The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 22 2024 03:42:48   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Kocha nie kocha 1
Dedykacja: Dla mojej przyjaciółki Asi i dla wszystkich sympatyków "Tylko Mój".




1


-Bardzo dobrze to pamiętam... I chociaż nieźle się spiłem, jego słowa do dzisiaj dźwięczą mi w uszach... Zapamiętałem je, bo on wywarł na mnie szczególne wrażenie. To był nadzwyczajny pociąg, jaki do nikogo jeszcze nie czułem.
-Noo...- Mężczyzna odchylił się na krześle, poszukując wzrokiem barmanki. Kiedy pochwycił jej spojrzenie, pomachał pustym kuflem, przywołując dziewczynę do siebie. Nie wyglądała na zadowoloną, jednak był już na tyle pijany, że nie zauważył jej niechętnego uśmiechu.
-Alkohol źle na mnie wpływa. Zaczynam świrować- mówił dalej blondyn. Nie wyglądał za dobrze, choć tak naprawdę niewiele wypił.-W końcu wszyscy mają mnie dość.- Podrapał się po głowie, zanurzając oczy w złotym napoju.- Zanim wyrzucili nas z baru, on popatrzył na mnie z takim dziwnym wyrazem w oczach, nie mogłem wtedy oderwać od niego spojrzenia, jakby jego wzrok trzymał mnie w miejscu. Ni stąd ni zowąd zapytał mnie... czy jestem normalny. Widocznie zdumiewało go moje durne zachowanie... Faktem jest, że jeśli mnie nie znasz, to możesz mnie wziąć za jakiegoś... kompletnego wariata. Dość często było mi dane to odczuć. Kiedy jednak nie piję możliwie dużo, to jestem całkiem zwyczajny... Tak myślę... Wracając jednak do tamtej sytuacji- Poprawił się na siedzeniu, nabierając powietrza- Szczerze nie pamiętam, co wtedy robiłem, ale musiało być głośno.-Zatrzymał się na kilka sekund, marszcząc czoło, jakby starał się sobie coś przypomnieć-Roześmiałem mu się w twarz. Chociaż nie umiem teraz wyjaśnić, co mnie szczególnie rozbawiło w tym jego pytaniu... Naprawdę nie wiem...Teraz wydaje mi się to strasznie żenujące...- westchnął, garbiąc się lekko- Może... chciałem pokryć czymś moje zakłopotanie? W każdym razie zaproponowałem, że postawię mu drinka i po namyśle się zgodził... To było dziwne, co?
-Czemu?- upił trochę piwa.
-Myślałem, że mnie zignoruje, albo odepchnie, czy coś...- zawołał.- Nigdy nie zapomnę tego jego ostrego, przeszywającego spojrzenia, jednak nie mogło mnie odstraszyć, coraz bardziej byłem napastliwy. I jakież było moje zdumienie, kiedy przyjął zaproszenie i co więcej, pozwolił mi się nawet przysiąść...Gdy o tym teraz myślę, wydaje mi się, że może ciekawiło go na ile rzeczywiście jestem idiotą.- wzruszył ramionami, parsknąwszy śmiechem.
-...Albo sam był idiotą- mruknął mężczyzna, rozglądając się z obojętnością po barze.
Dominik uśmiechnął się, co nieco rozjaśniło jego smętną twarz.
-Nie... Patryk jest moim całkowitym przeciwieństwem. Spokojny, powściągliwy... Nigdy nie zabraniał mi się wydurniać, ale zawsze kontrolował sytuację. Dobrze się przy nim czułem...- Zawiesił wzrok w próżni.- Miałem wiele podbojów, ale z tego naprawdę mogło coś wyjść. Jestem tego pewien.
-Nie za bardzo łapię, co mówisz...- Ale kto może zrozumieć dzisiejszą młodzież? Jakieś niezdrowe ekscytacje... Dzieciaki mają zdecydowanie za dużo wolnego czasu...-Nikt na ciebie nie czeka przypadkiem w domu? Jakaś... mama i tata?
-Spławiasz mnie?- Przesunął na niego wzrok.- Nie mam nikogo, z kim mógłbym poważnie pogadać. Oddaliłem się od wszystkich, życie jest pogięte...
-Nie żebym uważnie słuchał, tego, co mówisz... Nie sądzisz jednak, że to ryzykowne włóczyć się nocami po barach i opowiadać obcym, zachlanym facetom, takie osobiste rzeczy? Dzieciaki w twoim wieku uczą się na klasówki...Ne?
Usta blondyna ułożyły się w krzywy uśmiech.
-Jesteś miłym facetem.- Podparł na dłoni podbródek.- Będziesz w stanie wrócić o własnych siłach do domu, a może cię podwieźć?
Usłyszał jego chrapliwy śmiech.
-Masz prawo jazdy? Wyglądasz bardzo młodo...
-Tak się składa, że jestem studentem.
-Serio?- Przyjrzał mu się sceptycznie.- Studenci w takim miejscu? Szukasz kogoś czy... czegoś?
-Zabijam smutki.- Uderzył czołem o blat stołu, tkwiąc tak przez chwilę.- A może czekam na okazje, żeby kogoś spotkać, a może pragnę by ktoś mnie porządnie sprał?- Przekręcił głowę w jego stronę. Mężczyzna odsunął od siebie alkohol, starając się dostrzec w półmroku tarczę zegara.- Przysiadłem się do ciebie, bo miałeś w miarę inteligentny wyraz twarzy. Głupi ludzie są niebezpieczni...
-Dominik? Znowu tu jesteś?
Chłopak podniósł głowę, napotykając zmartwione spojrzenie dziewczyny o dużych, czarnych oczach.
-Ładna jesteś...- uśmiechnął się, lecz ona zmarszczyła czoło.
-Miałeś z tym już skończyć. Dlaczego nie odbierasz moich wiadomości?
-Twoja dziewczyna?- zainteresował się mężczyzna, otaksowując ją wzrokiem. Ona zdawała się jednak nie zwracać na niego uwagi.
-Agnieszka?
-Nie, Calineczka!- prychnęła, lecz po chwili jej oczy nieco złagodniały. Kiedy chłopak dostrzegł w nich niepokój, pospiesznie odwrócił wzrok.
-Czego tu szukasz mała Calineczko?- Ostatnio widywał ją zbyt często niżby tego chciał. Miała być kimś w rodzaju anioła stróża, lecz stała się prawie jego cieniem. Dominik miał cichą nadzieję, że dziewczyna nie powiadomiła rodzinę...
-To moja kuzynka. Więc nie możemy się zejść. Rozumiesz, pokrewieństwo i takie tam...- wyjaśnił mężczyźnie z szerokim, złośliwym uśmiechem. Jego dobry nastrój szybko się jednak ulotnił, dostrzegając wśród tłumu osobę, należącą do ostatnich, jaką zapragnął w tej chwili zobaczyć. Zamrugał oczami, mając nadzieję, że to jedynie alkohol mąci mu zmysły. - O kur...
Agnieszka podążyła za jego spojrzeniem.
-Właśnie, dlatego do ciebie dzwoniłam. Tak, przyszłam tu z nim... on...- wlepiła spojrzenie w puste krzesło, na którym, jeszcze kilka chwil temu, siedział Dominik.
-Więc...- zakaszlał mężczyzna dzielący z nim stolik- ty naprawdę jesteś idiotą?
Z pod stołu doszedł do nich głos:
-Czy ty jesteś poważna?! To zdrada majestatu! Obiecałaś, że nigdy mi tego nie zrobisz! Jak mogłaś go tu ściągnąć!
-To nie moja wina...Wiesz, że nigdy bym ci tego złośliwie nie zrobiła! Martwiłam się o ciebie, mnie nigdy nie słuchasz...- Przykucnęła.- Nie wygłupiaj się, wychodź! Zachowujesz się jak małe dziecko.
-To ty wstawaj z klęczek, jeszcze mnie zauważy jak tak będziesz tkwiła...
-To twój brat. Najwyższy czas, żebyś się ogarnął i pogadał z nim w końcu. Oni się martwią o ciebie...
-Szymon nie ma ze mną nic wspólnego. Nie chcę go widzieć. To psychopata...
-Kogo nazywasz psychopatą, matołku?- usłyszeli szorstki, lekko zachrypnięty głos i serce blondyna podskoczyło do gardła, mało z niego nie wyskakując.
-Nie dolewałem...- odparł przysłuchujący się tej całej sytuacji mężczyzna, kiedy spojrzenie ciemnych oczu przeszyło go na wylot, jakby był sprawcą tego, co stało się z młodym studentem.
-Wyłaź stamtąd- rozkazał ciemnooki, głosem nie znoszącym sprzeciwu. I choć ton był spokojny, po plecach mężczyzny nie wtajemniczonego w sprawę, przeszły ciarki.
-No to, nie będę wam przeszkadzał.- Podniósł się nieco chwiejnie, zabierając swoje piwo. Jednak Dominik złapał go nieoczekiwanie za nogawkę.
-Niech pan nie idzie! Zabiorę się z panem...dobra?
-Dominik...- jęknęła Agnieszka, nerwowo skubiąc rękaw swetra.
Szymon przykucnął obok niej i dziewczyna poderwała się na nogi, odsuwając pół metra do tyłu. Prawie wiedziała, co miało zaraz nastąpić.
Dominik drgnął, kiedy głowa brata, wsunęła się pod stół i choć było ciemno, prawie widział dziki wyraz jego oczu. Szymon szarpnął go mocno za rękę, zdecydowanie wywlekając z pod stołu, jakby nic nie ważył. Widocznie dusił w sobie gniew, który dodawał mu niemal fizycznej siły. Od kiedy pamiętał, zawsze się na niego wściekał.
-Nie szarp mnie, zaraz się porzygam...- zapłakał nie roniąc żadnej łzy.
-Zaraz cię spiorę na kwaśne jabłko! Nic się nie zmieniłeś! Jesteś mężczyzną, czy dzieckiem?!
-Puść mnie...- Starał mu się wyszarpnąć, lecz uścisk na nadgarstku nasilił się, co sprawiło mu taki ból, że zastygł z na wpół rozchylonymi ustami.- Jestem mężczyzną, dlatego mnie puść, do diabła!
-Szymon, błagam cię...- odezwała się Agnieszka, czując, że zaczynają im się przyglądać.- Miałeś być delikatny... Prosiłam cię o to...
Przyspieszony oddech mężczyzny nabierał prędkości.
-Wychodzimy- zadecydował, ruszając w stronę wyjścia. Dominik nie miał innego wyjścia, jak tylko pozwolić mu się poprowadzić.
Kiedy owiało ich chłodne, wilgotne powietrze zapowiadające deszcz, Dominikowi rzeczywiście zrobiło się niedobrze i omal nie stracił równowagi, potykając się o własną sznurówkę, która zawinęła mu się wokół buta. Szymon zatrzymał się raptownie, odwracając w jego stronę.
-To twój samochód, prawda?- zapytał wskazują kciukiem nieco sfatygowany Renault. Blondyn nie podnosił twarzy, więc to Agnieszka pokiwała za niego głową.
Mężczyzna oparł brata o barierkę, zaczynając niecierpliwie przeszukiwać jego kieszenie, na co Dominik zareagował natychmiastowo:
-Co jest?!- Odepchnął go najsilniej jak tylko umiał, wybałuszając oczy.
Zmierzyli się ostrym spojrzeniem, nie czyniąc przez chwilę żadnego ruchu. W pomarańczowym świetle lamp, wyglądał jeszcze groźniej niż w ciemności, kiedy to Dominik miał możliwość jedynie wyobrazić sobie jego twarz.
-Kluczyki, matołku.- wyciągnął dłoń.
-Nie jestem aż tak wstawiony...
-Kluczyki, powtarzam...
Blondyn przerzucił spojrzenie na twarz Agnieszki, mając nadzieję dostrzec w jej oczach jakieś wyrzuty sumienia. Dziewczyna stała z napięciem na twarzy, zaciskając do białości usta. Czy zdawała sobie sprawę z tego, co mu zrobiła? Ułożył sobie życie z dala od ,,nich", a ona...musiała dorzucić swe cztery grosze, jakby uważała, że ma prawo mieszać mu w życiu. Student westchnął, zanurzając dłoń w kieszeni swoich jeansów. Postarał się uśmiechnąć, pragnąc złagodzić sytuację, lecz oczy brata były jak skute lodem.
-Spokojnie Szymciu. Trochę mniej brutalnie... Ty też w ogóle się nie zmieniłeś.- Rzucił mu kluczyki, nie musząc go w ten sposób dotykać.- Gdzie mnie zabieracie?
-Wsiadaj...
-Nie martw się.- Poczuł na swoim ramieniu dłoń Agnieszki- Powiedziałam mu, że za nic w świecie nie będziesz chciał wrócić do domu i obiecał to uszanować. Inaczej nie pozwoliłabym mu przyjechać.
-Dobre i to...- burknął, poczłapawszy w stronę samochodu. Tak naprawdę jednak Szymon nie był osobą, której można było ufać.
Sadowiąc się wygodnie obok kierowcy, naciągnął na głowę kaptur bluzy tak mocno, że przesłoniła mu połowę twarzy. Szymon przyjrzał mu się marszcząc czoło, lecz Dominik przymknął oczy, udając, że zapada w sen .
-Jak ty wyglądasz...
-O co ci chodzi?- wyszeptał sennie.
-...O nic...
-Możemy już jechać? Muszę wstać jutro wcześnie rano, naprawdę mi się spieszy...- pogoniła ich kuzynka. Prawdopodobnie nie chciała kolejnej awantury, pomyślał Dominik. Tak, od kiedy pamiętał, Szymon ciągle się awanturował. A teraz zgrywa nie wiadomo kogo...
-Do dziwne...- Zachrząkał, podkurczając do góry nogi.- Myślałem, że zabrali ci prawo jazdy po tamtej stłuczce, czy cuś...
-Zamknij się- warknął i po ustach blondyna przełknął uśmiech.



***

Sprawa zaczęła nabierać komplikacji, kiedy pożegnali się z rozjemcą. Agnieszka oznajmiła krótko, że jeśli będą czegoś potrzebowali, to jest dwa piętra niżej. Powiedziała to jednak w taki sposób, jakby im odradzała ten pomysł.
Dominik stał pośrodku pokoju drapiąc się z nerwowo po policzku. Usilnie starał się stać prosto, lecz alkohol płynący w jego żyłach lekko kołysał go na boki. Szymon przewiesił na wieszaku skórzaną kurtkę, zakasawszy rękawy, jakby się do czegoś przygotowywał.
-Zostajesz tu na noc? W moim mieszkaniu? Myślałem, że zaraz wracasz...
-Chciałbyś, co? Nie po to pokonałem taki szmat drogi, aby cię jedynie wywlec z baru.- Podszedł do niego, stuknąwszy go dwa razy w czoło. Dominik zachwiał się, upadając na tyłek. - Jesteś do niczego.
-Będziesz mnie bił? Nie jestem już małym dzieckiem, któremu możesz dokopać...- Zawiesił głowę, szeroko ziewnąwszy.- Jestem dzieckiem, któremu bardzo chce się spać.
Szymon jednym szybkim pociągnięciem za rękę, poderwał brata do pozycji stojącej. Jego siła zawsze wzbudzała w Dominiku niepewność.
-Nie wytrzeszczaj tak oczu, nie zleję cię dzisiaj, chociaż mam na to szczerą ochotę. Jutro się z tobą rozprawię, a teraz...
-Normalnie uwielbiam w tym stanie twoje oczy - powiedział, zatrzepotawszy przymilnie rzęsami.- Kiedy jesteś wzburzony, robią się ciemnozielone, ale tak naprawdę są jasnobrązowe z zielonymi połyskami...
-Hej! Możesz na chwilę stulić dziób?- warknął, cofając się dwa kroki do tyłu.- Nie dość, że jesteś pedałem to jeszcze wykryłem u ciebie daltonizm.
Dominik skrzywił z niesmakiem usta.
-Miałeś mnie tak nie nazywać...
-Przecież to prawda! Szlajasz się na prawo i lewo z jakimiś patologicznymi typami.
-Nie chcę tego słuchać...- Zakrył uszy rękoma, odwracając się napięcie, co spowodowało, że zderzył się z krawędzią stolika i upadł z jękiem na podłogę. Biodrem wstrząsnęła fala bólu, jednak była ona jedynie pretekstem, aby uwolnić z gardła szloch. Tak długo dusił go w sobie, że teraz, kiedy żalowi udało się wydostać na wierzch, nie potrafił już nad nim zapanować. Łzy spływały mu po policzkach potokami i aż się zdziwił, że tyle ich miał.
Szymon stał w miejscu jak zamrożony, nie mogąc wydusić z siebie żadnego słowa. Młodszy brat leżał na podłodze i wył jak małe dziecko, co było tak przerażającym widokiem, że aż się wzdrygnął.
-Zostaw mnie... Chcę zostać sam...- wyczkawkał, wycierając nos w rękaw. - Jestem... zmęczony...
-Kurwa, naprawdę się teraz wpiekliłem... Agnieszka miała rację, ty rzeczywiście...
-Wynocha!- Machnął ręką, lecz ten złapał ją, podciągając chłopaka z powrotem do góry. Nogi blondyna ślizgały się po dywanie, nie mając ochoty ustać. Szymon zakleszczył brata w swoim silnym objęciu, przycisnąwszy policzek do jego ucha i Dominikowi na moment odebrało dech... Ostatnią osobą, która go tak trzymała był Patryk... Jednak...
-Ta bluza, którą masz na sobie...- wyszeptał po chwilowej ciszy- jest podobna do mojej, nie?
-C-co?- jęknął starając się zrozumieć sens jego słów.
-Bluza...
-A, bluza...- Zamrugał oczami, zrzucając łzę na jego ramię.- No cóż...- chrząknął- ona jest twoja.
Szymon oderwał od siebie chłopaka, przypatrując mu się ze zmarszczonym czołem.
-Zabrałem ją, w trakcie pakowania. Wiem, że bardzo ją lubiłeś, ale ostatnio byłeś dla mnie taki wredny, że postanowiłem, iż ci ją skonfiskuję. Było to czymś w rodzaju mojego ostatniego słowa.
-Ty... mały gnojku...
-Tylko bez brzydkich słów, bo powiem mamie.- Wytarł zapłakane oczy, ruszając w stronę łazienki.- Polubiliśmy się z twoją bluzą, dbałem o nią.- Mrugnął do niego okiem, prawie się przewracając o własny laczek.- Idę siusiu... Mam tylko jedno łóżko, więc śpij na podłodze.- Zamknął za sobą drzwi, opierając się o nie z westchnieniem.
-Przygotuj się jutro na bardzo poważną rozmowę- krzyknął do niego.- Chyba musimy sobie wyjaśnić nieco więcej niż planowałem!
-To groźba?- odkrzyknął, opierając dłonie o umywalkę.
-Myślę, że możesz to tak traktować!


***


Gdzieś po półgodzinie, Dominik poczuł nieprzyjemne szarpnięcie za rękę. Otworzył oczy, czując ich kłucie.
-Jesteś żywy?- usłyszał charakterystyczny, zachrypnięty głos.
-Patryk?
Nikt mu nie odpowiedział. Przez chwilę nic się nie działo, kiedy jednak poczuł, że jest podnoszony, szerzej otworzył oczy.
-Nie wiem kurwa kim jest ten Patryk, ale zaraz dostaniesz po mordzie, jak Boga kocham!
-Ał!- Jęknął, kiedy ten chamsko rzucił go na łóżko. Czyżby przysnął w wannie? Obmacał się, lecz z ulgą stwierdził, że zdążył założyć na siebie szlafrok.
-Tylko mi nie mów, że będę musiał cię jeszcze ubierać.
-W życiu!
Oparł na biodrach dłonie, wysuwając się lekko do przodu:
-No to się ocknij wreszcie, wskakuj w piżamę i do wyra! Do cholery jasnej, jest prawie po drugiej w nocy!
-Dobrze...- powiedział potulnie, czując, że powieki same mu opadają. Wyciągnął z pod pościeli spodenki, nieruchomiejąc na chwilę, bo ten nadal stał i się na niego patrzył.- Szymon... wiem, że jesteśmy rodzeństwem, ale czy mógłbyś...
Mężczyzna jakby się ocknął, poczym okręcając, wyszedł przymykając za sobą drzwi. Dominik ułożył się ciężko na łóżku, wsłuchując się przez kilka minut w odgłos napełniającej się wodą wanny, wkrótce znów dopadł go sen...











 


Komentarze
mordeczka dnia padziernika 13 2011 14:26:50
Komentarze archiwalne przeneisione przez admina

valkiria (Brak e-maila) 16:59 15-02-2010
Pierwsza!!! Iria wielbię cię niemal tak mocno za "Tylko mój" jak Namidę za jej opowiadania ;p "Kocha nie Kocha" przeczytałam w 2 godziny ;p Jesteś boska, twoje opy są boskie! Pisz ja na pewno wszystko od ciebie przeczytam smiley
Eo Nagisa (eo.nagisa@gmail.com) 17:39 19-02-2010
Och, to było doskonałe! Cudowne! Wiedziałam, że "Tylko mój" nie jest opowiadaniem, które można tak szybko zakończyć xD Jestem naprawdę szczęśliwa, że wreszcie nastąpiła kontynuacja ^^ Dominik już wcześniej przypadł mi do gustu, a tutaj był po prostu oczarowujący ^^ Mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec Twojej twórczości. Pozdrawiam ^^
phere_nike (Brak e-maila) 17:19 19-05-2010
KIAAA!!! smiley O, matko..! Ku***! Ja chcę takiego Szymona w domu! xD Mniach, mniach (oblizuje się).. Gdybym miała takiego Szymona i do tego była facetem.. Mrr.. XD Szkoda, że już koniec, bo poczytałabym sobie więcej scen seksu, mojej ulubiaśnej parki ;o!
betagrak71 (betagrak71@wp.pl) 11:09 08-07-2010
Przeczytalam, wrecz polknelam w calosci, teraz jestem smutna co ja mam czytac? Opowiadsanie naprawde bardzo sie podobalo. Irio wena zycze , oby byl ciagle z Tobasmiley Beata
Rika (Brak e-maila) 14:10 31-08-2010
Wreszcie przeczytałam do końca. wczoraj siedziałam i czytałam aż mnie mama nie wygoniła od komputera, a teraz jak skończyłam to mi smutno bo co ja zrobie ze swoim wolnym czasem smiley
Yuki dnia sierpnia 06 2012 20:46:35
Dobre pytanie: jesteś żywy?
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum