The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 21 2024 18:43:04   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Poor twisted me 7



(Krótka notka od autorki:
Mam nadzieję, że ktoś czekał na to, żeby udało mi się napisać dalej to opowiadanie. Pierwsza wersja zaginęła w czeluściach mojego starego laptopa i ciężko było mi się zebrać, żeby napisać od początku to, co zostało już napisane. Druga wersja nigdy nie będzie tak dobra jak pierwsza. Jednak jakoś udało mi się trochę odtworzyć to, co napisałam wcześniej i ponowić emocje bohaterów, które wtedy nimi targały. Z moimi opowiadaniami jest trochę tak, że mam jakiś ogólny zarys całej historii, ale to, co się dzieje, czasami ucieka i żyje własnym życiem, a bohaterowie w końcu robią coś innego, niż z początku mieli robić. Z tego powodu, gdy tylko zrozumiałam, że nie odzyskam napisanych już części, szybko spisałam zarys historii taki, jaki był i na jego podstawie zaczęłam pisać od nowa. Chociaż teraz widzę, że i tak w poszczególnych częściach bohaterowie znowu robią, co chcą i te części różnią się od tamtych, które przepadły. Niemniej historia pozostaje ta sama i mam nadzieję, że uda mi się ją skończyć tak, jak to sobie z początku wyobraziłam i jak ją za pierwszym razem skończyłam.
Ta część jest z POV Marco, więc może zanim zaczniecie ją czytać, warto sobie przypomnieć poprzednią część z POV Luki, na której ta perspektywa bazuje (link: http://yaoi.com.pl/readarticle.php?article_id=3022)
Zatem, żeby już nie przedłużać: dzięki, że jesteście i czytacie i życzę miłej rozrywki!
Jash)

4.2. MARCO
Nadal byłem zły na Łukasza. Bo jak on mógł mi to zrobić, jak mógł zrobić to MM? Tak podlizywać się temu blondasowi i stawać za nim murem, kiedy zwróciłem się do niego z pretensjami. Miałem ochotę mu wykrzyczeć, że wszystko wiem, o nim, że jest gejem, że zdradza (chyba) tego swojego ukochanego z internetu, że tym ukochanym jestem ja. Ale znowu nie potrafiłem nic powiedzieć. Pożaliłem się tylko PG mailowo, bardzo ogólnikowo, ale chociaż cokolwiek z siebie wydusiłem, trochę żalu, o którym musiałem komuś powiedzieć.
I faktycznie zgłosił się na to głupie przedstawienie Filipa. Nie wiem, co on sobie myślał w tej sprawie, to totalna głupota i jak on chce robić z siebie głupka, to jego sprawa, mi nic do tego. Ani MM nic do tego, skoro i tak pewnie by go nie posłuchał.
Czułem się, jakbym miał rozdwojenie jaźni. Byłem zły na Lukę, ale miałem potrzebę rozmawiania z PG, chociaż wiedziałem, że to jedna i ta sama osoba. Czy takie zachowanie nadaje się do leczenia u psychiatry?
Bałem się. Tak cholernie się bałem, że jeśli tylko powiem Luce prawdę, to mnie znienawidzi. Bo czyż nie ciągnąłem tego już za długo? Byłby zły, że nie powiedziałem mu prawdy od razu, że dalej ciągnąłem tą grę zapadając się coraz głębiej w to bagno kłamstw. Ale chciałem go poznać. Chciałem się dowiedzieć, czy w taki sam sposób polubię Łukasza, jak polubiłem PG. Czy tak samo się w nim zakochuję, jak w PG.
No i przez to wszystko zamiast być bliżej Luki, to oddalałem się od niego. Chciałem go poznawać z tej innej strony, a jednak odpychałem go, bojąc się bycia zdemaskowanym i trochę będąc na niego jeszcze rozgoryczonym. W szkole wolałem go unikać przez pewien czas, żeby trochę ochłonąć. Gdy on się ślamazarzył przy ubieraniu do wyjścia, ja czym prędzej zakładałem buty i kurtkę i wybiegałem ze szkoły. Gdy on sprawnie się szykował, ja wolałem przeczekać. Szliśmy przecież w jednym kierunku, na wspólny autobus, a nie miałem ochoty wracać z nim do domu, stać obok niego i wpatrywać się w te słodkie piegi na jego nosie.
W końcu pewnego dnia, na jednej z przerw podszedł do mnie Dawid.
- Czy możecie już przestać? - zagadał a ja nie bardzo wiedziałem, o co mu chodziło.
- O czym mówisz?
- O tobie i Luce. Rozumiem, że trochę się poprztykaliście na twoich urodzinach, ale sądziłem, że już wam przeszło, a tu widzę, że nawet nie gadacie ze sobą. Przecież nawet w ławce wolisz ze mną siedzieć zostawiając go samego! - Widziałem jak jego czoło czerwieni się ze złości. To było nawet trochę śmieszne, gdyby nie to, że bałem się, że mi zaraz przyłoży, żeby tylko przywołać mnie wreszcie do porządku.
- Tak, hmm - nie bardzo wiedziałem, co mam mu powiedzieć, bo przecież nie mogłem wyznać żadnej prawdy. - Aż tak bardzo ci to przeszkadza?
- Oczywiście, że tak! - huknął na mnie. - Przede wszystkim nie mogę patrzeć, jak dwaj najlepsi kumple chodzą na siebie obrażeni. A poza tym, przez to nigdzie nie łazimy, a ja siedzę całymi dniami w domu i się uczę z nudów. Tak nie może być. Aż w końcu w czwartek wyciągnąłem Zuzę żeby ze mną pograła w "Mortala", ale uwierz mi, to była masakra, ona kompletnie nie potrafi grać! Jaka to frajda, gdy po pięciu sekundach rozwalasz przeciwnika. Człowieku! - Dawid złapał się za głowę, a ja nie mogłem powstrzymać się od śmiechu.
- To faktycznie tragedia. Przepraszam, że musiałeś przechodzić przez te męki. Trzeba było zagrać w coś innego, na pewno w czymś innym lepiej by jej poszło.
- Lepiej nie żartuj, chłopie. - Pogroził mi palcem, ale kącik ust miał uniesiony do góry. Jeszcze chwila a również płakałby ze śmiechu. Ale spoważniałem i westchnąłem.
- Dobra, spróbuję z nim to obgadać, ale nie wiem czy dzisiaj. Obiecuję, że spróbujemy naprawić, hmm, sprawy między nami.
- Zuch chłopak. - Uśmiechnął się i walnął mnie mocno w plecy. Serio, nie wiem czy bardziej go szanuję, czy po prostu się boję, że kiedyś mógłby stanąć przeciwko mnie. Ale to dobry kolega, nie sądziłem, że tak się troszczy o naszą paczkę.
Tego dnia więcej o tym nie myślałem, nie potrafiłem tak z marszu podejść do niego i pogadać, więc szykowałem się do wyjścia jak zwykle, nie widząc Luki w pobliżu. Jednak, gdy tylko wyszedłem ze szkoły, podbiegł do mnie zziajany. Aż stanąłem zdziwiony, że to on w końcu do mnie zagaduje. Ruszyliśmy dalej wspólnym krokiem, jak za dobrych czasów.
- Zacznę od tego, że Zuzka z Dawidem są na nas wkurzeni, bo rozwalamy paczkę - powiedział od razu bez żadnego wstępu.
- Fakt, marni z nas kumple - przytaknąłem mając na uwadze rozmowę z Dawidem. Czyżby obydwoje do nas dzisiaj zagadali w tej sprawie? Żebyśmy w końcu się pogodzili?
- Może coś z tym zrobimy? Pogadamy? Ustalimy, czemu ze sobą nie gadamy. Może wpadniesz teraz do mnie? - Zastanawiałem się chwilkę, czy to dobry pomysł. Po rozmowie z Dawidem miałem sobie wszystko przemyśleć i ustalić jak zacznę z nim rozmowę, a on wychodzi do mnie pierwszy i już mamy iść do niego i wszystko obgadać. Trochę się speszyłem, ale przecież nie mogłem powiedzieć "nie". Może i dobrze, że to on pierwszy do mnie zagadał.
- Ok, niech będzie - odparłem trochę niepewnie i to było ostatnie słowo, aż dotarliśmy do jego mieszkania.
Kiedy znaleźliśmy się w jego pokoju wyglądał jakby stracił całą pewność siebie i zastanawiał się, jak zaczął tą rozmowę. Mi pierwsze, co wpadło do głowy, to to cholerne przedstawienie, o którym tak ochoczo pisał mi w mailu, a na którego nie potrafiłem nijak odpisać.
- To teraz będziesz występował w teatrze? - zapytałem więc pierwszy z lekką irytacją.
- Skąd o tym wiesz?
- Filip mi powiedział na imprezie.
- To o to tak się wściekłeś?
To jedna z kilku rzeczy.
- Nie. Chociaż mogłeś mi powiedzieć.
- I co, tylko byś mnie wyśmiał.
- A miałbym nie wyśmiewać? Po co to robisz?
Zaczął mnie przekonywać, że to go kręci i może zawsze chciał tańczyć i śpiewać na scenie, a potem wstał i zaczął swój pokraczny taniec na środku pokoju, jak potłuczona baletnica. Na to nie mogłem patrzeć obojętnie i parsknąłem śmiechem, na co on się trochę rozpromienił. Teraz zwracałem większą uwagę na emocje, które wypisywały się na jego twarzy. Miał w oku jakiś błysk, kiedy się uśmiechał, a który dodawał mu uroku.
- I czy to nie będzie zabawne oglądać mnie takiego wygłupiającego się na scenie? Będziecie komentować moje wygłupy z Zuzą i Dawidem a ja będę paradować w jakimś stroju elfa czy renifera.
- I dadzą ci świecący nos albo buty z dzwoneczkami? - Śmiałem się dalej wyobrażając go sobie w takim właśnie stroju aż w końcu usiadł zmęczony wygłupami. I w końcu powiedział to pierwszy:
- Przepraszam, że tak się wtedy zachowałem. Nie powinienem był pozwalać Kacprowi palić w twoim pokoju, a ty miałeś prawo go wyrzucić, w końcu to twoja impreza i mieszkanie. A ja beznadziejnie się zachowałem stawiając ci się i go broniąc. Mam też na usprawiedliwienie to, że byłem kompletnie pijany. - Oczywiście na koniec posłał mi swój głupkowaty uśmiech, którym sądził, że naprawi wszystko.
- Ja... - zacząłem w odpowiedzi, ale się zaciąłem na chwilę. Miałem nadzieję, że mówi mi wszystko, że nic dziwnego nie działo się między nimi wtedy w tamtym pokoju, oprócz tego palenia fajki. A ja przecież nie mogłem powiedzieć mu całej prawdy, że byłem o niego zazdrosny w konkretny sposób. Jednak, kiedy tylko zacząłem się tłumaczyć, że zdziwiłem się jego zachowaniem, tym, że od razu przykleił się do blondasa, że Filip mi powiedział o przedstawieniu, a potem on mi gdzieś zniknął z blondasem, który palił w moim pokoju i był aroganckim fiutkiem, a Luka zaczął go bronić, to on skwitował to jedynym słowem, o którym właśnie myślałem przed chwilą, a nie chciałem żeby mogło paść w jakimkolwiek kontekście.
- Ej, zazdrosny o mnie byłeś, czy co? - wypalił i potargał mi włosy.
- Co?! - Serce zaczęło mi łomotać w klatce piersiowej. - Weź! Dlaczego miałbym być o ciebie zazdrosny?
- Nie martw się, tylko ty jesteś moim najlepszym przyjacielem. - Objął mnie tuląc się jak głupi, więc próbowałem go odepchnąć.
- Odczep się, noooo!
- Tylko, jeśli powiesz, że mnie kochasz! - powiedział nagle rozbawiony, a ja zamarłem i nie wiedziałem, co zrobić. Czułem, że cały się czerwienię i modliłem się żeby on tego nie zauważył. Serce waliło mi jak oszalałe i tylko próbowałem go od siebie odkleić czując, że się duszę tą sytuacją. To słowo, wypowiedziane tak beztrosko przez niego? Nie wiedział, że wypowiada je do MM, nie mógł wiedzieć, a jednak ja się poczułem, jakby to było prawdziwe wyznanie miłości skierowane do mnie.
On mnie dalej męczył, żebym to powiedział i kiedy czułem, że już dłużej nie dam rady, wydusiłem ciężkim głosem:
- Dobra, już dobra, kocham cię - i nie patrząc na niego szybko wstałem chcąc wyjść z pokoju. Rzuciłem od niechcenia, że jest durny, a ja się zgrzałem i wymigałem się pójściem po coś do picia. Szybko dobiegłem do blatu w kuchni i oparłem się o niego dysząc ciężko. Czułem się jak maratończyk, który nie może złapać tchu. Zaciskałem oczy i dłonie na blacie. W końcu sięgnąłem po szklankę z szafki, nalałem do niej kranówy i wypiłem zachłannie. Już chciałem wrócić do pokoju, ale zajrzałem jeszcze do łazienki, bo ręce nadal mi się trzęsły. Spojrzałem w lustro i napotkałem swoje parszywe odbicie. Te słowa, wyrzucone przeze mnie z przymusu świdrowały mi głowę, jakbym naprawdę czuł, że go kocham. Mógłbym mu powiedzieć coś teraz. Mógłbym to skończyć, tu i teraz, a może Łukasz by mi wybaczył?
Wyszedłem z łazienki i stanąłem w drzwiach pokoju, spojrzałem na niego. Siedział na krześle wpatrując się w ekran monitora. Poczułem się jak on, w jednym z maili. Zapragnąłem podejść do niego od tyłu i go objąć wszystko wyznając, albo po prostu milcząc, czując jego ciepło na swoim policzku. Ruszyłem cicho w jego kierunku, nadal czując łomoczące serce, wciskające mi się do gardła. Wyciągnąłem dłoń w jego kierunku, ale ta nie dotknęła go, nie mogła. Zacisnąłem ją w pięść i zamiast dotknąć go, nachyliłem się żeby zajrzeć mu przez ramię, co czyta. Zobaczyłem pocztę i maile. Od MM, od siebie. Nadal czekał na odpowiedź ode mnie, a ta nie nadchodziła i wiedziałem, że pewnie jest z tego powodu smutny. Ale nie mogłem nic powiedzieć. Zamiast tego zrobiłem najgłupszą rzecz, którą mogłem. Odezwałem się.
- Metallica Master? Kto?? - nie dokończyłem, gdyż krzyknął przeklinając i walnął mnie w szczękę powalając na podłogę. Po co mi to było?
- Kurwa, Łukasz! - zakląłem, bo to jedyne co wtedy mogłem dodać.
- O matko, przepraszam, coś ci się stało? - Schylił się i pomógł mi wstać.
- Złamałeś mi szczękę czy coś. Chyba ramieniem mnie walnąłeś. Zwariowałeś?! Mogłem sobie język odgryźć.
- To dlaczego skradasz się za moimi plecami?! - Był wściekły i wcale mu się nie dziwiłem.
- Sorry, myślałem, że mnie słyszysz - wymyśliłem na prędce odpowiedź.
- Ale nie czyta się cudzych maili.
- Przecież nic nie przeczytałem. Tylko nadawcę... - Popatrzyłem w jego rozeźloną twarz i musiałem dalej grać, skoro już zacząłem. - Metallica Master, kto to taki?
Spalił buraka i usiadł na łóżku unikając mojego wzroku. Sam nie wiedziałem, czy to rozczulające, że tak reaguje na wspomnienie o mnie.
- Pamiętasz, przyznałem cię się, że się w kimś... zakochałem.
- No.
- To właśnie... ta dziewczyna.
Zastanawiałem się, co powiedzieć na tą wzmiankę. Trochę chciało mi się śmiać, gdy powiedział "dziewczyna". Jednak i on nie potrafił być szczery ze swoim przyjacielem. A przecież wystarczyłoby, że właśnie teraz przyznałby się do bycia gejem.
- Fajny ma adres mailowy - powiedziałem, co mi pierwsze wpadło do głowy i spróbowałem się uśmiechnąć. Usiadłem obok i dodałem: - To zakochałeś się w niej czy nie?
- Chyba tak. Ale wiem, że to głupie! Bo przecież znam ją tylko przez internet. - Znowu serce zabiło mi mocniej. Można zakochać się w kimś z internetu? Można.
- No trochę głupie. A wiesz chociaż jak wygląda? - Z powodu jakiegoś idiotycznego myślenia, chciałem brnąć dalej w tą rozmowę, wyciągnąć więcej i więcej od Łukasza.
- Nie. Woleliśmy pozostać anonimowi.
- A wiesz, że to może być gruby obleśny pedofil? - Zapytałem jak głupi.
- To nieprawda. Jest normalną dziewczyną.
- Niech będzie. Na pewno jest fajna, skoro lubi Metallicę.
- Jest bardzo fajna. - Widziałem jego zamyśloną, rozanieloną twarz, gdy to przyznał. Nawet trochę bardziej się zarumienił. Ja również poczułem jak pieką mnie policzki.
- Więc trzeba ją poznać - powiedziałem odważnie.
- Ale że jak?
- Musisz w końcu poprosić ją o spotkanie. Gdzie mieszka-
- Tu w Warszawie.
- No to tym bardziej! Na co czekasz? Prosiłeś ją już o spotkanie?
I tak bym się nie zgodził.
- Nie, oczywiście, że nie. Ona woli pozostać anonimowa.
- Głupoty. Każda laska w końcu chce się spotkać na żywo. Ona też się pewnie zakochała w tobie.
I w PG i w Luce.
- No, można powiedzieć, że zostaliśmy tak jakby parą, w internecie. - Jego uszy zrobiły się czerwone.
- Gratulacje, czyli jakiś seks na odległość już był?
O czym ja do cholery wygaduję? O czym ja myślę?!
Luka spłonął jak burak a ja wybuchnąłem nerwowym śmiechem.
- Musisz ją namówić na jakieś sprośne igraszki słowne. - Mrugnąłem do niego jak opętany. Musiałem się uspokoić, bo potok słów, który ze mnie wypływał stawał się coraz bardziej absurdalny. - Chcesz się z nią spotkać, czy nie? - zapytałem w końcu trochę spokojniej, gdy już się opamiętałem.
- Pewnie, że bym w końcu kiedyś chciał, ale teraz chyba nie jest dobry moment, ona ma jakieś problemy.
- Ze sobą?
- Sam nie wiem, ale ostatnio mało piszemy.
- Może zbliżające się święta tak na nią działają? - Chciałem go jakoś usprawiedliwić. Siebie. Podsunąć Luce jakikolwiek pomysł, co może dziać się w głowie MM.
- Teraz nie jest raczej dobry czas na takie spotkania. Szaleństwa zakupowe i tak dalej - dodał.
- To może po nowym roku? Wytrzymasz tyle? - zapytałem z lekkim sarkazmem. PG już wcześniej mnie wypytywał o jakieś spotkanie, ale odmawiałem, zanim jeszcze wiedziałem, że on to Łukasz. Więc wiedział, że MM nie bardzo chce się ujawniać, a ja teraz próbowałem urobić mojego przyjaciela, żeby jednak na niego nalegał. Przeczyłem sam sobie. Czy można upaść jeszcze niżej?
- Bardzo śmieszne.
- Założę się, że będzie jechała na koncert w lutym. - Przypomniałem sobie o koncercie Metallici.
- No tak! Koncert w Spodku! Zupełnie o nim zapomniałem.
- Jak mogłeś zapomnieć o najbardziej zajebistym koncercie ever?! - zapytałem, niby z wyrzutem, chociaż sam dopiero teraz na to wpadłem.
- Jakoś tak, przez to wszystko. Myślisz, że to dobry pomysł żeby się tam spotkać? Przecież będą tłumy ludzi, jak się odnajdziemy?
- Coś wymyślicie. Zapytaj ją, co o tym myśli i zobaczysz czy w ogóle się zgodzi.
- Dobra, dzięki. Chyba. Bo nie wiem czy to dobry pomysł. Ale tak, raczej zapytam.
Odrabialiśmy jeszcze lekcje zadane w dniu dzisiejszym i już nie rozmawialiśmy o jego internetowej znajomości. A ja cały czas wpatrywałem się w niego, kiedy marszczył nos, zastanawiając się nad jakimś zadaniem. Wyglądał ślicznie z profilu.


W szkole zrobiło się jak dawniej. Znowu się przyjaźniliśmy, całą czwórką, gadaliśmy na przerwach, chodziliśmy gdzieś po lekcjach. Próbowałem nie myśleć o PG, kiedy byłem z Luką. Próbowałem nie myśleć o Luce, kiedy pisałem do PG. Jakoś mi się to udawało, rozdzielać te dwa światy, żeby żaden z nich nie czuł się winny moim własnym zachowaniem. Moim własnym obwinianiem się o ten dziwny stan rzeczy.


Od: metallica.master000@gmail.com
Do: dust_to_dust@gmail.com

Drogi PG,
Przepraszam, że długo czekałeś aż się odezwę, ale miałem kilka spraw na głowie, które musiałem poukładać. Nie chciałem cię przez to zaniedbać. Nie chcę żebyś się czuł odrzucony przeze mnie w jakikolwiek sposób, bo za bardzo cię lubię, za bardzo mi na tobie zależy. Cenię każdą twoją radę i chęć pocieszenia mnie. Czasami sobie wyobrażam, że jesteś tu obok i normalnie rozmawiamy i mogę cię dotknąć spoglądając w twoje zielone oczy.
Nadal nie rozumiem, czemu chcesz brać udział w tym swoim przedstawieniu teatralnym, ale jeśli to ma ci sprawić przyjemność, to idź za ciosem, nie oglądaj się na swoich przyjaciół i rób te szalony rzeczy, o których marzysz :) Czasami chyba lepiej jest zrobić coś szalonego, niż pluć sobie w brodę, że czegoś się nie zrobiło, prawda? Bo potem, za kilka lat, obejrzysz się wstecz i stwierdzisz: "cholera, mogłem jednak wziąć udział w tym przedstawieniu, może teraz byłbym wielkim aktorem, zamiast pracować w Macu" ;)
Ja ostatnio robię wiele rzeczy, na które potem chyba spojrzę i powiem "po co ja to w ogóle zrobiłem" ale mam nadzieję, że nie będę miał ogromnych wyrzutów sumienia i wszystko się jakoś ułoży.
A święta? Hmm. Spędzę pewnie z rodziną, jak zwykle. Nudne święta z nudnymi wujkami, ciotkami, którzy będą siedzieć ze mną przy stole i wypytywać, czy mam jakąś dziewczynę. Ciężko by im było odpowiedzieć "nie, ale mam chłopaka" podając jednocześnie talerz ze śledzikiem ;)
Oczywiście koniecznie będziesz musiał mi pokazać zdjęcia lub filmik z tego przedstawienia, jak już się odbędzie. Nie mogę się doczekać :*
Twój (mam nadzieję, że nadal) chłopak - MM












Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum