The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 24 2024 06:27:30   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Kotołak 3
Rozdział 3



Kotołak patrzył z powątpieniem i strachem na zbliżające się nożyczki do jego palców. Gdy tylko ich dotknęły wrzasnął.
- Chisu! Uspokój się, to nie boli.- powoli tracił cierpliwość Jllery.
- A jak mi palec utniesz? - zauważył Chisu chowając dłonie za siebie.
- Chisu...nie utnę ci palca...tylko paznokieć, są już za długie, nigdy nikt ci ich nie obcinał, czy jak?
- Nigdy. - pokiwał głowa dla podkreślenia swoich słów, nagle łowca go złapał.- Aaaa! Zostaw! Nie dotykaj!!! Booooli!!! - rozwył się kotołak, gdy nożyczki obcięły paznokieć.
- Nie miaucz, nie bol i- chciał zabrać się za kolejne, lecz kotołak widząc takie niebezpieczeństwo zaczął się wyrywać i naprawdę zaistniała możliwość odcięcia palca. Albo od razu ręki, dodał gdy jedna z nich plasnęła go po nosie.
- Chisu! Uspokój się, chcesz z tym iść do pani doktor? Ona ci rozetnie palec i usunie całkowicie paznokcie, dla twojej wygody, będziesz musiał tylko przychodzić co miesiąc by znowu rozcinała i usuwała to co urosło, chcesz? - postraszył kotołaka, który teraz w oczach czyste przerażenie.
- Ro...rozciąć? - upewnił się, czy dobrze usłyszał.
- Tak, rozciąć, takim małym, ale ostrym jak diabli nożykiem, skalpelem, będzie bardziej bolało od zastrzyków.- Kociak przez chwile obserwował go.
- Nie wierzę ci.- stwierdził kategorycznie zwiewając do kuchni.
- Chisu! - wszedł do kuchni z postanowieniem ukarania kotołaka, gdy nagle wpadł na niego. -Chisu? Chisu! - krzyknął, gdy kotołak nie zareagował, ten natychmiast się otrząsnął i spojrzał na niego niewinnie.
- Taa...ak?- w międzyczasie ziewnął.
- Jesteś zmęczony?
- Trochę, mogę ciasto? - wskazał na dosyć sporą tortownicę, na której leżało ciasto made in sąsiadka.
- Możesz, tylko żeby cię potem brzuch nie bolał.- ostrzegł odkładając nożyczki i siadając na przeciwko kociaka, który wcinał ciasto.
- Nie będzie, pani Asse jest bardzo miła.- stwierdził.
- Owszem.
- Będzie twoja żoną? - Jllery zakrztusił się kawałkiem ciasta, który właśnie jadł.
- Co?
- Żoną, bo ona chce, mówiła mi.
- Nie będzie moją żoną.
- Czemu tu nikogo nie ma? Prócz nas? Jesteś samotny? - dopytywał się kotołak patrząc na niego uważnie.
- Nie jestem samotny, a tu nikogo nie ma, bo nigdy wcześniej nie spędzałem tutaj tyle czasu.
- Masz kogoś? - twarz kociaka pobladła.
- Oczywiście.
- Czemu...czemu jej nie znam?
- Wróci za tydzień, poznasz go.
- Go? - kotołak wyglądał strasznie.
- To nie kotołak, nie bój się.
- Wy...wyjedziesz gdzieś z nim?
- Nie, nie bój się, nie zostaniesz sam, spędzi tu jakiś tydzień, później my wyjeżdżamy.
- My?
- Tak, potowarzyszysz mi w pracy, musisz się przyzwyczajać, wszystko w porządku? - upewnił się widząc dziwna minę kociaka.
- Co? A tak, dobrze...to ja...pójdę do...
- Pokoju pouczyć się.
- Muszę? Ja bym poszedł do Kittego...- złapał się gwałtownie za usta, jak małe dziecko gdy powie za dużo.
- Kittego? A kto to?
- Kotołak.- wybąkał niepewnie Chisu.
- Kotołak, tak?
- Tak.
- Gdzie mieszka?
- Ja...cztery dachy stąd.
- Dachy? Zresztą, nie chcę wiedzieć. A po co idziesz do tego Kittego? - tym razem kotołak poczerwieniał na twarzy wywołując zduszony chichot u łowcy.
- Ja, tego...no...- czerwień przeszła w odcień bordo, w końcu kotołak zakrył policzki - pogadać.
- Tylko pogadać? - Chisu pisnął wywołując głośny śmiech u Jllery'ego.- Dobra, a jego właściciel wie o tym?
- On...tak, wie.- w końcu wyszeptał kotołak uciekając wzrokiem. Natomiast Jllery stwierdził, że zachowuje się jak ojciec, który wypuszcza z domu córkę na pierwszą randkę...i te same uczucia 'przecież to jeszcze dziecko'...tragiczne, gdyby ktoś się o tym dowiedział, nie uwierzyłby.
- Dobra, idź, tylko nie wracaj późno.- uśmiechnął się, gdy kotołak podskoczył i chwilę później...wyskoczył przez okno. Zdziwiony Jllery wyjrzał i zobaczył jak Chisu sprawnie wskakuje z balkonu wyżej na dach, a później na kolejny. W końcu znikł mu z pola widzenia.

Następnego dnia Chisu chodził dziwnie zamyślony i wertował książki, jakby w poszukiwaniu czegoś, w końcu pod wieczór nie wytrzymał i zapytał.
- Jllery, co to jest seks? - w tej chwili łowca odwrócił się do czerwonego z zażenowania kotołaka.
- Seks? - upewnił się.
- Tak, w książce nigdzie tego nie było.
- No cóż, w końcu nie dałem ci do studiowania kamasutry...- prychnął Jllery w duchu przeklinając wszystko. To był naprawdę okropne, rzeczywiście zaczyna zachowywać się jak rodzic i na samą myśl o tłumaczeniu co to jest seks nogi mu się uginają.
- A co to jest kamasutra?
- Książka o seksie.
- Aha, więc co to jest seks?
- Chisu...hm...chodź.- w końcu zdecydował. Stanął przed biblioteczką i zastanowieniem przeglądał jej zawartość. Wreszcie znalazł to, czego szukał.
- Powiedz, Kitty jest kocurem czy kotką? - zapytał. Chisu podniósł na niego oczy.
- Kocurem, a co?
- Bo rozumiem, że masz jakiś powód by o to pytać?
- Co? - tym razem zdziwił się kotołak
- Chcesz być z Kittym blisko?
- No, tak.
- Więc chcesz z nim uprawiać seks.
- Nie.- stwierdził poważnie Chisu.
- Nie? To po co...?
- Pani Asse zapytała czy uprawiam z tobą seks.- wyjaśnił mrugając oczami.
- Asse?
- Tak.
- Zamorduję wścibską babę.- warknął do siebie.
- Więc co to jest seks?
- Chisu...- jęknął - pamiętasz jak byłeś w rozwalonym kościele? - kotołak po chwili namysłu skinął głową.
- Na przykład tam robiły to ptaszki, a później w gnieździe były pisklęta, pamiętasz takie coś?
- Aa...nie rozumiem.
- Czego?
- Co to ma do ciebie i do mnie.
- Między ludźmi jest podobnie, a także i kotołakami, tylko jak są osobniki tej samej płci to nie powstaną później dzieci, już rozumiesz?
- Nie, to rozmnażanie jest to samo co seks?
- Masz, poczytaj sobie.- podał mu książkę. Kotołak przyjrzał się jej uważnie.
- Aa...Jllery, czemu myślałeś, że ja...z Kittym chcę uprawiać seks?
- Myślałem, że jesteś w nim zakochany.
- Przecież on jest tej samej płci co ja.
- A to ma znaczenie?
- Nie wiem, Kitty mówi, że ma, i że trzeba temu przeciwdziałać, mówi wszystkim, że kotołaki które uprawiają seks ze swoimi właścicielami o tej samej płci są psute i nie mogą później rozmnożyć się, a to jest konieczne do stworzenia odrębnej nacji.
- Co? - Jllery'emu nie podobało się to co mówi kotołak - Chisu, czy on nawołuje do buntu? Dużo jest tam kotołaków?
- Bardzo dużo, i kilka psołaków nawet, Kitty mówi, że jak osiągniemy milion stowarzyszonych to będziemy wolni...mówi też, że musimy jak najwięcej zdobyć sprzymierzeńców, zostaniesz sprzymierzeńcem?
- Chisu, prosiłbym cię byś już nigdy więcej nie szedł na te spotkania oraz powiedział gdzie się odbywają.
- Co? To ty jesteś agre...sorem?
- Agresorem? Co ty wygadujesz? Nie chcę by ci się krzywda stała...powiedz co jeszcze mówił Kity - posadził sobie kotołaka na kolanach i zaczął głaskać go po głowie. Chisu mruknął coś z przyjemnością i zabrał się do, jego zdaniem przekonywaniem o słuszności tego, co mówi jego nowy przyjaciel
- Kitty mówi, że już niedługo zrobimy przewrót, za tydzień, może nawet jutro, albo pojutrze, a będziemy o tym wiedzieli kiedy zgasną wszystkie światła, wtedy kotołaki mają się uwolnić i pozbyć swoich właścicieli, a później wyjść taką rurą z miasta. Wyjdziemy na taki teren gdzie są cztery wioski, musimy wtedy przepędzić ludzi stamtąd i to będzie nasz kraj, kraj kotołaków, pójdziesz ze mną?
- Chisu, idź do pokoju i nie wychodź póki do ciebie nie przyjdę, dobrze? - kotołak spojrzał na niego zdziwiony.
- Dlaczego?
- Idź, poucz się, a później pójdziemy na spacer.- pogłaskał go po głowie lekko popychając w kierunku drzwi od pokoju kotołaka.
- Na spacer? To ja idę! - ucieszył się kotołak zeskakując i znikając za drzwiami mamrocząc coś niezbyt przychylnego o książce. Natomiast Jllery chwycił telefon i zadzwonił. Wesoła maska spadła. Wychodząc zamknął drzwi kotołaka, w duchu ciesząc się, że w pokoju nie ma okien. Działo się to, czego zawsze się obawiał. On i góra. Bunt kotołaków. I jeszcze psołaki. Ale te, mimo że silniejsze od człowieka będzie łatwiej pokonać. Są głupsze i ludzie prędzej zabiją psołaka niż pięknego, zalotnego kotołaka. Do końca nie będą wierzyć, że kotołak zaatakuje. A gdy to się stanie, będzie już za późno. Szybko zbiegł po schodach i ruszył zatłoczoną ulicą.

- Jllery? Czemu muszę siedzieć w pokoju? Obiecałeś, ze pójdziemy na spacer! - wyraził swoje niezadowolenie kotołak jednak nie mając nic przeciwko dłoniom, które drapały go za uchem.
- Na ulicach jest teraz bardzo niebezpiecznie. Musisz tutaj siedzieć, dobrze? Przyniosę ci jakieś zwierzątko - Chisu zachichotał, gdy palce delikatnie zaczęły go łaskotać po brzuchu.
- Niee...chcę zwie...rzątka, przestań ju...ż! - krztusił się kociak wijąc mu na kolanach nie przejawiając przy tym najmniejszej ochoty do zejścia.
- Nie chcesz? A to nowość.
- Znowu przyniesiesz te...świerszcze - obrzydzenie pomieszane z przerażeniem pokazało się na drobnej twarzy kotołaka.
- Myślałem o kociaku, słyszałem, że kotka u właściciela sklepu zoologicznego okociła się, możesz wybrać jakiego wolisz kocurka, czarnego czy rudego?
- Mrr? Kotka, prawdziwego małego kotka? - usiadł gwałtownie Chisu mrugając oczami. Jllery roześmiał się.
- Tak, dostaniesz go jak wrócimy od pani doktor.
- A kiedy idziemy?
- Za tydzień jesteśmy zarejestrowani, ale...możliwe, że nie pójdziesz...
- Czemu?
- Jest niebezpiecznie - wyjaśnił zwięźle łowca przytulając niewielkie ciałko kotołaka, który z ciekawością zaczął oglądać mu włosy i...ziewnął.
- Spać mi się chce...- przyznał.
- Śpij...mam jeszcze jedna dla ciebie wiadomość, mój partner przyjeżdża jutro, mam nadzieję, że się polubicie...
- Nn...- odmruknął kociak zasypiając i wplątując dłoń w ciemne włosy łowcy.

- Dzień dobry! - łowcę obudziło wesołe zawołanie przy drzwiach. Z roztargnieniem zauważył, że zasnął na fotelu z kotołakiem w ramionach, który teraz właśnie wygryzał mu przez sen guziki z koszuli. Nieprzytomny zerknął na drzwi i jego spojrzenie zetknęło się z wesołym młodego chłopaka stojącego w drzwiach.
- Dzień dobry, miałeś być popołudniu.
- Tak, ale szybciej się uwinąłem. To ten kociak, przez którego się zestarzałeś? - nagle zainteresował się śpiącym. Jllery zmarszczył brwi mimowolnie mocniej zaciskając ramiona i wybudzając kotołaka, który poskarżył się jękliwie.
- Ja chcę spaaać...
- Przywitaj się Chisu.- pouczył kotołaka, który nagle otworzył szeroko oczy, a później równie szeroko ziewnął.
- Dzień dobry, kim jesteś?
- Rod, a ty Chisu, co?
- Mhm, Chisu, kim jesteś Rod?- zainteresował się, a brązowowłosy chłopak posłał łowcy rozbawiony uśmiech.
- Treserem psołaków.
- Ale co tu robisz?
- Chisu, mówiłem ci wcześniej, że Rod to mój partner, pamiętasz?
- To on? Myślałem, że jest...inny - stwierdził kotołak z niechęcią pozwalając łowcy wstać i podejść do gościa. Jllery z Rodem zdaje się wogóle zapomnieli, że nie są sami, co się bardzo kotołakowi nie podobało. W końcu, było nie było, Jllery jest jego i żaden Rod nie ma prawa wzdychać ani próbować wejść mu do gardła. Racja? Racja. Więc czemu ani Jllery nie protestuje, ani ten cały Rod nie ma choć tyle wstydu by nie robić to przy nim? Chisu właśnie miał zamiar dać wyraz swojemu oburzeniu, gdy Rod ze śmiechem się odsunął, co kotołak skwitował pełnym ulgi westchnieniem.
- Chyba się stęskniłeś, co Jllery? Tylko musisz mnie jeszcze nakarmić, zaraz mi żołądek przyrośnie do kręgosłupa - zawołał wesoło Rod, a Chisu z niechęcią stwierdził, że przez niego stało się tu tak jakoś gwarno i głośno.
- Co w Akademii?
- Nudy, to co zwykle, chociaż to ostatnie odkrycie i akcja urozmaiciła mi trochę czas.
- Puścili cię bez problemu? Teraz? Nie powinieneś zostać ze swoimi wspaniałymi psołakami? - zapytał zgryźliwie Jllery kątem oka zauważając, że kotołak wycofuje się z dziwną miną do swojego pokoju. Szczerze mówiąc, pasowało mu to. Miał szczerą ochotę wrócić do normalności, a normalnością był wesoły Rod. Bez młodego kotołaka i wiecznych prób bycia delikatnym i czułym. To do niego nie pasowało.
- Hej! Jllery! Śpisz? Od kilku minut się produkuję, a ty nawet nie skiniesz głową by udać, że mnie słuchasz.- pokręcił głową z udawanym oburzeniem i niby obrażony rzucił mu swoją torbę wchodząc do kuchni. Usadowił się na swoim stałym miejscu. Oczywiście, nie wiedział, że to miejsce stało się także miejscem Chisu.
- Jak podróż? - zapytał Jllery rzucając torbę do pokoju i wyjmując kanapki, które chłopak pochłonął z przyjemnością.
- Dobsze...ty lobiłeś? - zapytał z buzią pełną jedzenia.
- Chisu.
- Mm...czyli jednak do czegoś się przydaje...a już się zaczynałem o ciebie martwić. Jak tylko mi powiedziałeś, że masz kotołaka...myślałem, że żartujesz. W końcu nie lubisz wszystkich zwierzołaków, a kotołaków w szczególności...ale patrząc na niego...nie wygląda na kotołaka.
- Nie wygląda.- przyznał mu rację łowca. Rod wstał i podszedł blisko niego.
- I jest podobny do mnie.
- Niby w czym?
- Jest gadatliwy.
- Nie tak jak ty.
- Jest wiecznym optymistą.
- Bo jest dzieckiem, ale powoli mija mu ten optymizm...
- Jest równie wspaniałym kochankiem...- wymruczał trącając policzek mężczyzny nosem. Jllery wziął go w ramiona.
- Nie mam pojęcia.
- Czyli byłeś mi wierny?
- Tak jak i ty mi.- Rod roześmiał się i wpił w ciepłe usta kochanka. Jllery czuł jak żądza zdobywa nad nim panowanie. Podsadził chłopaka na stół i tam niecierpliwymi pocałunkami poznawał na nowo jego ciało. Nie usłyszał cichego skrzypienia podłogi. Rod tak samo. Kotołak stał skamieniały w drzwiach kuchni. Później szybko uciekł do swojego pokoju. Wtulił twarz w miękką poduszkę. Ze zdziwieniem zorientował się, że płacze. Czy Jllery odejdzie z tym Rodem jak...jak...?














Komentarze
mordeczka dnia padziernika 13 2011 23:17:34
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

K.R (Brak e-maila) 21:32 10-08-2007
Super opowiadankosmiley Czekam na następną częśćsmiley Mam nadzieje, że bedzie niedługosmiley
Tio (Brak e-maila) 22:14 22-11-2007
Jaki on jest milusi. ^-^Opowiadanie świetne. Kiedy następna część?? Już się nie mogę doczekać.
Miya (Brak e-maila) 23:35 05-02-2009
Ojej. A ja tak bym chciała kolejny rozdział ^^"
Etoo... xd
Rika (Brak e-maila) 23:28 04-06-2010
grrrrrrrr... cholera dlaczego w takim momencie
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum