The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 23 2024 19:35:24   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
(Nie) tylko przyjaciele 13


Część 13.



- Późno wczoraj wróciłeś. - Radek wbił pytające spojrzenie w przyjaciela. Mikołaj zacisnął zęby, próbując powstrzymać cisnący się na usta uśmiech. - Mam nadzieję, że dobrze się bawiłeś - ciągnął blondyn, wwiercając się wzrokiem w twarz kochanka, jakby chciał przejrzeć jego myśli.
- Całkiem nieźle - odparł Mikołaj na pozór spokojnie. Zapadło długie milczenie, podczas którego obaj czekali, aż ten drugi się odezwie.
- Z kim? - Radek nie wytrzymał. Jego natura chorobliwego zazdrośnika wzięła górę nad rozsądkiem. Jak zwykle. Mikołaj parsknął śmiechem, przy czym o mało nie spadł z krzesła.
- Uwielbiam cię za to! - powiedział, kiedy już zdołał dojść do siebie.
- To nie jest śmieszne. To najbardziej podła rzecz, jaką mogłeś zrobić - odparł spokojnie Radek. Miał wyjątkowo poważną minę, ale Mikołaja to nie zwiodło. Zdradziły go dwa turkusowe nieba, spoglądające na niego spod długich rzęs. Gdzieś wśród ich głębin kryło się rozbawienie i ciepło, choć wyraz twarzy pozostawał surowy, jakby wykuty w kamieniu.
- Jesteś pewien, że chcesz wiedzieć z kim szlajałem się po nocy? - spytał zaczepnie Mikołaj. Radek zastanowił się.
- A powiesz mi? - Zmrużył oczy podejrzliwie.
- Powiem.
- W takim razie nie chcę - odparł, nagle tracąc zainteresowanie tematem.
- Jesteś pewien? - Mikołaj wolał się upewnić.
- Gdyby to był ktoś ważny, na przykład ktoś, z kim mnie haniebnie zdradzasz, nie byłbyś tak chętny by mi o tym mówić - stwierdził Radek.
- Rozumiem - odparł Mikołaj. Może to i lepiej, że tych dwóch nigdy się nie spotka? Miał wystarczająco dużo problemów z jednym, co dopiero z dwoma.
- Co dzisiaj robimy? - Radek zmienił temat. Była piękna, słoneczna sobota, a oni mieli wolne. Idealna chwila by...
- Nie róbmy nic - zaproponował Mikołaj. Po całym tygodniu harówki, miał ochotę przespać cały weekend.
- Tak zupełnie nic?! Nuda!
- Nudzisz się ze mną, kochanie? - spytał zaczepnie Mikołaj.
- Nie kochaniuj mi tu, draniu! Obiecałeś mi domek z ogródkiem, jeśli dobrze pamiętam! Może być tak zrobił coś w kierunku spełnienia tej obietnicy? - zapytał Radek z wyrzutem.
- Czy w ten, jakże subtelny sposób, chcesz mi przekazać, żebym poszukał jakiegoś domu na sprzedaż?
- Coś w tym stylu. Zresztą, to był twój pomysł. - Delikatny rumieniec ozdobił policzki blondyna.
- Zgoda. Możemy poszukać w internecie jakichś ciekawych ofert.
- Świetnie! - Radek klasnął w dłonie, jak dziecko, które pod choinką znalazło wymarzoną zabawkę. - Nie musi być ogromny, ale musi mieć ogródek! Duży, żeby mógł po nim biegać pies, którego również mi obiecałeś, o ile dobrze pamiętam.
- Mówiłem też o chomiku - napomknął Mikołaj, ale blondyn już go nie słuchał, planując urządzanie wnętrza i sadzenie roślinek.
- Po co cokolwiek sadzić? Pies i tak połamie wszystko - westchnął, przysłuchując się szczebiotaniu Radka.
- Nie, jeśli będzie mały. Nie mówimy przecież o bernardynie, mi wystarczyłby mały kundelek.
- To może lepiej kot?
- Pies! - Uparł się Radek. - Będzie ganiał za listonoszem i szczekał na złodziei.
- Raczej wylegiwał się przed kominkiem i gryzł buty - mruknął Mikołaj. Całe życie mieszkał w bloku, nie widział więc pożytku z trzymania w domu zwierząt. - Ale skoro uparłeś się na tego psa, to niech ci będzie.
- Zawsze chciałem mieć psiaka, ale mama jest uczulona na zwierzęcą sierść. Lubię szczeniaki, są takie rozkoszne.
- Biegają pod nogami i sikają gdzie popadnie - mruknął Mikołaj do siebie.
- Poza tym dzieci świetnie się wychowują kiedy w domu jest jakiś zwierzak, zwłaszcza jeśli to szczeniak... - Radek urwał w połowie zdania i zakrył usta dłonią. Zdaje się, że nieco się zagalopował. Zapadła niezręczna cisza. Uśmiech powoli spełzł z ust Mikołaja.
Do tej pory zawsze bał się, że Radkowi zakręci w głowie jakaś panienka, z którą odejdzie prędzej czy później. Teraz zdał sobie sprawę z tego, że istnieje o wiele więcej rzeczy, do których przyjaciel może zatęsknić. Chęć posiadania domu z ogródkiem i własnej rodziny, była właśnie jedną z nich.
- Dzieci. - Mikołaj spuścił wzrok na stół i trzymany w dłoniach kubek z uśmiechniętą buźką po jednej stronie i smutną po drugiej. Dziwnym zrządzeniem losu, na niego zerkała akurat ta druga. Mężczyzna zdał sobie sprawę z tego, że cokolwiek by nie robił, nie ma na świecie takiej siły, którą mógłby sprawić, że będzie dla Radka jedynym słusznym wyborem. Zawsze znajdzie się coś, do czego przyjaciel będzie tęsknił, a czego Mikołaj nie będzie mógł mu dać.
- Przepraszam - odezwał się niepewnie Radek, kładąc swoją dłoń na dłoni przyjaciela.
- Nie przepraszaj za marzenia, głupi. - Mikołaj uśmiechnął się smutno. Pochylił się nad stołem i ucałował smukłe palce kochanka.
- Mikołaj!
- Tak? - Brunet podniósł głowę by spojrzeć na partnera. Radek mocniej zacisnął palce na dłoni Mikołaja, a jego twarz ozdobił zmysłowy uśmiech.
- Zróbmy to na stole! - zaproponował.
W pierwszej chwili Mikołaj myślał, że się przesłyszał. Po chwili, jednak, słowa kochanka zaczęły do niego docierać. Parsknął śmiechem.
- Ciekawy sposób na zmianę tematu - przyznał zanosząc się dzikim śmiechem.
- To nie jest zmiana tematu, po prostu jakoś tak mi nagle przyszło to do głowy - wyjaśnił blondyn, urażony, że jego śmiała propozycja została odebrana jak głupi żart.
- Na stole? Zwariowałeś?
- A co w tym złego?
- Nie, nie, nic złego.
- To przestań się śmiać!
- W porządku, już jestem poważny. - Mikołaj usilnie próbował wziąć się w garść, ale na sam widok urażonej miny przyjaciela, kąciki jego ust zadrgały zdradliwie.
- Zero seksu, jeśli zaraz się nie uspokoisz - zagroził Radek.
- Dlaczego akurat na stole? - spytał ciekawie Mikołaj.
- A dlaczego nie? Nie znudziło ci się łóżko?
- Nie, nie bardzo.
- Ty, cholerny łóżkowy potworze! - wybuchnął blondyn po chwili milczenia. - Zero spontaniczności!
Wstał, obszedł stół i podszedł do Mikołaja. Ujął jego twarz w dłonie i przejechał językiem po grzbiecie nosa, od czubka aż do łuku brwiowego, po czym pocałował go w czoło.
- Co kombinujesz? - spytał Mikołaj, któremu zaczynała się podobać nowa zabawa.
- Powiedziałem ci już: zróbmy to na stole.
- Dureń.
- Po prostu współpracuj. - Radek zamknął mu usta pocałunkiem. Głębokim i namiętnym, od którego Mikołajowi zakręciło się w głowie. Blondyn oparł się kolanem o krzesło, między udami kochanka. Mikołaj wsunął dłonie pod koszulkę partnera, błądząc nimi po idealnie zbudowanym torsie. Radek zamruczał jak kot, co doprowadziło Mikołaja do ekstazy. Poderwał się z krzesła i lekko popchnął blondyna na stół.
- Wedle życzenia - szepnął wprost do jego ust. Radek wspiął się na blat, ciągnąc za sobą partnera. Mikołaj przywarł do niego całym ciałem, chwycił za włosy i odchylił jego głowę do tyłu. Przejechał wilgotnym językiem po szyi chłopaka, wywołując w nim tym samym dreszcze rozkoszy. Radek przygryzł dolną wargę, zmuszając się do milczenia, choć zarówno język mężczyzny, błądzący teraz w okolicy ucha, jak i dłoń wkradająca się pod koszulkę, doprowadzały go do ekstazy.
- Nie musisz się hamować - szepnął mu do ucha Mikołaj i przygryzł płatek ucha kochanka. Palce Radka zacisnęły się na materiale ciemnej bluzy partnera. Chciał jeszcze mocniej przywrzeć do niego, scalić się z nim. Chciał się z nim kochać, w tej chwili, w tym miejscu.
Dźwięk dzwonka do drzwi wyrwał ich z nastroju. I żeby jeszcze był to tylko jeden dzwonek, ale nie. Ktoś uparcie cisnął guziczek, a skrzekliwy dźwięk rozchodził się po mieszkaniu.
- Zignoruj! - poprosił blondyn, z nagłym uczuciem deja vu.
- Radek... - zaczął Mikołaj.
- Radek! - Usłyszeli znajomy głos, przebijający się przez upierdliwy dzwonek.
- Czy to...? - spytał brunet.
- Mateusz. - |Dokończył za niego Radek.
- To znaczy, że tata jest gdzieś niedaleko.
- Tylko on wie, kiedy się zjawić nie w porę - westchnął blondyn z nadzieją patrząc w twarz partnera.
- Nie! - Zaprotestował mężczyzna, jakby czytał w jego myślach.
- Jeszcze chwila - poprosił Radek ocierając się o niego całym ciałem.
- Nie, dosyć! - Zdecydował Mikołaj, uwolnił się od uścisku kochanka i odsunął od niego na odległość wyciągniętych ramion. Zmierzył go uważnym spojrzeniem. Rozczochrane włosy, zarumieniona twarz, z nieco zawiedzioną miną, wymięta koszulka. Zmysłowo rozchylone wargi, które aż prosiły się o pocałunek. - Boże, jaki ty jesteś piękny.
Nie mógł się powstrzymać. Chwycił Radka w objęcia i pocałował namiętnie.
- Radek! Mikołaj! Wiemy, że tam jesteście, auto stoi na parkingu, a to znaczy, że jesteście w domu!
- Och, na litość boską! - wykrzyknął Radek, zły, że musi porzucić ciepłe ramiona kochanka. - Robią to specjalnie!
- I będą nadal, chyba, że im otworzymy. - Mikołaj z trudem oderwał się od partnera. - Idziemy- złapał go za rękę i pociągnął za sobą.
- Przeszkodziliśmy wam w czymś? - spytał Wroński złośliwie, obrzucając spojrzeniem rozczochranego syna i pomiętą bluzę Mikołaja.
- Owszem, tato, przerwaliście! - odparł Radek poważnie.
- Byliśmy akurat w mieście, więc pomyśleliśmy, że wpadniemy do was! - Mateusz jak zwykle był bardzo podekscytowany spotkaniem z Mikołajem i kiedy partner brata zaproponował gościom herbatę, od razu zaoferował mu swoją pomoc.
- Uważaj na niego - ostrzegł syna Wroński, kiedy Mateusz i Mikołaj zniknęli w kuchni. - Twój brat przejawia jakieś niezdrowe zainteresowanie Mikołajem. Zaczynam się zastanawiać, czy on też nie jest czasem gejem.
Radek przewrócił oczami i z niedowierzaniem spojrzał na ojca.
- I dopiero teraz to zauważyłeś? Nie, no błagam cię, tato!
- Co masz na myśli?
- Mateusz pierwszy wpadł w tę pułapkę. Zaraz po mnie. A wy zaraz po nim.
- Jaką pułapkę? - Nie zrozumiał Wroński.
- Wszyscy jesteście oczarowani Mikołajem, odkąd po raz pierwszy pojawił się w waszym domu. I nie mów, że nie!
- Że niby ja wpadłem w jakąś pułapkę? Nie przypominam sobie.
- Ale lubisz Mikołaja?
- Oczywiście, że lubię! Jest dobrym człowiekiem. Grzecznym, uprzejmym, godnym zaufania - wyliczał Wroński.
- I pułapka się zamknęła. - Radek pokiwał głową z powagą. Wroński posłał synowi mrożące krew w żyłach spojrzenie, które blondyn skwitował złośliwym uśmieszkiem. Na wszelki wypadek jednak, kiedy tylko Mikołaj pojawił się w salonie, Radek dla podkreślenia swojej pozycji, namiętnie go pocałował. Wroński skrzywił się nieznacznie, a Mateusz tylko uśmiechnął.
- Co słychać w domu? - zapytał Radek, kiedy już rozsiedli się w salonie.
- Niewiele. W zasadzie nic ciekawego - odparł Wroński.
- Co robicie w mieście? Zakupy? Załatwiacie jakieś interesy? Czy może przyjechaliście specjalnie po to, żeby przerwać nam, ciekawie zapowiadającą się zabawę na stole? - spytał blondyn zaczepnie. Mikołaj zakrztusił się z wrażenia, Mateusz parsknął śmiechem. Tylko Wroński zachował zimną krew i nieprzenikniony wyraz twarzy. Brunet z wyrzutem spojrzał na kochanka. Nawet jeśli był przygotowany do tego, że Radek wyskoczy z czymś złośliwym, nie spodziewał się, że zrobi to tak dosadnie.
Zapadła niezręczna cisza. Wroński i Radek siłowali się na spojrzenia i w tej chwili Mikołaj mógł stwierdzić, że remisują. Mateusz wzruszył ramionami i zajął się oględzinami kubka trzymanego w dłoniach, a brunet nie wiedział czy ma się odezwać, milczeć pozwalając im się bawić, czy uciekać.
Na szczęście, w tej samej chwili, ponownie już tego dnia rozległ się dzwonek do drzwi.
- Alleluja! Otworzę! - Mikołaj poderwał się z fotela z wielką ulgą. Miał tylko nadzieję, że to listonosz albo ciekawska sąsiadka, a nie kolejne kłopoty.
Nadzieja jednak, jak to bywa z kobietami, jest złośliwa. Mikołaj otworzył drzwi i zwiesił bezradnie głowę na widok kolejnego gościa.
- „Zadzwoń do mnie jak go znajdziesz“, co? - Red umiejętnie sparodiował Mikołaja. - Dzwonię i dzwonię, a tu nic!
- Trzeba było napisać list - sarknął brunet, zastanawiając się jak wytłumaczyć obecność nowego, niespodziewanego gościa, pozostałym.
- Nie zaprosisz mnie do środka? - Red uśmiechnął się drapieżnie.
- Sukin... - mruknął pod nosem Mikołaj. - No nic. Właź!
- Nie martw się, nie narobię ci kłopotów - szepnął mężczyzna przechodząc obok Mikołaja.
- Oby!
Brunet wprowadził gościa do salonu. Na jego widok Radek i ojciec przerwali swój mały pojedynek. Blondyn zmierzył wzrokiem nieznajomego. Przystojny mężczyzna uśmiechał się przyjaźnie, choć Radkowi zdawało się, że kryje się za tym jakiś cień. Coś nieprzyjemnego i niebezpiecznego.
- Juliusz Kwiatkowski, mój... znajomy - zawahał się Mikołaj. Bo niby co miał powiedzieć? To mój kumpel ze szkoły, prowadzi nielegalny klub w podejrzanej dzielnicy? - A to jest Radek, ale to już pewnie wiesz - powiedział Mikołaj z przekąsem, wskazując Redowi partnera. - Jego brat, Mateusz i ich ojciec, Sławomir Wroński.
- Miło mi panów poznać - przywitał się grzecznie Red. - Przepraszam za najście, ale mam do Mikołaja sprawę niecierpiącą zwłoki.
Wroński podejrzliwie zmrużył oczy, mierząc spojrzeniem nieznajomego. Mateusz zarumienił się po czubki uszu, wpatrzony w Reda jak w obrazek. Radek podszedł i uścisnął mężczyźnie dłoń z serdecznym uśmiechem.
- Miło mi - powiedział, o dziwo, zupełnie szczerze.
- Mi również. - Red uśmiechnął się zniewalająco, aż pod Radkiem ugięły się kolana. Do tej pory żaden mężczyzna, może prócz Mikołaja, nie zrobił na nim takiego wrażenia. Kwiatkowskiemu się to udało, w dodatku czymś tak pospolitym jak zwykłe wygięcie warg.
- Pozwolisz mi ukraść na chwilę twojego faceta? - spytał Red.
- Pewnie. - Blondyn zgodził się bez namysłu, dziwiąc się sam sobie, że to mówi.
- Chodź do kuchni. - Mikołaj wolał zabrać Red z zasięgu wzroku pozostałych. Wiedział, że w interesy lepiej nie mieszać rodziny, nawet jeśli nie była to jego własna rodzina.
- Śliczny - stwierdził Red, kiedy Mikołaj zamknął za nimi kuchenne drzwi.
- Nie waż się!
- Nawet go nie tknę, spokojnie.
- Tylko spróbuj, to pożałujesz - odparł Mikołaj poważnie. Red wyszczerzył się w drapieżnym uśmiechu.
- Serio? A co mi zrobisz?
Mikołaj spojrzał na niego z kpiącym uśmieszkiem. Wiedział o Redzie tyle, że wystarczyłoby to żeby trafił na resztę życia do więzienia. Jego życie zresztą nie trwałoby zbyt długo, gdyby jego wrogowie dowiedzieli się o pewnych rzeczach, a Mikołaj wiedział dokładnie do kogo w razie potrzeby z tym pójść. Warski miał asa w rękawie i Red dobrze o tym wiedział. Skinął więc głową, na znak, że się rozumieją. Wolał nie drażnić lwa, kiedy klatka była otwarta, a jeśli w przyjacielu zostało coś z szalonych młodzieńczych lat, to Red mógł wpaść w niezłe tarapaty, bo Warski znany był z tego, że nie bawi się w podchody, tylko od razu pali las, żeby dotrzeć do celu.
- Czego się dowiedziałeś? - spytał Mikołaj.
- Wiem gdzie szukać tego twojego gagatka.
- Gdzie?
Tak jak Red przypuszczał, Mikołaj nie zamierzał się bawić. Widać chciał jak najszybciej załatwić sprawę.
- Moi ludzie dowiedzieli się, że bywa w pewnym klubie o, powiedzmy, podejrzanej reputacji.
- Nie mówisz czasem o swojej budzie? - Mikołaj uniósł brew pytająco.
- Nie, ale to knajpa na moim terenie.
- Gdzie to jest?
- O nie, kochany! To jest jedno z tych miejsc, do których nie chodzi się w pojedynkę.
- Rozumiem, że chcesz iść ze mną.
- Owszem. Poza tym pomyślałem, że upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu. Znajdziemy twojego chłopca, a ja porozglądam się trochę. Co ty na to?
- Żadnej burdy! - Zastrzegł Mikołaj.
- Tak jest!
- Zgoda.
- Powiesz mu?
- Komu, Radkowi? Nie!
- Czy to nie jest czasem nie fair z twojej strony?
- Może i jest, ale i tak mu nie powiem. Ty też trzymaj dziób na kłódkę.
- No proszę, proszę. Zdaje mi się, czy wychodzi z ciebie stary Mikołaj?
- To twoja wina.
- Chyba raczej zasługa.
- Kiedy idziemy? - Mikołaj zmienił temat. Nie miał ochoty na wspominki, zwłaszcza nie takie, jakie podsuwał mu Red.
- Dzisiaj. Mój człowiek dowiedział się, że Karol spotyka się tam z kimś w soboty.
- W porządku - zgodził się Mikołaj.
- Jak mu to wytłumaczysz?
- To już moja sprawa. Tobie nic do tego - odparł Mikołaj hardo, posyłając Redowi złowrogie spojrzenie. Kwiatkowski podszedł bliżej, chwycił Mikołaja pod brodę i spojrzał mu prosto w oczy.
- Dawno się nie widzieliśmy, Mika. Witaj z powrotem.
- Puść, albo dostaniesz po łapach. - Głos Mikołaja był zimny jak lodowiec. Dokładnie taki, jakim zapamiętał go Red.
- Wpadnij do mnie do klubu o dziewiątej - powiedział Red, wyminął Mikołaja i wyszedł, nie dbając o to czy przyjaciel za nim pójdzie czy nie.
- Raz jeszcze proszę o wybaczenie! - Przeprosił mężczyzn siedzących w salonie i skierował się do wyjścia. - Życzę miłego dnia. - Uśmiechnął się, znikając w przedpokoju. Chwilę później drzwi wejściowe trzasnęły, wszem i wobec oznajmiając, że Red opuścił mieszkanie.

- Wychodzisz gdzieś? - spytał zdumiony Radek. Zerknął na zegarek. Dochodziła ósma.
- Wychodzę - odparł Mikołaj, nie wdając się w wyjaśnienia.
- Dokąd?
- Nie pytaj.
- Dlaczego?
- Bo ci nie powiem.
- Dlaczego?
- Powiem ci jak wrócę.
- Dlaczego?
- Radek, po prostu muszę wyjść i coś załatwić, dobrze? Jak wrócę to ci wszystko wyjaśnię - obiecał Mikołaj całując partnera w czoło. - Jeszcze raz zapytasz „dlaczego“ to szlag mnie jasny trafi! - Uprzedził widząc, że kochanek otwiera usta by coś powiedzieć. Radek zamknął je, urażony.
- Nie dąsaj się, złotko. Wynagrodzę ci to kiedy wrócę. - Mikołaj objął partnera i mocno przytulił.
- Już się nie mogę doczekać. - Blondyn zamruczał jak kot, ocierając się o kochanka.
- Nawet nie próbuj! - ostrzegł brunet. - Cokolwiek zrobisz, ja i tak wyjdę.
- Podły! Powiedz po prostu, że idziesz mnie zdradzić z tym Juliuszem pod jakimś krzakiem!
Mikołaj parsknął śmiechem.
- Skąd pomysł, że będę cię zdradzał? I to pod krzakiem. W zimie!
- Nie wracaj późno, dobrze? - poprosił Radek ze słodką minką.
- Zgoda - obiecał Mikołaj, klnąc samego siebie w myślach za to, że będzie musiał złamać tę obietnicę.
Radek wiedział, że nie ma się co spodziewać rychłego powrotu partnera. Pozwolił mu jednak iść. Już rano wydawało mu się, że Mikołaj jest jakiś inny, obcy. Miał taką nieprzeniknioną minę, że blondyn zaczął się zastanawiać, co też mu chodzi po głowie. Podejrzewał, że ma to związek z mężczyzną, którego Mikołaj przedstawił jako znajomego. Kiedy Juliusz Kwiatkowski razem z Mikołajem zniknęli w kuchni, Wroński z dziwnym uśmiechem powiedział:
- Będą kłopoty.
Radek spytał ojca dlaczego tak myśli, ale mężczyzna nie odpowiedział. Zamiast tego, zmienił szybko temat. Czyżby ojciec znał tego człowieka? I jakie, do cholery, kłopoty może on na nich sprowadzić?
Po tym jak Kwiatkowski wyszedł, Radek próbował wyciągnąć coś z Mikołaja, ale ten uparcie milczał. Nagle stał się chłodny i jakiś nieobecny, jakby myślami był gdzieś indziej. W krótkim czasie zmienił się niemal nie do poznania. W dodatku przed chwilą Radek miał dziwne wrażenie, że dotyka go zupełnie obcy facet. Trwało to, co prawda, tylko sekundę, ale wystarczyło by mężczyzna poczuł się niepewnie.
Przez okno obserwował jak Mikołaj wychodzi z bloku, kierując się na parking. Nie chciał, żeby ten mężczyzna wracał. Nie chciał go. Niech zginie i przepadnie, i zwróci mu JEGO Mikołaja. Był zły na Kwiatkowskiego, że w ogóle przyszedł. Na wszystkich, którzy ich dzisiaj odwiedzili. Na siebie, że w ogóle do tego dopuścił, choć nie miał pojęcia czy jest w tym jakaś jego wina.

Mikołaj czuł na sobie czyjś wzrok. Nie musiał się oglądać, żeby wiedzieć, że Radek obserwuje go z okna ich mieszkania. Nie chciał go okłamywać. Sam nie wiedział, jak do tego wszystkiego doszło, że zaczął polowanie na Karola, spotkał się z Redem, a teraz wymykał się nie wiadomo gdzie, nie wiadomo po co, pod pretekstem załatwienia jakiejś arcy ważnej sprawy. Skoro jednak powiedział A, musiał też powiedzieć B.











Komentarze
Justine dnia listopada 03 2012 07:35:46
hoho.. Widać, że Mike ma dość Karola i chce dać mu raz na zawsze do zrozumienia, że on go nie obchodzi. smiley suuper i weny życzę ^^
Floo dnia listopada 09 2012 20:41:49
Oj myślałam ze sie nie zabiorę za to opowiadanie.
Po pierwszym rozdziale miałam dwie myśli. 1 "ja to skądś znam" a po uświadomieniu sobie skąd 2 "o nie! Czytałam, było fajne i niedokończone. Nie nie czytam!". Ciesze się że pojawiły się tu kolejne rozdziały i ze przeczytałam wszystko jeszcze raz.
Bardzo min się podobało to opowiadanie i ubolewałam nad tym że zostało nieskończone. Mam nadzieję że teraz dojdzie do samego końca i będzie nadal zaskakujące.

Z niecierpliwością czekam na następny rozdział, i mam nadzieję że Karol, nie spełni swojej groźby. Ciekawi mnie co się wydarzy w klubie, i z kim się tamten spotyka. Przyznam że mam wrarzenie że Karol tak zacięcie walczy, albo raczej uprzykrza im życie, tylko dlatego że Mikołaj kogoś ma, a nie czekał grzecznie aż on wróci.
On serio myślał ze człowiek będzie na niego czekał niewiadomo ile, bo on postanowił wyjechać do jakiegoś przygodnie poznanego faceta? Bede wredna i stronnicza ale ciesze się że wychodza coraz to nowe brudy Karola.
A pan Wroński ma niezłego nosa do ludzi XD
Red wydaje sie naprawdę ciekawą postacią ;] Mogłby mu sie Mateusz spodobać XD bo Red jemu napewno sie spodobał.

Ja juz chcę dalszy ciąg smiley
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

wietne! wietne! 100% [4 Gosw]
Bardzo dobre Bardzo dobre 0% [adnych gosw]
Dobre Dobre 0% [adnych gosw]
Przecitne Przecitne 0% [adnych gosw]
Sabe Sabe 0% [adnych gosw]
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum