The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 22 2024 04:09:57   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Kocha nie kocha 3
Sara wyszła na moment do kuchni, aby im zrobić coś do picia. Szymon mógł zostać przez tę chwilę sam na sam z kuzynką i był za to Sarze wdzięczny, trwało to jednak do momentu, kiedy posmakował herbatę.
-Co to za syf!
-Co masz na myśli?- burknęła, oblizując łyżeczkę od cukru.
-Ile ty mi posłodziłaś, idiotko?! Zrobiłaś to specjalnie, prawda?
- Sorki, sorki, ja też tyle słodzę, to z przyzwyczajenia. No, więc... na czym stanęliśmy? Patryk znalazł sobie tego Tomka, i co dalej?
Agnieszka przełknęła ślinę, przyglądając się przez chwilę swoim dłonią. Były mokre i klejące od potu.
-Dominik był bardzo smutny. Wciąż się uśmiechał, ale robiły to tylko jego usta. Już na tyle go znam, że wiem, kiedy udaje, a kiedy nie. Rozmawiałam z nim, ale nie chciał poruszać tematu Patryka. W końcu zauważyłam, że zaczął się naprawdę zmieniać. Nie dbał o siebie, wychodził popołudniami do jakiś knajp i wracał całkiem zalany. Często do mnie dzwonił, bo nie był w stanie siąść za kierownicą.
Czoło Szymona pokryło się zmarszczkami. Gdyby Dominik wsiadł pijany do wozu, i coś mu się stało...
-Faceci do gnojki!- skwitowała Sara- Nie mają za grosz wyczucia. Co za oziębły drań z tego Patryka.
-Nie, on naprawdę był miłym gościem. Delikatny, czuły i przystojny. Nawet mi się podobał...- mówiąc to zaczerwieniła się trochę, poprawiając niezręcznie włosy. Sara i Szymon wlepili w nią rozeźlone spojrzenia.
-I dlatego mi go nie przedstawiłaś? Zaczynam się denerwować...- Wzięła jej dłoń, zaciskając mocno w swojej, jakby się obawiała, że ta, zaraz jej zniknie.- Mam nadzieję, że mnie nie zdradzałaś?
-Daj spokój. W życiu!
-Dobra, już dobra. I co dalej?- ponaglał- Dominik naprawdę go... kochał?- Przy ostatnim słowie wykrzywił usta, jakby nie chciał dopuścić takiej myśli.- Czy my naprawdę mówimy o tym samym facecie? Dominik lubił sobie czasem pożartować... w ten sposób, ale że niby miałby się kiedykolwiek w kimś zakochać? Może to jego chrapka?
Agnieszka zrobiła zdenerwowaną minę. Sara też poczęstowała go gromkim spojrzeniem.
-Pożartować? Człowieku, ocknij się wreszcie! Dominik wie co to seks i już dawno ma to za sobą. Poza tym, to nie tak, że on go kochał, twój brat nadal coś do niego czuje i dlatego nie może do siebie dojść!
-Co za huje!- wypluł i dziewczyny podskoczyły na siedzeniach.
-Nie miałeś używać wulgarnego słownictwa!
Zacisnął wargi w prostą linię, wyginając w dłoniach łyżeczkę.
-Nie mogę uwierzyć, że mu to zrobili! Jakby nie patrzeć to jeszcze dziecko... To znaczy... Zachowuje się i myśli jak dziecko.
-Niby gdzie...?
-Tee, Szymon, jeszcze się nie pogodziłeś, że twój brat to gej?- zapytała Sara.- Zachowujesz się tak, jakbyś się o tym dowiedział wczoraj.
-Po prostu nie wyobrażam sobie, że mogliby go dotykać jacyś faceci! Krew mnie do diabła zalewa! Rzygać mi się chce jak o tym pomyślę!- Rzucił z brzdękiem łyżeczkę, podrywając się na nogi. Okrążył stół, stając przy oknie.- Te ich zboczone łapska, obmacujące mojego brata... To nie do przyjęcia!
-Co do jednego masz rację- uśmiechnęła się złośliwie.- Faceci są obrzydliwi... i zboczeni.
-Nie prosiłem cię o komentarz.
-Uciszcie się. Trzeba pomyśleć, co zrobić. Jak się tak dobrze zastanawiam, to dochodzę do wniosku, że nie najlepiej zrobiłam, ściągając cię do niego. Jeszcze bardziej go pogrążysz w tej beznadziei.
-Nie mam go zamiaru pogrążać w beznadziei! Chcę, żeby się wreszcie otrząsnął i nie dopuszczę, aby się zalewał w jakimś obskurnym barze, czekając, aż ktoś go sprzątnie.- Zawiesił głos, wypuszczając ciężko powietrze.- Dominik jest inteligentny, przystojny i ma to coś, co przyciąga ludzi. Powinien dojść do czegoś wielkiego, a nie staczać się na dno z powodu jakiegoś...
-Uważaj na słowa.- ostrzegły go jednocześnie dziewczyny, następnie popatrzały na siebie zdziwione.
- I przede wszystkim...- dokończył, udając, że nie słyszał ich wcześniej- chcę, aby wrócił do domu. Niech to zrobi chociaż dla Andżeliki.
-To sobie wybij z głowy- westchnęła kuzynka.- Dominik nie chce tego. Jest dorosły i samodzielny, musi sam podjąć decyzję czy wrócić... Nie możesz go do tego zmuszać, bo zrobi ci tylko na przekór.
-Widzę, że mocno stoisz po jego stronie.
-To mój kuzyn z krwi i kości, z tobą nic mnie nie łączy, więc...
-Jak to...?- zainteresowała się Sara. Nie bardzo podobała jej się świadomość, że jej własna dziewczyna nie jest spokrewniona z facetem, któremu się wydaje, że może ją nachodzić, kiedy mu się tylko podoba i który pije u niej herbatkę, jak gdyby nigdy nic! Poza tym, mężczyźni byli z natury zboczeni, myślącymi o seksie prawie, co ileś tam minut...
-Bo to jest tak...- Agnieszka usiadła do niej twarzą, kładąc jej na kolanach dłonie, które ta, przykryła własnymi. Szymon usilnie starał się nie zwracać na to uwagi.- Mój wujek, czyli ojciec Dominika, spiknął się z kobietą, która miała już syna, o tu tego właśnie.- Wskazała na niego palcem.- Jesteśmy kuzynostwem umownie. Wychowywaliśmy się praktycznie razem.
-Rozumiem...- odparła posępnie, kierując swoje oczy ku chłopakowi.
-Nie lecę na nią, jeśli to ci teraz chodzi po głowie- oznajmił pod wpływem tego spojrzenia.
Sara uniosła nieco podbródek, odwracając się z powrotem ku Agnieszce.
-Więc... Dominik i ten idiota nie są prawdziwymi braćmi?
Szymona owiał chłód.
-Oczywiście, że jesteśmy braćmi! Dominik jest mój, słyszysz? Jest moim bratem! Na jakiej podstawie śmiesz twierdzić, że nic nas nie łączy?! Żeby sugerować się czymś tak mało znaczącym jak pokrewieństwo... Wychowywaliśmy się razem. Mieliśmy nawet ten sam pokój, to samo łóżko i te same zabawki! Nawet nasze piżamy były tego samego koloru!
-Oszczędź mi szczegółów...
-Mam pewną myśl...- przerwała im blondynka.- Dominik mógłby zapomnieć o Patryku, zakochując się w innym facecie. Wiem, że będzie to trudne, jednak...
-Po moim trupie!- Ruszył w jej stronę, oparłszy na fotelu dłoń. Nachylił się nad nią tak bardzo, że Agnieszka mogła dostrzec zapalające się tęczówki jego oczu.- Mam go rzucić w ramiona następnego takiego pedała? Nie uważasz, że to błędne koło?
-Uspokój się...
-Te wasze wspaniałe pomysły...- Wyprostował się, biorąc do ręki herbatę.- Sam się tym zajmę, już ja go wyleczę z wszystkiego.- Jednym łykiem opróżnił połowę szklanki, poczym nagle wypluł zawartość na tapczan.- Co to za syf?!
-No przecież była ci niby za słodka, zapomniałeś?- westchnęła brunetka, poprawiając pasek zegarka.- Ale z ciebie błazen...



***


Szymon wyszedł z ich mieszkania sporą chwilę później, gdy skończył po sobie sprzątać kanapę. Dziewczyny odprowadziły go pod same drzwi, bo Sara, koniecznie chciała się zobaczyć z Dominikiem, co Szymon uznał za dość dziwne, biorąc pod uwagę to, jakie miała zdanie o wszystkich facetach. Otwierając drzwi, owiał ich przyjemny, delikatny zapach szamponu. Po plecach mężczyzny przebiegł miły dreszcz. Czar szybko się jednak rozprysł, kiedy zobaczył siedzącego na podłodze blondyna w szlafroku, grzebiącego w jego torbie. Kiedy podniósł na nich oczy, zauważyli, że były zaszklone i rozmarzone, a policzki miały kolor dojrzałej czereśni.
-Bracieeee!- poderwał się chwiejnie na nogi, następnie rzucił mu na szyję, omal go przy tym nie przewracając.- Wiedziałem, że nigdzie się nie wybierasz, bo zostawiłeś swoje rzeczy! Masz kupę kasy... Może zabierzesz mnie gdzieś na drinka?
-Uroczy widok...- Sara wyciągnęła komórkę, robiąc im razem zdjęcie.
-Dominik!- zawołała przestraszona Agnieszka.- Znów piłeś... Obiecałeś mi...
Chłopak przekręcił głowę w jej stronę, puszczając zastygniętego w bezruchu Szymona.
-Saraaaa!- Teraz na niej chciał się zawiesić. Brunetka przystąpiła do niego dwa kroki, pozwalając sobie utonąć w jego ramionach.
-No co tam, Domino? Ładnie pachniesz.
Mężczyzna wyminął ich, ruszając w kierunku torby. Zdenerwowany, przyklęknął, zaczynając wrzucać swoje rzeczy z powrotem do środka.
-Kiedy się totalnie upije, jest zawsze taki rozanielony. Robi wtedy mnóstwo głupich rzeczy i trzeba na niego uważać. W każdym razie...- pogłaskała kuzyna po głowie- jest wtedy naprawdę wesoły.
-Naprawdę wesoły...?- prychnął Szymon, chowając torbę za szafę.- To pozorny stan w jakim chce pozostać, nie licząc się ze zdrowiem.- Wyszedł z przedpokoju, znikając w łazience.
Agnieszka pociągnęła kuzyna na sofę, nakazując mu by usiadł.
-Dlaczego Dominiku? Czemu znów się doprowadziłeś do takiego stanu, mieliśmy umowę...
-Daj mu spokój, Aga. Lepiej żeby chłopak zrobił to tutaj, niż w jakimś barze.
-No racja, ale...
-Więcej radości! Nie chcę widzieć tych smutnych min, jesteście przecież takie śliczne jak się uśmiechacie!- zawołał, poczym wziął twarz kuzynki w dłonie, całując ją w policzek. Sara rozdzieliła ich, siadając pomiędzy.- Chcecie się czegoś napić? Kupiłem zapas.
Brunetka poczochrała mu włosy.
-A gdzie to masz?
-Pokażę...- Wstał, zataczając się do przodu i upadłby, gdyby te go w porę nie pociągnęły.- Przepraszam dziewczyny, trochę kręci mi się w głowie.- zachichotał, starając się utrzymać równowagę. Ruszył w kierunku kuchni z eskortą za sobą.- Prawie cała lodówka, pijcie za moje zdrowie!- Otworzył ją, pokazując im puszki piwa.
Dziewczyny popatrzyły na siebie z niepokojem.
-Trzeba się tego pozbyć- szepnęła na ucho Agnieszce, odgarniając z jej twarzy jasny kosmyk włosów.
Blondynka pokiwała głową i wyglądała tak, jakby zbierało jej się na płacz.
-To straszne...
Dziewczyna odwróciła się w stronę szuflad, zaczynając je porządnie przeszukiwać w celu znalezienia czegoś, w co mogłaby włożyć alkohol. Wyciągnąwszy w końcu czarny, jednorazowy worek, rozciągnęła go, nakazując ruchem głowy, by Agnieszka zabrała chłopaka do przedpokoju.
-Chodź Dominik- pociągnęła go za rękę- Zobaczymy co się dzieje z Szymonem.
-O, tak... Muszę się z nim pogodzić, jest na mnie zły, bo nie chcę wrócić do domu...
Zatrzymując się na środku pokoju, wzniósł do góry ręce, obracając się wokoło własnej osi. Agnieszka rozejrzała się, czy w jego pobliżu nie ma przedmiotu, w który mógłby się uderzyć.
-Jak mi dobrze, czuję się, jakbym latał! Aga, zatańcz ze mną!- Wyciągnął do niej ręce, lecz stracił równowagę, wpadając wprost w rozłożone ramiona brata. Stanął za nim nieoczekiwanie, chwytając go w porę.
-Dobrze ci?- zapytał przymilnie z nutą jadu.
Dominik podniósł na niego oczy, uśmiechnąwszy się na całą szerokość swoich ust. Agnieszka przyjrzała się Szymonowi z lekką obawą, jakby dostrzegła w jego twarzy niebezpieczny błysk.
Mężczyzna porwał chłopaka na ręce i blondynka poderwała się gwałtownie na nogi.
-Co ty wyprawiasz?- zapytała, ruszając za nimi. Dominik roześmiał się, mocno owijając ręce wokół jego szyi.
-To ty nic nie wiesz...?- powiedział blondyn, puszczając jej oko.- Mój brat ma krewnych w Egipcie...
I były to ostatnie pijackie słowa, jakie wypowiedział tego dnia, zanim jego ciało zetknęło się z lodowatą wodą.
-O Boże...- jęknęła Agnieszka, widząc jak jej kuzyn wrzuca Dominika do wanny.
Chłopak wrzasnął w niebogłosy, bezradnie wyrywając do przodu ręce.
-Wyjdź z łazienki- rozkazał dziewczynie, lecz ta ani drgnęła.
-T-ty d-draniu! T-ty... psychopato, ś-świrusie! J-już br-r-rałem kąpiel!- Zaczął się krztusić i dygotać konwulsyjnie. Wargi natychmiast mu posiniały, lecz Szymon nadal nad nim tkwił, nie pozwalając mu się wynurzyć.
-Nie przesadzasz?- zawołała Agnieszka.
Do łazienki przybiegła Sara. Zatrzymała się w drzwiach z workiem piwa w ręce.
-O kurwa...- przeklęła i Agnieszka wybałuszyła na nią oczy.
Dominik otulił się ciężkim od wody szlafrokiem, kiedy ten zaczynał wypływać na wierzch, odsłaniając jego ciało. W uszach słyszał tępy pisk, po alkoholu nie było śladu, jakby go w ogóle nie wypił, co spowodowało, że zachciało mu się płakać. Szymon nachylił się nad nim, zanurzając do łokcia ręce, następnie wziął brata, gwałtownie wynurzając go z wody. Dominik zaczął się niespokojnie wierzgać.
-Nawet m-mnie nie do-dotykaj!
-Spokój, bo znów trafisz do wanny!
-Co za szczyt chamstwa...- mruknęła Sara, idąc za nimi.- Ale niestety, faceci już tacy są.
Szatyn posadził brata na sofie, zarzucając mu na plecy gruby ręcznik.
-Zdejmij szlafrok i owiń się w to. Woda z ciebie ścieka. A wy dziewczyny idźcie już do siebie, okey?- rzucił, odwracając się do nich.- Mam do niego osobistą sprawę...
-Co? Nie pozwolę abyście zostali sam na sam!- zaprotestowała kuzynka.- Jesteś wściekły Szymon, wolę jeszcze tu zostać, póki nie ochłoniesz.
Dominik pokiwał energicznie głową, tak aby zauważyła, następnie przycisnął do zsiniałych ust ręcznik, nie przestając dygotać.
-Nie jestem wściekły!- rzucił, zaciskając pięści.- Potrafię nad sobą zapanować... Najlepiej zrobicie, jak stąd po prostu pójdziecie i już. Zadzwoniłaś po mnie? Więc się teraz nie wtrącaj w moje metody wychowawcze, zrozumiałaś?
-On ma po części rację... Chodźmy Aga. Przecież nie zabije swojego brata. Z tego co się dziś nasłuchałyśmy, bardzo mu na nim zależy.- Ujęła blondynkę pod ramię.
-N-nie wierzcie m-mu!- starał się je jeszcze zatrzymać, lecz Szymon trzepnął go w głowę.
-Nie rób mu krzywdy, Szymon!
-M-mówcie d-do ścian-n-ny!- jęknął, odprowadzając je przestraszonym wzrokiem. Kiedy drzwi się zatrzasnęły, Szymon odwrócił do niego twarz.
-Rozbieraj się, bo sam się pozbędę tego szlafroka!- ryknął.
-Jesteś podły, bardzo podły...- skulił się, pojękując.
Szatyn skierował się do kuchni, pozwalając mu się w spokoju rozebrać. Kiedy został sam, oparł się rękoma o blat stołu zawieszając głowę. Źle zrobił wychodząc wtedy bez słowa. Nie powinien był dopuścić, by ten, znowu się upił. Ile zamieszania przez jednego faceta... Dlaczego był dla Dominika tak ważny...? Kim był ten cholerny pedał, za którego tak cierpiał? Okręcił się dziewięćdziesiąt stopni, czując za sobą ciche stąpnięcia. Dominik zatrzymał się na jednej bosej nodze, opatulony w gruby ręcznik. Mokre kosmyki bardzo jasnych włosów, przykleiły mu się do zaczerwienionych policzków.
-Jadłeś coś?- zapytał blondyna po długim milczeniu.
-Tylko śniadanie z tobą.
-W takim razie...- Otworzył lodówkę. Jego oczy zatrzymały się na frytkach.- Nie masz tu nic porządniejszego od gotowego, zamrożonego żarcia?- Wyciągnął frytki, ważąc je z niesmakiem w dłoni.- Ubierz się w coś ciepłego, jak już wyschniesz...- Otaksował go chłodnym spojrzeniem.- Nie chcę cię niańczyć, gdy już dostaniesz zapalenia oskrzeli.
Dominik utkwił wzrok w podłodze, stojąc tak kilka chwil. W końcu jednak, odwrócił się z wahaniem, poczłapawszy do pokoju. Szymon przełknął ślinę, walcząc ze sobą przez kilka sekund, wreszcie rzucił jednak frytki, i ruszywszy w kierunku brata, nieoczekiwanie złapał go od tyłu, mocno przycisnąwszy do swojej piersi. Dominik drgnął, omal nie krzyknąwszy. Stali tak, nie mówiąc nic do siebie prawie pół minuty, czując bicie własnych serc i niespokojne oddechy.
-To dziwne...- Przerwał ciszę Dominik. Uznał, że jeśli tego nie zrobi, to będą tak stali do zachodu słońca.
-Co, takiego...?- Mężczyzna przymknął oczy, wciągając ustami woń jego włosów. To, że tak długo go trzymał, dla osoby trzeciej mogło wyglądać dość dziwnie, ale Szymonowi się wydawało, że nie jest go w stanie samowolnie puścić. Naprawdę bardzo chciał go jeszcze więzić w ramionach. Prawie wyczuwał przez ubranie, jaki był delikatny i miękki, jak dziecko...jak kobieta...
-Kiedy mnie wczoraj objąłeś, poczułem zaskoczenie, i zmieszanie... Teraz za to...- Zacisnął zęby.
Szymon rozluźnił uchwyt, bo jego ciało stwardniało momentalnie jak głaz.
-Teraz czuję prawdziwą wściekłość!- Wyrwał się, odskakując od Szymona na dwa metry.
Mężczyzna przygładził dłonią włosy, wpatrując się w blondyna zdezorientowanymi oczami.
-Też sobie znajdujesz okazje na czułości! Robisz to w trakcie, gdy płaczę, albo po próbie utopienia mnie w wannie! Wypchaj się z tym!
Szymon rozwarł gwałtownie usta, jakby chciał zaprotestować, zamknął je jednak, z nadal obecnym otępieniem w oczach.
-Poza tym nie zapominaj, że jestem gejem i to w dodatku w samym ręczniku- dodał bardziej słodko.- Dawno ,,tego" nie robiłem, więc się do mnie nadto nie zbliżaj, bo mogę zapomnieć, że jesteśmy rodzeństwem i coś ci zrobić.- Posłał mu całusa i ruszył tanecznymi krokami w stronę sypialni.
Szymon rozpiął pod szyją dwa guziki, okręcając się w swoją stronę, lecz zderzył się ze stojącą lampką.

Tego dnia nie rozmawiali z sobą zbyt wiele. Dominik czuł się nieco dziwnie w jego obecności. To prawie tak, jakby z powrotem był w domu. Brat robił wtedy o wiele więcej hałasu wokoło siebie, niż obecnie. Teraz, był dość spokojny, bardziej dojrzały i poważny, lecz zdarzały się nawyki głośnego trzaskania drzwiczkami lodówki, czy denerwujące szuranie butami. Jakby pragnął zaznaczyć swoją obecność. Nie pozbył się również swojego rozkazującego tonu i zostawiania włączonego telewizora, nawet wtedy, kiedy już nic nie oglądał. Dominik przypominał sobie to wszystko i zdało mu się, że znowu jest małym chłopcem, kłócącym się z bratem o to, kto będzie spał na piętrówce. Oboje chcieli być na górze, więc co parę dni, zamieniali się miejscami.
Pilot wysunął mu się z dłoni, opadając na dywan ze stłumionym uderzeniem. Obraz telewizora zaczął mu się zamazywać w oczach i w końcu w ogóle nie był w stanie niczego dostrzec. Pociągnął nosem, zdając sobie nagle sprawę z tego, że płacze. Nie był to jednak zwyczajny płacz, coś rozrywało mu serce i nie mógł zdusić tego bólu żadnymi staraniami.
-Co się stało...?- usłyszał zduszony głos brata.
Potrząsnął głową, zakrywając twarz dłońmi.
-Dramat, oglądam dramat...- wybeczał.
-Przecież... leci prognoza pogody.
-...No właśnie, jutro ma padać cały dzień!
Szymon przysiadł się koło niego, nie bez pewnego wahania. Dominik poczuł wtedy, że coś rozsadza go w piersi. Coś, co więził w sobie tak długi czas. Potworna tęsknota.
-Powiesz mi, kiedy przestaniesz beczeć. Nie obejmę cię, bo stwierdzisz, że znajduję nieodpowiednie okazje, albo, że...
Nie dokończył, bo Dominik rzucił mu się na szyję. Szatyn wybałuszył oczy, nie tyle z tego, że brat niemalże go dusił, ale z przyczyny totalnego oszołomienia.
-Rany...i co ja mam teraz zrobić?- Poklepał go słabo po plecach, przytrzymując w pewnym momencie ręce. Przypomniał sobie, jak kiedyś uderzył brata w nos. Matka kazała im stanąć w kącie i tkwić tam w wzajemnych objęciach przez trzy minuty. Oboje bardzo wtedy płakali, błagając, aby im tego nie robiła, że będą już grzeczni, lecz ona była nie wzruszona. ,,Ukochaj brata, Szymon!". I jak to możliwe, że nie chciał tych żałośnie krótkich trzech minut. Gdyby tylko teraz ktoś kazał mu go tak trzymać...
-Przepraszam...- Wytarł mokry policzek w jego ramię, odsuwając się trochę tak, aby mieć na wprost jego twarz.- Tak sobie pomyślałem... że musi ci być ze mną ciężko. I, że nie wrócę już do domu i...- Zagryzł wargę, przenosząc spojrzenie, gdzieś za nim.
Mężczyzna spojrzał na jego poobklejane od łez rzęsy. Wyciągnął dłoń, opuszkiem palca ścierając łzę pod jego lewym okiem. Dominik przesunął na niego spojrzenie.
-Nigdy nie było mi z tobą ciężko... Było mi ciężko, kiedy ciebie zabrakło.- odparł bez zastanowienia i zmieszał się pod wpływem własnych słów. Dominik również wyglądał na zawstydzonego, lecz trwało to tylko chwilę.
-Kocham naszą mamę i Andżelikę, ale do ojca nie wrócę...
Zmarszczył czoło, poprawiając się na siedzeniu, lecz nie wypuszczając brata z objęć. Zsunął dłonie na jego biodra, poczym ponownie zawędrował nimi do góry, jedną ręką delikatnie ujmując kark brata, drugą poruszając po jego plecach, uspokajającymi ruchami. Dominik poczuł gęsią skórkę i stracił na chwilę wątek. Nigdy nie rozmawiał z bratem w ten sposób. Było to z jednej strony wręcz cudowne, z drugiej zaś przerażające, choć nie wiedział za bardzo, co go w tym przerażało.
-Masz mu coś za złe?
-Nie ważne...- pokręcił głową, westchnąwszy cicho.
-Nie będę cię zmuszał do zwierzeń... Chcę, żebyś wiedział, że ojciec nie wie, iż jestem tu teraz z tobą.
Dominik spojrzał na niego gwałtownie, starając się wyczytać z jego oczu, czy mówi prawdę. Szymon nie jest tu z jego polecenia? Agnieszka skontaktowała się tylko z nim?
-Wygląda na to...- zaczął, uśmiechając się cierpko- że tak właśnie myślałeś.
-Pewnie.- odparł, spuszczając wzrok na jego unoszącą się płytko pierś.
Szymon zastanowił się nad tym chwilę. Przyznanie się, że z własnej woli wyruszył do niego, było czymś, co jeszcze wczoraj określiłby jako porażkę. Lecz teraz, dostrzegł w twarzy brata pewien rodzaj ulgi i zadowolenia i ucieszył się na to.
-A teraz? Co czujesz teraz, jak cię obejmuję?- zapytał z zadziornością i blondyn poczerwieniał gwałtownie, co spowodowało, że on również się zaczerwienił.
-Raczej ci tego nie powiem- rzucił, szybko się wyplątując z jego objęć.













Komentarze
mordeczka dnia padziernika 13 2011 14:27:25
Komentarze archiwalne przeneisione przez admina

valkiria (Brak e-maila) 16:59 15-02-2010
Pierwsza!!! Iria wielbię cię niemal tak mocno za "Tylko mój" jak Namidę za jej opowiadania ;p "Kocha nie Kocha" przeczytałam w 2 godziny ;p Jesteś boska, twoje opy są boskie! Pisz ja na pewno wszystko od ciebie przeczytam smiley
Eo Nagisa (eo.nagisa@gmail.com) 17:39 19-02-2010
Och, to było doskonałe! Cudowne! Wiedziałam, że "Tylko mój" nie jest opowiadaniem, które można tak szybko zakończyć xD Jestem naprawdę szczęśliwa, że wreszcie nastąpiła kontynuacja ^^ Dominik już wcześniej przypadł mi do gustu, a tutaj był po prostu oczarowujący ^^ Mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec Twojej twórczości. Pozdrawiam ^^
phere_nike (Brak e-maila) 17:19 19-05-2010
KIAAA!!! smiley O, matko..! Ku***! Ja chcę takiego Szymona w domu! xD Mniach, mniach (oblizuje się).. Gdybym miała takiego Szymona i do tego była facetem.. Mrr.. XD Szkoda, że już koniec, bo poczytałabym sobie więcej scen seksu, mojej ulubiaśnej parki ;o!
betagrak71 (betagrak71@wp.pl) 11:09 08-07-2010
Przeczytalam, wrecz polknelam w calosci, teraz jestem smutna co ja mam czytac? Opowiadsanie naprawde bardzo sie podobalo. Irio wena zycze , oby byl ciagle z Tobasmiley Beata
Rika (Brak e-maila) 14:10 31-08-2010
Wreszcie przeczytałam do końca. wczoraj siedziałam i czytałam aż mnie mama nie wygoniła od komputera, a teraz jak skończyłam to mi smutno bo co ja zrobie ze swoim wolnym czasem smiley
Yuki dnia sierpnia 06 2012 21:25:27
jego brat to okropny homofob...nie lubię takich ludzi, nie znają a oceniają... bo przecież nie ocenia się książki po okładce
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum