ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Uczta 1 |
Uczta
Syn lorda Scenic właśnie wkroczył w wiek męski, z tego powodu urządzono wielką ucztę. Z resztą świętowano nie tylko w pałacu; cała stolica prowincji była rzęsiście oświetlona i udekorowana. W metalowych koszach płonęła słoma zmieszana z smołą, domy obwieszono girlandami z listowia i barwnymi wstęgami. Ludzie tańczyli na ulicach, otwarto beczki piwa i miodu na koszt władcy, nad wielkimi ogniskami pieczono świniaki a na wszystkich rogach stali muzykanci i kuglarze. Mieszczanie oraz wojownicy wznosili radosne okrzyki, pili i tańczyli. Tu, niemal w środku państwa, z dala od granicznych terenów, z dala od ziem napadanych przez goblinoidy i drowy nic nie przeszkadzało w radowaniu się, żaden cień nie mącił czół rozochoconych mieszkańców. To samo tyczyło się też szlachty.
Główna sala pałacu zdawała się być skąpana w świetle; we wszystkich kandelabrach, uchwytach i żyrandolach płonęły świece. Podłogę pokrywała warstwa świeżych, wonnych ziół oraz kobierce sprowadzone z dalekich ziem, część z nich została wykonana przez elfy z Srebrzystych Wysp, inne nosiły cechy krasnoludzkiej roboty. W stojących tu i ówdzie trójnogach płonęły egzotyczne wonności; Lady Scenic pochodziła z Zachodnich ziem, do tego jej ojciec należał do elfów, więc choć od trzech lat nie żyła, w pałacu pełno było przedmiotów z jej rodzinnych stron.
Goście, zgodnie z tradycją sami mężczyźni, przybyli nie tylko z okolicznych ziem, ale nawet sąsiednich państw. Siedzieli na niskich ławach, zydlach i trójnogach wyłożonych miękkimi, kosztownymi poduszkami i tkaninami. Część zaproszonych spoczywała na licznych leżankach w zachodnim stylu. Stanowiło to dziwny kontrast z dziczyzną obracaną na wielkim rożnie pod jedną ze ścian oraz masywną, choć bogatą zastawą na stołach. Pomiędzy ucztującymi krążyli służący i niewolnicy roznoszący wino, owoce, cukry i wszelkie smakołyki. Dla rozrywki sprowadzono z całej prowincji najprzedniejszych muzykantów, kuglarzy, akrobatów, tancerzy, sławne kurtyzany oraz niewolników płci obojga i ras wszelakich. Wielobarwny, piękny tłum, języki okolicznych ziem, wesoła muzyka i popisy artystów sprawiały, że uczta przewyższała swą wspaniałością wszystko co do tej pory widział pałac, a nawet bale wydawane w stolicy państwa.
Zbliżała się północ, przez uchylone wszystkie drzwi wpadała ożywcza bryza, lekko przyduszająca płomienie i przynosząca ożywczy zapach gęsto rosnących w ogrodach jaśminów i róż. Diuk Dodge leżał na stercie gobelinów w pobliżu wyjścia na tarase. Był to mężczyzna w sile wieku, niewysoki, lekko przy tuszy, z pięknymi, rudymi włosami i przyjemną twarzą. Nosił się dumnie, bogato; najlepsze jedwabie i adamaszki posłużyły na jego szaty, a w uszach miał turkusowe kolczyki cudnej roboty. Czarnowłosy elf, z ażurowym tatuażem niewolnika na czole i brzydką blizną na policzku, nalał mu wina do kielicha.
- Pij, Panie, - zachęcił melodyjnym głosem.
- Z twych dłoni trucizny bym wypił, - stwierdził podchmielony, wychylając kielich.
Długouchy zaśmiał się wdzięcznie, tanecznym krokiem kierując się ku następnemu ucztującemu. Dzban z trunkiem trzymał na ramieniu zwyczajem mieszkańców Srebrzystych Wysp. Diuk obserwował go znad naczynia, jak pochyla się nad innym mężczyzną, nalewając mu trunku do naczynia, jak flirtuje z nim, co jakiś czas jednak zerkając przez ramię. W purpurowych, pięknych oczach zobaczył iskierki przyzwolenia.
Gestem przywołał go do siebie, wskazując na pustą czarę. Elf zbliżył się denerwująco wolno. Po drodze odłożył pusty już dzban i wziął następny, z kryształu górskiego. Przykląkł przy mężczyźnie, niemal z czcią napełniając kielich złocistym trunkiem.
- Spróbuj. Lepszego wina nie znajdziesz, Panie. - Zachęcił.
- A zostaniesz przy mnie?
- Jeśli wola twa - skłonił lekko głowę.
Dodge dłonią nakazał mu usiąść na ziemi, koło siebie. Jednocześnie spróbował napitku, był słodki, gęsty niczym miód, chłodzący jak lodowata woda, po chwili zaś rozgrzewający niczym żywy ogień. Chciał wychylić jednym haustem, ale wąska dłoń przeszkodziła mu. Elf uśmiechał się nieznacznie. Właściwie, pomyślał nagle Diuk, nie był jakoś oszałamiająco piękny, zwłaszcza ta blizna psuła efekt, jednak skórę miał bladą, kończyny smukłe, talię wąską, a oczy okolone firanką uczernionych rzęs. W kruczoczarne włosy wpleciono mu srebrzyste siatki, podobne zdobiły mu szyję i nadgarstki.
- Powoli, Panie, - poradził. - Rozkoszuj się nim, inaczej zbyt szybko uderzy ci do głowy. - Ostrzegł, nachylając się. Pachniał piżmem i kadzidłem.
- Ty mi uderzyłeś… - wyszeptał, muskając wargami blade palce.
Długouchy zaśmiał się perliście, ale nie zabrał ręki. Zachęcony całował smukłą kończynę, przesunął wargami po przedramieniu, drobnym i delikatnym niczym u kobiety. Zanurzył na moment twarz w błękicie prostej tuniki niewolnika. Zapach był odurzający, gęsty, naprawdę mącił myśli bardziej niż wino. Wyczuł policzkiem gładką skórę, lekko stwardniały sutek. Niewiele myśląc zaczął go ssać poprzez cienką tkaninę. Ciche jęki, ledwie słyszalne poprzez gwar zabawy, brzmiały niczym najsłodsza muzyka. Chciał więcej! Zwalił się z leżanki wprost na drobne ciało, oboje osunęli się na ziemię.
Zaskoczyło go, jak kruchą istotą jest elf, jak delikatną. Nawet przerwał na moment, obawiając się, że zrobi mu krzywdę. Jednak niemal w tej samej chwili długouchy chwycił jego twarz w dłonie, przybliżył do swojej i pocałował namiętnie. Zimny, dłuższy niż u człowieka język drażnił jego podniebienie, wyczyniał rzeczy trudne do pojęcia. Wąskie palce puściły twarz, wsuwając się pod tunikę arystokraty i łaskocząc go po plecach. W końcu Diuk oderwał się od niego, niemal siłą zmuszając się do zaczerpnięcia oddechu.
Niewolnik nadal leżał pod nim, uśmiechał się prowokująco, wdzięcznym gestem odsunął długie włosy z twarzy. Nie myśląc pocałował uszminkowane wargi, krótko, może trochę zbyt brutalnie. Ssał gładką skórę szyi, aż do utworzenia malinki. Elf zajęczał głośniej, prężąc się w przyjemności. Mimowolnie, a może specjalnie ocierał się o krocze szlachcica, jeszcze bardziej go pobudzając, doprowadzając do granicy szaleństwa. Nic nie mówił, ale dawał sygnały. W końcu Dodge nie wytrzymał; szarpnięciem rozdarł błękitną, cienką szatę, stanowiącą jedyne odzienie niewolnika.
Człowiek niemal zachłysnął się tym, co zobaczył. Nigdy jeszcze nie widział nagiego elfa, więc nie był przygotowany na jego niezwykłą harmonię, piękne proporcje, delikatny zarys mięśni i kości, a także niezwykłą miękkość skóry. Każdy skrawek, członek był niemal idealny, prawie doskonały choć mniejszy od ludzkich. Jego własne dłonie wydały się grube i wulgarne, niemal niegodne by dotykać leżące pod nim ciało. A jednak lekko je pieścił, macał, poznawał zafascynowany i coraz bardziej podniecony jednocześnie.
- Jak ci się podobam, Panie? - wyszeptał zachęcająco niewolnik.
Palcami pieścił wargi mężczyzny, lekko drażnił czułe miejsca za uszami. Diuk pomyślał, że to nie stosowne, ale nie dał rady się przeciwstawić. Nie odchylił głowy, nie zszedł z niego. Ciężka woń kadzidła utrudniała myślenie, pętała członki niewidzialnymi nićmi, otumaniała niczym blada skóra pod jego palcami.
- Jak najlepsze wino… - westchnął.
Elf zaśmiał się wdzięcznie. Lekko się podniósł na łokciach, nadstawiając do pocałunku. Gdzieś w umyśle Dodge'a pojawiła się obawa, że nie wypada, że ktoś może na nich patrzeć, że okryje się hańbą na wieki, jeżeli teraz podda się namiętności.
- Smakuj mnie… - poprosił, lewą dłonią zasłaniając bliznę. - Udowodnij, żem mimo to coś wart.
Nie odpowiedział, tylko zmusił by zabrał rękę, odsłonił policzek. Nachylił się i pocałował go w ranę. Potem, pod wpływem impulsu ugryzł go tak mocno, że niewolnik jęknął, a on poczuł słodki smak krwi.
- Więcej, niż tysiąc chorągwi - zapewnił, oblizując wargi.
Wszelkie opory, wszelkie głosy rozsądku zagłuszyło pożądanie. Nie dał rady się opanować i nawet nie chciał. Szybko rozsznurował odzienie. Nie bacząc na zebrany w sali tłum, na gości, muzykantów, akrobatów i tabuny służby, wszedł w długouchego. Ten chyba nawet załkał z bólu, ale Diuk już tego nie słyszał. Tylko przytrzymał go na tyle, by nawet nie próbował się szarpać. Penetrował szybko, mocno, rozkoszując się ciasnym wnętrzem elfa i jego nieznacznym oporem.
- Panie… - jęk przebił się przez szum krwi w uszach. - Panie…
Zdusił błagania pocałunkiem.
Kiedy otworzył oczy leżał z głową na kolanach niewolnika. Czarnowłosy powolnym ruchem gładził go po czole. W koło rozlegał się gwar dziesiątków osób, muzyka z piszczałek, bębnów, fidel i lutni, silny zapach kadzidła, piżma i kwiatów.
- Odzyskałeś świadomość, Panie. - Powiedział uśmiechając się z ulgą. - Zsunąłeś się na ziemię w głowę uderzając.
- Więc sen… - wyjęczał, żywo wspominając szczegóły majaka.
- Musiał być miły - zauważył elf, chichocząc.
Mężczyzna z niejakim zaciekawieniem, i lekkim zażenowaniem stwierdził, że ubranie długouchego jest częściowo rozdarte, a on sam ma wyraźną erekcję. Jakaś część zamroczonego winem umysłu zauważyła, że nie wszystko musiało mu się przyśnić. Niewolnik sięgnął na stół, zdjął z niego pusty kielich i napełnił go winem.
- Pij, Panie - poprosił z wdzięcznym uśmiechem. W purpurowych oczach nie było nagany, co najwyżej rozbawienie. - Pij, Panie.
Więc wypił duszkiem, czując jak gęsty lód zmraża mu żyły. Chciał odstawić naczynie, ale elf ponownie je napełnił.
- Pij, panie.
- Nie tego chcę, - burknął, upijając łyk. Niewolnik zaśmiał się perliście.
- Tamto też dostaniesz - zapowiedział, posyłając mu powłóczyste spojrzenie, tak bezczelne w swej bezpośredniości, że Diuk poczuł jak krew uderza mu na twarz, a podniecenie wzbiera się nową siłą. W mgnieniu oka opróżnił kielich, pozwolił by upadł na ziemie, a sam niemal rzucił się na czarnowłosego. Zaczął go całować.
- Nie tu, Panie. - wyszeptał elf, gdy wreszcie musieli przerwać, dla zaczerpnięcia oddechu.
- Ja chcę teraz…
- Ale nie tu, Panie. Chodź do ogrodu…
- Ale…
- Pokażę ci tam rzeczy, jakich nie widziałeś - obiecał. - Jakich nikt nie zaznał.
- W ogrodzie?
- W ogrodzie - potwierdził, schylając głowę i z nieludzką zręcznością wyślizgując się spod jego ciała. Wstał z wdziękiem, a potem pomógł Diukowi podnieść się na nogi.
Mężczyźnie zakręciło się w głowie. Ciężki zapach wonności, gęsta atmosfera sali i wino jakie wypił sprawiły, iż miał z staniem prosto. Potykał się, lekko zataczał na miękkich kobiercach. Niechcący potrącił kryształowy dzban, wylewając resztkę złocistego wina. Trunek wsiąkł w tkaniny.
- Szkoda…
- Dostaniesz napitku lepszego od wina - zaśmiał się kokieteryjnie niewolnik. Dodge skłonił się z przesadą.
- Prowadź mnie więc, przewodniku miłości.
Elf odpowiedział dygnięciem, podał mu swą drobną dłoń i tanecznym krokiem powiódł w stronę ogrodu. Nie tylko oni jedni opuścili salę. Wielu zgromadzonych wymknęło się już cichaczem z upatrzoną kurtyzaną, czy niewolnicą. Inni pili i biesiadowali, bądź oddawali się namiętności na miękkich tkaninach, wśród wszechobecnego dymu kadzideł i muzyki grajków.
|
|
Komentarze |
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|