The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 22 2024 05:16:12   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Siostrzany wkład 6
Przez kilka kolejnych dni nic godnego uwagi się nie działo. Zaliczyłem ten sprawdzian na piętkę. Dostałem słodką nagrodę od mego lubego i ekstra kieszonkowe od mamy. Jedyną nutką goryczy był słowny dodatek mojej mamci. Prosiła o przekazanie podziękowań i pozdrowień dla Adriana. Litości... Remi jak była upierdliwa i rozczulająca tak nic się nie zmieniło. Prawie... znalazła sobie teraz nowe hobby... Które albo w bardzo szybkim czasie przypłaci utratą uzębienia albo ja moim zdrowiem psychicznym. Bowiem moja siostrunia ubzdurała sobie, że stworzy fotograficzną kronikę MOJEGO związku. Adrii za to każdy jej atak złowieszczym przyrządem kwituje uśmiechem i przyciąga mnie bliżej, tudzież pozuje przybierając jakąś widowiskową pozę. Nic zboczonego... ale charakter tychże fotek nie pozostawiał najmniejszych wątpliwości! A co by było gdyby MAMA znalazła choć jedne z nich?!

Minęły już dwa tygodnie od pamiętnej rozmowy telefonicznej, kiedy Mama przypuściła swój atak...! Remi nie było w domu więc nie miał mi kto pomóc ani wesprzeć psychicznie...
- Rikoo... jak tam twoja Dziewczyna? Zdrowa już? - Zagaiła mnie mama w czwartkowy wieczór przy kolacji. Zakrztusiłem się serkiem waniliowym. O mało co mnie tym pytaniem nie udusiła! Już myślałem, że zapomniała!
- Kchę kchę... - musiała poczekać aż się wykaszlałem do końca. - Noo... takkk... - Powiedziałem ostrożnie.
- To zaproś ją kochanie na obiad. W niedzielę. - To nie była prośba. O co to, to nie!
- Ale ona chyba w niedzielę jest zajęta... - Utkwiłem wzrok w łyżeczce. Teraz nie chcę widzieć jej twarzy!- Miała jechać do dziadków czy coś takiego...
- To zaproś ją na sobotę. - Ostrzejsza nuta w nadal słodko-stanowczym głosie.
- W sobotęęę? - Niemal jęczę. - Chyba też będzie zajęta...
Mama patrzy na mnie morderczym wzrokiem.
- To na kolację! Masz czas do końca weekendu! Jeśli nie przyprowadzisz jej w sobotę to masz ostatni termin w niedzielę. Jeśli nie przyjdzie to czuj się wolnym człowiekiem. Bo w tej sytuacji postaram się osobiście żebyś nie miał czasu na spotkania z nią i zabiorę telefon! W końcu sama cię rzuci! Wstydzisz się jej?! - Niemal schowałem się pod stół. Jasne, że nie wstydzę! Co zresztą jej powiedziałem.
- Więc bardzo dobrze. Rozumiem, że zobaczę ją w sobotę na obiedzie. O godzinie trzeciej trzydzieści w jadalni. Ta rozmowa jest skończona tak samo jak twój serek... chyba że zamierzasz go jeść z podłogi... - I wyszła. Wyszła z kuchni! Zostawiła mnie po tej paskudnej groźbie! Szybko starłem serek z podłogi, bo z wrażenia trafił właśnie tam. I pobiegłem do mojego pokoju po komórkę. Zaryglowałem się w moim prywatnym pomieszczeniu i puściłem sygnał Adrianowi. Oddzwonił dopiero po minucie! Dopiero! Jak mógł kazać mi TYLE czekać?! Odebrałem od razu.
- Problem. Duży problem! - Zakomunikowałem od razu.
- Jaki? - Zaniepokojony głos mojego chłopaka. - Stało się coś złego?
- Mało powiedziane... - Jęknąłem do słuchawki. - Mama przypomniała sobie o obiadku z moją rzeczoną dziewczyną! Postawiła mi ultimatum! Albo przedstawię jej tą dziewczynę albo tak mnie zamknie w domu i zabierze komórkę, że mój związek się sam rozpadnie! Serio! - Rozryczałem się. Tak po prostu. Ja nie chcę udupienia zerwania. A tego obiadu i rozmowy też się boję!!
- Tico... Nie panikuj! Będzie dobrze. Przyjdę na ten obiad. Tak jak ustaliliśmy to na samym początku, powiemy jej razem trzymając się za łapki. - Moje chlipanie i pociąganie nosem chyba nie pozwalało mu mieć wątpliwości, jakże cieszę się z tego powodu... - Jeśli wolisz ja sam jej to powiem i będę równocześnie dodawał ci odwagi trzymając za rączkę. Nie będzie tak źle... - Zapewnił mnie. - Kochanie nie płacz już!
- Chlip... Staram się! - Smarknięcie.
- Dobrze już dobrze... - Poczekał kilka minut aż się uspokoiłem. - To kiedy dokładnie ma być ten obiad?
- W sobotę... ona OCZEKUJĘ o 15.30 w jadalni... a ja nawet nie wiedziałem, że takową mamy... - Jak do tej pory...
Usłyszałem w słuchawce jego śmiech. Po chwili mój do niego dołączył... Tak zdradzają mnie własne usta... - No widzisz...? Już lepiej, wystarczyło że raz spróbowałeś! Powiedz mi, co na to Twoja kochana Siostrunia?
Zastanowiłem się chwilę nad odpowiedzią.
- Na razie nic. Nie ma jej w domu. Z "radosną nowiną" zawitałem najpierw do ciebie...
- Widzę, że sarkazm w głosie wraca... - Skwitował chyba w sumie trafnie...
- Zaraz ci normalnie pokażę język...
- To go odgryzę... albo nie... zanim to zrobię... zajmę się nim w inny sposób. - Oświadczył pogodnie.
- Jesteś niemożliwy... - Fuknąłem w nieco lepszym humorze.
- Jasne, że tak! Zaraziłem się od ciebie!
- Oszust! - Odpowiedział mi śmiech po drugiej stronie kabla. Ta rozmowa trwała jeszcze jakiś czas. Udało nam się ustalić zanim jeszcze ta rozmowa przekształciła się w sextelefon, że jutro po szkole się zobaczymy i ustalimy szczegóły na sobotę... Chwila! Przecież już JUTRO jest piątek!!! Nie kochani! Ja nie panikuję! JESZCZE nie!
Kiedy Remi wróciła do naszego rodzinnego gniazdka szybko streściłem jej sytuację. Tylko dzięki jej interwencji mam jeszcze paznokcie... Jednak siostra czasem się przydaje... oczywiście kiedy nie wyjawia Matce twoich tajemnic... Całą noc nie spałem z nerwów! Przez to następnego dnia wyglądałem jak z krzyża zdjęty i jeszcze bardziej nie miałem ochoty na nadciągającą rozmowę...
Od razu po dzwonku kończącym lekcje, wytoczyłem się z klasy i poszedłem w stronę wyjścia. Z ironicznym uśmiechem stwierdziłem, że chociaż pogoda jest po mojej stronie. Padało jak z cebra! Na szczęście przy wyjściu czekała na mnie miła niespodzianka... Mój Adrian z parasolem w łapce. Jedyną rysą w tej sytuacji były dziewczyny z mojej szkoły wdzięczące się do niego i zagadujące namolnie. Odpowiadał im pobłażliwym, kpiącym uśmieszkiem. Choć tyle mojego... Kiedy wyszedłem zauważył mnie od razu, co było sporym osiągnięciem, przyznam, ze względu na utrudnioną widoczność. Posłał mi współczujący i pokrzepiający uśmiech. Rozgarnął szybko rozchichotane dziewczęta i podszedł do mnie. Pocałował mnie prosto w usta i zakrył wściekle błękitnym parasolem. Miny panienek rozbawiły mnie do tego stopnia, że pierwszy raz tego dnia zachichotałem (normalnie robię to dość często). Rozczochrał mi włosy w pieszczotliwym geście.
- Jak było w szkole? - Spytał jakby niczego nie zauważył.
- Strasznie. - Odpowiedziałem szczerze.
- Dlaczego? Coś z jakimś przedmiotem? - Spytał zatroskany. Popatrzył z pogardą na jedną z dziewczyn która wymieniała z drugą uwagi na temat geji i czy któryś z nich pasuje do ich wyobrażeń tego "gatunku". Okazało się, że nie.
- Z żadnym... Po prostu całą noc nie spałem i miałem problemy ze skupieniem myśli... - Odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Zauważyłem, że komu jak komu ale jemu nigdy nie skłamałem. Zazwyczaj mówię mu nawet to co mi nie leży i chciałbym to zachować dla siebie. Nie wiem czemu... on po prostu tak na mnie działa. - Och na miłość boską! To że nie spałem nie znaczy, że całą noc się z nim pieprzyłem! - Krzyknąłem w stronę dziewczyn które właśnie omawiały powód mojego niewyspania. Nawet się france nie speszyły... Po prostu zachichotały głośniej. Z jakiegoś powodu zrobiło mi się niedobrze.
Adii nachylił się na de mną i wciągnął mnie w długi pocałunek. Hehm.. fanservis jak zwykle... tyle, że zazwyczaj jeśli już taki odstawiamy to wtedy kiedy nikogo znajomego w pobliżu nie ma. A jutro na pewno cała szkoła będzie wiedziała, że ten zapuszczony blondyn z kolczatką na szyi jest pedałem i ma całkiem przystojnego chłopaka. Cudo... Ponownie się nachmurzyłem a on to wyczuł bo pociągnął mnie w stronę parkingu gdzie czekał na nas jego samochód.
- Nie przejmuj się. Skoro ujawniamy się przed twoją mamą to dlaczego nie przed twoimi znajomymi? - Spytał poważnie. - Przecież nie będziemy się zawsze ukrywać, prawda? Kończysz już szkołę i nie powinno ci to zaszkodzić.
- Do końca szkoły mam jeszcze prawie cały semestr! A jeśli będą mieli coś przeciw? - Omal nie krzyknąłem zdenerwowany. Czy on nie rozumie?
- Niektórzy zawsze będą coś mieli. Ale większość nie. Przecież ja też chodziłem do tej szkoły. Za moich czasów było tu sporo osobników innej orientacji i jakoś nikt się nie czepiał. Nie martw się na zapas, Tico! - Odwrócił mnie do siebie i trzymał moją twarz w swoich ciepłych dłoniach. Porzucony parasol kąpał się w kałuży.
- Skoro tak, to przedstaw mnie swoim znajomym ze studiów! - Powiedziałem naburmuszonym głosem wtulając się jednak w jego dłonie. Nawet nie drgnął. - Wstydzisz się mnie? - Spytałem uważnie wpatrując się w jego oczy.
- Głupi! Jasne, że się nie wstydzę! Zgoda. - Powiedział stanowczo i jakby ze zdziwieniem, że mogłem tak pomyśleć. - Jak mogłeś tak pomyśleć? - Miałem rację.
- Jakoś tak.. - Burknąłem speszony. Przecież wiem, że on się mnie nie wstydzi... - Kiedy? - Spytałem dla odciągnięcia uwagi. To właściwie nie było ważne. Ważne było dla mnie to, że nie miał co do tego żadnych wątpliwości i od razu podjął taką a nie inną decyzję.
- Jeśli wyrwiesz się z domu, to jeszcze dziś. Akurat kumpel urządza imprezę. Sam bym nie szedł.,. ale w tej sytuacji... - Pocałował mnie w czubek nosa.
- Spróbuję... ale? Czy to będzie w porządku jeśli pójdę z tobą? Przecież to twój znajomy... - Zastanowiłem się całkiem przytomnie. - Nie zna mnie więc dlaczego mam się bawić na jego... mmm... - Adri nie dał mi dokończyć. Zajął moją buzię czym innym. Kiedy zabrakło nam tlenu wyszeptał mi do ucha.
- To mój znajomy, ale jak go poznasz to będzie i twój. Będą tam też inni moi znajomi więc za jednym zamachem poznasz ich więcej. Przedstawię im cię jako mojego ukochanego chłopaka i dumę mojego serca. Nie bój się. -Pocałował mnie znowu. - A teraz chodź. Jeśli dłużej tak postoimy to mi się przeziębisz. - Podniósł zapomnianą parasolkę i otworzył przede mną drzwi. - Śliczności przodem! - Pokłonił mi się teatralnie. Zachichotałem i usiadłem na miejscu przy kierowcy. Pojechaliśmy do niego.
Tam ustaliliśmy, że Adrian przyjedzie na obiad punktualnie, być może tuż przed czasem. Będzie się zachowywał czarująco. Jeśli do tej pory moja mama nie załapie o co chodzi... to powiemy jej wprost przy obiedzie. Albo przed, bo w trakcie mogłaby się udławić... I będziemy czekać na wyrok... Jak na razie on podwiezie mnie do domu gdzie uda mi się wyżebrać albo i nie uda się wyżebrać wyjście na tą imprezę... Swoją drogą... jej też się boję!

- Mamo! Wróciłem! - Rozdarłem się już od progu. Swą Rodzicielkę znalazłem w salonie oglądającą jakiś brazylijski serial. Brrr...
- Jak w szkole? - Usłyszałem zamiast powitania.
- Uhm.. dobrze. Dostałem 5 z francuskiego i 4 mniej z matmy. - Matma nie jest moją najsilniejszą stroną, więc to powinno zrobić wrażenie.
- Brawo Synu! - Aż odwróciła się w moją stronę. Zaklaskała. O mało co się nie zarumieniłem...
- Mamo? - Zagaiłem ostrożnie.
- Taaak? Obiad musisz zrobić sobie sam. - Tym razem nie o to mi chodzi... jadłem u Adriego!
- Nie o to chodzi mamo... jadłem na mieście. - Zaczerpnąłem głęboko powietrza. - Mogę dziś wieczorem iść na imprezę?
- A czy osóbka która zabrała twoją cnotę też tam będzie?
- Będzie... to impreza u znajomych tej osóbki... - Jak gdyby nie skłamałem, nie?
- A czy ta Osóbka przyjdzie jutro na ten obiad?
- Tak. - Powiedziałem przełykając wielką kluchę w gardle.
- To możesz iść... Nie możesz jej przecież wystawić. Tylko bachora nie zmajstrój... Najpierw studia i ślub, potem wnuk. A tak w ogóle z tym się nie śpiesz.. bo jak na razie nie chcę być babcią! - To pewien rodzaj pocieszenia, prawda?
- Bez obaw, Mamo. Dziecka nie spłodzę. Dziękuję... To ja się idę przekąpać i będę szedł. - Podszedłem do niej i ucałowałem ją w nagrodę w policzek. Pogłaskała mnie po policzku. - Baw się dobrze synku... - Oby... naprawdę bym chciał!
Nieco podenerwowany poszedłem do kąpieli. Wykąpałem się, odświeżyłem, umyłem ząbki i zrobiłem wszystko jak należy. Tak myślę. Użyłem też moich ulubionych, subtelnych perfum. Adri też je uwielbia. Poczym poszedłem do siebie i wybrałem sobie chyba najbardziej odpowiednie ubranko... Spodnie imitujące jeans, modnie powycierane i obcisłe w odpowiednich miejscach. Nie za bardzo ale modnie i wystarczająco. W każdym razie Remi powiedziała kiedyś że to są moje najlepsze spodnie bo w nich wyglądam jak ciacho z kremem które każdy chce wylizać a przy tym nie są kurewskie. Podobno mój tyłek w nich wygląda jak brzoskwinka albo jabłuszko warte grzechu. Nie wiem skąd moja siostrunia bierze te określenia... ale ponieważ ona zawsze mój strój komentuje szczerze (czasami aż do bólu), to tym razem postanowiłem posłuchać. Szkoda tylko, że znowu wyszła z koleżankami... mogłaby mi doradzić co założyć na górę... No nic... myślę, że biały podkoszulek bez rękawów i czarna, rozpięta, koszulowa bluzka będzie w porządku. Nie nachalnie, nie gejowsko. Za to ładnie i nie niechlujnie. Normalnie. Chyba nawet mi się podoba... Obroża z kolcami zostaje na swoim stałym miejscu czytać mojej smukłej szyice. Przydługie blond kosmyki spiąłem w luźną kitkę i tak naprawdę poczułem się gotowy do wyjścia. Tak dla pewności postanowiłem zapastować swoje glaniki. Tak, teraz jestem już w stu procentach gotowy.
Zerknąłem na zegarek. Za 15 minut Adi będzie na mnie czekał w samochodzie, zaledwie przecznicę stąd. Dokumenty, portfel i piżamę na wypadek kończenia nocy w domu u mego lubego, schowałem do mojej czarnej kostki. Komórkę do przedniej kieszeni spodni i pobiegłem założyć buty. Zarzuciłem jeszcze mój skórzany czarny płaszczyk na ramiona i krzyknąłem w głąb mieszkania.
- Wychodzę już! Pa mamo! Do jutra!!
- Dobrze Skarbie. Baw się dobrze! - Dobiegł mnie jej głos z kuchni. Ciekawy jestem, czy gdyby wiedziała z kim i po co idę na tą imprezę też by tak powiedziała. No cóż... chociaż bachora nie zmajstruję... Choćbym chciał! Z tymi myślami wyszedłem z domu i kiedy doszedłem na umówione miejsce moja karoca już stała zaparkowana przy krawężniku.
- Długo czekasz? - Spytałem kiedy już znalazłem się w środku.
- Nie. Chwilkę. Bosko wyglądasz... Najchętniej zabrałbym cię do siebie... Ale poczekam z tym do wyjścia z imprezy... - Oblizał perwersyjnie usta.
- Oj! - Klepnąłem go w ramię. - To może odpuścimy sobie tą bibę? - Spytałem z nadzieją.
- Nie... Nie wstydzę się ciebie, udowodnię ci to. Poza tym, masz rację. To nie byłoby w porządku gdyby tylko z twojej strony ktoś widział o naszym związku. - Zagłuszył mnie kiedy tylko otworzyłem buzię. - ...i jakby nie było, już zapowiedziałem że przyjdę z osobą towarzyszącą.
- ... - Z mojej strony dobiegł go słaby pisk.
- Jedziemy Skarbie. Nie bój się. Będzie ok. - Pocałował mnie krótko i z gracją ruszył z krawężnika. Z jakiegoś dziwnego powodu czułem górę lodu w żołądku.













Komentarze
wielkamorda dnia padziernika 13 2011 11:23:48
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Seregil (Brak e-maila) 22:19 12-07-2007
Przebrnąłem.Dosłownie.Ciężko było.No ale..jak już przebrnąłem to chyba coś znaczy.Nie jest aż tak źle...chyba.Ale ja się nie znam.Pisz dalej i ćwicz operowanie słowem, to następne prace będą lepsze.Tej posługując się miarą szkolną..wystawiłbym jakieś...3+/4-.Nie jest źle;-)
wiolka (Brak e-maila) 16:55 13-07-2007
Swietny pomysł na opowiadanie. Mało jest "tworków" dotykających problemu rodziców i ich stosunku do odmiennej orientacji swoich dzieci, a to jest naprawdę bardzo ważny problem. Co do samego opowiadania, to nie jest zbyt "górnolotne", ale chyba nie o to tu chodzi. Jest naprawdę ciepłe i z odpowiednią dawką takiego światełkasmiley Pisz dalej, a z każdym następnym opowiadaniem powinno być jeszcze lepiej. Pozdrawiam i czekam na kolejne.
FunnyBunny (Brak e-maila) 23:33 13-07-2007
o matko... przeczytałam całe i bardzo mi sie podoba !! ^Q^ fajnie by było jak byś pisała dalej to opo ^Q^ więc czekam na twoje kolejne texty ! ^Q^
Viv (Brak e-maila) 17:17 14-07-2007
podobało mi się. a to tak znowu często się nie zdarza. uśmiałam się niesamowicie smiley
ustosunkowywując się do końcowego pytania - może trochę za szczęśliwe zakończenie. nie mówię, że to powinien wyjść z tego jakiś angst, no ale jak na mój gust, mama była trochę zbyt entuzjastycznie nastawiona...
Viv (Brak e-maila) 17:24 14-07-2007
wrrr... zjadło mi poprzedni komentarz... i nick'a też...

bardzo mi się podobało! a to tak często się nie zdaża... uśmiałam się niesamowicie smiley
jedyne 'ale': koniec BYŁ ZBYT szczęśliwy. ale to dobrze, że sama jesteś tego świadoma smiley
oreiX (Brak e-maila) 22:31 15-07-2007
Bardzo mi się podobało. I nie, nie uważam aby koniec był zbyt szczęśliwy. Był raczej normalny. By cała ta sytuacja mogła mieć albo taki finał albo smutny, prawda? Bardzo dobrze pokazane relacje miedzy bliźniakami a matką. I zdecydowanie_ problem akceptacji odmiennej orientacji- Bravo.
Słodki ale mądry tekst.
Gratuluję rewelacyjnego stylu. Czytało się niesamowicie swobodnie lekko i przyjemnie.
Spewnością wrócę jeszcze nie jeden raz do tego tekstu. Tak na poprawę humoru. B.R.A.V.O!
POZDRAWIAMsmiley
kaika (Brak e-maila) 23:01 24-07-2007
mnie się tam bardzo podoba. proszę o więcej opowiadanek smiley
meteogirl (Brak e-maila) 21:54 06-08-2007
brawo! ciekawe, słodkie, z nutką humoru, choć nieco surrealistyczne... mimo wszystko dobre! szkoda tylko, że tak mało seksu smiley
Karola (Brak e-maila) 16:53 08-08-2007
Opowiadania super. Nie tylko przebrnęłam ale nawet mi sie podobało. Napisz coś jeszcze proszesmiley
Haru-chan (haruki_ito@wp.pl) 15:35 01-09-2007
Hehm ^^ dziekuję bardzo za wszystkie komentarze ^^ Wielkie buziaczki...;*** Właśnie wysyłam nowe opo... tym razem króciutkie... Wiem, że to było zasłodkie... Tylko jedno, jedyne "ale" dla czytelników... JESTEM CHŁOPCEM T_T
Yumi-kun (yaoi69@wp.pl) 16:46 06-10-2007
Cuuudneee ^^ Mi to sie jakos tak bardzo lekko czytało ^^ hjehjehje... YAOISTKI RZˇDZˇ!!!
Fairy (varazsskatulya@gmail.com) 19:30 17-10-2007
Haru-chan... wysłałam ci maila, prosze przeczytał. Fairy
Haru-chan (Brak e-maila) 22:13 22-12-2007
Fairy, nie dostałem maila od Ciebie... smiley może wyślij jeszcze raz. Buziaczki...
asjana (Brak e-maila) 22:19 26-02-2008
hej czytałam to kiedyś w częściach i mi sie bardzo podobało w wczoraj przeczytałam jeszcze raz w całości i podoba mi się tak samo, albo nawet lepiej. TZN ,że to opowiadanie jest naprawdę dobre jak się do niego wraca.Pozdrawiam
Haru-chan (Brak e-maila) 13:02 06-03-2008
!!!... *o* dzięki za komenta. Zapraszam wszystkich także do innych moich opków, bo czują się (i ja razem z nimi) lekko zapomniane... smiley Poproszę o jeszcze więcej komentów!!! ^^
Mreu (Brak e-maila) 20:57 04-06-2008
To że nie ma komentów nie znaczy że są nieczytane... Narcyz xDDDDDDDDDD To Ci musi starczyć za komentarz smiley
Lilith (Brak e-maila) 18:40 03-07-2008
Jak dla mnie nie było aż tak źle.przymierzałam się dwa razy do przeczytania tego opowiadania ale za drugim razem udało mi się przeczytać.Porusza takie zwyczajne sprawy które przecież każdego mogą dotknąć.Zakończenie jest takie jakie powinno być.Niektórym może się wydawać że jest zbyt proste,zbyt mało zaskakujące jednak według mnie takie rodzaj opowiadań też powinien mieć swoje miejsce.Bez tego niepokoju,przemocy,brutalności, co przecież zdarza sie często.Czyta się płynnie i szybko.
Haru-chan (Brak e-maila) 18:02 10-07-2008
Dziękuję za komentarze ^^
Nozomi (Nozomi@onet.eu) 04:52 15-08-2008
Bardzo mi się podobało;D nawet jeżeli było trochę za słodkie to i tak czyta się z przyjemnością:] w wielu opowiadaniach denerwują mnie sztuczne dialogi na szczęście tu ich nie znalazłam;D(a przynajmniej nie przypominam sobie teraz ;P)
dawno nie dodawałeś żadnego opowiadania wiec zastanawiam się czy jeszcze coś piszesz?T_T mam jednak nadzieje że taksmiley (nadzieja matką głupich ale każda matka kocha swoje dzieci prawda?smiley)
pozdrawiamsmiley
Haru-chan (Brak e-maila) 21:10 30-08-2008
Bardzo Ci dziękuję Nozomi. ^^ Piszę, piszę, ale na razie jakoś mi się nie wysyłało... chyba najwyższa pora. Zamierzam zrobić korekty kolejnych opów i wtedy je powysyłam... ^^ Skoro Ktoś to czyta...
Nozomi (Nozomi@onet.eu) 16:00 07-09-2008
Miło mnie zaskoczyłeśsmiley w takim razie nie pozostaje mi nic innego jak grzecznie czekaćsmiley
Nozomi (Nozomi@onet.eu) 18:00 18-10-2008
Czy jeżeli powiem że wciąż czekam na Twoje nowe opowiadania to będę upierdliwa? Trudno i tak to powiemsmiley
Nie żebym Cię poganiała ale nie znęcaj się nade mną zbyt długo;P Cierpliwość nigdy nie była moją mocną stronąsmiley
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum