The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 20 2024 13:03:33   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Włamywacz 9
part najn: Kilt, kitel i kita-wielka dywersja!!



Wybaczcie, stwierdziłam, że jakimś niewyjaśnionym sposobem wcięło mi tytuły ostatnich kilku częściXD (podejrzewam, że buchnął mi je jakiś haker... Kori, wiesz coś o tym?) nie wiem jak mogło do tego dojśćXD i nawet nikt nie zauważył(pri siada w kącie i mruczy coś o ignorancji)XD Niemniej teraz to nadrabiam, oto brakujące tytuły:

part 5: Mlasku, mlasku, lody w kasku
part 6: Wejście ćmoka
part 7: Strumieniami może lać się nie tylko woda...
part 8: Świeczki, lupy, akcja!
Mam nadzieję, że wybaczycie to opóźnienie^^'
Odnośnie przyszłości tego opa-skoro o Singu i Leerze powiedziałam juz chyba wszystko (bo teraz telenowelowe plątanie ich losów byłoby nudne i oklepane), trochę więcej uwagi poświęcę Lafri'emu (mam nadzieję, że polubicie go tak samo jak ja^^), toteż proszę o spokój-główna parka nie zniknie, a jedynie na chwilę sobie odpocznie od fanów^-^

Ta część jest dedykowana Su-chan^^ Aha, i unosi się tutaj taki wielki słonecznik, tylko te literki go zasłaniająXD

primea

***
Lafri siedział sobie w obitej boazerią, małej poczekalni i przeglądał gazety dla pań domu. Co chwilę ziewał i rozglądał się. Czeka tu już całe pół godziny, to niemal wieczność. Jeszcze tylko jedna panienka była przed nim, co go w pewnym stopniu pocieszało. Raz, że to jeszcze tylko ona i jego kolej, a dwa, że przyjemnie było się pośmiać z niej. Dziewczę strasznie nerwowe było, więc jak się w tych ogromniastych szpilach i czerwonej mini przechadzało tam i z powrotem to Lafri miał wrażenie, że lada chwila straci równowagę i się wyrypnie... Gdzieś tam, w opusztoszałych zakamarkach swojego umysłu, obleczonych w delikatne, czarne zasłony i pełnych pajęczyn, gdzie można się było zabić o warstwę kurzu pokrywającą całą powierzchnię, Lafri doskonale zdawał sobie sprawę, że owa pakerka (bo bez pakowania to ona nie byłaby w stanie utrzymać na sobie kilku ton tapety i biżuterii, o żelu i lakierze na włosach nie wspominając) pokonuje z całą zaciętością teren poczekalni z lewa na prawo i z prawa na lewo, tylko i wyłącznie, aby zwrócić na siebie uwagę pewnego czarnowłosego chłopaka o piwnych oczach i w rozchełstanej czarnej koszuli, czytającego aktualnie czasopisma dla pań domu. Niemniej w innej części swego umysłu, tej pełnej wiecznie kolorowych balonów, serpentyn, niezidentyfikowanych mieszkańców, muzyki i ogólnie do złudzenia przypominającej kilkkanaście połączonych ze sobą karnawałów w Rio, wspomniany chłopak kompletnie te starania olewał poświęcając całą uwagę na zbliżającą się wizytę u psychologa. Jak głosiły neony i bilboardy w jedynej liczącej się teraz części umysłu Lafri'ego-będzie to niezapomniane przeżycie.
Z gabinetu wyszedł jakiś facet z niesprecyzowaną minę, podejrzliwie rozejrzał się na boki i czym prędzej czmychnął. Do środka weszła panienka. Lafri przewrócił gazetę na kolejną stronę. Nowe sposoby operacji nosa zdawały się niepomiernie go nudzić. Jednak nie poddawał się i przynajmniej przyglądał się obrazkom. Mężczyzna po trzydziestce, siedzący obok, zerknął dyskretnie na gazetę. Później przyjrzał się uważnie twarzy czarnowłosego chłopaka. Uznał, że jeśli chirurdzy plastyczni kiedykolwiek potrzebowaliby wzoru na idealną twarz, śmiało mogliby się zwrócić do tego tutaj młodzieńca. Przełknął ślinę, wziął głęboki oddech i zastanowił się, jakie plany na dzisiejszy wieczór może mieć chłopak. Przez chwilę zbierał się w sobie i już miał się odezwać, gdy nagle zastanowił się. Kto powiedział, że taki przystojniak będzie się interesować facetem? Campbell, bo tak nazywał się ów mężczyzna, zaczął się poważnie wahać. Sam przecież widział, jak zachowywała się tamta laska. Znowu przez chwilę zbierał się w sobie. Zdecydowany na wszystko otwierał już usta, gdy z gabinetu wyszła dziewczyna. Z uwielbieniem spojrzała na rozbawionego wyraźnie czarnowłosego. Podeszła do niego i wcisnęła mu kartkę z rzędem cyfr. Campbell przeciągnął ręką po krótkich, brązowych włosach. To na pewno jej numer telefonu.
-Wiesz, może kiedyś będziesz miał trochę czasu i zadzwonisz...-powiedziała powoli, mrużąc zalotnie oczy.
Lafri przyjrzał się jej uważnie.
-Dzięki, bejbe. -schował do kieszeni kartkę- Czekaj na telefon.
Cmoknął dziewczynę w usta, uśmiechnął się łobuzersko i wszedł do gabinetu.

Campbell z zainteresowaniem przyglądał się, jak zaskoczona panienka wychodzi z poczekalni, chwiejąc się lekko. Podparł głowę na ręce i zastanowił, czy ma jakieś szanse z tą lachą. Po chwili stwierdził, że najwyżej młody go wyśmieje. Podjął decyzję.

Lafri zamknął za sobą drzwi i rozejrzał się. Obok biurka, na czarnym obrotowym fotelu siedział, na oko 25-letni, facet. Długie, szarawe włosy miał związane w luźny kucyk, kilka kosmyków okalało jego twarz lub tkwiło posłusznie za uszami. Nie miał na sobie białego kitla, jak oczekiwał tego Lafri, a zwykłe, ciemne dżinsy i czarny golf z krótkim rękawem. Poprawił okulary i wskazał dłonią miękki fotel. Lafri z uśmiechem usiadł i bezceremonialnie zaczął się rozglądać.
-Hm, całkiem tu ładnie-stwierdził wesoło, przyglądając się bukietowi słoneczników na biurku-Podoba mi się.
-Jestem doktor Nayki Despain, w czym mogę ci pomóc?-uśmiechnął się.
-No... nudzi mi się... -Lafri przerzucił nogi z boku fotela.- Tak sobie wpadłem.
-Tak sobie...? -doktor był lekko zbity z tropu.
-Znaczy, że nie mogę wpaść tak po prostu, w odwiedziny?-czarnowłosy zrobił niewinną minkę.
-Jestem psychologiem, ludzie przychodzą do mnie, gdy mają problem.
-Ahaa....-Lafri zdawał się głęboko nad czymś zastanawiać-no to jak nie mam problemu to mam nie przychodzić?
-W zasadzie to nie, po co?-Despain ponownie poprawił okulary i spojrzał uważnie na rozluźnionego chłopaka.
-A jak znajdę jakiś problem, to mogę wpadać, tak?
-No... tak.-ostrożnie potwierdził szarowłosy.
-Wobec tego mam problem.-poważnie stwierdził chłopak. Doktor uniósł pytająco brew.-Chcę tu przychodzić cię odwiedzać.
Przez moment panowała cisza. Despain zaskoczony wpatrywał się w chłopaka, który najspokojniej w świecie sprawdzał jak mu będzie najwygodniej w fotelu. W końcu zdecydował się nogi przerzucić przez oparcie i oglądać świat do góry nogami, leżąc na tylko już teoretycznym, siedzeniu. Uśmiechał się szeroko.
-Ale czemu?-zrezygnowanym tonem zapytał Nayki.
-Hej, ty tu jesteś psychologiem, doktorku, sam sobie odpowiedz.-wyszczerzył się Lafri.
Doktor przez moment mruczał coś pod nosem.
-A dasz mi swój kręgosłup?-zapytał w końcu z nadzieją.
Lafri poczuł, że pierwszy raz w życiu ktoś powiedział cos dziwniejszego niż on.
-Cały?
Despain kiwnął głową.
-A będę mógł tu do ciebie wpadać?
Despain ponownie kiwnął głową.
-Bleeeee!-Lafri pokazał język i po kilku akrobacjach usiadł normalnie-Nie dam, mój kręgosłup. Masz swój, to nim się baw.
Despain zrobił smutną minkę.
-Ale i tak będę cię odwiedzać-wyszczerzył się czarnowłosy. Skoro Sing będzie teraz zajęty Leerem to on też musi sobie znaleźć jakąś rozrywkę, a to wygląda obiecująco.
Despain uśmiechnął się podstępnie.
-Tak właściwie, to jak ty się nazywasz?
-Lawrence Annihilation. Ale wszyscy mówią mi Lafri.
-TEN Annihilation?
-Nie, to brat ojca. A co?
-A nie, nic takiego.-Nayki z zadumą wpatrzył się w miniaturowy kościotrup służacy mu za przycisk do papieru-Więc zamierzasz mnie odwiedzać, jak to ująłeś, tak?-chłopak przytaknął-No to może opowiedz mi o swoim dzieciństwie. Czy byłeś traktowany z należytą troską i zainteresowaniem?
-Hę?
-Bo chyba niedopieszczony jesteś, że z miejsca postanawiasz tu przyłazić.
-No wiesz, niedopieszczony... Nie spodziewałem się, że chcesz od razu zacząć w te klocki...-uśmiech Lafri'ego był bardzo jednoznaczny.
Doktor westchnął i policzył spokojnie do trzech, skutecznie omijając dwa.
-Właściwie to po co ty tu przyszedłeś?
-Mówiłem: nudzę się.
-I to naprawdę wszystko?
-No... tak, ale to i tak całkiem sporo, nie?-czarnowłosy z ociąganiem zszedł z fotela i spacerował po gabinecie.
-Sądziłeś, ze wyleczę cię z nudy i znajdziesz sens życia?
-Prawdę mówiąc to zwyczajnie nigdzie nie było akurat imprezy i znalazłem ulotkę. Jakieś dwie godziny temu.
-Aha.-słabo odpowiedział doktor poprawiając okulary.-No to spadaj, młody. Mam robotę.
-A, a, a, a!-pokiwał mu palcem przed nosem Lafri-Nie ma tak dobrze. Spodziewaj się mnie tutaj codziennie.
Przez moment mierzyli się wzrokiem. Lafri z wyszczerzem, a Nayki z determinacją.
-Dobra, rób sobie co chcesz, jak tak cię to kręci. A teraz zawołaj mi następnego depresanta i do widzenia.
Lafri podszedł do drzwi, otworzył je i już miał kiwnąć na brązowowłosego faceta, gdy nagle sobie o czyms przypomniał i zawrócił.
-Zapomniałbym już...-mruknął podchodząc z uśmiechem do Despaina.

Campbell spojrzał zdziwiony na uchylone drzwi. Czemu ten chłopak stamtąd nie wyszedł? Podszedł do drzwi i ostrożnie wszedł do gabinetu. Czarnowłosy właśnie brał od jakiegoś szarowłosego młodego faceta kartkę z jakimś rozpisem. Mężczyzna nawet nie zwrócił uwagi co też by to mogło być, gdyz skupił całą na rozmowie, którą miał przyjemność słyszeć i nawet widzieć.
-Dzięki, doktorku. Wpadnę na pewno.
-Tak, tak, jasne. Żegnam.-potencjalny doktor machnął ręką i oparł się o biurko.
-O, jeszcze coś...!
I mniej więcej w tym momencie Campbell przyrósł do podłogi i nawet nie drgnął, patrząc jak czarnowłosy chłopak namiętnie całuje psychologa, który wyglądał na równie tym zaskoczonego, co przypadkowy obserwator. Dopiero, kiedy posiadacz czarnej koszuli oderwał sie od ust szarowłosego, ten zareagował.
-I kto tu zaczyna 'w te klocki', co?
Taka reakcja jeszcze mocniej wbiła Campbella w podłogę. Dlatego też nie był w stanie się odezwać, gdy chłopak wychodził.
I tym oto sposobem jego plan zaproszenia młodego na wieczór wziął w łeb.
-Ekhem-psycholog poprawił okulary i odgarnął włosy za ucho.-W czym mogę panu pomóc?
Campbell przez dłuzszą chwilę wpatrywał się w całkowicie opanowany uśmiech szarowłosego.
***
Sing podał Leerowi i Lafri'emu szklanki z sokiem.
-Pocałowałeś go, a on nic?
-No mówię, że oddał, ale ani mnie nie odepchnął ani nic w tym stylu.
-Ty to masz fuksa...
-A właściwie to wiedziałeś, że ten facet na was patrzy?-odezwał się brązowowłosy chłopak.
-Od początku. Zresztą już w poczekalni tak się na mnie gapił, jakbym nago siedział. Ale miałem ubaw. O mały włos, a roześmiałbym mu się w twarz.
Sing i Leer zgodnie pokręcili głowami. Cały Lafri.
-Więc kiedy następna wizyta?-zapytał Sing z szerokim wyszczerzem.
Lafri przyjrzał się kartce, którą dostał od Despaina.
-Jutro, od 10 rano.
-I co, sądzisz, że zwleczesz się z łóżka tak wcześnie?-zakpił Leer.
-Zostaniesz dzisiaj na noc, Lee-kun?
-Zmieniasz temat... Ale chyba tak, mam temu idiocie do opowiedzenia sporo rzeczy.
-No to wy mnie obudzicie.
Leer nie od razu załapał, a Sing zakrył usta dłonią, by się nie roześmiać.
-No, śpię tu, w salonie, więc twoje krzyki z sypialni na pewno usłyszę.-Lafri spokojnie siorbał soczek.
-Krzyki...?-niepewnie powiedział długowłosy chłopak.*
-Acha, podczas waszego namiętnego seksu.
Lafri w ostatniej chwili odsunął się przed lecącą szklanką.
-Oj, Lee-chan, co się tak zaraz denerwujesz? Przecież on nic złego nie powie...-Sing nie miał tego szczęścia i oberwał pomarańczą.-Au...
-Zamknijcie się obaj! IDIOCI!!!
-Co prawda to nie grzech.-Lafri wystawił mu język.
Leer zacisnął pięści.
-NIE będę się seksić z tym DEBILEM!!!
-Nie?-Sing wyglądał na zranionego.-Ale dzisiaj...przecież my już nawet...-łzy stanęły mu w oczach.
Leer trzasnął się dłonią w czoło.
-Co za cholerni kretyni...-mruknął pod nosem.
***
*tak, wiem, że oni wszyscy w sumie mają długie włosy, ale Leer ma najdłuższe i do tego zaplata je w warkoczyk^^ sięga mu on do pasa^^ (TAK, to JEST aluzja do DuoXD zresztą każdy wie, jak ja lubię GWinga^^)












 


Komentarze
wielkamorda dnia padziernika 16 2011 18:44:14
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Hi-chan (hi-chan@wp.pl) 17:52 15-08-2004
no pri-chan mam nadzieje że teraz będą w końcu dlashe części, bo jak ne to *spojrzenie śmierci* no ale ne martw sie na zapas wystarczy że będzie dalshy ciąg a będe Cie wielbić po wshe czasy *n_n*
primea^^ (Brak e-maila) 00:00 21-08-2004
hehe^^next part w przygotowaniu^^ już praktycznie na ukończeniu^^
Natiss (natiss@tlen.pl) 16:04 23-08-2004
Hmmm... Co by tu napisać. Mogę jedynie to, że podobało mi się i że czekam na ciąg dalszy. XD
Hi-chan (hi-chan@wp.pl) 14:42 25-08-2004
YEEEE!! wreshcie sie doczekałam *łezki w oczach ze shczęścia* tak tak tak!! wreshcie sie dowiem co sie dalej stało.
Pri-chan mam pytanie. co sie stało z Tower of Dream? jush jej ne ma O.o ?
primea^^ (primea@poczta.onet.pl) 21:14 27-08-2004
Hi-chan, słodnko, pytania do mnie to na maila albo gadulca raczejXD ale gwoli wyjaśnień; Tałerek już nie będzie miał aktualek, bo stronka nie miała się gdzie podziać, ale wchodzić powinien i to co jest to raczej powinno zostać, ale nic nowego tam juz nie uświadczyszsmiley, choć ja pewnego pięknego dnia postaram się ToD wskrzesić^^
Tanpopo (tanpopo@o2.pl) 11:09 30-08-2004
Nie każ czekac na następne część bo jak nie to...khm domyś się sama mam nazeję że nie będę zmuszona do tego i pozostanę w dalszym podziwie dla ciebie
lollop (Brak e-maila) 22:08 20-11-2004
np po prostu sweeeeeeeeet.... szkoda tylko, że mnie coś takiego nie spotkało (tylko że ja poproszę wysokiego, przystojnego, wysportowanego bruneta smiley
belzeboob (Brak e-maila) 18:44 28-04-2006
to bylo PRZEFATALNE!!!!!!!!!!!!!!!!

ze tez nie wstydzisz sie tego publiowac .. błąd na błędzie .. stylistycznie koszmar, żenada.
primea (Brak e-maila) 12:42 23-10-2006
jak ja kocham konstuktywną krytykęXD" konkrety, kochanie, konkrety podajVv
(Brak e-maila) 23:32 24-10-2006
heh....a poco krytykowac jak ktoś ma wybujałą wyobraźnie to nawed z niczego zobaczą to coś. A tak pozatym to mi się podobało i czekam wreszcie na jakąś namietna scene.
Mosa (Brak e-maila) 15:20 11-09-2007
Kolejne części proszę smiley
Ja tam żadnych błędów nie widzę zresztą liczy sie treść, a ta jest świetna.
Pozdrawiam
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum