ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Kocha nie kocha 14 |
Szymon stał nieco dalej, zaciskając w dłoni kubek z kawą i obserwował ich z miną niewyrażającą żadnych emocji, jakby błądził gdzieś daleko myślami i nie miał szczególnej ochoty włączyć się do rozmowy. Dziękował sobie za tą zimną znieczulicę, wiedział jednak, że za jakąś godzinę odbije się to potwornym stresem, który skończy się najpewniej w łazience. To szaleństwo! Czuł się jak kryminalista... jakby ukrywał w szafie zwłoki i bał się, że go wreszcie nakryją! Trup w szafie wydawał się jedynie przewinieniem w porównaniu z uwiedzeniem młodszego brata! Ta historia nadawała się do show Jerrego Springera! Zatrzymawszy spojrzenie na rozjaśnionej twarzy blondyna, coś go ścisnęło za serce i Sara drgnęła, jakby była podłączona do nerwów Szymona. Zajrzała mu w oczy swoimi natrętnymi ,,patrzyłami" i ten pomyślał bezmyślnie, iż potrafi przejrzeć jego rozważania. Kawa zaciążyła mu na żołądku. Wolałby odebrać sobie życie, niż wyznać swój mroczny sekret związany z Dominikiem!
-...I wtedy obudziłam się w bólu... To takie uczucie, jakby ktoś przejechał po twojej skórze papierem ściernym!- Zgrzytnęła na końcu zębami, uderzając pięściami o kolana.
Dominik skrzywił się współczująco. Sara uczyniła ruch, jakby chciała ją przytulić, powstrzymała się jednak, bo ta krzyknęła ostrzegawczo, wyciągając w jej kierunku ręce w obronnym geście.
-Już ci mówiłam, jestem jednym wielkim bólem.
-To moja wina...
-Nie, nie twoja, to też ci już tłumaczyłam...- Podniosła do ust jej dłoń, całując jej wierzch. Miała jednak przy tym tak rozpaczliwy wyraz twarzy, że Sara nie mogła poczuć się lepiej.- To ja chciałam siedzieć na słońcu tyle czasu, to ja odpowiadam za własną głupotę.
-A, co było u was?
Szymon już się wcześniej zmierzył- i to nie raz- z tym pytaniem w myślach, starając się z nim oswoić, lecz teraz dostał niespodziewanie dzikiego kaszlu, jakby został nieprzyjemnie zaskoczony.
-Nic...- padła niezaplanowana odpowiedź i uczuł, że traci niemalże grunt pod nogami.- To znaczy...- dodał szybko, widząc ich podejrzane miny- mieliśmy mały problem z tym chomikiem.
Dominik jęknął, rozszerzając oczy. Przecież umówili się, że nie zdradzą, iż im się wymknął. Szymon przygwoździł go spojrzeniem. Sam nie był zadowolony, że zaczął o tym mówić, musiał się jednak ratować kłopotliwą sytuacją... swym dziwnym, nieuzasadnionym kaszlem.
-To nie tak, że kupiliśmy tego drugiego, bo Dominik też zapragnął mieć chomika. Twój Ferdynando zwiał. Chcieliśmy go zastąpić innym szczuro-myszem, ale...
-,,Fernando"- poprawiła go mechanicznie, a jej twarz zaczęła się naraz ściągać gniewem.- Co powiedziałeś?! Myślałeś, że dałabym się nabrać? Fernando jest jedyny w swoim rodzaju!
Szymon i Dominik popatrzyli po sobie.
-Cóż, czasem się zdarza, że jakimś cudem opuszcza klatkę. Pewnie bardzo za mną tęsknił. -Sara podała jej chomika na kolana.- Dziękuję Dominik za pilnowanie.
-Nie ma sprawy, jest nam trochę przykro, że nie umieliśmy go dobrze dopilnować.- Podrapał się z zakłopotaniem po czole.
-Wszystko w porządku...
Szymon zawiesił na tym ostatnim zdaniu swoje myśli. Nie, nic nie było w porządku i nie zapowiadało się, aby było...
-Kocham Dominika.
Ktoś przerwał ciszę i Szymon zdębiał, równie zaskoczony, co oni. Po chwili zrozumiał jednak, że to on wypowiedział te słowa i kubek omal nie wysunął mu się z rąk.
Bezgłos zdawał się nabierać gęstości, nawet cichy, głupiutki chichot Agnieszki nie mógł go w żaden sposób przerzedzić.
-No, Szymek, jesteś ostatnią osobą, po której bym się spodziewała takiego wyznania. Dotyka wrażliwej części mojej duszy- zaintonowała.- Pobyt tutaj pozytywnie wpłynął na twoje zachowanie. Przepraszam- poprawiła się nerwowo na siedzeniu, patrząc na niego z zakłopotaniem- nie szydzę z ciebie, czy coś w tym stylu...
Sara przesunęła spojrzenie na Dominika. Wbijał oczy w stół, przypominały dwa nieruchome kamienie.
-Powiedziałeś mu to... tak po prostu? A on to ,,tak" zrozumiał, bo ty niby jak ,,to" pojmowałeś?- Jej głos popłynął prawie bez tchnienia.
Uśmiech blondynki zamarł w dziwaczny sposób.
Ton głosu Sary nie wróżył nic przyjemnego. Szymon nie myślał jednak w tej chwili o sobie, zapragnął ukryć gdzieś Dominika, by mu oszczędzić najbliższej wymianie słów. Chłopak kochał kuzynkę i jej dziewczynę, więc miały nad nim władzę, mogły zadać mu ból. Jednakże nie one były sprawczyniami cierpień chłopaka. Jedynym winowajcą był Szymon... Gdyby tylko mógł wziąć jego cierpienie na siebie...
Wykrzywił usta w mizernym uśmiechu, pragnąc skoncentrować ich uwagę wyłącznie na sobie.
-Kocham Dominika w każdym tego słowa znaczeniu.
-Co to kurwa ma znaczyć?- wycedziła dziewczyna i Sara w normalnych okolicznościach drgnęłaby, słysząc jej przekleństwo. W ustach Agnieszki zawsze brzmiało nienaturalnie.- Co to za gra?
-To nie gra- odparł, wypróżnionym z uczuć głosem.- Nie obchodzi mnie szczególnie wasza opinia na ten temat. Jednak jesteście kimś ważnym dla Dominika, więc sprawa trochę się komplikuje...
-Dominik?- przerwała mu, zwracając się całą sobą w stronę przygarbionego kuzyna.
-Zostaw go...
Agnieszka nie patrząc na szatyna, wysunęła w jego kierunku palec, nakazując milczenie. Zauważył, że drżała jej ręka.
-Domino, o co tu chodzi, co on wygaduje? Dlaczego masz taką minę?
Szatyn stanął przy jego ramieniu, jak anioł stróż i dziewczyna wbiła w niego groźne spojrzenie.
-Co ty zrobiłeś?! Powiedziałeś mu, że go kochasz, padalcu?! Co zamierzałeś w tej sposób uzyskać?!
-Nic nie zamierzałem uzyskać!- ryknął, mając jakby nadzieję, że siła, z jaką to wypowiedział, przeniesie jego słowa do jej głowy i osiądą w niej.- To się po prostu stało!
-Słucham?!- Poderwała się na równe nogi i tylko dzielący ich stolik powodował, że nie rzuciła mu się do gardła. Sara również się podniosła, uspokajająco kładąc jej na ramiona dłonie. Dały o sobie znać poparzenia, lecz Agnieszka ledwie zwróciła uwagę na ból.- Mogłeś zrobić coś takiego własnemu bratu?! Przecież znamy się od dziecka! Wydaje ci się, że to normalne?! Czy ty masz po kolei w głowie?! Jedyna różnica jest taka, że w waszych żyłach nie płynie ta sama krew! Ale nie zmienia to przecież faktu, że jesteście rodzeństwem!
-Dlaczego twój gniew wycelowany jest w Szymona?- odezwał się niewyraźnie Dominik. Jego głos, choć słaby, zdominował krzyki.- To ja go uwiodłem, to ja wyznałem mu swoje uczucia, to ja błagałem go, abyśmy byli razem.- Podniósł oczy przenosząc je z Agnieszki na Sarę.- Zawsze to do siebie czuliśmy, choć z początku uczucie to było nierozpoznawalne.
Blondynka zagryzła boleśnie wargę, walcząc ze łzami.
-Dominik, jesteś zachwiany emocjonalnie... Najpierw zawód miłosny, potem walka z uzależnieniem od alkoholu. Miałeś depresję... ty... Boże, to przerasta moje możliwości pojmowania...
-Już dawno do siebie doszedłem.- Podniósł się i najpierw stał ze spuszczonym wzrokiem, potem uniósł go na kuzynkę. Z oczu wiało mu chłodem.- Nie było nam łatwo wam o tym mówić. Nie oczekujemy, że to zaakceptujesz.
-No raczej!
-Najlepiej zrobicie wychodząc. Nie zamierzamy tego wysłuchiwać.
Agnieszka odchyliła się z zaszokowaniem, czując się tak, jakby dostała w twarz. Zamrugała oczami.
-Spokojnie Domino...- odezwała się łagodnie Sara. Była poważna i głęboko skupiona.- To na nas spadło jak grom z jasnego nieba.- Spojrzała niechętnie na Szymona, potem ujęła dziewczynę za rękę, prowadząc w stronę drzwi.
-Powiedz... masz tego dość?- zapytał starszego mężczyznę, kiedy zostali sami.- Żałujesz, że mi się nie postawiłeś?
-Chyba nie chcesz się teraz wycofać?- Odwrócił go do siebie, zaciskając palce na jego ramionach.- Powinieneś wiedzieć, że już na to za późno, że za daleko zabrnęliśmy, nie mógłbym teraz z ciebie zrezygnować!
-Ale... czy będziesz mnie kiedyś nienawidził...?
Czy naprawdę było to jego jedynym niepokojem?
-Nie ma takiej możliwości. Jesteś dla mnie wszystkim! Nie obchodzi mnie zdanie kogokolwiek, obyś tylko ty przez to nie cierpiał.
-Szymon...- Uśmiechnął się przez łzy, potem wtulił w niego.
-I tak by się dowiedziały, nie dałoby się tego ukryć...- Ściągnął brwi, przycisnąwszy do jego głowy usta.- To nasze życie, nikt inny nie ma prawa w nie ingerować.
Szymon poczuł coś w rodzaju ulgi. Miał wreszcie tą przykrą sprawę za sobą... Było podobnie, jak sobie wyobrażał, nie sądził jednak, że Dominik tak ostro im się postawi. To świadczyło o jego silnym uczuciu, dał dowód tego, że był całkowicie zdecydowany, bez względu na przeciwności, być z Szymonem. Niewątpliwie było mu ciężko i Szymon, gdyby tylko mógł, to odjąłby mu z serca ten ciężar. Jeszcze nigdy wcześniej czyjeś cierpienie nie było jednocześnie cierpieniem Szymona. Miłość do brata wydawała mu się niemalże bolesna.
Odchylił się lekko, po czym zaczął go obsypywać krótkimi pocałunkami.
***
Następnego dnia, wracając ze sklepu, Dominik zastał brata pakującego do torby swoje rzeczy. Zmroził go ten widok i przez kilkanaście sekund stał w miejscu z siatką w ręce, sparaliżowany. Szymon uniósł na niego twarz, po czym wskazał mu niedbałym gestem ręki, aby usiadł. Blondyn zmusił się do posłuszeństwa, choć wolał w takiej sytuacji sterczeć na dwóch nogach.
-Myślałem całą noc o tym... Musisz ze mną wyjechać, Dominik.
Lekko się nad nim nachylał z dłońmi wspartymi o biodra i chłopak potrzebował nieco więcej czasu, aby zrozumieć sens tych słów. W oczach tamtego lśnił dziki, zdecydowany blask.
-,,Wyjechać"- zacytował.- Z tobą...
-Musiałbyś się przenieść na inną uczelnię, zostawić swoich przyjaciół, zacząć wszystko od nowa. Wiem, że to trudne, postaraj się nad tym zastanowić, bo jeśli chodzi o mnie, to już podjąłem decyzję i nie widzę innego wyjścia, jak tylko takie, aby cię uprowadzić, jeśli twoja odpowiedź byłaby przeciwna do moich planów.
Dominik uśmiechnąłby się, gdyby nie szczerość, z jaką to wypowiedział. Wyglądało więc na to, że nie miał wyjścia? Wyjechać z Szymonem...? Pozostawić wszystko, co miał? A co niby takiego miał...? Przyjaciół zaczął tracić po zerwaniu z Patrykiem. Kiedy się rozstali nic i nikt innego nie miało dla niego już znaczenia. A może powinien zostać dla kuzynki ...? Niby dlaczego? Była, delikatnie mówiąc, przeciwna związku z Szymonem. On sam uważał, że to, co ich łączy wykracza poza normalność, ale był wobec tego całkiem bezradny. Kochał Szymona, nie potrafił rozsądnie myśleć, pragnął być tylko przy nim, nie ważne w jakim miejscu, byle blisko...
Mężczyzna uklęknął, zacisnąwszy dłonie na jego przegubach.
-Niczego by ci nie brakowało. Przysięgam, że będziesz szczęśliwy. Mam kupę kasy. Stworzyłem świetnie prosperującą firmę która...
Dominik wypuścił głośno powietrze, opadając na oparcie sofy, następnie zaśmiał się cicho.
-Co się stało?
Potrząsnął w odpowiedzi głową i prostując się, poczochrał szatynowi włosy.
-A, już mi przechodziło przez myśl, że jesteś jakimś... narkotykowym dilerem, czy coś.
-Słucham...?- Zwęził oczy i wyglądał na trochę zranionego.
-Zapamiętałem cię, jako wydzierającego ojcu z portfela banknoty. Kiedy zobaczyłem teraz przy tobie tyle gotówki, trochę się zaniepokoiłem...
-Ale masz o mnie zdanie, no cóż, sam jestem sobie winien...
Dominik cmoknął go mocno w usta, zanim ten dodał coś jeszcze.
-Poszedłbym z tobą nawet, jeśli musielibyśmy spać pod mostem.
-Czyli...
-Czyli jedziemy, nic mnie tu nie trzyma. Bardzo cię kocham!- Oplótł jego szyję rękoma, opadając na niego całym swoim ciałem. Znaleźli się na podłodze...
I zaczęli się całować.
Szymon chciał najpierw coś powiedzieć, ale dał sobie w końcu spokój, ponieważ Dominik bardzo przekonywująco starał się zamknąć mu usta.
Po jakiejś niepełnej godzinie, gdy udało im się podnieść w końcu z twardej podłogi, Dominik ubrał się na stojąco, przypatrując się mężczyźnie z tajemniczym uśmieszkiem, który spowodował, że Szymon zrobił się nagle dość nieśmiały.
-Nigdy bym cię nie wziął na podłodze, to nie moja wina, że do tego doszło...To o to ci chodzi?- wybąkał.
-Miejsca nie grają roli, liczy się osoba, z którą ,,to" robisz.- Wyciągnął do niego rękę, pomagając mu wstać. Usiedli na sofie i trwali chwilkę w zupełnej ciszy.- Dziś było inaczej...
-Co masz na myśli...?- Nie było po nim tego widać, ale się spiął.- Z czym było inaczej?
Chłopak przekręcił się do niego bokiem, podciągając do góry nogę.
-Najpierw wyznam, że jeszcze nigdy nie było mi tak dobrze z kimś w łóżku...
-Byliśmy właśnie na podłodze...- zwrócił mu kąśliwie uwagę, starając się nie czerwienic, co w żadnym wypadku nie było i nigdy nie mogło być w jego stylu, już oto miał się postarać.
-Cicho, przerywasz mi...- Szturchnął go w łokieć.- Chodzi o to, że wcześniej trochę bolało...Chociaż ciągle było przyjemnie- dodał pospiesznie, widząc jego gwałtowną reakcję.- Tym razem też spodziewałem się krótkiego bólu, ale nie nastąpił, więc zastanawiam się czy się przypadkiem zaczynam do ciebie dopasowywać...
-Przepraszam... Nie miałem pojęcia, że sprawiam ci ból, czemu mi nie powiedziałeś?- Mówił spokojnie, ale jego twarz była ściągnięta gniewem.
-Bo to nic nie znaczyło. To drobiazg.
Dotknął palcami jego dłoni i Szymon zakrył dłonią jego dłoń. Dominik zauważył, że zawsze odpowiadał na jego gest, jakby byli ze sobą idealnie zsynchronizowani.
-To najpewniej przez grę wstępną, to przez nią sprawiam ci ból- wyjaśnił niezdarnie i brat musiał się mocno powstrzymywać, aby nie wybuchnąć śmiechem.- Mam swój limit, kiedy go przekroczę, staję się prawie bestią. Tak bardzo chciałem być w tobie, że traciłem niemalże nad sobą panowanie. Dziś byłem spokojny, nie tak zrozpaczony, jak poprzednio.
Dominik przestał się uśmiechać.
-Zrozpaczony?
-Nie potrafiłem porzucić poczucia winy, nie byłem też pewny ile mi jeszcze pozostanie być z tobą. To i jeszcze inne czynniki były przyczyną tych brutalnych napaści na twoje kruche ciałko, wybacz mi...- Objął dłońmi jego twarz i przysunąwszy do siebie, zaczął go obcałowywać.
-Przy tobie jestem szczęśliwy, nie zamierzam cię nigdy opuścić. Wiem, że może to zabrzmieć zbyt teatralnie, ale takie są moje uczucia.
Szymon przycisnął go silnie do siebie tak, aby ten nie mógł dojrzeć w jego twarzy wzruszenia. Dominik był z nim szczęśliwy? Nic nie było dla niego bardziej wspanialsze od tego wyznania. Tak bardzo chciał to usłyszeć...
***
Nadeszła pora, kiedy pozostało im opuścić małe mieszkanko Dominika. W tym czasie nie zdarzyło im się poruszyć żadnego przykrego tematu i blondyn sprawiał wrażenie niezwykle podekscytowanego, co udzielało się również bratu. Kiedy jednak wynosili swoje rzeczy, Dominik skierował spojrzenie w stronę drzwi do Agnieszki i Szymon dostrzegł maleńką pionową zmarszczkę, przecinającą jego czoło. Podszedł do chłopaka, obejmując go pocieszająco ramieniem.
-Wiesz, myślę, że mimo wszystko nadal się kochamy. Sądzę, że kiedyś... mam nadzieję, że nie będziemy z tym zwlekać, ponownie zostaniemy przyjaciółmi...- wyszeptał.
-Mogę z nią jeszcze raz porozmawiać- zaproponował Szymon, mając po cichu nadzieję, że nie będzie do tego jednak zmuszony. Nie był pewny, czy udałoby mu się zachować opanowanie.
Dominik potrząsnął głową i obaj zeszli na dół. Zanim jednak wpakowali do samochodu wszystkie walizki, niespodziewanie doszedł do nich donośny głos kuzynki. Wyprostowali się, jak na rozkaz, odwracając w jej stronę. Biegła w ich kierunku w skarpetkach i wyglądała tak nieszczęśliwie, jakby chodziło o czyjeś życie.
-Głupcy!- ryknęła, wpadając w ramiona blondyna. Zapłakała krótko, potem pocałowała chłopaka w kark i odsunęła się, aby ze skargą popatrzyć na drugiego.- Wyprowadzacie się z mojego powodu?!
-Nie bądź już taka zarozumiała- parsknął szatyn, zamykając głośno bagażnik.
-Mogę wiedzieć gdzie was niesie?
-Zadzwonimy do ciebie i wybadamy, czy jesteś wystarczająco sympatyczna. A wtedy może podamy ci adres.
Agnieszka popatrzyła na swoje skarpetki, pociągając nosem i Dominik zapragnął ją pogłaskać. Zanim to rozważył, poderwała głowę.
-Przepraszam, że byłam taka paskudna! Myślałam Szymon, że wpadłeś na nowy, jakże znowuż ,,genialny" koncept, aby odwrócić Dominika od chłopaków! Nie wiedziałam, że ty tak, no... na serio... A potem, gdy już byłam bardziej skłonna dać temu wiarę, pomysł ten wydał mi się wyjątkowo nieprzyzwoity..., moja wyobraźnia nie jest na tyle bogata, aby sobie wyfantazjować scenę, w której jesteście parą. To jak...- przez chwilę szukała w głowie odpowiedniego porównania- jakby połączyć kota z psem! Zawsze uważałam, że Dominik powinien być z kimś bardziej poukładanym, spokojniejszym...
Szymon zaśmiał się sztucznie, choć miał ochotę w pierwszej chwili przesilić gardło, aby się na nią wydrzeć. Nie uczynił tego, bo swoim zachowaniem udowodniłby jej, iż ma rację tak o nim myśleć.
-Nadal potrzebuję trochę czasu, aby się z tym oswoić. Jest mi smutno, że macie przeze mnie tyle przykrości... Potrzebujecie wsparcia, uważałam się za twoją przyjaciółkę, Dominiku...- Z trudem utrzymała na nim wzrok i szybko skierowała się do szatyna.- Pamiętam Szymon każdą twoją reakcję na wzmiankę o homoseksualizmie. Byłeś już z tym męczący, dlatego nigdy bym nie uwierzyła, że kiedykolwiek zainteresujesz się w ,,ten" sposób tą samą płcią. Jeśli zaś miałabym to przypuszczać, to do głowy przyszedłby mi tylko Dominik.- Zaczerwieniła się, zaciskając mocno usta.- Nawet ja widziałam w jaki sposób na niego patrzysz i niczego się nie domyśliłam tylko dlatego, że przez wiele lat byłam przyzwyczajona do szczególnego sposobu w jaki to robiłeś. Wiem, że go kochasz, nie mogłabym potępić tej miłości...
Drżącymi dłońmi wyciągnęła z kieszeni chusteczkę, trąbiąc w nią.
-Aga...- Dominik objął ją, a ona pomachała przed swoją twarzą dłonią, zrzucając z oczu grochy łez.
-Przepraszam, przez chwilę poczułam się tak, jakbym czytała po raz kolejny coś w stylu ,,Romeo i Julia". I nie mogę się pogodzić, że dostałam rolę tej złej...
-Nie przesadzaj- odparował jej Szymon.- Bardzo trudno się na ciebie nie gniewać... kiedy wyskakujesz z czymś takim!
-Dominiku, naucz go romantyzmu.
-Ależ on jest bardzo romantyczny!- roześmiał się.- Normalnie byś się zdziwiła!
-Mówisz poważnie!- Przyjrzała się mężczyźnie z natarczywym zaciekawieniem.
-Możecie przestać?- Wskoczył do samochodu, wymownie zatrzaskując drzwi.
-Będę ciągle chodziła z komórką w garści! Zadzwońcie jak najszybciej!
Dominik pocałował ją głośno w policzek.
-Dziękuję ci Aga, za wszystko. Za to, że przy mnie byłaś i musiałaś się ciągle martwić... Jesteś dla mnie jak siostra, jesteś kimś bardzo szczególnym.
Ponownie się objęli i trwali tak jakiś dłuższy czas. W końcu Szymon uderzył w klakson i musieli się rozłączyć.
-Pozdrów Sarę.
Agnieszka pomachała im na pożegnanie, ściskając w dłoni mokrą chusteczkę. Szymon posłał jej ciepły uśmiech i zaskoczona ponownie uroniła łzy.
Wyjeżdżając oboje poczuli, że do szczęścia nic im już więcej nie trzeba.
-Kochasz mnie?- zapytał zaczepnie.
-Kocham do potęgi.
Dominik roześmiał się.
-Uwielbiam to słuchać. Chyba zaczynam się uzależniać!
Szymon zwolnił nieco, aby ten mógł go pocałować w policzek.
-Ale nie myśl, że zdołasz wskoczyć mi na głowę, mały...
-To mamy już chyba za sobą...- zamruczał mu do ucha.
Szymon pokręcił z rezygnacją głową i po jego ustach przemknął uśmiech.
KoNiEc
|
|
Komentarze |
dnia padziernika 13 2011 18:09:51
Komentarze archiwalne przeneisione przez admina
valkiria (Brak e-maila) 16:59 15-02-2010
Pierwsza!!! Iria wielbię cię niemal tak mocno za "Tylko mój" jak Namidę za jej opowiadania ;p "Kocha nie Kocha" przeczytałam w 2 godziny ;p Jesteś boska, twoje opy są boskie! Pisz ja na pewno wszystko od ciebie przeczytam
Eo Nagisa (eo.nagisa@gmail.com) 17:39 19-02-2010
Och, to było doskonałe! Cudowne! Wiedziałam, że "Tylko mój" nie jest opowiadaniem, które można tak szybko zakończyć xD Jestem naprawdę szczęśliwa, że wreszcie nastąpiła kontynuacja ^^ Dominik już wcześniej przypadł mi do gustu, a tutaj był po prostu oczarowujący ^^ Mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec Twojej twórczości. Pozdrawiam ^^
phere_nike (Brak e-maila) 17:19 19-05-2010
KIAAA!!! O, matko..! Ku***! Ja chcę takiego Szymona w domu! xD Mniach, mniach (oblizuje się).. Gdybym miała takiego Szymona i do tego była facetem.. Mrr.. XD Szkoda, że już koniec, bo poczytałabym sobie więcej scen seksu, mojej ulubiaśnej parki ;o!
betagrak71 (betagrak71@wp.pl) 11:09 08-07-2010
Przeczytalam, wrecz polknelam w calosci, teraz jestem smutna co ja mam czytac? Opowiadsanie naprawde bardzo sie podobalo. Irio wena zycze , oby byl ciagle z Toba Beata
Rika (Brak e-maila) 14:10 31-08-2010
Wreszcie przeczytałam do końca. wczoraj siedziałam i czytałam aż mnie mama nie wygoniła od komputera, a teraz jak skończyłam to mi smutno bo co ja zrobie ze swoim wolnym czasem |
dnia sierpnia 15 2012 21:20:15
Piękne opowiadanie...z początku myślałam, że mi się nie spodoba, ze względu na to że nie lubię opo bratxbrat (jeśli mogę tak to nazwać)... Ale dzięki temu opowiadaniu zmieniłam zdanie względem tego typu opo(może nie całkiem, ale jednak) było tak urokliwe, że nie da się go dalej nie czytać...
Po prostu piękne |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|