The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 25 2024 09:52:30   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Tango 3
Część trzecia - Zamieszanie

***
Nawet się nie tłumaczył! Co za człowiek... Kaoru usiadł na kanapie. Pomacał się po kieszeni, szukając papierosów. Westchnął ciężko, nie znajdując ich. Zresztą, po co mi jakieś wytłumaczenia? Przecież nie jestem jego kochankiem; tylko ze sobą flirtowaliśmy. Więc czemu się tak wściekam? W końcu to jego sprawa, z kim sypia!
Powinienem był wiedzieć. Powinienem być na to przygotowany. Być zakochanym w Toshiyi... to takie głupie! Dlaczego musiałem zakochać się właśnie w nim, skoro to oczywiste, że on nawet nie wie, czym jest miłość?! Toshiya tylko flirtuje... on tylko -

- Kaoru! Zjesz śniadanie? - Kyo nagle pojawił się przed nim znikąd, powodując, że gitarzysta aż się wzdrygnął. Kyo uśmiechał się do niego szeroko, myśląc: Jeśli dam radę posprzątać kuchnię! Trochę przegiąłem po tych wczorajszych zawodach w piciu.
Kaoru nakazał sobie spokój; nie ma po co wściekać się na Kyo, przecież on o niczym nie wie.
- Nie! - Odrzekł chłodno.
- Czemu? - Wokalista zmarszczył brwi. Przyglądał się z bliska twarzy Kaoru. - Die ma mnóstwo żarcia. I całkiem nieźle zna się na jedzeniu. Zobacz choćby jak gru... to znaczy jak dobrze ostatnio wygląda! - Kyo był bardzo egzaltowany, potrząsał głową i wymachiwał rękami.
Kaoru spojrzał na niego. Myśląc, że zwrócił jego uwagę, Kyo znów zaczął paplać.
- Ach! On ma to coś, co się nazywa -
Die... Die... Die... Czemu nagle wszyscy tak się nim przejmują? Jego oczy zwęziły się w złości. Dobrze wygląda? To dlatego wybrał jego?!
- Widziałeś, jak wygląda jego ciało? Dużo ćwiczy, wiedziałeś o tym?!... I -
Ćwiczy? Kiedy ja ostatnio robiłem coś takiego?
- I musisz jeść, Kaoru! To nie dobrze, że jesteś taki chudy! Przecież nie chcesz wyglądać jak Shinya, prawda? On jest tak -
Nagle Kaoru wyprostował się gwałtownie. Shinya! To z jego powodu tu jestem!
- Kaoru! Więc co byś zjadł? - Kyo zapytał wysokim, dziewczęcym głosem.
Gitarzysta ścisnął jego chude ramię.
- Zamknij się, Kyo! Mam dosyć słuchania o Die'u i Toshiyi! To ty powinieneś jeść więcej, nie ja! Odwal się ode mnie! - Potrząsał gwałtownie drobnym wokalistą.
Kyo był zdumiony - Kaoru wyglądał tak przerażająco. On tylko żartował, ale najwyraźniej fioletowowłosy nie był w nastroju, był taki poważny. Czy ja mówiłem coś o Toshiyi?... Hm...
Nagle drzwi sie otworzyły i pojawił się w nich Die, ubrany jedynie w wytarte dżinsy, i trzymający w ręku ręcznik. Włosy miał ciągle mokre i woda kapała na jego nagą pierś. Widział, co robił Kaoru, i że Kyo zrobił się blady. O co on się tak wścieka?
- Usiądź, Die! Muszę z tobą porozmawiać. - Puścił ramię wokalisty. - Kyo, idź sobie, gdzie chcesz, ale nie waż się nam przeszkadzać!
Die zamarł, Kyo zrobił wielkie oczy. Uch-och!
Najmniejszy z trójki ruszył w stronę pokoju Die'a, z nadzieją, że może Toshiya wyjaśni mu, co się dzieje. Wcześniej widział Kaoru, wchodzącego do tego pokoju, pewnie widział ich tam razem. Założę się, że Kaoru czuje coś do Toshiyi! Otworzył drzwi.
- Toshiya... - Przerwał, widząc basistę (w pełnym ubraniu), skulonego w rogu pokoju. Płakał.
- Toshiya, co się stalo? - Podbiegł do niego szybko. Próbował pociągnąć go w górę za ramię, ale się nie udało. Basista był dla niego zbyt ciężki. Zamiast tego usiadł przy nim. - Die coś ci zrobił? - Pogłaskał go delikatnie po włosach.

- No? O co chodzi? Niby nie jest tak znowu wcześnie, ale jeszcze nigdy nie widziałem cię tu o tej porze. Kaoru? - Die usiadł. Usiłował zachować chłodny spokój (jak zwykle). Zarzucił sobie ręcznik na kark. Po chwili zauważył spojrzenie Kaoru. Chodzi o Toshiyę?! Może...

Tymczasem w innym pokoju Toshiya przestał płakać. Kyo przyklęknął obok niego, też nie było mu zbyt wesoło.
- Toshiya... Czy Die cię skrzywdził? - Łatwo mógł sobie wyobrazić rubinowowłosego gitarzystę znęcającego się nad nim.
- Nie...
Kyo w duchu odetchnął z ulgą.
- Po prostu żałuję tego... Że się z nim przespałem...
*blip-blip* Kyo zamrugał. Gapił się na Toshiyę. Nagle roześmiał się; śmiał się tak gwałtownie, aż przewrócił się na podłogę i prawie kwiczał, trzymając się za brzuch. Toshiyi sytuacja nie wydała się szczególnie zabawna, wściekł się i zaczął kopać leżącego po nogach.
- Toshiya, co, na Boga, kazało ci tak mysleć...?! - wydyszał wreszcie Kyo, szczerząc się do basisty złośliwie.
Ten, widząc to, znowu zaczął płakać, przywołując w pamięci minę Kaoru, gdy zobaczył ich dwóch w łóżku Die'a. Był taki zaskoczony! Nagle przypomniało mu sie, jak wtedy w pubie Kaoru go przytulił. Czuł się wtedy bezpiecznie, było mu tak dobrze i ciepło... A teraz Kaoru był taki zimny! To wszystko moja wina!
- Hej! A tak w ogóle to Kaoru był dziś straszny! Wiedziałeś, że jest tak wściekły na Die'a?! - Kyo kontynuował.
Toshiya otworzył szerzej oczy, poczuł maleńką iskierkę nadziei, rozpalającą się w sercu.
- Naprawdę? - Otarł łzy z policzków.
Kyo skinął głową energicznie. Opowiedział basiście, jak Kaoru się dziś zachowywał, jak nim potrząsał i jaki był zdeterminowany.
- Wiesz, myślę, że powinnismy dowiedzieć się, o czym oni rozmawiają! - Toshiya podjął decyzję. Zaczął się powoli skradać w stronę drzwi.
- Chodź, Kyo - wyszeptał.
- Toshiya, ciekwość to pierwszy stopień do piekła! - odszepnął wokalista, ale zachichotał, myśląc: Nie żebym się przejmował...

- Co wyprawiałeś wczorajszej nocy? - wysyczał jadowicie Kaoru. Wpatrywał się w drugiego gitarzystę.
Ten spojrzał w dół. Co ja robiłem wczoraj? Toshiya?
- Powiedz mi coś, Die! Widziałeś gdzieś Shinyę ostatniej nocy?
Serce czerwonowłosego na moment przestało bić. Rzucił w stronę Kaoru szybkie spojrzenie - był wściekły. Shinya?
- Pamiętasz, widziałem cię wczoraj, jak wychodziłeś z łazienki? Znalazłem tam Shinyę...- wykorzystanego, chciał powiedzieć, ale przecież obiecał Shinyi, że nikomu nie powie. - Znalazłem Shinyę nieprzytomnego na podłodze - dokończył.
Bacznie obserwował Die'a. Wyraz jego twarzy zmieniał się. Zbladł, wyglądał na przerażonego i zakłopotanego.
Toshiya i kyo podglądali zza drzwi. Nie słyszeli, co mówi Kaoru, ale widzieli, jak pod wpływem jego słów Die blednie.
- Die! - Kaoru nagle wrzasnął. Toshiya sapnął, Kyo podskoczył, Die zamknął oczy.
- Pamiętasz to, prawda? Zadałem ci pytanie... nie odpowiedziałeś mi! - Głos lidera grupy aż wibrował wściekłością. Wciąż miał przed oczami obraz sponiewieranego Shinyi. Widział, jakim było to dla niego szokiem, jakie to było dla niego bolesne... W jego urodziny... Ale nagle jakaś inna postać wśliznęła się do jego umysłu... Toshiya. Całą noc, po tym, jak wyszedł z pubu... musieli ją spędzić razem!
- Ja nie wiedziałem... - powiedział Die miękko.
Kaoru jednym susem znalazł się przy nim, chwycił ręcznik na jego szyi, zbliżając jego twarz do swojej.
- Powiedz mi prawdę! - wysyczał.- Gadaj, co zrobiłeś Shinyi?! - w końcu zaczął wrzeszczeć. Rżnąłeś go w kiblu, a potem wróciłeś tutaj, żeby pieprzyć się z Toshiyą?!
Shinyi?
Toshiya i Kyo wymienili spojrzenia.
Die odepchnął fioletowowłosego, wyrywając mu ręcznik i rzucając go na podłogę. Musi powiedzieć prawdę!
- Dobra!
Czerwonowłosy milczał przez chwilę. Toshiya czekał, podobnie jak Kyo. Kaoru również.
- Wyglądał, jakby miał zaraz zwymiotować. Więc zabrałem go do toalety. - Die spojrzał na Kaoru. - Zrozum, byłem już trochę pijany, więc nie pamiętam dokładnie, co się stało. Poczekałem, aż skończy... i szybko stamtąd wyszedłem. Zdaje się, że widziałem cię wtedy, ale nie pamiętam! - wykrzyknął bezsilnie.
Kaoru nie mógł tego dłużej znieść, pchnął go silnie i uderzył pięścią w szczękę. Toshiya krzyknął cicho, szybko zakrył sobie usta dłonią. Kyo zrobił wielkie oczy.
- Wow... Nie wiedziałem, że Shinya tak wiele dla niego znaczy!
Toshiya poczuł ukłucie w sercu.
- Kłamiesz, Die! Nie rób ze mnie idioty! - Kaoru stał nad czerwonowłosym, który siedział na podłodze, dotykając ręką krwawiącej wargi. Ten posłał mu wściekłe spojrzenie; miał wielką ochotę mu oddać, w moim własnym, kurwa, mieszkaniu! Ale odepchnął od siebie tę myśl. Najlepiej zrobi, jeśli powie Kaoru prawdę. Nie chciał kłopotów. Przecież są tu jeszczeToshiya i Kyo!
- Co zrobiłem Shinyi? - Die podniósł się, ponownie usiadł na kanapie. Dotykając swoich ust, wpatrywał się uporczywie w Kaoru. Spojrzeniem, które sprawiało, że Shinya zawsze odwracał wzrok i spuszczał głowę. Ale Kaoru nie był Shinyą. Musiał się dowiedzieć, co się wydarzyło!
- Cóż, szczerze mówiąc, jeśli pocałunek nazywasz "czymś", to rzeczywiście zrobiłem coś Shinyi. - Patrzył ostro na Kaoru. Ten zjadliwy ton miał ubliżyć starszemu gitarzyście.
- Po... całunek? - wyjąkał fioletowowłosy.
-_____________________________ Toshiya. Kyo skinął głową, ale nagle usiadł na podłodze, próbując ukryć uśmiech.
Die sapnął, ale widząc mordercze spojrzenie Kaoru, zaczął mówić dalej.
- OK! Zgadzam się, to nie był zwykły buziak. Raczej... gwałtowny, namiętny długi pocałunek.
Kaoru odwrócił się, myśląc intensywnie. Mówi prawdę?! Jak mam mu zaufać? Zamknął oczy, był naprawdę zmieszany. Ale przypomniał sobie mokrą podłogę, ten zapach...Shinya...
Nagle Die zaczął mówić dalej, jakby starał się usprawiedliwić.
- Bo widzisz, ja zawsze go drażnię. Tak jak i ty zresztą... Nie dałem mu prezentu! Więc pomyślałem sobie, że może pocałunek mógłby to jakoś zrekompensować! Nie odepchnął mnie, wiesz... Nie odtrącił, nie spoliczkował ani nic takiego... A przecież wiesz, jaki jest, prawda?
O mój Boże, Shinya...
- A poza tym... to był tylko pocałunek, nie? Czemu on robi z tego taki wielki problem?! Spójrz na siebie, Kaoru. Dlaczego się tak wściekasz?!
Die podszedł bliżej. Dotknął ramienia Kaoru, ale ten odtrącił gwałtownie jego rękę. Nie chciał na niego patrzeć, nie mógł! Tylko pocałunek? Długi namiętny pocałunek był tylko prezentem? A co z Toshiyą? Jedna noc; coś, czym możesz się zabawić, a potem zapomnieś i to wyrzucić...
Czerwonowłosy westchnął ciężko.
- Gomen... - znów dotknął spuchniętych ust, to bolało.
Kaoru wpatrywał się w stół przed nimi.
- Co się stało później? Nie zaufam mu tak łatwo!
Die patrzył w dół na swoje stopy.
- Przepraszam... Powinienem był na niego zaczekać... ale nie zrobiłem tego.
- Dlaczego?
- Po pocałunku podniosłem się, on wciąż siedział na podłodze... drzwi były otwarte i ktoś wszedł. - Die spojrzał na Kaoru, który też odwrócił się w jego stronę. Uniósł brwi. Jego serce zaczęło bić szybciej.
- Kto?
- ... Kobieta - odpowiedział Die miękko.
Fioletowowłosy patrzył na niego przez chwilę pustym wzrokiem.
- Nie mogę w to uwierzyć, Die! Ciągle wciskasz mi jakies gówno... - Potrząsnął głową. - Nie można znaleźć kobiety w męskim kiblu! Dlaczego nie możesz powiedzieć mi prawdy, że... - Kaoru nagle poczuł, że traci nad sobą kontrolę.
- MOŻNA, Kaoru - Die wpatrywał się w niego. - Łatwo, szczerze mówiąc. - Patrzył na niego z niedowierzaniem. - Nigdy nie zauważyłeś? - zapytał.
Kaoru zarumienił się.
- Cóż, nie jestem tobą! - odwarknął.
Kyo w sypialni pokiwał głową.
- Noo! Łatwo! - wyszeptał.
Toshiya zaczerwienił się, zgadzał sie z Die'em. Kaoru jest takim miłym facetem... takim dobrym... ale ciągle myśli tylko o Shinyi... nigdy mnie nie lubił, a teraz to musi mnie nienawidzić!
- Mówiąc prosto z mostu, Kaoru, podszedłem do niej i skończyliśmy w jednej z kabin. Nie robiliśmy niczego więcej, jeśli już musisz wiedzieć... - Die wydął wargi w grymasie i zerknął szybko na Kaoru. - Pamiętam, że słyszałem jakies hałasy, jacyś ludzie się kręcili... ` wyszedłem, myślałem, że Shinya już sobie poszedł. I wtedy zobaczyłem ciebie... Chyba... Nie mogę sobie przypomnieć!
Kaoru odetchnął, jeśli to nie był Die... to kto? Naprawdę, nigdy nie zauważyłem żadnej kobiety... Ale co, jeśli to nieprawda?Co jeśli... to nie był Die, tylko ktoś zupełnie obcy, kto zauważył nieprzytomnego Shinyę, siedzącego na podłodze, i postanowił...
Kaoru nie był w stanie już dłużej myśleć, obraz Shinyi i Toshiyi ciągle wirował w jego umyśle. Nie mogę zostać tu długo...
- To ja już pójdę - Kaoru wstał, bez pożegnania czy choćby odwrócenia się w ich stronę. Wyszedł z mieszkania i zamknął za sobą drzwi.
Gdy tylko drzwi się zamknęły, Kyo wyleciał z sypialni, wrzeszcząc.
- Coś ty znowu, do cholery, narobił, Die?! Zdajesz sobie sprawę, jak wściekły on jest?! Die!
Czerwonowłosy zamknął oczy, leżąc na kanapie.
- Zamknij się, Kyo. Dobrze, że nie wspomniał nic o próbach. Chce mi się spać... Shinya tylko przesadza!
Kyo usiadł obok niego.
- Co się stało Shinyi, Die? - zapytał z zaciekawieniem. Die nie widział jego uśmiechu.
- Nie wiem...

***
Cdn.












Komentarze
mordeczka dnia padziernika 19 2011 12:29:32
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

kethry (kethry@interia.pl) 01:46 17-08-2004
kolejny fik przeczytany z duza przyjemnoscia, mimo braku milosci do Dega smiley wiecej! smiley
Fu (fu_chan@interia.pl) 13:48 17-08-2004
Taaa smiley brak miłości ale pewna doza sympatii, zwłaszcza do ślicznego perkusisty smiley)) Dobre tłumaczenie. Kcem wiecej smiley
Emi (Emi_Yume@interia.pl) 19:17 17-08-2004
Rany Boskie, dopiero przed chwilą zauważyłam, że Nami dosztukowała te obiecane \"Komentarze\". Ale się wystraszyłam, uff. Dzięki, żona i dzięki, Fu, jesteście kochane.
_vocalist_ (zireael1@tlen.pl) 10:10 19-09-2004
Niby denerwuje mnie to wszystko, bo takie poplątane ale tak własnie lubie najbardziej smiley Proszę do dokładke smiley
orestes (hakuei@op.pl) 21:25 17-11-2004
prosze o więcej..błagam, NIE..JA ŻĄDAM! chcem kontynuacji..pliss. mnie pożre jak sie nie dowiem co z moim ukochanym paringiem KaoruxToshiya. prosze, prosze,prosze
nekus (Brak e-maila) 08:24 14-06-2005
ja teżpoporosze o dalsza czesc tego ciuda ^_____^
niech ktos coś dopisze smiley
(Brak e-maila) 01:50 03-03-2007
Szkoda że nie zapowiada się nic dalej... bo ostatnie komentarza sprzed dwóch lat s... a taki fajny tekst
H-chan (Brak e-maila) 11:39 02-05-2008
taaa... też tak mysle, ale minął kolejny rok _------_ czyli nic z tego... szkloda tylko, ze Kyo zachowuje sie tu tak... nie Kyojowato XD
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum