The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 21 2024 19:10:59   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Rock penetrowany pędzlem 15
-


Jak dokonać aktu oralnego na czyichś narządach płciowych i co z tego wynika - lekcja według Senju

SENJU

- To jutro idziemy pozwiedzać - powiedziałeś, wycierając włosy. - A dziś luzik i rozpusta.
- Podoba mi się ten plan. - Zerknąłem na twój mokry brzuch, potem na ładne, twarde uda.
Ale ciacho. Macałbym.
- Nie wątpię. - Poruszyłeś brwiami, a ja parsknąłem śmiechem. - Dużo już wypiliśmy?
- Dużo.
- Więc mogę cię gwałcić? - Uśmiechnąłeś się jak cwaniak, a ja znowu ryknąłem śmiechem.
- Chyba ja ciebie. Chciałeś mnie upić?
- No.
- Sam się upiłem. I nie gwałcisz mnie, bo to nie jest gwałt.
- Jeśli chcesz, mogę ci zorganizować gwałt. Mmh? - Podszedłeś bliżej, a ja objąłem cię za biodra.
- Może kiedyś. Teraz chętnie zgwałciłbym twoje gardło.
- Albo ja twoje.
- Raczej ja twoje.
- Ale ja mam bardzo wrażliwe gardło. Nie umiem tak.
- Umiesz. - Pogładziłem twoje twarde, mocne uda, a potem wtuliłem twarz w twoje krocze.
Ale twardo.
Od razu przypomniała mi się scena z Renem. Matko, dlaczego nie mogłem po prostu o tym nie myśleć? Kot, Ren, fantazje, wspomnienia - czasami zaczynałem tego żałować. No i jeszcze ta rozmowa o ślubie.
Nie. Ma być relaks i rozpusta.

Usiadłem na łóżku, a ty rozwaliłeś się na podłodze i otworzyłeś piwo - cudownie schłodzone, aż chciało się pić. Za oknem było słonecznie i gorąco, ale - o dziwo - nieźle znosiłem takie upały. Co ciekawe, odkąd tu przyjechaliśmy, bez przerwy miałem chcicę, pewnie też przez tę pogodę. A może po prostu byłem zbyt podniecony wyjazdem? Hotel, obsługa, pokój, widoki, jedzenie - wszystko zapierało dech w piersiach. Nawet niebo było tu bardziej niebieskie. To oczywiste, że byłem w świetnym nastroju i chciałem się bzykać. Poza tym miałem zamiar się dzisiaj upić, więc depakinę łyknąłem nieco wcześniej. Miałem wrażenie, że alkohol potęgował jej działanie. Nie chciałem, żeby potęgował, bo czułem się wtedy dziwnie zamulony. Ciekawe, czy można żyć na samym antydepresancie?
- Kaien, to łaskocze - zamruczałem, gdy zacząłeś mnie smyrać po udzie.
- Wiem.
Gapiłeś się w komórkę, więc pewnie pisałeś z Kotem. Nie chciałem, żebyś pisał z Kotem. Chciałem, żeby cała twoja uwaga była skupiona na mnie.
- Próbujesz mnie wkurzyć? - spytałem i zarzuciłem ci nogę na ramię.
- Tak.
Poflirtujemy trochę?
Wiem, kozak ze mnie, ale jak się upijam, to robię się odważny i wspaniały.
- Mógłbyś lepiej... - zacząłem, ale zadarłeś głowę i spojrzałeś mi w oczy.
- Co mógłbym?
- Mam ochotę na loda.
- Kupię ci.
- Kretyn - zaśmiałem się, a ty złapałeś mnie za łydkę. - Miałem na myśli innego loda.
- Wiem, co miałeś na myśli.
- Och, wiesz?
- Oczywiście.
- Więc chcesz mnie zdenerwować?
- Tak.
- Może lepiej...?
- Co "może lepiej"? - mruknąłeś i znowu pogładziłeś moje udo.
- Nie wiesz?
- Nie.
- Kaien, to łaskocze. - Zagryzłem wargę i spojrzałem ci prosto w oczy.
- Tak?
- Mmh.
- To co z tym głębokim gardłem? - Pchnąłeś mnie na łóżko, a ja zamknąłem oczy i poczułem ciary na plecach.
Nawet sutki mi stwardniały. Zsunąłeś mi lekko bokserki i dotknąłeś tatuażu, a ja westchnąłem i uniosłem biodra. Na szczęście ładnie się zagoił, więc nie miałem z tym żadnych problemów.
- Kaien?
- Mmh?
- Bzyknij mnie - szepnąłem, a ty liznąłeś mój pępek.
- Masz tu twardo.
- Naprawdę? Niemożliwe.
- Nie pyskuj. - Pocałowałeś mnie w czubek penisa, a ja prawie jęknąłem.
- Kaien.
- Tak?
- Udajesz domina?
- Tak.
- Domini są dominujący i bzykają uległych, więc zrób to - powiedziałem, patrząc ci w oczy.
- Domini dręczą uległych.
- Nie.
- Tak. - Liznąłeś żołądź, a ja wczepiłem się w twoje włosy. - Błagaj.
- Co? - Parsknąłem śmiechem i poruszyłem biodrami, ale odsunąłeś się i złapałeś mnie za uda.
- Lubię, jak mnie prosisz.
- Ale ja nie lubię.
- Kłamiesz.
- Oj, spadaj. O co niby mam cię prosić?
- A tego nie wiem.
- Skurwiel.
- Spokojnie, Kaczuszko.
- Pierdolony chuj. - Zacząłem rechotać, bo połaskotałeś mi zgięcia kolan. - Kaien, do cholery!
- Błagaj.
- Spieprzaj. Nie będę cię błagać.
- No to cię nie wyrucham.
- Wyruchasz. Jesteś twardy jak... kamień.
- Co powiedziałeś?
- Rżnij mnie mocno.
- Jak mocno? - Przycisnąłeś mnie do łóżka, a ja nie mogłem przestać się śmiać.
- Do bólu dupy.
- Uwielbiam twoją ciepłą, rozepchaną dupcię.
- Stary zboczeńcu, sam ją rozepchałeś.
- Dlatego ją uwielbiam.
- Wbij we mnie swój rozpalony pal.
- Co? - zaśmiałeś się i zacząłeś o mnie ocierać. - Co powiedziałeś?
- Spenetruj mnie swoim narzędziem szatana.
- Kaczku, nie poznaję cię.
- Wyruchaj, do jasnej cholery. Chcę poczuć w dupie twojego kutasa.
- Nic z tego, najpierw w ustach.
- Nie.
- O przepraszam, w gardle.
- Pieprzo... Nnngh!
Uciszyłeś mnie dłonią, a potem penisem.
Cholera.
Wszystko mnie dziś podniecało. Miałem ochotę rżnąć się do utraty tchu.
Albo przytomności.
Albo rozumu.
Zresztą nieważne. Chciałem się rżnąć. Korzystać z życia, odpoczywać, bawić się i ruchać. Ciekawe, czy uda nam się bzyknąć na plaży po zachodzie słońca?
Albo gdzieś pod palmą?
W grocie?
Na basenie?
Kurczę, chyba ponosiła mnie wyobraźnia.
- Lubię, gdy jesteś taki napalony - szepnąłeś i wbiłeś się głębiej.
- Szpierdalaj.
- Nie mówi się z pełnymi ustami.
- Mmh.
- Leż spokojnie.
- Nie mogę. - Sapnąłem, pocierając nosem o twojego fiuta.
- I nie gadaj.
- Nie mogę.
- Otwórz buzię.
- Nie.
- Kaczu.
- Obiecałeś mnie tak nie nazywać.
- Senju.
- Zrób mi loda, to zrobię ci głębokie gardło.
- Zgoda.
- Tak?
- Tak - powiedziałeś i od razu zacząłeś obciągać.
Zamknąłem oczy i prawie poległem. Miałem ochotę trysnąć po kilku ruchach, ale wziąłem głęboki wdech i skupiłem się na rytmie serca. Pulsowanie czułem wszędzie - w skroniach, w gardle, nawet w podbrzuszu. Poruszałem lekko biodrami i gładziłem cię po włosach, a ty obciągałeś. Lizałeś i macałeś jądra, zsuwałeś napletek, a potem znowu ssałeś i od czasu do czasu wkładałeś mi palec z tyłek.
Ale ja chciałem kutasa w dupie.
Ty wulgarny, perwersyjny zboku.
Senju, ty dewiancie.
Ach, rób mi tak jeszcze.

- Chcesz się zamienić? - spytałeś i liznąłeś główkę.
- Co?
- Szczęka mnie boli.
- Okej - wysapałem i odgarnąłem włosy w twarzy.

Prawdę mówiąc, nie chciałem. Chciałem tryskać. Na twarz albo do ust, bo dawno tego nie robiłem.
Cóż.
Najpierw tylko grzecznie ssałem i lizałem, drażniłem główkę językiem, łaskotałem napletek i masowałem jajuszka, a potem zacząłem robić głębokie gardło. W ustach od razu zebrało się mnóstwo śliny, więc musiałem trochę zwolnić.
Cholera, to nie było łatwe. Znowu wziąłem głęboki wdech i powtórzyłem, bo warto było. To twoje pomrukiwanie, sapanie i stękanie doprowadzało mnie do szaleństwa. Lubiłem, jak tak stękałeś i warczałeś jak dzikie zwierzę. Taki roznamiętniony, chętny Kaien. Też mógłbyś mnie błagać.
O właśnie. Chyba obudził się we mnie sadysta.
- Zrób tak jeszcze - poprosiłeś, gładząc mnie po włosach.
Przestałeś mi nawet wkładać palec w tyłek.
Szkoda.
- Błagaj - powiedziałem, patrząc ci twardo w oczy.
- Proszę, zrób tak jeszcze - powtórzyłeś, a ja wyszczerzyłem się i wytarłem ślinę z twarzy.
- Coś słabo błagasz.
- Błagam, dokonaj aktu oralnego na mym narządzie płciowym.
- Błagaj mocniej - zamruczałem i dotknąłem twojego odbytu.
- Nie, nie tam. Błagam o stymulację... yyyh, przednią.
Parsknąłem śmiechem i wywróciłem oczami. Boże, ty debilu.
- Potem zrobisz mi rimming - powiedziałem, masując twoje jajka.
- Zrobię, co zechcesz.
- Tak?
- Oczywiście.
- Usiądę ci na twarzy, a ty będziesz mnie wylizywać.
- Zgoda.
- A potem mnie bzykniesz.
- Zgoda.
- Grzeczny chłopiec.
- Kurwa, Senjuś.
- No dobra, interesy z tobą to sama przyjemność - powiedziałem i wróciłem do obciągania.
- Będę cię ruchać całą noc. Obiecuję.
- Kłamiesz. Nie wytrzymasz tak długo.
- Wytrzymam. Weź głębiej.
- Ja będę ruchać ciebie.
- Zgoda.
- Tak?
- Tak. Głębiej. Och, kurwa mać, Senju. O ja pierdolę. Jeszcze.

Wkładałem jeszcze.
Powoli, miarowo i głęboko. Czułem w gardle twardy, mokry penis i powstrzymywałem odruch wymiotny. Kaszlałem i krztusiłem się, ale obciągałem aż do bólu szczęki. W głowie szumiało, serce waliło jak szalone, a dupa domagała się pieszczot.
- Senju?
- Mmh?
- Wystarczy, bo trysnę ci prosto do gardła.
Potarłem żołędzią o policzek, a potem miękkim ruchem przysunąłem się do ciebie bliżej i pocałowałem w usta.
Lubiłem pocałunki po oralu. Zbliżały. Jestem dziwny?
- Możesz zaczynać - szepnąłem, a ty pomasowałeś moje bułeczki.
- A jak dojdziesz, będzie kara.
- Chyba dla ciebie.
- Żartowałem.
- Wiem.
- Uwielbiam twoje gardełko.
- Szczelinę też?
- Szczelinę?
- Szparkę.
- Dziurkę. - Zacisnąłeś dłonie na moich pośladkach, a ja zacząłem się szczerzyć.
- Masz ją wylizać. - Oparłem się plecami o ścianę, a ty objąłeś mnie za uda i pociągnąłeś nieco w dół.
- Możesz tryskasz, jeśli chcesz.
- Nie trysnę.
- Skąd ta pewność?
- Łaskoczesz mnie.
- Przepraszam. A teraz?
- Miał być język.
- Chodź tu. Wypieszczę ci tę twoją rozepchaną szparkę.
- Mógłbyś przesta... aaah!

Boże, jak ja uwielbiałem lizanie.
Kochałem.
Wszystko kochałem.
Dotykałeś mojego penisa, a potem znowu masowałeś uda i pośladki.
Znów bawiłeś się główką, a później wkładałeś mi palec w tyłek, żeby po chwili wrócić do wylizywania.
Potem masowałeś jajuszka i bułeczki.
Uda.
Penis.
Pośladki.
Dupę. Masowałeś mi dupę językiem, lizałeś i całowałeś.
Kurwa, lizałeś moją szczelinę rozkoszy, a ja stękałem i poruszałem biodrami.
Lizałeś.
Wsysałeś się i ugniatałeś moje buły.
Szparki, dziurki i szczeliny. Popierdoliło nas. Ja pierdolę. O matko, jak dobrze.
O matko.
Matko, myślałem, że trysnę.
Zaciskałem pięści, poruszałem biodrami i sapałem jak napalony dureń. Ten język... Cholera, był taki twardy, jędrny i szorstki.
Cudowny.
Był taki cudowny.
Tak cudownie wkradał się do środka, drażnił i masował.
Łaskotał.
Trzepałeś namiętnie. Sobie. Mnie. Sobie.
Mnie.
Znowu.
Kurwa.
Sapałem.
Stękałem.
Matko.
Zapomniałem, jak się nazywam.
Co?
- Kaien!
- Mmh?
- Wystarczy. Kurde.
- Tak?
- Tak. Przestań. Dość.
- Słabiutko - zamruczałeś i ugryzłeś mnie w pośladek, a ja osunąłem się w twoje ramiona i znowu jęknąłem.
- Spadaj.
- Szparka ci pulsuje.
- Zamknij się już, błagam.
Te szparki będą mnie teraz prześladować.

W głowie pulsowało, w dupie pulsowało, wszędzie pulsowało. Ocierałem się o twojego fiuta i chciałem szybciej.
Więcej i mocniej.
- Kurwa mać, Kaien, rżnij mnie.
- Chcesz się na niego nasadzić?
- A jak myślisz, perwersie?
- Ale z ciebie zbereźnik.
- Ty dewiancie - sapnąłem i znowu otarłem się o twojego fiuta.
Było gorąco jak cholera, wszystko mi płynęło, drgało i tętniło. Nie myślałem, nie słuchałem, nie reagowałem. Chciałem tylko poczuć w sobie nabrzmiałego, mokrego kutasa.
Nadziać się na niego.
Poruszać.
Ujeżdżać bez końca.
Cholera jasna, ale chcica.
- Ruchaj mnie, do kurwy nędzy - sapnąłem, gdy poczułem, jak pocierasz nim o moją dziurę. - Cholera, Kaien.
- Tak, słońce? - Żołądź przeniknęła do środka i aż wstrzymałem oddech.
Zastękałem i wygiąłem się w plecach, a ty pchnąłeś biodra i wszedłeś do końca. Krzyknąłem, a potem zacząłem jęczeć jak szmata.
O tak, do cholery, jak dobrze.
Dobrze. Tak dobrze. Kurwa mać, jak dobrze.
- Cholera, Kaien.
- Nie przeklinaj - zaśmiałeś się, macając moje sutki, ale fuknąłem i odrzuciłem głowę.
- Mam to w dupie.
- W dupie masz co innego.
- Racja, rżnij mnie. Tak, jeszcze. Jeszcze mnie rżnij.
- Ktoś tu jest napalony.
- Cicho. O matko, jak dobrze.
- Jesteś niesamowity.
- Kaien.
- Wykurwisty.
- Ruchaj mnie jeszcze.
- Rucham.
- Tak.
- Tak?
- Tak.
Sekszenie się całą noc? Serio? Chciałem krzyczeć, stękać i tryskać. Teraz, natychmiast, już! Ale te delikatne, kołyszące ruchy wprowadzały mnie w trans. Nakręcały i jednocześnie przynosiły jakieś dziwne ukojenie.
Upojenie.
Cholera jasna, jak dobrze.
Ocierałem się o ciebie i sam nabijałem na penisa, a ty macałeś mnie wszędzie i gadałeś gorszące słówka do ucha. Całowałeś mnie w szyję i zasysałeś płatek uszny, a ja stękałem jak najdziksza kurwa i czułem się taki wspaniały. Napalony, seksowny i rozochocony.
Potem całowałeś mnie w ramię.
W ucho.
W usta.
Znowu w usta. Znowu.
Jeszcze.
Lizaliśmy się długo i namiętnie, fiut wchodził głęboko i coraz szybciej.
Coraz mocniej i chaotyczniej.
Gdy zacząłeś mnie rżnąć, krzyczałem i prawie osiągałem nirwanę. Uciszałeś mnie dłonią i wbijałeś się szybko, rytmicznie i ostro.
Mocno. Władczo.
Matko.
- Kaien - jęknąłem i zacząłem się trząść, ale zwolniłeś i nie pozwoliłeś mi dojść.
- Spokojnie, bo trysnę.
- Tryskaj, też chcę tryskać. Chcę tryskać, kurwa mać. Kaien, proszę cię. - Poruszyłem biodrami i zacząłem fapać, a ty wybuchnąłeś śmiechem. - Proszę, proszę, proszę.
Jeszcze tylko troszeczkę. Jeszcze chwila. KURWA MAĆ, chcę tryskać!
- Zwolnij, mówię poważnie.
- Ale...
- Senju, nie.
- Chcę...
- Cicho - szepnąłeś i przycisnąłeś mnie do łóżka.
To pulsowanie było bolesne. Czułem się taki niedopchany i zawiedziony.
Ty sadysto.
- W nocy będziemy spać, masz mnie ruchać teraz - powiedziałem i objąłem cię udami.
Serio bałem się, że odpłynę. Stracę przytomność i dojdę gdzieś poza granicami świadomości. Boże, jaki kosmos. Tak mi wszystko tętniło wszędzie, szumiało, drgało i domagało się rozładowania.
- Nie.
- Dlaczego nie? To okrutne. - Westchnąłem, ale położyłeś się obok, objąłeś mnie udem i przycisnąłeś biodra do mojej niedopchanej dupy.
Znowu poczułem, jak penis ślizga się między pośladkami. Serio myślałem, że oszaleję.

Poruszałeś się delikatnie i drażniąco powoli.
Zbyt powoli. Chcica zmalała i nieco ochłonąłem, ale wciąż czułem się zawiedziony. Tak bardzo chciałem ostrego rżnięcia.
Potem znów cię ujeżdżałem. Chciałem szybciej, ale trzymałeś mnie za biodra i sam kontrolowałeś tempo.
Potem bzykaliśmy się na łyżeczkę.
Z uniesioną nogą.
Na brzuchu.
Na boku.
Na brzuchu. Znowu. Ocierałem się o materac i czułem na karku twój oddech. Był szybki, nierówny, namiętny i dziki.
Pachnący piwem.
Było gorąco, przyjemnie i mokro.
Było dobrze.
Bardzo dobrze.
Myślałem, że tracę przytomność, ale trzymałeś mnie mocno. Obejmowałem cię za szyję i ujeżdżałem, fiut wchodził jak w masło, a ty dawałeś mi klapsy i macałeś pośladki. Ocierałem się o ciebie, całowałem sutki, kąsałem wargi i zostawiałem malinki na szyi.
Było gorąco, przyjemnie i mokro.
Nie wiem, ile to trwało, ale chyba długo. Miałem wrażenie, że całą wieczność, choć za oknem dalej było słonecznie. W końcu obaj opadliśmy z sił, bzykaliśmy się leniwie i powoli. Nie chciałem nawet dochodzić, po prostu leżałem i chłonąłem delikatne pchnięcia.
Mógłbym je chłonąć bez końca. Byłem rozepchany, miękki i gorący. Ciało lepiło się od potu, a w głowie miałem pustkę.
Było gorąco, przyjemnie i mokro. Całe morze spermy, potu i śliny. Orgazm miałem niezbyt intensywny, ale długi jak cholera. Byłem wykończony. To był prawdziwy maraton seksu. Gdy poczułem, jak zlizujesz spermę z mojej klatki piersiowej, zacząłem rechotać i zamknąłem oczy.
- Smacznego - powiedziałeś i pocałowałeś mnie w usta.
Poczułem smak spermy i odwzajemniłem pocałunek.
- Obrzydliwiec - uśmiechnąłem się, gdy oblizałeś wargi.
- To był świetny seks.
- Tak.
- W nocy powtórka.
- Nic z tego.
- Będę cię ruchać całą noc, przecież obiecałem. Jestem ruchaczem.
- Ja też jestem ruchaczem.
- Ty jesteś Kaczuszką.
- Świnia.
- Kocham cię.
- Spadaj. Tak cię potem zerżnę, że popamiętasz.
- Już się nie mogę doczekać.
- Mówię serio, Kaien. W nocy będę cię pieprzyć.
- Nie mamy pieprzu.
- Doigrasz się, dupku.
- Cicho, słońce, przecież tylko się droczę - zamruczałeś, gładząc moje sutki.
- Jestem cicho. Ale i tak cię wyrucham.
- Jasne.

Dotrzymałem słowa, bo jestem ruchaczem. Okrutnym waniliowym ruchaczem.











Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum