ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Dom 2 |
II
- Ej kochasiu, tak się bawić nie będziemy - mruknął jasnowłosy, rozcierając kopnięte udo. Miał doprawdy wiele szczęścia, ze steed nie złamał mu nogi. Siwy ogier, pogalopował pod ogrodzenie, po czym wrócił do chłopaka i okrążył go dwa razy. Stanęli naprzeciw siebie, mierząc się wzrokiem. Ciemne oczy ogiera mierzyły malca, złociste oczy Seimiego płonęły wewnętrznym blaskiem. Bez najmniejszego problemu wytrzymywał zimne spojrzenie stworzenia. W końcu zwierze pochyliło głowę i pozwoliło wytarmosić sobie uszy, a potem dosiąść. Jednak steed nie zamierzał się poddawać. Wyskoczył w powietrze, wykonał obrót i zaczął dziko galopować po placu, potem wykonał serię szalonych skoków, po których chłopak ciężko wylądował na ziemi.
- Seimi! Nic ci nie jest? - zawołał Karon, przyglądając się całemu zajściu zza ogrodzenia.
- Nic - wystękał chłopak, masując sobie ramię i żebra. - Ale to stworzenie jest bardziej uparte niż Rhan.
- Poddajesz się?
- Nigdy w życiu. Zaprzyjaźnię się z nim zobaczysz. - podniósł się z ziemi zrytej kopytami i stanął przed steedem. Na jego delikatnej buzi malowała się zawziętość. Nie zamierzał się poddawać. Znowu zmierzyli się wzrokiem. Chłopak złapał uszy stworzenia i przytknął czoło do jego czoła.
- Jesteś złośliwy i wredny wiesz? Ale jak będziesz grzeczny i dasz się oswoić czekają cię same miłe rzeczy. Będziesz miał jedzenia pod dostatkiem, i śliczne stado. Wszystko, o czym możesz marzyć. - pogładził delikatnie, wygiętą szyję, przesunął dłoń na łeb zwierzęcia aż do rozdętych chrap i z powrotem. Złapał za grzywę i jednym skokiem znalazł się na jego grzbiecie. Steed poderwał głowę i zastrzygł uszami, odwrócił łeb do chłopaka i przyjrzał mu się uważnie, po czym powoli ruszył wzdłuż ogrodzenia. Co jakiś czas oglądał się na jeźdźca na swym grzbiecie, jakby zdziwiony jego obecnością, kilka razy wierzgnął przednimi i zadnimi nogami, ale jasnowłosy utrzymał się na grzbiecie. Seimi, uderzył lekko piętami w boki zachęcając do szybszego biegu. Ogier puścił się najpierw inochodem, a potem galopem. Mocno robił bokami, nieprzyzwyczajony do ciężaru na grzbiecie. Kilkakrotnie zawrócił gwałtownie, jakby chciał pozbyć się balastu, ale w rzeczywistości chciał chłopaka wypróbować. Kiedy w końcu Seimi zsiadł z niego, obaj spływali potem, ale byli w doskonałych humorach.
- Daj mi linę. Zaprowadzę go nad rzekę, musi ochłonąć i trzeba go wykąpać. - podszedł do ogrodzenia, wyciągając rękę do przyjaciela.
- Ja mogę to zrobić, nie musisz się męczyć. Wystarczająco dużo zrobiłeś.
- Nie mam nic innego do roboty. Rhana znowu nie ma. Umówił się z kupcem na skórę niedźwiedzia, pewnie nie wróci wcześniej niż przed zmrokiem o ile w ogóle dzisiaj wróci. - westchnął smętnie i spojrzał na ciemną granicę lasu. Odebrał od Karona linę, zawiązał na szyi steeda luźną pętle i wyprowadził go za plac.
- Jesteś mi winien trzy złote monety. - pogładził łeb steeda.
- Słyszałem od Miuriego, że chcesz zapłaty za pracę. Nawet mi się to podoba. Dostaniesz je jak przyprowadzisz ogiera z powrotem. - zmierzwił chłopakowi włosy, po czym pochylił się i pocałował go w policzek. Seimi poprowadził siwego nad rzekę, mając momentami wrażenie, że prowadzi na lince potulnego psa albo owcę. Ogier nie przypominał tego narowistego stworzenia, jakim był jeszcze tak niedawno. Przelotnie zastanowił się ile było w tym jego zasługi, a ile dobrej woli zwierzęcia, które dowiedziało się, że ludzie nie są źli i nie zamierzają go skrzywdzić. Blondynek wielokrotnie widział zwierzęta skrzywdzone przez ludzi. Przepiękne konie i steedy łamane siłą, z pyskami i bokami poranionymi ostrymi wędzidłami i ostrogami. Serce mu się kroiło na ten widok. Zauważył, że tak robią ludzie z miast, którzy zatracili związek z natura i traktowali zwierzęta jak bezrozumne przedmioty, pozbawione serc i dusz. Nienawidził takich ludzi, nienawidził miast, dusznych i ciasnych, przyprawiających go o mdłości i panikę. Stokroć bardziej wolał otwarte przestrzenie stepów, bezpieczne leśne ostępy i majestat ośnieżonych szczytów. Wybrał łagodne zejście wiodące do szerokiego brodu, gdzie woda nie sięgała nawet do kolan. Tędy ludzie i karawany przedostawały się na drugi brzeg szlaku kupców. Wszedł do wody, wprowadzając do niej steeda i zaczął go ochlapywać wodą. Roześmiał się głośno, kiedy stworzenie otrząsnęło się energicznie, opryskując go kroplami wody. Odbił się od dna i wdrapał się na grzbiet, chcąc zrobić siwemu ogierowi kąpiel.
- Piękny. Twój? - usłyszał za sobą niski, ciepły głos.
Odwrócił się w stronę głosu. Na pięknym ciemnogniadym steedzie siedział, Hathar. Spotkał go tylko dwa razy, kiedy ujeżdżał jego ogiera. Nie zmienił się zbytnio od tamtego czasu, może tylko był bardziej opalony, co by wskazywało, że przebywał jakiś czas na południu.
- Nie, nie jest mój ja tylko... ja... no... - pod wpływem przenikliwego spojrzenia ciepłych szarych oczu zaczął się jąkać i poczuł, że zaczynają palić go policzki. - Ja tylko... oswajam go.
- Masz do tego prawdziwy talent. Płomień jest potulny jak baranek. - posłał blondynkowi przyjazny uśmiech.
Rumieniec na policzkach Seimiego pogłębił się. Uśmiechnął się nieśmiało, spoglądając na wysokiego, ciemnowłosego mężczyznę spod długich kosmyków, które opadły mu na twarz. Trącił piętami boki ogiera, przeprowadzając go powoli na drugi brzeg, Hathar ruszył obok niego.
- Dużo czasu zajmuje ci oswajanie zwierząt? - zagadnął, przyglądając się uważnie, niemal nagiemu, szczupłemu chłopaczkowi, dosiadającemu pewnie olbrzymiego steeda, nie wiele mniejszego od jego własnego gniadosza.
Blondynek wzruszył ramionami, udając, że to, co robi nie jest niczym wyjątkowym, ale jego błyszczące oczy kryły w sobie pasję do tego zajęcia.
- Wszystko zależy od pory roku. Zimą i wiosną nie mam nic do roboty, najwięcej jest teraz i do późnej jesieni. Najwięcej jest pracy przy koniach, steedach i zwierzętach pociągowych. A ile dni to wszystko zależy od tego, jaki charakter ma zwierze, czy jest łagodny czy też zachowuje się jak demon.
- Lubisz to, albo raczej kochasz. - stwierdził Hathar, uśmiechając się domyślnie.
- Kocham. Zresztą tylko to umiem robić, Rhan nie pozwala mi chodzić na polowanie, a uprawa roli jakoś mnie nie pociąga, chociaż bardzo przyjemnie patrzeć jak wszystko wokół rośnie i dojrzewa. - wczepił się w grzbiet steeda kurczowo, kiedy ten wszedł w głęboki nurt i woda zalała mu uda i brzuch. - Zwierzęta czasem są lepsze niż ludzie.
- To prawda. Nie ględzą nad głową, nie marudzą i nigdy się nie upijają. - mężczyzna mrugnął porozumiewawczo. Blondynek zachichotał i gorliwie pokiwał głową.
- Zwierzęta są... takie... takie... normalne, naturalne, pierwotne. Bez kłamstw, oszustw.
- Niektóre zwierzęta wspaniale oszukują - zauważył ciemnowłosy.
- Ale nie tak jak ludzie, prawda? Ja muszę już wracać. Rhan pewnie dzisiaj nie wróci, ale i tak muszę odprowadzić Siwego i przygotować coś do jedzenia, tak na wszelki wypadek.
- Czy ty i Rhan...? - nie dokończył pytania.
- Tak. Rhan to mój towarzysz - zwrócił ku Hatharowi rozjaśnioną miłością i szczęściem twarz.
- To ja cię już nie zatrzymuje. - długowłosy wyciągnął do chłopaka dłoń. - Przygotuj tam coś pysznego dla tego swojego szczęściarza i mam nadzieje, że wróci dzisiaj, bo ci chyba do niego bardzo tęskno.
Seimi tylko pokiwał głową, uścisnął dłoń mężczyzny i wrócił do osady, jadąc na grzbiecie steeda.
- Twoje pieniądze. - Karon podał chłopakowi monety, uśmiechając się do niego z dumą. - A Siwy, jak go nazwałeś, jest cudowny. Jesteś cudotwórcą Seimi - przygarnął jasnowłosego do siebie, wyciskając na jego ustach delikatny pocałunek. - Dziękuję.
Młodzik, zaskoczony otworzył szeroko oczy, odepchnął od siebie przyjaciela.
- Co ty? - wychrypiał. - Tak się nie godzi. Jest Rhan, kocham go i jest Miuri. Nie wolno.
- Nie masz się czym przejmować. - brązowowłosy uśmiechnął się figlarnie. - Miuri nie ma nic przeciwko, co więcej, sam by pewnie z ochotą cię pocałował. O Rhana też nie masz się co martwić. Rozmawialiśmy na ten temat. Jak wróci na pewno wszystko ci wyjaśni.
Chłopak zacisnął palce na monetach i szybkim krokiem odszedł. Nie poszedł jednak do namiotu Rhana, tylko do Nareen swojej przyjaciółki i powierniczki. To dziwne, że największe swoje sekrety, marzenia i troski powierzał właśnie jej, ale przy tej dziewczynie czuł się bezpiecznie. Była dla niego jak rodzona siostra, której nigdy nie miał. Zadrapał w płachtę namiotu, ustalonym wcześniej sygnałkiem. Gdyby go nie wpuściła, oznaczałoby, ze jest zajęta. To samo dotyczyło, gdyby przyszła do niego.
Odsłoniła płachtę, witając go szerokim serdecznym uśmiechem.
- Witaj braciszku - pocałowała go w policzek. - Co cię sprowadza w moje skromne i zapomniane progi?
- Wcale o tobie nie zapomniałem! - uścisnął ją serdecznie. - Tylko sporo się ostatnio działo i to dlatego.
- Sporo to się dzieje w waszym namiocie - poprowadziła go do części namiotu wypełnionej przytulnymi poduchami i wielkimi poduchami-workami do siedzenia. Na niewielkim stoliku zrobionym z dużego kawałka drzewa ustawiła gliniane kubki wypełnione aromatycznym naparem.
- Wcale nie prawda - opadł na poduchę. Dziewczyna w odpowiedzi uniosła jedną brew i zdmuchnęła z czoła kruczoczarny lok. - No dobra dzieje się nawet sporo, oj przecież sama wiesz, że chcę być z nim jak najbliżej.
- Jak będziecie chcieli być ze sobą jeszcze bliżej to on wniknie w ciebie całkowicie, nie tylko częściowo - wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu.
- Ej! To wcale nie jest śmieszne! - na przekór słowom także szczerzył zęby.
- To nie miało być śmieszne przecież. Stwierdzam tylko to co jest oczywiste jak słońce na niebie. - przytuliła go mocno do siebie. - Ale ja się bardzo z tego cieszę, przynajmniej mogę posłuchać tajemnic których nie znają nawet Miuri z Karonem.
- No właśnie. Wiesz, ze Karon mnie pocałował, powiedział, ze Miuri też by chętnie to zrobił i o czymś rozmawiali z Rhanem, ale nie wiem o czym.
- Pocałował cię? Straszne, pewnie tego nie przeżyjesz. - zachichotała w głąb swojego kubka.
- Ale ja nie wiem o co chodzi po prostu. O czym oni rozmawiali i dlaczego mam się nie przejmować Miurim i Rhanem?
- Jak Rhan wróci to na pewno ci wszystko opowie. - pogładziła chłopaka po głowie, siostrzanym gestem. - Nie masz się czym przejmować.
- Przejmuje się, bo juś zmierzcha, a jego nadal nie ma i boje się, ze dzisiaj juś do domu nie wróci. Nie lubię kiedy go nie ma. Wtedy jest tak strasznie pusto i cicho.
- Przynajmniej dajecie pospać osadzie.
- A to już naprawdę śmieszne nie było - wystawił do Nareen język. - Nie moja wina, że on jest taki cudowny, że doskonale wie, gdzie mnie dotknąć żebym oszalał, a jak już jest tam... to zapiera mi dech i chce mi się krzyczeć i płakać... strasznie mi dobrze wtedy...
- No rozumiem, że ci dobrze, ale dajcie czasami pospać innym. - pociągnęła go za warkocz.
- To powiedz to Rhanowi, jemu się to bardzo podoba. - upił kolejny łyk napoju i zapatrzył się w wyszywany w chmury sufit. - Nareen czy... czy będę mógł u ciebie spać jeśli avro nie wróci?
- Malutki braciszek boi się ciemności? Oczywiście, że będziesz mógł u mnie spać. Porozmawiamy jak za dawnych czasów, kiedy jeszcze nie miałeś męża. Jak to strasznie dawno było.
- Wcale nie tak dawno. Przecież jeszcze nie zazieleniły się na nowo drzewa, nie zdążyły nawet zrobić się złote.
- I co z tego? To i tak wydaje się strasznie dawno temu. Chodź do was. Przygotujemy Rhanowi posiłek tak na wszelki wypadek, gdyby jednak wrócił, a jeśli nie, wrócimy tutaj.
Seimi dopił swój napój i wybiegł z namiotu za przyjaciółką. Poszli do namiotu. Chłopak sprawnie rozpalił ognisko przed wejściem i poszedł do wspólnej jatki po mięso, które Rhan wczoraj zdobył. Nie potrzebował dużo. Sam nie był za bardzo głodny. Powiesił nad płomieniem cynowy garnek wypełniony mięsem i ziołami i po pewnym czasie wokół namiotu zaczął roznosić się cudowny aromat.
Zapadł zmierzch, powoli przeszedł w rozgwieżdżoną noc, a mężczyzna nadal nie wracał. Wrócili do namiotu Nareen, pogwarzyli przy kubku wybornego owocowego napoju i wkrótce Seimi zasnął zwinięty jak kot wśród poduszek....
|
|
Komentarze |
dnia padziernika 09 2011 17:32:20
Komentarze archiwalne przeneisione przez adamina
Scatha (Brak e-maila) 11:57 23-08-2007
I to opowiadanie też jest słodkie. Strasznie mi się spodobało ^^. Ładnie nakreślona historia. Czyta się miło i przyjemnie. Więcej podobnych. ^^
trilia (Brak e-maila) 19:16 16-10-2007
świetne opowiadanie. mam nadzieje że dożyje kolejnych części?
Alexik (Brak e-maila) 22:18 18-10-2007
mam nadzieję, że ja też dożyję kolejnych części... niestety obecnie mój wen jest zajęty RPGami i na nic innego już nie ma siły, ale go zmobilizuje bo sam chce to skończyć...
Salurks (alicja464@tlen.pl) 14:38 07-10-2009
ładny język, fajna historia
kiedy next!!!!!!!
marika66tk (Brak e-maila) 12:30 27-09-2010
ja mam trochę wrażenie że inspiracją była manga "Wild Rock" xD Ale piękne i nie mam poza tym zastrzeżeń, że ten Rhan mnie wkurza po maksie!!! |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|