ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
W imię twoje 4 |
Pieśń czwarta: Sentence
Ach, przypomniało mi się, że ja tego opowiadania jeszcze nikomu nie zadedykowałam, co jak na mnie jest co najmniej dziwne, więc dedykuję to wszystkim tym, co do mnie piszą, pisali lub napiszą, wzruszając dogłębnie moją wrażliwą i niewątpliwie narcystyczną duszę^^, a więc przede wszystkim mojej kochanej Nachebet, czyli Natalii^^, która jest jedyną osobą, która pisze do mnie taaaakie długie maile^^, a także Rosicie, Ali, Ninie, Aśce, Emi, Norii, Celle, a także wszystkim tym, którzy wysłali do mnie tylko po jednym mailu czy po dwóch, bo 99% tych maili było bardzo miłych... a zresztą także autorom tych niezbyt miłych maili, bo mniejszości są z zasady pod ochroną...:P Wiem, słabo się robi od mojej skromności:P
Khem, a to króciutki rozdział na specjalne życzenie i z dodatkowo specjalną dedykacją dla Nachebet, która nie ma ochoty cierpliwie wyczekiwać na moje natchnienie i nie znosi, tu cytat, okropnie wrednych i naruszających prawa człowieka chwytów marketingowych:P
Jak mógł się tak spóźnić? Nigdy dotąd nic nie zdołało zająć jego uwagi na tyle, żeby aż tak opóźnić taką reakcję. W co tak patrzył? W ciemne, pytające oczy w tej niezwykłej twarzy?
Nie powinien był sobie na to pozwalać. To mogło go kosztować życie. Nie wolno mu popełniać takich błędów.
Zawahał się, ale usiadł przy łóżku, patrząc na trochę szczuplejszą i mizerniejszą teraz twarz. Przez chwilę chciał jej dotknąć, ale jakoś dziwnie nie śmiał. Jakby.....
To już dwa dni, jak jest nieprzytomny.... I tak cud, że nie umarł od tej rany, Nusku naprawdę są wytrzymali.
Znów spróbował wznieść dłoń do jego twarzy, ale w tym samym momencie powieki chłopaka uchyliły się lekko i szybko cofnął dłoń. Trochę za szybko, bo tym nagłym ruchem zupełnie go obudził.
- Ży... żyję?
- A sądzisz, że widziałbyś mnie po śmierci? - parsknął i spojrzał na ścianę.
- Sil.... ja...
- Naprawdę jesteś głupi. Jesteś zupełnym durniem.
- Prze... cież... i tak... bym zginął... - uśmiechnął się niewyraźnie - Powiedziałem.... ci.... że nie wybiorę... hańby....
- No tak, jasne. - mruknął i wstał, podchodząc do okna.
- Ale... nie... pomyślałem... o tym... od razu.... - nie był pewien, czemu to właściwie powiedział i zarumienił się mocno.
- Nie mów tyle. Powinieneś jeszcze odpoczywać. - dobiegł go cichy, zupełnie łagodny głos.
- Wte... dy... zdawało mi się... że ty.... nie, nieważne... musiało... mi się... przewidzieć...
- Zamknij się w końcu, głupku. Lekarz powiedział, że nie wolno ci się przemęczać. Powinieneś teraz dużo spać.
- Silvretta...
- Tak?
- Usiądź.... tu obok...
- Po co ci towarzystwo kogoś takiego jak ja?
- Chciałbym... żebyś był inny...
- Inny? - powtórzył niemal niedosłyszalnie - Dlaczego?
- Mnie... nie przeszkadzasz.... ty.... Tylko to, że... będę musiał się zmienić. Będę musiał...
- Na razie musisz spać. - przerwał mu i podszedł, siadając obok łóżka. - Jeżeli usłyszę jeszcze jedno słowo poza jeść, pić, gorąco, zimno, i tym podobne, jak tylko wyzdrowiejesz, dam ci taki wycisk, że zapamiętasz to do końca życia.
- Co prawda to jest nieźle obrzydliwe, ale nic lepszego nie dostaniesz, więc jedz. - mruknął, rzucając na stół kawałek starego chleba. - No czemu tak patrzysz, jedz głupcze.
- Dziwny jesteś... - uśmiechnął się Mirah, sięgając po chleb, ze stoickim spokojem odłamując nadpsutą część i łamiąc z trudem następny mały kawałek.
- Nie irytuj mnie.
- No ale... - wrzucił nadłamany fragment do ust, starając się go jakoś pogryźć. - Zawsze kiedy jesteś miły, to jesteś niemiły, a jak jesteś naprawdę miły, to jesteś niemiły....
- Przestań bredzić i jedz. - warknął.
- No właśnie. Od tygodnia, to znaczy odkąd się tylko obudziłem, cały czas tylko na mnie warczysz, obrażasz mnie i patrzysz na mnie jakbym był najbardziej nieprzyjemnym widokiem na ziemi.
- Nie zamierzam traktować cię jak jakiejś księżniczki. - syknął i odwrócił się tyłem do niego.
- Aha. - z wyraźnym wysiłkiem próbował nadłamać kolejny fragment. - Zresztą to byłby chyba powód do zmartwienia... Bo na przykład jak rozmawiasz z tymi swoimi "przyjaciółmi" to jesteś słodszy od miodu, a tak naprawdę...
- Altair, zamknij się w końcu.
- Aha. - walnął chlebem o stół, co w końcu przyniosło pożądany efekt i wziął do ust odłupany kawałek - Ale teraz.... najbardziej miłe rzeczy mówisz jakby to były obelgi... Nie chcesz się przyznać, że się o mnie martwisz, co?
- Bzdura, w ogóle mnie nie obchodzi, co się z tobą stanie.
- Aha... - zachichotał. - Dawno by cię tu już nie było... Ja na razie nie mogę siadać na konia, ale ty jak najbardziej...
- Wychodzę z założenia, że możesz mi się jeszcze przydać.
- Tak, tak... Ale to jeszcze cię nie obligowało, żebyś tak przy mnie ciągle siedział i robił mi za pokojówkę. Ani żebyś tak ryzykował, szukając dla mnie lekarza na terenach Skandy. Ani żebyś ciągle chodził do tamtych ludzi po coś do jedzenia, choć rzucają ci tylko coraz gorsze ochłapy...
- ALTAIR! - odwrócił się z gniewem w jego stronę i umilkł, kiedy zobaczył jego twarz tuż obok swojej. Palce Mirah delikatnie rozchyliły jego usta i wsunęły do nich kawałek chleba.
- Ty też powinieneś coś jeść... Seine... - oparł nagle brodę na jego ramieniu, obejmując go w pasie - Nie rozumiem cię... Myślałem, że wiem o tobie wszystko... Zapomniałem, że coś takiego nie jest możliwe... Wcale nie jesteś tak do końca zły... I ja... chciałbym... sam nie wiem... Ale to takie miłe, że... Ja myślałem, że mnie nie znosisz, a ty... Dopiero teraz... Mam prośbę... Mógłbyś... mówić mi po imieniu?
- Dobrze.
Ostatnimi czasy zarobił tyle pieniędzy, że teraz wcale nie potrzebował podejmować nowych zleceń. Tak sobie tłumaczył swoją zupełną bezczynność w ciągu ostatnich pięciu miesięcy.
Mógł odpocząć.
Tylko, że zazwyczaj nie mógł wytrzymać "odpoczywając". Nuda wypędzała go w następny wir walki i ognia. Zabijania. Ale teraz się nie nudził. Choć w zasadzie nie robił nic.
Ale jak... Jak miał teraz iść po zlecenie do jednego ze swoich "przyjaciół" i jak miał je potem wykonać? Jak mógł iść między ludzi, którzy w niczym mu nie zawinili i zabijać ich, okradać, porywać ich i sprzedawać, skoro obok niego zawsze już były duże, ciemne oczy o czystym, ale pozbawionym naiwności spojrzeniu. Te oczy odważyłyby się na wiele, ale były zbyt mądre i zbyt dobre, żeby nie zasnuć się przy tym mgłą.
Tak bardzo się bał, że więcej nie usłyszy tego rozdzwonionego jak śpiew ptaków śmiechu. Że nawet najlżejszy, ale zawsze jasny, dobry, ciepły uśmiech nie rozświetli tej pięknej twarzy i tych roziskrzonych oczu. I że on już nigdy nie spojrzy na niego tym swoim wolnym, powłóczystym spojrzeniem bez gniewu i wzgardy.
Że nigdy potem nie wypowie jego imienia tak miękko i znów będzie go traktować tylko jak swój "obowiązek".
A przecież teraz... Zachowywał się tak, jakby wcale nie pamiętał z kim i dlaczego jest.
Ale taki stan nie mógł trwać przecież wiecznie. Kiedy pieniądze się skończą, będzie musiał znów zarabiać... A wtedy... Czy on byłby mu w stanie wybaczyć mordy i zbrodnie dokonane w jego obecności, nie gdzieś tam, kiedyś? Na razie nie chciał o tym myśleć...
Razem byli już niemal wszędzie, z wyjątkiem ziem Enki, bo tam nie miał wstępu on, i Qareh, bo tam nie miał wstępu Mirah. Nie zbliżali się nawet w jej okolice. Nie chciał budzić jego uśpionego żalu.
Ale zjawili się razem już w każdym innym miejscu. Ale teraz ostrożnie. Teraz nie wchodził wrogom w drogę, nie prowokował ich, pierwszy raz od wielu, wielu lat się bał. A przecież nie mógł umrzeć. Nie mógł umrzeć tak długo, jak przy nim szedł uważny na wszystko cień. Więc nie było się czego bać....
Próbował być taki jak zawsze. Nie chciał za bardzo się zmieniać, nie chciał się do niego przyzwyczajać, bo w głębi duszy wiedział, że nie jest w stanie długo wytrwać z dala od wojny i swojego świata oszustw, zdrad i mordów. Za bardzo go to ekscytowało, za bardzo prowokowało ryzykiem, które tak kochał... A kiedy nie wytrzyma i znów będzie jak zawsze......
Na razie Mirah ze stoickim spokojem znosił jego szorstkie obejście i nieszczególnie uprzejme odzywki. Wiedział, że kiedy będzie miał dość takiego traktowania bez trudu go uspokoi. Wystarczało, żeby w samym środku ostrego rugania roześmiał mu się w twarz i uwiesił na szyi, a zyskiwał przewagę na resztę dnia, mogąc bezkarnie odbijać sobie wszystkie impertynencje dwa razy bezczelniejszymi, ale za to uroczymi docinkami.
Nie umiał się przed nim bronić...
Nie umiał się irytować, kiedy przeszkadzał mu tym swoim nagłym obejmowaniem i zaglądaniem przez ramię.
Nie umiał go obudzić, kiedy przewracając się przez sen ułożył się nagle na jego ramieniu czy rzeczach, uniemożliwiając to, czym chciał się zająć.
Zresztą uwielbiał jego sen, nawet, gdy mając do zrobienia coś naprawdę ważnego, przezornie siadał daleko od jego posłania i tak nie był w stanie skupić się całkowicie na swoim zajęciu. Kiedy spał wydawał się inną istotą, taką własną, przynależną, cichą.... Gdy spał, nie wydawał się być tylko przelotnym błyskiem piękna, który w każdej chwili może zniknąć.... Śpiąc, oddychając cicho, spokojnie, zdawał się obiecywać, że zostanie tutaj i taki już na zawsze........
To było naprawdę niezwykłe jak Nusku wtapiali się w otaczający ich świat. Nie bali się i nie bano się ich. Jedyne istoty, które umiały być im nieżyczliwe to Nergal, Fenowie i... ludzie. To trochę upokarzające znaleźć się w towarzystwie dwóch najbardziej bestialskich, barbarzyńskich i w gruncie rzeczy prymitywnych ras.
Bo przecież nawet zwierzęta czuły życzliwość do tych pełnych dobra i światła istot. Dawniej omijały go szerokim łukiem, teraz, jakby czując, że w obecności tej drugiej osoby, która nagle pojawiła się obok niego, są zupełnie bezpieczne, podchodziły czasem zupełnie blisko i patrząc niepewnie w jego stronę, podchodziły do tamtej drugiej istoty, takiej podobnej, ale przecież życzliwej. Nie bały się nawet, gdy spał i jakby kpiąc sobie z tego drugiego, z jego broni i spojrzenia, kładły się obok chłopca i spały bezpieczniej, niż ukryte w głębi lasu.
A przecież Nusku także zabijali. I jedli mięso, choć ich ulubionym pożywieniem były owoce. Ale oni zabijali tylko te zwierzęta, których przeznaczeniem było zginąć tego samego dnia i to w okrutniejszy sposób. I zawsze przepraszając je za ból.
Nie rozumiał tego. Chociaż Mirah powiedział mu, że ludzie kiedyś również mieli tę zdolność. Umieli czytać przyszłość zwierząt i umieli je szanować. Ale chcieli coraz więcej i więcej i w końcu stali się ślepi i głusi.
Odkrywał coraz więcej podobieństw między ludźmi i Nusku. Pomijając już to, że ich wygląd był niemal identyczny, niektórych szczególnie pięknych ludzi w pierwszej chwili brano za Nusku. Tylko brak tej, niewidocznej przecież nawet na co dzień jasności, tego czegoś co wynika ze świadomości własnej przeszłości i własnej misji rozwiewał po chwili to wrażenie.
I może właśnie dlatego tak wielu ludzi nienawidziło Nusku. Bo byli tak podobni, a jednocześnie tak inni... Ale ci którzy znienawidzili Nusku nie mogli być tak naprawdę szczęśliwi.
Nusku zawsze byli mu obojętni, dokładnie tak, jak każda inna rasa. Ale pierwszy raz w życiu zaczynał się zastanawiać czy jest szczęśliwy.
To był kolejny powód by zacząć się niepokoić. Wątpliwości. Dobrze wiedział, że człowiek prowadzący jego życie nie może sobie pozwolić na wątpliwości.
Trudno nie mieć wątpliwości z chodzącym, a czasami skaczącym wokół ciebie znakiem zapytania, który odkąd ośmielił się ciebie polubić, zupełnie przestał się tobą przejmować.
Miał więc wroga, wroga z którym nie umiał i, co gorsza, z którym nie chciał walczyć.
A skoro tak, to musiała to być miłość.
|
|
Komentarze |
dnia padziernika 17 2011 13:41:25
Komentarze archiwalne przenieaione przez admina
STOKROTKA (Brak e-maila) 12:23 23-08-2004
BOSKIE!!!!!!!!!!
Leviathan (Brak e-maila) 21:20 25-08-2004
Boże ale to jest wspaniałe. Ale chyba tak się nie skończy?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!!??!?!!?!??!?!?!?!?!?!?!?!
kethry (kethry@interia.pl) 02:53 26-08-2004
przed godzina myslalam, ze to koniec \"fiat lux\" jest szczytem okrucienstwa. ale sie mylilam. Sachmet jestes fenomenalna, nieprawdopodobnie wrecz utalentowana.... i taka okrutna. ja sama wiem, ze czasem historie pisza sie same i ze nie da sie zmienic ich biegu... ale ale ale ale... T___T. dlaczego? chli. no dlaczego? chlip chlip. chlip...
co komu do mojego nicka? (Brak e-maila) 11:36 26-08-2004
pfffXD No co wy? Przecież ona jeszcze nie skonczyła _^_. Takie zakonczenie nie jest w jej stylu... a jak nie bedzie sie brala do roboty to ja mam haka >
\"Hm, z uwagi na wnioski mojego stałego dręczyciela okazuje się, że to jeszcze nie był \"koniec\" objaśnień, a więc symboliki ciąg dalszy...\"
Co to ma znaczyć? Zdradzasz mnie z kimś? ;__;
kethry (kethry@interia.pl) 02:51 27-08-2004
nie skonczyla??? naprawde naprawde?
Nache (Brak e-maila) 10:56 27-08-2004
Nie sądze Chce wiedzieć co z tym kamieniem [może ona jeszcze nie wie ze nie skonczyla, ale dowie sie niedlugo ]
kethry (kethry@interia.pl) 14:39 27-08-2004
hiehiehie. nie powiem, zeby mnie to martwilo :]
Sachmet Lakszmi (Brak e-maila) 20:02 27-08-2004
Nie, to nie koniec Po cholerę ja bym mu dawała jakieś tajemnicze prezenty, jak bym miała nic nie pisać dalej
Zdradzam? Zdradzać..... kogo ja mogę zdradzać? Nache, to ty?^^;
kethry (kethry@interia.pl) 00:42 28-08-2004
rany, jaki kamien z serca. ktore mi notabene zamarlo, jak skonczylam czytac . (galopujaca nadzieja). moze jeszcze bedzie dobrze...
tere fere srutu tutu (Brak e-maila) 09:13 28-08-2004
Kurcze no.. po co ześ zaprzeczyla jak ja do Keth w nocy takie długie wywody pisałam ;__; Nie spanie od 1.00 do 6.15 poszlo na marne _^_ Ok, ja już sobie ide bo za chwile bedzie tu gorzej niż na czacie XD
ps. no tak, ja to mam dar, medium jestem normalnie o.O\'
AlainaN (Brak e-maila) 18:25 30-08-2004
SWIETNE PO PROSTU SWIETNE TYLKO NA RAZIE TAK SMUTNO SIĘ KOŃCZY... NIE POZWUL TEMU ZWIĄZKOWI SIE TAK SKOŃCZYĆ.. PLIZ... PLIZ...
Tets (Brak e-maila) 22:38 31-08-2004
Merytorycznie wrecz wzorcowe. Good work. Czekamy na wiecej ;>
I pozdrownia dla Nachebet, ktora mi to dala
Asou (asou@o2.pl) 15:56 01-09-2004
Cuuuuuuuudowne, ale mam nadzieję, że będą dalsze części!!!!!!!!!!!!!!!!!1
Ava Ingray (ava_ingray@o2.pl) 22:07 04-09-2004
Nio, o tym opku nie da się totalnie NIC złego powiedzieć, a jakbym chciała pisać o jego dobrych stronach, to wyszedłby z tego pokaĽnej długości esej XD Seine jest po prostu cuuudowny, uwielbiam go ^_^ Juz się nie mogę doczekać dalszych części...
gal (Brak e-maila) 23:07 28-09-2004
Czytam to opowiadanie od kilku godzin i...takie zakończenie?!!!W takim momencie?!!!Jeżu, przecież można oszaleć! Nie rób im tego, nie pozwól tak się rozstać! Pliiiss!
Nachebet (Brak e-maila) 00:01 25-12-2005
będzie kiedyś ciąg dalszy?
Natcian (nati-chan@o2.pl) 22:16 06-07-2006
Nyuuuuuuuuu........... T_T Będzie w ogóle dalsza część czy mam przestać się łudzić?? Ja wiem, że nie należy nikogo popędzać, bo wszystko zależy od weny...... Wiem o tym bardzo dobrze Ale.... Ale jak tak ładnie, bardzo, bardzo ładnie poproszę o następną część to wcale nie będzie popędzanie, prawda?? *spojrzenie a'la ranna sarna* Sachmet - moim marzeniem jest pisac kiedyś choć w połowie tak wspaniale, jak Ty.... Naprawdę.....
sintesis (Brak e-maila) 21:04 27-08-2006
cudownosci po prostu... brak mi slow.... mam nadzieje ze jak najszybciej ukaze sie kolejna czesc bo takiego boskiego dziela dawno nie czytalam kilka razy pod rzad... wiec blagam szybciej!!!
Kazia (Brak e-maila) 10:18 12-09-2006
sachmet... ja wiem, że serwer pada... i wogóle... ale ałabyś maila czy co i zagorzałym fanom wysłała jakieś rozdziały, co? bo to jest najsłodsze co czytałam...
kei (Brak e-maila) 14:15 27-09-2006
te opowiadanie jest cholernie ciekawe i licze, ze bedzie ciag dalszy...
Louisek (Brak e-maila) 20:00 24-08-2007
cudowne opowiadanie... tylko czemu niema dalszych czesci *chlip* chyba Sachmet go nie porzucila... ToT
Zoelin (Brak e-maila) 15:28 25-12-2008
Cudowne! Powiedz mi tylko, czy Ty tu jeszcze czasem zaglądasz? Już ponad cztery lata temu pojawiła się ostatnia notka... Błagam Cię! Nie zawieszaj tej pięknej pracy! Nie czytałam czegoś równie wspaniałego ,jak to i założę się, że inni mogą powiedzieć to samo... Więc błagam, napisz część dalszą. Pozdrowienia
Nat (Brak e-maila) 21:56 01-04-2009
Będzie kiedyś kolejna część? T.T
Kazia (Brak e-maila) 17:34 04-06-2009
Sachmet no... 3 lata temu o kontynuację prosiłam... ja wiem, pewnie to rzuciłaś w diabły... ale mimo to... błagaaaam!!!
Aroea (Tarnofia5678@poczta.onet.pl) 15:02 16-05-2010
Fajnie opo, ALE do DYPY bo nie dokończone.. po co się wgl za coś zabieracie skoro nie dokańczacie.. X___X super.. kolejne boskie opowiadanie nie dokończone.. nie łudźcie się o CDN BO NA PEWNO JUŻ NIKT GO NIE SKOŃĆZY... X_X |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|