The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 23 2024 19:55:56   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Jednorożec 5
"Dla Sławka za wiarę. Za to, że znalazł swojego jednorożca."



- Daraenie czas już na was... - obudził mnie miękki głos wiedzącej. Uniosłem głowę i pierwszym, co zobaczyłem był śpiący jednorożec. Albo mi się wydawało, albo wyglądał odrobinę lepiej niż w nocy. - Pomóż mi go ubrać, sama nie dam rady - poprosiła. Uniosłem chłopca do siadu, podczas gdy staruszka naciągała na niego czystą, płócienną koszulę. Następnie założyłem mu spodnie. Wiedząca ponownie napoiła go owym dziwnie pachnącym wywarem, podczas, gdy jadłem szybko skromne śniadanie. Owinąłem srebrnowłosego grubym pledem, ofiarowanym przez staruszkę Pożegnałem ją ciepło, zostawiając dyskretnie w jej chacie srebrną monetę. Posadziłem jednorożca przed sobą na koniu i odjechaliśmy w kierunku stolicy. Cynthus nie był jednak celem naszej podróży. Skierowałem się nieco na południe od stolicy, gdzie na rozstaju dróg znajdowała się duża gospoda "Zachęta". Wiedząca mówiła, że jednorożec potrzebował odpoczynku, spokoju i opieki, a ja mogłem mu to wszystko na razie zapewnić, bo po ostatnim polowaniu na banszi, pozostała mi dość pokaźna sakiewka srebra. Zapłaciłem chwilowo za tydzień z góry, po czym dyskretnie wniosłem ściśle owiniętego w koc chłopca po schodach i ułożyłem go na jednym z dwóch wąskich, drewnianych łóżek. Jęknął cicho, gdy przypadkowo dotknąłem jego chorego ramienia. Przez chwilę patrzyłem na niego uważnie, czy się nie obudzi. Nie obudził się. Te cudne, fiołkowe oczy wciąż pozostawały zamknięte. Szkoda. Otworzyłem bagaże i zacząłem układać swoje rzeczy w szerokiej szafie, w końcu mój wzrok padł na tobołek należący do jednorożca. Rozwiązałem go, by sprawdzić, co też srebrnowłosy może wozić ze sobą w podróży. Nie było tego wiele. Prosta skórzana sakiewka z kilkoma srebrnymi monetami. Jedno ubranie na zmianę, składające się ze skórzanych spodni i białej, lnianej koszuli. Dziwna w kroju płócienna tunika i takie same spodnie. Dwa krótkie sztylety. Przyjrzałem się im uważnie. Doskonała robota. Ostrze było niemal tak ciężkie jak rękojeść, sprawiając, że środek ciężkości przypadał tuż przy linii jelca. Idealnie wyważone. Łagodna krzywizna klingi płynnie przechodziła w śmiercionośne ostrze. Przetarłem ją brzegiem płaszcza i gwizdnąłem z podziwu. Srebro. Jednorożec posługiwał się srebrnymi ostrzami. Zastanawiające. Odłożyłem broń i wyciągnąłem z saka kolejny przedmiot - atłasowy czarny woreczek, którego utraty tak się obawiał. Chciałem właśnie zajrzeć do środka, gdy za plecami usłyszałem cichy szelest. Odwróciłem się. Wpatrywało się we mnie dwoje zamglonych, intensywnie fiołkowych oczu. Chłopiec nie poruszył się, kiedy przysiadłem na brzegu posłania. Zacisnął jedynie powieki, gdy wyciągnąłem rękę, by odgarnąć włosy z jego czoła. Nie miałem mu za złe, że się bał.
- Jestem Daraen... - zacząłem cicho - Nie masz się czego obawiać, nie pozwolę cię skrzywdzić...
Nie odpowiedział. Nie zrobił nic. Tylko wpatrywał się we mnie, cały czas z tym samym skupieniem. Cieszyłem się, że odzyskał świadomość, bo oznaczało to, że jego stan się poprawia. Wiedząca dała mi zioła, które jednorożec musiał pić dwa razy dziennie i balsam do smarowania sińców. Nalałem naparu do kubka i nieco posłodziłem miodem. Wsunąłem rękę pod głowę jednorożca, pomagając mu unieść się trochę. Upił łyk, po czym wypluł wszystko z głośnym parsknięciem, krzywiąc się przy tym niemiłosiernie.
- Ej no mały! Musisz to wypić, jak chcesz być zdrowy - skarciłem go - To nie jest aż takie wstrętne... - mówiąc to zamoczyłem usta w ciepłej cieczy. Resztkami silnej woli powstrzymałem się, by nie powtórzyć czynności chłopca. Jak żyję nie miałem w ustach nic podobnie obrzydliwego, choć dodatek miodu i tak już łagodził gorycz - ...no dobrze, to jest wstrętne - przyznałem - Ale musisz to wypić. Chociaż troszeczkę...
Posłusznie przełknął kilka łyków. Zadecydowałem, że tyle musi na razie wystarczyć i odstawiłem kubek na stolik obok łóżka. Srebrnowłosy odetchnął z ulgą i wcale mu się nie dziwiłem. Odrzuciłem przykrycie i rozsznurowałem jego koszulę na całej długości, po czym ostrożnie ją zdjąłem. Gdy odkręciłem słoiczek z balsamem, w powietrzu uniósł się ostry zapach mięty i kamfory. Nabrałem nieco jedwabistej substancji na czubki palców i delikatnie naniosłem ją na ciemne wybroczyny na skórze chłopca. Zacisnął zęby, nawet taki leciutki dotyk sprawiał mu ból. Bardzo nieprzychylnie pomyślałem o Ribbaldzie i jego kompanach. Takich jak on powinni wieszać...
- Kim ty jesteś....? - głos jednorożca był zadziwiająco niski i lekko zachrypnięty
- Już ci mówiłem - uśmiechnąłem się ciepło - Jestem Daraen. A jak tobie na imię?
- Ellian...
-Bardzo ładne imię Ellianie. Miło cię poznać. - ścisnąłem lekko jego prawą dłoń, spoczywającą na posłaniu. Z niepokojem zauważyłem, że powieki znów mu ciążą. Musiał być wyczerpany, albo to zioła wiedzącej sprowadzały na niego sen, w końcu sama mówiła, że powinien odpoczywać. Otuliłem go szczelnie kocem, nie widząc sensu w ponownym zakładaniu mu koszuli.
Minęło kilka dni, w czasie których nie zostawiałem chłopca właściwie ani na chwilę, bojąc się, że nie będzie mnie przy nim, gdy się obudzi. Jednak on otwierał te piękne fiołkowe oczy niezwykle rzadko, i to tylko po to, by zaraz ponownie zakryć je powiekami. Jego stan poprawiał się z dnia na dzień. Złożone przez wiedzącą ramię zrastało się w niemal zastraszającym tempie, podobnie było z żebrami. Tylko oszpecona lewa strona twarzy wciąż wyglądała paskudnie. Nieraz, gdy ukradkiem spoglądałem w stronę Elliana, widziałem jak delikatnie dotyka jej samymi opuszkami palców. Ból w jego oczach sprawiał, że szybko odwracałem wzrok. Mnie również bolało. Szóstego dnia wmusiłem w niego lekki posiłek, który wyraźnie dodał mu sił. Odniosłem na dół talerze, spodziewając się, że kiedy wrócę, on znów będzie spał. Nie spał. Siedział na łóżku, wpatrując się w drzwi. Czekał na mnie.
- Sprawiam ci kłopot? - zapytał cicho
- Ależ skąd. Co ci też przyszło do głowy? - skarciłem go
- Ja nie powinienem był, prawda? - spuścił głowę
- Nie powinieneś czego? - przysiadłem na brzegu posłania i delikatnie ujmując go za brodę, zmusiłem, by spojrzał mi w oczy
- Spełniać twojego życzenia... to było głupie... zwłaszcza wtedy...
Zmarszczyłem brwi. Już wiedząca powiedziała, że wymówiłem życzenie, a Ellian je spełnił. Ja... no cóż... nie przypominałem sobie, żebym czegokolwiek sobie życzył. Srebrnowłosy, jakby odgadł moje myśli, bo kontynuował po chwili
- Powiedziałeś "chcę żeby należał do mnie"... - jego zdrowy policzek pokrył się rumieńcem - Daraen ja... ja spełniłem właśnie to życzenie...
- Jak to spełniłeś? - uniosłem brwi
- Ja... nie jestem człowiekiem...
- Wiem - przerwałem mu - Domyśliłem się, ale co to ma do rzeczy?
- My mamy dar spełniania życzeń.... I ja... ja jestem twój Daraen...
Nagle zrobiło mi się strasznie gorąco. Wstałem gwałtownie i szybko podszedłem do okna. Ellian również się poderwał, ale natychmiast usiadł znów z jękiem, zaciskając dłoń na piersi. Należał do mnie. Te kilka słów, wypowiedzianych pod wpływem chwili, zupełnie nieprzemyślanych związało los jednorożca z moim, prawdopodobnie wbrew jego woli. Odwróciłem się znów w jego stronę. Zobaczyłem w jego oczach... Strach? Tylko przed czym?
- Ellianie... - zacząłem ostrożnie - Ja nie miałem wtedy na myśli...
- Nie chcesz. - jego głos był przepełniony takim bólem, że aż mnie w dołku ścisnęło
- Oczywiście, że chcę! - przerwałem mu - Tylko... - westchnąłem ciężko i postąpiwszy kilka kroków, usiadłem znów koło jednorożca - To długa historia. Nie wiesz, czym się zajmuję...
- Wiem! - krzyknął, znów wprawiając mnie w zdumienie - Wiem o tobie wszystko Dar... znaczy prawie wszystko, ale mi to zupełnie nie przeszkadza. Ty nie polujesz na nieludzi, tylko na potwory... przecież sam powiedziałeś, że nie dałbyś mnie skrzywdzić - dodał ciszej
Zastanawiające, jak ta drobna, srebrnowłosa istota doskonale potrafiła wykorzystywać moje słowa. Faktycznie tak powiedziałem. Co więcej, była to najszczersza prawda, więc jak miałem mu zaprzeczyć? Zwłaszcza, że perspektywa podróżowanie w towarzystwie była niezwykle kusząca. Odkąd wydostałem się spod skrzydeł mojego mentora, sześć lat temu, zawsze byłem sam, a teraz nadarzała się doskonała okazja, by to zmienić. Tylko sumienie szeptało nieustępliwie "Egoista".
- Ellianie, ty chyba nie rozumiesz - chciał coś powiedzieć, ale położyłem mu palec na ustach - Nie wiesz, na co się zgadzasz, chcąc zostać ze mną. To będzie nieustanna wędrówka z miejsca do miejsca....
- Ja wiem - odsunął moją rękę - Wiem o tobie wszystko....
- Nie będę mógł ci poświęcać wiele czasu - chyba właśnie wtedy podjąłem decyzję - Będziesz musiał martwić się sam o siebie.
- Dobrze. - za ten błysk radości w jego oczach byłbym gotów dać się pociąć na plasterki
- Jeden warunek... - spoważniałem
- Dobrze - przerwał mi
Zacząłem się poważnie zastanawiać, czy ja aby nie popełniam właśnie największego głupstwa w swoim życiu, jednak od Srebrnowłosego biła taka radość, że aż zdawało się, że do pokoju wpadły promienie słoneczne, rozświetlając go i ogrzewając. Jak ja miałbym zetrzeć ten uśmiech z jego warg?
- Jeżeli zaczniesz w jakikolwiek sposób mi przeszkadzać Ellianie... będziemy musieli się rozstać. Umowa stoi? - spojrzałem na niego surowo i wyciągnąłem prawą rękę w jego stronę
- Stoi - uścisnął moją dłoń, a jego śmiech zabrzmiał, jak milion srebrnych dzwoneczków
Jak się przekonałem, zabranie jednorożca ze sobą było bardzo słuszną decyzją. Elli okazał się być otwartym, pogodnym chłopcem, pełnym poczucia humoru i życzliwości. Jego wiedza była ogromna, zarówno jeżeli chodzi o historię, politykę, jaki i o umiejętności zdobyte na trakcie, także z dziedziny polowania... Im dłużej razem podróżowaliśmy, tym lepiej go poznawałem i tym większą stawał się dla mnie zagadką. Nauczyłem się odczuwać jego emocje na podstawie barw, które przybierały i zakorzeniło się to we mnie tak mocno, że czułem dziwną pustkę, kiedy czasami się osłaniał. Polubiłem go bardzo, a z czasem przekształciło się to w coś więcej, w coś, o czym nie śmiałem mu powiedzieć. On także się do mnie przywiązał. Obojętnie kiedy nie wracałbym do miejsca, gdzie aktualnie przebywaliśmy, zawsze na mnie czekał. Wiedziony chyba siódmym zmysłem kazał przygotowywać posiłek i kąpiel tak, by były gorące w momencie, gdy wchodziłem do pokoju. W jego drobnych dłoniach spoczywała zaskakująca siła, zdolna rozmasować najbardziej zbite mięśnie po całonocnym polowaniu. Z czasem zaczął mi pomagać także w pracy. Uczył się łatwo. Szybko przyswoił sobie elementarne zasady polowania. Zaczął rozpoznawać działanie banszi i chimer, rozróżniać gobliny od ghuli, a wreszcie walczyć z tym, z czym i ja walczyłem. Nieraz jego pomoc pozwoliła mi uniknąć BARDZO nieprzyjemnych sytuacji. Wkrótce staliśmy się równorzędnymi łowcami. Uwielbiałem słuchać historii, które opowiadał, często zdarzało nam się przedyskutować całą noc tak, że zasypialiśmy dopiero o świcie. W Ellianie znalazłem przyjaciela i towarzysza, jednak brakowało mi jeszcze czegoś. Zmuszałem się, by odwracać wzrok, kiedy chłopiec się przebierał, lub gdy razem braliśmy kąpiel. Kiedy nieraz zmuszeni byliśmy wynająć jednoosobowy pokój, leżałem długie bezsenne godziny, walcząc ze sobą, żeby nie przytulić śpiącego obok jednorożca, żeby go nie pocałować. Jego twarz nie wygoiła się ładnie. Mimo, że odzyskał pełną sprawność we władaniu ramieniem i żebra już dawno przestały mu dokuczać, wciąż widziałem ból w jego oczach, gdy przypadkowo zobaczył siebie w tafli wody, lub wypolerowanej stali. Nigdy nie spoglądał w lustro. Nie uważałem, żeby był brzydki, dla mnie był najpiękniejszym stworzeniem na świecie, jednak nigdy nie odważyłem mu się tego powiedzieć, bo wtedy wyznać bym mu musiał również, że...
Że pociąga mnie także fizycznie, że pragnę go. Nie tylko jako towarzysza czy przyjaciela, ale jako kochanka. Nie wystarczała mi jego obecność. Chciałem jego ciała. Doskonale wiedziałem, że gdybym tylko zechciał, on zgodziłby się natychmiast, ale nie mogło do tego dojść w ten sposób. Zbyt bardzo go szanowałem i... kochałem. Nie wiem jak długo bym się męczył, gdyby nie jeden, dość istotny fakt, który, przez pierwsze trzy miesiące naszej znajomości, umykał mojej uwadze, mianowicie jedna z wrodzonych zdolności jednorożców. Telepatia.
"Zachęta" stała się niejako dla nas czymś w rodzaju domu. Wracaliśmy tam z każdego zlecenia, by nieco odpocząć lub, w razie konieczności, wylizać rany. Zaprzyjaźniłem się z właścicielem i jeden z pokoi na górze, ten z oknami od zachodu, stał się niemal naszą własnością. Za bardzo przystępną opłatą, mogliśmy zostawiać tam część naszego ekwipunku, gdy wyjeżdżaliśmy do pracy, a po powrocie zawsze czekała na nas czysta pościel. Ot. Taka namiastka własnego kąta. To zdarzyło się właśnie w "Zachęcie". Udało nam się właśnie zarobić sporo srebra, za całą rodzinę banszi, która gnębiła pobliskie miasteczko i w świetnych humorach wróciliśmy do gospody, bo praca nie była ciężka, a zapłata sowita. Posiedzieliśmy nieco w sali ogólnej, rozkoszując się gorącą pieczenią i zimnym piwem. Mnóstwem zimnego piwa. Na górę udaliśmy się w jeszcze lepszych nastrojach. Kazałem napełnić ogromną, drewnianą balię gorącą wodą, mając ochotę na kąpiel. Poczekałem aż dwóch służących opuści pokój, po czym zacząłem się rozbierać. Ellian zsunął buty i wyciągnął koszulę ze spodni, zaczynając ją rozsznurowywać. Zatrzymałem się przez chwilę, z nieskrywaną przyjemnością patrząc na wyłaniające się powoli spod materii smukłe, gładkie ciało. Bogowie jak ja bym chciał go przelecieć... - pomyślałem zrzucając spodnie i wchodząc do gorącej wody. Jednorożec wyciągnął z torby jakąś książkę i przysiadł na jednym z łóżek. Rozwiązana całkowicie koszula, zsunęła się nieco z jego ramion, ukazując płaski, ładnie umięśniony brzuch. Zmusiłem się by odwrócić wzrok i zabrałem się za mycie.
- Dar... - zagadnął chłopiec po chwili tak cichutko, że ledwie go usłyszałem
- Tak Elli?
- Co to znaczy, że chciałbyś mnie "przelecieć"? - powoli przeniósł wzrok z książki na mnie, wbijając we mnie pytające spojrzenie tych swoich ogromnych, fiołkowych oczu. Wciągnąłem głośno powietrze, czując, jak policzki zaczynają mnie piec. Zarumieniłem się pierwszy raz od kilku lat. Jeszcze nigdy w życiu nie było mi tak głupio, jak wtedy. Nagle dotarł do mnie inny sens tego pytania.
- Ty czytasz w moich myślach? - spytałem nieco bardziej ostro, niż zamierzałem
- Oczywiś.... - nagle jego ręka podskoczyła do ust, a we mnie uderzyła silna popielata fala strachu - Ja... przepraszam, nie wiedziałem, że ci to przeszkadza.... - osłonił się nagle, powodując uczucie pustki.
-Elli ja nie mam nic przeciwko - powiedziałem szybko - Tylko nie wiedziałem po prostu...nie wiedziałem, że umiesz... Nie gniewam się. Naprawdę....
Spojrzał na mnie nieśmiało
- Ja nigdy ci nie mówiłem? - bardziej poczułem, niż usłyszałem
- Nie. Nigdy. - skupiłem się, by odpowiedzieć w ten sam sposób
- Przepraszam, już nie będę - wyszeptał
- Elli nie przeszkadza mi to, jestem tylko trochę zaskoczony.... - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Miałem nadzieję, że poprzednie pytanie wyleciało mu z głowy. Myliłem się.
- Więc co to oznacza? To "przelecieć"...?
Skląłem sam siebie, za sformułowanie tej myśli w akurat takie słowo. Mogłem to pomyśleć na milion innych sposobów, ale musiałem akurat "przelecieć". Westchnąłem.
- Nie wiem, jak ci to powiedzieć - odrzekłem w końcu - To znaczy... hmmm... - policzki pałały mi najgorętszym szkarłatem, a srebrnowłosy wpatrywał się we mnie, najwyraźniej nic nie rozumiejąc. Postanowiłem zacząć wyjaśnianie problemu od drugiej strony. - Widzisz Ellianie, kiedy dwoje ludzi się kocha, chcą oni być ze sobą jak najbliżej...
- No tak... - jednorożec w skupieniu skinął głową. Tak, to była zdecydowanie właściwa droga.
- I ja właśnie... ja bardzo cię kocham Elli.. i właśnie chciałby, z tobą być bliżej...
- Nie rozumiem - brwi chłopca zmarszczyły się w zabawny sposób
Westchnąłem.
- Ellianie, ja chcę się z tobą kochać. Pociągasz mnie fizycznie. Rozumiesz?
- Nie.
Westchnąłem ponownie.
- Patrz... - zamknąłem oczy i wyobraziłem sobie najdokładniej jak umiałem, to, co miałem na myśli. Gdy spojrzałem na jednorożca ponownie, wpatrywał się we mnie wyraźnie zszokowany. Jego zdrowy policzek powlekł się głęboką czerwienią. - Kocham Cię Elli... - wyszeptałem - I jeżeli byś tylko zechciał, ja... będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
Wstał z łóżka po trwającej wieczność chwili. Koszula z ledwie słyszalnym szelestem spłynęła z jego ramion na podłogę, podobnie było ze spodniami. Delektowałem się przez chwilę widokiem jasnej, niczym nie przysłoniętej skóry, czując, że serce zaczyna mi żywiej bić w piersi. Ellian właśnie spełniał moje drugie życzenie. Wszedł do balii i usiadł tak blisko mnie, że stykaliśmy się ramionami
- Pokaż mi... - poprosił w myśli
Czekałem na tę chwilę tak długo, że nie trzeba mi było dwa razy powtarzać. Chwyciłem Elliana za rękę i pociągnąłem tak, że usiadł mi okrakiem na kolanach. Wsunąłem palce w połyskujące srebrzyście włosy, odchylając trochę jego głowę ku tyłowi i składając na gorących wargach delikatny pocałunek. Przez moment nie było żadnej reakcji, jednak po chwili usta jednorożca rozchyliły się, wpuszczając mnie do środka. Całowałem długo, pieszcząc językiem jego podniebienie, jednocześnie lewą dłonią głaszcząc go po plecach. Przytulił się do mnie mocno, nieporadnie oddając pocałunek. To było jedno z najpiękniejszych uczuć w moim życiu. Odsunąłem go lekko od siebie, schodząc ustami na jego szyję, obojczyk, ramię. Delikatnie całowałem każdy centymetr śnieżnobiałej skóry, sprawiając, że Elli przymknął oczy i mruczał cichutko z zadowolenia. Jego aura oscylowała między błękitem, a czerwienią, której dotąd nie znałem. To musiało być pożądanie. Wstałem ostrożnie i ociekając wodą poniosłem srebrnowłosego w kierunku łóżka. Położyłem go i przygniotłem do posłania całym ciałem. Całowałem teraz jego piersi o blado zarysowanych maleńkich sutkach, zsuwając się coraz niżej i niżej, do pępka, do linii jedwabiście miękkich srebrzystych włosów, do tętniącego gorącem podniecenia. Zacisnąłem na nim usta, smakując pulsującą słodycz i badając czubkiem języka gładkość. Ellian wiercił się pode mną, zaciskając powieki i mnąc w dłoniach białe prześcieradło. Przerwałem na chwile pieszczotę, zwilżając dwa palce językiem, po czym wróciłem do tego, jakże przyjemnego zajęcia. Sięgnąłem dłonią między pośladki, wsuwając w niego najpierw jeden palec, a potem drugi. Wierzgnął lekko, a jego aura zabarwiła się żółcią bólu
- Mam przestać? - spytałem w myślach, nie odrywając od niego ust
- Nie!!!!!!
Po kilku uderzeniach serca wiązka jego uczuć była już tylko purpurą. Oddychał szybko, chrapliwie, wplatając dłonie w moje włosy, odgarniając mi je z twarzy. Jego mięśnie napięły się mocno, gdy w ustach poczułem eksplozję ciepła. Odczekałem jeszcze chwilę i przytuliłem się mocno, do gorącego, spoconego ciała. Objął mnie ramionami, chuchając mi w szyję ciepłym powietrzem.
- To było... cudowne...- zabrzmiało w mojej głowie
- To jeszcze nie koniec - wymruczałem mu do ucha, odwracając go plecami do siebie. Uniosłem jego kolano i naparłem na ciasne wejście, wsuwając się w niego centymetr po centymetrze. Z początku zaciskał zęby, zaciskał pięści, zaciskał mięśnie, jednak po chwili wpuścił mnie w siebie, otulając jedwabistą ciasnotą. Całowałem go w kark, poruszając się wolno, sprawiając, że wzdychał głośno, tłumiąc krzyki dłonią. Myślałem dla niego. Zobacz jak mi z tobą dobrze. Z nikim mi tak dobrze nie było. A on odsłonił dla mnie wszystkie swoje odczucia, pozwalając smakować miłość jednocześnie jakby z dwóch stron. Przyspieszyłem, chcąc dać Elliemu jak najwięcej przyjemności. Podciągnął kolana, unosząc biodra wysoko do góry, jakby instynktownie wiedząc, jak ułatwić mi dostęp do siebie. Jego orgazm był jak huragan. Szarpał zmysły, ćmił umysł, zabierał oddech. Opadliśmy na posłanie, wciąż złączeni w jedno, ogrzewając się ciepłem swych ciał, pozwalając wygasnąć emocjom. Wycofałem się delikatnie, odwracając Elliana twarzą do siebie. W jego oczach szkliły się łzy.
- Nie patrz na mnie.... - jęknął, zasłaniając dłońmi, lewą część twarzy - Nie patrz....
To było okrutne. Przeżyłem właśnie najpiękniejsze chwile swojego życia, a on wciąż cierpiał...
- Ellianie - ująłem jego policzki w dłonie, zmuszając żeby na mnie popatrzył - Ellianie posłuchaj mnie.... Powiedziałeś mi, że masz dar spełniania życzeń...
- Tak - wyszeptał
-Chcę, żebyś zrobił coś dla mnie....
- Tak? - jego fiołkowe oczy rozszerzyły się lekko w oczekiwaniu. Pocałowałem lekko jego wargi i wyszeptałem mu wprost do ucha
- Bądź piękny Ellianie, bądź piękny dla siebie, jak dla mnie jesteś piękny....
Jednorożec mocno zacisnął powieki. Patrzyłem ze zdumieniem, jak zniszczona skóra na jego lewym policzku wygładza się, jak brew formuje się znów w łagodnie sklepiony łuk, jak kącik warg wypełnia się, stając się idealnie symetrycznym odbiciem swojej prawej części.
- Dziękuję Dar... - wyszeptał, nie otwierając oczu - Ja... jestem zmęczony....
- Nie szkodzi - pocałowałem go w czoło - Możesz spać tak długo, jak ci się podoba.
Chwyciłem go na ręce i zaniosłem do drugiego łóżka, gdzie zagrzebaliśmy się w czystej, przyjemnie chłodnej pościeli. Chciało mi się krzyczeć ze szczęścia, gdy patrzyłem na uśpionego jednorożca, mocno przytulonego do mojego ramienia. W ten prosty sposób, z przyjaciela i towarzysza, Elli stał się moim kochankiem.












Komentarze
wielkamorda dnia padziernika 12 2011 12:34:59
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Enna (enna_eithiel@op.pl) 12:23 17-08-2004
Pierwsza jestem!! Opowiadanie świetne, genialne, cudowne i co tam jeszcze poprostu wg zero wadsmiley)
Kario (karichan@interia.pl) 15:39 17-08-2004
A to jest moje jedno z najjjbardziej ukoffanych opcioow na TCD jedno z niewielu
Kario (karichan@interia.pl) 15:40 17-08-2004
Spotkamysie na chacie Fu ^__- Pozdrawiam gor±co!!
Aleksander (a_berenda@interia.pl) 16:27 18-08-2004
Jeszcze! Jeszcze! smiley
stokrotka (stokrotka-997@wp.pl) 11:52 23-08-2004
zgadzam się z Aleksandrem. To jest po prostu boskie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! genialne, genialne,genialne, genialne,genialne, genialne,genialne, genialne,genialne, genialne,genialne, genialne i jeszcze raz genialne!!!!
Ashura (Brak e-maila) 11:54 23-08-2004
super, ekstra,kocham to opowiadanie i glownego bohatera,jest taki slodziutki.napisz jeszcze cos, koniecznie!pozdrowionka!
Natiss (natiss@tlen.pl) 16:39 24-08-2004
To jest genialne, świetne i po prostu boskie!! Jak ja bym chciała tak pisać. Marzenie nie do spełnienia.
sintesis (Brak e-maila) 22:43 06-09-2004
pewnie sie powtorze ale to jest naprawde genialne opowiadanie... cudownie opisani bohaterowie, zdarzenia, uczucia i mysli... poprostu nie widze zadnych wad , moglabym je czytac kilkadziesiat razy i nadal posiadac bedzie ta niezwykla magie... jest poprostu nieziemskie ... pisz dalej a ja bede sie dalej ekscytowacsmiley
An-Nah (Brak e-maila) 11:13 18-11-2004
Ładne, ładne. Jedno z najładniesjzych twoich opowiadań. Bardzo przyjemna lektóra, ma klomat urok i w ogóle \"to coś\".
lollop (Brak e-maila) 21:04 20-11-2004
hmmm.... so sweet.... i jeszcze happy end... jak ja kocham happy edny.... pisz jeszcze!!!!! plosie
Urani (Brak e-maila) 11:30 17-03-2005
Buziaki dla mojej Fu. Jednorożec się rysujesmiley))
lukger (Brak e-maila) 21:57 07-05-2006
przeglądałam to opko po raz kolejny, po prostu cudeńko.
Alexik (Brak e-maila) 00:27 10-08-2006
CUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUDNE *_* TO MOJE NAJULUBIEŃSZE OPOWIADANKO *_* Fu-chan słoneczko najsłodsa (nie ma to jak podlizywanie siem) napiś dalej napiś oni są cudni i słodcy i kochani *_* albo napiś teraś historie zie strony Eliana *_* jak to jest być jednoroĽcem prooooooooooooooooooooooooooooooooooosiem *_*
zephyrka (Brak e-maila) 08:58 27-07-2007
Pięknie oddane uczucia. Jedno z lepszych opowiadań jakie czytałam. Gratuluję niebanalnego stylu i wyczucia dobrego smaku. Winszuję.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum