The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 22 2024 03:43:25   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Kocha nie kocha 5
Szymon nie dopasował się do kroków brata, jakby pragnął go tym ukarać za dzisiejsze wydarzenia. Bardziej jednak, czuł wściekłość na samego siebie. Dał się ponieść niepotrzebnym emocjom i znów stracił nad sobą kontrolę. Wciąż miał przed oczami wystraszoną twarz Dominika, jakby myślał, że starszy brat chce go zabić. Czy Szymon naprawdę nie umiał go lepiej chronić niż w ten sposób? Jak miał mu inaczej wytłumaczyć, że nie warto się tak gnębić z powodu człowieka, dla którego Dominik przecież i tak nic nie znaczył! Ten... Patryk! Wyglądał inteligentnie i sprytnie. Oczami wyobraźni widział, jak podstępnie oczarowuje Dominika, by go później dowolnie powykorzystywać, jak mu się tylko żywnie podobało! Na samą myśl o tym, zapalał się w nim gniew. Dlaczego brat był taki naiwny!
-Szymon...?- usłyszał za swoimi plecami jego niewyraźny głos. Dochodzili już prawie do bloku.
-O, co chodzi?- rzucił przez ramię, wciskając ręce do kieszeni.
Szymon nie usłyszał odpowiedzi, lecz zamiast się zainteresować milczeniem brata, postanowił go po prostu zignorować. Kiedy weszli do budynku i mężczyzna zwolnił odrobinę kroku, niby strzepując coś z rękawa, kątem oka dostrzegł, że brat lekko kuleje. Zatrzymał się, odwracając do niego całym ciałem.
-Kuśtykasz? Co się stało?- zmarszczył czoło, czując, że ogarniają go poważne wyrzuty sumienia.- Nie zauważyłem wcześniej, żeby cię coś bolało. Czyżbyś... chciał mnie zmanipulować?- Przyjrzał mu się dokładnie, pragnąc, aby tak właśnie było- Te twoje stałe numery. Tylko raz dałem się na to nabrać i wziąłem cię na barana, kiedy byłeś mały...
-Dlaczego jesteś do mnie taki od razu uprzedzony- westchnął, siadając z ulgą na schodku.- Przez całą drogę bolała mnie noga, ale dopiero pod koniec, naprawdę nie miałem już siły iść. Chyba ją sobie zwichnąłem...
Szatyn przypatrywał mu się tak, jakby chciał wykryć fałsz w jego twarzy.
-Ale to nic... Ty idź na górę. Jeśli chodzi o mnie, to trochę tu posiedzę i też się zaraz ruszę.
-Nie pleć bzdur! Na barana wziąć cię nie mogę, ale chociaż się o mnie oprzyj.- Jednocześnie zrobiło mu się głupio. Mieli za sobą dość nieprzyjemny dzień i Szymon czuł, iż potrzebuje kilku dłuższych chwil, aby ochłonąć i zebrać porządnie myśli. Poza tym, nadal było w nim wiele gniewu. Musiał przemyśleć, czy rzeczywiście miał powody, aby tak się wściekać na młodszego brata.
-Widzę, że wcale tego nie chcesz...
-Słucham?- Szatyn nachylił się nad nim i Dominik zrobił niewyraźny grymas.
-Jesteś wściekły i szczerze mówiąc mam pewne obawy, co do przyjęcia twojej pomocy, naprawdę przepraszam...
To było dziwne wrażanie, ale Szymon poczuł się tak, jakby ktoś go właśnie odrzucił. Rozchylił lekko usta, wyprostowując się.
-Nie chcesz... mojej pomocy?
Blondyn podniósł na niego oczy i patrzyli na siebie z pewnym niezrozumieniem.
-Mam raczej na myśli to, że najchętniej byś mnie jakoś ukarał i tak naprawdę, wcale nie masz ochoty mi pomóc. Nie chcę, żebyś robił to z zaciśniętymi zębami.- Wypuścił powietrze, utkwiwszy wzrok na czymś, przed sobą.- Czuję, że powoli przestaje mnie boleć. Myślę, że zaraz będę mógł wstać...
-Dominik...- Ponownie ogarnęły go dławiące wyrzuty sumienia. Może Agnieszka miała rację twierdząc, że był dla brata zbyt surowy i zbyt gwałtowny... - Naprawdę chcę ci pomóc. Źle mnie oceniasz...- Usiadł obok niego, nie bez pewnego wahania i blondyn złączył ze sobą dłonie, nieśmiało umieszczając je pomiędzy swoimi kolanami.
Dominik odczuwał pewien rodzaj skrępowania. Prawie stykali się ze sobą nogami i chłopak bardzo chciał, aby wszystkie nieprzyjemności z tego dnia, nigdy się nie wydarzyły. Przecież spacer po parku mógł wyglądać całkiem inaczej... Ale czy nic już nie dało się zrobić, aby ten dzień zakończył się jeszcze dobrze? Zjedliby wspólnie obiad, może porozmawialiby trochę, tak jak wczoraj... Było to czymś, czego teraz tak bardzo potrzebował po spotkaniu z Patrykiem. Chciał wiedzieć, że nie jest sam, że może się na kimś oprzeć, że komuś na nim zależy. Naprawdę bardzo pragnął to poczuć.
-Przepraszam Szymon, że cię ugryzłem. Nie wiem, co we mnie wtedy wstąpiło, to było niemądre. Wstyd mi...
Szymon instynktownie przyłożył dłoń do zranionego miejsca. Po jego ustach przemknął uśmiech.
-Taaa... Jednak coś w tym było zabawnego... Przywołało wspomnienia z dzieciństwa. Odkąd pamiętam, często miewałeś podobne ataki...
-Szymon...- wolał sobie tego nie przypominać.- To była obrona konieczna. Tylko tak mogłem się przed tobą ratować.
-No, nie przesadzaj...-uśmiechnął się kwaśno.- Lubiłeś wytrącać mnie z równowagi. Poza tym i tak wszystko kończyło się w ten sposób, że to ja obrywałem. Zawsze skarżyłeś się mamie. Należało ci się lanie, wiesz?- Popatrzał na niego.
-No przecież je dostawałem...- Oparł na ręce podbródek, zasępiwszy się nieco.- Od ciebie. To było dość upokarzające, wiesz?
Szatyn roześmiał się na głos, budząc echo. Dominik chciał w pierwszej chwili zakryć bratu usta w obawie, że ktoś do nich zaraz wyjdzie, lecz powstrzymał się przed tym w ostatnim momencie, nie mogąc się oprzeć urokowi tego śmiechu. Był naprawdę szczery, całkowicie pozbawiony złośliwości.
-Jeśli pójdziemy z tym dalej... Zaczniemy się znowu kłócić. Lepiej chodźmy już na górę.- Wstał, wyciągnąwszy w stronę brata rękę.- Moja złość na ciebie już całkiem minęła, więc pozwól mi tobie pomóc. Naprawdę tego chcę.
Dominik przyjął jego dłoń niemal natychmiast. Kiedy poczuł silny uścisk, wiedział już, że nic nie mogło go spotkać lepszego, niż przyjazd brata. Ponadto zaczynał sobie powoli uzmysławiać, że zajmował on szczególne miejsce w jego sercu. Czy zawsze tak było? A może teraz coś zaczynało się zmieniać? Lub było coś wcześniej, co tłumiło to wyraźne, rozpierające uczucie miłości..?
-Muszę ci coś powiedzieć...- odezwał się, gdy już prawie byli na miejscu. Cielesna bliskość brata i jego czułość nakazały mu to wyznać.- Naprawdę, bardzo cię kocham.
Szymon zatrzymał się raptownie, jakby złapał go nagły skurcz i Dominik omal nie stąpnął na bolącą nogę.
-Oszalałeś?- syknął, rozglądając się na boki i za siebie.- Co ci przyszło do głowy, aby mi teraz coś takiego mówić... Gdyby ktoś usłyszał...- Spojrzał mu w twarz palącym wzrokiem.- Biorąc pod uwagę, jak teraz wyglądamy, niewłaściwie by to odebrał.
Dominik poczuł ogromne rozczarowanie. I ledwie udało mu się je ukryć.
-No tak, zapomniałem o twojej homofobi.
-Nie zaczynaj...



***



-Gotowe!- Zacisnął palce wokół łydki brata i Dominik wstrzymał na chwilę oddech, czując jak po plecach i ramionach przechodzą go przyjemne ciarki.
Dłonie Szymona były takie silne i duże. Całkiem inne od rąk Patryka... Szybko się w duchu skarcił za tę próbę porównania brata do byłego kochanka, a jego policzki pokryły się rumieńcami wstydu.
-Czy opatrunek nie jest być może za ciasny?- Podniósł na niego oczy.
Blondyn podrapał się niepewnie za uchem, nie wiedząc jak się zachować. Szymon kucał przed nim, opierając jego stopę o swoje kolano. Nadal trzymał dłonie na kostce młodszego brata, i było to dość kłopotliwe.
-N-nie wiem...- Poruszał nogą.- Może trochę...
Szymon włożył palec między opaskę.
-A może trochę marudzisz?- uśmiechnął się złośliwie, przechylając zaczepnie głowę.
-Skoro wszystko jest twoim zdaniem w porządku, to czego się pytasz?- Ściągnął brwi, choć tak naprawdę nie był wcale zdenerwowany.
-Sam nie wiem...- Podniósł się, oparłszy na biodrach ręce.
-Już wstajesz?
-Bo, co?
Dominik uśmiechnął się, robiąc odpowiednią pauzę, aby dodać efekt.
-Fajnie się czułem, jak tak klękałeś przede mną.
W odpowiedzi został natychmiast trzepnięty w głowę, jakby ten się spodziewał podobnego komentarza.
-Za dobrze ci!
-Bijesz chorego?
Mężczyzna odwrócił się do niego tyłem, zakasując rękawy. Chwycił ze stolika pilot, uruchamiając telewizor.
-A obiadu nie będzie? Mam chorą nogę...
-Poproś.
Rozsunął w zdziwieniu wargi, przyglądając się tyłowi jego głowy. Coś mu się wydawało, że Szymonowi, w pewien sposób, sprawiało dużo przyjemności uzależnianie od siebie brata.
-No daj spokój...
-Poproś ładnie...- Dało się słyszeć rozbawienie w jego głosie. Kiedy Dominik nie odpowiadał pewną wydłużającą się chwilę, brat odwrócił w jego stronę twarz i oczy płonęły mu diabelskimi ognikami.- No to jak będzie?
-Czemu chcesz, abym cię prosił?- Przygarnął do piersi poduszkę, robiąc grymaśny uśmiech.
-Bo to lubię- usiadł koło niego i wyszarpnął mu ją z rąk.- "Proś i masz"!
-Raczej... "chcesz i masz". Jesteś niedobry...
-Ja? Ja jestem niedobry?- Złapał go za nos, uszczypnąwszy z taką siłą, że ten aż krzyknął. Szymon poderwał się gwałtownie z kanapy, zanim blondyn zdążył go dosięgnąć zdrową nogą. Mężczyzna rzucił w niego poduszką.
-To bolało!
-No mam nadzieję! Ah, jak mi teraz dobrze...- splótł ze sobą dłonie, zakładając je za głowę. Wyglądał na bardzo zadowolonego.
-Wykopię cię z wyra! Przysięgam!- powiedział przez łzy, bo nadal bolał go nos.
-Tą chorą nogą?- roześmiał się.- To będzie warte nagrania!
Dominik już szykował jakąś ostrą ripostę, kiedy nagle zabrzęczała mu w kieszeni komórka. Wyciągnął ją z ociąganiem.
-Jeśli to Aga, nie wypaplaj, co się dziś stało w parku...- uprzedził go z całkiem poważną barwą w głosie. Dominik spojrzał mu w oczy, ważąc w dłoni telefon.
-Poproś, to nie powiem.
Na usta szatyna cisnęło się ostre przekleństwo, próbował wyrwać bratu komórkę z ręki, lecz ten szybko zawołał:
-Jeśli mi ją zabierzesz, zacznę wydawać w tle... dziwne odgłosy.
Szymon zastygł w bezruchu, poczym wypuścił z rezygnacją powietrze. Blondyn wyszczerzył w tryumfie zęby i kiedy brat opadł koło niego na sofie, przysunął się do mężczyzny ośmielając się oprzeć o jego ramię głowę.
-Taaak?
Po drugiej stronie trwała cisza.
-Halo?- powtórzył.
"Cześć Dominik...Przepraszam, że dzwonię, długo się wahałem czy to zrobić..."
Serce chłopaka podeszło do gardła. Usiadł raptownie cały zesztywniały. Szymon zwrócił ku niemu swoje jasnobrązowe oczy, dokładnie śledząc tę nagłą przemianę na jego twarzy.
-Kto to..?
"Jesteś tam?"
-T-tak jestem...- przełknął ślinę.- Tylko... bardzo się zdziwiłem słysząc twój głos. Twoje imię jest zapisane pod innym numerem.
"Miałem pewne powody, aby go zmienić...Jak się czujesz?"
-Ja?- Czy to możliwe? Właśnie dzwonił do niego Patryk? Nie, to musiał być chyba sen... Serce łopotało mu głośno w piersi i przez chwilę zaczął się nawet obawiać, że może być słychać.- Dlaczego się pytasz? Czemu dzwonisz?- Miał nadzieję, że jego głos nie drży za bardzo.
Nagle poczuł na nadgarstku dłoń brata. Odwrócił w jego stronę twarz, rozszerzając w zdumieniu oczy. Całkiem zapomniał o Bożym świecie... Szymon zdawał się już wiedzieć, kim była osoba po drugiej stronie telefonu. Z jego oczu bił chłód, lecz Dominik nie zamierzał zwracać na to uwagi. Wytrącił mu swoją rękę, odsuwając się od mężczyzny.
"Nie mogłem się ciebie wtedy spytać, bo byłeś z tym swoim... przyjacielem. Słuchaj Dominik...- nastąpiła pewna pauza- Nie wpadłeś ty w jakieś kłopoty? Co to w ogóle za koleś? Czy wszystko w porządku?"
-W kłopoty?- Nie umiał się skupić.
"Wydawałeś się trochę... przestraszony. Jeśli coś się niedobrego dzieje, to mi powiedz... Możesz teraz rozmawiać?"
Dominik nie mógł uwierzyć własnym uszom. Patryk martwił się o niego. Czyżby coś jeszcze czuł do chłopaka? Czy to możliwe? A może nawet go kochał? Nie... skarcił się w duchu, Patryk ciągle myślał o tym Tomku i teraz jest z nim bardzo szczęśliwy...
-Kończ rozmowę- usłyszał szorstki głos brata.
-Patryk... chciałbym abyś czasem do mnie dzwonił...- Poprawił się ze skrępowanie na siedzeniu, drapiąc po zaróżowionym policzku.- Wiem, że miedzy nami nic już nie ma... Ale czasem naprawdę... moglibyśmy po prostu pogadać, jak kumple, jak przyjaciele.
-Doprawdy!- prychnął Szymon.
Przez chwilę w słuchawce był słychać tylko szum.
"Chciałbym, abyś mnie zapewnił, że wszystko u ciebie gra... Co do rozmów telefonicznych... Czemu nie, ale musiałbym się zamykać w łazience. Tomek ma alergię na twoje imię."
-O! To znaczy, że mówisz mu czasem o mnie?- Nie mógł się powstrzymać, aby się nie upewnić.
"Zdarza się, że wspominam o tobie..."- Usłyszał w jego głosie lekkie rozbawienie i poczuł w sercu ciepło.
-U mnie wszystko jest w jak najlepszym porządku! Szymon jest trochę narowisty, ale naprawdę bardzo go kocham.- Aż się zdziwił, z jaką łatwością przyszło mu to powiedzieć. Tak, oczywiście, że kochał Szymona, był w końcu jego bratem...
"Kamień spadł mi z serca..."
-Niech ci nie będzie przykro z mojego powodu... Sam powiedziałem, że nasz związek nie ma sensu dalej trwać, pamiętasz?
"Wiem..."
Ponownie zapadła cisza. Trwała tak długo, że Dominik bał się ją w końcu przerwać. Na szczęście usłyszał jego głos:
"Będę kończył. Jeszcze zadzwonię...".
-Jasne...- Przez chwilę myślał gorączkowo czy powiedzieć coś jeszcze. Nie było jednak sensu przeciągać rozmowę. Poza tym czuł się dość spięty, siedząc obok przysłuchującego się temu Szymonowi, tkwił on w bezruchu z twardo wbitym wzrokiem w stół, jakby usiłował nim przeciąć go na pół. W końcu podniósł się energicznie z kanapy, marszowym krokiem udając się w stronę kuchni.- Jak nie zadzwonisz, to ja zadzwonię- zaśmiał się do słuchawki- Trzymaj się Patryk...
"Taa, cześć..."
Wypuścił powietrze, przyglądając się komórce z małym niedowierzaniem. A może powinien powiedzieć Patrykowi, że nie wszystko jest do końca w porządku i móc się w ten sposób z nim spotkać? Zagryzł wargę starając się racjonalnie myśleć. Nie, nie powinien robić sobie jakichkolwiek nadziei. Patryk zadzwonił, bo miał wyrzuty sumienia, jednak przyjemnie było usłyszeć ten głos i poczuć przez chwilę jego opiekuńczość. Nie łatwo będzie mu o nim zapomnieć. Westchnął, układając na poduszce głowę, z kuchni doszły go odgłosy syczenia oleju na rozgrzanej patelni.


***



Szymon otworzył szeroko oczy, jakby go coś obudziło. Jednak wokoło panowała cisza. Prawdopodobnie musiało mu się coś przyśnić... Okręcił się na prawy bok, przysuwając bliżej Dominika, lecz nie wyczuł ciepła jego ciała. Zmarszczywszy czoło, starał się dostrzec w ciemności zarys jego sylwetki, lecz zdał sobie sprawę, że jest całkiem sam w łóżku. Zerwał się do pozycji siedzącej, szybko się jednak karcąc, za ten nagły wybuch. Przecież chłopak mógł pójść do łazienki. Nie było więc powodu, aby się tak od razu poruszać. Ponownie opadł na łóżko, lecz zamiast starać się zasnąć, wlepił wzrok w ciemność, czekając aż ten wreszcie wróci. Przy okazji przypomniał sobie o telefonie Patryka i zagrzała w nim złość. Po jaką cholerę zadzwonił?! Czyżby nabrał ochoty na mały skok w bok? Może coś mu się nie układało z tamtym chłopakiem i pomyślał o powrocie do Dominika? Ludzie nie mogą kogoś ranić, a potem próbować odzyskać zaufanie, poza tym tamten koleś był pedałem... Żaden patologiczny gość nie będzie dobierał się do jego brata! Już Szymon na pewno do tego nie dopuści! Wyciągnął z pod poduszki komórkę, sprawdzając godzinę. Było grubo po trzeciej w nocy. Z ociąganiem podniósł się na nogi, przygładzając ręką zwichrzone włosy. Co pomyśli Dominik, kiedy zauważy, że też wstał z łóżka? Może uzna, że go pilnuje? Ale przecież mogło mu się zachcieć pić, co w tym takiego dziwnego, przecież to zwykły zbieg okoliczności. A może... Szymon przełknął ślinę, ruszając po omacku w stronę drzwi. Co jeśli wyszedł po kryjomu, aby się spotkać z tamtym pięknisiem? W końcu nie słyszał całej rozmowy, bo wyszedł do kuchni. Może się umówili? Jeśli tak, Dominik gorzko tego pożałuje!
Energicznie wszedł do przedpokoju, głośno włączając lampkę, jakby był przekonany, że brata naprawdę nie ma w mieszkaniu. Jednak dostrzegł słabe światło wydobywające się z pod drzwi łazienki i zmieszał się nieco, nie wiedząc w pierwszej chwili, co zrobić.
-Dominik?- zapukał.
Przez chwilę trwała dziwna cisza. Dziwna, bo jeszcze kilka sekund temu mógłby przysiąc, że słyszy pociąganie nosem, lecz teraz panowała taka martwota, że można było usłyszeć bzyczenie komara.
-Cholera jesteś tam? Odpowiadaj, jak pytam...
Pociągnął za klamkę i ku swemu zaskoczeniu drzwi ustąpiły.
-Mogłem sikać! Czemu wszedłeś bez pozwolenia!- wrzasnął cały zaryczany. Siedział na kafelkach, pod prysznicem z rolką papieru w dłoniach.
-Co się... stało?!- zawołał, ruszając w jego stronę, lecz blondyn rzucił w mężczyznę rolką papieru, trafiając go w twarz.
-Nie zbliżaj się do mnie! Mam potrzebę sobie poryczeć? To czemu nie mogę! Wynocha!- Wydmuchał hałaśliwie nos.
Szymon zatrzymał się metr przed nim, czując jak ogarnia go zdenerwowanie, szybko się jednak uspokoił, biorąc dwa głębokie wdechy. Przykucnął przy chłopaku, przyglądając mu się ze ściągniętymi brwiami.
-To z powodu... nogi?- Naprawdę chciał, aby tak było.
Dominik zakrył twarz dłońmi. Milczał długą chwilę, jakby czekając, aż Szymona to znudzi i sobie pójdzie. Tak naprawdę, nie sądził jednak, by ten to uczyni i miał absolutną rację. Mężczyzna siłą odgarnął jego ręce i blondyn zastanawiał się czy go znowu nie ugryźć.
-Wciąż mi rozkazujesz i zadajesz głupie, męczące pytania! Nie mogę przez ciebie oddychać, Szymon!
Dłonie Dominika były lodowate. Mężczyzna trzymał je, tak długo, aż się chociaż trochę ogrzały.
-Chciałbym, abyś wrócił do siebie, do domu, czy gdzie tam teraz mieszkasz i dał mi święty spokój... - Starał mu się wyszarpnąć, lecz na próżno. Oparł więc czoło o kolana, nie musząc na niego patrzeć.- Wiem, że zachowuję się jak dziecko, ale... nie mogę...
Mnóstwo myśli kłębiło się w głowie Szymona. Naprawdę nie umiał zrozumieć, co doprowadziło młodszego brata do takiego stanu. Jeszcze kilka godzin temu śmiał się i żartował, dlaczego więc teraz tak strasznie płakał...?
-Rzeczywiście... jesteś jak dziecko...- Położył mu na głowę dłoń.- Zawsze ryczałeś z byle powodu i tak ci to pozostało.
-Nie płakałbym, gdyby życie nie było takie... popaprane. Czuję się, jak...- westchnął, poczym zrzucił dłoń brata ze swojej głowy.- Miałem piękny sen... Śnił mi się Patryk. Wcale nie zerwaliśmy, a Tomek nigdy nie istniał.
Szymon rozciągnął oczy i poczuł, że narasta w nim złość. Nie była to może odpowiednia chwila na wybuch, ale naprawdę trudno mu było się opanować. Starał się to jednak w sobie zdusić. Kiedy Dominik podniósł na niego wzrok i ten, ujrzał swoją twarz w jego załzawionych oczach, poczuł, że powoli mięknie.
-I z tego powodu taki lament?- powiedział matowym głosem.
-To był bardzo piękny sen, który nigdy się nie spełni...
-Znajdziesz se kogoś innego, nie zauważyłem w nim niczego interesującego, naprawdę- Przewrócił oczami, pragnąc wrócić czym prędzej do łóżka. Przerażała go myśl, że Dominik mógł kochać tego faceta z taką siłą.
-Dobre...- Zwęził oczy i dwie duże łzy pociekły mu po policzku. Szatyn pomyślał, że wytrze je dłonią, w ostatnim momencie się jednak powstrzymał.- Nie pociągają cię faceci, więc co mi będziesz mówił, że nie widziałeś w nim niczego interesującego.
-Nie czepiaj się moich słów! Jeśli mówię, że był nijaki to znaczy, że mam rację. Posiadam oko do takich rzeczy.
-Do jakich rzeczy...?
-Idziemy do łóżka!- powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu, następnie poderwał się, pociągnąwszy go za rękę. Dominik zachwiał się, wpadając mu w rozłożone ramiona.- Co jest...?
Blondyn, odepchnął go lekko, jakby to Szymon, a nie on sam, poleciał na niego.
-Nie szarp mnie, gdy mam zwichniętą nogę- mruknął, kuśtykając w stronę drzwi.- Ostatnią rzeczą jaką teraz pragnę to tulenie się do ciebie.
Szymon zwęził oczy i poczuł, że ma go ochotę walnąć. Ruszył za nim, ze wzrokiem wbitym w tył jego głowy. Kiedy ułożyli się z powrotem do łóżka, Dominik odwrócił się do niego plecami, pociągając cichutko nosem. Mężczyzna przełożył mu przez ramię rękę, podając chusteczkę, którą po kilku sekundach przyjął.
-Czemu jesteś dla mnie taki milutki, skoro widzę, że twoje oczy aż płoną od chęci mordu?... Boisz się, że cię ugryzę?
Doszedł do niego śmiech.
-Szczerze mówiąc przeleciało mi to przez głowę...
-Tak też myślałem...
Po chwilowej ciszy Szymon powiedział:
-Czasem dobrze jest zrezygnować z niektórych rozwiązań...- ziewnął.- Chciałem cię walnąć i zrobić coś jeszcze, ale nie byłoby to dość odpowiednie i myślę, że wszystko jeszcze bardziej by się skomplikowało.
-Co jeszcze chciałeś zrobić?- Zacisnął chusteczkę w dłoni, mrużąc sennie oczy.
-...A nic takiego...Tak ogólnie mi się powiedziało- zachrząkał, zdając sobie nagle sprawę ze swoich słów.
Tak naprawdę wtedy w łazience myślał o tym, aby go przytulić, tak, jak to się robi z małymi, płaczącymi dziećmi. Jednak Dominik nie był dzieckiem i takie okazywanie uczuć mogło być źle zrozumiane, a może tak mu się tylko wydawało? W każdym razie, sprawa przedstawiałaby się całkiem inaczej, gdyby Dominik był na przykład dziewczyną. Pocieszanie siostry przez objęcie jej nie wyglądałoby dziwnie... Jednak mężczyźni nie byli w stosunku do siebie tak wylewni, nie ważne, że Dominik zaliczał się do tych ludzi, co ciągle nie mieli dość i chętnie się na kimś wieszali, niezależnie od płci. Szymon zmarszczył czoło na swe myśli. Tego typu rozważania były trochę po nie w czasie, przecież już trzy razy im się zdarzyło, jak nie więcej, przytulać do siebie... I to on, Szymon wychodził z inicjatywą. Co mu wtedy strzeliło do głowy? Dobrze, że młodszy brat był na tyle dziwny, że tego nie skomentował...
Wyciągnął w jego stronę dłoń, poczochrawszy mu trochę włosy. Były aksamitne w dotyku i z bliska pachniały brzoskwinią.
-Wiesz...- usłyszał jego niewyraźny szept.- Ja ci powiedziałem, że... cię kocham. A ty...
-O Jezu!- Poczuł, że robi mu się sucho w ustach. Szerokimi oczami wpatrywał się w mrok i z zaskoczeniem zauważył, że jest przestraszony.- Zabijasz mnie takimi słowami...
I kiedy Dominik odwrócił się ku niemu, Szymon skierował w jego stronę twarz, jeszcze bardziej rozciągając oczy.
-Zauważyłem, że nigdy nie mówisz o swoich uczuciach...
-Co z tobą...?- Gwałtownie odwrócił się do niego plecami, podciągnął pod brodę kołdrę- Gadasz jakbyś był naćpany. Uspokój się i idź spać.
Dominik zastanowił się chwilę, zanim powiedział:
-Nasze uczucia nie są jednakowe. Wydaje mi się, że ty nawet w połowie nie czujesz tego, co ja czuję do ciebie. To kolejny powód, aby wyciskać gorzkie łzy...- spróbował.
Szatyn przerzucił kołdrę, raptownie siadając.
-Oszaleję przez ciebie!- Spiorunował go wzrokiem.- A co ty możesz wiedzieć o moich uczuciach! Przecież jesteś moim bratem! To chyba oczywiste, że... no wiesz...
-Co?
Zacisnął wargi.
-Ale- mówił dalej, starając się uspokoić- jak ty mnie możesz tak bardzo kochać skoro ciągle beczysz za tym Patrykiem! Nie sądzę, by znalazły się tam jeszcze jakieś uczucia dla mnie!
-Patryk, to całkiem inna sprawa...- westchnął, ponownie odwracając się do niego plecami.
-Jasne!- warknął i wtopił dłoń w poduszkę, nachylając się nad nim, tak, aby widzieć jego profil. W bladym świetle ulicznych lamp, ledwie mógł zauważyć jego otwarte oczy.- Jeśli chcesz normalnie funkcjonować, przestań o nim śnić! Przestań do niego wydzwaniać! Koniec z tym. Możesz być jeszcze naprawdę szczęśliwy, jeśli się tylko o to trochę bardziej postarasz!
-Łatwo ci mówić...
Przewrócił oczami, z powrotem układając się na swojej stronie. Wpatrywał się długo w sufit, nie wiedząc co miałby jeszcze powiedzieć. Jedno było pewne... Jeśli Patryk jeszcze raz zadzwoni do Dominika, ten zakończy połączenie, nie zważając na nic!
-Nie powiedziałeś jeszcze czy mnie kochasz. Tak trudno ci to przechodzi przez gardło? Naprawdę chciałbym to usłyszeć...
Szymon poczuł, że robi się nieznośnie czerwony.
-Zachowujesz się jak dziecko w przedszkolu! Nie jesteś moją dziewczyną, której musiałbym to powtarzać do znudzenia!- Odwrócił się w jego stronę, po czym nachylając, pocałował go lekko w policzek, z przyjemnością wdychając przyjemny zapach jego skóry.
Po tym zdarzeniu minęło jakieś piętnaście minut i Szymon prawie zasypiał, kiedy usłyszał:
-To było... bardzo przyjemne... Ale jutro i tak będziesz mi to musiał powiedzieć.
-Świetnie...- wymruczał w poduszkę.













Komentarze
mordeczka dnia padziernika 13 2011 14:27:59
Komentarze archiwalne przeneisione przez admina

valkiria (Brak e-maila) 16:59 15-02-2010
Pierwsza!!! Iria wielbię cię niemal tak mocno za "Tylko mój" jak Namidę za jej opowiadania ;p "Kocha nie Kocha" przeczytałam w 2 godziny ;p Jesteś boska, twoje opy są boskie! Pisz ja na pewno wszystko od ciebie przeczytam smiley
Eo Nagisa (eo.nagisa@gmail.com) 17:39 19-02-2010
Och, to było doskonałe! Cudowne! Wiedziałam, że "Tylko mój" nie jest opowiadaniem, które można tak szybko zakończyć xD Jestem naprawdę szczęśliwa, że wreszcie nastąpiła kontynuacja ^^ Dominik już wcześniej przypadł mi do gustu, a tutaj był po prostu oczarowujący ^^ Mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec Twojej twórczości. Pozdrawiam ^^
phere_nike (Brak e-maila) 17:19 19-05-2010
KIAAA!!! smiley O, matko..! Ku***! Ja chcę takiego Szymona w domu! xD Mniach, mniach (oblizuje się).. Gdybym miała takiego Szymona i do tego była facetem.. Mrr.. XD Szkoda, że już koniec, bo poczytałabym sobie więcej scen seksu, mojej ulubiaśnej parki ;o!
betagrak71 (betagrak71@wp.pl) 11:09 08-07-2010
Przeczytalam, wrecz polknelam w calosci, teraz jestem smutna co ja mam czytac? Opowiadsanie naprawde bardzo sie podobalo. Irio wena zycze , oby byl ciagle z Tobasmiley Beata
Rika (Brak e-maila) 14:10 31-08-2010
Wreszcie przeczytałam do końca. wczoraj siedziałam i czytałam aż mnie mama nie wygoniła od komputera, a teraz jak skończyłam to mi smutno bo co ja zrobie ze swoim wolnym czasem smiley
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum