ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Kocha nie kocha 12 |
Szymon jęknął, przewróciwszy się na drugi bok. Miał wrażenie, że złamał sobie kark. Pomyślał, iż był to ostatni raz, kiedy skończył na tej kanapie.
Usłyszawszy szelest i poczuwszy przyjemny powiew świeżości, rozchylił oczy. Zza sennej mgły dostrzegł obraz brata. Zamrugał, wyostrzając wzrok. Dominik zatrzymał się przy nim z ręcznikiem przerzuaconym na ramiona. Lekko wilgotne włosy skręcały mu się, delikatnie okalając jego zaróżowioną twarz. Wyglądał na wypoczętego. Nie uśmiechnął się, ale nie dostrzegł też w jego spojrzeniu jakiejkolwiek pretensji. Nie wiedzieć czemu wydawał mu się jakiś... inny. Nie umiał jednak wyjaśnić, na czym polegała ta konkretna zmiana.
-Wpół do jedenastej, wstaniesz?- zapytał.
Jeśli ten myślał, że Szymon czuł się na siłach, aby się podnieść i normalnie funkcjonować po tak koszmarnej nocy, to był w błędzie. W mężczyźnie zapłonęła złość. Poderwał się z miejsca i chwyciwszy pod pachę poduszkę, wymownie wszedł do sypialni, gdzie z boleścią opadł jak długi na swoją połowę łóżka. Dominik, zerknął do środka, stojąc tak parę chwil w drzwiach, następnie cicho je zamknął. Szymon nie miał siły, aby się za nim odwracać.
Wydawało mu się, że bardzo szybko zasnął. Ile czasu tak trwał w tej błogiej nieświadomości? W pewnym momencie poczuł, że jest dotykany. Rozchylił oczy. Palce brata wplątywały mu się we włosy. Było to bardzo przyjemne doznanie i ledwie się powstrzymał od westchnięcia. Zamiast tego poderwał głowę, strzepnąwszy z oburzeniem jego rękę.
-Co robisz?! Nie po to męczyłem się na kanapie, żebyś teraz zrujnował moje wysiłki!
Dominik uśmiechnął się z zawstydzeniem, poczym wyjaśnił, podciągając pod brodę nogi:
-Jest czternasta. Zrobiłem naleśniki, zjesz?
Chwycił poduszkę, przycisnąwszy ją sobie do głowy i tkwił w tej pozycji tak długo, aż tamten go zostawił. Niebawem jednak pojawił się w kuchni i Dominik z przyjemnością zauważył, że założył czarną, dobrze układającą mu się na ciele koszulę, która przyjemnie podkreślała mu opaleniznę. Jego mina wyglądała mniej zachęcająco, ale Dominik i tak nie potrafił już się doczekać, kiedy będzie mógł go dotknąć. Na same wspomnienie tego zdarzenia zadrżał. Już się nie bał o tym myśleć, powracanie do pocałunków brata było zbyt silne, by mógł je zastąpić jakimiś zmartwieniami. Popijał gorącą herbatę, kiedy Dominik stanął nieoczekiwanie za jego plecami, zacisnąwszy palce na karku szatyna. Zrobił to delikatnie, nieco nasilając uścisk. Poczuł, że napinają mu się mięśnie.
-Boli cię kark? Ciągle ją pocierasz, może zrobię ci masaż?
Odstawił donośnie kubek, głośno przełykając.
-Uwodzisz mnie?- Złapał go za nadgarstki, zdejmując z siebie te dłonie.- Przestań... - Obrócił się z krzesła w jego w stronę, posyłając mu ostrzegawcze spojrzenie i wyglądało na to, że mówił całkiem poważnie.- Nie jestem gejem.- odparł drętwo. Wstał i wrzucając do zlewu naczynia, zalał je gorącą wodą.
-No tak, nie jesteś...- westchnął, usilnie starając się nad sobą zapanować. Nie znosił tego twardego bólu przeszywającego mu serce.- Te pocałunki były tylko... Czekaj, jak ty to określiłeś?- Mężczyzna obrócił się w jego stronę, napotykając jadowite spojrzenie.- Przypomniałem sobie, ,, nieprawidłowe wyrażenie mojej czułości", jakoś tak. Cholera, ale mam czułego brata.
Wyglądało na to, że trafił go w słaby punkt. Szymon w ułamku sekundy zrobił się nieszczęśliwy. I z ciążącym mu poczuciem winy, która wylewała się wyraźnie z jego jasnobrązowych oczu, wyszedł z kuchni.
-Nie chcę o tym mówić...
-I tym oto sposobem wracamy do punktu wyjścia, ciekawe jak jeszcze długo to będzie trwać- zawołał za nim.- No nie ważne... Dostałem od ciebie kosza, jakoś się z tego wyliżę. Na szczęście jest jeszcze ktoś komu na mnie zależy.
Szymon obrócił się do niego gwałtownie, przerywając poprawianie na znienawidzonej sofie poduszek. Co on sobie wyobrażał, mówiąc mu coś takiego! Może myślał, że Szymon się zdenerwuje, jednak nie miał zamiaru dać mu tej satysfakcji. Brat usiadł na podłodze koło klatki, wetknąwszy między szczeble kawałek jabłka.
-O ile się nie mylę, zerwałeś z tym popaprańcem- mruknął rozdrażniony.
-Proszę Fernando, obiadek...
-Jeszcze wczoraj wyznawałeś mi swoją bezgraniczną miłość. Co ma oznaczać ten lekkoduch! Myślisz sobie, że możesz mnie teraz tak po prostu odstawić?
-Smakuje ci? Oj jak się cieszę, gdy wrócę z randki, kupię ci po drodze marchewkę- Pogłaskał go po lśniącym futerku, zamykając klatkę i Fernando stanął na dwóch łapkach, zabierając się za konsumpcję owocu.
-Dominik!- Barwa jego głosu spowodowała, że blondyn mimowolnie na niego spojrzał. Szymon przeszywał go rozsierdzonymi ze wściekłości oczami.
-Zrobiłem z siebie wczoraj kompletnego idiotę, mówiąc ci to wszystko. Pomyliłem się co do twoich uczuć. I masz rację, nie jesteś dobrym bratem...- Ściągnął brwi, podnosząc się z klęczek.- Nie chcesz mnie dla nikogo, nie chcesz mnie również dla siebie. Pragniesz bym pozostał sam! Tak wygląda prawda. Jeśli cię dotknę, obrażasz mnie, lecz zaraz później dusisz takimi pocałunkami, że aż równowagę tracę z wrażenia! Chyba będziesz musiał jednak wyjechać, bo nie przywykłem mieszkać z kimś w ten sposób, będąc w nim jeszcze zakochany. To dla mnie za duża tortura.
Szymon zrobił dziwne pół kroku do tyłu, jakby go to uderzyło.
I tak to już wyglądało... ciągłe tarcie się ze sobą. Choć przecież dawniej, Dominik po prostu unikał z nim kłótni, starał się być raczej przymilny, dyplomatyczny, co powodowało, że ten dawał w końcu za wygraną. Bo jak Szymon miał walczyć z kimś, kto się nie bronił? Dlaczego więc Dominik nie potrafił sobie z tym teraz poradzić i być w stosunku do brata bardziej cierpliwym? To nie jest coś, co mogliby tak łatwo zaakceptować, a może Szymon nie chciał niczego rozwijać... Czy trzyma go tu jedyne poczucie, że ma w stosunku do brata pewien obowiązek? Aż się wzdrygnął przed tym pomysłem. Do wszystkich diabłów! Przecież naprawdę się obejmowali! To było prawdziwe!
Mężczyzna parsknął coś pod nosem, pokiwawszy wściekle głową. Brwi miał tak ściągnięte, że prawie się ze sobą stykały. Sprawiał wrażenie, jakby miał zaraz wybuchnąć. Dominik ruszył jak zwykle w stronę łazienki, aby mu zniknąć z oczu, lecz ten przeskoczywszy nieoczekiwanie przez sofę, zagrodził mu drogę i chłopak aż wrzasnął.
-Oh, nie ma sprawy, braciszku! Co nam tam, raz się żyje, prawda?! To przecież nic nienaturalnego, żebyśmy się spiknęli, racja? Więc już dobrze!- Chwycił go za łokieć w żelaznym uścisku, przyciągając do siebie.- Dajmy upust tej naszej chorej miłości!- ryknął i Dominik zbladł.
Szarpnął go w stronę sypialni, kopnąwszy drzwi, które stanęły szerokim otworem. Dominik zacisnął oczy, kiedy ten popchnął go gwałtownie na łóżko.
-Co ci odbiło!- zawołał, przyglądając się z przerażeniem, jak równie chamsko zamyka drzwi. Niebawem stanął przed nim w lekkim rozkroku, pocierając o siebie dłonie.
-Wybacz, nie umiem być romantyczny! Może powinienem cię wnieść na rękach? Naprawdę nie potrafiłem wybrać... Zawsze omijam te wszystkie ceregiele związane z grą wstępną i temu podobne głupoty. Twoi kochankowie postępują nieco inaczej?- Przechylił teatralnie głowę.- Cóż, szkoda. Ale w końcu mnie kochasz i nie powinno nas to specjalnie poróżniać, co kotku?
Dominik podciągnął się na łokciach z zaszokowaniem obserwując, jak ten zaczyna rozpinać koszulę. Poderwał się, lecz Szymon niemalże się na niego rzucił, przycisnąwszy z powrotem do materaca. Objął palcami jego szczupłe nadgarstki, sapnąwszy:
-Ah, zapomniałem powiedzieć... Dziś będziemy uprawiać seks. Znamy się już na tyle dobrze, że nie musimy z tym czekać. Ale tego przecież chciałeś, prawda?- Nachylił nad nim twarz.- Co tak patrzysz? Tylko mi nie mów, że nie brałeś tego pod uwagę. Czyż tak nie postępują kochankowie?
I nie pozwalając mu odpowiedzieć, pocałował. A raczej wgryzł się boleśnie w jego usta. Dominik rozwarł szeroko oczy, starając się wykręcić mu swoje dłonie, jednak walka nie miała sensu, był za słaby, a szok w jakim trwał dodatkowo go sparaliżował. Szymon zdjął wargi dopiero wtedy, kiedy ten zaczynał już tracić dech. Rozpalone usta pomknęły w kierunku podbródka, stopniowo zjeżdżając w dół, do szyi. Uwolniwszy lewą rękę brata, zajął się rozpinaniem jego koszuli. Dłoń przesuwała się chwilę po brzuchu, by w pewnym momencie odważnie zanurzyć w spodniach.
-Szymon stój!- krzyknął ile sił w gardle.
-Oj... Ten twój ciasny pasek, chyba zaklinował mi rękę. Ale zaraz sobie z tym poradzimy- zamruczał mu do ucha.- Nie stresuj się, już cię widziałem nago... Co prawda byliśmy dziećmi, ale twoja skóra nadal jest tak samo delikatna i miękka, jak wtedy. Jesteś tak cholernie niewinny, że aż się prosisz, żeby cię zerżnąć!- warknął dziwnie zmienionym głosem.- Ale nawet gdybym bardzo tego chciał, to i tak nie wiedziałbym jak to zrobić!- krzyknął, uderzywszy pięściami o poduszkę, po obu stronach jego głowy. Przewrócił się na plecy obok brata, oddychając ciężko i urywanie.
Dominik ściągnął w dół koszulę, zakrywając pierś.
-Nachodzi mnie tysiące bardzo zboczonych myśli, kiedy tylko próbujesz mnie dotykać tymi swoimi sprytnymi paluszkami! Nie mów mi, że przeżywasz tortury, bo wątpię czy wiesz, co to naprawdę jest! Wolałbym umrzeć, niż ciebie skrzywdzić, ale jeszcze nigdy nie pragnąłem skrzywdzić cię tak bardzo, jak teraz!
-Nie wiem, o czym mówisz...- wydusił ochryple.
Zapanowała kilkusekundowa cisza w której jedynym głosem były ich niespokojne oddechy. Dominik twardo wpatrywał się w sufit, obserwując spacerującą po nim muchę. Policzki zaczęły mu lekko przypiekać. Znowu za późno zareagowało jego ciało.
-Może teraz wreszcie dostałeś należytą lekcję i zrozumiałeś co nieco naszą sytuację.
Chłopak zakłopotał się, ścisnąwszy ze sobą usta.
-Szczerze mówiąc...- zaczął- Może lepiej będzie, jeśli mi to przekażesz słownie, nie jestem zbyt bystry...
-Oh, ty!- wzniósł okrzyk pełen niedowierzania. Oparł się na łokciu, nachyliwszy nad nim. Blondyn rozciągnął oczy, które instynktownie przybrały wyraz naiwnej niewinności, co jeszcze bardziej go sfrustrowało.- Jak myślisz, co ci przed chwilą próbowałem zrobić?!
-Eee... Zabić mnie?- drażnił się, starając zachować ten irytujący Szymona wyraz twarzy.
-Tak, natrząsaj się dalej! Nie mogę uwierzyć, że cię to bawi!
-Wyluzuj...- Podciągnął się, siadając.- Nie masz najmniejszego pojęcia czym jest prawdziwy seks, mój mądrujący się, starszy bracie. Rozumiem, że lubisz perwersję, dobrze. Wszystkiego się jeszcze nauczę... Ale czy nie możemy zacząć trochę spokojniej?- Zajął się zapinaniem guzików. Ręce mu drżały.- Kochanie się nie jest przecież samym aktem...
-Nie pojąłeś mojego przesłania- Głos miał niewyraźny, nieco przyciszony i niski, wydawało się, jakby się czymś zadławił.
-Chyba jednak trochę zakapowałem.- Odwrócił ku niemu twarz i byli teraz dość blisko siebie.- Ty kierujesz się bardziej rozumem, mnie ponosi serce. Nie mógłbyś jednak raz dać na wstrzymanie i przestać tak wszystko analizować i komplikować? Choć raz daj głos uczuciom i zapomnij się. To nic nie zaboli...
-Jesteś nieodpowiedzialny...
Przewrócił oczami.
-Wiedziałem, że walniesz mi czymś takim. Pozwól, że zapytam o coś... bardzo bezpośrednio.- Zachrząkał.- Czy chciałbyś się ze mną kochać?
Szatyn odchylił się biorąc głęboki wdech. Wyglądał przez moment na oburzonego.
-Teraz?
-Nie...- roześmiał się krótko.- Chyba, że masz ochotę. Mówię ogólnie.
-Wiem, do diabła! Przecież ironizowałem!
-To jak z ,,tym" będzie?- ciągnął z rozbawieniem. Uśmiechał się szeroko z blaskiem w oczach. Szymon dostrzegł w nich głębokie, czyste uczucie i na moment wytrąciło go to z myśli.
Jak on mógł tak na niego patrzeć, mówiąc mu ,,to"! Nie wyglądał jakby żartował... Nie było wątpliwości, że jego mały, słodki braciszek był istnym wilkiem w owczej skórze! Pieprzony skubaniec testował jego limit.
-Co ty sobie wyobrażasz!
-Czy nie to chciałeś mi przekazać, rzucając brutalnie na łóżko? Ej, czekaj!- Wysunął dłoń, uciszając go, gdy ten otworzył usta.- Kiedy to sobie przypomniałem, zrobiło mi się gorąco... Chcesz zobaczyć?- Chwycił go za nadgarstek, naprowadzając dłoń na swoje krocze, ale mężczyzna szybko się zmitygował i wyrwał mu dłoń. Zrobił to z takim impetem, że wylądował po drugiej stronie łóżka, na podłodze.
Dominik przeturlał się, wystawiając głowę. Wyszczerzył w uśmiechu zęby:
-Oj, ktoś tu się zachowuje jak cnotka.
-Zaraz...zaraz oberwiesz...
***
-No uśmiechnij się do mnie...
-Co ty do cholery robisz?- usłyszał za swoimi plecami.- Cały dzień bawisz się z tym śmierdzielem. Czegoś ci brak?
-Fernando to bardzo słodziutki gryzoń- Pocałował go w miękki pyszczek, wsuwając chomika do klatki.- Aga powiedziała, że on nie lubi samotności...
Wzdrygnął się :
-Daj spokój, nie zasłaniaj się Agą. Ta dziewczyna nie jest do końca normalna. Ty zresztą też nie, jak widzę.- Trzepnął go ręcznikiem i blondyn posłał mu urażone spojrzenie.- Nie myśl sobie, że będę się z tobą całował po tym jak go ściskałeś.- Opadł na sofę, wycierając ręcznikiem włosy. Mokre, miały nieco ciemniejszy kolor i niesamowicie lśniły. Dominik zaczął mu się przyglądać i jeśli ten nawet to wyczuł, nie dał niczego po sobie poznać. Chwycił w ręce pilot, włączając telewizor.
-...Ale nie będziesz dzisiaj spał w przedpokoju? To znaczy... było ci nie wygodnie, chyba?
Przesunął na niego na krótko spojrzenie. Nie dało się wyczytać z jego twarzy żadnych emocji. Wyglądał trochę na znudzonego, a może starał się sprawiać takie wrażenie?
-Rzeczywiście było mi trochę niewygodnie.- Przeskoczył następny kanał i przyciągnąwszy do siebie poduszkę, oparł się o nią, skupiając uwagę na filmie.
Jeszcze niecałe cztery godziny temu Szymon napadł na Dominika, usiłując go zgwałcić. Naturalnie nie uczyniłby tego, jednak chłopaka i tak objął wtedy cień strachu, mając przed sobą te rozgorączkowane, dzikie oczy Szymona. Wyglądał tak, jakby stracił nad sobą całe opanowanie, gniew i namiętność pragnęły znaleźć swój upust. Współpracujące razem, nie mogły przynieść niczego dobrego... Jednak cokolwiek by się stało, Dominik nie miałby żalu...
Potrząsnął głową na te swoje myśli. Przecież ten, chciał mu po prostu uświadomić, że miłość nie zawsze jest prosta. A już w ogóle to, co ich łączy, nie jest do końca normalne. W oczach wielu ludzi byli braćmi. Nawet on to czuł... Szymon zawsze będzie jego starszym bratem i nie było takiej osoby, którą darzyłby potężniejszym uczuciem, choć dawno przekroczyło granice zwykłej, braterskiej miłości.
Nieśmiało usiadł obok niego, zetknąwszy się z nim ramieniem. Zapanowała porozumiewawcza cisza. Dominika otulił kojący spokój.
Położyli się mniej więcej o tej samej porze. Chociaż Dominik zwlekał z tym nieco dłużej, tak, by Szymon pierwszy znalazł się w łóżku. Zauważył, że brat był trochę spięty, nie chciał dopuścić by zmienił w ostatnim momencie zdanie i wrócił na sofę. Kiedy wszedł do pokoju, szatyn leżał na boku z zamkniętymi oczami, chłopak nie wierzył jednak, że mógł już zasnąć. Nie było to łatwe, po tym wszystkim co przeżyli. Jeśli oczywiście czuli to samo...
Dominik mógł mu ułatwić sprawę i również postarać się zapaść w sen, lecz tego nie uczynił. Nie chciał... Wsunął się pod kołdrę, udając, iż poprawia poduszkę. Jego wzrok błądził po twarzy brata, po jego zgiętej w łokciu ręce, na której opierał głowę. Ciągle nie miał w zwyczaju wkładania koszulki, jednak wysoko podciągnięta kołdra uniemożliwiała Dominikowi, by dostrzec cokolwiek. Był jednak w dość romantycznym uniesieniu. Wystarczyło mu podziwiać tą czarującą twarz, zanurzoną w półśnie. Żałował, że brat próbował zasnąć odwrócony do niego plecami, w ten sposób nie mógł go pocałować na dobranoc w usta. Musiałby się porządnie nagimnastykować, by to uczynić, a wtedy on z pewnością by się ,,obudził". Obrócił się w stronę nocnej lampki wyłączając ją. Zapadła półciemność. Zasłony nie zostały zasunięte, toteż do sypialni wpadało nocne światło lampy. Dominik nachylił się nad mężczyzną, składając mu na policzku lekki pocałunek. Następnie wsunął się pod chłodną pierzynę, przysunąwszy do brata. Z początku się zawahał, w końcu jednak przerzuciwszy mu przez bok rękę, przytulił do niego, ogrzewając swoje ciało jego ciepłem.
-Jesteś za blisko- usłyszał po jakiś piętnastu sekundach przytłumiony głos.
-Wyszedłem niedawno z pod prysznica i jest mi trochę zimno- wyjaśnił nieco skrępowany.
Szymon rozchylił apatycznie oczy, wyobrażając sobie naglę tę scenę. To go naprawdę zdenerwowało. Dominik na pewno specjalnie mu to powiedział. Był sprytny...
-Skoro już nie śpisz...- wyszczerzył zęby w uśmiechu, podciągając się trochę wyżej, żeby móc wchłonąć zapach jego włosów.- To może moglibyśmy się...hym, pocałować? Nie zdążyłem ci się rano odwzajemnić i nie daje mi to spokoju. Wygląda na to, że bez tego nie zasnę.
Mężczyzna wstrzymał gwałtownie oddech. Spostrzegł, że nagle za bardzo się ożywił tam, gdzie naprawdę nie wypadało... Wcześniej nie miał takich gwałtownych reakcji na prowokacje brata. Starał się nie zareagować, choć dłoń spoczywająca na jego piersi, niemalże przypalała mu skórę.
-Proszę, tylko jednego...- wyszeptał mu do ucha.
Szatyn odwrócił do tyłu głowę. Naprawdę nie wiedział czemu to zrobił, miał teraz twarz Dominika szczególnie blisko swojej.
-Zdawać by się mogło, że strasznie niedopieszczony jesteś...
Uśmiechnął się:
-W takim razie czy mógłbyś uzupełnić te braki?
Przez chwilę Szymon wsłuchiwał się w dudnienie własnego serca, wyczuwał je nawet w gardle. Dominik nie powinien prosić go o coś takiego, nawet, jeśli on też tego chciał... Szatyn bał się w ogóle cokolwiek zaczynać, wiedział, że na tym się nie skończy i myśl ta napełniała go lękiem. Z drugiej strony nie dawało mu spokoju silne pragnienie dotknięcia go... i uczucie to zaczynało brać w końcu górę. Przekręcił się tułowiem w jego stronę i chwyciwszy go za ramię, przyparł brata do pościeli, obniżając się nad nim.
-...Lubisz..?- zaschło mu w gardle. Miał jeszcze nadzieje, że coś im stanie na drodze.
Dominik uraczył go głębokim spojrzeniem. Pogłaskał delikatnie po policzku, szybko zarzucając mu na szyję ręce.
-Bardzo.
Przez moment tylko się na siebie patrzyli. Temperatura zaczynała jakby wzrastać, co utrudniało oddychanie.
-Pójdę do piekła- zaśmiał się słabo, przeciągnąwszy kciukiem po jego skroni. Zsunął palce po policzku Dominika, docierając do podbródka, gdzie zatrzymał rękę. Uniósł jego twarz, delikatnie przylgnąwszy ustami do rozchylonych ust chłopaka. Natychmiast otoczył go jego zapach. Przez chwilę wydawało mu się, że smakuje brzoskwinię.
-Szymon...- usłyszał jego słodki szept w czasie przerwy między jednym a drugim pocałunkiem. Nigdy by nie pomyślał, że ten kiedykolwiek wymówi jego imię w taki sposób. Przeszedł go dreszcz.
Bezwiednie zaczął rozpinać guziki jego koszuli, zanurzając usta w ciepłym wgłębieniu pod jego szyją. Dominik przymknął oczy poddając się temu... Wydawało mu się, że bardzo długo czekał na ten właśnie moment i przez umysł przeleciała mu niespokojna myśl, że to może być tylko snem. Zanurzył dłoń w gąszczu jasnobrązowych włosów, jęknąwszy cicho, tęskliwie... Nie był w stanie opisać teraz własnych uczuć... Pragnął Szymona jak jeszcze nikogo.
Szymon powtarzał głucho w myślach dwa ważne słowa, ostrożnie i delikatnie, nie chciał go przecież wystraszyć. Jednak uczucia, jakie w nim szalały, zaczęły stopniowo spychać rozsądek i palce same z siebie powędrowały w stronę spodenek Dominika.
-Kurwa- zaklął, chowając twarz w jego włosach i blondyn otworzył szeroko oczy.
-Co się stało?
-Nie... nic.- Odsunął śmiałą dłoń.
Prawie na sobie leżeli. Pierś Dominika była do połowy odsłonięta, jeszcze jednak nie całkiem, jeszcze w zasadzie do niczego nie doszło... Chłopak złapał za skraj bluzki, pozbywając się odzienia i Szymon spojrzał na niego gwałtownie. Usta brata, choć już wymęczone intensywnymi pocałunkami, ponownie znalazły się na ustach szatyna. Pocałunek zdawał się mieć błagalny charakter. Naparł na niego, lecz Szymon nie dał się położyć, musiał przecież wszystko kontrolować.
-Ale jesteś uparty- wyszeptał niecierpliwie, milimetr od jego warg.- A może taki wstydliwy, co?- I jego dłoń przesunęła się po brzuchu brata, wymownie zatrzymując na pasku spodni. Zaczął się bawić sznurkami, owijając je wokół palców- Nie do wiary, jeszcze parę godzin temu wepchnąłeś mi tam rękę...
-Nie dotknąłem... Zatrzymałem się na bieliźnie- wybąkał, czując nieznośne pulsowanie. Był wściekły, ale nie mógł nic zrobić i brakowało mu siły, aby odtrącić tę rękę.
-Ja też się zatrzymam na bieliźnie- zachichotał, zanurzając do połowy dłoń. Szymon złapał go za nadgarstek.
-A-ale ja... nie mam...to przecież ...
-Ale jesteś dziecinny- nadąsał się, ponownie próbując na niego nacisnąć. Szymon zjechał na poduszki z szeroko rozciągniętymi oczami.- Obiecuję, że będzie przyjemnie, sowo skauta.
I Szymon to poczuł... Miękką, zachłanną dłoń brata, która niebawem zamieniła się w ,,uczucie". Zaczerpnął powietrza, wygiąwszy się ze stłumionym jękiem. Twarz Dominika pochyliła się nad nim, łącząc ich wargi w kolejnym pocałunku. Tym razem był trochę inny... Kiedy język Dominika wśliznął się do środka, Szymon przerzucił przez niego rękę, zakleszczając go w silnym uścisku. Pragnął tego ciała bliżej i więcej...
Później już nic innego nie miało znaczenia. Pozbywając się stojących im na przeszkodzie ubrań, tulili się błądząc dłońmi po swoich ciałach, jakby starając się siebie poznać. Dominik znowu został położony na plecy. Szymon przycisnął go swoim silnym ciałem, delikatnie przyduszając. Wydawało się, jakby wpadł w trans... Lekko przymknięte oczy były zamglone i rozpalone. Całował go po całej twarzy, nieświadomie poruszając się w znaczącym rytmie i blondyn poczuł, że się o siebie ocierają i że nie wytrzyma zbyt długo...
-Jesteś taki... piękny...- wymruczał całkiem odmienionym głosem- Chcę cię ,,tam" pocałować.- I nie czekając na pozwolenie, obniżył twarz do zbiegu nóg Dominika.
Blondyn jęknął, przytknąwszy do warg pięść, mając wrażenie, że zaraz umrze. Nikt go jeszcze tak nie dotykał, był bliski szaleństwa, bliski zespolenia się z kosmosem! Musiał coś krzyknąć, bo Szymon przerwał i z powrotem miał jego twarz tuż przed swoją. Natychmiast go pocałował.
-Kochaj się ze mną, nie przestawaj.- Objął go kurczowo ramionami.- Wejdź we mnie...- Bał się tej prośby, nie był przekonany, czy ją wypowie, ale się stało.
Szymon znieruchomiał na moment, chwytając powietrze. Przesunął językiem po wardze i wyglądał tak, jakby starał się wytężyć szare komórki. Musnął ustami ramię chłopaka, przypalając mu skórę swoimi gorącymi palcami. W końcu uniósł się trochę na łokciach i pociągnąwszy go mocno do siebie, położył brata na brzuchu, natychmiast znajdując się na nim. Odgarnął mu z policzka włosy, całując i gryząc lekko jego skórę. Dominik pragnął go objąć dlatego nie podobała mu się pespektywa, że leżał w ten sposób. Jednak i tak zdawał się nie posiadać już większych sił. Szymon oddychał nad nim ciężko i dłoń pieściła jego ciało, dochodząc do pewnego delikatnego miejsca, którego nagła świadomość istnienia przypaliła Dominikowi policzki. Zacisnął oczy, szarpnąwszy w dłoniach poduszkę. Szatyn nachylił się nad nim:
-Boisz się?
To niemożliwe, kurde! Robię to nie po raz pierwszy, ale tak, boję się do cholery!- zawołał, lecz ku rozpaczy uczynił to tylko w myślach. W tej chwili było go stać jedynie na skinienie głową. Rozchylił niepewnie oczy, przekręciwszy w jego stronę głowę.
-Ale jeśli tego nie zrobisz... zabiję cię... pragnę się z tobą całkowicie zespolić...jednak- przełknął ślinę- zrozumiem jeśli...- Nie dokończył. Mężczyzna zamknął mu wargi swoimi w silnym pocałunku.
-Że też masz... jeszcze tyle siły, żeby... gadać. Już zaraz... pozbędę się tego problemu...
Zaczął obcałowywać jego kark, posuwając się ku dołowi, po kręgosłupie. Kiedy dał Dominikowi poczuć na sobie swój ciężar, nieoczekiwanie złapał go za nadgarstki, jakby powstrzymując przed ewentualnym protestem. Chłopak rozwarł szeroko oczy, kiedy ból zakłócił na chwilę rozkosz. Usłyszał jęk Szymona, chociaż próbował go stłumić. Opadł na brata, zbliżając usta do jego ucha.
-Przepraszam...
Jego głos był dziwnie stłumiony, jakby nieobecny. Zdawać by się mogło, że zawładnęły nim silne uczucia, nad którymi panować już nie mógł. Poruszył się w Dominiku i chłopaka zalała fala rozkoszy. Kiedy Szymon splótł z nim dłonie, blondyn zmiażdżył je w silnym, mokrym uścisku.
-Kocham cię- wyszeptał drżącymi ustami i chociaż mówił mu już to wiele razy, Szymona ogarnęło jeszcze silniejsze podniecenie.
Widząc przyjemność na twarzy brata, już się nie pohamowywał. Głębiej się w niego zanurzył, czując, że przy każdym ruchu jest coraz bliżej spełnienia. I kiedy nadeszło, poraziło go swoją intensywnością tak bardzo, że nie wiedział w pierwszej chwili co się z nim działo. Jakby opuścił na moment ciało. Wydał z gardła stłumiony jęk, wcisnąwszy twarz w szyję Dominika, który zadrżał konwulsyjnie...
Leżeli tak, jeszcze długo po ,,tym". Wyczerpani, spełnieni, spokojni...
-Szym...
Szymon otworzył oczy i przekręcił się na plecy, prawą ręką przygarniając do siebie brata, który ułożył się na boku, przytuliwszy do niego. Ich ciała zraszał pot.
-Chciałbym ci wiele powiedzieć, ale... czuję, że zaraz stracę przytomność ze zmęczenia- wyszeptał zachrypniętym głosem.- To mi się raczej nie zdarza, więc...- zamrugał oczami, z wysiłkiem przesunąwszy je na chłopaka. Oddychał miarowo i najwidoczniej smacznie już spał. Na jego zaróżowionym policzku błyszczała łza...
|
|
Komentarze |
dnia padziernika 13 2011 18:09:35
Komentarze archiwalne przeneisione przez admina
valkiria (Brak e-maila) 16:59 15-02-2010
Pierwsza!!! Iria wielbię cię niemal tak mocno za "Tylko mój" jak Namidę za jej opowiadania ;p "Kocha nie Kocha" przeczytałam w 2 godziny ;p Jesteś boska, twoje opy są boskie! Pisz ja na pewno wszystko od ciebie przeczytam
Eo Nagisa (eo.nagisa@gmail.com) 17:39 19-02-2010
Och, to było doskonałe! Cudowne! Wiedziałam, że "Tylko mój" nie jest opowiadaniem, które można tak szybko zakończyć xD Jestem naprawdę szczęśliwa, że wreszcie nastąpiła kontynuacja ^^ Dominik już wcześniej przypadł mi do gustu, a tutaj był po prostu oczarowujący ^^ Mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec Twojej twórczości. Pozdrawiam ^^
phere_nike (Brak e-maila) 17:19 19-05-2010
KIAAA!!! O, matko..! Ku***! Ja chcę takiego Szymona w domu! xD Mniach, mniach (oblizuje się).. Gdybym miała takiego Szymona i do tego była facetem.. Mrr.. XD Szkoda, że już koniec, bo poczytałabym sobie więcej scen seksu, mojej ulubiaśnej parki ;o!
betagrak71 (betagrak71@wp.pl) 11:09 08-07-2010
Przeczytalam, wrecz polknelam w calosci, teraz jestem smutna co ja mam czytac? Opowiadsanie naprawde bardzo sie podobalo. Irio wena zycze , oby byl ciagle z Toba Beata
Rika (Brak e-maila) 14:10 31-08-2010
Wreszcie przeczytałam do końca. wczoraj siedziałam i czytałam aż mnie mama nie wygoniła od komputera, a teraz jak skończyłam to mi smutno bo co ja zrobie ze swoim wolnym czasem |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|