The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 26 2024 21:19:45   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Kocha nie kocha 11
Udawanie, że nic się nie stało wydawało się jedynym wyjściem z tej sytuacji... Popołudniu zadzwoniła Agnieszka, Dominik chwycił za komórkę, przyglądając jej się z napięciem. Po ramionach Szymona przebiegły nieprzyjemne ciarki. Odstawił na stół kubek kakao, przypatrując się minie brata.
-Tak, mieliśmy porządnego kaca... to znaczy mnie nic nie jest...Chcecie wpaść? Po co?
Szymon potrząsnął głową i Dominik się z nim zgadzał.
-Przepraszam, Aga, to było nieuprzejme. Po prostu mamy dziś pewne plany. A ty musisz się w końcu zająć sobą, nie? Dam sobie radę.
-Dobrze- pochwalił go szatyn, kiedy Dominik skończył rozmowę. Wrócił do delektowania się kakao, a blondyn do przypatrywania mu się.
-No to... Mamy dziś jakieś plany, czy nie?
Zerknął na niego zdziwiony.
-A co chciałbyś robić?- Zabrzmiało tak, jakby był gotowy się zgodzić rzeczywiście na wszystko.
Dominik zawahał się, ale w końcu jednak powiedział:
-Gdybym wpadł na pomysł żeby cały dzień spędzić w łóżku oglądając jakieś niezłe filmy do białego rana i ruszać się tylko w celu napełnienia półmiska kolejną paczką chipsów, pomyślałbyś, że to zboczone?
-Tak- westchnął, podnosząc się z siedzenia. Rozprostował nogi.- Nic, co ma związek z łóżkiem.
-W takim razie chodźmy do kościoła- wydął w niezadowoleniu wargi i Szymon ukrył przed nim uśmiech, szybko wychodząc do kuchni.
Dominik był smutny... Szymon unikał z nim jakichkolwiek kontaktów cielesnych do których go wcześniej niemalże przyzwyczaił. Chociaż zdarzały się takie sytuacje, w których dochodziło do pewnych zbliżeń, na przykład, gdy musiał przecisnąć się niespodziewanie do pralki, a brat akurat wychodził z łazienki. Miał wtedy taką minę, jakby jego twarz została wykuta z ciężkiego kamienia. Dominikowi rozbiło się wtedy przykro. Wyglądało na to, że od nowa musieli do siebie docierać, lub co gorsza oddalali się od siebie... Im bardziej było to widoczne, tym więcej przynosiło mu bólu. Naprawdę pragnął go dotknąć... Na samą myśl o tym serce łopotało mu gwałtownie jak spłoszony ptak. Pewnego razu, kiedy Szymon składał na kanapie koszulę, blondyn nie mogąc się już dłużej powstrzymać, przejechał palcami po jego miękkich włosach. Ten wyprostował się wtedy nagle z bardzo zaokrąglonymi oczami.
-Tak sobie myślałem... Może wróciłbym do domu, z tobą...- Czy to sprawiłoby, że znowu będą sobie bliscy?
Mężczyzna pochylił głowę, zaglądając mu w oczy. Był zaszokowany.
-O czym ty mówisz...? Żartujesz, prawda?
-Eee... -zawahał się, drapiąc po głowie.-Myślałem o tym, jak było kiedyś... Normalne, kolejno płynące dni. To są przyjemne wspomnienia. Nie będę znowu dzieckiem, ale dobrze by było zobaczyć wszystkie miejsca, z którymi wiążą się te pozytywne myśli. Spędzić czas z rodziną... może.
Szymon nie wiedział, co o tym sądzić. Młodszy brat nie patrzył mu w oczy i zdawał się nieszczęśliwy mówiąc to wszystko. Jeszcze kilka dni temu byłby bardzo zadowolony z decyzji Dominika. Teraz, nie wydawał się przekonany, co do słuszności tego orzeczenia. Położył mu na ramieniu dłoń, zaciskając lekko palce.
-Bądź ze mną szczery...Co cię hamuje przed powrotem.
Blondyn uśmiechnął się nieszczęśliwie, niechętnie od niego odsuwając.
-To nic takiego, ale sprawia, że ogarnia mnie czarna rozpacz. Nie chcę o tym mówić...
-Nie jestem odpowiednią osobą, której mógłbyś się zwierzać?- zasugerował bez cienia złości. Nie chciał go spłoszyć. Brat dreptał po pokoju, skręcając palce i wyglądał w tej chwili trochę bezradnie.- Jestem natrętny, tak? A mogę cię pogłaskać po głowie?- uśmiechnął się, starając go rozweselić.- No, ale nie jak kochasia, raczej jak... psa, czy coś. Rozumiemy się?- Przekrzywił głowę i Dominik odwzajemnił uśmiech.
-Lepiej nie... Bo wejdę w rolę i jeszcze cię poliżę.
Szatyn wcisnął do kieszeni ręce, pochylając się ze skrępowanie nieco w przód. Zaśmiał się cicho i nastąpiła krótka pauza.
Co straci, jeśli mu powie? Jak teraz o tym myślał, tajemnica nie wydawała mu się już tak przerażająca, jak kilka lat temu, kiedy to mieszkali wszyscy razem. Wypuścił głośno powietrze, oparłszy łokcie o oparcie sofy. Szatyn przekręcił w jego stronę głowę. Miał uważne spojrzenie.
-Tata... miał romans...
Z ust brata wydobył się jęk niedowierzania.
-Byłem raz na wagarach. Widziałem,, ich" całujących się w pewnej kawiarni. Oszołomienie nie pozwoliło mi ruszyć się z miejsca, ledwie zdążyłem się ukryć. Nie do końca jestem pewien, czy nie zostałem zauważony.
-O, czym ty mówisz, Dominik...
Głos brata spowodował, że drgnął. Szymon wyglądał na poruszonego, prawie w ogóle nie oddychał.
-Przepraszam... -wyszeptał, drapiąc się po policzku.- Mieszkacie jeszcze razem?- Bał się na niego spojrzeć.
-Nie- odparł matowo. Wyraz jego twarzy stał się ponury, zacisnął pięści, utkwiwszy wzrok w ekranie telewizora.
-Wydaje mi się- ciągnął z wahaniem i lękiem- że ojciec jednak mnie wtedy zauważył... Stał się po tym dziwnie milczący i unikał ze mną rozmów. A może to ja unikałem jego? Od tego czasu wszystko się zmieniło...- przełknął ślinę.- Być może już się więcej nie spotkali, niczego dziwnego nie zauważyłem, z drugiej strony nie chciałem być znowu świadkiem czegoś takiego i nie starałem się czegokolwiek zauważać...- Zakrył dłońmi twarz i Szymon popatrzył na niego gwałtownie. Nadal był w ponurym szoku, choć starał się nieco uspokoić.- Przepraszam...- powtórzył, odejmując z twarzy dłonie. Niebieskie oczy trwały w rozszerzeniu, jakby też dowiedział się o tym wszystkim dopiero teraz.- Tak mi przykro, że ci to mówię, nie chciałem, aby ktokolwiek się o tym dowiedział...
-Nie przepraszaj... - wybąkał, nie wiedząc co jeszcze dodać. Poruszył się nerwowo na kanapie, rozwierając i zamykając usta. - Kurwa, że też musiałeś być świadkiem czegoś takiego. Żałuję, że to nie ja...
-Nie!- przerwał mu.- Nie byłoby nic gorszego od tego, gdybyś się dowiedział!
Ponownie na niego spojrzał. Dominik okrążył sofę, energicznie na niej siadając.
-Byłeś jak dzikus, wciąż wskakiwaliście sobie do oczu, nie pamiętasz? Pomyślałem, że jeśli sprawa ta wyjdzie na jaw, na pewno mama odejdzie. A wtedy zabierze ciebie z sobą i...- Potrząsną głową, przyłożywszy do skroni palce.- Byłem pewny, że to wręcz nieuniknione. Postanowiłem się od was odsunąć, stopniowo oddalić. Przygotowywałem się to tego nieuchronnego zakończenia.
Szymon zderzył się plecami o oparcie sofy i wyglądał tak, jakby przeżył jeszcze większy szok. Gotowało się w nim tyle emocji, że aż odjęło mu mowę. Mógł tylko patrzyć na Dominika i milczeć.
-Wiedziałem, że internat to dobry krok, aby nieco rozluźnić nasze więzi. Było mi ciężko. Czułem potężną złość na ojca i często dawałem mu ją ujrzeć w swoich oczach. Nie wiedziałem, kiedy przestali się z sobą spotykać, cały czas wydawało mi się, że to trwa. Dlaczego ojciec nie mógł was kochać, tak jak ja kochałem? - Wydawało się, że zaraz się rozpłacze, jednak szybko nabrał do płuc powietrza, przybierając surowy wyraz twarzy.- Najgorszą dla mnie rzeczą byłoby was stracić, nie mógłbym znieść myśli, że mnie znienawidzisz. Nie chciałbyś mieć nic wspólnego z ludźmi, którzy skrzywdzili twoją matkę, racja? I zobacz, co postanowiłem, uciekłem, aby sobie tego oszczędzić.- Zaśmiał się nagle żałośnie- Jak teraz nad tym myślę, to czuję jeszcze większą złość i żal... Sam spowodowałem, że stało się to, do czego nie chciałem doprowadzić. Mój wyjazd sprawił, że właściwie was utraciłem, najgorsze jednak było to, że stałeś się w stosunku do mnie dziwnie wrogi... Byłem zdezorientowany. Nie umiałem sobie z tym poradzić. Wtedy naprawdę chciałem już zniknąć.
Mężczyzna wyciągnął rękę, zamierzając go dotknąć, lecz w porę oparł ją o poręcz kanapy, nad jego głową.
-Teraz... rozumiem- odezwał się po wydłużającej się ciszy. Jego głos był słaby i Dominik popatrzył płochliwie na brata na kilka sekund.
-Jestem skończonym idiotą. Ale tak się wtedy bałem, nie wiedziałem co robić...
Byłeś dzieckiem...- pomyślał Szymon, nie wypowiadając słów na głos.
-Poza tym jeszcze...- Zagryzł wargę, nie wiedząc, czy może to powiedzieć.- Miałem na twoim punkcie małego świra. Uwielbiałem cię nawet wtedy, kiedy mnie lałeś. Całkiem słusznie zresztą, nie wiem czemu musiałem ci ciągle dokuczać. Może chciałem, abyś poświęcał mi więcej uwagi? Tak, to właśnie to.- Ponownie na niego spojrzał w taki sposób, jakby pragnął wykupić tym swoje winy.
-Byłem złym bratem...- usłyszał jego niewyraźny głos.- Źle ci okazywałem swoje uczucia, gdybyśmy byli z sobą bliżej ... nie doszłoby to tego wszystkiego. Ale...- Zmarszczył czoło, zapatrując się w jakiś niewidzialny punkt- Kiedy tylko wydawało mi się, że mam cię ochotę pogłaskać, czy też wykonać jakikolwiek inny braterski gest, całkiem nie nienormalny, napotykałem jakąś niewidzialną barierę, której nie mogłem przekroczyć. Zdawało mi się, że włącza się czerwony sygnał i uniemożliwia uczynienie czegoś podobnego. Natychmiast się wycofywałem.- Potrząsną głową, trochę jakby zmieszany- Wiem, brzmi jak jakieś głupstwa...
-Nie- zaoponował Dominik z szybko bijącym sercem. Cudownie było słyszeć jego zwierzenia. Ogarniało go wręcz wzruszenie. - Cieszę się, że mi to mówisz. Gdybym był tego wtedy świadom, chodziłbym wciąż na tobie uwieszony.
Szymon uśmiechnął się z błyskiem w oczach:
-I tak chodziłeś ciągle na mnie uwieszony- zauważył.
-No tak... -Podciągnął do góry nogi, wlepiwszy spojrzenie w podłogę.- Ale nie wyglądałeś na zachwyconego.
-To było zbyt wiele!- zawołał z barwą oczywistości w głosie.- Choć wcale nie było nieprzyjemne- przyznał się trochę ciszej.- Po jakimś czasie, zaczynałem się czuć jednak trochę niezręcznie...- zawiesił głos.
-Oh- Dominikowi zdało się, że się czerwieni, bo pauza po słowach brata za bardzo się wydłużyła, czyniąc atmosferę dziwnie intymną, czego Szymona intencją prawdopodobnie nie było...- Czułem ciebie ciągły niedosyt. Gdy wyjeżdżałem... zabrałem twoją bluzę żeby mi o tobie przypominała. Zakładałem ją zawsze wtedy, kiedy byłem samotny- powiedział ze szczerością.
Dłonie Szymona zacisnęły się na krawędzi sofy tak mocno, że aż zbielały mu kości. Dominik zauważył to i odruchowo się odsunął.
-Sory, musiało to dziwnie zabrzmieć...
Czoło Szymona pokryło się zmarszczkami.
-Nie...- wydusił niewyraźnie i blondyn zapatrzył się na niego. - Ilekroć mówisz mi takie rzeczy... nachodzi mnie ochota, aby cię objąć. Zdradziłeś mi powód twojego odejścia i jesteś taki niezwykle szczery wobec swoich uczuć, czuję się tym osłabiony. Naprawdę nie chcę żebyś się ode mnie odsuwał, choć wiem, że najlepiej by było gdybyś to właśnie robił...- Usta zadrżały mu w słabym, bladym uśmiechu. Oczy trwały w znieruchomieniu.
-Dlaczego?- pragnął wiedzieć.- Co w tym wszystkim złego, przecież ja też tego pragnę. Może jest trochę inaczej, ale, w czym to szkodzi?- Ośmielił się do niego przysunąć i ten poderwał na brata oczy.- Kocham twój dotyk, nie myślę przy nim o nikim innym, jak tylko o tobie. Zawsze tak czułem, teraz to się jedynie nasiliło! Czy sądzisz, że odczuwam zbyt mocno? Boisz się tego? Nie zrobię nic, czego ty byś nie chciał!- zawołał z rozgorączkowaniem. Drżały mu ręce.- Czy moje słowa cię odstręczają? Chcę znać całą prawdę!
Wiedział, że wyznał za dużo. Tłumienie własnych myśli i pragnień było jak zabójcza trucizna. Jeśli Szymon rzeczywiście chciałby go objąć, pragnął go do tego ośmielić. Może wyznając mu to wszystko nie postąpił zbyt mądrze. Może spowoduje to jeszcze większą przepaść między nimi, ale podjął się ryzyka. Nie potrafił już tego dłużej tłumić...
Mężczyzna trwał w bezruchu z szeroko rozciągniętymi oczami. Dominik dotknął jego dłoni, by po chwili z powrotem ją do siebie przygarnąć.
-Tak mi przykro, Szymon. Moja miłość do ciebie przekroczyła granice przyzwoitości. Naprawdę chciałbym być normalny i nie móc tego czuć...- Wydawało mu się, że zaczynają mu wilgotnieć oczy. Wcale nie chciał płakać, ale by to dopiero wyszło żałośnie.
Zamrugał, postanawiając wstać, lecz szatyn gwałtownie objął dłońmi jego twarz i przycisnąwszy do siebie, wbił usta w jego rozchylone w zaskoczeniu wargi. Dominik oddał stłumiony krzyk. Nie spodziewał się takiej reakcji i zastygł w niewolniczym objęciu szatyna. Mężczyzna przyciągnął go mocno do siebie, prawą dłonią oplótłszy go w pasie tak, by ten nie mógł się wycofać. Pocałunek był gorący, całkiem się różnił od tych mocnych cmoknięć, które powalały blondyna często na podłogę. Był dłuższy i intensywniejszy, podobny do tego, którym się obdarowywali w nocy, będąc pod wpływem alkoholu. Jednak nie taki sam... A bardziej rozpaczliwy... Nim Dominik wczuł się w sytuację i odwzajemnił czułość, Szymon niespodziewanie go od siebie odepchnął tak, że chłopak prawie zleciał z kanapy. Szatyn poderwał się na równe nogi, krążąc nerwowo po pokoju z przytkniętą do ust dłonią.
-Boże, mój Boże...- jęknął zdławionym głosem, całkiem nie podobnym do swojego.
Dominik wstał trochę chwiejnie, czując, że serce wali mu zbyt szybko, by mógł teraz coś powiedzieć. Był w przyjemnym oszołomieniu.
-Dlaczego mi to mówisz! Chcesz, żebym oszalał?!- zawołał, przybijając go swoim ostrym spojrzeniem.- Nie...- Okrążył sofę, zatrzymując się przy oknie do którego się odwrócił.- To moja wina, moja...-Znów na niego spojrzał tak, jakby nie umiał go poznać.
Blondyn pomaszerował w jego kierunku i nim tamten zdołał odskoczyć, przywarł do jego piersi, musnąwszy ustami jego szyję. Zapach i bliskość Szymona wzbudziła w nim pożądanie. Brat znów zakleszczył go w swych ramionach, choć zrobił to raczej bezwiednie. Dominik podniósł na niego oczy.
-Tak, chcę żebyś oszalał. Potrzebuję twojego szaleństwa...- Wspiął się na palcach, oddając mu pocałunek.
Przez cały okres dojrzewania paliła go zazdrość, kiedy widział co rusz to nowe dziewczyny Szymona, piękne, zuchwałe i śmiałe blondynki, wyrywające mu z ust pocałunki. Nie mógł nie zerkać do jego pokoju, aby się nie upewnić czy nie posuwają się dostatecznie za daleko. Nie wiadomo czemu czuł się po prostu zdradzony. Chciał mieć Szymona wyłącznie na własność. Poszukiwanie miłości kończyło się fiaskiem, serce nigdy nie biło mu tak mocno, jak przy swoim starszym bracie. Wstydliwa prawda, która ujrzała wreszcie światło dzienne...
-Dominik...- usłyszał pełen prośby głos. Był to jedyny opór, na jaki było go w tej chwili stać. Blondyn nie zamierzał niczego przerywać.
Bał się, że mogła to być jedyna taka sytuacja w życiu, kiedy smakował wnętrze jego ust. Dłoń przesunęła się kilka razy po jego piersi i poczuł z satysfakcją, że Szymon drży. To aż dziw, jak bardzo wydawał się w tym momencie słaby i wrażliwy na każdą jego pieszczotę. Oparł się o mężczyznę powodując, że ten zetknął się plecami ze ścianą. Bardzo się postarał, aby czuł na sobie każdy fragment ciepłego ciała Dominika. Z radością zauważył, jak bardzo to na niego działa... Nagle rozległ się dzwonek do drzwi, rujnując cały nastrój. Zesztywnieli, rozciągając w zaszokowaniu oczy. Dzwonek ponownie zadźwięczał piskliwym głosem i bracia odsunęli się od siebie, mierząc się zaniepokojonym spojrzeniem. Wyglądali tak, jakby robili to, co im właśnie przerwano. Szymon chwycił chłopaka nerwowo za przegub, przyciągając do siebie, poczym szepnął nerwowo:
-Idź włożyć na siebie golf!
-C-co?- Uniósł do góry brwi, przełykając ślinę.
-Po prostu zrób co ci każę i ogarnij się trochę!- warknął.
Dominik pobiegł, potykając się o własne nogi. Kryjąc się w łazience, ochlapał chłodną wodą, przyglądając swojemu odbiciu. Wtedy zrozumiał... Szymon chciał, aby ten ukrył ,,malinkę", którą mu zrobił tamtej w nocy.

-Witaj- Agnieszka uśmiechnęła się niezwykle przymilnie, trzymając coś w ręce. Była to klatka, a w niej jakaś... mysz. Szymon wzdrygnął się mimowolnie.- Wpuść mnie...- Trąciła go lekko bokiem, wchodząc do środka. Zaczęła się rozglądać, poczym postawiła klatkę na kanapie, na co kuzyn jeszcze bardziej się nastroszył.
-Witaj- usłyszał jeszcze jeden głos, mniej radosny, wypowiedziany raczej z przymusu. Sara weszła za dziewczyną z jakąś szeleszczącą torbą w ręce. Postawiła ją koło klatki.
Mężczyzna kopnął drzwi, zmuszając, by na niego popatrzyły.
-Co tu się wyprawia?
-Gdzie Dominik? Słyszę spuszczanie wody...
-Nie ma Dominika, ale ja tu jestem, więc, w czym mogę służyć- warknął, trochę nazbyt niegrzecznie.
-Wyglądasz jakbyś przed chwilą uprawiał sex- zauważyła złośliwie Sara, obdarzając go przenikliwym spojrzeniem. Przesunął na nią oczy, czując, że kolana mu miękną, a twarz zaczyna nieznośnie mrowieć.
-Skąd wiedziałaś?- zapytał, zniżając tajemniczo głos. - Jestem uwięziony w tym ciasnym mieszkaniu z bratem. To już nie mogę sobie czasem obejrzeć pornosów?
-No tak- westchnęła, opadając na sofę.- Zapomniałam, że wy faceci często musicie to robić, bo bez tego moglibyście się rozchorować.
-Cóż, słuszne spostrzeżenie- odparsknął.- Na twoim miejscu zamartwiałbym się bardziej jednak swoim niewyparzonym jęzorem. Jeśli masz coś do facetów, to zmień planetę. Tak się składa, że my rządzimy tym światem...
-Nie da się nie zauważyć efektów...- Ściągnęła czarne brwi, bardzo już rozzłoszczona.
-Co za wspaniała pogoda!- przerwała im Agnieszka.- Chociaż słyszałam, że wieczorem ma padać. Mam nadzieję, że jutro słońce będzie świeciło równie mocno, jak dziś. Muszę opalić trochę swoje białe, nędzne ciało.
Brunetka odwróciła w jej stronę twarz, otaksowując ją wzrokiem.
-Mnie się tam twoje ciało podoba...
Dziewczyna pobiegła w stronę okna, otwierając je. Ciepły wiatr owiał jej buzię i włosy.
-Hej!- zawołał spontanicznie Dominik, wyłaniając się nagle. Po mimo iż się starał, wyglądał jednak na dosyć spiętego. Włożył do kieszeni ręce, nabierając do płuc powietrza. Miał na sobie półrękawnik, a krótki golf ledwie zakrywał ślad po Szymona pocałunku.
-Cześć Domino!- przywitała się Sara.
Szymon wlepił wzrok gwałtownie w podłogę, chrząknąwszy głośno, jakby coś mu utkwiło w gardle.
-Dominik! Mam do ciebie prośbę!
-Jasne!- zawołał sztywno kuzyn.
-Musisz zaopiekować się przez dwa dni Fernandem!- Objęła chłopaka, poczym zajrzała mu z poruszeniem w oczy, jakby sprawa była najwyższej wagi.- Długo myślałam nad tym, co mi powiedziałeś, no wiesz, że muszę się wreszcie zająć sobą. Postanowiłam wyjechać z Sarą nad jezioro. Jej rodzice mają tam taki domek kempingowy, zabawimy trochę czasu. Będę dzwonić, czy wszystko w porządku. Fernando nie jest zbyt wymagający, ale musisz mu poświęcać trochę uwagi i pamiętaj aby nie karmić go kapustą, bo ma po niej wzdęcia.
Nastąpiła krótka pauza. Szymon poderwał głowę, marszcząc czoło.
-Mówiąc... Ferdynanda, masz na myśli tego śmierdzącego szczuro-mysza?- zapytał miękko, wskazując kciukiem na klatkę.
-Fernanda!- poprawiła go zdenerwowana.- To chomik.
-A no przepraszam...
-Pewnie, że możesz go tu zostawić, nic się o niego nie bój, cieszę się, że wyjeżdżasz gdzieś z Sarą- uśmiechnął się szczerze rozpromieniony.
-No... ja też się cieszę, że wyjeżdżacie- podśmiewał się pod nosem Szymon i dziewczyny przygwoździły go wzrokiem.- No co jest! No cieszę się, cieszę się waszym szczęściem.
Dominik podszedł do klatki, kucnąwszy przy niej. Włożył do środka palec i chomik poderwał do góry łepek, obwąchując go.
-Cześć Fernando.
-Znieś tę klatkę w dół, szkoda kanapy.
-No to my już pójdziemy...- zasugerowała Sara, widząc niepewną minę Agnieszki. Dziewczyna marszczyła czoło, z podejrzliwością przypatrując się Szymonowi, jakby nie będąc pewna, czy jej pupil może być z nim bezpieczny.
Dominik stanął energicznie, rozciągając błyszczące w zaskoczeniu oczy.
-Wychodzicie? Nie chcecie zostać na jakiejś herbacie?- Starał się ominąć wzrokiem brata, jeszcze przed chwilą robili coś na tyle przejmującego, że bał się z tym teraz zmierzyć. Jeszcze nie wymyślił, co mógłby mu powiedzieć i mocno się tym peszył.
Kuzynka zawahała się trochę, rozważając propozycję, jednak Sara ujęła ją za rękę, prowadząc w kierunku drzwi.
-Dzięki Dominik, ale słońce niedługo zajdzie, chcemy zdążyć dotrzeć przed zmrokiem.
-Ooo...- westchnął nieszczęśliwy i Sara spojrzała mu głęboko w oczy.
-Masz problem z Szymonem?- zapytała wprost.- Jeśli cię szykanuje, zawsze możesz zwiać do tego twojego kolesia co z nim teraz randkujesz.
Blondyn poczuł, że czerwieni się po same korzonki włosów.
-Nie! Nic z tych rzeczy... Do zobaczenia! Miłej zabawy- Pomachał im spięty jak struna.
Szymon zatrzasnął za nimi drzwiami, gdy te ledwie opuściły mieszkanie. Jego twarz była pochmurna. Zostali we trzech... Dominik, on i... Fernando...
-No to...- zaczął niepewnie, kiwając się z rękoma w kieszeni.- mamy nowego współlokatora.
Wzrok Szymona nie spoczął na klatce, skupiony był wyłącznie na bracie.
-Myślisz, że już jadł? A-a... ma coś w miseczce- zauważył, drapiąc się za uchem.- Chyba nie musimy się nim w takim razie teraz przejmować?- uśmiechnął się z zakłopotaniem.- Gdzie mu znajdziemy miejsce? Czy myślisz, że przy kaloryferze będzie mu za gorąco? Może tutaj?- Wskazał palcem na jakiś kont, lecz ten nie spojrzał.- To chyba jednak nie najlepszy pomysł, bo możemy się w pewnym momencie zapomnieć i przewrócić przez klatkę.- Nabrał do płuc powietrze, z niepokojem odkrywając, że drży mu głos.- Postawię klatkę przy tej doniczce, cholera, Szymon... nie pomagasz mi, nie jesteś ani trochę taktowny, gapiąc się tak, mam dość.- Rumieniec wykwitł na jego policzkach.
-Chyba będę dziś spał na kanapie...- wydusił z tym samym, niezmienionym wyrazem twarzy.
-A śpij!- zawołał ku jego kompletnemu zaskoczeniu. Ruszył w stronę sypialni, po drodze ustawiając klatkę przy dużej doniczce, jak wcześniej postanowił.- Należy ci się, okłamałeś mnie.
-Co?
-Robiłeś z siebie świętoszka i moralizowałeś, ale ja teraz wiem, że wcale ci się nie nie podobało. Jesteś tak samo grzeszny jak ja.- Chwycił za klamkę, z trudem wbijając wzrok w jego twarz.- Spokojnie, jakby nie patrzyć nie jesteśmy spokrewnieni, więc możemy wziąć ślub- Puścił mu oko, wychodząc.
Szymonowi wydawało się, że opada na kolana, jednak nadal tkwił w tej samej, sztywnej pozycji z tym samym wyrazem twarzy, choć serce biło mu teraz znacznie szybciej niż parę sekund temu. Przesunął spojrzenie na wpatrzonego w niego chomika.













Komentarze
mordeczka dnia padziernika 13 2011 18:09:17
Komentarze archiwalne przeneisione przez admina

valkiria (Brak e-maila) 16:59 15-02-2010
Pierwsza!!! Iria wielbię cię niemal tak mocno za "Tylko mój" jak Namidę za jej opowiadania ;p "Kocha nie Kocha" przeczytałam w 2 godziny ;p Jesteś boska, twoje opy są boskie! Pisz ja na pewno wszystko od ciebie przeczytam smiley
Eo Nagisa (eo.nagisa@gmail.com) 17:39 19-02-2010
Och, to było doskonałe! Cudowne! Wiedziałam, że "Tylko mój" nie jest opowiadaniem, które można tak szybko zakończyć xD Jestem naprawdę szczęśliwa, że wreszcie nastąpiła kontynuacja ^^ Dominik już wcześniej przypadł mi do gustu, a tutaj był po prostu oczarowujący ^^ Mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec Twojej twórczości. Pozdrawiam ^^
phere_nike (Brak e-maila) 17:19 19-05-2010
KIAAA!!! smiley O, matko..! Ku***! Ja chcę takiego Szymona w domu! xD Mniach, mniach (oblizuje się).. Gdybym miała takiego Szymona i do tego była facetem.. Mrr.. XD Szkoda, że już koniec, bo poczytałabym sobie więcej scen seksu, mojej ulubiaśnej parki ;o!
betagrak71 (betagrak71@wp.pl) 11:09 08-07-2010
Przeczytalam, wrecz polknelam w calosci, teraz jestem smutna co ja mam czytac? Opowiadsanie naprawde bardzo sie podobalo. Irio wena zycze , oby byl ciagle z Tobasmiley Beata
Rika (Brak e-maila) 14:10 31-08-2010
Wreszcie przeczytałam do końca. wczoraj siedziałam i czytałam aż mnie mama nie wygoniła od komputera, a teraz jak skończyłam to mi smutno bo co ja zrobie ze swoim wolnym czasem smiley
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum