ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Anielska interwencja 3 |
Ten epizod chyba będzie najdłuższy^^ Z góry przepraszamy za tak długą przerwę- w końcu nie byliśmy zdecydowane czy chcemy to dalej prowadzić^_^ I prawdę mówiąc nadal nie wiemy...
To wyglądało niczym całus na pożegnanie. Brunet widząc, że chłopak tylko się rumieni postanowił zaryzykować wdarciem się we wnętrze jego ust. Delikatnie rozchylił wargi o malinowym odcieniu. Gdy Kassi poczuł język mężczyzny odważnie penetrujący jego wnętrze i opamiętał się. Zrobił gwałtownie krok do tyłu uwalniając z delikatnego uścisku w tali i z całą siła na jaką było go stać uderzył Nittę w twarz. Patrzył na mężczyznę z żalem w oczy, chciał coś powiedzieć, ale się powstrzymał zaciskając tylko mocno wargi. Nie potrafił tego zrozumieć, cale jego ciało zachowywało się jakoś inaczej niż zwykle. Odniósł wrażenie jak by jakaś ukryta część jego podświadomości czerpała przyjemność z tego co przed chwilą miało miejsce. Pomyślał o sobie ze wstrętem, jak mógł pozwolić na coś podobnego? To okropne oni się pocałowali. Nie potrafił tego dłużej wytrzymać odwrócił się na pięcie uciekając z pokoju, najszybciej jak tylko potrafił. Jego kroki rozniosły się echem na korytarzu. Dopadł drzwi łazienki i zamknął się w pomieszczeniu.
W tym samym czasie Nitta nadal stał jak zaklęty w miejscu gdzie zaszło całe wydarzenie. Nie czuł bólu choć jego policzek był już spuchnięty. Jedyne o czym myślał, to te słodkie lekko rozchylone usta, których miał okazję
chociaż częściowo posmakować. Nie posiadał poczucia winy, wręcz przeciwnie miał chorą satysfakcję i zadowolenie na twarzy z powodu tego co przed chwilą zaszło. (O kurcze Murak -dop. Urani) Jesteś już mój, nie pozwolę ci tym razem odejść mój mały aniele, nie pozwolę za bardzo cię pragnę- pomyślał.(Coraz bardziej zaczynam się bać o moje uke -dop. Urani- KASSI, biegiem bierzemy swoje rzeczy i wynosimy się z tego domu wariatów!). ( Jest o co hehehehe.....-dop. Lime) (ZAMILCZ! >_<" -dop. Ur.- bo wyrwę ci skrzydełka!)
-Ale się porobiło!- westchnęła Lime.
-Brawo Kasjan, tak trzymać! -Urani wykrzyknęła uradowana trzymając w dłoniach dwie chorągiewki i wymachiwała nimi energicznie w powietrzu.
-Co ty robisz do jasnej cholery ! Przecież oni mieli być razem, a ty jeszcze pochwalasz to zachowanie Kasjana!
-Ja chce jeszcze potrzymać czytelników w napięciu! A co ty chcesz by oni się już spiknęli w 3 epizodzie?
-Właśnie tak!
-Daj sobie spokój!- Urani popatrzyła na nią z niewesołą miną.- Idę zobaczyć co tam z moim Kasjanem.-dodała machając niedbale ręką, a potem rozpływając się w powietrzu.
Tym czasem w toalecie. Kassi przetarł wciąż toczące się po jego policzkach łzy i odkręcił kurek z zimną wodą , nabrał jej w dłonie i przepłukał twarz, tę czynność powtórzył trzykrotnie po czym spojrzał w lustro. Rumieniec nie zniknął z jego twarzy. Co on sobie do cholery myśli, jak śmie. Boże czemu on mi to robi? Najpierw przynosi mnie do swojego domu, opiekuje się mną i obdarza kredytem zaufania i pozwala mi spać w swoim łóżku, co więcej ze sobą( a raczej na sobie chiiii- dop. Lime) (zboczeniec, zboczeniec - dop. Urani-chodzi oczywiście o ciebie Lime) (przyznaję się bez bicia, że niemniejszy niż ty Urciu!!! -dop. Limoonka)( A wiesz, że co raz więcej ludzi mi to mówi. Może jest w tym ziarno prawdy?- dop. Zamyślona Ur.) następnie wysyła mi te swoje cudowne uśmiechy i spojrzenia., aż w końcu to... co się dzieje!!!??? Czuje się teraz okropnie, pomyślał starając się powstrzymać łzy. Miał wrażenie, ze coś w środku niego zastało właśnie rozdarte.
Usiadł na chwile na chłodnych kafelkach. Znowu zrobiło mu się słabo. a całe ciało stało się nagle ciężkie jak by ktoś zamienił je w kamienia. Złapał kilka głębszych oddechów. Muszę się stąd wynieść za nim to wszystko zajdzie za daleko, pomyślał gdy już trochę ochłonął. Drzwiami nie wyjdę, bo będę musiał go spotkać, a jeśli do tego by doszło nigdy nie opuściłbym tego domu. Zostanę jego więźniem.
Urani przysiadła na brzegu wanny i niewidoczna dla chłopca popatrzyła na niego ze smutkiem.
- Będzie dobrze.- szepnęła.- Na początku miłość, zawsze boli....
Kassi rozejrzał się po pomieszczeniu, na umywalce leżała srebrna bransoletka z wisiorkiem w kształcie wahadełka?( Ee, Lime ty masz taką samą :D -dop. Urani)(Zgadza się! Mój największy talizman dlatego Nitta ma taką samą chiii- dop. Lime) Na pewno on ją tu położył kiedy mył ręce po powrocie do domu. Okno tak jest ! Tędy wyjdę! . Kasjan szybko otworzył okno, pochwycił biżuterię i wdrapał się na dach. Na jego szczęście nie było za wysoko więc ostrożnie zsunął się po czerwonej dachówce i kiedy spad już się skończył, zeskoczył. Po czym pobiegł ku bramce.
Całemu zdarzeniu przyglądała się Ur., ale stwierdziła ,że robi się zbyt gorąco żeby miała sobie psuć zabawę.
Nyo, to teraz będą poszukiwania! Jak ja lubię zabawę w chowanego, pomyślała. Trzeba by było powiedzieć o tym Lime hmmmm...Wyciągnęła mały laptop i swój biały długopis, rozłożyła mu demonie skrzydełka na całą szerokość włączając opcję komunikatora. W niedługim czasie na ekranie pojawiła się Limoonka.
-Co się stało, że używasz prywatnej linii?
-Mały zwiał- oznajmiła ze stoickim spokojem Urani
-Jak to zwiał?
- Normalnie przez okno.
-Nie oto mi chodzi! I dobrze o tym wiesz! Dlaczego mu na to pozwoliłaś? Coooo...
-A co ja niby miałam zrobić?
-Pokazać mu się w pełnej postaci ot co!
- Ja nie jestem tobą, żeby doprowadzać ludzi do omdlenia... po za tym uznałam że będzie ciekawiej... dobra muszę już kończyć, bo stracę zbiega z pola widzenia! No to pa będę w kontakcie.
- Co za cholera jedna, rozłączyła się!- Lime wywróciła oczami niezadowolona.- Dobra będę musiała podjąć kilka radykalnych środków. Tu się doda tam się ujmie i będzie ok.
W pół godziny Kassi znowu był pod Saturnem.(A teraz zbudowali obok nowy sklepik "Jowisz" i tam można wygrać mieszkanie ^^-dop. Urani) (Z kim ja pracuję?!!!- .-' chiiii-dop. Lime) ( A z kim ja!!!!!??? Lime, ja cię nie znam, a L-chan mówił by nie rozmawiać z nieznajomymi 8_8"" - dop. Urani)W tedy zorientował się, że ma całe okaleczone stopy, gdyż nie miał skąd wziąć butów i zmuszony był uciekać boso. ( mniejsza z tym, ze dopiero teraz to dostrzegł =_=' -dop. Urani) Jedyną rzeczą, która go teraz niepokoiła to, to czy Nitta zauważył już jego zniknięcie, a jeśli tak to co zrobi? Czy będzie go szukał? Czy w ogóle przejmie się jego zniknięciem, a raczej brakiem bransoletki?
Teraz będę musiał pójść do lombardu i sprzedać biżuterię. W końcu nie mogę chodzić na boso.(dziwne że sprzedawca nic nie powiedział, no ale to w końcu to Koszalin -dop. Urani)( Ur. chodź odwalimy kiedyś taki numer to by była bomba!!!- dop. Lime)( Tia, jak z tym facetem co chciał odstawić nam striptiz za 50 złoty?- Dop. Ur.- Nie, Lime podziękuje T_T) Po godzinie załatwił sprawę. Miał trzydzieści złotych w kieszeni za bransoletkę. Oczywiście wisiorka nie sprzedał gdyż chciał mieć pamiątkę po mężczyźnie, przez którego jego zmysły zaczęły wariować. Kupił trampki (czerwone heheh- dop. Urani)(miałłłł -dop. Lime) i rzemyk na którym zawiesił wahadełko. Poczym przewiązał ozdobę na ręce. " No dobra, ale co teraz?" pomyślał. Trzeba sobie będzie znaleźć lokum na dzisiejszą noc, stacja PKP odpada, bo tam ostatnio zaczęli chodzić gliniarze i na pewno by go zgarnęli. Już raz miał z nimi przygodę, więc wolał nie ryzykować.
Szedł chodnikiem ze spuszczoną głową, a jego myśli znowu zaczął zaprzątać Nitta i to co wydarzyło się kilka godzin temu. Smak jego ust tak rozkosznie ciepłych i słodkich.
Kassi nawet nie rozważył faktu, że może go ktoś obserwować. Mały czarny aniołek ani na chwilę nie spuścił go z oka. Chłopiec minął Empik i schodami w dół skierował się do niewielkiego parku.
Nitta zdążył w tym czasie już wyważyć drzwi do łazienki i zpostrzedz, że chłopca nie ma w środku. Nie zastanawiał się ani minuty ubrał swoją skórzaną kurtkę i pobiegł do garażu gdzie stał jego motor (Lime? Jakim Nitta ma jeździć motorem?)(Jeśli mam być konsekwentna to....Na razie Himitsu! -dop. Lime) ( he, he....Może Sore Wa Himitsu Desu????- dop. Urani- Zapożyczył sprzęt od Xellosa?)Trochę przestraszył się myślą, że chłopiec uciekł po tym wszystkim. Jak pamiętał Kasjan był w szoku po tym pocałunku i teraz Nitta miał lekkie wyrzuty sumienia, że nie powstrzymał swojej żądzy. A jeśli Kasjan zrobi coś głupiego? Teraz przeraził się nie na żarty przekręcił rączkę gazu i popędził ulicą w kierunku centrum.
Kasjan wziął łyk coli i usiadł na ławce patrząc na przechodzących ludzi.( on kocha Colę tak jak ja!!! Lime być Happy! ^v^ -dop. Lime) ( =_='' - dop. Urani- Mniejsza z tym, nie ważne, wracam do pisania..)Przez pewien czas rozważał nawet pomysł powrotu do Domu Opiekuńczego, to miejsce wydawało mu się teraz najbezpieczniejsze. Za nic w świecie nie chciał zobaczyć się ponownie z Nittą. Nie po tym wszystkim. W pewnym sensie czuł do tego mężczyzny wstręt i nienawiść za to co zrobił, ale i on postąpił głupio nie domyślając się, że Nitta pragnął tylko jego ciała. Sprowadził go do domu w tym jednym wiadomym celu. Co on ma takiego w sobie, że ściąga takie typki na swoją głowę? Urani w tym czasie siedziała obok niego i podsłuchiwała jego myśli.( Tylko to jej wychodzi !!!-^v^ dop. Lime) ( Och! Ty moja droga Lime wiesz to najlepiej ^_^- dop. Urani)Nałożyła na siebie mocniejszy czar tak by chłopiec tym razem nie mógł jej zobaczyć. Notowała pilnie wiadomości w swoim notesiku i po chwili uśmiechnęła się szatańsko. ( To nic dobrego nie wróży. Znając samą siebie.- dop. Urani)Kasjan nagle poczuł ogromną chęć zaśpiewania, to był bardzo silny impuls i zaćmił wszystkie inne myśli. Chłopiec doszedł do wniosku, że to dobry sposób na rozluźnienie się i zapomnienie o tym wszystkim co do tej pory się wydarzyło. Przecież w końcu udało mu się uciec, nie spodka już więcej Nitty i będzie bardziej ostrożny następnym razem gdy ktoś zaoferuje mu pomoc. Dopił do końca swój napój i wyrzucił puszkę do kosza na śmieci. Podniósł się z ławki i wyszedł na ulicę. Pod "Saturn " nie wróci na pewno. Nitta w pierwszej kolejności właśnie tam może go szukać. Za to "Empik" wydawał się dość dobrym miejscem. Znajdował się spory kawałek od "Saturn'a" i przewijało się tu dość ludzi więc istniała szansa, że zarobi trochę kasy. Podszedł pod budynek i zaczął swój koncert. Gdyby miał gitarę jego piosenka brzmiała by o wiele lepiej, ale na taki instrument nie było go niestety stać.( wiem coś o tym marzy mi się gitara basowa ochhh... biedna ja!!! Co najlepsze nie umiem na niczym grać oprócz nerwów więc za jakiś miesiąc powinno mi przejść! -dop. Lime)(To nie powiem co mi się marzy =_=' Harmonijka ustna, żebym mogła ci akompaniować- dop. Urani- To oczywiście żart. Swoja droga Lime śpiewasz cudnie i powinnaś coś z tym zrobić ,a nie ukrywać się po kątach >_<'') W mgnieniu oka wokół niego zjawiło się mnóstwo gapiów zainteresowanych jego głosem. Przymknął oczy odrzucając wszystkie inne myśli i skupił się na śpiewie.
Nitta w tym czasie zdążył już przeszukać pół miasta, a pod "Saturn'em" był chyba z dziesięć razy, niestety jak do tej pory bez powodzenia. Nie odnalazł chłopca. W desperackim kroku wypytywał się nawet przechodniów czy nie widzieli chłopca o takim wyglądzie. Niestety i to nie odnosiło skutku. Zaczął powoli tracić nadzieję, że uda mu się odnaleźć Kasjana. Mały przecież mógł wrócić do domu, a on nie wiedział gdzie Kasjan mieszka. Nie znalazł przy nim ani legitymacji szkolnej, ani niczego co mogło by potwierdzić jego tożsamość. Dosłownie nic. I teraz miał nawet wątpliwości czy młodzieniec w ogóle podał mu swoje prawdziwe imię, bo przecież "Kasjan" raczej rzadko nazywano tak dzieci .(Do czytających. Pewnie myślicie sobie teraz, że przecież Nitta to też nie jest Polskie imię, nyo ale o tożsamości Nitty wyjaśnimy trochę później :D- dop. Urani)
Postanowił jeszcze raz po krążyć na motorze w okolicach centrum. Może dopisze mu szczęście i spotka Kasjana idącego chodnikiem. Jeśli teraz by go odnalazł na pewno nie pozwolił by mu uciec. Już nigdy, przecież kochał go tak mocno (W tym momencie przychodzi mi do głowy tylko piosenka grupy Hey- "Zazdrość" - dop. Urani) Wsiadł na motor i założył kask. Rozejrzał się jeszcze na wszelki wypadek czy przypadkiem nie rozpozna gdzieś znajomej twarzy, a potem dodał gazu i odjechał.
Kasjan skończył kolejną piosenkę, a tłum ludzi zaczął klaskać. Chłopiec ukłonił się nisko i podjął śpiew ponownie. Był to utwór Wilków "Ja Ogień ty Woda". Sam nie wiedział dlaczego, ale ta piosenka kojarzyła mu się z Nittą. Ciekawe co teraz robił? Czy go szukał? Ciekawe czy ten wisiorek, który ma na nadgarstku to coś cennego dla tego mężczyzny? To jedyna pamiątka jaką mam po nim....
Ponownie zamknął oczy. Zaczął śpiewać refren.
Urani sięgnęła po swój komunikator, który od kilku minut nie dawał jej spokoju i wibrował w jej kieszeni. W końcu z niesmakiem odebrała połączenie.
-Słucham? -mruknęła od niechcenia.
-To ja Lime! Gdzie jesteś?- w słuchawce rozległ się głos białego aniołka.
- A dlaczego pytasz?
-Jak to DLACZEGO! -ryknęła Lime(od dzisiaj ryczę nie krzyczę ;P- dop. Limoonka)( >_<'- dop. Urani)- Nitta zaczyna tracić nadzieję na odnalezienie Kasjana, a ty nie odbierasz od dobrych kilku godzin!
-No i......
- Nie denerwuj mnie! Ty to robisz specjalnie, czy co?
-Wiesz, że moją naturą jest wszystko gmatwać. Z tego co podsłuchuje w myślach Kasjana to on nie chce już więcej widzieć Nitty.
-No to co że nie chce! To nie on tu ma władzę nad losem tylko my!(HA HA Cały X zależy od dwóch popieprzonych aniołów. No bo my też tam paluszki maczałyśmy- dop. Urani)(Ups! Wydało się!- dop. Lime)( NIO CIO TIY ??? - dop. Urani) Poza tym on sam nie jest świadom tego czego naprawdę chce. Więc nie baw się tu ze mną w podchody i powiedz gdzie jesteście.
-Noooo.... pod Empikiem. Kasjan śpiewa.- Ur. zerknęła na chłopca.
-OK! Zaraz się tam zjawi Nitta, przytrzymaj go trochę.....
-Akurat o to nie musisz się martwić.....- Urani rozłączyła się nie zważając na to, że Lime miała jeszcze coś do powiedzenia.
Kierowany przez dobre intencje Limonki mężczyzna przejechał koło "Empiku" i trafił na tłum ludzi. Zaintrygowało go to bardzo. Zatrzymał motor na pobliskim parkingu i sam postanowił sprawdzić co wzbudziło taką ciekawość tłumu. Ledwo ściągnął kask, a do jego uszu dotarł przepiękny głos. Głos który niósł ze sobą jakiś ogromy smutek ,a za razem szczęście i ukojenie. Wprowadzał dziwny spokój do serca, leczył rany które nie chciały się zagoić przez tak długi czas. Lecz to co Nitta zobaczył chwilę później wprawiło go w lekkie osłupienie. Właścicielem tego pięknego głosu okazał się nie kto inny jak Kasjan. Jego mały anioł, którego tak rozpaczliwie poszukiwał przez kilka godzin. Nitta postanowił przedrzeć się do przodu i poczekać aż kasztanowłosy go zauważy. Chłopiec otworzył swe zieleńsze od trawy oczęta i nagle zamilkł w pół słowa, ludzie patrzyli na niego z niemym rozczarowaniem. Jednak Kasjan tego nie widział to co teraz miał przed oczami napełniło go strachem. Nie wiedział zupełnie co ma teraz zrobić, czy uciec, czy stawić mu czoło. Tłumu zaczęło ubywać aż w końcu wszyscy się rozeszli oprócz dwóch mężczyzn, którzy wpatrywali się w siebie. Nitta zrobił krok w kierunku chłopca, a ten cofnął się gwałtownie pod mur.
-Zostaw mnie !-krzyknął i już miał uciekać, ale Nitta w jednej chwili był przy nim oparłszy dłoń o mur i skutecznie uniemożliwiając w ten sposób chłopcu ucieczkę. Kasjan przywarł plecami do ściany i spojrzał na mężczyznę lekko przestraszony.
Lime wyleciała za pleców Nitty i podleciała do Urani siedzącej na parapecie okna wystawowego i piłującej sobie paznokcie.
- Gdybyś zadzwoniła wcześniej gdzie jest Kasjan Nitta nie musiał by go szukać po całym mieście!- rzuciła ze złością.
-Ale nie uważasz, że tak jest bardziej romantycznie? Te długie poszukiwania itp. itc.- odpowiedziała ani trochę nie odrywając wzroku od swojego zajęcia.
-Ale nie musiało to tak długo trwać.- Lime nie dawała za wygraną.
-Oj! Daj spokój nie kłóć się! Ważne, że się znaleźli.
- A skąd w tobie tyle spokoju, co?- Lime wyraźnie była zainteresowana tą nagłą zmianą charakteru przyjaciółki. Urani westchnęła i otworzyła swój elektryczny notesik. Lime wytrzeszczyła wzrok czytając tekst i po chwili pobladła.
-No właśnie.-odparła Urcia .-Mam się stawić u Lu-sama.
-CO? Ale dlaczego?- Lime przełknęła ślinę.
-Bo ja wiem. Zaniedbuje swoje prace i to chyba dlatego.- odparła.
-A jakie są twoje prace.- Lime przekręciła główkę zaciekawiona. Jako biały aniołek wiedziała oczywiście jaką pracę wykonuje Ur, ale zdawała sobie sprawę, że czytające tego fika osoby tego nie wiedzą.
-Niszczę, palę i gwałcę(Oczywiście tylko przystojnych seme. Ach Yuki- chan i Muraki- chan koooooocccchhhhham was!)-odparł jej czarny aniołek.( I to ja niby jestem ta bardziej zboczona w naszym związku!!!- dop. Lime)
-Naprawdę!?- Lime słyszała tą wersję po raz pierwszy.
-Jasne, że Nie! Choć bardzo bym chciała zwłaszcza to ostatnie. Wiesz, że moim zadaniem jest mieszanie w sprawach i sprowadzanie nieszczęść na ludzi.
( HA! Właśnie usłyszałam zajebisty kawał. Chcecie go przeczytać? I tak musicie he he. No dobra:
Stoi facet przed lodówką i leje na swe przyrodzenie mleko mówiąc: - Pij mleko będziesz wielki! Fajowe nie? Zresztą jak całe moje towarzystwo- dop. Urani) (Wybaczcie ona czasem tak ma !!! Teraz rozumiecie dlaczego ja jestem ta dobra ;P -dop.Lime)
- No to dlatego trzymam się blisko ciebie by to wszystko naprawiać.
-Ale ja ostatnio zaniedbuję swoją prace. Sama wiesz, powinnam skłucić Nittę i Kasjana, a ja ich na swój sposób dopinguję.
-No, ale żeby tak od razu przed samo oblicze Lu-sama.
-EEEEE, no wiesz nie muszę koniecznie stawać przednim, ale mam z nim do pogadania i tak ogólnie jesteśmy w dość dobrej znajomości...
-Acha!- Lime pokiwała głową i uśmiechnęła się podle domyślając się co czarny aniołek ma na myśli.- Ty po prostu na podrwy zmykasz. Randka z Lu-sama, no, no.... niech to się dowie parę osób.
Urani spiekła raka.
-Jaka znowu randka, co!? Ja naprawdę idę na stołeczek do Lu-sama i mam po prostu nadzieję, że nie będzie dla mnie srogi, bo się przyjaźnimy. Czy to zaraz musi być randka?
-Taaaaaaaaa.....mnie i tak nie oszukasz.....- Lime uśmiechała się podle, ale po chwili uśmiech znikł z jej twarzy gdy pewna rzecz którą Ur piłowała sobie paznokcie śmignęła obok jej twarzy.
Strach Kasjana nie trwał długo, nie miał zamiaru pokazywać Nittcie, że się go boi. Zmarszczył brwi opierając się o mur i krzyżując ręce na piersi. Nitta patrzył na niego bez żadnej emocji na twarzy. Nie malował się na niej ani gniew, ani rozczarowanie, ani nawet żal, których Kassi się spodziewał.
-Z tego co pamiętam mówiłeś coś o cioci, a może się mylę?- jego głos jednak nie był tak spokojny wyraźnie wiało od niego chłodem( Jasne Nitta żuł gumę Winterfresh -dop. Ur)(A wcale że nieeee posłuchał osła i zainwestował w tik-taki^ ^-dop.Lime)
-Nie mam żadnej ciotki.- burknął chłopiec i odwrócił głowę unikając wzroku Nitty.
-Nie masz?- to słowo niby było spokojne, ale jednak niosło ze sobą nacisk, który nakazywał chłopcu wyjaśnić całą sytuację(Sama się w tym pogubiłam. Głupia jestem.- dop.Urani -Ach! Jak ktoś to spróbuje zakwestionować to dostanie...piiiiiiiiip...Te "ktosie" wiedzą o kogo chodzi.)( No dobra nie będę kwestionować -dop.Lime;P)
-Nie mam i tyle! Jaki ty niedomyślny jesteś! Jestem z Domu Dziecka....- urwał i znów spojrzał na Nittę. Jego oczy lśniły się od łez. Mężczyzna wypuścił głośno powietrze z ust.
-I warto było kłamać? Nie mogłeś powiedzieć mi prawdy?- odezwał się z żalem.
-A nie mówiłam, że kię z żalem.
-A nie mówiłam, że kz?- powiedziała Limonka lekko rozłoszczona.
-Tata-srata pani nieomylna się znalazła- po tym stwierdzeniu Urani zamilkła i przyglądała się całej sprawie z posępnym wyrazem twarzy.
Kasjan poczuł ukłucie w sercu i cisnące się do oczu łzy. Zacisnął mocno powieki by je powstrzymać. Pochylił nisko głowę. Czuł się strasznie. Tak jakoś nieswojo. Po raz pierwszy ktoś przyłapał go na kłamstwie i to
musiała być akurat osoba na której zależało mu najbardziej, na której w ogóle mu zależało(mimo pozorów jakie stwarzał). Czy tak właśnie smakuje poczucie winy? Pustka rosnąca w sercu, pochłaniająca całe jego ciało?
-A co miałem zrobić? Przyznać się? Wtedy nie był byś dla mnie taki uprzejmy. Ludzi z budula traktuje się jak śmieci. Nic nie znaczą. Nie chciałem byś mnie tak postrzegał. Nie ty, który dałeś mi dach nad głową choć na te kilka dni i w ogóle...Przepraszam.- to słowo cisnęło mu się na usta tuż przed tym gdy po jego policzkach popłynęły łzy. Był zły sam na siebie, że nie umie ich powstrzymać.-Przepraszam...- powtórzył łkając.-Ja nie chciałem wcale cię oszukać. Ja po prostu się bałem...że jak...że jak powiem ci prawdę, to zadzwonisz na policję...- otarł brzegiem dłoni łzy próbując się trochę uspokoić. -To dlatego powiedziałem, że mieszkam u cioci, która obecnie wyjechała za granicę... bałem się... mam dopiero 16 lat i nawet bez mrugnięcia okiem, zabrali by mnie do domu opiekuńczego. Ja nie chcę tam wracać za żadne skarby świata.- gdy mówił te słowa jego wzrok utkwiony był w jednym punkcie i zrobił się straszliwie mętny. Nitta przykucnął obok niego. Teraz patrzył na chłopca z czułością i ulgą. Kasjan nie zdawał sobie sprawy jak przeraził mężczyznę swoją ucieczką. Brunet odchodził od zmysłów obwiniał swoją pochopność. Bał się, że znów stracił najważniejszą osobę w swoim życiu. Teraz był szczęśliwy. Przytulił do siebie drobne drżące ciało, a Kasjan rozpłakał się na dobre. Przylgnął do piersi mężczyzny tak mocno na ile miał tylko sił. Za nic na świecie nie chciał się z nim rozstawać. Minęły ze cztery godziny od ich rozstania, ale dla Nity była to wieczność. Siedzieli tak jeszcze przez dobrą chwilkę, aż w końcu szarooki trochę już zawstydzony dzikimi spojrzeniami przechodniów i pytaniami czy wszystko porządku stwierdził:
-No już dobrze wybaczam ci tym razem. (Nitta wybaczył by mu nawet jakby to nie był pierwszy raz gdyż jedna z autorek, która sprawuje nad nim patronat łaknie sceny łóżkowej - dop.Lime;P- Ups tu mowa o mnie! ;P) Ale pamiętaj od teraz chcę słyszeć z twoich ust tylko i wyłącznie prawdę w głosie Nitty zabrzmiała udawana srogość.
-Obiecuję.- powiedział Kassi ani trochę nie odsuwając się od piersi mężczyzny. Nitta uśmiechnął się lekko. Po czym powiedział:
-A teraz chodźmy stąd.
-Dokąd ?!- chłopiec uniósł głowę po czym patrzył ze zdziwieniem wprost w szare oczy, szczerze mówiąc było mu dobrze tu i teraz w ramionach bruneta.
-Jak to dokąd? Do domu.- odparł Nitta, a z jego ust nie znikał uśmiech.
Oczy Kasjana wyrażały niemą wdzięczność i radość, choć zazwyczaj były zupełnie nieprzeniknione. Mężczyzna był uradowany tym, że poznał kolejną twarz Kassiego dziecinną, pełną wdzięczności . Bądź co bądź cieszył się, że to co mówił chłopak o tej ciotce to bujda, zdawał sobie sprawę, że będzie miał go wyłącznie dla siebie, będzie z nim mieszkał pod jednym dachem, opiekował się nim aż w końcu on odwzajemni jego uczucie. Nagle coś błysnęło na nadgarstku chłopca i Nitta spojrzał z zaciekawieniem co to jest. Zaskoczyło go bardzo gdy ujrzał swoją ozdobę- srebrne wahadełko. Musnął je delikatnie palcami, a Kasji zarumienił się.
- Przepraszam, zabrałem je z umywalki.- odparł. Jakoś trudno mu było wymówić słowo "ukradłem". Już sięgnął dłonią by odwiązać ozdobę i oddać ją mężczyźnie gdy ten powstrzymał go ruchem ręki.
-Zostaw. Chcę, żebyś to nosił.- powiedział z łagodnym uśmiechem. To wahadełko należało w przeszłości do Natana, dodał już w myślach. Nitta pomógł wstać Kassiemu.
-Mam pytanie.- odezwał się jednak po chwili ponownie.
-Tak.- Kasjan zerknął na niego lekko zaskoczony.
- Skoro jesteś z Domu Dziecka to przypadkiem nie powinieneś tam przebywać. Dzieci z takich ośrodków nie łażą tak sobie po mieście.
-Uciekłem.- odpowiedział chłopiec z beztroską w głosie.
- Uciekłeś? Tak po prostu? I cię nie szukali?
- Nie. Po paru takich ucieczkach znudziło im się.- wyjaśnił.
- Po paru?
- No tak! A co ty myślisz, że ja tam będę siedział z założonymi rękoma i czekał aż przygarnie mnie jakaś sadystyczna rodzinka. Przecież doskonale wiadomo, że najlepsze wzięcie mają niemowlęta, nie takie typki jak ja.
Osoby w moim wieku trafiają raczej do rodzin gdzie odwalają najgorsze prace domowe. Jak ci już mówiłem nikt nie liczy się z dziećmi z Budula. -wziął głębszy wdech- Po za tym ja doskonale radzę sobie na ulicy.- dodał z triumfem.
- Jak? - Nitta był zainteresowany sposobem utrzymania się przy życiu na ulicy.
- Śpiewem!
- I z tego da się wyżyć?
- Jasne! O ile pogoda jest dobra i zna się miejsca gdzie przewija się wiele osób.
-A w zimę?
-No w zimę, to akurat jest trochę ciężej, ale ja sobie daje radę. Czasami gdy jest naprawdę zimno wracam do Budula.
-Wiesz muszę przyznać, że masz bardzo ładny głos.
Chłopiec zarumienił się lekko.
- Dziękuję.- powiedział przez ściśnięte gardło. Sprawa pocałunku już całkowicie wyleciała mu z głowy i teraz rozmawiał z Nittą jak by się nic nie wydarzyło.
- Mam nadzieję, że żadnych prochów nie bierzesz.- Nitta wolał się upewnić. Było mu trochę wstyd bo i on teraz nabrał lekkiej ostrożności mając świadomość skąd pochodzi Kasjan. Chłopiec posłał mu zranione spojrzenie i mężczyzna pożałował swych słów tak szybko jak je wypowiedział.
- Przepraszam. Chyba też nabrałem lekkiej ostrożności co do ciebie.- wyjaśnił zmieszany. Kasztanowłosy uśmiechnął się kącikami ust.
-Nic się nie stało. Nie biorę narkotyków. Nawet mnie na nie, nie stać, za śpiewanie ledwo starcza mi na jedzenie.....- zawahał się trochę- ....choć byli tacy co dawali mi wiele pieniędzy za to bym z nimi poszedł. Ale ja się nie zgodziłem. nie jestem z takich.- spuścił szybko głowę. Nitta złapał jego dłoń.
-Przepraszam początkowo cię przygarnąłem z chęci pomocy ale później... ja chyba też chciałem wyłącznie tego....(a ja nadal chcę go wyłącznie do tego dop.Lime;D)
Nie odzywali się już oboje do póki nie dotarli na parking gdzie stał motor.( wiem, wiem to był kawałek ,ale jak oni gadali to przystawali co chwilkę i to tyle czasu zajęło :D - dop. Urani)
- Jak myślisz Urciu co z tego będzie?
- Na pewno nie dziecko!
-Nie żartuj sobie myślisz, że im się uda?
- Poczekamy zobaczymy.
-No to czekajmy.
*************************************************************************************
/ A to się dzieje jak oboje wrócili do domku/
-Będziemy musieli poważnie porozmawiać.-odezwał się Nitta i otworzył drzwi do domu, puszczając przodem chłopca. Kasjan nadal miał opuszczoną głowę. Nie śmiał jej podnosić ponieważ ciągle był zawstydzony tym całym zajściem.. Przekroczył próg i zamarł słysząc donośny tupot i sapanie. Podniósł ostrożnie wzrok i o mało nie krzyknął. W jego stronę pędziła rozwścieczona bestia.
-Puszek co ty tutaj robisz?! -Nitta odepchnął chłopca na bok tak, że ten omal nie uderzył w drzwiczki szafki na buty i w ostatniej chwili pochwycił rozszalałe zwierzę za obrożę. Kassi dopiero teraz dostrzegł, że ów Puszek jak nazywał go ciemnowłosy to rotwailer. Duży pies, który mimo tego, że był trzymany za swoją obrożę próbował się wyrwać i dorwać biednego chłopca.
-Puszek, NIEWOLNO! -wrzasnął Nitta i dopiero wtedy pies zareagował uspokajając się nieco. Mimo wszystko powarkiwał jeszcze groźnie patrząc w kierunku Kasjana. Nitta pociągnął Puszka w swoją stronę i na chwilę obydwoje znikneli za rogiem przedpokoju. Rozległ się odgłos otwieranych a potem zamykanych drzwi, a wkrótce Nitta ponownie wrócił do chłopca.
-Już w porządku.-powiedział uśmiechając się-Puszek nie lubi obcych! Ale ciekawy jestem kto go wpuścił do domu? Jak pamiętam biegał po posesji....-zamyślił się na chwile.
-Jak możesz trzymać coś takiego w domu....-Kasjan nadal oddychał głęboko.-Przecież TO o mało mnie nie ze żarło!
-Ależ co ty mówisz Puszek to miły pies jak się go dobrze pozna...
-Nitta, to ty? -rozległ się nagle kobiecy głos. W progu stanęła kobieta. Na jej pięknej twarzy malowało się teraz zdziwienie, ale gdy zobaczyła Nittę i Kasjana uśmiechnęła się promiennie. Miała długie ciemno kasztanowe kręcone włosy, związane czerwoną wstążką, a niesforne kosmyki opadały na czoło zasłaniając duże błękitne oczy. Była prawie wzrostu Nitty i nawet rysy twarzy miała podobne do niego. Ubrana w czarny golf i spodnie tego samego koloru wyglądała bardzo młodo i dziecinnie. Do bioder przywiązany miała niebieski fartuszek.
-Sara! Mogłem się domyślić. To ty wpuściłaś Puszka do domu? -odparł przyjaźnie Nitta idąc w jej kierunku.
-No bo ty ciągle o tym zapominasz, a biedne zwierze chodzi głodne. Też mi z ciebie weterynarz! -powiedziała z pretensją w głosie. A więc jednak Nitta jest weterynarzem, myśli Kasjana potwierdziły się. Wzrok dziewczyny powędrował na młodego chłopca. Wyminęła zgrabnie mężczyznę i podeszła do niego.
-Aaa... to ty! -powiedziała z promiennym uśmiechem.-Pierwszym razem nie mogliśmy się poznać bo byłeś nieprzytomny...No! Ale teraz już tak! Jestem Sara! -dodała wyciągając w jego kierunku rękę. Młodzieniec posłał jej pełne zaskoczenia spojrzenie.
-A ja Kasjan.-bąknął odwzajemniając gest.
-Kasjan...piękne imię .Nie polskie prawda?
-Tak. Opiekunka z domu dziecka dała mi tak na imię...
-Opiekunka z domu dziecka? Myślałam, że mieszkasz u ciotki? -Sara spojrzała najpierw na Kasjana, a potem na Nittę. Mężczyzna podrapał się po głowie i spojrzał na sufit.
-Sprawa się trochę pogmatwała.-wyjaśnił.
-Trochę? -zapytała sarkastycznie dziewczyna. Kasjan pochylił głowę, on jako jedyny z tego całego towarzystwa czuł się najgorzej. Było mu ogromnie wstyd. Ludzie zawsze reagowali z niesmakiem słysząc, że jest z domu dziecka. No, bo kto może brać go na poważnie skoro nawet rodziców nie ma. Zacisnął pieści. Nie...na pewno się teraz nie rozpłacze. Nie pokaże, że jest słaby. Odwrócił się na pięcie w kierunku drzwi.
-A ty dokąd ?-zawołał Nitta zdziwiony.
-Doszedłem do wniosku że to był błąd tu wracać.-usłyszał ciche słowa w odpowiedzi. Kasjan już chwytał za klamkę zamierzając wyjść, gdy Nitta zablokował mu drzwi. Złapał chłopca, a potem przełożył go sobie przez ramię i podreptał do kuchni, a za nim jego siostra. Posadził go na krześle i spojrzał lekko rozłoszczony. Kasjan odwzajemnił mu ten wzrok.
-Chce wyjść! -wysyczał młodzieniec przez zęby.
-A ja Ci mówię, że nigdzie nie pójdziesz. -Nitta odwzajemnił mu tym samym jadowitym tonem.
-Będziesz mnie tu więził?
-Nie mam zamiaru! Ale jak pamiętasz inaczej się umawialiśmy. -Nitta uspokoił się nieco i ze smutnym wzrokiem odwrócił się w kierunku drzwi gdzie o framugę stała oparta Sara. Kasjan uciekł gdzieś wzrokiem.
-I tak ucieknę....-wymruczał pod nosem. Czarnowłosy zwrócił się gwałtownie ku niemu.
-I CO POTEM? -krzyknął tak, że chłopiec aż wtulił głowę w ramiona. Po jego policzkach spłynęły łzy.
-Nienawidzę cię!- wyszlochał.
-Bardziej porywczy od Natana. -wtrąciła się do rozmowy dziewczyna.
- Bardziej- przyznał jej w myślach Nitta podchodząc do chłopca i przytulając go do siebie.
-No już nie płacz. Nie chciałem na ciebie wrzasnąć, ale inaczej się nie dało.- powiedział.- Jak pamiętasz umawialiśmy się że zamieszkasz u mnie.- dodał. Kassi ogarnął się nieco. Sara przeszła przez kuchnię i zasiadła przy stole przy tym samym przy którym siedział Kasjan.
- To moja wina.- powiedziała.- Pewnie masz mnie teraz za okropną babę, bo wyskoczyłam na Nitte, że przyprowadził dzieciaka z domu dziecka. Zachowałam się trochę nietaktownie, wiem, ale byłam zaskoczona. Nitta opowiadał mi tyle o tobie i w ogóle...po prostu sam rozumiesz...
Kassi pokiwał potakująco głową. Odsunął się lekko od mężczyzny. Mimo wszystko nadal krępowało go to przytulanie się i w ogóle. W końcu Nitta nie pytał się czy chce z nim chodzić, a on mu nic też takiego nie obiecywał.
- To ja zareagowałem nie tak jak trzeba. Za bardzo daje się ponieść emocjom. - wyjaśnił.
Nitta w tym czasie podszedł do kuchenki.
-Co ugotowałaś? - zapytał zaglądając pod pokrywki garnków. Sara zerwała się na równe nogi o mało nie przewalając stołu przy którym siedziała.
- Nie grzeb po garach!- wrzasnęła podbiegając do niego. Uderzyła go w rękę tak, że pokrywka upadła z brzdękiem na swoje miejsce.
- AU! To moja kuchnia, no nie?- wrzasnął z pretensją.
-Do póki tu gotuje raczej jest moja! A tobie nie wolno grzebać i tyle....
Nitta zrobił minę zganianego dziecka.
-Ale ja jestem głodny.- powiedział takim tonem jak by się miał zaraz rozpłakać. Kasjan zakrył usta tłumiąc śmiech. Prawdziwe rodzeństwo, pomyślał przyglądając się obojgu.
Po krótkiej chwili jakiej potrzebowało rodzeństwo by dojść do porozumienia Sara wyciągnęła z szafki talerze i podała obiad. Nitta zupełnie zaskoczył Kasjana, przy swojej siostrze zachowywał się jak 5 letnie dziecko i do tego pakował jedzenia tyle do ust jak by nie jadł co najmniej przez tydzień. Chłopiec nie mógł zrozumieć jak ktoś w jego wieku na dodatek jeszcze starszy od siostry może się tak zachowywać.
- A co tam u twojego męża?- z przyjemnego milczenia wyrwał ich głos Nitty. Kasjan spojrzał na Sarę zaskoczony. Ona ma męża?, pomyślał.
- A co może być słychać? W domu będzie po piątej mam tylko nadzieję, że odbierze dzieci z przedszkola.- odparła mu kobieta biorąc łyk napoju. Dzieci?, Kasjan zaczynał coraz bardziej być zszokowany. Zmierzył dziewczynę wzrokiem. Ma 21 lat jak mu to powiedziała i już ma dzieci? Ciekawe ile?
-No właśnie słuchaj, tylko się nie złość Ok, bo wpadłem na pewien pomysł i chciałem, żebyś pomogła mi go zrealizować. Pomożesz prawda? Nie zostawisz brata w potrzebie.- Nitta zrobił maślane oczka, a Sara westchnęła z irytacją.
- Nie wystarcza, że robię ci obiad? -zapytała.- W czym chcesz mojej pomocy?
-Chce żebyś zaadoptowała Kasjana.- odparł mężczyzna szczerząc swoje równe białe zęby. Rozległ się nagle brzdęk upadającego widelca. To Kasjan upuścił go na stół. Sara była nie mniej zaskoczona.
- Zaadoptować?- zapytała chcąc się upewnić czy przypadkiem się nie przesłyszała.
-Tak, wiesz dobrze, że ja tego zrobić nie mogę, ty natomiast tak.-odparł jej. Kasjan posłał Nittcie pełne spłoszenia spojrzenie. To co usłyszał przed chwilą. Nitta chce go zaadoptować, a raczej namówić swoją siostrę by to zrobiła. Ale dlaczego?
-Huch!....- Sara zerknęła na chłopca, który strasznie pobladł i wyglądał jak by miał zaraz zemdleć. Nie znała zupełnie Kasjana, ale Nitta najwyraźniej zakochał się w nim po uszy skoro rzucił jej taką propozycję.( Tiaaaaaa....Sara znała orientacje Nitty, a co rodzeństwo powinno wiedzieć. Znała też poprzedniego chłopaka Nitty- dop. Urani.)
-Mogę to załatwić...-odpowiedziała po chwili z lekkim uśmiechem.
-To super!- Nitta, aż podskoczył z radości.
- CHCECIE MNIE ADOPTOWAĆ!!!!- Kasjan wstał z krzesła i zawołał z niedowierzaniem.
-Yhm!- pokiwał głową mężczyzna wkładając sobie łyżkę z zupą do ust.
-Ale jak to...- emocje chłopca już trochę zelżały i opadł na krzesło- Nie znacie mnie w ogóle....
- Nie gadaj takich głupot! Przez te kilka dni zdążyłem cię dobrze poznać.- ciemnowłosy zamachał mu łyżką koło nosa.- Sara cię zaadoptuje, ale będziesz mieszkał u mnie....Zgoda?
Kasjan nie potrafił wykrztusić z siebie słowa "TAK" więc tylko pokiwał głową. Nadal nie mógł uwierzyć że to prawda co przed chwilą usłyszał. Ktoś chce go zaadoptować! Nitta! I nie będzie musiał opuszczać tego wspaniałego domu. Radość, aż rozsadzała go od środka mimo wszystko jednak starał się jej nie okazywać na zewnątrz.
- Sara ma znajomości...- kontynuował ciemnowłosy- Pogada trochę tu trochę tam i załatwi sprawę w kilka tygodni.
-Hej! A co ty tak polegasz na moich znajomościach....- zawołała kobieta z nutą złości w głosie. Nitta przysunął się do niej opierając głowę o jej ramie.
-Ni- chan prosi ładnie...- zamruczał pocierając policzkiem o jej rękę.- Ni-chan wie przecież że jego kochana siostrzyczka ma takie znajomości, że nawet burmistrz nie ma takich...
Kasjan zbladł jeszcze bardziej. Z kim on się zadał, z jakąś ważną szychą, czy co? Ale nie ma co się dziwić patrząc na dom w którym Nitta mieszkał sam.
- Ni- chan chyba chce oberwać od swojej kochanej siostrzyczki, co?...A wiesz jaki to dziś dzień?...- Sara zmieniła nagle temat. Nitta wyprostował się i spojrzał na nią zdziwiony nie bardzo wiedząc o chodzi. Dziewczyna wyciągnęła nie wiadomo skąd małą czarną książeczkę z dużym jasno fioletowym napisem" X- Clamp tom 18". Kasjan wziął głębszy oddech. Widział już taką podobną wcześniej w szafie czarno włosego na 1-wszym piętrze.
- NARESZCIE!- krzyknął Nitta z radości i zabrał jej ostentacyjnie tomik z ręki od razu zabierając się do czytania.
- Wiesz kto teraz ginie?- Sara zajrzała mu przez ramię patrząc na której jest stronie. Nitta odsunął się od niej gwałtownie.
- Nie mów, daj se luzu, sam chcę przeczytać....- zawołał. Kasjan znowu zakrył dłońmi usta. Widział takie zachowanie mężczyzny po raz pierwszy. Chwilę później przypomniał mu się pocałunek z dzisiejszego poranka. Ciepły dotyk warg Nitty na jego ustach i ich cudowny smak. Naszła go ochota na powtórzenie tego wyczynu, przecież to było takie przyjemne.
- A ty czemu nic nie jesz...- Sara spojrzała na prawie pełen talerz chłopca. Kassi zamrugał powiekami wyrwany z chwilowego zamyślenia.
-Nie smakuje ci? A może źle się czujesz?- w jej błękitnych oczach wyczytać można było troskę. Kasztanowłosy pokiwał przecząco głową.
-Nic mi nie jest. Czuje się dobrze.- odparł i zabrał się do jedzenia od czasu do czasu zerkając na Nittę, który z iskrami w oczach przewracał kartki w swoim komiksie.
-TAK NIE MOŻE BYĆ!- wrzasnął na całe gardło. Kasjan znów się przestraszył i upuścił łyżkę. Nitta pokazał jakąś stronę Sarze.- Zamorduje tego Fuumę! Gołymi rękoma, ale zamorduje....Jak on mógł zabić mi Nataku!
(Kaziuki siuka tatusia:D, a Urani swojego Anioła Stróża!- dop. Urani)(Urani ja cię zamorduję!!!! Co ty robisz z mojego seme kurczę niedługo to on zostanie uke! -dop. Lime- chociaż to mogłoby być ciekawe... hmmmm... rozważę tą możliwość ;P ) ( Puste obietnice droga Lime :P, myślisz, że była byś w stanie mnie zamordować?! Będę cię nawiedzać jako duch!- dop. Urani)
-Nie dał byś rady skarbie...-odparła mu Sara wstając od stołu i zbierając puste naczynia.
- Co nie zmienia faktu, że go zamorduję! Daj mi go tu tylko...
-No i widzisz! Wszystko się ułożyło tak jak mówiłam.- Limonka uśmiechnęła się z triumfem. Obydwie z Urani siedziały na żyrandolu w kuchni i obserwowały wszystko z góry. Czarny Aniołek miał nadal markotną minę, jedyne o czym teraz myślał to czego chce od niej
L- sama.
-No Ej! Rozchmurz się!- zawołała jej przyjaciółka szturchając ją w ramię.- Nie ma nic gorszego(i głupszego -dop. Urani) niż zdołowany upadły anioł.- tymi słowami Limonka chciała rozweselić Urcie, ale ta popadła tylko w większą irytację i zepchnęła białego aniołka z lampy. Lime tylko dzięki skrzydłom uniknęła upadku na ziemie.
- Wiesz CO!- ryknęła rozłoszczona gdy znowu usiadła na swoim miejscu.- Też mi z Ciebie partner....ja cię rozweselam, a ty mnie odpychasz. Chyba się rozpłacze!
- Beczeć to byś beczała jak byś była w mojej sytuacji....- Urani za nic w świecie nie dała się wybić z jej paskudnego humoru.- No nic...Będę się zbierać skoro tu wszystko się ułożyło. Im prędzej będę TAM na dole tym prędzej będę mieć to za sobą. PA!- Urani wykonała gest ręką i zniknęła.
-Pa!- odparła Limonka i nagle poczuła się bardzo samotna, bo komu teraz będzie dokuczać.
-No to ja będę się zbierać.- powiedziała Sara idąc w stronę przedpokoju, a za nią Nitta i Kasjan. Dziewczyna zaczęła zakładać buty (glany- dla dociekliwych- dop. Urani)
-Wpadnę jutro!- dodała- O ile oczywiście będziecie chcieli bym przyszła....- zawiesiła znacząco głos i puściła do nich oko. Nitta uśmiechnął się szeroko, a Kassi spiekł porządnego raka. Wszyscy doskonale wiedzieli co ma na myśli. =_=""
Kasjan mimo wszystko, że jego policzki piekły go okropnie chciał by Nitta go pocałował. Od ostatnich kilku minut nie myślał o niczym innym. Był wściekły na siebie za to. Jeszcze wczoraj taka myśl nie zaświtała by mu w głowie, ale teraz za każdym razem gdy myślał o czarnowłosym jego ciało ogarniało takie przyjemne ciepło. Czyżby się na prawdę zakochał i do tego w facecie? To jest okropne!
- Nitta i nie zapomnij nakarmić Puszka!- Zawołała jeszcze Sara przechodząc przez próg- Zamknąłeś go w pokoju i zapomniałam to zrobić!
-Dobrze, dobrze...- usłyszała niezbyt radosną odpowiedź z ust mężczyzny.
- Boże co z ciebie za weterynarz, aż się w głowie nie mieści.- mruknęła.
- Ja jeszcze się uczę, nie zapominaj o tym Aleksander jest weterynarzem.
-No właśnie, a co tam u niego słychać. Dawno go nie widziałam.-zainteresowała się.
-Ma dużo pracy jak zwykle. Zapraszałem go, żeby do mnie wpadł, ale on ciągle przesiaduje w tej swojej klinice.
-A może ty powinieneś wziąć z niego przykład, co? Nie ma to jak nauka w praktyce, a nie z książek.
- Alex bierze mnie tylko do ważniejszych przypadków...sama wiesz.
-Masz lenia braciszku i tyle.... No ale co tam ja uciekam. Muszę jeszcze załatwić kilka spraw. Zadzwonię w razie czego!- powiedziała podchodząc do Kasjana i pocałowała go w policzek. Chłopiec, który przysłuchiwał się tej rozmowie w milczeniu wzdrygnął się gdyż poczuł dotyk ust na policzku. Ostatnio wszyscy go całowali i było to dla niego dość krępujące. Sara chwilę potem ucałowała swojego brata. Musiała przy tym wspiąć się na palce by to zrobić, bo Nitta był od niej troszkę wyższy. W końcu powiedziała do nich " Do widzenia" i zamknęła za sobą drzwi.
Miła osóbka pomyślał, chłopiec i spojrzał na Nittę. Jednak gdy odwrócił głowę w prawo nikogo nie zastał. Rozejrzał się do o koła i dopiero zobaczył, że Nitta idzie korytarzem w stronę pokoju w którym zamknął psa. Kasjan nawet się nie namyślał, pobiegł za nim i chwile później obydwoje stali przy drzwiach.
-Musicie się zaprzyjaźnić.- oznajmił Nitta- Ale poczekaj chwilę, założę mu kaganiec.
Ciemnowłosy zniknął w pokoju. Kasjan słyszał stłumione odgłosy rozmowy. Jak mężczyzna przemawia miłym głosem do swojego pupila. Chwilę później Nitta stał już w progu trzymając psa za obroże. Kasjan cofnął się odrobinę. Wciąż jeszcze pamiętał jak to bydle o mało go nie ze żarło, jak tylko przekroczył próg domu.
-Nie bój się.- uspokoił go Nitta.- On naprawdę jest łagodny. Dzieci Sary zawsze się z nim bawią i jak do tej pory nie zrobił im krzywdy.
Mężczyzna puścił rotwailera. Pies wolnym krokiem zbliżył się do chłopca i powąchał go. Chłopiec wzdrygnął się, ale wyciągnął niepewnie dłoń dotykając krótkiej miękkiej czarnej sierści. Puszek zamerdał krótkim ogonem. On naprawdę nie jest taki zły, pomyślał chłopiec i przykucnął głaszcząc zwierze mocniej. Pies przewrócił go mocnym pchnięciem na podłogę i chciał polizać chłopca, ale otarł tylko jego policzek metalowym kagańcem. Kasjan ściągnął mu go dochodząc do wniosku, że jest bezpieczny.
-No i mówiłem, że Puszek to miłe stworzenie.- Zawołał Nitta pochodząc do niego i pomagając mu wstać, a potem poszedł do kuchni po karmę dla swojego pupila. Puszek pobiegł za nim. Nitta nasypał mu jedzenia, a potem odwrócił się do Kasjana opierającego się o framugę drzwi.
- No dobra...- rzekł-... pora trochę popracować. Jak chcesz to na górze masz telewizor. Będziesz mi musiał wybaczyć, ale nie mam teraz czasu by dotrzymywać ci towarzystwa.- podszedł do niego. Kasjan zadarł głowę do góry patrząc mu w oczy. Może by go tak pocałować? Ciekawe jak by zareagował, pomyślał młodszy.
- Nie szkodzi.- powiedział i odwrócił się plecami, by Nitta nie zauważył malującego się na jego twarzy rumieńca. Pobiegł przodem schodami na górę. Wbiegł do pokoju i rzucił się na duże łóżko, które wciąż było rozgrzebane. Na poduszce wyczuł zapach Nitty.
- Boże jaki ja jestem zmęczony.- wymruczał słysząc jak Nitta wchodzi za nim do pokoju. Uniósł się na rękach i spojrzał na niego. Nitta podszedł do biurka i włączył laptop. Usiadł na krześle i założył okulary o prostokątnych szkłach na nos. Kasjan zawsze interesowało to nad czym Nitta tak pracuje. Zwlókł się niechętnie z łóżka i podszedł do biurka stojąc za plecami Nitty. Ciemnowłosy pisał akurat maila.
Cze!
Jak prosiłeś udało mi się załatwić i zmodernizować ten program. Wprawdzie siedziałem nad tym całą noc, ale mamy go, udało się ^-^ Pamiętaj tylko nie szalej po sieci tak byś nie narobił kłopotu i nie pisali o tym w gazetach, że jakiś Haker wymazał wszystkie dane z PKO.
Odezwę się wkrótce po tym jak przejdę przez faierwall'a NASA (wiesz kolejna robótka od tych z góry) ach ci politycy
Ni-chan.
(Ładny kolorek nie ?- dop. Urani)
- Jesteś hackerem?- zapytał zaskoczony chłopiec.
- Czy ja wiem może, trochę -Nitta uśmiechnął się do zdziwionego z deka Kassiego .
-A co to znaczy to "chan"- Kassi wolał zmienić temat gdyż wiedział że lepiej na razie go nie poruszać.
- Czyta się "cian"- poprawił go Nitta, bo chłopiec wyczytał twardo tą końcówkę.- W Japonii dodaje się ją do imion i nazwisk. Chan to zdrobnienie jakim mówi się do dzieci. Takich końcówek jest wiele np. San, którym określa się osoby dorosłe...to coś jak w naszym języku "Pani" "Pan", ale jest też Kun, Sama, Sempai i wiele tym podobnych.
Kasjan zrobił zdziwioną minę. To trochę dziwne mówić takie końcówki. Kassi- chan, jak to dziwnie brzmi, pomyślał chłopak.
- Twoim zdrobnieniem na przykład by było K-chan.- uśmiechnął się mężczyzna.
- K-chan.- powtórzył kasztanowłosy. To już brzmiało lepiej. Nitta wykorzystał chwilowe zamyślenie chłopca, złapał go w pasie i przyciągnął do siebie przytulając się głową do jego brzucha. Kasjan wciągnął głośno powietrze do płuc zaskoczony.
- Będę spać dzisiaj na kanapie.- oznajmi czarno włosy i spojrzał na chłopca, który znów zaczął się rumienić.
- N-nie to raczej ja będę spać na kanapie...-odpowiedział mu młodszy drżącym głosem.
- Jesteś moim gościem... nie pozwolę ci....
- Ale ja chcę. Tam będzie mi wygodniej. Nie lubię dużych łóżek.- prawdę mówiąc Kasjan wolał spać na kanapie bo wtedy miał większą pewność, że Nitta nie zakradnie się do niego w nocy. W łóżku nie miał by takiej pewności.
- No dobra, jak tak wolisz!- Nitta spojrzał w dół.- Dlaczego nie ściągnąłeś butów?- zainteresował się nagle.
Kasjan odsunął się od niego gwałtownie. No właśnie jeśli teraz ściągnie buty to Nitta zobaczy jego poranione stopy. Przecież rano uciekł z domu na boso i strasznie się pokaleczył.
- A muszę?- zapytał niepewnie.
-No chyba raczej tak.... W łóżku chyba nie masz zamiaru spać w budach, co?
Chłopiec pochylił nisko głowę. Za nic w świecie nie chciał martwić teraz Nitty swoim stanem. Niespodziewanie poczuł silny uścisk wokół tali i jak ktoś podnosi go do góry. Nitta przełoży go sobie przez ramię, a chłopiec nie zdążył nawet krzyknąć z zaskoczenia. Chwilę potem czarnowłosy posadził go na łóżku.
- Pomogę Ci. -oznajmił kucając i łapiąc jego nogę.
-N-nie...Z-zaczekaj...- jęknął zielonooki, ale było już za późno. Nitta ściągnął but z jego stopy i wzdrygnął się zaskoczony widząc zaschniętą krew. Spojrzał na chłopca, który uciekł gdzieś wzrokiem. Ściągnął drugi but i zobaczył to samo. Poczuł uczucie winy palące go w żołądku. Domyślał się skąd te rany ,ale jednak wolał się upewnić.
-Kasjan....co się stało...-zapytał. Młodszy nic nie odpowiedział i nadal unikał spojrzenia Nitty. - To moja winna....- odezwał się ponownie mężczyzna.- To moja winna.....mogłem się powstrzymać.... Pewnie strasznie się wystraszyłeś....
- Nie to nie tak.....- Kasjan zaprzeczył szybko.- To ja sam jestem sobie winien...wpadłem na głupi pomysł uciekania boso z twojego domu....
W oczach Nitty i tak jednak malował się smutek.
- Trzeba to szybko opatrzyć.- oznajmił wstając- Mogło się wdać jakieś zakażenie.- Nie patrząc na chłopca wyszedł z pokoju. Kasjan otarł brzegiem dłoni łzy, które pojawiły się w kącikach jego oczu. Nitta powrócił dość szybko niosąc w miseczce wodę i ręcznik, a pod pachą bandaże i wodę utlenioną. Znowu kucnął przy chłopcu i zaczął zmywać zaschłą krew. Robił to w milczeniu nie patrząc na młodzieńca. Kasjan również nie odezwał się ani słowem. Mężczyzna opatrzył jego rany i owinął je starannie bandażem, poczym odniósł wszystko do łazienki. Gdy wrócił nie podszedł już do łóżka tylko do biurka i wyłączył laptop. Gdy to zrobił wziął komórkę i wybił numer. Przyłożył aparat do ucha i poczekał na połączenie.
- Hallo? Alex?... Cześć!...Jesteś jeszcze w klinice?- mężczyzna zerknął na chłopca, który też patrzył na niego. Nitta jednak po chwili odwrócił się do niego plecami i spojrzał na widok za oknem- .... To świetnie!...Wpadnę tam zaraz... Acha i masz pozdrowienia od Sary...No co ty...- roześmiał się cicho- ....Sam złóż jej propozycje... Jak to kiedy!...Jak odwiedzisz mój dom, ostatnio rzadko tu bywasz....No dobra, ale pogadamy w klinice. PA!- rozłączył się. Kasjan poczuł nie wiadomo dlaczego ukucie w sercu. Podciągnął nogi pod brodę i otulił się prześcieradłem. Nitta spojrzał na niego.
- Jadę do kliniki.... Nie wiem kiedy wrócę, może późno. W lodówce masz jedzenie. Dasz sobie radę, prawda?- odezwał się, ale nie podszedł do łóżka tylko skierował się w stronę drzwi. Jego też bardzo bolało serce i miał cichą nadzieję, że jak powróci to zastanie jeszcze chłopca w swoim domu. Nie chciał go ranić ,ale nie wiedział też za bardzo jak go przeprosić. Nigdy nie był w tym dobry. Zranić było łatwiej. Natana też często ranił i to może dlatego ten odszedł od niego. Natan mój mały aniołek.- To jak?- przystanął i rzucił okiem na Kasjana.
-Tak.- usłyszał cichą odpowiedź.
- To Cześć... Nie czekaj na mnie...- po tych słowach opuścił pokój. Kasjan słyszał jak schodzi po drewnianych schodach i kieruje się do przedpokoju, zakłada buty i wychodzi. Rozległ się przytłumiony warkot motoru, a potem zapadła cisza. Chłopiec wypuścił głośno powietrze z ust i opadł na łóżko. To stanowczo za dużo jak na jeden dzień, pomyślał i zamknął oczy.
Limonka, teraz samotna, przyglądała się Kasjanowi. Natan, słyszała gdzieś już to imię, tylko gdzie?( Oczywiście czytała myśli Nitty i
stamtąd o tym wiedziała) Ktoś już kiedyś jej wspominał o Natanielu, tylko kto? Nie mogła sobie tego przypomnieć. Spojrzała na chłopca, któremu niewiele brakowało do tego by się rozpłakać. Teraz obydwoje byli samotni. Urani się zmyła, Nitta też. W główce małego aniołka zaświtał ponownie plan pojawienia się przed chłopcem. Może teraz pójdzie o wiele lepiej. Z frunęła z wielkiej szafy na której siedziała, zdjęła z siebie czar niewidzialności i usiadła na łóżeczku. Forma małej istotki spodobała jej się bardzo i postanowiła, że w najbliższym czasie jej nie zmieni.( Tak i pije tylko mleko jak w Wish'u Clampa:D- dop. Ur.)
Wzięła głębszy wdech :
- Cześć- powiedziała, a Kasjan usiadł gwałtownie na posłaniu.
- Kto tu jest?!- powiedział zachrypniętym głosem. Po całym ciele przeszedł go dreszcz. Jego wzrok powędrował ku miejscu z którego dochodził głos. Po swojej lewej stronie dostrzegł małą białą istotkę, która też wpatrywała się w niego i uśmiechała się słodko. Odsunął się od niej jak oparzony z cichym krzykiem.
- Kim... Co ty jesteś?- zawołał. Aniołek wzbił się w powietrze podlatując do niego.
- Mam na imię Lime...- zaczęła, ale Kasjan złapał poduszkę i cisnął nią w anielice. Lime dostając tak czymś wielkim straciła równowagę i upadła na ziemię. Zrobiło jej się ciemno przed oczami.
Kasjan przełknął nagłą suchość w gardle i ostrożnie zerknął na podłogę. Pod poduszką nic się nie ruszało. Sięgnął po nią niepewnie po czym ja podniósł , wstrzymał oddech widząc, że to nie przewidzenie. Na ziemi leżała malutka postać ze skrzydełkami i o blond włosach. Najwidoczniej zemdlała o ile to możliwe.( No właśnie czy anioły mogą mdleć- dop. Urani) Trącił delikatnie palcem małego aniołka i cofnął dłoń. A jednak była ranna. No dobra, ale co teraz. Przecież nie zabije tego czegoś, o ile to jeszcze żyje, a reanimacja usta nie wchodzi w grę. Ale właściwie to co to jest. Przyjrzał się Limonce z uwagą.( Nie chce mi się robić jej opisu, chyba wszyscy wiedzą jak Lime wygląda? A jak nie to wpadnijcie na spotkanie mangowe do Koszalina :D- dop. Urani)(Ty cholero mała nie reklamuj mnie i tej dziury! A tak poza tym wpadajcie będzie miło! -dop. Lime)
Aniołek otworzył nagle swe niebieskie oczka i pierwsze co zobaczył to parę oczu Kasjana w których malowało się przerażenie. Lime poczuła jak ogarnia ją irytacja. Jak on śmiał rzucić w nią poduszką. Zamachała skrzydełkami i uniosła się w górę.
- Ty pieprzony sadysto! Znęcasz się nad słabszymi!- ryknęła rozgniewana, a Kasjan znowu wsunął się w głąb łóżka.
- Przepraszam...- wyjąkał.- Nie chciałem cię skrzywdzić...
- Jasne! Myślisz, że ci uwierzę.... Za zabicie Anioła Stróża jest kara!- warknęła ani trochę nie schodząc z tonu.
-Anioła Stróża!?
- Tak! A co ty myślałeś, że czym ja jestem?
-Aniołem Stróżem...- zająknął się ponownie.
- TAK! Najwyżsi Aniołowie trzymajcie mnie, albo zaraz cisnę go gromem!- uniosła ręce do góry i w tym momencie zadzwonił jej notesik.
- Przepraszam...- Lime zaczerwieniła się zawstydzona i porwała swoje urządzenie odwracając się do chłopca plecami. Kasjan był w takim szoku, że jeszcze kilka razy powtórzył "Anioł Stróż", ale aniołek tego już nie zauważył. Lime otworzyła notesik i zobaczyła tam nie kogo innego jak Urani.
-CO TY DO CHOLERY WYPRAWIASZ JAK MNIE NIEMA, CO! WYSTARCZYŁA TYLKO NIECAŁA GODZINA A TY JUŻ....
PACH!
Lime zatrzasnęła swój mały komputerek i schowała go do kieszeni odwracając się do chłopca ze sztucznym uśmiechem na ustach. Kasjan już trochę oprzytomniał.
- Kto to był?- zapytał.
-Nikt...-z ust Limonki nie schodził uśmiech. Jej kieszonka znowu zadzwoniła ponownie. Przez chwile wahała się czy ją odebrać, ale w końcu znowu wyciągnęła urządzenia i je otworzyła.
-JAK ŚMIESZ..... ROZŁA....
PACH!
Lime znowu to zrobiła. Urani była w nienajlepszym humorze. Czarny Anioł doskonale wiedział, co robi jego przyjaciółka gdyż był z nią połączony niewidzialną nicią porozumienia. Jak wszyscy zresztą wiedzą. (Niestety kiedy trzeba było z tego skorzystać przy poszukiwaniach Kassiego Limoonka która jest mała ciapą zapomniała o tym w ogóle ;P)
- Ale się drze...- Kasjan pochylił się do przodu.
-Tak! Jak stare prześcieradło...
W tym momencie komputerek zadzwonił po raz kolejny, ale Aniołek nie odebrał go i wyłączył sygnał przełączając na funkcję wibratora.
- Nie odbierzesz?- Kasjan był zaskoczony i najwyraźniej fakt, że ma przed oczami coś niezwykłego wyleciał mu z głowy.
- Żeby znowu na mnie się wydarła? O NIE, dziękuję!
- Naprawdę jesteś aniołem stróżem?
-YHM! Twoim jak byś nie wiedział!
- Moim? Ale ja jestem niewierzący! A poza tym Anioły są przezroczyste i nie maja 10 cm wzrostu....
- Chyba się za dużo filmów na oglądałeś...- Lime spojrzała na niego z pobłażaniem.- Ale co tam jak wolisz tak...
W tym momencie Lime przybrała postać człowieka.
- Jesteś kobietą?- Zawołał Kassi z niedowierzaniem.
- Nyo! Poniekąd, a co nie widać?
- Jak miałaś 10 cm to ci piersi wcięło!
Lime aż schowała głowę w ramionach pod tą uwagą, żeby nie powiedzieć dokładnie " zaliczyła glebę".
Na jej twarzy zagościł paskudny uśmiech.( Z tych których Fuuma ma dla Kamui. Tia! Ona też zaopatruje się w firmówki.- dop. Urani) ( Oj wcale nie jest tak źle ja tylko tak gdy jestem zła chiii...- dop. Lime ) ( Urani nie chce widzieć Limonki złej, to by się skończyło tragicznie. -dop. Urani)I zaczęła szeptać zaklęcie zsyłające pioruny. Może i by je zesłała, ale Urani znowu postanowiła do niej zadzwonić i poczęstować kolejną dawką wściekłych, nieprzyzwoitych słów. Lime oczywiście nie odebrała połączenia, ale przeszła jej też ochota na ciskanie błyskawicami. Powróciła do swojej 10 centymetrowej postaci i znów usiadła na łóżku.
- To mówiłaś, że jak masz na imię?- Kasjan spojrzał na nią. Zadziwiające naprawdę było jak przeszedł z tą świadomością, że rozmawia z aniołkiem, do świata codziennego.
- Lime, ale wołają też na mnie Limonka....- uśmiechnęła się. A gdy dostanę awans w niebie to będę nosić imię Limoonka- fajnie nie? (duzio się zmieniło jedno "o" i od razu tyle szumu ) ( Błahahahaha...ty i awans!- dop. Urani)
-A ja jestem Kasjan...
- To wiem głupku! Jestem przecież twoim Aniołem STRÓŻEM!- ryknęła.- wiem wszystko bo obserwuje cię od czasu gdy trafiłeś do tego domu....Trzeba przyznać, że to moja zasługa...
- Co?
- To co słyszałeś! Pokierowałam twoim losem tak, że poznałeś Nitte...
- A więc to twoja sprawka....
- Hi hi...jasne!
Kassi zrobił urażoną minę.
- Jak mogłaś!- zawołał.
- CO MOGLAM? - Lime była szczerze zaskoczona tym oskarżeniem.
- Czy ja prosiłem o to by mnie tu wpychać? Doskonale radziłem sobie sam, a ty...- zrobił wdech.
- Hey! Słuchaj panie samo wystarczalny! Zrobiłam ci wielką przysługę, więc nie narzekaj. Na ulicy nie pożył byś długo! Daję ci nie więcej niż rok ! Specjalnie wybrałam ci to miejsce....
- Ale Nitta...on jest... on mnie pocałował.
- Też mi wielka rzecz! Podobało ci się prawda!? Kasjan ja znam twoje uczucia.... sam pomyśl co czujesz do Nitty! Nie owijajmy w bawełnę... ZAKOCHAŁEŚ SIĘ!
- TO NIEPRAWDA!...ja nie koch....
- A teraz oszukujesz sam siebie! W chwili gdy Nitta zabrał cię z pod tamtego sklepu nie sprzeciwiłeś się. Gdybyś nie darzył go uczuciem to byś z nim nie poszedł.
Kasjan zarumienił się po tych słowach. Może i Lime mówi prawdę. Ostatnio jakoś tak dziwnie myśli o Nittcie. Nie jak o przyjacielu czy opiekunie tylko jak o kochanku.
- Właśnie tak Kassi! Zakochałeś się w Nittcie tylko nie chcesz przyjąć do siebie tej wiadomości.- Limonka ucieszyła się, że w końcu do czegoś doszła. Myślała, że trudniej pójdzie jej przekonać chłopca o uczuciu do mężczyzny, ale teraz jej wątpliwości się rozwiały.
- Ale czy Nitta mnie kocha?- ta nagła uwaga sprawiła, że Limonka została wyrwana ze swojego szczęśliwego nastroju i spojrzała na chłopca. Kasjan miał pochyloną głowę, a włosy zasłoniły mu oczy.
- Po tym co wydarzyło się niedawno...- kontynuował- ... był taki zimny i chyba zły na mnie. To dlatego sobie poszedł.... Prawda?- Kasjan spojrzał na anielice a jego oczy błyszczały. Lime w pierwszej chwili chciała powiedzieć, że się myli, ale powstrzymała się jednak od tej uwagi. Chłopiec przekona się o tym niedługo sam. Uśmiechnęła się szeroko.
- Jaka ja jestem głodna!- pisnęła.- Masz może mleko?
- Mleko?- Kasjan wybałuszył oczy.- A po co Ci mleko?
- Jak to po co do jedzenia!- zawołała Limonka- My anioły, możemy jeść tylko to co w przeszłości nie żyło. ( Wiem zerżnęłam to z Wisha- dop. Urani)
- Mleko....no chyba jest.- Kasjan zwlókł się z łóżka i wyszedł z pokoju, a za nim mały aniołek. Weszli do kuchni na pierwszym piętrze. Kasjan otworzył małą lodówkę i zajrzał do środka.
- Jest!- powiedział wyciągając kartonik z białym płynem. - Jak chcesz to mogę ci podgrzać.
- Super!
Po niedługiej chwili nalał ciepłe mleko do dwóch kubeczków. Lime w tym czasie przybrała swój bardziej ludzki wygląd. Kasjan pobladł lekko widząc tą przemianę. Wcale jeszcze nie przyzwyczaił się do świadomości że ma przed sobą prawdziwego anioła stróża. Z całych sił jednak nie starał się tego okazywać.
Razem z kubeczkami pełnymi mleka weszli do przedpokoju, który raczej był bawialnio-biblioteką. To tu mieścił się olbrzymi telewizor. Kasjan usiadł na kanapie i wziął do ręki pilota.
Było już wpół do jedenastej, a Nitta jeszcze nie wrócił do domu. Kasjan stał bezwiednie przy oknie i wypatrywał czy ulicą przypadkiem nie nadjeżdża ciemnowłosy. Minuty dłużyły się niemiłosiernie. Z Limonką przegadał prawie cały wieczór i teraz jeszcze bardziej upewnił się, że kocha Nittę.
- Nie ma potrzeby tak sterczeć przy tym oknie. Nitta wróci ...w końcu to jego dom, no nie!- odezwała się Lime. Siedziała ona na parapecie i wpatrywała się w chłopca. Kasjan uśmiechnął się do niej.
- Masz rację. Pora iść spać. I tak już dużo wydarzyło się jak na jeden dzień.- odparł idąc do pokoju Nitty. Podszedł do łóżka i wziął z niego jedną z poduszek.
- Co robisz?- zapytała Limonka, która poleciała za nim.
- Jak to co? Robię sobie miejsce do spania! Umawiałem się z Nittą, że będę spał na kanapie.
Lime westchnęła z irytacją.
- A ja myślałam, że ta nasza rozmowa dała ci trochę do myślenia.- odparła, a Kasjan zrobił zdziwioną minę nie wiedząc o co jej chodzi. ( Mam nadzieję, że wszyscy nie są tak nie kumaci jak Kasjan i wiedzą co Lime miała na myśli.- dop. Urani) Chłopiec wziął po drodze jeszcze koc i zaniósł wszystko na kanapę, gdzie miał spędzić dzisiejszą noc. Potem wziął szybko prysznic i pożyczył sobie kolejny ciuch od Nitty. Koszulę, która okazała się na niego za duża tak jak i spodnie. (Te spodnie to nie wiem w sumie po co, ale Nitta będzie miał więcej do ściągania- dop. Urani) Wszedł do pokoju i zobaczył aniołka siedzącego na jego posłaniu i piszącego coś w swoim notatniku.
- Co robisz?- zainteresował się.
- Sprawdzam dane.- usłyszał w odpowiedzi, która i tak mu niewiele powiedziała. Czytający mogą jednak wiedzieć co Lime robiła dokładnie. Ona szukała informacji na temat czego boi się Kasjan, gdyż w jej głowie zaświtał misterny plan jak zmusić Kasjana by spał w łóżku Nitty.
- To ja już będę uciekać.-powiedziała nagle, uśmiechając się do siebie, bo udało jej się znaleźć ciekawe dane na ten temat.
- Myślałem, że jesteś moim aniołem stróżem?
- No bo jestem....
- To nie powinnaś przypadkiem cały czas być przy mnie?
- No chyba śmieszny jesteś! Anioły nie muszą ciągle być przy osobach którymi się opiekują. Mam tyle spraw na głowie.....PAAAA!
Lime rozpłynęła się w powietrzu. Kasjan wzruszył tylko ramionami. Dziwna z niej istota pomyślał i wskoczył pod koc. Zgasił lampkę przy kanapie i ułożył się do snu.
Nie minęło może z pięć minut gdy cały pokój rozjaśniał niebieskim światłem. Kasjan zacisnął mocniej oczy i skulił się w kłębek. Gdzieś w oddali rozniósł się grzmot zbliżającej się nieuchronnie burzy. O nie!, pomyślał zielonooki. Burza to, to czego bał się najbardziej zwłaszcza gdy był sam. W jego najgorszych koszmarach prześladowała go wizja schodzącego z nieba pioruna. Zawsze widział jak błyskawica schodzi niedaleko niego, zaledwie kilka metrów. Ale nie sam błysk był najgorszy tylko huk. To tego zawsze obawiał się najbardziej i gdy po raz kolejny cały pokój został oświetlony blaskiem błyskawicy zakrył uszy dłońmi obawiając się głośnego huku. Wraz z odgłosem zbliżającej się burzy trzasnęły drzwi na parterze. Kasjan pomyślał uradowany, że właśnie powrócił Nitta i jego strach trochę zelżał. Chciał w pierwszej chwili zbiec na dół i przywitać go mocno przytulając się do jego piersi, ale się powstrzymał. Przypomniała mu się ich relacja z dzisiejszego popołudnia. Postanowił udawać, że śpi. Jutro pogada z Nittą.
Mężczyzna wszedł po schodach na górę najciszej jak to było możliwe. Uśmiechnął się widząc skulony kształt na kanapie. Prawdę mówiąc obawiał się tego czy zastanie Kasjana po powrocie, ale teraz odetchnął z ulgą. Podszedł do kanapy. W kolejnym blasku błyskawicy dostrzegł chłopca leżącego w pozycji embrionalnej. W pierwszej chwili chciał go przenieść do swojego łóżka by znów z nim spać, ale się wstrzymał. Poszedł do łazienki wziąć prysznic.
Kasjan słyszał stłumiony odgłos wody w łazience. Tak bardzo chciał teraz porozmawiać z Nittą. Powiedzieć mu, że go kocha. Przytulić się do jego ciepłego ciała.
Grom, który zstąpił z nieba sprawił, że cały dom zatrząsł się lekko. Chłopiec już bardziej pod kocem nie mógł się ukryć. Był tak szczelnie okryty, że powoli zaczęło brakować mu tchu. Jednak za wszelką cenę nie chciał wychylać głowy na wierzch.(To robota Limonki zamiast się wyładować na Urci dała sobie upust w straszeniu Kassiego małą niegroźną burzą w końcu to jej domena, a może bardziej chęć zobaczenia scenki łóżkowej hehehe..... ;P) (>_<' -dop. Ur.)
Nitta otworzył drzwi i wszedł do ciemnego przedpokoju. Gdzieś w oddali zagrzmiał grom. Pierwsze krople deszczu zaczęły uderzać o szyby. Kasjan już dłużej nie mógł wytrzymać pod przykryciem. Wychylił głowę gwałtownie łapiąc powietrze i spostrzegł czarny cień przy drzwiach do łazienki.
- Nitta! - zawołał. Było mu już obojętne co pomyśli mężczyzna. Bał się tak bardzo, że jeszcze jeden piorun, a zaczął by krzyczeć.
Nitta sięgnął do ściany przy drzwiach i zapalił światło. Spojrzał zdziwiony, na niego.
- Co się stało?- zapytał ze stoickim spokojem.- Myślałem, że już śpisz.
Pod wpływem wzroku ciemnowłosego Kasjan stracił cały swój zapał i teraz trochę się zawstydził.
- Bo ja...bo...- zająknął się nie bardzo wiedząc jak się wytłumaczyć.
Nitta przyjrzał się z uwagą chłopcu. Młodzieniec był w jego koszuli. Rękawy zasłaniały całkowicie jego dłonie o długi smukłych palcach, ale to nie to było najważniejsze. Jego koszula zapięta była tylko na kilka guzików i odsłaniała lekko tors chłopca. Mężczyzna z trudem powstrzymał drżenie ciała. Tak bardzo pragnął mieć chłopca dzisiejszej deszczowej nocy. Niestety to było niemożliwe, poprzysiągł sobie, że od teraz nie wykona żadnego pochopnego ruchu by znowu nie powtórzył się incydent jak dziś rano. I tak miał wielkie szczęście, że Kasjanowi nic się nie stało przez jego lekkomyślność. A co by było gdyby... nie skończyło się tylko na poranionych stopach.
- Coś cię boli?- Nitta pochylił się w jego stronę.
-N-nie...- chłopiec pokręcił przecząco głową.
-Więc co? Może jesteś głodny?- Nitta nie dawał za wygraną. Miał nadzieję, że w końcu uda mu się wydusić powód. Kasjan zrobił się czerwony. Zmarszczył brwi.
"A zresztą co ja wyprawiam! To już najwyższa pora wydorośleć i przestać się bać. Takie zachowanie jest dla małych dzieci.
- Puść mnie.- warknął bez wyraźnego powodu, a może jednak powód był lecz chłopiec pragnął go zachować tylko dla siebie. Chłopak zerwał się z miejsca, ale
Nitta w ostatniej chwili chwycił rękę kasztanowłosego, który znów starał ukryć się przed nim w łazience. Podniósł go i przełożył przez ramię niczym dziecko. Kassi szarpał się i wyrywał, ale zdawał sobie sprawę z tego, że nie ma szans z mężczyzną, który trzymał go w mocnym uścisku. Nitta przeszedł korytarz i wszedł do pokoju, wykonał kilka kroków i znalazł się tuż przy łóżku ( mój ulubiony przedmiot w domu ;p- dop. Lime)(Tiaaa?A ja myślałam że szafka ze skórami i pejczami?-dop.Urani). Zrzucił chłopaka z ramion wprost na świeżo zmienioną pościel i usiadł na brzegu posłania. Kassi pozbierawszy się usiał okrakiem. Gdy Nitta zobaczył go w tej pozycji tylko uśmiechnął się w myślach. Przysunął się do chłopca, objął go ramieniem i zaczął rozmowę, której kasztanowłosy się tak obawiał.
- Słonko co się dzieje? Unikasz mnie, a gdy ja próbuję podejść do ciebie to odwracasz wzrok i idziesz w drugą stronę , czy ja jestem dla ciebie odrażający, a może ty się mnie boisz?! Powiesz mi wreszcie co jest grane? Dlaczego, to wszystko musi być takie pokręcone...? -Głos mężczyzny miał nienaturalny ton i przepełniony był troską, a za razem żalem i oczekiwaniem na odpowiedź. Kassi pokiwał tylko przecząco głową.
-Skoro to nie to, to o co chodzi?
-O nic, to nic ważnego - wyszeptał kasztanowłosy.
- Jak to nic ważnego? Co się dzieje? Masz mi powiedzieć, rozumiesz!
-Daj mi spokój! To wszystko twoja wina!- chłopak uwolnił się z objęcia bruneta. Nitta spojrzał na niego z nieukrywanym zaskoczeniem, od czasu tego felernej ucieczki nie powziął żadnego większego kroku w stosunku do Kassiego.
-To wszystko... twoja wina...-powtórzył Kassi, ale już bez większego przekonania- Jak możesz... być dla mnie taki dobry, zajmować się mną i okazywać jakiekolwiek uczucie, troskę ... całować mnie w czoło na pożegnanie, chcieć mnie adoptować...? Niczego nie chcąc w zamian... Czemu ty mi to robisz? Rozkochujesz mnie, doprowadzasz do gorączki samym spojrzeniem... a później zostawiasz samego obdarzając tylko chłodnym uśmiechem na pożegnanie. Nie mogę ufać już sam sobie, działasz na mnie jak narkotyk, moje ciało reaguje na twoje spojrzenie... uzależniasz mnie od siebie... a ja tak nie mogę. Muszę być samodzielny. Muszę umieć dbać o siebie i niczym i nikim się nie przejmować! Zawsze tak było, jedyną osobą na którą liczyłem byłem ja sam... a ty pojawiłeś się w moim życiu z nikąd i zmieniłeś je całkowicie... Czy ty nie rozumiesz! Jeśli cię pokocham... to umrę jeżeli mnie zostawisz, jeżeli mnie odrzucisz, jeżeli... BOŻE!!!...
Czy ty to rozumiesz , że umrę z tęsknoty lub z żalu. Nienawidzę cię! Nienawidzę! Za to że jesteś! Nienawidzę!!! - łzy same popłynęły po policzku chłopaka czuł wstyd i wstręt do samego siebie, że zdołał w ogóle wykrztusić te słowa. Chciał już się zerwać i znów uciec, ale Nitta mu na to nie pozwolił. Znów pochwycił w objęcia Kassiego, który nie protestował gdyż potrzebował tego jak nigdy dotąd.
- A więc o to chodziło... moje kochanie...- (Uch! Jakie to słodkie ,jak kawa z pięcioma łyżkami cukru -dop. Urani)(Nie czepiaj się trochę vanilii zawsze się przyda poza tym to klasyka- dop. Lime) ( A może oni wszyscy ze żarli hiszpańskie muchy, co!!??? - dop. Ur.) Nitta przycisnął mocniej Kasjana do swojej piersi, tak jakby nigdy nie chciał go uwolnić z objęcia. Kasjan przywarł do rozpalonego ciała Nitty i zaczął się wsłuchiwać w co raz szybsze bicie jego serca.
-Słyszysz? Ono bije tylko dla ciebie. Ty jesteś moim życiem. Ty jesteś osobą, którą kocham najbardziej na świecie (Kasjan nie wierz mu on kłamie -dop. Urani)(A ty skąd możesz to wiedzieć to mój seme o tym czy łga wiem tylko ja ;P- dop. Lime ) ( a ja jako że jestem twoją bliźniaczą gwiazdą, wiem o czym myślisz mały zboczeńcu.- dop. Urani). Nigdy, ale to nigdy bym cię nie skrzywdził, dlatego od tamtego czasu spoglądam na ciebie ukradkiem, mam poczucie winy związane z tym incydentem.... Nie mogę sobie pozwolić na utratę twojej osoby tylko dlatego, że czas jest moim przeciwnikiem, za bardzo mi na tobie zależy. Dlatego chcę żebyś, to samo czuł w stosunku do mnie. Dlatego próbowałem cię wtedy pocałować i dowiedzieć się czy mam chociaż najdrobniejszą szansę na wzbudzenie w tobie uczucia,( na xxx ;P- dop .Lime) ( błachahahaha... to najlepszy żart jaki dzisiaj przeczytałam twojego autorstwa Lime -dop. Urani) nie mogłem dłużej kryć tego, że chcę z tobą być. Dzielić się radościami i smutkami, wydaje mi się, że znam cię od dawna choć tak niewiele czasu upłynęło od naszego pierwszego spotkania. - Nitta odsunął Kasjana od swojej piersi i spoglądając w jego zielone oczy szukał przyzwolenia na udowodnienie swego uczucia.(Ach! Jakie to słodkie, zaraz się....tak w ogóle drogie fanki chciałam wam powiedzieć, że Nitta zaopatrzył się już wcześniej na taką okoliczność i kupił w sklepiku dla seme, pejcze i takie inne...chyba się powtarzam -_-'-dop. Urani)( Nie, nie powtarzasz ale byki robisz okropne ochhh biedna ja poza tym ona kłamie zakupy to ja mu zrobiłam ^V^,,- dop. Lime ) ( MUUUUUUUUUU......BBBBBBBBEEEEEEEE....KKKKWWWWWIIIIIK...odgłosy natury w wykonaniu Urani ^_^. Cieszę się Lime, że lubisz moje byki.- dop. Urani) Tonąc w morzu zieleni myślał, że znajdzie odpowiedź, ale ten chłopak był taki zamknięty to sprawiło, że Nitta co raz bardziej pragnął odkryć to co spoczywa ukryte na dnie jego serca. Gdy Kassi spłonął rumieńcem, pod wpływem spojrzenia bruneta zdawało się, że całe jego ciało spowiła niesamowita aura. Nitta nie mógł już dłużej czekać, chciał go posiąść wszystkimi zmysłami... Chciał czuć jego zapach, smakować jego skóry, pragnął słyszeć jego wzdychanie, być blisko jego wewnętrznego ciepła i wpatrywać się w tą ukochaną postać choćby i do końca świata. To nieistotne, że minęło zaledwie kilka dni od kiedy u niego mieszkał. Nitta zdawał sobie sprawę, że to co mu powiedział przed chwilą jest prawdą. Przed Kasjanem kochał tą miłością tylko jedną osobę stąd miał pewność co do swoich uczuć . Dlatego też nie czekał i przejął inicjatywę. Wiedział, że może tego później żałować, ale była też szansa na to, że Kassi też będzie tego pragnął równie gorąco jak on. Ułożył chłopaka pod sobą i rozkrzyżował mu ręce na boki przytrzymując je za nadgarstki. Kasjan nawet nie drgnął, to wszystko działo się zbyt szybko by mógł zareagować w jakiś sposób. Wciągnął głośno powietrze do płuc i spojrzał przerażonym wzrokiem na mężczyznę. Nitta miał srogą twarz. Brwi ściągnięte, a szare oczy wyrażały zniecierpliwienie. Mężczyzna oczekiwał choćby najmniejszego znaku, kochał Kasjana i pomimo wszystko jeżeli ten by miał cierpieć on wolałby zginąć, ale wiedział też, że nie utrzyma dłużej na wodzy swego pożądania.
-Nitta... ja nigdy tego nie robiłem...- wyszeptał. Nie wiedział co o tym wszystkim myśleć toczył walkę sam ze sobą o to czy ma wygrać uczucie czy rozsądek. Od tego nieudanego pocałunku nadal czuł ciepło warg mężczyzny. To było takie przyjemne uczucie. Teraz sam się sobie dziwił, że kiedyś myśl o pocałunku z Nittą napawała go lodowatym strachem. Wiedział, że powinien zastanawiać się co mu powiedzieć żeby przestał. Nie... ale przecież on także tego chciał w głębi duszy(No to mamy plus, wszyscy są zdecydowani -dop. Urani)( Urani nie wcinaj się w takich momentach bo psujesz klimacik -dop. Lime) ( Komu klimacik?- dop. Urani). Noga mężczyzny znalazła się między udami chłopca, a kolano uciskało wrażliwe miejsce. Zielonooki jęknął cicho i mimowolnie poruszył biodrami. Całe jego ciało ogarnęła niezrozumiała dla niego gorączka. Gorączka przy której piekące policzki, to najmniejsze zmartwienie. To był znak na który
szarooki tak usilnie czekał. Kasjan słyszał w uszach szum pędzącej w żyłach krwi. Nitta pochylił się w stronę Kasjana tak, że jego twarz znalazła się blisko twarzy młodzieńca. Kassi przełknął nagłą suchość w gardle i oblizał językiem spierzchnięte wargi. Zadrżał gdy kolano pomiędzy jego nogami nacisnęło mocniej na czuły punkt.
-Nie bój się...- raczej poczuł niż usłyszał te słowa. Nitta obserwował z zaciekawieniem zachowanie Kasjana. Rozchylił lekko wargi, a potem złożył bardzo namiętny pocałunek na ustach zielonookiego. Kasjan zacisnął pięści, ale dłonie bruneta nie pozwalały mu na nic więcej. Mężczyzna szybko odnalazł drogę do wnętrza ust chłopca. Jego język pieścił najpierw dolną wargę, a potem delikatnie podniebienie. Oczywiście Kassi nie odpowiadał mu na ten gest ponieważ był, to pierwszy w jego życiu głęboki pocałunek, nie tam jakieś cmoknięcie czy ta z deka nieudana próba. Nie mógł jednak zaprzeczyć, że jego ciało rozpaliło się jeszcze bardziej. Nitta przez pewien czas kontynuował pocałunek, aż w końcu obydwóm zaczęło brakować powietrza. W tedy to mężczyzna przesunął swoje usta na szyję chłopca i zaczął wodzić językiem po ciepłej miękkiej skórze. W górę do ucha gdzie całował wrażliwą na dotyk skórę. I w dół aż do obojczyków. Chwycił mocniej dłonie chłopca, a potem pokierował nimi tak, że znalazły oparcie na jego piersi. Kasjan instynktownie wiedział co robić. Zaczął rozpinać guziczki koszuli Nitty powoli odsłaniając kawałek po kawałku jasne ciało mężczyzny. Ciemnowłosy złapał za kołnierzyk w ubraniu chłopca, zaczął całować jego obojczyki napawając się jękami przyjemności jakie wydawał z siebie Kasjan. Złapał zębami delikatną skórę i zaczął ją ssać, aż na ciele pojawiła się różowa plamka. Kasjan w tym czasie całkowicie rozpiął już jego koszulę, teraz delikatnie dotykał palcami nagiego torsu mężczyzny. Nitta chwycił gwałtownie jego dłoń i przycisnął
ją mocniej do swojej piersi tak, że młodzieniec znów mógł poczuć bicie jego serca. Dreszcz wstrząsnął nim całym z nadmiaru przyjemności. Już w ogóle nie panował nad swoim ciałem. Trawił go żar tak mocny, że myślał iż w jego żyłach zamiast krwi płynie lawa. Chciał znaleźć ujście dla tego gorąca, ale nie wiedział jak. Koszula Nitty oraz jego dawno już leżały zmięte na podłodze. Mężczyzna przylegał ciasno do jego ciała. Kasjan wodził dłońmi po silnych ramionach swojego kochanka ( jak cudownie to brzmi kochanek ;P to nie byle bzik ..- dop. Lime) (Tak a łyżka na to- niemożliwe -dop. Urani)( a świstak siedzi i zawija je...- dop. Lime) Jego palce przesuwały się po żebrach poruszanych teraz przyspieszonym oddechem, zarysowały lekko boki jego ciała i w końcu odnalazły kręgosłup. Nitta zadrżał od tak delikatnych pieszczot. Dłonie Kasjana dawały mu niewysłowioną przyjemność, rozkosz którą z całych sił starał się mu odwzajemnić. Całował jego klatkę piersiową bawił się drobnymi sutkami wodząc dookoła nich językiem. Natomiast dłońmi badał jego ciało uciskając , szczypiąc lekko, szukając tego najwrażliwszego punktu na ciele swojego młodego kochanka. Na razie jednak bez skutku, chociaż Kasjan i tak wydawał się być już mocno pobudzony. Ręce mężczyzny dotykały teraz brzucha młodzieńca. Za dotykiem jego palców następowały delikatne muśnięcia warg. Kasjan zanurzył ręce we włosach Nitty. Miały one jedwabistą miękkość i pachniały tak pięknie. Początkujący weterynarz zaczął rozpinać spodnie chłopca. Skupił całkowicie swoją uwagę na tym zajęciu. Teraz już tylko gorącym oddechem pieścił drobne ciało pod sobą. Dłonie Nitty gładziły uda chłopca po przez spodnie. Usta ciemnowłosego schodziły co raz niżej. Całowały okolice pępka. W końcu Nitta z ciągnął z niego całkowicie ubranie. Sycił teraz wzrok widokiem drobnego, pięknego, nagiego ciała, a pożądanie w nim rosło. Kasjan zamknął oczy i odwrócił
głowę w bok. On w przeciwieństwie do Nitty krepował się swoją nagością jednak nie zamierzał przeszkadzać mężczyźnie w tym co robił. Nitta znów zaczął całować okolice jego brzucha. Wetknął czubek języka w jego pępek, a Kassi jęknął głośno i wygiął ciało w łuk. To coś po miedzy jego nogami rosło. Spanikował, nie wiedział
czy to dobrze że tak zareagował. Z jego zaciśniętych oczu popłynęły łzy, a z ust wydobył się szloch. Nitta zaprzestał gwałtownie swoich działań i uniósł się na rękach patrząc z niepokojem na chłopca.
-Co się stało? -zapytał z troską w głosie. Kasjan odwrócił głowę w jego stronę, a jego zielone zapłakane teraz oczy spotkały się ze wzrokiem Nitty.
-Nic. -powiedział cicho, a jego wzrok powędrował w dół. Nitta poszedł za jego wzrokiem i po chwili na jego ustach pojawił się uśmiech.
-Skarbie tym się nie martw. To normalne....-powiedział uspokajając go, a potem pocałował czule. Pocałunek nie trwał długo gdyż Nitta przerwał go niespodziewanie wstając z łóżka. Kasjan uniósł się zaskoczony na łokciach i spojrzał na Nittę z zaskoczeniem.
-Dokąd idziesz? -zapytał.(a teraz konkurs drogie fanki, o ile takie są, jak myślicie czy to koniec tej scenki??? Może i tak, ale jak się Lime dowie, że urwałam w takim momencie to nie mam co pokazywać się w Koszalinie przez najbliższą wieczność !Więc muszę wytężyć swoje zboczone komórki myślowe i jedziemy dalej -dop. Urani)
-Zaraz wrócę.-odparł Nitta wychodząc z pokoju. Jednak po chwili wrócił z małą tubką. Położył ją na ziemi nieopodal lóżka i zasiadł na posłaniu koło chłopca.
-Co to? -Kasjan spojrzał zdziwiony na rzecz którą przyniósł mężczyzna. Nitta uśmiechnął się szatańsko.
-Zaraz ci pokażę. -wymruczał i znów wciągnął chłopca w głęboki pocałunek na który tym razem chłopiec odpowiedział. Ich języki zatańczyły razem w szaleńczym tańcu. Nitta znów pieścił jego podniebienie, a Kasjan sprawnie owijał swój język wokół języka mężczyzny. Ponownie położyli się na łóżku, a mężczyzna ściągnął swoje spodnie rzucając je na podłogę po czym powrócił do pieszczenia drobnego rozpalonego ciała. Jego dłonie gładziły teraz dolną cześć kręgosłupa chłopca. Uciskały to miejsce i nagle......Z ust Kasjana wydobył się głośny krzyk, a jego ciałem szarpnęło dziwne uczucie. Spojrzał spłoszonym wzrokiem na Nitte, ale na twarzy swojego kochanka nie wyczytał nic niepokojącego. Czuł na swoim brzuchu ciepłą strugę płynu, która napawała go dziwnym uczuciem, ale równocześnie gorączka jaka trawiła jego ciało nieco zelżała. Nitta położył rękę na jego brzuchu i uśmiechnął się.
-Znalazłem twój najwrażliwszy punkt. -oznajmił chłopcu. Rozmazał biały płyn z ciała chłopca na swoich palcach, a potem przyłożył je do swoich ust i zaczął je oblizywać.
-Hmmmmm.....wspaniale smakujesz.-powiedział, a Kasjan zarumienił się. Chciał przewrócić się na bok i wstać, ale dłonie Nitty mu to uniemożliwiły.
-To jeszcze nie koniec. -wytłumaczył widząc zaszokowanie na twarzy chłopca i pocałował go namiętnie.
Chwilę później zlizywał już z ciała chłopca owoc swojej pracy, a Kasjan rozpalał się na nowo. Młodzieniec jęknął czując jak język mężczyzny dotyka jego lewego kolana, a wilgotny ciepły ślad jego śliny wędruje coraz wyżej. Nitta ponownie uniósł się na rękach i sięgnął po buteleczkę leżącą na ziemi. Otworzył ją i wylał niewielką ilość przezroczystej substancji sobie na palce. Rozmasował ją równomiernie.
-Unieś biodra.- wręcz rozkazał co Kassi wykonał bez sprzeciwu .Nitta zajął wygodne miejsce miedzy jego udami. Objął jedną ręką ciało chłopca przyciągając je bardziej do siebie, a palcem drugiej zaczął zagłębiać się w niego. Kasjan krzyknął, a jego ciało napięło się gwałtownie. Czuł się źle z tym czymś w jego ciele co na dodatek wchodziło coraz głębiej.
-Nitta...-zdławiony głos wydostał się z jego gardła, a w kącikach oczu znowu zadrżały łzy.
-Ciii to konieczne..... rozluźnij się trochę. -wyszeptał mu do ucha. Po policzkach chłopca potoczyły się łzy.
Do jednego palca dołączył drugi.
-Nie mogę....To boli! -Kasjan wtulił twarz w szyję ciemno włosego. Jednak mimo wszystko czując piekący ból tam w środku nie zamierzał zatrzymywać swojego kochanka.
-Zaraz przestanie. Wytrzymaj trochę. -Nitta powoli zaczął poruszać w nim. Było to bardzo trudne gdyż chłopiec był niezwykle ciasny. Starał się to robić jak najdelikatniej, bo nie miał zamiaru sprawiać mu jeszcze więcej bólu(jasne połowa osób to czytająca ma ochotę na ostrą scenę. Kurcze społeczeństwo Fumy zakichane -dop. Urani)( Ur. nie wszyscy są tacy jak ty- dop. Lime) ( Och! A ty szczególnie jesteś inna ^_^'', masz białe skrzydełka.- dop. Urani)Znowu zaczął masować najwrażliwszy punkt na jego ciele wywołując ciche westchnienia. Starał się zrobić wszystko by choć na chwilę chłopiec zapomniał o penetracji jego ciała. No i chyba mu się udało. Kasjan objął rękoma jego szyję i poruszył biodrami . To był najlepszy moment by zastąpić palce czymś innym. Chłopiec złapał głośno i gwałtownie powietrze gdy coś większego i gorętszego wdarło się do jego ciała. Piekący ból wzmógł się i chłopiec miał wrażenie jak by rozdzierano jego ciało na kawałki. Wbił paznokcie w ciało Nitty. Czarnowłosy poruszył delikatnie biodrami do przodu. Nie chciał zrobić swojemu kochankowi najmniejszej krzywdy, ale wiedział, że tak musi być.( Taka jest kolej rzeczy- dop. Urani.) Mimo bólu Kassi oplótł udami talię Nitty i przyciągnął go bliżej siebie. Zaczął powoli czuć coś innego, bardziej przyjemnego, co stopniowo wypierało ból. Ten niezrozumiały dla niego stan ogarniał całe jego ciało. Był o wiele silniejszy od tego co robił z nim Nitta jeszcze kilka minut temu. Złączyli na powrót usta w namiętnym pocałunku. Nitta przygryzł lekko dolną wargę chłopca. Z przeciętej zębami skóry popłynęła krew. Mężczyzna poczuł ją w swoich ustach i to podnieciło go jeszcze mocniej. Kasjan był tak rozkosznie ciasny i taki gorący. Chciał krzyczeć, ale zacisnął mocniej usta. Poruszał się teraz szybkimi pchnięciami, a Kasjan naginał się pod jego naporem i jęczał cicho za każdym razem gdy "To" było najgłębiej w jego ciele ( Ja tak mogę jeszcze przez 10 stron pisać, ale jestem ciekawa kto to zniesie- dop. Urani) Nitta objął dłonią jego członek i zaczął poruszać nim w tym samym rymie co on w nim. Chłopiec mocniej ścisnął go swoimi udami. Było mu tak dobrze. Jeszcze kilkanaście minut temu nie wiedział, że to uczucie może być tak wspaniałe. Już całkowicie zapomniał o bólu i wszystkich niedogodnościach z tym związanych. Z jego gardła wydobył się niekontrolowany głośny jęk. Wygiął plecy w łuk odsłaniając szyję i wypychając biodra do przodu i wtedy nastąpił orgazm. Najsilniejszy jaki miał do tej pory w życiu. Coś wypełniło go od środka. Jęknął z nagłej przyjemności i zadrżał powoli osuwając się na poduszki. Łapał powietrze dużymi haustami, po krótkiej chwili jednak otworzył oczy i spojrzał na Nittę leżącego na jego piersi, który również oddychał ciężko. Byli nadal połączeni ze sobą. Chłopiec zanurzył dłoń w ciemnych włosach pozlepianych teraz od potu. Nitta poruszył się powoli podnosząc się na łokciach. Spojrzał z czułością na swojego chłopca i znów go pocałował powoli opuszczając jego ciało. Kasjan syknął z bólu, który nagle powrócił. Teraz był nawet jeszcze bardziej nieznośny niż przedtem i nasilał się przy jakimkolwiek ruchu. Nitta wsadził palce pomiędzy jego pośladki i musną; delikatnie nimi czułe miejsce. Czarnowłosy znalazł na palcach to czego się obawiał- krew.
Kasjan otworzył szerzej oczy zaskoczony. Przeraził się tym widokiem, bezwiednie z jego oczu wypłynęły łzy. Nitta przytulił go do swej piersi i głaskając go po głowie szeptał że wszystko będzie w porządku. Po czym wtuleni w siebie zasnęli.
|
|
Komentarze |
dnia padziernika 17 2011 23:06:23
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina
Akiko Tamashii (Brak e-maila) 17:01 16-08-2004
Ejjjj!!!!!!!!!!! to nie ladnie konczyc w takich momentach!!!!!!!!! >__
liz (liz5@o2.pl) 11:40 16-01-2006
prossszzzazeeee napisz jeszcze jedna czesc... tak ladnier prosze.... :]
asiula (Brak e-maila) 17:38 26-09-2006
dalej1 prosze, prosze, prosze!!!
Ellis (Brak e-maila) 21:26 14-01-2007
Z początku nie spodziewałam się, że to opowiadanie mi się spodoba. Choć czasami denerwują mnie te wtyki wasz to i tak jest dobrze .
Nightwish (w.l.p.v@wp.pl) 12:11 01-07-2007
Jedno z moich ulubionych opowiadań, do którego chętnie wracam i czytam je już naprawdę kolejny raz.
Zdecydowanie poprawia mi humor. Poprostu rozbrajające ^^.
Dopisków czasem za dużo, ale personalne i naprawdę sympatyczne, jeżeli tylko nie wcinają się w nieodpowiednich momentach
Nie wiem czy będzie cos dalej, I hope so.
Pozdrawiam
Najt
Kotori (Brak e-maila) 15:57 02-03-2008
Zgadzam się, że czasem za dużo dopisków, ale co tam ^^ Przychylam się do poprzedników - jeszcze, jeszcze, jeszcze! xD Poproszę dalszą część tego, i może jeszcze jakieś fikuśne opowiadanko :> Wspieram Twoją Twórczość xD Do boju! |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|