ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Gówniarz 7 |
***
Jasiek siedział w salonie i przeskakiwał pilotem z kanału na kanał. Był sfrustrowany. Już od tygodnia nie widział się z Gabrielem, a jego ciało domagało się uwagi. Niestety masturbacja nie wystarczała. Ale nie mógł nic na to poradzić. Gabriel uparł się, że musi się skupić na nauce i ani groźby ani prośby nie były w stanie zmienić jego zdania. Powiedział, że się odezwie, więc Jasiek cierpliwie czekał, przez pierwsze dwa dni. Potem ogarniała go irytacja. Już od dawna nie był zmuszony do samoobsługi i odzwyczaił się od tego. To nie to, że wyszedł z wprawy i nie był w stanie się zaspokoić, o nie. Po prostu masturbując się czuł, że czegoś mu brakuje, czuł, że osiągane spełnienie nie jest pełne i zawsze czuł jakiś niedosyt.
Nagle drzwi wejściowe otworzyły się i usłyszał:
- Jasiek! Hej, Jasiek!
Wyszedł z salonu i zobaczył stojącego w drzwiach Michała uśmiechniętego od ucha do ucha. To go zirytowało jeszcze bardziej.
- No i czego się tak szczerzysz, gówniarzu? – warknął.
- A tak, bez powodu. Przyprowadziłem ci gościa.
- Nie mam ochoty – mruknął Jasiek i ruszył w stronę schodów, jednak zatrzymał się gdy usłyszał pytanie:
- Jesteś pewien?
Odwrócił się i zobaczył stojącego za Michałem Gabriela. Uśmiechnął się i szybko do niego podbiegł. Nie zważając ani na stojącego w pobliżu brata ani na otwarte drzwi wejściowe objął swojego chłopaka i wpił się w jego usta.
- Stęskniłem się za tobą – wyszeptał między jednym a drugim pocałunkiem.
- Ej, no może byście przestali, co? – odezwał się z pretensją w głosie Michał. – demoralizujecie mnie. Wy wiecie jakiego ja będę miał później stresa? Spać przez was nie będę mógł, koszmary mi się będą śniły, a to podobno niezdrowe dla młodego, kształtującego się umysłu, że już nie wspomnę o mojej psychice. Jeszcze wyląduję w psychiatryku i starzy będą musieli wydać kupę forsy żeby mnie wyleczyć.
- Zamknij się, gówniarzu. Ty i bez tego nadajesz się do psychiatryka – mruknął Jasiek patrząc przez cały czas w oczy swojego kochanka. – Chodźmy – i pociągnął go na górę, ignorując zupełnie młodszego brata.
Michał stał przez chwilę jeszcze w drzwiach z uśmiechem na twarzy obserwując odchodzących kochanków, a kiedy zniknęli na piętrze przeszedł do kuchni. Zajrzał do zamrażalnika i przeraził się. Był pusty! Cholera! Zupełnie o tym zapomniał! Po raz pierwszy w życiu zapomniał uzupełnić zapas lodów! Pędem wpadł do swojego pokoju i złapał portfel. Wybiegł z domu. Na szczęście niedaleko był czynny całą dobę monopolowy. Drogę do sklepu przebył biegiem, wyhamował dopiero tuż przed wejściem, gdzie stało kilku wyjątkowo głośnych mężczyzn pociągających z gwinta jakieś alkohole. Wszedł do środka.
- Dzień dobry…
- A ty tu czego chcesz dzieciaku? – warknął sprzedawca. – Czytać nie umiesz? – i wskazał tabliczkę mówiącą, że nieletnim nie sprzedają alkoholu.
Michał zdziwiony popatrzył na sprzedawcę. Dopiero po chwili dotarło do niego, że po powrocie do domu nie przebrał się i w dalszym ciągu wygląda jak gówniarz. Uśmiechnął się w duchu.
- Ale proszę pana – zrobił nieszczęśliwa minę – ja nie chcę alkoholu.
- Więc czego?
- Loda! Ma pan, prawda? – patrzył na sprzedawcę wyczekująco.
- Coś tam chyba mam – mruknął niepewnie mężczyzna. – Musiałbyś zajrzeć do lodówki – machnął ręką w stronę stojącej pod ścianą lodówki z przesuwanymi drzwiami pełnej różnego rodzaju piwa.
Michał podskoczył do niej i odsunął drzwi. Przez chwilę wodził oczami po półkach, aż w końcu uśmiechnął się z zadowoleniem i sięgnął na sam koniec jednej z półek. Wyciągnął pięć lodów na patyku, zmaltretowanych jakby brały udział w jakiejś bitwie.
- Znalazłem! – pokazał znalezisko sprzedawcy. – Biorę wszystkie! – i nie czekając aż mężczyzna skasuje należność otworzył jednego z nich i prawie w całości wpakował do ust. Stał przez chwilę z zamkniętymi oczami, delektując się smakiem, aż w końcu otworzył oczy, zapłacił za lody i wyszedł. Zanim wrócił do domu, po lodach nie było już śladu.
- No i znowu lody - usłyszał jak tylko wszedł do domu. – Zaraz będzie kolacja.
-Ale mnie to wcale nie przeszkadza, mamo – uśmiechnął się od ucha do ucha.
Matka tylko westchnęła.
- Idź zawołaj wszystkich.
Michał pobiegł na górę, szybko przebrał się w normalne ciuchy i wyszedł z pokoju. Stanął na korytarzu, tuż przy schodach i wrzasnął najgłośniej jak tylko potrafił:
- Koniec bzykania! Kolacja na stole! – i nie czekając na efekty zszedł na dół.
- Mówiłam, że masz ich zawołać, a nie straszyć sąsiadów – powiedziała rodzicielka karmiąc jednocześnie najmłodsze dziecko.
- Przesadzasz mamo – stwierdził Michał siadając przy stole. – to wcale nie było głośno. Poza tym, jak bym normalnie zapukał to by pewnie nie usłyszeli zajęci seksieniem się.
- Czym? – zapytała matka z rozbawieniem.
- Seksieniem – odparł Michał. – Rany, nie wiem jak to się odmienia.
W tym momencie do kuchni zaczęli się schodzić pozostali członkowie rodziny.
- O, Wojtek! – krzyknął Michał. – Dzisiaj też będziesz nocował u Kaśki? - Zapytany tylko zaczerwienił się i nic nie powiedział. – A tak przy okazji możesz mi powiedzieć jak było ostatnim razem? Bo wiesz – nachylił się do niego jakby chciał powiedzieć coś na ucho – jakby ci nie chciał stanąć, to mogę ci pożyczyć swoją kolekcję pornolni. Mówię ci, jakie tam są niezłe laski…
- Michał! – wrzasnęła Kaśka i walnęła brata w głowę, a Wojtek robił się coraz bardziej czerwony.
- Mama! – wrzasnął Michał – ona mnie biiiiije! – i już ryczał.
- Ja jej się nie dziwię – mruknął Jasiek. – Ty nie zwracaj uwagi na to co ten gówniarz gada – zwrócił się do chłopaka siostry. – On zazwyczaj ma nierówno pod sufitem.
- Biedactwo – odezwała się obca dziewczyna stojąca obok Jolki i przycisnęła do piersi płaczącego.
Michał momentalnie ucichł.
- Jakie mięciutkie i cieplutkie – mruknął pocierając twarzą o piersi dziewczyny. Objął ją w pasie i przytulił się jeszcze bardziej, przez cały czas mrucząc jak zadowolony kot.
W końcu oderwał twarz od biustu i podniósł wzrok.
- A ty kto jesteś? Dziewczyna Jolki?
- Zgadza się. Karolina jestem – dziewczyna uśmiechnęła się.
- Łał! Aleś ty fajna! Już cię lubię! – Objął dziewczynę za szyję. – Mogę dzisiaj z tobą spać? Bo wiesz, ty jesteś taka mięciutka i cieplutka, że aż chce się do ciebie przytulać i przytulać i przytulać.
Dziewczyna roześmiała się i przycisnęła Michała jeszcze raz do piersi.
- Jola, nie mówiłaś, że masz takiego słodkiego brata.
- On? Słodki? – zdumiała się bliźniaczka. – Karola, ciebie chyba pogrzało.
Michał przekręcił twarz, pokazał siostrze język i wrócił do pocierania nosem o biust dziewczyny.
- Dobra, koniec tych czułości – mruknął Jasiek odciągając Michała za kołnierz. – Kolacja stygnie.
- Ale ja chcę do Karolinyyyy! – Michał wyrywał się, ale mocny uścisk brata uniemożliwiał mu zrobienie jakiegokolwiek ruchu.
- Monika… - mruknął Jasiek.
W tym momencie przed nosem Michała pojawił się lód na patyku. Chłopak momentalnie przestał się rzucać i wyciągnął rękę po loda. Niestety ten uciekł, niesiony przez Monikę w stronę stołu. Widząc, że chłopaka całkowicie pochłonęła przynęta, Jasiek puścił jego koszulę i zajął się ojcem, który znowu przyniósł ze sobą jakąś książkę i próbował ją ukradkiem czytać. Tymczasem Michał nie odrywając oczu od loda usiadł przy stole. Dopiero wtedy Monika oddała mu loda. Pochłonął go momentalnie i zabrał się za kolację. I znowu gwar. Gabriel już się do niego przyzwyczaił. Był ciekawy jak goście zniosą tą atmosferę. Jak na razie Karolina radziła sobie całkiem dobrze, w przeciwieństwie do Wojtka, który siedział cały czerwony i wyraźnie zdenerwowany. Biedak nie wytrzyma długo. Uśmiechnął się pod nosem.
- Z czego się tak śmiejesz? – usłyszał głos Jaśka tuż przy uchu.
- Ten biedak nie wytrzyma długo – wskazał głowa na Wojtka.
- Też tak myślę – odparł Jasiek. – Żal mi go.
- Może mu pomożemy?
- Nie ma sensu. Jak Michał z Moniką się kogoś uczepią, to nie ma siły, żeby odpuścili.
- Biedak – westchnął Gabriel i zabrał się za naleśniki.
- Tylko nie jedz ich za dużo, bo nie będziesz miał później siły – mruknął Jasiek skubiąc ucho Gabriela. – A ja nie zamierzam stosować taryfy ulgowej.
- Przestań, bo mi zaraz stanie – jęknął Gabriel odpychając kochanka.
Jasiek zaśmiał się, ale posłusznie odsunął się i zabrał za kolację.
Po skończonym posiłku wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. No, prawie wszyscy. Michał skręcił do pokoju Jolki.
- Czego chcesz, gówniarzu? – warknęła siostra.
- Od ciebie niczego – mruknął i spojrzał na Karolinę. – Mogę trochę pomacać?
- Michał! – oburzyła się Jolka waląc go jednocześnie po głowie.
- No co?! Ty myślisz, że kiedy ja znowu spotkam takie piękne podwójne D? Takie mięciutkie i cieplutkie?
- Wybacz, ale nie jestem zainteresowana facetami – powiedziała ze śmiechem Karolina.
- Szkoda – bąknął zawiedziony Michał. – Ale będę mógł od czasu do czasu poprzytulać się? – zapytał z nadzieją w głosie, robiąc przy tym maślane oczka.
- To raczej też nie.
- No to ja cię już nie lubię – nadąsał się. – Skoro nie mogę to już sobie pójdę – i wyszedł z pokoju.
Nie pukając nawet wpadł do pokoju Kaśki.
- Hej, Wojtek, szybki jesteś – powiedział z uznaniem siadając na łóżku obok przestraszonego chłopaka, który szybko zsunął się z na wpół gołej bliźniaczki. – Ledwo wstaliśmy od kolacji, a ty już zdążyłeś ściągnąć z Kaśki bluzkę. Jestem pod wrażeniem. Jeszcze żaden z jej facetów nie był taki szybki. A może ty jesteś tak napalony, że nawet nie pamiętasz jak to zrobiłeś?
- Ty cholerny gówniarzu! – wrzasnęła wściekła do granic możliwości Kaśka i walnęła brata w ramię, że aż ten zleciał z łóżka.
- Aj! Czemu mnie bijesz?! – Michał rozryczał się.
- Należy ci się za wtrącanie w sprawy dorosłych! A teraz wypad stąd, bo zabiję!
Michał rozryczał się jeszcze bardziej i wypadł z pokoju. Chcąc mieć pewność, że nie wejdzie tu znowu, Kaśka przekręciła klucz.
Kiedy Michał znalazł się za drzwiami, płacz ucichł jak nożem uciął. Wytarł te kilka łez, które zdążyły mu pociec po policzkach i ruszył dalej. Stanął przed drzwiami Jaśka. Wyciągnął rękę, żeby złapać za klamkę, jednak w ostatniej chwili powstrzymał się. Schował rękę do kieszeni, uśmiechnął się ciepło i wszedł do własnego pokoju.
***
Mijały kolejne dni. Jasiek z Gabrielem przygotowywali się do sesji, Michał zajęty był poprawianiem stopni na koniec roku, bliźniaczki pracowały jak zwykle, Monika podciągała stopnie żeby mieć na koniec świadectwo z paskiem.
W końcu sesja się skończyła i indeksy zostały złożone w dziekanacie.
- Co masz zamiar robić przez wakacje? – spytał Gabriel kiedy wieczorem siedzieli w pokoju Jaśka.
- Jadę do dziadków na mazury. Mają tam małe gospodarstwo, wynajmują pokoje turystom.
- A kiedy wrócisz?
- Na nowy rok.
- Dopiero? Nie będę cię widział przez całe trzy miesiące. Nie możesz wrócić wcześniej?
- Wybacz, ale muszę odpocząć. Jakoś wytrzymasz beze mnie. Zobaczysz, że ten czas szybko zleci. Poza tym, ty nie jedziesz do domu?
- Nie. Postanowiłem, że znajdę sobie jakąś pracę na wakacje. Zarobię trochę na następny rok.
- Jak uważasz.
- A kiedy wyjeżdżasz?
- Za dwa dni. A czemu pytasz?
- Czyli przez te dwa dni mam cię całego tylko dla siebie? – Spojrzał z wyczekiwaniem na Jaśka.
- Chyba wiem o co ci chodzi – mruknął Jasiek całując kochanka w szyję i rozpinając bez pośpiechu jego pasek od spodni.
- Czekaj – Gabriel lekko odepchnął Jaśka.
- Co jest? – spojrzał zdziwiony.
- Zamknąłeś drzwi? Nie chciałbym, żeby gówniarz znowu tu wpadł jak będziemy…. No wiesz.
- Spoko. Zamknąłem – Jasiek powrócił do tego co mu przerwano.
- To dobrze – wyszeptał Gabriel całując ukochanego. W następnej chwili zapomniał nie tylko o gówniarzu, ale także o całym świecie.
***
Minął tydzień odkąd jasiek wyjechał na wakacje. Gabriel siedział w akademiku i wertował gazetę z ogłoszeniami. Westchnął ciężko. Chyba jednak nic z tego nie będzie i trzeba będzie na wakacje wrócić do domu. Nie stać go żeby siedzieć przez całe wakacje w akademiku. Kiedy studenci wyjeżdżali akademik zmieniał się w hotel w którym mógł mieszkać każdy. Oczywiście studenci też mogli zostać na wakacje, jednak musieli wtedy płacić stawki hotelowe, które były większe niż te, które płacili w roku akademickim. Dzięki temu akademik miał fundusze na naprawy.
Odłożył gazetę na bok i schował twarz w dłoniach. Siedział tak przez chwilę gdy nagle usłyszał pukanie.
- Proszę.
Do pokoju wszedł Marian Bajerski, kolega z roku, który też nie wracał do domu.
- Słuchaj, przed akademikiem stoi jakiś gówniarz i cię woła.
- Mnie? – zdumiał się.
- No chyba, że jest tu jeszcze jakiś jeden Gabriel.
Zaciekawiony Gabriel przeszedł do kuchni. Jej okna wychodziły na tą stronę z której było wejście do akademika. Mimo zamkniętych okien słyszał przytłumiony głos wołający jego imię. Otworzył okno i wyjrzał. Jego najgorsze przeczucia sprawdziły się. Przed akademikiem stał ten gówniarz, brat Jaśka i wydzierał się jak opętany. Wsadził dwa palce w usta i gwizdnął. Chłopak spojrzał w jego stronę.
- Czego się drzesz, gówniarzu jeden! – krzyknął.
- Hej, Gabriel! – Michal zaczął się drzeć jeszcze bardziej, a na dodatek wymachiwał rękami.
Gabriel jęknął i wybiegł z kuchni. Pięć minut później był już przed wejściem.
- Gabriel! – Michał tak się ucieszył na jego widok, że aż wskoczył na niego obejmując go wszystkimi czterema kończynami.
- Czego chcesz, gówniarzu? – syknął Gabriel uwalniając się.
- Zobaczyć ciebie! – uśmiechnął się od ucha do ucha.
- I narobić mi obciachu – kolejne, wściekłe, syknięcie.
- No co ty – Michał naburmuszył się. - To ja za tobą tęsknię, a ty tak mnie witasz?
- Nie denerwuj mnie, dobra? Gadaj czego chcesz?
- Żebyś zabrał mnie na lody.
- Zapomnij – warknął i odwrócił się, żeby wejść do akademika.
- Obiecuję, że będę grzeczny. Proszę – zrobił nieszczęśliwa minę. – Ja naprawdę chcę zjeść z tobą lody. Bo one lepiej smakują jak je jem z tobą.
- Akurat… - mruknął już bez złości.
- Naprawdę, nie kłamię.
- No dobra, to może postawię ci.
- Super! – Michał z uśmiechem od ucha do ucha objął Gabriela.
- Ale tylko jedne. Nie mam kasy. I masz zachowywać się normalnie. Zrozumiałeś?
- Obiecuję, że będę się zachowywał normalnie. – Michał podniósł do góry dwa palce. - Słowo skauta.
Gabriel widząc poważną minę chłopaka nie wytrzymał i parsknął śmiechem.
- Wiesz co, ty już lepiej nie rób takich poważnych min. Zaczekaj, pójdę tylko po pieniądze.
- Powiedz mi Gabriel, skąd wiedziałeś, że jesteś homo? – spytał Michał kiedy już siedzieli w kawiarni nad lodami. – Wiedziałeś to od samego początku, czy może najpierw umawiałeś się z dziewczynami? Ile lat wtedy miałeś?
- A oś ty nagle taki ciekawski? Czyżbyś książkę o mnie pisał?
- Ależ skąd, ja tylko tak ogólnie. Bo jestem ciekawy, a ty jesteś jedynym gejem jakiego znam. Właściwie to jest jeszcze Jasiek, ale z nim nie można normalnie porozmawiać, no a poza tym go nie ma. Więc jak to było z tobą? – podniósł głowę znad pucharka i spojrzał na Gabriela wyczekująco.
- Jak to było? – zamyślił się. – Szczerze mówiąc sam już nie pamiętam. Wiesz, na początku po prostu wolałem się bawić z chłopakami, a dziewczyn unikałem jak zarazy. Zresztą to jest naturalne na pewnym etapie rozwoju. Potem przyszło pierwsze zauroczenie. Wtedy jeszcze byłem zbyt młody żeby zdawać sobie sprawę z tego, że to coś więcej. Po prostu myślałem, że to normalne. On był ode mnie kilka lat starszy, mądry, silny i świetnie grał w nogę. Miałem wtedy fioła na punkcie piłki, więc to co do niego czułem traktowałem bardziej jako podziw dla starszego i bardziej doświadczonego kolegi, niż miłość. Dopiero po jakimś czasie, kiedy wszyscy wchodzili w okres umawiania się z laskami, dotarło do mnie, że coś jest nie tak. Niby rozmawiałem z chłopakami o dziewczynach, oglądałem porno, nawet umawiałem się z dziewczynami, ale miałem wrażenie, że czegoś mi brakuje. Zrozumiałem, dopiero w ogólniaku. Przyszedł wtedy do nas nowy, który nie krył się ze swoją orientacją seksualną. Był przez to szykanowany przez innych, traktowany jak parias. Sam nie wiem dlaczego, ale kiedy pierwszy raz ktoś podniósł na niego rękę, stanąłem w jego obronie. Później jeszcze raz i jeszcze raz, aż w końcu zaczęto nas wyśmiewać, że jesteśmy parą. Szczerze mówiąc zwisało mi to. Ja nigdy nie byłem zbyt towarzyski, nie zależało mi na tym, żeby się z nimi kumplować. Więc gdy odsunięto się ode mnie jeszcze bardziej, mnie nie sprawiło to większej różnicy. Bardziej zależało mi na przyjaźni z Markiem. W jakiś sposób fascynował mnie. Nie mogłem tego zrozumieć. On w ogóle nie umiał się bić, wyglądał jak przestraszona mysz, a mimo to coś mnie do niego ciągnęło. Na koniec drugiej klasy okazało się, że od przyszłego roku już nie będzie chodził do naszej szkoły. Jego ojciec dostał pracę innym mieście. Wtedy też powiedział mi, że się we mnie zakochał i chciałby spędzić ze mną chociaż jedną noc, jak kochankowie. N początku byłem tym zszokowany, ale stwierdziłem, że nie zaszkodzi spróbować. Przecież i tak wyjeżdżał zaraz po zakończeniu roku, wiec nikt ze szkoły by się o tym nie dowiedział. Zgodziłem się więc. On był szczęśliwy, a ja… Ja w końcu wszystko zrozumiałem. A co ty tak nagle się o to pytasz? Czyżbyś też nie był pewny swojej orientacji?
- A nie – Michał machnął ręką – Tego to ja już jestem pewny, tylko po prostu się zastanawiam. Co to właściwie jest ta „miłość”? Skąd wiesz, że to jest coś więcej niż tylko zwykłe pożądanie? Jakby nie patrzeć, każdy gatunek na ziemi, nawet człowiek, ma zapisane w genach działania mające na celu przedłużenie gatunku. No bo czymże innym jest posiadanie potomstwa? Więc jeżeli ja mam ochotę pogłębić z kimś relacje na bardziej intymne, to czy to jest tylko chęć przedłużenia gatunku, czy może coś więcej? A swoją drogą szkoda, że faceci nie mogą mieć dzieci. No bo wyobraź sobie jakby to było fajnie gdybym wracał z pracy a w domu by czekał na mnie z obiadem mój mąż i nasz synek? A w sobotę byśmy razem szli na plac zabaw, albo ja bym w domu czekał z obiadem, aż wrócicie uśmiechnięci i szczęśliwi. Albo czekałbym razem z naszym dzieckiem aż wrócisz z pracy, żeby podać ci ciepły posiłek i powiedzieć, jak bardzo za tobą tęskniłem, mimo iż widzieliśmy się rano, kiedy robiłem ci kanapki do pracy. Nie uważasz, że to byłoby naprawdę wspaniałe? – zapytał na koniec, a gdy nie otrzymał odpowiedzi podniósł twarz i zobaczył zdumiony wzrok Gabriela. – Hej, wszystko porządku?
- Powiedziałeś „my” – wyszeptał Gabriel.
- Co?
- Powiedziałeś, że czekałbyś na mnie aż wrócę z pracy, że ja szedłbym na plac zabaw z naszym synkiem…
- Naprawdę tak powiedziałem? Wybacz! To jakoś tak samo mi się wymsknęło! Ja wcale nie myślałem o tobie! Przecież ty jesteś chłopakiem Jaśka! Ja naprawdę nie chciałem!
Gabriel uśmiechnął się i potargał Michała po głowie.
- W porządku. Wiem, że nie myślałeś o mnie. Mimo to miło było usłyszeć coś takiego – umilkł i zapatrzył się w bliżej nieokreślony punkt.
- Gabriel… - odezwał się niepewnie Michał po chwili.
- Tak?
- Pewnie tęsknisz za Jaśkiem?
- Tak – westchnął. – Śmieszne, co nie? – zaśmiał się sztucznie.
- Wcale nie – Michał pokręcił przecząco głową. – Uważam, że to dobrze. To znaczy, że go kochasz. Wiesz co, mam pomysł! – uśmiechnął się od ucha do ucha. – Zróbmy Jaśkowi niespodziankę!
- Niby jak? – zdumiał się Gabriel.
- Zwyczajnie – wzruszył ramionami. – Pojedziemy na wakacje do moich dziadków!
- No, ale moja praca…
- O – uśmiech Michała zgasł momentalnie – to ty pracujesz?
- Jeszcze nie, właśnie szukam pracy. Chciałbym trochę zarobić, żeby mieć jak zapłacić za akademik przez te trzy miesiące wakacji, no i może zostałoby mi trochę na przyszły rok.
- A jak nie znajdziesz pracy, to co wtedy? Będziesz musiał się wyprowadzić? – Gabriel twierdząco pokiwał głową. – No to wyprowadź się już teraz! Zaoszczędzisz pieniądze i sobie wypoczniesz cały trzy miesiące na mazurach! Czy to nie cudowne?! – Entuzjazm Michała wrócił momentalnie.
- Ale to nie wypada – bąknął niewyraźnie Gabriel, chociaż perspektywa spędzenia z Jaśkiem całych trzech miesięcy była bardzo kusząca.
- Dlaczego? – zdziwił się Michał.
- No, całe trzy miesiące siedzieć wam na karku i obżerać was… to nie wypada.
- A, o to ci chodzi. Spoko – machnął lekceważąco ręką. – Pomożesz trochę w gospodarstwie i będzie w porządku.
- Jesteś pewien?
- No pewnie. Pogadam z dziadkami, na pewno się zgodzą. Babcia i tak musi gotować dla turystów, więc jeden talerz więcej nie powinien jej zrobić różnicy. A dziadek ucieszy się jak mu pomożesz przy zwierzakach. W ten sposób wilk będzie syty, owa cała i kapusta bezpieczna.
Gabriel roześmiał się słysząc tak przekręcone popularne powiedzenie.
- W takim razie zgoda.
- No to idziemy się pakować – Michał wstał od stolika.
- Teraz? – zdziwił się.
- A dlaczego nie? Pora dobra jak każda inna. Poza tym chyba nie masz nic innego do roboty, nie?
- Niby racja…
- No to idziemy!
***
Kiedy dojechali na miejsce była już dwudziesta druga. Drogę od stacji do domu dziadków przebyli na pieszo.
Kiedy tylko weszli na podwórko, nagle w ich stronę poleciał ogromny pies i powalił Michała na plecy. Gabriel już rozglądał się za jakąś gałęzią, która mogłaby mu posłużyć do obrony, gdy usłyszał wesoły głos Michała.
- Misiek! Jednak mnie jeszcze pamiętasz! Ej, nie liż mnie tak. Fuj, cały mokry zaraz będę. Ja też cie kocham, ale już starczy.
W końcu chłopakowi udało się wstać i opędzając się od biegającego w koło psa ruszyli w stronę domu. W tym momencie drzwi sie otworzyły i stanął w nich jakiś mężczyzna.
- A kogo to licho niesie o tak późnej porze?
- To ja, dziadku! – zawołał radośnie Michał i podbiegł do mężczyzny.
- Nie do wiary! Matka! – krzyknął w głąb domu! – Zobacz kto do nas przyjechał! – i uściskał mocno wnuka.
- A ko to niby? – W drzwiach ukazał się korpulentna kobieta wycierając ręce w fartuch. – Michaś! – zawołała radośnie widząc przybysza. – Ty huncwocie jeden, czemu nie uprzedziłeś, że przyjeżdżasz? Wyszlibyśmy na stację.
- A bo ja sam nawet nie wiedziałem, że przyjadę. Po prostu spakowałem się i oto jestem.
- Cały Michaś – kobieta poczochrała chłopaka po głowie. – A to kto? – dopiero teraz zobaczyła, że wnuczek nie jest sam.
- A to jest kolega Jaśka. Siedział smutny, to pomyślałem, że go zabiorę ze sobą. Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko?
- Ależ skąd. Skoro to kolega Jasiulka to jest prawie jak rodzina. Witaj chłopcze.
- Dobry wieczór, jestem Gabriel – wystękał Gabriel przyciśnięty do szerokiej piersi kobiety.
- Babciu, bo go udusisz – jęknął Michał, a gdy kobieta w końcu puściła gościa powiedział do Gabriela: - widzisz, mówiłem ci, że babcia sie ucieszy.
- No dobra, koniec tych czułości. Wchodźcie do środka – odezwał się dziadek.
Zostawili bagaże w sieni i weszli do obszernej kuchni.
- Napijecie się herbatki? – spytała babcia stawiając czajnik na gazie.
- Bardzo chętnie – powiedział Gabriel.
- A gdzie Jasiek? – Zainteresował się Michał.
- Poszedł powłóczyć się z turystami. Pewnie znowu wróci nad ranem – odparła kobieta.
W tym momencie do ich uszu dobiegł odgłos otwieranych drzwi i głos mówiący:
- Babciu, chciałbym ci przedstawić Anetę.
Gabrielowi serce zabiło mocniej. To Jasiek. Już podnosił się z uśmiechem na ustach, by pobiec go przywitać, gdy zobaczył jak Jasiek wchodzi do kuchni obejmując w pasie i całując jakąś dziewczynę. Serce mu stanęło.
W tym momencie Jasiek oderwał się od dziewczyny.
- Gabriel? Co ty tu robisz? - spytał zdumiony.
CDN
|
|
Komentarze |
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|