ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Jednorożec 6 |
"Dla Sebastiana, który pozwolił się znaleźć"
Butelka stojąca na stole Felixa była żałośnie pusta. Zresztą nie była to pierwsza butelka. Starszy łowca nie pił prawie wcale, natomiast mnie mocne, czerwone wino ułatwiało mówienie. Gdy skończyłem opowieść, nastała cisza. W tej ciszy usłyszałem szmer dochodzący z pokoju, gdzie spał Elli. Zerwałem się z miejsca. Świat zawirował mi przed oczami i usiadłem z powrotem. Spróbowałem jeszcze raz, tym razem powoli. Nogi chciały dobrze, to podłoga odmawiała współpracy. Chwiejnie postąpiłem krok, potem drugi... Silna dłoń złapała mnie za ramię, pomagając utrzymać się w pionie. Całym ciałem oparłem się na Feliksie, kiedy szliśmy te kilka kroków z pokoju do pokoju. Ellian leżał w skopanej pościeli, oddychając z trudem. Włosy przykleiły się w do jego czoła, lśniącego od potu, podobnie jak całe ciało. Krew przeciekła przez opatrunek, plamiąc białe prześcieradła połyskliwym srebrem.
- Elli! - opadłem na kolana przy posłaniu - Elli słyszysz mnie???
Felix pochylił się nad jednorożcem, opierając dłoń na jego czole
- Ma gorączkę, jad zaczął działać...
- Nie!!! - zaprzeczyłem oczywistemu faktowi - On wyjdzie z tego... wyjdzie...
Zostałem stanowczo podniesiony z podłogi i posadzony na drugim łóżku. Łowca zakrzątnął się po pokoju i mocząc ręczniki w zimnej wodzie, jeden położył zwinięty na czole chłopca, drugim okrył jego pierś. Ellian dygotał gwałtownie, wodząc nieprzytomnym wzrokiem, zamglonych gorączką fiołkowych oczu po pokoju, nie zatrzymując go na niczym, nie rozpoznając niczego. W ciszy nocy, przerywanej tylko ruchami Felixa i urywanym oddechem, pukanie do drzwi zabrzmiało jak grom z nieba. Chwiejnym krokiem podszedłem do nich i otworzyłem, niemal zawisając na klamce. W progu stała staruszka. Staruszka, którą skądś znałem...Odsunęła mnie od drzwi, po czym spojrzała ostrym wzrokiem na Felixa
- Nie dotykaj go!!! - jej głos brzmiał ostro, niczym smagnięcie bicza. Łowca podniósł się z miejsca, a w jego oczach błyszczała źle skrywana wściekłość. Gdy stanął przy kobiecie, musiała unieść głowę, by móc spojrzeć mu w twarz. Przez chwili mierzyli się złym wzrokiem, po czym staruszka syknęła
- Precz!!!
Pięści Felixa zacisnęły się chyba bez udziału woli. Przez chwilę sądziłem, że ją uderzy, jednak rozprostował palce i bez słowa wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi.
- Pamiętasz mnie? - łagodne dłonie posadziły mnie na łóżku i uniosły moją twarz. Napotkałem spojrzenie szmaragdowych oczu, starych, a jednak młodych, mądrych, lecz wciąż ciekawych świata
- Ty... - powiedziałem tylko
- Tak. Jestem Lyenna. Aleś się doprawił. Wypij to - wręczyła mi flakonik z czarną pieczęcią. Byłem zbyt pijany by pamiętać, jakim to obrzydlistwem poiła Elliana przy naszym poprzednim spotkaniu. Wychyliłem ponad połowę płynu, gdy do ogłupiałego języka dotarł wreszcie jego smak. Zakryłem usta dłonią, po czym runąłem do drzwi, w dół po schodach i za gospodę, gdzie zostawiłem całą zawartość żołądka. Zrobiło mi się jakby lepiej. Pokonanie schodów w drugą stronę zajęło mi nieco więcej czasu. Gdy wszedłem do pokoju Lyenna siedziała na posłaniu Elliana, trzymając go za rękę, z zamkniętymi oczami, mrucząc coś niedosłyszalnie.
- On się boi - powiedziała krótko
- Felixa. Wiem. Tylko nie wiem czemu. Już dwa razy mu pomógł.
- Rzeczy nie zawsze są tym, czym się wydają Daraenie. Zapamiętaj to sobie.
- Nie rozumiem - pokręciłem głową
- Zrozumiesz w swoim czasie. Kiedy ostatni raz dopełniał rytuału?
- Wczoraj w nocy...
- Dziwne. Wygląda tak, jakby był całkowicie wyczerpany.... A przecież....
- Lyenna to jad bruxy - głos mi się załamał - on jest śmiertelny....
- Nie dla nas....
- Dla was? Dla was... - nagle dotarł do mnie sens tego, co powiedziała - Ty jesteś....
- Jestem, jestem - uśmiechnęła się ciepło - Więc mówisz, że wczoraj... jesteś pewien?
- Byłem z nim. Jestem pewien. Zresztą... to nie pierwszy raz tak...
- Co nie pierwszy raz?
Opowiedziałem jej, jak Ellian zemdlał z wyczerpania, mimo, że dzień wcześniej poddał się rytuałowi. Była zdziwiona i zaniepokojona. Elli zaczął się rzucać w gorączce. Nie pomagały wywary ziołowe, którymi go poiliśmy, nie pomagała magia. Coś musiało tkwić wewnątrz niego, co nie pozwalało mu się regenerować. Zastanowiłem się głęboko. Felix. Jednorożec bał się go niemal panicznie. Coś musiało się w tym kryć, zwłaszcza, że wiedząca zareagowała na niego równie silnymi emocjami. Zwróciłem jej uwagę na skaleczenie na dłoni Elliana.
- Wszystko jasne... - warknęła studiując dokładnie cienką, równiutką kreskę po wewnętrznej stronie dłoni chłopca - Zaraz temu zaradzimy...
Wyciągnęła z tobołka długi sztylet o falowanym ostrzu. Pobłogosławiła go cicho, po czym okadziła dymem z jakiejś spalonej gałązki i przecięła dłoń Elliana w poprzek poprzedniego skaleczenia. Ciało srebrnowłosego wygięło się w łuk. Przytrzymałem go mocno za ramiona, żeby nie zrobił sobie krzywdy, natomiast Lyenna wyszła przed gospodę, niosąc sztylet ostrożnie w dwóch palcach, jakby był zdechłym szczurem i wbiła go w ziemię jednym silnym ciosem aż po rękojeść. Elli zawisł bezwładnie na moich rękach. Powoli, bardzo powoli fiołkowe oczy uchyliły się lekko i spojrzały na mnie zza mgły zmęczenia.
- Jestem, kochanie, jestem - ułożyłem go delikatnie na posłaniu i pochyliłem się tak, by mógł mnie widzieć - Będzie dobrze...
- Dar... Dar????
- Elli słyszysz mnie?
- Daraen gdzie jesteś? Nie idź...
Lyenna odsunęła mnie stanowczo i sama pochyliła się nad Ellianem. Rozmawiali. Widziałem to po zmianach mimiki wiedzącej, twarz srebrnowłosego pozostawała nieruchoma. W końcu staruszka wlała w usta chłopca zawartość ostatniego z przyniesionych flakoników. Trzymając go za rękę, czekała aż zioła zaczną działać. Po chwili jego oddech wyrównał się i pogłębił. Zasnął.
- Daraenie, musimy porozmawiać... - zaczęła spoglądając na mnie i wprawnie rozwiązując opatrunek na ramieniu jednorożca. Skrzywiła się widząc ranę
- Tak Lyenna? - przysiadłem z drugiej strony i ująłem dłoń srebrnowłosego, muskając ją lekko wargami
- Ellian się ciebie boi Daraenie. Nie potrafi mi powiedzieć dlaczego, ale boi się ciebie.
- Jak to mnie się boi? Myślałem, że Felixa.
- Och przestań. - zmarszczyła brwi - Czy ty naprawdę go nie znasz? On się boi ciebie, kiedy stykasz się z Feliksem. Nie jego. Ellian jest jednorożcem. Takich jak on może zniszczyć jednym ruchem ręki. Ale on się boi ciebie. Nie rozumiem dlaczego.
Spojrzałem na wreszcie spokojną twarz uśpionego chłopca. To niemożliwe. Nigdy nie zrobiłem mu krzywdy. Nigdy. Nie miał przecież powodu by się mnie bać. Zresztą powiedziałby mi. Mówił mi przecież o wszystkim. Dlaczego jednak tym razem to właśnie ze starszą jednoroginią podzielił się swoimi obawami, a nie ze mną? Odruchowo sięgnąłem i odsunąłem sklejone potem włosy z jego czoła.
- Lyenna przecież ja... - zacząłem
- To nie jest twoja wina. Wiem, że byś go nie skrzywdził. On również to wie. I jego własny strach przed tobą przeraża go najbardziej...
- Co ja mogę zrobić Lyenna? Co ja mogę zrobić?
Zabolało mnie to. Nigdy nie chciałem sprawić Elliemu przykrości. Czasami zdarzało mi się na niego krzyknąć, jednak zawsze obaj wiedzieliśmy, że to tylko podniesiony głos i nic więcej. To, że Ellian się mnie bał, podziałało na mnie jak policzek.
- Bądź z nim - powiedziała prosto - Wystarczy, że z nim, będziesz...
Przemyła ranę gorącą wodą, mrucząc coś przy tym i zawiązała ją z powrotem czystym płótnem
- Przecież z nim jestem Lyenna...
- Bądź z nim, nie obok niego - szybko poskładała swoje rzeczy, wrzucając je do tobołka, następnie pochyliła się nad Ellianem i ucałowała lekko jego policzek. Wyraźnie poczułem niebieską wiązkę uczuć, które mu przesłała. Uśmiechnął się leciutko przez sen.
- Jak ja ci się odwdzięczę? - spytałem lekko pochyliłem się, obejmując staruszkę i zanurzając twarz w jej pachnących lawendą włosach
- Ja robię to dla siebie Dar. Bywaj. Dbaj o niego, a jakbyś czegoś potrzebował, wiesz, gdzie mnie znaleźć
- Lyenna zostań do rana...
- Nie mogę. Do zobaczenia - poklepała mnie po ramieniu
- Bywaj...pani... - powiedziałem do zamykających się drzwi.
Patrzyłem przez chwilę przez okno, jak odchodziła raźnym, szybkim krokiem, zupełnie nie pasującym do jej wieku. Chociaż nie. Może nie wieku. Do jej wyglądu. Wyglądała jak staruszka. Ile mogła mieć lat? Ile lat żyją jednorożce? Ile lat może mieć Ellian? Spojrzałem na niego ciepło. Nigdy o to nie pytałem. Dotarło do mnie jak wiele rzeczy o nim nie wiedziałem. Wreszcie był spokojny. Jego pierś unosiła się powoli w równym, głębokim oddechu. Przysiadłem na brzegu posłania i delikatnie ująłem jego dłoń. Co ja takiego zrobiłem? Kiedy? Dlaczego się mnie boi? Powieki chłopca drgnęły, ukazując pociemniałe, zamglone zmęczeniem oczy
- Przepraszam Dar... ja... ja widziałem... - jego głos był tak cichy, że ledwie słyszalny, pochyliłem się niżej, żeby usłyszeć, co mówi, ale nie odezwał się więcej. Fiolet jego tęczówek znów okryły powieki, głowa opadła mu lekko na lewą stronę. Tym razem zasnął na pewno. Siedziałem przez chwilę po prostu mu się przyglądając. Studiowałem łagodne kości policzkowe, wysoko sklepione łuki brwi, ładne, pełne usta, niewielki wąski nos. Był piękny, najpiękniejszy na świecie. Dlaczego się bał? Dlaczego bał się MNIE? Wstałem i nerwowo okrążyłem pokój. To było ponad moje siły. To było nie do zniesienia. Bał się. Felix! Przypomniałem sobie, zrobił coś Elliemu, to skaleczenie na ręce. Wyszedłem cicho i zapukałem do drzwi starszego łowcy. Ustąpiły pod naciskiem mojej ręki. Pokój był pusty. Zabrał wszystkie swoje rzeczy, łącznie z pustymi butelkami ze stołu, na którym leżały teraz tylko trzy srebrne monety. Miał na tyle przyzwoitości, żeby zapłacić za pokój. No proszę. A chciałem zadać mu kilka pytań. Wróciłem do Elliana jeszcze bardziej rozdrażniony. Spał. Może i ja powinienem? Zdjąłem buty i wsunąłem się pod przykrycie obok chłopca, obejmując go lekko ramieniem. Jego skóra wciąż pachniała ziołami, których Lyenna użyła tej nocy. Kiedy zasypiałem świtało.
Obudził mnie jakiś hałas na dziedzińcu. Było późne popołudnie. Srebrnowłosy spał, oddychając przez półotwarte usta. Ja również nie czułem się wypoczęty, nie miałem zamiaru na razie wstawać, jedynie uniosłem nieco Elliego, wygodniej układając jego głowę na swoim ramieniu. Nie obudził się, ale jego wiązka przybrała barwę głębokiego błękitu. Skoncentrowałem się na niej, próbując wyczuć popielatą nitkę strachu. Nie znalazłem. Posłałem mu leciuteńką myśl
- Kocham cięUśmiechnął się przez sen, mocniej przytulając się do mojej piersi. Gdyby nie opatrunek na ramieniu, wyglądałby jakby wczoraj nic się nie wydarzyło. Jego skóra była sucha i chłodna, znikła chorobliwa bladość, zastąpiona lekkim rumieńcem. Ostrożnie pogłaskałem go po włosach, rozpaczliwie potrzebował kąpieli, ale to jutro... Pocałowałem go w policzek. Jutro.
Słońce świeciło mi prosto w oczy, odbierając resztki błogiego snu. Odwróciłem głowę. Włosy Elliana połaskotały mnie nieznośnie po nosie, chyba najwyższy czas się obudzić. Otworzyłem oczy, wpatrując się w aureole srebrnych kosmyków, rozsypaną po poduszce. Elli wciąż spał, odwrócony plecami do mnie, z lekko rozchylonymi wargami. Wyglądał rozkosznie. Zaniepokoiło mnie to, że leżał na lewym boku, mógł urazić zranione ramię. Odwróciłem go ostrożnie na plecy. Krew znów przesiąkła przez opatrunek. Rozwiązałem go i obejrzałem ranę. Jej brzegi nie były już sine, a jedynie lekko zaczerwienione, także krew była czysta, nie pomieszana z cuchnącą ropą. Odetchnąłem głęboko z ulgą, organizm jednorożca zneutralizował jad Bruxy. Jeszcze raz przemyłem ranę letnią wodą i zawiązałem czystym płótnem. Gdy podniosłem wzrok, napotkałem spojrzenie zaspanych fiołkowych oczu. Ellian uśmiechnął się, lekko chwytając palcami za moją koszulę. Pochyliłem się i pocałowałem go w usta z całą czułością, na jaką było mnie stać. Oddał pocałunek namiętnie, zapraszająco, jego aura zabarwiła się szkarłatem. Roześmiałem się do jego myśli.
- Jesteś za słaby, kochanie. Musisz odpocząć i nabrać sił
Rozczarowanie malujące się na jego twarzy było przezabawne. Nie powiem, ja również miałem wielka ochotę na miłość, jednak nie chciałem nadwerężać zdrowia Elliego i jego sił, które znów były na wyczerpaniu. Ponownie potrzebował rytuału i to szybko. Miałem tylko nadzieję, że tak częste korzystanie z należnego mu daru, nie odbije się źle na zdrowiu jednorożca. Nie pozwoliłem mu wstać z łóżka. Przyniosłem z dołu posiłek, a kiedy zjadł, na rękach zaniosłem do balii i umyłem, by ponownie położyć go w zmienionej przez służbę, czystej pościeli Protestował lekko, mówiąc, że traktuje go jak kalekę, jednak nie były to ostre protesty, po czym poznałem, że postępuję słusznie. Przetrzymałem go w łóżku całe trzy dni, co było sporym osiągnięciem, zważywszy na charakter jednorożca. Czwartego dnia zgłosiliśmy się do burmistrza po zapłatę i nie niepokojeni przez nikogo opuściliśmy Lethian, kierując się ku "Zachęcie"
|
|
Komentarze |
dnia padziernika 12 2011 12:35:14
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina
Enna (enna_eithiel@op.pl) 12:23 17-08-2004
Pierwsza jestem!! Opowiadanie świetne, genialne, cudowne i co tam jeszcze poprostu wg zero wad)
Kario (karichan@interia.pl) 15:39 17-08-2004
A to jest moje jedno z najjjbardziej ukoffanych opcioow na TCD jedno z niewielu
Kario (karichan@interia.pl) 15:40 17-08-2004
Spotkamysie na chacie Fu ^__- Pozdrawiam gor±co!!
Aleksander (a_berenda@interia.pl) 16:27 18-08-2004
Jeszcze! Jeszcze!
stokrotka (stokrotka-997@wp.pl) 11:52 23-08-2004
zgadzam się z Aleksandrem. To jest po prostu boskie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! genialne, genialne,genialne, genialne,genialne, genialne,genialne, genialne,genialne, genialne,genialne, genialne i jeszcze raz genialne!!!!
Ashura (Brak e-maila) 11:54 23-08-2004
super, ekstra,kocham to opowiadanie i glownego bohatera,jest taki slodziutki.napisz jeszcze cos, koniecznie!pozdrowionka!
Natiss (natiss@tlen.pl) 16:39 24-08-2004
To jest genialne, świetne i po prostu boskie!! Jak ja bym chciała tak pisać. Marzenie nie do spełnienia.
sintesis (Brak e-maila) 22:43 06-09-2004
pewnie sie powtorze ale to jest naprawde genialne opowiadanie... cudownie opisani bohaterowie, zdarzenia, uczucia i mysli... poprostu nie widze zadnych wad , moglabym je czytac kilkadziesiat razy i nadal posiadac bedzie ta niezwykla magie... jest poprostu nieziemskie ... pisz dalej a ja bede sie dalej ekscytowac
An-Nah (Brak e-maila) 11:13 18-11-2004
Ładne, ładne. Jedno z najładniesjzych twoich opowiadań. Bardzo przyjemna lektóra, ma klomat urok i w ogóle \"to coś\".
lollop (Brak e-maila) 21:04 20-11-2004
hmmm.... so sweet.... i jeszcze happy end... jak ja kocham happy edny.... pisz jeszcze!!!!! plosie
Urani (Brak e-maila) 11:30 17-03-2005
Buziaki dla mojej Fu. Jednorożec się rysuje))
lukger (Brak e-maila) 21:57 07-05-2006
przeglądałam to opko po raz kolejny, po prostu cudeńko.
Alexik (Brak e-maila) 00:27 10-08-2006
CUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUDNE *_* TO MOJE NAJULUBIEŃSZE OPOWIADANKO *_* Fu-chan słoneczko najsłodsa (nie ma to jak podlizywanie siem) napiś dalej napiś oni są cudni i słodcy i kochani *_* albo napiś teraś historie zie strony Eliana *_* jak to jest być jednoroĽcem prooooooooooooooooooooooooooooooooooosiem *_*
zephyrka (Brak e-maila) 08:58 27-07-2007
Pięknie oddane uczucia. Jedno z lepszych opowiadań jakie czytałam. Gratuluję niebanalnego stylu i wyczucia dobrego smaku. Winszuję. |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|