The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 25 2024 14:56:55   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Moje szczęście 2
- Um…Kai? – odezwał się Adrian po kilku minutach ciszy w samochodzie.
- Tak?
- Może to trochę głupie patynie, ale…Skąd to imię? – mężczyzna spojrzał na chłopaka pytająco. – To znaczy, dlaczego nazywasz się Kai Nagisa, a nie jakoś tak… bardziej po polsku? – brunet znów spojrzał na chłopaka i zaśmiał się krótko.
Adrian nie widział w tym nic śmiesznego.
- Wiedziałem, że w końcu mnie o to zapytasz. Zastanawiałem się tylko, kiedy.
- Więc, odpowiesz mi, czy nie? – spytał lekko poirytowany blondyn.
- Oczywiście, że odpowiem – Kai uśmiechnął się do Adriana. - Nie nazywam się „bardziej po polsku” jak ty to określiłeś, dlatego, że mój dziadek był Japończykiem.
- Japończykiem?
- Tak. W czasie II Wojny Światowej jako młody chłopak dostał się do Polski. Tutaj poznał moją babcię, ożenił się i sześć lat później urodził się mój ojciec-Tomasz Nagisa, który również spotkał miłość swojego życia w naszym pięknym kraju i ma z nią dwóch synów, czyli mnie i Konrada.
- Masz brata?
- Tak, mam. Starszego o osiem lat.
- Ale dlaczego twój brat ma polskie imię, a ty nie?
- Ojciec się uparł, że jedno z jego dzieci musi mieć imię po dziadku, a mama nie chciała zmieniać imienia Konrada, więc padło na mnie.
- Wiesz, nie wyglądasz na Japończyka – stwierdził Adrian.
- Przecież nie jestem nim w stu procentach.
- No, ale powinieneś mieć te charakterystyczne rysy. Co prawda masz trochę skośne oczy, nieco ciemniejszą barwę skóry i czarne włosy, ale za nic nie przypominasz mi Japończyka. Jesteś za wysoki i masz zielone oczy. Japończycy nie mają zielonych oczu i większość z nich jest niska.
- Teraz będziesz wytykać wszystko, co jest nie japońskie w moim wyglądzie? – spytał z lekkim rozbawieniem Kai.
- Nie…Ale nigdy nie spotkałem kogoś, kto ma w sobie azjatycką krew.
- No cóż… Zawsze musi być ten pierwszy raz, prawda?
- Taa…
- Chciałbyś wiedzieć coś jeszcze?
- Czy twój brat mieszka tutaj?
- Nie, mieszka w Bytomiu wraz z żoną i córką.
- To twój brat jest żonaty? – spytał zaskoczony Adrian.
- Oczywiście. Od dziesięciu lat jest szczęśliwym mężem i od sześciu ojcem…Czasem mu zazdroszczę.
- Czego?
- Tego, że odnalazł już tą jedyną ukochaną osobę i jest z nią szczęśliwy. Jest prawdziwym farciarzem. W przeciwieństwie do mnie.
- Dlaczego tak uważasz?
- Nigdy nie miałem szczęścia w miłości. To ja z każdego związku wychodziłem ze złamanym sercem. Zawsze jestem odrzucany. Może po prostu nie jest mi dane szczęśliwe zakochanie? Chyba powinienem przyzwyczaić się do samotności. Nawet, gdybym komuś wyznał uczucia, to myślę, że zostałbym odtrącony.
- Ależ…Nie mów tak. Zawsze warto zaryzykować, być może ta osoba czuje to samo. Na pewno ktoś się w tobie zakocha.
Ja już to zrobiłem - pomyślał Adrian.
- Może masz rację.
- Ja zawsze mam rację.
Ponieważ to ja się w tobie zakochałem, a ty tego nie widzisz palancie.


***

- Ciekawe jak tam Adi? - zagadnął Gabriel do swojego kochanka. Siedział do niego przodem i patrzył mu w oczy.
- Pewnie dobrze. Chyba jest już w domu z Kai’em. Zadzwonimy?
- Może nie? Będzie myślał, że go kontrolujesz. A tak właściwie, o której mamy następnego klienta? - starszy spojrzał na zegarek.
- Coś sugerujesz?
- Nie - Gabriel pokręcił głową, jednak po chwili ujął Daniela za twarz i pocałował namiętnie.
- Ty mój mały robaczku co ja z tobą mam? - spytał przenosząc go na sofę. Położył go na niej, a sam przylgnął do jego ciała.
- Hmm… to? – Gabriel pocałował go odważnie w usta. Potem zmienił teren działania na jego twarz znów na usta. Trwało to kilkanaście minut, jednak zostało przerwane przez dźwięk dzwonka w telefonie.
Starszy poszedł odebrać.
- Słucham.
- Cześć. Co tak długo? Co robiliście, że nawet telefonu nie mogliście odebrać?
- Nic, co cię powinno interesować Adrian. Dzwonisz w jakimś konkretnym celu, czy tylko po to, żeby mi przerwać w pracy?
- Po to pierwsze. Muszę kupić kilka książek, a nie mam kasy. Mamy z Kai’em przyjechać czy w końcu mogę skorzystać z tej karty?
- Jedźcie i je kupcie. Proszę nie pytaj o takie rzeczy. Korzystaj z tej karty dowoli tylko z głową.
- Oki. Dziękuje. A o której wrócicie?
- Tak koło dwudziestej - popatrzył na młodszego szukając potwierdzenia tych słów.
- To do wieczora. Pozdrów Gabi’ego i niech wróci cały do domu.
- O Gabriela się nie martw. Zobaczymy się wieczorem.

***

Po zakupach udali się do domu. Korzystając z wolnej chwili, siedzieli koło basenu. Na dworze świeciło słońce które wpadało promieniami do pomieszczenia, atmosfera była wspaniała, a sama pogoda cudowna. Kai zdecydował, że w końcu zrobi krok do przodu. Nie bał się już zapytać. Najwyżej zostanie odrzucony, choć tego nie chciał. Jednak był cień nadziei, że będzie dobrze i się uda.
- Mogę cię o coś zapytać? – obaj spytali w tym samym czasie. Spojrzeli na siebie z lekkim zakłopotaniem.
- W takim razie, ty pierwszy – odezwał się Kai.
- Dobrze – Adi spojrzał przed siebie. - Wczoraj, gdy Gabriel spytał się o to kogo wolę…– zamknął oczy i odetchnął głęboko. - Nie chciałem tego mówić. Bo to dla mnie dość krępujące. Poza tym byliście tam wszyscy… Ale… myślę, że mogę o tym powiedzieć tobie. Bardzo… bardzo chciałbym się dowiedzieć, co ty o tym sądzisz – spojrzał na mężczyznę.
- Oczywiście, słucham.
- Ja… Ja chciałem powiedzieć, że podobają mi się chłopcy. To znaczy nie wszyscy, ale jest jeden, do którego coś czuję…
- Czy ty czujesz coś do mnie? – spytał nagle Kai. Chłopak spojrzał na niego i zaczerwienił się na twarzy. Spuścił wzrok i przyglądał się swoim dłoniom spoczywającym na kolanach, jakby były najciekawszą rzeczą na świecie.
- T…tak… Podobasz mi się od zawsze… Myślisz, że dlaczego ja cię tak unikałem? Przecież wiem, że jestem dla ciebie tylko zwykłym dzieciakiem i nie mam najmniejszych szans. Dlatego… dlatego …- język mu się plątał, a w oczach miał łzy. - … cię unikałem. Chciałbym, żebyś dał mi szansę albo odrzucił mnie, bo ja nie mogę już znieść tej niepewności. Bo… ja… myślę, że… zakochałem się w tobie - zaczął płakać na dobre. Po chwili poczuł ciepłe ramiona oplatające go i przyciągające do ciała mężczyzny.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę z tych słów. Ja zakochałem się w tobie, od kiedy cię ujrzałem. Ale po tej trefnej rozmowie w pierwszy wieczór bałem się, że straciłem jakiekolwiek szanse. Każdy dzień był dla mnie udręką… Jednak… Teraz już wiem, że niepotrzebnie się martwiłem – chłopak mocniej się w niego wtulił. – Nie płacz już. Z uśmiechem na twarzy jest ci o wiele lepiej.
- Tak się cieszę – odpowiedział chłopak i spojrzał na niego zapłakanymi oczami.
- Czy zostaniesz ze mną już na zawsze? Czy zostaniesz moim chłopakiem? - młodszy nic nie odpowiedział, podniósł głowę i zbliżył swoje usta do jego. Kai nie protestował. Wciągnęli się w długi pocałunek. Był on słodki i niewinny.

***

- Dobrze mi tutaj, ale nie wydaje ci się, że przydałoby się zrobić kolacje?
- Masz racje, może zjemy na tarasie jest ciepło, co ty na to? - spytał Kai tuląc się do pleców młodszego.
- Jasne. Proponuje zrobić makaron z tym sosem śmietanowym. Zadzwoń tylko do emerytów i spytaj się o której będą dokładniej, co?
Starszy wziął słuchawkę i zadzwonił. W tym samym czasie młodszy wyciągał garnki i potrzebne produkty do tego. Po chwili Kai podszedł do chłopaka.
- Gabriel powiedział że będą o 20:00, więc mamy jeszcze czterdzieści minut. Wyrobisz się?
- Jasne. Bez problemu. Ja się zabieram za robienie jedzenia, a ty w tym czasie przygotuj stół i napoje. Zjemy na tarasie.
- Już tam idę miłości moja - dał mu całusa w policzek, po czym ruszył w stronę dworu.
Młodszy zrobił już wszystko. Makaron był gotowy. Wystarczyło wymieszać go z sosem. Wziął misę i przygotował to po swojemu. Po czym Kai zaniósł to na taras, a młodszy poszedł się umyć. Siedzieli na dworze rozmawiając i popijając sok.
Kilkanaście minut później przyjechali Daniel i Gabriel. Weszli do domu i się troszkę zdziwili bo obiad zawsze jedli w jadalni, a dziś nic nie było. Poszedł do nich Kai i zaprosił na taras. Zastali tam Adi’ego w świetnym humorze i smakowity obiad. Zabrali się do jedzenia. Obu zastanawiał fakt, że jedzą tutaj. Przypuszczali, że coś musiało się stać tylko nie wiedzieli, co.
- Dobrze – zagadnął Gabriel. - Coś mi tu nie pasuje. Jemy tutaj, a nie w jadalni. To jest podejrzane, przyznajcie się, co zrobiliście.
- My? - odezwał się młodszy. - Nic takiego - uśmiechnął się tajemniczo.
- Akurat. Kai powiedz, co się stało?
- Jak Adi się zgodzi to powiem.
- Adrian, nie męcz nas i powiedz – odezwał się Daniel.
- Niech Kai powie.
- Dobrze. Ja i Adrian postanowiliśmy być ze sobą – podszedł do chłopaka i przytulił go do siebie.
- Naprawdę? - zdziwienie malowało się na twarzach obu mężczyzn. Kiedy minął pierwszy szok. Wtedy to zaczęli im gratulować. W ogóle atmosfera była bardzo sympatyczna.
- Wiedziałem, że w końcu na siebie polecicie. W tym domu aż kipiało od rosnących emocji – stwierdził Gabriel.
- Cieszę się, że jesteś szczęśliwy Adrian – Daniel uśmiechnął się do chłopaka.
- Dzięki tato.
- To znaczy, że teraz Adi przeniesie się, do Kai’a? – spytał Gabriel.
- Co? – zdziwił się chłopak.
- Skoro teraz jesteście razem, to pewnie będziecie spać w jednym łóżku. Dobrze, że mamy już drzwi, bo bym nie zasnął od tych waszych nocnym wyczynów.
- Gabriel! Zboczeńcu! Dlaczego ty zawsze myślisz o jednym? Nie będziemy spać z Kai’em w jednym łóżku – krzyknął zarumieniony Adrian, a reszta zaczęła się śmiać.
Przynajmniej jeszcze nie teraz – dopowiedział w myślach i przytulił się do Kai’a.
Nareszcie wszystko układało się tak, jak chciał.

***

Po ciężkim dniu w końcu mogli odpocząć. Gabi siedział między nogami Daniela i opierał się o niego. Starszy tulił go wodząc nosem po jego szyi. Jednak to mu się znudziło i spytał młodszego:
- Może przeniesiemy się do sypialni? - spytał przygryzając płatek ucha Gabriela.
- Czemu nie? I tak zaraz ta woda będzie zimna i nam tyłki pomarzną, a mniemam, że masz dla nas jakieś lepsze zajęcie? – spytał z uśmiechem w głosie.
- To wyjdź z tej wody - Daniel puścił Gabriela, a ten się podniósł i wyszedł z wanny, zaraz za nim znalazł się starszy. Przytulił się do jego pleców nie chcąc go puścić.
- Nie możesz chwili poczekać? Wytrzyjmy się przynajmniej, kochanie już dawno nie widziałem żebyś był tak na mnie napalony. Powiesz mi, co się stało? - obrócił się do niego uśmiechając.
- Nic takiego, po prostu mam dobry humor i zamierzam to wykorzystać.
Wycierali się wspólnie. Kiedy skończyli przenieśli się do sypialni całując. Starszy sięgnął jeszcze po oliwkę i znaleźli się w sypialni.
Całowali się z pasją, namiętnie jedyne przerwy, jakie robili to na zaczerpnięcie oddechu. Blondyn zaczął całować twarz kochanka schodząc z pocałunkami coraz niżej.Najpierw delikatnie, a później coraz zachłanniej lizał i ssał szyję młodszego doprowadzając go do jęków.Wrócił do jego ust. Znowu rozpoczęli swój taniec języków, jednak starszy nie skończył pieszczot. Oderwał się od jego ust i zjechał nimi na sutki mężczyzny ssąc je i przygryzając na zmianę. Zdecydował się zjechać jeszcze niżej na podbrzusze Gabriela. Głaskał jego uda całując w tym samym czasie podbrzusze. Z rozkoszą wsłuchiwał się w jęki i westchnienia młodszego.
- Nie męcz mnie. Zrób, co masz zrobić, bo zaraz nie wytrzymam. Daniel, a może ty po prostu już nie potrafisz? – spytał z nutką złośliwości w głosie.
- Ja nie potrafię! Zaraz się przekonasz, przez tydzień na tyłku nie będziesz siedział! Ale najpierw to-Daniel znajdował się między nogami Gabriela. Chwycił jego członka i włożył go sobie do ust.Ssał i lizał na zmianę.A prawą dłonią dotykał jąder młodszego,który po chwili doszedł jęcząc imię ukochanego. Ten połknął prawie wszystko, a resztą podzielił się z nim w pocałunku. Wziął oliwkę, którą postawił na szafce. Pewną ilość wylał sobie na rękę nawilżając najpierw swój członek,a potem dziurkę kochanka. Wszedł w niego zdecydowanie, ale jednak z pewną dozą delikatności. Odczekał chwilę aż ciało Gabriela przyzwyczai się do niego.Po chwili zaczął się ruszać.Najpierw delikatnie z każdym kolejnym momentem robił to coraz szybciej.Obaj byli na granicy rozkoszy jęcząc swoje imiona.Gabriel był przyciskany przez starszego, który opadł na niego.
- Kochanie może zmienisz pozycję? Bo mi trochę ciężko-Daniel wyszedł z niego i położył się obok kładąc głowę młodszego na swoim torsie.
- I, co lepiej? - spytał głaszcząc go po głowie.-Wiesz…
- Co mam wiedzieć? – obrócił się do Daniela tak,aby widzieć jego twarz.
- Na pewno to,że jesteś niezastąpiony w łóżku. Kocham cię i nikomu nie oddam!
- Oj kochanie ja nie mam zamiaru się nigdzie ruszać, za bardzo mi na tobie zależy. A poza tym, kto by denerwował Adi’ego, jak nie ja?
- Znalazł się taki jeden, ale masz racje ty w tym jesteś niezastąpiony,a teraz chodźmy już spać. -Kocham cię - ułożył się wygodniej na Danielu.
- Dobranoc Gabi – otulił ciało młodszego swoimi ramionami.

***

Ranek przyszedł stanowczo za szybko. Kai wpadł do pokoju Adi’ego,by go obudzić,jednak ten nie miał najmniejszego zamiaru ruszać się z łóżka.
-Adi wstawaj.
-Nie.
-Dalej–chłopak z trudem podniósł się z łóżka i ruszył w stronę łazienki.Kai podszedł do niego,a ten uwiesił się na nim i za nic w świecie nie chciał puścić.Nie pomogły groźby ani prośby,więc zastosował niezawodny sposób:
- Jak nie chcesz sam się myć, będziesz to robić ze mną-młodszy dał za wygraną i poszedł sam się umyć, nie widział siebie w tej chwili z nim pod prysznicem.Wstydził się.
Po dwudziestu minutach zszedł świeży i pachnący. Zauważył,że Gabriel robił jedzenie,a pozostała dwójka mu w tym pomagała.Może Kai owszem wyciągnął napoje, jednak Daniel mu utrudniał robienie śniadania przytulając się do jego pleców i prosząc o powtórkę z nocy.
Gabriel nie wytrzymał:
- Daniel nie teraz-powiedział próbując odczepić go od siebie,jednak z marnym skutkiem.
- Ale ja chcę…- wtulił się mocniej. Adi patrzył na to z rozbawieniem.Usiadł koło niego a do Daniela powiedział:
- Nie molestuj go tato. Powinieneś być mu wdzięczny, że cię jeszcze nie zostawił. Na jego miejscu miałbym ciebie dość - starszy puścił go i usiadł przy stole. Zaś Gabi podszedł do chłopca całując go w policzek i powiedział:
- Dziękuje, uratowałeś mnie - Poszedł dalej gotować, a Daniel był niepocieszony, chciał ten ranek spędzić inaczej, ale trudno i tak bywa.
- O której kończysz zajęcia? - spytał czerwono-włosy mężczyzna odsuwając od ust kubek z kawą.
- 13:15. Ale o mnie się nie martw. On po mnie przyjedzie- wskazał na Kai’a. - Oczywiście jak zostawicie jakiś samochód.
- Ok. Jedźcie moim - powiedział Daniel. - A właśnie, co dziś będziesz robić zanim pojedziesz po Adi’ego?
- Nie wiem. A masz coś do zaproponowania?
- Może chcesz nam pomóc w zakupach? Mamy kupić jeszcze kilka rzeczy do biura - Gabriel mówił, Daniel patrzył na niego wygłodniałym wzrokiem, zaś najmłodszy wziął swojego chłopaka pod ramię i powiedział.
- Pojedzie, tylko mnie zawiezie do szkoły. Na razie.

***

- Życie w samotności jest do dupy. Muszę sobie kogoś znaleźć. Ale w tej szkole nie ma na kim oka zawiesić – stwierdził smętnie Kamil i spojrzał na Adriana – A ty kogoś masz?
- Ja? – spytał Adrian.
- Nie, Kleopatra.
Adrian miał drobne opory, ale wiedział, że mu może powiedzieć. W końcu Kamil pierwszy mu powiedział o tym że jest bi, więc teraz jego kolej.
- Tak, mam kogoś – chłopak uśmiechnął się do siebie. - Pamiętasz tego chłopaka co wczoraj tu po mnie był?
- On? - Adi pokiwał głową, a sam zainteresowany trochę się zdziwił. - Masz fart. Ten koleś jest całkiem niezły. Ja też poszukam sobie chłopaka, ale niestety co ładniejszy to zajęty. Jak ktoś mi się spodoba to nie dam mu spokoju.
Zadzwonił dzwonek, była to już ich ostatnia lekcja – biologia. Klasa weszła do sali przed nauczycielem. Kamil i Adrian usiedli w ławce pod biurkiem.
- Rany, mam nadzieję, że nie dadzą nam jakiegoś starego dziadygi, jak w zeszłym roku. Mogłaby tu wpaść jakaś fajna laska…- nowy nauczyciel wszedł właśnie do sali i klasa ucichła. -…albo fajny facet – dokończył Kamil i spojrzał na profesora.
Był to młody mężczyzna, z pewnością zaraz po studiach. Był wysoki, opalony, miał ciemne oczy i włosy. Jego uroda przypominała nieco hiszpańską.
- Dzień dobry. Nazywam się Michał Olszewski i będę waszym nauczycielem biologii.
- Ale towar! Widzisz Adrian?
- Ciszej, usłyszy cię – blondyn zakrył usta Kamila ręką. Nauczyciel spojrzał na nich na krótką chwilę i powrócił do rozmowy.
Lekcja miała charakter organizacyjny. Dowiedzieli się co nieco o tym, co będą robić. Profesor opowiedział im także trochę o sobie. Wypuścił klasę kilka minut przed końcem lekcji. Adrian miał jeszcze trochę czasu do przyjazdu Kai’a.
Wyszli razem z Kamilem na podwórko i usiedli pod drzewem.
- Widziałeś tego gościa? – spytał podekscytowany Kamil.
- Tak, widziałem – odpowiedział z rozbawieniem Adi.
- Nie ma co, przystojny facet. Widziałeś jaki ma fajny tyłek?
- Nie. Nie przyglądałem się jego tyłkowi.
- Moje nowe postanowienie – zdobyć Michała Olszewskiego! – krzyknął Kamil.
- Chyba żartujesz? – spytał Adrian.
- Niby dlaczego miałbym żartować? Mówię poważnie – odparł Kamil.
- Ale to jest nauczyciel. Nauczyciel!
- Mi to nie przeszkadza. I tak go zdobędę.
- A jeśli nie będzie chciał? – spytał Adi.
- To wezmę go siłą – odparł Kamil i uśmiechnął się złowieszczo.
- Przerażasz mnie, wiesz?
- Nie tylko ciebie mały. A teraz zmiana tematu, powiedz coś o tym swoim chłopaku.
- Eee… no więc on…On… właśnie tu idzie – odparł Adi, spojrzał za kolegę i uśmiechnął się szeroko. Kamil odwrócił się i zobaczył zbliżającego się w ich stronę wysokiego bruneta.
- Cześć chłopaki.
- Hej, już jesteś.
- A no…
- Poznaj mojego kolegę z klasy, Kamila.
- Cześć - podał mu rękę.
- Miło mi cię poznać. Słyszałem o tobie same dobre rzeczy.
- Naprawdę?-zdziwił się.–I co, możemy już jechać? Podrzucić cię? – zwrócił się do Kamila.
- Nie dziękuje, mieszkam niedaleko stąd, więc pójdę piechotą. Na razie - poszedł w swoją stronę zostawiając ich samych.

***

Dom Daniela i jego rodziny był już całkowicie zakończony. Drobnych poprawek domagało się jeszcze biuro, ale wszystko szło bardzo dobrze i nie trzeba było się martwić dalszą pracą. Dlatego właśnie Kai postanowił przeprowadzić rozmowę ze swoim aktualnym pracodawcą.
- Nie rozumiem, dlaczego tak mówisz – powiedział zdziwiony Daniel.
- To przecież oczywiste. Miałem u was mieszkać tylko na czas swojej pracy, a skoro wszystko jest już zakończone powinienem się wyprowadzić.
- Przez to Adrian nie da mi spokoju – odparł starszy.
- Dlaczego?
- Jeszcze się pytasz?
- Co się dzieje? – spytał chłopak, który właśnie wszedł do salonu.
- Spytaj swojego chłopaka – odezwał się Daniel i spojrzał ponuro na bruneta.
- Co jest Kai? – Adrian podszedł do mężczyzny.
- Nic. Po prostu uważam, że powinienem się już stąd wyprowadzić.
- Dlaczego? – zdziwił się Adrian.
- Przecież budowa domu jest już zakończona i moja obecność nie jest tu już potrzebna…
- Głupek! – krzyknął Adi i objął Kai’a za szyję. – Jesteś mi potrzebny i to ci powinno wystarczyć. Nie wyprowadzisz się stąd, chyba, że ze mną – chłopak pocałował go lekko w usta i przytulił się do niego.
- A ja absolutnie nie zgadzam się na to, żeby mój nieletni syn wyprowadzał się z tego domu. Zostajecie obaj. Koniec dyskusji – odezwał się Daniel i wyszedł salonu.
- Widzisz? Ojciec się nie zgadza na moją wyprowadzkę, więc ty także o tym zapomnij.
- Naprawdę mogę tu zostać?
- Oczywiście. Nawet musisz! Bez ciebie zanudziłbym się na śmierć z tymi emerytami – odparł z rozbawieniem Adrian.
- Dlaczego nazywasz Daniela i Gabriela emerytami? Przecież Daniel ma trzydzieści siedem lat, a Gabriel nie przekroczył jeszcze trzydziestki.
- To nic. Ważne, że są starsi ode mnie.
- Ja też jestem. To znaczy, że też jestem emerytem? – spytał Kai i mocniej objął Adi’ego w pasie.
- Ale ty nie jesteś moim ojcem, ani facetem mojego ojca.
- Oczywiście. Jestem tylko twój – chłopak uśmiechnął się, pociągnął głowę Kai’a w dół i wpił się w jego usta.

***

Nowa szkoła Adriana okazała się bardzo dobra. Zarówno ze względu na nauczycieli, jak i uczniów. Jego klasa była całkiem sympatyczna. Trzy dziewczyny należące do jego klasy były bardzo ładne i wyglądały na starsze. Ale niestety tylko z jedną dało się w miarę normalnie porozmawiać. Była to Marta Szymańska, która uważała się za feministkę, a facetów za wstrętne bydlaki. Do klasy zaliczało się jeszcze, oprócz Adriana i Kamila, ośmiu chłopaków. Adam Kamiński, klasowy amant, który wyglądał, jak główny bohater telenoweli brazylijskiej. Był nawet sympatyczny, ale Adrian wiedział, że nie znajdzie z nim wspólnego języka. Tomek Brzozowski, zapalony hiphopowiec. Marek i Łukasz Nowak, bracia bliźniacy bez przerwy kłócący się ze sobą. Paweł Piechowiak, wykolczykowany i ubrany w skórę milczący człowiek. Piotr Kora, drobny i niski okularnik, który zawsze chodzi z książkami. Bartek Budziński, wiecznie dzwoniący przez komórkę do swojej dziewczyny oraz Kuba Borowiak, który ze swoimi mięśniami obnosił się delikatniej, niż z chińską porcelaną.
Wśród nich Adrianowi udało się dostrzec kolorową czuprynę Kamila. Siedział na parapecie z słuchawkami od discmana w uszach.Blondyn podszedł do niego i uśmiechnął się na przywitanie.
- Siema mały! Właśnie obmyślam plan zdobycia Michasia.
- Michasia? – zdziwił się Adrian.
- No… profesora Olszewskiego.
- Ty rzeczywiście mówisz to na poważnie, a ja jednak myślałem, że tylko sobie żartujesz.
- No co ty? Ten gościu za bardzo mi się podoba, żebym z niego zrezygnował.
- Ale Kamil...
- Cicho, właśnie idzie. W tym roku bardzo polubię biologię. Szkoda tylko, że mamy ją trzy razy w tygodniu – Adi pokręcił tylko głową i ruszył za kolegą do sali. Kolejna lekcja biologii się rozpoczęła. Kamil zaciągnął Adriana do ławki naprzeciwko biurka nauczyciela i zaczął się w niego wpatrywać.
- Seksownie wygląda w tych dżinsach i swetrze – szepnął Kamil do Adriana. – Ciekawe jaką nosi bieliznę…
- Kamil, o czym ty myślisz?
- O tym samym co każdy nastolatek skarbie – Kamil uśmiechnął się lubieżnie.
- Ale, żeby tak o nauczycielu?
- A dlaczego nie? Przecież nie jest stary. Dałbym mu góra dwadzieścia sześć lat. A poza tym gościu jest niemiłosiernie przystojny, a tacy rzadko się zdarzają, więc nie mogę przepuścić okazji.
- Ale…
- Wyglądałby bosko w obcisłych spodniach bez niczego pod spodem.
- Kamil! Bo cię usłyszy.
- Najwyżej – Kamil wzruszył ramionami i spojrzał na nauczyciela rysującego jakiś schemat na tablicy. – Myślisz, że jest chociaż bi? – spytał nagle.
- Nie mam pojęcia.
- Ale miałbym fart, gdyby był chociaż tym. A jeśli nie jest, to go nawrócę. Myślisz, że miałbym u niego szanse?
- Kamil, przestań. Usłyszy nas.
- Tak było by ciekawiej – odparł chłopak z uśmiechem na twarzy.
- Jesteś niemożliwy.
- Wiem. Ale sam zobaczysz. Sprawię, że będzie się rumienić na mój widok.
- Chyba nie uda mi się ciebie przekonać do tego, żebyś przestał, prawda? – spytał już z rezygnacją Adrian.
- Oczywiście, że nie. Jestem upartym typem i zazwyczaj dostaję to, czego chcę. A teraz właśnie chcę jego – Kamil spojrzał z nieukrywanym pożądaniem na nauczyciela i oblizał wargi. Siedzącemu obok niego Adrianowi pozostało tylko modlenie się o to, by profesor tego nie zauważył.

***

- Nuuuda – stwierdził Adrian chodząc po mieszkaniu.
Po raz kolejny opadł z ciężkim westchnieniem na kanapę w salonie. Na dworze padało i jak do tej pory nie znalazł w okolicy żadnego miejsca, do którego warto pójść. Kamil wyjechał poza miasto na weekend. A do tego w telewizji nic ciekawego, Internetu nie miał jeszcze podłączonego, a w domu nie było nikogo oprócz niego. Ojciec i Gabriel właśnie prowadzili jakąś sprawę w sądzie, a Kai pojechał na spotkanie służbowe z kolejnym zleceniodawcą.
Chłopak po raz niewiadomo który głośno westchnął leżąc na kanapie. Jednak w tym samym monecie usłyszał otwierające się drzwi wejściowe. Adrian odwrócił się i zobaczył Kai’a. Rozpromienił się i pobiegł w stronę mężczyzny wieszając się na jego szyi i całując mocno.
- Czym sobie zasłużyłem na takie miłe przywitanie? – spytał Kai z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Tym, że wreszcie przyszedłeś. Już myślałem, że umrę z nudów – chłopak wspiął się na placach i po raz kolejny pocałował Kai’a.
Zadzwonił telefon.
Kai niechętnie osunął się od Adriana i wyciągnął komórkę z kieszeni.
- Tak? Konrad? Jak miło, że dzwonisz… – Adi patrzył na swojego chłopaka z zaciekawianiem-…Tak, rzeczywiście dawno się nie widzieliśmy…Naprawdę? Z miłą chęcią, ale kiedy?... Dzisiaj?Tylko, że… Świetnie!...Wcale tak dużo o nim nie opowiadałem… Dobrze, niedługo będziemy.Do zobaczenia.–Kai rozłączył się i posłał szeroki uśmiech wpatrzonemu w niego blondynowi.
- Dzwonił do mnie mój brat, Konrad. Chce żebyśmy przyjechali do niego na obiad, jeszcze dzisiaj.
- Naprawdę?– ucieszył się Adrian–Wreszcie będę mógł poznać twojego brata osobiście.
- Tak. Będziesz mógł.


Jechali już prawie godzinę. Adrian bez przerwy wypytywał się Kai’a o jego brata. Po drodze kupili butelkę dobrego wina oraz kwiaty,ponieważ Adi uznał,że to było by niegrzeczne, gdyby przyjechali z pustymi rękoma. Po godzinnej jeździe znaleźli się w Bytomiu przed niewielkim, ale schludnym domku jednorodzinnym.Stanęli przed drzwiami i zapukali.
- Denerwujesz się? – spytał Kai
- Trochę.
W tym momencie drzwi otworzyła niewielka czarnowłosa dziewczynka, która na widok Kai’a rozpromieniła się.
- Wujek Kai przyjechał!! – z tym okrzykiem dziewczynka rzuciła się na mężczyznę i przylgnęła do niego całym ciałem. Kai wziął małą na ręce uśmiechnął się do niej serdecznie.
- Jak miło widzieć moją ulubioną chrześniaczkę – dziewczynka spojrzała w stronę Adriana.
- Wujku? A co to za chłopiec?
- To jest Adrian – dziewczynka uśmiechnęła się szeroko do chłopaka.
- Fajne masz imię! Ja jestem Sara!
- Sara, wpuść ich wreszcie do środka. Nie ładnie tak zatrzymywać gości.
- Ale mamo, ja tylko chciałam się przywitać z wujkiem.
W progu stanęła bardzo ładna młoda kobieta.Była szczupła i drobna.Miała sięgające za ramiona jasnobrązowe włosy, które okalały jej pociągłą twarz, a spod bujnej grzywki spoglądały na nich czarne oczy.
Uśmiechnęła się do Kai’a i pocałowała go w policzek na przywitanie.
- Dawno nas nie odwiedzałeś.
- To prawda, ale postaram się poprawić i odwiedzać was jak najczęściej.
- Mam nadzieję.Wejdźcie do środka.
Kobieta wpuściła ich do domu.Znaleźli się w niewielkim przedpokoju,który prowadził do przytulnego i ciepłego salonu.Kai wręczył bukiet kwiatów pani domu, mówiąc,że to wyszło z inwencji chłopaka i jak zwykle zaczął bawić się ze swoją chrześniaczką.Adrian z ogromnym przejęciem rozglądał się po wnętrzu. W głębi serca strasznie się denerwował. Chciał jak najlepiej wypaść przed rodziną Kai’a. Chłopak był tak zaabsorbowany swoimi myślami, że nie zauważył wpatrującej się w niego kobiety. Dopiero po chwili spojrzał na jej rozbawioną twarz i zaczerwienił się.
- Przepraszam panią… zamyśliłem się… przepraszam.
- Nic się niestało. Ty z pewnością jesteś Adrian. Kai sporo o tobie opowiadał.
- Naprawdę mówił pani o mnie?–spytał chłopak z przejęciem.
- Oczywiście. I przestań z tą panią, bo czuję się,jak stara baba. Jestem Dorota-wyciągnęła rękę do chłopaka, który odpowiedział uściskiem i uśmiechnął się lekko.–I dziękuję za kwiaty, są piękne.
Dorota zaprowadziła gości do salonu,w którym znajdował się brat Kai’a Konrad. Kai podszedł do niego i objęli się na powitanie.
- Miło cię znowu widzieć braciszku – powiedział Kai i uśmiechnął się serdecznie do mężczyzny.
- Ciebie też mały rozwydrzony dzieciaku.W ogóle nas nie odwiedzasz.
- No przecież jestem. I to nie sam! – Kai objął ramieniem blondyna.– Poznaj Adriana.
- Cieszę się, że mogłem wreszcie poznać rodzinę Kai’a.Bardzo mi miło poznać pana, panie Konradzie.
- Mnie również, ale nie bawmy się w formalności. Wolałbym, żebyś mówił mi po imieniu.
Konrad był bardzo podobny do Kai’a. Był wysoki, ale nieco niższy od brata, miał czarne krótkie włosy i również zielone oczy. Miał bardziej kwadratową twarz niż Kai, większy nos i węższe usta. Jednak nie dało się zaprzeczyć, że byli do siebie bardzo podobni.
- Dobra chłopaki. Koniec tego gadania. Chodźmy, bo jedzenie nam wystygnie.
Wszyscy zgromadzeni udali się do jadalni, gdzie czekał na nich stół z nakryciem. Zapach jedzenia rozprzestrzenił się po całym pomieszczeniu, co tylko zwiększyło chęć do skonsumowania.
Pierwszym daniem była zupa pomidorowa, która okazała się być ulubioną Adriana i ten nie omieszkał poprosić o dokładkę. Natomiast drugim daniem była pieczeń z indyka, młode ziemniaki, buraczki i do tego sos.
Atmosfera podczas jedzenia była przyjazna. Wszyscy z rodziny Kai’a od razu polubili Adriana, zwłaszcza mała Sara. Adi naprawdę cieszył się z tego spotkania. Musiał wiele znaczyć dla Kai’a skoro ten przedstawił go rodzinie, jako swojego chłopaka. Na myśl o tym chłopakowi zrobiło się cieplej na sercu i uśmiechnął się szeroko do siedzącego obok niego Kai’a.
- Coś się stało Adi? – spytał Kai.
- A co miałoby się stać? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Patrzysz tak dziwnie…i jesteś uśmiechnięty.
- Ponieważ cieszę się, że tu jestem.
- Jasne, że się cieszy. W końcu poznał twoją wspaniałą i przecudną rodzinę – odparł Konrad
- Wcale nie jesteś taki wspaniały.
- Owszem, jestem.
- Darujcie sobie tą kłótnię. Narobicie mi tylko wstydu przed Adrianem – odezwała się Dorota i wstała od stołu zabierając ze sobą brudne naczynia.
- Ja pomogę – Adi również wstał.
- Dziękuję, nie trzeba.
- Ale ja naprawdę chcę pomóc.
- Skoro nalegasz – Dorota uśmiechnęła się do Adriana, który również zaczął zbierać ze stołu pozostałości po obiedzie.
- I jak smakowało jedzenie? – spytała Dorota, gdy tylko przekroczyli próg kuchni.
- Bardzo dobre, naprawdę.
- Cieszę się, że przyjechałeś z Kai’em do nas. Wreszcie widzę jego prawdziwy uśmiech na twarzy.
- Naprawdę?
- Oczywiście. Od momentu, jak zostawił go tamten dupek Kai był cały czas przybity. Ale kilka miesięcy później zadzwonił do Konrada i powiedział mu, że się zakochał i to na dodatek w synu swojego pracodawcy. Przyznam się, że wątpiłam w to, że mu się uda. Z resztą on zawsze zakochiwał się w strasznych kretynach, a potem musieliśmy go z Konradem pocieszać. Ale patrząc na ciebie… Myślę, że się wam uda.
- Już nam się udaje. Ja naprawdę się w nim zakochałem. Mam nadzieję, że będziemy ze sobą już zawsze – Dorota uśmiechnęła się do chłopaka.
- Fajny z ciebie dzieciak. Ale lepiej się pospieszmy z tym zmywaniem, bo jeszcze czeka nas deser.

Od momentu zniknięcia Doroty i Adriana za drzwiami kuchni w jadalni panowała cisza. Kai i Konrad siedzieli przy stole sami. Mała Sara poszła oglądać telewizję. Bracia spoglądali na siebie w milczeniu. W końcu Konrad postanowił przerwać tą ciszę.
- Masz mi coś do powiedzenia?
- A co mam ci takiego powiedzieć? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Coś o tym swoim nowym chłopaku, którym się tak zachwycasz.
- Przecież już z nim rozmawiałeś. Co mam ci jeszcze o nim powiedzieć?
- Po prostu chce wiedzieć, czy to jest na poważnie. Mam nadzieję, że nie przybiegniesz tu za tydzień z płaczem mówiąc, że znowu się nie udało.
- Nie wiem, jak Adrian, ale ja traktuję nasz związek bardzo poważnie. Być może dla niego jestem tylko taką pierwszą miłostką lub po prostu zauroczeniem, w końcu on ma dopiero siedemnaście lat. Mogę mu się znudzić… Ale teraz jest naprawdę świetnie. Całkowicie inaczej, niż poprzednio. Myślę, że tym razem to jest prawdziwa miłość – Kai spojrzał na brata.
- Miłość? Przecież znasz go dopiero dwa miesiące.
- No to co? Ty ożeniłeś się z Dorotą tylko po miesiącu znajomości i nikt się temu nie sprzeciwiał.
- Ale przecież ja się nie sprzeciwiam twojemu związku z Adrianem. Bardzo się cieszę, że jesteś szczęśliwy. Ale przyznaj, że twoje wszystkie poprzednie miłości zostawiały cię. A ty potem wpadałeś w depresję. Po prostu nie chce już cię takiego widzieć.
- Spokojna głowa. Postaram się o to, żeby być z Adrianem już zawsze.
- No cóż. Mam nadzieję, że ci się to uda.
W tym momencie do salonu weszli Adrian i Dorota niosąc na tacach pucharki z lodami.
- Jesteśmy z powrotem chłopcy. O czym rozmawialiście? – spytała Dorota.
- O tym, jak paskudnie gotujesz – odpowiedział Konrad.
- A chcesz dzisiaj spać na kanapie kochanie?
- Oczywiście, że nie.
- W takim razie zamknij się. Gotuję wyśmienicie, Adrian mnie pochwalił, a ty lepiej siedź cicho.
- Wybacz kochanie, zapomniałem, że to ty tu rządzisz – Dorota uśmiechnęła się do męża i pocałowała go w policzek siadając przy stole.
- Sara, chodź na deser!
- A co jest mamo?
- Lody!
- A jakie?
- Czekoladowe!
- No to idę.
Do jadalni wpadła dziewczynka i usiadła obok Adriana.
- Adrian? Lubisz czekoladowe lody? – spytała.
- Jasne, to moje ulubione.
- Ale fajnie. Wreszcie ktoś lubi to samo co ja. Bo oni… - wskazała palcem na Kai’a, Konrada i Dorotę. - …nie lubią czekoladowych. Mama i tata lubią tylko takie kolorowe, a wujek takie białe. A ja wolę czekoladowe, bo są najlepsze, prawda?
- Tak – odpowiedział Adrian z rozbawieniem.
- Sara, zostaw już Adriana – odezwał się Konrad.
- Ale tato. Ja chciałam tylko wiedzieć, jakie on lubi lody. Bo wy się nie znacie! – dziewczynka fuknęła i zrobiła obrażoną minę, na co wszyscy wybuchli śmiechem.
- Bardzo dziękujemy za zaproszenie. Mam nadzieję, że niedługo będę mógł się odwdzięczyć tym samym – Adrian uśmiechnął się do gospodarzy domu.
- To my dziękujemy za to, że przyjechaliście. Było nam bardzo miło. Musimy to powtórzyć – powiedział Konrad
- Oczywiście. Tylko, że teraz zapraszam do nas.
- Adrian? – Sara przyczepiła się do spodni chłopaka. – A będą lody czekoladowe?
- Jasne. Kupię je specjalnie dla nas.
- To ja chcę jechać do Adriana mamo.
- Oczywiście. Przyjedziemy – Odpowiedziała Dorota i wzięła swoją córkę na ręce.
- To do zobaczenia braciszku. – Kai uścisnął Konrada. – Pilnuj go bratowo – pocałował Dorotę w policzek i uścisnął Sarę. – Do zobaczenia wszystkim.
Razem z Adrianem opuścili dom i ruszyli w stronę samochodu. Kai objął ramieniem chłopaka.
- I co powiesz o mojej rodzince? – spytał, gdy znaleźli się już w wozie.
- Jest świetna, naprawdę – odpowiedział chłopak i uśmiechnął się.
- Cieszę się, że ci się podobało.
- Oczywiście, że mi się podobało. Przecież byłem tam z tobą – Adrian spojrzał z uśmiechem na Kai’a, po chwili zbliżył się do niego i pocałował. – Kocham cię – chłopak powrócił na miejsce i zapiął pas, a zaskoczony Kai wpatrywał się w niego jak w zjawisko nadprzyrodzone. – No jedźmy wreszcie do domu. W końcu nie powiedziałem ojcu, że wyszliśmy.
Kai nic nie odpowiedział. Uśmiechnął się promiennie i ruszył w stronę domu.

***

Był ranek kiedy cała czwórka siedziała przy śniadaniu w jadalni. Była ona urządzona na styl orientalny połączony z nowoczesnymi meblami. Wszyscy mieli dobre humory. Rozmawiali o wczorajszym obiedzie na którym byli Adi z Kai’em.
- Zaprosiłeś ich do nas? - spytał Gabriel.
- Tak, ale nie umówiliśmy się jeszcze konkretnie. Stwierdziliśmy,że musimy to z wami ustalić - powiedział Adi.
- Dobrze, zaraz coś ustalimy… - przerwał mu dźwięk telefonu.Gabriel wstał:
- Ja odbiorę.
- Tak słucham. A to ty. Cześć.
-Hej, braciszku. Co tam u ciebie?
- A dobrze, nie narzekam. Już jest wszystko zrobione.
-To mogę do was przyjechać?
- No jasne. A kiedy chcesz?
- Będę dziś wieczorem, o ile wam to nie przeszkadza. Mam coś załatwić w mieście.
- Dobrze to do wieczora.
- Do zobaczenia.
W między czasie Daniel i chłopcy poszli do salonu.
Odłożył słuchawkę i usiadł koło Daniela na kanapie.
- Kto to był?
- Moja kochana siostra - odparł. - Przyjedzie dzisiaj.
- Naprawdę? Niech zgadnę, ma coś do załatwienia w mieście?
- Kochanie jak na to wpadłeś? – zdziwił się Gabriel i przytulił starszego.
- Normalnie, ona zawsze przyjeżdża jak coś potrzebuje, ale teraz się zastanów gdzie my ją ulokujemy? - spytał Daniel patrząc na całą resztę.
- Może w moim pokoju, w końcu to pokój dla gości - zaproponował Kai.
- Hmm…dobry pomysł, a gdzie ty będziesz spał? - zapytał Daniel.
- Kochanie to chyba jasne - wtrącił Gabriel. - U Adi’ego. Nie widzisz tej okazji dla niego, żeby w końcu mógł spać ze swoim ukochanym?-pocałował go w usta.
- Niech ci będzie kochanie, że masz racje - przytulił go do siebie, zwracając się do syna. - A ty pomożesz Kai’owi przenieść jego rzeczy do ciebie. Musicie się jakoś pomieścić.
- Tato nie panikuj, będzie dobrze, pomieścimy się, prawda Kai?
- Jasne. Chodź, bo nie zdążymy przed przyjazdem siostry Gabriela.
- Nie martw się, to długo nie potrwa. Zobaczysz, że nam szybko pójdzie. Oczywiście jeśli będziesz grzeczny.
- Adi, co sugerujesz mówiąc, że Kai będzie grzeczny?? - zapytał Gabriel.
- A to, że się nie będzie do mnie teraz dobierał. Ty nawet nie wiesz co z nim jest jak ma ochotę.
- Czyżbyś nie był już prawiczkiem? - spytał z ciekawością Gabi.
- Dla twojej informacji, jestem. Ja tu mówię o całowaniu, o zwykłym całowaniu. Tobie tylko seks w głowie zboczeńcu jeden.
- A już myślałem, że nasz Adi dawno rozprawiczony.
- To lepiej nie myśl–odparł złośliwie Adrian i udał się z Kai’em na górę.

***

Jego siostra jak zwykle przyjechała niespodziewanie. Miała być dopiero wieczorem, a była około 15. Dobrze, że chłopcy zdążyli wszystko zrobić. Teraz rozkładała się w pokoju, a Daniel z Gabrielem przyglądali się jej. Kiedy im się ta czynność znudziła poszli do pokoju Adriana.Gdzie młodszy leżał na łóżku, a Kai jeszcze układał swoje rzeczy w szafie.
- Hej! Co robicie? - zapytał Gabriel pukając i wchodząc do pokoju.
- Jak widzisz ja odpoczywam, bo przede mną ciężka noc, a moje kochanie się rozkłada - odpowiedział młodszy wstając z łóżka. - A wy, co, nie macie, co robić?
- Jak widzisz nie mamy. Moja kochana siostra się rozpakowuje, a nam się nudzi.
- To chodźcie pomożecie się mu rozpakować.
- Nie, to my podziękujemy - powiedział Daniel. - Może tylko pooglądamy.
- Adi byś mi pomógł, a nie ich gonisz do pracy. Choć do mnie słoneczko - Kai przytulił go i zaczął całować, oczywiście ten fakt nie umknął uwadze Gabriela.
- Ja też tak chce. Byś też mi tak robił - marudził starszemu pod uchem. Ten go przyciągnął do siebie i zaczął całować. Położył go na łóżku po czym usłyszał śmiech.
- Tato, musicie to robić na moim łóżku? Nie macie swojego?
- Masz racje kochanie. To my idziemy zrobić kolacje.
- Za chwile wam pomożemy.

***

Byli już po kolacji. Teraz cała piątka siedziała w salonie, słuchając muzyki i pijąc wino przywiezione przez Gosię z Francji.
- Ładny ten wasz dom. Kto go projektował? - spytała. Gabriel pokazał na Kai’a.
- On siostrzyczko.
- O, naprawdę.
- Tak. Praktycznie sam wszystko urządzałem. Miałem mieszkać tutaj tylko na czas budowy jednak zostałem na trochę dłużej.
- Jak to?
- Oj siostrzyczko, na stare lata już ślepniesz? Rozumiem że jesteś starsza o dwa lata, ale żeby - tego nie widzieć?
- Dalej nie wiem o co ci chodzi. I nie nazywaj mnie starą bo oberwiesz.
- Już dobrze siostrzyczko. Kai mieszka teraz z nami, ponieważ został chłopakiem naszego uroczego Adriana.
- Naprawdę? – spytała zaskoczona i spojrzała uważnie na chłopaka.
- Tak, jesteśmy razem. – odpowiedział Adrian i zarumienił się na twarzy.
- Brawo za spostrzegawczość. A dzięki temu, że nas odwiedziłaś, są w jednym pokoju. Ty dostałaś pokój, w którym mieszkał Kai.
- Gdzie ja się znalazłam. Czy w tej rodzinie nie ma normalnych facetów?
- Uważasz nas za nienormalnych? Uważasz mnie, swojego kochanego młodszego braciszka za nienormalnego? Przez ciebie popadnę w depresję.
- Gabriel, przecież wiesz, że bardzo was lubię. Nie mam nic przeciwko temu, że jesteście razem. Chodzi o to braciszku, że nie na co dzień spotyka się ludzi takich jak wy. Po prostu muszę się do tego przyzwyczaić.
- Nie wiem jak ci to się uda w trzy dni, ale życzę sukcesu - powiedział złośliwie Gabriel.
- Kai idziemy już spać? - spytał Adrian.
- Jak chcesz, to chodźmy.
- Chcę jeszcze troszkę pogadać i się wykąpać.
- Dobranoc - powiedzieli wspólnie i poszli do swojego pokoju.
- Wam to dobrze. Ja nie mam takiego szczęścia, za tydzień wyjeżdżam na pół roku do Japonii. Mam robić zdjęcia do jakiegoś magazynu. Jak ja bym chciała być na waszym miejscu.
- Nie dziwię ci się. Ciągle podróżujesz, nie masz stałego miejsca pobytu. Oj siostrzyczko, jak ty to wytrzymujesz?
- Jakoś sobie radzę. A wiecie, że ostatnio miałam nawet faceta?
- I co się z nim stało? - zainteresował się Daniel.
- Niestety zostawił mnie dla innej. Ale może w Japonii kogoś sobie znajdę? To byłoby ciekawe.
- Chcesz biednego chłopaka doprowadzić do zawału serca? – spytał złośliwie Gabriel.
- Bardzo śmieszne. Zdziwisz się, jak wyślę ci zaproszenie na mój ślub.
- Ślub? Facet, który ci się oświadczy powinien otrzymać nagrodę Nobla za poświęcenie.
- Gabriel! Paskudo!
- Też cię kocham Gosiu. Ale chodźmy już spać, zmęczony jestem.

***










 


Komentarze
Aquarius dnia padziernika 09 2011 19:23:39
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Kru (Brak e-maila) 01:51 06-02-2005
Bardzo fayne opowiadanko czekam na dalsze części *^^*!
lollop (lollop@op.pl) 19:03 08-02-2005
fajne, fajne.. ^__________^ czekam na ciąg dalszy smiley
Yoan (Yoanne128@op.pl) 10:36 09-02-2005
Hm...coś mi tu nie pasuje...bishouneni są, fajna fabuła jest...a gdzie dalsze części?!Ale już mi pisać! ^ ^
Musca (Brak e-maila) 22:16 11-02-2005
A ja jak zwykle się przyczepię smiley
1. \"- Oczywiście. Ruszamy. - Odparł Daniel i wraz z Danielem i Adim wsiedli do samochodu.\" Hmmm... czytałyście to chociaż raz w całości? Tak na głos, albo chociażby po cichu? Jest dosyć dużo powtórzeń.
2. Błędy: w stylu: \"Pokuj jest urządzony raczej w nowoczesnym stylu, ale jego dużym plusem jest to że znajduje się tam kominek.\" PokUj?! Ratunku...
3. I na Merlina! Polska nie jest krajem obleganym przez gejów! Ja rozumiem - dwaj mężczyĽni mogą sobie być razem, ok. Ale, że syn jednego z nich również jest gejem i architekt ich urządzający dom też. To jakaś organizacja?
3. Budowa dialogów. Nie powinno być tak:
\" - Tak, jestem. - Odpowiedział Kai.\"
Ale tak:
\" - Tak, jestem - odpowiedział Kai.\"
4. Nie będę wnikała w psychikę bohaterów, ale te ich rozmowy... Strasznie, strasznie sztuczne. I cóż... tłumaczenia, że zarumieniłem się bo gorąco jest itd.? O boże... Nie jesteśmy w przedszkolu!
5. Nie przeczytałam do końca i szczerze mówiąc nie chce mi się. Przepraszam smiley
Radzę przejrzeć wszystko ponownie i pomyśleć nad naturalnością w dialogach.
Pozdrawiam i życzę sukcesów w dalszym tworzeniu smiley
ametarasu ( w polowiesmiley) (Brak e-maila) 18:16 12-02-2005
Musca - masz racje, w tym opowiadaniu jest duzo bledów, ale niestety teraz to juz jest musztarda po obiedzie i nie da sie poprawic, przynajmniej tej czesci. A dlaczego jest tutaj tak duzo gejów? Bo po prostu jestsmiley
Szkoda, ze nie przeczytalas tego do konca, ale nie oczekuje przeciez, ze spodoba sie to wszystkim. Dzieki za krytyke, zmobilizowala do poprawy tekstu.
Pozdrawiam
ametarasu (Brak e-maila) 19:02 12-02-2005
jeśli chodzi o budowe dialogów to już wina Worda bo mi wszystko poprawia ;/
a gejów jest dużo bo tak smiley w końcu nigdy nie wiadomo kto jest homo czyż nie? A tak w ogóle dzięki za krytyke, niekiedy warto wiedzieć co robi się Ľle. Tak samo jak moja druga połowa twierdze że nikogo nie bede zmuszać do czytania naszych wypocinsmiley
Pozdrawiam.
Yoan (Brak e-maila) 14:58 17-02-2005
A mnie się podoba. Geje sa bo to yaoi. Ametarasu -piszu dalej bo będzie z tobą Ľle! smiley czekam na dalszy ciąg! pozdrawiam!
Miek (miek@autograf.pl) 19:21 18-02-2005
Może i są te błędy, może i jest trochę powtórzeń, ale... mi to aż tak nie przyszkadza. Co do błędów- widziałamjakiś tekst(nie pamiętam jaki) to aż oczy bolały od ilości błędów. Nie mogę się już doczekać dalszych części. O ile się nie mylę, to Adrian będzie z Kai\'em lub tym kolegą z klasy ^^. Lub wyprowadĽ mnie z błędu **. No, to trzymam za ciebie kciuki w dalszym pisaniu ^^!!!
PS. Musca- ŻAŁUJ, ŻE NIE DOCZYTAŁAŚ DO KOŃCA. I NIECH LUCYFER BĘDZIE Z TOBˇ smiley.
ametarasu(w polowiesmiley) (Brak e-maila) 23:02 18-02-2005
Dzieki wszystkim za opinie, dalsze czesci juz sa napisane, jeszcze tylko drobne poprawki i beda gotowe do wyslania.
Miek - Kto bedzie z Adrianem jest juz raczej wiadome, prawda? ^~ Na razie nic nie powiem, bo moja lepsza polowa, która razem ze mna pisze to opko mnie zbije smiley
ametarasu (Brak e-maila) 02:50 20-02-2005
ja cie nie zbije smiley i wcale nie jestem tą lepszą połową
Miek (miek@autograf.pl) 21:58 26-02-2005
Ametarasu-chan, nie bądĽ taka, powiedz biednemu Miekowi, bo Miek jest gotów się rozpłakać ;(.
Aleee.......moja (nie do końcasmiley) kobieca intuicja podpowiada mi, że raczej z Kai\'em Adi będzie wiódł happy życie (Mój Głos Wewnętrzny: NO RACZEJ, BO ONI OD DAWIEN DAWNA SIĘ KOCHAJĄ, BAKA!!! - nie biiij, bo się rozpłaczę!!!!....smiley
WYSYŁAJ SZYBCIEJ, BO Z TASAKIEM POGONIĘ!!!
ametarasu(w polowiesmiley) (Brak e-maila) 00:05 27-02-2005
Nie bede Cie bic Miek ^^
A Kai i Adi... to juz wiadomo, jak beda wygladaly miedzy nimi ich relacje smiley
Kolejna czesc jest juz przygotowywana do wyslania.
(strasza tasakiem, boje sie ;__;, uke ratuj)
ametarasu(lepsza połowa) (Brak e-maila) 14:47 27-02-2005
ja cie ratować nie będe ale już wie i chyba nas nie zabije...a ja drugą wyśle tylko ją przeczytam smiley
(Brak e-maila) 15:44 11-03-2005
Nio dobra, opcio słodkie,ale autorka musi raczej poćwiczyć jeszcze pisanie, bo wszystko jest troszkę schematyczne i do przewidzenia. Ale ogólnie jest spox.
Miek (miek@autograf.pl) 15:22 20-03-2005
Ametarasu-chan, załóż sobie skrzyneczkę i wyślij mi swojego opcia, bo Me kce go jak najszybciej przeczytać
!!!
ametarasu (Brak e-maila) 18:58 21-03-2005
Poczekaj do aktualki. ^_~
miek (Brak e-maila) 13:52 29-03-2005
Ale ta aktualka NIGDY nie nadejdzieeee!!!!
Buuuuuuuuu
ametarasu (Brak e-maila) 14:06 29-03-2005
kiedyś napewno będzie smiley czekaj cierpliwie smiley
Schensi (Brak e-maila) 00:18 02-04-2005
ja cheeeeeeeeeeeeeeeeee wieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeecej ^^
Kiri (Brak e-maila) 21:54 17-04-2005
Kiedy nowa część??
Livella (lindasek@interia.pl) 23:38 18-04-2005
Gliwice rulez!~.^ Opowiadanie jest prościutkie, błędy są, i stylistyczne, i ortograficzne, oraz kilka gramatycznych, ale kto ich nie robi?...dobra, można opuścić ręce^^\'
Były miejsca gdzie musiałam się cofać zdanie w tył by zrozumieć o co wogóle chodzi. Kilka rzeczy jest przerysowanych, ale w końcu to yaoi, ne? Rzeczywistość mamy na ulicach, a tylko nasi \"kochani\" miastowi skini mogą powiedzieć ilu gejów przypada mniej wiecej na miasto o przeciętej wielkości...jeśli oczywiście przedtem nauczyliby sie liczyć, ale cóż, cóż...opowiadanie mi sie w sumie podobało smiley Pisz szybko i wysyłaj. Aktualka podobno już wkrótce!
Shiro (Brak e-maila) 18:43 20-04-2005
Iz jak mówiłam tak przeczytałam i.......... mi sie podobałosmiley Czekam na drugą część z niecierpliwościąsmiley
moreorless (moreorless@wp.pl) 03:18 17-07-2005
To pierwszy txt, jaki tu przeczytałam i czuję się trochę, jakbym, marząc o kałachu, zamówiła u Ciebie maczetę , a dostała cep z dmuchanego plastiku. Puste toto jak wydmuszka. Bohaterowie papierowi niczym 100%-owo celulozowy wyrób.
Pamiętaj, że w pisaniu ważne jest nie tylko rjak?r1; i ro czym?r1;, ale też rpo co?r1;.
Ponieważ na ostatnie pytanie nie znalazłam odp., a na drugie r11; schematyczną do bólu, więc o tym pierwszym:
Za trafione uważam zarzuty Musci (Muski?), szczególnie ten o sztuczności dialogów. Dostawię tylko wagonik. Zalewasz masą niepotrzebnych opisów szczególnie wnętrzarskich! Dzięki temu rytm fabuły przypomina raczej migotanie komór + torsje tu i ówdzie, niż przemyślany proces wciągania czytelnika w losy, myśli i podświadomość postaci. Np.: rPokuj jest urządzony raczej w nowoczesnym stylu, ale jego dużym plusem jest to że znajduje się tam kominek.r1; Dowiedziałam się, jakie panele leżą w domu i jaką kolorystykę tam zastosowano, ale nie wiem gdzie podziały się tzw. drugie dna bohaterów. Wszystkich!
Odsyłam do biblioteki albo do księgarni. Czytać! Czytać! Czytać! Bezczelnie próbować zrzynać sprawdzone patenty lepszych od siebie, aż pojmie się wszystkie rządzące komunikacją z czytelnikiem zasady, które po wielu stronach własnej krwawicy i auto-cenzury, z pełną świadomością można będzie łamać.
Powodzenia m.in. w walce z ciągotami do nieistotnych szczegółów!
Aska Hime (aska_hime@wp.pl) 12:20 31-08-2005
No, pisz dalej! Kto nie doczekał do końca to nie doczekał i jego problem.. Mi się podobało... Ja tam nigdy ortograficznie raczej zazbytnio ^^\' nie piszę, chyba, że się pomylę.. _-_\'
Czekam na dalsze mam nadzieję, że dłuższe części.. Ogólnie nie ma się czego czepiać ale fakt ilość osób homo w tym opie jest przesadzona... A z Adiego zrób ślicznego uke ^_^ Pozdrawiam.. ;3
Aska Hime (jak wyzej ^^) 18:58 09-12-2005
Uch tak! druga cześć opka i moja druga wypowiedź.. Dalej pozostaję Twoją fanką smiley No i geji ciut mniej co wcale nie zaszkodziło. Adi sie wyrabia lepiej niż słodkie uke i prowokuje Kaia ^^ och jakie to słodkie... ^^ i o to chodzi!! mi sie podoba wszystko oprócz jednego faktu...: chcę więcej! Skikaj do klawiaturki i pisz mi tu!! a ja będę czekała... Jak długo nie będziesz pisała to mam Twoje gg (śmiech...) i marudzeniem Cię zamęczę ^^ życie jest piękne gdy seme sie ma.. buziak!!
izanami (Brak e-maila) 00:03 25-12-2005
autorka ujmnie to tak jestem w trakcie pracy nad opkiem od podstaw, prawdopodobnie po nowym roku wyślę nową wersje na stronke smiley mam nadzieje że to co napisze wam sie spodoba pozdrawiam
(Brak e-maila) 20:20 21-08-2006
odjazd!
(Brak e-maila) 20:20 21-08-2006
szczerze okropne!!!
Athi (Brak e-maila) 22:30 19-09-2006
Opowiadanie naprawdę super, czekam na dalszą część - jest wspaniałe.
(Brak e-maila) 01:20 18-01-2007
ojciec gej to spore przegięcie. puszczalski ojciec gej tym bardziej. puszczalski ojciec gej i syn gej i kolega ze szkoły gej i architekt gej sprawiają wrażenie że są na planecie na której orientacja hetero nie istnieje. tak samo jak tabu. nie do pomyślenia jest żeby rodzic zachowywał się w stosunku do dziecka jak brat i szczerze żałował że nadal jest prawiczkiem. odrealnione jak sto piorunów mimo że pomysł całkiem całkiem. jakby ojciec był hetero i zaczął się burzyć a młody zamieszkał z architektem to może miałoby to jakiś sens smiley
(Brak e-maila) 15:11 05-05-2007
Bomba!!! Napisane ładnym językiem z domieszką pikanterii i bez specjalnego obnoszenia się ze sprawą homoseksualizmu. Szczerze mówiąc, ta sytuacja, którą opisałeś jest dość egzotyczna, ale nie zmienia to faktu, iż miło się czytało tę historię i każdy fragment powodował chęć wgłębiania się w dlasze wątki. Tak trzymać!!! smiley
Mosa (Brak e-maila) 11:26 10-08-2007
Będą następne cześci ???
Scatha (Brak e-maila) 14:50 24-08-2007
Opowiadanie dziwne. Takie po prostu opowiadanie, ale nie oceniam negatywnie. Dość dużo błędów różnej maści. Sztuczne dialogi itd.,a mimo to przeczytałam. I byłabym chyba skłonna przeczytać, co będzie dalej XD
Porównywać do innych opek po prostu nie ma sensu, bo kiepsko by wypadło, ale jakoś przeczytałam i czekam dalej...
okashi (Brak e-maila) 11:27 12-04-2008
bardzo fajne smiley) czekam na ciąg dalszy !
izanami (Brak e-maila) 00:23 01-06-2008
no może coś powstanie nie powiem że nie, tylko nie wiem kiedy bo aktualnie pracuję nad czymś innym
Avi (stahiros@onet.pl) 15:51 18-03-2010
No i gdzie reszta opowiadania? Rozczarowalam sie, bo konczy sie nie wiadomo jak...Chce dalszy ciag! Please!
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum