ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Czerwone majteczki 6 |
(Zachęcam do przeczytania również Czarnych majteczek autorstwa Fu-chan. (Jest to inna wersja - pisana z odmiennej perspektywy. ^__^)
Dotarcie do domu zajęło mi niecałe dwadzieścia minut. Wszedłem do swojego pokoju zastanawiając się, czy tej nocy nie spędzić lepiej poza domem.
- O, już jesteś - dobiegł mnie od drzwi radosny głos Paddy'ego
-... - zignorowałem go, rzucając kurtkę na fotel i podchodząc do biurka
- Sully stało się coś? - spytał zaniepokojony
- Nie skąd - rzuciłem zdawkowo, grzebiąc w jakichś papierach, nie mogąc zmusić się do spojrzenia mu w oczy
- S.J., co to jest - usłyszałem jego zdumiony głos tuż nad uchem
- Co? - zamknąłem oczy
- TO! - dotknął ręką jednego z czerwonych śladów na mojej szyi - Co to jest?
- Ach to - westchnąłem z rezygnacją - Ja... spotkałem na mieście Dawida - zacząłem cicho, wciąż nie bardzo wiedząc, co mam powiedzieć - Chciał pogadać, poszliśmy do niego, do hotelu, zjedliśmy obiad... Rozmawialiśmy i on...
- I?!?
- Patrick to nie tak jak myślisz...
- A jak??? - przerwał mi
- Ja nie chciałem! - podniosłem głos - On... o n chciał tylko pocałunku...i to był błąd, bo ja się zgodziłem... a on to wykorzystał...Ja... On dobrze wie jak i gdzie mnie dotknąć, żebym nie umiał odmówić... żebym nie chciał
- Pieprzyłeś się z nim? - spytał lodowato
- Tak, ale... - zanim zdążyłem zareagować drzwi zamknęły się za nim z trzaskiem. Usłyszałem tupot stóp na schodach i trzaśnięcie drzwi jego pokoju. Boże, stracę go - pomyślałem z rozpaczą - On mi tego nigdy nie wybaczy. Wczoraj mówiłem mu, że kocham go do szaleństwa, a dzisiaj co? Krążyłem po pokoju niczym tygrys w klatce. W końcu rozebrałem się i wszedłem pod prysznic. Musiałem chwilę pomyśleć. Jednak gorący strumień wody tylko pogorszył moje i tak już fatalne samopoczucie. Muszę go przeprosić - pomyślałem zakładając czystą bieliznę, spodnie i koszulę.- Będę go błagał na kolanach, jeśli będzie trzeba - postanowiłem. Za bardzo go kocham, żeby zostawić to w ten sposób. Przysiadłem na łóżku i natychmiast wstałem. Nosiło mnie. Wyjąłem z szafki olejek do masażu. Po chwili namysłu wziąłem także żel nawilżający, na wszelki wypadek, po czym udałem się na górę. Stałem przez chwilę pod drzwiami nasłuchując i w końcu nacisnąłem klamkę. Drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem. Wszedłem do pokoju. Pusto. W powietrzu unosiła się chmura papierosowego dymu. W popielniczce na stole dokonało żywota chyba z pół paczki, kolejne pół w jej okolicach. Skierowałem swe kroki do sypialni. Pusto. Z łazienki dobiegał jednostajny szum wody. Westchnąłem i otwarłszy okno, usiadłem na parapecie, wpatrując się w oddalone światła centrum.
- Czego chcesz?- z odrętwienia wyrwał mnie cichy, zupełnie wyprany z emocji głos Patricka. Nie czekając na odpowiedź podszedł do szafki nocnej i wyjął z niej kolejną paczkę Marlboro. Zapalił jednego, zaciągając się głęboko, wpatrując się we mnie z nieskrywaną wrogością.
- Co powiesz na masaż? - spytałem równie cicho
W jego oczach błysnęło niezdecydowanie. Wypuścił z ust strumień dymu, po czym wzruszył ramionami. Rozejrzał się za popielniczką i nie znalazłszy jej zgasił papierosa wprost na blacie szafki, zostawiając ciemniejszy ślad. Otulił szczelniej biodra ręcznikiem, podchodząc do łóżka i kładąc się na nim na brzuchu. Zsunąłem się z parapetu, zbliżyłem do niego i przysiadłem na brzegu materaca. Odkręciłem buteleczkę i roztarłem niewielką ilość olejku w dłoniach. W powietrzu uniósł się zapach jabłek i cynamonu. Rozpocząłem masaż od karku i ramion, stopniowo przesuwając się w dół. Czułem jak pod wpływem mojego dotyku, jego napięte mocno mięśnie rozluźniają się. Spiął się na moment, gdy odrzuciłem ręcznik z jego bioder i masowałem jego pośladki, uda, łydki, stopy
- Odwróć się - poprosiłem
Przewrócił się na plecy. Przesunąłem dłońmi po jego ramionach, po czym delikatnie wmasowałem olejek w jego pierś i brzuch. Ominąłem krocze i zabrałem się za uda, wciąż kierując się w dół ku stopom. Kiedy skończyłem, usiadł gwałtownie i dopiero teraz w jego oczach dostrzegłem łzy.
- Co... - silny cios w policzek nie pozwolił mi dokończyć zdania
- Co ty sobie wyobrażasz? - krzyknął, jego głos się załamał, a po policzkach spłynęły łzy -Najpierw mówisz, że mnie kochasz, a zaraz potem mnie zdradzasz? Teraz zrobiłeś mi masaż i myślisz, że wszystko będzie w porządku?! Ja...
Przycisnąłem go mocno do siebie, nie pozwalając powiedzieć nic więcej
- Przepraszam - wyszeptałem mu do ucha - Przepraszam skarbie....wybacz mi.... Kocham cię... naprawdę, nigdy nikogo nie kochałem tak jak ciebie. Wiem, że to, co zrobiłem było głupie wiem, że cię to zraniło, ale naprawdę żałuję tego...przepraszam - powtarzałem wciąż - Wybacz mi słonko... obiecuję, że nigdy, nigdy więcej tego nie zrobię. Uwierz mi. Proszę daj mi jeszcze jedną szansę... ostatnią...pozwól mi pokazać jak bardzo cię kocham - teraz łzy płynęły także po moich policzkach. Nie panowałem już nad sobą, nad emocjami. Odsunąłem się od niego troszeczkę, tak by spojrzeć mu w oczy. Złoto spotkało szmaragd.
- Myślisz, że ci wybaczę, ot tak, po prostu?! - spytał wyplątując się z moich objęć i wstając z łóżka
- Patrick... - chwyciłem go za rękę chcąc zatrzymać
- Zostaw mnie! - wyrwał dłoń z mojego uścisku, po czym podniósł z ziemi ręcznik, owinął nim biodra i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Pojawił się kilka sekund później - To moja sypialnia, wyjdź!
- Ale...
- Wyjdź stąd!!! - krzyknął a po jego policzkach znów spłynęły łzy
- Patrick, ciszej, bo zaraz ktoś przyjdzie sprawdzić, co się tu dzieje - poprosiłem cicho
- No i co z tego? Wynoś się!
- Skarbie proszę, porozmawiajmy...
- Nie mamy o czym - powiedział już ciszej, a jego głos drżał lekko
- Ile razy mam cię jeszcze przeprosić?- spytałem - Dziesięć? Sto? Mogę cię przepraszać nawet do rana, tylko mi wybacz, proszę...
- Powiedziałem, że masz wyjść! Chcę zostać sam - warknął
- Ale... - usiłowałem zaprotestować
- Czy do ciebie nie dociera po ludzku?!? - znów podniósł głos
- Paddy proszę... - spróbowałem raz jeszcze
- Wynoś się! - rzucił się na mnie z pięściami, uniosłem ramię, próbując się zasłonić, jednak jeden z jego razów trafił mnie w szczękę, zatoczyłem się na ścianę - Wynoś się! - powtórzył - Nie chcę cię więcej widzieć, słyszysz? Nienawidzę cię! Nienawidzę! Wynoś się! Zostaw mnie w spokoju! - nagle zaprzestał ataku, przeszedł przez pokój i otworzył mi drzwi - Idź już - powiedział cicho, lodowato.
Powoli ruszyłem w jego stronę i kiedy byłem już tuż koło drzwi w ostatnim akcie desperacji rzuciłem się na kolana, objąłem go mocno i przytuliłem policzek do jego brzucha.
- Kocham cię - wyszeptałem przez zdławione gardło - Kocham cię i nie chcę cię stracić. Wiem, że.... Że bardzo zraniło cię to, co zrobiłem... że jesteś na mnie wściekły, że... ja... masz do tego pełne prawo... ale... ale ja cię kocham, naprawdę cię kocham. Wiem, że jeśli powiem, że to z Davidem to był tylko seks to głupio zabrzmi i nic nie zmieni, ale to prawda. Kocham tylko ciebie. Zawsze cię kochałem. Od momentu gdy cię pierwszy raz zobaczyłem, mogłem myśleć tylko o tobie. Wiem, że nie zawsze się między nami układało. Wiem, że często to była moja wina. Wiem, że bywały momenty, kiedy mnie nienawidziłeś, ale... Ja po prostu nie chciałem, żebyś się domyślił co do ciebie czuję. Bałem się, że jak moje uczucia wyjdą na jaw to wyjedziesz i już cię nigdy więcej nie zobaczę. Wiem, że byłem wredny jak... jak ćpałeś...ale kiedy byłeś na prochach potrafiłeś mi powiedzieć bardzo przykre rzeczy, tak bez powodu i dogryzałem ci... Chciałem żebyś poczuł jak bardzo mogą zranić tylko słowa. Ja nie potrafię... wciąż myślę tylko o tobie. Zawsze się o ciebie martwiłem, cieszyłem się twoim szczęściem, smuciłem się razem z tobą.... A po tamtej nocy w hotelu... ja byłem najszczęśliwszym człowiekiem na całym świecie, chociaż wciąż nad tym szczęściem czaił się cień, że... Że przez mój brak silnej woli cię stracę, że... i wczoraj, jak do mnie przyszedłeś... właśnie to ty do mnie przyszedłeś, chciałeś być ze mną. Zapewniałem cię o swojej miłości i wtedy pojawił się on... i wszystko przepadło. W ciągu jednego, głupiego popołudnia straciłem to o co walczyłem przez cztery lata... straciłem z własnej głupoty i nic nie mogę zrobić. Nie mogę cofnąć czasu, odwrócić wydarzeń, nie mogę nic zrobić, żeby znów być z tobą. Co ja mam powiedzieć, Patrick, co zrobić, żeby znów móc czuć zapach twych włosów, ciepło twojego ciała, delikatny dotyk twych dłoni, by być z tobą, by odzyskać twoje zaufanie... Kocham cię - powtórzyłem nie wiem już który raz tego wieczoru - Wybacz mi... ten jeden jedyny raz...proszę cię - moje łzy spływały po jego gorącej skórze i wsiąkały w ręcznik
- Zastanowię się - powiedział po chwili, która trwała wieczność, jego głos był ledwie słyszalny - a teraz idź już...
Puściłem go i powoli wstałem, wierzchem dłoni ocierając łzy. Jego wzrok utkwiony był gdzieś za moimi plecami. Z rezygnacją opuściłem pokój i poszedłem do swojej sypialni. W ciuchach położyłem się na łóżku, nie miałem nawet siły przebrać się w coś wygodniejszego, zresztą...wiedziałem, że i tak nie zasnę. Nieprzytomnie wpatrywałem się w zielony wyświetlacz budzika. Piętnaście po ósmej. Po trzech godzinach przewracania się z boku na bok wstałem i poszedłem do kuchni, gdzie natknąłem się na Michaela
- Jason masz jakieś tabletki od bólu głowy? W apteczce nic nie ma - poskarżył się
- Idź, zaraz ci przyniosę
- Dzięki - mówiąc to wyszedł
Wyjąłem z lodówki w połowie pełny kartonik soku pomarańczowego i wypiłem duszkiem jego zawartość, odrzucając puste opakowanie na blat. Z szafki wyciągnąłem butelkę wody mineralnej i poszedłem do sypialni po tabletki. Wszedłem po schodach na piętro. Coś mnie ścisnęło w żołądku, gdy mój wzrok padł na drzwi na końcu korytarza. Wziąłem głęboki oddech, zapukałem do pokoju Michaela i bez zaproszenia wszedłem do środka. Siedział na łóżku, z głową opartą o ścianę. Podałem mu tabletki i wodę.
- Dzięki, to już trzeci raz w tym tygodniu i nie wiem od czego.
-... - Boże ile bym dał żeby mieć tylko takie problemy
- Jason?
- Hm?
- Wszystko w porządku? - spytał z niepokojem - Nie wyglądasz najlepiej, jesteś strasznie blady
- Wszystko ok. - uśmiechnąłem się lekko - Nie, nic nie jest w porządku - dodałem po chwili sam nie wiem dlaczego
- Co się stało?
- Zakochałem się - stwierdziłem cicho, siadając obok niego na łóżku
- To raczej powód do radości, a nie do smutku
- Niby tak, ale... zresztą nieważne...
- Mnie możesz powiedzieć. Kiedyś nie mieliśmy przed sobą tajemnic...
-... - tak, kiedyś nie mieliśmy przed sobą tajemnic, dzieliliśmy się wszystkim, ale wtedy byliśmy młodzi i głupi. Sądziliśmy że życie jest piękne i proste. Teraz jesteśmy dorośli i życie wygląda inaczej. Każdy z nas ma swoje sprawy i swoje tajemnice. Moim sekretem był Patrick i chciałem żeby tak zostało, przynajmniej na razie
- Jason?
- No cóż, zakochałem się, byłem szczęśliwy i... - głos uwiązł mi w gardle
- Zostawił cię? - szepnął Mike
- Nie. Niezupełnie. Po prostu ja.... Boże dlaczego? - kilka łez spłynęło po moich policzkach
Michael objął mnie delikatnie ramieniem. Położyłem się na łóżku, opierając głowę na jego kolanach i rozpłakałem się. Jego dłoń gładziła moje włosy, a usta szeptały uspokajająco. Nagle wydało mi się, że słyszę głos otwieranych drzwi. Nie przesłyszałem się. W pokoju rozległ się głos Patricka.
- Michael, czy... - nastąpiła chwila ciszy - Zresztą to nic ważnego. Jutro pogadamy - dodał
Mam nadzieję, że nie uzna tego za kolejną zdradę - pomyślałem z rozpaczą - przecież wypłakiwanie się u kogoś w łóżku to jeszcze nie zbrodnia. Powoli podniosłem się z posłania i wytarłem rękawem mokre policzki
- Przepraszam Michael, rozklejam się
- Nic się nie stało. Idź spać, koszmarnie wyglądasz
- Dzięki - rzekłem z lekkim uśmiechem
Wróciłem do pokoju, zrzuciłem ubranie i położyłem się do łóżka. Satynowa pościel przyjemnie chłodziła rozpalone ciało. W końcu zapadłem w niespokojny sen. Rano wstałem zmęczony i połamany. Do pracy pojechałem z nadzieją, że jakieś zajęcie choć na chwilę pozwoli mi oderwać myśli od Patricka. Myliłem się. Przez cały dzień nie mogłem się na niczym skupić, wszystko leciało mi z rąk. Obiad zjadłem na mieście. Jak tylko mogłem opóźniałem powrót do domu. Bałem się spotkania z Paddym, bałem się tego, co może mi powiedzieć. Kiedy jednak zaczęło się ściemniać wróciłem.
- Jason dobrze, że jesteś - dobiegł mnie od drzwi głos Roberta - Za chwilę będzie kolacja.
- Dzięki, nie jestem głodny - mruknąłem, kierując się do swojego pokoju
Rzuciłem kurtkę na fotel i usiadłszy na kanapie włączyłem telewizor. Zdjąłem buty i oparłem nogi o ławę. Przeleciałem kilka razy po kanałach, wszędzie totalne dno - stwierdziłem rezygnacją. Wziąłem prysznic i wszedłem do sypialni. Dochodziła ósma, a więc jeszcze za wcześnie, żeby iść spać. Chwyciłem pierwszą lepszą książkę, jaka wpadła mi w rękę i rozsiadłem się w fotelu. Jakiś czas później zdałem sobie sprawę, że zupełnie nie wiem o czym czytam. Zamknąłem książkę i ze złością odłożyłem ją na półkę. W końcu z braku lepszego pomysłu położyłem się do łóżka, jednak sen nie chciał przyjść. Całą noc wierciłem się w pościeli, usiłując nie myśleć, nie myśleć, nie myśleć...
Do pracy pojechałem niewyspany i rozdrażniony. Obrazu dopełniały cienie pod oczami i dwudniowy zarost
- Jason, jak ty wglądasz? - zganił mnie szef, jak tylko wszedłem do biura - Kiedy ostatnio spałeś?
- Jakieś dwie doby temu - stwierdziłem po chwili namysłu
- Zjeżdżaj do domu, wyśpij się, wpiszę ci urlop. No już, klientów mi odstraszysz! Sio!
Niechętnie ale wykonałem polecenie. Po powrocie do domu wziąłem kilka tabletek nasennych i położyłem się. Zasnąłem. Obudziło mnie szturchnięcie.
- Jason obiad - usłyszałem nad uchem głos Stanleya.
-...już idę... - powoli podniosłem się z łóżka. Czułem się fatalnie. Bolała mnie głowa, byłem głodny i było mi niedobrze. Ciekawe połączenie doprawdy. Z trudem przełknąłem nieco ziemniaków, jednak po chwili i tak wszystko wylądowało w toalecie.
- Jason, dobrze się czujesz? - Robert jak zwykle wiedział, kiedy potrzebna mi pomoc.
- Niedobrze mi - jęknąłem
- Co ostatnio jadłeś?
- Od wczorajszego obiadu nic, to znaczy dzisiejszy obiad ...
- No ładnie.
- To pewnie po tych tabletkach - przerwałem mu cicho
- Po jakich tabletkach?- spytał spokojnie, choć wiedziałem, że ma ochotę na mnie nawrzeszczeć
- Nasennych. Dwie noce z rzędu nie spałem i...
- I wziąłeś tabletki na pusty żołądek. Skaranie boskie z tobą. Połóż się. Zaraz ci przyniosę coś, po czym poczujesz się lepiej
Parę minut później pojawił się z parującym kubkiem w dłoni
- Wypij - podał mi go
- Co to jest?
- Zioła, na pewno ci nie zaszkodzą, pij.
Wypiłem, choć miałem wrażenie, że woda wyciśnięta z brudnej szmaty smakowałaby lepiej
- Robert - zagadnąłem, gdy był już przy drzwiach - Dzięki.
- Nie ma za co braciszku, prześpij się, fatalnie wyglądasz
- I tak samo się czuję - odparłem wygodniej układając się na łóżku
- Obudzę cię na kolację, musisz dzisiaj coś zjeść
- Jasne - ziewnąłem
Tym razem zasnąłem bez większych problemów. Kiedy Robert obudził mnie na kolację, czułem się o wiele lepiej. W drzwiach kuchni minąłem się z Patrickiem. Nawet na mnie nie spojrzał. Wmusiłem w siebie dwie kromki chleba z masłem i szklankę gorzkiej herbaty. Po posiłku zabrałem psa na spacer. Miałem nadzieję, że świeże powietrze choć nieco ukoi moje rozdrażnienie. Kiedy wróciłem znów okazało się, że nie mam co ze sobą zrobić. Boże, jak ja za nim tęskniłem. Usiadłem przy biurku, mój wzrok padł na ramkę z fotografią. Zdjęcie zostało zrobione zimą, na nartach w Szwajcarii. Uśmiechaliśmy się do obiektywu, objęci ramionami, ubrani w grubaśne kurtki i pomponiaste czapki. Stałem w środku, z jednej strony miałem Patricka i Roberta, z drugiej zaś Stanleya i Alexa. To były jedne z lepszych wakacji w moim życiu. Przesunąłem palcami po chłodnym szkle. Chwyciłem kartkę i długopis, zacząłem pisać. Na białym papierze pojawiały się słowa. PRZEPRASZAM, WYBACZ MI, KOCHAM CIĘ. Nie wiem co kazało mi to robić, ale robiłem to. Gdy kartka zapełniła się, chwyciłem następną i kolejną i jeszcze jedną. W końcu poszedłem spać. Rano wstałem już w nieco lepszym nastroju. Wziąłem stos zapisanych kartek i wsunąłem je przez szparę pod drzwiami do pokoju Patricka. Powtarzałem tę czynność przez kolejne trzy dni. Powoli traciłem nadzieję, że jeszcze kiedyś go do siebie przytulę, że poczuję jego gorące usta na swojej skórze, że usłyszę jego głos tuż nad swoim uchem.
Był sobotni wieczór. Od samego rana nie miałem nastroju na przebywanie w czymkolwiek towarzystwie. Cały dzień siedziałem w swoim pokoju. Nie wyszedłem nawet na obiad, zresztą i tak nic bym nie przełknął. Po raz nie wiem już który podszedłem do okna, po czym wróciłem do swojego kąta koło kanapy. Usiadłem na podłodze, podciągnąłem kolana pod brodę i ukryłem twarz w ramionach Łzy powoli płynące po moich policzkach wsiąkały w czarne dżinsy. Nie usłyszałem ani pukania do drzwi, ani ich cichego otwierania, nawet kroków. Dopiero cichy głos wyrwał mnie z odrętwienia.
- Sully...
-...
Nie to niemożliwe - pomyślałem - To nie może być on, to tylko moja wyobraźnia, ale szept powtórzył się
- Sully...
Powoli podniosłem głowę i oparłem ją o ścianę. Stał tam, niezdecydowany, ubrany w niebieskie ogrodniczki i granatową, trykotową koszulkę. Promienie zachodzącego słońca, wpadające przez okno, nadawały jego włosom osobliwy, szkarłatno - seledynowy kolor.
- Patrick? - wyszeptałem, wciąż nie wierząc w to, co widzę
- Sully...ja.. - przyklęknął przede mną a jego dłonie spoczęły na moich ramionach - Sully, ja... - powtórzył - ...ja się już nie gniewam...ale....ten pierwszy i ostatni raz - dodał trochę głośniej. Jego ciałem wstrząsnął dreszcz, a z oczu popłynęły łzy. Przygarnąłem go do siebie, czując jak cienki materiał koszuli momentalnie przemaka. Głaskałem go delikatnie po włosach, nie odzywając się ani słowem, tylko w myślach dziękując Bogu za jeszcze jedną szansę. Po bardzo długiej chwili się uspokoił. Odchylił się nieco i nasze spojrzenia spotkały się. Jego oczy były zapuchnięte od płaczu. Musnąłem ustami jego policzek.
- Kocham cię - wyszeptałem - i dziękuję.... - dodałem
Patrick przytulił się do mnie, jednocześnie szukając ustami moich warg. Bez namysłu odpowiedziałem na ten niespodziewany pocałunek. Po chwili odsunął się ode mnie
- Dobranoc Sully - usłyszałem jeszcze, po czym wstał i wyszedł z pokoju. Jeżeli sądził, że po tym wszystkim po prostu pójdę spać, to grubo się mylił. Szybko podniosłem się z ziemi. Zrzuciłem z siebie ubranie i wziąłem długą, odprężającą kąpiel. Wciągnąłem świeżą bieliznę i dżinsy, po czym po cichu wszedłem na piętro. Drzwi jego pokoju były uchylone. Wszedłem do środka, zamykając je za sobą. Poszedłem do sypialni, gdzie jak zwykle unosiły się kłęby dymu tytoniowego. Z łazienki dochodził jednostajny szum wody. Otworzyłem okno jak szeroko i usiadłem na łóżku. Wciąż nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście. A jeśli to był tylko sen...ale przecież koszula była mokra, naprawdę mokra... tak, ale może od moich łez...
- Wiedziałem, że przyjdziesz - usłyszałem tuż nad sobą i chwilę później Patrick już siedział na moich kolanach. Ubrany był tylko w biały ręcznik frotte. Wyciągnął rękę w stronę nocnej szafki i sięgnął po papierosy
- Zostaw- mówiąc to wyjąłem mu je z dłoni i odłożyłem z powrotem - To może poczekać, ja już dosyć czekałem - stwierdziłem mocno go do siebie przyciskając
Roześmiał się, zarzucając mi ramiona na szyję
- To gdzie mam cię dotknąć, żebyś mi nie odmówił? - spytał zaczepnie, jednak w jego głosie brzmiała powaga
- Ja sam doszedłem do tego, co ci sprawia przyjemność...
- Sully... - otarł się policzkiem o moje ramię - Chociaż mała podpowiedź...
- Mała podpowiedź...? - zamyśliłem się - No więc, skoro tak ładnie prosisz... - ująłem jego dłonie i jedną z nich oparłem na swoich plecach, drugą na szyi - Gdzieś tutaj....
Jego ręka sunąca po plecach bez trudu odnalazła czuły punkt między łopatkami. Jęknąłem cicho wplatając palce w jego rozpuszczone włosy. Przysunął się do mnie jednocześnie przywierając wargami do mojej szyi.
- Zaczekaj, nie tak, pokażę ci- wyszeptałem przybliżając usta do jego ucha. Przesunąłem językiem od różowej muszelki do obojczyka i z powrotem- Teraz ty spróbuj.
Najpierw poczułem jego gorące wargi, a chwilę później koniuszek języka poruszający się dokładnie tak, jak lubiłem. Nagle pieszczoty ustały, a Patrick zsunął się z moich kolan. Spojrzałem na niego zawiedziony.
- Nie patrz tak na mnie. Ja też mam swoje potrzeby- uśmiechnął się słodko i zabrał się za rozpinanie moich spodni. Pozwoliłem mu je z siebie zdjąć podobnie jak bieliznę. Biały ręcznik okrywający jego biodra wylądował na dywanie, a on sam znów znalazł się na moich kolanach kontynuując przerwaną pieszczotę. Wsunął dłoń między moje uda. Jego delikatny dotyk wyrywał z mojego gardła ciche westchnienia. Przerwał na chwilę wyciągając żel z nocnej szafki, podał mi go mocno całując mnie w usta. Wycisnąłem trochę zawartości tubki na dłoń. Objąłem go w tali wsuwając jednocześnie między jego pośladki wilgotne palce. Zamruczał cicho z zadowolenia, poruszając lekko biodrami. W pewnej chwili chwycił mnie za nadgarstek dając mi do zrozumienia, że mam zabrać rękę. Wycofałem dłoń nie bardzo wiedząc, o co mu chodzi. Posłałem mu pytające spojrzenie, w odpowiedzi zostałem pchnięty na łóżko. Paddy uniósł się lekko i pomagając sobie ręką nadział się na mnie przygryzając dolną wargę. Z początku poruszał się powoli, jakby z namysłem. Po chwili jednak ruchy jego bioder stały się szybsze i bardziej zdecydowane. Przesunąłem opuszkami palców po wewnętrznej stronie jego uda i ująłem go w dłoń pieszcząc delikatnie. Spojrzał na mnie spod przymkniętych powiek posyłając mi promienny uśmiech. Jego oddech był szybki i urywany, policzki pałały głębokim szkarłatem a wilgotne kosmyki przykleiły się do karku i czoła.
- Śliczny...jesteś...- wyszeptałem z trudem gdyż każdy jego ruch odbierał mi oddech-...zwłaszcza... w takich... momentach...- dodałem po chwili. Miałem wrażenie, że jego rumieniec stał się jeszcze bardziej intensywny. Z każdą sekundą, z każdym oddechem coraz bardziej zbliżaliśmy się do nieuchronnego finału. Patrick szczytował w tym samym momencie, co ja zaciskając zęby na palcach prawej ręki, co zapewne miało stłumić jego krzyk. Według mnie nie za bardzo zdało to egzamin. Całe szczęście, że Michaela nie było a Stanley siedzący w swoim pokoju nie mógł tego usłyszeć. Taką przynajmniej miałem nadzieję. Paddy zsunął się ze mnie i położył w chłodnej pościeli.
- Sully, ja... przepraszam za to, co wtedy powiedziałem.
- Za to, to znaczy za co? Mówiłeś wtedy wiele rzeczy- stwierdziłem przypatrując mu się uważnie.
- No za to, że powiedziałem, że cię nienawidzę. To nie prawda. Lubię cię i to bardzo- odparł lekko się rumieniąc.
- Ach lubisz mnie?- spytałem pochylając się nad nim.
- Tak, lubię cię...
- Tylko lubisz?- cmoknąłem go delikatnie w czubek nosa.
- Bardzo lubię...- objął mnie za szyję całując w usta.
- Tylko...bardzo lubisz? Nic więcej?- uparcie wpatrywałem się w złote wciąż jeszcze lekko zamglone oczy.
- Sully...przestań...- warknął a jego policzki zapłonęły szkarłatem-...nic więcej ci nie powiem.
- A więc zamierzasz się do mnie nie odzywać?- spytałem przekrzywiając lekko głowę.
- Oj, Sully...- zniecierpliwił się Patrick - przecież wiesz, że nie o to mi chodzi.
- Tak, a o co?- zainteresowałem się.
- Przestań ględzić i pocałuj mnie.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem - stwierdziłem z rozbawieniem nakrywając jego gorące usta swoimi - To ma być tylko pocałunek, czy chcesz czegoś więcej?- spytałem po chwili.
- Rób, co chcesz tylko przestań gadać...
- Naprawdę mogę zrobić z tobą, co chce? Jak miło z twojej strony...
- Sully! Bo cię zaknebluje i...- moje usta skutecznie pozbawiły go możliwości dokończenia zdania. Przesunąłem wargi na jego szyję całując raz przy razie rozpaloną skórę. Koniuszkiem języka zacząłem szybko, rytmicznie lizać jeden z sutków Paddyego, aż jego oddech stał się szybki i urywany. Po chwili zacząłem ssać go mocno, powoli wyrywając z jego gardła ciche westchnienia. Przeniosłem usta na płaski, umięśniony brzuch jednocześnie moje ręce spoczęły na delikatnej skórze ud, które pod tym dotknięciem rozchyliły się posłusznie. Przesunąłem opuszkami palców po ich wewnętrznej stronie wyżej i wyżej aż palce dotknęły gorący, pulsujący członek. Ująłem go w dłonie i zacząłem pieścić delikatnie, całując jednocześnie miękkie włosy łona. Oddech Patricka, podobnie jak mój był coraz szybszy i bardziej chrapliwy. Zsunąłem się trochę niżej. Najpierw zacząłem go lizać i całować, po czym wziąłem go w usta i zacząłem ssać, dziko, zapamiętale. Paddy jęczał głośno, po chwili z jego gardła wydobył się krzyk spełnienia. Uniosłem się na rękach chcąc go pocałować, ale mój kochanek pchnął mnie na łóżko obracając na wznak. Jego ręka przesunęła się po moim brzuchu i zsunęła w dół docierając do mojego gorącego i twardego członka. Schylił się i czubkiem języka zaczął przesuwać po purpurowej głowicy, jednocześnie drażniąc go dłonią. Mój oddech gwałtownie przyspieszył. Jęknąłem głośno, gdy wziął mnie głęboko w usta. Nagle przerwał i położył się na plecach ciągnąc mnie za sobą. Wylądowałem na nim po czym wsparłszy się na łokciach wszedłem w niego delikatnie. Kochaliśmy się powoli bez pośpiechu, delektując się swoją bliskością. Jego wnętrze był ciasne, usta gorące a oddech coraz szybszy i bardziej urywany. Zaczął szczytować chwilę przede mną boleśnie zaciskając palce na moich ramionach. Położyłem się koło niego opierając głowę na jego piersi.
- Sully...- wyszeptał Patrick bawiąc się moimi włosami-...jesteś cudowny...wiesz...? A teraz jeśli nie masz nic przeciwko temu to ja muszę...
- ...wziąć prysznic- dokończyłem za niego.
|
|
Komentarze |
dnia padziernika 15 2011 21:54:04
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina
stoktka (stokrotka_997@wp.pl) 12:09 23-08-2004
jest geialne inie mogę doczekać się ciągu dlaszego nio... więc pisz
Natiss (natiss@tlen.pl) 15:59 23-08-2004
Fajne. ^__^
sintesis (Brak e-maila) 00:21 09-09-2004
jest po prostu genialne.. brakuje mi slow na opisanie mych uczuc.. raz mnie smieszy, raz wzrusza, albo czuje taki uscisk w rzoladku... normalnie naczytac si nie moge... chyba juz z piaty raz czytam ostatnia czesc i wciaz mi malo...
Alexik (Brak e-maila) 23:39 14-07-2006
ja chce więcej ja chce więcej ja chce więcej !!!!!!!!!!!
pisz pisz pisz pisz pisz pisz *_*
^^ (lovetrey@buziaczek.pl) 21:55 27-11-2006
chce więcej!!! to jest genialne!!!!
Oiojoj (Brak e-maila) 22:59 30-01-2008
No wreszcie!!!!!!!!!!!!
Oniri (Brak e-maila) 08:53 31-01-2008
Uwielbiam dwiadywać się nowych faktów z życia bohaterów. Piszcie, piszcie dalej, bo normalnie kogos rozszarpie!!!!
dorota (dorota33-74@tlen.pl) 14:47 05-02-2008
poruszasz dosc kontrowersyjną tematykę ale podziwiam osoby ktore mają odwagę pisać o tym czego inni się wstydzą-mam nadzieję że będziesz pisać dalej-podoba mi się
Viv (Brak e-maila) 22:22 05-02-2008hmmm...
nigdzie nie jest napisane, w jakiej kolejności należy czytać czarne i czerwone majteczki... więc mój komentarz zakłada czytanie najpierw czarnych majteczek, a dopiero potem tego.
no i szczerze to mnie trochę rozczarowało... bo tak właściwie to głównie są powtarzane fakty z tamtej wersji i jak na 8 rozdziałów, to 'dodatków' starczyłoby może na jednen. poza tym są drobne zmiany w dialogach, wpływające na sens ogólny - niekoniecznie na lepsze...
nie twierdzę, że tekst jest zły, czy coś takiego. po prostu po przeczytaniu 'czarnych majteczek' trochę się wynudziłam... myślałam, że będzie więcej rzeczy, których wcześniej sama się nie domyśliłam.
i jeszcze raz powtórzę - może to jest kwestia kolejności czytania tekstów - jeżeli tak, to uważam, że gdzieś powinno być napisane, jaka jest zalecana...
gorąco pozdrawiam!
Niewiadomoco (Dropsionka@op.pl) 13:33 09-02-2008
Nie ma zaleceń co do kolejności czytania "majtów". To wiadome, że tekst i sytuacje się powtażają, to w tym chodzi. Pragniemy wraz z Fu pokazać jak te same sytuacje są odbierane przez dwóch różnych bohaterów, jakie emocje i odczucia nimi kierują. Mam nadzieję, że inne nasze opowiadania bardziej Ci się spodobają. Pozdrawiam. |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|