ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Zaparz mi herbatę 19 |
Rozdział dziewiąty - Łukasz i nauki ścisłe, czyli wykorzystanie tarcia w praktyce do celów przeprosinowych
– Łukasz, jak ty to zrobiłeś?! – Urszula nie mogła wyjść z podziwu, gdy dotarła do niej karta z ocenami jej jedynaka.
– A…em… a jest dobrze czy źle? – zapytał niepewnie chłopak. Właściwie nie wiedział, czego się ma spodziewać. Pod koniec semestru przysiadł do książek, ale przecież przez początek i środek robił jedno wielkie nic. Naprawdę nie sądził, by wynikło z tego wszystkiego coś, z czego można było być dumnym.
– Spodziewałam się, że będzie o wiele gorzej – przyznała kobieta, przyglądając się kartce jeszcze czujniej. – Masz piątkę z matematyki?! – Urszula aż podniosła głos z zdumienia.
A Łukasz aż usiadł – również ze zdumienia.
– Mam co? – zapytał słabo.
– Pięć na półrocze! Przynajmniej tak jest tu napisane… – dodała kobieta ostrożnie, jakby zaraz chłopak miał krzyknąć Prima Aprilis.
– Serio? To super! – Łukasz poderwał się z krzesła i spojrzał matce przez ramię, czy aby na pewno ta piątka jest matematyki.
– To ty nie znasz własnych ocen? – spytała się kobieta podejrzliwie.
Łukasz uśmiechnął się słabo. Nie chciał się tak często spotykać z Sebastianem, więc mówił mu, że idzie się uczyć, a nie chciał kłamać, więc naprawdę siadał do książek. Tyle tylko, że wyniki jego starań były mu kompletnie obojętne, dlatego nawet nie uważał za bardzo, kiedy wyczytywano oceny. To naprawdę nie miało dla niego znaczenia. Dla jego rodziców wręcz przeciwnie.
– No, nie pamiętam wszystkich tak dokładnie – mruknął więc, wzruszając ramionami.
– Jest świetnie! Przynajmniej jak na ilość czasu, którą poświęcałeś nauce w trakcie tego semestru – dodała kobieta z karcącym spojrzeniem. – Już mieliśmy z twoim ojcem zaplanowaną poważną rozmowę z tobą na temat przykładania się do nauki, ale właśnie wytrąciłeś nam wszystkie argumenty – przyznała, ku zaskoczeniu Łukasza. – Jak ty to zrobiłeś?
Chłopak w odpowiedzi jedynie wzruszył ramionami.
– Pod koniec postarałem się trochę bardziej.
Jego rodzice najwyraźniej nie do końca zdawali sobie sprawę, jak bardzo był zdolny. Łukasz wiedział, że był, bo w przeciwnym razie zdawanie z klasy do klasy nie szłoby mu tak bezproblemowo – nie przy sposobie, w jaki traktował szkołę. Nigdy nie miał najlepszych ocen, ale zdawał sobie też sprawę, że na te swoje tróje również pracował zbyt mało. Czasem słyszał opowieści ile kto się uczył na sprawdzian, a mimo to mu nie poszło. Łukasz nigdy czegoś takiego nie doświadczył. Jeśli nie w ogóle nie uczył, to dostawał trzy, ale jeśli jednak przysiadł nad książką choć trochę, momentalnie skakał o dwa stopnie w górę. Nic więc dziwnego, że skoro przez bity miesiąc siedział na tyłku i się uczył to jego oceny poprawiły się naprawdę znacząco.
– Piątka z matematyki, Łukasz! – Jego mama nie mogła przestać się zachwycać tą jedną cyfrą wydrukowaną na kartce z ocenami. – Może jednak masz jakieś zdolności w tym kierunku?
Tak, to z pewnością odpowiadałoby jego rodzicom. Matematyczne zdolności otwierają mnóstwo atrakcyjnych kierunków studiów. Łukasz nie był z tego zbyt zadowolony. Może i miał te zdolności, za to posiadał też zupełny brak chęci kształcenia się w tym kierunku. A dosadniej rzecz ujmując – wolał siedzieć i rysować. I kropka.
– Słuchaj, a może rozważyłbyś rozszerzanie matematyki? Pierwszą klasę też skończyłeś z dobrą oceną, a teraz jeszcze ta piątka… Zastanów się nad tym, dobrze?
Pomysł Urszuli w pierwszej chwili wydał się Łukaszowi zupełnie absurdalny. On i matematyka? To jak dwa jednoimienne bieguny na magnesie – tak, uważał na fizyce – odpychają się!
Koniec końców Łukasz naprawdę nie potrafił pojąc, jak to się stało, że siedział w klasie z rozszerzoną matmą i jeszcze dwa razy w tygodniu biegał na dodatkowe zajęcia, żeby nadrobić wcześniejszy materiał.
On ze swojej strony wyłożył rodzicom tylko jeden warunek: jego zajęcia z rysunku są absolutnie nietykalne. I tak też się stało. Poniedziałek – matematyka, wtorek – rysunek, środa – matematyka, czwartek – rysunek. I piątek idealnie nadawałby się na dzień „dla Sebastiana”, tylko nic z tego nie wyszło, jako że Łukasz w piątki albo był zbyt zmęczony, albo musiał się uczyć.
Wymówki. Oczywiście, że wymówki. Łukasz doskonale zdawał sobie sprawę, że gdyby były chęci to i czas by się znalazł. Tylko, że… ten nowy sposób funkcjonowania nawet się mu spodobał.
Rodzice byli z niego zadowoleni, chyba już całej rodzinie po trzy razy zdążyli wspomnieć, jakie to mają zdolne dziecko lub też że ich syn rozszerza matematykę. Pękali z dumy na każdym kroku. A i sam Łukasz był spokojniejszy, bo wiedział, na czym się ma skupić. I nie musiał też wymyślać kłamstw na każdym kroku, jak to było wcześniej. Nareszcie mógł być ze swoimi rodzicami szczery i to naprawdę dobrze się odbijało na ich relacjach. W domu zrobiło się po prostu spokojniej. Łukasz nie chodził napięty jak struna – zorientował się, że właściwie zapomniał już, jak to jest.
Myśli o Sebastianie odpychał jak najdalej od siebie. Nie wiedział, jak dalej ma funkcjonować ich związek, ale póki co wolał po prostu nie zaprzątać sobie tym głowy. Pierwszy raz od dawna naprawdę dobrze zaczął się dogadywać z rodziną i to mu na razie wystarczało. Chciał się na tym skupić.
*
– Hej, Sebastian! – Robert rzadko miewał jakieś sprawy do Sebastiana, dlatego też chłopak odwrócił głowę z zaskoczeniem i poczekał, aż brunet do niego dobiegnie.
– Tak? – mruknął Sebastian wyczekująco, głównie dlatego, że właśnie skończyły się lekcje i nie miał zbyt wiele czasu do odjazdu tramwaju.
– Aneta mnie prosiła, żebym dał to Łukaszowi, ale nie mogę go nigdzie znaleźć – wyjaśnił Robert, pokazując chłopakowi jakąś kolorową teczkę. – Wiesz może, gdzie on jest? – zapytał.
Sebastian zacisnął pięści. Skąd miał wiedzieć, skoro Łukasz ostatnimi czasy nie raczył znaleźć dla niego ani chwili czasu w swoim grafiku. Jedynie czasami odpisywał na SMS-y swojego chłopaka i Sebastian poważnie się zastanawiał, czy Łukasz aby nie zapomniał już, że on nim jest. Że są parą. I że, do jasnej cholery, obiecał mu coś, kiedy ostatni raz szczerze rozmawiali. Tymczasem Łukasz nic nie mówił ani na Facebooku, ani na GG, ani tym bardziej na żywo, ani też nie znalazł sobie nikogo innego – a jednak Sebastian miał wrażenie, jakby ze sobą zerwali, tylko nikt nie raczył go o tym poinformować. Jego kontakt z Łukaszem ograniczał się do przerw między lekcjami, a to i tak dość rzadko.
Dlatego też, co raczej niedziwne, pytanie Roberta zirytowało Sebastiana do granic.
– Nie mam bladego pojęcia – wysyczał i odwrócił się na pięcie, chcąc zakończyć tę parodię rozmowy.
Robert zupełnie nie wyczuł napięcia, więc zapytał jeszcze:
– To może możesz mu przekazać?
Sebastian tylko na ułamek sekundy odwrócił głowę.
– Nie, kurwa, nie mogę – warknął rozeźlony. – Sam sobie go znajdź i nie zawracaj mi głowy! – prychnął, wiedząc doskonale, że przesadza i że nie powinien drzeć się na Roberta, bo nie on zawinił.
Ale, szczerze mówiąc, miał cały cholerny świat głęboko w poważaniu.
*
– Nie rozumiem nawet, co się między nami teraz dzieje – westchnął Sebastian do Kingi, z którą rozmawiał przez Skype’a. – Po prostu się ode mnie odsunął.
– Na pewno nie ma kogoś na boku? – zasugerowała blondynka, nie przejmując się owijaniem w bawełnę.
– Nie ma, wiedziałbym chyba – mruknął Sebastian. – I nie zrobiłby mi tego – dodał mniej pewnie.
– Skoro tak sądzisz…
– Tu po prostu nie chodzi o osobę trzecią, tylko o coś między nami – wyjaśnił długowłosy. – Albo raczej między nami a otoczeniem.
– A widzisz, czyli jednak! Chodzi o coming out!
– Świetna dedukcja. – Głos Sebastiana ociekał jadem. – Ale to nic nie zmienia.
– Nie jesteś zbyt miły, jeśli mam być szczera – oceniła dziewczyna, choć bez śladu złości w głosie.
– Co nie jest chyba takie dziwne, biorąc pod uwagę fakt, iż mój chłopak mnie olewa, nasz związek się kompletnie rozpada, a ja nie mam bladego pojęcia co z tym zrobić! – fuknął, splatając ręce na klatce piersiowej i zerkając na Kingę buntowniczo.
– Może po prostu zajmij się sobą? – zasugerowała blondynka po chwili namysłu.
– Sobą? – zdumiał się Sebastian. Ani przez moment mu to nie przeszło przez myśl. W głowie miał cały czas Łukasza.
– Tak, dokładnie tak – oznajmiła stanowczo Kinga. – Pomyśl trochę naprzód, co? Jesteś w drugiej liceum, poszperaj na stronach różnych uczelni, poszukaj fajnych kierunków studiów. Zrób coś z sobą! Przestań o nim myśleć, skoro on przestał myśleć o tobie!
Sebastian był oburzony samą ideą.
– Ja chcę zrobić coś, żeby ten związek uratować, a nie przestać robić cokolwiek i patrzeć, jak on się sam rozpada! – sprecyzował przez zaciśnięte zęby.
– Żebyś tylko nie skończył jako żałosna ciota, która umie już tylko błagać „nie zostawiaj mnie!” bo nie widzi, że cały związek był farsą – skwitowała blondynka z irytacją. Nie rozumiała przywiązania Łukasza do rodziny i nie chciała, żeby Sebastian zadawał się z kimś, kto nie stawia go na pierwszym miejscu.
– Nie wiem, coś ty sobie ubzdurała, ale to nie było farsą! I nie jest! Nawet mimo problemów, które raz po raz mamy, to i tak stworzyliśmy coś lepszego, niż ty kiedykolwiek z jakąkolwiek dziewczyną! – warknął Sebastian. Nie będzie mu robić wykładów na temat związków ktoś, kogo najdłuższa relacja trwała trzy miesiące.
– Och, no jasne, proszę bardzo. Nagadaj na mnie. Tak najłatwiej. Nie możesz się pokłócić z Łukaszem, to pokłóć się ze mną – prychnęła niczym rozjuszona kotka.
– Jezu, dlaczego ja się w ogóle z tobą zadaję? – jęknął Sebastian, teatralnie kładąc głowę na biurku. – Za każdym razem, jak rozmawiamy to się kłócimy.
– To miłość, kochanie! – odparła Kinga z błyskiem w oczach. – Nie możesz beze mnie żyć! – oświadczyła.
Sebastian pokręcił głową smętnie.
– Nie, słonko – sprostował. – To jest raczej sadomasochizm.
Śmiech Kingi brzmiał mu w uszach jeszcze przez długi czas.
*
Łukasz przetarł zaspane oczy, zatrzaskując zeszyt z matematyki. Chyba nawet zaczynał lubić ten piekielny przedmiot. Skupiając się na liczeniu, przestawał myśleć o wszystkim innym. Ale już dość na dzisiaj. Kilka zadanek dla powtórzenia materiału i starczy, przy większej ilości można zwariować. Łukasz mógł utrzymywać poziom, ale nie miał ambicji, by zostać orłem. Jego aspiracje sięgały nieco innej dziedziny.
Książki wylądowały w plecaku razem z piórnikiem i zeszytami do reszty przedmiotów, a sam plecak odleciał w kąt pokoju. Do rysowania Łukasz potrzebował pustego biurka, jakieś przyziemne szkolne przedmioty nie mogły się na nim bezkarnie pałętać.
Chłopak potargał sobie dłonią włosy, rozmyślając intensywnie. Wiedział, doskonale wiedział, co chce narysować. A raczej kogo. I bynajmniej nie po raz pierwszy. Łukasz tęsknił za Sebastianem cholernie, a to uczucie było tym bardziej wzmożone, iż wiedział, że tylko on jest temu wszystkiemu winien. I nikt inny. Sam odsunął się od Sebastiana. Nie na odwrót.
Decyzja ta wyszła mu na dobre. Na początku. Potem było coraz gorzej. I gorzej. I jeszcze gorzej. Łukaszowi zaczynało brakować Sebastiana. Najpierw tylko fizycznie. Miał siedemnaście, a nawet zaraz-osiemnaście lat i wizje przystojnego chłopaka pod czaszką – nie dziwne więc, iż jego ciało szalało na każdy możliwy sposób. Wyobraźnia nie wystarczała na dłuższą metę.
Potem zaczęło mu brakować również zwyczajnych gestów. Czasem miał ochotę po prostu poleżeć blisko swojego chłopaka, poczuć jego oddech na policzku, jego usta na karku i jego palce w swoich włosach.
Miał ochotę go pocałować. Przygnieść do ściany, albo samemu być przygniecionym. Nieważne. Grunt, żeby jego usta spotkały się z ustami Sebastiana. Łukasz objąłby swojego chłopaka mocno, w pasie, jednocześnie zaciskając dłoń na jego pośladku. Może Sebastian zrobiłby to samo. Może, całując się i obijając po kątach, dotarliby w ten sposób do pokoju Sebastiana. Może Sebastian rzuciłby go na łóżko, rozebrał i wszedł w niego jednym, płynnym ruchem, po czym…
Łukasz odetchnął głęboko. Miał przecież rysować, a nie wyobrażać sobie sceny erotyczne ze swoim chłopakiem w roli głównej. Ostatnimi czasy nie potrafił się skupić na niczym innym.
Skończył, rysując kolejny akt Sebastiana. Dokładnie pamiętał jego ciało, każdy szczegół, a nawet więcej. Wiedział, jak napinają się jego mięśnie, kiedy dochodzi, jak wzdycha, zaciska zęby, jak otwiera po chwili oczy, zupełnie jakby odpłynął w inne rejony świadomości.
Łukasz miał już kilka takich obrazów – strzeżonych pilnie przed wzrokiem osób niepożądanych. A w tym wypadku niepożądani byli wszyscy. Nawet sam Sebastian nie miał pojęcia o tych kilku aktach, powstałych już po rozstrzygnięciu konkursu, na który powstał pierwszy z nich.
Chłopak zawsze starał się, by były to ładne obrazy. Na jednym rysunku Sebastiana okrywało prześcieradło, właściwie jedynie na wysokości bioder, ale zawsze. Łukasz układał materiał w ten sposób, by ukazywał wszystko, jednocześnie wszystko zakrywając. Jedno wielkie niedomówienie. Niby jest, a jednak nie ma. Łukasz nie lubił, kiedy jego praca pokazywała wszystko. Akty niebędące do końca aktami – to właśnie preferował.
Czasami rysował swojego chłopaka tak, jakby robił mu zdjęcie z zaskoczenia. Sebastian siedzący, leżący, półleżący, odwracający głowę, zerkający przez ramię. Łukasz mógł już założyć osobny segregator, tylko na rysunki i szkice poświęcone Sebastianowi. Zrobiłby już z tego całą wystawę.
Tęsknił. Po prostu, cholera, tęsknił.
Łukasz miał ochotę się komuś wygadać, ale nie miał bladego pojęcia kto mógłby to być. Wiedzieli o nim jedynie Aneta i Robert, a jakoś nieszczególnie miał ochotę kontemplować swój związek z dziewczyną. Robert nie wchodził w grę z oczywistych względów – nie lubili się zbytnio. Na pewno nie tak, by mógł mu się wyżalać w ramię.
Łukasz żałował, że nie ma żadnych kumpli-gejów. Bardzo by mu się to przydało, choćby po to, by się z kimś upić bez strachu, że po którymś piwie z kolei coś przypadkowo mu się wymsknie słowo o Sebastianie.
Może „wygadać się” to nie najlepsze sformułowanie. W gruncie rzeczy chodziło po prostu o to, żeby nie borykać się z tym problemem samotnie. Żeby oddalić poczucie, że jest jedynym chłopakiem z takim problemem na całej kuli ziemskiej. Żeby pogadać z kimś, kto mógłby go zrozumieć, a jednocześnie spojrzeć na ten związek z perspektywy osoby trzeciej.
Łukasz nie miał bladego pojęcia co zrobić w związku z ową potrzebą rozmowy, więc nie robił nic, a cała sprawa nie posuwała się ani trochę do przodu, a przynajmniej nie w sensie emocjonalnym. Chłopak myślał, rozważał i kontemplował, ale wszystko stało w miejscu – kiedy zaczynał się nad tym zastanawiać znajdował się dokładnie w takim samym stanie jak kiedy kończył.
Utknięcie w martwym punkcie było o tyle niefajne, że Łukasz nie miał żadnego pomysłu, jak się z niego wydostać.
I wtedy, pod koniec lutego, napisał do niego Igor.
Łukasz ze zdumieniem zerknął na okienko skype’owskiego czatu.
Cześć – Pisał mu Igor.
Hej – odpisał chłopak i nie zamierzając ukrywać swego zdumienia dodał: – O co chodzi? Dlaczego do mnie piszesz?
Nie mogę napisać ot tak?
Nie znamy się aż tak dobrze – skwitował Łukasz. – Sebastian cię o to prosił?
Ech, wiedziałem, że tak łatwo to nie przejdzie – westchnął Igor. – Nie, nic o tym nie wie. Naprawdę. Sam z siebie postanowiłem się odezwać.
Dlaczego? – Łukasz był już nie tylko zdumiony, ale i odrobinę zaintrygowany. Znał Igora głównie z opowiadań Sebastiana i kilku krótkich rozmów o niczym na Skypie u swojego chłopaka.
Twój chłopak z moim chłopakiem przekraczają czasowy limit rozmów telefonicznych i dzieje się to już od pewnego czasu. Oczywiście wiem o co chodzi, tak jak i wiem, że żaden z nich do końca nie pojmuje czym są tak zwane „problemy rodzinne”, kiedy w grę wchodzi homoseksualizm. Po prostu pomyślałem sobie, że gdybyś chciał pogadać to mogę się na coś przydać. Mam za sobą ostrą walkę z rodziną, więc wiem, z czym to się je.
Jesteś kumplem Sebastiana, nie moim – spostrzegł enigmatycznie Łukasz.
Co wcale nie znaczy, że zamierzam powtórzyć mu tę rozmowę – odpisał Igor. – Trzeba mieć kilka sekretów w zanadrzu, inaczej związek zrobi się nudny, prawda?
Może i prawda. Nadal nie jestem przekonany do tej rozmowy. Nie, żebym nie chciał. Po prostu…
Nie zamierzam naciskać. Tylko oferuję ci taką możliwość. Ciężko myśleć nad wszystkim samemu.
Fakt. Ciężko.
Nie, żebym uważał się za specjalistę. Właściwie powinienem być klasycznym przykładem jak NIE mówić rodzicom o swoim homoseksualizmie. No i pokazali mi wycieraczkę. Ale teraz właściwie jest całkiem znośnie.
A jak im to powiedziałeś?– zaciekawił się momentalnie Łukasz.
„Mamo, tato, jestem gejem.”
I jak to się stało, że najpierw cię wywalili, a teraz jest całkiem znośnie? – pytał dalej brunet z nieskrywanym zainteresowaniem. Zawsze to jakaś alternatywna historia do jego własnej. Jeszcze nienapisanej. – Och, gdybym palnął jakąś gafę to niezamierzenie. Nie wiem właściwie o co mogę pytać, a co nie wypada.
Możesz pytać o wszystko. Po to do ciebie napisałem. Nie ma problemu. A z moimi rodzicami było tak, że najpierw mnie wywalili, a potem się dziwili, że nie chcę wrócić. A teraz już trochę czasu minęło, więc i lepiej nam się układa. Pierwszych kilka razy, kiedy byłem w domu po „tym”, było dość niezręczne i w ogóle. Wiesz, spojrzenia, chrząknięcia i wszechobecne „nie do końca wiemy o co chodzi z tym całym homoseksualizmem”, ewentualnie „nie tak cię przecież wychowaliśmy” i „co zrobiliśmy źle?”. Ale wreszcie im przeszło. Mieszkam u Krzyśka, ale w domu też się spokojnie mogę pokazać.
Aha. A… co to w tym wypadku znaczy „znośnie”? – zapytał z pewną obawą Łukasz. Nie był pewien, czy „znośnie” to dla niego byłby sukces. Wolałby, żeby jego relacje z rodziną w ogóle się nie zmieniały. Nie chciałby, żeby te swobodne pogawędki, żarty i przyjacielskie docinki zmieniły się w chłodne „proszę”, „dziękuję”, „mam nadzieję, że cię nie uraziłem” oraz „synu, kochamy cię mimo wszystko”. Ta wizja przypominała mu jakieś stare, angielskie rody. Dystyngowane i pełne kultury, ale bez miłości, którą on sam znał z życia codziennego. Nie chciał, żeby pozostało mu coś takiego.
Ciężko powiedzieć. Wiesz, w sumie po tych pierwszych trudach i niezręcznościach, które wspomniałem wcześniej, to kiedy się rodzinka do mnie przyzwyczaiła, poszło już gładko. Jest chyba nawet lepiej niż przedtem, bo nie muszę ich ciągle okłamywać. Jakieś pół roku temu moja rodzinna walka z uprzedzeniami została chyba oficjalnie zwyciężona, bo mój starszy brat sprzedał sierpowego kolesiowi, który nazwał mnie pedałem. I teraz już naprawdę wszystko gra. Rodzice jeszcze trochę patrzą wilkiem na mojego chłopaka – Krzyśka, ale brat się z nim dogadał od kiedy obaj skapnęli się, że dzielą miłość do niskobudżetowych horrorów.
To dobrze. – Łukasz nie wiedział, co innego mógłby powiedzieć. – Nie wiem, czy mógłbym im to tak wprost powiedzieć. Wcześniej o tym myślałem, ale teraz… sam nie wiem. Dotarło do mnie, że naprawdę może mi się wszystko posypać, kiedy im to powiem.
Najgorzej jest, kiedy zrobi to ktoś za ciebie. Pamiętaj. – Odpisał szczerze Igor. – Lepiej samemu wybrać moment. Niech tylko oni będą zaskoczeni tą sytuacją, ty nie musisz. I najważniejsze to jednak zdecydować się na ten coming out, a nie czekać w nieskończoność, że jeszcze trochę, że może później i tak dalej. Bo się skończy jak w Brokeback Mountain, dwie żony i dwóch mężów-gejów jeżdżących „na ryby”.
Wiem, oglądałem z Sebastianem. A nawiązując do coming outu to… ech, może niezbyt dobrze to zabrzmi, ale naprawdę nie jestem przekonany co do tego, że jestem gejem.
Biseksualizm?
Tak, znaczy, wiesz, zawsze podobały mi się dziewczyny, nie chłopacy. Tylko Sebastian tak naprawdę… I nie chciałbym wyjeżdżać z tekstem, że jestem gejem – matka już zdąży zemdleć, ojciec zejść na zawał, a ja za kilka(naście) lat – odpukać! – zerwę z Sebastianem i znajdę sobie jakąś kobietę. Wtedy cała afera byłaby na marne, nie?
Nigdy nie zakładaj, że z kimś zerwiesz. To niedobrze świadczy o przyszłości związku.
Wiem i nie chcę, ale…
I kropka. Jeśli nie zakładasz, że zerwiesz, ani nie zmieniasz partnerów jak rękawiczki, to nie ma możliwości, żebyś był bi. Serio. Jesteś z Sebastianem – jesteś gejem. I przyzwyczaj się do tego, że nim jesteś i koniec. A później, jeśli naprawdę zerwiecie i naprawdę się zwiążesz z jakąś laską, będziesz hetero. I też koniec. To jest naprawdę proste. Nie będziesz się potem deklarował jako bi, bo kiedyś spałeś z facetem, ani teraz, bo kiedyś się może prześpisz z kobietą. To głupie. Jesteś tym, kim jesteś w chwili obecnej.
To…em… ciekawa filozofia. Upraszcza wszystko.
A po co sobie komplikować? Hm… w ten sposób wywróżyłem ci, że jesteś gejem. Cieszysz się? J
Wolę być gejem niż bi, szczerze. Bi to w sumie takie nie wiadomo co. Będąc gejem przynajmniej czuję, że gdzieś przynależę… Co wcale nie znaczy, że od razu polecę mówić o tym mamie…
Nie o tym mówiłem. Po prostu myśl o tym, że kiedyś im powiesz i zrób to w dogodnym momencie. Ale na początek polecam pogodzić się z Sebastianem, bo po pierwsze: wsparcie psychiczne zawsze się przyda, po drugie: jak ty wytrzymujesz bez seksu z nim? (J), a po trzecie: on tęskni, wychodzi z siebie i naprawdę nie radzi sobie z tym pseudo-rozstaniem, więc jako jego przyjaciel mam obowiązek cię poinformować, że jeśli jego kondycja psychiczna na dniach nie ulegnie poprawie to przylezę tam do ciebie i poważnie porozmawiamy. I bynajmniej nie będzie to przyjemna rozmowa, nie wykluczam rękoczynów. Zrozumiano?
Ja… ee…. Dobra. W porządku. Masz rację. Zrozumiano.
No! Odezwę się za kilka dni, sprawdzić, jak się sprawy mają!
*
Nacisnął dzwonek. Rozległo się donośne ding-dong z głębi domu oraz kroki.
Łukasz przełknął ślinę, czując się kompletnie bezradnym. Przyszedł tu krok po kroku, podniósł rękę i nacisnął na ten cholerny brzęczący przycisk, ale to nie zmieniało faktu, że kompletnie nie wiedział, co ma Sebastianowi powiedzieć. Jak to wszystko wyjaśnić. Przecież koniec końców nie doszedł do żadnych wniosków i nadal cholernie bolały go słowa Przemka. Mimo to za bardzo się stęsknił za Sebastianem, by nadal się od niego izolować.
W drzwiach stanął wreszcie wyżej wspomniany, długowłosy osobnik z wyrazem zaskoczenia na twarzy.
– Łukasz – powiedział Sebastian zamiast zwykłego powitania.
– Ja… chciałem… – zająknął się chłopak niezręcznie. – … to znaczy…
– Później – mruknął długowłosy w odpowiedzi i wciągnął Łukasza do środka, zamykając za nim drzwi. O nic nie zapytał, niczego nie oczekiwał, po prostu przyciągnął chłopaka do siebie i zachłannie pocałował.
Łukasz nie mógł wyjść z zaskoczenia przez pierwsze sekundy, ale kiedy już mu się to udało, odpowiedział na pieszczotę ze szczerym entuzjazmem. Nie spodziewał się takiego przyjęcia ze strony Sebastiana, ale skoro się stało, to nie zamierzał protestować. Dopiero w tamtym momencie dotarło do niego, jak bardzo za brunetem tęsknił. W tym wypadku pocałunek był jak najbardziej adekwatny. Pasował. Chłopak nie miałby również nic przeciwko, gdyby Sebastian miał ochotę również i na coś więcej.
Sebastian spełnił jego oczekiwania w stu procentach. Nie zastanawiał się ani przez moment, a i Łukaszowi nie dał chwili wytchnienia. Wsunął dłonie pod jego koszulkę i, chwytając mocno za biodra, pociągnął za sobą na górę.
– Mhm – mruknął gardłowo Łukasz, nie przerywając ani na moment pocałunku. Zawiesił dłonie na karku chłopaka, idąc za nim krok w krok, kiedy Sebastian powoli się cofał. Kiedy dotarli w ten sposób do schodów, musieli się wreszcie od siebie odsunąć.
– Moje łóżko. Natychmiast – stwierdził jedynie długowłosy i tylko jego twarz pokazywała, jak ciężko mu było oderwać ręce od bioder Łukasza.
– Doroty nie ma? – upewnił się tylko chłopak, zużywając resztkę świadomości.
– Nie ma – przytaknął Sebastian pociągnął go za sobą.
Łukasz od razu wylądował na pościeli, rozszerzając uda, by Sebastian mógł klęknąć między nimi. Długowłosy zawisnął nad chłopakiem, od razu zdejmując z niego koszulkę i dobierając się do paska od spodni.
Łukasz nie miał pojęcia, w którym momencie przestał myśleć, ale musiało się to stać nim skończył przed Sebastianem kompletnie nagi. Samemu Sebastianowi, co warto dodać, również zdumiewająco szybko zniknęła odzież – Łukasz jedynie mgliście przypominał sobie rozpinanie jego rozporka.
– Tęskniłem – wymruczał długowłosy. Łapczywie przyssał się do klatki piersiowej bruneta, który zamknął oczy i zacisnął Sebastianowi palce na plecach.
– Ja też – przyznał Łukasz, a wtedy dłonie drugiego z chłopaków zawędrowały na jego boki, gładząc je wolno i ściskając lekko.
Łukasz zmrużył oczy, odchylając głowę zachęcająco. Uwielbiał dotyk, jakim go obdarzał Sebastian. Nie pojmował, jak mógł wytrzymać tyle czasu bez niego. Te usta, całujące jego szyję, język, rysujący ślady na klatce piersiowej, dłonie, ściskające stanowczo pośladki. Oddech chłopaka był ostatnim, który można by nazwać spokojnym.
– Chcę, byś dzisiaj krzyczał – oznajmił szeptem Sebastian prosto w ucho bruneta.
– C-co? – zdumiał się Łukasz w pierwszej chwili, ale za odpowiedź musiał mu wystarczyć nawilżony palec Sebastiana, wsunięty w niego płynnie. A zaraz za nim drugi.
– A-ah! – Łukasz nie mógł powstrzymać głośniejszych odgłosów, ani wypchnięcia bioder bliżej palców bruneta. Nie mógł, nie chciał i nie próbował, bo momentalnie pojął, że tego właśnie pragnął Sebastian. Kimże więc był, by mu tych dźwięków odmawiać?
Delikatne i powolne ruchy palców zaczęły doprowadzać chłopaka do szaleństwa. Już dawno nie był tak mocno podniecony.
– Szybciej, Seba – jęknął drżącym głosem, wijąc się niemalże pod ciężarem swojego chłopaka. Palce nadal wchodziły w niego i wychodziły z monotonną, powolną częstotliwością. – Seba, weź mnie po prostu! – Łukasz nie mógł tego wytrzymać. Jego ciało balansowało na granicy spełnienia, ale brunet pilnie uważał, by go przypadkiem nie osiągnęło.
– Prosisz mnie? – zapytał z zawadiackim uśmieszkiem Sebastian; Łukasz kompletnie nie pojmował, jakim cudem jest on jeszcze tak bardzo opanowany. On już zupełnie siebie nie kontrolował.
– Matko, tak, błagam! – westchnął niemalże panicznie czując, że palce jeszcze bardziej spowalniają, a jego penis prawie boli od braku dotyku. Sebastian dręczył go z premedytacją i wyrachowaniem, o które Łukasz go wcześniej nie posądzał. Ale to było nieważne w tamtej chwili. Chłopak był rozpalony do granic i myślał tylko i wyłącznie o orgazmie, który wciąż się zbliżał, ale nie mógł dotrzeć.
– Dobrze więc. – Sebastian uśmiechnął się do siebie, patrząc na Łukasza zmaltretowanego przyjemnością. Cudowny. – Odwróć się – polecił lekko.
Łukasz momentalnie przekręcił się na brzuch, wsparł na przedramionach i wypiął, nie zastanawiając się nawet nad tym, że właściwie jeszcze nigdy nie uprawiali seksu w ten sposób. Lubili na boku, albo kiedy Sebastian siedział po turecku, a Łukasz się na niego nabijał, albo kiedy Łukasz zarzucał Sebastianowi nogi na ramiona, leżąc jednocześnie na łóżku. Ale wciąż – to wszystko nie miało dla niego najmniejszego znaczenia. Po prostu nachylił się, dając Sebastianowi pełną kontrolę nad swoim ciałem, a głównie nad jego tylną częścią.
– Jesteś cholernie seksowny – wymruczał Sebastian, a Łukasz tylko domyślał się, że chłopak nasuwał właśnie prezerwatywę, bo zaraz potem poczuł jego ręce na swoich biodrach i łagodny głos:
– Mów, jakby zabolało, okej?
– Okej, jasne – zbył go popędliwie. – Tylko szybciej, wejdź we mnie – poganiał go Łukasz, oddychając ciężko.
– Jaki niecierpliwy – zaśmiał się Sebastian z pełną satysfakcją z własnych poczynań.
Po chwili Łukasz poczuł znajomego już penisa, który delikatnie naparł na jego wejście i powoli się w nie wsunął. Sebastian zaczął oddychać głośniej, co dla Łukasza znaczyło tyle, że wreszcie i on przestawał nad sobą panować.
– Nie boli? – upewnił się drżącym głosem długowłosy, całując plecy Łukasza i liżąc je na przemian.
– Nie – westchnął brunet, czując przyjemne ciepło w swoim wnętrzu. Brakowało mu tego. – Dotknij mnie – dodał po chwili.
Sebastian chwycił go najpierw za biodra i wsunął się w niego do końca z głośnym westchnieniem, ale nim zaczął się poruszać, prześlizgnął kilka razy dłonią po penisie Łukasza. Wtedy chłopak wypuścił ze świstem powietrze z płuc, zacisnął dłonie na pościeli i sam zaczął się na niego rytmicznie nabijać.
– Ah… Ah… Łukasz, o cholera… Ah! – Tym razem to Sebastian był osobą, która krzyczała głośniej, poruszając biodrami coraz prędzej i prędzej.
Łukasz całkowicie zatracił zdolność myślenia. Liczył się jedynie dotyk. Ręka Sebastiana na nim i penis Sebastiana w środku niego. I to cudowne tarcie między ich ciałami. Tak, tarcie. Fizyko, jesteś wspaniała!
Świat się nagle zatrząsnął, a pod czaszką Łukasz zobaczył oślepiającą biel, przesłaniającą mu na moment widok wszystkiego innego. Kiedy wreszcie odzyskał wzrok, leżał z twarzą przyciśniętą do poduszki i z Sebastianem przyciśniętym do pleców. Obaj oddychali tak ciężko, jakby właśnie skończyli biec maraton i to trzeci z rzędu.
Żaden z nich nie mógł złapać oddechu przez dobre trzy minuty, ale wreszcie ta trudna sztuka udała się właśnie Łukaszowi:
– Czy mam rozumieć, że moje przeprosiny zostały przyjęte? – zapytał, biorąc głębszy oddech prawie po każdym słowie. Wpatrywał się w Sebastiana jak urzeczony, w jego zaczerwienione policzki i potargane włosy.
– Seks na przeprosiny, jakie to… – mruknął chłopak, ale Łukasz mu przerwał:
– Sam zainicjowałeś – przypomniał tak racjonalnie, jak tylko racjonalnie mógł to zrobić człowiek tuż po niebiańskim, szybkim seksie.
– Nie protestowałeś zbytnio – zauważył Sebastian z przekąsem.
– … prostackie – powiedział nagle Łukasz.
– Co?
– Skończyłem twoje pierwsze zdanie – odparł krótkowłosy. Sebastian szybko przeanalizował całą rozmowę w swoim umyśle i odparł:
– Nie prostackie. Ewentualnie prymitywne – sprostował.
– Bezceremonialne.
– Pierwotne.
– Dzikie.
– Intymne, gorące, namiętne – wymieniał dalej Sebastian.
– Zboczone? – zasugerował Łukasz.
– Zajebiste!
– Dobra, wygrałeś – przyznał krótkowłosy i obaj zaśmiali się lekko.
Leżeli obok siebie całkowicie nadzy i nie poczynili żadnych kroków, by się w jakikolwiek sposób okryć. Patrzyli na siebie w milczeniu, oddychając głęboko. Łukasz zaczął gładzić policzek Sebastiana powoli i czule.
– Nie powinieneś mi tak szybko wybaczać – wydusił z siebie po chwili.
– Mogłem zrobić wiele rzeczy źle, ale nigdy nie sądziłem, że akurat to – odparł Sebastian z lekkim zdumieniem.
– Nie wybaczaj tak prędko ludziom, którzy cię skrzywdzili – poradził mu Łukasz.
– Wcale mnie nie… – zaczął Sebastian.
– Skrzywdziłem cię – przerwał mu krótkowłosy stanowczo. – Przepraszam za to. Nie chciałem tego zrobić. Mam nadzieję, że to się już więcej nie powtórzy.
Sebastian zbliżył się, trącił nosem nos Łukasza, po czym pocałował chłopaka namiętnie w usta. Ten od razu przyciągnął długowłosego, niemalże go na sobie kładąc.
– Kiedy Dorota ma wrócić? – zapytał Łukasz między pocałunkami.
– Za półtorej godziny lub dwie – odparł Sebastian, zerkając na zegarek.
– Aha.
– Też o tym pomyślałem. Zdążymy jeszcze ze dwa razy – uznał Sebastian z uśmiechem.
Łukasz zaśmiałby się, naprawdę, gdyby tylko usta bruneta zostawiały mu taką możliwość.
|
|
Komentarze |
dnia wrzenia 15 2012 14:51:35
ja niestety jak zwykle bede nudna i napisze, iz ARDZO mi sie podoba ah bo tak |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|