ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Tango 9 |
Niebieska gwiazda
Info odautorskie: trzy pierwsze części przetłumaczyła Emi. Tak mi się spodobał ten fanfik, że nie mogąc doczekać się kontynuacji postanowiłam sama dokończyć tłumaczenie. Mam nadzieję, że Emi nie ześle na mnie za to żadnej klątwy, czy czegoś podobnego ;)
Dzwonek do drzwi zadźwięczał kilka razy. Kyo pognał z sypialni przeklinając swoje kapcie, ze go spowalniają. Ktoś pukał głośno do drzwi. Kyo krzyczał głośniej niż uderzenia " Okej! Idę!... Kto, do cholery, dobija się tak głośno?!!!" Dąsał się, ale kiedy otworzył drzwi jego twarz zrobiła się czerwona.
"Dobry wieczór". Kaoru skinął lekko głową patrząc na Kyo. Mniejszy chłopak uśmiechnął się. "Co za niespodzianka! Co tutaj robisz?" Kyo wpuścił go. Kaoru zdjął buty i wokalista powiedział mu żeby wśliznął się w tych purpurowych pantoflach. Kyo zauważył nowe buty Kaoru.
"Hej! Nowe buty!" powiedział głośno Kyo patrząc na nie. Kaoru zamarł. "Są całkiem tanie! Shinya zwymiotował na moje stare, które były bardzo drogie" uśmiechnął się przypominając sobie tą noc. Kaoru usiadł na kanapie rozglądając się wkoło. "To miejsce wygląda jak ty!" Kyo zaśmiał się. " To moje miejsce..." Nagle przestał. " I Toshiyi" powiedział cicho.
"Jest tutaj?" Kaoru spojrzał na róże na stole. Bawił się poduszką czekając na odpowiedź Kyo. Kyo uniósł brwi. Nie wiedział, co się stało, ale wiedział, że to dobrze, że Kaoru zdecydował się porozmawiać z Toshiyą. Uśmiechnął się. "Wyszedł..." z Die. Kyo przygryzł wargi. Kaoru powoli skinął głową. czuł się bardzo nerwowo.
"Myślę, że zaczekam na niego" Kaoru westchnął, ale jak długo? Kyo spanikował. Uh, oh! Co jeśli Toshiya zrobił coś głupiego, jak zaproszenie Die... Kaoru nie zauważył bladej twarzy Kyo. Gitarzysta był zbyt zajęty swoimi myślami. Zdecydował się porozmawiać z Toshiyą. Chciał zapytać, co Toshiya czuje do niego. Chciał wiedzieć czy Toshiya tylko flirtował z nim... czy może... westchnął znowu. Nic się nie wydarzyło tamtej nocy. To, co widział, nie wydarzyło się.
Kaoru odchylił się do tyłu na kanapę. Był naprawdę zmęczony. Był szczęśliwy, kiedy Kyo powiedział mu prawdę, ale tylko przez kilka minut. Kochał Toshiyę... nawet nie wiedział, kiedy to się zaczęło... i kiedy zobaczył ich całujących się... Kaoru poczuł się głupio!
On mnie w ogóle nie lubi! Całował Die!
Pocałunek był piękny. To nie był namiętny pocałunek ani ostry... ale to był wolny... piękny pocałunek. Toshiya zdawał się tak bardzo... Toshiya widział jak Die trzymał twarz Toshiyi całując go i jak Toshiya odpowiedział rozchylając usta, kiedy palce Die delikatnie gładziły jego twarz... Toshiya wyglądał tak... szczęśliwie! Wyglądał tak spokojnie i... tak inaczej... i tak naturalnie! Kaoru zamknął oczy... gdyby tylko miał szansę pocałować Toshiyę... obiecał samemu sobie, że zrobiłby to lepiej niż Die. Ale Toshiya mu nie pozwolił...
"Kaoru, jesteś pewny, że chcesz zaczekać?" zapytał ostrożnie Kyo siadając obok niego. Podskoczył, gdy Kyo dotknął delikatnie jego ramienia. pokiwał głową "tak..."
"To może zająć trochę czasu..." Toshiya powiedział Kyo, że prawdopodobnie wróci późno.... miał coś naprawdę ważnego do zrobienia... z Die! Ale co? Nie powiedział Kyo. Kyo spytał Die, ale gitarzysta tylko uśmiechnął się lekko.
Kaoru oparł brodę na swoich małych palcach. "Zaczekam... Muszę z nim porozmawiać zanim zmienię zdanie!" bał się, że nie będzie miał odwagi żeby zapytać Toshiyę znowu następnym razem. Kyo nie odpowiedział. Naprawdę nie wiedział, co powiedzieć.
Siedzieli tak kilka minut. Kyo włączył telewizor zanim zasnął na kanapie. Kaoru westchnął, nie było nic ciekawego. Kyo podgłośnił dźwięk, zrobi wszystko, co tylko go obudzi.
" Kyo, wyłącz to. Nie ma nic ciekawego" w końcu powiedział Kaoru. Kyo westchnął i wyłączył telewizor.
"Chciałbym cię o coś zapytać" Kaoru przerwał ciszę. Kyo uniósł brwi. Uh-oh...
Kaoru chwycił leżącą przed nim poduszkę. "wiesz, co się stało tej nocy, prawda?' Kyo szybko skinął głową.
"Co się stało Shinyi?" zapytał ostrożnie Kaoru. Kyo sapnął i szybko potrząsnął głową "Naprawdę nie mogę ci tego powiedzieć!" Kyo wstał z kanapy. Kaoru spojrzał na niego zakłopotany.
"Dlaczego?" Kaoru rzucił mu podejrzliwe spojrzenie. Kyo odchrząknął "Wiem, że ktoś... -uwiódł- go" Kyo zaakcentował ostatnie słowo. Nie chciał, żeby Kaoru myślał, ze to było coś -złego- . Natomiast Shinya bardzo się tym cieszył... Kaoru uniósł brwi "Skąd wiesz?"
Kyo uśmiechnął się złośliwie "Byłem tam... przez cały czas..."
Kaoru westchnął. Pokręcił powoli głową. "To był Die, prawda? Gadał te bzdury o kobiecie..." Kyo potrząsnął głową "Kłamstwo!" Kaoru zmarszczył brwi, poderwał głowę patrząc w oczy Kyo. "Co masz na myśli?"
Kyo tylko uśmiechnął się i podszedł do drzwi. "Kobieta była tam, żeby zobaczyć się ze mną... pomyśl o tym, Kaoru!" Kaoru szybko wstał "O czym?" powiedział głośno, ale Kyo szybko zamknął drzwi za sobą. zostawił Kaoru samego w tym domu, czekającego aż Toshiya wróci! Spanikował. Co ja powiem Toshiyi kiedy mnie tu zobaczy?!
Kaoru czekał godzinami, ale Toshiya w ogóle nie wracał... Gdzie on jest? Kaoru czuł się coraz bardziej nerwowo. Wstał więc i postanowił się trochę przejść. Cokolwiek, żeby tylko zabić czas... Wszedł od kuchni i nalał sobie szklankę herbaty. Chodził dookoła oglądając miejsce. Potem usiadł oglądać telewizję... ale nie było nic interesującego. Słyszał deszcz padający z nieba. Mocno pada... gdzie on jest?! Ponownie wstał nerwowo chodząc w koło i czekając na basistę. w końcu zatrzymał się, tuż przed pokojem Kyo, kiedy nagle usłyszał jak ktoś otwiera drzwi. Rozszerzył oczy. Uh-oh...
"Hej, Die, nie sądzę, żeby Kyo tu był!" Kaoru wstrzymał oddech. To był głos Toshiyi wołający do Die! Die! Kaoru spanikował. Szybko otworzył drzwi do pokoju i wszedł. Ostrożnie zamknął drzwi. Die! To był Die! Zawsze on! Kaoru przeklął samego siebie... powinien był wiedzieć! I co oni teraz zrobią... nikt się ich tutaj nie spodziewał... oni nie wiedzą, że tu jestem!
"Wszystko w porządku?" Kaoru usłyszał jak ktoś rzuca się na kanapę. To Die pytał Toshiyę. Mógł słyszeć o czym rozmawiają... Kaoru chciał wiedzieć... wiec ostrożnie przyłożył ucho do drzwi.
"Die... przytul mnie..." powiedział słabo Toshiya. Kaoru zamknął oczy...
Cisza wypełniła pokój na chwilę. Kaoru przygryzł dolną wargę. Co oni teraz robią? Obściskują się? Westchnął cicho i odwrócił się. Jęknął widząc ogromne zdjęcie Toshiyi na ścianie. Wyglądało bardziej jak plakat. Kaoru zmarszczył brwi... rozejrzał się po pokoju. Niebieski koc, niebieski fotel, niebieska pościel... Pokój Toshiyi? Nawet gdyby prawie wszystko nie było niebieskie, Kaoru wiedział, że ten pokój jest zbyt czysty żeby należeć do Kyo. Kaoru zakrył twarz... co jeśli zdecydują się zrobić to tutaj? W tym pokoju?
Kaoru chodził nerwowo szukając okna albo kryjówki. Nagle przystanął. Słyszał jak ktoś krzyczy na zewnątrz, więc oparł się o ścianę próbując słuchać rozmowy. Słyszał jak ktoś coś rzuca.. Kaoru przygryzł dolną wargę. Nie mówcie mi że oni...
"Toshiya... wystarczy!" Die krzyknął na basistę. Kyo zmarszczył brwi. potem usłyszał jak basista krzyczy naprawdę głośno:
"Kaoru... GŁUPI!!! Mówiłem ci! Miałem to uczucie... powiedziałem ci, żebyś umarł!" Toshiya rzucił poduszkę na podłogę. Spojrzał na Die trzymającego go za rękę. "Przestań! co się z tobą dzieje?!"
"Kaoru! Gdzie on do cholery jest? To znaczy... pada tak mocno i gdzie do cholery o n może być?!!!" Toshiya kopnął stojący przed nim stół. Die westchnął i potrząsnął głową. "Nie pytaj mnie... Byłem tutaj z tobą..."
"Może jest u Shinyi!" Toshiya zasępił się. Die uniósł brwi. "TO... jest coś nowego" zagryzł cicho wargo starając się nie uśmiechać. Zamarł gdy Toshiya pociągnął nosem.
"Toshiya... porozmawiamy z nim... nie dzisiaj, może jutro... ostatecznie..."usiadł obok Toshiyi, który nadął się starając się naprawdę mocno nie płakać. Die poklepał go po ramieniu. " On powinien wiedzieć, że go naprawdę lubisz..." następnie uśmiechnął się gdy Toshiya oparł się o jego pierś.
Toshiya?
"Dlaczego nie ma go w domu?" Toshiya zapytał słabym głosem, ale było wystarczająco głośno, żeby Kaoru usłyszał. "Czekaliśmy od obiadu... a teraz... już prawie dziesiąta wieczór!" Die pogłaskał delikatnie jego włosy. "Nie martw się... jak powiedziałeś wcześniej... starzy ludzie nie mogą uciec daleko od domu... Zobaczysz go jutro"
"Ale... ale... Nie mogę wytrzymać minuty dłużej nie mówiąc mu, że go kocham tak bardzo..." Toshiya wyrwał się z rąk Die i spojrzał na gitarzystę "On powinien wiedzieć, ze między nami nic nie ma!!!" Die potrząsnął głową zgadzając się z młodszym chłopakiem. "Wiem... wiem... uspokój się! Kaoru na prawdę nie mógł odejść daleko... prawdopodobnie jest gdzieś w centrum... nie martw się! Będę przy tobie!" Die trzymał delikatnie ręce Toshiyi (Och tak.. on wcale nie jest tak daleko -L7*)
Kaoru oparł się o ścianę z zamkniętymi oczami. Tylko Bóg wiedział jak bardzo chciał to usłyszeć... miał na twarzy uśmiech... uśmiech ulgi...
"Próbował mi powiedzieć czym jest miłość... zdałem sobie z tego sprawę po tym jak odszedł!" Toshiya pociągnął głośno nosem. Die zaśmiał się "Spójrz na siebie! Nie martw się tym!" Cisza wypełniła pokój na chwilę. Gitarzysta rozejrzał się w koło "Gdzie może być teraz Kyo?" wydawało się, że ma coś jeszcze na myśli.
"Może u Shinyi!" Toshiya wydął wargi. Die zmarszczył brwi. 'Dlaczego u Shinyi?" Die uśmiechnął się złośliwie. Toshiya wydawał się mieć wyobrażenie na temat perkusisty. W tym czasie Kaoru wciąż się uśmiechał do siebie myśląc o swojej miłości... ale nagle podskoczył słysząc jak ktoś krzyczy.
"Co" On ci to powiedział?! Co to za bzdury?!!!" Kaoru zmarszczył brwi. Co do cholery Toshiya powiedział Die?
"Nie powiedział mi... ale rozrzucał wkoło wskazówki!" Toshiya pochylił się na kanapie gdy Die klęknął przed nim. Gitarzysta wyglądał tak przerażająco... i był zszokowany!" Daj spokój Die... Kyo to zrobił! Co jest między tobą a Shinyą? Kaoru zmarszczył brwi.
"Kyo zerżnął Shinyę? To zabawne!" Die zaśmiał się głośno i upadł na podłogę. Toshiya spojrzał na niego. Kaoru zapomniał oddychać i mrugać. Jego oczy były szeroko otwarte. Kyo?! Kyo?!
Cisza znowu wypełniła apartament. Kaoru westchnął. Chciał zobaczyć Toshiyę i porozmawiać z nim. Chciał żeby Toshiya wiedział jak bardzo go kocha... ale nie mógł tak po prostu wyjść z pokoju!. Die też tam był a on tego nie chciał!
"Myślę, że powinienem już iść" Die wstał z kanapy uśmiechając się radośnie. Toshiya zmarszczył brwi. Die uśmiechnął się do niego " robi się późno... powinieneś się przespać" Kaoru uśmiechnął się lekko... przynajmniej Die dbał o Toshiyę.. Kaoru wydął usta. Nie chciał przyznać, że Die nie był taki zły...
"Rozumiem... starzy ludzie nie mogą odejść zbyt daleko od domu... wracasz do siebie?" Toshiya uśmiechnął się dokuczając Die. Die przewrócił oczami. Miał coś na myśli... coś zabawnego. Toshiya zmarszczył brwi widząc wyraz twarzy Die i uśmiechnął się złośliwie.
"Dokąd idziesz?" zapytał, ale Die tylko patrzył na niego przez chwilę.
"Do mieszkania mojego kotka" w końcu odpowiedział Die. Toshiya zaśmiał się i kopnął go. Kaoru zmarszczył brwi. Kotek? Toshiya podniósł poduszkę i rzucił ją do Die "Ty mały draniu! Nie waż się pakować w kolejne kłopoty! Jesteś teraz w naprawdę poważnych tarapatach tutaj... ze mną..."skończył cicho zdanie. Kaoru skrzywił się. On naprawdę chciał trzymać Toshiyę w ramionach, mówiąc mu, ze nie był już więcej w tarapatach.
Die wstał śmiejąc się. "To wcale nie są kłopoty, Toshiya. To nieporozumienie" Toshiya wydął wargi i kopnął Die w nogę. Die krzyknął z bólu. "Jaki kociak? Pozwól mi zgadnąć! Kociak, który ma psa!" Zapytał głośno Toshiya. Kaoru rozszerzył oczy... Który kociak ma psa? (Doh!) Nagle jęknął. Och, nie! Shinya? Kaoru skrzywił się, kociak?
"Dobranoc... Toshiya" Die poszedł do drzwi podążając za Toshiyą. Basista przytrzymał drzwi.
"Zachowuj się Die!" Kaoru przygryzł nerwowo wargę. Martwił się teraz o Shinyę.
Die odwrócił się patrząc na Toshiyę "Zachowuj się? A co to jest?"
Toshiya spojrzał się na niego i zamknął drzwi Kaoru wyprostował się i przełknął ślinę. Nadszedł czas! Toshiya wejdzie do pokoju... i... zobaczy go... Kaoru czuł się jeszcze bardziej nerwowo wiedząc, że serce Toshiyi biło tylko dla niego. Zaczerwienił się gwałtownie w słabym świetle.
"Świetnie! Teraz nie jestem przestraszony tylko nieśmiały!
Toshiya podniósł poduszkę którą dopiero co rzucił i położył ją na kanapie. Zdjął marynarkę i spiął swoje długie włosy ukazując długą gładką szyję. Nagle spojrzał się na stół. Stała na nim do połowy wypita szklanka herbaty. Toshiya zmarszczył brwi. Nie zauważył tego, aż do teraz... kto ją pił? Odwrócił się patrząc na pokój Kyo. Może Kyo był... może ukrywał się cały ten czas w pokoju... słuchając ich rozmowy...
Szybko podszedł do drzwi i otworzył je szeroko. Żachnął się. Pokój był pusty. Wpadł do kuchni krzycząc: Kyo, jeśli znajdę cię, zginiesz!!!" Kaoru zamknął oczy. " Kyo, ile razy mówiłem ci, żebyś się nie chował?!" Toshiya krzyczał niecierpliwie i chodził po mieszkaniu szukając mniejszego chłopaka.
Kaoru nie wiedział co robić. W pokoju nie było miejsca w którym mógłby się schować i Toshiya zabiłby go gdyby się dowiedział, ze był w jego pokoju!
Toshiya westchnął. Poddał się po sprawdzeniu butów Kyo. Brakował ich... wokalista musiał wyjść! Nieważne! Po prostu idę spać! Rozpiął powoli koszulkę idąc w kierunku sypialni. Kaoru szybko schował się za drzwiami kiedy się otwierały. Słyszał jak Toshiya wzdycha. Basista nie patrzył za siebie gdy zamykał leniwie drzwi. Kaoru widział długą gładką szyję Toshiyi (hm...)i wpatrywał się w jego rysy w świetle słabego światła. Uśmiechnął się do siebie. On był taki piękny...
Toshiya już miał ściągnąć koszulę, gdy zimne ręce dotknęły jego szyi. podskoczył, sapnął, wrzasnął, krzyknął i szybko zdał sobie sprawę, że ktoś stoi za nim. Szybko złapał tą osobę za ramię i z cała swoją siłą rzucił nią o podłogę.
"Trafiony!" krzyknął szczęśliwy Toshiya wyrzucając w górę ramiona.
"Ałć" jęknął ktoś w ciemności. Toshiya zamrugał kilka razy oczami... przysiągłby, że słyszał ten głos wcześniej... Kiedy zdał sobie sprawę czyj głos brzmi tak jak ten jęk zaczerwienił się wmawiając sobie, że to sen... Ale kiedy spojrzał na dół...
"Hę?"
* - To jest oryginalny komentarz autorki
CDN
|
|
Komentarze |
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|