The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 25 2024 02:25:48   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Czemu właśnie ty... 3
Rozdział III



Emmm... od razu mówię, że przedostatni fragment, zaczynający się od No i co?, jest nieco chory ;P Z akcją ma tyle wspólnego, co mój pies z rewolucją islamską, więc jak ktoś ma wrażliwą psychikę i tradycjonalistyczne podejście do kwestii przyjemności, może sobie spokojnie darować ten fragment ;P


Było już dobrze po dzwonku. Miałem dopiero na następną lekcję, więc stałem obok kilkorga ludzi z naszej klasy. Jak zwykle spóźniony prof. Musiał minął nas i wolnym krokiem zmierzał na drugi koniec korytarza do Ic. Powitalny wrzask świadczył o popularności roztargnionego profesora. W tym momencie przez drzwi wejściowe wpadł Kamil i nawet nie spojrzawszy w moją stronę, minął mnie i jak wicher wleciał do klasy. No tak, w szkole dalej będzie to samo... Westchnąłem. I nagle drzwi Ic znów się otworzyły i ten mały łobuz wrzasnął: "Hej!" i puścił do mnie oko.
- Kamil, doprawdy, zdecyduj się, jest przeciąg. - rozległ się głos Musiała.
- Sorry, sorze! - znów zniknął w drzwiach.
- Sofista! - grzmiał Musiał. Dzikie ryki Ic prawdopodobnie zmieniły nagle temat. Otrząsnąłem się z szoku i roześmiałem się. Pierwszy raz widziałem takie figlarne iskry w jego oczach; z nimi był jeszcze śliczniejszy, choć wydawało się to niemożliwe.
- Korzecki, to było do ciebie? - rozdziawił gębę Stefan.
- No.
- Kamil Taszycki się z tobą przywitał??????
- Jezu, a kim on jest padyszachem? - wkurzała mnie tępa mina tego gościa.
- Padyszachem może i nie jest, ale w tej budzie znaczy nawet więcej... - mruknęła Teresa. - Jak wszyscy Taszyccy... Bogaci, z rodziną po najlepszych stanowiskach, z najbardziej elitarnych imprez, działalność charytatywna na pokaz, potomkowie - świetni sportowcy, nienaganny wygląd, powodzenie u kobiet... Jeśli on się do ciebie odzywa i nie jest to rozkaz czyszczenia butów ani wyrafinowana obelga, to jesteś na szczycie rankingu popularności, złotko. Ale on łatwo cię stamtąd zepchnie jak zaczniesz się rozpychać, więc lepiej siedź cicho.
- Wieczna cyniczka. - zachichotał Damian. - Teresa to jedyna dziewczyna nie mająca hopsa na punkcie Kamila. Ale to łatwo jest się izolować, skoro on cię lubi.
- Akurat.
- Rozmawiał z tobą co najmniej 8 razy. To o 8 razy więcej niż z 80 % szkoły.
- Po prostu nasze rodziny znają się od bardzo dawna. Musimy czasem rozmawiać. Ale on mnie nie lubi. Złości go to, że na niego nie lecę.
- Właśnie... - zaciekawił się Paweł. - Jak ty to robisz? Lesbijką jesteś?
- Po prostu nie gustuję w gówniarzach.
- E tam, to niecałe dwa lata różnicy...
- Paweł, twoja niewiedza mnie powala. - westchnął Damian. - To ty nie wiesz, że dla Teresy każdy facet starszy o mniej niż 5 lat to gówniarz? Młodsi w ogóle nie wchodzą w rachubę.
- Dajcie jej spokój. - roześmiała się Monika. - Tak czy siak, nieźle ci poszło Marek. Wczoraj byłeś nikim, dzisiaj ścisła czołówka. Dobry jesteś.
- Gdzieś mam wasze rankingi. - mruknąłem. W gruncie rzeczy zgadzałem się z Teresą. Chwilowy kaprys księcia. Wczorajsze popołudnie było dla mnie tak nierealne, że zastanawiałem się czy to wszystko mi się nie przyśniło. To tak kompletnie do niego nie pasowało, że zaczynałem się zastanawiać, czy on czasem nie wymyślił sobie jakiejś nowej zabawy moim kosztem.


- Łukasz ! - Ewka spojrzała na mnie ze złością. Kurczę, jacy oni są podobni... Zwłaszcza, kiedy się złoszczą. - W tej chwili masz mi powiedzieć!
- Nie mogę, kociaku.
- Nie mów tak do mnie, bo pożałujesz. - Już żałowałem, bo właśnie z całej siły ( a miała jej jak brat - sporo) palnęła mnie w ucho.
- Jezu, od razu się bierzesz do bicia? - jęknąłem. - Wszystkich facetów odstraszysz i nigdy nie złapiesz męża.
- Niby po kiego czorta? Jesteście bezużytecznymi darmozjadami! Najchętniej bym cię udusiła. Gadaj!
Kolejny cios. Tym razem w brzuch. I w ten oto sposób stanąłem między młotem a kowadłem. Z jednej strony wkurzona nastolatka okładająca mnie bez litości, z drugiej jej brat bliźniak z ciosem Gołoty ( i innymi z jego technik też...) Tak czy siak będę cierpiał.
- Kto ci pozwolił go bić? Mam wyłączność... - nieładnie uśmiechnął się Tomek, który właśnie wszedł.
- Ja się do waszego sado-maso nie wtrącam. - pokręciła głową Ewka. - Chcę tylko wiedzieć po co ci te zdjęcia!
- To nic ciekawego, Ewuniu. - cmoknął ją lekko w policzek.
- To po co robisz z tego taką tajemnicę?
- Nie robię. Ty się uparłaś, żeby się dowiedzieć. Typowa baba. Ciekawska.
- Wredny szowinista! - trzasnęła go w głowę.
- Agresywna wariatka! - oddał jej.
Przyjrzałem im się z politowaniem.
- Dzieci...
- Odezwał się... - łypnęła na mnie Ewka. - A właśnie! Skoro to nie tajemnica, to czemu zabroniłeś mu o tym mówić?
- Wcale nie zabroniłem. On po prostu uwielbia, kiedy się go bije... - zachichotał Tomek.
- Uważaj mały... - szepnąłem mu do ucha. - Dzisiaj moja kolej na zabawę....
- A ty myślisz, że dlaczego ja cię drażnię? - spojrzał na mnie prowokująco.
- Przestańcie... - skrzywiła się Ewka. - Jesteście parą erotomanów.
- A ty jesteś zimną jak lód wiekuistą dziewicą... - Tomek pokazał jej język.
- Dobra! Przegiąłeś! Nie rozmawiam z tobą! - Ewa na pożegnanie kopnęła go pod kolanem i zwaliła na podłogę, po czym wyszła trzaskając drzwiami.
- Obraziła się. - mruknąłem.
- E tam. Przejdzie jej do jutra. Zresztą przecież jest wiekuistą dziewicą, to o co się obraża. Wszystkich facetów spławia. - rozmasował nogę i wstał z podłogi. - Założę się, że nawet się nie całowała z nikim. Jak tylko jakiś facet próbuje ją podrywać, obrzuca go takim spojrzeniem, że przez tydzień jest impotentem.
Parsknąłem śmiechem.
- Tak... ta rzecz was zdecydowanie różni.
- Wypraszam sobie. Od bardzo dawna sypiam tylko z tobą. A ponieważ mam duży temperament, profilaktycznie przyjąłem jej metodę powodowania impotencji u wszystkich podrywaczy.
- Aha... a o Grześka, kto się tak ocierał dzisiaj...
- To tylko jeszcze jedna prowokacja... - zmrużył oczy i podszedł do mnie. - Lubię cię trochę pozłościć zanim pozwolę się związać...



Na długiej przerwie poszedłem do ogrodu. Nie chciałem trafić gdzieś w korytarzu na Kamila. Nie wiedziałem jak będzie wyglądać nasza rozmowa i chciałem sobie najpierw wszystko przemyśleć. A ponieważ moje szczęście jest wręcz przysłowiowe niemal od razu usłyszałem głosy szkolnej czołówki. Z Kamilem rzecz jasna. Z braku lepszego pomysłu wdrapałem się na najbliższe drzewo, dziękując w duchu ogrodnikowi, że olał polecenie dyrektora i nie przyciął gałęzi oraz złotej polskiej jesieni, za to, że wciąż uparcie trwała. Siedziałem w burzy żółtych liści i czułem się jak totalny gówniarz. Jak stąd do nich spadnę, do końca życia nie wyjdę z domu.
Rany, męska część najściślejszej i najwęższej elity w pełnym składzie. Kamil, Majat, Narota i Wirecki - reprezentacja klas pierwszych. Młody Narota z gimnazjum. Jasieńczyk z IIId oraz Warycki, Gertner, Sotacki i Tanas jako the best of klasy czwarte.
- Liczył ktoś ile dni do świąt? - westchnął Jasieńczyk. Gertner spojrzał na niego z politowaniem.
- Całe życie spędzasz na liczeniu, ile dni zostało do czegoś.
- O tak... - Majat walnął się na trawę. - Ty nie wiesz, co to epikureizm Roberto. E Tanas, ty lepiej schowaj te fajki. Nie zapominaj, że jego wysokość organicznie nie znosi tytoniu.
- Kurde, to już nawet zapalić nie można?
- Można. Ale jak jego wysokość poczuje ten twój dym z niższej sfery to możesz źle-skoń-czyć.
Tanas mruknął coś tylko i schował papierosy. Taki dryblas - na oko 120 kilo wagi, a słucha się dzieciaków. Oto co w tym kraju znaczą pieniądze.
- Ty szczęście masz, Wituś, jak jasna cholera. Jego wysokość nawet twego buntu nie zauważył. Ej, wasza wysokość! Czemu wasza wysokość taki dziś w swej łaskawości zamyślony?
- Co? A... tak sobie... Myślę o zmienności fal wszechświata.
- Aaaa.... to głębokie bardzo jest. - nabożnie złożył ręce Majat. - Ale czy wasza wysokość raczy na chwilę zejść na ziemię?
- A co się stało?
- Kamilu najdroższyyyyyy! Na gwałt mi dzisiaj twojej karty do "Boutade" potrzeba...
- To bierz.
- Dzięki.... Łaskawy dziś jak nigdy, no popatrz. - w udanym szoku przyjrzał mu się Majat.
- Aaaha... podobno przywitałeś się dzisiaj z Korzeckim.... - melodyjnie zanucił Wirecki. No nie, proszę... tylko nie rozmawiajcie o mnie...
- Czy ja nie mogę nawet powiedzieć komuś cześć, żeby zaraz nie wiedziała o tym cała szkoła?
- Konkretnie to powiedziałeś "Hej". I mrugnąłeś. - zachichotał Majat. - Sensacja dnia. Cała szkoła o tym huczy.
- Więc taką ustaliliście taryfę. Godzina korepetycji - tydzień popularności. Chyba to hej na tyle starczy, jak sądzisz? - drwił Wirecki nonszalancko opierając się o ścianę domku ogrodnika.
- Zamknij się. Marek jest w porządku.
- Taak, jaaasne. Niech żyją nudni parweniusze.
- Krzysiek, czy ja ci mam kupić aparat słuchowy? - Kamil podszedł powoli do niego i wspiął się lekko na palce. Wirecki był od niego z 10 centymetrów wyższy. Kamil zmrużył lekko oczy i z ledwo dostrzegalną ironią patrzył na twarz Krzyśka. - Powiedziałem, że jest w porządku...
Wirecki starał się wytrzymać jego spojrzenie, ale po krótkiej chwili uciekł wzrokiem gdzieś w bok.
- No tak... jasne...
To się chyba nazywa charyzmatyczny przywódca, względnie dyktator...
- Fajnie jest, wreszcie jakaś odmiana - wyszczerzył się Majat. - Ja muszę go zapytać jak on to zrobił, tak w razie jakbym kiedyś miał popaść w niełaskę...
- Jarek... ty nie ryzykuj...
- No jakżeż bym śmiał, wasza wysokość... - Majat zerwał się i skłonił z komiczną pokorą.
- Z wiekiem coraz bardziej kretyniejesz... - westchnął melancholijnie Kamil. - Ty mi powiedz, czemu ja właściwie z tobą siedzę?
- Z ochotą wasza wysokość. Po waszej wysokości mnie tu przypada najwyższa pozycja majątkowa i towarzyska rodziny, jak też popularność u płci przeciwnej oraz talent sportowy. Jest to kwestia trzymania się razem wobec motłochu, co eksponuje naszą, a zwłaszcza waszej wysokości wyjątkowość.
- Czy moja jak to określasz wyjątkowość, nie byłaby wyraźniejsza na zasadzie kontrastu, na przykład wobec towarzystwa kogoś zupełnie beznadziejnego?
- To dlatego postanowiłeś tak się z Korzeckim "zaprzyjaźnić"? - powiedział nagle Wirecki, przy czym to ostatnie powiedziane było tak ironicznie, że miałem ochotę zejść i palnąć go w głowę. Kamil spojrzał na niego zimno.
- Mówiłeś coś? - spytał kompletnie beznamiętnym tonem. Zapadła taka potworna cisza, że aż poczułem się nieswojo. Kamil uśmiechnął się nieprzyjemnie i odszedł. Za nim poszła cała reszta. Wirecki stał jeszcze chwilę. Przygryzł wargę i nagle z całej siły walnął pięścią w moje drzewo.
- Kurwa! Cholerny dupek! Cholerny, jebany skurwysyn!
Eee...dobra, co jest? To o mnie? O Kamilu? Co tu właściwie jest grane? Nie bardzo wiedziałem, co się takiego stało.
Wirecki odszedł powoli, ale ja siedziałem jeszcze dłuższą chwilę, usiłując zgłębić zaistniałą sytuację. Zasady rządzące tą szkołą są chyba dla mnie za skomplikowane. Jeszcze hista i do domu. Daleko od tego wariactwa. No tak. Akurat. Przecież mam iść do Kamila... Za co...?
Przy okazji dowiedziałem się, że w ogrodzie nie słychać dzwonka i wpadłem do klasy z 10 minut po czasie. Spojrzenie Musiała zadało mi wyraziste pytanie: Znowu zaczynasz?
Moja klasa też patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami. Co jest kurde, nikt się tu nigdy nie spóźnia? Taszycki wykupił koncesję? Do końca lekcji siedziałem jak na szpilkach, czując na sobie 27 spojrzeń. Od razu po dzwonku wyleciałem do szatni. Uciec mi się tradycyjnie nie udało i zaraz opadła mnie grupka nabożnie zapatrzonej we mnie młodzieży. Co do licha...?
- Słyszałeś? - Teresa uśmiechnęła się słodko. - Wirecki stracił przez ciebie pozycję. Jest teraz absolutnym zerem.... Za to ty.... Według oficjalnych rankingów jesteś dokładnie trzeci...
- Że co?
- To co słyszysz... Wirecki ośmielił się powiedzieć coś nie tak na twój temat i przepadł... Nie wiedziałam, że ty taki sprytny jesteś...
- O czym ty w ogóle mówisz? Ja z tym nie mam nic wspólnego.
- No może... Ale jakby nie było wskoczyłeś na puściutkie dotąd miejsce... Zawsze był Majat i długo, długo nic.... A tu proszę... Nowy, z prowincji, bez forsy, bez odpowiednich koligacji... nigdy się nie zdarzyło, żeby ze względu na kogoś sir Taszycki wydał wyrok na członka swojej świty. Nie wiem, jak ci się to udało, ale zaimponowałeś mi, słonko. Szybko uczysz się gry....
- Spadaj. - wyleciałem stamtąd szybko. Wcale mi się to wszystko nie podobało. Nie miałem ochoty włączać się do żadnej gry. Zajmować jakiegoś trzeciego miejsca. Niszczyć czyjegoś życia. Nawet tego prymitywnego palanta.
Wchodząc do domu Kamila byłem już kompletnie wściekły. Kiedy tylko go zobaczyłem od razu krzyknąłem
- Co to ma być do cholery?!
- O co ci chodzi? - spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- O to, że nie podoba mi się ta cała afera z Wireckim. Co ci strzeliło do głowy, żeby robić coś takiego?
- Nie rozumiem cię. Po co go bronisz, bez przerwy się ciebie czepiał.
- Ty też.
Przez chwilę patrzył na mnie nic nie mówiąc.
- Nno tak, ale... Przecież Krzysiek to kompletne zero, interesują go tylko i wyłącznie pieniądze. Do szczęścia wystarcza mu pełny portfel, nierozgarnięta, ale za to pozbawiona zahamowań panienka i butelka wina.
- Tak, masz absolutną rację. Ale dla niego ta pozycyjka w szkole to wszystko, a ty tak po prostu zrzuciłeś go na dno. Ludzie to nie zabawki. A ja zupełnie nie mam ochoty być przyczyną niczyjej klęski, nawet kompletnego zera.
- To nie było tak do końca z twojego powodu... - Kamil zmrużył oczy i spojrzał na mnie drwiąco. - Po prostu nie znoszę, kiedy ktoś mi się sprzeciwia....
- W takim razie lepiej od razu daruj sobie znajomość ze mną, bo ja nie zamierzam ci we wszystkim potakiwać. I nie próbuj ze mną takich sztuczek, jak z twoją świtą. Ja się ciebie nie boję i mam gdzieś, czy jestem blisko czy daleko od tej waszej "elity". Jak dla mnie możemy się w ogóle nie znać.
- Nno co ty... - spojrzał na mnie z wyrzutem. - Przecież ja...
- Posłuchaj. - przerwałem mu. - Albo to jutro odkręcisz albo...
- Albo co? - skrzywił się.
- Wiesz co? Nic. Daruj sobie. Rób, co chcesz. Chcesz być świnią to sobie bądź. Muszę pogratulować przy najbliższej okazji twoim rodzicom. Twoja matka pewnie się bardzo cieszy, że wychowała taki talent do niszczenia ludzkiego życia.
- Moja mama umarła, kiedy miałem 7 lat. - powiedział niepewnie.
- Przepraszam.
- Niby za co. Ty jej nie zabiłeś. Zresztą to było dawno. Możemy w końcu wziąć się do tej matmy?


- No i co? - spojrzałem ze złośliwym uśmiechem w pokrytą ciemnym rumieńcem twarz drobnego, czarnowłosego chłopca, który leżał w moim twardym, pozbawionym choćby materaca łóżku zupełnie nagi, związany i całkowicie bezbronny. W pokoju świeciło się jasne światło, ale w okolicy paliło się też kilka świec. Różne świetlne odcienie migotały na jego smagłej skórze.
- Jak przesadzisz to się zemszczę... - wyszeptał. Zaśmiałem się cicho, zawiązując mu oczy.
- Po dzisiejszym razie już się nie odważysz, ptaszynko. - Pocałowałem go w szyję, a potem powoli zacząłem zsuwać się w dół. Długo pieściłem językiem dół jego brzucha, uda, wewnętrzne strony kolan, pachwiny. Było pewne, że nie przyzna się jak bardzo pragnie mojego dotyku w miejscu starannie przeze mnie omijanym. Słuchałem jego jęków, na twarzy mojego kochanka coraz bardziej ciemniał rumieniec. Wiedziałem, że nie znosi mieć zawiązanych oczu.
- Zdejmij mi to... - szepnął.
- Chwileczkę, czy ja ci się pozwoliłem odzywać? - mocno pocałowałem go tuż poniżej pępka. - Za każde słowo później dostaniesz... Mam dobre serce, więc jęczeć i krzyczeć możesz sobie ile dusza zapragnie. A zapragnie... Ale żadnych słów, bo zaboli....
Wsunąłem język w rozkoszne zagłębienie, powodując dreszcz, który wstrząsnął całym jego ciałem.
- A.... a twoje imię?
Roześmiałem się.
- I tu wychodzi na jaw twoje gadulstwo. Nie jesteś w stanie wytrzymać bez słowa. No, ale ewentualnie mogę się zgodzić. Znając twoje reakcje na bodźce seksualne, musiałbym cię bić przez kilka godzin... Nie to, żebym nie chciał, ale to męczące... W każdym razie trzy uderzenia masz już zapewnione.
Drażniłem go, łaskocząc delikatnie pachwiny. Oddychał niespokojnie. Zabrałem ręce i odsunąłem się od niego. Patrzyłem na piękne, lekko już wilgotne ciało leżącego chłopca.
- Łukasz?
Sprytnie wykorzystuje swoje uprawnienia. Ale jeśli myśli, że mu odpowiem, to się przeliczy. Przygryzł wargę. Na pewno jest na mnie wściekły. Trochę się boi. Nie ma pojęcia, co chcę zrobić. Jest taki rozpalony. Serce tłucze mu się w piersi. Czuję ciepło emanujące z jego skóry. Przydałoby się trochę ostudzić to gorące ciało. Uśmiechnąłem się do siebie. Bezszelestnie zsunąłem się z łóżka i poszedłem do kuchni. Kiedy wróciłem był jeszcze bardziej niespokojny, choć za wszelką cenę starał się to ukryć. Nie był nawet pewien, czy jestem obok, czy wyszedłem, by wrócić, kto wie? Może za kilka godzin? Miewałem naprawdę wredne pomysły.
- Łukasz... - powiedział to tak błagalnym tonem, że znów pokrył się rumieńcem. Nie znosił o nic prosić. Oddychał szybko. Jego ciało wciąż było niesamowicie gorące. Czułem to choć nachyliłem się tylko trochę, jakieś dziesięć centymetrów od niego. Uśmiech znów pojawił się na mojej twarzy.
- Aaaaa! Ty draniu! - krzyknął, kiedy po jego rozpalonej skórze spłynęło kilka kostek lodu. Przygryzł wargę. Następne dwa uderzenia. Długo nie wytrzymał.
- Zimno ci? - spytałem z przekornym zdziwieniem - Nie ma sprawy... Można to zmienić...
Sięgnąłem po palącą się świeczkę. Ja nigdy nie trzymam w pokoju niepotrzebnych rzeczy... Przechyliłem ją lekko. Wrzasnął, kiedy poczuł gorący wosk na brzuchu. Druga kropla, trzecia, czwarta, piąta. Drugą ręką powoli sięgnąłem po nóż. Przytknąłem zimny metal do jego brzucha. Poczułem jak napina mięśnie. Lekko suwałem płazem od jego pępka aż na udo. Odwróciłem nóż i lekko przytknąłem ostrze do jego skóry. Głęboko wciągnął powietrze. Delikatnie nacisnąłem, nie tak, żeby zranić do krwi, na jego ciele pozostała tylko cienka, zaczerwieniona linia, ślad podrażnionego naskórka. Teraz dotknąłem jego piersi szpicem i przebiłem delikatnie skórę. Maleńka, mikroskopijna kropla krwi pozostała, gdy odsunąłem nóż. Wargi mojego kochanka drżały, serce tłukło się jak oszalałe, a związałem go tak, że nie mógł wykonać najdrobniejszego ruchu. Dobrze wiedział, że nigdy nie zrobiłbym mu nic naprawdę złego, ufał mi i tylko dlatego pozwolił mi się związać. Wiedziałem, że nikomu wcześniej na to nie pozwolił. Zresztą ja także nie. Ale mimo wszystko bał się teraz tak bardzo, że naprawdę był na granicy łez.
- Kocham cię... - pocałowałem go delikatnie. - Mój prześliczny chłopiec... Jeśli nie dajesz już rady, mogę przerwać.
Ledwo dostrzegalnie pokręcił głową. Uśmiechnął się. Zazwyczaj to on dominował nade mną, tak w życiu jak i w łóżku. Ale bywały chwile, kiedy wolał, żebym to ja miał przewagę i sam poprowadził go do krainy rozkoszy. Wiedział, że znam do niej bardzo różne ścieżki. Zawsze pozwalał mi wybrać, czy dziś będę delikatny i czuły, czy może wybiorę trochę bardziej karkołomną trasę. Uniósł odrobinę głowę, na tyle, na ile pozwalały mu więzy i przywarł wargami do mojej twarzy, szukał moich ust. Długo pieścił moje wargi, nasze języki szaleńczo plotły się raz w moich, raz w jego ustach.
- Dobrze... Ale pamiętaj, że to była twoja decyzja...
Zsunąłem się między jego nogi. Pozostało jeszcze pewne miejsce, które niczego dziś nie dostało. Delikatnie ująłem jego jądra w dłonie. Pieściłem je powoli, słuchając westchnień mojego chłopca. W miarę jak robiłem to coraz mocniej, jego jęki stawały się głośniejsze. Ściskałem je boleśnie, pocierałem delikatne kulki jedną o drugą, patrząc jak szybkie, krótkie, bolesne skurcze przebiegają po jego napiętym brzuchu. Zacząłem lekko szczypać jego skórę, przycisnąłem do niego zęby, wbiłem je delikatnie, tak, by go nie zranić. I tak przeraźliwie krzyknął. Pstryknąłem palcem w jego jądra. Znów krzyknął. Więc zrobiłem to jeszcze raz. I kilka razy. Aż stracił siły do krzyku.
Znów go zostawiłem. Poszedłem po kilka rzeczy, które miały mi pomóc w dręczeniu mojego spętanego chłopca. Drżał lekko, był bardzo podniecony, co chwilę oblizywał wargi, które teraz lśniły kusząco. Pocałowałem go, ukąsiłem lekko w wargę i spiłem gorące krople krwi. Jęknął. Zsunąłem się na jego szyję, by zostawić na niej wiele drobnych znaków, które miały mu przypominać o tej nocy. Cofnąłem się znów do jego obolałych jąder. Dotknąłem ich bardzo delikatnie, ale i tak jęknął z bólu. A do końca było jeszcze daleko... powoli zacząłem zapinać na jego skórze spinacze, wsłuchując się w jego jęki. Odsunąłem się od niego. Wciąż cicho jęczał. Patrzyłem na jego śliczną, zmęczoną twarz. Oddychał nierówno. Znów wróciłem do jego ust, wypełniłem je językiem zupełnie zduszając jego jęki. Pieściłem językiem jego sutki, przycisnąłem się do niego, zimne, stalowe guziki mojej koszuli wywołały ciche mruknięcie chłopca. Zsunąłem rękę w dół, zacząłem szybko odrywać spinacze. Spiął się pod wpływem przeszywającego bólu.
- Nie... - jęknął. - Łukasz... Przestań... Nie...
- Miałeś być cicho... - miażdżąco zacisnąłem pięść na jego penisie. Krzyknął przeraźliwie. Moje dłonie zadawały mu ból wręcz nie do zniesienia, ale nie miał już odwagi protestować.
- Cicho... Teraz nie wolno ci nawet jęknąć, dopóki ci nie pozwolę...
Przygryzł wargi. Prawdziwe tortury miały się dopiero zacząć i on o tym wiedział. Poruszył się niespokojnie, kiedy poczuł jak zaczynam pokrywać jego jądra, a potem penisa taśmą. Nie śpieszyłem się, słuchałem jego oddechu, z uśmiechem obserwowałem dreszcze przebiegające po jego skórze. Kiedy skończyłem, sięgnąłem po zwilżonego markera i przytknąłem go, do jego małej, ciasnej dziurki. Przełknął ślinę i zaczął szybciej oddychać. Wsunąłem go powoli i obróciłem wolno, trzymając w palcach zatyczkę. Tomek westchnął cicho i przygryzł wargę. Nie lubił tego, był śliczny z tym rumieńcem upokorzenia na twarzy. Jest na mnie zły, ale boi się odezwać. Ma nadzieję, że uda mu się wytrzymać, ale to tylko złudzenie. Poruszyłem kilka razy, mimo woli czuł przyjemność i to jeszcze bardziej go denerwowało. Westchnął i znów przygryzł wargę. Gdybym go teraz rozwiązał, nieźle bym oberwał... Ale przed nami jeszcze kilka długich godzin, które nauczą go pokory. Kiedy skończę nie będzie miał już sił ani ochoty, żeby mi się sprzeciwiać... Przynajmniej do rana...
Delikatnie pocałowałem go w brzuch. Teraz powoli zacząłem odrywać taśmę, spod jego zębów zaczęła spływać krew. Każdy najdrobniejszy mięsień jego ciała był napięty do granic wytrzymałości. Dotkliwy, przejmujący ból był zbyt męczący, by znieść go bez jęku. Z uśmiechem patrzyłem na jego twarz, czekając aż nie zdoła już tłumić w sobie cierpienia. W końcu zaczął jęczeć, najpierw cicho, potem coraz głośniej.
- Nie tak się umawialiśmy.... - odezwałem się ironicznie.
- Wypchaj się! - wykrztusił.
Roześmiałem się.
- Jak tak dalej pójdzie, przez tydzień nie zdołasz usiąść.
Skończyłem odrywać taśmę i zacząłem całować obolałe miejsca. Jęczał cichutko. Zupełnie się poddał, nie miał już sił walczyć ani z własnym ciałem, ani tym bardziej ze mną. Podniosłem się i zbliżyłem do jego ucha.
- Za ile uderzeń mam ci policzyć te jęki, skarbie?
Dyszał ciężko, głaskałem ręką jego brzuch, nagle wymierzyłem mu lekkiego klapsa między nogi. Krzyknął. Zacisnąłem dłoń na jego penisie i mocno poruszałem nią w dół i w górę. Mój chłopiec wpił się we mnie ustami, całował mnie zachłannie. Oderwałem się w końcu od niego. Jego męka nie miała się skończyć tak szybko.
Gorący, topiony wosk spadał małymi kropelkami na jego delikatną skórę. Cierpliwie pokryłem jego skórę na udręczonych kulkach, drobne kropki wosku pokryły jego penisa najpierw jedną, a potem drugą i trzecią warstwą.
Z początku nie mógł powstrzymać krzyku, później jęczał tylko coraz ciszej. Pod wpływem powolnej męczarni zupełnie opadł z sił. Widziałem cierpienie na jego twarzy, cierpienie, ale i jakąś opętańczą rozkosz. Podniecenie promieniujące z napiętego ciała sprawiało, że sam byłem już bliski szaleństwa. Nie przestawałem jednak. Kiedy skończyłem, zacząłem całować jego uda. Trwało to długo, wosk zupełnie zastygł. Przytknąłem do niego zapałkę. Powoli krople zaczęły spadać na łóżko. Ostrożnie i szybko przesuwałem płomień, żeby nie poparzyć mocno skóry.
- No dobrze, ptaszynko. Wracamy do początkowych zasad. I tak już czeka cię niezłe lanie.
Powoli wyciągnąłem z niego pisak. Westchnął, kiedy zbliżyłem się do niego i wsunąłem w niego palce zanurzone w kremie. Podrażniłem go chwilę, drugą ręką rozpinając spodnie. Wdarłem się w niego gwałtownie. Moje ruchy były szybkie, mocne, agresywne. Wsuwałem się do końca i wysuwałem niemal zupełnie. Ustami pieściłem jego szyję.
Mój kochanek jęczał, spazmatycznie chwytał powietrze, bez przerwy powtarzał moje imię. Wsunąłem mu język do ust, całowaliśmy się namiętnie, głęboko. Wchodziłem w niego coraz gwałtowniej, czułem fale rozkoszy przenikające jego drobne, zmęczone ciało. Osiągnęliśmy orgazm niemal jednocześnie i zupełnie wycieńczeni leżeliśmy dłuższą chwilę nic nie mówiąc.
W końcu uniosłem się trochę i rozwiązałem Tomka. Zdjąłem przepaskę z jego oczu. Patrzył na mnie spod na wpół przymkniętych powiek.
- Jesteś kompletny wariat i niewyżyty sadysta, ale i tak cię uwielbiam.
- Żebyś zaraz nie zmienił zdania. 10 słów - 10 razy paskiem. Jęki plus krzyki w zaokrągleniu 20 razy... powiedzmy linijką.
Pocałował mnie delikatnie.
- Co to miało być? Próba przekupstwa? Łapówkarstwo jest nielegalne.
- Nie bądź taki... i tak mnie wszystko boli... Z ciebie jest kawał drania.
- To już jest szczyt. Nie dość, że krnąbrny, to jeszcze bezczelny.
- Jak można być krnąbrnym i nie być bezczelnym?
- Jeszcze jedno słowo i dołożę ci 50 razów, więc nie dyskutuj ze mną tylko się odwracaj.
Westchnął i posłusznie położył się na brzuchu, kładąc ręce nad głową. Zdjąłem pasek i dotknąłem nim jego skóry. Wzdrygnął się lekko. Wziąłem zamach i trzasnąłem w jego nagie pośladki. Jęknął cichutko, zaciskając dłonie na poręczy łóżka. Znów uderzyłem. Ciosy spadały na niego powoli, tak by dokładnie czuł ból powodowany każdym uderzeniem. Oddychał niespokojnie, pojękując lekko.
- Przynieś linijkę... - wymruczałem mu do ucha. Usiadłem na łóżku, opierając się o poręcz. Kiedy Tomek wrócił, na jego twarzy widniał szkarłatny rumieniec. Uśmiechnąłem się. Przyniósł długą, cienką linijkę, tę która cięła najdotkliwiej i zawsze sprawiała mu najwięcej bólu. Byłem pewny, że właśnie tę przyniesie. Spojrzałem na niego drwiąco, kiedy mi ją podawał.
- Niech boli. Lubię sprawiać ci przyjemność. - wyszeptał, patrząc mi w oczy. Uklęknął tyłem do mnie i oparł dłonie na łóżku. Dwadzieścia mocnych uderzeń zostawiło czerwone ślady na jego skórze. Objąłem go lekko i przycisnąłem sobą do łóżka. Czułem, ze wciąż jest podniecony, oddychał ciężko. No cóż... Tego nie planowałem, ale... Delikatnie pocałowałem go w szyję. Mruknął cicho. Wodziłem dłońmi po jego skórze. W końcu liczy się spontaniczność.... Wsunąłem się w niego powoli, czując jak jego mięśnie zaciskają się na mnie.. Poruszałem się wolno bez przerwy całując jego kark i słuchając cichych jęków. Nie miał już sił ani myśleć ani się poruszyć, czułem tylko pulsujący ucisk jego mięśni i ciężki, urywany oddech. Byłem o krok od finału, on też, ale jego ciało nie było już fizycznie zdolne, by przeżyć następny orgazm. Obaj o tym wiedzieliśmy, ale nie umieliśmy się zatrzymać. On zresztą nie miał sił. Wbił w zęby w tkaninę pokrywającą łóżko i jęknął głucho, kiedy kolejne, coraz to silniejsze fale, zaczęły przeszywać jego ciało. Mięśnie nie zdolne już do żadnego wysiłku, do najmniejszej odrobiny napięcia, spięły się jakby pod wpływem prądu, a jego ciało zaczęło wić się pode mną w jakiś szaleńczy, spazmatyczny sposób, wbrew jego siłom, woli, świadomości. Wycieńczone ciało odbierało każdy bodziec o wiele intensywniej niż zazwyczaj, sprawiając, że to co działo się teraz było najgwałtowniejszym orgazmem, jaki kiedykolwiek u niego widziałem. Kiedy skończyłem, sam przez chwilę nie mogłem odzyskać władzy nad swoim ciałem. W końcu uniosłem się i położyłem obok niego oddychając ciężko. Tomek długo starał się dojść do siebie. Przysunął się do mnie z trudem i zupełnie bezsilny przytulił się do mojej piersi.
- No co, maleńki? Zmęczyłeś się?
- Jesteś niesamowity... zupełnie niesamowity... Ale cały ten weekend będziesz się musiał mną zajmować, bo ja absolutnie nie będę zdolny się poruszać.
- Proszę bardzo, moja mała ptaszynko. Należy ci się odpoczynek.
- Powiedz mi... - spojrzał mi w oczy. - Jakim cudem ty to robisz? Kiedy mój poprzedni facet próbował czegoś takiego, sam potrzebował wkrótce pierwszej pomocy. Dlaczego tobie na to pozwalam i jeszcze mało, że pozwalam to w dodatku mi się to podoba?
- Nie mam pojęcia. Za to wiem, że cię kocham.
- Ty jesteś tak niesamowicie odkrywczy, że aż mnie to przeraża. Wiesz ile razy już to słyszałem?
- Mam tego więcej nie mówić?
- A spróbuj przestać, to zobaczysz.



Jakby na sprawę nie patrzeć, czułem się okropnie głupio. Spojrzałem na mamę pochyloną nad jej roślinkami. Miałem tylko ją. Może dlatego byłem taki wyczulony na punkcie matek i dlatego tak huczał mi w głowie ten wyraz " umarła ". Co ja bym zrobił, gdyby... Zresztą... Wielu ludzi traci rodziców. Ja nie mam ojca. Nawet go nie pamiętam. Ale wciąż wydawało mi się, że naprawdę dotknąłem drażliwego tematu. A ja nie znosiłem sprawiać ludziom przykrości. Westchnąłem.
- Co z tobą? - roześmiała się mama. - Ostatnio bez przerwy wzdychasz. Zakochałeś się?
- Jasne... Ja nie mam nic do roboty, tylko się zakochiwać.
- Na miłość zawsze powinien być czas. - uśmiechnęła się lekko.
- Powiedz to moim nauczycielom. Mam statystycznie dwa sprawdziany na tydzień, Musiał każdą wolną chwilę wypełnia mi jakąś robotą, a teraz jeszcze dyrektor dołożył mi dokształcanie kiepskiej matematycznie młodzieży.
- Powinieneś się cieszyć, że możesz komuś pomóc.
- A czy ja się nie cieszę? Przecież widzisz, że cieszę się wręcz szalenie.
- O tak. Z pewnością. Co do profesora Musiała.... Mówił, że były z tobą drobne problemy...
Ekche...drobne? Cały Musiał...
- To nie ja. - mruknąłem. - To ten... Jezu, nie tak łatwo się przyzwyczaić do nowego miejsca...
Dlaczego za nic nie chciałem, żeby dowiedziała się czegoś złego o tym niemożliwym dzieciaku? Aż tak łatwo udało mu się wzbudzić moje współczucie? Jedną gadką o... Przez chwilę znów miał takie strasznie smutne oczy...
- Idę spać. Dobranoc.
- Dobranoc. I postaraj się przyzwyczaić, kochanie. Na pewno nie jest tam aż tak źle.
Może i nie... Pomyślałem zasypiając. Z pewnością tak... Pomyślałem po obudzeniu. Była 5.55. Mama wychodziła właśnie żeby z bladym świtem szukać jakichś roślin-zegarków.
- Nie masz spania? - machnęła ręką w stronę gorącego jeszcze czajnika. - Pa, mój zestresowany synku.
- Pa, moja wyluzowana mamo.
Raczej nie miałem natury skowronka i wiedziałem, że będę dziś kojarzyć za wolno jak na dwie godziny z Anocką. I na szermierki słowne z Teresą. I na zgłębianie zasad tej chorej szkoły. I jak na jakąkolwiek rozmowę z Kamilem. Ale dzisiaj on raczej nie będzie chciał ze mną rozmawiać. Jest na mnie zły. Długo nie pobyłem na tych szczytach. Żeby teraz tylko gorzej nie było... Do szkoły poszedłem okrężną drogą. I ledwo zdążyłem. Równo z dzwonkiem. Wszyscy już byli w klasie. I patrzyli na mnie w jeszcze większym szoku niż wczoraj.
- Maaarek... - zaśpiewała na mój widok Teresa. - Cała szkoła wzdycha do łaskawości twego serca. Za świętego cię tu mają. Tylko patrzeć, a na murach powstaną wierszowane hagiografie, dilerzy będą opylać kątem twoje mleczaki i ścięte niegdyś włosy, a do twej ławki oraz trzeciego okna na lewo od klasy Ic będą zdążały korne pielgrzymki...
- O co ci znowu chodzi? - jęknąłem.
- Ach... więc święta wieść nie jest ci znana, szlachetny? A może jesteś aż tak skromny? Toć nie wiesz, że dziś o godzinie 7.47 - oby pora ta pozostała błogosławiona - najczcigodniejszy Kamil Taszycki raczył w swej łaskawości podejść do wspomnianego okna, przy którym stał ów grzesznik niegodny Wirecki i rozmawiać z nim przez całe minut 6 sekund 24?
- No i? - mruknąłem.
- Dzień dobry, Marek, do ławki, Lisowska, turpizm w poezji XXw. - do klasy energicznie weszła Anocka.
Jakoś nie docierały do mnie słowa Moniki. Mam, co chciałem. Wirecki wrócił do łask. Czyli ja mam spadać. Najwyraźniej książę uznał, że lepszy stary, wypróbowany lizus, niż nowy, stawiający się, nudny parweniusz. No i nic nowego. Więc skąd, do cholery, ten dziwny ucisk w piersi?
Do końca dnia nie wyszedłem już z klasy. Po piątej lekcji usłyszałem głosy Ic wybierającej się już do domu. Wyjrzałem przez okno. Wirecki szedł z pewną siebie miną obok Agi Gertner. Do 7.47 była dla ciebie nieosiągalna jak kamień z księżyca. Miło mi, że tak ci się powodzi. Nie patrzyłem dłużej. Nie miałem ochoty widzieć Kamila.
- Ej! To Ic? Oni mają jeszcze dwie godziny z Piłatem! Nie ma go? Przecież my też z nim mamy dwie ostatnie... - Damianowi zaświeciły się oczy i poleciał rozpytać się po klasach. Wrócił wybitnie zgnębiony - Na nasze lekcje akurat wraca. Żeby go pełne wydanie Szekspira przygniotło!
Uśmiechnąłem się. Jakoś rudowąsego anglisty nie trawiłem. Bez przerwy powtarzał, że "umywa ręce", jeśli chodzi o naszą maturę. Wszystkim tak powtarzał. I dlatego książę Kamil w przypływie dobrego humoru ochrzcił go Piłatem. Zatrważające jak jego słowa wpływają na życie tej szkoły.
Dobra. Przestań już o nim myśleć. Co będzie z tą cholerną matmą? Mam do niego iść? Teraz? W życiu... Boże, byle do domu, muszę cisnąć się do łóżka i zapomnieć o tym wszystkim. Szósta lekcja, siódma, ósma, dziewiąta. Piłat po raz kolejny umywa ręce i wreszcie można iść do domu. Zanim wykrzesałem z siebie dość energii, żeby wsadzić książki do plecaka, nikogo już nie było. Co jest, mecz jakiś dzisiaj? Nie to ja dziś działam za wolno. Westchnąłem dogłębnie i powlokłem się w kierunku schodów.
- Marek...
Obejrzałem się. Na oknie siedział Kamil.
- Co ty tu robisz?
- Czekam na ciebie, nie widać?
- Od piątej lekcji?!
To już moje predyspozycje percepcyjne przekraczało zdecydowanie.
- Myślałem, że może tobie wpadnie do głowy, żeby do mnie przyjść. Ale że ci się nie chciało.
- Niby po co miałbym cię szukać?
- Przecież zrobiłem tak, jak chciałeś. Czego ty jeszcze chcesz? - spojrzał na mnie ze złością.
Jak ja chciałem? O Matko Boska, Jezus Maria, Wszyscy Święci i Święty Boże...
- Może byś się przynajmniej do mnie odezwał... - złość zamieniła się w wyrzut.
- Nie uwielbiam Wireckiego aż tak bardzo, żeby z jego powodu wygłaszać mowy dziękczynne.
Ja z każdym dniem mam coraz durniejsze odpowiedzi.
- Dobra. Wiesz co? - zeskoczył z okna i patrzył na mnie z wściekłością. - Wiesz co? Mam cię dość! Mam cię dość i...
Głos mu się załamał i wbił wzrok w podłogę.
- Myślałem, że...że przestaniesz być na mnie zły... Ale ty... ty po prostu...
- Wcale nie jestem zły. A z ciebie jest kochany dzieciak.













Komentarze
wielkamorda dnia padziernika 17 2011 11:44:14
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

primea^^ (primea@poczta.onet.pl) 18:03 14-08-2004
yey, Sach-chan, ty wiesz, że ty moje bożyszcze jesteś więc co ja mam tu pisać?XD yeyciu, cudo^^ twoje opka zawsze są cudne^^ pri już chyba conajmniej raz w tygodniu musi coś twojego poczytać bo by padłoXD pewnego pięknego dnia też naucze się tak wspaniale pisac, słowo!^^
Una (Brak e-maila) 21:57 14-08-2004
Jestem zdeklarowana fanką Twojej twórczości.
Nie jestem krytykiem literackim więc sie rozwodzić nie bedę, bo mi to nie przystoi smiley Napisze tyle na ile starcza mi kompetencji czyli że twoje opowiadanie jest cudowne, bardzo mi się podoba i przeczytałam je juz kilkakrotnie (podobnie jak i pozostałe). Pozdrawiam i życze natchnienia(bo to juz kolejna aktualka i nie ma dalszych cześci na które czekam z niecierpliwością smiley. Całuski smiley
Akiko Tamashii (Brak e-maila) 12:15 15-08-2004
no i gdzie dalsze czesci???!! T_T Dawac wiecej!!!!!!!!!!! >_< Chce wiecej!!!!!!!!! Chce dalszy ciag!!!!!!!!!!
Mika (Brak e-maila) 16:14 15-08-2004
Jeszcze jeszcze jeszcze jeszcze jeszcze jeszcze jeszcze!!!!!!!!!!!!!!!!! Czy wspominałam ,że przydałby sie ciąg dalszy?
grzybek (Brak e-maila) 19:01 16-08-2004
Co tu dużo mówić. Gdzie kolejne rozdziały masz mów !!!!!!!!!!!!!!!!!
Tanpopo (tanpopo@o2.pl) 11:22 17-08-2004
Dlaczego jeszcze nie ma następnych części?! ja tu sobie chlipie bo nie mogę sobie poczytać tego świetnego opo nie ociągaj sięi napisz szybko pozdrawiam i więcj natchnienia
Yoan (Brak e-maila) 20:55 17-08-2004
Ciąg dalszy proszę ^ ^. Bardzo ciekawe =)
natiss (Brak e-maila) 21:30 17-08-2004
Opcio suuuuuuuuuuuuuuuuuper!!! Chcę więcej!! XD
Rahead (rahead@interia.pl) 22:06 17-08-2004
Kurcze nie chciałabym się powtarzać... Co by tu zrobić... Wcale *mruga jednym okiem* nie chcę *mrug mrug mrug* dalszej części *przerywa msuganie bo jej mięśnie przy powiece poszły*
XDDDD
Twoje najlepsze opo smiley
grzybek (grzybekmen1@op.pl) 19:45 21-08-2004
Jesteś be bo do tej pory nie ma kolejnej częsci na tej stronce. Idę powiedzieć mamie a ona Cie za to skrzyczy.
stokrotka (Brak e-maila) 12:22 23-08-2004
BOSKIE!!!!!!!!!!
Joanna (128812@wp.pl) 10:00 25-08-2004
SSSSSSSSSSUUUUUUUUUUUUUUUUPPPPPPPPPPPPEEEEEEEEEERRRRRRRRRRRRRRRRRRR!Tylko ja chcę WWWWWWWWWIIIIIIIIIĘĘĘĘĘĘCCCCCCCCCCEEEEEEEEJJJJJJJJJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!11
grzybek (Brak e-maila) 21:44 25-08-2004
To jest piękne. Prawie mam łzy w oczach ( a to sie zdarza niezmiernie żadko). Spróbuj to za szybko skończyć to zobaczysz.
Leviathan (Brak e-maila) 23:17 25-08-2004
No nareszcie!!!!! Ale kiedy oni to zrobią? Szybko nastpne części, błagam!!!!!!!!!To jest boskie!!!
(Brak e-maila) 00:12 26-08-2004

Emi (Emi_Yume@interia.pl) 00:17 26-08-2004
Och, nareszcie!!!!!!
Sachmet, Ty wiesz, że ja Cie kocham, już to mówiłam, ale teraz kocham Cię jeszcze bardziej! Wreszcie! Tyle odcinków telenoweli, tyle moich nerwów, i wreszcie się pocałowali! Jeszcze mam łzy w oczach! Buuuuuuuuuu!!!!!!!!!
A teraz z drugiej strony: czemu, do diabła, psujesz wszystko między Łukaszem i Tomkiem? (zaznaczam, że jestem na 22 odcinku) Czy nie może być dobrze tu i tu? Ja jestem idealistka, wiem, ale byłoby fajnie...
I tak Cię kocham, jesteś genialna! I Łukasza też kocham, i Kamila, i Tomka, i Marka też, oczywiście smiley Tak trzymać!
Emi (Emi_Yume@interia.pl) 04:38 26-08-2004
Och, słodkie! Wreszcie skończyłam.
Rozkoszne. Więcej!
B-chan (krolowa.ciemnosci@op.pl) 09:49 26-08-2004
Wiesz, Sachmet, jeśli czyichś opowiadań czxekam z utęsknieniem przy każdej aktualce, to tylko twoich.
Wkurza mnie co prawda brak wyróżnionych akapitow w dialogach i przerw między scem\\nami, może to jest jakiś zabieg artystyczny, nie wiem, ale strasznie się czyta.
mira natural (mira_natural@autograf.pl) 11:31 26-08-2004
wreszcie się doczekałam kolejnych części smiley cudo cudo cudo *-*
Neko (Brak e-maila) 13:12 26-08-2004
G_E_N_I_A_L_N_E_!_!_!_!
Chciem więęęęceeeej!!!!
Total sweet & cute!!!
smiley (Brak e-maila) 10:59 27-08-2004
Brak rozdzielenia dialogów i narracji Łukasza od narracji Marka w 22 odcinku jest skandaliczna i czyta sie fatalnie. Szlag mnie trafiał średnio co drugie zdanie, niech ktoś to poprawi _^_\'
Alexa (Brak e-maila) 15:03 27-08-2004
Wspaniałe. Jesteś geniuszem.
Czekam na kolejne części^^
Sachmet Lakszmi (Brak e-maila) 19:56 27-08-2004
Heh, wypadałoby się chyba ustosunkować do jakże licznych wypowiedzismiley Po pierwsze po raz kolejny uparcie twierdzę, że wy mnie rozpuszczacie - wasza postawa nie robi dobrze mojemu za wysokiemu mniemaniu o sobiesmiley
Ja nie mam pojęcia czemu w XXII części nie ma tu rozdzielonych epizodów i akapitów - w moim Wordzie są^^;;;
Emi jak zwykle na mnie krzyczy, zanim jeszcze ma pewność, że ma za co. Niedobra Emi, Emi be. Ale co tam, miłość ci wszystko wybaczy, nawet więcej niż partiasmiley
Uwaga, przełykam ślinę, zagradzając się przed gradem ciosów - robię przerwę w pisaniu Cwt, z przyczyn ode mnie niezależnych, a mianowicie z powodu problemu merytorycznego, którego rozwiązanie trochę zajmie^^;;;;
Natiss (natiss@tlen.pl) 21:19 27-08-2004
Boooooosssskieeeeeeeeee!!! No po prostu boskie! Wielbię to powiadanie.
Miko (Brak e-maila) 09:14 28-08-2004
wiesz co, chciałam Cię pochwalić za dialogi!! za super napisane dialogi. które wychodzą Ci tak naturalnie i brząmią tak prawdziwie, nie pamiętam, czy czytałam kiedyś jakiś fanfik albo opo z tak fajnie napisanymi dialogami.
Asou (asou@o2.pl) 17:47 29-08-2004
Ja chcę nastęną część to było super!!! Poprostu nie mogę przyjąć do wiadomości, że zrobisz sobie przerwę!!!
Pomyśl co z twoimi biednymi fanami!!!
Emi (Emi_Yume@interia.pl) 02:41 30-08-2004
Kyaa, wspomniała o mnie publicznie! Zaraz urosnę z dumy! ;P Ale czy ja krzyczałam..? Ja się tylko cieszyłam.. Uuueeeeeeee, nie kooooooochaaaa mnieeeeeeee!! ;__;
sintesis (Brak e-maila) 03:05 31-08-2004
to jest boskie, cudowne, smieszne, wzruszajace i takie realistyczne... najelepsze opowiadanie jakie maialm okazje przeczytac... poprostu sie rozplywam... gleboki poklon dla Twej cudnej osobki
Miyako (Brak e-maila) 22:47 31-08-2004
Taaa *wyszczerz białych zębów* daj może dalsze części:];] nie obrażę się:]
świetnie piszesz i wiesz co polubiłam bardzo Kamila i Marka więc *czyści podłogę , kładzie chusteczkę i składa łapki jak do modlitwy* prószę cię naj naj naj...*Miya wali komplementami* o WIĘCEJ WIĘCEJ * głos niewyżytej* i widzisz do czego doprowadziłaś teraz się nie uspokoję i będę sprawdzać aktualizację codziennie * łzy bólu lecą na klawiatur* nieeee bo brat mnie zabije !!*wyciera* no więc rozpatruj moją prośbę i to już!!*niewinny uśmiech*
pozdro
Miyako
grzybek (Brak e-maila) 19:58 02-09-2004
Przybyłem! Nowych części tego super opowiadanka nie zobaczyłem! I się ciężko wkurzyłem!
Chilali (Brak e-maila) 21:51 04-09-2004
Koffam po prostu wszystkie twoje opka, ale to najbardziej. I wiesz co? Kamilek jest przecudowny, Marek - nic, tylko schrupać, ale najbardziej polubiłam... Majata ^_^ Za co? Za charakter. Za takiego kumpla dałabym się zabić. Powiedz mi, Sachmet-sama, jak on właściwie wygląda? Bo chyba nie pisałaś...
Sachmet Lakszmi (Brak e-maila) 10:37 06-09-2004
Majat jest... Majat jest... Majat jest..... wysoki^^.
Reszta kiedyś tam jeszcze zdąży wyjść w praniusmiley
Rahead (Brak e-maila) 09:56 07-09-2004
Taaak!! Majat!!!! *rzuca sie na niego* On jest cudny!
Musi byś wysoki i mieć ładne brązowe włoski XDDD
Ava Ingray (ava_ingray@o2.pl) 18:04 07-09-2004
Zgadzam się absolutnie z Chi i Rahead!!! Majat jest kochanyyy!!! Rahead!!! puść go, ja też kcem!!! *bije Raheadkę po glowie poduszką* ^____^
Zuzaa (Zuzaa22@interia.pl) 14:38 08-09-2004
Przybywam odwiedzić wyższe sfery.. he he he.. Jak czytam Sachmed to czuję się jak margines.. Do jej Prac mogę się przyczepić tylko w jednym miejscu, I chwała jej za to bo jakby było idealnie to bym się chyba powiesiła z rozpaczy lub zakopała w jakimś podmiejskim grajdołku.. Grr.. Tak. Lubię ją czytać. Nawet bardziej niż lubię. Nie lubię tylko tego uczucia niedosytu kiedy opowiadanie się urywa.. I przemożnej chęci oderżnięcia sobie rąk że nie potrafią tak pisać.. No cóż. Wracam na swój margines. Sachmed - dla mnie zawsze będziesz Hrabiną TCD.. ( To mówiłam ja - zwykła pomywaczka smiley )
Zuzaa (Zuzaa22@interia.pl) 14:40 08-09-2004
No włąśnie. Nawet nie potrafię porządnie napisać Twego Pseudo Artystycznego by ręce ni odmówiły mi posłuszeństwa..
Zuzaa (Zuzaa22@interia.pl) 14:42 08-09-2004
Hrabina Zimnego Pożądania..
( Jakaś S/M Domino?? smiley )
grzybek (Brak e-maila) 14:23 09-09-2004
BUUUUUUUUUUUUUUUUUU (ryczy)...chlip...chlip...(uspokoił się) Sachmel jak najszybciej wracaj do pisania.Pamiętaj zawsze z chęcią Ci pomożemy, abyś mogła pisać więcej i więcej tego wspaniałego opowiadania.
Anathae (Brak e-maila) 02:00 10-09-2004
Co mogę powiedzieć. Jak zwykle piękne. I czeam z niecierpliwością na kontynuacje.
Jeden jedyny zgrzyt w 24 cz. (na wszysstkie Twoje opowiadania 8| to się wręcz nie godzi! Wykupiłaś abonament na perfekcję?) - rączki gdześ uciekły \"że teraz Kamil miał wręcz pełne roboty.\"

PS. Jak Ty to robisz - 24 część i wciąż chce się wiedziec co będzie dalej?
mryk (Brak e-maila) 17:53 13-09-2004
jak ja lubie Majata, taki sympatyczny
Pazuzu (Brak e-maila) 23:17 30-09-2004
Genialne. czuję się zdołowana, ale to jest genialne.
manat (Brak e-maila) 18:43 04-10-2004
hmmm...opowiadanko jest spoko, tylko troszkę \"naciąganie\". Jakby autorka postarała się, mogłaby to zmieścić w dwóch-trzech cześciach i byłoby jeszcze lepsze smiley
no cóz, nie ukrywam, że czekam na dalsze dzieje chłopców.
Press (Brak e-maila) 19:23 04-11-2004
24 części i jeszcze nic fizycznego ;] się między nimi nie działo... no, ale to nam nadrabiają Łukasz z Tomkiem smiley
wspaniale piszesz i proooooszę o więcej!!!!!!
Jasmine (Brak e-maila) 15:14 10-11-2004
Super opcio, tylko tyle powiem, chociaz to juz z pewnoscia wiesz, sadzac po ilosci komentarzysmiley)

Hehe, ja bym w zyciu czegos takiego nie napisala, no ale mowi sie trudno- w koncu trzeba byc optymista, no nie?
lollop (Brak e-maila) 20:34 20-11-2004
ja chcę więcej części (liczba mnoga)!!! to jest moje najbardziej ulubione opcio (nie wiem dlaczego, ale tak jest smiley
noriko (noriko16@interia.pl) 14:26 26-11-2004
po raz kolejny udowodniłaś ze jesteś genialna!!!! boże jak ja kofffam twoje fice^^
neiya (Brak e-maila) 11:07 03-12-2004
jedno pytanko: czy to jest skończone? bo mam wielka nadzieje, że nie...
Kagome (Brak e-maila) 17:46 09-12-2004
echh jak długo można czekać na następne części to jest tak cudowne że jeszcze raz będę wsio czytała
niewidzialna (myxoamtosis1@o2.pl) 20:34 15-12-2004
Każdy kolejny dzień bez nastepnej części będzie przybliżał mnie do śmierci. MUSZĘ to przeczytać dalej. Sachmed... proooooszę. Napisz coś
alana (alana@buziaczek.pl) 21:54 23-12-2004
dopiero przy 9 cześci zorientowałam się, że Łukasz to brat Kamila _-_\' rany, jak ja wolno myślę ;P a opo suuuper, po prostu cudo^^ tylko ciężko się zyje bez dalszego ciągu, to może by sie tak pojawił, nio! smiley
Ashura (Brak e-maila) 16:41 21-01-2005
Hmmmmmm....od jak dawna nie czytalam zadnego porzadnego opka?Zdecydowanie od zbyt dlugiego czasu.Ale lepiej pozno niz wcale ,a to opko warte jest czekania.Absolutnie cudne i kofane i naj.Gratuluje talentu.
lollop (lollop@op.pl) 12:04 11-02-2005
teraz to ja się wkurzam!!!!!!! to sie nazywa katowanie czytelników! jak można tak długo nie dodawać dalszych części??? no jak się pytam??? T_T
dobra pomińmy....
to jest moje ulubione opcio, a przeczytałam wszystkie opka z tej stronki i prawie wszystkie z www.yaoi.pl!! to o czymś świadczy, ne?
nulinka (Brak e-maila) 22:15 22-02-2005
grrr...kolejna czesc, prosze *wielkie oczka* ladnie prosze... ja wiem ze Sachmet idzie w twoim podpisie pierwsze ale jest tam jeszcze Lakszmi... szczescie dla duzej czesci z nas to kolejna czesc XDDD
An-Nah (Brak e-maila) 12:29 27-03-2005
No coz, przeczytałam, będę szczera. Opowiadanie (raczje powiasc!) napisane jest bardzo dobrze, styl lekki, bez fajerwerków, ale za to latwy w odbiorze (mnie sie to chyba nigdy nie uda ==). Druzgoczaca dominacja dialogow to moze nie to, co najbardziej lubie (hmmm, czyzbym stala sie snobka?), ale za to jakie sa te dialogi! Niektore teksty to prawdziwe perelki, genialne wrecz!
Niestety, nie przypadla mi do gustu fabula. Znowu wyjdzie na to, ze jestem snobka, ale takie romansidla z zycia skoly, ze tak powiem (nie obraz sie!) \"Beverly Hills wersja yaoi\" to zupelnie nie moje klimaty. Wiem, moglam nie czytac - ale polecono mi wiec doczytalam do konca. Osobiscie uwazam, ze stac Cie na cos wiecej, ale z drugiej strony takie historie tez sa potrzebne i maja swoich fanow... Wracajac do pochwal - naleza Ci sie brawa za... Kota Malgorzaty. Jest genialny i moznaby za jego pomoca wprowadzic do historii odrobine realizmu magicznego (Aua, znowu snobizm An sie odzywa...). Co jeszcze? Ktos wpsomnial Majata. Faktycznie, naprawde swietna postach, chyba najlepsza w historii... Mam nadzieje, ze nie przyjdzie Ci do glowy znajdywanie mu chlopaka ani swatanie go z Ewa... Eh, nie powinnam udzielac Ci rad. To Twoje dzielo i ty wiesz najlepiej jak ma wygladac.
Dżejen (flu@tlen.pl) 21:35 28-03-2005
Mmm... Dobre ;D
Jest trochę błędów i niedociągnięć, ale nie psują właściwie efektu.
Pierwsze części były jakieś takie... no, takie sobie smiley
Ale potem się rozkręciło (historia z mamą Kamila i Łukasza)
Tylko Kamil i Tomek tacy jacyś... za bardzo mangowi są ^^\'
Ale ogólnie - wielkie brawa ;D
Kira (Brak e-maila) 12:42 13-04-2005
Świetne opowiadanie. Masz niesamowity talent...
Kiedy będzie dalsza część? v,v
(Brak e-maila) 08:21 26-04-2005
o jejku! SwEeT OPEK!!! Troche masakrycznie dużo tych rozterek miłosnych ale i tak cudo!!!
Neko (Brak e-maila) 11:34 21-05-2005
Boshe! Kiedy będzie wiecej częsci?! Zaglądam, zaglądam i nic! Buu!!
asjana (Brak e-maila) 23:06 03-06-2005
super swietne super switne po prostu nie moge doczekac sie kolejnej czeci pisz szybko
sintesis (Brak e-maila) 18:25 07-06-2005
czekam czekam i nic... az mi sie lezka w oku kreci gdy czytam po raz 5 twoje opo i nie ma konca... ale poczekam... twarda jestem
Rahead (Brak e-maila) 23:26 13-06-2005
Zgadzam sie z An jesli chodzi o Majata... on jest hetero i oby nim zostal v_v
Jeden z najlepszych twoich bohaterow ^^ uwielbiam jego teksty. zwalają z nóg
Kira (Brak e-maila) 22:32 17-06-2005
Uchhhh! Rządam dalsze częściii T.T...
(Brak e-maila) 12:59 25-07-2005
Chcę dalsze części! Więcej!
(Brak e-maila) 00:23 26-07-2005
Daaaalej!
nefer (neferr@o2.pl) 18:09 17-11-2005
cztałam wszystkie części od początku bardzo mi się spodobały ale niestety od dłuższego czasu czekam cierpliwie na ciąg dalszy. A ponieważ nie zaliczam się do cierpliwych osób żywię wielką nadzieję, że wkrótce podzielisz sie z ludźmi, kyórzy oczekują z niecierpliwością dalszych koleji losów Kamila, Marka, Łukasza, Tomka i innych, kolejną częścią. Chcę jeszcze dodać ze bardzo zazdroszczę ci daru obłaskawiania słowa. Według mnie stanowi on prawdziwy dar boży. Będę czekałasmiley
Hastings (sharpunia@wp.pl) 17:05 21-11-2005
witamsmileywypowiem sie bez polskich znakow bo tu straszne krzaki widze w komentarzachsmiley
Jestem absolutnie zauroczona tym opowiadaniemsmileyStalo sie wrecz moja obsesjasmiley,smileysmiley a do takiego stanu doprowadzila mnie do tej pory tylko tworczosc Telanu. Teraz czytam pozostalesmileysmileysmileyWlasnie skonczylam "Takie sa zasady" i rowniez jestem pod wielkim wrazeniem!I czekam niecierpliwie na dalsze czesci bo chyba dobrze zrozumialam ze bedzie ciag dalszy?Do tego stopnia polubilam bohaterow (tych "pobocznych rowniez)ze az sie boje co bedzie dalej smileysmileysmiley
(wolf-girl@wp.pl) 21:09 19-12-2005
jednym słowem zajebistesmileyjedno z nejlepszych opowiadan jakie tu czytałam
Nenya (Brak e-maila) 11:41 11-02-2006
Dawno nikt nie doprowadził mnie do takiego stanu... Wracam do tego opowiadania chyba trzeci albo czwarty raz i cały czas czytam je z takim samym zainteresowaniemsmiley. Gratulejszynsmiley. Oj, Autorko... Wspaniale Autorka piszesmiley!
Quelle (Brak e-maila) 00:52 04-03-2006
*______*
niemy zachwyt, więcej nie powiem.
ile ja bym dała, żeby tak pisać *-* aż łzy miałam w oczach czasami, choć i uśmiech się przewinął... cudo *__________*
Zjawa (Brak e-maila) 18:56 07-03-2006
Najpiękniejsze opowiadanie świata!!!!!!!!! Jakby tylko były dalsze części byłoby bosko!
Ashura (Brak e-maila) 14:45 12-04-2006
Jakos nie wierzylam, ze jeszcze beda dalsze czesci. Najmocniej przepraszam za moj brak wiary w autora. Dzieki nieskonczone za ta czesc i kolejne, ktore nadejda.
Alistair (malinka_owoce@wp.pl) 23:19 22-04-2006
Cieszę się, że nie zarzucono pisania tego opowiadania. Jest wpaniałe, choć bliżej mi do wątku ze szkoły niż z Torunia^_^
Zachęcam skromnie od pisania i bardzo proszę o dalsze częci tego jakże fascynującego opowiadania^_^
Natcian (Brak e-maila) 17:59 05-07-2006
Nyuuuuuuuuuuu.......... Będzie nowa część przy najbliższej aktualce, prawda?? PRAWDA??
Musca (Brak e-maila) 22:32 25-07-2006
Tak sobie czytam to po raz drugi i trzeci i nagle mnie olĹr50;niĹr18;o - Ewa i Majat!!! O_O Przeciez oni oboje szukajÄr30; pary! Aaa... to jest to...! Kto mysli tak jak ja, Ĺr18;apki w gĂłrÄt82;!^^
...eee... *czyta komentarze poniĹĽej* cholerraaa... An-nah tez wpadĹr18;a na pomysĹr18; ĹĽe Majat i Ewa bÄt82;dÄr30; razem... nie jestem pierwsza T_T
Pozdrawiam, Mucha ^^
luc1000 (Brak e-maila) 19:45 10-08-2006
opko rewelka nie wiem jak wytrzymam do końca 37?? rozdziału i kiedy wszystkie one się pojawią.jedneg jak do tej pory nie mogę zrozumieć(przeczytałam opko tylko 1 raz)cz kot Małgorzaty mówi czy ja mam tylko zwidy?Nie moę się doczekać c.d.!!!
(Brak e-maila) 01:27 05-09-2006
Ubustiam to opcio
sintesis (Brak e-maila) 23:25 23-10-2006
ja tu paznokcie obgryzlam z tesknoty za kolejnymi czesciami... wchodze codziennie z nadzieja, ze uszczesliwisz mnie chociaz jedna mala stronka a tu nic ... szkoda szkoda ale jutro tez sprawdze!
kei (Brak e-maila) 13:15 04-12-2006
podoba mi sie to opowiadanie, nie cierpliwie czekam na ciag dalszy smiley
livien (Brak e-maila) 14:04 09-12-2006
Bardzo ciekawe opowiadanie, czekam na dalsze rozdziały smiley
Pozdrawiam smiley
Nie ważne (Brak e-maila) 09:07 10-12-2006
Już raczej dalszych nie będzie...
Eva (Brak e-maila) 22:30 02-01-2007
Dlaczego ma nie byc dalszych cześci?
Lisiak (Brak e-maila) 23:03 03-01-2007
po tym biuście w 25roz. to mi sie zrobiło tak smutno z tym moim A/B i tak sobie myślę, że boob-job to sobie na pewno zrobię na 21urodzinki...chlip, i na co komu duży biust, hm? Niewygodnie tylko gdy sie biegnie, czy coś..argh
mika (Brak e-maila) 17:07 10-01-2007
hmmm.... tak się zastanawiam... czy ktoś się może orientuje co ile to jest aktualizowane^^ świetne i już nie mogę się doczekać następnych części!!
Andrea (lubiezelkii@wp.pl) 15:44 02-02-2007
Jesteś genialna, Sachmet. Naprawdę nie wiem, w jaki sposób udaje Ci się tworzyć wspaniałe i oryginalne światy, i w dodatku realistyczne. Niesamowite. Dla mnie świat składa się z trzech Bogiń - jedną z nich jest oczywiście Autorka Luxów smiley, Telanu, za tea (seria herbaciana,"hp" na yaoi.pl)oraz Maya, za Underwater Light(tłumaczenie - http://mirriel.ota.pl/forum/viewtopic.php?t=1748&postdays=0&postorder=asc&start=0&sid=ec6e045da60c783e91510eceb9103551 )
Kłaniam się. Jesteście moimi idolkami, całe życie będę dążyć do osiągnięcia Waszej doskonałości !
i proszę, dokończ Tenebrisa
Omega1 (barbara.omega99@wp.pl) 14:17 13-03-2007
Podoba mi się ta podwójna narracja (narracja jest jednym z najciekawszych dla mnie elementów w tekstach). A Ty bardzo dobrze nad nią panujesz.
Neko (Brak e-maila) 12:18 31-03-2007
Kiedy będą następne rozdziały??????
dea oriantin (eldusador@hotmail.com) 00:40 02-04-2007
(z okazji krzakow olewam polska czcionke. niech zyje internet!)

z lekkim niezrozumieniem przyjelam fakt, ze po wklepaniu numerka "26" w odpowiednim miejscu na pasku adresu pojawil sie napis "nie ma takiej strony"... a komentarze sugeruja, ze czesci dalszych nie bedzie, choc wytlumaczenia nie ma. aj, stresuje mnie to... a co z tym problemem merytorycznym? aj, aj...

na poczatku to to jest bardzo naiwne, i taki ma jezyk jakby nie do konca wyksztalcony... w trakcie się poprawia. ostatnie rozdziały obfituja w perelki. smiley (ale nie wiem, skad ta zmiana, boc chyba pisalas to wszystko wlasciwie w tym samym czasie, wnioskujac z komentarzy.) na poczatku pomysl z odjechana w kosmos prywatna szkoła stoliczna troche mnie zrazil (sama nigdy nie chodzilam do szkoly panstwowej, a z taka atmosfera nie spotkalam sie nigdzie - to jest diabolizowanie biednych szkol prywatnych xD), ale potem sie przyzwyczailam. niezbyt to co prawda pasuje do realiow polskich, na ile je znam ( ... ), ale pasuje do realiow opowiadania.
ciekawa jest tez ta podstawowa konstrukcja... rozplatywanie sekretow rozkawalkowanej rodziny w scenerii yaoi. bo to przeciez o to chodzi, zrozumiec, o co tam poszlo... a przynajmniej ja mam takie silne wrazenie. znamy juz historie obu braci (wiemy, ze sa bracmi!), troche o matce... zostal tylko ojciec do rozgryzienia. chcialabym sie czegos o nim dowiedziec.
co do ulubionych postaci (jakie to teraz trywialne, po tym moim -ha-ha- wybuchu intelektualizmu xDDD khe, pozuje na snoba

a zeby zakonczyc komentarz klamra - bede teraz obgryzac paznokcie w oczekiwaniu na dalsze czesci, wiec napisz cos nowego, albo napisz na podany adres z informacja "opowiadanie umarlo, niech spoczywa w pokoju". obiecuje, ze nie bede krzyczec. ^_^

pozdrawiam, weny i czasu zycze (w bardzo duzych ilosciach. posypanych checia smiley).

PS: przepraszam za gadatliwosc. xDDD (przekleilam komentarz do notatnika i sie przerazilam. xDDD)
sintesis (Brak e-maila) 03:08 14-04-2007
jak to dalszych czesci nie bedzie??? przeciez to jest znecanie sie nad czytelnikiem... przeciez ja spac nie moge i tylko mysle jak to sie moze skonczyc.. czy wladca mrozu w koncu stopnieje i ten humor... te genialne dialogi przy ktorych pekam ze smiechu i uwielbienia...i tego juz nie bedzie??? no sie chyba pochlipam zaraz z rozpaczy
Wadera88 (Wadera88@tlen.pl) 01:10 01-05-2007
Zapewne dużo ludzi Ci słodzi, że piszesz fenomenalnie i niemiłosiernie popędza do pisania jeszcze większych nakładów Twych jakże wspaniałych "wypocin". Ja nie będę innasmiley Najpierw czytałam "Takie są zasady" i przyznam cicho (jesteś autorką wiec mogę), że wydrukowany egzemplarz leży w specjalnej teczce zajmując chwalebne miejsce w mym sercu.. Krótko mówiąc opowiadanko to stało się moja ukochana lekturką... A teraz gdy przeczytałam "Czemu właśnie ty?" po prostu nie mogę pogodzić się z niezbitym faktem, że części dalszych jeszcze nie ma!smiley Wiem, że to może być nużące takie ciągłe prośby, ale ja potrzebuję tego opowiadania! Nie wiem czy to stanowi dostateczny argument, ale jakbym była jeszcze mało wiarygodna to dodam, że bohaterowie śnią mi się po nocach!(heh...to lekka przesada...raptem raz czy dwa...smiley)Moi rodzice się nawet dziwią co w tym takiego zajmującego bo siedzę całymi dniami z nosem przy monitorzesmiley To tyle jeśli chodzi o list motywacyjnysmiley Myśl przewodnia to: chcę więcej!!! Acha...i wybacz moją, że tak powiem, obszerną wypowiedĽ a raczej błaganie[;-)]ale, no cóż..hmm... ja chyba tak mam od urodzeniasmiley I nie śmiej się ze mnie tylko weĽ się do roboty!!;p pozdrawiam gorąco pasmiley
Mey (Brak e-maila) 13:36 20-05-2007
ja tu czekam i czekam i czekam na dalszą część.... wszyscy tak ładnie proszą smiley
marisa (marisa666@wp.pl) 20:21 23-06-2007
Skoro ma być 37 rozdzałów to bardzo się cieszę, ale kiedy bedzie następny? Ja tu usycham niewiedząc co dalej...zlituj się i daj następną część.
marisa (marisa666@wp.pl) 20:22 23-06-2007
Skoro ma być 37 rozdzałów to bardzo się cieszę, ale kiedy bedzie następny? Ja tu usycham niewiedząc co dalej...zlituj się i daj następną część.
invidi (invidi@o2.pl) 15:56 27-06-2007
Oj. Koleżanka poleciła mi to opowiadanie i... Zaraz kogoś zabiję. Ma być 37 rozdialów, a na razie jest tylko 25 TT A ja chcę jeszcze. Bardzo chcę. I ślicznie proszę o następny rozdział. I tu się pytanie pojawia- skoro wiesz już dokładnie, ile ich będzie, to masz może napisane? Proszę, powiedz, że tak. I wiedz, że masz ogromnego plusa. Widziałam w całości dość sporo brakujących przecinków, czy, o wiele rzadziej, błędów, ale treść jest tak dobra, że o tym zapomniałam XD Tylko pytanie- dlaczego dajesz tak wiele kropek? Czy to nie miały być trzy? W każdym bądź razie z niecierpliwością (wielką) czekam na kolejną część.
marisa (marisa666@wp.pl) 15:31 07-07-2007
Z potwornym bolem serca musze pogodzic sie z faktem ze nastepnych czesci raczej nie bedzie. Choc wciaz mam nikla nadzieje to po 4 miesiacach czekania...
marta (Brak e-maila) 09:51 26-07-2007
To opowiadanie jest po prostu genialne. Nie przypominam sobie, abym czytała lepsze. Jest inteligentne, romantyczne i tak fantastycznie opowiada o życiu, o chwilach dobrych i tych złych. Nie mogę się już doczekać kolejnych rozdziałów. Życzę więcej niesamowitych pomysłów. Serdecznie pozdrawiam
Mosa (Brak e-maila) 22:27 26-07-2007
To jest jedno z takich naprawde wartościowych opowiadań które bardzo mi się podobaja szczególnie ze wzgledów które wymieniła moja poprzedniczka. Z niecierpliwością czekam na następne części. Pozdrowienia i weny twórczej życze.
Anathae (anathae@o2.pl) 14:27 01-08-2007
Tak tylko cichutko przypominam, ze tu jeszcze ktos teskni za Chlopcami i za Majatem
marisa (Brak e-maila) 01:55 09-08-2007
Ja chcę przypomnieć że tu się niektórzy głośno dopominają o dalsze części!! Obiecane było 37smiley
Lotta (Brak e-maila) 03:06 25-08-2007
Ameryki nie odkryję pisząc - genialne.
Tylko dlaczego nie ma kontynuacji?!
Diana (Brak e-maila) 02:46 27-08-2007
Nie no... Ile jeszcze mam(y) czekać na następne rozdziały???
Ja chyba oszaleję z tęsknoty!!!
... (Brak e-maila) 04:48 29-08-2007
Albo olała, albo w ogóle nie ma na nic czasu... Jestem za pierwszym
endi (Brak e-maila) 18:13 03-09-2007
Oj Sachmet, Sachmet. Nieładnie...Nie wystarczyly Ci trzy lata?
Molestujesz nasz psychicznie! Co my, Avae ?!
invidi (invidi@o2.pl) 21:22 24-09-2007
'robię przerwę w pisaniu Cwt, z przyczyn ode mnie niezależnych, a mianowicie z powodu problemu merytorycznego, którego rozwiązanie trochę zajmie^^;;;;'

Rozumiem, ale czy tyle czasu nie wystarczy? TT Jesteś sadystką- zakochałam się na zabój w tym opowiadaniu, a części następnej, jak nie było, tak nie ma...
behemot (Brak e-maila) 18:33 08-10-2007
taa... napisałam komentarz i zjadło mi go. Super. Więc, jeszcze raz, w skrócie" tekst bardzo mi się podoba, mimo błędów, gdzieniegdzie kulejącej strony technicznej, pewnej naiwności i kobiecych, i romantycznych facetów. Chciałbym wierzyć, że opowiadanie zostanie ukończone^^ I byłabym bardzo wdzięcna, gdyby ktoś powiedział cos na temat kontynuacji, albo i nie, opowiadania, bo właściwie nie wiadomo, co będzie ciąg dalszy, czy autorka to rzuciła, czy autorka w ogóle zyje i ma się dobrze. Pozdrawiam, gratuluję, ściskam, przesyłam pozytywną energie, wena życzę i co tam chcesz, ale pisz, kobieto, pisz!


Magda (Brak e-maila) 00:44 23-12-2007
I po opowiadaniu. Ona już raczej o tym zapomniała i żyje sobie gdzieś nieświadoma, że wiele osób czeka na kontynuację, której nie będzie.
asjana (Brak e-maila) 02:38 02-06-2008
dokładnie chyba już nie pamięta ze coś takiego pisała ale może kiedyś sobie o tym przypomni
Yoru (Brak e-maila) 15:51 20-10-2008
Jeezuu *________* toż to boskie jest! xD Nei no, serio, najlepsze opowiadanie jakie czytałam... więęceej! xD
m (Brak e-maila) 21:07 08-04-2009
Witam serdecznie!

Chyba ze cztery (!) lata nie zaglądałam na tę stronę, ale dziś, właśnie przed chwilą, przypomniało mi się, ze było tam takie opowiadanie, które straszliwie mi się podobało... Odnalazłam "Czemu właśnie ty" i zamarłam... Miało być 37 rozdziałów, a jest 25, które przeczytałam wieki temu... Co prawda w fandomie yaoi itp. już od dawna nie siedzę, bo mi się to znudziło, zbrzydlo, wyrosłam i co tam jeszcze, ale te Twoje opowiadanie jest jedynym, które STRASZNIE chciałabym przeczytać do końca...! Napradę. Jestem ciekawa, czy definitywnie je porzuciłaś (na to wygląda...), czy moze je dokończyłaś, ale nie publikowałaś tutaj, tylko gdzie indziej? A może wcale? Jeśli tak, to... można Cię uprosić o mozliwość przeczytnia??? Cholerka, napadło mnie dzisiaj i odczuwam niemal rozpacz, że nie zostało dokończone...

Pozdrawiam gorąco
z wyrazami szacunku
Mała (Brak e-maila) 13:06 28-04-2009
Czy ona zyje? Bo ja już zwątpiła, że kiedykolwiek zobacze koniec tego opowiadania smiley
Belwer (Brak e-maila) 22:17 25-07-2009
shit smiley mialo byc 37 ! Ma ktos dostep do reszty ?
inari (smoczek_91@interia.pl) 22:31 09-09-2009
Sachmet-sama!! Proszę, proszę, proszę, proszę, daj następne rozdziały!! Usycham z tęsknoty!! Mój Kamilek... smiley
sintesis (Brak e-maila) 13:30 25-11-2009
porzuciła nas... moi kochani zna ktos moze adres to wpadniemy zeby jej o nas przypomniec i przymusimy do pisaniasmiley
Kasia (Kasiula14141@interia.pl) 00:56 08-12-2009
Ahhh... jak to rozkosznie jest poznawać i zagłębiać się w tak uroczą powieść o Kamilu i Marku.. ^ ^ Nie potrafię już nawet określić precyzyjnie (jak to przystało na mat-fiz)ile razy przerywałam czytanie aby dać upust moim emocjom smiley Mam nadzieję, że nie tylko ja jestem na tyle emocjonalną osobą, by piszczeć i zakrywać twarz rękoma co 15 minut przy każdym z gorętszych momentów smiley Pięknie, pięknie ! Życzę Ci z całego serduszka, abyś dalej pisała coraz to lepsze powieści, a gwarantuje Ci ze będę Twoją dozgonną fanką ^ ^ Pozdrawiam.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum