The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 21 2024 19:33:29   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
(Nie) tylko przyjaciele 14



Część 14.



- To tu? - spytał Mikołaj z niedowierzaniem.
- No - odparł Red wypuszczając kłąb dymu z ust. Zaciągnął się papierosem.
Stali nad schodami prowadzącymi do jakiejś piwnicy. Zza drzwi na dole dochodziły dźwięki głośnej muzyki.
- Idziemy? - Red zerknął na towarzysza. Mikołaj po raz kolejny zastanowił się, po co mu to wszystko? Może lepiej nie zawracać sobie tym głowy? Wrócić do domu, do Radka i nie przejmować się Karolem i jego wybrykami.
Red zerkał na przyjaciela. O nie, teraz nie da mu się wycofać. Liczył na to, że będzie tak jak dawniej. Wtedy kiedy nie potrzebowali nikogo prócz siebie. Tylko on i Mika.
Klepnął przyjaciela po plecach i lekko pchnął do przodu.
- Komu w drogę, temu buty - powiedział wesoło.
Mikołaj uśmiechnął się i kiwnął głową. Tak, musiał to skończyć raz na zawsze, inaczej dostanie szału. Poza tym, cieszył się, że może znowu spędzić trochę czasu z Redem. Jak dawniej. Musiał tylko uważać, żeby nie skończyło się tak samo jak wtedy.
Red załomotał do drzwi. Śliczny, młody chłopiec, który im otworzył wyglądał najwyżej na gimnazjum. Ubrany był w wyzywający, obcisły top i takież same obcisłe rurki, a na głowie dumnie prezentowała się wielokolorowa fryzura. Zmierzył gości uważnym spojrzeniem.
- Gliny? - spytał podejrzliwie. Red uśmiechnął się, pochylił się do jego ucha i powiedział coś, od czego usta chłopaka rozszerzyły się w uśmiechu. Dzieciak skinął głową i wpuścił ich.
- Co mu powiedziałeś? - Zainteresował się Mikołaj.
- Że postawię mu drinka w jednym z pokoi na tyłach - odparł Red wzruszając ramionami.
- A co jest w pokojach na tyłach? - spytał brunet, choć domyślał się już odpowiedzi. Red uśmiechnął się z politowaniem.
- Ile ty masz lat, Mika?
To wystarczyło za całą odpowiedź. Mikołaj pokręcił głową ze śmiechem. Nie wierzył w to, że Red naprawdę zbałamuci jakiegoś dzieciaka w takim miejscu jak to. Chociaż, minęło tyle czasu odkąd widział przyjaciela, kto wie co mu teraz łazi po głowie?
Po klubie kręcił się kolorowy tłum. Mikołaj od razu rozpoznał z jakiego rodzaju miejscem mają do czynienia. Tu i ówdzie widział chowające się, w wiadomym celu, po kątach mieszane parki, a nawet homo-hetero trójkąciki. Boksy zapchane były naćpanymi lub pijanymi klubowiczami, wielkie głośniki podskakiwały w rytm głośnej i nieco agresywnej muzyki, a kolorowy tłum bujał się na parkiecie. Tak wyglądał jeden z nielegalnych klubów, gdzie skupiało się nocne życie miasta. Tu, wszelkiego rodzaju dewianci i ćpuni, mieli swój port macierzysty. Miejsce gdzie mogli oddawać się swoim deprawującym przyjemnościom i nikt ich za to nie karał, ani winił.
Mikołaj znał takie miejsca jeszcze z przeszłości. Zwłaszcza z tej, do której wolał nie wracać.
- Co ja tu robię? - spytał sam siebie.
- Zdaje się, że kogoś szukasz - podsunął mu Red, przekrzykując ryk z głośników. - Czasami zastanawiam się, dlaczego ludzie słuchają takiego chłamu - westchnął.
- Dla ciebie chłam, dla nich sztuka - odparł Mikołaj. - Lepiej znajdźmy Karola i spadajmy stąd.
- Co jest, Mika? Nie podoba ci się tu? - Uśmiech Reda zmienił się w demoniczny grymas, a oczy zalśniły. O tak, mężczyzna był w swoim żywiole. To były jego klimaty. Alkohol lejący się strumieniami, narkotyki sprzedawane pokątnie przez młodocianych dilerów, darmowy seks na zapleczu. To była jedna z definicji dobrej zabawy według Reda. Jedyne co go mierziło, to fakt, że nielegalny klub odbierał mu klientów. Ludzie tłumnie się tu schodzili, bo w tym miejscu nie było żadnych zasad. Można było robić co się chce i z kim chce, bez problemów.
- Jest inaczej niż za naszych czasów - stwierdził Mikołaj w końcu.
- To tylko pokazuje jak bardzo się zestarzeliśmy.
- I kto to mówi?
Red roześmiał się. Nawet w tym brudnym, obrażającym wszelkie ludzkie godności miejscu, jego uśmiech był piękny. Nagle Mikołaj zatęsknił za dawnymi czasami, kiedy razem z Redem i kilkoma innymi chłopakami ze szkoły, spędzali całe noce w miejscach takich jak to, wygłupiając się i nie myśląc o konsekwencjach.
- Masz ochotę się zabawić? - spytał Red.
- Zabawić?
- No!
- Lepiej nie.
- Nie bój się, już komuś obiecałem szybki seks na zapleczu, więc jesteś bezpieczny.
- I co ja, biedny, pocznę? - zapytał Mikołaj z przekąsem.
- Znajdź sobie coś ładnego - odparł Red podobnym tonem.
- Gdzie ten człowiek, który miał na nas czekać? - Mikołaj zmienił temat.
- Obawiam się, że jego też będziemy musieli poszukać.
- Cudnie - skrzywił się brunet. Red objął go w talii.
- Chodź, nie wybijajmy się z tłumu, bo nas wyrzucą - uśmiechnął się, przybliżając twarz do twarzy Mikołaja tak, że ich nosy niemal się stykały. Brunet przerzucił rękę przez jego ramię.
- Nie widzę przeciwwskazań.
Red zmrużył oczy i uśmiechnął się z satysfakcją. Dokładnie tak! Żadnych przeciwwskazań, żadnych ograniczeń, zero żalu. Zadowolony z siebie pociągnął przyjaciela w kierunku boksów. Rozsiedli się w jednym z nich. Mikołaj rozglądał się za Karolem, ale w tym tłumie ciężko mu było cokolwiek wypatrzyć. Zastanawiał się czy mężczyzna w ogóle tu był? Nagle poczuł dłoń Reda na swoim udzie. Odwrócił się do towarzysza. W poświacie błyskających świateł zauważył złośliwy uśmieszek przyjaciela.
- Co ty... - Nie dokończył, bo Red złapał go za włosy i przyciągnął jego twarz do siebie. Fala gorąca zalała Mikołaja, kiedy towarzysz bezceremonialnie wsunął mu język do ust. Całował go zachłannie i natarczywie, a Mikołaj żarliwie oddawał pocałunki, dziwiąc się sam sobie, że w ogóle to robi. Zachęcony brakiem jakiegokolwiek oporu, Red wsunął dłoń pod kurtkę przyjaciela, masując tors przez materiał bluzy. Zdarzało mu się już wcześniej całować mężczyzn, zwykle kiedy chciał na nich coś wymusić, tym razem jednak, pocałunek sprawiał mu wielką przyjemność. Przede wszystkim dlatego, że nie całował byle kogo, a swojego wieloletniego przyjaciela, poza tym czuł, że robi coś złego i niewłaściwego, i wciąga w to Mikołaja, co tylko podsycało jego podniecenie. Wiedział, że Mikołaj jest zajęty, a jego nowy facet wydawał się być wręcz stworzony dla niego. Nie chciał tego psuć, ale jak mówi przysłowie: okazja czyni złodzieja. Przecież nic się nie stanie, jeśli złamie kilka zasad? Poza tym, gdyby Mikołaj tego nie chciał, już dawno by go odepchnął.
Mikołaj sam nie wiedział co robi, choć to co robił w tej konkretnej chwili było całkiem przyjemne. Jak długo o tym marzył? O jednym jedynym pocałunku Reda, którego wspomnienie będzie mógł zachować sobie na pamiątkę, nawet jeśli nie zdobędzie całego Reda. A teraz kiedy już dostał to, czego zawsze chciał, czuł się jakby popełniał jakąś zbrodnię. Co więcej, coraz odważniejsze działania Reda, nie robiły na nim większego wrażenia. Owszem oddawał pocałunki, ale robił to raczej automatycznie, pomimo początkowego zapału, więc kiedy dłoń Reda zjechała poniżej klamry paska od spodni, Mikołaj złapał ją i zatrzymał w miejscu.
- Dosyć - szepnął w usta Reda. Mężczyzna uśmiechnął się ukrywając niezadowolenie. Spojrzał w poważną twarz Mikołaja i już wiedział, że to koniec. Przyjaciel był na prawdę poważny, co w sumie nawet ucieszyło Reda. Widocznie Mikołaj znalazł w końcu kogoś, dla kogo chciał zarezerwować nie tylko swoje ciało, ale i wszystkie uczucia. Pocałował go raz jeszcze, tym razem zupełnie niewinnie.
- Zgoda - powiedział zabierając ręce.
- Nie, żebyś mi się nie podobał - usprawiedliwił się Mikołaj.
- Wiesz, może kilka lat temu by mnie to zdziwiło, ale teraz kiedy wiem o Radku, wcale ci się nie dziwię - odparł Red. - Uznajmy, że to było pożegnanie kawalera. Co prawda, panem młodym pewnie nigdy nie będziesz, ale co tam!
Mikołaj uśmiechnął się i kiwnął głową. W porządku, spróbowali, nie spodobało im się, będą więc mogli pozostać przy przyjaźni.
- Więc, gdzie ten twój człowiek? - spytał Mikołaj.
- Zaraz go znajdę - odparł Red wyciągając komórkę.

Kilka boksów dalej, młody zielonooki mężczyzna uśmiechnął się złośliwie, chowając telefon komórkowy do kieszeni.

- Zaraz wracam. Nie odchodź nigdzie. I z nikim - Red mrugnął do towarzysza.
- Jeśli się nie pospieszysz, to potem nie marudź, że wyszedłem bez ciebie - odpowiedział Mikołaj.
Red zniknął w tłumie. Mikołaj miał nadzieję, że mężczyzna nie wplącze się, i jego przy okazji, w jakieś kłopoty. Człowiek, z którym miał się spotkać, od pewnego czasu kręcił się wokół klubu, zbierając informacje. Z tego co wiedział, Red chciał dowiedzieć się jak najwięcej o właścicielu owego przybytku. Co zrobi z tymi informacjami, tego Mikołaj nie wiedział, mógł się tylko domyślać, że posłużą one do szantażu, wyłudzenia, lub czegoś równie podłego i nielegalnego. Nie obchodziło go to, jednak, dopóki nie zostanie w to wciągnięty.
Minęło prawie pół godziny, a Red nie wracał. Mikołaj miał już machnąć na niego ręką i wyjść, kiedy do stolika podszedł młody chłopak, ten sam który jakiś czas temu wpuścił ich do klubu.
- Twój przyjaciel kazał ci to przekazać - powiedział, mierząc Mikołaja pożądliwym spojrzeniem. Co więcej, nawet się z nim nie krył. Mikołaj odebrał od niego kawałek papieru. Parsknął śmiechem kiedy przeczytał "wiadomość" od Reda. "Idź z nim", głosiła krótka notka. Mikołaj zerknął na chłopaka. Dzieciak uśmiechnął się i skinął mu głową.
- Gdzie? - spytał na wszelki wypadek.
Chłopak bez słowa odsunął się od stolika, wyciągając rękę do Mikołaja. Mężczyzna nie po raz pierwszy przeklął się w myślach, za to, że w ogóle tu przyszedł, ale chwycił dłoń chłopaka i pozwolił mu zaciągnąć się na zaplecze. Miał tylko nadzieję, że Red nie sprzedał go podstępnie.
Na tyłach klubu mieściło się kilka pokoików, których przeznaczenia nie trzeba się było nawet domyślać. Zza nielicznych drzwi dochodziły odgłosy świadczące o dobrej zabawie. Mikołaj wszedł tam z najgorszymi przeczuciami. Chłopak zaciągnął go na sam koniec korytarza, gdzie przed ostatnimi drzwiami stało kilka osób. Wydawali się pochłonięci spektaklem rozgrywającym się w pomieszczeniu. Mikołaj nie był nawet ciekaw, co się tam dzieje, niestety jego towarzysz właśnie tam go zaciągnął. Kiedy dotarli do drzwi, odwrócił się do niego i wcisnął mu w dłoń jakąś kartkę.
- Przekażesz to swojemu przyjacielowi? - zapytał z nadzieją w głosie. Mikołaj zerknął na kawałek papieru, na którym nabazgrolony był numer telefonu i imię.
- O to nie musisz się martwić- uśmiechnął się wrednie.
- Gość, którego szukasz jest w środku. - Chłopak skinął głową w kierunku szeroko otwartych drzwi. - Jest naszą gwiazdką. - Uśmiechnął się, wspiął na palce i cmoknął Mikołaja w policzek, po czym odszedł jakby nigdy nic.
Gwiazdką? Jaką gwiazdką, do ciężkiej cholery? Ta informacja zaciekawiła Mikołaja. Podszedł bliżej żeby zajrzeć do środka. Widok nie tylko go zaskoczył, ale i całkowicie odebrał mu mowę. Mikołaj stał w progu z na wpół otwartymi z wrażenia ustami. Nie był zresztą jedyny. Wokół szerokiego łóżka, na krzesełkach siedziała napalona widownia, kilka osób stało z tyłu i jakaś parka wraz z Mikołajem w progu. Na wielkim łożu leżał nagi mężczyzna, na nim młody chłopak podskakiwał jak piłeczka, głośno jęcząc. Za jego placami klęczał drugi mężczyzna, pieszcząc dłońmi szczupłe ciało. Widzowie byli zadowoleni. Tu i ówdzie dało się słyszeć głosy uznania, jakaś kobieta piszczała z zachwytu, w kącie zabawiała się jakaś parka. Mikołaj chyba po raz pierwszy w życiu widział coś takiego na żywo i średnio mu się to podobało. Słyszał, co prawda, o ludziach, którzy czerpią przyjemność z uprawiania seksu w miejscu publicznym i podnieca ich kiedy ktoś obserwuje ich poczynania, ale nigdy nie był tego świadkiem. Zastanawiał się tylko, po co dzieciak go tu przyprowadził i gdzie jest Karol, który przecież miał tu być?
Odpowiedź dostał zdumiewająco szybko. Chłopak w pewnym momencie odwrócił głowę w jego kierunku i rozejrzał się z uśmiechem po widowni. Zielone oczy zatrzymały się na postaci stojącej w progu, a uśmiech powoli spełzł z jego ust. Mikołaj nie mógł wytrzymać i wybuchnął śmiechem, wzbudzając tym samym małe zamieszanie. Akcja na łóżku urwała się nagle i oczy wszystkich zwróciły się w stronę drzwi.
- Przepraszam! Kontynuujcie! - Mikołaj z trudem opanował dziki śmiech. Zerknął raz jeszcze na przerażonego Karola, odwrócił się i odszedł. Zrobił zaledwie kilka kroków w stronę wyjścia, kiedy usłyszał głośne, choć już teraz mniej pewne jęki Karola.
Red czekał na niego w boksie, paląc papierosa.
- A ty, co się tak cieszysz? - spytał podejrzliwie widząc szeroki uśmiech przyjaciela. - Znalazłeś go, co?
- Wiedziałeś o tym?
- Dopiero się dowiedziałem. Pomyślałem, że nie uwierzysz mi na słowo, więc uznałem, że sam musisz to zobaczyć.
- Świetny pomysł - pochwalił Mikołaj.
- Jak się z tym czujesz?
- Wiesz, jest mi nawet lżej - wyznał Mikołaj. - Cały czas się martwiłem o tego sukinsyna, widać niepotrzebnie.
- Już dawno ci mówiłem, że nie warto dla niego tracić głowy - przypomniał Red.
- Mówiłeś tak o wszystkich moich facetach.
- Racja - przyznał mężczyzna.
- Ale to już zamknięty rozdział. Wolałbym do niego nie wracać.
- W takim razie napijmy się, żeby to uczcić! - Zdecydował Red.
- Nie, muszę wracać. Obiecałem.
- Nie, no nie bądź już takim pantoflarzem! Pijemy i koniec!
- Dobra - skapitulował Mikołaj, bo tak na prawdę musiał się napić. - Ale idziemy do ciebie, bo mam dosyć tego miejsca.
- Nie martw się - Red poklepał przyjaciela po ramieniu, kiedy wstali. - Już niedługo to miejsce będzie już tylko historią.

Wyszli z klubu zanosząc się śmiechem. Uszli kawałek, kiedy usłyszeli za sobą tupot stóp.
- Mikołaj! - Krzyknął ktoś z tyłu.
Mężczyźni odwrócili się. Karol, w niedopiętej koszuli, dogonił ich. Tak jak Mikołaj mógł przypuszczać, ze łzami w oczach rzucił się w objęcia byłego kochanka. Red parsknął śmiechem i odszedł kawałek, żeby nie przeszkadzać Mikołajowi w rozmowie.
- Mikołaj, to co tam widziałeś... - zaczął Karol, ale kiedy podniósł wzrok na twarz mężczyzny, głos uwiązł mu w gardle. Nagle Mikołaj wydał mu się jakiś inny, obcy i przerażający. I jeszcze ten paskudny uśmieszek.
- Mikołaj?
- Chcesz coś jeszcze powiedzieć, czy mogę już iść? - warknął zapytany.
- To nie tak, jak myślisz - zdołał tylko wydukać mężczyzna.
- O? A mnie się wydaje, że to dokładnie tak. A nawet jeśli się mylę, to już mnie to nie obchodzi, Karol. Zdaje się, że to koniec, nie sądzisz? - spytał chłodno. Chłopak pokręcił energicznie głową. - A ja myślę, że tak! Bądź tak dobry i więcej do mnie nie przyłaź. Rozumiesz?
Karol kiwnął głową, zalewając się łzami. Mikołaj strząsnął z siebie jego ręce, nie zwracając uwagi na chlipanie i szlochanie.
- Powinieneś wracać. Zdaje się, że jeszcze nie skończyliście. - Uśmiechnął się zimno, aż Karol drgnął niespokojnie.
- Pożałujesz tego - jęknął wycierając łzy.
- Twoje groźby nie robią już na mnie wrażenia. Aha, zapomniałbym. Zostaw Radka w spokoju, bo przestanę być taki miły. - Nie była to groźba, a raczej upomnienie.
Mikołaj odszedł zostawiając Karola na środku chodnika i wraz z Redem ruszyli w kierunku Red Clubu. Karol otarł łzy, odwrócił się na pięcie i wrócił do klubu. Koniec? Zgoda, ale nie bez małej zemsty. Uśmiechnął się z satysfakcją, wyciągając telefon. Wcisnął kilka przycisków i film nagrany zupełnie przypadkiem, został wysłany pod właściwy numer.

Mikołaj wszedł do ciemnego mieszkania. Nie kłopotał się nawet z włączaniem światła. Kurtkę rzucił na podłogę, buty zgubił gdzieś po drodze do sypialni. Wszedł po chichu do pomieszczenia. Uśmiechnął się na widok wtulonego w poduszkę, śpiącego Radka. Wspiął się na łóżko, odciągnął na bok kołdrę i wsunął pod nią dłoń, dotykając ciepłego ciała kochanka. Radek zamruczał przez sen, czując jak czyjaś dłoń pieści go w najbardziej czułym miejscu. Mikołaj mocniej zacisnął dłoń na członku kochanka, przesuwając ja w dół i w górę, raz szybciej, raz wolniej, z satysfakcją obserwując jak palce partnera zaciskają się kurczowo na poduszce, a z rozchylonych ust wydobywają się wielce zadowalające dźwięki. Mikołaj przyspieszył ruchy dłoni.
Radek otworzył oczy, zdając sobie nagle sprawę z tego, że nie śni, za to ktoś ostro się do niego dobiera. Obrócił lekko głowę i z ulgą stwierdził, że za jego placami leży Mikołaj. Chciał coś powiedzieć, ale nie mógł wydobyć z siebie słowa, a jedynymi dźwiękami jakie z siebie wydawał, były jęki rozkoszy, zmieszanej z bólem.
- Podoba ci się? - szepnął mu Mikołaj wprost do ucha. Radek drżał na całym ciele. Nie podobało mu się. Co prawda, czuł przyjemność z pieszczony, ale działania Mikołaja zdecydowanie różniły się od tych, do których blondyn był przyzwyczajony. Były o wiele brutalniejsze, a nawet bolesne. Radek miał już dosyć. Wbił paznokcie w dłoń partnera, ale Mikołaj nie przestał. Podobał mu się widok zaczerwienionej twarzy kochanka, a nawet grymas bólu, który przemknął po niej. Radek jęczał coraz głośniej, a jęk przyjemności zmienił się okrzyk bólu, kiedy doszedł w dłoni przyjaciela. Zacisnął zęby na poduszce z bólu i zaskoczenia. Co się, do diabła, działo? Dlaczego Mikołaj zrobił mu coś takiego?
Mikołaj przygryzł skórę na ramieniu kochanka, obsypał pocałunkami cały bark, przejechał językiem po szyi. Poczuł, że Radek mu się opiera, co tylko wzmogło jego pożądanie. Zrzucił kołdrę na podłogę i niemal siłą zmusił kochanka do obrócenia się na plecy. Wpił się w jego usta, miażdżąc wargi w brutalnym pocałunku. Zaczęła mu się podobać nowa zabawa. Jedną dłonią zjechał na udo Radka, wbijając paznokcie w skórę, drugą wdarł się pod koszulkę.
- Mikołaj! - wykrzyknął blondyn, rozpaczliwie próbując uwolnić się od bolesnego uścisku. Partner był jednak o wiele silniejszy, na domiar złego przygwoździł go do łóżka, przykrywając własnym ciałem, co uniemożliwiało Radkowi jakikolwiek ruch. Drapał skórę na żebrach blondyna, wsłuchując się w odgłosy, które, zamroczony pożądaniem i wypitym w dużych ilościach alkoholem, mylnie wziął za jęki rozkoszy.
- Kurwa, przestań! - Kiedy prośby, groźby i błagania nie odniosły skutku, Radek postanowił sięgnąć po rozwiązania siłowe. - Powiedziałem: DOŚĆ! - Wrzasnął ile sił w płucach i zdzielił partnera pięścią po głowie. Mikołaj otrzeźwiał trochę.
- Co, do diabła? - Jęknął rozcierając obolałe miejsce. Uniósł się nieco, tak, że teraz wisiał nad Radkiem.
- Jeszcze się, kurwa, pytasz co? Odbiło ci?! Co ty wyprawiasz? - Wybuchnął blondyn.
Diaboliczny uśmiech Mikołaja przeraził go. W tym momencie Radek nie był pewny, czy patrzy na człowieka, którego pokochał, czy na jego złego brata bliźniaka.
- Przecież tak lubisz - zdziwił się brunet.
- Nie, nie lubię! Nie tak!
- A co w tym złego?
- Wszystko! Od początku do końca! Próbujesz mnie zgwałcić, czy co? - spytał Radek, mając nadzieję, że jego słowa otrzeźwią choć trochę partnera. Nadzieja na to umarła, kiedy Mikołaj zaniósł się dzikim śmiechem.
- Nie bądź taki pruderyjny, skarbie. Zawsze lubiłeś takie zabawy - stwierdził Mikołaj.
- Złaź! - Radek był poważny jak nigdy. Owszem, czasami lubił próbować nowych rzeczy w łóżku, często sam narzucał szybsze tempo, ale zawsze z góry ustalał granice zabawy, dbając żeby żadnemu z nich nie stała się jakaś krzywda.
- Powiedziałem zejdź! - powtórzył, kiedy Mikołaj nie wykonał polecenia.
- Nie. - Mikołaj też był poważny. Blondyn zadrżał pod jego twardym, nieprzyjemnym spojrzeniem. Czy on na prawdę chciał to zrobić?
- Jesteś pijany. - Bardziej stwierdził niż zapytał Radek.
- Nie jestem.
- Jesteś. Cuchniesz na odległość tanią wódką i fajkami.
- Może trochę - zgodził się niechętnie Mikołaj.
Radek odetchnął głęboko, zebrał w sobie wszystkie siły i pchnął Mikołaja w tył, tak mocno, że mężczyzna poleciał na podłogę, w efekcie czego boleśnie obił sobie łokieć, na którym wylądował.
- Oj, pożałujesz tego - pogroził rozmasowując obolałe miejsce.
- Lepiej uważaj, co i do kogo mówisz! - warknął Radek. Wkurzył się na poważnie. Co za dużo, to niezdrowo. Nie pozwoli Mikołajowi zrobić z siebie dziwki, która na zawołanie będzie rozkładać nogi, bo jaśnie panu zebrało się na miłostki. Zwłaszcza, jeśli jaśnie pan upijał się pół nocy w jakiejś knajpie.
- Gdzie byłeś? - spytał, siadając na łóżku. Doprowadził się do względnego porządku. - Obiecałeś nie wracać późno.
- Nie przypominam sobie - mruknął Mikołaj, nie racząc nawet podnieść się z podłogi.
- Byłeś z Kwiatkowskim, tak?
- Nawet jeśli, to nie twoja sprawa! - warknął Mikołaj i zaraz tego pożałował, widząc na twarzy partnera zawód.
- Gdzie byłeś, Mikołaj? - spytał prawie szeptem blondyn.
- Mówiłem, że muszę coś załatwić - odparł zapytany gramoląc się z podłogi. Kiedy stanął na równe nogi, stwierdził, że nie tylko łokieć obił sobie przy upadku. Rozmasował pośladek, krzywiąc się nieprzyjemnie.
- Gdzie? W barze? - spytał zaczepnie Radek.
- Tak, w barze! - Przedrzeźnił go Mikołaj.
- Co się z tobą stało? Skąd się to wzięło?
- Niby co?
- TO! To wszystko! Ta cała... postawa? Gdzie się podział mój Mikołaj?
- Twój Mikołaj? - Mężczyzna uniósł brew pytająco.
- Tak MÓJ! Ten cudowny człowiek, w którym się zakochałem, a nie brutal i kłamca!
Brutal? Kłamca? Mikołaj parsknął śmiechem. Ciekawe czy Radek nadal by go w ten sposób nazywał, gdyby wiedział, co dzisiaj dla niego zrobił. Czy nadal byłby brutalem i kłamcą?
- O? Nie podobam ci się, kochanie? - spytał zaczepnie.
- Nie! Jesteś draniem. Oddaj mi mojego Mikołaja.
- Obawiam się, że przez jakiś czas będzie niedostępny.
- Przestań się wygłupiać - poprosił Radek. - I nie patrz na mnie w ten sposób.
- W jaki?
- Jakbyś mną gardził. Nie jestem i nie będę twoją dziwką. Miałem nadzieję, że żyjemy na równych prawach, ale widzę, że się pomyliłem. A teraz się wynoś, bo chcę iść spać. - Radek mówił spokojnie, choć trząsł się cały z nerwów. Jak to możliwe, że Mikołaj zmienił się tak bardzo w ciągu zaledwie dwóch dni? Z czułego i spokojnego kochanka w potwora? I który z nich był kłamstwem?
- Ogłuchłeś? Kazałem ci się wynosić! - powtórzył kiedy Mikołaj nie reagował. Miał dziwne spojrzenie, zupełnie inne od tego, które prezentował na co dzień. Dzikie, złe i Radkowi nie podobało się, że patrzył na niego z góry.
W końcu Mikołaj ruszył się z miejsca, nie w kierunku drzwi, co sugerował nu kochanek, ale podszedł do siedzącego na łóżku blondyna. Pochylił się nad nim i pocałował w skroń. Radek śledził każdy jego ruch, na wszelki wypadek, gdyby nagle wpadła mu do głowy kolejna głupota.
- Dobranoc - szepnął mu do ucha Mikołaj i ruszył do drzwi.
Radek zacisnął zęby. Miał nadzieję, że partner obejrzy się i pośle mu jeden z tych ciepłych uśmiechów, które zawsze miał w zanadrzu. Mimo wszystko chciał go zatrzymać, przytulić i usłyszeć, że to tylko zły sen.
Ale Mikołaj wyszedł, nie zaszczycając go nawet spojrzeniem. Zamknął za sobą drzwi i w pokoju zapadła cisza.
- Niech cię diabli porwą - powiedział do zamkniętych drzwi.
Wstał i podniósł kołdrę z podłogi. Kiedy na powrót układał się do snu, zauważył, że diodka przy jego komórce mruga na czerwono. No tak, teraz sobie przypominał. Jakieś dwie godziny wcześniej dostał wiadomość, której jeszcze nie odczytał. Miał już tego nie robić, ale pomyślał, że skoro już nie śpi, to co mu szkodzi. A nuż, to ojciec albo Mateusz.
Wcisnął guziczek na klawiaturze. Do wiadomości dołączony był film. Radek przez chwilę przyglądał mu się ze zmarszczonymi brwiami. Nie wiedział za bardzo do czego to przypiąć, w końcu uznał, że ktoś pomylił numery. Sprawdził numer.
- Karol? - Zdziwił się i raz jeszcze odtworzył plik. Przyjrzał się dokładniej postaciom na filmie. Oczy rozszerzyły mu się w niedowierzaniu. Ręka z telefonem zadrżała, kiedy po raz trzeci wciskał przycisk odtwarzania. Nagle zaczęło mu brakować tchu, nie mógł złapać oddechu.
Nie, to nie mogło być możliwe! To jakiś głupi żart! Radek zacisnął zęby tak mocno, że rozbolała go szczęka i po raz kolejny odtworzył plik.











Komentarze
Justine dnia listopada 10 2012 18:11:21
omg :/ co to się dzieje?? smiley
Floo dnia listopada 10 2012 19:30:11
Kurde, aż nie wiem co powiedzieć?! Mikołaj... mój kochany, słodki, troskliwy Mikołaj @_@.... Jestem w totalnym szoku.
Przyznaje aż się skrzywiłam jak pozwolił na to wszystko Redowi, ale to mały pikuś rozumiem, stare zauroczenie i takie jakby pożegnanie z tym ale... co to kurde było w łóżku?? Czy ten dziwny inny Mikołaj, naprawdę podniecał się widokiem bólu kochanka??? To takie takie... sama nie wiem jakie! Takie dziwne, jakby miał rozdwojenie jaźni, i teraz do głosu doszła ta całkiem obca osoba!

Mam nadzieję ze Mikołaj będzie pamiętał co zrobił w nocy. Jeśli wróci do poprzedniego "ja" będzie się męczył z wyrzutami sumienia, ale to leprze, niż gdyby zapomniał i przeszedł nad tym wszystkim do porządku dziennego. Bo może to wyjść w najgorszym momencie i zniszczyć wszystko!

Wenyyyyy!!!!!!!

P.S. Nie wiem jak ja mam wytrzymać do następnej soboty ;/
Greed dnia listopada 10 2012 21:15:32
Floo, idź na YF tam jest całość, jeśli nie możesz się doczekać, bo opko jest też na NL, ale dopiero w połowie. Albo po prostu bądź cierpliwa smiley.
Małe zdziwko, że mój Mikołajek potrafi być dranie, co? Oj, potrafi, potrafi. Razem z Redem wiele niedobrego w przeszłości zrobili... Ale to już inna historia smiley.
Mogę was tylko uspokoić, że wszystko będzie ok.smiley
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

wietne! wietne! 100% [2 Gosw]
Bardzo dobre Bardzo dobre 0% [adnych gosw]
Dobre Dobre 0% [adnych gosw]
Przecitne Przecitne 0% [adnych gosw]
Sabe Sabe 0% [adnych gosw]
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum