The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 22 2024 03:48:41   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Kocha nie kocha 2
Dominik przerzucił się na drugi bok, czując, że wierzch jego dłoni zderza się z czymś, co nie za bardzo było poduszką. Towarzyszyło temu dziwne plaśnięcie. Szeroko otworzył oczy.
-Nie zdążyłem się jeszcze do ciebie odezwać, a ty już dajesz mi po twarzy? Zabieraj tą ...łapę.- warknął zaspanym głosem.
Blondyn poderwał się, omal nie wypadając z łóżka. Podciągnąwszy pod brodę kołdrę, przyglądał mu się dziko z rozciągniętymi oczami.
-Nie mówi mi, nie mów mi...
Szymon przetarł oczy, odwracając się do niego całym sobą. Nie miał na sobie koszulki, więc przez głowę Dominika przeleciała tylko jedna myśl... był nagi!
-Co mam nie mówić? O czym ty myślisz?
-T-ty... ja... wczoraj tak dużo wypiłem...?
Szatyn zwęził oczy i wyglądał tak, jakby zmuszał szare komórki do myślenia. Po chwili jego twarz przybrała wzburzony wygląd, a i skóra dziwnie pociemniała.
-Fakt, że coś takiego przeleciało ci przez głowę jest totalnie chore!
-Nie myślałem, że ja mógłbym... tylko, że ty! Jestem porządny, choć możesz w to wątpić...- odparł, drapiąc się po głowie. Stopniowo odzyskiwał ostrość myśli. Kilka sekund temu nie docierało do niego, że leżał koło Szymona. Naprawdę zapomniał, co wydarzyło się zeszłej nocy. - I nie przesadzaj... - dodał- w Egipcie to norma...
Szatyn poderwał się do pozycji siedzącej i oczy brata zsunęły się na jego brzuch, a dokładniej na okolczykowany pępek.
-O czym ty pierdolisz! W Egipcie?!
-Noo... Rodzeństwo zawierało związek małżeński i...
-To było czterysta lat przed naszą erą!- Pacnął go w głowę i przydusił do kołdry.- Przestań świntuszyć moim kosztem!
Dominik odtrącił jego rękę, poprawiając zmierzwione włosy.
-I tylko za to tak mnie maltretujesz? To nie ja wpakowałem ci się do wyra, zastanawiam się...- zmrużył oczy, pocierając palcem podbródek- może coś ci zostało po przodkach z Egiptu. W końcu nie znam tych twoich krewnych...
-Mów mi tak dalej, a coś mi przyjdzie do głowy... i oboje będziemy tego żałować.
Dominik przygarnął do siebie teatralnie dłonie, robiąc przestraszoną minę:
-Chcesz mnie zgwałcić? A co na to nasza mama i tata?
Szymon wyparował z łóżka, podciągając pod pępek spodenki. Zatrzymał się przy drzwiach, zacisnąwszy na klamce dłoń.
-Spałem z tobą, tylko dlatego, że nie było innego wyra! Sofa jest dla mnie za krótka! Poza tym do niczego nie doszło! A moje korzenie są w Niemczech, durniu!
Dominik bardzo się starał nad sobą zapanować i nawet zakrył usta dłońmi, lecz po kilku chwilach, ryknął niepohamowanym śmiechem.
-Świetnie...- Starszy brat wyglądał na obrażonego. Jego zwężone oczy, przypominały dwie wąskie szparki.- Rób sobie dalej takie jaja, a popamiętasz... Już kiedyś przeze mnie beczałeś, lepiej to sobie odśwież, zanim znów zaplanujesz palnąć jakąś głupotę.- Czuł, jak żar przypala mu skórę twarzy, co było wyjątkowo frustrujące. Przecież nie miał powodów, by się czuć zawstydzonym! Dominik to pajac...
-Nie oto chodzi...- Wytarł w kołdrę mokre od łez oczy. Starał się uspokoić, lecz ilekroć spojrzał na poważnego Szymona, znów zbierało mu się na śmiech. - Po prostu... nie musisz się tak zaraz z wszystkiego tłumaczyć. Przecież tylko sobie żartuję, zachowujesz się tak, jakbyś mnie nie znał...
Przypatrywał mu się przez krótką chwilę. Jego twarz nabrała chmurnego wyrazu i blondyn uniósł do góry brwi.
-... Trudno mi powiedzieć, że cię znam, skoro nie miałem z tobą kontaktu od liceum... To już... jakby nie patrzeć, cztery lata.
Kąciki ust Dominika opadły nagle. Rzeczywiście, jak tylko dostał się do swojego liceum, zamieszkał w internacie i pojawiał się w domu tak rzadko jak tylko się dało. Przeważnie były to święta. Szymon witał go wtedy z wyjątkowym chłodem, jakby miał mu coś za złe. Nigdy nie byli w najlepszych stosunkach, później było już tylko gorzej. Kiedy zaś przyszła pora na studia, całkowicie się od nich odciął. Ojciec przysyłał mu pieniądze, dzięki którym Dominik mógł spokojnie utrzymać się na studiach. Pieniądze te należały mu się w spadku po matce... Jeśli chodziło o rodzinę, ta kontaktowała się z chłopakiem jedynie przez Agnieszkę, tylko ona wiedziała, co działo się z ich synem.
-Cóż...
-Tylko tyle masz mi do powiedzenia?
-Na to wygląda. Nie zasługujesz na nic więcej, bracie.- I aż się zdziwił ile goryczy było w tych słowach.
-Uuuu, jak boli. - Przełknął ślinę, odwracając wzrok w stronę okna.
-Zanim się na dobre posprzeczamy i dojdzie do rękoczynów, możemy najpierw zjeść jakieś śniadanie? Ssie mnie w żołądku.
Szymon przygwoździł go twardym spojrzeniem, następnie wyszedł, głośno zatrzaskując za sobą drzwi.
-Pojebany...



***



Śniadanie trwało w wymownej ciszy. Dominik nie zamierzał ulec atmosferze, jaką budował jego starszy brat. Smarując kanapkę, mruczał pod nosem, starając się odsunąć ten ciężko zawieszony nad nimi nieprzyjemny nastrój. Szymon podniósł na niego wzrok i spotkali się oczami. Żadne z nich nie zamierzało przerwać tego ,,połączenia", co miało być chyba oznaką tchórzostwa, czy czegoś podobnego, równie głupiego i dziecinnego... Dominik miał w tym wszystkim dodatkową przyjemność, mógł popodziwiać te niesamowite, jasnobrązowe oczy. To nie był zwyczajny brąz, właściwie najtrafniej określiłoby się je jako bursztynowe. Kiedy zaś ten ulegał silnej emocji, iskrzyły prawdziwym ogniem. Chłopakowi nigdy nie udało się zapomnieć twarzy brata, właśnie przez te jego wyjątkowe oczy... Uśmiechnął się, z nadal wbitym w niego wzrokiem, poczym podniósł do ust szklankę pomarańczowego soku. Szymon łypał na niego z pod byka, przeżuwając kanapkę.
-O, czym chciałbyś ze mną porozmawiać? Oczywiście jak ludzie cywilizowani, wiesz, kto to taki?- zapytał życzliwie.
Szatyn chwycił w dłoń nóż, obracając go jakby z zastanowieniem. Jego spojrzenie skupiło się na pomidorze, po którego wyciągnął rękę. Cała ta czynność miała w sobie coś nieprzyjemnego i mrocznego. Dominik podrapał się po policzku, usilnie starając się pozostać uśmiechniętym.
-Co tak milczysz? Chciałbym się wreszcie dowiedzieć, czym sobie zasłużyłem na twoją obecność w moim domu. Wiem...- Poprawił się na krześle.- To trochę niegrzeczne. Powinienem zacząć rozmowę od czegoś innego... Powiedz... co teraz porabiasz, na co dzień? Słyszałem, że dostałeś się na studia. Szczerze mówiąc trochę mnie to zaskoczyło, pamiętając, że ledwie radziłeś sobie w liceum. A jak tam Lola? Jeszcze z nią jesteś?
-Ola...- mruknął, kładąc na kromkę równo pokrojone plasterki pomidora. Układał je z taką pieczołowitością, że aż przykuło to wzrok Dominika.
-Taak, Ola, właśnie.
Nie uzyskując żadnych wyjaśnień, spróbował ponownie:
-Jeśli dobrze pamiętam... Jesteś trzy lata ode mnie starszy. Czyli, że skończyłeś już studia? Jesteś na magisterce? Mieszkasz jeszcze z rodzicami? A może wywalili cię z domu?- Oparł podbródek na rękach- A co tam u Andżeliki?
-Po wakacjach idzie do drugiej klasy... Jest podobna do ciebie.
Dominik drgnął.
-...W jakim sensie?
Usłyszał jego westchnienie. Przez kilka sekund trwała cisza.
-Ma twoją twarz, jak wypisz wymaluj. I jasne włosy, nie tak jasne jak kiedyś...trochę jej pociemniały, ale i tak jest niesamowicie odwzorowana od swojego starszego brata-idioty.
Dominik uśmiechnął się niepewnie, starając się ją sobie przypomnieć. Dziewczynka miała cztery latka, kiedy się z nią żegnał. Wciąż ubierana w różowe sukienki z wieloma drobnymi falbankami, przypominała lalkę.
-To dobrze, że nie odziedziczyła oczu po ojcu. Pamiętam, że miała takie jak ty. Choć ich kolor nie był tak niesamowicie intrygujący jak u ciebie...
Szymon akurat popijał, kiedy usłyszał te słowa i naraz gwałtownie zajął go kaszel. Gdy nie ustępował parę dobrych chwil, a do oczu poczęły się wzbierać łzy, Dominik poderwał się równo na nogi, natychmiast do niego przypadając.
-Wszystko... w porządku?- Zaczął go poklepywać silnie po plecach, jednak mężczyzna powstrzymał go nieoczekiwanie, chwytając za nadgarstek.
-Chcesz mnie zabić?! Nie musisz walić tak mocno...
-Myślałem, że się zaraz udusisz!
Puścił go, biorąc do ręki szklankę z napojem. Wziął dwa potężne łyki, następnie zachrząkał, starając się odzyskać naturalną barwę w głosie. Dominik przyglądał mu się z oczami wielkimi jak spodki.
-Już wszystko w porządku, nie stercz nade mną.
Zawahał się, po czym okrążył stół, siadając na miejsce.
Usta Szymona wykrzywiły się w nierówny uśmiech. Pokręcił głową, odsuwając od siebie talerz. Kiedy podniósł na Dominika oczy, ten wydawał się nieco spłoszony.
-Prawie mnie zabiłeś.
-Ja?
-Rzeczywiście się odzwyczaiłem od sposobu twojego gadania...- Wytarł usta w serwetkę, rzucając ją niedbale na talerz.- Powiedz... co mówisz, że faceci pchają ci się do łóżka?
Blondyn otworzył w zaszokowaniu usta.
-Na jakie słowa ich łapiesz? Mi możesz powiedzieć, co ci z tego ubędzie. Jestem cholernie ciekaw, jak wy to robicie...- Splótł ze sobą dłonie, przyłożywszy je do warg. Dominik słyszał jak stuka butem o nogę stołu.
-Nie ma reguły.- Wyszczerzył w uśmiechu usta, starając się nie dać mu satysfakcji- Każdy z NAS jest inny i każdy ma własne metody, których nie zdradza.
-To aż tak skomplikowane?
Przełknął ślinę, skupiając się na zawijaniu rękawów. Czuł, jak owiewa go nieznośny chłód. Bardzo dobrze znał ten wyraz twarzy, tą łagodną pogardę.
-Wiesz... Jeśli tak bardzo cię zżera ciekawość, to możemy się w to pobawić.- Wstał, rozprostowując nogi. - Spróbuję cię uwieść, zobaczysz jak to działa.
-Aż tak... to nie jestem ciekawy...- odpowiedział, przyglądając mu się z wahaniem, poczym skrzyżował na piersi ręce.- Jeszcze doznam jakiegoś urazu psychicznego, nie, to nie dla mnie...
-Zapomniałem, jaki ty jesteś wrażliwy.- Wyciągnął kusicielsko rękę, głaszcząc go po głowie, pod włos, powolnymi, leniwymi ruchami.
Szymon znieruchomiał, czując momentalnie, jak biorą go dreszcze, poczynające swoją wędrówkę od czubka głowy, a schodząc w dół. Dominik przybliżył się, zatrzymując twarz kilka centymetrów przed jego profilem. Mężczyzna gwałtownie odwrócił w jego stronę głowę tak, że prawie zetknęli się nosami. Na jego twarzy malowało się oszołomienie. Dominik uśmiechnął się, mówiąc zniżonym głosem:
-Wiesz, po czym można poznać, że ktoś jest bardzo podniecony, nie musząc go przy tym dotykać?- Zrobił odpowiednią pauzę.- Po źrenicach oczu. A powiedzieć ci, jakie są teraz twoje?
Jeszcze bardziej je rozszerzył, tym razem w strachu, co nie uszło blondyna uwadze.
-Zjeżdżaj!- Odepchnął go, podrywając się na równe nogi.
Dominik roześmiał się, nie mogąc na chwilę złapać oddechu.
-Szkoda, że nie widzisz swojej miny!
Szatyn przytknął dłoń do piersi, starając się wyrównać oddech. Jego czoło przecinały dwie pionowe zmarszczki.
-Czuję...
Dominik przerwał śmiech, utkwiwszy w nim zainteresowane oczy.
-Czuję...- powróżył brat, podnosząc na niego wzrok- ... że mam ten uraz.
Blondyn parsknął śmiechem.
-To dobrze. Nie będziesz zajmował połowy mojego łóżka.
Chciał wyjść z kuchni, lecz szatyn złapał go za ramię, zatrzymując.
-Czego znowu, starszy bracie?
-No, właśnie...bracie.- Odjął z jego ramienia dłoń, wciskając ją do kieszeni spodni.- Przyjechałem tu, bo jestem twoim bratem. Czuję się w obowiązku...
-W obowiązku? Cccc- Ułożył usta w ciup, ściągając mocno brwi.- Nie czuj się w obowiązku, bo tak naprawdę, nie łączy nas żadna więź krwi. Możesz z czystym sumieniem opuścić to mieszkanie, nie musząc się za mną dwa razy odwracać.
Dominik ruszył do przedpokoju, biorąc do ręki pilot, lecz Szymon wytrącił mu go z dłoni, uderzając chłopaka w twarz. Dominik opadł na kanapę z przytkniętą do policzka dłonią. Jego duże, niebieskie oczy jeszcze nigdy nie były tak wielkie, jak w owym momencie.
-Od piętnastu lat jestem twoim bratem! Od piętnastu zasranych lat! Nic tego nie zmieni więc nawet nie waż się myśleć inaczej!
Dominik poprawił się na siedzeniu, odjąwszy z twarzy dłoń. Czuł nieprzyjemne pulsowanie, w wyobraźni widział jak mocno musiało się zaczerwienić miejsce uderzenia. Może nawet powstanie siniak?
-Ani ojciec, ani matka... żadne z nich nigdy mi nie wlało. To zawsze musiałeś być ty. Bawisz się w tatuśka?- uniósł pytająco brwi. Miał mu ochotę oddać z taką samą siłą, choć wiedział, że nie jest nawet w połowie tak silny jak Szymon i że nie było to w jego stylu.
-Kiedy wytrącasz mnie z równowagi, nie umiem nad sobą zapanować.
-To żadne wytłumaczenie...
-Nie zamierzałem się tłumaczyć- warknął, podchodząc do niego. Blondyn odsunął się instynktownie, przylegając plecami do oparcia sofy.- Masz ojca, matkę i rodzeństwo o których nie wolno ci zapominać! Czy kiedykolwiek zrozumiem, dlaczego tak nas olałeś?! Ty samolubny gnojku!
Z jasno brązowych oczy wylewało się tyle pretensji, że młodszy brat nie był w stanie wyksztusić z siebie najmniejszego słowa. Czyżby Szymonowi zależało na nim? Inaczej dlaczego zachowywałby się w taki sposób...? A może ojciec go przycisnął, aby ten zmusił Dominika do powrotu? Blondyn uznał, że to najbardziej prawdopodobne. Szymon musiał być już zmęczony wysłuchiwaniem nalegań taty, za wszelką cenę pragnął to wreszcie zakończyć...
-Oni wszyscy się martwią o ciebie! Agnieszka niewiele nam o tobie mówi! Wiesz, że jesteś dla nich ważny...
-Bla bla bla, skończyłeś już? Nie jestem dzieckiem, nie potrzebuję w moim życiu obecności rodziców.- Założył nogę na nogę, starając się nadać tonowi obojętną barwę.- Tak, jestem samolubnym gnojkiem. Zadowolony? Nie myśl, że uda ci się mnie przekonać i ściągnąć do domu. Jesteś ostatnią osobą, której mógłbym posłuchać, więc wracaj tam skąd przyszedłeś i nie pokazuj mi się więcej na oczy.
Szymon nabrał to płuc powietrza, jakby zamierzając na niego ryknąć. Po chwili jednak, jego pierś opadła powoli.
-Mam cię ochotę zabić. Naprawdę zabić...
Czekałem aż ktoś to zrobi, bo moja egzystencja nie ma już sensu...- pomyślał.
-Nie jesteś zdolny do...jakichkolwiek uczuć.
-Łał! A to coś nowego, Szymku! Nie sądziłem, że się na tym znasz... Jeśli już przy tym jesteśmy, to coś ci powiem...- uśmiechnął się kwaśno- Byłem z kimś, kogo kochałem. Byłem gotowy się przed nim otworzyć, lecz zanim pomyślałem, by dać mu wszystko, bardzo mnie zranił. To przez niego doprowadziłem się do takiego stanu- westchnął, odwracając twarz w stronę okna.- Tak naprawdę nie powinienem go za coś winić. Był ze mną, bo wiedział, że nie jestem osobą stałą w uczuciach. Nie potrzebował zbyt wiele, jak tylko dobrej zabawy, ja też..., lecz tylko z początku. Nie sądziłem bowiem, że się w nim kiedykolwiek zakocham...
Trwała kilkunasto sekundowa cisza. Kiedy Dominik ponownie skupił na mężczyźnie oczy, czując, jak ten, uparcie przypala wzrokiem jego twarz, on odwrócił się napięcie i ściągnąwszy z wieszaka kurtkę, ruszył w stronę wyjściowych drzwi. Przez moment serce Dominika zamarło na ten widok, po chwili jednak nic już nie czuł, pozwalając jedynie na odprowadzenie go melancholijnym, ponurym spojrzeniem. Szymon nie odwrócił się, aby na niego popatrzyć. Zatrzasnąwszy za sobą drzwi, zniknął mu z oczu.


***


Zbiegł trzy piętra jak szalony, poczym zatrzymując się przed drzwiami Agnieszki, nacisnął na dzwonek, mając nadzieję ją zastać. Jeśli nie... sam nie był pewien, do czego mógłby być zdolny. Dziewczyna rozwarła niepewnie drzwi, zlęknionym spojrzeniem i Szymon wparował do środka, omal jej przy tym nie przewracając. Pozwolił sobie na ryk furii. Kuzynka zatrzasnęła za nim drzwi, przycisnąwszy do warg pięść.
-Co się stało...?!
-Ten mały doprowadza mnie do czystej furii! Mam dość! Jeśli to się nie skończy... to go zatłukę jak psa!
-Uspokój się...- Położyła mu na ramiona dłonie zmuszając, by ten spojrzał jej w oczy.- Zachowuj się ciszej, te ściany są cienkie, poza tym...
-Mam być cicho?! Kim jest ten pedał, co zawrócił mu w głowie?! Zasługuje na to, abym zrobił z niego miazgę! Ty wiesz coś o nim, prawda? Powiedz Aga! Niczego nie ukrywaj!
-Pedał? Nie cierpię tego określenia i co to za harmider?- usłyszeli szorstki, kobiecy głos.
Odwrócili się równo w jej stronę. O framugę drzwi opierała się dziewczyna z czarnymi, ściętymi na chłopaka włosami, jej usta były mocno pomalowane czerwoną szminką. Splotła na piersiach ręce, otaksowując Szymona chłodnym spojrzeniem, jakby go znała i nie lubiła.
-Dlatego prosiłam, abyś był cicho...- westchnęła Agnieszka, zdejmując z jego ramion swoje dłonie.- Mam gościa.
-Cóż, widzę. - Zmarszczył czoło, również dokładnie jej się przyglądając. Miała ładne długie nogi i ciekawą twarz, szczególnie usta... Były namiętnie skrojone, wręcz przeznaczone do całowania.- Mogłabyś powiedzieć swojej koleżance, że umówicie się na pogaduchy, kiedy indziej? Mam teraz poważny problem i muszą go z tobą przedyskutować.
Czarnowłosa zaśmiała się ironicznie pod nosem i zanim Agnieszka zdążyła otworzyć usta, ta oświadczyła:
-Czy mogłabyś powiedzieć... temu koledze, żeby wstąpił kiedy indziej? Mam ważną sprawę, którą muszę z tobą... przedyskutować.
Szymon utkwił w niej poważne spojrzenie, rozchylając z lekkim niedowierzaniem usta.
-Szymon...- chrząknęła niepewnie dziewczyna, ściągając na siebie jego brązowe oczy- możesz zejść do mnie za dwadzieścia minut?
-Słucham? Czy ty rozumiesz powagę tej sytuacji?! Tu chodzi o mojego brata! Poza tym jestem twoim kuzynem, tak mnie spławiasz?- I znów utkwił spojrzenie w aroganckiej brunetce. Wyglądała na połowicznie usatysfakcjonowaną.
-Myślę, Aga, że to zajmie trochę więcej czasu, niż te dwadzieścia minut...
-Sara...
Twarz kuzynki błyskawicznie zrobiła się czerwona i Szymon odskoczył od niej jak oparzony.
-Co tu jest grane?- zażądał odpowiedzi, nie mogąc uwierzyć własnym zmysłom. Dlaczego te dziewczyny patrzą na siebie w ten sposób? A może miał już jakieś omamy? - Ta lalunia... to...?
-Ej, tylko nie lalunia, bo ci przywalę.
-Taa, jasne- prychnął, przewracając oczami.
Agnieszka stanęła po między nimi, starając się ogarnąć swoje myśli. Nigdy nie sądziła, że kiedykolwiek będzie jej dane odsłonić przed kimś z rodziny swój mały sekret...
-Teraz rozumiem, dlaczego zakumulowałaś się tak mocno z moim bratem. Jesteście tacy sami...
-Co masz na myśli?! Jesteś homofobem? Fobie to coś, co się leczy...
-Faceci mają móżdżek wielkości orzeszka laskowego, nie staraj się na nich wpłynąć.- Podeszła do Agnieszki, objąwszy ją ramieniem. Dziewczyna zmieszała się przed Szymonem, ale nie zdjęła jej ręki.
-Czy cały ten blok jest pełen gejów i lesbijek?
-Nie wiedziałeś?
-Sara...- Agnieszka szturchnęła ją łokciem w bok.- Tak się składa, że jestem Bi, ale...
-A co to takiego...? Dobra...- zaprzeczył ruchem głowy, wycofując się do tyłu, aż jego plecy natrafiły na ścianę.- Nic już nie chcę o tym słyszeć. Przyszedłem, bo muszę z tobą porozmawiać o Dominiku. Teraz to jest dla mnie najważniejsze, więc...
-Dobrze to powiedziałeś. Mam rozumieć, że się o niego bardzo martwisz i chcesz mu pomóc. W takim razie możemy porozmawiać...
-Domino?- przerwała jej Sara, nagle się ożywiając- Dawno go nie widziałam, co u niego? A ten tu, to jego brat?- Otaksowała go wzrokiem.- W ogóle do siebie niepodobni, ma dziwne oczy...
Dziwne oczy... Tak się składa, że to odcień bursztynu, wredna wiedźmo! Tak uważał jego brat...- Za wszelką cenę starał się zachować naturalny wyraz twarzy.
-Dominik nie jest już z Patrykiem...- skierowała się do brunetki, zapominając na chwilę o obecności kuzyna.
-Co? Wiem, że mieli ostatnio jakieś spięcia, ale...
-To już naprawdę koniec. Tylko, że Dominik jakoś nie bardzo się z tym pogodził. To sprawa na dłuższą rozmowę, Sara...
Dziewczyna zagryzła wargę, zamyślając się na chwilę.
-Znowu słyszę to imię. Kim jest ten Patryk?!
Agnieszka podniosła na niego oczy:
-Chodźmy do pokoju, opowiem ci wszystko po kolei... Ale ochłoń trochę i przestań podnosić głos, plus, nie chcę tu słyszeć żadnych przekleństw.
-Jestem jeszcze wyjątkowo spokojny...
-Tego się obawiałam...













Komentarze
mordeczka dnia padziernika 13 2011 14:27:05
Komentarze archiwalne przeneisione przez admina

valkiria (Brak e-maila) 16:59 15-02-2010
Pierwsza!!! Iria wielbię cię niemal tak mocno za "Tylko mój" jak Namidę za jej opowiadania ;p "Kocha nie Kocha" przeczytałam w 2 godziny ;p Jesteś boska, twoje opy są boskie! Pisz ja na pewno wszystko od ciebie przeczytam smiley
Eo Nagisa (eo.nagisa@gmail.com) 17:39 19-02-2010
Och, to było doskonałe! Cudowne! Wiedziałam, że "Tylko mój" nie jest opowiadaniem, które można tak szybko zakończyć xD Jestem naprawdę szczęśliwa, że wreszcie nastąpiła kontynuacja ^^ Dominik już wcześniej przypadł mi do gustu, a tutaj był po prostu oczarowujący ^^ Mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec Twojej twórczości. Pozdrawiam ^^
phere_nike (Brak e-maila) 17:19 19-05-2010
KIAAA!!! smiley O, matko..! Ku***! Ja chcę takiego Szymona w domu! xD Mniach, mniach (oblizuje się).. Gdybym miała takiego Szymona i do tego była facetem.. Mrr.. XD Szkoda, że już koniec, bo poczytałabym sobie więcej scen seksu, mojej ulubiaśnej parki ;o!
betagrak71 (betagrak71@wp.pl) 11:09 08-07-2010
Przeczytalam, wrecz polknelam w calosci, teraz jestem smutna co ja mam czytac? Opowiadsanie naprawde bardzo sie podobalo. Irio wena zycze , oby byl ciagle z Tobasmiley Beata
Rika (Brak e-maila) 14:10 31-08-2010
Wreszcie przeczytałam do końca. wczoraj siedziałam i czytałam aż mnie mama nie wygoniła od komputera, a teraz jak skończyłam to mi smutno bo co ja zrobie ze swoim wolnym czasem smiley
Yuki dnia sierpnia 06 2012 21:08:08
,,Faceci mają móżdżek wielkości orzeszka laskowego'' zgadzam się... może nie wszyscy, ale większość... smiley
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum