ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Kocha nie kocha 10 |
Dominik wciągnął powietrze, starając się rozrzucić ręce w celu ich rozciągnięcia, lecz coś go tak mocno oplatało, że nie był w stanie się ruszyć. Otworzył ostrożnie oczy, żeby je przyzwyczaić do światła poranka i spotkało go zaskoczenie. Szymon leżał na jego połowie i trzymał go silnie w objęciach. Nawet jego noga znajdowała się na nodze młodszego brata tak, że jeśli Dominik miałby ochotę wstać, to by go z pewnością przebudził. Zachciało mu się śmiać. Nie miał kompletnego pojęcia, jak to się stało, że ten, zaszczycił go swoją... nazwijmy to czułością, ale on naprawdę musiał iść teraz do łazienki. Odwrócił głowę w stronę uśpionej twarzy brata i wdychał przez moment zapach jego włosów. Zapragnął go pocałować, może udałoby mu się to zrobić, jednak ryzyko, że ten nagle otworzy oczy było dość duże i nie zamierzał nawet próbować. Poruszył się trochę, ostrożnie zdejmując z siebie jego rękę i Szymon westchnął.
-Śpij moje kochanie- szepnął. Zagryzł wargę, ostrożnie podnosząc się z łóżka, aby go nie obudzić. Mężczyzna drgnął, wciągając gwałtownie powietrze, kiedy ten wysunął się z pod kołdry.
-C-co...- Przytknął do czoła dłoń, podnosząc twarz w stronę chłopaka.
Dominik pozbierał z podłogi ubranie, dziwiąc się trochę z miejsca ich pobytu. Kiedy pomyślał o minionym dniu miał w głowie totalną pustkę, jakby ktoś wyciął z jego życia jakiś fragment.
-Czemu...Boże, mój łeb.
-Twoja głowa?- Zerknął na niego z zatroskaniem. Mężczyzna był bardzo blady.- Przyniosę ci mleko.
-Nie chcę mleka...- Ale ten pognał już w stronę kuchni.
Szymon nie mógł pojąć, skąd brał się ten ból, bo wydawało mu się, że niedawno się z niego wyleczył. Kiedy Dominik przyniósł mu szklankę zimnego napoju, przyjął ją bez oporów, wypróżniając do dna.
-Połóż się, wyglądasz na chorego... Wezmę szybką kąpiel i zrobię ci śniadanie.
Podążył za nim spojrzeniem i serce przyspieszyło swój rytm. Dominik był bardzo troskliwy, czy nie jest to w nim czasem seksowne? Szybko przyłapał się na tym, że coś takiego w ogóle przeleciało mu przez myśl. Zanim to jednak zignorował, przed oczami stanęła mu sytuacja z wczorajszego dnia. Pojechali do pubu... z Agą i Sarą. Szymon bardzo dużo wtedy wypił, Dominik z resztą też... Wiele sytuacji nie było dla niego tak jasnych, ale to, o czym być może nie chciał pamiętać, zbyt wyraźnie zarysowało się w jego świadomości...Poczuł się nagle tak, jakby spadł z naprawdę dużej wysokości. Uczucie to tak go sparaliżowało, że zastygł w bezruchu ze wstrzymanym oddechem i panicznie zaczął się zastanawiać, czy ,,tamto" przypadkiem mu się tylko nie przyśniło. Nagle, dobiegł go krzyk Dominika. Wbił przekrwione oczy w drzwi czując, jak serce podchodzi mu do gardła. Niebawem ukazał się w nich młodszy brat. Miał na sobie tylko bawełniane majtki i Szymon uderzył się z wrażenia o ścianę tyłem głowy.
-Szymon, ja umieram!
-C-co..?
Podbiegł do niego siadając na łóżku i szatyn podciągnął wyżej kołdrę, aby go przypadkiem nie dotknąć ciałem.
-Wyskoczyło mi coś takiego wszędzie... Nie wygląda na uczulenie.- Pokazał na swój kark, następnie brzuch i inne części ciała. Mężczyzna był zaszokowany. Nie miał pojęcia, że zrobił mu ,,to" aż w tylu miejscach!
Otworzył usta, aby go uspokoić, ale nie był w stanie wyksztusić z siebie najmniejszego słowa.
-Wygląda jak siniaki, czy coś...Jezu Chryste!- Zacisnął dłonie wokół jego kolan.- Który był wczoraj, jaki dzień! Nie mogę sobie nic przypomnieć...
Szatyn przełknął ślinę, wbijając spojrzenie w jego ,,tatuaż" na karku. Dominik niczego nie pamiętał? Jak to możliwe... A może udawał...
-Randka z... Igorem...
Przesunął spojrzenie w stronę okna, starając się odtworzyć wspomnienia.
-Ah tak!- powiedział w końcu- Ale ze mnie głupek, a potem poszliśmy do pubu!
Szymon spiął się.
-Idź się wykąpać...
-Ale moje... moje znamiona...
-Znikną... po jakimś czasie- Zrzucił jego ręce, kładąc się plecami do niego.
Chłopak pogłaskał go po włosach i Szymon zagryzł boleśnie wargę. Kiedy został w pokoju sam, poczuł w ustach smak krwi.
Dominik wszedł pod prysznic, niechętnie zmywając z siebie zapach Szymona. Aż się zdziwił, że tak nim przesiąkł, jakby ubiegłej nocy robili coś więcej niż przytulanie.
-Au!- jęknął, kiedy butelka brzoskwiniowego żelu do kąpieli wyśliznęła mu się z dłoni, spadając na stopę. Ta mała nieuwaga spowodowana była nagłą dziwną wizją, w której to całował się z własnym bratem... Z Szymonem...
Mężczyzna wyciągnął z pod szafy torbę, nerwowo wrzucając do niej swoje ubrania. Musiał się stąd jak najszybciej wydostać, uciekać! Popełnił straszliwy błąd! Dlaczego wczoraj nie doszedł do głosu jego rozsądek! To tak, jakby w tym wszystkim nie uczestniczył on, tylko ktoś zupełnie mu obcy! Sytuacja z wczoraj była nad wyraz jasna i musiał się zbierać!
-Szymon?
Szatyn poderwał na niego wzrok. Dominik stał w drzwiach salonu i patrzył na niego zaokrąglonymi oczami. Mężczyzna zacisnął dłoń na pasku torby, próbując zapanować nad paniką.
-Szukam... tabletek od bólu głowy. Jeśli ich zaraz nie dostanę, to chyba eksploduję!
Dominik jeszcze bardziej wytrzeszczył oczy, po czym pognał w stronę kuchni, wracając niebawem z pigułką i szklanką wody.
-Jest dość mocna- przyklęknął przy nim.- Powinna pomóc.
Niemalże wrzucił ją sobie do ust, a kiedy popijał, zakrztusił się tak bardzo, że dwie duże łzy pokapały mu na spodnie. Dominik odruchowo wytarł ich ślady z jego policzków własnym rękawem i ten chwycił go gwałtownie za rękę.
-Nie możesz mnie więcej dotykać...
Chłopak uniósł brwi, czując, że serce zaczyna mu niespokojnie bić. Zdawało się zapowiadać coś naprawdę niedobrego.
-Zaraz dostanę... zawału. Czemu tak mówisz...?
-Nie udawaj, że nie wiesz...- Puścił go, podrywając się z klęczek. Kopnął torbę w róg salonu i młodszy brat podskoczył ze strachem.-Nie możliwe, żebyś nie wiedział!
-Jeżeli chodzi... ,,o to"...- Zacisnął pięści, obejmując się w pół.- Nic się takiego nie stało, prawda? To tylko...- Bał się wymówić to słowo- pocałunki.
-Jesteś na tyle zboczony, że dla ciebie to może normalne!- ryknął, odwracając się ku niemu z wykrzywioną w wściekłości i rozpaczy twarzą. Dominik jeszcze nigdy nie widział go w takim stanie i na samo patrzenie zbierało mu się na płacz.
-Proszę... nie mów tak...
-Nie mogę wprost uwierzyć, że jesteś taki spokojny!
-Przepraszam...- pochylił głowę, starając się powstrzymać łzy.
Szymon patrzył na niego przez dłuższy moment bez słowa, czując jak wszystko w nim szaleje. Dominik wydawał się teraz taki kruchy i bezbronny, a on położył na nim swoją łapę.
-Muszę wyjechać...
-Co?!- Pobladł.
-To jedyne logiczne wyjście z tej sytuacji. Ratuję nas obu...
Ponownie sięgnął po torbę, ale blondyn wyszarpnął mu ją z dłoni, uciekając z nią na koniec pomieszczenia.
-Jak mi źle!- Przyłożył do twarzy rękę, wycierając szybko skapujące łzy.- Gdyby wtedy... przeleciało mi przez głowę to, że na drugi dzień będziesz mnie nienawidził i... pogardzał, to natychmiast bym przestał. Przysięgam! Jesteś taki doskonały i wyrozumiały, przyjechałeś do mnie, żeby mi pomóc... Zawiodłem cię, ale proszę! Daj mi jeszcze jedną szansę! Już nigdy nie zrobię niczego, czego mógłbyś się za mnie wstydzić!
Szymon poczuł, że zaczynają mu drżeć kolana, a przed oczami przewijają się ciemne plamy. Strząsnął je kręcąc głową.
-Dominik...
-Jeśli chcesz, dam sobie spokój z homoseksualizmem! Od teraz będę żył przykładnie, sam zobaczysz, tylko nie czuj już do mnie odrazy- Torba wysunęła mu się z dłoni. Nie mógł już dłużej tłumić płaczu, który spazmatycznie wyrwał mu się z gardła. Zasłonił dłońmi tę straszną twarz, którą nie chciał pokazywać bratu. Jeśli zostanie sam, na pewno umrze z rozpaczy...
Mężczyzna podszedł do niego, gwałtownie go objąwszy i chłopak jęknął przestraszony. Nawet nie śmiał marzyć, aby ten zechciał to uczynić. Opuszczając wzdłuż ręce, wtulił twarz w jego pierś. Dobrze było móc jeszcze raz poczuć ciepło tego ciała.
-Nie czuję do ciebie odrazy, ani na moment nie przeleciało mi to przez myśl.- Pocałował go w czubek głowy.- Jesteś dla mnie zbyt drogi.
Pogłaskał brata po włosach, lekko odchylając mu głowę, by móc dosięgnąć ustami mokrego policzka. Otarłszy kciukiem jego słoną łzę, osuszył wargami opłakane usta. Delikatnie, lekko, prawie w ogóle się z nimi nie stykając.
-Proszę... nie wyjeżdżaj...
Nie mógł zrozumieć tej prośby... Jak to możliwe, że po tym, co mu zrobił...
-Nie wiem, co robić...- Jeszcze raz go przytulił, tym razem silniej, jakby się bał, że młodszy brat nagle mu zniknie.
-Nie umiałem się pohamować... Tak mi przykro...
-O czym ty mówisz...- zmarszczył czoło.- To przecież ja...- Zacisnął oczy i nagle wszystko się przed nim ugięło.
-Szymon!
Kiedy otworzył oczy, leżał z powrotem w łóżku. Przyłożył do czoła dłoń, starając się przypomnieć sobie, co zaszło. Gdzieś blisko usłyszał oddech brata. Przekręcił głowę. Leżał obok niego, z jego ręką przy swoim policzku i szatyna ścisnęło serce. Jak mógłby go teraz zostawić... Poza tym było to ostatnią rzeczą, jaką naprawdę pragnął... Tylko, czy uda im się z tym normalnie rzyć? Dni nie będą już takie jak dawniej.
Odsunął z jego oczu niesforny kosmyk włosów. Nawet teraz, z tą świadomością grzechu jaki popełnił, pragnął go znów dotykać. Nie jak brata, nawet nie jak kobietę, ale jak kogoś, kto zajmował w jego życiu najważniejsze miejsce. Dotykać go tak, jak nikogo innego. I myśląc o tym musnął ustami jego skroń. Ten jeden gest wystarczył, żeby zadrżał. Tym razem jednak zaczął się baczniej przysłuchiwać głosom swojego ciała. Chłopak poruszył przez sen ustami i Szymon zakrył twarz dłońmi, skrywając szloch.
Kiedy obudził się po raz trzeci tego poranka, do sypialni otworzyły się drzwi. Stanął w nich Dominik z tacą w dłoniach. Wyglądał na trochę wypłoszonego.
-Nie podnoś się, proszę...- Podszedł, kładąc mu na kolanach przygotowane śniadanie.- Jeśli nie zjesz, nie poczujesz się lepiej.
-Nie musiałeś... robić tego wszystkiego...- wybąkał pierwsze zdanie, jakie przychodziło mu do głowy.
-Ależ musiałem. Strułeś się wczoraj tym syfem.- Wytarł nerwowo dłonie w spodnie, odchodząc na parę kroków.- Nie będę ci przeszkadzał. Pójdę... do kuchni.
I zniknął, nim ten zdążył coś z siebie wyksztusić.
Po zjedzeniu gorącego posiłku rzeczywiście poczuł się nieco lepiej i odzyskał pewną ostrość myśli. Chciał wstać, ale Dominik mu na to nie pozwolił, a może się bał, że ten postanowi mu uciec? Leżenie zmuszało go tylko do jednego, do ciągłego wracania wspomnieniami wstecz. Nie ulegało wątpliwości, że go pożądał, pragnął i nie mogła tu pomóc żadna samodyscyplina. Gdyby tylko Dominik okazał się na tyle mądrym, aby mu w tym przeszkadzać. Był zdecydowanie za uległy. Dobrze, że wszystko poprzestało jedynie na pocałunkach. Czy gdyby Szymon poszedł z tym dalej... brat by go wreszcie powstrzymał?
-Jest po szesnastej, nie mogę tu dłużej tkwić. Dostanę odleżyn.- Odrzucił kołdrę, zanim go powstrzymano.- Nie martw się, nie wyjadę. Jeszcze nie teraz, ale możesz tego pożałować.- Ruszył w kierunku łazienki, nie patrząc mu w twarz.
Godzinę później siedział w salonie i nieprzytomnie wpatrywał się w ekran telewizora. Dominik starał się chodzić jak na palcach, być prawie niewidocznym , co powodowało, że czuli się jeszcze bardziej skrępowani. W końcu przywołał go do siebie i kazał usiąść, co chłopak uczynił z niejakim wahaniem.
-Musimy porozmawiać.
Pokiwał głową, ale jego twarz wyrażała wyjątkowe napięcie.
-Nawet nie wiesz, jakie to dla mnie trudne... bo nie sprawdziłem się jako brat. Chciałbym móc ci to wszystko wyjaśnić, ale nie umiem...- Przesunął po włosach dłoń i Dominik zerknął na niego ostrożnie.- Nie robię takich... rzeczy pod wpływem alkoholu, to był pierwszy raz i... najbliższym określeniem tego jest raczej...- przełknął ślinę, marszcząc brwi- nieprawidłowe wyrażenie mojej... czułości. Nie potraktowałem cię tak, dlatego, bo miałem akurat ochotę na seks. To musimy sobie dokładnie wyjaśnić! Źle się jednak stało, że zaczęliśmy się całować.- Uszczypnął się boleśnie w rękę, bo wspomnienie tego powodowało w nim za dużo emocji.- Nie powinienem cię tak całować, w ogóle nie powinienem...
-Zapomniałeś, że to ja cię o to poprosiłem. - przerwał mu nieswoim głosem.- Zrzucasz na siebie winę, a przecież to ja sprowokowałem całą sytuację.
Szymon spojrzał na niego szybko.
-Podobało mi się, że mnie całowałeś- wypalił, zaciskając między kolanami pięści.- Dlatego cię przepraszam.- Wstał gwałtownie z sofy, uciekając do swojego pokoju. Szymon był tak skołowany, że nie potrafił się ruszyć.
Co on chciał przez to powiedzieć..?
Wieczorem Dominik kręcił się niespokojnie po sypialni, czując, że zęby szczękają mu z nerwów. Było już późno, a ten jeszcze nie wyszedł z łazienki.... Czyżby miał nadzieję, że Dominik zaśnie i wtedy zakradnie się do łóżka? Dlaczego to wszystko musiało być takie trudne... Dlaczego wszystko robił źle... Szymon był milczący podczas kolacji, w ogóle na niego nie patrzył, wyglądało na to, że ich rozmowa nie skończyła się jednak dobrze. Może wina leżała w tym, że ośmielił się powiedzieć mu, iż pocałunki mu się podobały? Szymon i tak już wystarczająco źle o nim myślał i Dominik nie musiał jeszcze do tego dolewać.
Za drzwiami usłyszał skrzypienie. Na chwilę zastygł w bezruchu, myśląc, że ten nagle stanie w drzwiach, jednak nic takiego nie nastąpiło. Po dłuższej ciszy ośmielił się w końcu wyjść do przedpokoju, ale dużo go to kosztowało...
-Szymon...
Szatyn podniósł głowę, wypuszczając z dłoni poduszkę. Wyraz jego twarzy wyrażało zakłopotanie, wyglądał jak chłopiec przyłapany na czymś złym. Trwało to jednak krótko. Po chwili brwi ściągnęły się, nadając jego twarzy poważnego wyrazu.
-Tak będzie najlepiej... Przynajmniej przez kilka nocy będę spał tutaj- odparł nie przekonany tym drugim.- Niczym się nie przejmuj...
Wzrok Dominika przebiegł po małej kanapie, czuł, że oddycha niebezpiecznie szybko...
-Więc jest aż tak źle... Jeśli boisz się, że mogę cię w nocy zaatakować, to pozwolę się przywiązać.
-Nie opowiadaj bzdur- zawołał, czerwieniąc się. Usiadł na sofie, przygniatając pięścią poduszkę.- Myślałem, że wszystko sobie wyjaśniliśmy...
-Nie za bardzo załapałem, a może umieściłeś coś ,,miedzy wierszami"?
-Zaczynasz być nieznośny...- powiedział ostrzegawczo. Nie patrzył na blondyna, więc ten stanął naprzeciw niego, zaciskając pięści. Czuł, że mu lodowacieją.
-Nie pozwolę ci, żebyś tu spał. Ja zajmę to miejsce, ty wracaj do łóżka.
-Nie sprzeciwiaj mi się- spojrzał na niego spod byka.- Śpię tu, bo tego chcę.
-Rozumiem, że jest ci po tym co zaszło wczoraj trochę niesmacznie, ale to moja wina, więc ja poniosę karę!
-Wcale mi nie jest niesmacznie!
-Skończ z tą uprzejmością! Wyłóżmy karty na stół!
-Wolałbym tego nie robić! A co do ,,uprzejmości" to zaraz przestanę być taki cierpliwy i coś mnie poniesie!
Dominik usiadł na sofie, obok i mężczyzna poderwał się na równe nogi. Blondyn podniósł na niego prawie mokre od zbierających się łez oczy.
-Będę tu spał, Szymon. Wiem, że jest ci ciężko, ale nie mógłbym zmrużyć oczu wiedząc, że męczysz się na tej sofie. Jeśli moja bliskość jest aż tak nieznośna, to nie śpijmy razem, tylko nie karz siebie.- Wsunął się pod koc.- Jestem mniejszy, nie będzie mi niewygodnie.
Szymon przytknął pięści do czoła, zacisnąwszy wściekle oczy. Kiedy po kilku sekundach wbił spojrzenie w brata, miał odciśnięte na czole dwie czerwone plamy.
-Jak mam ci wytłumaczyć, abyś to w końcu zrozumiał!
-Nic mi nie tłumacz. Jesteś moim gościem, więc zajmij honorowe miejsce w sypialni, okey? - Wypuścił ustami powietrze, utkwiwszy wzrok w ścianie. Mężczyzna stał nad nim jak wmurowany w podłogę.- To mnie naprawdę uszczęśliwi- dodał, zajmując ciszę.
Zrobiło się dość niezręcznie. Dominik nie umiał już nic wymyślić i tylko tępo wpatrywał się w niewidzialny punkt, czekając aż ten coś postanowi. Słyszał jak nabiera powietrza, lecz z jego ust nie popłynęły żadne słowa. W końcu popatrzył na niego, uśmiechnąwszy się z zakłopotaniem. Brat wyglądał na więcej niż zmartwionego.
-Nie będzie ci przeszkadzało..., że śpimy razem?- zaczął naciskać i serce Dominika podeszło do gardła. - Powiedziałeś coś dziwnego... Powiedziałeś, że podobało ci się...
Oznajmił to tak cicho, jakby się bał sensu tych słów. Oczywiście, że Dominikowi się podobało! Kochał Szymona jak dzikus, ale jak miał mu to powiedzieć... Jest to coś, na co nigdy się nie odważy. Nie chciał go przecież stracić.
-Co mam powiedzieć, abyś się ode mnie nie odsunął...- Odparł bezradnie.- Już ci mówiłem, że cię kocham...- Zmarszczył czoło, obniżając spojrzenie na stopy Szymona.- Jak może mi w takim razie przeszkadzać spanie z tobą... Bardzo tego chcę.
-W takim razie...- usłyszał i Dominik ponownie na niego popatrzył z napięciem i nadzieją mieszającą się ze sobą.- W takim razie chodźmy do sypialni...- Zabrzmiało to dziwnie matowo, jakby nie był pewny tych słów, jakby ktoś inny je za niego wypowiedział.
-Jeśli tego nie chcesz...
-Chcę.
Dominik wyskoczył spod koca, może nazbyt gwałtownie, nie umiał się jednak nie cieszyć.
-Obiecuję, że cię nie dotknę.
-Pomyliły ci się stanowiska- mruknął, oblewając się rumieńcem zażenowania.- To raczej ja powinienem powiedzieć coś takiego.
Dominik zachichotał uszczęśliwiony i Szymon szybko na niego spojrzał.
Ich ostatnimi tego wieczoru słowami było życzenie sobie dobrej nocy, jednak żaden z nich długo jeszcze nie zasnął.
|
|
Komentarze |
dnia padziernika 13 2011 18:08:58
Komentarze archiwalne przeneisione przez admina
valkiria (Brak e-maila) 16:59 15-02-2010
Pierwsza!!! Iria wielbię cię niemal tak mocno za "Tylko mój" jak Namidę za jej opowiadania ;p "Kocha nie Kocha" przeczytałam w 2 godziny ;p Jesteś boska, twoje opy są boskie! Pisz ja na pewno wszystko od ciebie przeczytam
Eo Nagisa (eo.nagisa@gmail.com) 17:39 19-02-2010
Och, to było doskonałe! Cudowne! Wiedziałam, że "Tylko mój" nie jest opowiadaniem, które można tak szybko zakończyć xD Jestem naprawdę szczęśliwa, że wreszcie nastąpiła kontynuacja ^^ Dominik już wcześniej przypadł mi do gustu, a tutaj był po prostu oczarowujący ^^ Mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec Twojej twórczości. Pozdrawiam ^^
phere_nike (Brak e-maila) 17:19 19-05-2010
KIAAA!!! O, matko..! Ku***! Ja chcę takiego Szymona w domu! xD Mniach, mniach (oblizuje się).. Gdybym miała takiego Szymona i do tego była facetem.. Mrr.. XD Szkoda, że już koniec, bo poczytałabym sobie więcej scen seksu, mojej ulubiaśnej parki ;o!
betagrak71 (betagrak71@wp.pl) 11:09 08-07-2010
Przeczytalam, wrecz polknelam w calosci, teraz jestem smutna co ja mam czytac? Opowiadsanie naprawde bardzo sie podobalo. Irio wena zycze , oby byl ciagle z Toba Beata
Rika (Brak e-maila) 14:10 31-08-2010
Wreszcie przeczytałam do końca. wczoraj siedziałam i czytałam aż mnie mama nie wygoniła od komputera, a teraz jak skończyłam to mi smutno bo co ja zrobie ze swoim wolnym czasem |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|