The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 22 2024 03:56:06   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Raven - czyli opowieść o kruku 3
Richard obudził się gdy słońce stało już wysoko na niebie. Przeciągnął się jeszcze nieco zaspany i ze zdziwieniem zauważył, że miejsce na łóżku obok niego było puste, a Ravena nie ma w komnacie. Rozejrzał się po komnacie zdezorientowany i wstał. Wokoło panowała niezwykła cisza. Chłopak stanął na drewnianej podłodze, która zaskrzypiała pod jego ciężarem.
Po chwili zaczął zbierać z niej swoje porozrzucane szaty. Założył je na siebie szybko i siadł z powrotem na łóżku. Chciał porozmawiać z Ravenem o tym, co zaszło. Postanowił więc przemyśleć to wszystko jeszcze raz, a przy samym wspomnieniu tamtego wieczora na jego ustach pojawił się uśmiech.
Za jakiś czas Richardowi znudziło się bierne czekanie na powrót chłopaka. Podszedł do przeszklonej biblioteczki i zaczął przeglądać tytuły dostępnych tam dzieł. Palcem wskazującym prawej ręki wodził po zapisanych literami grzbietach książek. Wyciągnął jedną z nich, ale bez głębszego przeczytania odłożył spowrotem ze skrzywioną miną. Nie będzie przecież czytać jakiejś głupiej baśni.
Był wściekły, aż nosiło go po całej komnacie ze złości, a jego nerwy szarpało jeszcze na dodatek okno, którego nie umiał zamknąć.
Podszedł w końcu do złotej klatki stojącej na szafce. Bezmyślnie otworzył jej drzwiczki i przyjrzał się resztce pożywienia znajdującej się w miseczce. Na samym środku przedmiotu wisiał drążek wykonany z tego samego metalu, co reszta prętów. Po chwili oparł się o ścianę chcąc się nieco uspokoić.
Z rozmyślań wyrwał go czarny kruk, który nagle wleciał do środka pokoju. Zwierzę siadło na drążku. Przez chwilę jego bystre oczy patrzyły wprost na Richarda. Jednak w następnym momencie zanurzył dziób w misce z wodą, a później w tej, która pełna była ziarna różnego rodzaju. Napił się, zjadł trochę i wyleciał z klatki na środek komnaty. Wylądował na łóżku i schwytał w szpony ubrania leżące na nim. Potem wzbił się znów do góry i przefrunął przez małe, uchylone drzwi odchodzące w bok. A według poprzednich oględzin pokoju zrobionych przez Richarda znajdowała się tam mała łazienka do osobistego użytku Ravena.
Młodzieniec podszedł tam spokojnym krokiem licząc bezwiednie każde z dwunastu uderzeń zegara i otworzył drzwi. Stanął w progu zdumiony do granic możliwości, zamiast czarnego ptaka zobaczył ubierającego się chłopca, który miał na sobie już dolną część garderoby.
Raven odwrócił się orientując się, że ktoś za nim stoi. Spojrzał na Richarda ze strachem i cofnął się pod ścianę. Przesunął się powoli w stronę najmniej widocznego z drzwi kąta łazienki. Kucnął w nim i objął kolana ramionami chcąc być niewidzialnym. Bał się straszliwie, że Richard znowu pokaże swoją drugą stronę charakteru, która bardzo mu się nie podobała.
Dziedzic przyjrzał się chłopcu i podszedł do niego. Miał zamiar zanieść go z powrotem do komnaty, ale gdy zauważył łzy w zaciśniętych oczach zrezygnował z cichym westchnięciem. Wycofał się do pokoju i usiadł na łóżku. Cała złość, która wcześniej go wypełniała wyparowała ustępując miejsca satysfakcji, a jego źrenice zaczęły rozświetlać ironiczne błyski. Czekał w ciszy, aż Raven wyjdzie z pomieszczenia, gdzie się ukrywał.
Kruk nie słysząc żadnych odgłosów ze swojej komnaty zyskał trochę odwagi. Otworzył delikatnie drzwi i wyszedł z łazienki. W pierwszej chwili nie zauważył swojego pana. Luźnym krokiem podszedł do wiecznie otwartego okna. Oparł się o parapet, a wiejący wiatr rozwiał jego rozpuszczone włosy. Patrzył na latające w przestworzach ptaki z zazdrością. Nie mieć zmartwień, nie cierpieć czy kochać. Żyć w zgodzie z naturą od narodzin aż do śmierci. Nie tęskniłby za nim...
Richard podszedł do chłopaka od tyłu i objął go ramionami. Raven natychmiast zesztywniał ze strachu. Starszy młodzieniec w odpowiedzi na ten gest wzmocnił uścisk i szepnął mu do ucha.
-Może zostalibyśmy przyjaciółmi, co? Chyba tak byłoby nam obu wygodniej... Nie sądzisz?- Odwrócił go w swoją stronę i przytulił.- Hej, nie bój się mnie tak bardzo teraz. Panuję nad sobą.. Czasami. A teraz chodźmy na śniadanie.- Richard odsunął Ravena od siebie na odległość ramion, spojrzał mu w oczy, a po chwili złapał za rękę i wyprowadził z komnaty.



***


Raven potrafił się całkowicie przyzwyczaić do swojego nowego pana. Bał się go nadal i starał unikać za wszelką cenę.
Richard zaś w ostatnich dniach zajmował się dużo sprawami dotyczącymi spadku Gilberta de Corso. Cały majątek, zgodnie z aktem notarialnym, należał do niego, Richarda. Jednakże wiele innych, nawet nie spokrewnionych z hrabią osób zgłaszało się po pieniądze bądź też nieruchomości czy dzieła sztuki zmarłego. Żałował bardzo, że nie mógł częściej spotykać Ravena. Miało to miejsce jedynie podczas posiłków, jak jadali obiad czy kolacja. Śniadania zawsze jadali oddzielnie, a na dodatek Richardowi nadal nie udało się rozwikłać zagadki drugiego mieszkańca zamku.
Dopiero po kilku dniach wszyscy interesanci opuścili budynek niezadowoleni, że nic nie udało im się wskórać.
Richard wybrał się w podróż po zamku zmierzając w kierunku komnat kruczego lokatora. Szybko doszedł na piąte piętro i już miał iść dalej, kiedy nagle odbił się od powietrza przed sobą. Ledwo udało mu się nie spaść ze schodów w tył. Wyciągnął do przodu ręce, ale natrafił na niewidzialną ścianę, przez którą nie mógł się przedostać.
“Będziesz mógł je zobaczyć tylko ten jeden raz”- w jego głowie zabrzmiały słowa, które zostały niegdyś wypowiedziane przez Ravena. Ale dopiero teraz dotarł do Richarda ich sens. Ta bariera miała mu już nigdy nie pozwolić na dotarcie do pokoi n najwyższym piętrze. Cofnął się i skierował do komnaty, którą pokazał mu stryj jeszcze za życia. Jeśli dobrze pamiętał służba nazywała ją Zieloną Komnatą.
Począwszy od starej, przeszklonej biblioteczki, przez szafkę ze zdjęciem, a skończywszy na przestrzeni w okolicach łoża, zaczął szukać jakichś zapisków Gilberta czy też poprzednich właścicieli dotyczących budowli. Miał nadzieję znaleźć jakieś mapy lub plany zamku, na których zaznaczone byłoby jakieś przejście, może nawet tajemne, które pozwalałoby na ominięcie przeklętej bariery. Budynek ten bowiem był stary i wykonany z wielkim rozmachem i finezją. To byłoby nadzwyczaj dziwne, gdyby żadnych takich atrakcji tu nie było.
Z okrzykiem radości Richard wyjął spod materaca na łóżku ukrytą mapę. Były na niej zaznaczone trzy przejścia, których mechanizm odkrył sam hrabia. Obok napisał jednak, że jedno z nich prowadzi do pułapki, śmiertelnej pułapki i nie wolno go używać pod żadnym pozorem. Drugie otwierało wejście do komnaty gdzieś na wysokości czwartego piętra. Na koniec przyjrzał się trzeciemu przejściu. To natomiast prowadziło do zamkowego ogrodu. Nieco rozczarowany Richard odłożył skrawek papieru na poprzednie miejsce i wyszedł z komnaty. Postanowił sam znaleźć coś, co doprowadziłoby go na szczyt zamku.
Richard ruszył w dół schodami i wszedł do jadalni. Podszedł do świecznika opisanego na mapie i poruszył środkową świecą. Drzwi w ścianie ukazały się i zapraszały do skorzystania z nich.
-Nie radziłbym tam wchodzić. Świętej pamięci Hrabia Gilbert powiedział mi, że to przejście kończy się dziurą z kolcami, a w środku jest bardzo ciemno.- Powiedział Raven zjawiając się nagle w jadalni.
-Dzięki, że mi o tym mówisz, ale już to wiem.- Odpowiedział Richard odwracając się do chłopaka i wskazując mu na stół.- Skoro już tu jesteś to może zjemy razem obiad?
Raven popatrzył na pana badawczo przez chwile i kiwnął niepewnie głową.


***


Codzienne spacery po ogrodzie wraz z Ravenem stały się już tradycją na zamku rodu de Corso. Choć starszy nadal nie znalazł jeszcze przejścia, które doprowadziłoby go do komnat należących do kruka, to jednak wciąż był pełen nadziei, że ten dzień nadejdzie.
Tymczasem Raven powoli przekonywał się do nowego pana i czuł się coraz lepiej w jego towarzystwie. Nie widział u Richarda tych stanów wściekłości czy też żądzy, a w jego sercu tliła się z dnia na dzień większa nadzieja, że już nigdy nie będzie ich miał.
Raven jak zwykle skierował swoje kroki w stronę ulubionego miejsca w ogrodzie. Tam siadł i czekał aż obok niego spocznie Richard. Wtedy podciągnął kolana pod brodę i nasłuchiwał, o czym dziś będą prowadzić rozmowę.
Richard zawsze ją rozpoczynał. I nie ważne było dla obojga z nich co powie. Pogawędka szła dalej sama swoim torem. W słoneczne dni najczęściej były to tematy przyjemne, wręcz pełne optymizmu. Gdy chmury nieco przysłaniały tarczę tej najbliższej ziemi gwiazdy, a drzewa nad ich głowami chroniły od ewentualnego deszczu ich rozmowy ocierały się bardziej poważne, melancholijne sprawy. Właśnie w taki dzień Richard zaczął.
-Kruki to piękne ptaki, nie sądzisz? Mają w sobie pełno mądrości i majestatu. I do tego ta ich wspaniała czerń.- Mówił Richard nie patrząc na Ravena lecz daleko przed siebie.
-Piękne? Nie wiem, nie potrafię ich tak oceniać, powiem po prostu, że bardzo je lubię.
-To, dlatego trzymasz klatkę u siebie?- Richard odwrócił się w stronę rozmówcy.- Jednego karmisz, prawda?
-To nie tak Richard. Ten kruk... A nie ważne. To nic takiego.- Powiedział przepraszającym tonem i skulił się jeszcze bardziej.
-Ej, Raven, mieliśmy nie mieć żadnych tajemnic. Ja mówię ci wszystko, to ty też powinieneś. Nie wykręcisz się.
Raven westchnął i wstał. Doszedł do jednego z drzew i oparł się bokiem o nie, stał tyłem do Richarda.
-Ten kruk... Ten kruk to ja. O północy do południa mam jego postać. Pozostałe godziny jestem człowiekiem tak jak widzisz. To kara za... Nie potrafię ci teraz tego powiedzieć. Cała klątwa ma trwać jeszcze niecałe 17 lat. Dokładnie 4 sierpnia się skończy i już powrócę do swojej oryginalnej postaci na zawsze.- Powiedział Raven i pobiegł w kierunku zamku moknąc w deszczu po drodze.
Richard siedział oszołomiony pod drzewem. Elementy układanki właśnie połączyły się w całość. Teraz rozumiał czemu chłopaka nie ma w zamku przed południem i z jakiego powodu jadali oddzielnie śniadania.
Przypomniał sobie tamten dzień w wieży i wreszcie zrozumiał czemu reakcja chłopaka na jego uścisk była tak silna. Poza tym, co mu zrobił w poprzedzającą noc, to jeszcze kruk, który wleciał wtedy do komnaty, widział jego złość i wściekłość.
Pan zamku wrócił do środka, gdy na zewnątrz było już ciemno. Jego ubrania przesiąknięte były kropelkami deszczu. Przebrał się szybko w suche szaty i zażyczył sobie kolacji. Gdy jedna z kucharek przyniosła mu jego porcję zapytał o Ravena.
-Raven już jadł panie. Teraz jest w swoich komnatach.- Powiedziała schylając delikatnie głowę na znak szacunku.
Richard oddalił ją gestem ręki. W niezwykłym tempie skończył swój posiłek i wyszedł z jadalni. Poszedł na piąte piętro i wściekły uderzył zaciśniętą pięścią w barierę. Po chwili już tego żałował. Rozmasował bolącą dłoń i zły odwrócił się na pięcie. Wparował do Zielonej Komnaty i zaczął ją przetrząsać cały pokój. Był bardzo zdenerwowany, porozwalał wszystkie szuflady. Brzdęk tłuczonego szkła przywołał go do porządku. Spojrzał na ziemię i podniósł zdjęcie z pękniętą szybką. Położył je na szafce i wtedy zauważył dziwną rzecz.
Jedno ze szkiełek wbiło się w fotografię robiąc w niej niewielką dziurę. Wyciągnął je powoli i odrzucił na podłogę. Pozostałe kawałki szkła usunął z ramki za pomocą pióra i wyjął ze środka zdjęcie. Ze zdziwieniem odkrył pod nim kolejne., tuż pod nim. Widniał tu jednak jego dziadek, Christopher de Corso, także pokazany w młodzieńczym wieku. Mężczyzna trzymał za rękę czarnowłosego chłopca o wielkich, przerażonych i smutnych oczach. Richard od razu rozpoznał w młodszym Ravena. Niczym nie różnił się z wyglądu, a jeszcze... Dopiero teraz zdał sobie sprawę jak bardzo podobny jest do swojego dziadka. Te same rysy, identyczne oczy i jasne włosy. Nic dziwnego, że kruk nie przepadał za nim już od pierwszego dnia. Słyszał wiele plotek dotyczących wrednego charakteru swego przodka.
W nadziei, że znajdzie coś jeszcze, Richard wyjął tą starą fotografię. Wyciągnął ją z małym trudem i zamarł. Przed nim, na małej, pożółkłej karteczce leżał mały, złoty klucz. Delikatnie wziął go ręki i przyciągnął bliżej, aby mu się przyjrzeć. Był bardzo misternie zrobiony i ozdobiony drogimi kamieniami. Nie puszczając kluczyka wyjął karteczkę i przeczytał napis.

„CHAMBRE LA DÉSIR „


-Chambre La Désir...- Przeczytał głośno i uśmiechnął się. To było po francusku.. Komnata Pragnień... Czy na mapie stryja, nie było komnaty o tej nazwie? Sięgnął po skrawek papieru i z uśmiechem potwierdził swoją teorię. Wyuczył się wyrysowanej ścieżki na pamięć i położył mapę w tym samym miejscu, gdzie ją znalazł. Wyszedł na korytarz i zgodnie ze wskazówkami Gilberta przeszedł na jego drugą stronę. Przyjrzał się dwóm świecznikom wiszącym na ścianach. Nie zdziwiło go, że są różne. Po chwili namysłu z zadowoleniem przesunął ten, który znajdował się po przeciwnej stronie co bariera. Z wielkim uśmiechem przywitał działanie mechanizmu, gdyż w ścianie otworzyło się ukryte przejście.

Raven siedział na łóżku w swojej komnacie w zamyśleniu. Jedną nogę spuścił na podłogę, a drugą podciągnął do góry i oparł na niej brodę. Wzrok utkwił w bliżej nieokreślonym miejscu. Z tego stanu wyrwała go zaciskająca się nagle na jego ustach ręka.
-A mówiłeś, że tylko raz tu będę.- Powiedział Richard do przerażonego chłopaka z dzikimi błyskami w oczach.
W odpowiedzi Raven zaczął się szarpać i wyrywać z uścisku swojego pana. Miał wrażenie, że sytuacja sprzed kilkudziesięciu lat powtarza się. Po niedługiej walce udało mu się odsunąć rękę dziedzica z twarzy.
-Richard! Przestań!- Krzyknął, a po chwili przestał się szarpać i spojrzał niepewnie na oprawcę.- Znalazłeś kluczyk?- zapytał drżącym głosem.
-Tak, znalazłem. Komnatę też.- Odpowiedział i puścił chłopaka. - Wiedziałeś o nim?- Zapytał kładąc się na posłaniu i zakładając ręce za głowę.
-Tak, ale nie wszyscy moi poprzedni panowie zdołali go znaleźć, choć zawsze znajdował się w tym samym miejscu. Pod zdjęciami w ramce w Zielonej Komnacie. Jesteś czwarty. Twoim poprzednikiem był Christopher, twój dziadek. Wcześniej byli dwaj jego przodkowie.
-Którzy, jeśli mogę spytać?- Wtrącił się Richard odwracając uwagę Ravena od okna, w które tamten spoglądał. -Widziałem w Komnacie Pragnień dziesiątki zdjęć, ale nie wiem, jak oni mieli na imię.
Chłopak słysząc te słowa niespodziewanie posmutniał.
-Ten pierwszy miał na imię David. Odziedziczył zamek bardzo młodo. Miał nawet mniej lat niż ty. Zaprzyjaźniliśmy się.- Na chwilę na ustach kruka zagościł uśmiech, ale szybko zniknął, spuścił głowę ze smutkiem, ale już w następnej sekundzie podniósł ją z powrotem i mówił dalej.- Drugim był Nathaniel. Straszny żartowniś. Uwielbiał robić sobie dowcipy ze mnie i z mojej drugiej postaci.- Odwrócił się do Richarda z delikatnym uśmiechem.
Richard patrzył na chłopaka uważnie przez całą jego opowieść, ale nie mógł skojarzyć ludzi ze zdjęciami. Na dodatek bardzo zainteresowała go postać Davida, tylko na nią Raven zareagował tak emocjonalnie.













Komentarze
Aquarius dnia padziernika 09 2011 18:38:20
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Yourico (yourico@o2.pl)
12:27 13-01-2005
to opcio jest stylistycznie etc lepsze od tego o piratach...jednak niemniej niecierpliwie czekam na dalszy ciag obu opek smiley
Ryoko Kotoyo (Brak e-maila) 14:29 15-01-2005
No Alexa szalejesz dziewczyno^^ A mówiłam, że będzie dobrze?
sintesis (Brak e-maila) 12:08 05-02-2005
mrah tak mnie wciagnelo, ze az oh ah i wogole ... czekam na czesci kolejne bo opcio jest cudne, dopracowane i takie klimatyczne..
Musca (Brak e-maila) 21:10 19-02-2005
No, przyjemnie się czytało. Styl masz średni. Ot, nic nadzwyczajnego. Pomysł dosyć ciekawy. Intryguje mnie postać Richarda. Nie jestem pewna, czego się można po nim spodziewać. Znaczy się - zabójstwo, a teraz, jak podejrzewam, jeszcze gwałt, ale mimo wszystko nie wydaje mi się AŻ TAK zły. Ech... Ale to może tylko takie moje błędne wyobrażenie.
Albo mi się wydaje, albo ty trochę pędzisz z akcją. Brakuje mi jakiegoś przerywnika. Np. kawałka o tym jak to Richard rozgościł się w pokoju, jak poznaje służbę, jak rozmawia (trochę dłużej) z de Corso. Byłoby, milo, jednym słowem. smiley Ale tak tez jest dobrze. Pozdrawiam i czekam na następne części.
seszen (Brak e-maila) 10:22 01-08-2006
Ja musze mieć wiecej, to znakomite opowiadania tylko dlaczego TAK MAŁO!!!
Prosze o więcej
Scatha (Brak e-maila) 01:29 24-08-2007
¦wietne opowiadanie. Strasznie podoba mi się historia kruka i jestem ciekawa, co będzie dalej. Chyba można liczyć na autorkę i na kontynuacje? Czekam z niecierpliwością.
Valentine (valentine3@wp.pl)
11:05 03-02-2008
Świetne opko!
Naprawde super!!!
(Brak e-maila) 23:01 07-10-2009
to najlepsze opowiadanie na całej tej stronie! Błagam o następny odcinek!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum