The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Marca 29 2024 08:27:31   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Tango 5
Autor: Lady7



Tłumaczenie: Zaza

Info odautorskie: trzy pierwsze części przetłumaczyła Emi. Tak mi sie spodobał ten fanfik, że nie mogąc doczekać się kontynuacji postanowiłam sama dokończyć tłumaczenie. Mam andzieję, że Emi nie ześle na mnie za to żadnej klątwy, czy czegoś podobnego ;)




V - Decyzja




Kaoru szedł szybko w kierunku swojego mieszkania. Otworzył drzwi i wszedł cicho, bojąc sie obudzić Shinyę. Ruszył do swojego pokoju, trzymając kwiaty za plecami, próbując ukryć bukiet. Niespodzianka!
Jednak, kiedy szedł przez salon, zauważył, bałagan na podłodze. Co jest? Nagle Kaoru poczuł jak wkradają się do niego złe przeczucia. Jego serce biło coraz szybciej. Przebiegł przez bałagan. To co miał na myśli było prawdą. Kaoru zobaczył kawałki potłuczonego szkła leżące na podłodze. Wazon? Pomyślał, ale potem uświadomił sobie, że to lustro. Pochylił sie i zobaczył ... plamy? Były czerwone, plamy krwi?! Kaoru poczuł jak jego serce stanęło. Stał tak przez chwilę; próbował się ruszyć, ale nie mógł. Chciał poszukać Shinyi, chciał rzucić się do swojego pokoju, ale był zbyt przerażony. Co jeśli... co jeśli...?
Kaoru pobiegł do swojej sypialni...

Nie powinienem zostawiać go samego! Nie powinienem! Nie powinienem...

Lewą ręką otworzył szybko drzwi, w prawej wciąż trzymał bukiet. W pokoju było ciemno, a zasłony zostały zasunięte. Kaoru znalazł Shinyę siedzącego na łóżku, samego, odrętwiałego. Shinya nie odwrócił się, nawet na niego nie spojrzał. Siedział na łóżku, z rękami na kolanach. Kaoru odetchnął z ulgą, powoli podszedł do perkusisty, wciąż trzymajac bukiet za plecami.

"Shinya..." Kaoru był zażenowany samym sobą, za to że nie zaufał Shinyi.

"Przykro mi... Stłukłem twoje lustro. Zapłącę za nie". Powiedział chłodno Shinya. Nagle wstał z łóżka i wyszedł z sypialni. KAoru ostrożnie za nim podążył, co on robi? Shinya odwrócił się żeby na niego popatrzeć, uśmiechnął sie smutno, ""Dziękuję... za pozwolenie mi na zostanie tutaj. Żegnaj" Shinya odszedł, ale Kaoru szybko złapał go za ramię. Shinya zatkało ze zdziwienia.


*


"Zapłacę za lustro" powiedział znowu zimno Shinya.

"Zapomnij o tym"

Shinya siedział na kanapie w salonie. Kaoru stanął obok niego, bukiet wciąż był w jego ręce za plecami. Kaoru zobaczył ręce Shinyi, byłu poranione. Pochylił sie szybko klękajac na podłodze.

"Co sie stało?!" ostrożnie dotknął ręce Shinyi.

Shinya popatrzył się na Kaoru, " Nie chcę wiedzieć kto to jest... Postaram się zapomnieć o ostatniej nocy... i żyć dalej! Mam nadzieję, że w następnym roku tego typu rzecz się nie powtórzy.
Kaoru był zdumiony. Shinya był silny, był twardy mimo tych wszystkich łez. Dotknął delikatnie policzka Shinyi, uśmiechajac się do perkusisty.

"Dobry chłopiec, Shinya-chan..." Kaoru był z niego taki dumny. Tego typu złe doświadczenia nie powinny być pamiętane. Kaoru tak był zajęty własnynymi myślami, ze nie zauważył wyrazu twarzy shinyi.

Piękny Shinya... powiedz moje imię...

Shinya spojrzał Kaoru głęboko w oczy, jego usta rozchyliły się, wyglądał na zmieszanego.Kaoru delikatnie pogłaskał Shinyę po policzku.

Dobry chłopiec...

"Shinya? Wszystko w porządku?" Kaoru w końcu to zauważył. Usta Shinyi drżały.

"Czy to byłeś ty? Shinyi udało się odezwać, ale jego głos był taki miękki. Poruszył ręką, dotykajac Kaoru. "Czy to byłeś ty? Jeśli to..." głos Shinyi brzmiał coraz głośniej " To nie musi tak boleć! Przynajmniej wiem, ze to ty! Znam cię! Ja po prostu nie chcę, zeby to był ktoś obcy! Kaoru... to byłeś ty? Shinya nie mógł przestać mówić. on chciał wiedzieć teraz. Shinya przygryzł dolną wargę nerwowo aptrząc an Kaoru.

Jeśli on myśli, że to ja... nie będzie cierpiał! Ale jak mógłbym...

Jeżeli pozna prawdę... będzie zdruzgotany!


Kaoru spojrzał na pdłogę. Nagle przyszedł mu do głowy Toshiya. Ale Toshiya... Toshiya...

Kaoru wziął głęboki oddech próbując się zdecydować. Spojrzał na Shinyę. Shinya, widzę w twoich oczach nadzieję, ale...

"Czy to byłeś ty?" zapytał ponownie Shinya, tym razem był niepewny i przerażony.

Kaoru uśmiechnął sie do niego. " Przepraszam... ja tylko próbuję..." Nie mógł znaleźć właściwych słów, wiec wyciągnął zza pleców bukiet podajac go Shinyi. "Wszystkiego najlepszego... Shin-chan"

Shinya nagle przesunął sie do przodu zarzucając ręce na kark Kaoru. Załkał cicho, dziękuję... dziękuję.. Kaoru!" Powinieneś był mi powiedzieć wcześniej! Powinieneś!" Shinya chwycił koszulkę Kaoru, powoli nim potrząsnął."Jak możesz być taki okrutny? Jak możesz?" powiedział pośród łez, ale w głębi był szczęśliwy. To wyjaśnia dlaczego ta osoba znałą moje imię! To Kaoru!

Shinya spojrzał na Kaoru, ale gitarzysta wyglądał na smutnego. Shinya mógł zobaczyć winę i niepokój w tych małych oczach.

"Przypuszczam, ze prezent urodzinowy.. " Kaoru zaśmiał się cicho. Bukiet był prawie zgnieciony.

"Dla mnie?" zapytał łagodnie.

"Tak..."

Shinya trzymał blisko bukiet, uśmiechajac się do siebie. W końcu... wypuścił te łzy, które tak powstrzymywał, tuż przed kaoru. Nie ciche szlochanie czy kilka łez. Shinya naprawdę płakał.

"To prawdopodobnie najlepszy prezent jaki kiedykolwiek dostałem" powiedział, ironicznie, nieprawdaż?

Kaoru pociągnął Shinyę w swoje ramiona. Zamknąwszy oczy trzymał delikatnie młodszego mężczyznę. Wiele myśliprzelatywało mu teraz przez głowę. Miał wiele życzeń. Chciał, żeby Shinya wybaczył mu jeśli któegoś dnia odkryje prawdę... chciał żeby wszystko wróciło do normalności... ale przede wszystkim chcbiał zapomnieć o Toshiyi... chociaż wiedział, że nie będzie mógł.


*


Toshoya siedział na ziemi. Mnóstwo ludzi kręciło się w pobliżu, droga też była bardzo ruchliwa. słońce świeciło jasno, lecz mimo to było bardzo zimno. Toshiya trząsł się, niektórzy przechodnie patrzyli siędziwnie na niego. Nie dbał o to. Nagle...

"Hej, łap!" Toshiya szybko wstał, próbując złapać loda, którego rzucił Kyo.

"Ła..." Toshiya krzyknął z bólu.

Kyo podszedł i usiadł obok niego. "Co jest?"

"To takie bolesne! takie zimne! Moje palce! Spójrz! Są poranione!" Toshiya Skrzywił się. Pokazał Kyo swoje czerwone palce. Jest tak zimno... i tak boleśnie! Moje serce także zostało zranione... Pamiętał dokładnie jaki był wyraz twarzy Kaoru kiedy wszedł do sypialni Die. Te małe oczy wyglądały na rozczarowane. Kaoru był tak bardzo skrzywdzony! Ale on o mnie wcale nie dba! Był tam dla Shinyi!

Kyo gwizdnął cicho. "Toshiya... więc spałeś z Die, co?" Toshiya spojrzał na niego. Kyo zignorował to, ale nagle uśmiechnął się.

"Wierzysz w opowieść Die o kobiecie w toalecie?"

Toshiya zmarszczył brwi. Przysunął się bliŻej do Kyo. "Co masz na myśli?"

"po tym jak wygrałem kilka zakładów, które zawsze robię" Toshiya uśmiechnął sie szeroko "poszedłem do łazienki"

Toshiya zerwał się. Nie wiedział zbyt wiele o tym co się stało Shinyi. Die powiedział mu, że Shinya wyolbrzymił to w jaki sposób oni się całowali. Die powiedział, że pocałunek nie był taki zły, ale Shinya potraktował to jak koniec swego świata. Toshiya podejrzewał, że coś jeszcze stało się perkusiście ale nie mógł nic powiedzieć. Zagryzł dolną wargę a potem pociagnął delikatnie Kyo za koszulkę, domagając się wyjaśnienia.

"Myślisz, że Shinya powiedział Kaoru, że Die go zgwałcił, albo coś podobnego? Znając Shinyę... i Die..." Toshiya zapytał ostrożnie. ale nie było odpowiedzi od mniejszego mężczyzny.

"Kyo, czy Die mówił prawdę?" Toshiya spojrzał ciekawie na Kyo.

"..."

"Kyo!!!">_< Toshiya krzyknął tuż przy uchu wokalisty. Kyo był zaskoczony. Dlatego krzyknął głośno, powodując, że Toshiya odsunął się od niego. "Kyo! Co do cholery ... Powiedz mi!" powiedział Toshiya zniecierpliwiony.

"Chodzi o to... " zaczął Kyo, wydął na chwilę wargi, następnie kontynuował. "to ma węcej sensu jeżeli Die nie widział kobiety, nie uważasz? Będzie dla nas łatwiej sądzić, że ta kobieta nie istnieje, ponieważ Die robiący to z piękną kobietą w toalecie jest niedorzecznością!" Toshiya zaśmiał się kiwając głową. Kyo przygryzł usta.

"Widziałem piękną kobietę w toalecie, i uwierz mi, ona nie była Shinyą! Wysoka kobieta z najpiękniejszym ciałem... Kyo przybrał rozmarzony wyraz twarzy. Nagle Toshiya uderzył go w głowę.

"Obudź się!"

" Auć...!!" Kyo zafałszował dziewczęcym głosem.

Co się stało potem?"

"Widziałem jak rozmawiała z Die, ale Die nie widział mnie. Głupek!! On myśli, że tylko dlatego że jestem niski, może mnie ignorować..." Kpy przeklął Die. Oczy Toshiyi rozszerzyły się. To nie jest istotne!

"Nie widziałem Shinyi... było zbyt ciemno!" Kyo po prostu zakończył swoją opowieść i zaczął lizać loda. Toshiya otworzył opakowanie swojego loda, myśląc...

"Die tam był... ty tam byłeś..." Nagle Toshyi zaparło ze zdumienia dech. Zdajac sobie z tego sprawę Kyo wstał szybko i zaczął schodzić chodnikiem. Toshiya nie zauważył tego dopóki Toshiya nie był już kilka metrów od niego. "Hej, Kyo!"

"GDyby coś złego stało się Shinyi... powinien krzyczeć, a ty powinieneś go usłyszeć, racja? Toshiya zapytał Kyo, ale ten lizał loda ignorujac go.

"Odpowedz mi!" Kyo odszedł, ignorując go jeszcze bardziej. Nagle Toshiya podniósł jedną brew patrzęc na plecy Kyo.

"To mogłes być ty, prawda?!" krzyknął Toshiya. pobiegł szybko w stronę mniejszego mężczyny, ale kiedy dotarł do niego został zupełnie zignorowany. Kyo gwizdał cicho "Yo Kan" i odszedł jaky Toshiy wogóle z nim nie było.

Jeśli coś złego stało się Shinyi...



***

***
Cdn.














Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum