The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 26 2024 16:27:57   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Wilk 2 4
Rozdział 4:

"Pokuta"



Było południe. Tropikalny las parował gorącem, a zapach prochu, spalenizny oraz krwi unosił się w upalnym powietrzu. Stałem nad brzegiem rzeki; po jej drugiej stronie, w oddali majaczyła jakaś osada... Płonąca osada. Właściwie już dogasająca... Przeniosłem wzrok na stojącego po kolana w wodzie Nickolasa. Jego mundur, podobnie, jak mój był uwalany posoką. Młodzieniec rozbierał się. Ruszyłem w jego kierunku, wchodząc w odpornych na zamoczenie, żołnierskich butach do wody.
- To dziwne... - mruknąłem, podchodząc do niego. - Pieprzymy się od paru tygodni, a jeszcze nie widziałem cię całkiem nagiego...
- I uważasz, że pora to nadrobić? - uśmiechnął się, ściągając górę munduru. Rzucił kaftan do wody. Zamoczył kilka razy, by zmyć krew. Na tym materiale substancje się nie trzymały, a i wysychał błyskawicznie. Nickolas rzucił kaftan na brzeg i zaczął rozpinać spodnie, patrząc na mnie prowokująco.
Kąciki moich ust uniosły się lekko. Przykucnąłem, nabierając wody w dłoń i przemyłem twarz, wycierając zeń krew. Nickolas nagle drgnął. Ujął dłońmi moją twarz, zbliżył się, jak do pocałunku. I nagle zlizał czerwoną strugę z mojego policzka. Odsunął się z uśmiechem triumfu, najwyraźniej rozbawiony szokiem, jaki we mnie wywołał.
- Ciebie rajcuje krew... - stwierdziłem, sam będąc zdziwionym fascynacją tym odkryciem, jaka zabrzmiała w moim głosie. Popatrzył na mnie z rozbawieniem. Lodowato niebieskie oczy błyszczały z pożądania.
- Czy to ważne, co mnie rajcuje? - zapytał. Znowu przyciągnął moją głowę i pocałował mnie namiętnie. - Skutek jest przecież taki sam. - mruknął, odrywając się od moich warg. - Dostajesz dupy! - wyszeptał, zaczynając rozpinać mi mundur.


Otworzyłem oczy, patrząc w biały sufit. Śpiący obok mnie Lucas oddychał cicho i spokojnie. Oblizałem spierzchnięte wargi. Tak! Naprawdę była pora, aby zmienić klimat!



* * *



Ciemnowłosy mężczyzna siedział przy biurku i przeglądał wyświetlające się na ekranie komputera dokumenty. Nagle usłyszał jakiś rumor, jakby coś piętro niżej spadło z impetem na podłogę. Czarny Kondor drgnął i zaczął nasłuchiwać. Po krótkiej chwili do jego uszu dotarły również jakieś krzyki i kolejne hałasy. Westchnął, zagryzł wargi i energicznie wstawszy, ruszył do wyjścia.


* * *



Silny kopniak odrzucił brązowowłosego nastolatka i powalił go na ziemię. Dziewczyna o czarnych jak węgiel włosach zaczesanych w, w tej chwili nieco potargane, kitki, zerwała się szybko z podłogi i nie czekając aż przeciwnik wstanie i wykorzystując chwilę swojej przewagi rzuciła się na niego z pazurami. Dosłownie. Miała półtoracentymetrowej długości srebrne tipsy. Tamten zasłonił się przed paznokciami i chwyciwszy oponentkę za nadgarstek, a drugą ręką za zbyt dużą na nią koszulkę pociągnął w dół, tak, że walczący przeturlali się kilkakrotnie okładając wzajemnie pięściami, drapiąc i wypadając na korytarz. Obserwujący to wszystko inni mieszkańcy podążyli za nimi w atmosferze gorącego dopingu, nawołując co chwila:
- "Ugryź go, Maja!!" Albo: "Dalej, Harry!!"
Bójka trwała jeszcze kilka chwil, kiedy nagle rozległo się ostre:
- Spokój!! - wszyscy ucichli i rozstąpili się przed mężczyzną, jednak okładający się nie zaprzestali walki. Maja nagle ugryzła chłopaka w rękę. Wrzasnął.
- Złoję ci skórę, ty cholerna szmato! - wysyczał brunet, okładając dziewczynę po bokach. Zapiszczała, kuląc się i zasłaniając.
- Uważaj, żebym ja ci nie złoił skóry! - warknął Czarny Kondor podchodząc do nich szybkim krokiem i mocno chwytając Harry'ego za ramię oraz kark, po czym podnosząc go bez trudu i stawiając na równe nogi. Maja zerwała się z miejsca, zamierzając dołożyć unieruchomionemu przeciwnikowi. Mężczyzna błyskawicznie złapał ją za koszulkę i skręcając mocno materiał, przytrzymał dziewczynę w miejscu. - Powiedziałem: spokój!! - potrząsnął nią z wściekłością. - Eric! - zawołał. Starszy, czarnowłosy chłopak o śniadej cerze wyszedł z pokoju z całkowicie obojętnym wyrazem twarzy. - Zamknij ich w piwnicy. W osobnych pomieszczeniach! - pchnął Harry'ego w stronę chłopaka. - Weź do pomocy Jerarda - dorzucił, patrząc na wchodzącego właśnie po schodach zaskoczonego młodzieńca. Puścił dziewczynę, która zdążyła już nieco ochłonąć.
- To on zaczął! - zawołała, pokazując Harry'ego palcem. - Powiedział...
- Nie obchodzi mnie, co powiedział, Maja! - warknął Jareth, chwytając ją za ramię i prowadząc do blondyna z warkoczem. - A wy na co czekacie? - huknął na otaczające ich zbiegowisko. - Rozejść się! Nie ma tu nic do oglądania! - wrzasnął i szybko ruszył do swojego gabinetu.


* * *



Kathy siedziała w ratanowym fotelu w zacisznym cieniu ogrodowej altanki. Czułem na plecach jej badawcze spojrzenie. Po tym, co jej powiedziałem zapewne najchętniej wywierciłaby mi wzorkiem dziurę w plecach. I to przypuszczalnie nie jedną! Zachowując jednak zimną krew zrywałem z krzaków piękne dojrzałe pomidory, wkładając je ostrożnie do koszyka. Psy szczekały obskakując biegającą po trawniku czteroletnią dziewczynkę o włosach czarnych i połyskujących w słońcu niczym krucze pióra. Dochodził do nas jej dźwięczny rozradowany śmiech.
Wszędzie było błogo i spokojnie... tylko ta pogłębiająca się, lodowata, wróżąca niechybną awanturę cisza za moimi plecami sprawiała, że raz po raz chodziły mi ciarki po karku.
Kathy należała do osób, które muszą w takiej właśnie ciszy przegryźć się przez informację, zanim zapytają:
- Ale dlaczego? - padło z jej ust. Westchnąłem, odwracając się w jej stronę. Siedziała ze skrzyżowanymi na piersi rękami i przyglądała mi się bacznie.
- Po prostu - odparłem. - Muszę zmienić otoczenie.
Zapadła długa chwila milczenia, zakończona prychnięciem kobiety.
- Po prostu nie potrafisz tak żyć, przyznaj! - przekrzywiła lekko głowę, wciąż obserwując mnie badawczo.
- Jak? - udałem, że nie wiem, o czym mówi.
- W takiej stagnacji... - wstała. - Nie dziwię ci się... zawsze byłeś człowiekiem czynu... W końcu ześwirujesz od tych pomidorów! Zresztą i tak już długo wytrzymałeś...
- Nie, Kathy... nie w tym rzecz... - skrzywiłem się.
- Więc o co chodzi? - zapytała, wstając i podchodząc do mnie. - Wiesz, że mi możesz powiedzieć...
Zastanowiłem się. Sam nie byłem pewien, co mnie dręczy... Ale jakoś trzeba było to nazwać. To pierwszy krok do wyzwolenia.
- Powiedzmy, że o moje grzechy... - powiedziałem cicho, patrząc na biegającą z psami dziewczynkę.
- Grzechy? - szepnęła Kathy. - Demony przeszłości?
- Dokładnie - przeniosłem wzrok na kobietę.
- I co zamierzasz zrobić? - zmarszczyła brwi.
- Odpokutować - odparłem.


* * *



Sharla popatrzyła na siedzącego w fotelu naprzeciwko ciemnowłosego mężczyznę. Jego ametystowe spojrzenie było trochę nieobecne, jakby się nad czymś zastanawiał.
- Jareth... - powiedział. Ocknął się, patrząc na nią z uwagą. - Jesteś pewien? - zapytała.
- Tak - odparł. - W stu procentach.
- I chcesz powiedzieć... że klient Very też... - zaczęła Sharla.
- Też był dla mnie wiadomością - dokończył za nią mężczyzna. - Telefon Lil tylko potwierdził moje podejrzenia...
- Napuścili kogoś? - zdumiała się. - Lotos nie traci czasu!
- I nie przebiera w środkach - westchnął. - Chcą mnie zastraszyć... Dać mi wyraźną informację, że nie będzie lekko, kiedy już Villain wróciła.
- Nadchodzą ciężkie czasy? - westchnęła. - Chcesz, żebym się przygotowała?
- Tak. Oboje musimy... - kiwnął głową. Przez chwilę milczeli. Sharla zapisała coś na palmptopie.
- Weźmiesz ją do siebie? - zapytał nagle Czarny Kondor.
- Veronique? - zdziwiła się kobieta. Skinął głową.
- Jest diabelnie inteligentna - osądził. - Nie chcę, żeby się u mnie zmarnowała.
- Zmarnowała? - Sharla zmrużyła oczy. - A może po prostu chcesz ją odsunąć od siebie?
- Fakt... - przyznał szczerze. - Nie lubię, kiedy własna dziwka robi mi w łóżku dogłębną psychoanalizę... - skrzywił się, a kobieta wybuchła śmiechem.
- Zobaczę, co da się zorganizować, Jareth. Na razie jednak musisz znieść jej zapędy psychologiczne. Możesz ją dzisiaj zabrać - zapisała coś na palmptopie.
- A Kitsune?
Sharla spoważniała.
- On chce jak najszybciej wrócić do pracy... - zaczęła.
- I słusznie! - skomentował szorstko.
- Jareth... - powiedziała kobieta z nutką łagodnej nagany. Czarny Kondor westchnął z rezygnacją.
- Jak to wygląda? - zapytał.
- Nie jest źle - odrzekła, wstając. - Przepiszę mu leki i jutro może wracać. Jednak dobrze by było, gdybyś dał mu parę dni urlopu.
- Nie ucz mnie, jak mam burdel prowadzić - odezwał się nieoczekiwanie ostro. - To moja dziwka!
- Ale mój pacjent! - warknęła Sharla. - I zalecenie lekarza - zakończyła, wstając. - I koniec dyskusji, panie zły alfonsie! - dodała, widząc, że Jareth jeszcze chce coś powiedzieć. Westchnął ze złością, jednak nie odrzekł nic. Kobieta uśmiechnęła się pojednawczo.
- Nie trać swojej zimnej krwi, Czarny Kondorze... mam przeczucie, że będzie ci niebawem wyjątkowo potrzebna... - powiedziała z odrobiną smutku.


* * *



Siedzący na sofie w salonie Lucas popatrzył na mnie z niedowierzaniem.
- Dlaczego akurat tam? - zapytał cicho. Po ostatnich wydarzeniach wciąż był przygaszony i smutny. Jednak nie litowałem się nad nim. W końcu musiał się jakoś zahartować.
- Rozumiem, że nie chcesz tam wracać - powiedziałem, siadając w fotelu obok. - Nie zmuszam cię. Nie będzie mnie tylko kilka tygodni...
- Tygodni?! - przerwał mi. Zamilkłem. Przez moment panowała cisza. Wreszcie nabrałem tchu:
- Tyle mi to zajmie... Wiesz, jak to jest z tymi interesami... - wytłumaczyłem oględnie.
- Ale dlaczego akurat TAM?! - zawołał, marszcząc brwi.
- Bo tam mieszka mój adwokat! - wyjaśniłem twardo. - I muszę umówić się z nim i moim potencjalnym wspólnikiem na kilka spotkań. Nie chcesz, nie jedź. Nie zmuszam cię! - wstałem. - Chociaż moim zdaniem zmiana otoczenia by ci się przydała... - dodałem, wychodząc z salonu.


* * *




Padało. Opierający się plecami o mur Rishka podniósł wzrok, gdy czarna Anakonda zatrzymała się na ulicy tuż obok niego. Drgnął. Czarny Kondor wykonał nieznaczny ruch głową.
- Wsiadaj! - polecił. Chłopak błyskawicznie znalazł się na miejscu pasażera. Zapiął pas. Mężczyzna ruszył.
- Jak ruch? - zapytał szef. Rishka przełknął suchość w gardle. Cholernie bał się tego pytania.
- Jeszcze nie miałem żadnego klienta... - wyszeptał.
- Co takiego? - padło z ust mężczyzny. Rishka zadrżał. Wyczuł, że szef jest wściekły. Chłopak chciał powiedzieć, że przecież jest na ulicy dopiero od godziny, że pogoda jest paskudna i w ogóle. Jednak powiedział tylko:
- Przepraszam... - pochylił głowę.
- Zawiozę cię gdzieś, gdzie odrobisz część swojego długu - wyjaśnił zimno Czarny Kondor. Chłopak popatrzył na niego, ale nie odrzekł nic. Zrobiło mu się gorąco.


* * *



Właśnie kończyłem układać koszule w walizce, kiedy w progu sypialni stanął Lucas.
- Szybko się spakowałeś - ocenił sucho.
- Podjąłem decyzję i zwyczajnie jestem konsekwentny - wzruszyłem ramionami. Byłem lekko zirytowany. Nie na Lucasa. Na siebie... za to, że muszę go oszukiwać. Jednak złość zwracała się przeciwko chłopakowi. Musiał to wyczuwać.
- Masz już wykupiony bilet? - zapytał, wciąż tym samym beznamiętnym tonem.
- Tak - odparłem. Chłopak westchnął tylko i odwróciwszy się na pięcie wyszedł z sypialni.


* * *



Wysiedli na parkingu przed niedużym domkiem na przedmieściach Nowego Miasta. Otworzył im wysoki mężczyzna po czterdziestce, z gęstą czarną brodą i zaplecionymi w warkocz włosami. Uśmiechnął się do Czarnego Kondora, uścisnęli sobie dłonie. Poprowadził ich do pokoju, zdawać by się mogło, gościnnego. Ale to nie był zwykły salon. Stało w nim duże łóżko, a obok niego na stelażach zamocowane były kamery oraz różnego rodzaju oświetlenie. Było tam jeszcze dwóch mężczyzn i chłopak, niewiele starszy od Rishki. Wszyscy trzej popatrzyli na niego z uwagą. Rishka zrozumiał, co będzie tutaj robić. Zacisnął zęby, gdy poczuł, jak coś zaczyna dławić go w gardle. Już kiedyś kręcił filmy porno. Dla szefa. W Dahli. Ale teraz...miał zostać wynajęty... Sam nie wiedział, dlaczego poczuł nagle to rozżalenie. Przecież łatwo jest zapomnieć o kamerze. Drgnął, gdy Czarny Kondor skończył cichą rozmowę z brodaczem, podszedł do Rishki.
- Odbiorę cię o siódmej - poinformował. Chłopak wstrzymał oddech. Dziesięć godzin? Skinął jednak tylko głową. Brodacz podszedł i znowu oddalili się z Czarnym Kondorem na stronę. Kątem oka Rishka widział, jak przekazywane są pieniądze. Duża ilość pieniędzy. Zamknął oczy. Dobrze. Chciał jak najszybciej spłacić swój dług. I żeby Czarny Kondor mu kiedyś darował.


* * *



Simon schował garść kredytów do przypiętej do paska kasetki. Przeczesał palcami rozpuszczone włosy i poprawił rozpiętą koszulę. Łańcuszki zabłyszczały na jego brzuchu. Zamierzał ruszyć w kierunku wyjścia z zaułku, kiedy nagle usłyszał za sobą czyjeś kroki.
- Ile bierzesz? - dobiegł męski głos. Przystanął i obejrzał się. Pod ścianą, tuż przy rogu budynku, stał wysoki, śniadoskóry młody mężczyzna. Miał krótko przystrzyżone czarne włosy i szare oczy, które wyraźnie kontrastowały z jego ciemną karnacją. Ubrany był w szarą koszulę z podwiniętymi do łokci rękawami oraz dżinsy.
- To zależy za co... - odparł kokieteryjnie Simon, podchodząc do niego wolnym krokiem. Mężczyzna objął go w talii, przyciągając do siebie. Pocałował mocno w usta.
- Tęskniłem... - wyszeptał, gdy przerywali pocałunek. Simon westchnął.
- Co tu robisz? - mruknął niechętnie, odsuwając się nieco od niego.
- Nie ma co... - burknął mężczyzna, zaskoczony tym nagłym dystansem. - Miły jesteś... Mam się poskarżyć alfonsowi? - zapytał takim tonem, że nie dało się określić, czy żartował, czy mówił to absolutnie serio. Simon znowu westchnął.
- Czego chcesz? - mruknął, zabierając się za rozpinanie koszuli mężczyzny.
- Dobrze wiesz... - odparł, ujmując palcami jego podbródek i zmuszając chłopaka do spojrzenia mu w oczy.
- No właśnie nie wiem! - żachnął się Simon. - Jak chcesz seksu, to musisz zapłacić, jak każdy inny... on ma tu wszędzie ludzi... - wyjaśnił kwaśno. Mężczyzna uśmiechnął się półgębkiem.
- Słynne oczy i uszy Czarnego Kondora? - mruknął. - Więc to nie pogłoski?
- Żebyś wiedział... - przesunął dłońmi po brzuchu i bokach klienta, przytulając się do jego torsu.
- Nie chcę seksu - chwycił go za ręce i odsunął od siebie.
- A to akurat nowość w twoim przypadku - mruknął obojętnym tonem Simon, odsuwając się.
- Chcę czegoś innego... dobrze wiesz, czego... - znacząco zawiesił głos.
- Nie teraz - odparł krótko chłopak i odwrócił się na pięcie, zamierzając odejść, jednak mężczyzna chwycił go za nadgarstek.
- Nie tak się umawialiśmy! - warknął zirytowany. - Jeśli myślisz, że dam się oszukać...
- Nie gadaj bzdur! - syknął Simon, wyrywając rękę z jego uścisku. - Przyjdź do burdelu i mnie wynajmij u szefa na cały dzień. Wtedy wszystko ci wyjaśnię... - zapewnił, ruszając do wyjścia z zaułku.
- Dobra... - zgodził się niechętnie i nagle jakby coś go olśniło. - Zaczekaj! - zawołał za nim. - O kogo mam go zapytać?
- O Simona - odrzekł, odchodząc.


* * *



Szef odebrał go punktualnie o siódmej wieczorem. Rishka prawie półprzytomny ze zmęczenia powlókł się do auta. Usiadł, starając się nie okazywać bólu. W czasie drogi powrotnej żaden z nich nie odezwał się ani słowem. Rishka nawet przysnął na moment. Obudził się, gdy samochód stanął. Chłopak zdał sobie sprawę, że zatrzymali się przed burdelem. Zdziwiło go to, gdyż był przekonany, że szef odwiezie go na ulicę, żeby skończył swoją dwudziestogodzinną zmianę. Czarny Kondor już na początku oświadczył mu, że Rishka ma mu się nie pokazywać w domu. Chłopak przychodził tylko rozliczać się z Arturem, wziąć prysznic i coś przegryźć w biegu, chociaż zazwyczaj jechał na tabletkach obiadowych, zresztą jak większość chłopaków. Snu zaznawał tylko w łóżkach klientów, o ile się na to zgadzali. W końcu człowiekowi nie potrzeba tak dużo wypoczynku, jak się może wydawać. Co stopniowo odkrywał.
- Wysiadaj! I do mojego gabinetu! - polecił Jareth. Chłopak wzdrygnął się i poczuł, jak robi mu się słabo. Po co ma tam iść? Co szef od niego jeszcze chce? Jednak posłusznie wysiadł i szybkim krokiem ruszył w kierunku wejścia dla pracowników. Czarny Kondor uruchomił zamek centralny w samochodzie, następnie wszedł głównym wejściem.
Kiedy dotarł na górę, Rishka już czekał pod drzwiami do gabinetu. Mężczyzna otworzywszy drzwi kartą, przepuścił pracownika przodem. Chłopak wszedł, stając przed biurkiem. Jareth ściągnął pelerynę i marynarkę. Pod spodem miał czarną koszulę i krawat. Podszedł do Rishki, objąwszy go w pasie, pocałował w usta. Chłopak odpowiedział chętnie na pieszczotę. Zrobiło mu się gorąco ze strachu. Po dzisiejszym dniu dalszy seks był ostatnią rzeczą, na którą Rishka miał ochotę. A seks z szefem plasował się nawet za tym ostatnim miejscem. Czarny Kondor musiał wyczuć zwiększające się napięcie.
- Co jest?! - warknął mężczyzna. Rishka zadrżał. Przełknął suchość w gardle. Opuścił wzrok.
- Wybacz mi...ale...czy mógłbym...się przedtem umyć...? - wydusił szeptem, patrząc wciąż w podłogę. - Tam mi nie pozwolili... - dodał tytułem wyjaśnienia. Czarny Kondor odsunął się nieco i skinął głową. Rishka kiwnął na podziękowanie, ruszając do wyjścia. Prysznice dla pracowników były przecież na dole. Dawniej zdarzało mu się korzystać z łazienki w pokoju szefa, teraz jednak nawet nie śmiał pomyśleć... Jareth niespodziewanie chwycił go za łokieć i szarpnął, odwracając w swoją stronę.
- Skorzystaj z mojej - polecił grobowym głosem, popychając chłopaka we właściwym kierunku. - I pospiesz się! - dodał. Rishka znowu pokiwał głową, niemalże biegnąc do łazienki. W drodze do drzwi dosłownie zrzucił z siebie ubranie i nagi wparował do wyłożonego białymi kafelkami pomieszczenia. Wskoczył pod prysznic. Umył się szybko i dokładnie. Miał w tym wprawę. Kiedy się odwrócił i wychylił, by sięgnąć po ręcznik na półce dla pracowników, dostrzegł stojącego w progu Czarnego Kondora. Poczuł zażenowanie. Sam nie wiedział, dlaczego. Mężczyzna przecież nie raz obserwował go pod prysznicem. Kilka razy brali go razem. A teraz jakoś... Wyszedł z kabiny i stanąwszy na puchatym dywaniku, zaczął się wycierać. Jareth podszedł do niego i sięgnął po coś, co stało na półce nad marmurowym blatem obok umywalki. Była to mała buteleczka. Specjalna oliwka. Rishka skwapliwie pokiwał głową na znak, że rozumie, co ma zrobić, a mężczyzna bez słowa wyszedł z łazienki.


* * *



Simon wszedł do pokoju chłopców. Jerard przebierał się, a Risei leżał na swoim łóżku i czytał książkę. Simon zawahał się przez moment, po czym wypalił:
- Możecie mnie oświecić jak tu jest z kontaktem ze światem? - zapytał. Risei nawet nie drgnął, wciąż czytając. Jerard popatrzył na Simona krytycznie.
- Co masz na myśli?
- Jakbym chciał sprawdzić pocztę internetową, albo coś w tym stylu?
- W czym problem? - założył czystą koszulkę i wzruszył ramionami. - Idź do cyberkafejki... - poradził. Simon zmarszczył brwi.
- Oddaję szefowi napiwki, nie stać mnie - burknął zirytowany.
- Jak jesteś głupi to cierp - wzruszył ramionami Jerard. - Ja nie pożyczę. I tak mam długi u chłopaków. Przykro mi.
- A tutaj? Jest jakiś komputer? - zapytał.
- Pewnie. Nawet kilka... - mruknął Risei, który dotychczas sprawiał wrażenie całkowicie pochłoniętego lekturą.
- I można ich używać? - Simon uniósł w zdumieniu brwi.
- Jasne... któryś z ludzi szefa pewnie da ci skorzystać ze swojego komputera... - Risei wzruszył ramionami.
- Serio? - zdumiał się.
- Tak... jak wystarczająco ładnie poprosisz... - dodał nie odrywając wzroku od strony.
- Wystarczająco ładnie? - powtórzył Simon
- Taaa... - mruknął Jerard, zarzucając na ramię dżinsową kamizelkę. - Jak wystarczająco szeroko rozłożysz nogi... - mrugnął do niego i wyszedł z pokoju.


* * *



Gry wstępnej po prostu nie było. Jareth nie potrzebował żadnych pieszczot. Ciągle w ubraniu wsunął się na leżącego na wznak chłopaka, rozpiął spodnie, wydobył, co trzeba i brutalnie w niego wszedł. Rishka zacisnął zęby. Bolało go. Cholernie. Cały w środku był dzisiaj już tak... zużyty, że każde pchnięcie mężczyzny było katorgą, mimo, że chłopak użył naprawdę dużo oliwki... Nie śmiał się odezwać. W chwili obecnej starał się nawet nie dotykać szefa z własnej inicjatywy. Przecież Jareth nie wydał mu nawet takiego polecenia. Wobec tego chłopak tylko przygryzł dolną wargę i cierpliwie leżał. Jednak, gdy mężczyzna przyspieszył wciągnął gwałtownie powietrze przez zaciśnięte zęby. Wielki członek poruszał się w nim, drążąc i drgając bezlitośnie. Rishka zamknął oczy. Wydawało mu się, że to trwa niewiarygodnie długo. W pewnym momencie zaczął się modlić, żeby Jareth już w nim skończył. Bo nie wytrzyma. Krzyknie, albo co gorsza zacznie go błagać, żeby dał mu spokój. Wreszcie doczekał się. Czarny Kondor wszedł w niego mocno i w kilku silnych spazmach wypełnił go swoim gorącym nasieniem. Chłopak odetchnął z ulgą, gdy szef wyszedł z niego i usiadł na łóżku, plecami do niego. Mężczyzna oddychał szybko, ale jego oddech błyskawicznie powracał do normalnego rytmu.
- Wynoś się, Rishka! - warknął. - I na ulicę! - dodał. Chłopak bezzwłocznie zerwał się z łóżka. Zaciskając zęby z bólu, pozbierał swoje rzeczy z podłogi i nie ubierając się, opuścił pokój szefa.


* * *




Kiedy wróciłem do domu dostrzegłem samochód Lucasa zaparkowany na podjeździe przed apartamentowcem. Wysiadłem z auta i szybko skierowałem się do drzwi. Rozsunęły się, gdy podszedłem. Wkroczyłem po miękkim dywanie do przytulnego przestronnego wnętrza. Skinąwszy na powitanie portierowi, skierowałem się w lewo, mijając windy i idąc w stronę restauracji.
Tak, jak się spodziewałem, Lucas siedział w holu dla gości. Ubrany był elegancko, w jasnoszary garnitur, włosy miał rozpuszczone i czytał gazetę.. Podszedłem do niego. Podniósł wzrok i odłożywszy lekturę wstał.
- Przepraszam, Jack. Miałeś rację... - powiedział cicho. - I chcę być z tobą, nieważne gdzie...
Uśmiechnąłem się lekko, nieco rozczulony takim wyznaniem. Zastanawiałem się, ile tu czekał, żeby mi to powiedzieć.
- Chodźmy na górę - zaproponowałem, wyciągając kartę do windy.


* * *



Ubrał się na schodach, po czym ruszył korytarzem. Mijał właśnie rząd pokojów dziewczyn, kiedy wyszła Shania. Popatrzyła na chłopaka.
- Ej, Rishka! - zawołała. - Co jest? - zmarszczyła brwi.
- A co ma być?! - fuknął na nią zirytowany.
- Czemu zamieniasz się w fontannę? - zapytała półżartem, jednak w jej oczach był niepokój. Rishka drgnął.
- Co ty pleciesz?! - mruknął coraz bardziej rozzłoszczony i dopiero wtedy zrozumiał. Uniósł dłoń do twarzy, starł palcami łzy. - Nic mi nie jest... - odrzekł szorstko, ruszając przed siebie. Uświadomił sobie, że dziewczyna wciąż za nim spogląda. Przystanął. - Przepraszam. Mam kiepski dzień. Naprawdę... nie przejmuj się! - rzucił, zaledwie zerknąwszy na nią przez ramię i odszedł. Shania patrzyła jak schodzi w dół. Westchnęła i odwróciła, spoglądając na schody prowadzące do gabinetu szefa.


* * *



W pokoju panował przytulny półmrok. Wiliśmy się leniwie w pościeli, która swą atłasową gładkością mile muskała nasze nagie ciała. Lucas delikatnie przeczesywał moje włosy. Poruszałem się w nim rytmicznie, a on całował moje usta, twarz, skubał wargami płatki uszu. Kochaliśmy się spokojnie, łagodnie, kojąco. Już dawno tak nie było...














Komentarze
mordeczka dnia padziernika 14 2011 19:43:13
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Abby (Brak e-maila) 19:08 15-11-2008
oh, czyzby Rishka byl zakochany w kimś? I czemu wróciłr18;? Podoba mi się chociaż zazwyczaj squele są naciągane to to jest nawet nawet ciekawe smiley
enigma (Brak e-maila) 22:05 16-11-2008
tylko kolejnych części nadal brak smiley, a szkoda.
Alveaner (Brak e-maila) 17:44 13-06-2009
Ojejku. Gmatwa się gmatwa. A miało być tak pięknie.
I czy jet szansa, że coś się tu jeszcze kiedyś pojawi?
Gizmo (Brak e-maila) 23:34 08-11-2009
O maaaaaamo! Dobre pióro nigdy nie rdzewieje, wyczesany tekst! Tylko tego Rischki żal..
Firmament (firma@netia.po.pl) 23:36 10-11-2009
Żal nie żal trzeba się liczyć z urokami bycia dziwką. Czarny kondor ma prawo być zły, nie? Niech odpracowuje!
Namida (kazeno@tlen.pl) 12:24 11-11-2009
Taaa... XD "Blaski i cienie w byciu dziwką"... smiley Materiał na autobiografię Rishki! XP
Rigoletto (Brak e-maila) 19:53 11-11-2009
Jak zrobisz autobiografię Rishki to ja cię będę po stopach całowac
(Brak e-maila) 21:52 11-11-2009
Nie ma takiej opcji, by mogło być naciągane coś, co wyszło z klawiatury Namidy. Szkoda tylko, że autorka tak długo każe czekać na kolejne rozdziały.
Namida (kazeno@tlen.pl) 22:14 11-11-2009
Autorka dziękuje. Autorka obiecuje poprawę... U.U Co do biografii Rishki... to będzie wpleciona w któryś epizod. Biografia CK też będzie... XD
Viv (Brak e-maila) 00:16 12-11-2009
a już prawie pogodziłam się ze zniknięciem tcd, a tu proszę - aktualka i do tego wilk smiley
jak zwykle świetnie.
mam tylko nadzieję, że dalsze części będą się pojawiać, i to nie w rocznych odstępach... bo ile razy można wszystko od początku czytać? smiley
viola (Brak e-maila) 20:12 12-11-2009
Jest cztery opowiadania, na które czekam już kilka lat. Czasem już traciłam nadzieję, a tu proszę. Obiecywałam sobie, że nie będę czytać niedokończonych opowiadań, ale jak zobaczyłam kontynuację Wilka, nie mogłam sie powstrzymać i teraz płaciłam tęsknotą. A teraz poprostu dziękuję:>
Mika (Brak e-maila) 19:51 13-11-2009
Powtarzam się ale ciesze się że wróciłaś smiley (powtarzam się bo przez przypadek zostawiłam komentarz w archiwum smiley) Ja chce więcej !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Rebeca (Brak e-maila) 23:53 14-11-2009
Absolutnie wyjechane!
Alveaner (Brak e-maila) 19:23 22-11-2009
Tak się zastanawiałam czy jeszcze się tu coś kiedyś pojawi. I dzisiaj weszłam bez specjalnych nadziei a tu proszę!

Rozdział ciekawy, mam nadzieję, że w końcu coś się zacznie wyjaśniać zamiast coraz bardziej gmatwać, bo jak na razie nic nie wiadomo, a ja czekam z niecierpliwością, kiedy pojawi się chociaż jakiś szlaczek: co, gdzie i dlaczego.

Wena życzę, duuuużego Wena. ^^
Absolut (Brak e-maila) 09:46 13-12-2009
Podoba mi się z każdą częścią coraz bardziej. Simone jest boski smiley)))
Alveaner (Brak e-maila) 20:27 22-12-2009
Wiesz, że zrobiłaś czytelnikom świetny prezent na święta? xP
Chociaż musze powiedzieć, że zachowanie Jacka jest co najmniej dziwaczne i jak dla mnie trochę nie logiczne.
A Czarny Kondor tak kiedyś lubiany przeze mnie chyba staje się coraz bardziej antypatyczny, chociaż muszę powiedzieć, że w tym rozdziale był całkiem miły i spodobało mi się to, jak potraktował Kitsune.
Namida (kazeno@tlen.pl) 11:47 24-12-2009
XD Ale w jakim sensie nielogiczne? smiley Wiesz... ludzie dziwaczeją na starość... XD CK antypatyczny? No proszę... smiley a on dopiero się rozkręca! XP
Ginger (vginger@wp.pl) 12:18 25-12-2009
"Wilk" jest naprawdę przecudowny!
Pokłony dla autorki za wykreowanie świetnych postaci, do których strasznie się przywiązałam.
Gdy tylko widzę fragmenty z Rishką i Cz. Kondorem automatycznie kwiczę xD
I ja mam nadzieje że kolejny rozdział ukaże się jak najszybciej ^^
Asasin (Brak e-maila) 12:28 25-12-2009
Ale Czarny Kondor nie miał być aż taki zły smiley(( I Jack też jakiś zły się zrobił.
Namida (kazeno@tlen.pl) 14:33 25-12-2009
CK nie jest zły... CK jest WŚCIEKŁY! XD A Jack... cóż... każdy ma swoje za uszami... >.>'' Kolejny rozdział mam nadzieję niebawem... U.U'
Weronika Zab (Brak e-maila) 10:18 26-12-2009
Ja też mam andzieję że niedługo
Gumisia (Brak e-maila) 17:53 30-12-2009
Kurtka jak mnie Czarny Kondor bierze! Puściłabym się z nim za 5 zł. Albo i za darmo.
Albo bym zapłaciła smiley
Namida (kazeno@tlen.pl) 18:48 30-12-2009
Obawiam się, że Cię nie stać...XDDDD
Ilona (Brak e-maila) 18:34 01-01-2010
A ile za noc z Czarnym Kądorkiem? Kolejna część i znuw żądzisz!
[b]Namida (kazeno@tlen.pl) 18:37 01-01-2010[/b]
Dużo... U.U
Kasia Figarska (Brak e-maila) 00:04 03-01-2010
Czarny kondor jest niesamowity! To zdecydowanie moja ulubiona postać w całej powieści. Zachwycające jak taki człowiek potrafi być zawzięty kiedy mu na tym zależy. Jak pracuje nad Rishką. Bo chyba pozwoli mu w końcu wrócić normalnie do pracy? Musi pozwolić, bo inaczej taka tresura nie miała by sensu, to chyba taki trik edukacyjny, ostrzegający przed popełnieniem drugi raz takiego błędu. Prawda? Błagam nie rozwiewaj moich złudzeń! Za 10 lat Czarny Kondor z Rishką prowadzący razem burdelowe imperium będą żyli długo i szczęśliwie smiley Musi tak być! A póki co jest taki podniecająco niewzruszony smiley i jak mu się ręce trzęsą po tej scence z sztucznym oddychaniem, chyba na Risei mu zależy też bardziej niż na innych? Mam nadzieję, że rozwiniesz tą historię. Lubię też Nicka smiley tacy zimni psychopaci są zastraszająco fajni i nową postać Jacka. A Lucas mnie wkurza! Jak Jack mógł się zgodzić na takiego mazgaja? Ja na jego miejscu bym Rishkę na ramieniu wyniosła a Lucasa zostawiła Czarnemu Kondorowi, jakby trochę nad nim ostrzej popracował może by i coś było z takiej beczącej wciąż cioty. Jak ja się ucieszyłam, jak mu Czarny Kondor tą rękę przestrzelił, jaka ja byłam szczęśliwa! Już miałam wyobrażenie, jak go ciągnie powrotem do burdelu i Lucas zostaje dziwką do końca życia! I co? I kurde pięć linijek poniżej złudzenia rozwiane. I się rozczarowałam, no ale skoro taki pomysł już się narodził, mam nadzieję, że Lucas źle skończy i Jackowi trafi się przynajmniej w łóżku miałby z niego jakiś smaczniejszy kąsek. Może być Simon pociechę. Mam nadzieję, że moje sugestie choć trochę cię obejdą. Póki co życzę natchnienia i pisania samych takich smakowitych kawałków jak ten. Wiesz jak robię? Kopiuję ze strony, wklejam do Worda, patrzę ile kartek i rozkoszuję się wizją półgodzinnego r11; godzinnego czytania. I nie ma mnie dla nikogo. Żadne inne teksty nie ruszają mnie aż do tego stopnia. Jestem maniaczką rWilkar1; Pozdrawiam. Kasia.
Alveaner (Brak e-maila) 16:20 05-01-2010
Ojejku. Co mi jakoś spadnie sympatia do Czarnego Kondora to w następny rozdział to zupełnie psuje i lubię go jeszcze bardziej. Cóż poradzić, że to chyba taki mój ulubiony typ faceta w opowiadaniach.
A Lucas rzeczywiście się taki nieco ciotowaty robi (nie obrażając nikogo), jakoś tak jego zniewieściałość zaczyna mnie powoli irytować. A czytając scenę z przestrzeleniem ręki to naprawdę miałam nadzieję, że jest prawdziwa, a tu taka niespodzianka. -.- Może to dziwaczne, ale ja naprawdę widzę Lucasa tylko w parze z Czarnym Kondorem. ^^

Jest jeszcze Rhiska, którego też z rozdziału na rozdział lubię coraz bardziej, naprawdę to mój ulubiony bohater zaraz po Czarnym Kondorze. I tak strasznie mi go szkoda z tą jego 'niespełnioną miłością' i rozterkami wewnętrznymi. A fragmenty op nim jakoś tak bardzo na mnie działają swoją emocjonalnością.
Zabłotko (Zablotko@neostrada.pl) 09:20 26-01-2010
No kiedy następna część? smiley dlaczego zawsze tyle trzeba czekać na ulubione opowiadania?
Namida (kazeno@tlen.pl) 00:07 11-02-2010
No niestety... trochę jeszcze to potrwa. Za dużo spraw na głowie mam teraz... =_=' A co do Czarnego Kondora i Lu... że razem? >.>'' A owszem... jeszcze na moment pojawi się pewnego rodzaju "razem"...^__~'
Wiedźma Calipso (Brak e-maila)14:17 13-02-2010
Świetne! Akcja rozwija się coraz ciekawiej! WYmiatasz!
Yoan (Brak e-maila) 20:47 17-05-2010
Ślicznie dziękuję za tak... pokaźny i hojnie obdarzony rozdział smiley To opo to jedno z moich ulubionych i mam nadzieję, że nie karzesz nam zbyt długo czekać na kolejną część smiley
MiódMalyna (Brak e-maila) 00:13 19-05-2010
Boskie! Ale albo czarny kondor ma dobrych szpiegów, albo ja się boję otworzyć lodówkę...
Shat (Brak e-maila) 21:02 19-05-2010
Naaamiiii.... T____T chcesz zabić swoją najlepszą dziwkę w burdelu? Bo takimi zakończeniami to mnie zabijesz! Serio! Boże... Rishka... xD a on tak się stara. No jest głupi... ale się stara! Biedactwo... ale chyba już nie długo wróci do łask, co?
Btw... wymiotłaś długością tego rozdziału. Ja wiedziałam, że będzie długi, ale TEGO się nie spodziewałam. xD Po drodze widziałam kilka literówek, ale... mówi się trudno.
I nadal jestem w szoku! O___O
NAMIDA UŻYŁA KURSYWY~!!!!!!!!!
andesha (Brak e-maila) 08:48 22-05-2010
32 strony w wordzie w wygodnej dla oczu czcionce(10) - hojnie obdarzyłaś czytelników, wynagradzając im zbyt długi (jak zawsze) czas oczekiwania na kolejną część. Co jednak z tego, kiedy przerywasz w taaakim momencie...smiley.
Plusem (nie jedynym, rzecz jasna) tego odcinka jest zmiana mojego czytelniczego nastawienia do Czarnego Kondora - jak po pierwszym tomie Wilka działał odpychająco i wzbudzał tylko negatywne odczucia, tak teraz dostrzegam nareszcie jego ludzkie (mocno skrzywione, bądź co bądź, ale jednaksmiley oblicze. Lepiej późno niż wcalesmiley. Te przebłyski ludzkich odruchów, zawalone pokładami nie-mam-uczuć zachowań, doprawionych momentami szorstkością i brutalnością, dają nadzieję, że Rishka, skoro już zmądrzał (prawda? nie szykujesz, mam nadzieję, dla niego jakichś drastycznych, nieodwracalnych zmian?), odnajdzie na koniec trochę uczucia i spokoju u boku Czarnego Kondora. Wiem, pojechałam jak w polskiej telenowelismiley, ale czyż w tym brutalnym, rzeczywistym świecie nie chodzi o to, by czerpać złudne szczęście bodaj z kart fikcyjnych powieści?smiley.
A poważnie - odcinek jak zwykle u Ciebie, doskonały, wciągający bez reszty, ostatnia scena powoduje jęk zawodu, że to już (tymczasem) koniec i kolejny jęk czytelnika, żebyś okazała trochę litoścismiley i jak najszybciej wkleiła dalszą część.
Weny, weny i nie przestawaj pisać, najlepiej nigdy, a już na pewno do czasu, gdy skończysz Wilkasmiley.
Namida (kazeno@tlen.pl) 12:53 22-05-2010
Dziękuję pięknie za budujący komentarz. ^.^' Tego mi ostatnio było trzeba, bo parę mocnych zwątpień się u mnie pojawiło... U.U' Następny epizod na pewno nie będzie taki długi - ten taki obszerny powstał, bo linia fabularna tego wymagała. XD
Alveaner (Brak e-maila) 21:34 22-05-2010
To ja zacznę od tego drobnego błędu, który mi się w oczy bardzo rzucał. Hol istnieje również w języku polskim i pisze się przez jedno 'l'.
Z jednej strony rozdział z strasznie smutny, a z drugiej dający nadzieję. I mogę szczerze powiedzieć, ze zdecydowanie wolę czytać perypetiach Rishki i Jareth'a niż Lucasa, którego jakoś coraz mniej lubię, bo robi się coraz bardziej rozlazły.
Chociaż autentycznie żal mi teraz Rishki, w pewnym momencie czytając nawet łzy mi w oczach stanęły, bo tego dzieciaka nie da się nie lubić.
Gratuluję długiego i ładnego rozdziału, który jak zwykle zakończyłaś tak, że czytelnik tylko zgrzyta zębami z frustracji. smiley

Weny, weny, weny. ^^
w. (Brak e-maila) 20:32 24-05-2010
Za taką długość mogę wybaczyć taką częstotliwośćsmiley Strasznie irytuje mnie, że z każdym rozdziałem wiem coraz mniej. Z jednym wyjaśnieniem pojawia się pięć pytań. I moje zapędy masochistyczne się pogłębiają. bo wchodzę tu praktycznie codziennie i czytam ulubione fragmenty po kilkanaście razy. A tak w ogóle to kocham Rischkę. Nie wiem, jak udało ci się stworzyć postać, którą każdy uwielbia już od 1 części, gdy był raczej marginalny. Sammy mnie irytuje, Kondor się uczłowiecza, a Lucasa mam ochotę strzelić plaskaczem i zawołać: ogarnij się!!! To tyle smiley
Namida (kazeno@tlen.pl) 21:00 24-05-2010
Biedny Lucas... U.U'' XD Dziękuję serdecznie! Cieszę się, że tekst się podoba i jakoś Was porusza... ^.^' Dziękuję! smiley(Ale Lu nie można robić za dużo "kuku"... >.>' Bo trochę bólu go czeka od mnie... XP)
andesha (Brak e-maila) 22:26 24-05-2010
"Bo trochę bólu go czeka od mnie" - rób, co musisz smiley Autorko, ale potem proszę to zakończyć, jak w pierwszym tomie: "i żyli długo i szczęśliwie" smiley
Flo (Brak e-maila) 13:31 25-05-2010
jeeeeeeeeszczeeeee..... Namida-samaaaa proszę daj jeszcze jedna działeczkę "Wilka2"!! @___@

Przyznam główni bohaterowie strasznie się zmienili raz na plus raz na minus ale i tak daj jeszczeeee... to jest uzależniające xD.

Bułahahahahaaaaaa ja wiedziałam ze Rishka sie w Czarnym Kondorze kocha (i założę się że nie bez wzajemności XD) tylko się przynać przed samym sobą nie chce XD

Z Jack'a wyszedł straszny drań! Mam wrażenie że spełniają się słowa Czarnego Kondora =.= zachowuje się jakby Lucas mu się znudził, "jest to przeszkadza, nie ma go to mała strata""! CHAM JEDEN!!

Lucas morderca.... hmm... nie wiem mam mieszane uczucia. Z jednej strony to się cieszę że przestał byc takim zawadzającym beksą ale z drugiej strony.... jakoś to wszystko do niego nie pasuje... morderca z załamaniami nerwowymi... Ale fakt Jack mógłby i POWINIEN z nim pogadać... ale jak Lucas pójdzie do Czarnego Kondora i nie wróci na 2 nocki to mam nadzieje że zjedzą go wyrzuty sumienia

Rishki mi żal jak mało kogo XD biedak się doigrał no ale cóż.. może odkryje co mu w serduchu bije XD

Czarny Kondor mnie zaskoczył... raz zimny drań, raz taki troskliwy facet... Ale za Tetsu, Risei a przede wszystkim za Kitsune to ma u mnie mega wielki PLUS @_@

A Simon mnie denerwuje >.
A CK i Lu... no... >.>' Mówię - będzie na chwilę razem, bo Jarethowi wydaje się, że on CHCE Lucasa. Taaak... "wydaje się"... XD
Tsubomi (Brak e-maila) 00:33 08-06-2010
T_T
40%- Rishka, 60%- Lucas??? Nie do pomyślenia, by dzielił swoje uczucia na pół >:-( Bo na razie to wygląda tak, jakby z Lucasem mu nie wyszło, to może ewentualnie z powrotem do Rishki :/ (drań)
Cieszę się,że opowiadanie będzie długie. Bo to najlepsze, jakie stworzyłaś na tej stronie. I nie zawiewa tu telenowelą, więc spoks.
kei (Brak e-maila) 21:40 15-06-2010
oh jej tak dlugo czekalam ze zrezygnowalam z czekania, a ty taka niespodzianka ;D az 4 nowe rozdzialy, czasami warto sprawdzac nowosci smiley
Tuli-Pan (Brak e-maila) 15:10 19-06-2010
no niby, ale przy takiej ,,częstotliwości" aktualizacji to chyba będziemy latami czekali na kolejne rozdziały. Więc albo aktualki będą *częstsze*, albo postarasz się dawać więcej niż 1 rozdział, Namida smiley Plisss
Namida (kazeno@tlen.pl) 13:24 22-06-2010
No...wiecie... V.V Zajmuję się na portalu nie tylko pisaniem... poza tym Wilk to naprawdę nie jest mój jedyny obecny projekt. >.>' A czas się nie rozciąga, a oczu nie sprzedają w kiosku. U.U (A chciałabym... T.T)
kei (Brak e-maila) 22:20 25-06-2010
a szkoda, pewnie byłby na nie całkiem niezły popyt smiley
wampirzyca (Brak e-maila) 16:09 03-07-2010
REWELACYJNE SĄ TE TWOJE OPOWIADANIA I BARDZO WCIĄGAJĄCE <^^> MAM NADZIEJĘ,ŻE BĘDĄ KOLEJNE CZĘŚCI smiley
POZDRAWIAM
Leane (Brak e-maila) 00:57 24-07-2010
W porównaniu do 1 części, w tej brakuje mi pełnych scenek łóżkowych XD Reszta jak zwykle na poziomiesmiley
Nat (Brak e-maila) 15:32 06-12-2010
Zazdrość Kondorka jest po prostu przeurocza smiley Ech, co tu dużo mówić - uwielbiam to opowiadanie. Czyta się je jednym tchem. Aczkolwiek z każdym kolejnym rozdziałem coraz trudniej mi się w niektórych kwestiach 'przeszłościowych' połapać, przynajmniej przy pierwszym czytaniu smiley Ale to zdecydowanie nie jest wada, po prostu wymaga to od czytelnika większego skupienia.
w. (sbr@op.pl) 11:26 08-12-2010
Kurczę, niby cieszę się, że z Rischką już lepiej, ale to pewnie oznacza, że będzie więcej Lucasa. A jego akurat nie trawię. Jak dla mnie całe opowiadanie mogło by być o Rischce i Kondorze. dobrze przynajmniej, że Samuela się już pozbyłś. Czekam na dalszy ciąg z niecierpliwością.
Miriam (Brak e-maila) 10:33 12-12-2010
O jak ja uwielbiam Czarnego Kondorka, bardziej niż Daimona Freya, bardziej niż Geralta z Rivii, bardziej nawet niż Amberdrakea jest zajebisty! Wreszcie kolejna część z niecierpliwością czekam na więcej.
Namida (kazeno@tlen.pl) 23:57 12-12-2010
Dziękuję pięknie za komentarze. ^_^ Miriam, nie masz pojęcia, jak bardzo połechtałaś moje zachłanne twórcze ego. XP
Alveaner (Brak e-maila) 20:43 13-12-2010
Uwielbiam to opowiadanie, naprawdę. Uwielbiam Jareth'a i uwielbiam Rishkę. Nawet Lucasa jakoś po tym rozdziale nieco bardziej polubiłam.
Ciekawe co on tam kombinuje i co w sumie jest w tej umowie (bo, że seks to wiadomo, ale tak poza tym xP ).
Naprawdę ładny rozdział, rzuca światło na parę spraw, a inne komplikuje. ^^
Pozdrawiam i dziękuję za przyjemność jaką jest czytanie tego opowiadania.
Atena (Brak e-maila) 21:37 30-12-2010
Trochę się zdziwiłam zachowaniem Samuela, znając go... Co to za pospieszne pożegnanie i obojętny ton, kiedy jeszcze niedawno był sprawcą ucieczki Rishki? Ta scena trochę za pospieszna i niedbała. Poza tym Rishka myli uczucie psiej wdzięczności z miłością do sprawcy swych cierpień. Wiem, że takie zachowanie ma psychologiczną nazwę, ale wyleciała mi ona z pamięci. Jestem ciekawa, jak to się dalej rozwinie :/ mam pewne obawy. Wątki z Lucasem zupełnie mnie nie interesują i cięzko mi się to czyta smiley Myślałam, że 2 część Wilka skupi się na innych bohaterach (Rishka). Nie przepadam za opowiadaniami zbzikowanych yaoi-fanek, ale zawsze z zainteresowaniem czytam Twoje teksty. Podobają mi się dialogi, są najmocniejszą stroną twojej powieści. A także skomplikowane relacje bohaterów. Pozdrawiam.
Namida (kazeno@tlen.pl) 13:20 20-01-2011
XD Chcesz powiedzieć, że Rishka ma syndrom sztokholmski? XP Możliwe... >.>' Co do zachowania Samuela... to pewnie wyjaśni się to w kolejnym rozdziale, ale na razie jakoś nie mam czasu go skończyć... V.V'
Cath (Brak e-maila) 03:31 21-01-2011
Cudo!!! Kocham Rishke! Tylko bardzo się boję w co się wpakował Lukas... nie trzymaj mnie za długo w niepewnosci!!!
Uranismiley (Brak e-maila) 02:50 12-02-2011
Jak to miło widzieć kolejny rozdział. Wilkowi pozostaje wierna do końca i zawsze, zawsze go czytamsmiley Pozdrawiam koteksmiley**
(Brak e-maila) 18:26 13-02-2011
"A Czytelnicy też mogliby zmobilizować Autorów, komentując ich obecne teksty. Drobna pochwała naprawdę potrafi dać "kopa" do dalszego pisania." - otóż ze wszystkich sił mobilizuję genialną[to ta drobna pochwała, o którą proszono smiley] Autorkę, która zechciałaby się zastosować do własnych słów smiley i obdarzyć nas kolejnym odcinkiem na jutrzejsze Walentynki. Czy jest na to szansa? Szczerze prosim smiley.
Namida (kazeno@tlen.pl) 10:13 14-02-2011
Niestety na razie nie ma na to szansy, bo Autorka znowu ślepnie i do szpitala pewnie jeszcze dzisiaj pojedzie na sterydy. V.V' Taki los, taka choroba. Gome wszystkim i dzięki za komentarze. smiley
(Brak e-maila) 18:57 15-02-2011
Dramatycznie zabrzmiało smiley.
W takim razie poprawy zdrowia życzę. A jak już będzie, nie zapomnij o usychających z tęsknoty za kolejną częścią "Wilka" czytelnikach (co poniektórych smiley.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum