The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 25 2024 10:26:41   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Jak pies z kotem 2
Part 2




Był kwadrans po ósmej, kiedy trzasnęły drzwi wejściowe. Szybka jest. Jak nigdy. Niech zgadnę, czemu?
-Sebastian!
-Jestem u siebie...
Matka wpadła do pokoju jak burza. Wyglądała jak gdyby biegła przez całą drogę, zamiast jechać samochodem. Właśnie wkuwałem z bioli. Książki i zeszyty walały się po podłodze, a razem z nimi niedojedzona zupa i szklanki po herbacie.
-Opowiadaj zaraz, co się stało!- zażądała. O dziwo nawet nie zwróciła uwagi na ten burdel
-Nie ma o czym opowiadać- odparłem niechętnie-Policja jest trochę nadgorliwa i tyle.
-Nie zbywaj mnie tak! Kto to był? Co za chłopak Cię zaatakował?
-Mamo, przestań- jęknąłem- Jestem dorosły, sam umiem załatwiać takie rzeczy.
-Widocznie nie bardzo, skoro interweniowała policja!
Napiąłem mięśnie. Tylko się nie denerwuj..
-Dzięki, za zaufanie- naburmuszyłem się.
Westchnęła. Weszła do środka, zgrabnie omijając bajzer i usiadła przy mnie, na skraju tapczanu.
-Ja się po prostu o Ciebie martwię. Wiesz przecież..
Nie patrzyłem na nią.
-Oj, Sebastian, nie gniewaj się na mnie! Wiesz jak się wystraszyłam, gdy zadzwoniła do mnie policja? Myślałam, że stało Ci się coś poważnego..
-Nic się nie stało. Ile razy będę musiał powtarzać?- burknąłem. Naprawdę nie miałem ochoty o tym rozmawiać. Czułem się beznadziejnie. Ta jatka z Czarnym wyprowadziła mnie z równowagi. Gdzieś w środku miałem też żal do matki. Niby nie wierzyłem w jego słowa, ale.. zawsze zostaje jakaś wątpliwość. Przecież nie powiedziałby mi tego wprost. A mogła tak czuć. Poza tym przez nią wiedział o ojcu..
-Jak mi zaraz nie powiesz kto to był ,to naprawdę się zdenerwuję!
-Co to zmieni, że ci powiem?
-Jak to co? Nie można tego tak zostawić! Ten chłopak będzie czuł się bezkarny!
-A jeśli to ja zaatakowałem?- spojrzałem jej w oczy z nieukrywana złością-To co wtedy?
Zamilkła na moment, porażona moją reakcją.
-Sebastian..- wymamrotała cicho- Dlaczego tak mówisz..?
-Bo to prawda.-odparłem lekceważąco-To ja się na niego rzuciłem z pięściami. Sprowokował mnie. A wiesz czemu? Bo mówił, że jestem podobny do swojego ojca pijaka, a ty nie możesz na mnie patrzeć!-
nie wiem co mnie napadło, ale chciałem jej to wygarnąć. Wściekłość buzowała we mnie cały dzisiejszy dzień i już nie potrafiłem nad nią panować. Wiedziałem, że będę żałował tych słów, ale teraz nie miało to znaczenia. Chciałem ją zranić, chciałem żeby poczuła się tak głupio, jak ja wtedy..
Spuściła głowę.
-Jak możesz, tak mówić..? Nigdy nawet tak nie pomyślałam..
-To skąd on wie takie rzeczy?! Skąd wie o ojcu? Musiałaś wypaplać!
Otworzyła szeroko oczy. Jakby niedowierzała temu, co słyszy.
-Mówiłam to tylko Markowi, nikomu więcej! Ale przecież on obiecał, że to zostanie między nami! Nie mógł powiedzieć Patrykowi!
-A więc Patryk jest jasnowidzem- zakpiłem
Zamyśliła się. W jej postawie czułem jakąś desperację.
-Mógł nas podsłuchiwać.. Tak, to jedyne wytłumaczenie! Nie wierzę, żeby Marek mu powiedział!
-A może to zrobił, a ty ślepo mu ufasz?! Lepiej, jeszcze raz przemyśl czy chcesz się tam przeprowadzać!
Jak na zawołanie, w jej oczach pojawiły się łzy. Zakryła je dłonią i bez słowa opuściła pokój. No i co? Jesteś z siebie dumny? Masz za swoje, baranie! Trzasnąłem książką o ścianę
-Szlag by to!
Bez wahania poszedłem za nią. Niepewnie stanąłem w drzwiach patrząc jak płacze wtulona w kant fotela. Usiadłem na ziemi, przy jej nogach i dotknąłem lekko kolan. Musiałem wyglądać jak pies który prosi swą panią o łaskę.
-Mamo.. Przepraszam. Nie chciałem na Ciebie krzyczeć.. Proszę powiedz coś..!
Nie odzywała się jednak, chlipiąc żałośnie i wydmuchując nos w chusteczkę. Czułem jak jej drobne ciało drży od łkania. Westchnąłem zrezygnowany. Jestem dupkiem! Zwyczajnym kretynem! Jak mogłem ją tak bezmyślnie zranić..?
-Wiem, że Marek wiele dla ciebie znaczy, nie chcę psuć Twojego szczęścia, ale nie jest mi łatwo.. -zacząłem się usprawiedliwiać- To nie takie proste jak się wydaje.. Nie chcę zwalać całej winy na jego syna, ale to on ma z tym największy problem. Ja naprawdę się staram..
Nie wiem czy wybielałem się przed nią czy przed sobą samym.. Spojrzała na mnie spod wilgotnych powiek i nagle jak gdyby zaczęła się uspokajać. Pogłaskała mnie po włosach
-Wiem, słońce.. To nie Twoja wina.. To co powiedział mogło Cię oburzyć.. Miałeś prawo się bronić.
-To znaczy, że nie jesteś zła..?- miałem cichą nadzieję, że już po wszystkim. Zaprzeczyła ruchem głowy.
-I wierz mi, że nigdy tak nie pomyślałam, o Tobie..
Uśmiechnąłem się blado.
-Wierzę.
Po tym leżałem do późna w nocy gapiąc się w sufit. Światło lampki odbijało na nim kontury przedmiotów. Dziwne cienie śmiały się ze mnie. W milczeniu kląłem na ten świat. Przeklinałem zwłaszcza ojca. Choć dawno spoczywał w grobie. Miałem, nadzieję, że trafił do piekła i smaży się teraz za swoje grzechy. Za to co zrobił mnie i matce..
Nie uczyłem się już tego wieczoru. Nie umiałem się skupić na nauce. Jutro był sprawdzian. Może w innych okolicznościach, zależałoby mi na ocenie, ale nie w takich.
Przewróciłem się na bok i westchnąłem ciężko. Jak stuletni dziadek zmęczony życiem. Ten dzień był parszywy i nie umiał się skończyć. A to co zaszło miedzy mną, a Czarnym.. Aż zrobiło mi się niedobrze na wspomnienie jego słów. Jutro jestem trupem. Jak nic. I to na własne życzenie. Skończony debil! Powinienem ugryźć się w język. Nie pozwolić się sprowokować. A tak? Dałem się podpuścić jak dzieciak. Teraz ma solidne podstawy, żeby mnie gnębić. A to co mówił o matce.. Co ja mam teraz zrobić? Jak ją ochronić? powiedzieć Markowi..? Taa, jasne. Panie Marku, pana syn chce zrobić krzywdę mojej mamie, co pan na to? Co za kurewska sprawa.. Żeby odreagować puściłem cicho muzykę. Z głośników popłynął jeden z kawałków Huntera*..


... noc...
... to sen...
... co w nas...
... wycisza...
... sumienie...
... noc...
... to mrok.. co nas...
... obraca w kamienie...
... niepokój... usypia nocami...
... sumienie... obudzi nad ranem...
... strach... to... lek... na zło... którego już nie ma...
... świt... co dzień... to raj... co w piekło się zmienia...
... niepokój... usypia nocami... sumienie... obudzi nad ranem...
... schodzę w dół... krętymi schodami... woła mnie to... co nieNazwane...
... niepokój... usypia nocami... sumienie... obudzi nad ranem...
... schodzę w DÓŁ... krętymi schodami... woła mnie to... co nieNazwane...
.





-Marek..?
-Przy telefonie.
-Przepraszam, że dzwonię tak późno.. Ale czekałam, aż Sebastian zaśnie.
-Stało się coś..? Słucham cię uważnie.
Kobieta westchnęła opadając na krzesło.
-Jutro idziesz do pracy. Powinieneś się wyspać. Ale muszę Ci to powiedzieć chociaż przez telefon..
-. Proszę, nie trzymaj mnie w takiej niepewności, bo zaczynam się martwić..
-Ja też się martwię.. O Sebastiana i Patryka. Bili się dziś..
Chwila ciszy.
-Zauważyłem, że miał siniaka na twarzy, ale nie pytałem go o nic-odezwał się mężczyzna- A więc odważył się..
-Odważył się..?- kobieta nie rozumiała
-Postawiłem mu ultimatum- wyjaśnił trochę zmieszany- Nie mówiłem Ci o tym, bo i nie ma o czym.
-Wolałabym wiedzieć.. Wiem, że to twój syn i nie powinnam się mieszać, ale.. -urwała. To nie był zbyt dobry moment na zwierzenia.
-Rozumiem, ale ja i Patryk to skomplikowana relacja. Zauważyłaś zresztą. Nie jestem dla niego żadnym autorytetem, w ogóle mnie nie słucha. Musze używać innych środków, żeby na niego wpłynąć..
-Chyba, nie.. -wciągnęła głęboko powietrze. Dziwny lęk zagościł w jej sercu.
-Proszę cię! Nigdy nie podniosłem na niego ręki! I nie zrobię tego. Nie jestem Rafałem..
Oblała się rumieńcem. Zażenowana, zawstydzona swoją reakcją. Chyba była jeszcze zbyt przewrażliwiona na tym punkcie. Musi się opanować.
-Przepraszam.. Wybacz mi.
-Nie przepraszaj. Zapomnijmy o tym -powiedział łagodnie-Chodzi mi o to, że muszę go, nazwijmy to.., szantażować. Wiem, że to brzmi wyrodnie i brutalnie, ale nie robię mu krzywdy. Albo godzi się na moją prośbę, albo coś traci. Prosty układ. I co najważniejsze-działa.
-Przyznam szczerze, że nie do końca rozumiem.. Nigdy nie szantażowałam Sebastiana.
-Bo to dobry chłopak. Nie potrzebujesz takich metod..
-To prawda. Ale nie powiedziałeś mi, jakie ultimatum postawiłeś Patrykowi..?
Mężczyzna westchnął ciężko.
-Zabroniłem mu w jakikolwiek sposób atakować Twojego syna..- zawiesił głos- Spodziewałem się, że będzie tego próbował, żeby was zniechęcić do zamieszkania w moim domu. Już taki jest. Trudny. Nigdy nie zrozumiem toku jego myślenia. Tak czy inaczej zapowiedziałem, że jeżeli do tego dojdzie, wyślę go do szkoły z internatem w Poznaniu. I chyba nie pozostawił mi wyboru..
-Poczekaj.. Nie podejmuj pochopnych decyzji. Patryk zawinił, sprowokował go, ale to Sebastian uderzył pierwszy.. Przyznał się.
-Nie bronisz czasem mojego syna.?- powątpiewał
-Mówię jak było naprawdę. Nie mam zamiaru go bronić. Zresztą, mam do niego żal za to, co powiedział..
Na moment zapadła cisza w słuchawce.
-Powiesz mi, co to było..?- mężczyzna przerwał milczenie- Będę musiał z nim porozmawiać.
Kobieta zawahała się.
-On musiał podsłuchać, jestem tego pewna..!- wyrwało jej się nazbyt emocjonalnie. Przygryzła wargę. W myślach zganiła się za to.-Jak opowiadałam Ci o swoim życiu, o Rafale i wszystkim.. Powiedział Sebastianowi, że przez to, że jego ojciec był pijakiem, ja nie mogę na niego patrzeć.. Te słowa, aż trudno przechodzą mi przez gardło, ale tak właśnie było.
-Jak mógł tak powiedzieć?!- Marek nie ukrywał wzburzenia-Jak w ogóle mógł podsłuchiwać?! Nie mam już do niego siły.. Nie zamierzam puścić mu tego płazem. Przeprosi Twojego syna.
-Marku, czekaj.. Sebastian prosił żebym nic nie mówiła. Boi się, że wtedy Patryk nie da mu już spokoju. Ale nie mogłam tego tak zostawić..
-Rozumiem-odezwał się nieco łagodniej- Nie martw się. Sebastian nie będzie musiał się o nic bać. Jeżeli chcemy, żeby było nam dobrze razem, musimy to załatwić raz na zawsze. Nie pozwolę, żeby twój syn czuł się zagrożony.
-Masz rację.- rozjaśniała się, ale gdzieś wewnątrz czuła niepokój.
-O której Sebastian idzie do szkoły?
-Chyba o 10.00.. Dlaczego pytasz?
-Będziemy z Patrykiem u was jutro z rana. Jeszcze przed Twoją pracą.
-Ale..- zawahała się-Nie wiem czy to dobry pomysł.. Sebastian będzie na mnie zły. Powie, że go zdradziłam..
-Zaufaj mi. To jedyne rozwiązanie. Inaczej będzie tylko gorzej.
-Nie wiem.. Ale ufam Ci. Wierzę że wiesz, co robisz.
-Możesz być tego pewna-oświadczył stanowczo
-To dobranoc. Śpij spokojnie.
-Dobranoc, kochanie. Ty też śpij spokojnie. Wszystko będzie dobrze.
-Pa
Pip, Pip, Pip...




Na korytarzu rozległo się pukanie do drzwi. Odpowiedzią było echo. Mężczyzna zmarszczył brwi. Po chwili namysłu chwycił za klamkę i zdecydowanie wkroczył do środka. Z głośników wieży płynęła cicha, rockowa muzyka, która wypełniała pokój. Paliła się tylko mała lampka na biurku, więc było dość ciemno. Mężczyzna dostrzegł jednak, że chłopak leży na łóżku i bawi się komórką. Wiedział, że nigdy nie śpi o tej porze. Zasypiał dopiero po północy.
-Przyszedłeś wyłączyć światło czy jak? Za dużo prądu ciągnę?- zakpił
-Nie bądź cyniczny-zbeształ go mężczyzna- Powiedz lepiej, co wydarzyło się dziś po południu?
Przez twarz Patryka przemknął cień.
-A co mogło się zdażyć?- wzruszył ramionami- Kończyłem o 14.00. Wracałem z budy. Tyle.
-Nie kłam!- Marek podniósł głos- Wiem o wszystkim, ale chcę to usłyszeć od Ciebie! I może przestałbyś pisać w tej chwili?
Chłopak obrzucił go wrogim spojrzeniem, po czym odłożył komórkę.
-A co chcesz usłyszeć ODE MNIE? Przecież ja kłamię. Co ci po moich słowach..?
-Nie igraj ze mną! Ostrzegałem Cię, że to źle się skończy! Mówiłem ci, że masz zakaz zbliżania się do tego chłopaka!
-Nie. Mówiłeś, że mam go nie tknąć. Dotrzymałem słowa. Nie zrobiłem mu krzywdy, jeśli o to chodzi. Broniłem się tylko. Chyba, że mi nie wierzysz..?- powiedział spokojnie. Między nimi panowało wyczuwalne napięcie. Każdy krył, co czuje naprawdę i co chciałby naprawdę powiedzieć. Jak zawsze..
-Ale to ty go sprowokowałeś!- mężczyzna nie ustępował- Jesteś winny tej bójce.
-A wódka jest winna temu, że ktoś jest pijakiem..- mruknął pod nosem
-Co mówiłeś? Powtórz jeszcze raz Sebastianowi cokolwiek, co podsłuchałeś na temat jego ojca, a wierz mi, że gorzko tego pożałujesz!
-Stwierdziłem tylko fakt. Zresztą to wolny kraj, mogę mówić, co zechcę. -prowokował
-Zamilcz!- Marek tracił powoli cierpliwość.- Jestem już zmęczony twoją bezczelnością! Jutro z samego rana pojedziesz ze mną do ich domu i przeprosisz Sebastiana! Nie chcę słyszeć żadnego sprzeciwu! Daję Ci ostatnią szansę! Inaczej z miejsca wyjeżdżasz do Poznania!
Chłopak skamieniał gdzieś wewnątrz. Zacisnął pięści.
-Jesteś cholernym despotą! Zawsze byłeś, nie dziwię się, że nie mogła z Tobą wytrzymać! Chcesz mną rządzić jak nią! Nienawidzę Cię! Mam nadzieję, że matka tego frajera też Cię zostawi!
Mężczyzna poczerwieniał z gniewu, ale nie odezwał się. Musi nad sobą panować, musi być cierpliwy. Nie da się podpuścić.
-Nie zamierzam wdawać się z Tobą w bezsensowne dyskusje.-oznajmił chłodno.- Jeżeli jutro o 9.00 nie będziesz czekał ubrany w kuchni, to możesz pakować walizki. To moja ostateczna decyzja. Wybór należy do ciebie. Przemyśl to sobie!
Drzwi zatrzasnęły się. Chłopak leżał przez chwilę bez ruchu. Zaraz chwycił poduszkę i z całej siły rzucił nią w stos płyt, które stały na półce. Kwadratowe pudełka z łoskotem posypały się na dywan.
-Skurwiel! Żebyś zdechł!

****
-Sebastian.. Słońce obudź się
Przez sen poczułem delikatne tarmoszenie za kołdrę. Zmarszczyłem nos i rozchyliłem lekko powieki. Nieprzytomny jeszcze, dostrzegłem matkę.
-Która jest..?- wymamrotałem
-W pół do dziewiątej
-Przecież mam na 10.00 mogę jeszcze pospać..
-Nie bardzo- odparła -będziemy mieć gości o 9.00. Musisz wstać
-Jakich gości?- aż podskoczyłem z wrażenia. -Mamo, co ty opowiadasz?
-Nie marudź tylko wstawaj już!
Po jakichś 20 min. doprowadziłem się wreszcie do porządku. Siedziałem teraz w jej pokoju, przełączając bezmyślnie telewizyjne programy. W kółko pytałem ją o co chodzi, ale ona uporczywie milczała. Jak zaklęta. Co tu się dzieje, do diabła? Mam już dość rewelacji. Wczorajsza dawka adrenaliny starczy mi na najbliższy miesiąc. Zaczynam się wkurzać. I to z samego rana. A myślałem, że ten dzień będzie lepszy od poprzedniego.. Nic na to jednak nie wskazuje.
Byłem jednak jeszcze zbyt nieprzytomny, żeby kapnąć się, co jest grane. W końcu zasnąłem wczoraj po 02.00 nad ranem..
Zaraz rozległ się odgłos dzwonka. Usłyszałem jak matka podreptała, żeby otworzyć. Powoli podniosłem się z kanapy i niespokojnie zbliżyłem.
-Witaj.
To głos Marka.. Co on tu robi..? Pojawiłem się w przedpokoju i o mało nie zabiłem się o własną szczękę, która wylądowała na podłodze. Z wrażenia straciłem mowę. Obok niego, stał Czarny! Posępny i nieprzyjazny. Ubrany na czarno, jak na żałobę. Naraz podniósł twarz i spojrzał na mnie. Miedzy nami zaiskrzyło powietrze. Jakby miała rozpętać się burza. Założyłem ręce na krzyż. Matka i Marek czekali w napięciu. Nie wiem na co, ale czekali. Sam czekałem, bo chyba nie do mnie miał należeć pierwszy ruch. Jedyne, co motało się w mojej głowie, to to, że jestem głupim naiwniakiem, wierząc że matka nie powie nic Markowi. Teraz to już na serio jestem trupem.. Czarny pewnie ubrał się tak na MÓJ pogrzeb..
-Patryk.. Masz chyba coś do powiedzenia- odezwał się w końcu Marek. Był zimny i jakiś taki bezwzględny. Nigdy go takiego nie widziałem. Patryk drgnął nieznacznie. Słowa chyba nie umiały mu przejść przez gardło. Wyglądał jak tykająca bomba zegarowa.
-Sorry za tamto..- wymamrotał
-To wszystko..?- zapytał Marek niecierpliwie. Czarny rzucił mu mordercze spojrzenie. Założę się, że gdyby miał akurat pod ręką nóż, to wbiłby mu go w plecy bez żadnego wahania. Przyznam się, że trochę mnie przerażał. Z drugiej strony, to on był teraz poniżany..
-Nie chciałem tak powiedzieć o twoim ojcu. Cofam to..
Jasne, uważaj, bo w to uwierzę! Marny z Ciebie aktor. Naprawdę.
-W porządku. Ja też nie byłem lepszy. Sorry, za tamten cios- powiedziałem bez emocji. Miałem wrażenie, że jestem właśnie w teatrze na kiepskiej sztuce. Patrzyliśmy na siebie jeszcze przez chwilę. Dostrzegłem siniaka na jego podbródku. Musiałem mu ładnie przyłożyć..
-Jeżeli mój syn jeszcze raz Cię sprowokuje, lub zaczepi, chcę byś mi o tym powiedział. On wie jak to się skończy.. -oświadczył Marek.-Rozumiemy się?- dodał nieco z sympatią.
-Wątpię, żeby zaszła taka potrzeba-mruknąłem. Wiem, że to nie koniec, nie uśmiechaj się tak parszywie.
-Też tak myślę..- przytaknął z jakąś ironią w głosie.
-To dobrze, że doszliście do porozumienia.
-Może podacie sobie rękę na zgodę..?- zaproponowała nadgorliwie moja matka. Moja własna matka!
Wzdrygnąłem się. Nie miałem na to najmniejszej ochoty.
-To zbędne- odezwał się nagle Czarny. Marek zmiażdżył go wzrokiem.
-Uważam, że wręcz potrzebne- poparł jej pomysł.
Nie chciałem tego dłużej ciągnąć. To były już katusze. Robiło się duszno i ciasno. Nogi miałem jak z waty, a on pewnie dławił się całą ta sytuacją. Musiałem to szybko przerwać.
Wyciągnąłem dłoń i zrobiłem krok do przodu. Namyślał się przez chwilę. Modliłem się, żeby szybko podał mi dłoń i wyniósł się już z mieszkania. Ale on przedłużał to w nieskończoność. Marek szturchnął go w ramię. Zmrużył oczy i wysunął rękę. Ścisnął mnie mocno, tak żeby zabolało. Nie byłem mu dłużny. Przy okazji uśmiechnąłem się czarująco. Istna komedia! Czarny w moim domu! Przeprasza mnie! Chyba zemdleję! Już wyobrażałem sobie miny Kisiela i Michała. Padną na miejscu. Czarny pewnie sam nie mógł uwierzyć, że to robi. Marek miał go w garści. Dostrzegłem to. Nakłonił go do czegoś takiego.. Ale w jaki sposób? Czy ty, boisz się go..? Tak, to strach.. A więc nawet ty masz swoją słabość. A ja ją poznałem..
-Idziesz zaraz do szkoły, prawda?- zagadnął Marek. Skinąłem głową.
-Podwiozę Cię, jeśli chcesz. I tak muszę podrzucić Patryka- zaproponował. W duchu zacząłem się śmiać. Czy ty myślisz człowieku, że chcę tak młodo umierać?! Ale gdyby się nad tym lepiej zastanowić, to mógłbym ładnie upokorzyć tego cwaniaka. Przed nim samym, przed jego kumplami. Kusiło, nie powiem. Ale wolałem nie ryzykować.
-Dziękuje, ale spacer dobrze mi zrobi.- wykręciłem się
-Jak wolisz-nie nalegał. Całe szczęście. - To do zobaczenia!
Ucałował jeszcze matkę i po chwili zniknęli za drzwiami. Staliśmy w milczeniu. Naraz zerwałem się, wziąłem plecak, założyłem trampki..
-Sebastian.. Powiedz, że nie gniewasz się na mnie..? Że dobrze zrobiłam..- jęknęła
-To się okaże..- mruknąłem tylko.
Miałem do niej żal. Ale to, że Czarny został tak zdruzgotany, niwelowało go w pewien sposób. Nie powiem, żebym czuł się teraz bezpieczniej. Zapewnienia Marka to jedno, a prawdziwe życie to drugie. Kto wie, co temu człowiekowi przyjdzie do głowy?
Okazało się, że Michał wyszedł szybciej , bo miał jeszcze kółko z matmy przed lekcjami i musiałem iść do budy sam. Jak mogłem o tym zapomnieć? Tak czy inaczej przed wejściem do parku czekał już komitet powitalny. O dziwo jednoosobowy. A gdzie wesoła kompania?
Nasze spojrzenia skrzyżowały się jak miecze. Stał pod drzewem, obok którego musiałem niestety przejść. Kiedy byłem już blisko, odkleił się i doskoczył do mnie. Jednym ruchem wcisnął mnie w pień. Był rozwścieczony do żywego. Kilka osób minęło nas bez słowa.
No to się zaczęło. Masakra w teksasie piłą motorową 2.
-Słuchaj, kretynie!- syknął- Jeżeli ktokolwiek dowie się o tym co zaszło, jesteś martwy! Łapiesz?
Odepchnąłem go.
-Krótką masz pamięć- zakpiłem- Chcesz znowu przepraszać?
Wcisnął mnie mocniej na drzewo. Zabolało..
-Nie igraj ze mną! Nie wiem czy jesteś aż tak głupi czy tylko udajesz? Myślisz, ze jesteś nietykalny? Że taki ważniak z Ciebie?
-To chyba ty tak właśnie myślisz!- wszedłem mu w słowo-Że każdy ma się Ciebie bać, bo masz paru mięśniaków, którzy na Twoje skinienie spuszczą wpierdol komu trzeba! Nie możesz zdzierżyć, że ktoś się nie boi!
Ja to powiedziałem?! Ja się nie boję?! Chyba zwariowałem!
-Wolno się uczysz -warknął - Już Ci udowodniłem, że nie potrzebuję nikogo, żeby cię zgnieść! Ale widocznie zapomniałeś. Chętnie bym Ci przypomniał, ale wiesz jaka jest sytuacja?
-Szkoda, że tylko w tym jesteś dobry- zaszydziłem
-Jestem od Ciebie lepszy we wszystkim! Uświadom to sobie!
-Jakoś mnie nie przekonujesz..
Czarny, nie dał się długo prosić. Pienił się jak pies ze wścieklizną.
-Wyzywam Cię na kosza! Jeden na jednego! Dzisiaj po zajęciach! Czekam na boisku, chyba że stchórzysz? Po tym przekonasz matkę, żebyście z nami nie mieszkali! Rozumiesz?!
-Jak sobie życzysz! Pokażę Ci, że nie jesteś wcale taki dobry! Jeśli wygram, dasz mi wreszcie spokój!
Czy ja właśnie podjąłem wyzwanie?! I to o taką stawkę?! Jestem nienormalny! Debil! Skończony świr! Znów dałem się podejść jak gówniarz. I najgorsze, że nie mam odwrotu! Puścił mnie i splunął na ziemię.
-Szykuj się!


* Hunter "Niepokój"













Komentarze
mordeczka dnia padziernika 17 2011 21:16:43
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Eovin Nagisa (Brak e-maila) 11:50 12-11-2006
Mrrr ^^ Fajniutkie opo^^ Ciekawe jak dalej się to wszystko potoczy? :3 Czekam z niecierpliwoscią na kolejne części ^o^ Mam nadzieję, że nie będziesz się obijać i szybko wyślesz NOWE ROZDZIAŁY ^^ Pozdrawiam! smiley
Is (Brak e-maila) 20:20 12-11-2006
Podobalo mi sie. Pierwsza czesc dosc dluga, (a to tygryski lubia najbardziej), napisana calkiem poprawnie, niezlym stylem. Czekam z niecierpliwoscia na nastepne rozdzialy ^^
lollop (Brak e-maila) 20:34 12-11-2006
wowik smiley baaaardzo mi się podobało. serialnie mówię smiley
Maja-Pistacja (Brak e-maila) 23:52 14-11-2006
dalej dalej
Schensi (Brak e-maila) 18:50 15-11-2006
musisz pisac dalej, strasznie to opowiadanie pooodoooba xDDDD musze miec ciag dalszy XDD
sylwia D (Brak e-maila) 19:21 15-11-2006
dzięki za komentarze! są naprawdę wielką motywacją do pisaniasmiley
tina (Brak e-maila) 19:36 16-11-2006
suuuuper opcio!!!!!! juz nie moge sie doczekac dalszego ciagu... dwie pierwsze czesci przeczytalam jednym tchem... sa naprawde wspaniale:-)
Ryoko Kotoyo (Brak e-maila) 21:41 18-11-2006
No proszę^^ Debiut a w jakim stylu. Jestem pod wrażeniem^^
Tien (Brak e-maila) 06:23 21-03-2007
Uwielbiam twoje opowiadanie. Jest bardzo intrygujące. Życzę weny i coraz to lepszych pomysłów ^^
sylwia D (Brak e-maila) 12:43 21-03-2007
Dzięki Tiensmiley Życz mi jeszcz duuuużo wolnego czasu, bo z tym u mnie najgorzej;/
Tak poza tym , mile widziane wszelkie uwagi.
Tien (Brak e-maila) 22:20 21-03-2007
Na razie niewiele mi zgrzytało. Jak na amatorskie opowiadanie jest naprawdę niezłe, nie widzę w nim żadnej infantylności, jest, powiedziałabym dość realistyczne. I podoba mi się Sebastian. Taki chłopak z krwi i kości, nie żaden mutant. Patryk bardzo mnie intryguje. Również chwali ci się wprowadzenie postaci drugoplanowych, matki Sebastiana i Marka, ojca Patryka. Całe szczęście twoj świat to nie jeden z tych "homo światów" gdzie kilku gejów przypada na 1m kwadratowy ^^'
Kończąc, życzę duuużo wolnego czasu i mnóstwa motywacji. I tak, zdecydowanie warto kontynuować. Ja już z niecierpliwością czekam na dalsze części.
Katarina (Brak e-maila) 16:51 29-03-2007
Prawdę mówiąc nie chciało mi się patrzeć na błędy, ani ich szukać. Z pewnością dlatego, że fabuła sama w sobie zaiteresowała mnie na tyle, że reszta przestała mieć znaczenie.
Mam nadzieje, że szukujesz już dla nas kolejne części. I masz ode mnie wielkiego buziaka za brak tej wszechobecnej ostatnio słodyczy smiley
Natcian (Brak e-maila) 15:13 06-04-2007
Gratuluję ^^ Podobają mi się opcia tego typu, a Twoje szczególnie miło mi się czyta smiley Z niecierpliwością czekam na następne rozdziały :3
nastia (anastazja.strzelecka@wp.pl) 19:47 01-06-2007
chlip, kolejne opowiadanie, które bardzo mi się podoba i brak mi jego aktualki... Sylwia! powiedz, że takowa jeszcze będzie! pozdrawiam smiley
sylwia_d (Brak e-maila) 09:51 08-06-2007
Hej Nastia! Pewnie będzie ;P Ale kiedy-nie mam pojęcia. Miło wiedzieć, że ktoś chce to jeszcze czytać ;D Pozdrawiam!
mara (Brak e-maila) 20:12 07-07-2007
Jateż proszę o dalsza część!!!
Super opowiadanko!!!
. (Brak e-maila) 16:15 17-10-2007
bedzie kontynuacja?
lubiezelkii (Brak e-maila) 00:08 04-06-2008
umm..?
chyba autorka olala swe dzielo ^^"
Paskuda (Brak e-maila) 23:16 09-02-2009
Mimo iż uważam że opowiadanie zostało olane, to uśmiecha mi się KONTYNUACJA!!!
Lenna (Brak e-maila) 23:05 25-05-2009
Em... Czy będzie kontynuacja? smiley A jeśli są dalsze części, to czy można je znaleźć gdzieś jeszcze? ^^ Czy po prostu trza się ładnie uśmiechnąć do autorki? smiley < śliczny uśmiech >
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum