The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 18 2024 17:05:05   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Kocha nie kocha 8
-Dobrze, więc pójdę z tobą- zadecydował Szymon, pospiesznie wkładając buty.
-Nie ma potrzeby...- Odwrócił z zaskoczeniem głowę, przyglądając się jego zmaganiom ze sznurowadłem- Zaraz będę z powrotem. Tylko odbiorę koszulę.
-Nie upieraj się!
-Przecież masz kaca, marudzisz od samego rana. Zrobiłem ci śniadanie do łóżka, bo nie chciałem żebyś wstawał, skoro tak cię boli.
-Muszę pooddychać świeżym powietrzem.- oznajmił tonem nie znoszącym sprzeciwu i Dominik zamilkł.

Nigdy nie było tak, by Dominikowi udało się mu sprzeciwić. Szymon umiał być naprawdę przykry w takich sytuacjach i nieraz dał mu to poczuć na skórze, gdy ten mu się w czymś opierał. Jednak okres dzieciństwa już dawno minął i blondyn wątpił, że brat, mógłby go zechcieć sprać, choć wolał mimo wszystko mu czasem ustąpić.
-Zmień wyraz twarzy, bo ludzie się na ciebie gapią- powiedział z zakłopotaniem, kiedy przemierzali ulicę.
-Boli mnie głowa, mam prawo się krzywić. Nic im do tego!
-Nawet kobiety okrążają cię łukiem...
-Nie przesadzaj- warknął, wyrzucając do kosza butelkę po mineralnej.
-Rozumiem, że już ci na żadnej nie zależy...- podjął niepewnie.- Po głowie chodzi ci tylko ta jedna jedyna, co? Dostałeś od niej numer telefonu?
-O, czym ty teraz gadasz?- mruknął podirytowany.
Dominik poczuł, że się czerwieni. Odwrócił głowę w stronę wystawy, udając, że coś go tam zajęło. Szymon przyspieszył kroku.
-Mówię o tej seksownej blondyneczce z wczoraj. Nie udawaj niewiniątka... Lubisz blondynki?
-Nienawidzę blondynek! Zwłaszcza niebieskookich. Zbrzydł mi ten typ od ciągłego patrzenia na ciebie!
-Nie wrzeszcz tak, skoro boli cię głowa.
-To mnie nie prowokuj! Moje dziewczyny, to moja prywatna, intymna sprawa i nic ci do tego!
-Zadaję ci tylko proste pytanie, a ty się wściekasz, w ogóle tego nie pojmuję. Poza tym, dlaczego tobie wolno wtrącać się do mojego życia, a mi nie wolno zadać jednego, niewinnego pytanka dotyczącego twojego?- Nie odpowiedział mu, więc ten wypalił:- Rozumiem, że dała ci kosza... Jeśli nie chcesz o tym rozmawiać...
-Zaraz wrzucę cię do tego kontenera na śmieci- wyszeptał mu do ucha.
-O! To on!
I nim Szymon zdążył zareagować, Dominik skręcił gwałtownie w stronę niewielkiej restauracyjki. Wychodził z niej jakiś młody mężczyzna i zdawać się mogło po jego uśmiechu, że widok Dominika bardzo go zakłopotał. Wyglądał prawie tak, jakby się w nim zadurzył, a może Szymon miał już obsesję?
-Skończyłeś pracę? Mam nadzieję, że myślałeś o tym, aby na mnie zaczekać?
-Tak, oczywiście...
-Nie spóźniłbym się, gdyby nie brat.- Wskazał na niego kciukiem, nie odwracając się do Szymona, co zapaliło w nim złość.- Wczoraj nieźle zabalował na imprezie i teraz nie może się zebrać do kupy.
-Nie ma sprawy- uśmiechnął się Igor, wręczając mu reklamówkę.
Dominik zajrzał do środka. Koszula została starannie zapakowana w niebieski papier i blondyn nie mógł jej teraz zobaczyć.
-Mam nadzieje, że jest w środku... Jak wygląda? A może lepiej nie sprawdzać?- roześmiał się, podnosząc do góry brew .
-Mają tam swoje sposoby na takie plamy. Jeszcze raz bardzo mi przykro...
-Koniec z przeprosinami. Mam pełno takich koszul.
-I tak chciałbym ci to jakoś wynagrodzić...- powiedział dość sztywno i jego policzki pokryły się rumieńcami. Nim Dominik zdążył to przeanalizować, dołączył się do nich Szymon.
-Czy oddawanie koszuli zawsze musi trwać tyle czasu?- prychnął i natychmiast poczuł się jak idiota. Jednak naprawdę zapragnął to wreszcie przerwać.- Możemy już iść?
-Jesteś niegrzeczny....
-Całą drogę byłem niegrzeczny, jeśli nie zauważyłeś?
-Ma kaca- poczuł się w obowiązku wytłumaczyć Igorowi, który wytrzeszczył na Szymona oczy, jakby zobaczył ducha.
-Nie usprawiedliwiaj mnie, gówniarzu!
-T-ty...- Kelner wycofał się dwa kroki do tyłu, marszcząc w oszołomieniu czoło.- Ty jesteś Szymon?
-Co?- zapytał takim tonem, jakby ten go właśnie obraził. Dominik poczuł, że robi mu się słabo.- Skąd znasz moje imię? Znasz mnie?
Oczy Igora powędrowały w stronę Dominika i wyglądał tak, jakby Szymon przestał już dla niego istnieć. Złapawszy blondyna za nadgarstek, mocno ścisnął.
-Powiedz mi, dlaczego nie umiałem cię poznać! Dlaczego stało się to dopiero wtedy, kiedy zobaczyłem tamtego oczy!
-Ten ,,tamten" nadal tu stoi!- warknął.
-Eeee... Chcesz mi powiedzieć, że się znamy?- zapytał rozkojarzony Dominik, nie wiedząc jak się zachować. Naprawdę pragnął, aby okazało się to prawdą, może wtedy miałby pretekst, aby się z nim jeszcze spotkać.
Szymon rozłączył ich dłonie.
-Jeśli jesteś jednym z jego kochanków...
Dominik poczuł się tak, jakby ten uderzył go w twarz. Naprawdę nie chciał żeby Igor dowiedział się o jego orientacji, mogłoby to zniweczyć plan zbliżenia się do chłopaka.
-Dominik jesteś moją pierwszą miłością, wiesz?- powiedział brunet z miękkim uśmiechem i serce blondyna zadrżało.- Znamy się z podwórka, pamiętasz? Mieszkaliśmy blisko siebie. Ale potem musiałem się wyprowadzić, kiedy tata miał ten wypadek i...
-Igi!
-A więc pamiętasz!- uradował się.
-Obiecaliśmy sobie, że jak dorośniemy to weźmiemy ślub!
-Jasne... niczego nie zapomniałeś...- rozciągnął ramiona, jakby chciał go spontanicznie objąć, ale Szymon był szybszy. Stanął między nimi z zaciętymi ustami.
-A, już cię poznaję...- ułożył wargi w nieprzyjemnym uśmiechu.- Jesteś tym nieznośnym smarkaczem z sąsiedztwa. Raz cię przyłapałem jak usiłowałeś pocałować mojego brata, mały zboczeńcu!
-Szymon!- wrzasnął Dominik, uszczypnąwszy go w ramię.
-Sprałem ci tyłek, a ty dalej się przy nim kręciłeś.
-Jakże mógłbym zapomnieć...- westchnął brunet, marszcząc czoło.- Byłeś postrachem całej kamienicy, wydaje mi się, że od tamtego czasu w ogóle się nie zmieniłeś... Dobrze, że jesteśmy już dorośli i...
- I co?- przerwał mu.- Nie łudź się...
-Dosyć. Szymon jesteś dziś szczególnie nie do zniesienia!- Nabrał do płuc powietrza.- Ty mi nie mów o tym, kto jest zboczeńcem, bo ci przypomnę, co zrobiłeś mi po tym, jak przerwałeś nasz nieszczęsny całus!
Dominik nie sądził, żeby ten zachował to jakoś w pamięci, jednak Szymon drgnął.
-Nie wiem, o czym mówisz!- prawie wrzasnął. Starał się nie patrzyć bratu w oczy i gwałtownie zakłopotany Dominik postanowił porzucić ten temat.
-W każdym razie...- chrząknął- nie obrażaj moich przyjaciół.
-Czy możemy się jeszcze spotkać?- zapytał z nadzieją Igor.- Dam ci mój numer telefonu, dobra? Proszę, nie odmawiaj...- Zaczął nerwowo przeszukiwać kieszenie. W końcu wydobył jakąś kartkę i długopis.- Weź i koniecznie do mnie zadzwoń.
-Dziękuje, Igi, tak się cieszę...
-Dawno już nikt tak na mnie nie mówił...- Zapatrzył się na niego z lekko zamglonymi oczami, jakby przywoływał wspomnienia.- Mam ci tyle do opowiedzenia.
-Ja tobie też.
Szymon uczynił wymowny krok do tyłu, jakby dając im do zrozumienia by kończyli już tę rozmowę.
W połowie drogi do domu, złapał ich deszcz, więc musieli biec. Dominik cieszył się z tego zdarzenia, bo nie musiał wysłuchiwać narzekań brata. Był jednak w tak doskonałym nastroju, że nic nie mogło go w tej chwili zasmucić. Niech ten mówi sobie, co tylko chce! Dominik nie zamierza leczyć się ze swojej ,,choroby", żeby mu zrobić przyjemność. Czy on w ogóle by to docenił? Był tylko jego bratem i w końcu znów się rozstaną... może na jeszcze dłużej... Myśl o tym napełniła go nagle smutkiem. Kiedy dotarli przemoczeni do mieszkania, Szymon natychmiast zaczął z siebie zdejmować mokre ubranie i Dominik ukrył się szybko w łazience, żeby ten nie zauważył jego pogłębiających się rumieńców.
-Wczoraj tak dobrze ci szło! Nie mów mi, że nadal postanowiłeś być gejem...- jęknął, wyraźnie zestresowany. Dłubał w chlebie łyżeczką od herbaty, nie podnosząc na niego wzroku. Dopiero pod wieczór wrócili do tej sprawy, ale Dominikowi nie chciało się na ten temat rozmawiać.
-Całując wczoraj tę... Kasię, nadal byłem psychicznie gejem i nic tego nie zmieni. Proponuję ci porzucić zamiar uczynienia mnie... ,,normalnym", jeszcze się od tego pochorujesz.
-...Po prostu się o ciebie martwię i...- Zdawał się powiedzieć to wbrew swojej woli i Dominik ledwo się powstrzymał od parsknięcia.
-A, cóż to znów za taktyka?
-Dobra, już nic ci takiego nigdy nie powiem! Ale nie mniej do mnie pretensji, że jestem oschły!- warknął czerwony.
-Spoko, już się do tego przyzwyczaiłem.- Wstał z uśmiechem, co Szymona wyraźnie zdenerwowało. Dlaczego nie umiał się cieszyć razem z nim?
-Co robisz?
-Wyciągam komórkę, wystukuję numer i dzwonię...
-Co?!- Poderwał się gwałtownie na nogi, omal nie przewracając krzesła. Dominik zgromił go wzrokiem, odwracając się do brata plecami.- Nie mów mi, że do niego! To, to nienaturalne! Niedawno się widzieliście!
-Cześć Aga!... Przeszkadzam? Nie, nic się nie stało...
Szymon opadł z powrotem na krzesło, podparłszy na dłoni policzek. Ten smarkacz najwyraźniej się z niego natrząsał. I dlaczego tak tryskał radością! Nie powinien się zachowywać aż tak ... W końcu ten cały Igor był tylko jego dawnym kolegą z sąsiedztwa. Nie można tego nazwać przyjaźnią, byli w końcu bardzo mali. Dominik to głupiec!
-A, więc ty też pamiętasz Igora! Tak się cieszę! ...Wiem i mam nadzieję się z nim jeszcze umówić jeśli znajdzie czas.... Dobrze czekam, papa!
-Idiota- skwitował. - Będziesz płakał.
-Na razie się śmieję.
-Nie podoba mi się ten uśmiech. - wstał, wychodząc z kuchni.- Jeśli myślisz, że ci pozwolę...
-Co takiego mówisz..?- poczłapał za nim, zatrzymując się na w pros Szymona. Mężczyzna usiadł sztywno na sofie, biorąc ze stolika gazetę, którą zaczął zaginać w rękach. - Myślę, że on coś do mnie czuje. Już to wcześniej zauważyłem, zanim się zorientowaliśmy, kim dla siebie jesteśmy.
-Kim dla siebie jesteście?- zapytał sceptycznie.- Nie uważasz, że się za bardzo rozpędzasz? Wyolbrzymiasz to wasze ,,niezwykłe" spotkanie.
-Być może...- powiedział trochę zawstydzony.
-Przestań tak patrzyć...
Drgnął. Podniósł na brata oczy, lecz w tym momencie dobiegł ich dzwonek.
-Musisz mi wszystko opowiedzieć!- zawołała rozchichotana ze szczęścia Agnieszka.
-Co tu wpadasz, jak torpeda?!
Popatrzyła na niego z jeszcze szerszym uśmiechem.
-Wnioskując z wyjątkowego niezadowolenia Szymona, to musi być coś poważnego!
Dominik poczuł, że wraca mu dobry nastrój. Przytulił ją, następnie pociągnął do kuchni. Szymon natychmiast poderwał się z siedzenia za nimi. Poczuł się urażony, że ten postanowił go wyłączyć z rozmowy.
-Nie musicie się przede mną zamykać. Jestem w to cholernie kurwa wtajemniczony!
-Niestety grasz ostatnie skrzypce- zachichotała kuzynka.
-Już ja ci jeszcze pokażę, które tu skrzypce grać będę!- warknął, nalewając do szklanki soku.
-W każdym razie...- odwróciła się do mężczyzny plecami, a twarzą do Dominika- pamiętam tego Igora jak przez mgłę. Ale wiem to, że chyba się w nim troszeczkę podkochiwałam.- westchnęła marzycielsko- Nie mogę uwierzyć, że znów będzie mi dane go spotkać!- zaśmiała się- To znaczy, oczywiście jest twój...
-Dobrze, że nie ma tu z nami Sary...- zauważył złośliwie i Agnieszka szturchnęła go z urażeniem w ramię. - Ale przecież już go widziałaś. To ten kelner i...
-Przez to całe zamieszanie, nie zdążyłam mu się przyjrzeć...
- I szczerze mówiąc nie było, co oglądać. - rzucił Szymon pełen irytacji..
-No ty się na tym akurat nie znasz...- wytknęła mu, zerknąwszy na niego złym okiem.
-Chciałbym wierzyć, że może coś z tego wyjść.
-A pewnie, że może!
-Nie sądzę...- skomentował szatyn, biorąc do ręki jakieś czasopismo, by przerzucać od niechcenia jego strony.
-I tu się mylisz mój drogi kuzynie!- Odwróciła się do niego, splótłszy na piersi ręce i przez moment wydawała się nad nim górować.- Nigdy się nie zapomina swojego pierwszego pocałunku!
Cała zawartość soku, jaką miał właśnie w ustach, wylądowała na stole. Dziewczyna odskoczyła w oszołomieniu, z ledwością unikając oplucia.
-Cholera! Szymon, często ci się to zdarza?!
Twarz Dominika poczerwieniała jak dojrzała wiśnia. Nie wiedząc gdzie schować oczy, szybko odwrócił się w kierunku zlewu, poczym zaczął wykręcać w dłoni szmatkę.
-Reaguję tak wyłącznie na głupie teksty tego stylu...- Wytarł rękawem wargi.
-A cóż cię w moich słowach aż tak zaszokowało? Dla wszystkich pierwszy pocałunek jest tym szczególnie wyjątkowym. Ty też na pewno trzymasz w swojej skarbnicy pamięci ten moment. I może wracasz do niego od czasu do czasu wspomnieniami...
-Idiotka.
Dominik udawał, iż pochłonęło go wycieranie stołu. Kiedy poczuł na sobie przelotne spojrzenie brata, momentalnie się zaczerwienił. Szymon na pewno to zauważył, jednak taktownie odwrócił wzrok i nie patrzył już na niego, w ogóle.
-Naprawdę nie wiem, jak ty znajdujesz sobie dziewczyny. Wydajesz się w ogóle pozbawiony romantyzmu.
-Zmień już temat...
-Dominik, nie porzucaj swojej pierwszej miłości.- Pocałowała go w policzek- To przeznaczenie, wiesz? Tak mi się jakoś wydaje...
-Skoro tak myślisz, może coś w tym jest...- odparł matowo, nadal trochę zmieszany.


-Powinieneś ograniczyć jej wizyty w tym mieszkaniu- odezwał się po godzinie Szymon. Dominik poczuł ulgę, bo cisza, jaka miedzy nimi narosła po odejściu Agnieszki, wydawała się już naprawdę nie do zniesienia.
-Uwielbiam ją. To moja przyjaciółka i chcę żeby mnie odwiedzała, kiedy tylko najdzie ją ochota.- Zdjął z głowy ręcznik, wcierając w niego włosy. Szymon zwęził oczy, przełączając kanał telewizora.
-Ma na ciebie zły wpływ. Gada same bzdury, głupia dziewczyna. Za dużo się na oglądała telenowel.
-Jesteś dziś w złym humorze od samego rana, więc nie chcę ciągnąć tej dyskusji. Dobra?- Zmarszczył czoło, ruszając w stronę kuchni. Czuł na sobie spojrzenie.
-Nie sądzę, bym jutro czuł się lepiej, po tym, co dziś się wydarzyło. Chyba, że dasz sobie z tym Igorem spokój.
-Nie dam sobie z nim spokoju- uśmiechnął się, wracając do salonu. Stanął w lekkim rozkroku utkwiwszy w Szymonie zadowolone oczy.- Dobrze, że mi o nim wspomniałeś. Od razu zrobiło mi się przyjemniej na duszy.
Szatyn pokręcił ze śmiechem głową. Ledwie umiał się powstrzymać od wybuchu złości.
-Nie masz, co o nim wspominać. Wiem, że nie pocałowaliście się wtedy, bo wam przeszkodziłem! To ja cię pierwszy pocałowałem! Jeśli jest coś, do czego mógłbyś wracać, to do tego momentu!- zawołał z rozdrażnieniem.
Dominik rozciągnął w zaskoczeniu usta. Nie mógł wprost uwierzyć, że ten kiedykolwiek powie mu coś takiego. Szymon również wydał się po chwili dość zdruzgotany własnymi słowami.
-Trochę to dziwnie zabrzmiało...ale wiesz o co mi chodzi...
-Szczerze mówiąc... nie za bardzo...- Policzki ponownie zaczęły mu piec, ale Szymon na szczęście utkwił wzrok w telewizji.
-Wiesz, to wtedy była taka... zabawa. Na niby. Byliśmy dziećmi...
-W porządku, to wiem. Chodzi mi o to zdanie z przed chwili. - Nie miał pojęcia, czemu zapragnął to tak bardzo wyjaśnić.- Dlaczego miałbym do tego wracać?
-Idiota!- wybuchnął.- Będziesz się teraz czepiał moich słów?!- Wstał.- Przez ciebie mam mętlik w głowie i nie wiem, co mówię! Chciałem ci tylko powiedzieć, że nie masz z nim czego wspominać! Jesteś w tym wszystkim w tak romantycznym uniesieniu, że chce mi się rzygać!- Podszedł do niego i nim Dominik zdążył odskoczyć, ten złapał go za ramiona, przysuwając do siebie- Myślisz, że dzięki niemu zapomnisz o uczuciu do Patryka? Że go zagłuszysz?! Ale z ciebie naiwne, durne dziecko! Przestań się zakochiwać! Nie masz najmniejszego pojęcia, czym jest prawdziwa miłość!
-I kto mi to mówi! Nie dajesz najlepszego przykładu!- Nawet się nie ośmielił mu wyrwać. Poza tym, Szymon trzymał go dostatecznie mocno. - Sam zmieniałeś panienki jak rękawiczki.
-Nie mówię o takiej miłości! Ona nie ma nic wspólnego z seksualnym pociągiem!
- Mówisz o miłości niezwiązanej z seksualnym pociągiem? Chyba rzeczywiście masz dziś mętlik w głowie! Bo ja pragnę zbudować związek, wiesz?! Puść mnie!
-Z nim go nie zbudujesz! Moje usta były pierwszymi i będą ostatnimi, jakie kiedykolwiek spróbujesz, dociera?!
I nim Dominik zdołał zrozumieć sens jego słów, ten zmiażdżył mu wargi pocałunkiem, przytrzymując bratu głowę, żeby nie mógł się wyrwać. Był to po prostu silny buziak, ale Dominikowi i tak zakręciło się w głowie. Odepchnął Szymona, upadając na podłogę.
-Posądzę cię o... nadużycie władzy rodzicielskiej! O...o kazirodztwo, słyszysz?!
Odpowiedział mu gniewnym śmiechem.
-Kazirodztwo... dobre. Jeszcze ci nic nie zrobiłem- zagroził, poczym odwrócił się napięcie, jak burza wychodząc z mieszkania.


Szymon wrócił bardzo późno w nocy, ale Dominik jeszcze nie spał. Kiedy mężczyzna wsunął się do łóżka, blondyn usiadł raptownie, zapalając małą lampkę. Szatyn zmrużył oczy i wyglądał na trochę zaskoczonego.
-Następnym razem zakluczę drzwi, wiesz?... Martwiłem się, gdzie się szwendałeś! Jadłeś kolację?
Spojrzała niego intensywnie, swoimi jasnobrązowymi oczami i wyglądał na nieco spłoszonego.
-Wszystko gra..?- zapytał niepewnie i Szymon zaczął pedantycznie układać poduszkę- No mów coś!
-Wybacz mi, Dominik... -Usiadł pochylając się odrobinę do przodu. Na podciągniętych kolanach opierał ręce i przyglądał się im melancholijnie.- Jeśli chcesz spróbować z Igorem, to nie mam nic przeciwko temu. To w końcu twoje życie i nie mam prawa, aby w tej kwestii czegoś ci zakazywać.
Serce chłopaka za podskoczyło gwałtownie.
-Mówisz... poważnie...?
-Staram się, by zabrzmiało to poważnie. Mam nieco inne zdanie na ten temat, ale już poznałeś moją opinię, więc nie będę się powtarzał...- Przełknął ślinę, zacisnąwszy pięści.- Kurde, Dominik... Chyba jestem zazdrosny.
Był to kolejny raz, kiedy twarz Dominika oblała się rumieńcem. Przyłożył dłonie do policzków, aby je ukryć, ale wtedy oczy Szymona powędrowały w jego stronę. Były rozgorączkowane.
-Nie umiem tego inaczej wytłumaczyć, to musi być zazdrość. Jesteś moim młodszym bratem i czuję złość na myśl, że ktoś mi cię chce odebrać.- Zacisnął zęby- Nie rób się taki znowuż czerwony, to mnie wkurza! No przecież nie powiedziałem nic tak dziwnego, prawda?!- Popchnął go i Dominik prawie zleciał z łóżka.
-To po prostu jest cudownie słodkie! Wspaniale, że tak myślisz.- roześmiał się, po czym niespodziewanie zarzucił mu się na szyję.
-Nie! No, co ty! Nie rób tego...- Usiłował się pozbyć ciężaru, ale nie był zbyt przekonujący i blondynowi udało się go cmoknąć w rozpalony policzek. Mężczyzna odsunął się, zakrywając dłońmi twarz.
-Szymon...?
-Nigdy tego więcej nie rób...- Odjął dłonie z twarzy, wyglądał jak demon.- Szczerze tego nie znoszę. Już cię nie raz prosiłem...- Najbardziej go jednak denerwowało to, że Dominik uczynił tak, bo przepełniła go radość związana z tym, iż dostał pozwolenie na umawianie się z Igorem. Tego przeboleć nie mógł.
Pokiwał głową, przesuwając w bok oczy.
-Wiem, ciągle zapominam... poza tym to siła wyższa. I...
-I?- rzucił.
-Nigdy ci tego nie mówiłem, ale... od zawsze chciałem cię po prostu objąć, mam na myśli okres dzieciństwa i teraz też... Umiem sobie wyobrazić jak głupio może to brzmieć- zaczął się z zakłopotaniem tłumaczyć- Nie znosisz jak gadam w ten sposób. Nie wiem jednak, jak mógłbym inaczej złożyć słowa, aby cię nie zniechęcić.
Na czole Szymona powstało mnóstwo zmarszczek.
-Nie... ja....- wyszeptał- Nie lubię sytuacji z których nie wiem jak wybrnąć.
-Spokojnie, tak tylko powiedziałem, żebyś wiedział. Nie oczekuję, że coś powiesz- Podrapał się po głowie.
-Nigdy mi tego wcześniej nie mówiłeś, jak byliśmy dziećmi. Myślałem, że mnie nie znosisz.
-O nie, to niemożliwe...- Choć prawdą było, że czasem się jego bał.
-Niekiedy robisz się taki słodki, że zaczynam się martwić, czy przypadkiem się nie za cukrzę od patrzenia na ciebie. - westchnął, ciężko się unosząc z łóżka.
Przygarnął go ręką, delikatnie przycisnąwszy do piersi. Serce Dominika załomotało. W takich chwilach młodszy brat był gotowy zrobić dla Patryka niemalże wszystko. Ledwie się powstrzymał, aby nie oświadczyć, że mógłby zrezygnować z tej znajomości z Igim. To byłoby głupie...
-Serce tak szybko ci bije...- Uniósł twarz natrafiając na jego spojrzenie. Gdyby tylko mógł odgadnąć jego myśli...
-Dobra, już wystarczy tego dobrego- Odsunął się, podciągając pod szyję kołdrę.- Idź spać mały idioto.
-Spać? Po tym wszystkim?- uśmiechnął się szeroko, następnie wymownie nad nim nachylił. Szymon wyglądał na dość zaniepokojonego. - A może jakiś mały seks?- Podrzucił brwiami i ten rozciągnął w oszołomieniu usta, jakby wziął jego słowa na poważnie. Blondyn musiał boleśnie zagryźć wargę, powstrzymując się od ryknięcia śmiechem. Uwielbiał go obserwować w tym stanie, wtedy, gdy Szymonowi brakowało już słów i nie wiedział jak się zachować.
-Słuchaj...- zaczął groźnie, lecz w pewnym momencie urwał i wypuściwszy spokojnie powietrze, uśmiechnął się dziwnie.- W porządku. Skoro tego chcesz, to zróbmy ,,to".
Dominik zastygł z dość głupim uśmiechem. Nie spodziewał się usłyszeć czegoś podobnego. Tysiące przyjemnych, gorących dreszczy przebiegło mu po ciele. Doskonale znał to uczucie i postanowił się wycofać. Jednak Szymon mocno chwycił go za przedramię, nie pozwalając się ruszyć.
-No, co z tobą?- zaczął się naigrywać i młodszy brat bardzo się wtedy zawstydził- Zmieniłeś zdanie?
-Spodziewałem się po tobie czegoś innego, myślałem, że zaczniesz mnie zwymyślać...- wybąkał. Szybko jednak chcąc odzyskać przewagę, powiedział- No, dobrze. W takim razie... pocałuj mnie.
-Myślałem, że najpierw się rozbierzesz...- Uniósł do góry brwi, wzdychając.- Poza tym...- Pociągnął go lekko za rękaw- Ta koszulka w Pika-chu psuje atmosferę.
Dominik roześmiał się cicho i uwolniwszy od dotyku brata, położył się na swojej stronie łóżka, wbijając wzrok w sufit.
-Więc nawet nie próbuj ze mną z tymi tekstami, braciszku... Zaczynam być na nie odporny.
-Właśnie zauważyłem. To trochę irytujące. Będę musiał wymyślić coś lepszego.
Przez chwilę trwała cisza. W końcu Dominik uczuł szelest kołdry. Starszy brat nachylił się nad nim, w połowie przylgnąwszy do niego piersią. Na jego ustach znalazł się tajemniczy, skrywany uśmieszek i Dominik bardzo się spiął.
-Co jest?- wybąkał.
-Pora gasić światło.- Wyciągnął rękę, dosięgając do nocnego stolika Dominika, pochłonęła ich ciemność.













Komentarze
mordeczka dnia padziernika 13 2011 18:08:22
Komentarze archiwalne przeneisione przez admina

valkiria (Brak e-maila) 16:59 15-02-2010
Pierwsza!!! Iria wielbię cię niemal tak mocno za "Tylko mój" jak Namidę za jej opowiadania ;p "Kocha nie Kocha" przeczytałam w 2 godziny ;p Jesteś boska, twoje opy są boskie! Pisz ja na pewno wszystko od ciebie przeczytam smiley
Eo Nagisa (eo.nagisa@gmail.com) 17:39 19-02-2010
Och, to było doskonałe! Cudowne! Wiedziałam, że "Tylko mój" nie jest opowiadaniem, które można tak szybko zakończyć xD Jestem naprawdę szczęśliwa, że wreszcie nastąpiła kontynuacja ^^ Dominik już wcześniej przypadł mi do gustu, a tutaj był po prostu oczarowujący ^^ Mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec Twojej twórczości. Pozdrawiam ^^
phere_nike (Brak e-maila) 17:19 19-05-2010
KIAAA!!! smiley O, matko..! Ku***! Ja chcę takiego Szymona w domu! xD Mniach, mniach (oblizuje się).. Gdybym miała takiego Szymona i do tego była facetem.. Mrr.. XD Szkoda, że już koniec, bo poczytałabym sobie więcej scen seksu, mojej ulubiaśnej parki ;o!
betagrak71 (betagrak71@wp.pl) 11:09 08-07-2010
Przeczytalam, wrecz polknelam w calosci, teraz jestem smutna co ja mam czytac? Opowiadsanie naprawde bardzo sie podobalo. Irio wena zycze , oby byl ciagle z Tobasmiley Beata
Rika (Brak e-maila) 14:10 31-08-2010
Wreszcie przeczytałam do końca. wczoraj siedziałam i czytałam aż mnie mama nie wygoniła od komputera, a teraz jak skończyłam to mi smutno bo co ja zrobie ze swoim wolnym czasem smiley
Yuki dnia sierpnia 06 2012 22:12:06
tak się zastanawiam... bo chyba w tym zdaniu: ,,W takich chwilach młodszy brat był gotowy zrobić dla Patryka niemalże wszystko.'' Powinno być zamiast Patryka to Szymona...
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum