając twarz ścierką.
- Nie lubisz mnie? - zrobił rozżaloną minę.
- Nie.
- Potwór. - wymruczał i przetoczył się po dywanie pod moje nogi. Objął mnie w kolanach i przewrócił na podłogę.
- Chcesz mnie zabić? - warknąłem.
- Nie. - podczołgał się do mojej twarzy i nachylił nad nią. - Pocałować... - wyszeptał i dotknął ustami mojego czoła, a potem przesunął je na powieki, policzki, w końcu usta. Zaczął powoli rozpinać moją koszulę. Jego palce pieszczotliwie wodziły po mojej skórze. Zaczął całować moją szyję.
Dzwonek do drzwi. Raz. Dwa. Trzy. Cztery.
- Ech... - Tomek oderwał się ode mnie z uśmiechem. - To ja otworzę. Doprowadź się do porządku. - Musnął moje wargi ustami i wstał. Usiadłem z westchnieniem i zacząłem zapinać guziki.
- Przeszkodziliśmy? - usłyszałem rozbawiony głos Olki.
- Troszeczkę. - zachichotał Tomek. - Ale nie przejmuj się, odpoczynek dobrze nam zrobi. Cierpimy na nadmiar energii. Nie pytaj ile razy już dzisiaj...
- Właśnie, nie pytaj. - Piotrek zgodził się z nim tak gwałtownie, że aż wszedł mu w słowo. Tomek roześmiał się perliście.
- On nic nie chce jeść. - poskarżyłem się Oli z miną "Zaraz ci ten dobry humor przejdzie."
- On mi każe jeść zupę własnej produkcji - Tomek wskazał na mnie palcem ze zgrozą w oczach. - Tylko spróbuj... - wskazał drugą ręką na stojący na stole talerz
- Nie muszę... - pokręciła głową Ola. - Dobrze znam jego talent kulinarny. Zaraz zrobię obiad. Znając życie, lodówka jest pusta. Piotrek idź do sklepu i kup... bo ja wiem...kilo marchewki, kilo ziemniaków, jakieś mięso i drobiazgi. Ale to gazem.
- Co to: drobiazgi? - grzecznie zainteresował się Tomek.
- Wszystko to, co rozumie się samo przez się, że przyda się do obiadu, kochanie. - pogłaskała go po głowie. To diabelskie nasienie miało teraz wygląd najgrzeczniejszego i najniewinniejszego z aniołków.
- Nieźle Piotrka wytresowałaś. - mruknąłem. Spojrzała na mnie surowo.
- Tobie też by się to przydało. - zgromiła mnie i uśmiechnęła się słodko do Tomka. - Słyszałam, że z twoją siostrą już lepiej.
- Tak, już się obudziła. Niedługo pewnie wyjdzie ze szpitala. - posłał jej najpiękniejszy ze swoich uśmiechów.
- Czy to towarzystwo wzajemnej adoracji zechciałoby przejść do salonu?
- Popatrz jakie on ma wielkopańskie maniery... - wykrzywił się komicznie Tomek i obrócił w moją stronę. Chciałem być zły. Ale spojrzał mi w oczy z taką czułością, że poczułem tylko jak moje serce roztapia się niczym lody na słońcu.


Telefon. Kamil?
- Cześć Marek, Damian mówił, że coś ci się stało. Zostawiłeś rzeczy w szkole. Dobrze się czujesz? - usłyszałem zatroskany głos Moniki.
- Nie za bardzo. - westchnąłem.
- Jakoś cię wybroniłam przed Musiałem, ale chyba i tak cię czeka poważna rozmowa. Przyniosę ci rzeczy potem, teraz idę do Anockiej. Dać jej tego Valdisa?
- Daj. Jest w plecaku.
- W porządku. Marek... - odezwała się niepewnie.
- Co takiego?
- Wtedy na korytarzu byłeś z Kamilem, a później zniknąłeś. Czy wy... - zawahała się.
- Czy my co?
- No wiesz... czy wy... on też był potem jakiś dziwny. Anocka mu kazała iść do domu. Czy wy... no... braliście coś?
- Co? - roześmiałem się. - Oszalałaś? Myślałem, że to ja się źle czuję.
- W zeszłym roku trzy osoby u nas przedawkowały. To nie jest wcale śmieszne. Co prawda Teresa mnie trochę uspokoiła, stwierdzając, że według jej informacji Kamil nie bierze. Cóż. Ona ma najlepsze informacje o wszystkim. Ale potem dodała, że oczywiście niewykluczone, że ty...
- Co? Na złą drogę go sprowadzam? - mruknąłem. - Powiedz jej, żeby pilnowała swojego nosa.
- Ale co w takim razie się stało?
- Nic. Po prostu źle się poczułem.
- Jesteś niemożliwy... - westchnęła. - Milcz, sobie milcz. A Teresa i tak się dowie. - roześmiała się.
- Nie sądzę.
- Zobaczysz... Pa.
- Cześć.
"Darłowscy zawsze wiedzą zbyt wiele." O tak. Ale niby skąd ona miałaby się o tym dowiedzieć. Chwila. O czym? Co takiego się w końcu stało? Może wiedziałbym gdyby Damian nie przyszedł. Ale tak... Sam nie wiem co się właściwie wydarzyło. I dlaczego tak to mnie wytrąciło z równowagi. Podobno najtrudniej jest zrozumieć samego siebie. Widocznie racja. Ale jeszcze trudniej jest zrozumieć Kamila.













Komentarze
wielkamorda dnia padziernika 17 2011 11:45:24
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

primea^^ (primea@poczta.onet.pl) 18:03 14-08-2004
yey, Sach-chan, ty wiesz, że ty moje bożyszcze jesteś więc co ja mam tu pisać?XD yeyciu, cudo^^ twoje opka zawsze są cudne^^ pri już chyba conajmniej raz w tygodniu musi coś twojego poczytać bo by padłoXD pewnego pięknego dnia też naucze się tak wspaniale pisac, słowo!^^
Una (Brak e-maila) 21:57 14-08-2004
Jestem zdeklarowana fanką Twojej twórczości.
Nie jestem krytykiem literackim więc sie rozwodzić nie bedę, bo mi to nie przystoi smiley Napisze tyle na ile starcza mi kompetencji czyli że twoje opowiadanie jest cudowne, bardzo mi się podoba i przeczytałam je juz kilkakrotnie (podobnie jak i pozostałe). Pozdrawiam i życze natchnienia(bo to juz kolejna aktualka i nie ma dalszych cześci na które czekam z niecierpliwością smiley. Całuski smiley
Akiko Tamashii (Brak e-maila) 12:15 15-08-2004
no i gdzie dalsze czesci???!! T_T Dawac wiecej!!!!!!!!!!! >_< Chce wiecej!!!!!!!!! Chce dalszy ciag!!!!!!!!!!
Mika (Brak e-maila) 16:14 15-08-2004
Jeszcze jeszcze jeszcze jeszcze jeszcze jeszcze jeszcze!!!!!!!!!!!!!!!!! Czy wspominałam ,że przydałby sie ciąg dalszy?
grzybek (Brak e-maila) 19:01 16-08-2004
Co tu dużo mówić. Gdzie kolejne rozdziały masz mów !!!!!!!!!!!!!!!!!
Tanpopo (tanpopo@o2.pl) 11:22 17-08-2004
Dlaczego jeszcze nie ma następnych części?! ja tu sobie chlipie bo nie mogę sobie poczytać tego świetnego opo nie ociągaj sięi napisz szybko pozdrawiam i więcj natchnienia
Yoan (Brak e-maila) 20:55 17-08-2004
Ciąg dalszy proszę ^ ^. Bardzo ciekawe =)
natiss (Brak e-maila) 21:30 17-08-2004
Opcio suuuuuuuuuuuuuuuuuper!!! Chcę więcej!! XD
Rahead (rahead@interia.pl) 22:06 17-08-2004
Kurcze nie chciałabym się powtarzać... Co by tu zrobić... Wcale *mruga jednym okiem* nie chcę *mrug mrug mrug* dalszej części *przerywa msuganie bo jej mięśnie przy powiece poszły*
XDDDD
Twoje najlepsze opo smiley
grzybek (grzybekmen1@op.pl) 19:45 21-08-2004
Jesteś be bo do tej pory nie ma kolejnej częsci na tej stronce. Idę powiedzieć mamie a ona Cie za to skrzyczy.
stokrotka (Brak e-maila) 12:22 23-08-2004
BOSKIE!!!!!!!!!!
Joanna (128812@wp.pl) 10:00 25-08-2004
SSSSSSSSSSUUUUUUUUUUUUUUUUPPPPPPPPPPPPEEEEEEEEEERRRRRRRRRRRRRRRRRRR!Tylko ja chcę WWWWWWWWWIIIIIIIIIĘĘĘĘĘĘCCCCCCCCCCEEEEEEEEJJJJJJJJJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!11
grzybek (Brak e-maila) 21:44 25-08-2004
To jest piękne. Prawie mam łzy w oczach ( a to sie zdarza niezmiernie żadko). Spróbuj to za szybko skończyć to zobaczysz.
Leviathan (Brak e-maila) 23:17 25-08-2004
No nareszcie!!!!! Ale kiedy oni to zrobią? Szybko nastpne części, błagam!!!!!!!!!To jest boskie!!!
(Brak e-maila) 00:12 26-08-2004

Emi (Emi_Yume@interia.pl) 00:17 26-08-2004
Och, nareszcie!!!!!!
Sachmet, Ty wiesz, że ja Cie kocham, już to mówiłam, ale teraz kocham Cię jeszcze bardziej! Wreszcie! Tyle odcinków telenoweli, tyle moich nerwów, i wreszcie się pocałowali! Jeszcze mam łzy w oczach! Buuuuuuuuuu!!!!!!!!!
A teraz z drugiej strony: czemu, do diabła, psujesz wszystko między Łukaszem i Tomkiem? (zaznaczam, że jestem na 22 odcinku) Czy nie może być dobrze tu i tu? Ja jestem idealistka, wiem, ale byłoby fajnie...
I tak Cię kocham, jesteś genialna! I Łukasza też kocham, i Kamila, i Tomka, i Marka też, oczywiście smiley Tak trzymać!
Emi (Emi_Yume@interia.pl) 04:38 26-08-2004
Och, słodkie! Wreszcie skończyłam.
Rozkoszne. Więcej!
B-chan (krolowa.ciemnosci@op.pl) 09:49 26-08-2004
Wiesz, Sachmet, jeśli czyichś opowiadań czxekam z utęsknieniem przy każdej aktualce, to tylko twoich.
Wkurza mnie co prawda brak wyróżnionych akapitow w dialogach i przerw między scem\\nami, może to jest jakiś zabieg artystyczny, nie wiem, ale strasznie się czyta.
mira natural (mira_natural@autograf.pl) 11:31 26-08-2004
wreszcie się doczekałam kolejnych części smiley cudo cudo cudo *-*
Neko (Brak e-maila) 13:12 26-08-2004
G_E_N_I_A_L_N_E_!_!_!_!
Chciem więęęęceeeej!!!!
Total sweet & cute!!!
smiley (Brak e-maila) 10:59 27-08-2004
Brak rozdzielenia dialogów i narracji Łukasza od narracji Marka w 22 odcinku jest skandaliczna i czyta sie fatalnie. Szlag mnie trafiał średnio co drugie zdanie, niech ktoś to poprawi _^_\'
Alexa (Brak e-maila) 15:03 27-08-2004
Wspaniałe. Jesteś geniuszem.
Czekam na kolejne części^^
Sachmet Lakszmi (Brak e-maila) 19:56 27-08-2004
Heh, wypadałoby się chyba ustosunkować do jakże licznych wypowiedzismiley Po pierwsze po raz kolejny uparcie twierdzę, że wy mnie rozpuszczacie - wasza postawa nie robi dobrze mojemu za wysokiemu mniemaniu o sobiesmiley
Ja nie mam pojęcia czemu w XXII części nie ma tu rozdzielonych epizodów i akapitów - w moim Wordzie są^^;;;
Emi jak zwykle na mnie krzyczy, zanim jeszcze ma pewność, że ma za co. Niedobra Emi, Emi be. Ale co tam, miłość ci wszystko wybaczy, nawet więcej niż partiasmiley
Uwaga, przełykam ślinę, zagradzając się przed gradem ciosów - robię przerwę w pisaniu Cwt, z przyczyn ode mnie niezależnych, a mianowicie z powodu problemu merytorycznego, którego rozwiązanie trochę zajmie^^;;;;
Natiss (natiss@tlen.pl) 21:19 27-08-2004
Boooooosssskieeeeeeeeee!!! No po prostu boskie! Wielbię to powiadanie.
Miko (Brak e-maila) 09:14 28-08-2004
wiesz co, chciałam Cię pochwalić za dialogi!! za super napisane dialogi. które wychodzą Ci tak naturalnie i brząmią tak prawdziwie, nie pamiętam, czy czytałam kiedyś jakiś fanfik albo opo z tak fajnie napisanymi dialogami.
Asou (asou@o2.pl) 17:47 29-08-2004
Ja chcę nastęną część to było super!!! Poprostu nie mogę przyjąć do wiadomości, że zrobisz sobie przerwę!!!
Pomyśl co z twoimi biednymi fanami!!!
Emi (Emi_Yume@interia.pl) 02:41 30-08-2004
Kyaa, wspomniała o mnie publicznie! Zaraz urosnę z dumy! ;P Ale czy ja krzyczałam..? Ja się tylko cieszyłam.. Uuueeeeeeee, nie kooooooochaaaa mnieeeeeeee!! ;__;
sintesis (Brak e-maila) 03:05 31-08-2004
to jest boskie, cudowne, smieszne, wzruszajace i takie realistyczne... najelepsze opowiadanie jakie maialm okazje przeczytac... poprostu sie rozplywam... gleboki poklon dla Twej cudnej osobki
Miyako (Brak e-maila) 22:47 31-08-2004
Taaa *wyszczerz białych zębów* daj może dalsze części:];] nie obrażę się:]
świetnie piszesz i wiesz co polubiłam bardzo Kamila i Marka więc *czyści podłogę , kładzie chusteczkę i składa łapki jak do modlitwy* prószę cię naj naj naj...*Miya wali komplementami* o WIĘCEJ WIĘCEJ * głos niewyżytej* i widzisz do czego doprowadziłaś teraz się nie uspokoję i będę sprawdzać aktualizację codziennie * łzy bólu lecą na klawiatur* nieeee bo brat mnie zabije !!*wyciera* no więc rozpatruj moją prośbę i to już!!*niewinny uśmiech*
pozdro
Miyako
grzybek (Brak e-maila) 19:58 02-09-2004
Przybyłem! Nowych części tego super opowiadanka nie zobaczyłem! I się ciężko wkurzyłem!
Chilali (Brak e-maila) 21:51 04-09-2004
Koffam po prostu wszystkie twoje opka, ale to najbardziej. I wiesz co? Kamilek jest przecudowny, Marek - nic, tylko schrupać, ale najbardziej polubiłam... Majata ^_^ Za co? Za charakter. Za takiego kumpla dałabym się zabić. Powiedz mi, Sachmet-sama, jak on właściwie wygląda? Bo chyba nie pisałaś...
Sachmet Lakszmi (Brak e-maila) 10:37 06-09-2004
Majat jest... Majat jest... Majat jest..... wysoki^^.
Reszta kiedyś tam jeszcze zdąży wyjść w praniusmiley
Rahead (Brak e-maila) 09:56 07-09-2004
Taaak!! Majat!!!! *rzuca sie na niego* On jest cudny!
Musi byś wysoki i mieć ładne brązowe włoski XDDD
Ava Ingray (ava_ingray@o2.pl) 18:04 07-09-2004
Zgadzam się absolutnie z Chi i Rahead!!! Majat jest kochanyyy!!! Rahead!!! puść go, ja też kcem!!! *bije Raheadkę po glowie poduszką* ^____^
Zuzaa (Zuzaa22@interia.pl) 14:38 08-09-2004
Przybywam odwiedzić wyższe sfery.. he he he.. Jak czytam Sachmed to czuję się jak margines.. Do jej Prac mogę się przyczepić tylko w jednym miejscu, I chwała jej za to bo jakby było idealnie to bym się chyba powiesiła z rozpaczy lub zakopała w jakimś podmiejskim grajdołku.. Grr.. Tak. Lubię ją czytać. Nawet bardziej niż lubię. Nie lubię tylko tego uczucia niedosytu kiedy opowiadanie się urywa.. I przemożnej chęci oderżnięcia sobie rąk że nie potrafią tak pisać.. No cóż. Wracam na swój margines. Sachmed - dla mnie zawsze będziesz Hrabiną TCD.. ( To mówiłam ja - zwykła pomywaczka smiley )
Zuzaa (Zuzaa22@interia.pl) 14:40 08-09-2004
No włąśnie. Nawet nie potrafię porządnie napisać Twego Pseudo Artystycznego by ręce ni odmówiły mi posłuszeństwa..
Zuzaa (Zuzaa22@interia.pl) 14:42 08-09-2004
Hrabina Zimnego Pożądania..
( Jakaś S/M Domino?? smiley )
grzybek (Brak e-maila) 14:23 09-09-2004
BUUUUUUUUUUUUUUUUUU (ryczy)...chlip...chlip...(uspokoił się) Sachmel jak najszybciej wracaj do pisania.Pamiętaj zawsze z chęcią Ci pomożemy, abyś mogła pisać więcej i więcej tego wspaniałego opowiadania.
Anathae (Brak e-maila) 02:00 10-09-2004
Co mogę powiedzieć. Jak zwykle piękne. I czeam z niecierpliwością na kontynuacje.
Jeden jedyny zgrzyt w 24 cz. (na wszysstkie Twoje opowiadania 8| to się wręcz nie godzi! Wykupiłaś abonament na perfekcję?) - rączki gdześ uciekły \"że teraz Kamil miał wręcz pełne roboty.\"

PS. Jak Ty to robisz - 24 część i wciąż chce się wiedziec co będzie dalej?
mryk (Brak e-maila) 17:53 13-09-2004
jak ja lubie Majata, taki sympatyczny
Pazuzu (Brak e-maila) 23:17 30-09-2004
Genialne. czuję się zdołowana, ale to jest genialne.
manat (Brak e-maila) 18:43 04-10-2004
hmmm...opowiadanko jest spoko, tylko troszkę \"naciąganie\". Jakby autorka postarała się, mogłaby to zmieścić w dwóch-trzech cześciach i byłoby jeszcze lepsze smiley
no cóz, nie ukrywam, że czekam na dalsze dzieje chłopców.
Press (Brak e-maila) 19:23 04-11-2004
24 części i jeszcze nic fizycznego ;] się między nimi nie działo... no, ale to nam nadrabiają Łukasz z Tomkiem smiley
wspaniale piszesz i proooooszę o więcej!!!!!!
Jasmine (Brak e-maila) 15:14 10-11-2004
Super opcio, tylko tyle powiem, chociaz to juz z pewnoscia wiesz, sadzac po ilosci komentarzysmiley)

Hehe, ja bym w zyciu czegos takiego nie napisala, no ale mowi sie trudno- w koncu trzeba byc optymista, no nie?
lollop (Brak e-maila) 20:34 20-11-2004
ja chcę więcej części (liczba mnoga)!!! to jest moje najbardziej ulubione opcio (nie wiem dlaczego, ale tak jest smiley
noriko (noriko16@interia.pl) 14:26 26-11-2004
po raz kolejny udowodniłaś ze jesteś genialna!!!! boże jak ja kofffam twoje fice^^
neiya (Brak e-maila) 11:07 03-12-2004
jedno pytanko: czy to jest skończone? bo mam wielka nadzieje, że nie...
Kagome (Brak e-maila) 17:46 09-12-2004
echh jak długo można czekać na następne części to jest tak cudowne że jeszcze raz będę wsio czytała
niewidzialna (myxoamtosis1@o2.pl) 20:34 15-12-2004
Każdy kolejny dzień bez nastepnej części będzie przybliżał mnie do śmierci. MUSZĘ to przeczytać dalej. Sachmed... proooooszę. Napisz coś
alana (alana@buziaczek.pl) 21:54 23-12-2004
dopiero przy 9 cześci zorientowałam się, że Łukasz to brat Kamila _-_\' rany, jak ja wolno myślę ;P a opo suuuper, po prostu cudo^^ tylko ciężko się zyje bez dalszego ciągu, to może by sie tak pojawił, nio! smiley
Ashura (Brak e-maila) 16:41 21-01-2005
Hmmmmmm....od jak dawna nie czytalam zadnego porzadnego opka?Zdecydowanie od zbyt dlugiego czasu.Ale lepiej pozno niz wcale ,a to opko warte jest czekania.Absolutnie cudne i kofane i naj.Gratuluje talentu.
lollop (lollop@op.pl) 12:04 11-02-2005
teraz to ja się wkurzam!!!!!!! to sie nazywa katowanie czytelników! jak można tak długo nie dodawać dalszych części??? no jak się pytam??? T_T
dobra pomińmy....
to jest moje ulubione opcio, a przeczytałam wszystkie opka z tej stronki i prawie wszystkie z www.yaoi.pl!! to o czymś świadczy, ne?
nulinka (Brak e-maila) 22:15 22-02-2005
grrr...kolejna czesc, prosze *wielkie oczka* ladnie prosze... ja wiem ze Sachmet idzie w twoim podpisie pierwsze ale jest tam jeszcze Lakszmi... szczescie dla duzej czesci z nas to kolejna czesc XDDD
An-Nah (Brak e-maila) 12:29 27-03-2005
No coz, przeczytałam, będę szczera. Opowiadanie (raczje powiasc!) napisane jest bardzo dobrze, styl lekki, bez fajerwerków, ale za to latwy w odbiorze (mnie sie to chyba nigdy nie uda ==). Druzgoczaca dominacja dialogow to moze nie to, co najbardziej lubie (hmmm, czyzbym stala sie snobka?), ale za to jakie sa te dialogi! Niektore teksty to prawdziwe perelki, genialne wrecz!
Niestety, nie przypadla mi do gustu fabula. Znowu wyjdzie na to, ze jestem snobka, ale takie romansidla z zycia skoly, ze tak powiem (nie obraz sie!) \"Beverly Hills wersja yaoi\" to zupelnie nie moje klimaty. Wiem, moglam nie czytac - ale polecono mi wiec doczytalam do konca. Osobiscie uwazam, ze stac Cie na cos wiecej, ale z drugiej strony takie historie tez sa potrzebne i maja swoich fanow... Wracajac do pochwal - naleza Ci sie brawa za... Kota Malgorzaty. Jest genialny i moznaby za jego pomoca wprowadzic do historii odrobine realizmu magicznego (Aua, znowu snobizm An sie odzywa...). Co jeszcze? Ktos wpsomnial Majata. Faktycznie, naprawde swietna postach, chyba najlepsza w historii... Mam nadzieje, ze nie przyjdzie Ci do glowy znajdywanie mu chlopaka ani swatanie go z Ewa... Eh, nie powinnam udzielac Ci rad. To Twoje dzielo i ty wiesz najlepiej jak ma wygladac.
Dżejen (flu@tlen.pl) 21:35 28-03-2005
Mmm... Dobre ;D
Jest trochę błędów i niedociągnięć, ale nie psują właściwie efektu.
Pierwsze części były jakieś takie... no, takie sobie smiley
Ale potem się rozkręciło (historia z mamą Kamila i Łukasza)
Tylko Kamil i Tomek tacy jacyś... za bardzo mangowi są ^^\'
Ale ogólnie - wielkie brawa ;D
Kira (Brak e-maila) 12:42 13-04-2005
Świetne opowiadanie. Masz niesamowity talent...
Kiedy będzie dalsza część? v,v
(Brak e-maila) 08:21 26-04-2005
o jejku! SwEeT OPEK!!! Troche masakrycznie dużo tych rozterek miłosnych ale i tak cudo!!!
Neko (Brak e-maila) 11:34 21-05-2005
Boshe! Kiedy będzie wiecej częsci?! Zaglądam, zaglądam i nic! Buu!!
asjana (Brak e-maila) 23:06 03-06-2005
super swietne super switne po prostu nie moge doczekac sie kolejnej czeci pisz szybko
sintesis (Brak e-maila) 18:25 07-06-2005
czekam czekam i nic... az mi sie lezka w oku kreci gdy czytam po raz 5 twoje opo i nie ma konca... ale poczekam... twarda jestem
Rahead (Brak e-maila) 23:26 13-06-2005
Zgadzam sie z An jesli chodzi o Majata... on jest hetero i oby nim zostal v_v
Jeden z najlepszych twoich bohaterow ^^ uwielbiam jego teksty. zwalają z nóg
Kira (Brak e-maila) 22:32 17-06-2005
Uchhhh! Rządam dalsze częściii T.T...
(Brak e-maila) 12:59 25-07-2005
Chcę dalsze części! Więcej!
(Brak e-maila) 00:23 26-07-2005
Daaaalej!
nefer (neferr@o2.pl) 18:09 17-11-2005
cztałam wszystkie części od początku bardzo mi się spodobały ale niestety od dłuższego czasu czekam cierpliwie na ciąg dalszy. A ponieważ nie zaliczam się do cierpliwych osób żywię wielką nadzieję, że wkrótce podzielisz sie z ludźmi, kyórzy oczekują z niecierpliwością dalszych koleji losów Kamila, Marka, Łukasza, Tomka i innych, kolejną częścią. Chcę jeszcze dodać ze bardzo zazdroszczę ci daru obłaskawiania słowa. Według mnie stanowi on prawdziwy dar boży. Będę czekałasmiley
Hastings (sharpunia@wp.pl) 17:05 21-11-2005
witamsmileywypowiem sie bez polskich znakow bo tu straszne krzaki widze w komentarzachsmiley
Jestem absolutnie zauroczona tym opowiadaniemsmileyStalo sie wrecz moja obsesjasmiley,smileysmiley a do takiego stanu doprowadzila mnie do tej pory tylko tworczosc Telanu. Teraz czytam pozostalesmileysmileysmileyWlasnie skonczylam "Takie sa zasady" i rowniez jestem pod wielkim wrazeniem!I czekam niecierpliwie na dalsze czesci bo chyba dobrze zrozumialam ze bedzie ciag dalszy?Do tego stopnia polubilam bohaterow (tych "pobocznych rowniez)ze az sie boje co bedzie dalej smileysmileysmiley
(wolf-girl@wp.pl) 21:09 19-12-2005
jednym słowem zajebistesmileyjedno z nejlepszych opowiadan jakie tu czytałam
Nenya (Brak e-maila) 11:41 11-02-2006
Dawno nikt nie doprowadził mnie do takiego stanu... Wracam do tego opowiadania chyba trzeci albo czwarty raz i cały czas czytam je z takim samym zainteresowaniemsmiley. Gratulejszynsmiley. Oj, Autorko... Wspaniale Autorka piszesmiley!
Quelle (Brak e-maila) 00:52 04-03-2006
*______*
niemy zachwyt, więcej nie powiem.
ile ja bym dała, żeby tak pisać *-* aż łzy miałam w oczach czasami, choć i uśmiech się przewinął... cudo *__________*
Zjawa (Brak e-maila) 18:56 07-03-2006
Najpiękniejsze opowiadanie świata!!!!!!!!! Jakby tylko były dalsze części byłoby bosko!
Ashura (Brak e-maila) 14:45 12-04-2006
Jakos nie wierzylam, ze jeszcze beda dalsze czesci. Najmocniej przepraszam za moj brak wiary w autora. Dzieki nieskonczone za ta czesc i kolejne, ktore nadejda.
Alistair (malinka_owoce@wp.pl) 23:19 22-04-2006
Cieszę się, że nie zarzucono pisania tego opowiadania. Jest wpaniałe, choć bliżej mi do wątku ze szkoły niż z Torunia^_^
Zachęcam skromnie od pisania i bardzo proszę o dalsze częci tego jakże fascynującego opowiadania^_^
Natcian (Brak e-maila) 17:59 05-07-2006
Nyuuuuuuuuuuu.......... Będzie nowa część przy najbliższej aktualce, prawda?? PRAWDA??
Musca (Brak e-maila) 22:32 25-07-2006
Tak sobie czytam to po raz drugi i trzeci i nagle mnie olĹr50;niĹr18;o - Ewa i Majat!!! O_O Przeciez oni oboje szukajÄr30; pary! Aaa... to jest to...! Kto mysli tak jak ja, Ĺr18;apki w gĂłrÄt82;!^^
...eee... *czyta komentarze poniĹĽej* cholerraaa... An-nah tez wpadĹr18;a na pomysĹr18; ĹĽe Majat i Ewa bÄt82;dÄr30; razem... nie jestem pierwsza T_T
Pozdrawiam, Mucha ^^
luc1000 (Brak e-maila) 19:45 10-08-2006
opko rewelka nie wiem jak wytrzymam do końca 37?? rozdziału i kiedy wszystkie one się pojawią.jedneg jak do tej pory nie mogę zrozumieć(przeczytałam opko tylko 1 raz)cz kot Małgorzaty mówi czy ja mam tylko zwidy?Nie moę się doczekać c.d.!!!
(Brak e-maila) 01:27 05-09-2006
Ubustiam to opcio
sintesis (Brak e-maila) 23:25 23-10-2006
ja tu paznokcie obgryzlam z tesknoty za kolejnymi czesciami... wchodze codziennie z nadzieja, ze uszczesliwisz mnie chociaz jedna mala stronka a tu nic ... szkoda szkoda ale jutro tez sprawdze!
kei (Brak e-maila) 13:15 04-12-2006
podoba mi sie to opowiadanie, nie cierpliwie czekam na ciag dalszy smiley
livien (Brak e-maila) 14:04 09-12-2006
Bardzo ciekawe opowiadanie, czekam na dalsze rozdziały smiley
Pozdrawiam smiley
Nie ważne (Brak e-maila) 09:07 10-12-2006
Już raczej dalszych nie będzie...
Eva (Brak e-maila) 22:30 02-01-2007
Dlaczego ma nie byc dalszych cześci?
Lisiak (Brak e-maila) 23:03 03-01-2007
po tym biuście w 25roz. to mi sie zrobiło tak smutno z tym moim A/B i tak sobie myślę, że boob-job to sobie na pewno zrobię na 21urodzinki...chlip, i na co komu duży biust, hm? Niewygodnie tylko gdy sie biegnie, czy coś..argh
mika (Brak e-maila) 17:07 10-01-2007
hmmm.... tak się zastanawiam... czy ktoś się może orientuje co ile to jest aktualizowane^^ świetne i już nie mogę się doczekać następnych części!!
Andrea (lubiezelkii@wp.pl) 15:44 02-02-2007
Jesteś genialna, Sachmet. Naprawdę nie wiem, w jaki sposób udaje Ci się tworzyć wspaniałe i oryginalne światy, i w dodatku realistyczne. Niesamowite. Dla mnie świat składa się z trzech Bogiń - jedną z nich jest oczywiście Autorka Luxów smiley, Telanu, za tea (seria herbaciana,"hp" na yaoi.pl)oraz Maya, za Underwater Light(tłumaczenie - http://mirriel.ota.pl/forum/viewtopic.php?t=1748&postdays=0&postorder=asc&start=0&sid=ec6e045da60c783e91510eceb9103551 )
Kłaniam się. Jesteście moimi idolkami, całe życie będę dążyć do osiągnięcia Waszej doskonałości !
i proszę, dokończ Tenebrisa
Omega1 (barbara.omega99@wp.pl) 14:17 13-03-2007
Podoba mi się ta podwójna narracja (narracja jest jednym z najciekawszych dla mnie elementów w tekstach). A Ty bardzo dobrze nad nią panujesz.
Neko (Brak e-maila) 12:18 31-03-2007
Kiedy będą następne rozdziały??????
dea oriantin (eldusador@hotmail.com) 00:40 02-04-2007
(z okazji krzakow olewam polska czcionke. niech zyje internet!)

z lekkim niezrozumieniem przyjelam fakt, ze po wklepaniu numerka "26" w odpowiednim miejscu na pasku adresu pojawil sie napis "nie ma takiej strony"... a komentarze sugeruja, ze czesci dalszych nie bedzie, choc wytlumaczenia nie ma. aj, stresuje mnie to... a co z tym problemem merytorycznym? aj, aj...

na poczatku to to jest bardzo naiwne, i taki ma jezyk jakby nie do konca wyksztalcony... w trakcie się poprawia. ostatnie rozdziały obfituja w perelki. smiley (ale nie wiem, skad ta zmiana, boc chyba pisalas to wszystko wlasciwie w tym samym czasie, wnioskujac z komentarzy.) na poczatku pomysl z odjechana w kosmos prywatna szkoła stoliczna troche mnie zrazil (sama nigdy nie chodzilam do szkoly panstwowej, a z taka atmosfera nie spotkalam sie nigdzie - to jest diabolizowanie biednych szkol prywatnych xD), ale potem sie przyzwyczailam. niezbyt to co prawda pasuje do realiow polskich, na ile je znam ( ... ), ale pasuje do realiow opowiadania.
ciekawa jest tez ta podstawowa konstrukcja... rozplatywanie sekretow rozkawalkowanej rodziny w scenerii yaoi. bo to przeciez o to chodzi, zrozumiec, o co tam poszlo... a przynajmniej ja mam takie silne wrazenie. znamy juz historie obu braci (wiemy, ze sa bracmi!), troche o matce... zostal tylko ojciec do rozgryzienia. chcialabym sie czegos o nim dowiedziec.
co do ulubionych postaci (jakie to teraz trywialne, po tym moim -ha-ha- wybuchu intelektualizmu xDDD khe, pozuje na snoba

a zeby zakonczyc komentarz klamra - bede teraz obgryzac paznokcie w oczekiwaniu na dalsze czesci, wiec napisz cos nowego, albo napisz na podany adres z informacja "opowiadanie umarlo, niech spoczywa w pokoju". obiecuje, ze nie bede krzyczec. ^_^

pozdrawiam, weny i czasu zycze (w bardzo duzych ilosciach. posypanych checia smiley).

PS: przepraszam za gadatliwosc. xDDD (przekleilam komentarz do notatnika i sie przerazilam. xDDD)
sintesis (Brak e-maila) 03:08 14-04-2007
jak to dalszych czesci nie bedzie??? przeciez to jest znecanie sie nad czytelnikiem... przeciez ja spac nie moge i tylko mysle jak to sie moze skonczyc.. czy wladca mrozu w koncu stopnieje i ten humor... te genialne dialogi przy ktorych pekam ze smiechu i uwielbienia...i tego juz nie bedzie??? no sie chyba pochlipam zaraz z rozpaczy
Wadera88 (Wadera88@tlen.pl) 01:10 01-05-2007
Zapewne dużo ludzi Ci słodzi, że piszesz fenomenalnie i niemiłosiernie popędza do pisania jeszcze większych nakładów Twych jakże wspaniałych "wypocin". Ja nie będę innasmiley Najpierw czytałam "Takie są zasady" i przyznam cicho (jesteś autorką wiec mogę), że wydrukowany egzemplarz leży w specjalnej teczce zajmując chwalebne miejsce w mym sercu.. Krótko mówiąc opowiadanko to stało się moja ukochana lekturką... A teraz gdy przeczytałam "Czemu właśnie ty?" po prostu nie mogę pogodzić się z niezbitym faktem, że części dalszych jeszcze nie ma!smiley Wiem, że to może być nużące takie ciągłe prośby, ale ja potrzebuję tego opowiadania! Nie wiem czy to stanowi dostateczny argument, ale jakbym była jeszcze mało wiarygodna to dodam, że bohaterowie śnią mi się po nocach!(heh...to lekka przesada...raptem raz czy dwa...smiley)Moi rodzice się nawet dziwią co w tym takiego zajmującego bo siedzę całymi dniami z nosem przy monitorzesmiley To tyle jeśli chodzi o list motywacyjnysmiley Myśl przewodnia to: chcę więcej!!! Acha...i wybacz moją, że tak powiem, obszerną wypowiedĽ a raczej błaganie[;-)]ale, no cóż..hmm... ja chyba tak mam od urodzeniasmiley I nie śmiej się ze mnie tylko weĽ się do roboty!!;p pozdrawiam gorąco pasmiley
Mey (Brak e-maila) 13:36 20-05-2007
ja tu czekam i czekam i czekam na dalszą część.... wszyscy tak ładnie proszą smiley
marisa (marisa666@wp.pl) 20:21 23-06-2007
Skoro ma być 37 rozdzałów to bardzo się cieszę, ale kiedy bedzie następny? Ja tu usycham niewiedząc co dalej...zlituj się i daj następną część.
marisa (marisa666@wp.pl) 20:22 23-06-2007
Skoro ma być 37 rozdzałów to bardzo się cieszę, ale kiedy bedzie następny? Ja tu usycham niewiedząc co dalej...zlituj się i daj następną część.
invidi (invidi@o2.pl) 15:56 27-06-2007
Oj. Koleżanka poleciła mi to opowiadanie i... Zaraz kogoś zabiję. Ma być 37 rozdialów, a na razie jest tylko 25 TT A ja chcę jeszcze. Bardzo chcę. I ślicznie proszę o następny rozdział. I tu się pytanie pojawia- skoro wiesz już dokładnie, ile ich będzie, to masz może napisane? Proszę, powiedz, że tak. I wiedz, że masz ogromnego plusa. Widziałam w całości dość sporo brakujących przecinków, czy, o wiele rzadziej, błędów, ale treść jest tak dobra, że o tym zapomniałam XD Tylko pytanie- dlaczego dajesz tak wiele kropek? Czy to nie miały być trzy? W każdym bądź razie z niecierpliwością (wielką) czekam na kolejną część.
marisa (marisa666@wp.pl) 15:31 07-07-2007
Z potwornym bolem serca musze pogodzic sie z faktem ze nastepnych czesci raczej nie bedzie. Choc wciaz mam nikla nadzieje to po 4 miesiacach czekania...
marta (Brak e-maila) 09:51 26-07-2007
To opowiadanie jest po prostu genialne. Nie przypominam sobie, abym czytała lepsze. Jest inteligentne, romantyczne i tak fantastycznie opowiada o życiu, o chwilach dobrych i tych złych. Nie mogę się już doczekać kolejnych rozdziałów. Życzę więcej niesamowitych pomysłów. Serdecznie pozdrawiam
Mosa (Brak e-maila) 22:27 26-07-2007
To jest jedno z takich naprawde wartościowych opowiadań które bardzo mi się podobaja szczególnie ze wzgledów które wymieniła moja poprzedniczka. Z niecierpliwością czekam na następne części. Pozdrowienia i weny twórczej życze.
Anathae (anathae@o2.pl) 14:27 01-08-2007
Tak tylko cichutko przypominam, ze tu jeszcze ktos teskni za Chlopcami i za Majatem
marisa (Brak e-maila) 01:55 09-08-2007
Ja chcę przypomnieć że tu się niektórzy głośno dopominają o dalsze części!! Obiecane było 37smiley
Lotta (Brak e-maila) 03:06 25-08-2007
Ameryki nie odkryję pisząc - genialne.
Tylko dlaczego nie ma kontynuacji?!
Diana (Brak e-maila) 02:46 27-08-2007
Nie no... Ile jeszcze mam(y) czekać na następne rozdziały???
Ja chyba oszaleję z tęsknoty!!!
... (Brak e-maila) 04:48 29-08-2007
Albo olała, albo w ogóle nie ma na nic czasu... Jestem za pierwszym
endi (Brak e-maila) 18:13 03-09-2007
Oj Sachmet, Sachmet. Nieładnie...Nie wystarczyly Ci trzy lata?
Molestujesz nasz psychicznie! Co my, Avae ?!
invidi (invidi@o2.pl) 21:22 24-09-2007
'robię przerwę w pisaniu Cwt, z przyczyn ode mnie niezależnych, a mianowicie z powodu problemu merytorycznego, którego rozwiązanie trochę zajmie^^;;;;'

Rozumiem, ale czy tyle czasu nie wystarczy? TT Jesteś sadystką- zakochałam się na zabój w tym opowiadaniu, a części następnej, jak nie było, tak nie ma...
behemot (Brak e-maila) 18:33 08-10-2007
taa... napisałam komentarz i zjadło mi go. Super. Więc, jeszcze raz, w skrócie" tekst bardzo mi się podoba, mimo błędów, gdzieniegdzie kulejącej strony technicznej, pewnej naiwności i kobiecych, i romantycznych facetów. Chciałbym wierzyć, że opowiadanie zostanie ukończone^^ I byłabym bardzo wdzięcna, gdyby ktoś powiedział cos na temat kontynuacji, albo i nie, opowiadania, bo właściwie nie wiadomo, co będzie ciąg dalszy, czy autorka to rzuciła, czy autorka w ogóle zyje i ma się dobrze. Pozdrawiam, gratuluję, ściskam, przesyłam pozytywną energie, wena życzę i co tam chcesz, ale pisz, kobieto, pisz!


Magda (Brak e-maila) 00:44 23-12-2007
I po opowiadaniu. Ona już raczej o tym zapomniała i żyje sobie gdzieś nieświadoma, że wiele osób czeka na kontynuację, której nie będzie.
asjana (Brak e-maila) 02:38 02-06-2008
dokładnie chyba już nie pamięta ze coś takiego pisała ale może kiedyś sobie o tym przypomni
Yoru (Brak e-maila) 15:51 20-10-2008
Jeezuu *________* toż to boskie jest! xD Nei no, serio, najlepsze opowiadanie jakie czytałam... więęceej! xD
m (Brak e-maila) 21:07 08-04-2009
Witam serdecznie!

Chyba ze cztery (!) lata nie zaglądałam na tę stronę, ale dziś, właśnie przed chwilą, przypomniało mi się, ze było tam takie opowiadanie, które straszliwie mi się podobało... Odnalazłam "Czemu właśnie ty" i zamarłam... Miało być 37 rozdziałów, a jest 25, które przeczytałam wieki temu... Co prawda w fandomie yaoi itp. już od dawna nie siedzę, bo mi się to znudziło, zbrzydlo, wyrosłam i co tam jeszcze, ale te Twoje opowiadanie jest jedynym, które STRASZNIE chciałabym przeczytać do końca...! Napradę. Jestem ciekawa, czy definitywnie je porzuciłaś (na to wygląda...), czy moze je dokończyłaś, ale nie publikowałaś tutaj, tylko gdzie indziej? A może wcale? Jeśli tak, to... można Cię uprosić o mozliwość przeczytnia??? Cholerka, napadło mnie dzisiaj i odczuwam niemal rozpacz, że nie zostało dokończone...

Pozdrawiam gorąco
z wyrazami szacunku
Mała (Brak e-maila) 13:06 28-04-2009
Czy ona zyje? Bo ja już zwątpiła, że kiedykolwiek zobacze koniec tego opowiadania smiley
Belwer (Brak e-maila) 22:17 25-07-2009
shit smiley mialo byc 37 ! Ma ktos dostep do reszty ?
inari (smoczek_91@interia.pl) 22:31 09-09-2009
Sachmet-sama!! Proszę, proszę, proszę, proszę, daj następne rozdziały!! Usycham z tęsknoty!! Mój Kamilek... smiley
sintesis (Brak e-maila) 13:30 25-11-2009
porzuciła nas... moi kochani zna ktos moze adres to wpadniemy zeby jej o nas przypomniec i przymusimy do pisaniasmiley
Kasia (Kasiula14141@interia.pl) 00:56 08-12-2009
Ahhh... jak to rozkosznie jest poznawać i zagłębiać się w tak uroczą powieść o Kamilu i Marku.. ^ ^ Nie potrafię już nawet określić precyzyjnie (jak to przystało na mat-fiz)ile razy przerywałam czytanie aby dać upust moim emocjom smiley Mam nadzieję, że nie tylko ja jestem na tyle emocjonalną osobą, by piszczeć i zakrywać twarz rękoma co 15 minut przy każdym z gorętszych momentów smiley Pięknie, pięknie ! Życzę Ci z całego serduszka, abyś dalej pisała coraz to lepsze powieści, a gwarantuje Ci ze będę Twoją dozgonną fanką ^ ^ Pozdrawiam.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum