The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Marca 28 2024 18:19:06   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
White wolf 2
Hisoka zbliżał się powoli i patrzył z pode łba na mężczyznę, wydając przy tym dźwięki, których nie powstydziłby się prawdziwy wilk. Zawył po raz kolejny, co przywróciło Akade do rzeczywistości. Było już za późno, młodzieniec skoczył szybko do przodu przewracając cel swego ataku na podłogę. Siedział teraz na Kojim patrząc mu prosto w oczy. Właściciel schroniska starał się skupić oraz zachować zimną krew, co nie przychodziło z łatwością. Z dołu dało się słyszeć śmiechy turystów zabawianych przez Yoko.
-Hisoka opanuj się!- Wrzasnął mając nadzieje, iż to coś da. W odpowiedzi usłyszał ciche warczenie. Uspokoiło go to trochę, gdyż oprócz tego dostrzegł na twarzy chłopaka niepewność- Spokojnie, jesteś bezpieczny. Weź się w garść- Powtarzał cicho, chcąc przywrócić Yuno do normalności, choć sam nie wiedział, co się z nim dzieje.
-Koji...- Dotarł do niego stłumiony głos nastolatka.
-Jestem tu- Objął niepewnie kruche ciało i przysunął do siebie- Wszystko będzie dobrze- O dziwo ten nie protestował tylko wtulił się jeszcze mocniej, co całkiem zaskoczyło mężczyznę.
-Boje się...- Koji nie zamierzał się przyznać, lecz cała ta sytuacja również i jego przerastała. Pierwszy raz w życiu spotkało go coś podobnego.
-Jestem tu- Powtórzył i jakby na znak tego wplótł dłonie we włosy młodzieńca. Słyszał szybkie bicie serca, które powoli wracało do normy. Po chwili zorientował się, iż ten usnął w jego ramionach. On sam nie wypuszczając go z uścisku leżał nadal na parkiecie rozkoszując się tą chwilą. Musiał przyznać, że bardzo mu się to podobało... Za bardzo...
Hisoka obudził się rano z potwornym bólem głowy. Domyślał się, że w nocy zrobił coś, czego prawdopodobnie będzie teraz żałował. Otworzył oczy i zobaczył twarz właściciela schroniska, mężczyzna leżał pod nim obejmując go czule, co gorsza chyba nie zamierzał puszczać. Spał, Yuno czuł na swojej szyi ciepły oddech Akade. Zaczął się szarpać usiłując wyrwać się z uścisku, co nie szło mu najlepiej. Silne ramiona zamknęły się w uścisku, najwyraźniej starszy kolega chciał go mieć przy sobie. W końcu udało mu się oswobodzić, co jednak zbudziło Kojiego. Ten spojrzał na niego nieprzytomnie i przez chwilę myślał o czymś. W między czasie młodzieniec podsunął się pod ścianę obserwując każdy, nawet najdrobniejszy ruch towarzysza.
-Hisoka...- Zaczął niepewnie brunet.
-Co tu robisz?!- Wrzasnął przerażony nastolatek, oddychał szybko, a na jego policzkach mimo wszystko pojawiły się lekki rumieńce- Co to ma znaczyć?!
-Wczoraj rano zemdlałeś, odzyskałeś przytomność dopiero wieczorem. Przyszedłem sprawdzić, co z Tobą, ale Ty...- Zaciął się nie wiedząc jak nazwać zachowanie chłopaka- Nie byłeś sobą.
-To znaczy?- W jego głosie dało się wyczuć nutkę strachu, niepewności oraz smutku.
-Zaatakowałeś mnie, tak chyba można to nazwać. Wyłeś jakbyś był prawdziwym wilkiem. Po kilku minutach odzyskałeś władze nad sobą...
-I?
-Przytuliłem Cię, ale nie opierałeś się. Później usnęliśmy. Ot cała historia...- Dokończył unikając wzroku chłopaka, zrozumiał, że zrobił coś wbrew jego woli- Hisoka...
-Przepraszam za to... Wyjadę jeszcze dzisiaj...- Po tych słowach wstał i wyszedł z pokoju zostawiając zaskoczonego mężczyznę samego, który w dodatku nie takiej reakcji się spodziewał.
Tego dnia panował nieprzyjemny chłód, w porównaniu z ostatnim tygodniem temperatura spadła o kilkanaście stopni, co niektórym mogło wydać się wręcz niemożliwe. Przyzwyczajeni do ciepła mieszkańcy próbowali jakoś wytrzymać, lecz nie przygotowali się na taką ewentualność. W wakacje zawsze panował upał, nigdy nie doszło do czegoś takiego. Hisoka nie zwracał na to uwagi, usiadł pod wierzbą rosnącą przed schroniskiem. Wyszedł tylko, dlatego, żeby uniknąć rozmowy z Kojim, nie chciał tłumaczyć mu, co się z nim dzieje, nie lubił o tym rozmawiać. Wolał wszystko zachować dla siebie, nawet w rodzinie nie każdy wie o tej przypadłości. Obserwował niebo, na którym gromadziło się coraz więcej chmur, za którymi chowało się słońce, tylko po to, żeby za chwilę ponownie oślepić młodzieńca. Nie chciał wracać, lecz teraz nie miał większego wyboru. Westchnął rzucając przed siebie niewielki kamyk. Wiał delikatny wiatr, który tylko potęgował efekt chłodu. Chłopak tak odciął się od rzeczywistości, że nawet nie usłyszał kroków.
-Gniewasz się na niego?- Dotarł do jego uszu ciepły, kobiecy głos.
-Nie wiem- Odparł obojętnie, nawet nie patrząc na ową osobę. Dziewczyna usiadła obok patrząc na zachmurzony nieboskłon. Dopiero teraz Yuno spojrzał na nią. Była wysoką, szczupłą brunetką, włosy sięgały jej mniej więcej do pośladków. Oczy miała brązowe, odniósł wrażenie, iż są identyczne jak u Kojiego.
-Zrobił coś, czego nie chciałeś?- Nieznajoma wciąż drążyła temat.
-Nie wiem- Odpowiedział tym samym tonem.
-Rozmawiałam z nim przed chwilką. Naprawdę żałuje tego, poniosła go chwila. Nie chcę, żebyś wyjechał.
-Dlaczego?- Hisoka nadal wypowiadał słowa chcąc dać jej do zrozumienia, że nie ma ochoty o tym gadać, czego ona najwyraźniej nie rozumiała.
-Wydaje mi się, że bardzo Cię polubił.
-Dlaczego?- Powtórzył celowo pytanie.
-Wiesz, on jest gejem. Przez dłuższy czas walczył z samym sobą, lecz w końcu się poddał. Jeden z powodów, przez, który się rozstaliśmy. Myślę, że...
-Ty jesteś jego byłą żoną?- Pierwszy raz okazał zainteresowanie słowami kobiety.
-Tak- Zaśmiała się- Jak mówiła, wydaje mi się, że mu się spodobałeś. Często się to zdarza w jego przypadku. On jest bardzo kochliwy, później okazuje się, iż to zwykłe zauroczenie, które znika tak samo szybko jak się pojawiło. Jeżeli Ci to przeszkadza, to staraj się tym za bardzo nie przejmować. Prawdopodobnie sobie odpuści za jakiś czas, gdybyś wyjechał zajęłoby to więcej czasu. Siedziałby przybity, całymi godzinami gapiąc się w ścianę. Nic Ci nie zrobi, obiecuje. Tylko nie zostawiaj go teraz, proszę. Nie mam ochoty znowu się z nim użerać, kiedy jest w takim stanie trudno z nim wytrzymać.
-Nie o niego chodzi...- Wyjąkał.
-Co masz na myśli?
-Nie ważne, ale wiem, że nie mogę tu zostać.
-Nie będę Cię do tego zmuszać, zrobisz, co zechcesz. Wiedz, że dawno nie widziałam Kojiego w tak dobrym nastroju. Przemyśl to... Może brzmi to egoistycznie, bo myślę teraz o nim, nie licząc się z Twoimi uczuciami- Spojrzał na kobietę trochę zdezorientowany- Naprawdę nie chce widzieć ponownie na jego twarzy smutku i rozczarowania- Na moment wyraz jej twarzy diametralnie się zmienił, szybko jednak wróciła do siebie. Wstając rozczochrała młodzieńcowi włosy, a następnie ruszyła z powrotem do budynku. Hisoka wstał, biegiem rzucając się za nią.
-Poczekaj...- Wyszeptał wbijając wzrok w ziemie- Ja mam podobny problem, jak on kiedyś... Pociągają mnie mężczyźni, choć staram się wmówić sobie, że tak nie jest.
-Będzie Ci o wiele łatwiej, jak się z tym pogodzisz. Po co walczyć z samym sobą? Ma to jakiś sens?- Musiał przyznać kobiecie racje, w końcu do niczego nie doszedł, niczego nie osiągnął.
-Jeszcze nikogo nie kochałem...- Po tych latach musiał wreszcie się komuś zwierzyć.
-On tak naprawdę też jeszcze nie.
-A, co z Tobą?
-Oświadczył mi się, chcąc udowodnić sobie, że nie jest gejem. Ja się zgodziłam mimo tego, iż wiedziałam, jaki ma problem. Żyliśmy razem dość długo, w końcu wzięliśmy rozwód, lecz nadal pozostajemy najlepszymi przyjaciółmi. Nie mam mu tego za złe, chce żeby był szczęśliwy, a ja tego szczęścia dać Kojiemu nie mogę. Może to właśnie Tobie się uda.
-Skąd wiesz, że mu się podobam?
-To widać. Wczoraj leżałeś nieprzytomny cały dzień. Prosił, żebym pomogła, bo sam nie daje rady. Siedział na górze prawie cały czas, chciał już wzywać lekarza. Nie miał głowy do robienia czegokolwiek, wciąż myślał o tobie. Nie o każdego gościa się tak martwi- Hisoka zarumienił się nieznacznie, przypominając sobie, w jakiej pozycji obudził się rano.
-Dziękuje...Erm...- Zająknął się, zdając sobie sprawy, że nawet nie wie jak nazywa się rozmówczyni.
-Yoko- Puściła do niego oczka, a następnie zostawiła samego przed wejściem do schroniska.
Hisoka chwilę myślał nad jej słowami, lecz przeszkodził mu w tym jakiś ruch po prawej stronie. Momentalnie odwrócił się w tamtym kierunku spodziewając się dostrzec po raz kolejny wilka. Zobaczył tam nikogo innego jak znajomego mężczyznę, który poprzedniego wieczoru uratował mu życie. Teraz bacznie się przyglądał młodzieńcowi z dziwnym uśmiechem na twarzy.
Większość gości już wyjechała, w schronisku panowała wyjątkowa cisza. Pokoje oraz sala wspólna świeciły pustkami, w zazwyczaj zatłoczonych korytarzach teraz nie dało się usłyszeć choćby najmniejszego szelestu. Zmrok zapadł godzinę temu, pogrążając okolicę w ciemnościach. Do wnętrza budynku wpadało blade światło księżyca, który za kilka dni będzie w pełni. Tylko w pokoju właściciela schroniska zapalono światło, w środku siedział na fotelu młody blondyn, włosy opadały mu na twarz, lecz zdawał się nie zwracać na to uwagi, tak jakby wcale mu to nie przeszkadzało. W dłoniach trzymał gumkę, którą zazwyczaj spinał niesforne kosmyki, tym razem jednak bawił się nią beznamiętnie gapiąc się w kominek, gdzie wykonywały swój taniec płomienie. Nie licząc owego tajemniczego mężczyzny, Hisoka był teraz jedynym gościem i dzięki uprzejmości Kojiego nie musiał spędzać samotnie tego wieczoru, zamknięty w swoim pokoju. Pogrążony we własnych myślach nawet nie zauważył stojącego w drzwiach Akade, trzymającego dwa kubki.
-Coś taki przybity?- Przerwał w końcu panujące niezręczne milczenie brunet. Młodzieniec tylko spojrzał na niego, po czym wrócił do dawnego zajęcia- To, co się wtedy stało... Nie przejmuj się tak tym... Cieszę się, że zostałeś...- Mówił gubiąc się we własnych słowach.
-Dlaczego?- Wyszeptał ledwo słyszalnie Yuno zdając sobie sprawę, że ostatnio wszystkich męczy tego rodzaju pytaniami. Zamiast po prostu przyjąć coś do wiadomości, on wolał dociekać, czemu właśnie tak się dzieje.
-Nie chce stracić ostatniego gościa- Mężczyzna próbował obrócić to w żart, co nie wyszło mu najlepiej. Westchnął zrezygnowany- Bo chciałem cię poznać bliżej.
-Głupio, by wyglądało jakbym wrócił z wakacji po dwóch dniach- Uśmiechnął się lekko wciąż gapiąc się w ogień, jakby obserwowanie skaczących płomieni sprawiało mu wyjątkową radość.
Akade nic nie odpowiedział, położył jedną szklankę na stoliku obok chłopca, a sam zajął drugi z foteli w tym pomieszczeniu. Wypił łyk gorącej herbaty i odłożył szklankę. Pokój właściciela był większy od tych przeznaczonych dla gości, każdy, kto tu wszedł miał wrażenie, iż przeniósł się do zupełnie innego miejsca. Podłoga została wyłożona miękkim dywanem, po którym chodziło się z przyjemnością. Od jedną ze ścian ustawiono mnóstwo regałów, wszystkie z nich zapełniały różnorodne książki. Począwszy od zwykłych sensacji, poprzez dzieła naukowe, a kończąc na astronomii. Gdyby ktoś się postarał w tym zbiorze mógłby znaleźć coś o wróżbiarstwie, a także wiele ksiąg wypełnionych mitami oraz legendami. Nie licząc tego znajdował się tutaj także szklany stół w centrum pomieszczenia, a obok niego dwa wygodne fotele. Tuż koło okna stało sporych rozmiarów biurko, z kilkoma szufladami. Do tego małżeńskie łoże w rogu, a tuż obok duża dwudrzwiowa szafa z solidnego drewna, jak wszystkie pozostałe meble. Kominek, w którym zazwyczaj płoną ogień nadawał temu miejscu przyjemną atmosferę, która w połączeniu z przytulnym urządzeniem pokoju sprawiała, że człowiek nie miał ochoty się stąd ruszać. Koji wszystko to zawdzięczał swojej byłej żonie, która gdyby tylko chciała zostałaby doskonałym dekoratorem wnętrz. Zamiast tego zajęła się historią i nauczała w tutejszej szkole. Dzieci ją uwielbiały, zresztą tak jak inni mieszkańcy wioski. Gdyby nie ona, Akade pewnie do niczego by nie doszedł. Zdawał sobie sprawę, iż to właśnie dzięki tej kobiecie zdobył to wszystko, ona przywróciła mu chęć do życia, a także pomagała w najtrudniejszych chwilach. A on jak jej się odwdzięczył, nienawidził siebie za to z całego serca. Rozmawiali już kiedyś o tym, dowiedział się wtedy, że Yoko nie ma mu tego za złe, ale to nie wystarczyło, aby go przekonać. Odrzucił szybko od siebie tę myśl, nie chcąc stracić dobrego nastroju, który ostatnio bardzo mu dopisywał.
-Nie gniewasz się na mnie?- Zapytał nie pewnie Koji ukradkiem patrząc na nastolatka.
-Ależ skąd, to przecież moja wina. Dziwie się, że po tym, co się zdarzyło dalej chcesz ze mną rozmawiać- Powiedział to głosem jakby nieobecnym, pozbawionym jakichkolwiek uczuć, wręcz pustym, co sprawiło, że bruneta przeszły ciarki po plecach.
-Jak miałbym cię poznać, jeśli nie podczas rozmowy?- Zaśmiał się nerwowo, jednak po kilku sekundach na nowo przyjął poważny wyraz twarzy- Co się z tobą dzieje?- Odpowiedziała mu cisza, stwierdził, iż Hisoka nie ma ochoty o tym rozmawiać- Poznałeś Yoko, prawda?- Zmienił temat, chcąc jak najdłużej utrzymać konwersacje.
-Tak, bardzo miła osoba. Z jakiegoś powodu wiedziałem, że mogę jej zaufać. Wreszcie porozmawiałem z kimś o rzeczach, które mnie trapią... Przynajmniej o jednej z tych rzeczy...
-Ona już taka jest...
-Wiem też, dlaczego się rozstaliście- Przerwał wypowiedź Akade nastolatek.
-Powiedziała ci?- Spojrzał na niego zaskoczony. Ten tylko twierdząco pokiwał głową- Coś jeszcze mówiła?
-Aha... Głównie o tobie.
-Cudownie...- Mruknął- Ale mimo wszystko nadal tu jesteś. Nie przeszkadza ci to?
-Nie.
Hisoka nie powiedział już nic więcej. Wracał do momentu spotkania z nieznajomym, gdy ten przyglądał mu się przed wejściem do schroniska. To, co wtedy się wydarzyło całkiem zaskoczyło młodzieńca. Koji coś mówił do niego, lecz on już tego nie słyszał. Całkowicie się wyłączył, nic ze świata zewnętrznego nie docierało do jego umysłu. Zamknął oczy i ponownie ujrzał tą scenę.
Ponownie zawiał chłodny wiatr, tym razem silniej niż poprzednio. Szatyn bezczelnie gapił się na młodzieńca znajdującego się zaledwie kilka metrów przed nim. Hisoka zamierzał jak najszybciej opuścić to miejsce i schronić się w swoim pokoju, lecz nie dane mu to było. Mężczyzna jednym skokiem znalazł się tuż przy blondynie, chwycił go za nadgarstek uniemożliwiając mu ucieczkę. Yuno chciał krzyknąć, zdziwił się, gdy z jego gardła nie wydał się żaden dźwięk. Strach znowu wziął nad nim górę, czasem ta jego bojaźliwość go denerwowała. Zamierzał spróbować jeszcze raz zanim obcy zrobi coś jeszcze, jednak w tym momencie ich usta połączyły się w pocałunku. Chłopak z przerażeniem stwierdził, że sprawia mu to przyjemność. Nie dał szatynowi tej satysfakcji i nie odwzajemnił pocałunku, co wcale nie zniechęcało napastnika. Dopiero po chwili zaczął się wyrywać, raczej z marnym skutkiem. Nie był w stanie zrobić nic, ciało odmawiało posłuszeństwa, był, więc zdany na łaskę tego człowieka. Ten pchnął młodzieńca na ścianę i po raz kolejny do niego przywarł.
-Zostaw mnie!- Warknął Hisoka czując przypływ sił, spróbował drugi raz uwolnić się z uścisku z podobny skutkiem jak poprzednio. Nastolatek poczuł dłoń mężczyzny na swoim policzku, co wywołało niewielki rumieniec. Przeklął się w duchu za tę reakcje, mając nadzieje, iż on nie dostrzegł tego.
-Podoba ci się- Wyszeptał błękitnooki zbliżając wargi do ucha Yuno. Chłopaka przeszedł dziwny dreszcz- Czemu więc mam przestać?- Każde słowo wymawiał powoli, akcentując każdą sylabę.
-O... Odejdź- Wyjąkał unikając wzroku prześladowcy. O dziwo ten posłuchał, cofnął się o kilka metrów, a następnie odwrócił się i po prostu odszedł, zostawiając zdezorientowanego blondyna tam gdzie go zastał.
Koji zdążył wypić już dwa kubki herbaty, a jego towarzysz przez ostatnie kilkanaście minut siedział w miejscu. Płytkie ruchy klatki piersiowej świadczyły o tym, że jeszcze żyje. Gdyby nie to ktoś mógłby pomyśleć, iż na fotelu siedzi jedynie ciało, które już dawno opuściła dusza. Mężczyzna wstał, gdy usłyszał dzwonek telefonu. Zostawił Hisokę samego w pokoju, a sam wyszedł do kuchni z słuchawką bezprzewodowego aparatu.
-Słucham?- Zaczął znudzony.
-Z takim powitaniem raczej nie zdobędziesz wielu klientów- Rozpoznał rozbawiony głos Yoko, która jak zwykle była w dobrym humorze.
-Jakoś bez nich przeżyje. Po co dzwonisz?
-Bez powodu. Chciałam zapytać jak się czuje Hisoka i o to, co robisz.
-Od, kiedy interesuje cię jego stan zdrowia?
-Od teraz.
-Siedzi cały czas zamyślony, pewnie nadal martwi się tym, co się stało.
-Tylko nie zrób czegoś głupiego.
-A, co mam mu zrobić?- Zaśmiał się, odrobinę zbity z tropu, bo nie wiedział, do czego ma zmierzać ta rozmowa.
-Ja mówię poważnie. Znam cię, aż za dobrze. Jestem pewna, że coś kombinujesz.
-Podoba mi się, to prawda, ale to nie znaczy, że mam zamiar go wykorzystać. Szybko mi minie to uczucie, jak zwykle zresztą- Ostatnie zdanie wypowiedział ze smutkiem.
-A jeśli nie?
-Daj spokój, o co chodzi?
-Odpowiedz na pytanie- Rzuciła gniewnie, co nie często jej się zdarzało.
-Wtedy poczekam, aż wyjedzie i więcej się nie zobaczymy. Zadowolona?- Odparł zmęczony tą wymianą zdań.
-Nie jestem pewna. Wpadnę jutro po południu, dobrze? Skończę papierkową robotę...
-I porozmawiasz z Hisoką- Dokończył za Yoko.
-Tak, więc do zobaczenia- Przerwała połączenie zanim mężczyzna zdążył zareagować. Wsłuchiwał się przez kilka sekund w sygnał, aż w końcu zrezygnowany wszedł na górę, nadal trzymając słuchawkę. Zaczął sprawdzać każdy z pokoi, sprawdzał czy wszystko jest na swoim miejscu, choć tak naprawdę nie miał do tego głowy. Skończyło się na otwieraniu drzwi, patrzeniu przez kilka sekund na ścianę, a następnie zamykaniu ich.
Po okolicy rozległo się głośne wycie wilków, burzowe chmury zebrały się nad doliną. Wiatr wzmógł się jeszcze bardziej i prawie przewracał pomniejsze drzewka, które niedawno zostały posadzone. Na pobliskim wzniesieniu zgromadziło się stado wilków, w którego skład wchodziło kilkanaście tych stworzeń. Tylko jeden z nich się wyróżniał. Stał na sporych rozmiarów głazie, w momencie, gdy księżyc na chwilę wyłonił się zza ciemnogranatowych obłoków z łatwością można było dostrzec, iż ma białą sierść. Już po paru sekundach blada tarcza ponownie skryła się za chmurami pogrążając w jeszcze większym mroku las otaczający miasteczko. Zwierzęta wyglądały na bardzo podekscytowane, dreptały nerwowo w kółko, wyły, co jakiś czas, a trzy z nich ustawione wokół czegoś, co wcześniej niewątpliwie było człowiekiem, a dokładniej mówiąc kobietą, wyrywały sobie nawzajem rękę nieszczęśnika. Reszta ciała wyglądała strasznie, pourywane prawie wszystkie kończyny, wyżarta skóra, gdzieniegdzie z mięśniami i ścięgnami, nawet twarz została zdewastowana i teraz nikt nie zdołałby domyślić się, kto padł ofiarą wilków. Wokoło unosiła się woń krwi oraz zapach rozkładającego się ciała. Lepka ciecz, pokrywała trawę rosnącą wokoło. W pewnym momencie biały wilk prawdopodobnie przywódca rzucił się biegiem przed siebie. Pędził tak krętą ścieżką, uskakując przed unoszącymi się dzięki podmuchom wiatru gałązkami, aż dotarł do celu swej podróży. Przed nim rosła olbrzymia wierzba, a w budynku stojącym tu od kilka lat światła paliły się tylko w jednym pomieszczeniu. Zwierze zawyło ponownie, tym razem powoli zaczęło zbliżać się do wejścia.
Koji stał z wymalowaną mieszaniną strachu i niepokoju w swoim pokoju. Ogień zgasł, a dobrze pamiętał, iż przed wyjściem w kominku płoną świetnie. W dodatku okno było otwarte na oścież, herbata wylała się na dywan z przewróconego kubka, a Hisoki nigdzie nie widział. Tknięty złymi przeczuciami zamknął szybko okno, wyglądając wcześniej przez nie, chcąc upewnić się, że jego gościa nie ma na zewnątrz. Podszedł do sporych rozmiarów biurka, z kieszeni spodni wyciągnął mały kluczyk, którym otworzył jedną z szuflad. W niej znalazł kupiony kilka lat temu rewolwer, jak zawsze był naładowany, gotowy do użycia w każdej chwili.
-Hisoka!- Krzyknął, lecz jedyne, co usłyszał w odpowiedzi to ciche skrzypnięcie drzwi. Ten dźwięk przeraził go jeszcze bardziej, w końcu nie zostawiał ich otwartych. Na noc zawsze było dokładnie zamykane- Hisoka, to ty?- Zapytał niepewnie, modląc się, żeby na korytarzu zobaczył uśmiechniętego blondyna. Z przedpokoju dało się słyszeć warczenie oraz kroki. Jego gość nie mógł wydawać takich dźwięków, chyba, że... Chyba, że dzieje się z nim to, co ostatnio. Trzaśnięcie drzwi przywróciło go do rzeczywistości, ostrożnie wyszedł z pokoju, jednak nie dostrzegł nic podejrzanego. Zaczął zastanawiać się czy rzeczywiście cokolwiek słyszał, może zmęczony umysł podsyła mu różne rzeczy. Prześpi się i rano będzie rześki oraz wypoczęty, tego właśnie potrzebuje. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że coś jest nie tak. Na posadzce dostrzegł ledwo widoczne ślady łap, zwierze musiało przywlec ze sobą warstwę błota. Teraz Akade wiedział, iż rzeczywiście miał gościa. Nieboskłon przecięła pierwszy błyskawica, jasne światło wpadło do przedpokoju pogrążonego w półmroku. Głośny grzmot sprawił, że mężczyzna, aż podskoczył. Teraz słyszał miarowe uderzenia kropli deszczu o szyby, a także dach.
-Co robisz?- Koji odskoczył w bok wpadając prosto na ścianę, gdy usłyszał te słowa. Serce zaczęło bić mu szybciej, a oddech stał się przyspieszony. Tak bardzo przejął się tą sytuacją, że nie spostrzegł wychodzącego z kuchni blondyna. Trzymał w ręce ścierkę i nie wyglądał dziwnie. Wręcz przeciwnie humor nawet mu wrócił- Po co ci broń?- Zapytał niepewnie Yuno cofając się mimowolnie do tyłu.
-Nie wiedziałem gdzie jesteś. Zacząłem się martwić- Odpowiedział zgodnie z prawdą.
-Upuściłem kubek, chciałem posprzątać i... Przepraszam- Chłopak spuścił głowę.
-Za co?
-Za... Za...- Nie dokończył, urwał i bez dalszych wyjaśnień wszedł do pokoju Akade. Gdy ten do niego dołączył, Hisoka wycierał rozlany na stole płyn i starał się w jakiś sposób wysuszyć mokry dywan. Wyglądał na podenerwowanego i chyba głupio się czuł.
-Daj spokój, nie musisz tego robić.
-Ale chcę...
-Jak wolisz- Wzruszył ramionami, wkładając pistolet za pasek spodni. Mimo wszystko złe przeczucia go nie opuszczały, więc postanowił broń mieć póki co przy sobie. Obserwował jak młodzieniec sprząta po sobie, myślami wciąż był gdzieś indziej. Kto zostawił te ślady? I czego chciał? Kto otworzył okno? Miał tyle pytań, żadnej odpowiedzi.
-O co chodzi?- Blondyn wyczuł na sobie spojrzenie starszego kolegi.
-O nic, o nic- Uśmiechnął się, mając nadzieje, że wygląda wiarygodnie i nie zdradzi swego podenerwowania.
Resztę wieczoru spędzili w milczeniu, każdy z nich zatopiony we własnych myślach. Żaden nie próbował nawet rozpocząć rozmowy, gapiąc się przed siebie popijali herbatę. Koji rozpalił ponownie w kominku, zaraz po tym jak Hisoka doprowadził pokój do porządku. Ciszę przerywał jedynie odgłos palonego drewna.
Yoko Akade leżała w łóżku z książką w ręku. Zatopiona w lekturze nie zwracała wogóle uwagi na to, co dzieje się wokół. Legendy, które w niej znalazła wciągnęły ją jak nic innego. Nowe opowieści, którymi będzie mogła zabawiać gości schroniska zawsze się przydadzą, a te zapowiadały się naprawdę ciekawe. Przeszedł ją dreszcz, gdy przez uchylone okno wdarł się do środka chłodny, wieczorny wiatr. Zamknęła je pospiesznie stąpając po miękkim dywanie, stopy zatopiły się w materiale sprawiając, iż dziewczyna czuła się jakby stąpała po obłokach. Wyglądała przez okno, obserwując puste ulice małego miasteczka. Gdzieś w pobliży uderzyła błyskawica, a zaraz po tym lunął deszcz. Krople uderzały miarowo o szyby, wydając przy tym monotonny dźwięk. Kobieta poprawiła długie włosy, które nadawały jej niezwykłego uroku. Wróciła do łóżka, ponownie zagłębiając się w lekturę. Ziewnęła głośno po parunastu minutach, przetarła zmęczone oczy i odłożyła książkę na bok. Zgasiła nocną lampkę, wtulając głowę w poduszkę. Pogrążona w mroku czekała, aż sen ją zmorzy. Wzrok zdążył się już przyzwyczaić do ciemności, toteż dostrzegała zarysy mebli. Drzwi jak zwykle zostawiła uchylone, z przyzwyczajenia nigdy ich nie zamykała. Koji zawsze kładł się późno, ona zazwyczaj już spała. Wtedy nigdy nie zamykała się w pokoju, nie chcąc, aby mąż ją zbudził otwierając drzwi. Miała właśnie odwrócić się na drugi bok, gdy kątem oka dostrzegła jakiś ruch na korytarzu. Wpatrywała się przez chwilę w ten punkt, a gdy nic dziwnego się nie stało stwierdziła, że to tylko przewidzenia. Usnęła prawie od razu, całkowicie zapominając o dziwnym zjawisku. Gdyby nadal czuwała, usłyszałaby skrzypienie podłogi w korytarzu, a także ciche warczenie.
Gdy Koji obudził się rano był w pokoju sam. Ogień w kominku już dawno zgasł, a Hisoki nigdzie nie widział. Noc spędzona na kanapie dała się we znaki od razu, kiedy wstał. Bolały go kości, z trudnością się poruszał, do tego dochodził potworny ból głowy. Z zamiarem wzięcia jakiś tabletek udał się do kuchni, po drodze o mało, co się nie wywracając. Kręciło mu się w głowie, dokuczały nudności. Z trudem dotarł do celu, z szafki wyciągnął to, po co tu przyszedł. Połknął dwie małe pigułki, popijając je wodą, jednocześnie siadając na blacie solidnego stołu czekając, aż ból, choć trochę złagodnieje. Zastanawiał się gdzie podział się Yuno. Może wieczorem wrócił do swojego pokoju albo wyszedł na spacer... Z rozmyślań wyrwało mężczyznę walenie w drzwi wejściowe schroniska.
-Co do...?- Warknął zdenerwowany wstając odrobinę za szybko, czego momentalnie pożałował. Przed oczami pojawiły się czarne plany, a on gdyby nie podparł się o ścianę pewnie wylądowałby na podłodze. Przeczekał fale mdłości, po czym już wolniej ruszył w kierunku, z którego dochodziły owe odgłosy. Otworzył drzwi piorunując młodego chłopaka stojącego na zewnątrz- Czego?- Wrzasnął, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, kto stoi przed nim- Shin? O co chodzi?
-Widziałeś Sanako?- Zapytał nerwowo łapiąc łapczywie powietrze. Oddychał szybko, co wskazywało, że od dłuższego czasu biegł. Białe włosy opadały mu bezwładnie na plecy, gdzieniegdzie wplątane miał niewielkie gałązki, których zdawał się nie zauważać. W jego wyjątkowych czerwonych oczach dało się ujrzeć strach. Niższy o głowę od starszego mężczyzny, znacznie szczuplejszy wyglądał przy nim dosyć niepozornie. Zawsze blady wyglądał jak duch, który musi błąkać się po wsze czasy po ziemskim padole.
-Nie spotkałem się z nią od dłuższego czasu. Czemu pytasz?
-Wyszła wczoraj z domu, mówiąc, że idzie do ciebie. Nie pojawiła się, aż do teraz- Sanako oraz Shino byli małżeństwem od dziewięciu miesięcy, mieli wprawdzie dopiero dwadzieścia dwa lata, lecz już zdążyli zdecydować się na taki krok. Żyli w zgodzie przez ten czas, mieszkańcy bardzo ich lubili, bardzo często otrzymywali od nich pomocną dłoń. Do tej pory nie przydarzyło im się nic takiego, co mogłoby zaszkodzić ich małżeństwu.
-Nie dotarła tutaj. Jesteś pewien, że zamierzała przyjść do schroniska?
-Tak.
-Kiedy wyszła?
-Wieczorem. Nie pamiętam, o której dokładnie- Chłopak wyglądał na podenerwowanego i strasznie zmartwionego. Sanako nigdy nie znikała bez uprzedzenia.
-Jak się układało między wami?
-Doskonale... Chyba nie myślisz, że...- Urwał na samą myśl o tym.
-Nie skądże, napewno nie chodzi o to- Koji nigdy nie był tak dobry w tego typu rozmowach jak Yoko, jej zawsze udawało się kogoś podnieść na duchu. Jedyne, co teraz zrobił Akade to przygnębił białowłosego.
-Dziękuje, pójdę już. Musze ją znaleźć- W kącikach oczu zaczęły zbierać się łzy, zanim brunet zdał sobie sprawę z tego, co robi wytarł je delikatnie palcem, uśmiechając się przy tym ciepło.
-Poczekaj chwilę, ubiorę się i pójdę z tobą- Rzekł znikając w swoim pokoju. Wyszedł po paru minutach w długich, czarnych, sztruksowych spodniach, które leżały na nim wręcz idealnie. Do tego założył tego samego koloru podkoszulek z chińskim symbolem ognia wyhaftowanym czerwoną nicią, a na to kamizelka z podobnym znakiem na piersi- Znajdzie się, zobaczysz.
-Mam nadzieje- Odparł smutnym wzrokiem.
Koji zamknął schronisko zostawiając klucz pod wycieraczką, a następnie ruszył z Shinem w kierunku miasteczka.
Tylko błoto świadczyło o tym, że w nocy padał deszcz. Tego dnia po burzowych chmurach nie pozostał ślad, a słońce na nowo grzało mocno. Poruszanie się w takich warunkach po górach nie należało do najłatwiejszych, lecz mimo wszystko Hisoka wyszedł wczesnym rankiem ze schroniska i teraz oddalony od niego o prawie trzy kilometry siedział na trawie w punkcie widokowym. Krajobraz zapierał dech w piersiach, wszędzie wokoło rozciągały się bujne lasy oraz wzgórza, a w jednej niewielkiej dolinie zbudowano osadę. Przepływająca tędy rzeka również przyciągała wzrok, w szczególności wodospad widziany stąd doskonale. Młodzieniec stwierdził, że musi się tam kiedyś wybrać i zobaczyć to miejsce z bliska. Nawet tu dało się słyszeć huk uderzania wody, a przecież znajdował się dosyć daleko. Nie licząc tego wokoło panowała absolutna cisza, co jakiś czas odzywał się jeszcze jakiś ptak. Yuno położył się na ziemi obserwując płynące powoli obłoki, trawa zdążyła już wyschnąć, więc nie przejmował się zbytnio tym, iż się ubrudzi. Miał mętlik w głowie, wydarzenia ostatnich trzech dni całkowicie zdezorientowały Hisokę, który przyzwyczaił się już do prostego trybu życia, nie zakłócanym niczym, bez niespodzianek. Raziło go słońce toteż przymykał oczy, a czasami dodatkowo zasłaniał je ręką, głównie wtedy, gdy chciał przyjrzeć się okolicy. Nie wiedział jak dawno wyszedł, ale organizm od paru minut domagał się jedzenia. Wstał i wolnym krokiem udał się w drogę powrotną.
Ukryty w ciemnościach lasu, tam gdzie słońce nie dochodziło obserwował młodego blondyna, który jeszcze przed chwilą leżąc na trawie podziwiał okolice. Teraz, gdy obiekt jego obserwacji zaczął się poruszać, on sam wolnym krokiem ruszył za nim, uważając jednocześnie by nie wydać żadnego dźwięku, który mógłby ostrzec chłopca. Ostrożnie pnąc do przodu, starał się nie zgubić nastolatka, co wcale nie było takie trudne, zważywszy na to, że tamten poruszał się dosyć wolno. Czuł jego zapach, świeże mięso, wyszczerzył ostre kły i już nie zwracając uwagi na to czy blondyn go dostrzeże czy też nie pognał do przodu, pchany głodem oraz rządzą krwi.











 


Komentarze
mordeczka dnia padziernika 16 2011 19:11:11
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

rukia (hidden_sound@o2.pl) 22:08 16-12-2004
zaczyna sie naprawde ciekawie! pisz dalej!
bleah! (Brak e-maila) 18:20 17-12-2004
racja, racja, more, more!
Alexa (Brak e-maila) 21:25 18-12-2004
pisz, pisz^^ sie doczekac kolejnych czesci nie moge^^
Natiss (Brak e-maila) 18:57 01-01-2005
Opowiadanko mniamniuśne. Pisz dalej, nie mogę sie doczekać tego co się stanie póĽniej. ^___^
sintesis (Brak e-maila) 21:47 04-01-2005
zakrecone, pokrecone, zamieszane dlatego tez ciekawego, bo wciaz nie moge odgadnac co sie dzieje z bohaterami i ktorzy sa dobrzy, a ktorzy zli... to chyba w miare najwazniejsze, by wszystko w koncu zrozumiecsmiley
Raven (Brak e-maila) 19:26 05-01-2005
Często wychodzi mi coś pokręconego ^^\' Powiedzmy, że w tym przypadku jest to efekt zamierzony smiley Cieszę się, że się podoba. Postaram się jak najszybciej napisać część 3.
Max (delavere@wp.pl) 21:56 14-01-2005
Wiesz, pomysł z opowiadaniem masz ciekawy, tylko wykonanie trochę mi zgrzyta. Chodzi mi przede wszystkim o głównego bohatera Hisokę Yuno. Płaczliwy, bezradny, zagubiony przypomina mi raczej jakąś niewinną i omdlewającą heroinę z Harlequina, na która uwzięli się Ľli ludzie, niż chłopaka. Ja wiem, że utarły się pewne schematy, jeśli chodzi o kreślenie postaci w yaoi, ale są pewne granice normalności.
To jedyna rzecz, która mi się w Twoim opowiadaniu nie podoba. Reszta jest całkiem niezła. Pomysł intryguje, napięcie wzrasta w miarę czytania. Opisy są ciekawe i barwne, przede wszystkim nie nudzą czytelnika, co nie jest łatwą rzeczą dla pisarza.
Powodzenia w dalszym pisaniu!
Ryoko Kotoyo (Brak e-maila) 09:55 17-04-2005
I to ja jestem pokręcona co???? Oż ty... Ale widzę, że sie starasz^^ Mnie się tam podoba
Mosa (Brak e-maila) 17:44 25-07-2007
Takie fajne opowiadanko czemu nie kontynuujesz??
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum