The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 25 2024 19:21:05   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Inny świat 13
Od autora:Wybaczcie, ale ostatni rozdział wyszedł trochę króciutki. Mam nadzieję, ze mimo to będzie wam się podobał




Było już ciemno, kiedy Akirin w końcu się obudził. W pierwszym momencie przestraszył się, że znowu znalazł się w królestwie śmierci, jednak po krótkiej chwili przypomniał sobie gdzie jest. Odetchnął z ulgą. Zapalił lampkę.
- Kurus, jesteś tutaj? – Rzucił w powietrze.
- Jestem, jestem – dobiegło od strony drzwi ogrodowych i pokazał się w nich skrytobójca. – W końcu się obudziłeś.
- Ano, obudziłem się.
- Cieszę się. Szczerze mówiąc brakowało mi ciebie.
- Poważnie? – Zdziwił się Akirin. – A ja myślałem, że przychodzisz do mnie tylko i wyłącznie z nudów.
- No i co z tego? – Mruknął zawstydzony złodziej. – Czy to znaczy, że nie mogę cię lubić?
- Ależ skąd. Nie mam nic przeciwko.
- No i słusznie.
- Więc opowiadaj co tu się działo jak byłem nieprzytomny.
- Najpierw ogłoszono żałobę narodową po tym jak myślano, że twój syn nie żyje. Widziałem jak wszyscy, nawet najgorsi łotrzykowie, płakali na tę wiadomość. Nie sądziłem, że ludzie tak kochają tego szkraba – dodał cicho. – Na znak żałoby wszystkie przybytki zostały zamknięte na tydzień. Do tego doszła jeszcze informacja o tym, że ból po utracie dziecka odebrał ci wolę życia. Wiesz co się wtedy działo? Ludzie zaczęli zachowywać się jakby nie byli sobą: otępiali, bez chęci do życia. Nawet dzieciaki snuły się jak cienie. A potem okazało się iż następca tronu jednak żyje. Ludzie odżyli, jednak wciąż martwili się o zdrowie króla, który nie wracał do życia.
- Jak to się stało, że mój syn jednak żyje? Przecież hrabia De la Feyne powiedział, że wszyscy zginęli.
- Bo był o tym przekonany. Nie widział, że hrabiemu Harumov jednak udało się uciec i uratować dziecko. Wszyscy tak myśleli dopóki nie wróciłem i nie przywiozłem ze sobą hrabiego i dziecka.
- Skąd wróciłeś? – Zdziwił się Akirin
Wtedy skrytobójca opowiedział wszystko królowi od momentu jak Kirim ze łzami w oczach prosił go o pomszczenie syna, aż do dnia, w którym okazało się, że jednak następca tronu żyje. Kiedy skończył Akirin siedział jak skamieniały. To co usłyszał było tak nieprawdopodobne, że aż nie mógł w to uwierzyć.
- Chcesz powiedzieć, że to ty zamordowałeś króla Komusa szóstego? – Spytał powoli.
- Tak – odparł twardo. – Obiecałem, więc to zrobiłem. Poza tym, gdybym tego nie zrobił to sytuacja mogłaby się powtórzyć.
- To znaczy? – Król groźnie zmarszczył brwi.
- Ten służący przed śmiercią wszystko mi wyśpiewał. Okazało się, że to miała być zemsta.
- Zemsta? – Zdumiał się Akirin. - Przecież ja mu nic nie zrobiłem.
- Zrobiłeś, zrobiłeś. Okradłeś go z należnego mu złota.
- Teraz to już przesadziłeś. Nic nikomu nigdy nie ukradłem.
- To prawda, nie ukradłeś, ale on uważał inaczej. Pamiętasz jak na samym początku swojego panowania zerwałeś mnóstwo umów handlowych?
- Pewnie, ze pamiętam. Zostały zawarte tylko po to żeby spełniać zachcianki poprzedniego króla. Ja uważałem to za marnotrawstwo pieniędzy. Po co mamy przepłacać za importowanie czegoś, co mamy o wiele tańsze w kraju.
- Okazało się, że prawie wszystkie umowy były zawarte właśnie z tym królem. Zrywając je pozbawiłeś go dużej ilości złota, a on kochał złoto. Postanowił więc usunąć z tego świata następcę tronu i wmanewrować cię w ślub ze swoją córką, a wtedy miałby nieograniczony dostęp do twojego skarbca. Tak bardzo był zaślepiony żądzą złota, że gotów był posunąć się nawet do morderstwa.
- A to gnida – mruknął wściekły do granic możliwości Akirin. – Cieszę się, że go zabiłeś.
- Sam więc rozumiesz, że nie miałem wyjścia. Nawet gdyby ten twój doradca mnie nie prosił, to i tak bym to zrobił. Nie pytaj dlaczego. Nie mam zamiaru się tłumaczyć – burknął odwracając głowę. Nie mogło mu przejść przez gardło, że po raz pierwszy polubił kogoś tak mocno i każdą krzywdę wyrządzoną królowi traktował jak swoją własną.
- Nie mam zamiaru – odparł łagodnie Akirin. – Pewnie i tak bym nie zrozumiał. Ale cieszę się, że cię poznałem.
- Ja też się cieszę, że cię jednak nie zabiłem – mruknął zawstydzony skrytobójca. Po raz pierwszy mówił coś takiego i strasznie dziwnie się przy tym czuł. – Lepiej już pójdę – wstał i bez słowa wyszedł.
Akirin tylko westchnął. Zgasił lampkę i poszedł spać. Następnego dnia, po śniadaniu, które zjadł razem z Kirimem, poszedł do komnaty, w której dochodził do zdrowia hrabia De la Feyne.
- Wasza Wysokość – widząc, kto jest jego gościem hrabia chciał wstać łóżka i klęknąć, lecz król uniemożliwił mu to.
- Leżcie spokojnie, hrabio, inaczej rany znowu się otworzą. Wiem coś na ten temat – uśmiechnął się na wspomnienie swojej własnej rekonwalescencji, kiedy to pojawił się po raz pierwszy w tym świecie.
- Dziękuję, Wasza Wysokość – szepnął opadając na poduszkę.
- Jak się czujecie hrabio? – Spytał król siadając na brzegu łóżka.
- Dziękuję za troskę, Wasza Wysokość, chociaż nie jestem jej godny – odparł cicho ranny odwracając wzrok.
- Dlaczego tak mówicie hrabio? – Zdziwił się Akirin.
- Naraziłem życie następcy tronu na niebezpieczeństwo. Z mojej winy o mało nie umarł. To z mojej winy Wasza Wysokość leżał bez życia. Nie zasługuję…
- Pleciecie głupoty hrabio – król gniewnie przerwał wywody rannego. – Nawet najlepszy wojownik w końcu ulegnie wobec przeważającej siły wroga. Pamiętam jak pierwszy raz się spotkaliśmy. Miałem wtedy okazję przez chwilę poobserwować was hrabio i widziałem jak świetnie walczycie. Dlatego wiem, że zrobiliście wszystko, co w waszej mocy, żeby chronić mojego syna. A to jest powód do dumy, a nie wstydu. Rozumiecie hrabio?
- Rozumiem, Wasza Wysokość i dziękuję.
- W takim razie nie myślcie już o tym hrabio, tylko wracajcie szybko do zdrowia – król poklepał rannego po ręce i wyszedł.
W końcu nadszedł dzień, kiedy rany hrabiego De la Feyne zagoiły się całkowicie i mógł już wracać do swojej posiadłości. Jednak zanim to nastąpiło król postanowił wydać przyjęcie. Tego dnia od samego rana cała zaproszona szlachta zebrała się w sali tronowej. Czekali z niecierpliwością na króla, który w końcu pojawił się z dzieckiem na ręku. Stanął na podeście, na którym stał tron i odezwał się:
- Ostatnimi czasy wiele się wydarzyło w naszym królestwie. Niektóre wydarzenia nie były zbytnio optymistyczne. Jednak wszystko co złe kiedyś ma swój koniec. A kiedy on nadchodzi należy się weselić. Chciałbym żeby wszyscy tu zebrani świętowali razem ze mną. Jednak zanim to nastąpi jest jeszcze coś co chciałbym zrobić. Hrabio Kornelusie Harumov podejdź – wezwany posłusznie podszedł i uklęknął pochylając nisko głowę. – Hrabio Justusie De la Feyne podejdź – wywołany wystąpił z tłumu i dołączył do poprzednika. – Hrabio Lantanie Sonusa podejdź – a kiedy ten także klęczał z pochyloną głową, król rzekł: - tych trzech swoimi czynami sprawiło, że możemy dzisiaj się weselić. Ich zasługi dla naszej osoby, a co za tym idzie, dla naszego królestwa, są tak ogromne, iż nie mogę pozostawić tego bez odpowiedniej nagrody, chociaż wiem, iż to, co uczynili, nie uczynili z myślą o jakiejkolwiek nagrodzie czy korzyści. Hrabio Harumov powstań - podszedł do blondyna, który posłusznie podniósł się i stał z pochyloną głową. – Tak jak ty zwróciłeś mi życie mego syna, tak i ja zwracam ci życie twojego. – Hrabia nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszał podniósł zdumiony wzrok na króla, który ciągnął dalej: - Wychowuj go tak, by wyrósł na szlachetnego i odważnego mężczyznę, tak jak jego rodzice. Bądź mu wsparciem i autorytetem, lecz nigdy do niczego nie nakłaniaj, niczego mu nie narzucaj. Jeżeli jego wolą będzie służyć naszej osobie mieczem, wtedy przyjmę go z radością, jeżeli jednak wybierze inną drogę, nie będę mu stał na przeszkodzie.
- Dziękuję, Wasza Wysokość – wyszeptał hrabia, któremu wzruszenie odebrało głos.
- Powstańcie hrabio De la Feyne i hrabio Sonusa – Akirin podszedł do klęczących, a kiedy tamci powstali rzekł: - nie ma nic takiego na świecie, co było by wystarczająco dobre, żebym mógł wam okazać wdzięczność za to, co zrobiliście dla nas i dla tego królestwa. Dlatego też chcę wam ofiarować swoją przyjaźń. – W tym momencie do króla podszedł Kirim trzymający tacę z leżącymi na niej dwoma identycznymi pierścieniami z brylantami. – Niech te pierścienie – ciągnął dalej król – będą symbolem tego, iż od dnia dzisiejszego hrabia Justus De la Feyne i hrabia Lantar Sonusa, jako jedyni, mogą zwracać się do naszej osoby po imieniu i nie muszą klękać. – Wziął jeden z pierścieni i zwrócił się do pierwszego mężczyzny: - hrabio De la Feyne, przyjmij ten pierścień na znak mojej przyjaźni. – To samo powtórzył przy drugim mężczyźnie.
- Dziękuję, Wasza Wysokość, za ten zaszczyt – odparli obaj uhonorowani.
- Na koniec chciałbym ogłosić coś, co dla wielu tutaj zebranych okaże się sporym zaskoczeniem – powiedział Akirin wracając na podest. – W przyszłym miesiącu odbędzie się ślub króla z jednym z królewskich doradców, Kirimem Nawarti, który jest także ojcem następcy tronu.
Po tych słowach na sali tronowej zapanowała cisza
- Niech żyje król! – Krzyknął nagle ktoś w tłumie.
- Niech żyje! – Podjęli pozostali zebrani.
- A teraz czas na ucztę – powiedział głośno król i na salę wbiegli służący niosąc stoły i jadło. Król oddał dziecko w ręce jednego ze służących, po czym usiadł przy stole. Po jego lewej stronie usiadł Kirim, następnie hrabia Sonusa wraz z ze swoim małżonkiem Sanusem Amarni, a po prawej stronie króla usiadł hrabia De la Feyne wraz z małżonkiem, hrabią Harumov. Rozpoczęła się uczta, która trwała aż do wieczora.
- Wasza Wysokość powinien mi powiedzieć co planuje – powiedział z pretensją w głosie Kirim kiedy uczta już się skończyła. Od dnia, kiedy król wyznał mu swoje uczucia, pozwalał sobie na nieco ostrzejszy ton, chociaż za każdym razem obawiał się czy przypadkiem nie urazi czymś króla albo nie spowoduje gniewu. Jednak nic takiego nigdy się nie stało.
- Dlaczego?
- A gdybym się nie zgodził?
- A masz zamiar się nie zgodzić? – Akirin popatrzył uważnie na rozmówcę
- Tego nie powiedziałem, Wasza Wysokość - doradca westchnął.
- Nie masz wyjścia, Kirim. Powiedziałeś, że przy mnie będziesz nie jako mój doradca, tylko jako mój ukochany, pamiętasz?
- Pamiętam.
- Tylko w ten sposób możesz dotrzymać obietnicy – powiedział król i podszedłszy do Kirima spojrzał mu w oczy. – Chyba, że już mnie nie kochasz.
- Kocham! – Prawie krzyczał, a wyraz jego oczu potwierdzał słowa.
- Więc bądź przy mnie jako królewski małżonek – szepnął Akirin i pocałował doradcę.
- Będę – zdążył szepnąć Kirim zanim zatracił się w pocałunku.
Miesiąc szybko minął i nadszedł dzień ślubu. W całym kraju panowało wielkie poruszenie, świętowali wszyscy: bogaci i biedni, porządni obywatele i przestępcy, nawet zaproszeni władcy z sąsiednich państw. Po ceremonii, która przebiegła wyjątkowo szybko, przyszedł czas na ucztę, która trwała cały dzień i całą noc.
A wieczorem, w królewskiej komnacie…
- Kirim – szepnął Akirin, kiedy już leżeli przytuleni do siebie.
- Wasza Wysokość?
- Jak ty się do mnie zwracasz? – Król udał oburzenie – zapomniałeś już kim jesteś?
- Przepraszam, to z przyzwyczajenia – uśmiechnął się przepraszająco.
- Więc teraz powiedz to właściwie.
- Akirin – szepnął namiętnie Kirim do ucha ukochanego. Ten czując jak od tego jednego słowa i oddechu pieszczącego zmysłowo ucho, po całym jego ciele rozlewa się dziwne ciepło, jęknął i wpił się w usta kochanka. Chwilę potem obaj, zanurzeni w oceanie rozkoszy, zapomnieli o całym świecie.
Dziesięć miesięcy później na świat przyszło dziecko. Dziewczynka, której dali na imię Anaja. Tym razem to Kirim rodził.
- Jak to możliwie? – Dziwił się królewski małżonek, kiedy już brzuch był zbyt duży, by można było to zrzucić na karb zbyt dużej ilości jadła.
Akirin uśmiechnął się pod nosem. Dobrze wiedział, kto jest za to odpowiedzialny. W dniu ślubu, kiedy po uczcie szli do królewskiej komnaty, nagle złapał go Konas i rozglądając się na boki, jakby robił coś niezgodnego z prawem szepnął:
- Wasza Wysokość…
- Co jest Konas?
- Proszę o wybaczenie Wasza Wysokość, że przeszkadzam w tak ważnym dla Waszej Wysokości dniu… - medyk z lekka nerwowo kajał się.
- Przejdź do rzeczy Konas – mruknął Akirin. – Śpieszy mi się.
- Gdybym mógł nieśmiało zasugerować Waszej Wysokości pewną rzecz…
- Jaką?
Medyk bez słowa wyjął z kieszeni niewielką buteleczkę. Chociaż Akirin widział ja tylko raz, dobrze wiedział, jaka jest jej zawartość.
- Pomyślałem, że byłoby wspaniale gdyby następca tronu miał rodzeństwo. Poza tym - dodał szybko – byłoby to wspaniałe zwieńczenie pięknego uczucia.
- Mam jeszcze raz przechodzić przez te wszystkie męczarnie? Zapomnij.
- Ale ja wcale nie miałem na myśli Waszej Wysokości – odparł nieśmiało medyk.
- Chcesz powiedzieć… - zdumiał się król.
- Ja nic nie mówiłem, Wasza Wysokość – odparł szybko Konas. – Ja tylko nieśmiało poddałem Waszej Wysokości pewną myśl.
- Całkiem niegłupią myśl – mruknął Akirin, a oczy zaświeciły mu się dziwnym blaskiem. – Dawaj. – Medyk posłusznie oddał buteleczkę.
- Tylko proszę pamiętać, Wasza Wysokość, trzy krople dziennie. Do jakiegokolwiek napoju.
- Pamiętam, pamiętam – mruknął król i odszedł nie chcąc dłużej odwlekać tego, na co z niecierpliwością czekał cały dzień.


KONIEC





Tych którzy polubili ten świat i ich bochaterów zapraszam do przeczytania mojego kolejnego opowiadania pt. "Szach mat".












 

Komentarze
Justine123450 dnia padziernika 23 2011 10:10:12
Opowiadanie świetne i mam nadzieję, że na tym się nie skończy. smiley Napisz co będzie potem z Akirinem i Kirimem, albo coś z jego dziećmi! smiley Te opowiadanie musi mieć więcej części! ^^smileysmiley
wuwu dnia listopada 17 2011 12:48:35
Justine, zdradzę ci tajemnicę, tylko nie mów nikomu smiley
Z ich dziećmi nie planuję nic, ale z Akirinem i Kirimem spotkasz się jeszcze w kolejnym opowiadaniu, które napiszę, jak skończę "Szach mat". Zaskoczy cię zupełnie smiley
Justine123450 dnia grudnia 17 2011 17:57:28
No to super, czekam akurat na następne rozdziały opowiadania "Szach mat" smiley Ale plisss napisz np. jakie są ich losy kiedy mają już dzieci w wieku... hym 18 lat! smiley Wtedy będę fruwała.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

wietne! wietne! 100% [1 Gos]
Bardzo dobre Bardzo dobre 0% [adnych gosw]
Dobre Dobre 0% [adnych gosw]
Przecitne Przecitne 0% [adnych gosw]
Sabe Sabe 0% [adnych gosw]
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum