ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Tango 4 |
Autor: Lady7
Tłumaczenie: Zaza
Info odautorskie: trzy pierwsze części przetłumaczyła Emi. Tak mi sie spodobał ten fanfik, że nie mogąc doczekać się kontynuacji postanowiłam sama dokończyć tłumaczenie. Mam andzieję, że emi nie ześle na mnie za to żadnej klątwy, czy czegoś podobnego ;)
IV - Postanowienie
Kaoru jechał powoli samochodem; co i rusz wyprzedzał go jakiś przechodzeń, że już o ilości samochodów nie warto wspominać. Zatrzymał się na chwilę i wyjął papierosa ze schowka. Zaciągnął się głęboko i dopiero wtedy ponownie włączył się do ruchu.
"Więc Shinya myślał, że to był Die... to musi o to chodzić. Shinya musiał uznać, że chodziło o Die'a... ale wcale tak nie było!" - Kaoru wybuchnął śmiechem. "Co za ironia! Cholerna ironia!"
Przypomniał sobie, jak zajął się Toshiyą w pubie.
"Próbował mnie pocałować."
Kaoru przestał się śmiać, bo jego serce wypełnił smutek.
"Ktoś, o kogo tak się troszczę... wydawało mi się, że nauczyłem go, ile warta jest miłość! Myślałem, że mogę go powstrzymać od tego całego flirtowania! Myślałem, że jestem..."
- Hej!!! Uważaj, jak jedziesz! Baka~!
Kaoru szybko zatrzymał samochód, zauważając, że ciągle komuś zajeżdżał drogę. Zaparkował na poboczu, oparł się wygodniej na fotelu i zatopił się w myślach, wciąż paląc...
"Gdybym nie zaczekał na Toshiyę, to znalazłbym Shinyę wcześniej i nic by się nie stało. Ale to zrobiłem! CZEKAŁEM aż Toshiya zaśnie, aż nie było za późno na ratunek dla Shinyi. Co mi po po Toshiyi? NIC!!! Kocham go na zabój, czekam w nieskończoność na czas, w którym zauważy, że go KOCHAM, a nie POŻĄDAM... tylko po to, żeby dzisiejszego ranka znaleźć go nagim w łóżku mojego przyjaciela."
Kaoru ponownie odpalił silnik.
"Za kogo ty mnie masz, Toshiya?"
Kiedy jechał do swojego mieszkania, zauważył przy drodze kwiaciarnię. Kwiaty na witrynie wyglądały świeżo i pięknie. Kaoru po raz kolejny zatrzymał wóz i podbiegł do sklepu.
"Przynajmniej dostanie porządny prezent na urodziny."
Kupił niewielki bukiet czerwonych róż, mając nadzieję, że uspokoją one nieco Shinyę. Zapach kwiatów wypełnił samochód, walcząc o miejsce ze smutkiem. Kaoru ruszył szybko w stronę domu, z jednym tylko pytaniem tłukącym się w głowie:
"Powiedzieć mu prawdę?"
*
Shinya leżał na łóżku. Już nie płakał. Dzisiaj były jego urodziny, ale nie był z tego powodu szczęśliwy. Kaoru wyszedł, szukając odpowiedzi.
"Jak?! Jak on może go szukać?! Nawet nie pamiętam, kto to był. Nie widziałem nawet jego twarzy!"
Rozejrzał się po pokoju i na szafce nocnej zauważył zdjęcie Kaoru. Usiadł na łóżku i sięgnął po zdjęcie, żeby mu się przyjrzeć. Kaoru przybrał na nim zabawną pozę. Wydymał wargi, a jego różowa czupryna była rozproszona przez wiatr. Miał na sobie jedynie podarte jeansy i krawat dobrany pod kolor włosów. Jedną ręką wskazywał na niebo. Shinya zdał sobie sprawę, że zdjęcie zrobiono na dachu jakiegoś wysokiego budynku. Zaśmiał się lekko, próbując sobie wyobrazić, jak, do cholery, Kaoru udało się wpaść na pomysł zrobienia sobie zdjęcia w takim a nie innym miejscu. W połączeniu jeszcze z tymi ciuchami i głupią miną, Shinya nie mógł przestać się śmiać patrząc na zdjęcie. Pokręcił głową, ukrywając twarz w dłoniach, kiedy poczuł, że z jego oczu znowu zaczynają płynąć łzy.
"Był dla mnie taki miły..."
Wstał i zaczął ścielić łóżko. Uznał, że nie powinien tylko siedzieć i nic nie robić. Kaoru kazał mu odpoczywać i pozwolił mu spać zeszłej nocy w swoim łóżku. Powinien być się jakoś odwdzięczyć. Pościelił więc łóżko, pozbierał brudne ciuchy porozwalane po podłodze i wrzucił je go kosza na pranie. Następnie poszedł do łazienki i przy użyciu lustra zabrał się za doprowadzenie siebie do porządku. Ułożył włosy, umył twarz, osuszył się i przeszedł do salonu. Z poziomu podłogi powitały go kolejne ubrania, ze stołu zamachało do niego jedzenie i uwalona popiołem popielniczka.
"Jak on może mieszkać w takim miejscu?" - prychnął Shinya. - "JAK MOŻNA DOPUŚCIĆ DO TAKIEGO CHLEWU?!"
Sprzątanie zaczął od podniesienia z podłogi ubrań.
"Dobra, prawie skończone!" - pomyślał, kiedy uporał się wreszcie z salonem.
Rozejrzał się i zauważył pustą wazę stojącą na niewielkim stoliku w kształcie półksiężyca. Waza była niebieska we artystyczne wzorki. Za stołem, na ścianie, wisiało lustro.
"Całkiem ładnie!"
Shinya przeszedł przez pokój i podniósł wazę. Była wspaniała.
"Kaoru ma niezły gust!"
Zerknął w górę i zobaczył lampę na suficie. Wisiała tuż nad lustrem. Samo lustro miało w swojej ramie rzeźbione aniołki, które kojarzyły się z kupidynami. Lampa też była w nie udekorowana. Shinya rozejrzał się za włącznikiem, ale zobaczył go dopiero po drugiej stronie pokoju. Podszedł do niego i dopiero wracając pod lustro, zdał sobie sprawę, że wciąż trzyma w rękach wazę. Odstawił ją na najbliższy stolik. Uśmiechnął się, patrząc na łagodne światło. Stanął przy szklanym stoliku i dotknął go delikatnie. Nagle poderwał głowę i spojrzał w lustro.
Powiedz, jak się nazywam...
Shinya zamarł.
Shin-chan... dobry chłopiec...
Shinya patrzył na swoje odbicie...
Brudny... Nie zasługujesz na to miejsce... Nie jesteś piękny! Nie masz prawa być pod tym światłem! Tym anielskim światłem!
Spojrzał w górę, ale światło go oślepiło.
Nawet nie wiesz, kim on jest!
Powiedz, jak się nazywam... śliczny Shin-chan...
Shinya dotknął swoich policzków, zamknął oczy. Potem przypomniał sobie dotyk, dłoń, język... nawet pocałunek...
"Nie! Odejdź!!!"
Shin-chan...
Shinya otworzył oczy.
"On znał moje imię!" - pomyślał.
Ironicznie, ta myśl go ucieszyła.
"Znam go! Znam go! Muszę powiedzieć Kaoru!"
Shinya miał nadzieję, że z tą wiadomością może Kaoru będzie poznać odpowiedź! Podniósł głowę, wciąż się uśmiechając.
"Znam go! Po prostu muszę sobie przypomnieć, kto to był! Będzie dużo łatwiej, niż gdyby chodziło o kogoś obcego" - wmawiał własnemu odbiciu.
"Doprawdy? Jesteś pewien?" - zapytał głos w jego umyśle. - "Mnóstwo osób cię zna... Kaoru nie będzie wiedział, o kogo może chodzić! Nie da ci odpowiedzi!"
"Nikt ci nie pomoże!"
Shinya potrząsnął głową; potarmosił sobie włosy i spojrzał w dół. Zamknął oczy, bojąc się spojrzeć na swoje odbicie.
Tani!
Tani!
Znowu otworzył oczy, by zobaczyć, jak bardzo jest brudny i odrażający...
"Nie! Wcale nie jestem taki!"
Przywalił z całej siły w lustro. Jego tafla wydała głośny dźwięk, pękając na drobne kawałki. Ręce Shinyi były poranione, krew skapywała powoli na podłogę. Shinya spojrzał w dół...
ale jedynym, co widział, były kawałki szkła rozrzucone wokół jego stóp.
***
Cdn.
|
|
Komentarze |
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|