ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Gówniarz 6 |
***
Minęło kilka dni w czasie których Gabriel widywał się z Jaśkiem jedynie na wykładach, każdą wolną chwilę spędzając na nauce do zbliżającej się sesji.
Nadeszła sobota. Właśnie wracał ze sklepu z produktami na obiad, gdy przed wejściem do akademika zobaczył jakieś zbiegowisko. Nie zainteresowało go to specjalnie. Jednak stanął jak rażony gromem, kiedy usłyszał dochodzący z tego zbiegowiska głos. Głos, którego nie mógłby pomylić z żadnym innym.
- ... no i dlatego wszyscy mówią na nią "trójkącik". Za to Jolka jest lesbijką i wiecznie marudzi na facetów. Lepiej żeby żaden facet nie wdawał się w nią w dyskusję bo na koniec tak go zmiesza z błotem, że biedak nie będzie wiedział nawet jak się nazywa.
Wybuch śmiechu. Gabriel przedarł się przez zbiegowisko chcąc się upewnić. Jednak zanim mu się to udało, coś z impetem w niego uderzyło.
- Mój aniołek! - Michał wczepił się w Gabriela wszystkimi czterema kończynami. - W końcu cię znalazłem! Ty wiesz ile ja musiałem na ciebie czekać? Gdzie ty się podziewałeś? Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem!
- Złaź ze mnie, gówniarzu - warknął Gabriel próbując się uwolnić od natręta. - A wy czego się brechtacie? - spojrzał wilkiem na otaczających go ludzi.
- Aniołek - mruknął jeden z nich i parsknął śmiechem.
- A bo on ma anielskie imię, archanioł Gabriel - powiedział Michał. - No i poza tym jest bardzo mądry, pomagał mi w matematyce, że aż dostałem piątkę - dodał z dumą głosie.
- Co ty tu robisz? - mruknął zakłopotany Gabriel. Stanowczo nie lubił kiedy był w centrum uwagi, a niestety z tym gówniarzem nie dało inaczej rady.
- Przyszedłem na te obiecane lody.
- Jakie lody?- zdumiał się Gabriel.
- No te, które mi obiecałeś kupić.
- Nie przypominam sobie.
- Jakiś ty okruuutny! - Michał rozbeczał się.
- No i widzisz coś ty narobił? - odezwała się jedna z dziewczyn. - Doprowadziłeś do płaczu biedne dziecko.
- Biedne dziecko? - głos Gabriela niebezpiecznie podniósł się o oktawę. Dopiero teraz przyjrzał się Michałowi.
Ubrany w spodenki do kolan, tenisówki, koszulkę z myszką miki, gładko zaczesane włosy z grzywką spiętą jakąś wsuwką z wściekle różowym kwiatuszkiem, na ręce tandetny dziecinny zegarek. Wyglądał zupełnie jak... dziecko.
- Biedactwo - dziewczyna głaskała po głowie tulącego się do jej piersi płaczącego Michała.
- Tak w ogóle to ile ty masz lat? - spytał jeden z chłopaków.
- Czternaście - odparł Michał pociągając nosem i wycierając załzawione oczy.
- Czy aby na pewno? - chłopak opatrzył sceptycznie na Michała.
- Dwanaście - wyszeptał Michał spuszczając głowę. Słysząc to Gabriel myślał, że zaraz coś go trafi. - Ale chciałbym już mieć więcej, bo wtedy Gabriel poszedłby ze mną na lody. Bo on się pewnie wstydzi pokazywać z takim dzieciakiem jak ja, tak samo jak mój brat. Bo on mówi, ze nie będzie sobie robił obciachu pokazując się z takim gówniarzem.
- Gabriel! - wszystkie dziewczyny spojrzały na studenta z groźnymi minami.
- No co? Nie widzicie, że ten gówniarz robi was w balona?!
- Nie mów tak o tym biednym dziecku! - wykrzyknęła jedna z dziewczyn. - Masz go zabrać na te lody i już!
- Jeszcze czego! - wykrzyknął. - Nie mam zamiaru. Poza tym nie mam kasy. Stypendium dostanę dopiero za tydzień.
- Masz - jeden z chłopaków wyciągnął do niego rękę z banknotem dwudziestozłotowym. - Oddasz jak będziesz mógł.
- Człowieku, ja cię nawet nie znam. Niby dlaczego miałbym brać od ciebie kasę??
- Kamil Taniewski, trzeci rok ekonomi, mieszkam w 103a. Wystarczy? A teraz bierz te pieniądze i zabierz dzieciaka na te lody, które mu obiecałeś.
- Zapomnij! - warknął Gabriel i chciał się odwrócić żeby odejść, lecz dwóch nieznajomych chłopaków zastąpiło mu drogę. Gabriel tylko westchnął i odwrócił się do Kamila. - Ty nie znasz tego gówniarza. To jest studnia bez dna. Dwadzieścia złoty na niego nie wystarczy.
Stojący w koło ludzie, zarówno dziewczyny jak i chłopacy, zaczęli grzebać w torebkach i w kieszeniach i chwilę potem Gabriel trzymał w ręce sto złotych.
- Tyle wystarczy? - spytała jedna z dziewczyn.
- A cholera wie - westchnął zrezygnowany Gabriel. - Nie mam pojęcia jaki jest limit tego gówniarza.
- To znaczy, że mi kupisz te lody? - odezwał się Michał
- A mam inne wyjście? - skrzywił się.
- Super! - Michał rzucił się na Gabriela chcąc go uściskać, lecz ten odsunął się. - Kocham cię! Pana też! - dzieciak odwrócił się do Taniewskiego i go uściskał, a potem po kolei wszystkich którzy się zrzucili. - I panie też! A może pójdą panie z nami na lody? I panowie też? - popatrzył na wszystkich wyczekująco.
- No nie wiem... - odparła jedna z dziewczyn niepewnie. - Nie chcielibyśmy wam przeszkadzać.
- Ale to żaden problem! - Michał uśmiechnął się od ucha do ucha. - Panie były takie miłe, że chciałbym z paniami zjeść lody! Duuuużo lodów! - powiedział gestykulując żywo.
Dziewczyny roześmiały się. No i stanęło na tym, że poszli całą grupą do pobliskiej kawiarni. Usiedli pod parasolem, zamówili napoje i lody i siedzieli rozmawiając o wszystkim i o niczym. Chociaż właściwie to więcej słuchali co ma do powiedzenia Michał. Pół godziny później znali już całą jego rodzinę tak jakby byli jej członkami.
W pewnym momencie moich stolika podeszła dziewczyna z piwem w ręce i zapytała:
- Witajcie. Widzę, że świetnie się bawicie. Mogę się przyłączyć? Monika jestem. - Sekundę potem siedziała razem nimi i rozmawiała jakby znali się od wieków, a nie dopiero od pięciu minut.
Michał zauważył, że dziewczyna zwraca się do Gabriela częściej niż do innych, uśmiecha się częściej niż do innych, jakby chciała go poderwać. Uśmiechnął się pod nosem złośliwie. Na szczęście nikt tego nie zauważył.
- Tata! - krzyknął na cały głos, aż wszelkie rozmowy ucichły. - Tata, kup mi jeszcze loda! - powiedział głośno wyciągając w stronę Gabriela pusty pucharek po lodach.
- Że co proszę? - zapytał tamten zdziwiony.
- Kup mi jeszcze loda! Obiecałeś, ze będę mógł zjeść ile tylko będę chciał! - oczy Michała zaszkliły się niebezpiecznie.
- Dobra, dobra - mruknął Gabriel. - Zaraz ci kupię, tylko już nie rycz - i wstał od stolika.
Michał uśmiechnął się. Wszyscy siedzący przy stoliku patrzyli na niego ze zdumieniem zastanawiając się co on wyprawia.
- Będzie pan to jadł? - spytał się Michał jednego z chłopaków.
- Nie, możesz sobie wziąć - odparł odruchowo zapytany przesuwając w stronę Michała pucharek z na wpół zjedzonymi lodami.
- Super! - ucieszył się i zaczął wsuwać lody, nie zwracając uwagi ani na fakt, że zaczęły się już topić, ani na zdumione miny siedzących przy stoliku.
- Fajnego mam tatę, prawda? - zwrócił się do obcej dziewczyny.
- Oczywiście - odparła tamta niepewnie.
Michał uśmiechnął się i indagował dalej:
- A podoba się pani?
- No, całkiem przystojny jest...
- To zostanie pani moją mamą?
- Słucham? - zdumiała się dziewczyna.
- No, czy ożeni się pani z nim? Bo wie pani, ja bym chciał żeby pani została moją mamą - powiedział nie przestając jeść lodów. - Bo pani jest bardzo fajna, nie to co moja obecna mama.
- Naprawdę? - zapytała niepewnie.
- No - pokiwał twierdząco głową. - Bo ja nie lubię mojej obecnej mamy. Ona nie pozwala tacie zabierać mnie na lody. No i nie chce się opiekować moimi braćmi i siostrami.
- To ty masz jeszcze jakieś rodzeństwo? - głos dziewczyny stawał się coraz bardziej słaby, a mina niepewna.
- No, pięcioro.
- Co??
- Tak właściwie to nie jest moja prawdziwa mama. Moja mama umarła jak byłem bardzo mały i w ogóle jej nie pamiętam. No i tata był bardzo długo sam, aż w końcu poznał moją nową mamę i się ożenili...
- Wzięli ślub - odruchowo poprawiła dziewczyna.
- No właśnie to mówię. Więc się wzięli ożenili. Ale okazało się, że mama nie może mieć dzieci, więc chodzili do różnych lekarzy i musieli pożyczać dużo pieniążków, no i teraz nie możemy nigdzie wyjechać na wakacje, bo tatuś musi ciężko pracować żeby oddać te pieniążki. No ale przynajmniej udało się wyleczyć mamę. Tylko że tak ją wyleczyli, że od razu wysypało się aż pięcioro dzieci. Najpierw jest Kasia, potem Karol, potem Adam, potem Mariola i na koniec Basia. One są bardzo fajne, ale jest przy nich strasznie dużo pracy, bo nawet jeszcze nie chodzą i zawsze wszystko robią razem. No wie pani, chcą jeść w tym samym momencie, płaczą w tym samym momencie i wszystko inne. I ja muszę pomagać mojemu tatusiowi, bo on sam nie daje sobie rady, a moja nowa mama powiedziała, że nie ma zamiaru zajmować się bachorami... A w ogóle co znaczy "bachor"? Pani wie? Bo ja nie wiem. W każdym razie mam powiedziała, że nie ma zamiaru zakopać się na resztę życia w pieluchach i chodzi z koleżankami bawić się. Dlatego jej nie lubię. Bo tata musi się nimi zajmować i nie ma dla mnie czasu. A dzisiaj musiał zapłacić takiej jednej pani, a właściwie dwóm, żeby zostały z dziećmi, żebyśmy mogli wyjść na lody. Bo my dawno nie byliśmy na lodach. No i dlatego chcę żeby tata znalazł sobie nową mamę. A pani jest bardzo miła i bardzo ładna, dlatego chciałbym żeby pani została moją nową mamą. Zostanie pani? - i popatrzył na dziewczyną robiąc nieszczęśliwą minę.
- Wiesz, żebym została twoją mamą, twój tata musi mnie polubić. To nie takie proste... - odparła niepewnie dziewczyna.
- To ja powiem tacie, że ma panią polubić i wtedy zostanie pani moja nową mamą! - odparł z entuzjazmem Michał. - O, właśnie wraca. Zaraz mu powiem. Tata! - krzyknął i zaczął machać rękami w stronę idącego Gabriela.
- Wybaczcie, ale muszę do toalety - powiedziała niepewnie dziewczyna i wstała od stolika.
- No i uciekła - powiedział Michał robiąc zawiedzioną minę. - A myślałem, że wytrzyma trochę dłużej. Miałem już nawet przygotowaną opcję ze śmiertelnie chorą babcią i dziadkiem z Alzhaimerem.
W tym momencie siedzący przy stoliku wybuchnęli śmiechem.
- Z czego się tak rechoczecie? - zapytał Gabriel, kiedy już usiadł, a Michał zabrał się za przyniesionego przez niego loda.
- Z niego - jeden z chłopaków wskazał na Michała.
- Z niego jest lepszy agregat niż myślałam - dodała jedna z dziewczyn.
- A co on takiego znowu zrobił? - zapytał Gabriel mając złe przeczucia. Pokrótce streszczono mu rozmowę, między Michałem, a dziewczyną. Słysząc to Gabriel zrobił się aż czerwony ze złości. - Ty się chyba prosisz, żeby cię sprać - syknął do Michała.
- Ale za co? Przecież byłem grzeczny - odparł Michał, a jego oczy stawały się coraz bardziej mokre, aż w końcu pociekły z nich łzy.
- No i znowu doprowadziłeś go do płaczu - westchnęła jedna z dziewczyn - Biedactwo - pogłaskała Michała po głowie.
- Co z ciebie za tatuś? - spytał Kamil Taniewski, a w jego głosie wyraźnie można było wyczuć wesołe nuty.
- Pogadamy sobie później - mruknął wściekle Gabriel do Michała, a do Kamila powiedział: - A ty jak jesteś taki mądry, to sam się nim zajmij.
- A żebyś wiedział. Chcesz jeszcze loda? - spytał Michała.
- No pewnie! - odparł entuzjastycznie. - Największego!
Kamil wstał kupić kolejną porcję lodów dla Michała.
- Ciebie to jeszcze nie zmuliło od tych lodów? - spytał jeden z chłopaków kiedy Michał wcinał piątą porcję zafundowaną przez Kamila.
- Ależ skąd. Ja uwielbiam lody. Mój żołądek to wytrzyma.
- Ale mój portfel nie - mruknął Kamil.
- Mówiłem, że ten gówniarz to studnia bez dna - mruknął z satysfakcją Gabriel.
- To znaczy, że już mi pan nie kupi lodów? - spytał żałośnie Michał
- Wybacz mały, ale nie dzisiaj. Może innym razem.
- No dobrze.
- A ty przypadkiem nie musisz już wracać do domu? - spytała jedna z dziewczyn.
- A która już jest godzina? - spojrzał na swój tandetny dziecinny zegarek. - Ojej, myszka znowu mnie nie lubi.
- Myszka?
- Myszka Miki - Michał podsunął pytającemu pod nos zegarek na którym można było zobaczyć Myszkę Miki, której wyjątkowo długie ręce zastępowały wskazówki zegarka. - Myszka znowu nie pokazuje godziny. Chyba mnie nie lubi.
- Nie jesteś już czasem za duży na taki zegarek?
- Dlaczego? Ja go bardzo lubię. Dostałem go od brata na urodziny.
- A ile wtedy miałeś lat?
- Siedem. Ale to jest mój ulubiony zegarek. To która już jest godzina?
- Wpół do dziesiątej.
- Ojej, to ja już muszę wracać do domu, inaczej brat będzie na mnie krzyczał. Gabriel, odprowadzisz mnie? - spytał robiąc przy tym duże, błagalne oczy.
- Zapomnij - warknął zapytany, lecz szybko został przekrzyczany przez pozostałych, więc dla świętego spokoju zgodził się.
- Jesteś na mnie zły? - spytał Michał kiedy w drodze do domu przechodzili przez park.
- Ja? A niby za co?- w głosie Gabriela słychać było kpinę. - Przecież tylko narobiłeś mi obciachu przed zupełnie obcymi ludźmi.
- Ale oni już nie są obcy! Przecież przedstawili się. Poza tym wcale nie chciałem ci zrobić obciachu. Tylko pomyślałem, że jak inni pomyślą, że mam mniej lat to nie będą się z ciebie śmiać, albo gadać za twoimi plecami, że jesteśmy parą. No bo jak byś poszedł z dzieckiem to wszyscy by pomyśleli, ze po prostu kupujesz lody młodszemu bratu. Bo ja naprawdę chciałem zjeść z tobą te lody! A z tą dziewczyną to samo jakoś tak wyszło. Bo ona się do ciebie przystawiała, no to ja się wkurzyłem. Nie będzie jakaś obca baba podrywać chłopaka mojego brata.
-Że co proszę?? - Gabriel z wrażenia aż przystanął.
- No, podrywała cię. Nie wiedziałeś tych wszystkich min, ochów i achów?
- Bzdury gadasz, nic takiego nie widziałem.
- Naprawdę? - Michał uśmiechnął się zadowolony. - To dobrze. Znaczy, że naprawdę kochasz Jaśka!
-A co to ma do rzeczy?
- No bo skoro nie zauważasz jak dziewczyna się do ciebie mizdrzy, to znaczy, że myślisz o kimś innym, czyli o Jaśku. No bo chyba nie masz zamiaru go zdradzić? - spojrzał podejrzliwie na Gabriela.
- Popieprzyło cię chyba do reszty - mruknął Gabriel i ruszył przed siebie.
- Wiedziałem! - krzyknął Michał i objął mocno Gabriela.
- Co ty do cholery wyprawiasz? - syknął uwalniając się. - Ludzie patrzą. Zachowuj się normalnie.
Michał rozejrzał się w koło i zobaczył siedzących na ławce trzech mężczyzn w młodym wieku opróżniających butelkę wódki. Bez słowa odsunął się od Gabriela i ruszył przed siebie. Jednak nie uszedł daleko, gdy dobiegł ich krzyk:
- Lodzik!
Odwrócili się i zobaczyli biegnącego w ich stronę i machającego ręką młodego chłopaka.
- Buła! - Michał ucieszył się na widok biegnącego. - Co ty tu robisz? - spytał kiedy już chłopak do niego dołączył.
- Byłem u kumpla. A ty? I czemu jesteś tak dziwacznie ubrany?
- To długa historia, może ci kiedyś opowiem.
W tym momencie usłyszeli za plecami kpiący głos:
- Hej, Looodzik! - Wszyscy trzej obejrzeli się i zobaczyli podchodzących bliżej mężczyzn, których wczesnej widzieli na ławce. - Czyżby ktoś tu lubił robić lody? - zapytał jeden z nich, a dwaj pozostali wsadzili palce do ust i wykonali gest oznaczający pewną czynność seksualną. - Może mi obciągniesz?
Gabriel instynktownie zrobił parę kroków do przodu jednocześnie zgarniając Michała i jego kolegę za plecy.
- To jak, pedałku? - zapytał pijak.
Michał wyszedł zza pleców Gabriela i podszedł do dowcipnisia.
Gabriel już wyciągał rękę żeby go złapać, ale Buła powstrzymał go mówiąc:
- Lepiej się nie wtrącać.
- Ale oni go...
Buła tylko uśmiechnął się i powiedział:
- Proszę uważnie patrzeć.
Tymczasem Michał stanął przed dowcipnisiem i zadarł głowę do góry. Napastnik było całą głowę wyższy i dużo szerszy w barach. Michał przez chwilę patrzył mu prosto w oczy z groźna miną, aż w końcu uśmiechnął się od ucha do ucha i powiedział słodziutkim do obrzydzenia głosem:
- Poznał swój swego, co? - i zanim tamten zdążył zareagować, podskoczył i walnął go głową w głowę, a kiedy zaskoczony dowcipniś próbował odzyskać ostrość widzenia, noga Michała wylądowała na pewnej drażliwej części ciała. - Który następny? - warknął Michał do kumpli dowcipnisia, który w tym momencie zwijał się jęcząc.
Gabriel zdumiony spojrzał na Michała. W tym momencie zupełnie nie poznawał tego gówniarza. Zawsze albo głupkowato się uśmiechał, albo ryczał. I przez cały czas gadał jak najęty co mu ślina na język przyniesie. Ogólnie zachowywał się jak gówniarz. A teraz... Zmrużone oczy, pełne gniewu, zaciśnięte pięści, ciało gotowe do ataku. Był w szoku. Nagle jeden z kolesi leżącego wyciągnął nóż i rzucił się w stronę Michała.
- Uważaj! - krzyknął Gabriel i odruchowo rzucił się, żeby mu pomóc, ale został przytrzymany przez Bułę.
- Proszę się nie wtrącać, inaczej też pan oberwie.
- Ale...- Gabriel próbował jeszcze oponować.
- Proszę patrzeć.
Tymczasem Michał złapał napastnika za rękę w której trzymał nóż i przerzucił go przez plecy jednocześnie rozbrajając. Kiedy tamten leżał na ziemi kopnął go między nogi tak, że tamten skulił się, wyrzucił nóż w pobliskie krzaki i rzucił sie na trzeciego napastnika. Jeden ruch ręką i nogą i napastnik leżał obok swoich kumpli. Michał podszedł do tego, którego powalił w pierwszej kolejności i złapawszy go za koszulę tuż pod szyją zapytał groźnym głosem:
- I kto tu jest teraz pedałkiem?
- Na pewno nie ty! - odparł ze strachem tamten.
- Tak myślałem - Michał uśmiechnął się od ucha do ucha i puścił nieszczęśnika. Wygładził mu koszulę i poklepawszy po ramieniu dodał: - Mam nadzieję, że teraz będziecie grzeczni.
Wszyscy trzej pokiwali twierdząco głowami.
- To dobrze - szeroki uśmiech nie schodził z twarzy Michała. - Buła, w którą stronę idziesz? - spytał przyjaciela nie interesując się już zupełnie napastnikami.
- Do domu.
- Czyli kawałek pójdziemy razem. Fajnie. Idziesz? - odwrócił się do Gabriela, który stał jak skamieniały wpatrując się w Michała. - Dobrze by było gdybyś jednak poszedł, bo jak Jasiek się dowie, że byłeś w pobliżu, a nie zaszedłeś do niego, to jeszcze się pogniewa. A je nie chciałbym żeby się na ciebie pogniewał.
- On chyba się zaciął - westchnął Buła i pomachał ręką przed oczami Gabriela.
- Co to było? - wystękał w końcu Gabriel.
- Męska rozmowa w wykonaniu Lodzika. Nie wiedział pan? - odparł Buła. - Aj, Lodzik, niedobrze, nie uświadomiłeś człowieka i teraz jest w ciężkim szoku.
- Co niby miał mi uświadomić? - spytał już bardziej przytomny Gabriel.
- Że z Lodzikiem nie warto zadzierać. Wie pan, on może wygląda na przygłupa...
- Buła, bo cię zaraz walnę - mruknął Michał.
- Oj, cicho bądź - machnął lekceważąco ręką. - W każdym razie lepiej z nim nie zadzierać. Zaraz na początku pierwszej klasy prawie zmasakrował takiego jednego z czwartej klasy za to, że tamten ściągał haracz od takiego jednego pierwszaka. Ale mu się wtedy oberwało od dyra, o mało nie wyleciał ze szkoły. Później było jeszcze trzech takich, którzy próbowali gnębić pierwszaków, ale Lodzik sobie z nimi porozmawiał tak, żeby dyro się o tym nie dowiedział i od tamtego dnia mamy w szkole spokój. A jak ktoś próbuje coś kombinować, to zawsze znajdzie się ktoś kto przypomni tamtą akcję, no i wtedy pacjent nagle robi się potulny.
Gabriel patrzył na Michała, a jego mina zmieniała się ze zdumienia w złość.
- Skoro jesteś w stanie sam się obronić to po co, do jasnej cholery, chciałeś żebym cię odprowadził? - zapytał cicho.
- A tak, bez przyczyny - Michał wzruszył ramionami.
Gabriel już miał zamiar wybuchnąć, gdy Michał powiedział:
- To jak, idziesz? Jasiek się ucieszy. Dawno u niego nie byłeś i chodzi strasznie wkurzony. To chyba przez ten post. Jakby nie patrzeć jeszcze nigdy nie wytrzymywał tak długo bez seksu. A tak w ogóle, to, jak przyjdziesz, to załapiesz się na kolację. Jasiek mówił, że smakowały ci naleśniki mojej mamy. Jak przyjdziesz, to powiem jej żeby zrobiła je specjalnie dla ciebie. I do tego jeszcze dżem z truskawek własnej roboty. Bo dzisiaj kolacja będzie później niż normalnie. Co ty na to? - uśmiechnął się od ucha do ucha.
Gabriel jeszcze przez chwilę stał z niewyraźną miną, aż w końcu wypuścił ze świstem powietrze z płuc i powiedział zrezygnowany:
- Dobra.
CDN
|
|
Komentarze |
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|