The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 22 2024 03:56:26   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Kocha nie kocha 9
Poprzednia noc wyglądała dość dziwnie. Czyżby ,,wtedy" z sobą flirtowali? Co było totalnym nieporozumieniem, bo Dominik był przecież bratem Szymona w dodatku ten, nigdy nie odkrył w sobie żadnych homoseksualnych skłonności. I choć zachowanie młodszego brata wydawało się takie jak przedtem, coś w nim się jednak zmieniło. Za często się czerwienił z byle powodu i ta niezwykła czułość i otwartość na niego... Prawdą jest, że nie widzieli się już jakiś dłuższy czas i chłopak mógł się nieco zmienić. Oczywiście Szymon również nie był bez winy. Drażnił się z nim wczoraj w ten... zboczony sposób. Dlaczego na to pozwolił? Jeszcze kilka dni temu nigdy by do czegoś takiego nie doszło. Jednak trzymanie go w objęciach było wyjątkowo przyjemne i nie byłoby takie znowuż dziwne, gdyby nie to, że Szymon zaczynał się po tym nieoczekiwanie roznamiętniać. I to nie tak, że brakowało mu seksu. Przecież niedawno był z kimś... lecz wyglądało na to, że zabieg okazał się niewystarczający. A może wymyślił sobie te bzdury? Prawdopodobnie było z nim wszystko w porządku, nękało go jedynie, że tracił Dominika. Nieoczekiwanie pojawił się ten cały Igor i Szymon poczuł się zagrożony. Przecież niedawno odnalazł brata, bynajmniej nie po to, aby go znowu stracić.
-Umówiłem się z Igorem- powiedział pełen napięcia, wytrącając go z rozmyślań.
Mężczyzna podniósł na niego wzrok, odstawiając, może zbyt głośno, na stolik kubek z kawą.
-Cóż, miłego dnia- odparł sucho.
Dominik wyszczerzył zęby w zakłopotanym uśmiechu, poprawiając nerwowo rękaw.
-Trzeba było się ze mną wczoraj kochać, to bym został.- zażartował, pragnąc rozluźnić napięcie.
-Tak? Jak wrócisz to sobie o tym przypomnę.- odparł, karcąc się w duchu za podobną odpowiedź.
-Wspaniale, założę odpowiedniejszą koszulę.
I kiedy wyszedł po ustach mężczyzny przemknął uśmiech.


Dominik był tego dnia wyjątkowo uszczęśliwiony. Słońce jaśniało na niebie, grzejąc go w plecy, ale w powietrzu wyczuwało się jeszcze wilgotny smak po wczorajszym deszczu. Igor zaprosił go do siebie do domu, bo nie było takiego miejsca, gdzie mogliby bez skrępowania z sobą porozmawiać.
-Dominik.
Blondyn odwrócił się z szerokim uśmiechem i podszedłszy do niego, lekko go uścisnął. Igor zaczerwienił się nieznacznie, co było tak słodkie, że tylko naprawdę silna wola pomogła mu się powstrzymać od ponownego objęcia chłopaka.
-Dziś nie pracujesz?- zapytał rzucając oko za nim, na restaurację.
-Szefowa dała mi wolne. Wczoraj zostałem specjalnie po godzinach, abym mógł się dziś z tobą spotkać.
-Mnie też bardzo na tym zależy.
Popatrzyli na siebie nieco dłużej. Dominik zdawał się niezwykle radosny, choć Igor zauważył maleńką zmarszczkę po miedzy jego brwiami, jakby jednak był trochę spięty.
-Co tam z Szymonem?
Blondyn podrapał się po karku, zaśmiawszy nerwowo.
-Nic, siedzi w moim mieszkaniu, może gdzieś sobie wyjdzie. Nie obchodzi mnie to w tej chwili. -Przyjrzał się swoim butom, przesuwając końcem adidasa jakiś kamyk-Mam nadzieję, że nie poczułeś się wtedy zbytnio urażony. On taki już jest. Trudno się jednak przyzwyczaić do tego jego irytującego charakteru.
-Nie ma jak zaborczy braciszek.- Ruszył do przodu i chłopak dotrzymał mu kroku.- Ale nie dziwi mnie, że wciąż przy tobie tkwi.
-Słucham?- Przyjrzał się uważnie jego twarzy.
-Na twoim punkcie zawsze miał fioła. Jeśli ktoś w szkole powiedział coś złego na twój temat, musiał się liczyć z tym, że oberwie od Szymona. To dlatego tak często bywał na dyrektorskim dywaniku. Teraz rozumiesz, dlaczego nie byłeś ,,kocony"?
-Nie mówmy o nim... - Przełknął ślinę- Jest u mnie przyjazdem, ale ma swoje życie i niedługo mnie opuści...


Mieszkanie Igora było nieco mniejsze od mieszkania Dominika, ale bardzo przytulne. Na ścianach wisiało mnóstwo zdjęć. Kiedy mężczyzna zniknął w kuchni, Dominik wykorzystał ten moment aby im się przyjrzeć.
-Podobają ci się?- usłyszał jego głos dwa metry za swoimi plecami. Drgnął.
-Wspaniałe... To twoi znajomi? A te miejsca? Byłeś tam wszędzie?
-Fotografia to moje hobby.- Zaprowadził go do japońskiego stolika, gdzie usiedli po turecku na poduszkach.- Jeśli mi pozwolisz, chciałbym zrobić z tobą kilka zdjęć.
-Eee nie jestem zbyt fotogeniczny- zaśmiał się.
-Myślę, że jest właśnie odwrotnie.- Przechylił głowę, mrużąc prawe oko.
-No wiem, że jestem ładny, ale na zdjęciach nie wychodzę najlepiej- Wytknął mu język, zanurzając dłoń w naczyniu z ciasteczkami.- Ale zdjęcie z tobą, to dobry pomysł. Kiedy znikniesz, chciałbym mieć po tobie jakąś pamiątkę.
Młody mężczyzna przyglądał mu się z zastanowieniem. Przycichł tak bardzo, że Dominik musiał na niego spojrzeć.
-Nie chciałbym już nigdy znikać z twojego życia, Dominik.
Kruche ciastko moczone w gorącej herbacie rozpołowiło się i część wpadła do filiżanki. Blondyn skwasił się usiłując wyłowić mokre okruchy łyżeczką, co okazało się niebywale trudne.
-Nic nie trwa wiecznie...- powiedział trochę nieprzytomnie, zajęty w tej chwili ratowaniem herbaty.
-W dzieciństwie byliśmy ze sobą bardzo zżyci, uważaliśmy, że nic nie jest nas w stanie rozdzielić. Że nasza przyjaźń jest niemalże niezniszczalna... Czy moja wyprowadzka spowodowała, że masz teraz takie nastawienie?- zapytał niepewnie, jakby z poczuciem winy.
Dominik znieruchomiał z łyżeczką w filiżance.
-Nie! Oczywiście, że nie, Igi. Było mi smutno, nawet bardziej niż umiesz to sobie wyobrazić, ale rozumiałem, że tak się musiało potoczyć.- Westchnął, biorąc do ręki nowe ciastko.- Było wam ciężko, kiedy ojciec w wypadku stracił nogę i był zmuszony zmienić pracę... Pamiętam to bardzo dobrze.
-Byłeś przy mnie, pocieszałeś mnie. To wtedy zdałem sobie sprawę jak bardzo cię kocham.- powiedział, czerwieniąc się przy tym.
-Igi...- Uniósł oczy, skupiając na nim całą swoją uwagę.- Czyżby tak, jak najlepszego przyjaciela?
Zapanowała kilku sekundowa cisza, ale zdawała się trwać wieczność.
-Myślę....że teraz kocham cię nieco inaczej.
-Kochasz mnie?- Serce zabiło mu szybko. Gdyby to tylko usłyszał Szymon, na pewno zwariowałby ze wściekłości. Był przecież zazdrosny. Ledwie to sobie przypomniał, a po ustach przemknął mu uśmiech.
-Dominik?- Igor poprawił się nerwowo na siedzeniu oczekując, aż ten coś powie.- Mam nadzieję, że cię nie wypłoszyłem. Wydaje mi się, że się domyślasz, jak bardzo mnie interesujesz...
- Ty... też mnie interesujesz...
Igor oparł ręce o stolik, podnosząc się z niejakim udręczeniem. Wydawał się trochę rozdygotany, najprawdopodobniej przez emocje. Kiedy usiadł obok Dominika, ten odwrócił się do bruneta twarzą z niepewnym uśmiechem. Jego bliskość przywodziła wspomnienia z przeszłości. Odruchowo ścisnął jego ciepłą rękę i mężczyzna utkwił w nim już poważniejsze spojrzenie.
-Czy czujesz, że to znak, że spotkaliśmy się ponownie?
Roześmiał się z zakłopotaniem:
-Być może, chociaż do niedawna nie wierzyłem w takie rzeczy.- Przysunął się- Szczerze mówiąc, gdyby nie mój brat, to byś się w ogóle nie zorientował kim jestem. Jak to możliwe, że go poznałeś!
-To przez te oczy.... Nikt takich nie ma.
-To prawda...- zamilkł, rozglądając się nieobecnym wzrokiem po pomieszczeniu.
Kiedy jego spojrzenie z powrotem wróciło do Igora, jego twarz znajdowała się niewiarygodnie blisko twarzy Dominika.
-Chciałbym dokończyć to, co nam przerwano... kilkanaście lat temu...
On też tego pragnął, przynajmniej wczoraj dość dużo o tym myślał. Naraz zaczęły go jednak ogarniać pewne wątpliwości. Nie miały konkretnej postaci, jednak powodowały, że nie umiał się zdecydować.
-Co się stało?
-Nie, nic...- Złapał go za koszulę, przyciągnąwszy do siebie.
Kiedy ich usta złączyły się w delikatnym pocałunku, Dominik pozwolił myślom ulecieć w niebyt. To właśnie tego pragnął. Kogoś, kto powie mu, że go kocha.
-Igi...
Mężczyzna oderwał od niego wargi, przesuwając je na szyję. Blondyn opadł na poduszki, pociągnąwszy go za sobą. Ponownie się pocałowali, ręka Igora powędrowała do guzików, niespieszno rozpinając mu koszulę.
-To ta sama, prawda? Ta... którą oblałem czerwonym winem.
Chłopak uśmiechnął się. Kiedy jednak poczuł dłoń mężczyzny na swojej piersi, znieruchomiał.
-Zaczekaj... Igi...- Usiadł, nerwowo drapiąc się po czole.- Przepraszam...
-Za co...? Co się stało?
Dominik ujął w dłonie jego twarz, całując go lekko w policzek.
-To dość skomplikowane... nie mogę tego zrobić.- Wstał, jakby się bał, że może się rozmyślić. Ale czy rozmyśliłby się?
-Rozumiem, to za szybko, prawda? To ja powinienem cię przeprosić. Twoja obecność mnie oszołomiła...- Również się podniósł. Miał zasmucony, trochę zażenowany wyraz twarzy i Dominikowi zrobiło się go żal.
-To wszystko przez to, że był ktoś niedawno w moim życiu i nie potrafię się teraz tak szybko zaangażować. Myślę...- przeszedł na drugi koniec pokoju- że jeszcze coś do niego czuję. Najpierw muszę wyleczyć rany...- roześmiał się głucho.
Igor podszedł do niego, objąwszy go w pasie. W tej samej chwili zadźwięczała jego komórka.
-Wybacz...- Podrapał się z zakłopotaniem po policzku, podchodząc do stolika.- Kurde...- jęknął.
-Nie odbierzesz?- zdziwił się blondyn.
Nie odebrał. Przez kilka chwil stali w napięciu i Dominik zaczynał rozumieć.
-Masz kogoś, prawda?
-Ma na imię Ania, ale... ostatnio coś się psuje...- Zacisnął wargi, nie mając odwagi by na niego spojrzeć.
-Rozumiem...



-Szymon... Jesteś dziś taki milczący, zaczynam się martwić.
Zamknął piekarnik, stawiając na stole blachę z ciastem. Szatyn łypnął na niego bykiem, wyciągając z ust wykałaczkę.
-Wczoraj wystarczająco się nagadałem. Dziś mam przerwę...
-Zrobiłem dla ciebie ciasto. Bardzo je lubisz, pamiętasz?
-To słodkie...- wycedził z sarkazmem- Ale robisz je bo miło spędziłeś dziś dzień z tym palantem.
-Tak, dziś było dość miło...- Chwycił łopatkę, przyglądając się ciastu.- Ale ten sernik nie ma z nim nic wspólnego. Poza tym...- urwał, kręcąc głową.- Nie... nic...
Szatyn uniósł brwi, ponownie wkładając do ust wykałaczkę. Przewrócił ją językiem nie spuszczając z brata podejrzliwych oczu.
-No dokończ. Co tam jeszcze ukrywasz.
-Myślę, że przez pewien czas... nie będę się z nim spotykał. To znaczy...- Przejechał językiem po ustach, napięcie się odwracając w stronę szafki, z której zaczął wyciągać talerzyki.- Masz rację... Nie powinienem teraz szukać nowego faceta.
-Co?! Powaliło cię?
Szybko na niego spojrzał, omal nie upuszczając talerzy.
-Zrobiłeś tak, bo ci nagadałem?
-Nie, choć przemyślałem, co powiedziałeś.- Wręczył mu nóż- Pokroisz ciasto?
-Możesz mi to wytłumaczyć?
-O tak... - Machnął nad sernikiem palcem- Większych nie krój.
-Mówię o Igorze!- warknął. Z nożem w ręku nie wyglądał dość sympatycznie.
-Powiedziałem mu, że dla mnie to za szybko, odparł, że zaczeka. Koniec. Muszę przemyśleć moje uczucia. Ostatnio coś mi nie daje spokoju...- Wplótł palce w pukle włosów, stojąc przez chwilę w zupełnym zamyśleniu.
Szymon poczuł, że ogarnia go zadowolenie, szybko zajęło je jednak poczucie winy.
-Wiesz... wczoraj byłeś bardzo szczęśliwy...
-Dziś nie jestem?
-Czy to prawdziwe szczęście?- zapytał niepewnie.
-A czy ono cię obchodzi?- Usiadł, podparłszy na dłoniach policzki.- Przyjechałeś tu dla mnie, prawda? Kochasz mnie?
Wyciągnął z usta wykałaczkę, upuszczając ją na talerzyk.
-Chciałem cię wyciągnąć z tarapatów... Czujesz się lepiej, prawda?
-Sam nie wiem...- Spuścił wzrok.- Na pewno nie tęsknię już za Patrykiem, ale obawiam się, że teraz będę tęsknić za tobą...- zaśmiał się sztucznie, trochę ze skrępowaniem.
Szymon odwrócił wzrok w stronę okna, wyglądał na spiętego więc Dominik rozsunął krzesło, podnosząc się.
-Muszę doładować komórkę.


Następnego dnia Szymon był szczególnie uprzejmy dla Dominika, lecz zachowywał się co najmniej dziwnie. Zdawał się go niemalże unikać. Był prawie formalny. Dopiero, kiedy wszedł do sypialni zastając młodszego brata w połowie z naciągniętymi spodniami przystanął, trochę jak gdyby zakłopotany, nie wiedząc czy się cofnąć, czy zostać.
-Czemu się przebierasz?- zapytał w końcu, drapiąc się po głowie.
-Wychodzę dziś z Agą i Sarą do pubu.
Szymon ściągnął w zachmurzeniu brwi i Dominik uśmiechnął się skrycie.
-Przecież nie wolno ci pić alkoholu?- Skrzyżował na piersi ręce i wyglądał jak srogi władca lodu.- Chyba coś ci się pokręciło, gdy pomyślałeś, że gdzieś cię puszczę! Rozumiem, że te idiotki postanowiły ci znaleźć kolejnego zboczeńca, tak?
Dominik poderwał się z łóżka, zapinając ostatnie guziki. Nie mógł się powstrzymać od uśmiechu.
-Nie powiedziałem im, że nie wyszło z Igim. Wychodzimy oblać moje szczęście. Nie mam już problemu z alkoholem, wszystko jest w jak najlepszym porządku.
-Tylko tak ci się wydaje, coś ty sobie myślał...
-Szymon...- Wcisnął do kieszeni komórkę, zamierzając go wyminąć, ale ten popchnął chłopaka na łóżko z taką miną, jakby chciał go napaść.
-Zostań tu, a ja porozmawiam z tymi małpami!
-To nic nie da... Już postanowiliśmy. Jeśli chcesz, to możesz iść z nami, ale nie odwołam tego wypadu.
Wstał poprawiając przesuniętą koszulę, następnie zbliżył się do brata, stając tak blisko niego, że ten cofnął się pół kroku do tyłu.
-Właściwie miałem nadzieję, że z nami pójdziesz.
-Dlaczego miałeś taką nadzieję?
-...Bo, dobrze się czuję w twoim towarzystwie...- odparł, starając się nie zarumienić.
Mężczyzna odwrócił się gwałtownie, wychodząc do salonu. Blondyn poczłapał za nim, trochę jakby rozczarowany. Miał nadzieję, że brat albo się zgodzi, albo postanowi go za wszelką cenę zatrzymać. Zdawał się jednak wyjątkowo obojętny. Wyciągając z szafki buty, poczuł nagle, że ten się nad nim nachyla. Nim zdołał podnieść głowę, mężczyzna złapał go nieoczekiwanie za nadgarstek, mówiąc z niejaką złością:
-Daj mi dwadzieścia minut. Zaraz będę gotowy.


Najbardziej niezadowolona była Sara. Wyglądało tak, jakby miała wyjątkową alergię na Szymona. Zatruwało to nieco atmosferę, bo mężczyzna odpowiadał jej z tą samą niechęcią.
-On cię normalnie pilnuje...- szepnęła na ucho Dominikowi w taki sposób, aby Szymon mógł to usłyszeć.
-Może po prostu wam nie ufam?- Podniósł rękę przywołując kelnera. Miał w tym momencie taki wyraz twarzy, że ten podszedł z tacą z wyraźnie nie tęgą miną.- Bardzo się starałem, aby go wyleczyć z tego upijania się do nieprzytomności, a wy mi wszystko psujecie! Cztery małe drinki z sokiem- warknął.
-Powiedziałem już, że nic mi nie jest. Poza tym...
-A ty się w ogóle do mnie nie odzywaj- fuknął.
-Dobrze- westchnął, biorąc do ust dawno nie smakowany drink. Szymon jednak niespodziewanie wyrwał mu go z ręki, wylewając go prawie.
-Co ty wyprawiasz! Kupiłem go dla siebie!- I mówiąc to, wziął cztery potężne łyki , wypróżniając naczynie prawie do połowy. Odstawiając je, przysunął nieznacznie w stronę brata- Weź, nie pozwolę ci na więcej.
-Co za chamstwo- skwitowała brunetka, zwężając oczy.- Nie martw się Domino, będę cię częstować swoim. Ten dureń zapomniał, że obiecał dziś prowadzić! Dobrze, że wzięłam z sobą dokumenty.
-Czy możecie się wreszcie uspokoić?- poprosiła nieco mniej uprzejmie Agnieszka.- To miał być miły wieczór. Gra muzyka, siedzimy sobie i popijamy drinki, porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym.
-Tak, opowiedz Domino czy to zrobiliście! No wiesz...- Szurnęła go łokciem.- Poszedłeś z Igorem na całość?
Dominik wytrzeszczył oczy i wszystkich twarze skierowały się na niego.
-Sara...
-No nie udawaj takiego aniołka, od kiedy to te sprawy cię wstydzą- zachichotała, pogłaskawszy chłopaka po włosach.
Od kiedy Szymon pojawił się w moim mieszkaniu- chciał powiedzieć, ale uśmiechnął się tylko.
-Jasne, że tego nie zrobił!- niemalże ryknął mężczyzna.- Odbiło ci?! To obrzydliwe! Jak dla mnie, on zawsze będzie prawiczkiem.- Poczochrał bratu włosy, może zbyt mocno niż należało i Dominik przyjrzał mu się z uwagą. Szymon wyglądał na lekko wstawionego. Starając się za nim nadążyć, też upił kilka łyków.
-Nie jestem prawiczkiem...- odparł nieco śmielej.- Jestem się w stanie nawet założyć, że robię to częściej niż ty.
-Ho ho! Nie byłbym znowuż taki pewien.
- Cóż, tego nie da się udowodnić...- Chwycił w dłoń drinka Sary, nim ta zdążyła zareagować. Czyż nie za nadto się spieszył? Czy aż tak się stęsknił za tym napojem? A może pragnął się trochę rozluźnić... Faktem było, że wszedł do pubu wyraźnie spięty.- Ale może masz rację... Może rzeczywiście robisz to częściej niż ja... Zauważyłem, że nie jesteś aż tak wybredny i bierzesz co ci się do łapy przyklei.
Szymon z hukiem odstawił naczynie, piorunując go wzrokiem.
-Masz na myśli tę dziewczynę z dyskoteki? Widzę, że to nie daje ci spokoju!
-Rzeczywiście... - mruknął.
-Powiedz mi lepiej ilu niewinnych, bogobojnych facetów oszukałeś tą słodką, dziewczęcą buźką!- Wziął w dłonie jego twarz, potarłszy kciukiem policzek brata.
Sara trzepnęła Szymona w głowę, pociągnąwszy do siebie.
-Nie rób scen! To ma wyglądać tak, jakbyście przyszli z nami. Chyba za dużo wypiłeś...
-Nie dotykaj mnie kobieto- wyszarpnął się, poprawiwszy kołnierzyk.- Jeszcze się zarażę homoseksualizmem.
-To byłoby dość zabawne...
-Kto ma ochotę zatańczyć?- zawołał z przesadnym ożywieniem blondyn, chwiejnie podrywając się z miejsca.
-No nie...- zmartwiła się kuzynka, następnie nachyliwszy nad Sarą, powiedziała:- Co ci to przypomina? Powiedz mi... ile on wypił?
Brunetka zajrzała w swój wypróżniony do ostatniej kropli drink.
-Szymon zadeklarował, że będzie go pilnował. To się zwolniłam z tego obowiązku...- usiłowała się wytłumaczyć, kiedy ciężkie spojrzenie ukochanej wgniotło ją w fotel- Nic mu nie będzie...
-Siadaj głuptasie- Starszy brat pociągnął go za szlufkę spodni, sadzając na miejsce- Poturbujesz ludzi, jak się puścisz w takim stanie na parkiet.
Dominik westchnął cichutko, następnie rozrzucając ręce objął mężczyznę, kołysząc się w rytm muzyki.
-Zaraz wyleję wódkę!- poskarżył się Szymon, odwzajemniając uścisk, na co Agnieszka i Sara zareagowały natychmiastowym odciągnięciem Dominika od brata.
-Ale wychowawcze!- warknęła z oburzeniem Agnieszka.
Szymon uderzył plecami o fotel, rozciągając pod stolikiem nogi. Uśmiechnął się chytrze, co napełniło dziewczyny pewnym niepokojem. Nie brały pod uwagę tego, że będą musiały zajmować się dwoma podchmielonymi alkoholem mężczyznami.
-Siadaj mi na kolanka, piesku.- powiedział szatyn, poklepując się po udach.
I Dominik rzeczywiście by to uczynił, gdyby nie szybka reakcja Agi, która rozdzieliła ich siadając między kuzynami. Sara skwasiła się na to. Znajdowała się teraz na samym koniuszku ciemnoskórego fotela, w dodatku obok Szymona.
-Robicie to specjalnie, żeby nas wkurzyć?- Zabrała starszemu kuzynowi alkohol z ręki.- Wystarczy już, Szymon. Nie musisz się mścić. Już cię ze sobą nigdzie nie wezmę!
-Ale, o co ci chodzi skarbie? Staram się... być miły.
-Tak, jest bardzo miły- potwierdził bezmyślnie blondyn.
-Poza tym, to był wasz pomysł, prawda? Musiałyście wziąć pod uwagę, że trochę się spijemy.
-Nie jestem pijany...- zaprzeczył Dominik, kręcąc energicznie głową.
Szymon spojrzał na niego zamglonym wzrokiem.
-No już dobrze...- żachnęła się dziewczyna.- Po prostu postarajcie się teraz wytrzeźwieć. Nie jest wcale przyjemnie siedzieć z dwoma głupkami.
Jednak później zdawało się być jeszcze gorzej. Po godzinie Dominik nagle zniknął im z oczu i Sara rzuciła się za nim w pogoń, przeciskając się przez rozbalowany tłum.
-Mam nadzieję, że nie tańczy na czyimś stole jak ostatnim razem...- jęknęła Agnieszka i Szymon przysunął się do niej, objąwszy ją wolną ręką w której nie trzymał drinka.
-Rozchmurz się, mała irytująca istoto. Pójdę go poszukać, a jak go znajdę, to zleję...- Pocałował ją w skroń, następnie chwiejnie podniósł się z miejsca, wyciągając leniwie.
-Przestań! Jeśli zobaczy cię jakiś ochroniarz, dostaniesz w czachę!
Ale ten udawał, że jej nie słyszy. I kilka minut później, rzeczywiście zauważył brata. Co prawda nie tańczył na żadnym stole, ale siedział na nim, otoczony wianuszkiem dziewczyn. Szymon wypuścił z dłoni szklankę, która potoczyła się mu pod nogi i prawie się przez nią przewrócił. Dominik dostrzegł go i pomachał mu żywo.
-Ty mały... idioto...- uśmiechnął się pijacko, delikatnie, ale dość stanowczo odsuwając ,,koleżanki" od brata.- Rozumiem, żeby z jedną, ale ze wszystkimi?
-Oblewają zdanie na wyższą uczelnię- wyjaśnił i Szymon pociągnął go za łokieć, ściągając ze stołu.- Chciałem im potowarzyszyć. - roześmiał się.
-To ty jesteś Szymon? - zainteresowała się jedna z nich.- Twój mały przyjaciel powiedział, że jesteś jego facetem, to prawda?
-Przepraszam, Szymon- Złączył ze sobą dłonie, starając się stać prosto- Nie miałem kim się pochwalić.
-Przede wszystkim jestem jego bratem...Jeśli chcecie się z nim umówić, najpierw musicie przyjść do mnie. Idziemy...- Pociągnął go nie zważając na jego próbę wyswobodzenia się.- Aga jest zmartwiona...
Ale kiedy do niej doszli, przypominała raczej buchającą lokomotywę.
-Powiedziałam ci, żebyś się nie ruszał! A co do ciebie Dominik, to jestem baaardzo rozczarowana!- wrzasnęła.
Sara złapała za szklankę z drinkiem, ale blondynka trąciła ją w rękę.
-Przepraszam, jestem tak nerwowa, że nie wiem, co robię.
-Po prostu wracajmy już, no...- Chwyciła torebkę.- Jestem zmęczona...
-Ja też...- Otaksowała ją wzrokiem- Mogę zostać u ciebie na noc?
-Nie- warknęła.


-Nie, nie, nie, nie chcę!- zajęczał płaczliwie Dominik, kiedy Sara pociągnęła go na klatkę schodową. Chłopak z łatwością jej się wyrwał, z powrotem wybiegając na plac. Okręcił się wokół własnej osi, rozkładając ręce, jakby zamierzał przywoływać deszcz.
Szymon roześmiał się, również wychodząc na zewnątrz i Agnieszka była w tej chwili bliska płaczu.
-Idźcie już do siebie, no!- zawołała z zaciśniętymi pięściami.
-Gwiazdy!- zawołał blondyn, wpadając w ramiona brata. Szymon złapał go mocno, przechylając do tyłu. - Teraz wiem skąd masz te oczy... Zabrałeś je gwiazdom...- Mężczyzna przykleił usta do policzka blondyna.
-A niech tam postoją, jak dostatecznie zmarzną, to im się odechce strugać wariatów.
-Chyba, że najpierw obudzą sąsiadów.
-W takim razie- spięła się- ja zajmę się Szymonem, już dawno chciałam mu strzelić w łeb.
-Jeśli odciągniemy Szymona, Dominik pójdzie za nim...
Popatrzyły na siebie porozumiewawczo i tak zrobiły...


Agnieszka miała pewne opory przed zostawieniem ich samych, ale Szymon sprawiał wrażenie ospałego, Dominik też już ucichł, więc w końcu z ulgą opuściły mieszkanie myśląc, że długo nie chciałyby ich znowu zobaczyć.
-Spać, Dominik- Palec brata został wycelowany w jego czoło, ale nie dało to żadnego efektu.
-Spać, Szymon- przedrzeźniał, starając się zrobić surowy wyraz twarzy, lecz przypominał on bardziej grymas małego dziecka.
-W takim razie...- Splótł na piersi ręce- Będę cię musiał sprać...
Dominik wskoczył na łóżko z udawanym krzykiem i przez chwilę Szymon przyglądał się tępo jego głupkowatym podskokom na tapczanie. W końcu jednak pociągnął za kołdrę i chłopak zjechał z pościeli na plecy.
-Auł... jaka twarda poduszka...- zajęczał.
Szymon pochylił się zdejmując spodnie, musiał się jednak na czymś oprzeć, bo tak mu się zakręciło w głowie, że ledwie umiał ustać.
-Pomóc ci z guzikami?- zapytał szeptem Dominik i jego usta znalazły się wyjątkowo blisko warg Szymona. Ten uśmiechnął się.
-To bardzo uprzejme z twojej strony, ale wyjątkowo nieprzyzwoite...
-To tylko guziki, co w nich takiego nieprzyzwoitego?
-Może to, że należą do mojej koszuli.
-Twoja koszula, też nie wydaje się nieprzyzwoita...- upierał się dziecinnie.
Szymon odrzucił spodnie, okrążając łóżko. Wyłączył lampkę po swojej stronie, z westchnieniem ulgi wchodząc pod ciepłą, miękką kołdrę.
-Wyłącz światło, mały piesku...- ziewnął.
-Nie! Boję się ciemności!
Szatyn odwrócił w stronę chłopaka głowę, obserwując jego zmagania z pościelą.
-To nie jest mój ulubiony koniec!- Rzucił spojrzenie na brata.- Masz mój róg kołdry, oddawaj!- Pociągnął, zaparłszy się piętą o jego nogę.
-Przecież to zawsze był mój koniec kołdry, nie szarp idioto!
-To go oddaj!- zapłakał i Szymon stracił całą cierpliwość.
-Zaraz cię huknę!- wrzasnął. Poderwał się, złapał go za ręce i mocno przycisnął ciałem do materaca.- Teraz to moja strona kołdry więc przestań sapać! -Jesteś najgorszym facetem z którym muszę dzielić łóżko. - zawołał, poczym dodał już ciszej-Żaden nie był na tyle bezczelny, żeby mi zabrać ukochaną stronę pierzynki. Nie umiem spać bez niej spać, będę się wiercił...
-Bardzo mi przykro z tego powodu, ale wygląda na to, że nie będziesz już dzielić łóżka z nikim innym.
-Nie uda ci się odseparować mnie od innych facetów, mój gwiezdnooki braciszku.
Szymon zamrugał oczami, starając się zachować ostrość widzenia.
-A pewnie, że mi się uda, już ja mam tam swoje sposoby...Mogę ci nawet pokazać, ale to będzie trochę bolało...
-Nie jestem dziewicą...- roześmiał się z udawaną kpiną i Szymonowi zrobiło się trochę za gorąco.
Pochylił się nad nim, trąciwszy go nosem:
-Nie będę tego sprawdzał...- Następnie wpił swoje wargi w jego szyję tak mocno, że Dominik aż jęknął.
-Hej! To naprawdę boli!
-Cicho piesku. Byłem na tyle uprzejmy, żeby ci o tym powiadomić.
-Chciałeś mi odgryźć szyję?
-Zaznaczyłem tylko swój teren. Będziesz miał teraz śliczną różyczkę w tym miejscu. I nikt się nie odważy pocałować cię tutaj...- Puścił mu ręce i Dominik zawiesił mu swoje na szyję tak, aby nie mógł się jeszcze uwolnić.- Co? Spodobała ci się ta brzydka zabawa?
-Kupię sobie ładną apaszkę i nikt nie zauważy...
Dłoń brata przesunęła się po jego piersi, rozpinając mu bezwiednie guziki.
-W takim razie...- Uniósł się, żeby mieć więcej swobody w ruchu.- Będę ci musiał zrobić jeszcze jedną. O tutaj...w ten milutki brzuszek. -Nachylił się i jego grzywka musnęły mu skórę. Dominik zadrżał, kiedy poczuł w okolicy pępka miękkie usta Szymona. Rozsunął wargi, ledwie się powstrzymując od krzyku.- Czyżby tu cię też bolało?- zapytał, podnosząc zmrużone oczy.
Dominik potrząsnął głową.
-Lubię różyczki...- westchnął i ten podciągnął się zatrzymując twarz na równi z jego twarzą.
-W takim razie zrobię ci jeszcze jedną, a może... cały cię nimi obsypię tak, by nikt już nie miał żadnych wątpliwości do kogo należysz?- Potarł kciukiem jego ramię, przykładając tam twarz. Na początku był to tylko pocałunek. Miękki, pociągły, zapalający wszystkie zmysły. Kiedy przestał i blondyn poczuł jego gorący język, całkowicie opadał z sił. Co jakiś czas obsypywał go tymi intensywnymi pocałunkami i Dominik czuł się tak, jakby dryfował po niebie. Gdy otworzył oczy, twarz Szymona ponownie znajdowała się kilka centymetrów od niego.
-Zapomniałeś o najważniejszym miejscu...- szepnął, prawie niedosłyszalnie.
-Powiedz...
Dominik rozchylił usta i nie musiał już nic mówić. Wargi brata przylgnęły do nich leciutko, by móc się zaraz oderwać. Powtórzył tę czynność dwa razy, nieprzerwanie go przy tym obserwując, jakby w poszukiwaniu potwierdzenia. Kiedy ich usta ponownie się ze sobą zetknęły i Szymon poczuł koniec jego języka, gwałtownie przywarł do warg Dominika jak głodne zwierzę i to z taką intensywnością, że chłopak ledwie potrafił złapać powietrze. Pocałunki zaczynały im w końcu odbierać siły i niebawem zmorzył ich sen.













Komentarze
mordeczka dnia padziernika 13 2011 18:08:43
Komentarze archiwalne przeneisione przez admina

valkiria (Brak e-maila) 16:59 15-02-2010
Pierwsza!!! Iria wielbię cię niemal tak mocno za "Tylko mój" jak Namidę za jej opowiadania ;p "Kocha nie Kocha" przeczytałam w 2 godziny ;p Jesteś boska, twoje opy są boskie! Pisz ja na pewno wszystko od ciebie przeczytam smiley
Eo Nagisa (eo.nagisa@gmail.com) 17:39 19-02-2010
Och, to było doskonałe! Cudowne! Wiedziałam, że "Tylko mój" nie jest opowiadaniem, które można tak szybko zakończyć xD Jestem naprawdę szczęśliwa, że wreszcie nastąpiła kontynuacja ^^ Dominik już wcześniej przypadł mi do gustu, a tutaj był po prostu oczarowujący ^^ Mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec Twojej twórczości. Pozdrawiam ^^
phere_nike (Brak e-maila) 17:19 19-05-2010
KIAAA!!! smiley O, matko..! Ku***! Ja chcę takiego Szymona w domu! xD Mniach, mniach (oblizuje się).. Gdybym miała takiego Szymona i do tego była facetem.. Mrr.. XD Szkoda, że już koniec, bo poczytałabym sobie więcej scen seksu, mojej ulubiaśnej parki ;o!
betagrak71 (betagrak71@wp.pl) 11:09 08-07-2010
Przeczytalam, wrecz polknelam w calosci, teraz jestem smutna co ja mam czytac? Opowiadsanie naprawde bardzo sie podobalo. Irio wena zycze , oby byl ciagle z Tobasmiley Beata
Rika (Brak e-maila) 14:10 31-08-2010
Wreszcie przeczytałam do końca. wczoraj siedziałam i czytałam aż mnie mama nie wygoniła od komputera, a teraz jak skończyłam to mi smutno bo co ja zrobie ze swoim wolnym czasem smiley
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum