The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 20 2024 09:48:06   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów 4
IV. Pycha

Jonatan Tiberus był jednym z bardziej cenionych oficerów. W całej Europie wychwalano nie tylko jego niesamowite zdolności jako taktyka, ale także jako Naczelnego Zwierzchnika Wywiadu Avalońskiego. Mimo jednak wszystkich posiadanych przez niego zalet, jego ojciec niesamowicie się o niego martwił. Sam w jego wieku miał już trzeciego kochanka i żonę, syn natomiast był dla niego utrapieniem. Młody, przystojny, miły, zawsze uśmiechnięty i gotowy do pomocy, a jednocześnie odznaczał się niezwykłą oziębłością w sprawach uczuciowych. Nie miał kochanka, mimo iż młodzi mężczyźni ustawiali się do niego w kolejce. Na pytanie ojca, czy woli kobiety, co nie byłoby jednakowoż tragedią, ponieważ najważniejsze i tak było zapewnienie ciągłości rodu i szczęście ukochanego jedynaka, chłopak odpowiedział, że nie ma czasu się nad tym zastanawiać. Faktycznie, nie miał go zbyt wiele - poranna praca na uczelni i obowiązki w Centrum Wojskowym nie zostawiały mu czasu na żadne przyjemności. Pytanie tylko, czy nie miał, czy nie chciał go mieć?
Była godzina trzecia po południu, i, podczas gdy Silwanas i Akjustus byli na uczelni, Jonatan przesiadywał w budynku avalońskiego wywiadu. Wbrew wszelkim pozorom było to miejsce bardzo niespokojne; w samym centrum komputerowym znajdowała się ponad setka oficerów, która dniem i nocą analizowała raporty na temat poczynań ruchu oporu. Młody pułkownik siedział tu od rana, ponieważ o godzinie piątej wpłynęła wiadomość na temat domniemanej próby ataku na konwój transportujący żywność do jednej z baz wojskowych. Chłopak nie miał czasu nie tylko na zjedzenie śniadania, ale mógł także zapomnieć o obiedzie. Tym razem jednak przecenił swoje możliwości - mimo maksymalnego skupienia nie potrafił racjonalnie myśleć z pustym żołądkiem. Nagle podszedł do niego jeden z oficerów dyżurnych, który zasalutował i powiedział:
- Przepraszam, że przeszkadzam, sir, ale ktoś do pana.
- Do mnie? - zapytał zaskoczony Jonatan i na chwilę oderwał wzrok od panelu komputera by spojrzeć w kierunku, w którym wskazywał jego podwładny. Po chwili jednak zrzedła mu mina, okazało się bowiem, że czekającą na niego postacią jest nie kto inny, jak tylko Kristofer Tyrios, który podejrzanie uśmiechał się i… i machał w jego kierunku. Zmieszany oficer podszedł do mężczyzny, ukłonił się i zaczął mówić:
- Witam waszą lordowska mość. W czym mogę pomóc?
- W niczym - odpowiedział Kristofer, szatańsko się przy tym uśmiechając - To nie ty pomożesz mi, tylko ja pomogę tobie - dodał, po czym złapał Jonatana za rękę i zaczął wyprowadzać go z budynku.
- Sir, ale nie wolno mi opuścić posterunku, dopóki nie będę miał pewności, że transport jest bezpieczny - oznajmił pułkownik i rozpoczął rozpaczliwe próby uwolnienia się z uścisku drugiego mężczyzny.
- Wolno, wolno, rozmawiałem już z panem Adarianem i powiedział mi, że mam wolną rękę. Co ty na to? - spytał Kristofer i zaczął chichotać.
- Ale sir…
- Nie ma żadnych ale, idziesz ze mną i koniec, rozumiesz? - powiedział babilończyk, po czym Jonatan stracił całkowitą nadzieję na jakikolwiek ratunek. Na jego szczęście, albo nieszczęście, nie oddalili się zbytnio od budynku wywiadu. Jak się bowiem okazało, wszystko było już przygotowane: i stół, i krzesła, i cały obiad. Wszystko to czekało tylko na dwie osoby, które zajmą się spokojną konsumpcją.
- No, to teraz grzecznie dotrzymasz mi towarzystwa przy obiedzie. - Jonatan był mile zaskoczony, jak dotąd nikt nawet nie zastanowił się nad tym, żeby przynieść mu filiżankę kawy, nie mówiąc już o posiłku z prawdziwego zdarzenia. Bez zbędnych sprzeciwów zasiadł więc przy stole i zaczął zajadać się wszystkimi przygotowanymi smakołykami. Jak się okazało, Kristofer nie tylko okazał się wspaniałomyślny, ale także był bardzo dobrym rozmówcą. Młody pułkownik musiał przyznać, że jednak mile spędził czas w jego towarzystwie. Jonatan powoli kończył posiłek, gdy padło pierwsze pytanie:
- Czy mógłbym cię o coś zapytać? - Młody oficer podejrzliwie spojrzał na rozmówcę i odłożył sztućce, przełykając resztę jedzenia, która znajdowała się w jego ustach.
- Oczywiście, sir. Słucham.
- Na początek to skończ z tym "sir". Mam na imię Kristofer. Tak mówi do mnie Silwanas, jego ojciec, mój ojciec, więc mów tak i ty, proszę. Będzie mi bardzo miło - powiedział generał, po czym ciepło uśmiechnął się do Jonatana, na co tamten tylko potwierdzająco kiwnął głową.
- No, więc pierwsze pytanie. Czy wiesz, czym jest projekt Eiris? - Jonatan był trochę zaskoczony pytaniem, był pewien, że projekt ten został przekazany tylko i wyłącznie w ręce europejskich naukowców i nikt tak naprawdę nie wiedział, o co w nim chodzi.
- Oczywiście, że wiem. Eiris to projekt nowego myśliwca, który… - chłopak przerwał, ponieważ dostrzegł niezadowolenie malujące się na twarzy jego rozmówcy, po czym zapytał - Czy coś nie tak?
- Wszystko nie tak - westchnął Kristofer. - Eiris to projekt pola maskującego, które ma umożliwić transportowcom stać się niewykrywalnymi, co z kolei sprawi, że nie będą one wymagały tak dużej eskorty krążowników jak dotychczas. - Tym razem Jonatan był naprawdę zaskoczony; jego rozmówca znał całą prawdę na temat projektu, mimo tego, że był to jeden z najbardziej strzeżonych sekretów miasta Nowy Avalon.
- Niemniej jednak, ja też coś dla ciebie mam - powiedział Kristofer, po czym zdjął jedną ze srebrnych bransolet znajdujących się na jego rękach i podał ją pułkownikowi. - A oto niedokończony ponoć projekt Kira, który, jak się okazało, nie jest tak niedokończony, jak by się wydawało - oznajmił generał, po czym uśmiechnął się.
- Ale… Ale dlaczego? - spytał Jonatan, uważnie przyglądając się bransolecie.
- Od tych trzydziestu lat, na ziemi panuje względy spokój i równowaga, pozostaje ona niezachwiana tylko dlatego, że EOS dba o to, żeby wszystkie projekty naukowe zostały porozdzielane po równo między wszystkie kontynenty. I tak ma zostać - dodał Kristofer. - A teraz przejdźmy do drugiego pytania. Jonatanie Tiberus, byłbym zaszczycony, gdyby zgodziłby się pan zostać moim kochankiem. Co pan na to? - To pytanie poraziło młodzieńca niczym piorun. Przez chwilę patrzył w oczy babilończyka jak sparaliżowany; nie tylko nie wiedział, co powiedzieć, ale nie był w stanie wykrztusić z siebie żadnego słowa. Ledwo zdążył złapać bransoletę, która o mały włos nie wyleciała mu z rąk.
- Widzę, że musisz się nad tym zastanowić. Cóż, nie mam zamiaru ci w tym przeszkadzać. Do zobaczenia na kolacji - oznajmił Kristofer, po czym podszedł do avalończyka i pocałował go w policzek. Następnie czule przejechał ręką po miejscu, które pocałował. Jeszcze raz pomachał Jonatanowi, a później zniknął mu z oczu.
- Że kim? - dodał poniewczasie chłopak.

Szpiegów miał jednak nie tylko Jonatan. Po nim jedną z najlepiej poinformowanych osób w pałacu był Silwanas, a, jak się okazało, tak niesamowite wydarzenie, jak obiad najbardziej zatwardziałego avalońskiego kawalera z jednym z najwyższych dygnitarzy na świecie nie mógł ujść niczyjej uwadze. Nawet gdyby Silwanas nie chciał dowiedzieć się o całym zdarzeniu, to po jego powrocie mówiła już o tym cała uczelnia.
- Jak ten palant śmiał! - wykrzyknął zdenerwowany młody lord, który, jak wściekły zwierz, szybkim kokiem przemierzał komnatę Jonatana wzdłuż i wszerz.
- Proszę cię, uspokój się - zaczął spokojnym tonem młody oficer.
- Jak mam się uspokoić?! Obiad to jeszcze nic, ale… zaproponować ci, żebyś został jego kochankiem?! To już szczyt wszystkiego! - Silwanas gwałtownie uderzył ręką w ścianę.
- Silwanasie - powiedział Jonatan, podchodząc do niego, obejmując go w pasie i przytulając się do jego pleców - przecież się nie zgodziłem, znaczy nic nie odpowiedziałem, i, jeżeli chcesz, mogę mu odmówić - dodał, po czym oparł głowę na ramieniu przyjaciela i wyczekiwał odpowiedzi.
- Ty… ty… coś do niego czujesz, prawda? - spytał Silwanas po dłuższej chwili milczenia.
- Nie, to nie tak, ja… - Jonatan nie dokończył, ponieważ młody lord gwałtownie odwrócił się od ściany, o którą się opierał, i złapał go za ramiona.
- Spójrz mi w oczy. Spójrz i powiedz, że nic do niego nie czujesz.
Jonatan spojrzał w oczy przyjaciela, patrzył w nie przez chwilę, a następnie opuścił wzrok. Silwanas nie wyglądał na zaskoczonego, wiedział, że musiał istnieć powód, dla którego jego znajomy był tak wstrzemięźliwy w uczuciach. Delikatnie przytulił go do siebie i zapytał:
- Od kiedy?
- Od ośmiu lat - wyszeptał zakłopotany Jonatan. - Od jego pierwszej wizyty w Nowym Avalonie, od chwili, kiedy on i jego ojciec wyszli z samolotu, od pierwszego wejrzenia.
Silwanas usadowił przyjaciela na łóżku i powiedział:
- Muszę iść, mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia.
- Tylko proszę cię, nie unoś się, w tym nie ma jego winy - poprosił błagalnym tonem.
- Rozumiem - powiedział młody lord, po czym uśmiechnął się ciepło do Jonatana i opuścił jego pokój. Dziwne było to, że nie czuł już gniewu, chciał tylko spokojnie porozmawiać z Kristoferem i upewnić się, czy tylko nie zadrwił sobie i z niego, i z Jonatana. Po dziesięciominutowym spacerze znalazł się pod komnatą młodego lorda Tyriosa i wszedł do środka. Już chciał zawołać Kristofera, gdy nagle zobaczył, że drzwi na balkon są uchylone. Powoli podszedł do nich i wyszedł na taras. Następnym, co dostrzegł Silwana, był Kristofer, ubrany jedynie w skąpe slipki, który przeciągał się na kocu rozłożonym na marmurowej posadzce balkonu. Młody lord prawdopodobnie nawet nie zauważył jego obecności, Silwanas podszedł więc powoli do barierki i oparł się o nią plecami, zasłaniając promienie słoneczne, które oświetlały prawie nagie ciało jego przyjaciela.
- Odsuń się, zasłaniasz mi słońce - powiedział zniecierpliwiony Kristofer.
- Zabierasz mi jedną z najbardziej bliskich mi osób i odmawiasz mi pozbawienia ciebie chwili przyjemności? - spytał Silwanas i uśmiechnął się.
- Cóż, widzę, że dobre wiadomości szybko się roznoszą. Cieszę się, że Jonatan zgodził się przyjąć moją propozycję - stwierdził Kristofer, po czym podniósł się z koca i oparł się o barierkę tuż przy Silwanasie.
- A więc to był prawdziwy cel twojej wizyty? - spytał avalończyk.
Kristofer nie odpowiedział, odwrócił się natomiast w stronę miasta i potwierdzająco kiwnął głową.
- Wiesz - zaczął - zawsze myślałem, że nigdy się nie zakocham, że zawsze będę wolny. Osiem lat temu to nie ty przykułeś moją uwagę, tylko pewien młody kadet, który ci towarzyszył. Może uznasz mnie za kompletnego wariata, ale nie było nawet jednej nocy, podczas której on by mi się nie przyśnił, nie było jednego dnia, podczas którego nie myślałbym o nim, i nie było przy mnie nikogo innego poza tobą.
- Wiem - powiedział Silwanas. - Jakoś nigdy nie rozumiałem twoich wybryków, udawałeś takiego… luzaka, ale gdy zwróciłem uwagę, że robisz to tylko i wyłącznie w obecności Jonatana, wszystko zrozumiałem.
- Więc ty wiedziałeś? - spytał zaskoczony Kristofer.
- Aha - odpowiedział, - Ale te ciągłe opowieści o twoich kochankach krążące po całym świecie dodawały tej sytuacji takiej pikanterii, że sam już nie wiedziałem, co mam robić.
- Rozumiem. To po części wina mojego ojca…
- To też już wiem. Rozmawiałem z nim dzisiaj rano i już wszystkiego się dowiedziałem, łącznie z prawdziwym celem twojej wizyty.
- Więc ty o wszystkim wiedziałeś?
- Cóż, musisz przyznać, że jestem najlepiej poinformowaną osobą na świecie - zakończył Silwanas, po czym obaj zaczęli się śmiać.


Ten dzień był dla Silwanasa bardzo pracowity, ale miał jeszcze jedną ważną sprawę do załatwienia; chciał porozmawiać z Serafielem i wyjaśnić mu zaistniałą ostatnio sytuację. Dzięki dostępowi do sieci szkolnej dowiedział się, że chłopak zapisał się do Gloria In Excelsis - chóru akademickiego, który tego właśnie dnia ma próby w katedrze akademickiej. Budynek ten był niesamowicie nowoczesny, a o jego religijnym charakterze świadczyły tylko ogromne witraże znajdujące się po obu stronach nawy głównej, piękny, rzeźbiony w drewnie ołtarz oparty na leżącym na posadzce krzyżu zwróconym do wiernych, kolumny nawy głównej natomiast miały sylwetki modlących się świętych Silwanas rzadko kiedy znajdywał czas, żeby tu zaglądać; w katedrze bywał raczej od święta, kiedy to trzeba było się w niej pojawić. Gdy tylko wszedł do środka, w jego uszach rozbrzmiał śpiew chóru. Z początku młody lord starał się skupić na dostrzeżeniu Serafiela wśród wszystkich zgromadzonych młodzieńców, ale po chwili przysiadł, oczarowany spokojną i delikatną melodią płynącą i wręcz przesiąkającą całe to pomieszczenie, usiadł w jednej z ławek. Nie umiał skupić się na niczym innym jak tylko na słodkich głosach młodych uczniów. Nagle jego uwagę przykuł solista, który właśnie w tym momencie zaczynał śpiewać. Silwanas od razu rozpoznał smukłą sylwetkę młodego chłopaka, którym to był Serafiel.
- Gloria in excelsis deo, et in terra pax hominibus bonae voluntatis Laudamus te. Benedicimus te. Adoramus te. Glorificamus te. Gratias agimus tibi propter magnam gloriam tuam - rozpoczął Serfiel swym słowiczym i delikatnym głosem, po czym zawtórował mu chór - Domine Deus, Rex caelestis, Deus Pater omnipotens. Domine fili unigenite, Jesu Christe. Domine Deus, Agnus Dei, Filius patris… - Młody lord był pod tak wielkim wrażeniem, że zaczął klaskać, co przerwało dalszy śpiew. Silwanas natomiast wstał z ławki i zaczął podchodzić do chóru, nadal klaskając.
- Wasza lordowska mość wybaczy, ale to miejsce święte, tutaj się nie klaszcze - wycedził Serafiel przez zaciśnięte zęby. Co sprawiło, że generał przestał klaskać.
- Młody kawalerze - skarcił Serafiela starszy ksiądz - nie wypada tak się zwracać do oficera.
- Nie, ojcze, to ja przepraszam - zaczął szybko Silwanas, przerywając księdzu wpół słowa. - Ten młody człowiek ma rację, to nie jest miejsce na klaskanie, ale tak bardzo urzekł mnie wasz śpiew, że nie potrafiłem się powstrzymać. Mam jednak pytanie. Czy mógłbym uprowadzić na chwilę solistę ojca? - Staruszek grzecznie uśmiechnął się, a następnie machnął ręką na Serafiela, który już po kilku sekundach stał przy obu.
- Panicz chce z tobą porozmawiać, Serafielu. Idź z nim, próbę dokończymy za tydzień - powiedział ksiądz, uśmiechając się do chłopca.
- Dobrze, ojcze - odpowiedział młodzieniec, po czym uklęknął i ucałował krzyżyk wiszący przy szacie księdza. Następnie obaj klęknęli przed ołtarzem i wyszli z katedry.
Już dwadzieścia trzy minuty spacerowali, nie odzywając się jeden do drugiego. W końcu Silwanas postanowił się odezwać:
- Bardzo ładnie ci w bieli, a złoty pięknie komponuje się z twoimi włosami.
Chłopak przyjrzał się sobie. Faktycznie, zapomniał zdjąć swojego stroju, a podczas śpiewu wszyscy chłopcy ubrani byli w jednakowe, jedwabne togi z wyszytym na piersiach złotym krzyżem.
- Przyszedłeś tu tylko po to, żeby prawić mi komplementy? - spytał chłopak.
- Nie, przyszedłem tu po to - powiedział nagle Silwanas i, łapiąc chłopaka w pasie, czule go pocałował. Na początku Serafiel próbował się bronić, ale po chwili, czując delikatny smak młodego loda w swoich ustach, zaczął odwzajemniać pocałunek. Gdy Silwanas przerwał i usiadł na pobliskiej ławce, sadzając sobie jednocześnie młodszego ucznia na kolanach, tamten wydał z siebie cichy i nieśmiały dźwięk:
- Twoje usta - zaczął - one… smakują jak lody waniliowe - dodał, po czym wtulił się w mundur Silwanasa. - Powiedz mi, dlaczego to robisz? - zapytał nagle chłopak - Przecież obaj wiemy, że kiedy on się obudzi, to mnie zostawisz. Nigdy nie będziesz mój, a mimo to mnie w sobie rozkochujesz. Dlaczego?
- Bo mojej miłości starczy dla was obu - odpowiedział młody lord, po czym jeszcze mocniej przytulił do siebie chłopaka.













Komentarze
mordeczka dnia padziernika 17 2011 23:16:47
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Aruru (Brak e-maila) 15:41 21-10-2006
Podoba mi się. Ma dobrą fabułę, błędów jakoś nie znalazłam, sam świat też jest ciekawy :-) słowem czekam na ciąg dalszy!
asjana (Brak e-maila) 11:29 22-10-2006
super po prostu piekne i troche nieoczekawane wydarzenai ale wszystko ogolnei super czekam z nicierpliwoscia na ciag dalszy
Ellis (Brak e-maila) 19:51 14-01-2007
Ciekawa fabuła, prezentacja nowego świata interesująca smiley oby tak dalej oczywiście czekam na kolejne części tego opowiadania smiley Życzę inwencji twórczej ;P
Mniam (Brak e-maila) 23:24 15-05-2007
Więcej więcej więcej chcę!
Juicefruit (Brak e-maila) 16:33 17-05-2007
Ciekawe. Bardzo bardzo ciekawe. I ładne. Oczekuję kolejnych części!
dark-girl (Brak e-maila) 16:59 17-05-2007
Bardzo ciekawe postaci. Czekam smiley
Dżabaaa (Brak e-maila) 20:42 17-05-2007
Kiedy kolejna część? Pospiesz się zanim umrę z ciekawości...
Mois (Brak e-maila) 15:43 18-05-2007
Super. Postacie bardzo naturalne, a otocznie ciekawe. Czekam na wiecej.
Czarny Max (Brak e-maila) 23:42 18-05-2007
Rewelacja!!! Wymiatasz dziewczyno, oby tak dalej!!!
Yoru (Brak e-maila) 21:22 21-05-2007
Być może zniszczę swój wizerunek... albo coś w tym stylu, ale chcę tylko zaznaczyć że jestem płci męskiej. smiley
Ravenloft (Brak e-maila) 10:38 16-06-2007
Nieźle piszesz, jak na faceta smiley Nie konstytuuje mi się ostatni część ze statusem zakończone, mam nadzije, że to tylko pomyłka aministracji. Chcę więcej.
kinderkokos (Brak e-maila) 15:00 18-06-2007
jak się wymawia to imię na E XD
Yoru (Brak e-maila) 19:52 18-06-2007
Eeriis - normalnie, te drugie litery są nieme /eris/ - o tak się wymawia.
Więcej (Brak e-maila) 22:19 20-06-2007
Więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej, więcej.
marisa (Brak e-maila) 19:59 26-08-2007
Rozumiem że to jest koniec serii pierwszej? Kiedy "Gdybym mówił językami ludzi i aniołów 2"?
Yoru (Brak e-maila) 20:00 29-10-2007
A to ma być 2 część? Autorowi nic o tym nie wiadomo smiley
szefrana (Brak e-maila) 21:37 23-11-2007
Dlaczego ktoś o takiej wyobraźni napisał tylko jedno opowiadanie??? Ja chcę więęęęcejjjsmiley))
Yoru (Brak e-maila) 22:48 03-03-2008
Ktoś studiuje smiley próbuje... i licho u niego z weną... ale ale smiley kto to wie.
(Brak e-maila) 22:53 02-12-2009
23 nr sali 23minuty...... to chyba ulubiona cyfra autorki
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum