The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 25 2024 17:29:22   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Adventures of sweetboy in fashion 6
Dedykacja jest dla Ciebie, kochanie, dzięki Tobie udało mi się to tak ładnie potoczyć i jak dobrze pójdzie to nie wyjdzie mi z tego nudny tasiemiec tylko w miarę zgrabna komedyjka miłosna^^(hm, i tak za bardzo to przesłodziłamXD) A o to chodzi^^ No a poza tym, to ta część miała być zupełnie innaXD. Ach, jeszcze jedno, kocham Cię, wiesz?

(tak, prim wie, że wszystko ma na odwrót, ale ja wstępy i podpis zawsze daję na początku, trza się wam przyzwyczaić i kropkaXD)

primea

***
-Njam, njam, njam....
Ten dzień zapowiada się bardzo ciekawie. Wczoraj złaziłem z Toshim całe miasto i nie udało mi się znaleźć nic fajnego. To jest zła nowina dzieńdobrowa. Ale za to dzisiaj będę miał po pracy tylko trzy godziny na przygotowanie się, więc głęboko wierzę, iż uniknę dylematu 'w co się ubrać'. Po prostu nie będę miał na to czasu. To akurat dobra nowina. Wobec tego pozostaje mi jedynie zjeść to śniadanie i jechać do pracy. Bo ta słodka blondi już wychodzi. Jeszcze do mnie pomachała i jakieś 'papa' krzyknęła nawet. Miło z jej strony, niektórzy zwiewali bez słowa. Ja wprawdzie tylko odmachałem bo byłem zajęty piciem mleczka z kartonu i nie mogłem odpowiedzieć. Ale liczą się chęci. Hm, która to już? Dwadzieścia po siódmej? A, fajnie. Chwila....to znaczy, że od dwóch minut Toshi powinien tu być a ja nawet się nie ubrałem i ciągle latam w... w czym ja w ogóle jestem? Myślmy logicznie. Skoro zwlokłem się z łóżka na golasa i zszedłem tu na golasa to.... cholera....spodnie, spodnie, jakiekolwiek! Królestwo za spodnie!!
-MAM!! ZNALAZŁEM!!
Tadam!! Nie wiem wprawdzie skąd się tu wzięły, ale na krześle leżą moje czarno-granatowe bokserki. Jest to fakt o tyle dziwny, że noszę je niesamowicie rzadko i raczej nie rozrzucam gdzie popadnie. A te są jeszcze dość obcisłe... zaczynają się nisko a kończą niewiele niżej....super, równie dobrze mogę się papierem toaletowym przewiązać, na jedno wyjdzie... Trudno, kij z tym, muszę je błyskawicznie założyć i jak najszybciej pędzić się ubrać.
-No, gotowe...
Pierwsza częśc planu za mną, teraz tylko...
-Cześć, Mitsu-kun.
Toshi.... by to... i tak dobrze, że dzisiaj wybitnie się spóźnił, bo miałbym dopiero przejścia. Ja, pijący sobie w najlepsze mleczko, stojąc nago i Toshi w drzwiach....ekstra. Dobrze, że jakimś cudem były tutaj te bokserki.
-Siemanko, ja jeszcze skoczę się ubrać, oki?
I czego tak się, cholero jedna, rumienisz, co? Żeby nie było wątpliwosci, mówię do siebie. Rany, do czego to doszło....
-Ja... jasne, pośpiesz się.
Hju, pędzę do windy światłowodem, nim całkiem dojrzeję. Bo teraz to jestem li tylko wybitnie szybko dojrzałą truskawką. Jakaś mutacja czy coś? A mniejsza z tym, hm... dobra, co ja mam włożyć... pierwsze z brzegu dżinsy...
-Czarne biodrówki? Dopasowane...? A, mogą być.
...dalej...koszulka moro na szelkach i włosy w kitkę na karku. No, mogę schodzić. Chyba coraz bardziej doceniam tę windę... Ale miałem fuksa, że Toshi się dzisiaj spóźnił... nie wiem, co go zatrzymało ale gotów jestem oddawać temu cześć w każdej chwili. O, jestem na dole? Super. To skoro Toshi zaparzył kawę (wiem, bo widzę, co jest na stole), jeszcze się napiję.
-Ne, Mitsu-kun?
-Mmm?
-Jak się nazywała ta blondynka, co stąd przed chwilą wychodziła?
-Mmm...? A czemu pytasz...?
No nie, to już przegięcie... wczoraj mówił, że interesuje go jakiś 'śliczny*niechgoszlagtrafi*chłopak', a dziś już blondi? To może ja oszczędzę sobie cierpień i się zabiję od razu...?
-Minąłem się z nią przy bramie...
Hip hip hurra! Zdrowie blondynek! To ona zatrzymała Toshiego! Hip hip hura na jej cześć!!
-...i mówiła, żebym się pośpieszył, to też będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, jak to ujęła.
-TFUUUUUU!!!
AAAAAA!!!!! O mały włos a bym się i oblał i udławił tą kawą! Kurczę no...ale to była przesada! Co ja jestem, seks-maszyna, że mnie reklamuje w ten sposób pierwszej spotkanej osobie? Pal licho, gdyby to był ktoś inny, ktokolwiek, ale czemuż, ach czemuż akurat TOSHI ?! Jakieś fatum, czy co??! Przecież on NA PEWNO załapał, o co biega... cholercia, co ja mam teraz zrobić? Udawać, że to ja nic nie rozumiem? Aaaaa.....świat jest straszny... no i jeszcze wszystko wyplułem na kogo? Oczywiście, na Toshiego, żeby było weselej... I wcale się nie dziwię, że on właśnie ściąga bluzkę... nic a nic... I wcale się NIE rumienię... I on tego wcale nie zauważył... Bo przecież się NIE rumienię....nie rumienię...nie rumienię...autosugestia... nie rumienię... nic a nic...
-Ekhem... Po pierwsze Mitsu: co takiego powiedziałem, że aż tak cię ścięło? Po drugie: jak więc jej było na imię, i po trzecie: w co ja niby mam się teraz ubrać, co?
Ale się wpakowałem...
-E... jak dla mnie to możesz tak zostać...
Kiedy ja się nauczyłem tak słodko uśmiechać bez rumieńca? Hm, nigdy? Tak, to by tłumaczyło to dziwne gorąco na policzkach...
-Cieszę się, że ci się tak bardzo podobam, Mit-chan, jednak teraz musimy jechać do pracy i wolałbym być ubrany.
Hm, to był sarkazm, czy on faktycznie się cieszy? I zaraz, zaraz, jak on mnie nazwał...?
-E?
-Chyba są u ciebie jeszcze moje dwie koszule, nie?
Jakim cudem on zachowuje taki spokój w takiej sytuacji?! A faktycznie, to nie przy nim stoi obiekt jego marzeń w samych bojówkach. Jasnych. Luźnych. Więc nic dziwnego, że to nie on, tylko ja zbieram całą moją zimną krew do twarzy, żeby ją nieco ostudzić...Uf, dobra, trzeba się przeciez odezwać, będzie dobrze, będzie dobrze...
-A, tak... racja. Wyprane, świeżutkie i pachnące, chodź, to ci dam.
-Ok.
Uf, a robiło się niebezpiecznie. Niebezpiecznie? Czemu ja myślę 'niebezpiecznie'...? Ech, chyba powinienem się bardziej wysypiać... No, jesteśmy na górze, gdzie ja posiałem te... a, są w mojej sypialni. No tak, wczoraj po tych nieszczęsnych zakupach siedziałem tutaj (a Naoko jak zwykle nawet nie zadzwonił, że nie wróci na noc...), na łóżku, i jak głupi tuliłem się do koszuli Toshiego. Ja się uwsteczniam... myślałem, że to tylko przelotna fascynacja, zauroczenie, że już mi przeszło i wszystko będzie w porządku... akurat... co chwilę łapię się na myślach o Toshim i raczej nie w stylu 'fajny ma ten samochód' a 'ale dzisiaj śliczny!'.... i jeszcze wczoraj ten mi nagle mówi, że kręci go jakiś *niechgoszlagtrafi*chłopak... i oczywiście, ja, skończony kretyn, się z tej głupiej zazdrości, i sam nie wiem czego jeszcze, wypłakiwałem do jego ciuchów... no a potem zadzwoniła ta młoda i chciałem jakoś zapomnieć, przynajmniej na chwilę... Z tym wypraniem to też pic na wodę... za bardzo chcę mieć przy sobie przynajmniej ten zapach... och, od kiedy ja się zrobiłem taki romantyczny, melancholijny i sentymentalny...? Rzeczywiście źle ze mną...
-Mitsu-kun? Możesz już puscić przynajmniej jedną koszulę.
-Co?
-No, stoisz tak i się w nie patrzysz, a ja chcę się ubrać, bo mamy mało czasu. No i zostały ci jeszcze dwa pytania.
-Heh, racja.
Mój wyszczerz znowu mnie ratuje. Co ja bym bez niego zrobił?
-Więc?
-Co 'więc'?
-Czemu wyplułeś tą kawę.
-Bo...teges.... w szoku byłem.
Tya, 'głupi wyszczerz' jest równie przydatny.
-Ach, w szoku?
-E... no tak...
Już nigdy sobie nie zaufam. Teraz mnie własna krew zdradza i płynie wprost na policzki... cholera...
-Ok, kiedy indziej to skończymy...
I Toshi naturalnie musiał tą czerwień zauważyć, a co, nie ma cudów...
-Chodźmy już do samochodu, a po drodze wyjawisz mi imię tej blondyny, odpowiada?
-Ta...jasne...
Już, bo się uda... znaczy: owszem, doszliśmy już do samochodu, nawet właśnie jedziemy, ale ni słówka jednego nie mruknąłem jeszcze.
-Hej, co ci? Straciłeś mowę?
-Nie, ja po prostu nie mówię ci jej imienia.
Oh, nie potrafię się czasem powstrzymać, żeby nie sprecyzować takich głupich zachowań niejakiego Mitsumine... znaczy się, mnie...
-Czemu?
-Bo go nie pamiętam.
W zasadzie to mój 'rozbrajający wyszczerz' jest jeszcze bardzej pomocny.
-To jak ty się z nią porozumiewałeś?!
-No, w sumie to my od razu poszliśmy do łóżka, a gdy robiłem to i owo to tylko per 'złociutka' się odzywałem. Wiesz... to ona miała możliwość odzywania się, a nie ja...
A nie mówiłem, że mnie własna krew zdradza? Aż czuję, jak się rumienię. Lekko, bo lekko, ale jednak...Który to już raz dzisiaj...? A przecież jeszcze nawet ósmej nie ma.
-Ty aby na pewno trochę nie przeginasz? Ile nocy w tym miesiącu spędziłeś sam?
-Em....trzy? Chyba trzy. A co?
-Dzisiaj 15-ty.
-No i?
-Masz dwa wyjścia: albo jesteś uzależniony od seksu z kim popadnie, albo, że ładnie się wyrażę, puszczalski jak cholera.
Czy to było warknięcie? Toshi i warknięcie? Czy ja dobrze słyszę?
-Nie jestem uzależniony!!!
-Zatem puszczalski. Super.
-Ale Toshi! To nie tak, że...!
-Dzisiaj masz sesję dla 'Playgirl", oczywiście pozujesz nago, nie, nie ja to wymyślam, więc się nie odzywaj nawet, zresztą dla ciebie to chyba żaden problem. Ale jeśli jakimś cudem chcesz im odmówić, to możesz zająć się zdjęciami do nowego photobook'a. Wszystkie papiery i wykazy każę ci przynieść do biura.
-Ale tam są wciąż te wszystkie walentynki! I zgodziłeś się wczoraj, żebym jeszcze ten jeden dzień siedział u ciebie...
Po raz pierwszy mówię takim łamiącym się głosem do Toshiego, nie będąc na kacu... O co w tym wszystkim chodzi... Toshi, dlaczego nagle wydajesz się być taki zimny...? Co się dzieje... już nic nie rozumiem...
-Skoro już musisz, ale zachowuj się jakby cię nie było.
-...Tak.
Mam wrażenie, że coś jest nie tak, jak powinno z Toshim. Zupełnie nie rozumiem, czemu nagle się obraził... A może to ja coś źle zrobiłem? Ale co... och, niech mi ktoś to wytłumaczy!
***
-Mitsu! Nie ruszaj się!!
-Hę?
Co Marthowi do łba strzeliło, że każe mi się nie ruszać? Co jest, jakiś atak terrorystów albo moich fanek? No ludzie, litości, przeciez ja dopiero przyjechałem, ledwo co zdążyłem wejść na schody do firmy...
-Stój tam i ani drgnij! Już do ciebie pędzimy! Jean, słonko, dawaj aparat!
-Się robi, Mar-chan!
Mar-chan...? Oooooo...... chyba wczorajszy wieczór mieli bardzo ciekawy....
-Ne, chłopaki, jak chcecie się ze mną przywitać, to mówcie od razu, a nie jakieś 'stać', ok?
-Oj, Mitsu, Mitsu... My po prostu wykonujemy swoją pracę. Usiądź na tym murku, ok?
-Co?
-Och, jakś ty czasem niedomyślny... Marth, wyjaśnij mu.
-Mitsu, wyglądasz teraz absolutnie śliczniutko! Więc my to wykorzystamy i zrobimy ci od razu parę fotek do phtobook'a, jasne?
-E....aha?
Cóż, fajnie...
-Wiesz co, Toshi? Ja cię podziwiam.
-Taa?
O, Toshi się odezwał... ale nie do mnie, więc nie ma się co cieszyć. Kurczę.
-Przywozisz Mitsu w samochodzie z przyciemnianymi szybami, ja bym nie wytrzymał, mając codziennie obok takie ucieleśnienie piękna i erotyzmu.
-Marth, skarbie, czy ty sugerujesz, że mógłbyś mnie zdradzić?
Oho, Jean się wkurzył...
-Jean, ty też byś się rzucił na Mitsu, gdybyś miał tyle okazji co Toshi, nawet sie nie wypieraj, bo wiem. Ale cóż, musimy się pogodzić z myślą, że to jedynie on ma takie szczęście... ech...
-Marth? Czy ty sugerujesz, że pomimo związku z Jeanem, na mnie lecisz?
-Tak, ale Jean też, więc jestem usprawiedliwiony.
Cholera.... jeszcze mi tego do szczęścia brakuje... Wszyscy OPRÓCZ Toshiego na mnie lecą... a ja chcę właśnie Toshiego!! E....zaraz...nie no, nawet własne myśli mnie szokują.... boję się sam siebie i jeszcze trochę...
-A skoro o tym mowa, Mitsu, co powiesz na seks we trójkę? No, Toshi też może się przyłączyć, bo też łądniutki, i by w czwórkę było, hm?
-Ja wypadam. Nara, idę do biura.
I Toshi poszedł. Fajnie, teraz to dopiero będę miał piękny dzień... a przeciez wieczorem mamy iść na koncert...
-Mitsu? Co się stało Toshiemu?
-Eh?
-Strasznie dzisiaj ponury, to nie w jego stylu.
I co mam mu powiedzieć, co? Lepiej zmienię temat i spróbuję potem pogadać jeszcze z Toshim...
-To.... sam chciałbym wiedzieć, Marth...Wiesz, może chodźmy do środka i zajmijmy się sesją? Np kawałek w bibliotece?
-Dobra, tylko jedno pytanie.
-No?
-Toshi i ty naprawdę nigdy...?
-My naprawdę nigdy co?
-Rany, czy w łóżku nie byliście razem?
Khe....
teges................
....................................
-Nigdy sie nawet nie całowaliśmy, zadowolony?
-ŻARTUJESZ?!
-Nie.
-Ale on ma nerwy... Nikt by nie wytrzymał tylu lat przebywania z tobą w takim celibacie... on jakiś ufok jest?
-Nie wiem, ale mówił, że ma na oku jakiegoś 'ślicznego chłopaka'.
I niech go szlag trafi, byle mocno...
-A to ciekawe...
-Marth, Mitsu, moglibyście już tu łaskawie przyjść? Trzeba zacząć zdjęcia.
-Już idziemy, słonko!
Hm....ten dzień z pewnością już jest ciekawy. I czuję, że będzie długi. Za długi...
***
A jakże, tego się spodziewałem. Toshi unika mnie jak ognia, Marth i Jean bez przerwy robią mi zdjęcia, bo, jak twierdzą, jestem zbyt zajęty jakimiś myślami, żeby patrzeć w obiektyw przez cały czas....tya, co za szczerość... Dobrze, że jeszcze tylko dwie godziny i mogę wracać do domu. Ustalone już wszystko, Toshi, jak twierdzi Marth, zgodził się prowadzić, więc tym się też nie ma co martwić. Naoko i Yunma łaskawie olali wszystkich i nawet nie wpadli do pracy....Za co ja płacę temu młodemu? No niby coś tam robi z papierami, ale plecki muszę sobie sam myć... to nie sprawiedliwe...
-MITSU!!
-He? A, spoko, spoko, co się tak drzesz...?
Jejku, Marth, wyluzuj...
-Mówię do ciebie od pięciu minut, a ty nic!
-A... sorki.
-Jean, słonko?
-Taa?
-Zawołaj tu Toshiego. Musi nam pomóc. A ty, Mitsu masz równo dwie minuty, żeby się przebrać.
-Dobra, a w co?
-Nawet tego nie możesz zapamiętać? Spójrz na wykaz.
-Ok, ok.
Ufik, w co ja mam się teraz przebrać....hm... to było, było, było, to też, a, mam. Hm, gdyby nie to, że sam pomagałem wymyśleć ten photobook, to bym się mocno zastanawiał, komu to przyszło do głowy... A tak przynajmniej wiem, że to zasługa Martha... Rozpięta, czarna koszula i czarne dżinsy, z rozpiętymi trzema guzikami, akurat, żeby wystawał centymetr czarnej koronki stringów... Cały Marth... Ale dobra, w sumie toto nieźle wygląda, no i pasuje mi do takiej jasnej cery, hehehe.
-Mitsu, kładź się na tej kanapie!
-Na której 'tej'?
No przecież tu stoi ich pięć...
-Na tej bordowej, z satynowym obiciem.
-Marth, czy ty nie przesadzasz? Przecież te zdjęcia mogą zobaczyć dzieci!
-Oj, słonko, nie martw się, rodzice będą to trzymać na ołtarzykach, zresztą, to sama przyjemność, nie? A teraaz, Jean, ustaw tam ciemnobordowe tło. Mitsu, kładź się wreszcie!
-Ale jak?
Nie, wbrew pozorom to nie jest głupie i bezsensowne pytanie. Chyba.
-Och...co ja z tobą mam.... na plecach, głowę połóż na tym oparciu, no tych co są po bokach, tak, zebyś patrzył, co jest za tobą, tak, właśnie, włosy też wypuść za kanapę, yhm, dłonie....włóż je we włosy, tak, jakbyś je przeczesywał, i jedną nogę podnieś nieco wyżej, o tak, Toshi, dobrze, że już jesteś, stań tam, ok? Nie ważne teraz po co, stań, bo ja tak mówię, tak, mam taką władzę bo jestem fotografem tego cudu natury i tak mi się podoba! Nie, nieważne zresztą, a ty , Mitsu, tak się nie patrz na mnie, jakbyś chciał mnie zamordować tylko się przeciągaj! Nie, Jean, może nie dostanę jeszcze orgazmu, w końcu muszę najpierw zrobić to zdjęcie, a potem dopiero będę mógł się na niego patrzeć ile zechcę, nie, to nie jest zdrada, no i spójrz na siebe, tak, o TYM mówię! Mitsu! Ty masz emanować seksem! Tak!! Nie marudź tylko patrz wyzywająco! Tak, wyzywająco! Jak ci tak łatwiej to możesz sobie nawet mruczeć. I patrz na Toshiego, nie na mnie!! Tu jest obiektyw! A ty masz patrzeć na Toshiego! Nie 'po co', tylko tak! A, Mitsu, żeby cię cholera... Toshi ma z samego patrzenia na ciebie chcieć tam przyjść!! Toshi, nie obchodzi mnie twoje zdanie na ten temat i to, że nie chcesz iść na tą kanapę do tego wcielenia erotycznego piękna, bo i tak w to nie wierzę! Nie protestuj nawet, tylko stój! Bo co?! Bo jak mnie trafi szlag przez te nerwy z takim cholernie pociągającym modelem, to będzie to oznaczało koniec świata!! I nie przesadzam! Mitsu, cieszę się, że tak wdałeś się w tę rolę, ale to mruczenie to chyba był zły pomysł... aj...PRZERWA!! Potrzebuję zimnej wody jak cholera!! I TO CHOLERNIE DUŻO! Mitsu, jesteś niemożliwy! Jean, chodź ze mną, tak po to, dobra, wracamy za pół godziny! Toshi, zostań tu i NIE uciekaj! To słodkie ciastko, tak, o Mitsu mówię, przecież cię nie pogryzie, to nie on tylko my go widzimy, więc to my jesteśmy napaleni! ! A ty, Mitsu, nie przebieraj się, tak, słonko, wiem co mówię, ale musimy zrobić tu jeszcze kilka fotek! No, pół godziny przerwa!!
I Martha z Jeanem wywiało. Uf, ale to było straszne. Jak już się Marth do czegoś zapali to się przykłada, jak może. I owszem, założę się, że zdjęcia wyjdą świetne, ale to nie zawsze jest łatwa praca...och... no i jeszcze Toshi... kiedy jak kiedy, ale dziś ciężko mi na niego patrzeć z zachęcającym, do wiadomo czego, uśmiechem... Uf, ciekawe, czy ja faktycznie aż tak działam na Martha i Jeana?
No, przynajmniej wreszcie mogę wstać i rozprostować kości...
-Ummmmmm....
-Ja...przyjdę za pół godziny.
Ojej, ale Toshi szybko się zmył. Nawet na mnie nie spojrzał. Co ja będę tu teraz robił... zanudzę się, pół godziny to mnóstwo czasu. To może zajrzę do biura Toshiego? W sumie to nie wiem po co, ale mniejsza z tym. Może zadzwonię do Naoko? Ale komórkę mam u Toshiego...więc przynajmniej mam już jakiś pretekst. Pozostaje tylko nadzieja, że nie będzie tam Toshiego. Mam dziwne wrażenie, że on nie ma ochoty mnie teraz zobaczyć. O, no już jestem. Nie ma go? No i fajnie. Dobra, gdzie ja tą komórkę rzuciłem...hmm... o, jest. Oki, numer Naoko...
=Proszę?
-Nao-chan? Zgadnij kto.
=Mitsu. Przecież mam zapisany twój numer.
-Faktycznie. Gdzie jesteś?
=U Yunmy.
-A co robisz?
=E... akurat szukaliśmy ciuchów na koncert.
-No proszę, a wiesz co teraz powinieneś robić?
Hm, czy ja słyszałem skrzypnięcie drzwi?
=Oh, Mitsu, miłość ma swoje prawa...
-Tya, a moja miłość to się nie liczy?
-Twoje co...?
Toshi? A skąd ty się tu... Aha, to było to skrzypnięcie...
-Moment, Toshi.
Ech, nie zauważył, że trzymam w ręce komórkę, i oczywiścię musze mu ją pokazać...
=Mitsu? Jesteś tam?
-Tak, tak, jestem. No? I co masz na swoje usprawiedliwienie?
=Oh, kilka następnych dni będę nocował u Yunmy, później może wpadnę do ciebie na jakiś czas...
-Do mnie? Powinieneś mówić do siebie. Przecież teoretycznie u mnie mieszkasz.
=Odzwyczaiłem się. Yunma, przestań, jestem zajęty....dobra, potem chętnie...
-Jesteś bez serca. Tak otwarcie mnie zdradzać. Nawet nie ma kto mi plecków umyć.
=Nie przeginaj, Mitsu. Na pewno co noc ktoś uprzyjemnia ci czas.
-Mi? Żartujesz? Raczej zajmuje niż uprzyjemnia. Ja z tego nic nie mam.
=Jak to 'nic'?
-No nic. Co miałbym mieć?
=Wiesz, seks poprawia cerę.
-Hm, no z tym mogę się zgodzić. Ale to jedyna korzyść. Zresztą to mnie zaczyna nudzić.
=Może powinieneś zacząć sypiać z jedną osobą? Poszukaj sobie stałego partnera. Albo partnerki. To działa.
-Stały partner? Masz na myśli kogoś konkretnego?
=Wiesz...
-Jeśli myślisz o sobie, to zapomnij.
=O, czyżbyś sam miał już kogoś na oku?
-Ja? No właściwie, to możliwe, że ktoś jest...
=Kto? Kto? Kto? Kto? No powiedz, powiedz, powiedz mi!
-Coś ty taki ciekawy, co? Zazdrosny? Hehehe...
=No powiedz chociaż jak wygląda...!
-No... jest piękny. Niesamowicie piękny. Wyższy ode mnie i ma cudowne oczy.
=Jaki kolor?
-Kolor czego?
=Oczu, idioto.
-Tylko bez 'idioto', bo ci nie powiem.
=Dobra, dobra, sorki.
-Czarne, albo bardzo ciemne. Nie miałem okzaji przyjrzeć się z bliska.
=No tak, za bardzo byłeś zajęty czymś innym, gdy się seksiliście, tak? Hiehiehie...
-Nie byłem z nim w łóżku! Niewyżyty erotoman, ty tylko o jednym...
=Może i o jednym ale na wiele sposobów, no i to ty zmieniasz kochanków co noc.
-Och, bo jak jestem nieszczęśliwie zakochany, to co mam robić?! O cholera...
Zapomniałem,m że tu jest też Toshi... no fajnie, ale rozmowę ma do słuchania... Jeśli zorientuje się, o co chodzi, to po mnie. Leżę martwy jak trup. Bo popełnię samobójstwo. Rany, ja i mój ozór... który to już raz wpakowałem się przez niego w głupią sytuację...?
=Mitsu? Mitsu? Czemu nic nie mówisz...?
-Zobaczymy się wieczorem, na razie.
=Hej, czemu kończysz?!
-Ta rozmowa narusza moją prywatność, muszę poważnie się nad czymś zastanowić, no i mam sporo pracy, Nao-chan. See'ya.
Rozłączam się. Muszę usiąść. Naprawdę powiedziałem za wiele. Przecież nigdy dotąd nawet nie pomyślałem o tym w ten sposób... Nieszczęśliwie zakochany, co?
-Skoro już tu przyszedłeś, Mitsumine...
Toshi...? Czemu ty...do mnie podchodzisz i...
-...to przynajmniej zapnij spodnie.
Toshi zapinający mi dżinsy to za wiele jak dla mnie. Wiedziałem, że dzisiaj krew mnie wybitnie zawodzi, ale to już przesada. Jak tak dalej pójdzie to za chwilę nie będzie można mnie odróżnić od wiśni. Co ja plotę, już jestem czerwieńszy niż najdorodniejsze wisienki... cholera, cholera, cholera, Mitsu, do cholery, uspokój się! Opanuj się, idioto! On tylko zapina ci spodnie...! Tylko?! Ładne mi tylko!! To ciekawe, co miałoby oznaczać 'aż'?! O cholera... Właśnie przez takie myśli jeszcze bardziej się pogrążam... Niech on teraz na mnie nie patrzy, bo pomyli mnie z pomidorem! Ech? Toshi ma wilgotne kosmyki włosów wokół twarzy? Ciekawe, czemu? Zaraz, czy on...
-Wyglądasz jak truskawka, wiesz?
Głupie pytanie...
-No...to... co?
Nie wiem, naprawdę nie wiem, jak udało mi się to powiedzieć... ale chyba jeszcze bardziej się czerwienię, o ile to w ogóle możliwe... No bo co, ten Toshi nie ma za grosz litości?! Jak ja mam być opanowany, kiedy jego twarz jest tak strasznie blisko a dłonie nadal trzyma na moich udach...? Cholera, jak o tym myślę, to jest jeszcze gorzej.... bo goręcej...
-Ciekawe...
Nie patrz tak na mnie... a zwłaszcza na moje usta... no mówię przecież NIE patrz!
-To...Toshi?
-Mmm?
I NIE mrucz!!
Och, chyba rozumiem co czuł Marth...
-Se...se...sesja...
Od kiedy ja się zrobiłem taki nieśmiały...? Gdyby to był ktoś inny to w tej chwili pewnie nasze ubrania byłyby już na podłodze... Właśnie, GDYBY... Ale, cholera jasna, nie jest! I przez ten drobny 'szczególik' klnę jak najęty i czerwienię się jak już nie wiem co...
-Ach...sesja...racja, chodźmy.
Wstał i jest już przy drzwiach. I znowu ma ten zimny wzrok. I znowu mnie ignoruje... Nerwicy można dostać, jak cholera... Pewnie za tydzień wyląduję z przez niego w psychiatryku, ekstra... Dobra, fajnie, jesteśmy w studiu, siedzę na kanapie i się nudzę, Toshi przegląda jakieś wykazy Martha. Do końca przerwy jeszcze 10 minut. 10 minut. 10 minut. Co ja będe robić przez DZIESIĘĆ MINUT?! Konkretnie: co ja będe robić przez dziesięć minut, żeby nie patrzeć w stronę Toshiego. Może się kimnąć? Nie, to zły pomysł. Nie ma szans, żeby udało mi się spać w takiej chwili...
=TUUUTPRIIIITTTUUUUUTPRRRIII=
O, komórka Toshiego.
-Słucham? Kto...? Nie, obawiam się, że to jest niemożliwe. Tak, oczywiście, zapytam natychmiast... ... ... ... ... ... ... ... ... ... Jest tam pan? Tak? Pytałem, niestety, nie zgodził się. Ma wyjazd służbowy w tym terminie. Nie, nie można go przesunąć, to bardzo ważne. Wierzę, że jest pan w stanie to zrobić, ale nic nie mogę poradzić. Tak, mi też jest przykro. Proszę spróbować z kimś innym. SĄ inni, proszę mi wierzyć. Owszem, nie tacy, ale są. Tak, dziękuję, do widzenia.
O, ciekawe o co chodziło?
-Palant...
-He?
Co za 'palant'? O kim to było, co?
-A, to nie do ciebie.
-Ach.
No super, nie do mnie. Akurat wiele się przez to dowiedziałem...
-O co chodziło?
A nuż mi powie...?
-Ech...chcesz być erotyczną gwiazdą wieczoru kawalerskiego?
-E...nie?
-No właśnie.
No super, ktoś mnie pomylił z agencją pornograficzną, czy co? Ludzie, litości... Ja może i wyprawiam po dwóch głębszych dziwne rzeczy, ale bez przesady. Dobrze, że Toshi odmówił. Chyba nie jest już taki wściekły jak rano. To pozytywnie nastraja na dzisiejszy wieczór. Bardzo pozytywnie. I o to chodzi.
***
Doprawdy, nigdy ich nie zrozumiem. Przecież założyłem tylko zwyczajny białe biodrówki i zwyczajny czarny top. Ten sam strój, który kiedyś podobał się Toshiemu( i nie zrobiłem tego specjalnie, wcale a wcale!). No i zwyczajne adidaski. Nawet włosów nie ruszałem żadnym lakierem. Wyglądam absolutnie normalnie. Tylko, że kiedy Marth i Jean mnie zobaczyli to dostali ślinotoku. Potem przybyli Naoko i Yunma i sytuacja się powtórzyła. Potem przyjechał Toshi i tylko jęknął. Chociaż tyle. A teraz jedziemy moim jeepkiem na ten koncert. Toshi prowadzi. Ja siedzę obok niego, z przodu. Za nami Naoko i Yunma, a na ostatniej parze siedzeń moi fotografi, wydający dość jednoznaczne odgłosy... khem... teges tenteges...
-Jesteśmy, wysiadać chłopaki.
-Już? Toshi, czekaj moment, sobie spodnie założę, ok?
Cały Marth...on i ta jego szczerość....czasem nawet przebija mnie i mój ozór, a to już duży sukces.
-Dobra...
No i co tak wzdychasz, Toshi? Mi to się przypomnialo dzisiejsze popołudnie i moje spodnie, gdy ty....aaaaa!! Lepiej od razu przestanę o tym myśleć, bo się dziwnie rumienię...
-Ne, Mitsu?
-Tak, Nao-chan?
-Czemu tak się czerwienisz, co?
-Wiesz co, wstydziłbyś się. Jestem od ciebie starszy i powinieneś był powiedzieć 'Czy wszystko w porządku, psze pana?'.
-Oj, daj spokój, jesteś czerwony jak pomidor! Hahaha!
-Truskawka.
Eh? Czy ja się przesłyszałem, czy Toshi mruknął 'truskawka'? Chyba tylko mi się zdawało, bo nikt inny tego nie zauważył... oczywiście, poza moimi policzkami, które robią się coraz gorętsze...
-Oj, Mitsu, Mitsu, może jednak to zły pomysł, żebyś siedział koło Toshiego?
A ty, Yunma, o czym...? O nie, nie dam się wam podejść smarkacze, mowy nie ma...
-A co, Yun-chan? Zazdrosny?
Hehe, teraz on spalił cegłę! Jestem górą!
-Zaraz tam zazdrosny, ja mam mojego N-chana, hihihi, ale Toshi też śliczniutki...
-Te, młody!
-Marth? Co go trzepiesz po głowie...?
-A co mi będzie plany mieszał!
-Jakie plany...?
-No, pokazania tobie i Toshiemu, że jesteście dla siebie stworzeni!
Zaskakujące, jacy czasem jesteśmy z Toshim zgodni... Teraz obaj westchnęliśmy głośno, pokręciliśmy głowami i mrucząc coś w stylu 'Idiota...' wysiedliśmy z samochodu. Fajnie. Przeczucie mi mówi, że ta 'misja życiowa' Martha nie będzie dla mnie niczym wesołym. Bo usłyszę w twarz, że Toshiego kręci jakiś *niechgoszlagtrafi* chłopak... I to nie ja... ale kanał...
***
-Yeeee!! Siema ludzieee!! Poznajecie mnie? Nie? Ja was też, ale co tam! Wiecie co? Jestem Elji! No! Tez byłem w szoku, jak mi to powiedzieli! Hehe! Doooobra! To zaczynamyyy zabawęę!
No i Elji zaczął grać na swojej czerwonej gitarce elektrycznej i śpiewać. Ta, głos to on ma, aż się chce słuchać. Taki hipnotyzujący, nie można się oderwać. I świetnie rozbawia publiczność swoimi gadkami. Z wyglądu też niczego sobie. Krótkie, acz bujne, blond włoski opadające bez przerwy na piwne oczy. Całkiem przystojny. No, ale w końcu już ja to dobrze wiem, hihihi... Ale mamy świetne miejsca! Wszystko idealnie widać, dobrze się bawimy i stoimy tuż pod sceną. Stoimy, bo wywaliliśmy ławki. Niby były tu poustawiane, ale dwa słowa z orgami i zyskaliśmy zamiast nich więcej miejsca dla ludu. Dobra rzecz, więcej ludu, to to samo co lepsza zabawa! Dziwne tylko, że nas jeszcze Elji nie zauważył. Aż tak się ja i Toshi zmieniliśmy? Chyba nie....nieeee....
-I co? Podobało się? Taaaak? No to teraz będzie coś ekstra!! Dla dwóch ślicznych facetów mego życia! Mitsu, Toshi, uważajcie!!
A...
.........
...........
Hm, tak, zawsze najpierw robił, potem myślał. I to chyba połączyło jego i mnie. Tak, w tym jednym jesteśmy identyczni, hehehe. No, to co nam zaśpiewasz, Elji? O...
-F-F-F-Falling...!
I don't go to school every monday
I've got my reason to sleep
Don't you tell me how I should be
Made up my mind about the music
Made up my mind about the style
I know that I`m stable
And able to settle down
But I keep...

F-F-F-Falling down with the sun
Can`t give it up
The night is calling me like a drum
I keep on falling

This life is so full of temptation
And I want to keep it that way
I know myself I can handle the game
Made up my mind about the future
Made up my mind about the past
I know that I`m stable
And able to hold on

F-F-F-Falling down with the sun
Can`t give it up
The night is calling me like a drum
I keep on falling

I need a flame
I need a spark
Don`t be afraid to open my heart
I need a game
I need a shock
Don`t be afraid
My heart is unlocked

F-F-F-Falling down with the sun
Can`t give it up
The night is calling me like a drum
I keep on falling

I need a flame
I need a spark
Don`t be afraid to open my heart
I need a game
I need a shock
Don`t be afraid
My heart is unlocked

Made up my mind about the music
Made up my mind about the style
I know that I`m stable
And able to settle down

F-F-F-Falling...!
...And....
And I'm fall in love!

Wooow...faktycznie jest niezły... to chyba coś nowego, bo wcześniej tego nie słyszałem... Świetne. Hmmm.... Ja chcę jeszcze raz! Jeszcze raz! Jeszcze raz! Jeszcze raz!
-I co? Podobało się wam, ludzie? Taak? A wam, Mitsu? Toshi? Hehe, po minach widze, że tak! No, to teraz lecimy dalej!! Wiecie, co lubię w tym zapyziałym kraju? Nie? Was! No, moją publiczność!! Taaa! Teraz piosenka dla was!
Ech, lud naprawde go lubi. Co się dziwić. Dobrze śpiewa, dobrze wygląda, dobrze rozśmiesza... Jak ja mogłem tak długo się z nim nie wiedzieć...?
***
Uf, koncert trwał trzy godziny. Dość typowo, jak dla Elji'ego. I było super. Wyskakałem się ile wlezie, hehe!
-No dobra, wiara? To co teraz? Już wracamy?
-Coś ty, Marth, tak szybko?
-Mitsu, a powiedz, co moglibyśmy tu robić jeszcze?
-Przepaszam...?
He? A ten facet w garniturku, to kto?
-Który z panów to Mitsumine...
-To ja, co jest?
-Pan Elji kazał przekazać tą wiadomość.
O, jakaś kartka...
-Dzięki.
-Ne, Mitsu, co to?
-Nie wiem, jeszcze, Nao-chan. Zaraz przeczytam. Hm, 'Hejka, chodźcie za kulisy, Elji' No tak, krótko i na temat, cały on. To idziemy, nie?
-Jasne!
***
Za kulisy, znaczy gdzie? Dobra, doleźliśmy tam, gdzie nam kazali, znaczy, znaleźliśmy Eljiego. Obok jakiegoś samochodu, pewnie nim tu przyjechał z hotelu.
-Mitsu! Toshi! Jak ja was dawno nie widziałem!!
Co za entuzjazm, Elji, rzucać się nam na przemian na szzyję... wśród tylu fotografów? Ale będą mieć brukowce tematy n ploty...oj, będą...
-Siema.
Co za entuzjazm, Toshi...twoje mruczenie jeszcze przejdzie do historii...i to NIE jest takie mruczenie, jakie chciałbym od ciebie usłyszeć, cholera...
-Heeeejooooo El-chan!
Tya, ja też się wykażę entuzjazmem i wyobściskuję z tym rąbniętym blondynem, a co!
-To wy się znacie...?
Tez mi pytanie, Marth...
-A co, nie wiedzieliście?
Skoro wszyscy kręcą głowami, to chyba nie. No to już wiedzą.
-Ne, Mitsu, Toshi, może zabierzemy się z waszymi znajomymi do mnie, co? Mam całkiem spory apartamencik w hotelu, mozemy zrobić mała imprezkę, hehe!
-Dobra, daj adres.
-Nie pojedziecie ze mną?
-No wiesz, Tu jest mój jeep, dojedziemy nim, a potem nim wrócimy, ok?
-No to masz, tu, bądźcie za pięć minut, oki?
Co za uśmiech, normalnie wyszczerz prawie jak mój, hehe...
***
Uch, wypiłem już caaaałe piwooo.... coś czuję, że wszelkie granice zaczynają być dla mnie abstrakcją... to jest, kapuję co się dzieje dookoła i w ogóle ale skoro juz rozmawiamy na tematy wolne, to teraz każdy opisuje swoje życie seksualne...fajnie... zwłaszcza, ze reszta jest już po sześciu piwach... poza Toshim, który stwierdził, że wieczór może być ciekawy i on chce to rano pamiętać... no i wypił jedno piwo...
-Mitsu! Twoje kolej! Opowiadaj!
-Co chcesz, El-chan?
-No, opowiadaj jak ci idzie w łóżku! Od pierwszego razu! Był już Marth, Jean, Yunma, Naoko, ja, teraz ty!
-Pierwszy raz, znaczy co? Pierwszy raz na górze to na początku licka miałem z taką jedną...fajna nawet była... a potem szedł kto popadnie...eee....gdzieś w drugiej klasie ty...tak, to było niezłe...
I co się głupio śmiejesz, El-chan? A reszta co taka wpatrzona? A Toshi co taki ciekawy?! Kurcze...a, jak zacząłem, to już kij z tym...
-...No, potem też z kim się dało...chyba całą szkołę przelciałem....eee...potem chyba ze dwa kierunki całe na studiach...ale wiele tego nie było, bo ja to ekspresowo studia zaliczałem... E...ten tego....potem miałem przerwę dłuższą ale okazało się, że musze odreagowywać w inny sposób i fani sami się zgłaszają, więc...
-Eee...? Odreagoco?
-Oh, Elji, Mitsu mówił mi dzisiaj przez komórkę, że jest zakochany i tak leczy patolo...ee....platoniczność, o, uczuć, ze tak wzniośle powiem...
-O, Naoko dobrze zorientowany! Mitsu, to teraz kiedy pierwszy raz byłeś na dole, co?
Aleś ty, El-chan, ciekawski... a co mi tam...
-E...nigdy, bo co?
-PFUUU!!!
No co im sie tak zebrało wszystkim? Przecież nic takiego nie powiedziałem...!
-Te, ludzie, to piwo nie jest takie złe, nie wypluwajcie, co...?
-To te wszystkie numerki to tylko ty się produkujesz? To co ty masz za radość z tego całego seksu w życiu, co?
-Aj, Marth, nie drzyj się, łeb mnie boli! Radość radością, mnie nie dotyczy!
-No mówię przecie, że Mitsu to tylko przez tą swoją pato...plato......eee...no, że kocha się w kimś i go nie chce ten ktoś...eee...poplątałem? Ale wiecie, no!
-Taak, taak. No to co, Mitsu? Kto jest tym szczęśliwcem? Ja cię dwa lata nie widziałem, ale może znam, co?
-Nie powiem.
Terefere, ja moze jestem wariat, ale nie idiota!*
-Ohh....Mitsuuuuuu!!!!
-Nie! Aż taki pijany to ja nie jestem!!!
-Oj, ale zaraz mozesz być...HNo i każdy z nas chciałby być tym pierwszym...Mitsuuu...?
-Elji, przesta ń się tak podstepnie uśmiechac...i odłóż tą butelkę, zaraz, co to? Snirnoff? O nie, mowy nie ma!
-Toshi! Ratuj, nie pozwól im mnie upić, prooooooszęęęęę!!
-He?
Aleś ty czasem genialny, wiesz? Niewyraźnie bełkoczę, czy co?!
-Ja chce zostać trzeeeeźwyyyyy!! To-chan, plisu, plisuniu, zrobię, co zechcesz!
-Oh, słowo?
-Tak, tak, tylko ratuj mnie od tych wariatów! AAA! Zostawicie mnie, wy chorzy napaleńcy wy! Nie wypiję tego choćbyście mi wlewali lejk...AAAAAAAA!! WEŹCIE W TEJ CHWILI TEN LEJEK WY DURNIE!! Coście się tak nakręcili, co?! Po kiego wam wiedzieć w kim się bujam, co?!
-Ne, Mitsu, skarbie? Masz ochotę na szybki numerek ze starym kumplem?
-Co ci bije, Elji?!
-No, chcę być pierwszym na górze...choćby tu i teraz...!
-KYAAAAA!!! RATUNKU!!
-Ekhem... sory, ludzie, ale zabieram go.
Uf, całe szczęście, ze jest tu Toshi... Zostałem juz w samych spodniach...napaleńcy zdarli ze mnie top i buty...khem...khehem...No mniejsza z tym... tya, ale czego się teraz tak gapią na mnie...? Może dlatego, że wylądowałem w fotelu? No i co w tym dziwnego? Ano to, ze w fotelu, i owszem, ale na kolanach Toshiego... To jakaś kl atwa jets nade mną, jak nic! Za wiele mam z nim już tylko dzisiaj dwuznacznych sytuacji! I za bardzo mi się one, cholera, podobają... Zwłaszcza, że moje czarnowłose kochanie jest w tych samych bojówkach, co rano i luźnej, czarnej koszuli z krótkim rekawem....nic, tylko się wtulić i...aaaaaach! I znowu jestem czerwony jak zmutowane pomidory!
-Ne, Mitsu...? Mógłbyś łaskawie zejść z kolan Toshiego? No ja wierzę, że masz tam bardzo wygodnie i w ogóle Toshi taki śliczny, ale my chcielibyśmy się trochę z tobą pobawić, wiesz...
Marth, jakis ty szczery...
-No cóż, nie chcesz po dobroci, to cię sami ściągniemy!
O, od kiedy to Yunma taki stanowczy się zrobił...?
-Te, Yunmek? Ja bym ci nie radził...
-E? Czemu, Elji?
-Znam Toshiego od daaaaawna....a jego uderzenie jeszcze dawniej...
-Hem?
-No, poznaliśmy się, kiedy oberwałem od niego w szczękę i straciłem dwa zęby...
-Jakim cudem?
-Dobierałem się do jego ówczesnej dziewczyny, heh, w każdym bądź razie tak myślał....
Tya, pamiętam to jeszcze... ten widok...buziuchna Eljiego długo była potem opuchnięta...ale sie skumplowaliśmy wszyscy, choć nie wiem jak, bo obleciałem wszystkie ich dziewczyny...No dobra, Toshi specjalnie sie tym nie przejmował, on wolał sie z nas śmiać, kiedy wracaliśmy nieprzytomni po imrezie z kilkoma parami bielizny po kieszeniach...ach, to były czasy...
-Co masz na myśli, Elji?
-No cóż, tamtego pięknego dnia spotkałem pod budą pewną śliczną istotę, która wyleciała na zewnątrz w tempie błyskawicy. Jakoś tak odruchowo ją objąłem i sie całowaliśmy. A wtedy nadszedł nieznany mi jeszcze Toshi i oberwałem w papę. Potem okazało się, że Mitsu pomagał siostrze z kółka teatralnego i wprawiał się w rolę modlea, dlatego miał na sobie kieckę i generalnie wyglądał jak laska, a że Toshi miał dziewczynę, która go bardzo przypominała,, to się trochę pomylił...No i tak się wszyscy trzej poznaliśmy. Ciekawa historyjka?
Ojejku, jak to sobie przypomnę...ech, Toshi naprawde pomylił mnie ze swoją panienką... Oczywiście, później nieco LEPIEJ ją poznałem...aż taka podobna do mnie to nie była... Znaczy, ja jestem ładniejszy. Nie, nie myślę o sobie narcystycznie. Ani trochę.
-Jejku, w życiu bym nie pomyślał, że tak to wyglądało...
-No wiecie, przedstawienie na początek roku szkolnego to było, więc nigdy wczesniej się nie widzieliśmy, i jakoś tak potem poszło już...Naturalnie Toshi zapłacił mi za nowe ząbki.
-Mitsu...?
-Co chcesz, Marth...?
-Co powiesz na sesję w sukience...?
-WYPCHAJ SIĘ!! Znowu ktoś mnie z kimś pomyli!! I wtedy nie miałby kto mu przyłożyć! Pomyśl o mnie trochę, Marth!! Konsekwencje mogą być straszne!!
-Oj, przesadzasz...Jesteś dużym chłopcem, sam byś sobie poradził...
-Tya, jasne...właśnie przed chwilą miałeś, Marth, pełny obraz jak sobie radzę. Toshi mnie uratował przed wami, debile.
-Hm, racja, to co robimy? Elji?
-Ja się boję tej pięści!
-Czyli co? Mamy sobie odpuścić Mitsu...?
Coś ty taki rozczarowany, Jean?
-No, ja już mówiłem, że sie boję zbliżać do niego, kiedy w pobliżu jest Toshi.
-Ale Mitsu nie jest jego dziewczyną! No nie...?
-No co?
-Toshi, powiedz, czy wy...?
-No cóż, tak. Zgadliście. Razem pracujemy.
..........
Cały Toshi.....
-Oh, my nie o tym!
-Nie, my nie, ale Toshi obiecał mnie pilnować, prawda To-chan?
Ale mam wyszczerz słodki.... jeszcze ten rumieniec cholerny.... któż mógłby mi się oprzeć? No, moze poza Toshim, co wnioskuję po tym ciężkim wzdechu...
-Eh, tak, tak. Ale nie szlajaj się wszędzie, bo nie chce mi się cię potem szukać po czyichś łóżkach.
To było wredne... Smutno mi! Co za myśl....w sam raz na mój poziom umysłowy w takich chwilach...tyaaaa...
-Ueeeee........
A oni co tak jęczą...?
-Hej, chłopaki! Nie załamujmy się! Jak tylko Mitsu zejdzie z kolan Toshiego, jest nasz!
Oh, Elji, optymisto, przygotowałem się już na to! Chyba...
-O ile zejdę! Mi tu bardzo wygodnie!
Co by nie być gołosłownym trochę się powiercę i powtulam...hehe, przynajmniej mam pretekst...
-Toshi? Mogę tu zostać do końca impry?
-Kolana będą mnie boleć.
-Tooooo-chaaaan....
-Najwyzej opłacisz rehabilitację.
-Dzięki!
Jej, ale zczerwieniałem! A myślałem, ze wczesniej to już był szczyt.... ale co się dziwić, skoro się rzuciłem Toshiemu na szyję a on ma taką gładką twarz i tak ślicznie pachnie i....kyah! Bo przekroczę granice ludzkich możliwości z tym burakiem na twarzy!
-Oj, Mitsu, skarbie, co tak się zaczerwieniłeś? Czy wy czasem tam czegoś nie planujecie, co?
-Weź się odwal ode mnie El-chan! Ja jestem w depresji!
-O, z powodu nieodwzajemnionej miłości?
-To swoją drogą, ale gdzie są moje ciuchy!
-Co marudzisz? Masz przeceż spodnie na sobie.
-Tya, na moich urodzinach to ich nie miałeś, a byłeś zadowolony, więc co się o top awanturujesz?
-A idźcie wy w cholerę! El-chan, jesteśmy w twoim apartamencie, więc pożycz mi jakąś koszulę!
-Będzie za duża na ciebie, złotko, poza tym, tak ci ładniej, hihi.
-A...ale mi zimno!
-Chcieliśmy cię ogrzać, to uciekłeś, więc teraz jesteś zdany na łaskę Toshiego. No, w zasadzie to bardzo przystojne wyjście, ne? Toshi, widzisz, że mu zimno, zajmij się chłopakiem porządnie!
-Oh, Elji, Elji, bardzo chętnie, ale na pewno nie przy takiej widowni.
.....
........
............
Toshi, ty na pewno wypiłeś tylko jedno piwo? Bo normalnie to chyba byś nie powiedział czegoś takiego, nie...? A już na pewno nie przy okazji mnie obejmując... CO twoja głowa robi na MOIM ramieniu...?! Spokojnie, Mitsu, tylko spokojnie, na pewno nie możesz się juz bardziej zaczerwienić! Przeciez nigdy dotąd aż tak to na mnie nie działało! A dzisiaj? Normalnie bez przerwy!! Ludzie, ratujcie mnie!
-Hej, a wiecie co?
-No, co tam Yunma?
-Jak myślicie, co to za ślepak nie chce naszego Mitsu?
-Ty, dobrze powiedziane! Ślepy by musiał być! Absolutnie każdy przecież chciałby chociaż bezinteresownego kissa od tego cudu natury, a co dopiero zakochanego w sobie cudu natury!
-No nie? Wyobrażacie to sobie? Mitsu zawsze i wszędzie obok, na każde zawołanie i do wszystkiego...ooooooh, to zbyt piękne by było prawdziwe!
-Ja bym chyba sobie kaputnął ze szczęścia!
-I własnie dlatego się w tobie nie zakochałem, El-chan.
No co oni sobie myśłą? Mówić o mnie, jakby mnie tu nie było! Wtrącę się i o!
-Hm, no to przynajmniej wiemy, że to nie ja. Zawsze to mniejsza liczba kandydatów.
-Zaraz, wcześniej Mitsu mówił, że to jakiś przystojniak z cudownymi oczami. Ciemnymi. I wyższy od niego.
-Nao-chan! Przecież to była rozmowa prywatna!!
-No to co? To też jest rozmowa prywatna.
-Jakbym chciał, żeby każdy to wiedział, bo bym to w telewizji ogłosił, ciołku.
-Eee tam! No ale, według tych danych ja, Yun-chan i Jean odpadamy, zostajesz ty Marth, Maxiu, Toshi i całe tłumy znajomych Mitsu.
-No, to mam szanse! Jean, skarbie, nie gniewasz się, nie?
-Skądże!
-To co, Mitsu, czyżbym to był ja?
-Nie! I odczepcie się wreszcie ode mnie!!
-Oh, Mitsu wystraszyłes się? Tak się chowasz...
Ojej, racja, odruchowo wtuliłem się w Toshiego, odwracając się od reszty. Kurczę... ale to musi wyglądać.
-Jejku, patrzcie no na Mitsu!
Tobie co się dzieje, Elji...?
-Przytulił się tak słodko, jak kociątko...owwww...Mitsu, przestań, ty jesteś za śliczny, za słodki w ogóle jesteś za cudowny!! Toooooshiiiiiii! Daj nam go!!! JA JUŻ DŁUZEJ NIE WYTRZYMAM!!!
-To zadzwoń na 0-700 cośtam cośtam. Mi tu bardzo dobrze i sie nie ruszam!
-Mitsu, ty jesteś pewien, ze możesz tak po prostu patrzeć, jak oni cierpią?
Toshi, od kiedy to tak się nimi przejmujesz, co? No, chyba, że ci powiewa na wiaterku, co sie ze mną stanie.... a nie powiewa, prawda?
-Skoro ja mogę to oni też.
-A ty to czemu?
Cholera, ale palnąłem... I Toshi oczywiście musi mnie łapać za słówka...ten świat jest okropny...
-No, przez tego idiotę, co go nie chce!!
Hm, pierwszy raz w życiu jestem Naoko taki wdzięczny za plotkarstwo...
-A czy musimy rozmawiac właśnie o MNIE?!
-No niby nie, ale wszyscy akurat o tobie myślimy, więc tak najłatwiej...
-To myślcie o czymś innym!!
-Nie da się, widząc wcielenie wszelkich marzeń, z erotycznymi na przedzie, w zasięgu ręki! Jesteśmy tylko ludźmi!
-NIE JESTEŚCIE LUDŹMI TYLKO CHRYMI PSYCHICZNIE NAPALEŃCAMI!!!
-Tak, jasne Mitsu, to co powiesz na małe bara-bara?
-Ekhem, El-kun, pragnę ci przymomnieć, że obecnie to ja go pilnuję.
-Tak, też racja...
Toshi, jesteś kochany...
-Ne, ludzie?
-Tyaa, Jean?
-Wypijmy jeszcze trochę i zagrajmy w butelkę, dobra?
-NIE MA MOWY!!!
-Oj, Mitsu, daj se luzu...
-NIE!! Bo sobie pójdę!!
-Hm, tak, to mocny argument...
-To co robimy?
-Pijemy?
-zawsze coś... a, dobra, płyńmy z prądem!
-Raczej pijmy z prądem, i byle nie za blisko kabelków.
-Słuszna uwaga.
Uf, przynajmniej udało mi się tyle uzyskać... ta noc może mnie jeszcze mocno zaskoczyć... aż sie zaczynam bać...
***



*Nie, wcaleXD-dop.autorka













Komentarze
mordeczka dnia padziernika 16 2011 14:03:19
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Nati-chan (nati-chan@o2.pl) 20:57 14-08-2004
Nyah!!! Nareszcie mam kolejnego słitboja^^ Wielkie arigatou Pri!!! Jesteś koffana^o^
(Brak e-maila) 12:18 15-08-2004
Cio bylo w tym pudeleczku co mu To-chan dal?????? :> *patrzy podejrzliwie na Pri*
grzybek (Brak e-maila) 18:54 16-08-2004
Stawiam na pierścionek albo bransoletkę. I pisz szybciej kolejne części!
Nati-chan (Brak e-maila) 23:51 16-08-2004
A ja myślę, że wisiorek z serduszkiem^^
Nirja (Brak e-maila) 11:10 17-08-2004
sweet......na wielkim wiecu wołają: Więcej!! Więcej!! Więcej!!(.....) Więcej!!. Przepięknie zakręcone...więcej!
Karina (karichan@interia.pl) 15:33 17-08-2004
Ahh Prim nawet nie wiesz jak siem cieszem żem Ciem tu przyniosło ^^
Ryoko Kotoyo (Ryoko.Kotoyo@interia.pl) 20:02 18-08-2004
jak widzę Pri zmieniłaś obiekt publikacji^^ Ale w końcu po to się chyba pisze nie?^^ Kiedy dalszu ciąg????
primea^^ (primea@poczta.onet.pl) 23:58 20-08-2004
ojejku, jejku, jejku^^ nie spodziewało się pri takiego odzewu^^ thx, ludziska, kofani jestescie wy, nie głupie priXD Co było w pudełeczku? hehe, tajemnic^^ kiedyś się dowiecie^^ Część szóstą właściwie skończyłam już, ale strasznie słodka mi wyszła i nie wiem czy nie zacząć od nowaXD już mam pomysły na kolejną zresztąXD musze jeszcze trochę nad tym popracowac i)o ile mój rabnięty net pozwoli) wkrótce wyślę^^ tak za cztery-pięć dni^^ trzymka, dzięki takim motywacjom aż chce mi się pisać! doumo arigatou gozaimatsu!^^
primea^^ (Brak e-maila) 23:58 20-08-2004
a, i moją ksywkę z małej literki, oki?^^ to dośc istone, a tłumaczyć mi się nie kceXD
primea^^ (Brak e-maila) 00:01 21-08-2004
a, krótkie wyjasnieniesmileyri nadal wierne swej pierwszej(no, praktycznie pierwszejXD) stronce, tałerkowi, by było, gdyby nie to, ze ToD padłoXD
Akiko Tamashii (akiko_tamashii@wp.pl) 01:34 23-08-2004
tia ToD padlo T_T buuu~ a tyle tam fajnych opow bylooo~~ T_T czy beda gdzies przeniesioneee???
i dlaczego yaoi.pl nie dziala???
czy ktos cos wie???? T_T
Natiss (natiss@tlen.pl) 16:03 23-08-2004
Świetne! Nieźle zakręcone i przede wszystkim świetne!! Prosze o więcej. ^^
primea^^ (Brak e-maila) 21:12 27-08-2004
nyo, ja tam gadam cały czas z ludzikami z ToD i staram się przetransportowac tu przynajmniej te nieskończone opa^^ moje też^^(vide:szachyXD)trzymka kciuki za moje poselstwo^^
Akiko Tamashii (akiko_tamashii@o2.pl) 15:39 05-09-2004
O! oby sie tu pojawily bo ja juz normalnie swira dostaje T_T
bibi-chan (Brak e-maila) 20:43 10-09-2004
pri-chaaaan! (Basiek ściska biedne prim i o mało z radości nie dusi^^\'\'\'smiley Mój pri-chanek tu trafił!!! Jeee! Basiek leci od nowa wszyćko czytać^___^
I Basiek trzyma kciuki za prim^^
(Brak e-maila) 21:45 06-10-2004
bomma.......jedyne opo które jest z tego rodzaju i które lubie!! super
Shuichi (Brak e-maila) 00:11 07-10-2004
[ shu powiewa sztandarem z napisem \"my chcieć więcej\" ]
prim^^\' (Brak e-maila) 17:48 27-10-2004
o jejciu^^\' thx za miłe słowa^^ co jest w pudełeczku To-chana, co robił Mits i pare innych rzeczy już wkrótce, aha, planuję jakieś 9-10 części tego opa, więc nie bójta się, jeszcze was trochę pomęczę, no i tak lubię Mitsiaka, ze i po skończeniu całości (a tak, wiem , co będzie dalej^^) od czasu do czasu opisze jak mu się wiedzie^^ no chyba że Maxiu albo inny wypadek mu przeszkodzi w dobrnięciu do tego czasu^_^
Schu-primoolek da z siebie wszyścko^^!
Kathy (kathy15@poczta.onet.pl)21:44 27-10-2004
Ja chyba wiem co jest w pudełku od To-chana! Taki sam kolczyk jaki miał Mitsu wtedy na basenie! I wtedy To-chan się z Mitsu całował!!To znaczy ja tak myślę i nie musicie się sugerować tym. A te opo jest suuuper!!
Yumi (Brak e-maila) 11:03 31-10-2004
piszesz naprawde dobre ficzki ........ ale najlepszego tu nie widzę gdzie się podziały MUSZELKI ?????? smiley
Hi-chan (hi-chan@wp.pl) 19:04 03-11-2004
Priiii-chan jesteś booossssskaaaaa!! Pri-chan RULL!!
a tak BTW ja chcieć więcej!! ja chcieć więcej!!
buziaki dla ciebie ;*
Hi-chan (hi-chan@wp.pl) 19:12 03-11-2004
uupsss...^^\" teraz bendem wiedziec i zawshe pisać pri-chan z małej literki. me to zapamięta ^___^
lollop (Brak e-maila) 22:05 20-11-2004
po prostu siuuuuuuuuuuper ^___^ a co ciekawze ja jestem tak samo zorganizowana jak ten cały Mitsu (chkoda tylko, że nie mam takiego powodzenia jak on chlip chlip)
An-Nah (Brak e-maila) 11:21 28-11-2004
primea, wielką pisarką to ty nigdy nie będziesz, ale... niewątpliwie talnet masz. Talent do pisania optymistycznych historii, które przyjemnie się czyta miedzy jendym a drugim angstem, anbuierajac ochoty do życia i szczerząc ząbki w usmiechu. ¦liczniutkie toto. Prosze ąłdnie o więcej!
An-Nah (Brak e-maila) 12:36 28-11-2004
Btw, prime, chyba przydaloby sie zmienic rating na PG-13, bo pod koniec az zieje erotyką... hmmm Mitsu na kolankach Toshiego :~~~~~~~~~ Masz talent, dziewczyno.
Vilian (Brak e-maila) 23:52 28-11-2004
Więcej, więcej, więcej !!!!
tygi (Brak e-maila) 00:14 29-11-2004
Czekam z niecierpliwością na dalszą część ^*^ Człowiekowi ciepło się robi i miło na duszy jak czyta Twojego fica ^^(ale mi ckliwie wyszłoXDDDD)
Miyu_M (yami_no_kodomo@o2.pl) 02:44 17-12-2004
Hej, kiedy następna część???jak może byc ich tylko 6?????????????załamałam się, kiedy to odkryłam!!!! cudowne, kochane, zabawne!!!ja chcę więcej Mitsu!!!!
prim (Brak e-maila) 07:49 17-12-2004
(znowu cofie się pod ścianę, na głowie ma wileką kroplę) ludzie, powoli, kolejna część jest gotowa, a i ósmą już przygotowuję^^ An-chan, thx za to, e niby mam talent, podeślę ci kiedyś moje poważniejsze texty (tya, o smierci, ciemności, takie tam bzdety) i głęboko wierzę, że jak wydam kiedyś kiążkę to zechcesz ją kupić^^ dam ci promocję^^
Miyu_M (yami_no_kodomo@o2.pl) 02:41 25-12-2004
Jest część 7?! a 8 w przygotowaniu?! Cudownie!!! a kiedy staną się one dostepne dla moich ślicznych oczków???
louke (Brak e-maila) 14:00 29-12-2004
to opo jest swietne ale...
zlituj sie i daj nastepne czesci!!!!!!!!! ja tu z niecierpliwości juz wytrzymać nie moge...
primea^^\' (Brak e-maila) 10:48 23-01-2005
wysłałąm juz 7 część, a ósmą mam praktycznie obmyśloną^^ tylko nie chce mi się pisać, za mało motywacjismiley
Kame (kame_kira@wp.pl) 09:48 06-02-2005
My tu zakładamy klub centralnie uzależnionych od Mitsu a ta muwi że brak motywacji!Będziemy mamy skadować pod twoim oknem dniem i nocą:MY CIĘ KOCHAMY!PISZ DLA NAS!JESTE¦ WIELKA!PISZ PROSZE!
Miyu_M (Brak e-maila) 15:40 06-02-2005
Pri, ja naprawdę uzależniona od tego opka jestem!!! pomimo sesji 3 razy dziennie zaglądam, czy aktualki nie ma!!!! wielkie dzięki za część 7 (absolutnie urocza!), ale miej litość, niech się 8 szybciutko pojawi i w dodatku dłuuużasza będzie!pliiis!!! wracam do pierwszej części i poczytam sobie od początku na pocieszenie...
Natiss (Brak e-maila) 20:20 09-02-2005
7 czesc, sweet^^.
A jak sie pocalowali *____*
Koniecznie przyslij dalsze czesci, bo inaczej bede plakac.
primea (primea@poczta.onet.pl) 08:35 17-02-2005
no, szantażować mnie będąXD ale dobra, planowałam 8 zrobić dłs64;ższą choć nie wiem czy się udaXD i chyba rozwinę kilka zapomnianych wątków tam^____^ oj,m nie będzie od razu tak słodkoXP mam nadzieję przynajmniejXD
Samirka (Brak e-maila) 01:09 19-02-2005
Kolejna cześć i ja wciąz chcę więcej^^....szybko pisz i publikuj kolejne rozdzialy, pliiiiisss!^^
Vil (Brak e-maila) 14:02 24-02-2005
Więcej, więcej, wiecej !!! Jest juz milusio jak diabli, a ja chcę zeby było bardziej... Pisz szybciej ;-)
kathy (Brak e-maila) 18:53 02-03-2005
tosz to jest genialne!!!!!! od razu mi się humor poprawił. kiedy następna część, bo usycham!!! ja jestem już nałogową czytaczką tego opo!!!!!!!!
primea (primea@poczta.onet.pl) 08:50 23-03-2005
Oo\'
ludzie, wy sie uzależniacieXD ale to dobrzeX3 hm, a tak w ogóle to jest tu ktoś z podkarpacia?XD bo by mi się zdałoXD
nat (Brak e-maila) 14:39 10-06-2005
nacia jest z podkarpacia ;x
nat (naciatozbok@wp.pl) 14:48 10-06-2005
oczywiscie mejla to juz nie dalam;x takam skompa;x nawwet mi nitki w sztringach szkoda;x
(Brak e-maila) 01:44 26-12-2005
Tak patrząc na datę ostatniogo wpisu... Mamy jeszcze na coś szansem? smiley
kat (Brak e-maila) 14:13 26-12-2005
Dobra, dalszy ciąg wpisu na trzeźwo, o poranku (to poprzednie to byłam jo). Po pierwsza, oprócz tego, że of course mi się podoba, to chciałam się przyczepić do dwóch rzeczy. Po pierwsze to to to w końcu jest na "bierząco" czy nie, moja Pani w szkole zwykła do mnie mawiać... "pisz w jednem czasie" smiley
Drugie rzecz odnosi się do lizania basenu. Nio sorka, może coś mi umkło jak czytałam w puźnych godzinach wieczornych, ale ja rozpoznaję moich znajomych na niucha po ciemku, ewentualnie po macanku, rozumiem widzieć kogoś pierwszy raz, ale oni bądź co bądź się trochę znają, noo... Do tego pocałunki, też da się skapnąć czy się całuje kogoś innego czy tą samą osobę... smiley Ja się nie czapiam, ale człowie ma inne zmysły jak wzrok do rozpoznawania otoczenia noo... Jak niedługo nie pojawi się następna część, to przeczytam jeszcze pięć razy to wszyćko i znają więcej rzeczy do przyczepienia się... (Santazyk? smiley )
schensi (Brak e-maila) 16:44 25-02-2006
ej co sie dzieje ze nie ma dalszych czesci?! ja tutaj z nerwow tapety podgryzam!
Mrs K (Brak e-maila) 18:55 14-03-2006
A będą dalsze części? Prooszeeeee!!!! Jak można kończyć w takim momencie?!!
Zettai (Brak e-maila) 13:13 24-04-2006
Pri, sweetboye sa cute i kawaii i oooh... ale, ja coś widzę, że komcia są z 2004, a mamy już 2006... Primcia, jak można fanów w ten sposób traktować, nyoooo... #_#
Kiyo (Brak e-maila) 10:50 18-05-2006
aa, świetne, cudowne ^.^ mam tylko nadzieję, że to nie ostatnia część, bo kocham to opowiadanie i CHCĘ WIĘCEJ! ;]
Natcian (Brak e-maila) 14:25 08-07-2006
priiiii...... Gdzie Ty się podziewasz?? >_< Kosmici Cię porwali czy co?? Gdzie kolejny słitboj?? Jak możesz mi to robić T_T Ja tu usycham z tęsknoty za moim ukoffanym opciem :[ Oj, czkeja... Będziesz mnie mieć na sumieniu. I będę Cię straszyć po nocach :}
Kasia (Brak e-maila) 17:34 11-08-2006
Proszę o następną część. Chciałabym wiedzieć co się potem stanie smiley
Vampi (mloda_gniewna@poczta.onet.pl) 20:47 19-09-2006
primea... Proszę... Błagam... Napisz kolejną część...
primea (primea@poczta.onet.pl) 12:51 23-10-2006
O_x' (szok pooświatowy) ermXD noXD przeczytajcie sobie mój komentarz przy holy grenade na temat dalszych częściXD"
K.R. (Brak e-maila) 15:10 15-08-2007
Ja chcem następną część!
wampirzyca (Brak e-maila) 13:55 04-08-2010
JA CHCĘ JESZCZE...JA CHCĘ JESZCZE... PROSZĘ ^^
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum