The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Marca 29 2024 07:44:06   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Pocałunek śmierci 18
18






Hasmed nabrał do płuc ciepłego, suchego powietrza, rozprostowując nogi. Niepewnie rozchylił oczy, czując, że w głowie ma kompletną pustkę. Jego mózg potrzebował odrobiny czasu, aby zrozumieć, że nie jest w swojej komnacie i że zewsząd dociera do niego całkiem obcy zapach. Podniósł się, rozcierając oczy. W kominku igrał ogień więc panowało przyjemne ciepło.
-Co...?
-Sługa Rosiera postanowił się wreszcie pofatygować i przynieść drewna- usłyszał głos. Odwrócił gwałtownie głowę, napotykając spokojne spojrzenie Tutiela. Stał w drzwiach do łazienki, zapinając rękaw.- Myślę, że uczynił to, bo wiedział, że dziś wróci jego pan. - Zrobił nieznaczną pauzę.-Powinieneś na niego uważać. Ma brudną duszę.
-O duszy którego z nich teraz mówisz?- parsknął, trochę nieprzytomnym, zachrypniętym głosem.
-Właściwie...wszystko jedno... - Podszedł do łóżka, siadając na jego brzegu, tyłem do chłopca.
Człowiek przejechał palcami po zmierzwionych włosach, ciężko wypuszczając ustami powietrze. Błądził wzrokiem po postaci demona całkiem bezwiednie. Minionej nocy miał okazję leżeć w jego ramionach. Chłód panujący w pomieszczeniu zamroził wtedy uczucia Hasmeda, inaczej nie mógłby tak po prostu zasnąć. Nie mógłby nie myśleć o tym, że Tutiel leży koło niego, że się dotykają... Byłoby to z pewnością zbyt wiele...
Mężczyzna przekręcił nieoczekiwanie głowę, unosząc pytająco brwi. Dopiero wtedy Hasmed spostrzegł się, że dzieli ich od siebie zaledwie pół metra przestrzeni, a on sam tkwi na czworakach z nieruchomo wyciągniętą ręką, jakby zamierzał go dotknąć. Zanim odskoczył zażenowany własnym zachowaniem, mężczyzna niespodziewanie schwycił go za tą dłoń i przyciągnąwszy do siebie, objął młodzieńca wpół! Jasny kosmyk jego włosów spłynął na policzek bardzo zaskoczonego Hasmeda.
-No c-co ty!- Szarpnął się ale był jak mysz w szponach orła.
-Podszedłeś za blisko- oznajmił, urywając jakby w połowie zdania.- Jeśli chciałeś mnie dotknąć, to się dobrze składa, bo ja też planowałem uczynić coś podobnego wobec ciebie.
-Nie...- za jąkał się swoim zdławionym głosem.
-Czy zawsze będę to już słyszał? To nieznośne słowo?
-Nie wolno ci!- Uderzył demona pięścią w pierś i Tutiel go wypuścił. Hasmed opadł na łoże, odczołgując się od mężczyzny najdalej jak tylko się dało. Palił go nieznośny wstyd, że dał się nakryć na swojej słabości.
Anakim podkasał rękawy, przyglądając się ze zmarszczonym czołem swoim zaciskającym się i rozwierającym dłoniom. Był poruszony. Nie uległ jednak swoim namiętnościom. Wystarczyło, że Hasmed powiedział ,,nie" i ten nie śmiał się posunąć dalej. Czyżby miał nad demonem aż taką władzę? A może Tutiel nie pragnął go dostatecznie mocno?
-Do czego mnie doprowadzasz...Nie jestem sobą...
Hasmed nie potrafił się poruszyć, tak bardzo zahipnotyzował go widok Tutiela. Wyglądał bezradnie, chłopak nigdy nie sądził, że zobaczy go kiedyś w podobnym stanie. Widok ten sprawiał mu poniekąd pewną przyjemność.
-Przestraszyłeś mnie swoją gwałtownością. Nigdy nie zapomnę przy tobie, że jesteś demonem.- Po jakiejś chwili, z bijącym sercem przysunął się z powrotem do mężczyzny, kładąc na jego karku dłoń. Demon nie drgnął, ale jego twarz ściągnęła się w zbolałym grymasie.- Wiesz, że masz nade mną przewagę w sile, że możesz mnie zniewolić, jeśli tego pragniesz. Jestem tylko człowiekiem.
-Co to za gra? Zamierzasz mnie kusić?
Młodzieniec dotknął ustami jego ramienia, delikatnie głaszcząc go po plecach.
-Nigdy bym cię nie wziął wbrew twojej woli.
-Nie możesz tego wiedzieć na pewno...
Tutiel odchylił się, odsuwając od chłopca.
-To prawda... sam siebie przekonuję. Jestem w końcu bestią, dlatego mnie nie prowokuj, Zorga. To nie groźba, jedynie ostrzeżenie.- Spojrzał na niego z ukosa.
Hasmed skwitował jego słowa lekceważącym uśmiechem. Chciał, żeby tamten stracił nad sobą kontrolę. Pragnął obudzić jego prawdziwą naturę. Może wtedy utworzyłaby się między nimi dostatecznie głęboka przepaść.
-Jeśli martwi cię, że stracisz nad sobą panowanie, to wyjdź. Zostaw mnie tu samego, a sam ochłoń na zewnątrz.
Tutiel rozwarł usta, jakby pragnął coś odpowiedzieć, jednak zaraz je zacisnął. Jego twarz przybrała surowy wyraz, wydawał się toczyć z własnymi myślami jakąś walkę.
-Nie mogę... tego uczynić- powiedział przez zaciśnięte zęby, po czym gwałtownie na niego popatrzył.- Nie mogę odebrać sobie przyjemności patrzenia na ciebie!
Hasmed drgnął, sztywniejąc raptownie. Wyznania Tutiela były dręczące. Nachylił się nad demonem, delikatnie całując go w policzek. Dotyk jego pergaminowej skóry obudził w nim namiętność. Czy mężczyzna wyczytał to z jego oczu? Chłopiec nie zdążył się nad tym zastanowić, ponieważ anakim odepchnął go od siebie z porywczością, podrywając na równe nogi. Hasmed zamrugał wściekle oczami, unosząc się na łokciach z miną wyrażającą oburzenie. Tutiel obrócił się w jego stronę, miażdżąc go bezlitosnym, twardym spojrzeniem. Wyglądał przerażająco, jakby gotował się do walki. Brunet chwycił w garść poduszkę, ugadzając nią pierś anakim, ale ten nawet nie mrugnął.
-No i co się teraz tak gapisz?! Nie boję się ciebie!
W odpowiedzi został mocno pociągnięty za stopę. Ześliznął się z poduszek z cichym jękiem. Demon znalazł się zaraz na łóżku, dokładnie nad zaskoczonym młodzieńcem. Opierał dłonie po obu stronach jego głowy, dysząc. Hasmed nie był pewien czy ze wściekłości czy też z podniecenia, nie miało to dla niego w tej chwili większego znaczenia. Chwyciwszy go za materiał koszuli, pociągnął w swoją stronę, zmuszając Tutiela do pocałunku. Nie protestował, zbyt mocno był pobudzony, jednak jego pieszczoty były wypełnione gniewem. Nie tak Hasmed wyobrażał sobie ich zbliżenie. Pociągnął go za srebrne włosy powodując, że ten poderwał na niego twarz. Nim zdążył coś powiedzieć, Hasmed przyłożył do jego policzka dłoń, na co demon zamrugał ze zdezorientowaniem oczami. Gdy palcami drugiej ręki począł rozwiązywać mu koszulę, mężczyzna zacisnął oczy, biorąc dwa duże hausty powietrza. Wgniótł usta w wewnętrzną stronę jego dłoni, wypowiadając jakieś zduszone słowa. Gdy znów do siebie przywarli, mieli tę pewność, że nie znajdą nic dostatecznie przekonywującego, by teraz oderwać się od siebie.
Dłonie Tutiela pieściły go, jednocześnie pozbywając chłopca ubrania. Hasmed był bardziej zdecydowany, demon już dawno nie miał na sobie odzienia, dzięki czemu mógł go dotykać swoimi niecierpliwymi dłońmi, całując wszędzie tam, gdzie tylko miał na to ochotę. W pewnym jednak momencie mężczyzna odsunął od siebie te rozgorączkowane dłonie, więżąc je w uścisku swoich palców. Chłopiec zareagował buntem, ale jakiekolwiek protesty zostały uciszone zapierającym dech w piersiach pocałunkiem. Dopiero jego usta i język uświadomiły Hasmedowi, jak bardzo był on podniecony, niemalże bliski utraty kontroli, a może już dawno nad sobą nie panował? Gdy rozwarł mu nogi, gwałtownie wchodząc w chłopca, ten zamrugał w oszołomieniu oczami, wydając z gardła krzyk. To na moment ocuciło mężczyznę. Znieruchomiał, po czym zrównał się z nim spojrzeniem.
Hasmed zmarszczył czoło, starając się odgonić wspomnienia gwałtu dokonanego na nim przez Rosiera. To, co teraz przeżywał, nie miało z tamtą sytuacją nic wspólnego. Zarzuciwszy mężczyźnie ręce na szyję, zapraszająco obsypał go pocałunkami.
Tutiel poczuł ból, gdzieś głęboko wewnątrz siebie, gdy krzyk Zorgi wypełnił jego uszy. To na moment go otrzeźwiło. Na dnie jego zielonych oczu dojrzał rozpacz i pospiesznie zaczął szukać w głowie odpowiednich słów tłumaczących swoje gwałtowne zachowanie. Jednak rysy twarzy Zorgi zaraz się rozluźniły. Wydął pożądliwie wargi, przyciągając go do siebie, niemalże zaborczo.
-Tylko się nie rozmyślaj...
Czy była w ogóle taka możliwość, aby teraz przestał? Nawet wtargnięcie Rosiera nie byłoby w stanie ostudzić jego namiętności. Tutiel czuł, że to co przeżywa, dalekie jest od jakiejkolwiek doznanej mu cielesnej przyjemności.
Hasmed zajęczał cicho przy kolejnym pchnięciu Tutiela. Jego oczy zdawały się przesłonięte mgłą. W końcu wygiął się, spazmatycznie nabierając powietrza i demon utkwił w jego twarzy rozogniony wzrok. Nie na długo nacieszył oczy widokiem jego spełnienia. Zaraz i go spotkało to samo. Mocno przycisnął do siebie młodzieńca, przymykając powieki. Przeraziło go to, co nagle poczuł, przez chwilę wydawało mu się, że znajduje się w innej rzeczywistości. Tylko bliskość i zapach Hasmeda były na tyle realne, by go przytrzymać przy myśli, że nic groźnego się z nim nie działo. Gdy nieco ochłonęli, odsunęli się od swych ciał wyczerpani i nasyceni, pozwalając, by zaległa wokół nich porozumiewawcza piętnastominutowa cisza.
To Hasmed był pierwszym, który ją przerwał. Usiadł na łóżku, tocząc po pościeli zaszokowane spojrzenie. Tutiel podążył za jego wzrokiem. Wokoło panował bałagan, pościel była wymiętoszona i rozerwana, jakby do pokoju wpuszczono dzikie psy. Młodzieniec zwrócił ku Tutielowi oczy i ich spojrzenia się zbiegły. Mężczyzna wyglądał przez krótki moment na dość strapionego, co wywołało tamtego uśmiech.


***


Hasmed znalazł wśród szpargałów Rosiera dwie nowe strzykawki. Odetchnął z ulgą, ponieważ jego własna pękła przy zderzeniu z kamienistą drogą. Wyciągając z torby przezroczyste naczynko z żółtawą cieczą, zadrżał. Był to najcenniejszy wytwór, jaki udało mu się stworzyć. Czy zadziała? Nie miał, co do tego pewności. Istniała nadzieja, że nie będzie zmuszony jej użyć. Przekonywanie siebie o tym dodawało mu odwagi.
Napełnił strzykawkę miksturą, wyczuwając jednocześnie ruch za swoimi plecami. Nie odwracając głowy, rzucił przez ramię:
- I jak tam? Nadal nie wyczuwasz obecności Rosiera?
-Nie.
Człowiek podniósł się z klęczek, poprawiając pasek torby. Czuł na sobie spojrzenie Tutiela, ale nie podniósł oczu.
-Jak się czujesz, Tutiel?
Pytanie to bardzo go zaskoczyło. Poruszył się nieznacznie, starając się ukryć przed chłopcem zakłopotanie. Zorga był tylko człowiekiem, jednak posiadał nad nim zadziwiającą władzę. Wydobył z głębi jego jestestwa uczucia, w tym także lęki, o których istnienie nigdy by siebie nie podejrzewał.
-Co się kryje za tym pytaniem?
Uniósł na niego swoje zielone, błyszczące oczy. Dopiero wtedy mężczyzna dostrzegł na ich dnie pewne napięcie. Było też coś jeszcze, lecz brakowało mu sposobu, by to rozszyfrować. Człowiek nie dopuszczał Tutiela do swoich uczuć i myśli... Wyglądało więc na to, że nic między nimi się nie zmieniło. Ale może jednak...?
-Nie owijając w bawełnę... Chcę wiedzieć, ile dla ciebie znaczę.
Demon uczynił odruchowo niewielki krok w tył. Jego pytanie strąciło go z pantałyku.
-Mam ci opowiadać o moich uczuciach?
Chłopiec skrzywił się:
-Wolałbym abyśmy to sobie oszczędzili. Chcę wiedzieć czy jestem dość ważny.
-Jesteś- odpowiedział szybko.- Ale to powinieneś wiedzieć już sam.
-Tak...- Pokiwał głową, z roztargnieniem przebiegając wzrokiem po wnętrzu komnaty.- Twoje czyny mówią same za siebie. Co jednak będzie, gdy...- zawiesił głos, pozwalając płynąć ciszy.
-Gdy co...?- popędzał go.
Hasmed przeniósł na niego spojrzenie.
-Czy twoje zainteresowanie mną, czy... twoje uczucia do mnie, nie umrą wraz z moją śmiercią?
Ostatnie słowo zawisło złowróżbnie w powietrzu.
-Będziesz miał nade mną władzę nawet po twojej śmierci.- Mówiąc to przejął go strach. Niemalże czuł, jak ciemnieją mu oczy, jak naprężają się jego mięśnie, był gotowy zmierzyć się w pojedynku z niszczycielską siłą. Przeciwnik jednak nie istniał. Śmierci nie można było zniszczyć, trzeba ją było omijać.
-Nie wiesz, że te słowa są mi potrzebne- wytrącił go ze stanu odrętwienia podchodząc blisko.
-Zorga...
-O nic nie pytaj. Nie ma potrzeby, byś coś mówił.- Wypuścił z płuc powietrze głośnym westchnieniem, następnie biorąc w dłonie jego dłoń, przysunął ją do swojego policzka.- Pojedziesz ze mną w miejsce, z którego wczoraj wróciłem? Mam ważną misję.



Kilka godzin wcześniej...

Meszulhiel odwróciła gwałtownie głowę w kierunku drzwi, w których stanął Kazbiel. Otaksowała go chłodnym spojrzeniem. Że też miał czelność do niej przychodzić. Przypominał porzucone szczenię, jednak Meszulhiel nie należała do osób, mających ochotę zająć się kimkolwiek. Czy w ogóle istniał ktoś, kogo potrzebowała? Jedyną osobą, którą jako tako akceptowała, był Nitael. Prawie w ogóle nic nie mówił i sprawiał wrażenie wiecznie śpiącego z otwartymi oczami. Nie raz zdarzyło się jej drgnąć na jego widok, ponieważ był jak cień, ledwie wyczuwalny zmysłami.
-Czego chcesz- zapytała, okrążając stół. Nalała do pucharka soku porzeczkowego, uniósłszy go do poziomu swoich bladych, nie umalowanych ust.
Kazbiel nabrał do płuc powietrza, ruszając w jej stronę z wyciągniętym papierem. Kartka była dość wygnieciona, jakby ktoś ją wciąż niestrudzenie składał i rozkładał. Kobieta popatrzyła na papier z przesadną niechęcią, następnie utkwiła wzrok w twarzy demona.
-To list od Molocha. Znalazłem go...- zawahał się chwilę- pod szachownicą.- Przełknął ślinę, urywając gwałtownie.
Kobieta wyrwała mu lis z ręki. Na jej skroni pojawiła się malutka, pulsująca żyła. Przejechała po ustach końcem języka, okręcając się tyłem do anakim.
,,Jeśli ten list znajduje się w twoich rękach, to znaczy, że nie żyję. Wręcz go Meszulhiel, lub jakiemukolwiek innemu demonowi z tych najpotężniejszych w la Vion.
Jesteśmy w nieciekawym położeniu. Ten stary głupiec, Hananel, przygarnął do siebie młodego mężczyznę, który spożył krew anakim. Macie go znaleźć i zabić. Każdy, kto stawi opór, ma zostać unicestwiony. Mam tu na myśli szczególnie samego Hananela, zresztą już dawno powinien zostać stracony, ponieważ hańbi naszą rasę. Człowiek o którym piszę, ma na imię Hasmed. Przebywał w la Vion jakiś czas. Na pewno większość go dobrze pamięta. Prowadzi działania przeciwko demonom, już wkrótce odczujecie ich skutki. Nie dajcie się zwieść słodkiej powłoce dziecka, on nim nie jest.
Chcę także, by wszczęto dochodzenie przeciwko Rosierowi. Mam pewne podejrzenia, że mógłby być KD. Jeśli będzie trzeba, to go zgładźcie. Chyba wszyscy się ze mną zgodzą, że wprowadza on zamęt wśród swoich braci. Anakim przeciwko anakim nie jest pochwalane. Musimy jednak trzymać się pewnych zasad, a kto je nagina, musi ponieść konsekwencje. Mam nadzieję, że chociaż to rozważycie..."
Meszulhiel przesunęła spojrzenie po kartce jeszcze kilka razy, zanim zgniotła list, zaciskając go mocno w pięści.
-Wiem, co to za dzieciak...- Wbiła wzrok w młodzieńca.- Czytałeś to?
-Taa... Zabijecie Rosiera?
-Masz coś przeciwko?
Uniósł w zdziwieniu brwi.
-Ja? Nie... Ale jest dość osobliwy...- Zdziwiło go jej pytanie, jakby liczyła się z jego zdaniem. - Jest mi obojętnie. Czy uważasz, że Rosier to Krwawy Demon?
Parsknęła śmiechem.
-Moloch zawsze był trochę popierdolony. Rosier jest zbyt przytrzaśnięty na zabawę w Krwawego Demona- oznajmiła warkliwie, lecz w jej głosie brakowało przekonania.- Zresztą, to na razie najmniej ważne. Spełnię ostatnią wolę Molocha i załatwię tego całego Hasmeda. Nie mówię, że akurat w tej sprawie może nie mieć racji. Ceniłam Molocha...- Przełknęła ślinę, rozwierając palce. Kulka papieru potoczyła się po dywanie, zatrzymując przy brzegu jej sukni.
-Ten... Hasmed to człowiek, prawda?- zapytał tępo Kazbiel.
Nie odpowiedziała. Okręciła się w stronę szafy, otwierając ją zamaszyście. Wyciągnęła szpadę.
-Znikaj, Kazbiel... Muszę pomyśleć.


***



Hasmed nie mógł znieść podróży powozem, którym trzęsło, rozpraszając jego myśli. A może był tego dnia szczególnie rozdrażniony? Uznał, że musiała to być prawda, ponieważ gdy droga przestała być tak wyboista, jego samopoczucie nadal dawało wiele do życzenia. Spojrzał na swojego kochanka. Jego gładka, zimna twarz zwrócona była w stronę okna, ale oczy pozostawały nieruchome, jakby widział coś poza krajobrazem przemykającym im podczas jazdy. Nie musiał zgadywać, aby wiedzieć, że Tutiel był wściekły. Nie dał tego okazać, jednak jego oczy i postawa mówiły same za siebie.
-Rosier będzie poważnie zdenerwowany...- przerwał ciszę, zwracając na siebie jego uwagę.- Powinienem był zaczekać na jego powrót, lecz przecież nie mogę walczyć z czasem.
-Mogę ci powiedzieć, co najlepszego powinieneś zrobić.- Naciągnął zasłonę, zakrywając okienko powozu i zapanował półmrok.- Najlepszym rozwiązaniem będzie natychmiastowe opuszczenie Abadon.
-Pffff!- Uderzył plecami o oparcie, krzyżując na piersi ręce.- Mam tak po prostu uciec? Myślisz, że Rosier pozwoli mi na to? Że nie będzie mnie ścigał?
-Pewnie wpadnie w histerię, że mu zabrano zabawkę z przed nosa, jednak w końcu da za wygraną. Nie pozwolę, by cię znalazł.
Przez moment mierzyli się spojrzeniami.
-Nie trzyma mnie w tym miejscy strach przed Rosierem, tylko moja przysięga...
-Nie wydaje ci się, że twój plan zemsty to jak rzucanie się z motyką na słonce?- przerwał mu w połowie zdania.- Gdybym miał możliwość cofnięcia czasu...
-Przymknij się!- warknął, powstrzymując się przed zatkaniem uszu.- Wszystko przebiega zgodnie z planem, jeszcze zdziwisz się, aniołku!
Czuł wściekłość, że ten go nie doceniał. Jedyną osobą, która w niego wierzyła, był Rosier! Czy będzie miał jeszcze okazję się z nim zobaczyć? Nigdy by nie pomyślał, że zapragnie go znowu spotkać. Być może jego działania powodowane były chęcią dobrej zabawy, jednak Hasmed dużo zawdzięczał rudzielcowi. Dlaczego teraz o tym myślał? Może czuł na sobie oddech śmierci? Tak, coraz bliżej był realizacji swych zamierzeń. Całkiem prawdopodobne, że nie wyjdzie z tego żywy... Poderwał spojrzenie na Tutiela. Jego złote oczy zdradzały natłok myśli. Chłopiec przeszedł na jego stronę, owijając ręce wokół jego szyi.
-Niedługo ujrzysz cuda! Może nawet pożałujesz, że mnie nie zabiłeś.
Demon ściągnął w udręczeniu brwi. Jego palce zacisnęły się na łokciach chłopca z zamiarem odtrącenia go.
-Jedyne, czego nie mogę sobie wybaczyć to tego, iż nie potrafię zmusić cię do posłuszeństwa. Chciałbym cię uprowadzić, zamknąć w jakimś bezpiecznym, odosobnionym miejscu, tylko dla siebie.- Mówiąc to popatrzył mu w oczy.
Hasmed zniżył dłonie na pierś mężczyzny, czując się dość nieswojo. Nie jednak z obawy, iż rzeczywiście demon mógłby posunąć się do czegoś podobnego. Jakąś cząstką siebie pragnął odsunąć się od tej całej wariacji i odejść z Tutielem do miejsca, w którym odnalazłby spokój...
-Dlaczego tego nie uczynisz?
Odpowiedział mu kwaśnym uśmiechem.
-Takim postępowaniem nigdy bym cię nie zdobył.
Chłopiec uniósł brwi.
-Czyżbyś myślał, że istnieje jakaś właściwa droga do mojego serca?
Zimny ton jego głosu ocucił mężczyznę. Uczynił nieznaczny gest, sugerujący, aby chłopiec wrócił na swoje miejsce, lecz tylko rozdrażnił tym Hasmeda. Młodzieniec odwrócił ku sobie jego twarz, przycisnąwszy usta do jego zaciśniętych w złości warg. Czuły pocałunek nie na długo pozostał bez odpowiedzi. Demon przyciągnął do siebie chłopaka, sadzając go sobie na kolana. W pewnym jednak momencie odciągnął twarz Hasmeda, spojrzawszy mu w oczy.
-O co chodzi?- zapytał, nieco rozdrażniony.
-Pozwól się zabrać stąd, Zorga.
Zanim człowiek otworzył usta, aby coś odpowiedzieć, powozem gwałtownie szarpnęło i brunet upadł, z zaszokowaniem rozwierając oczy. Z zewnątrz powozu doszły ich wzburzone wrzaski i odgłosy zderzającego się z sobą metalu. Serce Hasmeda załomotało mocno w piersi. Powóz zatrzymał się, nienaturalnie przechylając na lewą stronę.
-Co się dzieje?!- zawołał. Silne dłonie demona podniosły go i posadziły troskliwie na siedzisko.
-Zamieszki...
Ledwie skończył to mówić, a drzwiczki powozu zostały brutalnie wyrwane. Oczom młodzieńca ukazała się pełna pasji twarz, należąca do dobrze zbudowanego mężczyzny. Trzymał w ręku grubą pałkę z ostrym gwoździem wbitym na jej szczycie. Hasmed nie zdążył skamienieć na jego widok, ponieważ Tutiel wymierzył napastnikowi potężnego kopniaka, wyrzucając go na zewnątrz. Niestety do powozu zaczęli wpychać się kolejni intruzi. Hasmed nabrał do płuc powietrza, starając się zapanować nad szokiem i zmusić umysł do rozsądnego myślenia. Dostrzegając w okienku możliwość ucieczki, zaczął się doń przeciskać, dziękując niebiosom za to, że posiadał ciało szczupłego chłopca. Upadając na kamienisty bruk, obrócił się w kierunku Tutiela, który robiąc sobie wyjście w suficie karocy, wyskoczył z niej, potoczywszy spojrzeniem po harmidrze, jaki opanował ulice Abadon. Uzbrojeni ludzie zatrzymywali karoce i podpalali je. Wśród zgiełku i dymu można było rozpoznać szamoczących się wściekle anakim. To oni byli głównym celem rządnego krwi tłumu. Złotooki demon dobył miecza, następnie stanąwszy blisko chłopca, pociągnął go do siebie za rękaw. Hasmed był tak pogrążony w tym, co się wokoło działo, że dotyk demona niemalże go wystraszył. Wyrwał się szybko z jego uścisku. Oczy płonęły mu z emocji.
-Popatrz na tych ludzi! To niesamowite!- zawołał, przekrzykując hałas. To była chwila, dla której warto było żyć.- Wreszcie do nich dotarło i poczęli brać sprawiedliwość w swoje ręce!
Tutiel nie miał czasu, aby mu odpowiedzieć, ponieważ w tej samej chwili dojrzała go zgraja wyrostków, posyłając w jego stronę salwę kul. Tylko jakimś prawdziwym cudem zdołał uratować niczego niespodziewającego się Hasmeda, przenosząc go na drugą stronę ulicy, za ścianę domu. Niebawem poczuł piekący ból poniżej ramienia. Przyjrzał się ze zmartwieniem ranie. Draśnięcie po pocisku nie okazało się szczególnie głębokie, jednak nieznośnie dawało się odczuć w dzierżeniu broni.
Hasmed popatrzył na kochanka oczami wypełnionymi zrozumieniem. Nie groziłoby mu niebezpieczeństwo, gdyby nie obecność przy nim Tutiela... Należeli do różnych ras, które prowadziły z sobą teraz wojnę. Jeśli nie rozdzielą się, bardzo możliwe, że zginą.
-Należymy do różnych światów- zawołał, czyniąc trzy kroki do tyłu.- Widzisz co się dzieje? To dowód na to, że nie możemy żyć z sobą! Jesteśmy różni...
Mężczyzna wbił w niego intensywne spojrzenie, tracąc zainteresowanie czymkolwiek innym prócz chłopcem.
-Wybiła moja godzina, wiem co powinienem teraz zrobić, a ty? Chyba nie zamierzasz odstąpić od swych braci?
Tak, to było ostateczne odtrącenie, musieli to zakończyć!
-Wcale tego nie chcesz...- odpowiedział mu pozbawionym emocji głosem. Stał jak posąg, skrywając pod maską obojętności swoje prawdziwe uczucia.
Widząc go takim, Hasmed poczuł naraz silny ból, rozdzierający mu serce. Nabrał haustem powietrze, zaszokowany swoim niemalże rozdzierającym cierpieniem. Uczucie to było tak niespodziewane, że aż był gotowy uwierzyć, że rzucono na niego urok! Zorga kochał Tutiela... Nie było co do tego wątpliwości, ale co czuł Hasmed?
Krzyknął, gdy przemknęły koło nich kule. Anakim zaczął się od Hasmeda oddalać i ten uczynił odruchowo kilka kroków w jego stronę. Szybko się jednak zreflektował i przystanął, odprowadzając go jedynie spojrzeniem. Stał tak jakiś czas, ocknąwszy się dopiero w momencie, gdy szturchnął go łokciem jakiś mężczyzna. Zamrugał wtedy oczami, wybudzając się jak gdyby z transu. Począł rozglądać się wokół siebie, oceniając sytuację.
Głupcy...- zawołał w swych myślach.- Dirk o nic nie zadbał! Powinni byli uderzyć najpierw w la Vion, gdzie chowają się największe szychy!
Ruszył przed siebie, wypatrując charakterystycznej twarzy Brzydala. W pewnym momencie jednak uczuł gwałtowne szarpnięcie za ramię. Z ledwością utrzymał równowagę.
-Nono, tu jesteś! Cóż za niespodzianka! Już się obawialiśmy, że wsiąkłeś w ziemię!
Brunet odwrócił za siebie twarz, napotykając dwoje błyszczących, wąskich oczu. Zdawały się przewiercać go na wylot.
-Ale zabawa, co? Ledwie stoję na nogach.- Roześmiał się chrypliwie, po czym przyciągnął do siebie człowieka, trzymając go przez chwilę w ramionach. Hasmed zapragnął się wyrwać, lecz zaraz uznał, że to nie najlepszy pomysł. - Zabieram cię do la Vion, cukiereczku. Meszulhiel chce z tobą pomówić. Mam nadzieję, że pozwoli mi jeszcze nacieszyć się twoją osobą. Zawsze bardzo mi się podobałeś...













Komentarze
wielkamorda dnia padziernika 13 2011 19:25:03
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Iria (Brak e-maila) 19:03 16-05-2010
uwaga od autorki ^_^": Opowiadanie jeszcze nie zakończone!!! I jeszcze jedno, do tych, co juz się zapoznali z ,,Pocałunkiem Śmierci", ostatnie rozdziały zostały nieco zmienione... smiley
naru (Brak e-maila) 21:33 17-05-2010
bardzo mi sie podoba to opo wiec czekam na ostatnie rozdzialy smiley
Avaron (Brak e-maila) 11:47 20-05-2010
Opowiadanie bardzo mnie wciągnęło i czekam na ciąg dalszy choć trochę trąci podobieństwem do pewnych książek. Masz może gdzieś zamieszczone te op. na blogu? Chętnie przeczytam więcej Twoich opowiadań, bo podoba mi się Twój styl pisania
narumon (narumon@wp.pl) 11:11 22-05-2010
Przeczytałam całość, właściwie jednym ciągiem. Na ogół nie przepadam za takimi klimatami, chyba że fabuła jest naprawdę dobra. I była smiley
Lubię Twój sposób kreowania bohaterów, tak, że na raz się ich i lubi, i nienawidzi. Do tego wzbudzasz we mnie tak przeciwstawne emocje, że czasami musiałam odejść od komputera, bo aż się we mnie gotowało...
Żeby nie słodzić za bardzo, masz ogromny problem z odmianą przez przypadki. Czasami aż zgrzytałam zębami. Zabrania się czegoś, a nie coś, itp.
I nie ma czegoś takiego jak "w każdym bądź razie" jest "w każdym razie" lub "bądź co bądź".
Mam nadzieję, że niedługo doczekamy się aktualizacji smiley
Mika (Brak e-maila) 13:05 26-05-2010
Ja chce więcej. I mam kilka próśb 1. zabij Rosiela . 2. NIE zabijaj Zorgi i Tutiela. 3. Niech pewien ktoś powstrzyma Zorgę zanim ten sam zabije .
No dobra po tak cudownej liście życzeń teraz na poważnie. Opowiadanie jest super chociaż zdawało by się że motyw zemsty jest już dawno oklepany to jednak nadal można stworzyć coś fajnego . Mam nadzieje że wkrótce pojawi się ciąg dalszy !
Mika (Brak e-maila) 13:09 26-05-2010
W życzeniu numer trzy chciałam powiedzieć żeby powstrzymano Zorgę nim ten sam się zabije ale niechcący zjadłam słowo "się" smiley
Iria (Brak e-maila) 20:06 26-05-2010
Szczerze mówiąc już się spotkałam z podobnymi postawami na blodu xD Część chciała śmierci Rosiera, druga połowa śmierci Tutiela >_<" Jesteście bardziej krwiożercze od anakim. Brrrrr

Dziękuję za komentarze, aż chce się pisać!

Rozdziałów będzie (chyba) 21. Dodaję słowo ,,chyba", ponieważ na starym blogu było tych rozdziałów aż 33! Nic nie skróciłam, po prostu je łączę, aby nie były tak krótkie smiley
To tak ,,propo słonia".
Mika (Brak e-maila) 19:56 28-05-2010
Ja wcale nie jestem krwiożercza (jeszcze nikogo nie pogryzłam chociaż ........smiley nie chyba jednak nie) Co ciekawe nie przepadam za wężami, nie lubię też blondynów. Za to mam słabość do "duszków"smiley, i tajemniczości,dlatego polubiłam Tutiela a co do nagłej śmierci rosiela mogę zrozumieć wysysanie życia, i "polowanie" (chociaż to okrutne) na niczego nie podejrzewające ofiary . Ale zabijanie dla przyjemności, i delektowanie się przerażeniem ofiary no cóż Ja Rozumiem Że To DEMON ALE.............. są pewne granice nawet u demonów (tym bardziej że i one się go boją)
Tuli-Pan (Brak e-maila) 20:08 29-05-2010
To z tymi granicami u demonów zabrzmiało dziecinnie xP Demon to demon. Nigdy nie kojarzył się mi z niczym przyjemnym. Ale prawdą jest, że można się natknąć w necie (blogi z opowiadaniami) z demonami romantycznymi, niemalże anielskimi, ale to już dla mnie nie demon smiley Tylko coś, co przywdziało tę nazwę.
An-Nah (Brak e-maila) 17:59 05-06-2010
Fascynujące, bardzo ciekawe i sprawnie napisane (Choć nie obyło się bez błędów stylistycznych, paru językowych niestety też. Myślę, że jeśli następne rozdziały będziesz dodawać pojedynczo, a nie hurtem, pofatyguję się z powypisywaniem...) opowiadanie. Wciągnęło i będę czekała na ciąg dalszy.

Tekst jest ciężki, mroczny - już sam fakt tego, jak bardzo demony/anakim zafascynowane są dziećmi budzi mocny niepokój. Początkowo nawet bałam się, że idziesz w shotę, ale nie, na szczęście nie, zahamowanie wzrostu głównego bohatera ma swój sens jako droga do zemsty, wszystkie te ociekające erotyzmem sceny z jego udziałem niepokoją, bo, goddmanit, muszą niepokoić. Demon to demon, nawet, jeśli twoje demony są tak naprawdę tylko półludzkimi mieszankami niewiadomego pochodzenia (do tego wątku jeszcze wrócę...) - stosunek ich do dzieci jest pięknie wyjaśniony. No i z jednej strony ta fascynacja objawia się poprzez zapędy niemalże pedofilskie, a na pewno - dzieciobójcze, z drugiej - przez adopcje sierot i próby stworzenia, bezskuteczne zapewne, normalnej rodziny. Dwa bieguny tej samej fascynacji, dwa bieguny tej samej luki w życiu anakim.

Świat przedstawiony ciekawy, choć mam kilka wątpliwości, ale o nich za moment. Najpierw chcę powiedzieć, że początkowo nie bardzo wiedziałam, kto jest prawdziwym demonem, a kto - anakim. Dopiero później zorientowałam się (Mam nadzieję, że to właściwa interpretacja?), że nikt z nich nie jest prawdziwym demonem, nie ważne, co myślą ludzie, z których pewnie nieliczni wdają są w dywagacje nad niuansami, zbyt na to przerażeni. No i właśnie, cała ta paranoja, strach, oszpecanie dzieci - tworzy klimat, choć żałuję, że bardziej skupiasz się na samych anakim, mało pokazując nam tej perspektywy zwykłych ludzi. Choćby jakieś wejście w psychikę dzieci Hanaela byłoby wskazane - robią za tło, a przecież dziecko wychowywane przez demona normalne nie będzie - wiedźma z początku tekstu dowodem. W sumie nie obraziła bym się, gdybyś rozwinęła Liję, dziewczyna ma wielki potencjał, a fajna i wielowymiarowa postać kobieca potrafi ożywić tekst smiley No ale jeszcze sporo przed nami, więc może to planujesz? Nie porzucaj ciekawych wątków smiley

Wracając do świata przedstawionego, zastanawiam się, czy to nasz świat, tylko w innym czasie, świat równoległy czy "jakiś inny świat fantasy"? Bo piszesz o Bilbii i krzyżach, a jeśli to "wymyślony świat fantasy", to, jakby na to nie patrzeć, nie za bardzo mają ta Biblia i krzyże rację bytu - chyba, że jakaś inna księga została nazwana Biblią, chyba, że krzyż ma jakieś inne znaczenie, niż u nas, że wziął się z innego źródła (na przykład ma symbolikę taką, jaką miewa krzyż w religiach niechrześcijańskich - oznacza cztery strony świata lub jest symbolem solarnym). I jeszcze jedno mnie zastanawia - brak, poza tymi krzyżami "prowokującymi" demony i wzmianką o Biblii, jakichkolwiek innych odwołań do religii - czy ludzie odrzucili religię? Dziwi mnie to nieco. Jakkolwiek by religia w tym świecie nie wyglądała, logiczne jest dla mnie (jako osoby religią zajmującej się de facto zawodowo) choćby powstanie sekt wieszczących koniec świata czy kapłanów-łowców demonów - albo innych form doktryny, kultu czy organizacji, będących odpowiedzią na przybycie istot z piekła rodem.
Nie wiem, jeśli masz na to pomysł, to bardzo fajnie, bo te kilka wzmianek o krzyżach i biblii budzi we mnie z jednej strony zainteresowanie ("Czemu tak, a nie inaczej?"smiley, z drugiej zaś niepokój ("Czy autorka wszystko przemyślała?"smiley

Podoba mi się główny bohater - widzę, jak szukając zemsty stacza się coraz bardziej, upodabnia do tych, których chce zniszczyć. W sumie nie zdziwiłabym się, gdyby przyjął na siebie rolę Krwawego Demona - i to na dobre. Z drogi, którą chłopak obrał, nie widzę odwrotu. Zemsta niszczy i nie pozostawia szans na zbawianie, a puki co ładnie to pokazujesz smiley
Tutiel zaś mnie rozczarował. Te jego wątpliwości co do Hasmeda/Zorgi - za ludzkie. Myślałam, że to potwór, tak jak inni, może poza Hanaelem (choć on akurat jest potworem który udaje nie-potwora nawet i przed samym sobą), a tu nagle - sentymenty. Wietrzę pairing. Ble. Nie pasuje mi to, zastrzegam na starcie, nie podoba mi się możliwość, że z Zorgi i Tutiela zrobisz parę. Nie widzę miłości między łowcą i zwierzyną, najwyżej toksyczny związek, zakończony śmiercią ich obu, ale w żadnym wypadku nic romantycznego. Rosier jest lepszy - on jest zły do szpiku kości i nie ukrywa tego. Z drugiej strony, może to przez imię, ale mocno, mocno przypomina mi Rociera/Rosiera/Rociela (jakkolwiek jego imię zapiszemy, bo widziałam wiele wersji) z "Angel Sanctuary).

Podsumowując - fajnie, choć nie bez moich wątpliwości, co do których mam nadzieję się mylić.
Rayk (Brak e-maila) 15:07 16-06-2010
Naprawdę niesamowite opowiadanie. Widać ze się nad nim naprawdę napracowałaś i muszę powiedzieć,że strasznie mi się podoba. Jedno z lepszych jakie czytałem. Buźka tak trzymaj smiley A co do życzeń nie zabijaj Rosiera. Mój mistrz xD
Rika (Brak e-maila) 13:30 22-06-2010
Opowiadanie jest genialne, steskniłam sie za takim. Rosier jest BOSKI!!!!!! Błagam, błagam nie zabijaj go smiley I mam nadzieje że dokończysz to opo.
Pozdrawiam i życze weny smiley
Iria (Brak e-maila) 23:57 23-06-2010
Dziękuję za komentarze. Opowiadanie jest już skończone, żadnych zmian nie uwzględniam smiley Co do ,,hurtowego" wysyłania rozdziałów.... Gdybym wysyłała je pojedynczo to byśmy chyba osiwieli, zanim dotarlibyśmy do końca, ponieważ, jak widać, trzeba na aktualizacje diabelnie długo czekać (!!) smileyDlatego wrzuciłam opo na inną stronę. Jeśli ktoś byłby zainteresowany to pisać na maila ^^
wampirzyca (Brak e-maila) 13:32 26-06-2010
BARDZO ALE TO BARDZO MI SIĘ PODOBAŁO I CZEKAM NA NASTĘPNE ROZDZIAŁY,MAM eta (betagrak71@wp.pl)
14:56 06-07-2010
Opowiadanie napisane po mistrzowsku. Wiesz wydawali mi sie, ze demonami sie nie interesuje. A tu niespodzianka! Jak zaczelam czytac, wiedzialam, ze wszystko bedzie malo wazne, tylko to opowiadanie. Spedzilam z nim calom noc i kawalek dniasmiley Warto bylo! Chyle czola, piszesz ciekawie, zastanawiam sie jak moze "pocalunek" sie skonczyc, i nic mam pustke;( Prosze o podanie linka gdzie jest dalsza czesc. Bardzo
Beta
Vixen (Brak e-maila) 14:22 17-07-2010
Uwielbiam cię. Gdzie można dokończyć opowiadanie? Bardzo proszę daj namiar na tę stronę
Mika (miki04@vp.pl) 19:09 25-07-2010
Cześć Ja też chętnie Poznam dalsze rozdziały więc jeśli byś mogła prześlij mi gdzie to można jeszcze znaleźć. Co prawda napisałam ci już o tym w mailu ale nie wiem czy doszedł i chyba zapomniałam się podpisać smiley
Iria (maruta_chan@wp.pl) 18:30 28-07-2010
Wysłałam każdemu kto o to poprosił, jeśli nie doszło proszę mi napisać 0_o
Ame (lily1307@o2.pl) 20:31 08-08-2010
Hej^^
Kiedyś czytałam twoje opowiadanie na jakimś blogu..... Ale jakoś mi zginęło. Kocham je po prostu, ale myślałam, że nie piszesz kontynuacji... i mnie dzisiaj uderzyło , żeby je wygooglować. Patrze a tu .....kolejny rozdział (*^*) Proszę prześlij mi na maila adres twojego bloga czy coś ^^ Dzięki. Jestem suuuuuper szczęśliwa (@.@)
Iria (Szehina) (maruta_chan@wp.pl) 00:04 09-08-2010
A ja mam prośbę *_* Szukam żony/męża... znaczy się... (za dużo romansów) szukam kogoś, kto będzie wyszukiwał i pomagał mi poprawiać błędy w moim nowym opowiadaniu, które aktualnie tworzę T_T Najlepiej niech to będzie osoba cierpliwa, łagodnego usposobienia xD inaczej się w sobie zamknę... na amen o_0 Proszę, niech ktoś wykorzysta swoją umiejętność poprawnego pisania i zechce mi pomóc. Co do kolejnych rozdziałów, zobaczycie je na tej stronie smiley Pozdrawiam!!
Rika (ala_bodzon@o2.pl) 20:06 20-09-2010
Miałam długą przerwę od tego opowiadania, a w zasadzie to od internetu ale to za nim się chyba najbardziej stęskniłam. Wysłałam ci kiedyś meila z prośbą ale chyba nie doszło jakbyś mogła mi kiedyś podesłać nazwę tego bloga, będe bAArdzo wdzięczna smiley
An-Nah (Brak e-maila) 16:23 06-10-2010
Tak, wiem, pisałaś, że cię komentarze do tego tekstu przerażają. Ale szczerze? Zakładam, że jeśli ktoś nie chce komentarzy, to po prostu nie publikuje. O i tyle smiley

A historia jest fascynująca i wciąga. Stworzyłaś świat i bohaterów z gigantycznym potencjałem. Chcę wiedzieć co dalej i, co tu mówić, chcę dowiedzieć się więcej o świecie. Co, skąd, jak, kiedy, czemu pojawili się anakim, kiedy, jakie są reakcje, co robią ludzie, co ma do tego Bóg/bóg i czy to jest nasz świat i chrześcijaństwo, czy coś odmiennego, zupełnie inna rzeczywistość? Co się wydarzyło, że ten świat wygląda na do końca przeżarty złem i podążający ku upadkowi?
Co do postaci, to masz jednak dar do tworzenia sukinsynów, tu to widać. Zwracam honor, u ciebie wszyscy są źli... mniej lub bardziej.

Scena gwałtu mnie odrzuciła, ale była na miejscu, miała sens. Nie odebrałam jej jako coś, co miało być atrakcją dla niewyżytych czytelniczek. Zachowanie Hasmeda/Zorgi po? Chyba ma chłopak rys psychopatyczny, skoro odbiera gwałt jako krzywdę wyłącznie fizyczną i tak prędko stwierdza, że może warto by zostać kochankiem Rosiera... a potem scena z włażeniem do łózka Tutielowi... I szczerze mówiąc, nie wiem,co tu jest grane, myślałam, że Zorga chce Tutiela uwieść... Chyba, że uwodzi go udając niedostępnego, bo w miłość do najbardziej znienawidzonego z demonów nie uwierzę za cholerę. Nie u kogoś z taką przeszłością i z taką emocjonalnością.

Intryguje mnie Beliar i Kazbiel - mam wrażenie, że obaj jeszcze będą mieli swoje pięć minut. Zwłaszcza Kazbiel, którego urodę i kolor oczu podkreślasz co chwilę. Nie wiem, mam mały pomysł co do tego, co Kazbiel może zrobić, ale...

Z usterek? Ilekroć trafiałam na sformułowanie "ognistowłosy" czy "fiołkowooki", miałam ochotę strzelić wydrukiem w szybę autobusu. Jeśli kiedykolwiek będziesz ten tekst poprawiać, zacznij od wywalenia -okich i -włosych, bo to niestety sformułowania na poziomie grafomanii, a ty grafomanką za cholerę nie jesteś i ten tekst do koszmor się nie zalicza. Reszta... więcej błędów niż w "Robaczywym Owocu", postęp widać smiley

Aaa, co do komentarzy które mi dałaś, to nie, nie polecam uczyć się pisania ode mnie. Pisanie jak ja kończy się tym, że ma się dwóch czytelników na krzyż - i czasem jakiegoś gratis. Nie polecam. Frustrujące jak cholera.
A poważnie, najlepiej jest chyba pisać po prostu takie rzeczy, jakie samemu chciałoby się przeczytać.
Iria (maruta_chan@wp.pl) 13:47 10-10-2010
Dziękuję, An-Nah. Cieszę się, że zauważyłaś postęp smiley Masz rację, co do -włosych i -okich, wstrętne! Już nie popełniam podobnych błędów. Opowieść jest skończona i możesz się rozczarować, ponieważ nie wszystko zostało dopowiedziane i jeśli wezmę się za poważną poprawę tekstu, wtedy dopiero wezmę twoje spostrzeżenia pod uwagę i uzupełnię opowieść. Na razie pozostaje mi tylko czekać i mieć nadzieję, że pewnego razu być może pojawią się kolejne rozdziały Pocałunku ¦mierci na tej stronie. Nie wyobrażam sobie, że moje opo zostanie ,,tutaj" tak brutalnie przerwane :/ Nie wiem czemu tak się dzieje, mam nadzieję, że wszystko wróci kiedyś do normy ;] Pozdrawiam!
fanta (fantastka55@gmail.com) 19:57 07-12-2010
Iriaaaa T.T nie rozwalaj mnie T.T
powiedz, że jest jakaś kontynuacja. To się nie może tu skończyć. Ja muszę wiedzieć co z Tutielem i Zorgą. T.TTT
BaaaAaaaaAaaaAAaaaAAaaaagam! T.T
An-Nah (Brak e-maila) 18:30 07-01-2011
No i doczytane smiley
Skłamałabym, gdybym miała powiedzieć, że się nie podobało. Bo się podobało, wykreowałaś ciekawy świat i mimo, że wiele chciałabym się jeszcze o nim dowiedzieć, brak wyjaśnień nie psuje przyjemnej lektury. Cieszę się, że cały czas pojawiają się w sieci osoby, które nie ulegają modom na fan-fiki ani na miniatury, tylko konsekwentnie prowadzą autorskie projekty.

Końcówka - chaos w LaVion, ludzie w końcu buntujący się przeciw demonom (tego mi brakowało!), anakim korzysatjący z okazji, żeby się pozabijać i pokazujący, że więzi między nimi są tylko pozorem - to było piękne, wynikało z treści i było dobrze przedstawione.
Z drugiej strony, jeśli portretujesz wszystkich anakim jako potwory niezdolne do uczuć, jeśli ich uczucia to co najwyżej samooszukiwanie się - to odmawiam nazwać uczucie Tutiela do Zorgi miłością. Może Tutiel się oszukuje, wmawia sobie, że ma uczucia. Może to tylko żądza. Ale nie, nie wierzę w taką miłość, w nagłe zaprzeczenie wszystkiemu, co dotąd napisałaś. Tutiel nigdy nie miał wątpliwości co do swojej natury, nie próbował zaprzeczyć temu, że jest potworem. I nagle robi się z niego romantyk... Nie! Podobnie Zorga - cały czas napędzało go pragnienie zemsty, nienawiść, miłość do brata... i nagle kocha Tutiela. Wiem, że fandom się domaga romantycznych związków, ale tu nie ma miejsca na romantyczne związki. Lepiej by było Zorgę zostawić martwego. Albo pozwolić im się nawzajem pozabijać w epilogu...
Ale cóż, twoja historia, twoje postaci. Czytało się świetnie, więc nawet ten niepotrzebny romantyzm ogólnego dobrego wrażenia nie psuje.
Channel (Brak e-maila) 20:57 09-01-2011
No właśnie zauważyłam, że zmieniłaś końcówkę. Z tego co pamiętam, to Zorga zginął... Och, jak już mam wybierać, to wolę tę wersję. Chociaż jest (tak jakby) happy end, nie? smiley
Iria (maruta_chan@wp.pl) 14:49 13-01-2011
No przecież jak uśmierciłam Zorgę, a Tutiela wygnałam z Abadon to mnie rozerwałyście na strzępy. Kurrrrczak, nie dogodzę xD Rzeczywiście ,,kobieta zmienną jest".

A nieuważne, szybko przemykające przez treść oczy rzeczywiście mogły przeoczyć wątki, które zaprzeczają temu, że anakim nie mają uczuć. W tekście jest sporo takich wątków i zdań, ale nie napisanych wprost, bo nie lubię takich przejrzystych treści ;] Mam nadzieje, że większość jednak zauważyła.

Dziekuję, że byłyście ze mną do końca! Dziękuję za wszystkie komentarze!
An-Nah (Brak e-maila) 15:34 16-01-2011
Hej, hej, hej, przyznaję, ze mogło mi coś umknąć, mogłam coś odczytać niezgodnie z wolą autorki, ale raczej nie dlatego, że czytałam nieuważnie - należę jednak do osób, które zwracają uwagę na niuanse. Może po prostu ja CHCIAŁAM tak odczytać? Może po prostu chciałam opowiadania, w którym toksyczna fascynacja nie zmieniłaby się w miłość i podświadomie oczekiwałam takiego? Nie wiem.
Pojechałaś mi kobieto po ambicji, jak zdam egzaminy, przysiądę nad tym tekstem raz jeszcze.

Co do zakończenia: nie zadowolisz wszystkich! Nie próbuj nawet, nie dostosowuj się do życzeń części czytelników, bo reszta będzie miała swoją opinię. Zakończenie to coś, co wynika z całości tekstu, a nie to, co chciałabym widzieć ja (śmierć Zorgi) czy inny czytelnik (obecna wersja). Zastanów się, jakie tobie najbardziej odpowiada smiley Literatura to to, co pisarz ma do powiedzenia, a jeśli czytelnik narzeka - to jego problem smiley
Iria (Brak e-maila) 20:38 16-01-2011
Rozumiem, ale pisarz nie może pisać wyłącznie dla siebie. Musi wziąć pod uwagę oczekiwania innych. Poza tym uważam, że nieźle wybrnęłam(samochwała)z tym zakończeniem... Popatrz, Zorga otrzymuje szansę by zacząć wszystko od nowa, oby nigdy nie odzyskał pamięć ;] Nie rozumiem kogo mogłoby uszczęśliwić inne zakończenie. Z pewnością upłyną jeszcze lata, zanim uda mu się uporządkować w głowie niektóre sprawy i znaleźć własne miejsce. Tutiel także postara się odnaleźć w nowej sytuacji. Co do ,,kochania", nawet pies darzy uczuciem swojego właściciela, nie bądźmy okrutni ;/ To ostateczna wizja opka. AMEN
Szpilka (Brak e-maila) 14:11 24-01-2011
Gdzie kolejne rozdziały?? 0_0
Koparopa (Brak e-maila) 16:34 24-01-2011
Hm. Sama nie wiem jak na to patrzeć. Już dawno czytałam Pocałunek Śmierci na Twoim blogu i jego zakończenie wydało mi się... doskonałe. Przez cały czas byłam przekonana, że nie mogło być inne i po zapoznaniu się z nową wersja wciąż tak uważam. Dla mnie Zorga umarł wraz ze śmiercią swojego brata, Hasmed umarł zabity przez Hananela, wydostając się z klatki Rosjera. A Tutiel przepadł. Wybacz ale uważam, że nowa wersja nie jest nawet prawdopodobna z psychologicznego punktu widzenia. Trochę szkoda, że poddałaś się namowom i zmieniłaś idealne zakończenie, to jednak Twoja decyzja i szanuje ją, lecz jak pisałam, dla mnie jedynym i prawidłowym zakończeniem zawsze będzie to pierwsze. Uściski smiley
Atena (Brak e-maila) 18:20 24-01-2011
A ja uważam, że ,,to" zakończenie jest bez 2 zdań bardziej prawdopodobne!!! Byłoby inaczej, gdyby Zorga darzył brata silną więzią, a tak nie było. Chłopak miał pretensję o to, że anakim uczynili go przez pewien czas nieśmiertelnym (że tak to skrócę) a to spowodowało, że odtrącono go, skazując na życie z wiedźmą, która z kolei nawbijała mu do głowy wiele podręcznikowych mądrości. Więc właściwie dużo zyskał, stał się dla demonów trudniejszą zdobyczą. Może właśnie przez to czuł się w obowiązku wypowiedzieć demonom wojnę. Nie zaprzeczam, że swoje przeżył, ale nie był jeszcze aż tak skrzywiony, co sugerują niektóre osoby. Uważam, że nie chciał swojej śmierci, a nawet były momenty, kiedy wyobrażał sobie życie z Tutielem. Czuł, że nie może o nim myśleć, jeśli nie zakończy pewien rozdział. Hasmed na pewno nie był typem, który oddałby się anakim w ofierze, o nie nie... Dlatego drugie zakończenie zdecydowanie wydaje się bardziej logiczne. Uffff lubię rozważać takie treści *_*
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum